11
Nr 39(122) / 25 - 31 October 2011
poezja londyn
W poszukiwaniu czystości fot. Dariusz Pacak - Archiwum prywatne
Co łączy różę pustyni, klepsydrę, różę wiatrów, czystość myśli, białą kartkę, niezapisaną tablicę, prajęzyk i słowo?
R
óża pustyni - uformowana przez wiatr z ziaren piasku - gromadzi w sobie czas. Jest jego kwintesencją. Spróbujmy ją uchwycić. Kruchość. Piasek zaczyna się sypać. Mamy czas przeciekający przez palce. Jak w klepsydrze. Przed domem zmarłego również umieszcza się klepsydry. Śmierć jako początek odnajdywania. Róża pustyni w swym kształcie i brzmieniu ma różę wiatrów, która wskazuje strony świata i jest materializacją przestrzeni. Uchwyćmy to w dłonie. Czas i przestrzeń. Pozwólmy, by wiatr zdejmował kolejne ziarnka. Tak REKLAMA
rozpoczyna się czytanie poezji Dariusza Pacaka. Poszukiwanie czystości. Pierwsza warstwa. Szkli się nieco, połyskuje zastygłą samotnością podróżnika. Opowiada on o sobie bez przenoszenia ciężaru na czytelnika. Przebłyski dające świadomość kontaktu z żywym człowiekiem. Poeta znajduje jasność myśli. Oczyszcza siebie poprzez świadomość rozpoczęcia rozmowy. Gdy pozbędziemy się szkliwa mamy pewną chropowatość. Poszukiwanie białej kartki, która stwarza poetyckie światy. Skupienie nad pustą stroną. Trud tworzenia. Znajdywanie wśród tego co wydarza się obecnie i sięganie do twórczości z lat dawnych. Na pustyni prócz wiatru mamy dużo słońca. Przebłysk więc następuje. Biała kartka jednak nie wystarcza, potrzebna jest „tabula rasa”. Docieranie do początku siebie. Mimo uwikłań w świat, biologię - następuje potrzeba, by wiedzieć, że gdzieś jest początek tworzenia sie-
bie, że mamy wpływ na własną kreację. To jest. Co dalej, gdy to wszystko już mamy? Kolejne ziarnka spadają. Jest klarowność myśli, duch twórczy, świadomość wpływu na bycie sobą. Poeta zmaga się ze słowem. Nie stara się jednak wybiegać w przyszłość, nie szuka neologizmów, nowych nazwań. Szuka prasłowa. Ono było, jeszcze przed powstaniem wieży Babel. Był język rozumiany przez całą ludzkość. Język, który był właściwy każdemu człowiekowi. Nie były potrzebne tłumaczenia, nie trzeba było SIĘ tłumaczyć. Zrozumienie następowało. Oparte było ono bowiem o słowa, które są właściwe każdemu. Zawierały one w sobie ludzką esencję. Jeszcze nie wkradło się tam kłamstwo, blichtr, pycha, niezgoda. Czy te słowa zostały odnalezione? Tego możemy doświadczyć podczas czytania. Prasłowo utożsamiane jest z prajęzykiem, mnogością nazwań. A co się stanie, gdy na dłoni pozostanie nam tylko jedno
ziarnko? Pozostaje SŁOWO. Ono stworzyło świat. A wcześniej? Co było przedtem? Tego szuka poeta. Gdy już wszystko zostaje wywiane z dłoni, pozostaje sam na sam ze sobą. Gdy odbędziemy najbardziej odległą podróż w czasie i przestrzeni, gdy pozbędziemy się wszystkich naleciałości, gdy oczyścimy myśli, wtedy możemy dotrzeć do czystości. Ona jest. Przeziera przez każdy wers. I nie jest to idea czy też jakakolwiek materia. Coś bez czasu i miejsca, bez kształtu i formy, bez przyczyny i skutku. Poezja Dariusza prowadzi do odnalezienia czegoś, co w najbardziej nieoczekiwanych chwilach pojawia się w umyśle. Świadomość istnienia sensu bytu. A róża pustyni? Co z nią, gdy odeszła razem z wiatrem? Jedno z ziarenek piasku zmieniło się w ziarno. Ono przeistacza się w kwiat, który możemy pielęgnować. I podziwiać. Jest przypomnieniem zagubionej świadomości, że kiedyś przecież WIEDZIELIŚMY.
Adam Siemieńczyk poezja@mail.com 0 7939 965 569
wiersz
RÓŻA PUSTYNI ze źródła nieskończoności sycisz nas bez obracania przesypując uncja za uncją ochrę jak pył czy też prasłowo właśnie zatacza krąg piachem pokrywając na zawsze wieczną księgę zapisów człowieczych rąk (4 czerwca 2009, Matmata - Douz, Sahara, Tunezja) autor: Dariusz Pacak