50%
połowa ceny dla sprzedawcy
Nr 3 (17) 2008
Hong Kong 4-6 Moje miasto
Ekonomia Bramy 35-38
e n i d e n Zi e n a Zid niu 22-23
a n z o wP
Uczestmicy CIS przy wykonywaniu prac ogrodniczych na Malcie.
Warsztat fryzjerski w CIS.
19 maja b.r. podczas majówki zorganizowanej w Centrum Integracji Społecznej na Zawadach w Poznaniu, Stowarzyszenie „Szkoła Barki im. H.Ch.Kofoeda – Centrum Integracji Społecznej”, przeprowadziło zbiórkę pieniężną. Zebrano kwotę w wysokości 84.73zł. Kwota została w całości wykorzystana na integrację zawodową uczestników CIS.”
50%
połowa ceny dl sprzedawa cy
3
Hong Kong 4-6 Moje miasto
Ekonomia Bramy
(17)
Fot. Jan Pawlak
35-38
Zinedine Zidane 22-23
w Poznaniu
numer
Nr 3 (17) 2008
4-6
2008
Hong Kong-moje miasto
7
Jolanta Kwaśniewska w „Barce” UK
Drodzy Czytelnicy „Gazety Ulicznej”,
22-23
8-9
Piłkarskie emocje
10
Mam na imię… Pani Jesień
11-13
Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego
14
Nasi przyjaciele
24-27
Z „Barką” w Kopenhadze W oddawanym do Państwa rąk kolejnym numerze naszej Gazety, chcielibyśmy w sposób szczególny zwrócić uwagę na wywiad z Krzysztofem Wodiczką, cenionym polskim artystą, zamieszkałym w Stanach Zjednoczonych oraz na reportaż z podróży do Nepalu. Autor reportażu, Beno Houweling, przybliża nam ten niezwykły, daleki kraj, wraz z jego obyczajami, kulturą i ludźmi - kraj, na którego życie wpłynęły groźne i majestatyczne Himalaje, pełen tajemnic i kulturowych niespodzianek, ale przede wszystkim - przyjaznych, życzliwych ludzi z fascynującymi „ludźmi gór” – Szerpami. Redakcja Gazety Ulicznej
Migranci - niewygodny problem Lizbońskie impresje Muszę się usamodzielnić (Rozmowa z Maciejem Wieczorem)
15
28-30 31
32
Partnerstwa ponad granicami
33
Dominik Górny Wiersze
16-17
Od Missisipi po Grunwald
18-19
Nasze Orzechowo
34
„Velux” w Chudobczycach
Ogłoszenie o konkursie
20-21
Konkurs balonów w Colorado Springs
Redaktor naczelna: Barbara Sadowska +48 607 966 209 sadowscy@barka.org.pl Zespół redakcyjny: Dagmara Walczyk, Ewa Sadowska, Gina Leśniak, Maria Sadowska Stowarzyszenie Wydawnicze Barki guredakcja@wp.pl
35-38
Ekonomia Bramy
39
Arka Noego
Druk: Zakład Poligraficzny Moś-Łuczak Opracowanie graficzne i skład: Qubas.pl Wydawca: Fundacja Pomocy Wzajemnej BARKA ul. Św. Wincentego 6/9 Poznań, www.barka.org.pl
Szef dystrybucji: Krystyna Mieszkowicz-Adamowicz
Kontakt z Redakcją: 61 872 02 86
Szef sprzedawców: Mirek Zaczyński
Kontakt z Fundacją: 61 872 02 86, barka@barka.org.pl
Dział, związany tematycznie z polskimi migrantami, finasowany prze Fundusz Inicjatyw Obywatelskich
3
Reportaż
P
pisany oniższy reportaż na ta II en został przez stud Kongu, roku historii z Hong rp sie niu br. który przyjechał w pasjonował do Poznania. Gdy świat pijskimi w się igrzyskami olim in pracował Pekinie, student z Ch arka” jako w fundacji „B ny, dlaczego wolontariusz. Zapyta igrzyska, nie pojechał na nie lubi odpowiedział, że hałasu...
Hong Kong, Z pewnością czeka nas jeszcze długa droga, aby stać się w pełni demokratycznym i przestrzegającym prawa człowieka miastem. zie oknem Podczas Olimpiady mieliśmy nadzieję, że Hong Kong będzie perity. Chin na świat, prowadzącym Chiny drogą wolności i prosperity. Nie do końca tak się stało.
M
imo wielu błędów, które Chiny popełniają, jestem bardzo dumny z tego, że jestem Chińczykiem, a w szczególności z tego, że urodziłem się w Hong Kongu. Dziesięć lat temu… Hong Kong od 1842 roku był kolonią brytyjską. Dziesięć lat temu, w 1997 roku, został włączony, jako suwerenne państwo, do Chińskiej Republiki Ludowej. Uzgodniono jednak, że Hong Kong aż do 2047r. będzie posiadał wysoki stopień autonomii, gdyż potrzebny jest czas, aby ten kraj, pozostający pod wpływem kapita-
4
listycznwej gospodarki Wielkiej Brytanii, anii, miał czas na dostosowanie się do systemu u chińskiego. Hong Kong został wyodrębniony jako ako specjalny administracyjny region. Określono ono tę sytuację jako “jeden kraj, będący pod wpływem pływem dwóch systemów gospodarczych”. Podczas transformacji wielu obywateli teli Hong Kongu zdecydowało się wyemigrować do innych krajów, większość zdecydowała się ę na Wielką Brytanię, niektórzy wyjechali do Kanady i Stanów Zjednoczonych. Powodem był fakt, akt, że wielu z nich nie zgadzało się na wprowadzenie dzenie systemu komunistycznego, panującego w Chi-
moje miasto
Reportaż
nach. W Wielu z nich obawiało się również zmian, po przy przystąpieniu do Chińskiej Republiki Ludowej, po pomimo tego, że deklaracja przystąpienia dawała Hong Kongowi prawo do suwerennego zarządz zarządzania miastem i poszanowanie jego suwerenno werenności przez 50 lat. Gospoda Gospodarka Hong K Kong jest jednym z głównych centrów finansowy finansowych świata. Wysoko kapitalistyczna ekonomia, zbudowana na polityce wolnego niskich podatkach i braku interwencjorynku, nisk państwowego pozwoliła na umieszczenizmu pańs Kongu na pierwszym miejscu w świenie Hong Ko cie na liście „Indeksu Wolnej ekonomii”. Taka trwa nieprzerwanie od 14 lat. Po drusytuacja trw Hong Kong szybko się giej wojnie światowej św uprzemysłowił wysyłając wielu produktów na uprzemysłow eksport, ale w latach osiemdziesiątych nastątransformacja gospodarki w kierunku rozpiła transform woju usług. Po 1990 Hong Kong stał się cen-
5
Reportaż trum finan finansowym, ale kryzys finansowy Azji w 1998 znac znacznie na niego wpłynął. Wtedy nastąpiły 4 lata krachu gospodarczego. To były naprawdę ci ciężkie lata - wielu ludzi straciło pracę, wiele ffirm zbankrutowało i szalała inflacja. koniec 2007r. 3.46 miliona ludzi było zaPod konie trudnionych na pełen etat, a procent bezrobotrudnionyc wynosił średnio 4.1%. Dzisiaj gospodarka cia wynos Kongu jest zdominowana przez sektor Hong Kon usługowy, który przynosi ponad 90% produktu krajowego brutto, podczas gdy udział przemysłu - tylko 9%. Dzięki wzrastającej liczbie turycałego świata oraz otwarciu w 2005 r. stów z cał ”Disneylandu” nastąpił również znaczny roz”Disneylan turystyki. W 2007 roku inflacja znacznie wój turysty wynosiła 2%. Największymi rynkami zmalała i w Hong Kongu są Chiny, Stany Zjednozbytu dla H Japonia. czone i Jap Demografia i kultura Demograf Po 1990 roku populacja Hong Kongu gwałwzrastała, osiągając w 2006 r. 6.99 miliotownie wzr mieszkańców. Około 95% populacji używa na mieszk podstawowego języka chińskiego, a anjako podst traktuje jako „ten drugi” język, chociaż gielski trak oba języki języki, chiński i angielski, są powszechne. Od 1997 r. wzrosła liczba imigrantów Chin ( rocznie pr przybywa 45000 Chińczyków). Hong Kong jest jjednym z najgęściej zaludnionych miast świa świata, liczba ludności nadal wzrasta. Hong K Kong określa się jako miejsce gdzie Zachód sspotyka się ze Wschodem, a spotkanie to widać w mieszkańcach, ich zwyczajach, w gospodarc gospodarce, edukacji czy kulturze. Rządy WielBrytanii skończyły się w 1997, ale zachodkiej Brytan nia kultura jest głęboko zakorzeniona i istnieje na równi z tradycyjną filozofią i zwyczajami chińskimi. Na jednym rogu ulicy można znaleźć tradycyjny chiński sklep sprzedający ziołowe buddyjskie akcesoria albo miski zupy z releki, buddy
Machjong, tradycyjna gra chińska dla czterech graczy. kina, a na następnym – kino, pokazujące (bijące rekordy popularności) filmy prosto z Hollywood, angielskie puby czy kościół katolicki. Chociaż Hong Kong jest światowym centrum handlu, innym znanym rynkiem zbytu, jest rynek związany z rozrywką, szczególnie ze sztukami walki, które szczyt swojej popularności osiągnęły w późnych latach 60-tych i 70-tych. Kilku aktorów, którzy zaczynali w kinie z Hong Kongu takich jak Bruce Lee, Chow Yun-Fat, czy Jackie Chan, zaistniało w kinie amerykańskim. Pomimo bardzo nowoczesnego stylu życia chińskie przesądy są nadal integrującą częścią kultury. Pojęcia takie jak np. Fung shui są traktowane bardzo poważnie. Przy drogich planach budowy zatrudnia się konsultantów, którzy są uważani za tych, którzy mają wpływ na powodzenie rozwoju interesu. Przedmioty takie jak lustro „bagua” są stale używane by odstraszyć zło. W kulturze chińskij bardzo ważną rolę odgrywają numery. Np. numer „4” (ze względu na podobieństwo do chińskiego słowa „umierać”) jest unikany za wszelką cenę. Inną tradycyjną czynnością, którą nadal się przestrzega jest nieużywanie nożyczek w dzień Nowego Roku. Przeszłość i spojrzenie w przyszłość Właśnie mija 11 lat od kiedy Hong Kong poddał się dominacji Chin i należy do miast, które mają najbardziej rozwiniętą demokrację w całych Chinach. Z jednej strony Hong Kong, jako brytyjska kolonia, pozostawał pod wpływem zachodniej kultury, ale z drugiej strony mieszkańcy starają sie zachować chińskie tradycje. Nie ma jednak wątpliwości, że Hong Kong ma przewagę nad Chinami i to nie tylko w dziedzinie gospodarczej, ale również mentalnościowo i politycznie. Leung Dixen
Mong Kok, dzielnica Hong Kongu z największą na świecie gęstością zaludnienia.
6
Tłumaczyła z ang. Maria Sadowska
Jolanta Kwaśniewska w siedzibie „Barki” U.K. w Londynie.
Jolanta Kwaśniewska
w „Barce” UK
Od dwóch lat fundacja „Barka” organizuje pomoc polskim migrantom, którzy znaleźli się w ekstremalnych warunkach w Londynie, Dublinie, a - ostatnio - także Kopenhadze.
P
ani Prezydentowa Jolanta Kwaśniewska złożyła wizytę w siedzibie „Barki” UK na Hackney w Londynie. Pobyt Jolanty Kwaśniewskiej w stolicy Anglii związany był ze współorganizacją koncertu polskiego w Londynie. „Barka” UK i fundacja „Porozumienie bez Barier” przygotowały wspólnie ulotkę, dotyczącą praw Polaków w Wielkiej Brytanii. Ulotka zostanie rozprowadzona przez prasę polską, ukazującą się w Anglii. Spotkanie miało nieformalny, serdeczny charakter. Jolanta Kwaśniewska była zainteresowana pracą „Barki” w Londynie, a do samej fundacji odniosła się z sympatią i uznaniem, podkreślając, że przedstawicieli „Barki” niejednokrotnie spotykała podczas ważnych wydarzeń w Europie i na świecie. W spotkaniu uczestniczyli liderzy grup samopomocowych Sieci „Barka” w Polsce a także członkowie zarządu „Barki” UK.
Pani Prezydentowa z Bernadettą Cassidy, która uzyczyła swój dom na potrzeby polskich migrantów. Po spotkaniu odbyła się konferencja prasowa z udziałem polskich mediów w Wielkiej Brytanii. Ewa Sadowska
7
Z „Barką” w Kopenh 1 września rozpoczął się nowy projekt „Barki” w Kopenhadze. Jest on realizowany w partnerstwie z duńską organizacją samopomocową – Szkołą Kofoeda. Jest to trzecie, po Londynie i Dublinie, miasto europejskie, do którego z pomocą polskim migrantom udała się ekipa liderów „Barki”.
