Alek sAn der nA wroc ki BAr BA rA Jur kow skA
Dwu głos o pol skich Lon dyń czy kach Lon dy nie Po la ków jest du żo. Jed ni urzą dzi li się le piej, in ni mniej. Pra cu ją w róż nych za wo dach: ma ją wła sne fir my, warsz ta ty, ga bi ne ty den ty stycz ne, ale i sprzą ta ją, są na zmy wa ku, niań czą dzie ci. W więk szo ści ży ją jak w Ma tri xie. Wszy scy tę sk nią, za kra jem, pol ską kul tu rą, ję zy kiem, przy ja ciół mi, ro dzi ną. Dla te go kie dy ów cze sny pre mier -elekt po je chał pa rę lat te mu do Lon dy nu i obie cał im god ny po wrót i pra cę, uwie rzy li. Nie wie dzie li, że by ło to po wie dzia ne dla or ga ni zo wa nia so bie ich po par cia w naj bliż szych wy bo rach. Ale oni pa mię ta ją tam te sło wa. Ar tur To ma szew ski, ro dem z Płoc ka tak to ujął: „My za wiel ką wo dą, kie dy oni na py cha ją gę by, my za wiel ką wo dą bez ro dzi ny, bez per spek tyw” i do stał ogrom ne bra wa 20 lu te go br. od po nad 150 osób, Po la ków, któ rzy przy szli do Pol skie go Ośrod ka Spo łecz no -Kul tu ral ne go w Lon dy nie, przy King Stre et 238–246
W
30
na pre zen ta cję wier szy 23 prze waż nie mło dych po etów w opra wie mu zycz nej ze spo łów i pięk nych so li stek, oczy wi ście Po lek. Im pre za by ła za bi le ta mi, po 5 fun tów od oso by i trwa ła po nad 4 go dzi ny. Nikt nie wy cho dził, wręcz prze ciw nie, przy cho dzi li co raz no wi, bez po śred nio po swo ich go dzi nach pra cy. Na sa li mnó stwo fo to re por te rów, fo to gra fu ją cych „swo ich” ar ty stów, przed sta wi cie le pra sy, prze waż nie po lo nij nej, m.in. ty go dni ka „no wy czas”, na go rą co wy wia dy, ko men ta rze, ku po wa nie to mi ków wier szy i wer tu ją cych „Po ezję dzi siaj”, za pro szo ną rów nież na to wiel kie pol skie wy da rze nie. Or ga ni za to rzy za pro si li też przed sta wi cie li Pol skiej Am ba sa dy w Lon dy nie oraz In sty tu tu Pol skiej Kul tu ry, ale stam tąd jesz cze nikt ni gdy nie przy szedł. Wy sy ła ni za na sze po dat ki, na do bre pen sje, nie in te re su ją się na szą kul tu rą. Kon se kwent nie, we wszyst kich kra jach. Nie ma ich, kie dy pol skim twór com wrę cza się pre sti żo we na gro dy, chy ba że jest to Bal ce ro wicz, al bo na sza No blist ka. To tyl ko pol ski ewe ne ment. In ni dy plo ma ci przy cho dzą, cie szą się i gra tu lu ją swo im kra ja nom. Przy cho dzą też na na sze im pre zy i gra tu lu ją na szym lau re atom. I dzi wią się, wca le nie dy plo ma tycz nie py ta jąc, dla cze go wa szych dy plo ma tów nie in te re su je pol ska kul tu ra? Tak po trzeb na na emi gra cji. „Nam za wiel ką wo dą”. Wy je cha li nie tyl ko za chle bem. Z kra ju, „z któ re go ucie ka ją lu dzie mło dzi”(cy ta ty z wier szy Ar tu ra To ma szew skie go). A w no wym chcą się re ali zo wać ar ty stycz nie, iden ty fi ko wać z pol ską kul tu rą, nie wy na ra da wiać się. Ro bią to za wła sne pie nią dze. O ich aspi ra cjach i suk ce sach nie chce wie dzieć m.in. In sty tut Książ ki w Kra ko wie, zbiu ro kra ty zo wa ny do gra nic moż li wo ści, z klap ka mi na oczach, przy zna ją cy do ta cje we dług do brze wy peł nio nych kwi tów do brze wi dzia nym w po li tycz nych ukła dach. I nie chcą wie dzieć ci, któ rych po win no to być obo wiąz kiem, pol scy czy now ni cy od kul tu ry na wy god nych za gra nicz nych stoł kach. Po im pre zie pod cho dzi li do nas emi gra cyj ni ar ty ści, szczę śli wi, że pa mię ta li śmy o nich, że przy je cha li śmy na wła sny ra chu nek, czy ta li nam swo je wier sze, zwy kle za pi sa ne w te le fo nach ko mór ko wych, bądź w zmi nia tu ry zo wa ny no te sach, bo w emi gra cyj nym ży ciu nie da się ob ra stać w przed mio ty. Przy je cha li na King Stre et z ca łej An glii, nie tyl ko twór cy, ale wszy scy ci, któ rzy chcą po być ze so bą, zwłasz cza w chwi li do nio słej, kie dy wy stę pu ją dla nich swoi, kra ja nie. Z 23 po etów wy bra li śmy 7, naj bar dziej cha rak te ry stycz nych: Wier sze Ada ma Sie mień czy ka, ro dem z oko lic Bia łe go sto ku, głów ne go or ga ni za to ra im pre zy, au to ra dwu ję zycz ne go to mu (po pol sku i fran cu sku) o wy mow nym ty tu le „Po wiedz mi kim je steś”. W mi ni mum słów mak si mum tre ści – tak moż na go scha rak te ry zo wać. Jest w nich psy cho lo gia i re flek syj na fi lo zo fia, pró ba spoj rze nia w głąb sie bie: „pró bu ję prze nik nąć sie bie / mrok / my śla łem, że bę dzie tę cza”. 31
Wiersz Be aty Ko ra biow skiej Snel ling, od 23 lat w Lon dy nie, po et ki, ma lar ki, dru ko wa nej w 22 an to lo giach po ezji an giel skiej oraz w pi smach po lo nij nych. W An glii jest ina czej niż u nas. U nas chęt niej dru ku je się cu dzo ziem ców niż po etów pol skich. W An glii cu dzo ziem ców, a zwłasz cza emi gran tów, w ogó le się nie dru ku je. Be ata jest wy jąt kiem. Wiersz Izy Smo la rek – świet ny. Nie po trzeb ny tu ża den ko men tarz. O wier szach Ar tu ra To ma szew skie go już wspo mnia łem wy żej. To bard i głos na szych Lon dyń czy ków. An na Ma ria Mic kie wicz jest tak nie śmia ła, że jej wier sze na sce nie czy ta li: Wło dzi mierz Fen rych i Mo ni ka Lid ke. „Anioł w Lon dy nie” to wstrzą sa ją cy re por taż pra wie dziec ka rzu co ne go w ob cy świat, „na szej Ni ke za gu bio nej w Lon dy nie”. Ro man Ma cie jew ski -Var ga, Szczyt no –USA. Ostry ma larz sło wem ży cia emi gra cyj ne go, na tu ra lizm i li ryzm, mę ski. Nie pi sze z oczy ta nia, ale o tym, co wi dzi. To masz Mi chał Wie licz ko – je go wier sze są sym bo lem lo sów pol skie go emi gran ta: „W cha osie / po mię dzy wie lo ma świa ta mi / na wła sne ży cze nie?... / by stwo rzyć swój świat… / in ny…wła sny…” Nie opo wia da li nam o swo im ży ciu pry wat nym, a my śmy nie py ta li. Cie szy li śmy się wspól ną chwi lą. Na ob czyź nie, któ ra, jak twier dzą z bó lem, by wa dla nich życz liw sza, niż wła sna oj czy zna. Nasz wieszcz Mic kie wicz na ob czyź nie po wie dział : „dy szę ry ma mi”. My na dy sze li śmy się, za wiel ką wo dą, pol sko ścią bar dziej niż w Pol sce. I nie za po mni my o kul tu rze two rzo nej przez naj now szą pol ską emi gra cję. Bę dzie my jej po ma gać. Tak, jak po tra fi my. Na złość tym, co nie chcą jej wi dzieć. Z wy so kich urzę dów. Na za koń cze nie po raz ko lej ny od czy tu je my, ja i Bar ba ra Jur kow ska, de dy ka cję, któ rą na swo jej książ ce wpi sał nam po eta Adam Sie mień czyk; „Pięk nym lu dziom”. Ada mie, te sło wa na le żą się To bie, Wam wszyst kim. Na praw dę. Alek san der Na wroc ki
* * * Lon dyn w lu tym. Dżdży ste, sza re dni, od cza su do cza su bły ski słoń ca. Tem pe ra tu ra do +10 stop ni. W przy do mo wych ogród kach kwit ną żół te żar now ce, for sy cje, żon ki le i krze wy czer wo nych ka me lii. W par kach sły szy się ra do sne roz mo wy pta ków i wi dzi się psy har cu ją ce na zie lo nej tra wie. W mie ście ruch: lu dzi 32
ja dą cych do pra cy i tu ry stów z za wie szo ny mi na szyi apa ra ta mi fo to. A na King Stre et w POSK -u czy li Pol skim Ośrod ku Spo łecz no -Kul tu ral nym też du ży ruch. Tu do Jazz Ca fe ścią ga li nie tyl ko Po la cy. Wy da rze niem po po łu dnio wej nie dzie li, 22 lu te go by ła pre zen ta cja gru py Po Ezja Lon dyn. Ini cja to ra mi przed się wzię cia by li: Adam Sie mień czyk i Mar ta Bras sart. Do przy go to wań włą czy li się lu dzie róż nych pro fe sji. Przy je cha li też Po la cy z od le głych miast An glii. Czu ło się at mos fe rę nie mal że ro dzin ną, nie zwy kle życz li wą. – Miesz ka jąc i pra cu jąc tu taj chce my być obec ni w kul tu rze pol skiej, w ję zy ku – po wie dział Krzysz tof. I rze czy wi ście ta obec ność jest waż na i in te re su ją ca. Sa la by ła peł na, cho ciaż zwy cza jem tu tej szym za wstęp trze ba by ło za pła cić. Na sce nie ko lej no pre zen to wa li się twór cy, w więk szo ści mło dzi. By ła mu zy ka i wier sze: czy ta ne, re cy to wa ne, ra po wa ne, wy śpie wa ne. Po ezja po wsta ją ca tu taj pre zen tu je ostre spoj rze nie na rze czy wi stość za sta ną, na spra wy kra ju, a tak że pięk nie mó wi o mi ło ści, war to ściach i dro dze do wła sne go wnę trza. Bar ba ra Jur kow ska
20 Lu ty 2011 Po Ezja Lon Dyn w jazz Ca fE PoSK fot. Bar ba ra jur kow ska
Go ściem na spo tka niu z Po Ezją Lon dyn był Alek san der Na wroc ki, po eta i re dak tor na czel ny „PO EZJI dzi siaj” (na zdję ciu z or ga ni za to ra mi: Ada mem Sie mień czy kiem i Mar tą Bras sart).
33
Pu blicz ność sie dzia ła na wet na scho dach.
Mar ta Bras sart pre zen tu je wier sze Izy Smo la rek.
34
Alek san der Na wroc ki i po et ka An na Ma ria Mic kie wicz z An to lo gią Ty siąc le cia, w głę bi od le wej Mo ni ka Lid ke, Wło dzi mierz Fen r ych i Te re sa Ba zar nik.
Na spo tka nie przy by ła ca ła ro dzi na Be aty Ko ra biow skiej -Snel ling (po et ka i ma lar ka, dru ga z le wej) – mąż Chris i cór ki: Mag da le na, Nad ia i An na.
