MAGAZYN DLA AKTYWNYCH NR 6, 2016
KAŻDY JEST RZEŹNIKIEM WŁASNEGO LOSU
IV ultraMaraton Bieszczadzki 1
magazyn dla ak ty wnych
4 6 8 11 12 14 18
O czym warto pamiętać Bieszczady najpiękniejsze są jesienią! IV ultraMaraton Bieszczadzki I Półultramaraton Bieszczadzki III Ćwierćultramaraton Bieszczadzki Rozmowa z Bartoszem Gorczycą We fraku
20 22 24 26 28 30 32 34
Wydawca: Fundacja Bieg Rzeźnika ul. Kościuszki 11/1 44-100 Gliwice telefon: +48 731 209 988 otkrzeznik@gmail.com www.biegrzeznika.pl
Demony powoli odchodzą Czyste góry Jak Bieg Rzeźnika zmienił moje życie Arłamów III Zimowy Maraton Bieszczadzki III Zimowa Bieszczadzka Dycha Eliminator - Finał Ligi Biegów Górskich III Półmaraton Gliwicki
Redakcja: Mirosław Bieniecki Jakub Lengiewicz Anna Dąbrowska Żaneta Kalbrun
Zdjęcia: Julita Chudko Jolanta Błasiak - Wielgus Anna Dąbrowska Żaneta Kalbrun Grzegorz Wasyl Grabowski 2 Jacek Deneka
Projekt i skład: Żaneta Kalbrun www.stronyzpomyslem.pl
Reklama: Zapraszamy Państwa do współtworzenia z nami kolejnych edycji magazynu. tel. 601 143 341
Cieszymy się, że zdecydowaliście się przyjechać w Bieszczady i wziąć udział w tej przygodzie.
DYREKTOR BIEGU MIROSŁAW BIENIECKI Ultrasi i Ultraski już po raz czwarty jesienną porą zapraszamy was w Bieszczady na bieganie. ultraMaraton Bieszczadzki powstał z chęci podzielenia się klimatem, jaki u schyłku lata panuje w tych górach. Jest coś poruszającego w zabarwionych rdzawo i osnutych poranną mgłą szczytach… W tym roku do wybory trzy warainty trasy: ultra (53 km, 2000 m przewyższeń), pół (26 km, +1250/-1400 przewyższeń) i ćwierć (14 km, 632m przewyższeń). Staraliśmy się, aby każdy z biegów był atrakcyjny zarówno pod względem biegowym jak i turystycznym. Podczas wszystkich biegów zadba o was sprawdzona ekipa wolontariuszy i wolontariuszek. Przyjechali z różnych stron Polski, aby towarzyszyć wam i wspierać. Wśród nich są też starsi i młodsi Bieszczadnicy. Cieszymy się, że zdecydowaliście się przyjechać w Bieszczady i wziąć udział w tej przygodzie. Mamy nadzieję, że złapiecie bakcyla i wrócicie tu przy okazji Zimowego Maratonu Bieszczadzkiego, Biegu Rzeźnika czy Rzeźniczka. Wszystkim nieodmiennie życzymy powodzenia. Uważajcie na siebie i pamiętajcie, że w Bieszczadach jesteśmy gośćmi.
3
O CZYM
warto pamiętać
Oto garść ważnych informacji zarówno dla biegaczy i biegaczek jak i dla kibiców. Zachęcamy do szybkiej lektury. Podczas imprezy na wszelkie pytania i wątpliwości będą odpowiadali wolontariusze i wolontariuszki. Łatwo ich rozpoznacie - po pomarańczowych koszulkach.
Biegi odbędą się bez względu na pogodę.
Oznakowanie trasy
Od uczestników oczekujemy samodzielnej oceny sytuacji panującej w górach i odpowiedniego reagowania w razie pogorszenia pogody. Organizatorzy mogą wstrzymać lub przerwać Bieg w razie wystąpienia burzy, innych ekstremalnych warunków pogodowych, naturalnych katastrof lub innych czynników uniemożliwiających bezpieczne przeprowadzenie zawodów.
Przebieg trasy będzie oznakowany przez Organizatora. Dodatkowo, na trasie Maratonu będą umieszczone oznaczenia kilometrów (przynajmniej co 5km, postaramy się żeby tradycyjnie było co 1km). Na trasie należy zwracać szczególną uwagę na pieszych turystów. Śmieci zabieramy ze sobą! Opakowania po odżywkach, butelki, kubeczki i inne śmiecie należy zostawiać w oznaczonej strefie punktów odświeżania.
Biuro Zawodów Biuro Zawodów będzie otwarte w dniu 8 października 2016 roku w Cisnej (w okolicy pola namiotowego TRAMP) w godzinach 15:00-21:00.
Rezygnacja z dalszego biegu W przypadku rezygnacji z dalszego biegu, zawodnik ma obowiązek poinformować o tym obsługę biegu (telefonicznie lub w inny skuteczny sposób). W przeciwnym razie Organizator może być zmuszony do uruchomienia akcji poszukiwawczej, czego odpowiedzialność i konsekwencje spoczną na zawodniku, który zaniechał udzielenia informacji o rezygnacji z biegu.
Rejestracja w biurze zawodów jest obowiązkowa. Rejestracji można dokonać wyłącznie w godzinach funkcjonowania Biura Zawodów. Podczas rejestracji zawodnicy zobowiązani są posiadać dowody tożsamości. Osoby, które chcą zarejestrować/odebrać pakiety innych uczestników zobowiązani są dostarczyć ksero ich dowodów oraz podpisane oświadczenie.
Dla kibiców
Numery startowe
Zachęcamy do kibicowania podczas startu i na mecie biegu. Jeśli wybieracie się na jeden z punktów kontrolnych, bardzo prosimy o stosowanie się do wskazań obsługi biegu i parkowanie wyłącznie w wyznaczonych miejscach. Z przyczyn organizacyjnych, na same punkty będą mogły dojechać tylko samochody obsługi. Prosimy zarówno sympatyków Maratonu jak i poszczególnych drużyn o parkowanie poza oznakowaną strefą kontrolną i przychodzenie na punkty kontrolne pieszo.
Podczas biegu wszyscy zawodnicy muszą mieć numery startowe przymocowane do przedniej części koszulek startowych. Zasłanianie numeru startowego w części lub w całości bądź jego modyfikacja jest zabroniona pod karą dyskwalifikacji.
Depozyt Zawodnicy otrzymają w pakiecie startowym worek oznaczony numerem startowym, umożliwiający zdeponowanie rzeczy w specjalnie wyznaczonym miejscu. Worek można odebrać tylko na podstawie numeru startowego. Uwaga: zabrania się pozostawiania w depozycie przedmiotów wartościowych oraz dokumentów.
Przypominamy, że pomaganie zawodnikom poza strefą punktów kontrolnych grozi ich dyskwalifikacją.
4
IV ultraMaraton Bieszczadzki 9 PAŹDZIERNIKA 2016 Start: godzina 7:00, Cisna 53 kilometry Suma podbiegów i zbiegów: 2000m D+/2000m D3 punkty odżywcze Punkty odżywcze: • Roztoki (12km), • W Solince (26km), • Roztoki II (39km) Na punktach spodziewać się można owoców, kanapek z serem z Ryk lub wędlinami z Jasiołki (Roztoki II), herbaty (Roztoki II), Squeezy, Powerade, wody, innych atrakcji Biuro Zawodów będzie otwarte w dniu 8 października 2016 roku w Cisnej (w okolicy pola namiotowego TRAMP) w godzinach 15:00-21:00. Limit czasu wynosi 9 godzin. Dodatkowy limit czasu, 6 godzin, obowiązuje na punkcie kontrolnym w Roztokach (Roztoki II, 38 km). Zawodnicy, którzy nie zdołają opuścić tego punktu kontrolnego w limicie, będą dyskwalifikowani.
I Półultramaraton Bieszczadzki 9 PAŹDZIERNIKA 2016 Start: godzina 8:15, Solinka 26 kilometrów Suma podbiegów/zbiegów: 1250m D+/1400m D1 punkt odżywczy Punkt odświeżania/kontrolny umieszczony będzie w Roztokach Górnych (12km) i zaopatrzony będzie w wodę, napoje izotoniczne oraz odżywki. Biuro Zawodów będzie otwarte w dniu 8 października 2016 roku w Cisnej (w okolicy pola namiotowego TRAMP) w godzinach 15:00-21:00. Limit czasu wynosi 5 godzin. Osoby niemające szans na zmieszczenie się w limicie, tzn. te, które nie dobiegną w limicie 2h30min do punktu pomiarowego, umieszczonego w okolicy 12km trasy (Roztoki Górne), będą dyskwalifikowane i nie mają prawa kontynuowania biegu na dalszym odcinku trasy.
