Nr 13(96) / 31 March - 6 April 2011
13
poezja londyn
Poeta emigracji wiersz
B
yć może, będąc jeszcze dzieckiem, które nie doświadczyło domu zrozumiał, że jego świat nie jest osadzony w konkretnym miejscu. Jego świat jest drogą. Biedna, siermiężna, powojenna Polska pokazała mu kilka domów dziecka. Zawsze można spakować się w kilka minut i wyjść. Gdy go kiedyś spytałem ile zna osób powiedział, że około 2000. Spotkał się z nimi, rozmawiał. Ma zwyczaj bywać „wszędzie”. Gdy odwiedzał mnie w Polsce, zawsze odmawiał spania na łóżku. Z sobie znanych względów wybierał podłogę. W Londynie spędziliśmy ponad pół roku. Mieszkaliśmy w różnych miejscach. Wynajęty pokój, biuro, mieszkanie. Jakość noclegu nie miała żadnego znaczenia. Najważniejsza była rozmowa. Gdy dzień się kończył, mieliśmy zawsze kilka spokojnych godzin. Nie interesowały go inne tematy, jak tylko tworzenie, obraz, słowo. Mimo największych nawet napięć wynikających z kolejnego, trudnego dnia, świat nagle stawał w miejscu, tworzyła się przestrzeń rozmowy. Nie próbował nigdy przekazywać swoich prawd. Pytał, słuchał, mówił. Księżyc za-
wieszony nad półksiężycem wieńczącym synagogę, obok której mieszkaliśmy, wprawiał go w dobry nastrój. Ważne było, by przebywać w „obrębie sztuki”. To jest esencja jego życia. Tworzył miejsce na kreację. Motywował do napisania kolejnej linijki. Cieszył się każdym nowym wersem. Ma w sobie głęboką wiarę w istotę tworzenia. Mimo że sam jest artystą, nie odnosi się zazdrośnie do twórczości innych. Cieszy się, gdy widzi, że powstaje coś nowego. Czas z nim spędzony uzmysłowił mi, że twórca potrzebuje innych ludzi, środowiska, zrozumienia, przestrzeni. Naturalną konsekwencją naszych spotkań była potrzeba PoEzji Londyn. Gdy rozmawialiśmy z Martą o celowości działań, wiadomym było, że należy stworzyć taką jakość, jaką dawał Wiesław podczas każdej rozmowy. Pasażerowie wsiadający na statek w „Ameryce” Kawki odmieniali swoje życie nieodwracalnie. Emigracja kiedyś znaczyła co innego niż dzisiaj (bliżej jej teraz do migracji). Jaką obecnie przyjąć definicję? Jak w tym kontekście znajdujemy Wiesława? Czy można emigrować,
fot. Wiesław B. Bołtryk, autor Monika Jakubowska
Adam Siemieńczyk poezja@mail.com
Trudno znaleźć osobę, wpisującą się tak bardzo w styl życia, które to życie opiera się na ciągłej wędrówce. Nie wiem, czy choć raz Wiesław B. Bołtryka miał poczucie, że jest u siebie?
gdy nigdy nie zaznało się domu? Jaką ma ona wartość, gdy jada się swoje gęste zupy z kaszą (jedenaście łyżek na garnek) i w związku z tym, gdy wyjeżdża się nie za chlebem? Przedstawiam jego wiersz, który prezentowany będzie na Światowym Dniu Poezji. Myślę, że jest opisem świata, który wykracza poza polską rzeczywistość. Z wielką uwagą będę przyglądał się kolegom z dawnego bloku komunistycznego.
Kreska satyry – autor S. Łuczyński
Aforyzmy * Czy linia ponad podziałami nie tworzy nowej?
* Jeśli praca jest przyjemnością, to jak nie popaść w pracoholizm?
* Żyli pełną piersią dzięki temu, że nie puszczali pary z gęby, którą dorabiali innym.
* Oczekiwanie jest spełnieniem. Czekanie - arogancją.
* Jak zasnąć, gdy się chce już obudzić?
* Czy zgłoska może być nad wyraz znacząca?
* Półtrwanie do trwania, ma się jak pułkownik do kownika. * Życie JEST piękne. Żyjesz? * Czy jeśli się nic nie dodaje, to czy również nic się nie ujmuje?
* Jeśli chcesz być wysłuchanym-słuchaj. * Znów trafiłem na nieludzkie zachowanie wśród Polaków. Potraktowano mnie w bardzo uprzejmy sposób. Bo mówi się, że człowiek człowiekowi wilkiem. * Skąd wziąć nowych starych przyjaciół?
* Palenie mostów powoduje raka i choroby serca. * Palma pierwszeństwa odbija. * Czy można powiedzieć, że mamy cały świat u swoich stóp, gdy ten właśnie tam upadł?