M
igracja Polaków do krajów skandynawskich, w tym również w kierunku Danii, jest w porównaniu do migracji na Wyspy Brytyjskie znacznie mniejsza, a skala związanych z tym procesów o wiele mniej rozbudowana. Mimo to, konsekwencje, jakie ponosi społeczeństwo w związku z migracją, często migracją nieprzygotowaną, a jakże powszechną, zachodzą niezależnie od kraju przyjazdu. Tragizm kryzysów ludzkich wydarza się z zawsze tym samym bólem i kosztem rodzin i środowisk. Dania to kraj dumny ze swojej demokracji, słynny z panującego tam dobrobytu i uchodzący za, w sposób wzorowy, respektujący swobody obywatelskie i zasady wolnościowe. Pełna demokracja, jaka stawia ten kraj w szeregu najlepiej urządzonych państw w Europie, jest elementem wyróżniającym się we wszystkich przejawach funkcjono-
8
wania państwa. Kopenhaga, ze względu na kapitał właściwy każdej stolicy, jest tu najwyraźniejszym przykładem. Parlament, którego bliskość i otwartość łamie wszelkie tabu związane z tworzeniem polityki. Tu każdy może wejść, słuchać, przyglądać się, oceniać. Nie stwarza się tu iluzji, ale demokrację opartą na realnym zaufaniu społecznym. Rodzina królewska również nie przywłaszcza sobie żadnych praw dodatkowych, wręcz przeciwnie, ich obecność jest niczym nieodseparowana od życia miasta, a sennie patrolujący bramy pałacu strażnicy, są raczej reliktem przeszłości i atrakcją turystyczną. W tak idealnie urządzonym kraju, problemem dręczącym naród są migracje, rosnące poza kontrolą, cechujące się tym, że napływowi ludzie nie wpisują się w autochtonicznie funkcjonujący system. Wprowadza się więc różnego
Piotr Świętach, kierownik Wydziału Konsularnego i Jarosław MIkuć, II sekretarz Wydziału Konsularnego z liderami Barki.
adze Kopenhaga, centrum. rodzaju przepisy utrudniające łączenie rodzin, uzyskanie opieki socjalnej, nie otworzono rynków dla nowoakcesyjnych krajów Unii, a nawet zakazano pomagania im przez państwowe organizacje charytatywne. Skutek jest taki, że Polacy nie mogą przychodzić do ośrodków wsparcia, nie otrzymują darmowej pomocy, a nawet, jedyne dla wielu źródło utrzymanie, jakim była sprzedaż duńskiej gazety ulicznej „Hus Forbi”, zostało odebrane Polakom. Restrykcyjna polityka imigracyjna nie jest jednak tak skuteczna, jak inne elementy państwa, więc migrantów przybywa, problemy nie zostały rozwiązane, założono zaś cel - zniwelowanie liczby bezdomnych w centrum Kopenhagi. Pomoc „Barki” opiera się na pracy tzw. liderów. Są to osoby, które same kiedyś doświadczyły trudów bezdomności i alkoholizmu. Obecnie jednak, żyjąc od wielu lat w trzeźwości, prowadzą własne programy samopomocowe, wspólnoty, gospodarstwa ekologiczne, agroturystyczne i przedsiębiorstwa społeczne. Ich świadectwo jest dla wielu zachętą do przemiany własnego życia. Ci, spotkani w sytuacji skrajnego wyczerpania, a często nawet zagro-
żenia życia, zachęcani są do powrotu do Polski, podjęcia terapii i rozpoczęcia nowego etapu. Ci, którym można pomóc na miejscu są kontaktowani z uczciwymi pracodawcami. W systemie duńskiej pomocy społecznej brakuje skutecznej formy pomocy, odpowiadającej na specyficzne problemy migrantów, zróżnicowanych nacechowaniem kulturowym, ale podobnych do siebie skalą dotykających ich problemów. Brakuje odpowiedzi zmieniających ich całe życie, tak jak je chcieli zmienić sami, w tym celu wyjeżdżając z ojczyzny, zostawiając domy, rodziny i środowiska. Dagmara Walczyk
Rozwożenie posiłków dla bezdomnych, lider Barki, Zbigniew Ściana.
9
Opinie
Migranci niewygodny
problem
Liczne przyczyny ekonomiczne i polityczne, sięgające XIX w., złożyły się na ukształtowanie jednej z największych fal emigracji światowej – emigracji polskiej. Liczebność polskiej diaspory oceniana jest obecnie na 15 mln.
N
ajwiększą grupę stanowi Polonia amerykańska (ok. 8-10 mln). W Europie najliczniejsze skupiska emigrantów znajdują się w Niemczech i Francji – ogółem 2mln, a także w Wielkiej Brytanii, do której pierwsza znacząca fala emigracyjna dotarła po II wojnie światowej. Osoby zamieszkujące tereny, które przed 1939 r. wchodziły w skład państwa polskiego, przeważnie nie określają się mianem Polonii, lecz Polaków. Polska emigracja, głównie zarobkowa, nasiliła się po wejściu do Unii Europejskiej. Sondaże pokazują także, że coraz więcej młodych ludzi, zamierza w najbliższym czasie wyjechać za granicę w poszukiwaniu lepszej przyszłości. Takie kraje jak Anglia i Irlandia otworzyły swój rynek pracy, co spowodowało gwałtowny wyjazd setek tysięcy Polaków, próbujących znaleźć lepiej płatną pracę i perspektywy rozwoju, których z różnych przyczyn nie mogą odnaleźć w Polsce. Niestety wielu pracodawców wykorzystuje fakt nieznajomości angielskich przepisów i języka angielskiego. Zatrudniają na „czarno” nie dając urlopów, nie płacąc nadgodzin itd. - oszukują i wykorzystują naszych rodaków. Upokorzenia, strata pracy często skłaniają do sięgnięcia po alkohol lub narkotyki, pojawia się żebractwo, kradzież, prostytucja. W wyniku braku odpowiedniej pomocy, społeczna marginalizacja następuje bardzo szybko, o wiele szybciej niż w ojczyźnie. Aktualnie odbywający się exodus to jedna z największych migracji Europejczyków od lat 50-tych. Od dwóch lat fundacja „Barka” zajmuję się problemem migrantów zarobkowych, którym nie powiodło się. Trwa to już około dwa lata. W ramach Europy, po przystąpieniu do Unii, przemieszczanie stało się względnie łatwe. Wiele osób zarobiło pieniądze, których nie zarobiłyby w Polsce. Płace są niskie. W większości skandalicznie niskie. Inna sprawa to fakt, że kwalifikacje za-
10
wodowe naszych rodaków też często są bardzo niskie. Jednak mimo tych przykrych okoliczności, to nawet za najmniej płatną pracę uzyska się w krajach Europy Zachodniej o wiele wyższe wynagrodzenie niż za podobną pracę w Polsce. Wielu osobom udało się podreperować budżet. Wrócić z pieniędzmi do kraju. Część osiedla się na obczyźnie dłużej, często na stałe. Najczęściej, na chwilę obecną, jest to Anglia, oraz Irlandia. Wiele osób jednak nie odnosi sukcesu, wstyd im wrócić do domu. Niektórzy nie mają dokąd wrócić, bo spalili za sobą wszystkie mosty. Niektórzy uciekali przed problemami, które mieli w kraju. Los Polaków w tarapatach mało kogo, poza fundacją „Barka”, obchodzi. „Stara” Polonia, która już „urządziła się” w UK, na ogół odnosi się do tych ludzi z pogardą. Wolą wydawać pieniądze na patriotyczne obchody niż ruszyć głową i zdobyć się na empatię i solidarność. Większość naszych polityków z senatem na czele też zachowuje się fatalnie. Nasze elity, od lewej strony do prawej z częścią „głęboko wierzących”, chyba są za eutanazją dla tych, którym się nie powiodło. Działalność „Barki” kłuje niektórych w oczy – pokazuje że „król jest nagi”. „Barka” nie zapewnia oczywiście pełnej pomocy. Ciągle się uczymy. Potrzebne są uzgodnienia pomiędzy rządami w Europie. Umożliwienie powrotu do kraju to połowa sukcesu. Wielu powracających do ojczyzny wymaga długofalowej, kompleksowej pomocy. Problem sam nie zniknie. Wkrótce i nasz kraj stanie się celem dla jeszcze biedniejszych niż my. Obyśmy byli solidarni, nie tylko od zrywu do zrywu. Wspólna Europa to piękny projekt i szkoda by było przespać czas gdy można by go realizować. Cała Europa jest zbyt senna i czeka nie wiadomo na co, wychodząc z założenia „po nas choćby potop”. Janusz Łankiewicz
Reportaż
Lizbońskie impresje
Jedna z uliczek Starego Miasta (Bairo Alto).
Zdarzyło się tak, że miałem okazję spędzić weekend w Lizbonie. Dwa dni to zdecydowanie za mało, żeby poznać miasto, zwłaszcza, jeżeli jest ono pełne udzi, a wspaniałych zabytków, bujnej roślinności i co najważniejsze, uśmiechniętych ludzi, ni w stolicy Portugalii nie brakuje żadnej z tych atrakcji. Jednak te dwa krótkie dni wystarczyły, żebym się zauroczył.
T
ak naprawdę, żeby poczuć klimat tego niesamowitego miejsca, wystarczy przejechać się malutkim jednowagonowym eléctricos, tramwajem, który mknie przez wąskie uliczki starego miasta, niemal ocierając
się o ściany zabytkowych kamienic. Pojazd ojazd w jednej chwili leniwie wspina się po którejś órejś z zatłoczonych uliczek Bairro Alto, żeby za a moment, z olbrzymią prędkością, popędzić w dół jednej z alejek dzielnicy Madragoa. Podczas półtora-
11
Reportaż
Lizbona nocą.
Dziedziniec kla sztoru hieronimitów. godzinnej przejażdżki można obejrzeć większość najciekawszych miejsc w centrum Lizbony. Wystarczy rozsiąść się wygodnie, wyjrzeć przez okno i podziwiać plac Praça do Comércio, na którym mieści się siedziba portugalskiego rządu, piękną rua Augusta, główną ulicę miasta, czy wielką Basílica da Estrela. Warte uwagi są także oryginalne mozaiki, zdobiące prawie wszystkie kamienice śródmieścia. Kłopot w tym, że poza centrum jest jeszcze wiele miejsc wartych zobaczenia i na przykład, żeby dotrzeć do Torre de Belém, (Wieża Betlejemska) trzeba wybrać się na spacer, a na pewno warto. Wieża Betlejemska jest jedną z najpiękniejszych budowli militarnych późnego gotyku. Została wybudowana w stylu manuelińskim na cześć Vasco da Gamy, który w 1497 roku wyruszył z Lizbony, by odkryć morską drogę do Indii. Wieża, początkowo mająca służyć jako strażnica lizbońskiego portu, szybko została przekształcona w miejsce odosobnienia dla szczególnie niebezpiecznych bandytów i więźniów
12
politycznych (jednym z osadzonych tu więźniów politycznych był także generał Józef Bem). W 1983 roku, razem z Mosteiro dos Jerónimos (klasztor hieronimitów), wieża została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Klasztor hieronimitów jest kolejnym, obowiązkowym niemal miejscem, który powinien zobaczyć każdy turysta, odwiedzający Lizbonę. Został zbudowany na miejscu starej pustelni hieronimitów, w której Vasco da Gama, wraz ze swoją załogą, modlił się całą noc o pomyślność wyprawy, która później przyniosła mu sławę. Klasztor, wybudowany z rozkazu króla Manuela I, jest uważany za jeden z najpiękniejszych zabytków architektury stylu manuelińskiego. Miał służyć jako grobowiec królewskiej dynastii Aviz - spoczywają tu między innymi król Manuel I, jego żona Maria Aragońska i sam Vasco da Gama. Wieża Betlejemska i klasztor hieronimitów przypominają o czasach wielkich odkryć geograficznych i epoce świetności Portugalii. W 1755 roku w święto Wszystkich Świętych Lizbonę nawiedziło wielkie trzęsienie ziemi, w czasie którego zginęło ponad 60 tysięcy ludzi. Kataklizm zniszczył także całkowicie jedną z najważniejszych dzielnic stolicy Portugalii, Baixa Pombalina. Dzisiaj, pięknie odbudowana, stanowi serce miasta. Popularna Baixa to nic innego jak śródmieście, pełne knajpek, drogich sklepów, no i oczywiście - turystów ze wszystkich stron świata. Baixa Pombalina jest jednym z oficjalnych „kandydatów” do przyjęcia na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Lizbona to nie tylko historyczne zabytki, to także nowoczesne miasto. Znajduje się tu naj-
Reportaż
Tramwaj turystyczny, tzw. electricos. większe oceanarium w Europie, miejsce w którym można przenieść się do innego świata świata groźnych rekinów, dostojnych płaszczek, pięknych ognic rogatych. Wielkie akwarium można oglądać zarówno znad powierzchni wody jak i z podwodnych, oszklonych korytarzy. Żyje tu ponad szesnaście tysięcy różnych stworzeń ze wszystkich części świata, ale zdecydowanie najciekawszym z nich jest wielka ryba mola mola, czyli tak zwany samogłów. Ma ponad trzy metry długości, waży około dwóch ton, jej wygląd zapiera dech w piersiach i… bez wątpienia jest najbrzydszym zwierzęciem, jakie widziałem w życiu. Odwiedzających oceanarium czekają różnego rodzaju atrakcje. Dorośli mogą zapisać się na kurs windsurfingu lub żeglarstwa, dla dzieci organizowane są przyjęcia urodzinowe, prowadzone są także wykłady połączone z muzyką głębin, a najciekawszą ofertą jest tak zwana „noc z rekinami”. Tych, którzy wolą oglądać stworzenia morskie jedynie na swoim talerzu, powinna zainteresować kultura kulinarna Portugalii. Specjalnością tutejszej kuchni są ryby, a w szczególności dorsz, którego najlepsi lizbońscy kucharze potrafią przyrządzić na trzysta sześćdziesiąt pięć sposobów. Niestety, jeżeli chcemy wypróbować choć niektóre z nich, musimy nauczyć się portugalskiego, bowiem w większości restauracji obsługa posługuje się jedynie swoim ojczystym językiem, a na wyuczone „fish” podają głodnemu turyście rybę, przyrządzoną w
Wieża Betlejemska w dzielnicy Belem. najpopularniejszy w danej restauracji sposób. Do ryby zazwyczaj podawane jest wino. Osobiście polecam Vinho Verde (Zielone Wino), jest lekkie, kwaskowe i bardzo trudno dostępne w Polsce. Jak przystało na duże europejskie miasto Lizbona nie zasypia wcześnie. Nocne życie skupia się tu w Bairro Alto (Starym Mieście), dzielnicy pełnej klubów i pubów. Każdy może znaleźć tu coś dla siebie, niezależnie od upodobań muzycznych, wieku czy… orientacji seksualnej. Powrót do domu z nocnej eskapady nie jest niczym trudnym dzięki świetnie rozplanowanemu systemowi komunikacji. Na szczególną uwagę zasługuje metro, szybkie, wygodne i zadbane. Miałem przyjemność mieszkać tuż przy przystanku o nazwie Olaias, który, jak dla mnie, sam w sobie stanowi atrakcję turystyczną. Gdy pierwszy raz wysiadłem z metra na Olaias, ujrzałem mocno oświetlony, kolorowy świat, podtrzymywany przez wielkie jasnoczerwone kolumny. Miałem wrażenie, że znalazłem się w jakimś śnie Salvadora Dali. To trzeba zobaczyć na własne oczy. Marcin Barańczyk
13
Ekonomia społeczna
Usamodzielniłem się ekonomicznie Maciej Wieczór jest byłym uczestnikiem Centrum Integracji Społecznej przy fundacji „Barka” w Poznaniu, a od sierpnia 2008r. spełnia swoje zawodowe marzenie, prowadząc kiosk „Ruchu”.