III Ćwierćultramaraton Bieszczadzki 9 PAŹDZIERNIKA 2016 Start: godzina 7:15, Cisna 14 kilometrów Suma podbiegów i zbiegów: 630m D+/630m DPunkty odżywcze Uwaga, na trasie nie ma punktów odżywczych. Sugerujemy, aby zabrać ze sobą przynajmniej litr wody! Biuro Zawodów będzie otwarte w dniu 8 października 2016 roku w Cisnej (w okolicy pola namiotowego TRAMP) w godzinach 15:00-21:00. Limit czasu wynosi 4 godziny.
5
BIESZCZADY
NAJPIĘKNIEJSZE SĄ
JESIENIĄ!
6
ultraMaraton
ultraMaraton Bieszczadzki to impreza dla każdego biegacza. Brzmi to może nierealnie, ale tak jest.
BIESZCZADZKI ultraMaraton Bieszczadzki to impreza dla każdego biegacza. Brzmi to może nierealnie, ale tak jest. Jest idealna zarówno dla miłośników tej złocisto-czerwonej pory roku, ale jak i dla tych, którzy ją dopiero pokochają ujrzawszy piękno Bieszczadów jesienią. Jest dla tych biegających szybko lub wolno, ultra lub krócej. Dla tych co jadą sami, ale jak i dla całych rodzin z dziećmi. Dla tych, co „jak żaba skaczą z miejsca na miejsce”, ale i dla tych, co utknęli w metropolii a potrzebowaliby się wyrwać by „naładować akumulatory”. Jest trochę biegania po płaskim i równym, ale też i po stromych wertepach. Dla niektórych jest to bieg docelowy, żeby pokonać swój pierwszy dystans ultra-górski. Dla innych to tylko kolejny przystanek na drodze do Biegu Rzeźnika i Rzeźnika Ultra. A jeszcze inni przybywają by towarzyszyć i kibicować „uUltrasom”, przy okazji biegnąc w Ćwierćultramaratonie albo w biegu dla dzieci.
ultraMaraton Bieszczadzki został pomyślany tak, aby przenieść korzystne elementy biegów ulicznych w warunki bieszczadzkie.
Dlatego mamy elektroniczny pomiar czasu, oznaczenia trasy co kilometr (co jest ewenementem jeśli chodzi o biegi ultra-górskie), bogaty pakiet startowy, bardzo dobrze zaopatrzone punkty żywieniowe oraz nagrody finansowe dla pierwszej szóstki (!) zarówno w kategorii kobiet jak i mężczyzn. Jest też biegiem bez limitów zgłoszeń. Nie ma tu aż takich ograniczeń jak w przypadku Biegu Rzeźnika czy Rzeźniczka, gdzie nie da się zwiększyć przepustowości trasy czy też pojemności Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej. Z drugiej strony, bardzo chcieliśmy, aby udało się przenieśćprzywołać tę specyficzną atmosferę, która towarzyszy Festiwalowi Rzeźnickiemu. Z naszej strony zapewniliśmy najlepszą z możliwych lokalizację, wspaniałe grono wolontariuszy oraz staraliśmy się dopracować organizacyjnie wszystko takkażdy szczegół, żeby nie zepsuć zawodnikom dobrej zabawy. O resztę zadbali sami zawodnicy, bo to właśnie głównie oni tworzą wspaniałą atmosferę naszych imprez. A że przyjechało wielu
7
weteranów Biegu Rzeźnika i Rzeźniczka, miłośników Bieszczadów oraz biegania po górach, dlatego na wszystkich minionych edycjach ultraMaratonu było na prawdę klimatycznie. Dość powiedzieć, że I ultraMaraton Bieszczadzki zdobył Złotą Kozicę za najlepszy debiut 2013 roku!
III ultraMaraton Bieszczadzki w kategorii “Najlepszy bieg górski na ultra dystansie” zdobył Srebrną Kozicę 2015 na najlepszy bieg górski! Jak będzie w 2016 roku na IV ultraMaratonie Bieszczadzkim – zobaczymy. Na pewno zapowiada się wspaniała impreza towarzysko-sportowa oraz kolejny rekord frekwencji. Po 230 startujących w 2013 roku, 570 osobach w 2014 roku (475 na pełnym dystansie i 95 na Ćwiartce) i 750 osobach w 2015 roku (642+211), jesienią 2016 roku w Bieszczady przybędzie na prawdę dużo pozytywnie zakręconych ludzi! A pogoda? Na pewno dopisze... Będzie, jak zwykle, bardzo bieszczadzka :-)
IV ultraMaraton
BIESZCZADZKI DYSTANS: 52 kilometry DATA, GODZINA STARTU: 9 października 2016, Cisna, Orlik, godzina 7:00 LIMIT CZASU: 9 godzin (czyli biegniemy do godziny 16:00) SUMA PRZEWYŻSZEŃ: +1995 m / -2009 m LIMITY NA PUNKTACH: Roztoki II 6h (czyli do godziny 13:00) PUNKTY Z NAPOJAMI/ODŻYWCZE: • Roztoki (12km), • W Solince (26km), • Roztoki II (39km) Na punktach spodziewać się można owoców, kanapek z serem z Ryk lub wędlinami z Jasiołki (Roztoki II), herbaty (Roztoki II), Squeezy, Powerade, wody, innych atrakcji :) Dodatkowo na trasie będą punkty kontrolne: pod Hyrlatą od strony Żubraczego (30km) oraz na Przełęczy nad Roztokami (dwa razy, 14km i 40km).
zapisy: www.maratonbieszczadzki.pl
8
600
Trasa IV ultraMaratonu Bieszczadzkiego wiedzie z centrum Cisnej, fragmentem Wielkiej Obwodnicy Bieszczadzkiej w stronę Ustrzyk Górnych (ok. 1 km), koło bazy ZHP do stokówki biegnącej gdzieś zza Przysłupa w stronę Majdanu (ok. 3 km). Stokówką pobiegniemy do Majdanu i dalej lekko pnącą się pod górkę drogą aż do Przełęczy nad Roztokami Górnymi (ok. 14 km). Tutaj skręcamy w prawo na szlak graniczny w kierunku na Balnicę. Przed Balnicą zbiegamy z pasma granicznago w kierunku na Solinkę (ok. 27 km) biegniemy ok. 3 km bieszczadzkim szutrem w kierunku Żubraczego obiegając masyw Hyrlatej, na który za chwilę będziemy się wspinać. Nie dobiegając do Żubraczego skręcamy w prawo nieoznakowaną dróżkę (będzie oznakowana!) wspinającą się na Berdo (1041 m). Z Berda biegniemy na Hyrlatą (1103 m), Rosochę (1084 m) i zbiegamy do Roztok Górnych (ok. 40 km). Z Roztok biegniemy jeszcze raz asfaltem na przełęcz nad Roztokami (ok. 41 km, 801 m) i znowu wbiegamy na górski szlak, tym
razem wspinając się na Okrąglik (1101 m). Na Okrągliku żegnamy się z niebieskim szlakiem i skręcamy w lewo w kierunku Cisnej. Kawałek zbiegamy po czym podbiegamy na Jasło (1153 m), na Szczawnik (1098 m) i na Małe Jasło (1097m), z którego zbiegamy czerwonym szlakiem do Cisnej, przebiegamy obok remontowanego stadionu Orlika i kończymy na terenie Pola Namiotowego Tramp. Dla tych, którzy jeszcze nie czują się na siłach, żeby przebiec pełny dystans ultraMaratonu Bieszczadzkiego, a chcieliby zasmakować górskiej przygody w jesiennej scenerii i zdobyć słynną górę Hyrlatą mamy propozycję 26 km. Trasa ta od miejsca startu pokrywa się z trasą UMB. Podobnie jak w Rzeźniczku dodatkową atrakcją biegu będzie przejazd na miejsce startu kolejką bieszczadzką. Zakończenie imprezy i rozdanie nagród rozpocznie się o godzinie 15:00 w Cisnej, na terenie Pola Namiotowego Tramp. ROZTOKI GÓRNE
OPŁATA STARTOWA DLA UCZESTNIKÓW: 120zł – wpłacone do 31 grudnia 2015, 130zł – wpłacone od 1 stycznia do 28 lutego 2016, 140zł – wpłacone od 1 marca do 29 maja 2016, 150zł – wpłacone od 30 maja do 31 sierpnia 2016, 160zł – wpłacone od 1 do 28 września 2016, 180zł – wpłacone po 29 września lub w przeddzień zawodów (w Biurze Zawodów
9
10
I Półultramaraton
BIESZCZADZKI 600
0 km
4 km
8 km
12 km
16 km
20 km
24 km
DYSTANS: 26 kilometrów DATA, GODZINA STARTU: 9 października 2016, Solinka, godzina 8:15 LIMIT CZASU: 5 godzin (czyli biegniemy do godziny 13:15) SUMA PRZEWYŻSZEŃ: +1250 m / -1400 m LIMITY NA PUNKTACH: Roztoki Górne 2h30min (czyli do godziny 10:45)
Trasa I Półultramaratonu Bieszczadzkiego wiedzie z Solinki do Cisnej. Z Solinki biegniemy ok. 3km bieszczadzkim szutrem w kierunku Żubraczego obiegając masyw Hyrlatej, na który za chwilę będziemy się wspinać. Nie dobiegając do Żubraczego skręcamy w prawo w niebieski szlak wspinając się na Berdo (1041m n.p.m.). Z Berda biegniemy na Hyrlatą (1103m), Rosochę (1084m) i zbiegamy do Roztok Górnych. Z Roztok biegniemy asfaltem na Przełęcz nad Roztokami (801m n.p.m.) i wbiegamy na szlak graniczny, wspinając się na Okrąglik
(1101m). Na Okrągliku żegnamy się z niebieskim szlakiem i skręcamy w lewo w czerwony szlak kierunku Cisnej. Kawałek zbiegamy po czym podbiegamy na Jasło (1153m n.p.m.), na Szczawnik (1098m) i na Małe Jasło (1097m), z którego zbiegamy czerwonym szlakiem do Cisnej, przebiegamy obok stadionu Orlika i kończymy na terenie Pola Namiotowego Tramp. W sumie powinno wyjść około 26 km i 1250 metrów sumy podbiegów.