35
AdAM sie MieŃ cZYk
Dla cze go Po Ezja Lon dyn? dąc za my ślą Wit t gen ste ina „Gra ni ce mo je go ję zy ka ozna cza ją gra ni ce mo je go świa ta.” Bę dąc na ob czyź nie, mi mo wszyst ko, nie spo sób za po mnieć o oj czy stym ję zy ku. Z ko niecz no ści po sze rza my tu gra ni ce na sze go świa ta, więc i ję zyk ule ga roz wi nię ciu. – Pol ska jest ba stio nem po ezji, a Lon dyn osto ją pol sko ści. – Po upad ku Wiel kich Nar ra cji, któ ry ob wie ścił Lyotard, tyl ko ma łe for my ma ją zdol ność opi su świa ta, two rze nia ję zy ka. Być mo że nie po wsta nie, od wie lu lat ocze ki wa na, wiel ka po wieść opi su ją ca na szą współ cze sność. Tę ro lę mo że prze jąć po ezja, ma łe for my li te rac kie. – W od róż nie niu od No we go Jor ku, czy Pa ry ża, Po la cy w Lon dy nie nie ma ją ta kiej skłon no ści, moż li wo ści, czy też zdol no ści do asy mi la cji z ję zy kiem, śro do wi skiem czy kul tu rą da ne go kra ju. Two rzą gru pę, gdzie ję zyk, tra dy cje, kul tu ra pol ska jest pie lę gno wa na, ma zdol ność do ist nie nia i roz wo ju w po dob nym stop niu jak w oj czy stym kra ju. – Nie któ re dzie ła mo gą po wstać tyl ko w okre ślo nych miej scach, śro do wi skach. Pan Co gi to, czy Pan Ta de usz nie po wsta ły by w Pol sce, z róż nych wzglę dów. Lon dyn jest więc miej scem, któ re mo że dać po czą tek po wsta wa nia waż nych rze czy. – Do UK wy je cha ła ak tyw na część spo łe czeń stwa. Lu dzie ci są rów nież
I
36
po zba wie ni cię ża ru nie moż no ści. Moż na się spo dzie wać, że rów nież to mo że mieć po zy tyw ny wpływ na po sta wy twór cze. – Z uwa gi na na tu ral ną obec ność ję zy ka pol skie go w co dzien nej ko mu ni ka cji w UK, pod le ga on na tu ral ne mu roz wo jo wi i prze mia nom jak w Pol sce. Nic więc nie stoi na prze szko dzie w rów no praw nym trak to wa niu kształ to wa nia ję zy ka rów nież na po lu li te ra tu ry. – Mi mo ob co wa nia z kul tu rą, ję zy kiem, tra dy cją Po la cy w UK są nie co uwol nie ni od za nu rze nia się w nisz czą ce spo ry po li tycz ne czy re li gij ne w kra ju. Po li ty ka pol ska nie ma tak wiel kie go wpły wu na ich ży cie co dzien ne. Po zwa la to na po strze ga nie nie któ rych pro ble mów zwią za nych z czło wie kiem w in nym (być mo że szer szym) za kre sie. Nie ist nie je też po ku sa bie żą ce go ko men ta rza po li tycz ne go. – Ob co wa nie na co dzień z in ny mi kul tu ra mi wy mu sza nie ja ko po zna nie i zde fi nio wa nie swo jej toż sa mo ści. W kon tek ście in nych le piej wi dać wła sną au ten tycz ność, uni kal ność. – Dzia łal ność na po lu kul tu ry w UK nie da je moż li wo ści zy ska nia „eta tu”, jak czę sto w Pol sce. Ci więc, któ rzy de cy du ją się na ak tyw ność na tym ob sza rze, są naj czę ściej nie co ina czej mo ty wo wa ni niż ich ko le dzy w oj czy stym kra ju. – Wie le mło dych osób jesz cze nie wie, ile prze szkód stoi na dro dze nio są ce go swój sztan dar. Pa ra dok sal nie, po przez brak ukształ to wa ne go śro do wi ska, nie ma kto wy per swa do wać im wie lu po my słów. Ci lu dzie po dej mą sze reg prób, bo nie bę dą wie dzie li, że nie da się ich zre ali zo wać. I nie któ re z tych pro jek tów oka żą się być owoc ny mi. – Po przez swo bo dę wy bo ru, lu dzie do ko nu ją bar dziej świa do mych de cy zji. Nie są ska za ni na dzia łal ność kul tu ral ną, gdyż np. nic in ne go nie umie ją. Czę sto wie dzą, że mo gą za ro bić (lub też za ro bi li) pie nią dze w in nych dzie dzi nach, nie jest to jed nak dla nich ku szą ca pro po zy cja na funk cjo no wa nie w ży ciu. Wy bie ra ją sztu kę. – Zmia na me ce na tu po zwa la na in ne de fi nio wa nie i roz wój kon cep cji twór czych, już u ich za ra nia. Wy czu wal na w Pol sce swo ista cen zu ra, po wo du je za mknię cie pew nych ob sza rów przed eks plo ra cją ar ty stycz ną. Dla cze go po trzeb na jest gru pa? – Lu dzie w Lon dy nie ży ją w roz pro sze niu. Czę sto nie wie dzą nic o in nych, so bie po dob nych. Cza sem dzie lą ich nie do stęp ne śro do wi ska, or ga ni za cje, od le gło ści, do ro bek twór czy, róż ni ce po ko leń, wy kształ ce nia, za pa try wa nia ar ty stycz ne, po li tycz ne, re li gij ne. Moż na za uwa żyć, że ist nie je wie le osób, grup, któ re ma ją szcząt ko wy lub ża den kon takt ze so bą. Nie któ rzy szu ka ją śro do wi ska i nie mo gą go 37
od na leźć lub ce lo wo po zo sta ją na ubo czu. In ni pró bo wa li za ist nieć i po nie po wo dze niach zre zy gno wa li z ak tyw ne go udzia łu w roz wi ja niu sztu ki. Nie ma jed ne go miej sca, gdzie czło wiek się zgło si i zo sta nie po kie ro wa ny do wła ści wej so bie gru py. Co dzien na pra ca i obo wiąz ki nie po zwa la ją na zbyt wie le. Po trze ba jed nak ist nie je. Po kil ku la tach osa dza nia się w an giel skiej rze czy wi sto ści lu dzie zro zu mie li i od czu li po trze bę funk cjo no wa nia w in nych ob sza rach niż tyl ko pra ca, me tro, łóż ko. U wie lu sta ła się ona wręcz do kucz li wa. Jest to coś in ne go niż chęć po zna nia part ne ra ży cio we go, czy gro na cie ka wych zna jo mych. Gdzieś, kie dyś obu dzo ne wraż li wo ści dziś nie po zwa la ją za snąć. Na zna cze ni ak tem two rze nia nie po tra fią uwol nić się od tej po trze by. Nie za spo ka ja ją jej pie nią dze, sa mo cho dy, ga dże ty, ko lej ne awan se w pra cy; naj wspa nial sza na wet ro dzi na. Rów nież od bior cy sztu ki po trze bu ją kon tak tu z czymś ży wym. Ta te Gal le ry i in ne in sty tu cje w UK speł nia ją waż ne funk cje, nie ste ty po ja kimś cza sie za czy na bra ko wać roz mo wy, kon tak tu z kimś au ten tycz nym, bli skim. Po trze ba po czu cia kon tak tu z ży wym, wła snym ję zy kiem, ze zro zu mia łą es te ty ką, gdzie wy czu wal ny jest każ dy niu ans w spo sób na tu ral ny, in stynk tow ny. Gdzie od bior ca ma po czu cie by cia ka ta li za to rem roz wo ju, dru gą stro ną, nie zbęd ną w twór czym dia lo gu, a nie tyl ko ze wnętrz nym ob ser wa to rem. Wie le osób zro zu mia ło, że pi cie her ba ty z mle kiem, po sia da nie gar de nu (nie ogro du) nie uczy ni ich An gli ka mi, nie zmie ni ich wnę trza. Trans for ma cja jest moż li wa tyl ko do pew ne go stop nia. Głę bo ko ukry te po kła dy es te tycz ne czę sto zo sta ły tyl ko uśpio ne, chwi lo wo przy kry te no wo ścia mi z „szo pin gu”. Wy ra ża nie sie bie mi mo śnie nia w ję zy ku an giel skim naj peł niej sze jest jed nak w oj czy stym ję zy ku. Waż nym ele men tem są po eci star sze go po ko le nia. Od dłuż sze go cza su funk cjo nu ją w swo im śro do wi sku. Mo gło by się wy da wać, że sa mi za mknę li się w wie ży z ko ści sło nio wej. Ich po strze ga nie i po sta wy mo gą być po wo do wa ne in ny mi niż się zda je czyn ni ka mi. Pa mię ta ją oni bo wiem okres pro spe ri ty, za pa ści i od bu do wy śro do wi ska. Co dla wie lu wy da je się być za sty głą la wą, dla nich jest ży wą ma te rią. Mło dzież mo że po strze gać ich ja ko nie do stęp ny ba stion, oni jed nak w swo jej gru pie tra wie ni są przy ziem ny mi pro ble ma mi twór czy mi, chę cią funk cjo no wa nia w jak naj szer szym krę gu, szu ka niem ję zy ka zro zu mia łe go przez in nych. No we tech no lo gie, zmia na spo so bu ko mu ni ka cji, czę sto przy tła cza ich. Do pa so wu ją się do świa ta. Ma ją oni świet nie wy pra co wa ny warsz tat, zdol ność wy po wie dzi w cie ka wy, atrak cyj ny spo sób. Nie za tra ci li ją dra twór cze go wul ka nu. Są go to wi sta nąć do dia lo gu bez „kom ba tanc kich” ob cią żeń. W UK w na tu ral ny spo sób zna leź li się po eci, któ rzy przy je cha li tu i po pro stu pi szą. Nie świa do mi ja kich kol wiek uwa run ko wań. Ich twór czość bę dzie 38
po stę po wa ła bez wzglę du na to, co wy da rzy się w świe cie ze wnętrz nym. Ocze ku ją oni, że ży cie ar ty stycz ne roz wi ja się tu po dob nie jak w ich po przed nim śro do wi sku. Chcą po pro stu funk cjo no wać. Czy ja to ini cja ty wa i kto mo że wziąć udział? Po mysł na Po Ezję Lon dyn wziął się z po trze by ist nie nia gru py, któ ra wspie ra ła by dzia ła nia twór ców. Gru py, któ ra po zwo li na wyj ście z osa mot nie nia i izo la cji. Pod czas jed nej z roz mów z Mar tą Bras sart wy my śli li śmy na zwę i po sta no wi li śmy zor ga ni zo wać wie czo rek po etyc ki. Jak uzbie ra ło się tak licz ne gro no uczest ni ków, człon ków i mi ło śni ków? Każ de ko lej ne spo tka nie po sze rza gro no. Po zna wa nie no wych człon ków od by wa się po przez: – wy szu ki wa nie cie ka wych po sta ci, z któ ry mi kon tak tuj my się i pro po nu je my spo tka nie. – zgło sze nie da nej oso by za in te re so wa nej współ pra cą. – po le ca nie na szej gru py cie ka wym oso bom, lub od wrot nie. Pod czas spo tka nia na kre śla ne są na sze za ło że nia, przed sta wia ni człon ko wie gru py, usta la ne moż li we dzia ła nia na dziś, ewen tu al ne per spek ty wy w bar dziej od le głych ter mi nach. Przez ostat nie dwa mie sią ce każ da no wa oso ba mo gła wy po wie dzieć się w ja ki spo sób mo że uczest ni czyć w wy da rze niu „mój JE STEM ka wa łek pod ło gi”. Co ma do za pro po no wa nia. Był to wspa nia ły mo ment na stwo rze nie pod staw au ten tycz nej współ pra cy. Któ re to by ło spo tka nie z rzę du? Czy to spo tka nie róż ni ło się od po przed nich? Pierw sze w ta kim wy mia rze. Od wrze śnia od by li śmy sze reg spo tkań u nas w do mu, gdzie zmie nia li śmy li ving ro om w sa lon. By ły to wie czor ki po etyc kie. Gro ma dzi ły po kil ka, kil ka na ście osób. Ze wnętrz na pre zen ta cja mia ła miej sce rów nież pod czas AR Te rii or ga ni zo wa nej przez No wy Czas. To za pro sze nie by ło nie zmier nie istot ne, gdyż po raz pierw szy po trak to wa ni zo sta li śmy ja ko part ne rzy do pre zen ta cji ar ty stycz nej. A wszyst ko to za spra wą Te re sy Ba zar nik, któ ra za in te re so wa ła się na szy mi dzia ła nia mi i po sta no wi ła nas wes przeć. Na kul tu ral nej ma pie pol skiej pra sy w Lon dy nie No wy Czas chy ba jest naj bar dziej wi docz ny. Po sia da wśród za ło ży cie li lu dzi, dla któ rych sztu ka jest waż nym ele men tem funk cjo no wa nia. Po zwa la to na sku pie nie wo kół ga ze ty lu dzi kul tu ry i sztu ki, któ rzy są sta ły mi współ pra cow ni ka mi, or ga ni zo wa ne są cy klicz ne im pre zy kul tu ral ne, wer ni sa że na bar dzo wy so kim po zio mie. no wy czas.co.uk/news.php? id=721 – po da ję link do ar ty ku łu opi su ją ce go spo tka nie w kryp tach – mo je go au tor stwa. Bar dzo waż nym mo men tem by ło spo tka nie z Al kiem Wró blem (czło nek za rzą du ZPP nO – Zwią zek Pi sa rzy Pol skich na Ob czyź nie), za ło ży cie lem gru py 39