N
iedawno postanowiłem odwiedzić Macieja i zaprosić go na spotkanie z uczestnikami warsztatu poligraficzno-wydawniczego CIS. Odmówił, ponieważ cały dzień pracuje, ale zaproponował rozmowę w swoim nowym miejscu pracy. – „Mam nadzieję – mówi Maciej – że ta rozmowa może przywrócić nadzieję osobom bezrobotnym, które nie widzą dla siebie żadnych perspektyw zawodowych. Uczestniczenie w CIS pozwoliło mi uwierzyć, że także ja mogę stworzyć sobie własne miejsce pracy. Jako osoba długotrwale bezrobotna, przez kilka lat korzystałem z pomocy opieki społecznej, aż wreszcie zostałem skierowany przez Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie do CIS przy fundacji „Barka”. Trzymając w ręku skierowanie, usłyszałem od pracownika MOPR-u: Musi pan usamodzielnić się ekonomicznie. Dzisiaj wiem, że CIS miał stał się bodźcem, który mi to umożliwił”. W jakich zajęciach uczestniczyłeś i które uważasz za najbardziej interesujące i przydatne? Uważam, że wszystkie wykłady i ćwiczenia odegrały ważną rolę w moim powrocie na rynek pracy. Na pewno - kurs komputerowy i kurs języka angielskiego, warsztat rękodzieła i poligraficzno-wydawniczy, przedsiębiorczość oraz zajęcia z psychologii. Uczestniczyłem także w zajęciach grup samokształceniowych i w szeregu spotkań integracyjnych. Przez cały czas myślałem o podjęciu pracy. Byłem gotowy w każdej chwili zrezygnować z CIS-u, jeżeli znajdzie się konkretna praca. Przez 14 lat pracowałem w Zakładzie H.Cegielski w Poznaniu, jako obróbkowiec metali. Praca była wykonywana w warunkach bardzo szkodliwych dla zdrowia. Wystąpiłem o rentę, jednak mi jej nie przyznano. Względy zdrowotne nie pozwalają mi na podjęcie ciężkiej pracy, dlatego szukałem pracy, niewymagającej dużego nakładu wysiłku fizycznego. Takich propozycji jest jednak niewiele. Starania o pracę zawęziłem do poszukiwania wolnych kiosków „Ruchu” i wreszcie znalazłem okazję - objęcie
14
kiosku (narożnik Pl.Wolności i ul. 3 Maja) w ramach umowy agencyjnej. Otworzyłem własną działalność gospodarczą, która jest, przy tego typu zatrudnieniu, niezbędna. Na jakie trudności napotkałeś przy rejestracji działalności gospodarczej? Założenie działalności nie stworzyło mi żadnych problemów czy trudności. Pomogła mi w tym, między innymi, wiedza zdobyta na zajęciach w CIS. Skorzystałeś ze wsparcia finansowego, na przykład z PUP? Żadnej pomocy nie otrzymałem. Wiem, że mógłbym się starać o wsparcie finansowe w PUP, ale musiałbym zarejestrować się jako osoba bezrobotna. Procedura trwa jednak kilka dni. Nie mogłem sobie na to pozwolić, gdyż pracę chciałem podjąć natychmiast. Zaryzykowałem. Trochę pieniędzy zainwestowałem, ale to normalne przy zakładaniu własnej działalności gospodarczej. Jakie masz wrażenia po miesiącu pracy, jesteś zadowolony? Praca mi odpowiada, przynosi satysfakcję i czuję się potrzebny, chociaż wymaga wczesnego wstawania, gdyż już o 5.30 trzeba przyjąć prasę, o 6-tej otworzyć kiosk. Kończę o 18-tej, później jeszcze rozliczam prasę. Mam bliski kontakt z ludźmi. Praca odpowiada mi również pod tym względem, że znajduje się blisko domu, nie muszę daleko dojeżdżać i jeszcze wcześniej wstawać. Mam coraz więcej klientów, obroty rosną, przyszłość widzę optymistycznie. Posiadam już stałych klientów, nawet nie pytam co podać, od razu podaję odpowiedni towar. Mój cel zdobycia pracy został zrealizowany. Uważam, że CIS należycie przygotował mnie do powrotu na wolny rynek pracy, a przy tym mile go wspominam. Jeśli tylko zdrowie dopisze, dam sobie radę. Z Maciejem Wieczorem Rozmawiał Mirosław Zaczyński
Nasza twórczość
Dominik Górny CZYTAM CIĘ JAK JESIEŃ od zachwytu po kasztanowy epilog palący wieczność o zachodzie Nie wymyślasz życia – spis treści podsuwa wiatr co wieczorami autorskich powiewów strąca tęsknoty z regałów września
NADZIEJA wyrasta potęgą rozstajnej topoli Zakorzenia się w zieleni i wbrew burzom rozpromienia ramiona na cztery strony wichrów Drąży ją lęk co z zaciętością drwala wyrąbuje wiosnę próchnica bólu rozwiera bezszelestnie zadane rany gniewne jak zadry sęków Przetacza żywicę prawdy i wschodzi drogowskazem
Nastrój tytułuje październik z kryminałów brązu i komedii czerwieni Pseudonim odpisujesz z rozdziałów liści – plagiat listopada w siódmej barwie deszczu Czytam cię jak jesień co w okładce twardego chłodu przemyca miłość
SPOWIEDŹ BRZOZY Tej jesieni oddałam się wichrom Liście rozdzierały szaty cudzołożąc czerwienią skóra kory pociła się osmozą nasiona pląsały tak pogańsko że październik stracił dech Przestałam być sumieniem lasu Teraz przezywają mnie przydrożnicą a moje połamane konary są dla ptaków pokutą Nie żałuję
15
Kultura
Od Missisipi p W jeden z sierpniowych weekendów Poznań stał się europejską stolicą kultury - przynajmniej w zakresie muzyki popularnej. Sprawcą tego wydarzenia był niestrudzony animator życia muzycznego - Krzysztof Wodniczak. Do Poznania zjechali się miłośnicy rock&rolla, rocka teksańskiego, jazzu nowojorskiego i poczciwego bluesa.
D
zięki wsparciu Urzędu Miasta Poznania odbyły się, po raz pierwszy w naszym mieście, Międzynarodowe Targi Muzyczne MITAM. W ramach tej imprezy przygotowano m.in. dwa duże plenerowe koncerty – „Dzień z Elvisem” oraz „Muzyka, to Ameryka”. Prezentacja polskich i europejskich zespołów miała się odbyć na dziedzińcu Urzędu Miasta przy Placu Kolegiackim. Niestety nad Polską szalały niespotykane dotychczas wichury, burze i gradobicia. Drzewa łamały się jak zapałki, a na autostradach wiatr przewracał ogromne TIR-y. Organizator Targów musiał podjąć dramatyczną decyzję – albo odwoła imprezę, albo zrealizuje ją pod dachem. Krzysztof Wodniczak wybrał to drugie rozwiązanie. Z pomocą przyszedł mu właściciel klubu muzycznego „Johny Rocker”, który udostępnił stylową salę. Wydawcy muzyczni, menedżerowie zespołów, krytycy, czy wreszcie miłośnicy klasycznej muzyki popularnej (tak, tak – rock&roll, blues, czy country od wielu lat są po prostu klasyką) w piwnicy przy ul.Wielkiej spijali dźwięki, które są korzeniami dzisiejszej popkultury. Na początek wystąpił legendarny Eric Bell – twórca i lider kultowej formacji okresu kontestacji, grupy „Thin Lizzy”. Smaczku dodaje fakt, że basistą w jego zespole jest członek pierwszej europejskiej super-grupy „Colloseum”, a perkusistą Polak – potomek żołnierza gen. Władysława Andersa. Wszyscy troje, z zapartym tchem, wysłuchali koncertu, występującej po nich, legendy polskiego rocka i bluesa, Irka Dudka. Ten niezwykły muzyk reaktywował ostatnio swój, znany z dawnych czasów, zespół „Sha-
16
Jerzy Grunwald. ki’n Dudi”. Brawurowo zaśpiewał „O! Ziuta”, „ Za 10 trzynasta”, a także najnowszy „hicior” – „Każdy w rodzinie zna się na medycynie”. Zgromadzony w klubie „Johny Rocker” establishment polskiej muzyki rozrywkowej nie mógł się nadziwić niezwykłej werwie muzyków i samego mistrza „Dudi’ego”. Na zakończenie pierwszego dnia oficjalnych prezentacji wystąpili niemieccy muzycy. „Boogie Radio Berlin Orchiestra” co prawda nie zagrali słynnego niemieckiego szlagieru – „Lili Marlene”, ale nie po to przyjechali do naszego miasta. Siedmiosobowy zespół doskonale pokazał, jak gra się amerykańską muzykę. Trochę przypomniał mi się film Boba Fose’a „Kabaret” z Lizą Minnelli i Michael’em York’iem w rolach głównych i słynny song „Money, money”. Przypomniała mi się również muzyka Kurta Weill’a – twórcy muzyki do „Opery za trzy grosze” Bertolda Brechta. Przypomniał mi się również mój pobyt w Berlinie Zachodnim, latem 1981 roku. To miasto, wówczas zamknięte, było enklawą artystów z całego świata. Pamiętam doskonale dźwięki z różnych klubów, które przypomniał mi występ tej berlińskiej formacji. Krzysztof Wodniczak twierdzi, że „Muzyka, to Ameryka” i chyba jest to prawdą. W poważnym świecie muzycznym nigdy przecież nie zaistnieli idole „demoludów” typu Muslin Magomajew,
Kultura
o Grunwald Muzyczne Targi "MITAM", z prawej -organizator Targów, Krzysztof Wodniczak. Eric Bell. Ałła Pugaczowa, czy nawet Karell Gott. Ich muzyka, choć dzięki nachalności gierkowskiej telewizji, była prawie codziennie obecna w naszych domach, ale tak naprawdę nie odegrała żadnej roli. Myślę, że taką świadomość miał Jerzy Grunwald – polski muzyk, który postanowił, jeszcze w tamtych czasach, pracować z daleka od fabryki „maluchów” w Bielsku-Białej… Na zaproszenie organizatorów zaśpiewał kilkanaście piosenek, które ostatnio nagrał z kalifornijskimi muzykami. Co starsi słuchacze koncertu byli zdumieni jego niezwykłą formą. Byli zdumieni - gdyż pamiętają, jak 30.lat temu podkochiwały się w nim rzesze dzisiejszych…babć. Oprócz dobrze radzącego sobie polskiego „emigranta”, gościom imprezy zaprezentowali się Jan Izba Izbiński oraz grupa „Izotop”. Izbiński znany jest z doskonałej umiejętności gry rythm&bluesa. Podczas koncertu wykonywał utwory m.in. Raya Charles’a. Natomiast grupa „Izotop” zafascynowana jest twórczością kultowego zespołu „ZZ–Top” i zaprezentowała zgromadzonej publiczności covery swoich idoli. Ale Targi „MITAM”, to nie tylko główne koncerty i nie tylko długie, wieczorne rozmowy ludzi z „branży”. Podczas tej nowej imprezy odbyło się w Poznaniu wiele imprez towarzyszą-
cych. Warto wspomnieć o „Nocy z Elvisem”, sem”, która odbyła się w piwnicy „Domu Vikingów”. ów”. Amerykańscy turyści, którzy tam przypadkowo owo się znaleźli, nie mogli się nadziwić, jak Paweł weł Bączkowski potrafi śpiewać utwory ikony Ameryki meryki – Elvisa Presleya. Zapewne duże wrażenie nie wywarli na nich pozostali miłośnicy króla rock&rolla k&rolla Sławomir Bzdok, Pawel Burlaga, Łukasz sz Chylewski, czy Wojciech Plenzler. Muzycy, wydawcy, dawcy, a także krytycy muzyczni wysłuchali także e wielu innych koncertów, odbywających się w okolicznych klubach. Wystąpili dla nich m.in. Krzysztof Jarmużek, Krzysztof Królikowski, czy zespól espól jazzowy S.O.T.B.Quartet. Gdy prawie 20. lat temu „Kora” wykrzyczała krzyczała z desek amfiteatru opolskiego słowa „O! po co tyle hałasu, O! nie mam już dla Ciebie e czasu”, krytycy muzyczni i literaccy uznali ją za a kompletną amatorkę – podobnie jak wiele lat wczezał słowa, śniej, gdy po raz pierwszy świat usłyszał ya ze staśpiewane przez Elvisa Aarona Presleya nu Missisipi w Ameryce. Jerzy erzy Jernas
17
Rusza VIII edycja
„Make a Connection – P Marzy Ci się profesjonalny turniej sportowy, warsztaty graffiti, cyrk na polanie czy kino pod gwiazdami? A może w Twojej okolicy są potrzeby, na które dotychczas nie było środków finansowych? Jeśli tak - zbierz przyjaciół i dołącz do nas. 3 września 2008 r. rusza ósma edycja programu Make a Connection – Przyłącz się! Nokia Poland oraz Polska Fundacja Dzieci i Młodzieży będą przyjmować wnioski o dotacje na projekty lokalne do 19 października 2008.