zapisy: www.maratonbieszczadzki.pl 11
III Ćwierćultramaraton
BIESZCZADZKI DYSTANS: 14 kilometrów DATA, GODZINA STARTU: 9 października 2016, Cisna, Orlik, godzina 7:15 LIMIT CZASU: 4 godziny (czyli biegniemy do godziny 11:15) SUMA PRZEWYŻSZEŃ: +630 m / -630 m Trasa Ćwierćultramaratonu Bieszczadzkiego zaczyna się w centrum Cisnej, z której wybiegamy w kierunku Majdanu, gdzie skręcamy w lewą stronę kierując się drogą do Roztok Górnych. Na 6-tym km, skręcamy w lewą stronę w przecinkę, którą biegniemy do wysokości Małego Jasła, gdzie zbiegamy czerwonym szlakiem do Cisnej. Końcówka trasy prowadzi za stadionem Orlik, do mety usytuowanej na terenie Pola Namiotowego Tramp. W sumie powinno wyjść ok. 14km i 1260 metrów przewyższenia (630m w górę i tyleż samo w dół). Trasa będzie oznakowana. Punkty kontrolne na szóstym (początek podbiegu) i ósmym kilometrze (pod Małym Jasłem).
zapisy: www.maratonbieszczadzki.pl
12
OPASKI KOMPRESYJNE E Bz </ / E h
h</ ZhE<Kt E/ KOMPRESJI
^ z <K^ ,E
K > ^<Kt PUNKTY W/ F^dt
www.royalbay.eu/pl 13
Jeśli tam już nie ma żadnego podbiegu, można dać z siebie więcej! ROZMOWA Z BARTOSZEM GORCZYCĄ, DWUKROTNYM ZWYCIĘZCĄ ULTRAMARATONU BIESZCZADZKIEGO. W 2013 roku odbyła się pierwsza edycja ultraMaratonu Bieszczadzkiego, którą wygrałeś. Co było powodem Twojego startu? Ciekawość. Pierwsza edycja ma to do siebie, że nikt nie wie, czego się można spodziewać. Wówczas poza Biegiem Rzeźnika nie było innych biegów w Bieszczadach, więc drugim powodem były same Bieszczady. Chciałem wystartować w tych terenach. Tamten czas to także moje początki w świecie biegów górskich. Szukałem fajnych imprez. I to był kolejny powód, by wystartować w uMB. Jak było? Mgliście. Fajnie się biegło. Rywalizacyjnie też było ciekawie - wyścig trwał do samego końca. Większość dystansu przebiegłem z Arturem Jabłońskim. Na ostatnim zbiegu z Jawornika uciekł mi. Ale osłabł przy zbiegu do Wetliny. Wyprzedziłem go właściwie na samym finiszu. Wygrałem o 30 sekund [czas B. Gorczycy to 3:34:37- przyp.red.]. W 2015 znów pojawiłeś się na uMB i ponownie wygrałeś! Byłem też w 2014! Zwykle na listach z wynikami szuka się mnie z przodu, tymczasem skończyłem w okolicach setnej pozycji [a dokładnie na 96; czas B. Gorczycy to 6:25:08 - przy.red.]. Podobała mi się pierwsza edycja. Bardzo chciałem wystartować w drugiej. To był moment, kiedy walczyłem jeszcze z kontuzją po biegu na 240 km na Festiwalu Biegów Górskich w Lądku-Zdroju. Po festiwalu miałem dość długą przerwę. Jesienią czułem się już lepiej, więc pomyślałem o uMB. Miał to być pierwszy sprawdzian, czy kontuzja się zaleczyła. Bieg ukończyłem z wielkim bólem. To był dla mnie pstryczek w nos - nawet jak się człowiekowi wydaje, że doprowadził się do porządku, może jeszcze tam coś siedzieć. Mimo to miło wspominam tamtą edycję. Brak dobrego wyniku nie siadł na psychikę. … więc III uMB wygrałeś. Tak. Poszło łatwiej niż podczas pierwszej edycji. Do Przełęczy nad Roztokami miałem ogon. Później biegłem już sam. Im bliżej było mety, tym lepiej się czułem i szybciej biegłem. Mimo, że druga część trasy jest trudniejsza, tam zrobiłem przewagę. Różnice miedzy pierwszym a trzecim startem? Poza trasami. No tak, trasy są inne, ale w obu początek jest szybszy, a druga część fajniejsza, bardziej górska. Obie mają też podobną końcówkę. To pierwsze zwycięstwo było dla mnie symboliczne. Bardzo musiałem o nie walczyć. Na finiszu myślałem, że jestem na straconej pozycji - do mety było ok. 1500 metrów, a ja traciłem do pierwszego 200 m. Moje lekkoatletyczne doświadczenie podpowiadało, że trudno taką różnicę odrobić. Z drugiej strony wiem, że walczy się zawsze do końca. Dumny byłem z siebie, że wydarłem to zwycięstwo. Podczas III uMB łatwiej poszło. Czy jest coś szczególnego w uMB co odróżnia ten bieg od innych, które znasz i lubisz? Klimat. uMB jest robiony w czasie zaawansowanej jesieni. Bieszczady są wyjątkowe o tej porze roku. To jest główny atut tej imprezy. Do niedawna była to też, obok Biegu Rzeźnika, jedyna okazja do pobiegania w Bieszczadach.
