7 minute read
Coś było, a nie ma... Coś było, a nie ma
Coś było, a nie ma – o medialnej archeologii i „lost media"
Wojciech Radomski
Advertisement
Odnoszę nieodparte wrażenie, że my – ludzie – nie znosimy tajemnic. Inaczej, nie znosimy nierozwiązanych tajemnic.
Ba, pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, iż sama świadomość tego, że istnieje coś niewiadomego, przez frustrację wytworzoną niewiedzą, potrafi doprowadzić nas na skraj wytrzymałości i nawet, w ekstremalnych przypadkach, na granice szaleństwa. A jak inaczej nazwać coś, co kiedyś było, a teraz nie ma, niż nierozwiązaną tajemnicą?
W popkulturze wyklarowało się już pewne zjawisko, które jest nazywane efektem Mandeli. Polega ono na tym, że w naszej świadomości istnieje pamięć o czymś, co nigdy w rzeczywistości nie miało miejsca. I nie tylko w naszej – pamiętają je setki, o ile nie nawet setki tysięcy ludzi! I nagle tego nie ma. Efekt swoją nazwę nosi od tego, że wielu ludzi było przekonanych o śmierci Nelsona Mandeli w więzieniu w latach 80., kiedy tak naprawdę zmarł w 2013 roku. Jednakże, jednym z najbardziej popularnych przykładów wyżej wspomnianego efektu jest monokl u Rich Uncle Pennybags, znanego szerzej jako ludzika z Monopoly – a raczej jego brak. Mnóstwo osób święcie wierzy, że od zawsze miał on tenże monokl, jednak tak naprawdę nie miał go nigdy. Dlaczego w ogóle to tutaj przytaczam?
Dlatego, iż chciałbym przedstawić wam dzisiaj coś pokrewnego do tego zjawiska, przynajmniej w pewnym sensie. Nie zawsze jest tak, że coś, co pamiętamy, że miało miejsce, a nie możemy odnaleźć po tym śladu, nigdy się nie wydarzyło. Czasem okazuje się, że po prostu... zaginęło. I to może się tyczyć wszelakich rzeczy – filmów, fotografii, książek, gier komputerowych czy też albumów muzycznych. Tym mianem nawet możemy w tym momencie określić zarchiwizowane tweety Donalda J. Trumpa po usunięciu jego konta na Twitterze. W takich przypadkach jest to określane mianem „zagubionych mediów” (z ang. lost
media). W sieci można znaleźć mnóstwo stron zajmujących się tym zagadnieniem – imageboardy na reddicie, lostmediawiki, a nawet strony na oficjalnej wikipedii!
Można wyróżnić kilka statusów wiedzy na temat danego dzieła: odnalezione, częściowo odnalezione, zagubione i zniszczone.
Dużo ludzi – w tym niestety ja – jest w stanie poświęcić każdą swoją wolną chwilę, żeby odkopać jakieś informacje na temat nowych znalezisk bądź na szukanie tychże informacji na własną rękę. Temat ten jest bardziej rozległy, niżli mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Chciałbym wam teraz przytoczyć kilka – w mojej opinii – ciekawych przypadków zagubionych mediów. I zostańcie do końca, bo chciałbym się z wami podzielić moim znaleziskiem i garstką nowych informacji, które znalazłem!
The Beach Boys - SMiLE
Na sam początek chciałbym przytoczyć historię związaną z jednym z najbardziej wpływowych zespołów w historii – The Beach Boys. Ten powstały w 1961 roku zespół wydał w 1966 roku album koncepcyjny „Pet Sounds”, który jest stawiany na równi z „Are You Experienced” Jimiego Hendrixa i „Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band” The Beatles w panteonie najlepszych i najważniejszych albumów koncepcyjnych wszechczasów (nawiasem mówiąc, Beatlesi wyróżniali ten album jako jedną z bezpośrednich inspiracji dla wyżej wspomnianego nagrania ich autorstwa!).