KaM Pe. Jest to or ga ni za cja afi lio wa na przy ZPP nO. Za kres dzia ła nia gru py: te atr, warsz ta ty po etyc kie, pu bli ka cja kwar tal ni ka li te rac kie go, spo tka nia au tor skie, ak ty wi za cja świa ta li te rac kie go w Lon dy nie. Nie zwy kle cie płe przy ję cie po zwo li ło nam na wej ście w krąg lu dzi, któ rzy czę sto po strze ga ni są ja ko nie do stęp ne śro do wi sko, za mknię te na in nych. Wśród osób z ZPP nO, oprócz Al ka Wró bla i Da ny Pa rys -Whi te, z któ ry mi je ste śmy w sta łym kon tak cie, na wią zał się in ten syw ny dia log z An ną Ma rią Mic kie wicz. Oka za ła się być nie zwy kle otwar tą oso bą, któ ra po sta no wi ła swe ży cie spę dzić w „oko li cach sło wa”. Jej do świad cze nie, ob ser wa cje, wska zów ki, chęć roz mo wy, a rów no cze śnie kon kret ne dzia ła nia otwie ra ją cie ka we per spek ty wy i stwa rza ją no we moż li wo ści. Co cie ka we, ja ko do świad czo na au tor ka, An na Ma ria za cho wu je się po dob nie jak in ni. Z ca łą nie pew no ścią o to, jak zo sta nie ode bra na i na dzie ją na to, że ten naj lep szy wiersz jesz cze nie po wstał. Czy Po Ezja przy no si do cho dy czy na sta wio na jest na in ne ce le, ma in ne za ło że nia? Po Ezja Lon dyn nie przy no si do cho dów w sen sie ma te rial nym. Je śli ktoś chce uczest ni czyć w dzia ła niach, mu si speł niać na stę pu ją ce wa run ki: – Au ten tycz ność. Waż na jest kre acja. Istot ny jest roz wój warsz ta tu ar ty sty, je go zna ku pla stycz ne go, mu zycz ne go. – Szcze gól nie ce nio ne są oso by, któ re mó wią nie co pa te tycz nie Sztu ka, czy też sło wo OCA LA JĄ. – Da na oso ba mo że uczest ni czyć w dzia ła niach, je śli mo że so bie na to po zwo lić ze wzglę dów fi nan so wych, ro dzin nych, cza so wych, zo bo wią zań za wo do wych. – Po wie rza jąc ja kieś za da nie, sta ra my się do pa so wy wać je do da nej oso by i jej obec nej sy tu acji. Cho dzi o to, by każ dy ro bił tyl ko to, co chce i po tra fi ro bić; jest w sta nie wy ko nać to w obec nych wa run kach. Bar dzo do brze pra cu je się z pro fe sjo na li sta mi lub ludź mi, któ rzy po tra fią się od dać te mu co ro bią, mi mo że nie jest to ich pro fe sją. – W obec nej fa zie two rze nia ze spo łu nie szu ka my pie nię dzy na wy na gro dze nie dla współ pra cow ni ków. Na tym eta pie po zna wa nia się trud no by by ło o od czy ta nie au ten tycz nych in ten cji, gdy by na sze dzia ła nia trak to wać ja ko for mę przy cho du. Pie nią dze są waż ne, nie po win ny być jed nak ma gne sem, któ ry za chę ca do współ pra cy. – Ener gia twór cza. To chy ba je den z waż niej szych ele men tów. Wy two rze nie po trze by dzia ła nia, do da nie si ły, pew no ści sie bie ar ty stom. Każ de spo tka nie spa ja gru pę, uru cha mia nie do stęp ne w sa mot no ści twór cze po kła dy. Dzia ła też ma gicz ny czyn nik „dzia nia się”. Wi dząc, że in ni coś ro bią w na tu ral ny spo sób, z ła two ścią przy cho dzą no we po my sły i si ły do two rze nia. 40
– Znaj dy wa nie przy ja ciół. W krę gu Po Ezji każ dy mo że zna leźć brat nie du sze. Ar ty stycz nie i pry wat nie. Wia do mo, że nie jest moż li wym, by zna leźć to tal ną toż sa mość ze wszyst ki mi, każ dy jed nak znaj du je tu ko goś bli skie go. – Roz wój i ak cen to wa nie wła sne go „na zwi ska”. Jest to waż ne. Sta ra my się, by wszyst ko co zo sta ło wy ko na ne, zo sta ło na le ży cie ozna czo ne przed prze ka za niem te go w świat. Czę sto trze ba prze ko ny wać oso bę, by sy gno wa ła swo je pra ce. Mi mo gru py każ dy po wi nien dbać o wła sny roz wój na każ dym eta pie. – Two rze nie, roz wi ja nie wła snej in dy wi du al no ści po przez dzia ła nia na rzecz Po Ezji. Np. fo to graf jest pro szo ny, by pod czas ro bie nia re por ta żu, mi mo war to ści użyt ko wej zdjęć, sta rał się jak naj bar dziej od dać swo ją oso bo wość w każ dym uję ciu. Kom po nu jąc mu zy kę, rów nież waż ne jest, by mi mo pod po rząd ko wa nia się wy mo gom, sta rać się jak naj bar dziej roz wi jać swój warsz tat, pre zen to wać sie bie. – Gru pa ja ko war tość po za ar ty stycz na. Wie le osób od czu wa doj mu ją cą emi gra cyj ną pust kę. Trud no zna leźć lu dzi ma ją cych czas, nie ko niecz nie spro wa dza ją cych spo tka nie do rand ki lub pre tek stu do kon sump cji al ko ho lu. Gro no Po Ezji da je moż li wość prze by wa nia w świe cie przy ja znych lu dzi. Za pro sze ni zo sta li śmy na Świa to wy Dzień Po ezji UNE SCO or ga ni zo wa ny przez Alek san dra Na wroc kie go i „Po ezję dzi siaj”. Z uwa gi na wy so ko oce nio ną war tość pro gra mu, któ ry przed sta wi li śmy 19.02.2011 pod czas spo tka nia w gro nie Po Ezji Lon dyn i za pro szo nych go ści, na sze wy da rze nie „mój JE STEM ka wa łek pod ło gi” z 20.02.2011 zy ska ło ran gę pra pre mie ry Świa to we go Dnia Po ezji – usta no wio ne go w 1999 r. przez UNE SCO, a re ali zo wa ne go przez 10 lat, na wnio sek Pol skie go Ko mi te tu ds. UNE SCO przez „Po ezję dzi siaj”. Adam Sie mień czyk
41
20 lu te go 2011 w Jazz Ca fe POSK, w Lon dy nie, otwar ty zo stał wie czór po etyc ko mu zycz ny „mój JE STEM ka wa łek pod ło gi” zor ga ni zo wa ny przez Po Ezję Lon dyn. Na sce nie wy stą pi ło 25 oso bo wo ści. Wie czór pod po rząd ko wa ny był pre zen ta cji sło wa. Klu czem, wg. któ re go do bie ra ni by li po eci, by ło sfor mu ło wa nie „Sło wo oca la”. Mu zy cy, choć by ły tam gwiaz dy, nie ak cen to wa li swo je go re per tu aru. Po ma ga li za brzmieć po ezji. Po za sce ną by li rów nież fo to gra fi cy, dzien ni ka rze, or ga ni za to rzy, wi za ży ści, dźwię kow cy, fil mow cy, ob słu ga. Wszyst ko po to, by umoż li wić wy stęp i stwo rzyć do ku men ta cję. Za in te re so wa nie wy da rze niem wy ra zi ło po nad 40 me diów i ośrod ków kul tu ral nych z UK, Pol ski, Au strii, USA i Ir lan dii. Pod kre ślo ne sło wo JE STEM in for mo wa ło, że spo tka nie ma na ce lu za zna cze nie fak tu ist nie nia. Każ dy pre zen to wał sie bie, bez na rzu co ne go te ma tu, czy for mu ły. Prócz Wy spia rzy by li go ście z Pol ski, któ rzy wcze śniej uczest ni czy li w dzia ła niach Po Ezji Lon dyn. Od wej ścia Pol ski do UE, nie od by ła się w Lon dy nie pre zen ta cja ar ty stycz na, sku pia ją ca tak róż no rod nych twór ców.
uCzESt ni Cy im PrE zy mój jestem kawałek podłogi An nA MA riA Mic kie wicZ „Sło wa są sym bo la mi, któ re za kła da ją wspól ną pa mięć” – Jor ge Lu is Bor ges. Re cy to wa li: Mo ni ka Lid ke, pio sen karka; Wło dek Fen rych, na gi ta rze aku stycz nej grał Ma ciej Pysz. An na mi mo swo ich osią gnięć, ogro mu twór czo ści, wie dzy, do świad cze nia, po zo sta wia w so bie, wciąż, za chwyt, chłon ność i wraż li wość mło dej po et ki. Po sta no wi ła swo je ży cie umiej sco wić na kra wę dzi sło wa. Naj młod sza w ów cze snej hi sto rii człon ki ni ZPP nO, wciąż po wta rza „War to!”. Pod czas pre zen ta cji swych wier szy nie wy szła na sce nę. Ukło ni ła się tyl ko pu blicz no ści. Choć wcze śniej sza byt ność u wi za żyst ki mo gła by wska zy wać na jej chęć za bły śnię cia. Ona umie jed nak roz gra ni czać: wier sze od da je czy tel ni kom, a sie bie mę żo wi i ro dzi nie. Z peł nym za ufa niem po wie rzy ła swo je tek sty do re cy ta cji Mo ni ce Lid ke i Włod ko wi Fen ry cho wi, a ilu stra cję mu zycz ną Mać ko wi Py szo wi. 42
iZA sMo l A rek „Tam gdzie wszy scy śpie wa ją na jed ną nu tę, i sło wa nie ma ją zna cze nia” – Sta ni sław Je rzy Lec. Re cy to wa ła: Mar ta Bras sart. Iza z pew no ścią nie śpiewa na jed ną nu tę, ani z in ny mi, ani na wet sa ma ze so bą. W jej tek stach ma my róż no rod ność punk tów wi dze nia, od włó czą cej się po mie ście stu dent ki, do prze ży wa ją cej w ca łej głę bi in tym ny kon takt cór ki z mat ką. Po tra fi od ma lo wać za rów no pej zaż miej skie go ro ze dr ga nia, jak też niu an se wraż li we go kon tak tu z dru gim czło wie kiem. To zdu mie wa ją ce. Pod fi ne zyj ną wo al ką kry je się i ko kiet ka, i świa do ma ko lei lo su cór ka. Pod czas re cy ta cji Iza uczest ni czy ła sie dząc na krze śle. Moż na ją by ło wi dzieć, lecz swo je sło wa po wie rzy ła Mar cie. Od da ła je w peł nym za ufa niu. Prze bi ja ła przez nią nie chęć ob ser wa cji swo ich tek stów z ze wnątrz, lecz świa do mość, że sta no wią one war tość już od ręb ną od niej. Ma ją w so bie na ty le czy tel ny za pis, że mo gą być pra wi dło wo ode bra ne przez in nych. I choć cza sem ro ze dr ga ne li ce alist ki za py tu ją ją przed ukoń cze niem wy pra co wa nia, „– Co po et ka mia ła na my śli?”, moż na mieć pew ność, że każ dy wiersz jest jak par ty tu ra sym fo nii, sta no wi nie zby wal ny za pis. Mar ta, cie pła w co dzien nym obej ściu, po tra fi ła ja ko ak tor ka wy ra zić za rów no li ryzm jak też pust kę świa ta po et ki. Tek sty sta no wi ły jak by jej na tu ral ną wy po wiedź, wy star czy ło na uczyć się ich i po wie dzieć.
MAr tA BrAs sArt
Fo to Barbara Jurkowska
Mar ta nie szu ka słów. Znaj du je ich zna cze nia i spo sób prze ka zu. Jej ro la pod czas przed sta wie nia po le ga ła na re cy ta cji tek stów Izy Smo la rek i Agi Wi tek -Nycz. Przy go to wu jąc się do pre zen ta cji Izy, Mar ta zna la zła w jej tek stach ta ki spo sób opi su świa ta, któ ry uzna ła za wła sny. Spo sób, w ja ki za pre zen to wa ła tek sty po ka zał, że po tra fi utoż sa mić się z au tor ką, wy ra zić sie bie, czym da wa ła od bior com po czu cie au ten tyzmu two rzo ne go sło wa. Po ezja ma zdol ność opi su na sze go świa ta. Po przez od po wied nią jej pre zen ta cję od bior ca za czy na ro zu mieć, że ist nie je obec nie two rzo ne sło wo, któ re jest mu bli skie. Cza sem skom pli kowa na fra za oka zu je się być na tu ral ną wy po wie dzią. 43
Wer sy Agi pod czas przy go to wań czy ta ne by ły zu peł nie ina czej. Mar ta za chwy ca ła się pre cy zją, skró to wo ścią, prze twa rza niem zna czeń. Ję zyk, któ ry nie jest bez po śred nią, co dzien ną for mą wy po wie dzi, nie sta no wi go to wej do uży cia fra zy. Po ka zu je, że w da nym sło wie, kry je się wię cej in for ma cji. By słu chacz mógł na sy cić się zna cze nia mi, na le ży sło wa tyl ko po dać. Zni ko ma in ter pre ta cja, czas na od biór, lin gwi stycz ne za ba wy, któ re wy ma ga ją sku pie nia i pre cy zji. Oglą da jąc Mar tę, moż na by ło zo ba czyć, że po ezja ma swo je zna czą ce miej sce w ży ciu czy tel ni ka. Sło wo po tra fi prze peł nić i stać się istot nym ele men tem ko mu ni ka cji ze świa tem i sa mym so bą. Jest tam wi tal ność, po ru sze nie, au ten tyzm. Ży cie prze cho dzi do po ezji, po ezja jest je go na tu ral nym skład ni kiem.
Mo ni kA lid ke „...sło wa po trze bu ją cie pła, gdy ro dzą się od no wa.” – Wie sław My śliw ski. Mo ni ka po sia da w so bie trud ną dla wie lu umie jęt ność pod po rząd ko wa nia się da nej ro li. Ku zdzi wie niu wszyst kich, pod czas wy stą pie nia nie pre zen to wa ła sie bie ja ko wo ka list ki. Re cy to wa ła wier sze An ny Ma rii Mic kie wicz. Ro bi ła to tak prze ko ny wu ją co, że pu blicz ność ode bra ła tek sty jak by by ły na pi sa ne przez nią. Pre zen ta cja na sce nie jest jed nym z ele men tów prze by wa nia w gro nie Po Ezji Lon dyn. Mo ni ka pod czas spo tkań jak by na peł nia się ener gią. W jej przy pad ku si ła spraw cza gru py, wspól ne go by cia oka za ła się nie zwy kle sil na. Mo nika nie uczest Fo to Barbara Jurkowska ni czy ła w zbyt wie lu spo tka niach. Nie to jed nak oka zu je się naj waż niej sze. Chłon ność, otwar tość, umie jęt ność od bio ru lu dzi i ich po zy tyw nej ener gii. Au ten tycz ność kon tak tu. To wszyst ko spra wia, że po wsta ją no we tek sty, mu zy ka. Two rzy my w sa mot no ści. Jed nak prze strzeń, któ rą stwa rza ją lu dzie jest waż na.