14
Rady dla początkujących? Dla wielu osób start w uMB to będzie pierwsze spotkanie z górami i bieganiem w takim terenie. Czym góry mogą ich zaskoczyć? uMB nie jest bardzo wymagającym biegiem. To dobry wybór dla tych, którzy zaczynają swoją przygodę, ale są już na tyle wprawieni, że są w stanie przebiec ten dystans. Trasa nie jest wymagająca. Nie ma trudnych podejść ani trudnych zbiegów. W sumie uMB to są trzy mocne podejścia. Jeśli ktoś przez to przebrnie, da radę. Biegi towarzyszące są fajną opcją dla ludzi, którzy nie biegają długich dystansów, a chcą pojechać w Bieszczady i spróbować swoich sił w górach. Na co uważać? Złudny jest początek, to dość płaski odcinek. Stąd potem mogą zaskoczyć strome podejścia. Ktoś może pomysleć, że Bieszczady to niskie góry, a co za tym idzie, podbiegi i zbiegi nie są zbyt groźne. Tymczasem uMB ma mocne podejścia! Mogą zajść za skórę. Jeśli będzie deszczowo, zrobi się sporo błota. A na podejściach będzie wszystko spływało. Mogą zaskoczyć też mgły - widoczność wtedy spadnie do 5 metrów, jak to w Bieszczadach. Ale
i wiatr, jak podczas trzeciej edycji, może odebrać chęć do walki. Podejście pod Hyrlatą? Warto zaoszczędzić trochę sił na Hyrlatą. Jeśli ktoś spokojnie zacznie, da radę. Później jest jeszcze podejście końcowe od Przełęczy nad Roztokami. Moim zdaniem bardziej wymagające. Do tego nakłada się dystans. Warto mieć to w pamięci! Co zabrać? Nic poza tym, co standardowo bierze się na podobnie długie biegi. Jeśli ktoś lubi i umie biegać z kijami, może je zabrać. Ale i bez nich można sobie poradzić. Bywa, że organizator zadba o dodatkowe atrakcje. Tak było zeszłym razem, kiedy na podejściu właśnie na Hyrlatą biegacze spotkali kontrabasistę Romana Huziora. Czy czołówka w ogóle zwraca na takie happeningi uwagę? W zeszłym roku kontrabasista minąłem na podejściu. Dopiero szedł na swoje stanowisko. W pierwszej chwili wpadłem w konsternację „co tu się dzieje”? Potem przypomniałem sobie, że przecież znam tego pana z Rzeźnika [Roman Huzior pojawił się z kontrabasem na XI Biegu Rzeźnika, grał na
15
świetny zawodnik, triathlonista, przywykły do dużego wysiłku. A ludzko? Dobrze. Często wspominamy ten start. Kryzysy? Wiadomo, że tak! No coś ty! No pewnie! Myślałam, że jak ktoś biega zawodowo, to ma w punktach rozpisane, co robić, aby go nie dopadło zwątpienie! I nigdy go nie trafia. Trafia. Ale nauczyłem się to przechodzić. Jakie masz patenty? Staram się wyłączyć myślenie. Im człowiek więcej myśli, tym jest mu gorzej. Błędne koło. Złe myśli nakręcą złe samopoczucie. Łatwo wkręcić się, że boli, że nie dam rady. Więc skupiam się tylko na tym, co robię. Wtedy łatwiej to przechodzi. Bywa, że staram się bawić tym biegiem. Podziwiasz przyrodę? Nie. Staram się kompletnie wyłączyć. Każdego coś boli, każdemu jest ciężko. To nie ma znaczenia. Trzeba biec i tyle. Czasem są lepsze dni, czasem gorsze. Nieraz cały bieg jest przyjemnością, a czasem od samego początku biegnie się źle. Trzeba to zaakceptować. I walczyć do końca. Nie raz widziałem, jak ktoś mocno zaczął, a potem kryzys zmiótł go z nóg. Odpuścił. I przegrał. Mało przyjemne. Zwłaszcza potem. Odpuszczenie człowiek wypomina sobie długo. Warto przetrwać złe chwile, by później móc być z siebie dumnym, niż wyrzucać sobie, że się mogło, a nie zrobiło. Czy w tym kontekście bieganie indywidualne nie jest trudniejsze od biegania z kimś? Myślę o parach faktycznych jak na Rzeźniku i incydentalnych - umawiamy się, że biegniemy razem. Treningowo długie wybiegania wolę robić sam. Ale szybkie dobrze jest robić z kimś mocnym. Samemu czasem trudno zmusić się do wyższych obrotów. Jak często trenujesz? W okresie przygotowawczym robię dość sporo jednostek, od 12 do 14 tygodniowo. Nie tylko bieganie, także rower siłownia, ćwiczenia stabilizacyjne… W okresie startowym zmniejszam ilośc jednostek, a skupiam się na intensywności. Inni wciąż i wciąż zwracają uwagę, że dużo starujesz. To prawda. Ale staram się tak wybierać starty tak, żeby mnie nie obciążały. Jeśli czuję, że dany start mi coś da, biegnę. Większość startów traktuję treningowo. Jesteś biegaczem zawodowym. To jeszcze jest przyjemne? Tak! cały czas sprawia mi to przyjemność. Mam chęć na bieganie! Na myśl o startach się cieszę… To wciąż jest fajne. Więc zostaję przy tym. Wiem, że w planach masz start w UTMB. Kiedy? Może w przyszłym roku. Nie ma co dłużej zwlekać. Ale to będzie się wiązało właśnie z tym, żeby nie startować tak dużo. Myślałem też o Ehunmilak w Hiszpanii (bieg na dystansie 168 km, 11000 m przewyższeń - przy. red.). Fajne przetarcie dystansowe przed UTMB. A w miedzyczasie pewnie powalczę o obronę tytułu w Biegu Granią Tatr. Do zobaczenia w Bieszczadach. Nie mogę się już doczekać!
podejściu pod Smerek - przyp.red.]. 24 godziny przed biegiem, co robisz? Masz ustaloną rutynę, która pozwala ci nie stracić rozumu? Jeśli bieg jest długi, dobrze jest być wcześniej na miejscu. Dzień przed startem rano staram się delikatnie pobiegać, żeby zobaczyć, co tam w nogach. A potem… warto robić to, co się lubi, posłuchać ulubionej muzyki, zjeść lekkostrawny posiłek. Odpoczywać. Startując masz rozpisany bieg na etapy, wraz z rozpiską jedzenia, picia…? Podczas krótszych biegów, takich jak uMB, nie. Na bieg wezmę dwa, trzy żele do zjedzenia co 50 minut. Muszę pamiętać o równomiernym nawadnianiu i powinno być dobrze. Staram się biegać na lekko. Poznanie trasy? Warto. Jeśli nie ma na to szans - śledzę profile, choć nie zawsze są porządnie zrobione. Dobrze jest znać trasę, jak ona w ogóle wygląda, po czym biegniemy, co nas czeka za kolejnym wzniesieniem… Bo jeśli tam już nie ma żadnego podbiegu, można dać z siebie więcej! Dobrze znasz Bieszczady? Już jako 6-letni brzdąc chodziłem po Bieszczadach z tatą. To były pierwsze góry, które poznałem. Później wracałem prawie co roku. Jak się złapie bakcyla, to potem ciągnie. Treningi? Mało biegam w Bieszczadach, więcej maszeruję. Ulubione trasy? Omijam Połoniny i tłum. Chyba, że jest gorsza pogoda. Wtedy zaczynam od Wetlińskiej, schodzę do Berechów i dalej obieram kurs na Rawki, Krzemieniec, a stamtąd z powrotem do Wetliny. Duża pętla. A bieganie po górach, skąd się wzięło? Naturalna konsekwencja? Wystartowałem w półmaratonie w Limanowej. Pokonał mnie. To był jeden z cięższych biegów w moim życiu. Nie wiedziałem, że to będzie bieg po górkach. Byłem zaskoczony, jak na 17 kilometrze pojawiło się podejście pod stok narciarski. To mnie całkiem zabiło. To był zupełnie inny wysiłek w porównaniu do tego, co znałem. Nie zraziłem się. Postanowiłem dać górom jeszcze jedną szansę. I wystartowałem w Biegu Marduły myśląc, że będzie to bieg typu beskidzkiego. I też się grubo przejechałem. Sponiewierało mnie. A jednak… W biegach ulicznych zawsze ma się koło siebie ludzi. Biegi są też dość monotonne. Każde miasto z tej perspektywy wygląda tak samo. Natomiast w górach każde pasmo ma coś wyjątkowego w sobie. Fascynujące jest odkrywanie gór i nowych w nich ścieżek. XI BRz skończyłeś na drugim miejscu. Inspiracją do startu był uMB, czy stwierdziłeś po prostu, że to już czas? Dostałem propozycję od kolegi, żeby się spróbować. Przed Rzeźnikiem nie miałem zaliczonego biegu na tak długim dystansie, więc chciałem zobaczyć, jak będzie. Ciekawiło mnie też to, jak będzie się biegło w parze. Doświadczenie biegania w parze jest nie tylko doświadczeniem biegowym ale też ludzkim. Wiadomo, jeden może czuć się gorzej… Ciekawiło mnie, jak będzie wyglądała współpraca. Nie ma takiej drugiej formuły w Polsce. Musiałem spróbować! Jak było? Biegliśmy bardzo równo razem. Mój partner, Łukasz Szumiec to
16
17
SURREALISTYCZNY WIDOK: POŚRODKU PODEJŚCIA, NIECO NA UBOCZU ŚCIEŻKI WIODĄCEJ W GÓRĘ STOI FACET WE FRAKU Z KONTRABASEM I GRA – SZARPIE STRUNY, UŚMIECHAJĄC SIĘ TAJEMNICZO DO BIEGNĄCYCH.
WE FRAKU „Zaczynam wspinać się do góry. W pewnym momencie słyszę dźwięki muzyki i oczom moim ukazuje się surrealistyczny widok: pośrodku podejścia, nieco na uboczu ścieżki wiodącej w górę stoi facet we fraku z kontrabasem i gra – szarpie struny, uśmiechając się tajemniczo do biegnących, którzy z nie- dowierzaniem przyjmują obecność muzyka i jego instrumentu w takim miejscu. Nieważne, że we fraku, wszak są ludzie, którzy idą w Tatry w szpilach. Ale kontrabas?” Roman Huzior pojawił się na Rzeźniku jak większość osób – przypadkiem. Żona biegła dwa razy. A gdy Mirek dowiedział się, że Romek gra na kontrabasie w orkiestrze symfonicznej Filharmonii Śląskiej w Katowicach, nie umiał przepuścić takiej okazji. Przecież dźwięki kontrabasu gdzieś na trasie Biegu Rzeźnika to byłaby niezła abstrakcja. A takie abstrakcje Mirek lubi. Fragment książki „Rzeźnik”
Więc Romek zagrał. Niektórzy byli przekonani, że mają zwidy. Ze zmęczenia. Bo co u licha robi ubrany we frak kontrabasista w samym środku gór, tuż za przepakiem, nad rzeczką, opodal krzaczka, u podnóża ostrego podejścia na Smerek? Nie było mu łatwo skompletować listę przebojów.
autorstwa Anny Dąbrowskiej i Piotra Skrzypczaka, która ukaże się nakładem wydawnictwa Galaktyka pod koniec maja i będzie miała swoją premierę podczas XIII Biegu Rzeźnika.
