Nawrocki, Mój JESTEM kawałek podłogi

Page 1

PISARZE.PL Aleksander Nawrocki Bramy nostalgii w polskim Londynie

W Londynie Polaków jest dużo. Jedni urządzili się lepiej, inni mniej. Pracują w różnych zawodach: mają własne firmy, warsztaty, gabinety dentystyczne, ale i sprzątają, są na zmywaku, niańczą dzieci. W większości żyją jak w Matrixie. Wszyscy tęsknią, za krajem, polską kulturą, językiem, przyjaciółmi, rodziną. Dlatego kiedy ówczesny premier-elekt pojechał parę lat temu do Londynu i obiecał im godny powrót i pracę, uwierzyli. Nie wiedzieli, że było to powiedziane dla organizowania sobie ich poparcia w najbliższych wyborach. Ale oni pamiętają tamte słowa. Artur Tomaszewski, rodem z Płocka tak to ujął: „My za wielką wodą, kiedy oni napychają gęby, my za wielką wodą bez rodziny, bez perspektyw” i dostał ogromne brawa 20 lutego br. od ponad 150 osób, Polaków, którzy przyszli do Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego w Londynie, przy King Street 238-246 na prezentację wierszy 23 przeważnie młodych poetów w oprawie muzycznej zespołów i pięknych solistek, oczywiście Polek. Impreza była za biletami, po 5 funtów od osoby i trwała ponad 4 godziny. Nikt nie wychodził, wręcz przeciwnie, przychodzili coraz nowi, bezpośrednio po swoich godzinach pracy. Na sali mnóstwo fotoreporterów, fotografujących „swoich” artystów, przedstawiciele prasy, przeważnie polonijnej, m. in. tygodnika „nowy czas”, na gorąco wywiady, komentarze, kupowanie tomików wierszy i wertujących ”Poezję dzisiaj”, zaproszoną również na to wielkie polskie wydarzenie. Organizatorzy zaprosili też przedstawicieli Polskiej Ambasady w Londynie oraz Instytutu Polskiej Kultury, ale stamtąd jeszcze nikt nigdy nie przyszedł. Wysyłani za nasze podatki, na dobre pensje, nie interesują się naszą kulturą. Konsekwentnie, we wszystkich krajach. Nie ma ich, kiedy polskim twórcom wręcza się prestiżowe nagrody, chyba że jest to Balcerowicz, albo nasza Noblistka. To tylko polski ewenement. Inni dyplomaci przychodzą, cieszą się i gratulują swoim krajanom. Przychodzą też na nasze imprezy i gratulują naszym laureatom. I dziwią się, wcale nie dyplomatycznie pytając, dlaczego waszych dyplomatów nie interesuje polska kultura? Tak potrzebna na emigracji. „Nam za wielką wodą”/. Wyjechali nie tylko za chlebem. Z kraju, „z którego uciekają ludzie młodzi”/cytaty z wierszy Artura Tomaszewskiego/. A w nowym chcą się realizować artystycznie, identyfikować z polską kulturą, nie wynaradawiać się. Robią to za własne pieniądze. O ich aspiracjach i sukcesach nie chce wiedzieć m. in. Instytut Książki w Krakowie, zbiurokratyzowany do granic możliwości, z klapkami na oczach, przyznający dotacje