P
j a ł a i z Dozytywnie
rogram Make a Connection-Przyłacz się! skierowany jest do młodzieży z całej Polski. Dzięki merytorycznemu i finansowemu wsparciu organizatorów będzie miała ona okazję zrealizować różnorodne projekty wedle własnych pomysłów. „Celem programu jest stworzenie młodym ludziom szansy na aktywne kreowanie otaczającej ich rzeczywistości. Działając na rzecz swojej społeczności, mogą oni jednocześnie zdobyć cenne umiejętności i doświadczenie, które później wykorzystają w życiu zawodowym i prywatnym” – mówi Jola Stryjczak, koordynator programu z Nokia Poland. Osoby w wieku 16-22 lat zainteresowane udziałem w programie mogą w dniach 3 września - 19 października zgłaszać swoje inicjatywy zgodnie z procedurą zamieszczo-
18
p
! ę i s z c ą ł y - prz ną na stronie internetowej www.makeaconnection.pl. Grupy młodzieżowe, liczące minimum 8 osób, których pomysły zostaną zaakceptowane, otrzymają dotacje w wysokości od 2.000 do 4.500 zł na realizację zaproponowanych przez siebie projektów na rzecz lokalnej społeczności. Przed rozpoczęciem projektu liderzy grup będą mieli okazję uczestniczyć w szkoleniach zorganizowanych w ramach programu, które odbędą się w tym roku w grudniu. Pomogą im one efektywnie zarządzać pracą zespołu i zgromadzonymi środkami, będą też szansą na nauczenie się pracy zespołowej, kreatywnego myślenia, podstaw marketingu oraz planowania strategii, zadań i budżetu. Ponadto młodzi będą uczestniczyli w szkoleniach końcowych w czerwcu 2009 r. „Aktywność i pasja to najważniejsze atuty
programu
rzyłącz się!”
e
!
uc uczestników wszystkich edycji pr programu Make a Connection – Przyłącz się! Dzięki nim życie lo lokalnych społeczności staje si się ciekawsze i bardziej kolorow we. Cieszę się, że także w tym rroku będziemy zmieniać rzeczywistość na plus” – mówi c Maria Holzer, dyrektor Polskiej M Fundacji Dzieci i Młodzieży. F Do promocji ósmej edycji programu MaC przygotowują się Regionalne Centra Klubu Alumna. Zorganizują spotkania i warsztaty dla młodzieży, która dopiero zaczyna realizować projekty. Program Make a Connection - Przyłącz się! realizowany jest w Polsce od 2001 roku. Do tej pory zaangażował ponad 8 tysięcy osób z całej Polski w realizację prawie 500 lokalnych inicjacharakterze artystycznym, edukacyjtyw o charakter nym, ekologicznym i sportowym. Dzięki Nokia oraz Polskiej Fundacji Dzieci i Młodzieży dotychczas m.in. wybudowano 18 boisk do piłki nożnej, wyremontowano 36 pomieszczeń służących wspólnym spotkaniom i zorganizowano ponad 120 turniejów i rozgrywek sportowych. Działania podejmowane przez nastolatków w edycji 2007/2008 obejmowały takie projekty jak: „Graffiti - sztuka a nie wandalizm” - ukazujący młodym ludziom alternatywy na spędzanie wolnego czasu, realizowany przez Grupę Wspierania Rozwoju Dzieci i Młodzieży Janosik z Brodnicy czy „Mlodemyslowice.pl - i ty możesz zostać dziennikarzem” - zakładający stworzenie portalu informacyjnego tworzonego przez młodzież i dla młodzieży, realizowany przez Młodzieżową Radę miasta Mysłowice.
O programie Make a Connectionn - Przy ącz się! w Polsce Program Make a Connection powstał w 2001 roku. ku. Skierowany jest do młodzieży w wieku 16 do 22 lat, w Polsce realizowany alizowany jest we współpracy z Polską Fundacją Dzieci i Młodzieżyy pod nazwą Make a Connection – Przyłącz się! Co najmniej ośmioosobowe obowe grupy mogą otrzymać dotację do 4 500 zł na realizację swoichh inicjatyw na rzecz lokalnej społeczności. Realizując projekty wedle własnych łasnych pomysłów, młodzi ludzie nie tylko pomagają innym żyć lepiej iej i ciekawiej, ale także zdobywają cenne umiejętności życiowe. Dodatkowo liderzy grup realizujących projekty biorą udział w szkoleniach ach obejmujących takie zagadnienia jak: współpraca w grupie, planowanie owanie harmonogramu działań i budżetu, rozwiązywanie konfliktów w w grupie, zarządzanie projektem, diagnoza osobistych zasobów ów i planowanie ścieżki kariery, opracowywanie raportów (finansowego sowego i merytorycznego) ze zrealizowanych działań, doskonaleniee pracy zespołowej czy planowanie przyszłych działań grupy.
O programie Make a Connectionn Globalna inicjatywa firmy Nokia oraz International Youth Foundation, prowadzona w ponad 20 krajach na świecie, stwarza warza młodym ludziom możliwości zdobywania wiedzy oraz umiejętności, jętności, które są niezbędne do aktywnego włączenia się w życie społeczne. połeczne. Programy, realizowane w poszczególnych krajach przez ez organizacje pozarządowe, są skoncentrowane na rozwoju wśród ród młodych ludzi podstawowych umiejętności życiowych takich, jak ak praca w grupie, rozwiązywanie konfliktów, wiara we własne umiejętności, miejętności, umiejętne stawianie celów. www.makeaconnection.pl pl
O Polskiej Fundacji Dzieci i Młodzieży odzieży Polska Fundacja Dzieci i Młodzieży powstała w maju 1992 r. przy wsparciu International Youth Foundation. Celem m jej działań jest wszechstronny rozwój dzieci i młodzieży. Jest organizacją rganizacją niedochodową, środki finansowe pochodzą z dotacji i darowizn instytucji oraz osób prywatnych. W ciągu szesnastuu lat działalności Fundacja objęła pomocą ponad 500 organizacjii pracujących na rzecz dzieci i młodzieży. Dociera z pomocą finansową wą do najdalszych zakątków kraju. Od września 1992 r. do końca roku oku 2007 udzieliła 3664 dotacji na łączną kwotę 36 228 893 zł. Każdego roku ww.pcyf.org.p p y g pl pomagamy ponad 200 tys. dzieci i młodzieży. www.pcyf.org.pl
O firmie Nokia Nokia jest światowym liderem w dziedzinie mobilności, lności, stojącym na czele przemian i rozwoju integrujących się branż nż internetu oraz telekomunikacji. Nokia oferuje szeroką gamę urządzeń ądzeń mobilnych oraz usługi i oprogramowanie, które udostępniająą użytkownikom muzykę, nawigację, wideo, telewizję, fotografię, ę, gry i mobilne aplikacje biznesowe. Głównym obszarem dążeń firmy jest rozwijanie i wzrost usług internetowych dla indywidualnych lnych użytkowników oraz rozwiązań i oprogramowania dla biznesu. Nokia rom sieci teleoferuje także sprzęt, rozwiązania i usługi operatorom orks. komunikacyjnych poprzez Nokia Siemens Networks. Kontakt dla mediów: Feedback / Hill & Knowltonn Małgorzata Kuzia, Malgorzata.Kuzia@hillandknowlton.pl owlton.pl +48 (0) 605 045 309, +48 (22) 646 22 02 ext.t. 130 www.nokia.pl 19
Foto Galeria
Konkurs
w Colorado FotoreportaĹź Jadwigi Sadowskiej.
20
balon贸w
Springs
21
Fot. (x3) Jan Pawlak
Zinedine Zidane, ambasador programów dziecięcych Danone i Piłkarskiego Pucharu dla Dzieci i Franck Riboud, prezes Grupy Danone z uczestnikami Pucharu Mlecznego.
„Piłkarskie Piłkarskie emocje ogarnęły Poznań i nie były związane, jakby się mogło wydawać, z Euro 2008. W środę, 4 czerwca, na Stadionie Miejskim odbył się finał Pucharu Mlecznego Startu, organizowanego przez firmę „Danone”. Główną atrakcją, a raczej gwiazdą imprezy był sam Zinedine Zidane, który wręczył zwycięskiej drużynie puchary i medale pamiątkowe.
K
olejnym punktem wizyty Zidana był bankiet w poznańskim Starym Browarze, który odbył się pod hasłem „Gotujemy z Zidanem”.W tym miejscu nadszedł czas by przedstawić głównych bohaterów tego wieczoru, czyli dzieci z Klubu Młodzieżowego, prowadzonego przez Stowarzyszenie „Pogotowie Społeczne”. Dlaczego bohaterów? Odpowiedź jest prosta - to one przygotowały przepyszne koreczki dla Zidana i pozostałych gości. Zanim jednak opiszę, co tak naprawdę wydarzyło się
22
podczas tego wieczoru, warto wspomnieć jak do tego w ogóle doszło. „Pogotowie Społeczne” w 2008 roku wzięło udział w programie „Podziel się posiłkiem”, organizowanym przez firmę „Danone”. Firma „Danone” była na tyle zadowolona ze współpracy z „Pogotowiem Społecznym”, że zaproponowała dzieciom z Klubu Młodzieżowego udział w finale Pucharu Mlecznego Startu w roli „kucharzy”. Przygotowania do tego wydarzenia trwały przez dwa miesiące, podczas których dzieciaki uczyły się gotować,
Bankiet w Starym Browarze z udziałem Zinedine’a Zidane’a.
emocje” poznawały kulturę francuską, a nawet zawitały do restauracji na elegancką kolację. Tydzień przed bankietem, dzieci spotkały się z szefem kuchni w Starym Browarze, by spróbować swych sił w sztuce robienia koreczków – wypadły znakomicie! Po tak intensywnych przygotowaniach nadszedł czas na Wielki Finał. W środę o godzinie 15:00 na Stadionie Miejskim rozpoczęły się rozgrywki finałowe. Dzieci z Klubu Młodzieżowego zasiadły w loży dla VIP-ów, co było miłym wyróżnieniem. Po emocjonujących rozgrywkach dzieci udały się do Starego Browaru, gdzie przygotowały dla Zidana i pozostałych gości wystrzałowe koreczki – był melon z szynką parmeńską, ser camembert i truskawki, a nawet karambola.
Głównym punktem programu było grupowe zdjęcie z Zidanem. Nikt nie ukrywał zaskoczenia gdy Zizou podszedł do dzieci, porozmawiał, zrobił sobie z nimi zdjęcie, a nawet dał im autografy. Wszyscy byli zachwyceni! Zidane był bardzo zadowolony ze spotkania, a koreczki określił jako znakomite. Dodał również - ”Ja w waszym wieku też robiłem takie rzeczy dla znanych ludzi”, co, mam nadzieję, jest motywujące dla dzieci i wielu ludzi, którzy nie wierzą, że marzenia jednak się spełniają. Czasem warto zacząć od gotowania. Justyna Postek
23
Świadectwa są potrzebne
Przyglądam się w lustrze i pytam - Jak to możliwe, że to wszystko przydarzyło się właśnie mnie? Wspomnienia i przeżycia zupełnie nie pasują do mojego odbicia. Kim ja właściwie jestem?