18
– Smyczkiem nie dało się grać, ponieważ kalafonia się nie odzywała i nie mogłem w ogóle wydobyć dźwięku. Na kontrabasie można bezpiecznie grać, gdy temperatura wynosi więcej niż piętnaście stopni. To minimum. Więc grałem palcami. Cały czas, czyli trzy godziny. Pod koniec pękały mi pęcherze na palcach. Potem przez dwa tygodnie leczyłem ręce. Ale wiedziałem, że będę miał przynajmniej pół roku przerwy do następnego Rzeźnika – śmieje się Huzior.
No bo co można zagrać komuś, kto biegnie swój 56. kilometr i usłyszy nie więcej niż kilkanaście sekund melodii? Romek doszedł do wniosku, że właściwie – wszystko, co się chce. W czerwcu 2014 roku w krzakach po raz pierwszy zabrzmiały tematy z muzyki popularnej, jazzowej, klasycznej. Czasem ktoś z biegnących coś podrzucił. I tak ponad trzy godziny. Non stop. Dla porównania – koncerty z orkiestrą symfoniczną trwają około dwóch godzin. Wtedy jednak kontrabasista nie gra cały czas. – Nie pamiętałem, jak to jest mieć tremę na koncercie z orkiestrą. Tutaj byłem ja, i tylko ja. I choć mój występ nie miał znamion koncertu, tremę miałem ogromną. Przygoda grania w dziwnych okolicznościach nie skończyła się na koncercie na Rzeźniku. W 2015 roku kontrabasista pojawił się na III ultraMaratonie Bieszczadzkim. Na 30. kilometrze. Dokładnie w połowie iście rzeźnickiego podejścia na Hyrlatą. Mimo pięknej jesiennej aury temperatura wynosiła nie więcej niż pięć stopni, wbiegający do góry biegacze byli strasznie wymarznięci. Było na tyle zimno, że żele nie chciały się wyciskać i jak wspomina jeden z biegaczy: „Tak miotało złem, że miałem wrażenie, że wiatr mi przymarza dłonie do metalowych elementów kijków”
19
DEMONY POWOLI ODCHODZĄ Cały czas biegliśmy wolno oszczędzając energię na sute podejście pod Bedo i Hyrlatą. Było bardzo zimno, przeszywający i porywisty wiatr momentami nie pozwalał biec i chciał urwać głowę.
Decyzja o wzięciu udziału w Ultramaratonie Bieszczadzkim zapadła zaraz po Zimowym Maratonie Bieszczadzkim (ZMB). Wiedzieliśmy że Bieszczady jesienią są przepiękne. Asia-moja żona miała niedosyt po przebiegnięciu 10 km podczas ZMB.
Profil trasy na lodówce Został nam wrzesień i początek października, mało czasu. Wzięliśmy się do roboty. Przygotowałem szczegółowy plan, tydzień po tygodniu, dzień po dniu. Zaplanowany był każdy trening. Do tego Asia zdecydowała się wrócić na aerobik po bardzo długiej przerwie. Wiedziałem że to zaprocentuje, wzmocni siłę, mięśnie, zacznie bardziej wierzyć w siebie. Przygotowania ruszyły na dobre, kilometraż się zwiększał, obciążenia treningowe również. Zaczęła powoli wierzyć w siebie. Treningi które na początku wydawały się ogromnym wyzwaniem, wręczy niemożliwe do zrobienia, po prostu robiła. Wiara powoli wracała.
Termin 11 października wtedy wydał się tak odległy. Jeszcze dobrze się nie obejrzeliśmy, a był już sierpień, czas zacząć przygotowania. Bardzo gorące lato nie pomagało nam w tym. Asia dopadł ultra kryzys, brak motywacji i chęci do biegania. Coś pękło, coś się wypaliło. Ciągłe pytania, po co ja to robię? Czy ja zawsze muszę? Czy ja tego chcę? Była w czarnej du.. - otchłani. Długie rozmowy, próby motywowania i jest decyzja – spróbuje się przygotować.
20
Największym obciążeniem dla psychiki był limit czasu: 6.5h na 41 km i 9 h na całą trasę. Przekroczenie któregoś z nich powodowało dyskwalifikacje. Tego bała się najbardziej. Strach pozostał do samego końca. Ciągłe rozmowy, motywowanie, wspieranie pomagały jej w codziennych treningach. Wstawała wczesnym rankiem, nawet po 4:00, żeby zrobić to co było zaplanowane, żeby popołudnie móc spędzić z dziećmi, mieć czas dla rodziny, czy iść na aerobik. Zaciskała zęby i walczyła. Ja ciągle jej powtarzałem: musisz być przygotowana na to, że będzie ciężko, że to nie będzie spacer czy przebieżka po lesie. Tam, gdzie trzeba biec, musisz biec, tam gdzie iść – będziesz szła. Jeżeli teraz odpuścisz, będziesz bardzo żałowała.
To będzie cudowny dzień! To będzie wspaniała przygoda! pomyślałem zaraz po przebudzeniu. Wystartowaliśmy chwilę po 7:00. Biegliśmy blisko końca stawki. Trasa lekko w dół, my bardzo wolno, noga za nogą, byle nie dać się ponieść tłumowi. 7:10 min/km. Pierwszy punkt pomiarowy na 3.2km minęliśmy na 624 pozycji. Gdy Asia przyspieszała, ja kazałem zwalniać. Pierwsza zasada biegów ultra brzmi: „jeżeli po starcie wydaje ci się że biegniesz wolno, to zwolnij jeszcze bardziej”. Na każdy punkt kontrolny miałem przygotowane międzyczasy dla WO – wariant optymistyczny i WP – wariant pesymistyczny. To pozwalało kontrolować tempo biegu i stopień realizacji planu. Cały czas biegliśmy wolno oszczędzając energię na sute podejście pod Bedo i Hyrlatą. Było bardzo zimno, przeszywający i porywisty wiatr momentami nie pozwalał biec i chciał urwać głowę. Nawet gęsty las nie chronił przed nim za bardzo. Przed punktem rozdzieliliśmy obowiązki, Asia tankuje colę do bidonów, a ja wodę do bukłaków. Nie spędziliśmy tam dłużej niż kilka minut. Ruszyliśmy w dalszą drogę. Czekało nas pierwsze sute podejście. Stroma ściana pięła się bez końca. Kilka razy trzeba było przystanąć, żeby złapać oddech, łydki paliły żywym ogniem. Jest upragniony szczyt. Najpierw Berdo, potem jeszcze pod górę na Hyrlatą. Zbiegamy, by zaraz zacząć następne podejście, tym razem na na Rosochę 1084 (35 km). Ani śladu kryzysu. Teraz mamy cały czas w dół aż do 37 km, czwórki dostają w lekko w kość, cały czas musimy być skoncentrowani, żeby nie wywinąć orła. Na trasie jest dużo korzeni i kamieni. Trzeba uważać i planować każdy krok, nie ma czasu na rozluźnienie. Docieramy na „Przełęcz pod Roztokami „ - 38 km. Jesteśmy 1h przed limitem! Łapiemy po bułce z serem w rękę i napieramy dalej po górę. Demony powoli odchodzą.
Wiedziała, że jeżeli nie spróbuje, to się nie przekona czy „da radę”. Chciałem przygotować ją na najgorsze. Zaczęliśmy analizować profil trasy, planować międzyczasy na poszczególnych odcinkach, zastanawiać się co, gdzie i kiedy będziemy jeść i pić. Cały bieg niczym puzzle ułożył się element po elemencie. Żadnej improwizacji. Profil trasy wisiał na lodówce potem nad telewizorem. Jako trening dla psychiki. Wrzesień przepracowaliśmy bardzo intensywnie, nabiegaliśmy około 240 km. Zostały 2 tygodnie, zmniejszyliśmy obciążenia treningowe. W tygodniu przed zawodami przebiegliśmy już tylko 42 km.
Cztery stopnie i wiatr W sobotę popołudniu dotarliśmy do Cisnej. Było bardzo zimno, temperatura około 4 stopni, a ranek miał być jeszcze zimniejszy. Do tego ten wiatr! Nie byłem pewny, co zabrać na bieg. Ostatecznie każde z nas pobiegło w bluzce z długim rękawem, długich leginsach i butach z dość drapieżnym bieżnikiem. Poza tym wzięliśmy także buffy na głowę i szyję. Zdecydowaliśmy się również zabrać kije, pomogą odciążyć nogi podczas sutych podejść, których kilka było zaplanowanych na trasie.