według dobrze wypełnionych kwitów dobrze widzianym w politycznych układach. I nie chcą wiedzieć ci, których powinno to być obowiązkiem, polscy czynownicy od kultury na wygodnych zagranicznych stołkach. Po imprezie podchodzili do nas emigracyjni artyści, szczęśliwi, że pamiętaliśmy o nich, że przyjechaliśmy na własny rachunek, czytali nam swoje wiersze, zwykle zapisane w telefonach komórkowych, bądź w zminiaturyzowany notesach, bo w emigracyjnym życiu nie da się obrastać w przedmioty. Przyjechali na King Street z całej Anglii, nie tylko twórcy, ale wszyscy ci, którzy chcą pobyć ze sobą, zwłaszcza w chwili doniosłej, kiedy występują dla nich swoi, krajanie. Z 23 poetów wybraliśmy 7, najbardziej charakterystycznych: Wiersze Adama Siemieńczyka, rodem z okolic Białegostoku, głównego organizatora imprezy, autora dwujęzycznego tomu /po polsku i francusku/ o wymownym tytule „Powiedz mi kim jesteś”. W minimum słów maksimum treści – tak można go scharakteryzować. Jest w nich psychologia i refleksyjna filozofia, próba spojrzenia w głąb siebie: „próbuję przeniknąć siebie/mrok/myślałem, że będzie tęcza”. Wiersz Beaty Korabiowskiej Snelling, od 23 lat w Londynie, poetki, malarki, drukowanej w 22 antologiach poezji angielskiej oraz w pismach polonijnych. W Anglii jest inaczej niż u nas. U nas chętniej drukuje się cudzoziemców niż poetów polskich. W Anglii cudzoziemców, a zwłaszcza emigrantów, w ogóle się nie drukuje. Beata jest wyjątkiem. Wiersz Izy Smolarek – świetny. Niepotrzebny tu żaden komentarz. O wierszach Artura Tomaszewskiego już wspomniałem wyżej. To bard i głos naszych Londyńczyków. Anna Maria Mickiewicz jest tak nieśmiała, że jej wiersze na scenie przeczytał kolega. „Polski anioł z Londynu” to wstrząsający reportaż prawie dziecka rzuconego w obcy świat, „naszej Nike zagubionej w Londynie”. Roman Maciejewski-Varga, Szczytno-USA. Ostry malarz słowem życia emigracyjnego, naturalizm i liryzm, męski. Nie pisze z oczytania, ale o tym, co widzi. Tomasz Michał Wieliczko – jego wiersze są symbolem losów polskiego emigranta: „W chaosie / pomiędzy wieloma światami / na własne życzenie?... / by stworzyć swój świat… / inny… własny…”. Nie opowiadali nam o swoim życiu prywatnym, a myśmy nie pytali. Cieszyliśmy się wspólną chwilą. Na obczyźnie, która, jak twierdzą z bólem, bywa dla nich życzliwsza, niż własna ojczyzna. Nasz wieszcz Mickiewicz na obczyźnie powiedział : „dyszę rymami”. My nadyszeliśmy się, za wielką wodą, polskością bardziej niż w Polsce. I nie zapomnimy o kulturze tworzonej przez najnowszą polską emigrację. Będziemy jej pomagać. Tak, jak potrafimy. Na złość tym, co nie chcą jej widzieć. Z wysokich urzędów. Na zakończenie po raz kolejny odczytujemy, ja i Barbara Jurkowska, dedykację, którą na swojej książce wpisał nam poeta Adam Siemieńczyk; „Pięknym ludziom”. Adamie, te słowa należą się Tobie, Wam wszystkim. Naprawdę. Aleksander Nawrocki *** Londyn w lutym. Dżdżyste, szare dni, od czasu do czasu błyski słońca. Temperatura do +10 stopni. W przydomowych ogródkach kwitną żółte żarnowce, forsycje, żonkile i krzewy czerwonych kamelii. W parkach słyszy się radosne rozmowy ptaków i widzi się psy harcujące na zielonej trawie. W mieście ruch: ludzi jadących do pracy i turystów z zawieszonymi na szyi aparatami foto. A na King Street w POSK-u czyli Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym też duży ruch. Tu do Jazz cafe ściągali nie tylko Polacy. Wydarzeniem popołudniowej niedzieli, 22 lutego była prezentacja grupy


PoEzja Londyn. Inicjatorami przedsięwzięcia byli: Adam Siemieńczyk i Marta Brassart. Do przygotowań włączyli się ludzie różnych profesji. Przyjechali też Polacy z odległych miast Anglii. Czuło się atmosferę niemalże rodzinną, niezwykle życzliwą. – Mieszkając i pracując tutaj chcemy być obecni w kulturze polskiej, w języku – powiedział Krzysztof. I rzeczywiście ta obecność jest ważna i interesująca. Sala była pełna, chociaż zwyczajem tutejszym za wstęp trzeba było zapłacić. Na scenie kolejno prezentowali się twórcy, w większości młodzi. Była muzyka i wiersze: czytane, recytowane, rapowane, wyśpiewane. Poezja powstająca tutaj prezentuje ostre spojrzenie na rzeczywistość zastaną, na sprawy kraju, a także pięknie mówi o miłości, wartościach i drodze do własnego wnętrza. Barbara Jurkowska

Gościem na spotkaniu z PoEzją Londyn był Aleksander Nawrocki, poeta i redaktor naczelny „POEZJIdzisiaj” (na zdjęciu z organizatorami: Adamem Siemieńczykiem i Martą Brassart).