Mam na
Pani
„ Kimkolwiek jesteś, cokolwiek masz, Nic nie masz, jeśli omijają cię pory roku” Moją opowieść dedykuję tym, którzy zwątpili…
D
opiero teraz, blisko po 10 latach, odważyłam się zawiesić zdjęcia mojego nieżyjącego syna na ścianach pokoju, nie doprowadzając się do spazmatycznego płaczu i nocnych koszmarów. Wcześniej budziłam się z przerażającym krzykiem , wyskakując na pół przytomna z łóżka, tupiąc z całej siły nogami, jakbym chciała uciec przed tymi wspomnieniami. Dopiero teraz mogę, bez płaczu, mówić, jak poddałam się mocy i podstępnej sile alkoholu. Mam wrażenie jakby te wspomnienia, nie były z mojego życia, a tylko obejrzanym filmem, który mnie wzruszył, a główna bohaterka, to budząca współczucie obca kobieta. Wiosna
Dziadkowie , gdy byłam małym dzieckiem, szantażowali mnie, że oddadzą mnie do „ sierocińca”. Żyjąc w ciągłym lęku przed oddaniem do domu dziecka, starałam się spełniać ich oczekiwania. Pragnęłam, aby nie żałowali tego, że mnie wychowują. Widząc pijanego, awanturującego się dziadka, obiecałam sobie, że ja na pewno nie będę piła, a moje dzieci nie spotka taki los i traktowanie. Nie mogłam doczekać się pełnoletniości - wreszcie, jako dorosła osoba, będę mogła przeciwstawić się decyzjom dziadków. Wbrew ich woli, uciekłam do znajomych i wyprawiłam sobie 18 urodziny. Po kilkunastu dniach, oznajmiłam że wyjeżdżam, pod
24
namiot, nad jezioro. Jaka byłam podniecona, wyjeżdżając po raz pierwszy na wakacje i to w dodatku z „ paczką” znajomych. W piękny, słoneczny dzień, siedząc na tarasie restauracji, chcąc dorównać kolegom i swemu chłopakowi, po raz pierwszy w życiu, wypijając litry piwa, spiłam się tak, że musieli mnie nieść na rękach do namiotu. Następną samodzielną decyzją było podjęcie nauki w szkole muzycznej, na wydziale wokalnym. Dziadkowie wiedzieli, że lubię śpiewać i mam słuch muzyczny, lecz zawsze słyszałam, że kariery i tak nie zrobię. Mogę jedynie pośpiewać sobie w chórze kościelnym. I śpiewałam. W moje uzdolnienia muzyczne uwierzyli dopiero, gdy z setki osób, na castingu do chóru operowego, przyjęto mnie, młodziutką dziewczynę z głosem o niespotykanej skali. Właśnie tam usłyszał mnie jeden z czołowych solistów opery ( jak się później okazało, profesor śpiewu w szkole muzycznej ). Powiedział, abym przygotowała jakiś utwór do zaśpiewania i mam przyjść do szkoły na egzamin. W domu dopiero się zaczęło - Po co ci szkoła muzyczna i tak cię nie przyjmą i tak będą lepsi od ciebie. Ten zawód nic ci nie da, itp.itd. A dla mnie śpiew i muzyka to było wszystko, urodziłam się z tym. Pomimo tego, że ukończyłam szkołę, do której mnie wysłali i uzyskałam zawód elektromechanika, posta-
Świadectwa są potrzebne
imię…
Jesień
nowiłam im na przekór, przystąpić do egzaminu. Zrobiłam niezłe wrażenie na komisji egzaminacyjnej, gdy usłyszeli kim jestem z zawodu. Do szkoły zostałam przyjęta. Pracowałam, uczyłam się i coraz częściej chodziłam na „ zakrapiane „ imprezy. Coraz częściej też zdarzało się, że do domu wracałam mocno wstawiona i nie wiadomo dlaczego, nie umiałam poprzestać na wypiciu jednego drinka. Byłam pełnoletnia, miałam pracę, własne pieniądze, muzyka była w moim życiu. Byłam po prostu szczęśliwa. W szkole, gdy nie mieliśmy dokąd pójść na imprezę, ktoś z naszej paczki pobierał klucz od klasy, pod pretekstem, że musi ćwiczyć i w ten sposób zbieraliśmy się , mając już do wypicia jakąś flaszkę. Co ciekawe, zawsze wokół mnie, gromadziły się osoby, lubiące wypić. Na drugim roku zostałam przyjęta do Teatru Muzycznego. Nie mogłam uwierzyć. Spełnione dziecięce marzenia - śpiewać zawodowo na deskach teatru. Udowodniłam wszystkim, że jestem coś warta, rozpierała mnie duma. Dopiero teraz dziadkowie chwalili się , jaką to mają zdolną „córkę”, ale rodzina i tak po cichu mówiła, że „Jabłko nie pada daleko od jabłoni”, więc pewnie pójdę w ślady swojej matki. Te słowa były dla mnie motorem, aby skończyć szkołę , być uczciwym i szanowanym człowiekiem i nie porzucić nigdy swojego dziecka, tak jak ona mnie zostawiła. Nie znajdzie mnie nikt pijanej w jakiejś melinie, nie znajdę się w więzieniu, jak ona. Chciałam być jej zupełnym przeciwieństwem. Nienawidziłam jej, a zarazem łudziłam się , że kiedyś przytuli się do mnie, powie, że mnie weźmie do siebie, że mnie po prostu pokocha. Praca w teatrze , oprócz tego, że pozwalała mi na samorealizację, pozwalała dobrze się
bawić. Nieraz, przed poranną próbą, wypijałam kawę z kieliszkiem koniaku. Mówiłam sobie, że to tylko na podwyższenie ciśnienia , by mieć większą „parę „ do śpiewu. Bez oblewania nie mogła się odbyć żadna premiera. Z kim to „brudzia” nie wypiłam, a na tremę przed występem, dobrze było wypić na odwagę. Pewnego razu, po rozpoczętym piciu na próbie, mocno już wstawiona, znalazłam się w renomowanej restauracji, zamawiając kolejnego drinka. Kelner odmówił przyjęcia zamówienia, twierdząc, że jestem pijana. W moim pijackim zwidzie, byłam bardzo oburzona i kelner został spoliczkowany. Dobrze nie ochłonęłam, a milicjanci zabrali mnie – artystkę, na izbę wytrzeźwień. Targał mną wstyd, wściekłość i złość na towarzysza popijawy, że mnie nie przypilnował. Obiecałam sobie, że już nigdy, przenigdy, nie dopuszczę do takiego upodlenia siebie. NIGDY!!!!!!! Na jakiś czas przestałam pić, ze strachu, ale gdy po paru miesiącach wstyd był coraz mniejszy i nadarzyła się okazja - nie odmówiłam, lecz starałam się kontrolować picie. W nowym roku szkolnym, poznałam przystojnego chłopaka. Miłość od pierwszego wejrzenia. On będzie mój – oświadczyłam, co wywołało salwę śmiechu znajomych. Po półrocznej znajomości wzięliśmy skromny ślub. Byłam w ciąży i cieszyłam się, że zostanę mamą. Mieliśmy zamieszkać z jego matką. Wierzyłam, że trzeba założyć rodzinę, gdy się kogoś tak bardzo kocha. Odezwało się pragnienie udowodnienia, że będę dobrą żoną, matką, synową. Lato W moim małżeństwie zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Sądziłam, że ze mną jest coś nie tak i obwiniałam się. Mąż oddalał się ode mnie. Ja, spragniona bliskości i miłości o której
25
Świadectwa są potrzebne tak marzyłam, miałam jej coraz mniej, a do skomplikowanych relacji z mężem, teściowa „dolewała oliwy” jak do ognia. Mąż nie chciał mnie jako kobiety, twierdząc, że w ciąży nie jestem atrakcyjna. Bywało, że nie wracał na noc. Teściowa miała pretensje, że on mi pomaga w pracach domowych, histeryzowała, udając ataki astmy. Może urodzenie dziecka zmieni coś na lepsze? Przyszła na świat moja pierworodna. Cała – tata. Zamiast lepiej, zrobiło się nie do zniesienia. Uwalniając się od dziadków, wpakowałam się w jeszcze większe kłopoty. Po kolejnej nieprzespanej nocy przy dziecku i w oczekiwaniu powrotu męża, otworzyłam butelkę koniaku i zaczęłam pić. Późną nocą, zostawiając dziecko pod opieką teściowej, postanowiłam odszukać męża. Objeżdżając taksówką hotele, dając sute napiwki portierom ( znali męża ) i przedstawiając się jako siostra, dowiedziałam się, że jest z jakąś „panienką”. Tego było już dla mnie za dużo. Dlaczego? W czym zawiniłam? Co mam robić? Pierwsza poważna awantura, krzyki, płacz. Koszmar. Po jakimś czasie, pod nieobecność teściowej i męża, spakowałam dziecko, swoje rzeczy i wyprowadziłam się do dziadków. Postanowiłam
zachodzie. Skoro małżeństwo z wielkiej miłości nie wyszło, to może trzeba z wyrachowania? Plany zapowiadały się obiecująco. Miał dorabiać na zachodzie, ja - prowadzić dom i zajmować się dziećmi. Bałam się kolejnego ślubu, rozczarowania, zranienia. Upłynęło kilka lat nim wzięliśmy ślub. Lata upływały na dancingach, imprezach, zakrapianych kolacyjkach. Ślub, wesele, a teściowa wściekła, że synalek żeni się z rozwódką z dzieckiem. Zawsze chciałam mieć syna. Czułam, że będzie chłopczyk – Kubuś. To w synu matka ma opokę. Trudno było obyć się bez alkoholu w ciąży, pozwalałam sobie wypić niekiedy jakieś piwko. Pewnego razu teściowa przyszła oburzona z awanturą, że ma dosyć anonimów na mój temat. Było tam napisane wszystko, czym można obrazić kobietę. Skutek był taki, że wieczorem zaczęłam rodzić. Kubuś dusił się, owiązany pępowiną, a lekarz był jakiś dziwny. Podali mi Kubusia – Boże, on ma wykrzywione stópki. Powiedzieli, że to nic poważnego, że trzeba gimnastykować i naciągać, że to są słabe chrząstki. Jak mam powiedzieć mężowi, że urodziłam chore dziecko? Wszystko w głowie wiruje. Płaczę, ciągle płaczę. Leczenie trwało kilka mie-
Jedna jesień zabrała syna, a druga - dała córeczkę. Chyba jednak usłyszał mnie Bóg, bo zdarzył się cud. Dostałam szansę - trzeźwość. Jestem teraz panią w „jesieni wieku”. W październiku minie 10 lat mojej abstynencji. się rozwieść. Miałam nadzieję, że mąż zaproponuje inne rozwiązanie, że spróbujemy jeszcze raz. Nic z tego! Byłam załamana, ale w takich chwilach miałam „przyjaciółkę” – wódkę. Pocieszycielka – na smutek, lekarstwo – na walące się życie. - Dziecko, idź do ludzi, bo zwariujesz. – mówiła babcia. Rano próba, w południe spacer z dzieckiem, szybko do szkoły i biegiem na przedstawienie. W nocy nauka, przewijanie dziecka, uczenie się. Skąd brałam siły ? Przecież miałam „przyjaciółkę” – doping. Na egzaminie dyplomowym byłam tak pijana, że zapomniałam słów. Co za wstyd. Miałam wrażenie, że jestem już w życiu przegrana. Bo kto zechce rozwódkę z dzieckiem? A u dziadków? Dziadkowie pili, a ja z nimi i bez nich. Kłótnie, niesnaski, różnica zdań, spanie z dzieckiem w „komórce” ( był tylko jeden pokój ), bez ogrzewania i łazienki. Po usilnych staraniach zdobyłam swoje własne mieszkanie. Moje, tylko moje. Poderwał mnie znajomy z kamienicy. Jego matka z ojczymem mieszkali na
26
sięcy. Masaże, naciąganie, wyginanie, chodzenie do lekarza, ale było warto. Udało się bez operacji. Założyliśmy firmę, interes się rozwijał. Zaczęła się codzienna „kołomyja” – odwożenie syna do przedszkola, potem z powrotem do domu, jeżdżenie do pracy, a wieczorem jeszcze po towar. Dzieci wychowywały się praktycznie same. Nie dawałam rady. Sobotnie popołudnie - i już piłam. Na zmęczenie, na stres, na zły humor. Bywało że trzeźwiałam dopiero w niedzielę, dochodziło do tego, że w poniedziałek w ogóle nie otwieraliśmy – bo kiepski utarg ( fajna wymówka ). Z biegiem lat czułam się oszukana. Nie tak miało wyglądać nasze życie, nie tak miało być. „Mężulek” przykręcał mi śrubę. Chował pieniądze, krytykował, poniżał, pił razem ze mną, zdradzał, świadomie mnie upijał, wykorzystywał seksualnie. Nie miałam odwagi odejść. Nie wierzyłam w swoje siły i umiejętności. I dwójka dzieci. Moim buntem i niezgodą na to wszystko były pijackie
Świadectwa są potrzebne awantury, po czym, ze wstydu, stawałam na głowie, aby za wszelką cenę załagodzić sytuację. Wszyscy sąsiedzi już wiedzieli że u nas są burdy w domu. Po raz kolejny wylądowałam na izbie. Bałam się, że tym razem małżeństwo się rozpadnie. Obiecywałam, że nie będę piła, że koniec z tym, ale to nie było takie proste. Niekiedy odwiedzała nas moja matka. Często przychodziła z alkoholem. Myślę, że bardziej przychodziła do mojego męża niż do mnie. Czułam jakąś zazdrość i żal. Chyba mi się śni. Słyszę przerażający krzyk córki. - Pali się !!! Na pół przytomna wyskakuję z łóżka, otwieram drzwi, a żar i czad, z ogromną siłą wrzucają mnie do środka. - Wstawaj, pożar ! – wrzeszczę do męża. Dalej już wszystkiego dobrze nie pamiętam, tylko jakieś fragmenty. Jednak do śmierci będę pamiętać wołanie mojego Kubusia, dochodzące przez piekielną otchłań. Panika, krzyk, strach, sąsiedzi, wozy strażackie, pogotowie. - Ratujcie mojego syna, tam jest mój syn! Minęły chyba wieki. Strażak niesie na rękach Kubusia. Nie wiem jak jest w niebie, ale przeszłam już przez piekło. Nic już się nie liczy, wszystko jest bez znaczenia. Żyjąc – umarłam. W ciężkiej żałobie, na pół przytomną, zrozpaczoną, posiwiałą w jedną noc po pogrzebie syna, mąż mnie systematycznie gwałcił. Zwyrodnialec – chce dziecka. Egoista – chce dziecka. Potwór – chce dziecka. Bez szacunku dla mojego bólu, żałoby, cierpienia, on - na depresję – chce dziecka. Potraktował mnie jak „krowę zarodową”, nie zważając na nic. Zaszłam w ciążę. Lekarz, poznając całą moją historię, powiedział, że jeśli stwierdzi chory płód – usunie go. Był pewien, że kolejnego nieszczęścia nie zniosę, nie chciał mnie mieć na sumieniu. A ja znowu żyłam w strachu o tę małą istotkę. Byłam bliska postradania zmysłów. Poszłam do kościoła i zanosiłam się płaczem, było mi obojętne, że ludzie na mnie patrzyli. Na zimnej posadzce kościoła położyłam się krzyżem i błagałam o zdrowie dziecka. - Zabierz mnie, ale niech ono będzie zdrowe. Boże wysłuchaj mnie! Tułałam się po mieście, znajomi odsunęli się od nas. Mojej córce też nie umiałam pomóc. Było źle, bardzo źle. Okres ciąży spędziłam w większości w szpitalu. Córeczka ( już wiem, że Magdalenka ), była pod kontrolą, a ja wśród ludzi. Tylko te myśli - czy jestem gotowa obdarzyć miłością maleństwo, mając tyle goryczy w sobie? Za wcześnie na dziecko. Rodziłam i leżałam w tej samej sali, co z Kubusiem. Zbieg okoliczności? Nie mogłam doczekać się chwili, gdy przestanę karmić, a Magda nie tolerowała smoczka. Podczas mocno zakrapianej wizyty mojej matki, alkohol wyzwolił całą gorycz, tłu-
mione przez lata pretensje, wściekłość i brak miłości. W tym szale chciałam jej wyłupić oko, oszpecić. Niech też cierpi. Policja, izba, próba gwałtu pielęgniarzy i powrót do pustego mieszkania. Co robić? Jest mi już wszystko jedno. Co ja narobiłam, jak mam to zrobić, żeby przestać pić? Nie chcę już pić. Jeśli zjawił by się Lucyfer i kazał podpisać krwią cyrograf w zamian za przerwanie picia, zrobiłabym to. Wreszcie -poradnia odwykowa, wywiad – alkoholizm. Jestem alkoholiczką. Zalecenia - terapia dzienna i 7 razy w tygodniu mityngi w A.A. Jesień Po miesiącu terapii napisałam. „Przysięga Matki„ Stojąc nad dziecka grobem Serce drży jak ogień świec Białe kwiaty stoją w wazonie A ja nie mogę Ciebie mieć Odszedłeś mój mały z radością lata Jesień zdmuchnęła uśmiech Twój A ja, matka, znów pijana Zalewam się potokiem łez Ja nie chcę pić, nie chcę śnić O chwilach już minionych Ja pójdę tam, gdzie serce me Czeka na matkę – stęsknione Synku mój ja przyjdę tam do Ciebie Bo wierzę w to że jesteś „tam” Po prostu jesteś w niebie. Jedna jesień zabrała syna, a druga - dała córeczkę. Chyba jednak usłyszał mnie Bóg, bo zdarzył się cud. Dostałam szansę - trzeźwość. Jestem teraz panią w „jesieni wieku”. W październiku minie 10 lat mojej abstynencji. Patrząc jak rośnie moja córka, jestem dumna, że nie widziała mnie pijanej. Pomimo tego, że się rozwiodłam, a sprawy finansowe są złe, za nic nie zamieniłabym tego na pijane życie. Jako osoba trzeźwa jestem szanowana przez siebie i innych. Teraz jestem kochana przez córeczkę, pamiętam co wydarzyło się dnia poprzedniego, umiem śmiać się i bawić bez „dopingu”. Robię też postępy przy znienawidzonym komputerze. Wreszcie mam czas dla córki, dla siebie i znajomych. Zmieniłam całe swoje życie. Nie zmieniłam tylko jednego. Jestem niereformowalną optymistką i ciągle mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. (nazwisko do wiadomości redakcji)
27
Historie krajów europejskich
Flaga Szwajcarii.