Na 41 km zaczyna się ostre podejście pod „Okrąglik” (1101 m.n.p.m). Potem już tylko dwa szczyty „Jasło” (1153 m.n.p.m) i „Małe Jasło” (1102 m.n.p.m.). Piękne widoki! Wysokie falujące trawy i szczyty w oddali… Nawet słońce zaczęło się przebijać.
Każde z nas w plecaku miało ze sobą 5 żeli energetycznych i kilka batonów, oraz wodę. Pierwszy żel wzięliśmy już po 50 min od startu. Wiedzieliśmy, że niedługo czekają na nas podejścia. Chcieliśmy oszczędzać energię.
Ostatni w dół Stromy zbieg. Chwilami trzeba przebierać nóżkami bardzo wolno, żeby się nie przewrócić. Czwórki u nóg pytają: – Daleko jeszcze? – Już blisko, bardzo blisko. Na ostatnim punkcie kontrolnym wiem, że złamiemy 8h. Do mety został 1 km. W oddali słychać muzykę. Strumyk, tory kolejki wąskotorowej i… dzwoniący alpejskimi dzwonkami Marcin Świerc! Krzyczy „jeszcze 200 metrów!”. Trzymamy się za ręce i wbiegamy razem na metę. MAMY TO!!! 7:55 min.
Jeżeli po starcie wydaje ci się że biegniesz wolno, zwolnij jeszcze bardziej.
Jesteśmy MEGA szczęśliwi. Asia do tej pory nie może uwierzyć w to, co się stało. Marzenie się spełniło. Uwierzyła w to co jej powtarzałem i powtórzę jeszcze raz: OGRANICZENIA są w NAS, w naszej GŁOWIE. Ciężka praca, konsekwencja, wytrwałość, wiara to kluczowe elementy sukcesu. Jeżeli masz marzenie, chcesz coś osiągnąć i konsekwentnie do tego dążysz, dlaczego miałby ci się nie udać? Uda się! Robert Gezela EuforiaBiegacza.pl
21
JAK
BIEG RZEŹNIKA ZMIENIŁ MOJE ŻYCIE BIEGOWE I NIEBIEGOWE
OD SAMOTNOŚCI DO RELACJI... Wsiadam do samochodu, by wyruszyć do kolejnych zadań codzienności... i już po chwili słyszę znane dobrze słowa i dźwięki piosenek, które od kilku lat powracają w moim życiu jak bumerang. Piosenki zespołu Wiewiórka Na Drzewie nadają dobrego smaku małemu skrawkowi rzeczywistości, jakim jest to moje skromne życie... I płyną kolejne motywy... Ofiarom trenera Klausa... Rzeźnik... Obudź się... I jeszcze powracający refren: Wszystko będzie dobrze... Myślę: ech, jak bardzo potrzebuje tych właśnie słów... Słowa same w sobie zwyczajne, jednak dla mnie przywołują one jednocześnie niezapomniane wspomnienia. Wspomnienia, które zapewne będą mi towarzyszyć do końca życia. Wywołują w mej pamięci niepowtarzalne krajobrazy Biesz-
czad, które swym pięknem i dzikością jakby zdawały się pytać: kiedy zawitasz u nas powtórnie? Pytanie tyleż zaczepne, co mobilizujące do szukania w kalendarzu codziennych zajęć trochę wolnej przestrzeni – by co jakiś czas wracać w Bieszczady, choć na weekend. By znów móc smakować jednego z największych dobrodziejstw mego ziemskiego życia... By móc zmierzać do pełni życia i pełni męskości - także poprzez odkrywanie wciąż na nowo wszystkiego, co Bieszczady mają człowiekowi do podarowania... A dają tak wiele... Góry i ludzie gór – ci o pozytywnym nastawieniu do życia i zawsze życzliwi z OTK Rzeźnik. I ci spotkani przy okazji rzeźnikowych przygód, a wymieniać by ich trzeba wielu... Prawdopodobnie odkryli, że właśnie w górach jest wszystko, co kochają. I że spędzając
22
czas w taki właśnie sposób, COŚ ich prowadzi do serca dzieła stworzenia i na głębiny swego jestestwa. I nie potrafią inaczej, jakkolwiek by to ktoś komentował. Mogą czegoś nie mieć – np. gdy ktoś pyta na rzeźnikowym szlaku: „są siły jeszcze?” – odpowiadają: „teraz nie ma, ale pewnie zaraz znowu będą!”. Na pewno jednak wiedzą, że to COŚ, co się składa na świat rzeźnikowego biegania, zmieniło ich życie na trwałe. Zmieniło zarówno życie biegowe i nie biegowe... A jak Bieg Rzeźnika zmienił moje życie? Bo to, że zmienił wiele – nie mam co do tego wątpliwości. Dodaje mi to motywacji i odwagi, by co rusz nowych ludzi zapraszać do świata rzeźnikowego biegania i wyjazdów w Bieszczady, a przynajmniej do przyjaznego kibicowania całemu naszemu rzeźnikowemu środowisku. Kilkukrotny udział w Biegu Rzeźnika zdecydowanie przemienił moje spojrzenie na siebie i świat, wewnętrzne dialogi z samym sobą, pomógł zweryfikować moją hierarchię wartości, pogłębił znajomość prawideł anatomii i psychiki człowieka, wyostrzył pozytywnie postrzeganie wielu spraw i ludzi. Ośmielę się nazwać to tak: Bieg Rzeźnika pomógł mi przejść dość niełatwą, ale fascynującą duchową drogę...
Haruki Murakami w książce O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu: „w niektórych obszarach życia aktywnie szukam samotności. Samotność – szczególnie dla kogoś, kto robi to, co ja – jest okolicznością mniej lub bardziej nieuniknioną”. Jednak samotność nie jedno ma oblicze. Lekcje, jakie nam funduje do odrobienia do najłatwiejszych nie należą. Wanda Rutkiewicz, wielka nasza polska himalaistka, pisała w książce Na jednej linie : „w góry należy iść dopiero wtedy, jeśli ma się pewność, że da się im radę i że w razie czego należy przede wszystkim walczyć samemu”. A Murakami dodaje do tematu samotności: „Czasem jednak poczucie osamotnienia – jak kwas wylewający się z butelki – może mimowolnie wyżreć ludzkie serce i w końcu je rozpuścić. Jest zatem mieczem obosiecznym. Chroni mnie, a jednocześnie wyżera stale od wewnątrz. Uważam, że na swój sposób zdaję sobie sprawę z tego niebezpieczeństwa – pewnie dzięki doświadczeniu – i dlatego muszę nieustannie utrzymywać ciało w ruchu, posuwając się w tym niekiedy zbyt daleko; żeby uleczyć samotność, jaką odczuwam, i nadać jej perspektywę. Nie jest to akt wolicjonalny, ale instynktowna reakcja”.
Drogę OD SAMOTNOŚCI DO RELACJI.
Przeżywanie samotności jest więc jednym z ważniejszych tematów, od którego w życiu uciec się nie da, a w którym dzięki „rzeźnikowemu środowisku” dane mi było i jest nadal wiele zrozumieć.
Doświadczam dziś czegoś, co bezcenne – wsparcia, jakie otrzymuję i jakie mogę podarować drugiemu człowiekowi w różnych życiowych zawiłych sprawach. Mam na myśli kogoś, kogo uważam za przyjaciela, a kto został mi podarowany (zupełnie niezasłużenie) właśnie poprzez rzeźnikowe bieganie (On ma żonę i dwójkę dzieci, a ja jestem księdzem...) Dzieli nas sporo kilometrów, ale poczucie braterstwa – to wielki prezent od Rzeźnika. Życie – to związane pasją biegania i to nie biegowe – nauczyło mnie, że RELACJE PRZYJAŹNI są niezastąpionym dobrodziejstwem. Stanowią COŚ, co według mnie, z ludzkich spraw ma największą wartość w ramach naszego ziemskiego życia. Poznałem, że w więzi międzyludzkie warto inwestować ze wszystkich sił. Czerpiąc razem z całego bogactwa, które zapisane jest także w naszej tożsamości i historii... (A jednym z wymownych miejsc o znaczeniu symbolicznym pozostaje niezmiennie Komańcza i Prymas Tysiąclecia, kardynał Stefan Wyszyński ze swoim „Non possumus”. Właśnie te słowa myśleliśmy uczynić nazwą naszej drużyny. Zwyciężyła jednak inna nazwa: Ps 22. Nauczony na pamięć psalm 22 (także wspólnie recytowany podczas biegu) pomógł nam zapewne w niejednym momencie rzeźnikowych kryzysów).