44
AgA tA ro Zu Mek „Sło wa ula tu ją, pi smo po zo sta je”. Mak sy ma ła ciń ska, au tor nie zna ny. Akom pa nia ment: J.J.Ja cob, Ur szu la Szcze pa nek. Aga ta szu ka sie bie w świe cie kre acji. Pi sze i wy ko nu je pio sen ki, wier sze po pol sku i an giel sku. In ne środ ki wy ra zu, in ne ję zy ki. Mu zy ka do cie ra do lu dzi po nad do słow no ścią ję zy ka. Co jed nak ze sło wem? Jak opi sać sie bie? Kto jest od bior cą? Opo wie dzieć, ale o któ rej so bie? Kim je stem? Czło wie kiem dro gi, stu dent ką, emi grant ką, dziew czy ną, ko bie tą? Kto jest mo im przy ja cie lem? Ro dzi na, zna jo mi, sło wo, nu ta, sce na, biur ko, pu blicz ność, las, gąszcz mia sta? Jak to wszyst ko zmie ścić w kil ku mi nu to wym spo tka niu z pu blicz no ścią? Py ta nia. Kon cen tra cja przed wyj ściem. Pierw sze nu ty. Wcze śniej sze, sta ran ne pró by po zwa la ją na swo bo dę ru chów. Sce na jest miej scem, któ re po zwa la na wy do by cie z ży cia je go isto ty. Wszyst ko prze mi ja, za pis po zo sta je. Nie jest jesz cze do koń ca pew ne, ja kie ży cie bę dzie wio dła Aga ta. Wia do mym jest, że nie po zwo li mu na prze pły nię cie, bez uchwy ce nia go w swo je drob ne dło nie.
AdAM sie MieŃ cZYk „Trze ba wię cej in wen cji, by obyć się bez ja kie goś sło wa, niż że by go użyć.” Paul Valéry Akom pa nia ment, au tor ka mu zy ki: Ur szu la Szcze pa nek. Ty mi pięk ny mi sło wy pa na Valéry za po wie dzia łem pre zen ta cję Ada ma Sie mień czy ka 20.02.2011 w ra mach Po Ezja Lon dyn „mój JE STEM ka wa łek pod ło gi” na sce nie w Jazz Ca fe POSK. Adam jest twór cą w ob rę bie sło wa, ry sun ku, ma lar stwa; po my sło daw cą, wraz z Mar tą Bras sart, te go wy da rze nia ar ty stycz ne go i ca łej Po Ezji Lon dyn, któ ra po ka zu je twór ców z róż nych dzie dzin. Adam od wa żył się, sam bę dąc (...) ar ty stą ze brać róż nych bio lo gicz nie twór ców i dać im miej sce na sce nie i czas na otwar cie się na wi dza. Na za ist nie nie w prze strze ni sztu ki. I za owo co wa ło to dzia ła nie ogro mem zda rzeń, a widz mógł być ocza ro wa ny róż no rod no ścią i ja ko ścią wy ko nań. Bez tej otwar to ści Ada ma nie mie li by śmy oka zji by za chwy cać się sło wem, dźwię kiem czy ob ra zem. Wie sław Bar tło miej Boł tryk
45
Ar tur to MA sZew ski „Są my śli, sło wa, któ re trze ba ko niecz nie gło śno wy po wie dzieć, aby nas stra szyć prze sta ły.” Wa cław Be rent. Ar tur pi sze o spra wach waż nych w je go świe cie. Nie po zo sta je przy opi sie tyl ko wła sne go wnę trza. Daw niej miast cho dzić do szko ły, uda wał się z ko le ga mi na klat ki scho do we, by two rzyć. Kie dyś blo ko wi sko two rzy ło je go świat, dziś emi gra cyj ny Lon dyn. Mię dzy przy jaz dem na Wy spy, a mo men tem, gdy mógł ku po wać sa mo cho dy za go tów kę, był trud ny czas. Prze miesz ku jąc prze lud nio ne do my u ob cych so bie lu dzi, za miast ucie kać się do roz pa czy czy al ko ho lu, pi sał. Kon cen tra cja na sło wie po zwo li ła mu prze trwać. Tek sty nie by ły prze zna czo ne do pu bli ka cji. Waż ny był fakt sku pie nia się nad czymś, „...co po zwa la uchro nić się od smut ku i zło ści, tak jak dziec ko od gra dza się ru chem rę ki od te go, cze go nie chcą zo ba czyć je go oczy.” Do wy stą pie nia przy go to wy wał się sta ran nie. Uczył się tek stów, ćwi czył dyk cję. Ostat ni mie siąc spę dził kon cen tru jąc się na two rze niu i wcho dze niu w świat kre acji. Sztan gi za mie nił na pió ro. Pra cu je w no cy, więc je go wie czo ry roz po czy na ły się wcze snym po po łu dniem. Za sko czył wszyst kich jesz cze czymś in nym prócz swo ich tek stów. Na wi dow ni zna la zła się je go ma ma, któ ra wła śnie przy je cha ła do UK, by go od wie dzić. Ar tur zszedł ze sce ny, wrę czył jej kwia ty, po tem wy re cy to wał po świę co ny jej wiersz. To by ło pierw szy raz w ży ciu, kie dy po ka zał, że jest wdzięcz ny mat ce. Pierw szy raz moż na by ło zo ba czyć, że je go ży cie zmie rza w do brym kie run ku. Wcze śniej za wsze kło po ty, roz cza ro wa nia. Po raz ko lej ny sło wo po zwo li ło mu na oca le nie. Ma rze nia o by ciu do brym sy nem.
dAn MAn so uri, se BA stiAn kwiAt kow ski – „lon dYŃ cZY cY” „Dla cze go wciąż nie prze czu wa my, że są sło wa, któ rych nie zdą ży my so bie po wie dzieć”. Mal wi na Kow sze wicz. Nie roz łącz ny tan dem. Dan – naj lep szy an giel ski po li cjant – in ter pre ta tor pol skich tek stów, Se ba stian – naj lep szy pol ski mu zyk wśród den ty stów. Wie le wcze śniej szych suk ce sów zdo pin go wa ło ich do wyj ścia na sce nę przed sze ro ką pu blicz no ścią. Ma ją przy go to wa ne no we utwo ry, wy sta ra li się o ma na ge ra. W pla nach 46
wy stę py w UK i Pol sce. Te raz pra ca nad re per tu arem, oswa ja nie no wych dźwię ków. Mi mo upra wia nia nie zwią za nych z mu zy ką za wo dów, wciąż do niej wra ca ją. Nie chcą po zwo lić, by po zo sta ły sło wa, dźwię ki, któ rych nie prze ka żą in nym. Na zna cze ni twór czo ścia. To wra ca, mi mo wcze śniej sze go wy ka so wa nia wszyst kich na grań na Youtu bie. Istot na jest obec nie świa do mość ob ra nia ar ty stycz nej dro gi. Już nie jest istot ny tyl ko aplauz i fakt za ist nie nia. Waż na jest te raz au ten tycz na kre acja, wno sze nie cze goś od sie bie. Do pra co wy wa nie szcze gó łów, szu ka nie wła sne go sło wa i brzmie nia. Pu blicz ność przy ję ła ich z ra do ścią. Jak by ocze ki wa ła po wro tu. Jak sta rych przy ja ciół, po któ rych ocze ku je się trwa nia. Dla pu blicz no ści wy stęp Da na był za sko cze niem. To fakt, ze Bry tyj czyk wspa nia le śpie wa po pol sku. “Z pol ską sztu ka, w szcze gól no ści z mu zy ką, kie dy ją po znasz, spró bu jesz, ni gdy jej nie opu ścisz. Po zo sta je, jak krew, w ży łach”. Dan przed wy stę pem po wie dział: “Spró bu ję ura do wać lu dzi. Spra wić, by na ich twa rzach po ja wił się uśmiech.
Piotr kA sJAs „Kie dy jest nam cie pło na ser cu, nie wa ży my słów.” – Hans Chri stian An der sen. Piotr stwo rzył w swo im ży ciu szcze gól ne miej sce na po ezję. Nie pró bu je w niej zmie ścić ca łe go swe go świa ta. Wiersz jest dla nie go roz mo wą li rycz ną. Nie wy kra cza po za tę gra ni cę. Szu ka w nim cie pła, któ re czę sto gu bi my w co dzien no ści. Po przez to tekst sta je się czymś od święt nym, wy jąt ko wym. Sta ra się ubie rać w sło wa to, co jest waż ne mię dzy ko bie tą i męż czy zną. Zwy kły ko mu ni kat sta je się po przez to czymś wy jąt ko wym. To rzad kość, by dbać o for mę tych kil ku słów, któ re każ dy z nas kie dyś wy po wia da do dru giej oso by. Piotr nie miesz ka w Lon dy nie, lecz w Bir ming ham. Jest to dru ga co do wiel ko ści spo łecz ność pol ska w UK. Mi mo ilo ści ży ją cych tam Po la ków, trud no tam o ukształ to wa nie się ar ty stycz ne go śro do wi ska. Zbyt da le ko rów nież, by re gu lar nie przy jeż dżać do sto li cy. Ska za ny jest więc Piotr na sie bie. Pra ca, czę sto rów nież pod czas week en dów, nie za bi ła w nim po trze by two rze nia. Wciąż po ja wia ją się no we tek sty. Cią gła jed nak od po wiedź: Nie mo gę przy je chać na naj bliż sze spo tka nie Po Ezji. W nie dzie lę przy był. Trud no mu by ło oswo ić się z dzie siąt ka mi no wych osób. Przy glą dał się. Nie for so wał roz mo wy. Pre zen tu jąc tek sty, chy ba do pie ro, po czuł się jak u sie bie. Nie wiem, kie dy znów bę dzie moż na go spo tkać oso bi ście. Nie obie cu je szyb kie go przy jaz du. Po zo sta ją sło wa. 47
wie słAw B. Boł trYk „Daj cie mi wła ści we sło wo i od po wied ni ak cent, a po ru szę świat.” – Jo seph Con rad. Wie sław jest ar ty stą. Od po cząt ku swe go trud ne go do ra sta nia. Ma jąc lat kil ka na ście po sta no wił, że nie bę dzie po dob ny do swo ich ko le gów, po któ rych zo stał już tyl ko roz my ty ta tu aż na sto pie. Cho ciaż ja ko mistrz pierw sze go kro ku bok ser skie go, zda rza ło mu się w nie ja snych oko licz no ściach spo ty kać z miesz kań ca mi war szaw skiej Wo li (stąd po wie dze nie -Spiesz się po Wo li!), swo je ży cie po świę cił włó czę dze za sztu ką. Te atr, mu zy ka, rzeź ba, ry su nek sa ty rycz ny, po ezja. Te dzie dzi ny po chła nia ły je go uwa gę. Kil ka mie się cy te mu po wsta ły je go naj lep sze wier sze. A mi nę ło już lat kil ka, od kąd ob ra ził się na wszyst kie in sty tu cje kul tu ral ne, któ re nie chcia ły hucz nie uczcić je go pięć dzie siąt ki. Trud no jest jed nak zrów nać się z fra zą Nor wi da, wraż li wo ścią Wo jacz ka i my ślą Kan to ra – je go du cho wych przy wód ców. “Ale nie ma pew no ści...” ta fra za po wra ca na prze strze ni je go ostat nie go to mi ku, któ ry pre zen to wał. „I pa mię taj, Bądź So bą. I pisz wier sze.” Na po mi na. Te sło wa nie po zwa la ją za snąć miesz kań com blo ku (post ko mu ni styc zne go). Wy stą pił znów z ca łą pew no ścią sie bie i swa dą, któ rą miał pod czas pierw szych wy sta wień swe go Spek ta ko la. Twór czość w pierw szych la tach po zwo li ła mu zro zu mieć i prze war to ścio wać trud ną rze czy wi stość opusz czo ne go (Do mu?) Dziec ka. Te raz do pie ro na bie ra kształ tu wy po wie dzi ar ty stycz nej ko men tu ją cej du cha na szych cza sów. Mó wi się, że pi sarz doj rze wa dłu go, a po eta umie ra mło do. W nim po ezja do pie ro się ro dzi. Po zba wio na ob cią żeń chę ci zbli że nia się do świa ta, zro zu mie nia go. Nie uświa do mio na wcze śniej wie dza kry sta li zu je się w ko lej nych fra zach. Czuć w niej za cząt ki wol no ści, któ rej tak dłu go szu kał. Od wiecz ne kłót nie cich ną. Na ra sta ocze ki wa na świa do mość ja ko ści two rze nia. Wie sław ni gdy się nie oszu ki wał, wie dział, że wciąż jest u za ra nia. W sen sie po etyc kim jest de biu tan tem. Two rze nie warsz ta tu, roz pra wia nie się z prze szło ścią, to są tyl ko wpraw ki i ko rzy sta nie ze sztu ki, ja ko płasz czy zny oczysz cze nia we wnętrz ne go świa ta. Na de skach w POSK -u mo gli śmy usły szeć je go sło wo, któ re stwa rza go PO ETĄ. 48
ur sZu l A sZcZe PA nek Wy ko na nie utwo ru Jó ze fa Skrze ka „Szczę śli wi z mia sta L”. Krzysz tof Pió ro Pi kow ski – Za słu cha ny w dźwięk for te pia nu, kie dy to Ula z ma łej iskry roz pa la jąc ogni sko dźwię ków do la ła przy sło wio wej oli wy do ognia, prze szy wa jąc mnie na wskroś, opar ty o fi lar zje cha łem na pod ło gę. Na stęp ne go dnia na pi sa łem – Ula – dzię ku ję, wciąż w uszach mam ten ka wa łek, a wo kół mnie – mnie ka wał ki.” Z ca łą kon se kwen cją, uśmie chem i si łą Ur szu la sta je się ar tyst ką. Go dzi ny ćwi czeń, ko lej ne szko ły, od mu zy ki kla sycz nej do jaz zu. Dźwięk jest jej ży ciem. Nie pla nu awa ryj ne go, wyj ścia bez pie czeń stwa nu mer 2. Kil ka dni po otrzy ma niu kom po zy cji Jó ze fa Skrze ka na pi sa ła: – Mam go już w gło wie i w pal cach. Ćwi czo na la ta mi ar ty stycz na dys cy pli na przy go to wań, ma jąc przed so bą ko lej ne wy zwa nie, za dzia ła ła bez przy po mnień, bez ko niecz no ści spraw dza nia. Nie jest zbyt czę stym zna leźć się w kra inie szczę śli wo ści. Chwi le z Ulą I Jó ze fem po zwo li ły na to.
