Do zobaczenia na IAA
MAN przed IAA Hanower suma ma³ych ulepszeñ
W
szyscy producenci pojazdów użytkowych z optymizmem podchodzą do tegorocznej IAA w Hanowerze, a z największym niemieccy. Najlepiej udają się targi na kwitnącym rynku: w ciągu pierwszych 7 miesięcy br. sprzedaż w Niemczech wzrosła o miłe 9% (uśredniając wszystkie segmenty) w porównaniu z 2015 r., który przecież też był niezły, choć dały się we znaki zawirowania handlu z Rosją. Niemcy są głównym ośrodkiem zaopatrzenia Europy w sprzęt dla transportu, wykorzystanie mocy produkcyjnych w niemieckich zakładach jest wysokie, czas na igrzyska? Może jeszcze za wcześnie na świętowanie, kilka lat temu przerabialiśmy taką euforię, która przerodziła się w zapaść. Obecne lata tłuste są wykorzystywane do tworzenia strategii, która zapewniłaby większą stabilność przy zmiennym popycie. To dzieje się obecnie w MAN Truck&Bus, a właściwie w całym koncernie MAN SE, spina je bowiem osoba Joachima Dreesa. Został on powołany wiosną ub. roku na stanowisko CEO działu ciężarowego, by z dniem 1.10. objąć stery całości. Po latach rządów inżynierów w MAN, przyszła kolej na dobrego organizatora i liczykrupę, z ciekawą przeszłością. Jest w niej m.in. 10 lat dyrektorowania w Daimlerze, okres pracy w finansach w Londynie i krótki epizod w rodzinnej firmie doradczej Drees&Sommer. Choć to dobrze prosperujące przedsięwzięcie, Joachim Drees wybrał głębokie wody przemysłu motoryzacyjnego. Przychodząc do MAN, musiał zmierzyć się przede wszystkim z niską zyskownością, w ub. roku rozrachunkowym to były jakieś marne ułamki procenta. Dlatego powstał plan aż 10-letni o nazwie „Future Lion”, 3-stopniowa strategia zmierzająca do większych zysków, przy pełnej satysfakcji klientów znacznie liczniejszych niż obecnie. Już w 2021 r. zysk z inwestycji ROE ma sięgnąć 8%, a sprzedaż 125 tys. pojazdów rocznie. Ma się na to złożyć 100 tys. ciężarówek, 18 tys. samochodów dostawczych TGE i 7 tys. autobusów, ambitny plan!
4
Joachim Drees od 1,5 roku kieruje MAN Truck&Bus, od roku całym koncernem. Ściągnięcie go do MAN jest wiązane z planami Andreasa Renschlera, kierującego grupą Volkswagen Truck&Bus, obejmującą MAN-a, Scanię i VW Pojazdy Użytkowe. Obaj znają się z poprzedniej pracy u Daimlera. Zaraz polał go kubłem zimnej wody Heinz-Jürgen Löw, odpowiedzialny w MAN za sprzedaż i marketing. Dobrze jest tylko w rdzennej Europie. Rynek turecki był słaby jeszcze przed puczem, który nie sprzyja inwestycjom w transport. Rosja wypada jeszcze gorzej, a Brazylia wręcz katastrofalnie. Po bardzo złym ub. roku, nadal nie widać tam światła w tunelu. Także Afryka Płd. ma swoje problemy, indyjski zakład nie przynosi zysków ani nie stał się zalążkiem ekspansji na okoliczne kraje azjatyckie. Chińska spółka Sinotruck też nie rokuje wielkich nadziei. Siłą są dojrzałe rynki, gdzie pozycję konkurencyjną MAN można poprawić dzięki bardziej zadowolonym klientom i lepszym kontaktom z nimi. To mają być podwaliny pod przyszłość lwa; w obecnej fazie PACE 2017 ma nastąpić szybka poprawa wydajności, odpowiedzialności i zaangażowania załogi, co powinno przynieść 880 mln euro zysku operacyjne-
go na koniec 2017 r. To kwestia cięcia zbędnych kosztów np. administracyjnych, ale przede wszystkim przetasowań w produkcji, z silną specjalizacją mniej licznych ośrodków. Monachium i Norymberga staną się źródłami dostaw najważniejszych podzespołów: kabin, osi i silników do pozostałych zakładów. Steyr zajmie się montażem lekkich ciężarówek i wykonaniami specjalnymi, Niepołomice wysokim tonażem, Starachowice i Ankara elastycznie podzielą między siebie autobusy miejskie i dalekobieżne marek MAN i Neoplan. W Salzgitter od końca czerwca są produkowane tylko podzespoły. Te przemiany i nowości produktowe pochłoną jeszcze w tym roku 570 mln euro. To rekordowe wydatki na rozwój, ale przez jakiś czas utrzymają się na tym poziomie, bo jest kilka ważnych tematów do ogarnięcia. Jednym z nich jest elektryfikacja napędów ciężarówek dystrybucyjnych,