Publiczność siedziała nawet na schodach. PoEzja Londyn ADAM SIEMIEŃCZYK *** próbuję przeniknąć siebie mrok myślałem, że będzie tęcza *** z wymieszania kolorów powstaje lepka maź między mną a mną tobą a mną gdy łączą się barwne postacie może powstać szara ściana destruktywna próba synergii trzeba wtedy wyjść poza ramy *** gdzieś jest miejsce zwane wielką biblioteką znajdują się tam wszystkie zaginione skarby książki, płyty, ludzie, bibeloty nie oddane przedmioty w katalogu jest również hasło


dziecięce marzenia uśmiechnij się łagodnie gdy nie możesz czegoś odnaleźć nawet siebie *** opowiem ci wszystko o sobie bo wiem że umiesz dostrzegać złożoność słów i zdarzeń opowiem ci wszystko o sobie bo wiem że znasz cenę niezrealizowanych marzeń opowiem ci wszystko bo życie jest zbyt krótkie, by czekać bo smutek zbyt wielki jest potrzebą człowieka mówić o nim więc będę mówił o sobie czekając aż dostrzeżesz tam siebie

Anna Maria Mickiewicz Anioł w Londynie Zobaczyłam polskiego anioła sprzedawał marchewkę pomidory i truskawki niebieskooki jasna twarz otoczona bielą tylko skrzydło trochę ułamane podniósł blade powieki zagubiony w językach jąkał się… Opuściłam głowę niepodobna… Taki młody Nasza Nike zagubiona w Londynie Anna Maria Mickiewicz Ukryci Niegdyś ukryci las przykrywał strach, zagłuszał milczenie… ciemność stała na drodze do domu ograniczona widoczność


krok opóźniał zegar serca bijący sekundami przybiec tam szybko rozłożyć ramiona włosy łagodnie opadną to tylko sen… ukryci przed losem ukryci przed jasnością zamkniętą w przelotnym uśmiechu tacy na chwilę czują siłę naprawiają krany piją mocną kawę nie muszą jeść czasami kanapka żony przyjeżdżają, podoba im się wydają tylko trochę potem oczekują Artur Tomaszewski My za wielką wodą Jeśli tak się chwilę zastanowić... to czy? O taki właśnie kraj walczyli patrioci? Kraj, z którego uciekają ludzie młodzi? Kraj, w którym nie wiemy jak iść choć mamy pomysł? Widzę zdjęcie – dwie kobiety, żołnierz – czasy wojenne; Z karabinami bagnetami – w ich oczach skupienie. Walczyli z wiarą że Polska nie polegnie, Za to oddali życie – to co mieli najcenniejsze Kraj odbudowano, postawiono sejmy i urzędy; mamy 'TV SHOW', gwiazdy telewizji, wszystkie zachodnie trendy. Naród na pozór piękny.. . lecz że to obłuda dowód oczywisty. My za wielką wodą, kiedy oni napychają gęby, My za wielką wodą bez rodziny, bez perspektyw, My za wielką wodą dziś pijemy za ich błędy.

Bogumiła Wrocławska


Beata Korabiowska-Snelling Miłość Satysfakcja dzielenia się miłością To radość dawania siebie, Co wymaga trudu, żeby pokazać Troskę o drugiego człowieka Na tyle, by czuł się bezpieczny I szczęśliwy. Zaczyna się to od domu, W atmosferze czułości, Gdzie stół jednoczy wszystkich I nikt nie je sam. Nieważne, jaka okazja, Mała, czy duża. Każda celebrowana w harmonii, Wówczas posiłek zamienia się w biesiadę Wszystkich z wszystkimi. Z tego powstaje mądrość, Z tego specjalnego dania, Dodanego pięknie do naszej natury. Takie uczucia markują Jedno z każdego elementu Naszej prawdziwej cywilizacji. Tak, najcieplejszym ze słów Jest miłość, Pisana zawsze dużą literą, Jak nasze własne imię.

ROMAN MACIEJEWSKI-VARGA perzowi zna panie wybacz grzech pychy moje sieroce pięcioletnie nogi chciały iść choćby kulawo do ciepłych krajów, bo tam lepiej kiełbasy dają tyle, że w rok nie przejesz a i kultura wyższa, domy dziecka bogate za pieniądze kupisz ojca, matkę i babkę garściami rozsypują gwiazdy cukierki dziś z pokorą, często na kolanach smakuję ponownie dawne miejsca perzowe, lemańskie zapominam nowejorki, wilna, filadelfie, stambuły przeżywszy traumę świadomie idę w eskapizm


Filip Wrocławski ROMAN MACIEJEWSKI-VARGA *** Walizy czemodany na saksach w świecie bliscy od kielni rodacy tuleni tłumoki podróżne Polaków w lombardach z oddanymi pod zastaw domami, zonami, dzieciakami święci żony i mężowie polscy zapracowani dłońmi od kielni coraz ciężej przytulić kobietę i gitarę irlandzkie, niemieckie, amerykańskie przygodne zdrady i związki co drugą niedzielę po powrocie jeszcze się bywa, nadal się chodzi do teściów lub w tanga, dyskotekowe powodzie uczucia – zgubione perły, zerwane pogubione na pijanej drodze Pan Jezus u samej góry pokraczny grzechami narodów uwiera mu aureola jak klucz dobrej poezji lirycznej brama poetom strudzonym pijanym zagraniczne przyjaźnie irlandzkie euro smakuje piołunem portfele wracają zamożnie w domu płaczące pejzaże dzieciaków z syndromem sierot