Jó Zef skrZek 02.01.2011 – Kil ka słów ze lek try zo wa ło wszyst kich mi ło śni ków Po Ezji Lon dyn. – Skom po nu ję dla Was Utwór. Pod pi sa no – Jó zef. Dzie siąt ki py tań – Jak to, dla cze go, skąd? Le gen da przy chy la się do Po Ezji? Tak, Jó zef Skrzek po chy lił się nad sło wa mi i gra fi ka mi na szych au to rów. Jak to zwy kle u nie go, naj pierw od po wie dział, po wy sył ce ko re spon den cji, au to re spon der. Po dru giej stro nie jest jed nak czło wiek czuj nie wpa tru ją cy się w świat. Na słu chu je, czy ta, oglą da. Nie za my ka się w krę gu braw, któ re otrzy mał przez la ta ak tyw no ści ar ty stycz nej. SBB za ini cjo wa ło swo ją dzia łal ność w 71 ro ku, wte dy, gdy przy sze dłem na świat. Wi ny lo we pły ty współ kre owa ły wraż li wość od bio ru świa ta. Wy cho dzi li śmy z bra tem z do mu tłu ma cząc ro dzi com, że je dzie my do zna jo mych, a week en dy spę dza li śmy w po cią gach, no ce na dwor cu w Ka to wi cach. Wszyst ko po to, by zo ba czyć Skrze ka na kon cer tach w ślą skim Spodku. I na gle oka zu je się, że na sze dro gi się zbie gły! Li der stał się człon kiem ze spo łu! Po wstał utwór „Szczę śli wi z mia sta L”. Wy ko na nie po wie rzo no Ur szu li Szcze pa nek. Utwór roz pi sa ny na kil ka in stru men tów wy ko na ny zo stał na for te pia nie. Czte ry ścia ny zmie ni ły się w re zo nan so we pu dło szczę śli wo ści. A nie jest o to tak ła two w obec nych cza sach. 49
to MAsZ JA nusZ kie wicZ „Cóż mo że od po wie dzieć ktoś opusz czo ny przez sło wa.” – An na Ka mień ska. Ostat ni mi cza sy To masz oswa ja so bie ży cie i Lon dyn. Już kil ka lat. Szu ka po ezji w so bie i jej moż li wo ści za ist nie nia na ze wnątrz. Nie jest to pro ste. Sa mo cho dy cię ża ro we bo wiem ma ją ła twość w roz jeż dża niu nad wraż liw ców. Wier sze jed nak po wsta ją. Two rzo ne pod czas week en dów. Nie są to jed nak tek sty nie dziel ne. Chwy ta w nich isto tę swe go by cia na ob czyź nie, kli mat ob co wa nia ze swo bo dą, któ rą tak cięż ko od na leźć. Na sce nie wy stą pił ci cho i dys kret nie. Bez dąż no ści do gwiaz dor stwa. Trze ba się by ło bar dzo wsłu chać, by zro zu mieć si łę je go sub tel no ści. Li rycz ność po zba wio na ba ga żu tru dów. Do cie ka nie do ła god no ści, któ ra mo że się zda wać nie co eska pi stycz na, a jest je go na tu ral nym sta nem du cha. Nie przy wdzie wał sce nicz ne go ubio ru, wy glą da na tra pe ra, czło wie ka wtło czo ne go w co dzien ność. Je go po ezja stam tąd wy szła i nie pró bu je uda wać ni cze go in ne go. Jak by po ezja sta wa ła się ży ciem i na od wrót. Stąd też wiel kie za gro że nie, że gdy opu ści go sło wo, ule ci też z nie go ostat nie tchnie nie.
An nA MA riA ró żAŃ skA „Nie ma lu stra, któ re by le piej od bi ło czło wie ka niż je go sło wa.” – Ju an Lu is Vi ves. An na Ma ria po przez po ezję opo wia da o so bie. Po zna jąc ją bli żej oka zu je się, że uśmiech nię ta, skrom na blon dyn ka po sia da w so bie ko lej ną głę bię. Roz po czy na od pro ste go prze ka zu. Wszyst ko zro zu mia łe w lot. Lecz da lej po ja wia ją się no we fra zy, sko ja rze nia, środ ki li te rac kie. Za ba wa ze sło wem, lin gwi stycz ne igrasz ki. Po pu lar ny w obec nej do bie SMS sta je się li te rac ka for mą mi ło snych wy znań. Z peł ną skró to wo ścią i si łą ko mu ni ka tu, lecz z za cho wa niem sza cun ku dla sło wa i od bior cy. Wy stęp przed pu blicz no ścią nie jest dla niej na tu ral nym sta nem. We wnętrz ne oba wy, tre ma, drże nie skry wa 50
Fo to Barbara Jurkowska
pod pięk nym stro jem i fry zu ra. Mi mo wie lu pu bli ka cji wciąż nie po zwa la na zy wać sie bie po et ką. Ob ser wu jąc ją wi dać by ło, że jest w niej ta po trze ba tak sil na, że bę dzie ją wio dła za so bą, mi mo wie lu opo rów. Bę dzie wio dła ją z wiel kim po wo dze niem, da jąc ra dość czy tel ni kom.
Be AtA ko rA Biow skA-snelling „Jak mo gę się nu dzić, sko ro znam sło wa?” – Elias Ca net ti. Be ata ma w so bie si łę, ra dość, wi tal ność, któ ra po zwa la jej iść przez ży cie, speł niać się ja ko mat ka czy żo na. Jest w niej rów nież po trze ba re ali zo wa nia się ja ko ar tyst ka. Ma jąc obo wiąz ki dba nia o naj bliż szych nie jest ła two zna leźć czas i emo cje na po ezję. Na stwo rze nie, prze ży wa nie i za pis we wnętrz ne go świa ta, któ ry nie jest pod po rząd ko wa ny co dzien no ści. Be ata jed nak kreu je swój świat. Wy cho dzi z nim do lu dzi. Stu ka do róż nych drzwi, cier pli wie ocze ku je. Z ca łym spo ko jem i pew no ścią, że to ma sens. Po tra fi w ze tknię ciu się ze sztu ką za nu rzyć się w niej cał ko wi cie, od izo lo wać od ze wnątrz. Wy stę pu jąc od da je się swo im wier szom w ca ło ści. Ge stem pod kre śla wa gę każ dej li te ry. Prze sta je od gry wać swo je co dzien ne ro le. Mo że wiersz jest miej scem, gdzie po win na za miesz kać?
Piotr MA cie rZYŃ ski Sło wo nie oca la – tak twier dzi Ma cie rzyń ski. – Nie ko niecz nie trze ba pi sać, by być po etą. Po eta to stan by cia – to ko lej ne je go my śli. Nie jest tu cy to wa ne do słow nie, od da ją jed nak je go po strze ga nie. Piotr za ist niał w Lon dy nie ja ko po eta. Nie po ka zał się na sce nie; nie czy ta no, ani nie re cy to wa no je go wier szy. Od da jąc jed nak hołd je go twór czo ści zo sta ło po wie dzia ne: „– Ist nie je po eta: Piotr Ma cie rzyń ski!” Fakt ten zo stał od no to wa ny i po da ny do pu blicz nej wia do mo ści. Si ła je go sło wa i ży cia jest tak wiel ka, że je śli na wet, jak po So kra te sie, nie zo sta ną po nim żad ne za pi ski, wia do mym bę dzie, że był ta ki po eta. I to jest waż ne.
51
łu kAsZ Bie lec ki „Do bre są tyl ko ta kie cza sy, w któ rych sło wa coś zna czą.” – Jan Kur czab. Łu kasz ma po sta no wie nie być po etą. Jesz cze nie wie jak wie le si ły trze ba, by dźwi gać swój sztan dar. Na szczę ście nie jest moż li wym, by tę wie dzę mu prze ka zać. Uchro ni to go przed za prze sta niem na wstę pie. Sło wa są dla nie go waż ne. Je go ży cie na bra ło bla sku, gdy sta ły się nie od łącz nym ele men tem je go co dzien no ści. Zna jo mi nie po tra fią zro zu mieć, co ta kie go się zmie ni ło. On po pro stu za czął pi sać. Pra co wać nad sło wem co dzien nie. To zmie nia je go i wszyst ko wo kół. Mo że się zda wać, że wy stą pie nie sce nicz ne jest punk tem, do któ re go się dą ży. W je go przy pad ku jest to ko lej ny mo ment roz wo ju je go świa ta. Ko lej ne do świad cze nie, któ re po zwa la na jesz cze bar dziej sta ran ną pra cę nad tek stem. Ko lej na ob ser wa cja wa gi for my, każ dej fra zy i sło wa. Sta ran ne przy go to wy wa ne wy stą pie nie przed pu blicz no ścią jest tyl ko krót ką chwi lą po mię dzy sa mot nym by to wa niem w par ku i pra cą nad tek stem. Łu kasz roz wi ja się bar dzo szyb ko, każ dy ty dzień przy no si no we po my sły, tek sty. Za po cząt ko wa ny roz wój po stę pu je.
AgA wi tek nYcZ Re cy to wa li: Mar ta Bras sart i Krzysz tof Pie trzak „Nad miar słów po wo du je po tknię cie ję zy ka i znu dze nie przy ja ciół.” – przy sło wie arab skie. Nie da się uciec od po ezji. Adze przy cho dzi to z tru dem. Nie wy szła na sce nę, nie po ka za ła się pu blicz no ści, nie chcia ła na wet pra co wać nad do bo rem i spo so bem przed sta wie nia tek stów. Nie ma to jed nak zna cze nia. Gdzieś, kie dyś zo sta ła na zna czo na ko niecz no ścią two rze nia i już się od te go nie uwol ni. Nie po mo że jej na wet emi gra cja, pra ca, ro dzi na, obo wiąz ki. Na szczę ście. Jest do wo dem na to, że je śli ktoś ma być po etą, to nim bę dzie. Wbrew wszyst kie mu, na wet so bie. Ostat nia pró ba czy ta nia jej tek stów od by ła się go dzi nę przed spek ta klem. Na przy stan ku au to bu so wym przy King Stre et. Mar ta z Krzysz to fem wy cią gnę li tek sty i re cy to wa li. Do pre cy zo wy wa li po dział ról. Z ca łą po wa gą i kon cen tra cją. Do pre zen ta cji tek stów Agi rów nie do brze na da je się oso ba ubra na w ele ganc ką su kien kę, jak też w kiep sko upra so wa ną ko szu lę. To nie ma zna cze nia. Li czy się
52
au ten tyzm, któ ry kry je się we wnątrz i od wa ga. A te go nie da się upo zo ro wać. Zo sta ło by to wy tro pio ne na tych miast i zdu szo ne przez au tor kę w za rod ku, bez pra wa obro ny. Wi dząc więc, że Aga, skry ta wśród pu blicz no ści, po zwo li ła swym tek stom wy brzmieć do koń ca, by ło wte dy już pew ne, że wy stęp jest wię cej niż uda ny. Efek tem wy stą pie nia jest wieść: Be dę mia ła pro fe sjo nal nie wy da ny to mik. To du żo!
ro MAn MA cie Jew ski -VAr gA „Lu dzie żą da ją wol no ści sło wa, by wy ra zić swo ją wol ność my śli, któ rej uni ka ją jak ognia.” – Søren Kier ke ga ard. Wol ność my śli, szcze rość wy po wie dzi jest pod sta wą twór czo ści Ro ma na. Ni gdy nie dą żył do sła wy, na wet nie dbał o po pu la ry za cję swo jej twór czo ści. 40 lat po de biu cie li te rac kim wy dał swój pierw szy to mik i to za spra wą przy ja cie la, Tol ka Mu rac kie go! Ma jąc na kon cie wie le na gród, od zna cze nie za dzia łal ność na rzecz pol skiej kul tu ry, ma jąc opi nię wiesz cza ze Szczyt na, wciąż z nie uf no ścią pod cho dzi do pre zen to wa nia sie bie ja ko waż nej dla po ezji oso by. Wzdra ga się, dys ku tu je, obu rza. Wcho dząc jed nak na sce nę zmie nia się cał ko wi cie. Nie śmia ły i nie zau wa żal ny czło wiek, prze ista cza się w sce nicz ne zwie rzę. Re cy tu je tek sty, któ re nie są pło chli wym wier szem, są jak by wy ku te w mar mu ro wych pły tach świa do mo ści. Nie mo że od nich uciec, uwol nić się, za po mnieć, zmie nić. Ułom no ści ludz kie ty czą się ży cia ze wnętrz ne go, po ezja po zo sta je świę to ścią. Być mo że je dy ną kra iną, któ rą po tra fił uchro nić przed złem świa ta. Te go się nie do wie my. Ze sce ny bo wiem scho dzi znów ja ko czło wiek, nie ar ty sta. Nie po trze bu je gar de ro by, by od dzie lić się od świa ta sztu ki, by zo sta wić wi dza sam na sam z brzmie niem swo ich słów. Je den krok po za ram pą, ty le wy star cza. Zmia na jest tak du ża, że i tak nie ma my do stę pu do nie go – ar ty sty. On – po eta po zo stał tam, na sce nie. Przed so bą ma my Var gę – z wę gier skie go ka let nik – któ ry jak szewc – Żyd Gdań ski, z prze stra chem ob ser wu je świat, ni gdy nie ma jąc po czu cia, że jest na praw dę u sie bie. Ma jąc świa do mość, że z nie zna nych so bie przy czyn, bę dzie znów mógł być wy pę dzo ny. I prócz po ezji je dy nym trwa łym miej scem jest chwi la, gdy sie dząc z ro dzi ną przy sto le, kosz tu je upie czo ne go przez cór kę chle ba.