Co rusz widzi się przecież w rzeźnikowym środowisku kogoś, o kim możesz powiedzieć, cytując Rona Clarka z książki Christophera McDougalla „Urodzeni biegacze”: „Entuzjazm, życzliwość i umiłowanie życia biły od niego w każdej sekundzie”. U mnie poszło to wszystko właśnie w takim kierunku... Z czasem zauważyłem, jak cennym darem jest dla mnie jedna czy druga relacja przyjaźni, która mogłaby w ogóle nie zaistnieć, gdyby nie doświadczenie wspólnego biegania po Bieszczadach. Zdaje się, że każdy prawdziwy biegacz może dużo powiedzieć o świecie swych przeróżnych wewnętrznych zmagań. I o radzeniu sobie z nimi w odosobnieniu od innych... Jedną z rzeczy, której zaprzeczyć się nie da jest ta, że tak jak na świat przyszliśmy sami, tak też sami go opuścimy. I każdy w inny sposób przeżywa swoją biegową czy życiową samotność i swoje dojrzewanie w relacjach... Może też w ogóle nie podejmować takich tematów. Ale jeśli w czyimś życiu bieganie pochłania sporą część wolnego czasu, to może jednak warto robić jakiś dobry użytek z myślami, przed którymi tak łatwo uciec się nie da? Scott Jurek w książce Jedz i biegaj napisał: „Wiedziałem, że chcę pokonać innych biegaczy, lecz aby to zrobić, musiałem zmierzyć się z samym sobą, nie z innymi (...) Długi dystans sprawia, że zostajesz sam na sam z myślami, aż wreszcie staje się to dla ciebie nie do zniesienia. Jeśli w głowie nucisz sobie jakąś piosenkę, to lepiej niech będzie dobra. Jeśli opowiadasz sobie w myślach jakąś historię, niech to będzie opowieść o pokonywaniu przeciwności. Tu nie ma miejsca na pesymizm. (To, że większość zawodników odpada, nie ma nic wspólnego z ich ciałem”. Jakkolwiek... Nie mogę zaprzeczyć temu, że... Długie pasmo samotniczego biegania i skrywania w sobie tego, co składa się na całe jego bogactwo, przerwał w moim życiu jakby niepostrzeżenie ... BIEG RZEŹNIKA! I podarował tak wiele, przemieniając na trwałe...
Wiele wskazuje na to, że z natury jestem samotnikiem i najchętniej biegam w samotności. Od pierwszych, dość nieśmiałych prób biegowych z lat szkolnych, właśnie tak – w samotności - oswajałem różne mniej i bardziej atrakcyjne ścieżki biegowe. W samotności ze swoim ciałem, którego ciągle uczyłem i uczę się słuchać. Sam na sam z własnymi myślami, uczuciami, pragnieniami... Z tym co się w życiu udało. I z tym, co można uznać za życiową porażkę, a co z perspektywy czasu okazało się jakże cenną lekcją pokory. Sam na sam ze wszystkim, co się składa na prozę życia, a do czego właśnie podczas biegania łapie się zdrowy dystans. Wydaje się, że jest coś z prawdy w tym, co mówią niektórzy: prawdziwy biegacz zna dobrze smak samotności... Bliskie mi jest to, co napisał
Marek Gątarz
23
29 PAŹDZIERNIKA 2016 DROGI, BEZDROŻA POGRANICZA
TRASA GÓRSKA, MALOWNICZA O NIEWIELKICH PRZEWYŻSZENIACH, POPROWADZONA RZADKO UCZĘSZCZANYMI ŚCIEŻKAMI, NIEGDYŚ NIEDOSTĘPNYMI TERENAMI DLA ZWYKŁEGO TURYSTY, A RÓWNIE PIĘKNYMI JAK ZNANE SZLAKI W BIESZCZADACH.
ARŁAMÓW Na wielokulturowym a zarazem geograficznym pograniczu polsko- ukraińskim spotkamy się, by pobiec szlakiem wymazanych z mapy, albo po prostu zapomnianych miejscowości, w które przez wieki były raz teatrem wojen i najazdów, na co dzień oazą pokojowego współistnienia Wschodu
z Zachodem a dziś miejscem wypoczynku, dal poszukujących luksusu czterogwiazdkowego kompleksu hotelowego Arłamów z wciąż dziką i wyjątkowo piękną jesienną porą przyrodą. Zawodnikom podejmującym wyzwanie organizatorzy proponują dwa dystanse: 18,6 km i prawie dwa razy
dłuższy 35,7 km. W obu wariantach start i meta będą miały miejsce na terenie Hotelu Arłamów. Każdy z uczestników nabywając pakiet startowy oprócz gwarancji wyjątkowych przeżyć natury sportowej i przyrodniczohistorycznej zapewni sobie dwudobowa
24
rezerwację hotelową z pełnym wyżywieniem , dostępem do strefy SPA i udziałem w wieczornym bankiecie z zabawą do rana, oczywiście z soboty na niedzielę już po samym biegu. Pomysłodawcą biegu w Arłamowie jest czterokrotny mistrz olimpijski Robert Korzeniowski, który mając na swoim koncie udział w bieszczadzkim Biegu Rzeźnika zapragnął wraz z organizatorem Rzeźnickiego Festiwalu zaprosić do wspólnego startu maksymalnie 300 gotowych na podbój pogranicza biegaczy.
Zarówno trasa krótka, jak i długa przebiega przez dawną wieś Arłamów. Nazwa wsi Arłamów ma pochodzić od ruskiego imienia Warłam a w przeszłości mieli być tu osadzani jeńcy tatarscy. Jej właścicielami byli Herburtowie, Kopystańscy i Fredrowie. Podczas powstania Chmielnickiego w 1648 r., zagon kozacki oblegał w tutejszym dworze Andrzeja Maksymiliana Fredro, fundatora Kalwarii Pacławskiej i przodka przyszłego poety Aleksandra. Ostatecznie wieś została spalona przez oddział UPA po wysiedleniu mieszkańców w 1946 r. Na początku lat 70. XX w. powstał tu Ośrodek Wypoczynkowy Urzędu Rady Ministrów, służący głównie polowaniom dla wysoko postawionych osób. Arłamowem nazwano wówczas całą rozległą dolinę i tereny nieistniejących wsi Borysławki, Grąziowej, Jamnej, Krajnej, Kwaszeniny, Łomnej i Trójcy. Cały teren – powierzchni około 23 tys. ha – otoczono ogrodzeniem z siatki drucianej wysokiej na 3 m, o długości ok.
80 km. Blokowano w ten sposób migrację zwierzyny. W czasie stanu wojennego na początku 1982 r. internowany był tu przewodniczący „Solidarności” Lech Wałęsa, późniejszy prezydent. W połowie lat 90. XX w. obiekt został sprzedany. Wybudowano dwa wyciągi orczykowe, urządzono trasy zjazdowe, oświetlone i sztucznie naśnieżane. Powstały również trasy do narciarstwa biegowego. Na potoku Jamninka zbudowano mały zalew służący latem do kąpieli i wędkowania. Następnie miało miejsce otwarcie zupełnie nowego 4-gwiazdkowego Hotelu ze SPA i całym zapleczem rekreacyjno-sportowym (przy którym znajduje się start i meta biegu). Dawny hotel też przy nim pozostawiono i po gruntownej modernizacji funkcjonuje pod nazwą „Rezydencja”. Ośrodek jest dobrym punktem wypadowym wycieczek pieszych jak i rowerowych, zarówno w masywie Suchego Obycza jak i tras na Pogórzu Przemyskim.