Iza Smolarek szare renety umiera moja matka bez zaangażowania od czternastu lat


a ja maluję usta przyglądam się cieniutkim skrzydłom brwi naprawiam fotel z roku na rok coraz bardziej bujany przez srebrne żaluzje słońce czyta franza kafkę porzuconego na stole blada muszka owocówka w płaszczu z szarej renety uważnie bada bieg czasu i czy z tego biegu uda się ocalić smak rzeczy oczywistych czułe lepkie piętno umiera moja matka która przez całe życie naczytała się rymkiewicza eliota brechta więc teraz nasłuchuje ósmego kwartetu dymitra gdzieś od strony gruszy a ja jej mówię mamuś daj spokój śmierci ona od rana jest niespokojna WIESŁAW B. BOŁTRYK Nie jestem Tak jestem aktorem Mogę być tylko nim Tym odchodzącym w całość tych wielu niemych Twarzy Spragnionych reprodukcji Ostrych jak pęknięte pęknięcia luster Wzdłuż waszych odbić Głębokich wejść do piwnic Rozległej ciemności wymalowanej na końcu Błazeńskiego nosa Nie Nie jestem aktorem Wy jesteście Moim niedościgłym wzorem. Ale nie ma pewności WIESŁAW B. BOŁTRYK Teraz Teraz przyszła Wolność Która Kurwa Nikomu nie jest potrzebna powiedział Pilch w TV Kultura i Dusza nasza Polska Odbiła się echem od ścian Pełnych kwitów Na wygląd prawdziwego Polaka. Eksporterzy niewoli Zabrali się Za ościenne i propagują Disco


Polo Na piłę i gitarę z Odessy Nic nie rozumiem Z tego Że nic nie Rozumiem Ale nie ma pewności *** Tyle mamy dróg A Nie ma dokąd pójść Powiedział Himilsbach Do Kofty i Maklakiewicza w drodze Do restauracji numer 5 Wolno mieć wszystko nawet Wolność Wyboru Wyborowej Tkanki Myślowej. Tomasz Michał Wieliczko Zapiski w telefonie (fragmenty większej całości) * kiedyś na ulicy wśród wielu spotkałem jej spojrzenie i uśmiech... i pokochałem ją... minął czas... w kilka słów nie da się ubrać tego co czułem... czuć mrowienie...i przyjemność jak przy zasypianiu... wiec samopoczucie jak w najlepszym śnie... bywa że strach sie budzić... śniłem i wracałem do normalności... unoszę się kiedy o tym myślę... o niej... o ciepełku... mruczeniu przy zasypianiu razem... i nadal mam takie sny... bo jestem sam... samotność przywraca refleksje... marzenia... i czyhającą śmierć... spotkałem je i spojrzałem w oczy... i wszędzie je widzę... stłuczenia przypominają że jest blisko... i poderżnięty Pakistańczyk pod mostem... i dzisiejszy wypadek... tam gdzie upadłem... sen mnie dogania i przymyka oczy... a kolejna pora roku każe zapomnieć o prażeniu się w słońcu... a ty każesz mi żyć w niepewności... a wtedy sny budzą w środku nocy i co dalej? * Wciąż mieszkam w Tobie


i próbuję bezskutecznie koniecznie przejąć większość twoich zachowań i wypowiedzi * Współczesność to my wykreowani przez przeszłość. Jest miejsce na inność ale nie na moją inność... * Wszelakie pomysły ludzi opierają się na łatwym oszustwie innych * Tak się dzieje w kraju, który niestety został pozbawiony wolności do kreowania narodowych ideałów i do normalnej szansy na rozwój. * Spłaszczony jak po przejechaniu walca trwam i patrzę jak to wszystko jest poukładane I przychodzi myśl Co ja tu robię ? * W chaosie Pomiędzy wieloma światami na własne życzenie?... by stworzyć swój świat... inny... własny... * no i tak sobie siedzę patrząc w te dziwne angielskie chmury, dżdżysto dziś, a ja się zapadam, * minął rok na emigracji a nawet dwa miesiące więcej cóż zrobić gdy samotność zabiera zdrowy rozsądek, czy dobry to czas? na pewno uczy Tylko jest ostatnie pytanie czy nauczy, trudna pora nastała jesienna gdzieś będzie początek nowego snu gdzieś jest oaza


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.