Wodospad Ova Fedoz, kanton Gryzonia.
Berno.
Jeden za wszystkich, Arnold Winkelried w bitwie pod Sempach w 1386 roku z okrzykiem „Droga do wolności” rzucił się z garstką towarzyszy na austriackie oddziały, czyniąc wyłom w szeregach wroga. Jego szaleńcza szarża umożliwiła szwajcarskiej piechocie przełamanie szyków austriackiej konnicy i odniesienie zwycięstwa. Winkelried zginął, ale pozostał dla Szwajcarów symbolem walki o niepodległość.
W
spółczesnemu Europejczykowi Szwajcaria kojarzy się przede wszystkim z finansowym centrum Europy i świata. W 630 bankach, z których pięć należy do największych na świecie, łączna wartość przechowywanych depozytów osiągnęła zawrotną wysokość ponad 1000 mld dolarów, a rezerwy złota wynoszą 8 mln uncji. Konfederacja Szwajcarska – tak brzmi oficjalna nazwa państwa – jest krajem federacyjnym, jednym z nielicznych na świecie, w którym obowiązuje zasada demokracji bezpośredniej. Od 1815 roku Szwajcaria ma status państwa neutralnego, nie należy do żadnych organizacji i struktur międzynarodowych z wyjątkiem ONZ, której jest członkiem od 2002 r. Podczas I i II wojny światowej Szwajcaria proklamowała neutralność, jednakże w czasie II wojny przyjęła wobec Niemiec postawę bardzo ugodową. Przez jej terytorium przechodziły transporty więźniów do
obozów koncentracyjnych, w fabrykach – niezagrożonych nalotami aliantów – produkowano dla Rzeszy broń, a szwajcarskie banki przechowywały złoto, zrabowane przez Niemców w zdobytych krajach. Badania, przeprowadzone już po wojnie, wykryły, że w złotych monetach, bitych w Szwajcarii, znajduje się bardzo duże stężenie rtęci, które może wskazywać na dentystyczne pochodzenie używanego kruszcu… W swojej historii Szwajcaria przeszła długą drogę do samostanowienia i ustalenia obecnie obowiązującej politycznej formy państwa – federacji, składającej się z dwudziestu sześciu kantonów. W średniowieczu teren dzisiejszej Szwajcarii dzielił się na niezawisłe od siebie kantony, rządzące się własnymi prawami. W strukturze społecznej dominującą warstwą byli chłopi. Proces zjednoczeniowy, niezależnych wcześniej kantonów, który w konsekwencji doprowadził do powstania wspól-
Od 1815 roku Szwajcaria ma status państwa neutralnego, nie należy do żadnych organizacji i struktur międzynarodowych z wyjątkiem ONZ, której jest członkiem od 2002 r. 28
Historie krajów europejskich
Bitwa pod Morgarten (Kronika Berneńska).
Jezioro Klentalersee, kanton Glarus.
wszyscy za jednego
Pomnik Wilhelma Tella.
dewiza Konfederacji Szwajcarskiej nego państwa, trwał od XIII do XIX wieku. Początkiem było zawarcie w 1291 roku tzw. Układu Wieczystego, w skład którego weszły trzy kantony: Schwyz, Uri i Unterwalden. Konieczność zjednoczenia sił wynikała z zagrożenia, związanego z silną ekspansją Habsburgów austriackich. Zaborcza polityka Habsburgów kształtowała historię Szwajcarii aż do połowy XVII wieku, doprowadzając do
Szwajcarom faktyczną niezależność, choć na jej oficjalne uznanie musieli czekać aż do 1648 roku, gdy osłabione europejską wojną trzydziestoletnią, niemiecko-austriackie cesarstwo Habsburgów, było zmuszone zaniechać swojej ekspansywnej polityki. Bitność szwajcarskich chłopów zwróciła na nich uwagę papieża, Juliusza II , który właśnie ze Szwajcarów, utworzył w 1506 r.
Bitność szwajcarskich chłopów zwróciła na nich uwagę papieża, Juliusza II , który właśnie ze Szwajcarów, utworzył w 1506 r. gwardię przyboczną, strzegącą odtąd osobistego bezpieczeństwa papieży. szwajcarsko-habsburskich konfliktów zbrojnych, ale również przyczyniając się do procesu jednoczenia się kantonów we wspólny twór państwowy. Przełomem w historii Szwajcarii były bitwy pod Morgarten w 1315 roku i Sempach w 1386 roku, wygrane przez Szwajcarów. Przeciwko elitarnym oddziałom austriackiej konnicy stanęli do walki, uzbrojeni w halabardy, szwajcarscy chłopi. Pogrom wojsk austriackich w obu bitwach przyniósł
gwardię przyboczną, strzegącą odtąd osobistego bezpieczeństwa papieży. W czasie wojen napoleońskich Szwajcaria była terenem walk między Francją, Rosją i Austrią, stając się na krótko, ustanowioną przez Napoleona Republiką Helwecką. Kończący wojny Kongres Wiedeński, zwołany w 1815 roku, potwierdził neutralność Szwajcarii, która od tamtego czasu zachowała ją aż do dzisiaj.
29
Historie krajów europejskich Pomimo silnego procesu zjednoczeniowego szwajcarskie kantony aż do połowy XIX wieku pozostawały samodzielnymi państewkami z własną armią, odrębną monetą i ściśle wytyczonymi granicami. Wielki ruch odnowy Kościoła, zapoczątkowany przez Marcina Lutra w XVI w. i ukształtowanie się religii protestanckiej, jako opozycji wobec katolicyzmu, przeniknął także do Szwajcarii. Genewa stała się jednym z najważniejszych ośrodków reformacji w Europie i miejscem działalności wielkiego reformatora i humanisty, Jana Kalwina. Reformacja doprowadziła do – utrzymującego się do dzisiaj - podziału kantonów na katolickie i protestanckie. W 1847 roku doszło do wojny pomiędzy katolikami i protestantami, w wyniku której zginęło około 100 osób. Był to ostatni w historii Szwajcarii konflikt zbrojny na jej terytorium. Dla pragmatycznych i pacyfistycznych Szwajcarów
Rozsierdzony starosta austriacki, Gessler, ukarał go, nakazując hardemu poddanemu zestrzelić jabłko z głowy jego syna. Wilhelm Tell jabłko zestrzelił, ale za zamiar zabicia starosty został skazany dożywotnio na twierdzę. Zdołał uciec, znajdując schronienie w lasach. Do Tella przyłączyli się wkrótce ochotnicy, wywołując w 1307 roku antyaustriackie powstanie. Romantyczny rozbójnikpatriota wpisał się na stałe nie tylko do szwajcarskiej historii, ale także – dzięki dramatowi Fryderyka Schillera i operze Gioacchina Rossiniego – do europejskiej kultury. Od 1971 r. szwajcarskie miasto Davos jest miejscem Światowego Forum Ekonomicznego (World Economic Forum-WEF), zorganizowanego przez profesora biznesu, Klausa Schwaba i jego fundację. W WEF uczestniczą przywódcy polityczni, przedstawiciele bizne-
Fundacja Klausa Schwaba promuje i wyróżnia przedsiębiorców społecznych – osoby, których prekursorska, innowacyjna działalność społeczno-gospodarcza ma wymierny wpływ na kształtowanie się bardziej harmonijnego rozwoju poszczególnych państw i regionów świata. konflikt ten stał się impulsem do wprowadzenia takich zmian w funkcjonowaniu państwa, które zapobiegną w przyszłości dalszym konfliktom. W 1848 roku stworzono system polityczno-prawny, opierający się na zasadzie, że wszystkie kwestie sporne są rozstrzygane drogą referendum, spisano konstytucję, określającą podstawowe zasady, obowiązujące w państwie z jednoczesnym pozostawieniem spraw lokalnych w gestii poszczególnych kantonów. Zmiany, wprowadzone w XIX wieku, w swoim zasadniczym kształcie przetrwały do dzisiaj. Każdy kanton ma swoją konstytucję, większość z nich także swój parlament. Podtrzymana została zasada decydowania o sprawach, wspólnych dla całego państwa, drogą referendum. Historia Szwajcarii, w porównaniu z wieloma krajami europejskimi, jest prawie pozbawiona dramatycznych meandrów, heroicznych postaci i wydarzeń, które współdecydowały o losach Europy. Może dlatego Szwajcarzy dużym sentymentem darzą postać, dość wyjątkową w ich dziejach - znakomitego kusznika, pochodzącego z kantonu Uri, który nie chciał pokłonić się przed kapeluszem, symbolizującym austriackie zwierzchnictwo.
30
su, intelektualiści, dziennikarze, działacze społeczni. Celem spotkań WEF jest debata i próba rozwiązywania - na poziomie globalnym - największych zagrożeń i problemów gospodarczych i społecznych współczesnego świata. Fundacja Klausa Schwaba promuje i wyróżnia przedsiębiorców społecznych – osoby, których prekursorska, innowacyjna działalność społeczno-gospodarcza ma wymierny wpływ na kształtowanie się bardziej harmonijnego rozwoju poszczególnych państw i regionów świata. Corocznie fundacja wybiera 100 przedsiębiorców społecznych z całego świata, którzy spotykają się raz w roku w Zurychu na tzw. Spotkaniach Przedsiębiorców Społecznych. Wybrani przedsiębiorcy są dodatkowo uhonorowani możliwością trzykrotnego udziału w Światowym Forum Ekonomicznym. W gronie, wyróżnionych przedsiębiorców społecznych, są także Barbara i Tomasz Sadowscy, założyciele Fundacji Pomocy Wzajemnej „Barka”, która od kilku lat jest wydawcą „Gazety Ulicznej” Gina Leśniak
Ekonomia społeczna nowe we wyzwania
Nasi Przyjaciele
Przedstawiciele gospodarzy - wspólnoty w Marszewie.
We Francji „Barka” ma Przyjaciół od 17 lat. Co roku zapraszają do Francji przedstawicieli wspólnot „Barki”, którzy tam nauczyli się hodowli kóz i owiec.
W
kwietniu br. młodzież francuska przyjechała do organizacji, skupionych w Sieci „BARKI”. Ponad dwudziestoosobową grupę młodzieży z liceum w Vernet La Varenne gościła wspólnota w Marszewie. W czasie swojego pobytu młodzież odbywała staże zawodowe w szkołach podstawowych, przedszkolach, warsztatach terapii zajęciowej dla osób niepełnosprawnych umysłowo we Lwówku, Brodach, Pakosławiu oraz w domach wspólnotowych „Barki” – pracując w hotelu, w kuchni, a także ze zwierzętami. Cały ich czas spędzony w „Barce” miał na celu zwrócenie uwagi młodych ludzi na pomijane często we współczesnym świecie wartości, jakimi żyje się w „Barce” – solidarność, współodpowiedzialność i troska o dobro wspólne. Barbara Sadowska
Wspólne śpiewanie w w czasie zorganizowanego wieczoru francuskiego.
31
Ekonomia sp społeczna nowe wyzwania
Partnerstwa ponad granicami
Czego nauczyliśmy się od Włochów, Szkotów i Finów?