53
PrZe MY słAw Śledź sle dZiu hA W grud niu ubie głe go ro ku ku pu jąc bi le ty au to bu so we w Cen trum Tu ry stycz nym w Po zna niu zo ba czy łem pla kat ob wiesz cza ją cy wy stę py Śle dziu hy aku stycz nie. Dzień póź niej z ra do ścią od czy ta łem in for ma cję, że 20 lu te go ma wol ny ter min i przy je dzie do Lon dy nu. Zo stał za pro szo ny przez Ro ma na Ma cie jew skie go, któ ry wy brał go ja ko mu zy ka, któ ry jest nie zbęd ny do pre zen ta cji twór czo ści po etyc kiej. Prze mek, przy zwy cza jo ny do wy stę pów pod czas gi gan tycz nych kon cer tów roc ko wych, po chy la się na sło wem po ety ze Szczyt na, od da je mu pal mę pierw szeń stwa, przyj mu je ro lę akom pa nia to ra. Oka zu je się bo wiem, że by cie ar ty stą, to coś wię cej niż 1,3 mi lio na od słon na Youtu bie. Moż na to by ło Fo to Barbara Jurkowska zo ba czyć na sce nie. La ta pra cy nad umie jęt no ścią opa no wa nia in stru men tu, przy go to wa nie teo re tycz ne, roz wi ja nie wraż li wo ści nie tyl ko mu zycz nej. Gra Śle dziu hy za chwy ca lek ko ścią i pre cy zją. By wzmoc nić prze kaz za pro sił, obec nie miesz ka ją ce go w Lon dy nie, ko le gę z daw ne go ze spo łu. Więź i zro zu mie nie, znów od ży ły na sce nicz nych de skach. Jak zmie ścić la ta ćwi czeń, prób i stu diów w kil ku mi nu tach mu zycz ne go prze ka zu? Jak za po mnieć o wszyst kich do świad cze niach, któ re wy peł ni ły ich ostat nie la ta, a nie by ły wspól ny mi? Czy da się po wró cić do daw nej świe żo ści i za chły śnię cia się po cząt ka mi ka rie ry? Z in nym re per tu arem, no wym brzmie niem. Oka zu je się, że au ten tycz na wspól no ta trwa. Znów ra zem, peł na spój ność i zro zu mie nie. Ko lej ne utwo ry – mu zycz ny za pis uczuć ar ty sty do bli skich, wy raz od bio ru świa ta – opo wia da ły swo je hi sto rie. Pod czas wie czo ru li te rac kie go moż na by ło usły szeć rów nież po etę gi ta ry. Kil ka mie się cy wcze śniej do re dak cji Po Ezji Lon dyn Śle dziu ha na de słał swo je wier sze, pi sząc, że od tej stro ny nie jest jesz cze zna ny. Pod czas wy stę pów wszy scy mo gli się prze ko nać, że jest po etą.
54
wiEr SzE PoL SKiCh Lon Dyń Czy Ków AdAM sie MieŃ cZYk
* * * pró bu ję prze nik nąć sie bie mrok my śla łem, że bę dzie tę cza Fo to Barbara Jurkowska
* * * z wy mie sza nia ko lo rów po wsta je lep ka maź mię dzy mną a mną to bą a mną gdy łą czą się barw ne po sta cie mo że po wstać sza ra ścia na de struk tyw na pró ba sy ner gii trze ba wte dy wyjść po za ra my
55
* * * gdzieś jest miej sce zwa ne wiel ką bi blio te ką znaj du ją się tam wszyst kie za gi nio ne skar by książ ki, pły ty, lu dzie, bi be lo ty nie od da ne przed mio ty w ka ta lo gu jest rów nież ha sło dzie cię ce ma rze nia uśmiech nij się ła god nie gdy nie mo żesz cze goś od na leźć na wet sie bie
* * * opo wiem ci wszyst ko o so bie bo wiem że umiesz do strze gać zło żo ność słów i zda rzeń opo wiem ci wszyst ko o so bie bo wiem że znasz ce nę nie zre ali zo wa nych ma rzeń opo wiem ci wszyst ko bo ży cie jest zbyt krót kie, by cze kać bo smu tek zbyt wiel ki jest po trze bą czło wie ka 56
mó wić o nim więc bę dę mó wił o so bie cze ka jąc aż do strze żesz tam sie bie
An nA MA riA Mic kie wicZ
anioł w Lon dy nie Zo ba czy łam pol skie go anio ła sprze da wał mar chew kę po mi do ry i tru skaw ki nie bie sko oki ja sna twarz oto czo na bie lą tyl ko skrzy dło tro chę uła ma ne pod niósł bla de po wie ki za gu bio ny w ję zy kach ją kał się…
Fo to Barbara Jurkowska
Opu ści łam gło wę nie po dob na… Ta ki mło dy Na sza Ni ke za gu bio na w Lon dy nie 57
ukry ci Nie gdyś ukry ci las przy kry wał strach, za głu szał mil cze nie… ciem ność sta ła na dro dze do do mu ogra ni czo na wi docz ność krok opóź niał ze gar ser ca bi ją cy se kun da mi przy biec tam szyb ko roz ło żyć ra mio na wło sy ła god nie opad ną to tyl ko sen… ukry ci przed lo sem ukry ci przed ja sno ścią za mknię tą w prze lot nym uśmie chu ta cy na chwi lę czu ją si łę na pra wia ją kra ny pi ją moc ną ka wę nie mu szą jeść cza sa mi ka nap ka żo ny przy jeż dża ją, po do ba im się wy da ją tyl ko tro chę po tem ocze ku ją
58
Ar tur to MA sZew ski
Fo to Monika S. Jakubowska
my za wiel ką wo dą Je śli tak się chwi lę za sta no wić... to czy? O ta ki wła śnie kraj wal czy li pa trio ci? Kraj, z któ re go ucie ka ją lu dzie mło dzi? Kraj, w któ rym nie wie my jak iść choć ma my po mysł? Wi dzę zdję cie – dwie ko bie ty, żoł nierz – cza sy wo jen ne; Z ka ra bi na mi ba gne ta mi – w ich oczach sku pie nie. Wal czy li z wia rą że Pol ska nie po le gnie, Za to od da li ży cie – to co mie li naj cen niej sze Kraj od bu do wa no, po sta wio no sej my i urzę dy; ma my ‘TV SHOW’, gwiaz dy te le wi zji, wszyst kie za chod nie tren dy. Na ród na po zór pięk ny.. . lecz że to ob łu da do wód oczy wi sty. My za wiel ką wo dą, kie dy oni na py cha ją gę by, My za wiel ką wo dą bez ro dzi ny, bez per spek tyw, My za wiel ką wo dą dziś pi je my za ich błę dy.
59
Be AtA ko rA Biow skA -snel ling
mi łość Sa tys fak cja dzie le nia się mi ło ścią To ra dość da wa nia sie bie, Co wy ma ga tru du, że by po ka zać Tro skę o dru gie go czło wie ka Na ty le, by czuł się bez piecz ny I szczę śli wy. Za czy na się to od do mu, W at mos fe rze czu ło ści, Gdzie stół jed no czy wszyst kich I nikt nie je sam. Nie waż ne, ja ka oka zja, Ma ła, czy du ża. Każ da ce le bro wa na w har mo nii, Wów czas po si łek za mie nia się w bie sia dę Wszyst kich z wszyst ki mi. Z te go po wsta je mą drość, Z te go spe cjal ne go da nia, Do da ne go pięk nie do na szej na tu ry. Ta kie uczu cia mar ku ją Jed no z każ de go ele men tu Na szej praw dzi wej cy wi li za cji. Tak, naj cie plej szym ze słów Jest mi łość, Pi sa na za wsze du żą li te rą, Jak na sze wła sne imię.
60
Fo to Barbara Jurkowska
ro MAn MA cie Jew ski -VAr gA
perzo wi zna pa nie wy bacz grzech py chy mo je sie ro ce pię cio let nie no gi chcia ły iść choć by ku la wo do cie płych kra jów, bo tam le piej kieł ba sy da ją ty le, że w rok nie prze jesz a i kul tu ra wyż sza, do my dziec ka bo ga te za pie nią dze ku pisz oj ca, mat kę i bab kę gar ścia mi roz sy pu ją gwiaz dy cu kier ki
Fo to Krystian Data
dziś z po ko rą, czę sto na ko la nach sma ku ję po now nie daw ne miej sca perzo we, le mań skie za po mi nam no we jor ki, wil na, fi la del fie, stam bu ły prze żyw szy trau mę świa do mie idę w eska pizm
* * * Wa li zy cze mo da ny na sak sach w świe cie bli scy od kiel ni ro da cy tu le ni tłu mo ki po dróż ne Po la ków w lom bar dach z od da ny mi pod za staw do ma mi, zo na mi, dzie cia ka mi świę ci żo ny i mę żo wie pol scy za pra co wa ni dłoń mi od kiel ni co raz cię żej przy tu lić ko bie tę i gi ta rę ir landz kie, nie miec kie, ame ry kań skie przy god ne zdra dy i związ ki co dru gą nie dzie lę 61
po po wro cie jesz cze się by wa, na dal się cho dzi do te ściów lub w tan ga, dys ko te ko we po wo dzie uczu cia – zgu bio ne per ły, ze r wa ne po gu bio ne na pi ja nej dro dze Pan Je zus u sa mej gó ry po kracz ny grze cha mi na ro dów uwie ra mu au re ola jak klucz do brej po ezji li rycz nej bra ma po etom stru dzo nym pi ja nym za gra nicz ne przy jaź nie ir landz kie eu ro sma ku je pio łu nem port fe le wra ca ją za moż nie w do mu pła czą ce pej za że dzie cia ków z syn dro mem sie rot
iZA sMo l A rek
sza re re ne ty umie ra mo ja mat ka bez za an ga żo wa nia od czter na stu lat a ja ma lu ję usta przy glą dam się cie niut kim skrzy dłom brwi na pra wiam fo tel z ro ku na rok co raz bar dziej bu ja ny przez srebr ne ża lu zje słoń ce czy ta fran za kaf kę po rzu co ne go na sto le bla da musz ka owo ców ka w płasz czu z sza rej re ne ty uważ nie ba da bieg cza su i czy z te go bie gu uda się oca lić smak rze czy oczy wi stych czu łe lep kie pięt no 62
Fo to Monika S. Jakubowska
umie ra mo ja mat ka któ ra przez ca łe ży cie na czy ta ła się rym kie wi cza elio ta brech ta więc te raz na słu chu je ósme go kwar te tu dy mi tra gdzieś od stro ny gru szy a ja jej mó wię ma muś daj spo kój śmier ci ona od ra na jest nie spo koj na
wie słAw B. Boł trYk
te raz Te raz przy szła Wol ność Któ ra Kur wa Ni ko mu nie jest po trzeb na po wie dział Pilch w TV Kul tu ra i Du sza na sza Pol ska Od bi ła się echem od ścian Peł nych kwi tów Na wy gląd praw dzi we go Po la ka. Eks por te rzy nie wo li Za bra li się Za ościen ne i pro pa gu ją Di sco Po lo Na pi łę i gi ta rę z Ode ssy Nic nie ro zu miem Z te go Że nic nie Ro zu miem Ale nie ma pew no ści.
Fo to Monika S. Jakubowska Od le wej: Adam Sie mień czyk i Wie sław Boł tryk.