25
START I META PRZY HOTELU ARŁAMÓW DYSTANS DŁUGI: 35,7 KM, +650M DYSTANS KRÓTKI: 18,6 KM, +355M ZAPISY: WWW.BIEGRZEZNIKA.PL
III Zimowy
29.01.2017
Maraton Bieszczadzki
26
DYSTANS: około 43 kilometry DATA, GODZINA STARTU: 29 stycznia 2017, Cisna, godzina 7:20 LIMIT CZASU: 8 godzin (czyli biegniemy do godziny 15:20) SUMA PRZEWYŻSZEŃ: +800 m / -750 m LIMITY NA PUNKTACH: Osoby, które w 4 godziny nie dotrą do punktu kontrolnego na 26 km zostaną przekierowane na krótsza trasę (ok. 30 km)
ZIMOWE BIEGANIE W BIESZCZADACH TO ZASTRZYK POZYTYWNEJ ENERGII. Z UWAGI NA ZIMOWĄ AURĘ, POMIMO RELATYWNIE NIEWIELKICH PRZEWYŻSZEŃ, TRASA JEST TRUDNA. DLA AMATORÓW KRÓTSZYCH DYSTANSÓW ODBĘDĄ SIĘ RÓWNIEŻ BIEGI TOWARZYSZĄCE: ZIMOWA BIESZCZADZKA DYCHA ORAZ SERIA BIEGÓW DLA DZIECI. PRZYBYWAJCIE CAŁYMI RODZINAMI BO KAŻDY ZNAJDZIE COŚ DLA SIEBIE! Zimowy Maraton Bieszczadzki to próba zmierzenia się z Bieszczadami zimą. Nie poprowadziliśmy trasy górskimi ścieżkami, bo w zimie są one często zasypane śniegiem i właściwie niemożliwe do przebycia. Trasa Zimowego Maratonu Bieszczadzkiego wiedzie z centrum Cisnej, fragmentem Wielkiej Obwodnicy Bieszczadzkiej w stronę Komańczy, od Żubraczego stokówką wokół masywu Hyrlatej, do Majdanu
i dalej stokówką do Karczmy Brzeziniak w Przysłupie i powrót stokówką do Cisnej. W ramach opłaty startowej zawodnicy otrzymają pamiątkowe gadżety (zapewniamy, że fajne!), napoje i lekkie posiłki, które będą serwowane w punktach regeneracyjnych na trasie oraz na mecie, podstawową obsługa medyczna oraz GOPR w czasie biegu. Oczywiście wszyscy, którzy ukończą bieg, otrzymają pamiątkowe medale.
zapisy: www.maratonbieszczadzki.pl 27
III Zimowa
Bieszczadzka Dycha
657 m
DYSTANS: 10 kilometrów DATA, GODZINA STARTU: 29 stycznia 2017, Cisna, godzina 7:20
548 m 10 km
Trasa Zimowej Bieszczadzkiej Dychy wiedzie z centrum Cisnej, fragmentem Wielkiej Obwodnicy Bieszczadzkiej w stronę Komańczy do
LIMIT CZASU: 2 godziny (czyli biegniemy do godziny 9:20)
Majdanu i dalej stokówką do Cisnej.
SUMA PRZEWYŻSZEŃ: +230 m / -210 m Punkt odżywczy dla biegnących dychę będzie znajdował się na 7 kilometrze na skrzyżowaniu stokówki z drogą na Cisną. Zawodników biegnących dychę obowiązuje limit czasu na pokonanie trasy biegu wynoszący 2 godziny. Przewidywanesą nagrody dla trzech pierwszych miejsc w kategoriach generalnych kobiet i mężczyzn.
28
2 29
FINAŁ LIGI BIEGÓW GÓRSKICH Liga Biegów Górskich to jedno z największych całorocznych wydarzeń adresowanych do miłośników biegania, gór i aktywnego wypoczynku. To dziewięciomiesięczne rozgrywki w trakcie których rywalizuje ze sobą około 30 tysięcy zawodników z całej Polski w różnych kategoriach wiekowych i stylach.
Liga Biegów Górskich Dare2B to ranking biegaczy startujących w biegach górskich na terenie Polski. Adresowana jest do wszystkich miłośników biegów górskich zarówno amatorów jak i zawodników wyczynowych. Jest formą promocji biegów górskich, wspólną zabawą, a także rywalizacją w celu wyłonienia najlepszych polskich biegaczy górskich. LIGA BIEGÓW GÓRSKICH DARE2B - jedyna taka zabawa na świecie. Pula nagród 46 tyś złotych! Nagradzamy pierwszych 50 zawodników... Wielkie emocje dla wszystkich miłośników biegów górskich. Wielki finał - Górska Masakra - Eliminator.
Start honorowy: Uzdrowisko Ustroń, ul. Sanatoryjna 1 Start ostry poszczególnych etapów: poniżej dolnej stacji kolejki na Czantorię Wielką (375 m n.p.m.) Meta każdego z etapów: powyżej górnej stacji kolejki na Czantorię Wielką (875 m n.p.m.) Długość jednego etapu: ok. 1700 m, przewyższenie D+: ok.450 m. Całkowita długość trasy wszystkich etapów: ok. 6800 m (do długości trasy nie jest wliczony zbieg po każdym etapie do linii startu), sumaryczne przewyższenie D+: 1800 m. Przeciętne nachylenie stoku: 27%!
30
2
6 1 0 , 2 . 1 1 6.
n o r t s u
zwykle po nie olei ie c r a t k tne do j stacji erokro cach górne t z c , e bsz koli najszy wanej w o o st jak u je t y s w u ó zawod zu do mety c Celem o b z . ię ym W. strom na Czantor TAPÓ j e w o ÓW/E G lin E I B Z4 nicy. Ą SI Ę zawod jących ADA J i Ł n K e S z s tu h DY y star cy zgło ującyc Z AWO wszys tkowej liczb czby start ej jedją u t r j li łn ta począ do pe tkowe % apie s ym et tartuje 75% 75% począ jąc w górę io 50% i 25 z s w r s i n la i d g ą m ie r h a W pie im etapie c w i czas i (zaok odpo ybszy g W dru najlepszym ymi czasam ie startuje zyzn, najsz p c z z ż a s t kobie zn z najlep wartym et kobiet i mę y i cz im c jących mężcz e W trz czby startu . i) c ś będzie odnino j li ać się obiet. Zaw pu tkowe j serii. w ą y z b c d k o p ie eta wo dla rzedn etapó co 70 min astępnego ożliwiah c y w pop n i n ęp um tu zn z nast ężczy ię star empie żdego 0 min dla m zbiec na lin wrotu, w t a k o Start d pach: co 6 ety muszą ej trasie po apu. n tę et m w ods otarciu do o wyznaczo kolejnego d p ie , c o r h iłac cy p a sta nych s ienie się n o włas w a t s im jącym
ZDOBĄDŹ GÓRĘ – POKONAJ SIEBIE
zapisy: www.gorskamasakra.pl 31
23.10.2016
III Półmaraton Gliwicki Czekamy na Ciebie!
B
ieg odbędzie się w dniach 22-23 października 2016. W pierwszy dzień zapraszamy do biura zawodów oraz na imprezy towarzyszące. Na terenie Centrum Edukacji i Biznesu (Nowe Gliwice, ul. Bojkowska 37) od godz. 14.00 będzie można odwiedzić targi sprzętu sportowego, spotkać sportowców, obejrzeć pokazy sprzętu strażackiego i wojskowego. Specjalnie dla najmłodszych tego dnia odbędą się biegi na krótkich trasach (od 100 metrów dla najmłodszych po 1500 metrów dla nastolatków). Nie zabraknie też muzyki. Największe sportowe emocje czekają nas w niedzielę – o godz. 10.00 wystartuje III Półmaraton Gliwicki oraz bieg na 10 km i marsz nordic walking. Uczestnicy głównego biegu będą mieli do pokonania ponad 21 km, a pozostałych konkurencji 10 km. Wszystkich będzie obowiązywał limit czasowy – 3 godziny.
zapisy: www.polmaratongliwicki.pl
DYSTANS: - PÓŁMARATON (21097,5M, ATEST PZLA) - 10 KM ATEST PZLA (NORDIC WALKING, BIEG TOWARZYSZĄCY) DATA, GODZINA STARTU: 23 października 2016, Gliwice, godzina 10:00 LIMIT CZASU: 3 godziny (czyli biegniemy do godziny 13:00) SUMA PRZEWYŻSZEŃ: +230 m / -210 m
32
Trasa III Półmaratonu Gliwickiego została wytyczona tak, by pokazać uczestnikom jak najwięcej atrakcyjnych, charakterystycznych fragmentów miasta, obiektów zabytkowych i obecnych inwestycji. Trasa poprowadzi m.in. przez ulice: Kochanowskiego, Słowackiego, Okulickiego, Kozielską, Jasnogórską, Zwycięstwa, Rynek, Wrocławską, Akademicką, Robotniczą, Krzywoustego i Bojkowską do mety w Nowych Gliwicach.
Jeśli półmaraton to zbyt duże wyzwanie, zapraszamy na biegi towarzyszące: “ćwiartkę” – bieg na ok. 10 km i na tym samym dystansie rywalizację Nordic Walking, które odbędą się tego samego dnia. Wszyscy uczestnicy biegu głównego oraz biegów towarzyszących
Trudy sportowych zmagań umilą koncerty zaprzyjaźnionych zespołów, np. Wiewiórka na Drzewie.
otrzymają: • koszulkę lub inny element garderoby sportowej (np. chusta wielofunkcyjna, czapeczka) • wodę, • napoje izotoniczne • lekkie posiłki serwowane na trasie, • medal
O właściwą rozgrzewkę zadbają przedstawiciele gliwickich klubów fitness. Na trasie biegaczom pomogą “zające”, czyli osoby nadające tempo i motywujące uczestników biegu do dalszego wysiłku i jak najlepszych wyników.
Projekt dofinansowany z budżetu miasta Gliwice.
33
34