P
artnerstwo „Ekonomia Społeczna w Praktyce” było członkiem dwóch Partnerstw Ponadnarodowych IFIPO ( Italy, Finland, Poland) i SETEN ( Social Entreprenurship Trade European Network). W skład tego drugiego Partnerstwa Ponadnarodowego wchodziły oprócz Polski - Partnerstwo z Włoch ( obszar Kalabrii i Brescii), ze Szkocji (Szetlandy) i z Belgii. Kalabria W Kalabrii, która znajduje się w pobliżu Sycylii, poważnym problemem jest ubóstwo, wysokie bezrobocie i opanowanie wielu dziedzin ekonomii przez mafię. Włosi z tego regionu utworzyli spółdzielnie socjalne i poszukują rynków zbytu w innych krajach. Jednym z projektów, który zrodził się w ramach współpracy z Partnerstwem „Ekonomia Społeczna w Praktyce”, jest organizowanie przez spółdzielnie socjalne wizyt turystyczno-krajoznawczych do Polski, m. in. szlakiem Jana Pawła II. Badanie zapotrzebowania rynku przyniosło pozytywne rezultaty. Podobne wizyty będą organizowane przez spółdzielnie socjalne dla polskich turystów, wyjeżdżających do Włoch. W projekt zaangażowane będą też spółdzielnie: cateringowe, transportowe, obsługujące hotele itp. Szetlandy Kolejnym efektem wspólnej pracy są szkolenia dla osób bezrobotnych, prowadzone przez Partnera COPE L.T.D. z Szetlandów, który prowadzi spółkę non – profit z ograniczoną odpowiedzialnością, zajmującą się produkcją mydła ekologicznego. Spółka zatrudnia osoby niepełnosprawne i bezrobotne. Szkolenia dotyczyły nauki przędzenia wełny oraz produkcji mydła, metodą ręczną (2- tygodniowy staż w Szkocji dla 5 osób). Partnerstwo polskie otrzymało know-how , przepisy, dotyczące produkcji mydła oraz certyfikaty, zezwalające na jego produkcję w krajach Unii Europejskiej. Obecnie - w partnerstwie z Wydziałem Rozwoju Miasta i Radą Osiedla Śródka – Zawady, przygotowywany jest projekt, który zakłada uruchomienie w rewitalizowanej dzielnicy mydlarni jako spółki z o.o. o cechach non-profit oraz zatrudnienie docelowo 10 osób – mieszkańców dzielnicy, które są bezrobotne i niepełnosprawne. Brescia i Helsinki Partnerstwo Ponadnarodowe IFIPO miało bardziej teoretyczny charakter. We wspólnych spotka-
32
niach w Brescii, Helsinkach i Poznaniu, partnerzy dokonali przeglądu ustawodawstwa i programów edukacyjnych w zakresie ekonomii społecznej we Włoszech, Finlandii i w Polsce. W zakresie ustawodawstwa ustalono, że fińskie prawodawstwo, dotyczące spółdzielni socjalnych, jest skierowane do szerokich rzesz społeczeństwa, które jest jednym z najbardziej współpracujących społeczeństw na świecie. Finowie nie mają odpowiednika tego szczególnego typu spółdzielni, jakimi są spółdzielnie socjalne we Włoszech i w Polsce. Silny ruch spółdzielczy w Finlandii rozwija się od stu lat, a jedną z głównych przyczyn jego powstania było przeciwstawienie się gospodarczej i politycznej supremacji rosyjskiej. Porównanie spółdzielni włoskich i polskich wskazuje na duże różnice, dotyczące proporcji w ilości zatrudnionych osób z problemami socjalnymi i osób w pełni „rynkowych”, zarządzających spółdzielniami socjalnymi. W Polsce nie może być ich więcej niż 20 % pod warunkiem, że ich kwalifikacje są niezbędne do sprawnego funkcjonowania spółdzielni socjalnej. We Włoszech proporcje są prawie odwrotne - około 30 % to osoby niepełnosprawne, uzależnione lub niezaradne życiowo. Pozostałą grupę stanowią pełnosprawni pracownicy, ewentualnie wolontariusze, którzy przyuczani są do zawodu i zatrudnienia. Imponującym rozwiązaniem włoskim jest zapis, który mówi o pierwszeństwie spółdzielni socjalnych w przetargach przed sektorem komercyjnym. Innym, często stosowanym rozwiązaniem, jest zlecanie przez sektor komercyjny spółdzielniom socjalnym 10% zlecenia, wygranego w przetargu. Oba rozwiązania wpływają stymulująco na włoski ruch spółdzielczy. W tym kierunku zmierza również polskie ustawodawstwo. W nowelizowanej ustawie o spółdzielniach socjalnych zaproponowano zmianę w proporcji osób dysfunkcyjnych i wykwalifikowanych - 50 % do 50 %, co zwiększy szanse polskich spółdzielni na rynku. W ustawie o zamówieniach publicznych zaproponowano możliwość zastosowania tzw. społecznej klauzuli, dzięki której zleceniodawca może wybrać oferty, które do wykonania zadania zatrudnią 50 % osób z grup dysfunkcyjnych ( np. spółdzielnię socjalną). W wyjazdach studyjnych do krajów partnerskich uczestniczyło 130 osób, w tym przedstawiciele spółdzielni socjalnych i środowisk wiejskich. Barbara Sadowska
Ekonomia społeczna
Nasze Orzechowo
Z inicjatywy i przy wsparciu Fundacji Pomocy Wzajemnej „Barka” powstała pierwsza w kraju spółka z o.o. , non profit - Przedsiębiorstwo Społeczne, która kontynuuje działania prospołeczne, wypracowane w ciągu wielu lat funkcjonowania „Barki”.
Grupa osób niepełnosprawnych podczas wycieczki do Ustki.
P
rzedsiębiorstwo posiada ośrodek wczasowy w Orzechowie, koło Ustki. Dzięki wsparciu finansowemu w wysokości 10 tys.zł., otrzymanego od fundacji „Villum Kann Rasmussen Fonden & Velux FondenVelux”, a uzyskanemu na podstawie złożonego projektu, okazało się możliwe wyremontowanie i wyposażenie 12 domków letniskowych oraz zorganizowanie wypoczynku, połączonego z zajęciami edukacyjnymi, dla najuboższych rodzin i matek, samotnie wychowujących dzieci. Fundacja „Velux”, dostrzegająca potrzebę wsparcia inicjatyw społecznych, umożliwiła także zorganizowanie warsztatów artystycznych dla 43 rodzin. Wypoczynek realizowany był w turnusach, które zmieniały się co tydzień. Każdy turnus rozpoczynał się spotkaniem integracyjnym przy ognisku. Podczas pobytu, gdy dorośli korzystali z wypoczynku i określonych zajęć, dzieci miały zapewnioną opiekę oraz zajęcia, zorganizowane wyłącznie do nich. Wśród grup objętych projektem były również osoby niepełnosprawne, które aktywnie uczestniczyły w zajęciach warsztatowych o charakterze artystycznym. Organizowany w Orzechowie, przy pomocy „Veluxa” projekt, obejmuje nie tylko rodziny najuboższe, ale także wspólnoty, grupy samokształceniowe i partnerstwa, stworzone dzięki działaniom „Barki” w obszarze tzw. ekonomii społecznej. W Orzechowie znajdują także swoje czasowe miejsce ci polscy migranci, któ-
Ośrodek wypoczynkowy w Orzechowie koło Ustki. rym nie powiodło się w Anglii, a którym „Barka” pomaga w powrocie do kraju. W ośrodku ważną rolę spełnia świetlica, która jest sercem życia ośrodka, miejscem spotkań i integracji wszystkich osób, przebywających w Orzechowie, łącznie z realizatorami projektu. Dzięki „Barce”, fundacji „Velux” i wielu osobom zaangażowanym w realizację projektu, Orzechowo stało się swoistym centrum integracyjnym, edukacyjnym i wypoczynkowym, dającym możliwość dobrego i wartościowego wypoczynku osobom, wywodzącym się nie tylko ze społeczności związanych z „Barką”, ale także innym potrzebującym. Lech Bór
33
Ekonomia społeczna
„Jedno doświadczenie jest lepsze niż tysiące opinii ekspertów”
Villum Kann Rasmussen
Ośrodek wczasowy w Chudobczycach został wybudowany dzięki dotacji, uzyskanej ze środków fundacji „Villum Kann Rasmussen Fonden & Velux Fonden”.
F
undacja została założona przez jeden z największych koncernów, produkujących okna dachowe - duńską firmę „Velux”, a zysk przeznaczany jest, w dużej części, na finansowanie projektów rozwojowych, dających szansę poprawy sytuacji osób niepełnosprawnych, bezdomnych, ubogich. Fundacja wspiera także organizowanie wypoczynku dla dzieci z rodzin najuboższych, połączonego z edukacją. Fundacja ogłasza co roku konkursy, do których wnioski mogą zgłaszać także polskie organizacje pozarządowe. Fundacja „Barka” w 2006 roku złożyła wniosek na zorganizowanie wczasów dla dzieci i rodzin o niskim statusie ekonomicznym. Wniosek przeszedł weryfikację konkursową, umowa została podpisana w grudniu 2007 r. Z uzyskanych środków, w Chudobczycach, wybudowano dziesięć domków wypoczynkowych. Ośrodek jest położony przy zachodnim brzegu jeziora Lubosz Duże. Miejsce jest bardzo urokliwe krajobrazowo, oddalone od zabudowań, otoczone łąkami i polami gospodarstwa ekologicznego, prowadzonego przez „Barkę”. Jezioro Lubosz Duże łączy się z dwoma jeziorami - Lubosz Małe i Pniewskim, tworzą małe pojezierze trzech pięknych jezior. Budowa ośrodka ruszyła w maju. Prace związane z wykonaniem fundamentów, założeniem instalacji elektrycznej i kanalizacyjnej, zbudowaniem ogrodzenia i dróg dojazdowych powierzono Stowarzyszeniu Integracyjnemu Wspólnoty Barka z Chudobczyc. Drewniane domki, funkcjonalne i estetyczne, zakupione zostały w poznańskiej firmie „Ficus”. W budowę ośrodka włączyły się całe Chudobczyce. Prace ukończono na początku lipca i już pierwszego dnia przyjechali wczasowicze. Drewniane domki pięknie wpisały się w krajobraz i od samego początku wzbudziły życzliwe zainteresowanie okolicznych mieszkańców. W każdym domku znajdują się, dobrze wyposażone, dwa pokoje oraz kuchnia i łazienka. Fundacja „Barka” złożyła ofertę instytucjom pomocy społecznej oraz organizacjom pozarządowym na kierowanie do ośrodka rodzin o naj-
34
Chudobczyce, drewniane domki wypoczynkowe, sfinansowane przez fundację Villum Kann Rasmussen Fonden&Velux Fonden. niższych dochodach, których nie stać na pokrycie kosztów wypoczynku. Bardzo szybko wolne miejsca się zapełniły. Zorganizowano tygodniowe turnusy dla dzieci z Garbar, Śródki osiedla socjalnego Darzybór, przedstawicieli partnerstw lokalnych z wiosek w gminach Kwilcz i Lwówek oraz osób z domów pomocy z Poznania. Opiekunami byli pracownicy fundacji i wolontariusze, także wolontariusz z Hongkongu, który prowadził dla dzieci kurs języka angielskiego. Posiłki podawano w zabytkowym pałacyku w Chudobczycach, codziennie organizowano gry zespołowe, wieczorem – ognisko, a dla zainteresowanych, różnotematyczne zajęcia edukacyjne. Po zakończeniu turnusów wczasowicze nie chcieli opuszczać ośrodka, zapisując sobie „kolejkę” na następny sezon. Obecnie ośrodek jest rozbudowywany ze środków „Barki”. Ostatnio urządzono place zabaw, boiska, a w budowie jest pomost i ośrodek hipoterapii. Uroczyste, oficjalne otwarcie ośrodka, z udziałem duńskiego fundatora, nastąpi w październiku. Piotr Szymański
Jedno z najsłynniejszych zdjęć XX wieku
Ekonomia Bramy
Stocznia1981.
Czy o bramie można mówić w kontekście ekonomicznym? Można i to nie tylko dlatego, że brama kosztuje i to zazwyczaj niemało. W ekonomii – każdej - chodzi o wartości, chociaż nie w każdej o takie same. Zatem będzie mowa o wartości bramy. Zadanie o tyle łatwe, że chodzi tu o pewną szczególną bramę – tę w Stoczni Gdańskiej.
Z
wyglądu brama jak brama, całkiem zwyczajna, robotnicza, bez krztyny zadęcia artystycznego, ale wyjątkowa – obrosła historią, legendą, symboliką. I niewątpliwie mająca swoją niepowtarzalną wartość, nieprzeliczalną (czy na pewno?) na twardy grosz. Skąd tej wartości nabrała Polacy, i nie tylko oni, jesz-
cze pamiętają, chociaż ta pamięć dziwnie pokręcona. 14 grudnia 1970r. wybuchły w Polsce strajki, których bezpośrednie przyczyny miały charakter jak najbardziej ekonomiczny – podwyżki cen żywności. W Stoczni Gdańskiej ogłoszono strajk powszechny, do którego przystąpiły inne
35
Ekonomia sp społeczna nowe wyzwania
Debata z udziałem J.Hausnera, M.Boniego i T.Sadowskiego. gdańskie zakłady pracy. W dwa dni później Stocznia została otoczona przez wojsko, a Gdańsk krwawo spacyfikowany. Do walki z demonstrantami ruszyło 5 tysięcy milicjantów i 27 tysięcy żołnierzy. Na ulicach Trójmiasta zginęło ponad 30 osób, chociaż do dziś nie wiadomo ile dokładnie - także 18-letni Zbigniew Godlewski, czyli Janek Wiśniewski z ballady, ten, co „na drzwiach ponieśli go Świętojańską, naprzeciw glinom, naprzeciw tankom”. Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni Dzisiaj milicja użyła broni Dzielnieśmy stali, celnie rzucali Janek Wiśniewski padł ... Nie płaczcie matki, to nie na darmo Nad stocznią sztandar z czerwoną kokardą Za chleb i wolność, i nową Polskę Janek Wiśniewski padł W lipcu 1980r. znowu wybuchły strajki, tym razem zaczęło się od Lublina i Świdnika. Jednak najważniejszy strajk rozpoczęły 14 sierpnia w Stoczni Gdańskiej, nielegalne Wolne Związki Zawodowe. Trzy dni później spisano 21 postulatów, które wywieszone zostały na bramie nr 2. W dniu 31 sierpnia podpisane zostało porozumienie pomiędzy Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym, reprezentującym ponad 700 zakładów oraz delegacją rządową. W pierwszym punkcie Porozumień Gdańskich stwierdzano, że działalność dotychczasowych związ-
36
ków zawodowych nie spełniła nadziei i oczekiwań pracowników, dlatego uznaje się za konieczne powołanie nowych, samorządnych związków zawodowych, które byłyby autentycznym reprezentantem klasy pracującej. 10 listopada 1980 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie zarejestrował NSZZ Solidarność. Sierpień’80 spowodował najpierw upadek PRL, a potem całego systemu socjalistycznego oraz odzyskanie przez Polskę suwerenności i powstania III Rzeczpospolitej. W czerwcu 2008r. odbyła się w Gdańsku konferencja poświęcona tzw. ekonomii społecznej. Wydarzenie ważne, podsumowujące to, co działo się od 1989r. Organizatorzy, związani z ruchem solidarnościowym, nieprzypadkowo wybrali Stocznię Gdańską jako miejsce odbycia konferencji. To miejsce symbolicznie połączyło ekonomię społeczną z walką „Solidarności” o lepsze jutro dla nas wszystkich. W południe, trzeciego dnia konferencji, przekroczyliśmy bramę nr 2 i weszliśmy do dużego budynku – hali o wyglądzie wystarczająco fabrycznym i przechodzonym, żeby móc cofnąć się wyobraźnią do tamtych wydarzeń. Wokół hali zaskakująco pusto… W pobliżu, jeszcze trzy miesiące temu, stała taka sama hala - w czerwcu nie została po niej nawet jedna cegła. Hala „konferencyjna” też wkrótce miała pójść pod młoty, więc okazja do wspomnień niepowtarzalna w sensie dosłownym. Wewnątrz wszystko po dawnemu, dość ciemno, ściany szare, zapach starej hali fabrycznej.