63
AgA tA ro Zu Mek
* * * Na iw ność ser ca Głu po ta umy słu I znów ta plam się W ob cych sło wach A ja chcę krzy czeć Ja chcę śpie wać Lecz kto zro zu mie Kie dy wo łam I tak sie dzę ma leń ka Na krań cu gi ta ry Ka le czę pal ce Tę py mi stru na mi Każ da myśl na dal Cie pła mo ja A sło wa już ob ce Nie – Ma – nie – Wo la Na iw ność ser ca Głu po ta umy słu Znów ta plam się W ob cych sło wach
64
Fo to Monika S. Jakubowska
to MAsZ Mi chAł wie licZ ko
za pi ski w te le fo nie
(frag men ty więk szej ca ło ści)
* kie dyś na uli cy wśród wie lu spo tka łem jej spoj rze nie i uśmiech... Fo to Ela Walenda i po ko cha łem ją... mi nął czas... w kil ka słów nie da się ubrać te go co czu łem... czuć mro wie nie...i przy jem ność jak przy za sy pia niu... wiec sa mo po czu cie jak w naj lep szym śnie... by wa że strach sie bu dzić... śni łem i wra ca łem do nor mal no ści... uno szę się kie dy o tym my ślę... o niej... o cie peł ku... mru cze niu przy za sy pia niu ra zem... i na dal mam ta kie sny... bo je stem sam... sa mot ność przy wra ca re flek sje... ma rze nia... i czy ha ją cą śmierć... spo tka łem je i spoj rza łem w oczy... i wszę dzie je wi dzę... stłu cze nia przy po mi na ją że jest bli sko... i po de rżnię ty Pa ki stań czyk pod mo stem... i dzi siej szy wy pa dek... tam gdzie upa dłem... sen mnie do ga nia i przy my ka oczy... a ko lej na po ra ro ku ka że za po mnieć o pra że niu się w słoń cu... 65
a ty ka żesz mi żyć w nie pew no ści... a wte dy sny bu dzą w środ ku no cy i co da lej?
* Wciąż miesz kam w To bie i pró bu ję bez sku tecz nie ko niecz nie prze jąć więk szość two ich za cho wań i wy po wie dzi
* Współ cze sność to my wy kre owa ni przez prze szłość. Jest miej sce na in ność ale nie na mo ją in ność...
* Wsze la kie po my sły lu dzi opie ra ją się na ła twym oszu stwie in nych
* Tak się dzie je w kra ju, któ ry nie ste ty zo stał po zba wio ny wol no ści do kre owa nia na ro do wych ide ałów i do nor mal nej szan sy na roz wój.
* Spłasz czo ny jak po prze je cha niu wal ca 66
trwam i pa trzę jak to wszyst ko jest po ukła da ne I przy cho dzi myśl Co ja tu ro bię ?
* W cha osie po mię dzy wie lo ma świa ta mi na wła sne ży cze nie?... by stwo rzyć swój świat... in ny... wła sny...
* no i tak so bie sie dzę pa trząc w te dziw ne an giel skie chmu ry, dżdży sto dziś, a ja się za pa dam
* mi nął rok na emi gra cji a na wet dwa mie sią ce wię cej cóż zro bić gdy sa mot ność za bie ra zdro wy roz są dek, czy do bry to czas? na pew no uczy tyl ko jest ostat nie py ta nie czy na uczy, trud na po ra na sta ła je sien na gdzieś bę dzie po czą tek no we go snu gdzieś jest oa za 67
AleX słA wiŃ ski
Okręt Po Ezja Lon dyn wypływa na szerokie wody… Fo to Barbara Jurkowska
apra co wał się adam, nie ma co. i mar ta. a tak że kil ka dzie siąt in nych osób zwią za nych z Po Ezją Lon dyn, by w bry tyj skiej sto li cy po ka zać wspa nia ły ka wa łek pol skiej li te ra tu ry. Li te ra tu ry, ja kiej od wie lu lat pol ski Lon dyn nie oglą dał. „mój jE StEm ka wa łek pod ło gi”, za pre zen to wa ny przez Po Ezję Lon dyn, gru pę mło dą, ale dra pież nie wkra cza ją cą w ar ty stycz ne pro gi, był nie tyl ko im pre zą po etyc ką. Był wiel kim świę tem sło wa, mu zy ki, my śli, uczuć i wy obraź ni. Prze szedł do hi sto rii ja ko wy da rze nie wy ry wa ją ce ogrom ną dziu rę w gnu śnej rze czy wi sto ści po lo nij ne go ży cia kul tu ral ne go. i wpusz cza ją ce po wiew świe żo ści tam, gdzie wciąż jesz cze uno si się stę chły za duch mi nio nych epok. Wy da wać by się mo gło, że na emi gra cji nie wie le jest moż li wo ści roz wi ja nia du cho wej głę bi. Ob ca zie mia, nie zna jo me miej sca, lu dzie in nej kul tu ry i oby cza jów. Na wet zna jąc ję zy ki (a prze cież u na szych ro da ków na dal nie jest to zbyt czę ste), nie jest ła two na wią zać dia log z tu byl ca mi. Do te go nie ustan na po goń za pie nią dzem. Bo prze cież na dal głów nie po to jeź dzi my za gra ni cę… Zde cy do wa nie – nie jest ła two w ta kich wa run kach pod jąć wal kę o in te lek tu al ny roz wój jed no stek.O emi gra cyj nej sa mot no ści, nie umie jęt no ści wpa so wa nia się w ży cie, za wie szo ne mię dzy dwo ma świa ta mi, pi sa ło już wie lu. Ar ty stów, na ukow ców… Jak od dać się sztu ce, two rzyć, dzie lić się my ślą, gdy trze ba gnać przed sie bie w wiecz nym wy ści gu szczu rów, pró bu jąc zwią zać ko niec z koń cem w ha rów ce za mi ni mal ną staw kę? Wy da wać by się mo gło, że ła twiej spo tkać do bre go pol skie go ar ty stę w Puł tu sku, czy Ustrzy kach, niż przy lon dyń skim, czy ber liń skim zmy wa ku. A jed nak. Oka zu je się, że na wet na tym „in te lek tu al nym ugo rze” po tra fi wy ro snąć coś war to ścio we go. Emi gra cyj ni twór cy to nie tyl ko róż ne Hła ski, czy He ma ry. To nie tyl ko ar ty ści mar twi lub do go ry wa ją cy w pło mycz ku daw nej sła wy. To rów nież – czy wręcz przede wszyst kim – ar ty ści mło dzi, dy na micz ni, am bit ni,
N
68
uzdol nie ni i du żo le piej wy kształ ce ni niż więk szość ich emi gra cyj nych po przed ni ków… A tak że – w prze ci wień stwie do owych po przed ni ków – otwar ci na no we prą dy in te lek tu al ne, swo bod nie wpi su ją cy się w krąg świa to we go dzie dzic twa kul tu ral ne go, wy kra cza ją cy da le ko po za za ścian ko we kom plek sy i trą cą cą drob no miesz czań stwem, łza wą me lan cho lię emi gra cyj ne go ucie ki nie ra – tu ła cza. Nie wi dzi my ich mo że jesz cze na ar ty stycz nych sa lo nach (roz wa ża nia o tym, cze mu tak się dzie je, zo staw my na in ną oka zję). Nie zna czy to jed nak, że wkrót ce tam nie tra fią. Na za pro sze nie ich sta łych/sta rych by wal ców, al bo i bez nie go: bru tal nie wy ko pu jąc drzwi, bądź też stwa rza jąc wła sny sa lon, zu peł nie in ny od stru pie sza łych sar ko fa gów „pol skich świą tyń sztu ki”. Jed nym z przy kła dów bu do wa nia wła snej, no wej war to ści i od naj do wa nia przez mło dych lu dzi swe go miej sca w kul tu ral nej prze strze ni, był lon dyń ski wie czór po etyc ki. „Mój JE STEM ka wa łek pod ło gi” za po cząt ko wał cykl im prez, ja kie ma ją się w przy szło ści od by wać pod pa tro na tem Po Ezji Lon dyn. Adam Sie mień czyk, za ło ży ciel gru py, jest do świad czo nym ar ty stą. Pi sa rzem, ma la rzem… Przed sta wiał swo je pra ce za rów no w Pol sce, jak i za gra ni cą. Je go sio stra, Mar ta Bras sart – Sie mień czyk przez wie le lat wspie ra ła je go twór cze dzia ła nia. Obec nie rów nież czyn nie włą czy ła się w pro mo wa nie lon dyń skiej gru py po etyc kiej. To wła śnie oni sta no wi li si łę spraw czą, dzię ki któ rej im pre za się od by ła. Nie był to zwy kły wie czo rek po etyc ki. Oko ło dwu dzie stu ar ty stów, pre zen tu ją cych swo je dzie ło przed po nad stu oso bo wą pu blicz no ścią w cza sie kil ku go dzin ne go ma ra to nu sło wa, to prze cież nie to sa mo, co spo tka nie z gwiaz decz ką pol skiej li te ra tu ry w wo je wódz kiej bi blio te ce. Wierz cie mi, al bo nie. Ale dwu dzie ste go lu te go pi sać się za czę ła hi sto ria. Pol ski Ośro dek Spo łecz no -Kul tu ral ny w Lon dy nie to wiel ki, be to no wy gmach li czą cy so bie czte ry pię tra, miesz czą cy się w za chod niej czę ści mia sta. W Ham mer smith, bar dzo „pol skiej” dziel ni cy. Jazz Club, w któ rym mia ła miej sce im pre za, znaj du je się w je go pod zie miach. Jak sa ma na zwa wska zu je, za zwy czaj od by wa ją się tam kon cer ty jaz zo we. Grał tam za rów no Ja rek Śmie ta na, jak i wscho dzą ce do pie ro gwiaz dy. Jak cho ciaż by Gro ove Ra zors, mło dy, mię dzy na ro do wy kwin tet, pro wa dzo ny przez pol skie go pia ni stę, Go rzo wia ni na, Tom ka Żyr mon ta. To miej sce, po zwa la ją ce za ist nieć twór com o róż nym do świad cze niu i ta len cie, wy da ł o się więc być naj b ar d ziej od p o w ied n im na prze p ro w a d ze n ie im p re z y zor ga ni zo wa nej przez Po Ezję Lon dyn. Bo i „Mój JE STEM ka wa łek pod ło gi” był wy da rze niem, któ re po ka zy wa ło róż nych ar ty stów. Zna nych, doj rza łych i do świad czo nych oraz tych, któ rzy swo je 69
li ry ki przed sta wia li przed pu blicz no ścią po raz pierw szy w ży ciu. Nie oby ło się bez tre my i nie pew no ści. I – mi mo że or ga ni za to rem by ła Po Ezja Lon dyn – na „ka wał ku pod ło gi” w PO SKo wym klu bie pre zen to wa li się nie tyl ko twór cy lon dyń scy. Piotr Ka sjas przy je chał z Bir ming ham. Zaś Ro man Ma cie jew ski – Var ga, z ma zur skich la sów. Choć miesz ka on dziś na wscho dzie Pol ski, ma za so bą no wo jor ski epi zod, któ ry czę sto po ja wia się w je go tek stach. Wi dać, że twór ca do brze zna i ro zu mie emi gra cyj ną te ma ty kę. Z Pol ski przy był rów nież Wie sław W. Boł tryk, któ re go pod szy te iro nią i sar ka zmem wier sze, nie uni ka ły te ma ty ki po li tycz nej. Pu blicz ność ży wo re ago wa ła na je go sło wa. Wi dać by ło, że za rów no treść, jak i for ma przed sta wie nia tra fi ła jej do ser ca. Z ko lei z Po zna nia przy był Prze mek Śledź „Śle dziu ha”. Wpraw dzie je go for mu łą ar ty stycz ne go wy ra zu nie jest sło wo, lecz mu zy ka, jed nak cie płe przy ję cie, z ja kim spo tka ło się je go li rycz ne gra nie, po ka za ło, że li ry ka to nie tyl ko czy ta ne z kart ki wer sy. Z resz tą mu zy ki by ło w cza sie wie czo ru znacz nie wię cej. Gi ta rzy sta Ma ciej Pysz jest już cał kiem nie źle zna ny lon dyń skiej pu bli ce. Nie za wiódł i tym ra zem. Za cza ro wał wszyst kich wir tu oze rią gi ta ry. Zaś Ur szu la Szcze pa nek, uta len to wa na pia nist ka, wy ko na ła utwór Jó ze fa Skrze ka, spe cjal nie skom po no wa ny na ten wie czór. Do dziś nie wiem, jak Ada mo wi uda ło się skło nić kom po zy to ra do na pi sa nia owe go ka wał ka. Mię dzy na ro do wy cha rak ter im pre zy pod kre ślił swo ją obec no ścią Dan Man so uri. Nie mó wi on po pol sku, ale śpie wa w na szym ję zy ku zna ko mi cie. Kil ka je go pio se nek zna leźć moż na na po pu lar nym por ta lu Youtu be, gdzie cie szą się ogrom nym za in te re so wa niem. Akom pa nio wał mu Se ba stian Kwiat kow ski, na zy wa ny przez nie któ rych „naj lep szym pia ni stą wśród den ty stów i naj lep szym den ty stą wśród pia ni stów”. Po pol sku i an giel sku za śpie wa ła Aga ta Ro zu mek. Mi mo mło de go wie ku, swym ta len tem i wdzię kiem oso bi stym sztur mem zdo by wa ser ca ko lej nych fa nów. Nie mu szę być ja sno wi dzem, by wró żyć jej zna ko mi tą przy szłość. Swo ją twór czość w obu ję zy kach za pre zen to wa ła tak że Be ata Ko ra biow ska. Jest ona au tor ką licz nych to mi ków po ezji. Mi mo że od wie lu lat miesz ka nad Ta mi zą, na dal w swych wier szach i ob ra zach wra ca do oko lic Pod la sia. Ja now skie ko nie są czę stym mo ty wem jej prac. Na wie czo rze przed sta wi ła rów nież swo je utwo ry An na Ma ria Mic kie wicz, ak tyw nie udzie la ją ca się w tu tej szym Związ ku Pi sa rzy Pol skich. 70