Ekonomia społeczna nowe we wyzwania
Debata z udziałem LWałęsy, T.Mazowieckiego,L.Balcerowicza, o.M.Zięby. Po skromnym obiedzie, clou programu – debata trzech zaproszonych gości - Lecha Wałęsy, Tadeusza Mazowieckiego i Leszka Balcerowicza. Lech Wałęsa przyjechał, pomimo choroby. Gdy wchodził na scenę cała sala wstała i zaczęła bić brawo, okazując swoje poparcie dla człowieka, o którym akurat w mediach mówiono „Bolek”. W odpowiedzi na słowa Tadeusza Mazowieckiego: „Panie Lechu, wszyscy Pana popieramy!”, tylko jeden mężczyzna krzyknął „Nie wszyscy, Panie Premierze” A my naprawdę Go popieraliśmy, tym bardziej - w tym miejscu, gdzie za plecami tak blisko brama nr 2, a przed nami ludzie, którzy tu wtedy walczyli. Nastrój był mocny, poruszający. Wielu z obecnych na sali w tamtym czasie było jeszcze dziećmi i chociaż część z nas otarła się o tę walkę (w moim dziecięcym pokoju pod dywanem były ulotki, a za kołysanki służył mi cały repertuar Kaczmarskiego, Gintrowskiego i Łapińskiego, śpiewany z zacięciem przez starszego brata i jego przyjaciół), to jednak nikt z nas nie był przesłuchiwany nago z lampą prosto w oczy, bity, poniżany, przetrzymywany z dala od najbliższych. A jednak poczuliśmy TO i brama nr 2 nabrała nagle osobistej wartości także dla nas. Lech Wałęsa i Tadeusz Mazowiecki ubolewali, że po tym, jak „mury runęły”, wielu Polaków znalazło się w tragicznej sytuacji, kiedy to nie wolność, ale kawałek chleba ma dla nich prawdziwą wartość. Tłumaczyli, że inaczej wówczas nie można było, że zwycięstwo zawsze ma swoją wysoką cenę, choć przyznawali,
że pewnych błędów można było uniknąć. Leszek Balcerowicz, twardy liberał, twierdził, że trzeba było szybko reformować, bo do szybkich zmian łatwiej się ludziom przyzwyczaić, a polska gospodarka była w katastrofalnym stanie. Pewnie miał akademicką rację, ale trudno to wytłumaczyć bezdomnym i bezrobotnym. Balcerowicz, zwolennik wolnego rynku, najchętniej by o nich zapomniał i przekazał całą sprawę prywatnym sponsorom. Jak ktoś chce to niech pomaga ze swoich własnych środków, a państwa do tego nie należy angażować, bo dlaczego publiczne pieniądze topić w działaniach społecznych, z których żadnego zwrotu włożonego kapitału się nie doczekamy. Mylił się, co dobitnie pokazała kolejna debata, w której udział wzięli prof. Jerzy Hausner, Michał Boni, szef doradców premiera w rządzie Donalda Tuska oraz Tomasz Sadowski, przewodniczący Fundacji Pomocy Wzajemnej „Barka”. Panowie mówili o konieczności rozwoju w Polsce ekonomii społecznej, która jest jedynym skutecznym rozwiązaniem problemów dla tych najbardziej pokrzywdzonych, odsuniętych, wykluczonych. Pomoc dla nich ma jak najbardziej wymiar ekonomiczny, korzyści odniosą nie tylko oni, ale całe społeczeństwo i skarb państwa także, a włożony kapitał zwróci się po wielokroć. Brzmi jak bajka? Brzmi, ale nią nie jest, bo to już działa. Od kilku lat w całej Polsce tworzone są przedsiębiorstwa społeczne i spółdzielnie socjalne, które zatrudniają osoby, znajdujące się w trudnej sytuacji życiowej. Bezdomnych, bezro-
37
Ekonomia sp społeczna nowe wyzwania botnych, uzależnionych i tych, którzy całe lata korzystają z pomocy społecznej i wcale nie mają ochoty tego zmienić. A jednak w końcu zmieniają! Wymaga to jednak długiej pracy, odporności na porażki, zaangażowania i solidarności społecznej ze strony ludzi, którzy się uparli. Uparli się, żeby wszystkim było dobrze, o co walczyli robotnicy, strajkujący w sierpniu 80. Jednak ci ludzie nie mogą działać w próżni. Potrzebne jest dobre prawo, i to udało się już częściowo uzyskać, potrzebna jest także dobra wola rządzących, a różnie z tym bywa. Potrzebne są wreszcie środki finansowe, bo żadnego przedsiębiorstwa, nawet społecznego, bez pieniędzy się nie uruchomi. Z tym jest raczej kiepsko, ponieważ
wistości i tu znowu natknęliśmy się na tych, co zwalczają ekonomię społeczną, albo po prostu nie wiedzą i z tej niewiedzy podejmują niezbyt mądre decyzje. Właśnie rozstrzygnięto konkursy w ramach programu Kapitał Ludzki (Europejski Fundusz Społeczny) i w większości przypadków nie przyznano środków dla Centrów Integracji Społecznej, które są filarem ekonomii społecznej. CIS-y w całej Polsce zaczęły upadać, utrzymały się tylko te, finansowane z dotacji samorządowych i te, które miały możliwość pożyczyć środki, licząc na zmianę sytuacji w najbliższej przyszłości. Centra powinny być co najmniej w 80% dofinansowywane w sposób ciągły z pieniędzy rządowych lub samorządowych, ale w Pol-
Postulaty Gdańskie z Sierpnia 80 zostały wpisane w sierpniu 2003 roku przez Międzynarodowy Komitet Doradczy UNESCO Programu „Pamięć Świata” na międzynarodową listę najważniejszych dokumentów na świecie. poglądy naszego społeczeństwa, nie pozwalają wyrzucać pieniędzy w błoto, a tym - w przekonaniu wielu - jest „praca z pijakami”. A pieniądze rzeczywiście są wyrzucane w błoto i to przez cały czas. Np. koszty alkoholizmu w Polsce to 20 miliardów zł rocznie – prawie 2% PKB (raport z Polityki z sierpnia 2006r.). Wlicza się w to również koszty terapii i pracy z rodzinami alkoholików. Dorzućmy do tego wydatki państwa, związane z bezrobotnymi i bezdomnymi, z ludźmi korzystającymi z opieki społecznej. Okaże się, że to naprawdę wielka kwota w skali roku. Środki te są wydawane na mało skuteczne, bo zazwyczaj doraźne formy wsparcia. Nie leczy się przyczyn tylko objawy. Może lepiej byłoby wpompować trochę tych środków w bardziej skuteczne formy pracy z ludźmi wykluczonymi, oferowane i już przećwiczone w ekonomii społecznej. Może wtedy pijak wytrzeźwieje i nie będzie znęcał się nad rodziną, a nawet podejmie pracę – pozostali pracownicy przedsiębiorstwa społecznego będą jego grupą wsparcia i nie pozwolą mu „zapić”. A gdy zarobi, to może nawet stać go będzie na zapłacenie czynszu i cała rodzina nie trafi na ulicę. Korzyści odniesiemy wszyscy. Uczestnicy drugiej debaty w Stoczni Gdańskiej byli o tym bezwzględnie przekonani, słuchacze również. Emocje i zapał znowu zawrzały. Michał Boni, reprezentujący stronę rządową, prawie krzyczał, że będziemy walczyć, że już wkrótce powstanie w rządzie specjalny zespół międzyresortowy, że ekonomia społeczna rozwinie się w całym kraju. My biliśmy brawo i chcieliśmy działać. Po debacie przyszedł czas na ponowne przejście przez bramę nr 2 i „powrót” do rzeczy-
38
sce ani rząd, ani samorządy nie kwapią się do takich wydatków, bo są ważniejsze sprawy (!). Nawet pieniądze z funduszy europejskich nie są kierowane we właściwą stronę. 21 postulatów ekonomii społecznej, które Kuba Wygnański, jeden z organizatorów konferencji gdańskiej, wygłosił do uczestników pozostały za bramą nr 2… Epilog Historyczna brama nr 2, jedno z najważniejszych miejsc w historii Polski i Europy, miejsce-symbol, też jest w niebezpieczeństwie. Już niedługo nie będzie gdzie wygłaszać postulatów, gdyby ktoś chciał w ten sposób podkreślić ciągłość naszej historii. Hale Stoczni są burzone, bo teren został wykupiony przez developera pod budowę centrum handlowego. Wprawdzie sama brama zostanie, ponieważ jest wpisana do rejestru zabytków, ale ekonomia, bardzo tradycyjnie pojmowana, podejdzie do niej niebezpiecznie blisko. A przecież można było ten teren wykorzystać pod działalność przedsiębiorstw społecznych, tym bardziej, że ma tu powstać „Centrum Solidarności” i będzie przyjeżdżać wielu turystów. Zapewne bardziej by do nich przemawiała solidarność z najuboższymi niż solidarność z właścicielem następnego, komercyjnego centrum handlowego. Jednak do takich rozwiązań potrzebna jest wyobraźnia, a przede wszystkim solidarność, o której się tyle mówi, a której nasz kraj jest znowu pozbawiony. Lidia Węsierska
Piosenka uliczna
ARKA NOEGO (1980) W pełnym słońcu w środku lata Wśród łagodnych fal zieleni Wre zapamiętała praca Stawiam łódź na suchej ziemi Owad w pąku drży kwitnącym Chłop po barki brodzi w życie Ja budując w dzień i w nocy Mam już burtę i poszycie
Budujcie arkę przed potopem Dobądźcie na to swych wszystkich sił Budujcie arkę przed potopem Choćby tłum z waszej pracy kpił Ocalić trzeba co najdroższe A przecież tyle już tego jest Budujcie arkę przed potopem Odrzućcie dziś każdy zbędny gest Muszę taką łódź zbudować By w niej całe życie zmieścić Nikt nie wierzy w moje słowa Wszyscy mają ważne wieści Ktoś się o majątek kłóci Albo łatwy węszy żer Zanim się ze snu obudzi Będę miał już maszt i ster Budujcie arkę przed potopem Niech was nie mami głupców chór Budujcie arkę przed potopem Słychać już grzmot burzowych chmur Zostawcie kłótnie swe na potem Wiarę przeczuciom dajcie raz Budujcie arkę przed potopem Zanim w końcu pochłonie was Każdy z was jest łodzią w której Może się z potopem mierzyć Cało wyjść z burzowej chmury Musi tylko w to uwierzyć Lecz w ulewie grzmot za grzmotem I za późno krzyk na trwogę I za późno usta z błotem Wypluwają mą przestrogę Budujcie arkę przed potopem Słyszę sterując w serce fal Budujcie arkę przed potopem Krzyczy ten kto się przedtem śmiał Budujcie arkę przed potopem Naszych nad własnym losem łez Budujcie arkę przed potopem Na pierwszy i na ostatni chrzest Jacek Kaczmarski (1957 – 2004)
39
Ksero - Dru K OFERUJEMY: materiały reklamowe nadruki na długopisach, zapalniczkach, breloczkach, pendrive oraz innych przedmiotach WYKONUJEMY USŁUGI: opracowania graficznego i przygotowania do druku ulotek, folderów, gazet i innych druków, znaków firmowych i towarowych projektowanie stron www wydruki monochromatyczne z dowolnych nośników, usługi kserograficzne, laminowanie i oprawa dokumentów, bindowanie
“Ksero-DruK”, ul. Św. Wincentego 6/9, 61-003 Poznań, tel.: 061 668 23 12, 0781 781 875, e-mail: swb.ksero-druk@wp.pl
PRODUKCJA MEBLI OGRODOWYCH (na zamówienie)
PRODUKCJA DROBNEJ GALANTERII OGRODOWEJ Z DREWNA RENOWACJA I NAPRAWA MEBLI DROBNE USLUGI STOLARSKIE (z materiału powierzonego i własnego)
Przedsiębiorstwo Społeczne "Barki" Sp. z o.o. ul. Św. Wincentego 6/9, 61-003 Poznań tel.: 061 872 02 86, 0508 416 290