Młod sze po ko le nie re pre zen to wa ły An na Ma ria Ró żań ska i Iza Smo la rek. Udo wod ni ły one, że mło dy wiek bez pro ble mu mo że iść w pa rze z po etyc ką doj rza ło ścią. Z ko lei de biu tan ci: Ar tur To ma szew ski i Łu kasz Bie lec ki za sko czy li słu cha czy moc ny mi ry ma mi, bu do wa ny mi na wzór tek stów do utwo rów hip -ho po wych. Z du żym za in te re so wa niem cze ka łem na ich wy stęp. Nie je stem mi ło śni kiem hip -ho pu i przy znam, że nie zbyt wie rzy łem, by owo nie kon wen cjo nal ne po dej ście do sło wa, ryt mu i ry mu po tra fi ło się obro nić. A jed nak… Ze star cia z pu blicz no ścią po eci wy szli obron ną rę ką. Alek san der Na wroc ki, wy daw ca ‘Po ezji dzi siaj” i or ga ni za tor pol skiej edy cji Świa to we go Dnia Po ezji usta no wio ne go przez UNE SCO, przy był do Lon dy nu na za pro sze nie Ada ma Sie mień czy ka. W krót kim wy wia dzie, ja kie go udzie lił mi na jed nym z POSK - owych ko ry ta rzy, opo wie dział mi o za sko cze niu, ja kie go spo tka ło. „Przy znam, że nie spo dzie wa łem się aż tak du żej im pre zy” – rzekł. Dał też wy raz swo je go zdzi wie nia, że mi mo roz ma chu i wy so kie go po zio mu wy da rze nia, nie przy by li na nie żad ni pol scy ofi cje le. Ani za am ba sa dy, ani In sty tu tu Kul tu ry Pol skiej, ani na wet ze Zjed no cze nia Pol skie go. „Po to pła ci my na nich po dat ki, by pro mo wa li na szą kul tu rę. Gdy by po dob nej ini cja ty wy pod ję ła się ja ka kol wiek in na gru pa na ro do wa, ich przed sta wi ciel stwo na pew no wzię ło by w tym udział”. Z pew no ścią wie dział, co mó wi. Wi dział już wie le po dob nych im prez. W róż nych za kąt kach świa ta. Jed nak my, „Lon dyń czy cy”, je ste śmy już do ta kiej po sta wy przy zwy cza je ni. Po zo sta je nam je dy nie wzru szyć ra mio na mi. I – da lej „upra wiać swój ogró dek”. Praw do po dob nie po mysł na zwa nia wie czo ru „Pra pre mie rą Świa to we go Dnia Po ezji” rów nież zro dził się w gło wie Alek san dra. Ko muś z bo ku mo gło by się wy dać, że na zwę nada no nie co na wy rost. Jed nak każ dy, kto wi dział ów „ka wa łek pod ło gi”, po czuł je go at mos fe rę, wy słu chał wier szy i uj rzał re ak cję przy by łych, wie że nie by ło to zwy czaj ne wy da rze nie li te rac ko – mu zycz ne. Mi mo że by ła to je dy na w swo im ro dza ju im pre za, wiem, że Adam nie ma za mia ru spo czy wać na lau rach, opro mie nio ny chwa łą po zy tyw nych ar ty ku łów w po lo nij nej (i nie tyl ko) pra sie. W nie daw nej roz mo wie zdra dził mi, że już pra cu je nad ko lej nym wy da rze niem. Na szer szą, „bar dziej mię dzy na ro do wą” ska lę. Na ra zie nie zdra dzał mi szcze gó łów. Mo że nie chciał za pe szyć. Jed nak je stem pe wien, że już wkrót ce do wiem się wię cej. I znów bę dę miał o czym pi sać. Okręt Po Ezja Lon dyn wy pły wa na sze ro kie wo dy. Po zo sta je mu tyl ko ży czyć po myśl nych wia trów… Alex Sła wiń ski 71
twór ca nie po wi nien być sa mot ną wy spą… – roz mo wa mię dzy po eta mi adam Sie mień czyk: jak się czu łeś te go wie czo ru (20 lu te go 2011) w Lon dy nie? ro man ma cie jew ski -Var ga: – By ło to po czu cie skrom ne go za że no wa nia, po łą czo ne go z ra do sną cie ka wo ścią. Oraz mo je skrę po wa nie przy szcze gól nie ser decz nym trak to wa niem mo jej oso by przez Mar tę Bras sart i Ada ma Sie mień czy ka z Po Ezji Lon dyn, or ga ni za to rów im pre zy. Po dob nie jak przed mo imi au tor ski mi spo tka nia mi na Li twie, Sta nach Zjed no czo nych, czy w wie lu in nych miej scach w Pol sce. Tak że ta sa ma we wnętrz na po trze ba i od wa ga dzie le nia się sło wem w Lon dy nie po wo do wa ła, że chcia łem sko rzy stać z za pro sze nia Po Ezji Lon dyn, tej bar dzo pre sti żo wej im pre zy, któ ra za in au gu ro wa ła ob cho dy Świa to we go Dnia Po ezji w Pol sce – świę ta usta no wio ne go przez UNE SCO. jak re ago wa ła pu blicz ność? – Re ak cje pu blicz no ści by wa ją nie spo dzie wa ne. W miej scach, gdzie np. po da je się al ko hol pod czas im prez – re ak cje pod pi tych wi dzów by wa ją uciąż li we… Ale ja ko ak tor, po miesz ku ją cy nie gdyś dłu go w Kra ko wie, ma jąc wspa nia łych na uczy cie li: Pio tra Skrzy nec kie go, Je rze go Stuh ra, Ja na No wic kie go, Krzysz to fa Ja siń skie go z Te atru STU, wspa nia łą Pa nią prof. Da nu tę Słom czyń ską i in nych – na uczy łem się mó wić swo ją po ezję i w ogó le sło wo w róż nych, tak że nie zbyt sprzy ja ją cych wa run kach… W Lon dy nie peł na wi dow nia wraż li wych i pięk nych Lu dzień ków sie dząc na po dusz kach i krze słach słu cha ła i pa trzy li śmy so bie wza jem nie w oczy. To bez cen ne i pięk ne! Co dla cie bie by ło istot ne pod czas te go spo tka nia? – At mos fe ra w dol nej sa li lon dyń skie go POSK sko ja rzy ła mi się z pięk nym kli ma tem kra kow skiej Piw ni cy Pod Ba ra na mi z lat 70-tych: wy bit nych oso bo wo ści, świet nych pio se nek, pie śni, li te rac kich, ka ba re tów. W ogó le – Ada ma Sie mień czy ka by ło to pod świa do me mo że (bo to mło dy czło wiek) na wią za nie do naj lep szych, ar ty stycz nych tra dy cji! na ile wy stę py przed pu blicz no ścią są waż ne pod czas two rze nia? – Twór ca nie po wi nien być sa mot ną wy spą. Dla mnie kon fron ta cja mo jej twór czo ści z ży wym czło wie kiem jest na tu ral ną po trze bą kon tak tu w ogó le. Co spra wia ci naj więk szą sa tys fak cję pod czas two rze nia? – Two rząc od ry wam się, ni czym w tran sie od ja zgo tu świa ta, ba na łu rze czy wi sto ści, na tręc twa przy ziem nej co dzien no ści, wła snych de mo nów. Uczest ni czę nie ja ko w pew nym „na bo żeń stwie”. To do war to ściu je, cza sem przy no si ka thar sis… 72
Co zde cy do wa ło za wy bra niem pro fe sji (pi sa nia)? – Mo że splot „przy pad ko wych” oko licz no ści: wspa nia ła na uczy ciel ka ję zy ka pol skie go w szko le pod sta wo wej, spo tka ni przed la ty w Bia łym sto ku wy jąt ko wi po eci Wie sław Ka za nec ki i Zbi gniew Ślącz ka i pierw sze do świad cze nia te atral ne. Póź niej wstą pie nie do Te atru Me lu zy na pro wa dzo ne go przez wy bit ne go re ży se ra Sta ni sła wa Mie dziew skie go w ro dzin nym Olec ku. Waż ni tak że by li in ni, nie ba nal ni lu dzie z krę gu przy ja ciół po dob ni wraż li wo ścią na sło wo, do brą książ kę, mu zy kę… Skąd czer piesz in spi ra cje? – In spi ra cją by wa ją za rów no wy jąt ko we wy da rze nia, jak i (po zor nie) ba nal ne sy tu acje. Twór ca po tra fi z nic nie zna czą cych dla in nych fak tów – stwo rzyć dzie ło. Prze two rzyć sza rość zda rze nia w cen ny kru szec. Po eta w swej nad wraż li wo ści na ota cza ją cy go świat po strze ga go ina czej: ja skra wiej i wy ra zi ściej. Mó wi się np. że te ma ty „le żą na uli cy”. Wy star czy się po nie schy lić i pod nieść. Prze cięt ny czło wiek prze cho dzi obok i nic nie zwy kłe go nie za uwa ża. Twór ca zaś do strze że tę cud ną „ca łą ja skra wość” te ma tu, jak pi sał Edward Sta chu ra. De dy ku jesz swo je utwo ry bli skim so bie oso bom, miej scom. jak na to re agu ją? – Ostroż nie pod cho dzę do per so nal nych de dy ka cji, od kie dy moi bli scy zna jo mi ob ra zi li się na jej brak, choć wiersz był o nich… Mie li pre ten sje, że w to mi ku za bra kło wy raź ne go „Dla…”, choć w ma szy no pi sie owo „Dla” ist nia ło. Od ro ku się do mnie nie od zy wa ją, choć od kil ku na stu do brych trak to wa łem to mał żeń stwo jak przy ja ciół. Ale to in cy den tal ny przy pa dek. na ile waż na jest w twór czo ści „do głęb na szcze rość”? – Je stem zwo len ni kiem li te ra tu ry, sztu ki w ogó le w któ rej do głęb na szcze rość, gra ni czą ca z eks hi bi cjo ni zmem jest ba zą do po wsta nia dzie ła, ja ko szcze gól ne go ak tu bez gra nicz nie szcze rej wy po wie dzi ar ty sty. Uwa żam, że bez te go pod sta wo we go ele men tu ła two twór cy zba czać na zdra dli we mie li zny. Pi sa rzo wi – na ma nie rę lin gwi sty ki, owej słow nej ekwi li bry sty ki. Któ ra nie kie dy ow szem – wy glą dać mo że i atrak cyj nie, ale nie wie le z niej wy ni ka… Choć i tu by wa ją chwa leb ne li te rac kie wy jąt ki. jak od no sisz się do po rów nań z in ny mi? – W mo im, me try kal nie doj rza łym wie ku czło wie ka i twór cy uni kam po rów ny wa nia się (swo iste go mie rze nia) z in ny mi. W co dzien nym ży ciu i sfe rze Art. Od daw na nie bio rę udzia łu w kon kur sach li te rac kich, choć z prze szło ści po sia dam po kaź ną ko lek cję „laure ac twa” kil ku na stu ta kich; w tym wy jąt ko wą od Han ny Krall. Nie gdyś by ło mi to po trzeb ne; mo że dla „przy tu le nia” wła snych kom plek sów, dla do war to ścio wa nia, na tu ral nej w czło wie ku po trze by po chwa ły, ale też za pew ne – próż no ści. Cza sa mi też ta ka kon kur so wa na gro da pie nięż na nie po zwa la ła mło de mu po ecie być głod nym… 73
Sza nu ję lu dzi two rzą cych w ja kiej kol wiek dzie dzi nie i for mie. Bo to ulu bień cy bo gów. Za rów no wy bit nych i sław nych, jak i tzw. ama to rów. Dla mnie ama tor nie brzmi pe jo ra tyw nie. To wszak MI ŁO ŚNIK cze goś, a sztu kę w ogó le dzie lę je dy nie na dwie ka te go rie: do brą i złą. Nie mam też kom plek sów przed tzw. „sztu ką wy so ką”, czy wy bit ny mi jej przed sta wi cie la mi. Cho ciaż nie gdyś w ga le rii pa dłem na ko la na (do słow nie!) przed ob ra zem „Zdję cie z krzy ża” Ca ra vag gio… Gdzie moż na cię zo ba czyć? – W ubie głym ro ku Fun da cja Ar ty stycz na TST wy da ła mój to mik po ezji „Song dla przy ja ciół”, uprzed nio przy zna jąc mi sty pen dium na wy da nie tej książ ki. Zi lu stro wał ją wy bit ny gra fik, ma larz i rzeź biarz Wie sław Szu miń ski z Mię dzy na ro do we go Ośrod ka Sztuk, Kul tur, Na ro dów PO GRA NI CZE w Sej nach.To mik moż na na być m.in. dro gą in ter ne to wą w Księ gar ni WA BA MER w Szczyt nie, tak że w szczy cień skiej Księ gar ni Frasz ka i księ gar ni pa ni Zo fii Sie masz ko wej w Olec ku. Za pra szam tak że na swo ją stro nę in ter ne to wą www.ro man ma cie jew ski -var ga.com Zo ba czyć mnie moż na tak że w epi zo dzie fa bu lar ne go fil mu „Czte ry no ce z An ną” Je rze go Sko li mow skie go. Wkrót ce wej dzie na ekra ny naj now szy ob raz „Ró ża z Ma zur” Woj cie cha Sma rzow skie go, gdzie tak że za ist nie ję w skrom nej ról ce. Przed tem mia łem i in ne fil mo we zda rze nia, wszak „film to naj waż niej sza ze sztuk” jak po wie dział pe wien kla syk…
74