Oprócz tego wydali mnóstwo innych albumów, jednakże można znaleźć w ich historii pewną anegdotę związaną z zagubionymi mediami. Mianowicie, chodzi o następcę „Pet Sounds”, czyli o SMiLE. Projekt ten miał być bardziej ambitny niż cokolwiek, co do tamtej pory zrobili. W pierwotnych planach miał zawierać on orkiestralne aranżacje, dwie suity, ich hit „Good Vibrations” i komediowe przerywniki (istnieje plotka, że do piosenki „Vegetables” Paul McCartney nagrał siebie jedzącego marchewkę (sic!)).
Niestety, projekt ten jest najbardziej znany z jego porażki, która wynikała między innymi z konfliktów wewnątrzzespołowych, zakończenia współpracy z tekściarzem Van Dyke Parksem i pogarszający się stan psychiczny Briana Willsona.
Mimo tego, że nagrania dokonane w ramach sesji do tego albumu zostały wypuszczone w roku 2011 razem z innymi wcześniej niewydanymi projektami, to nadal niektóre elementy nie zostały odnalezione. Można tu wyróżnić na przykład nagrania wokalu, jak i same teksty do „Look (Song For Children)”, „I Wanna Be Around” i „On A Holiday”, improwizowany cover „On Top Of Old Smokey” nagrany we współpracy z Paulem McCartneyem oraz nagranie konsumpcji marchewki przez Paula McCartneya – nad czym osobiście najbardziej ubolewam.
The Smiths i ich niewydane materiały
Mianem „lost media” nie zawsze też określamy rzeczy, które przepadły już bezpowrotnie. Możemy określić tym mianem również wszystkie niewydane przez danego wykonawcę materiały. Kolejną historią wartą napomknięcia są nieopublikowane piosenki The Smiths, które nigdy nie ujrzałyby światła dziennego – gdyby nie jedna audycja w radiu BBC.
28 listopada 2005 roku na antenie programu Marka Rileya, noszącego nazwę „Mint", wystąpił były perkusista The Smiths, Mike Joyce. W czasie trwania tejże audycji Mike przytoczył fakt sprzedaży przez niego na eBayu rzeczy powiązanych ze swoim byłym zespołem. Znajdowały się tam między innymi wersje demo nigdy wcześniej niepublikowanych utworów, co potwierdził
puszczając piosenkę, którą nazwał „Click Track”. Przyznał, że te nagrania są tylko jedną z wielu luźno zebranych składanek zawierających nieukończone piosenki oraz instrumentalne utwory.
Cała ta sytuacja miała swoje pokłosie w postaci dalszej eskalacji konfliktu pomiędzy byłymi kolegami z zespołu. Morrissey, frontman, autor tekstów i wokalista The Smiths w swoim oświadczeniu powiedział, że Joyce otrzymał do 1.5 miliona funtów od niego i Johnnego Marra (gitarzysty The Smiths) w okresie od 1997 do 2005, dodatkowo oznajmiając, że Mike Joyce nie miał prawa do sprzedaży niepublikowanego materiału ich grupy. Do dziś nie jest wiadome, ile istnieje takowych nagrań, jednak możemy podejrzewać – zgodnie ze słowami ich perkusisty – że są ich znaczące ilości.
Mans Dissonans
Pamiętacie, jak mówiłem, żebyście wytrzymali do końca, ponieważ przytoczę wam swoją historię związaną z całym nurtem zajmującym się lost media? Teraz jest ten moment.
Ostatnim czasem razem z kolegami postanowiliśmy założyć zespół, czego efektem są nasze dość regularne spotkania. Na jednym z takowych otrzymałem pewną kasetę – nie wyglądała szczególnie obiecująco. Zostałem jednak zapewniony, że znajduje się na niej składanka z hitami disco datowanymi na lata 80. Tak przynajmniej było podejrzewane. Od kiedy znajomy wszedł w jej posiadanie w 2019 roku przy okazji koncertu Laxity we Wrocławiu w CRK, kaseta nigdy nie została przez niego odtworzona (jednak wyblakły napis „Biggest Disco Hits vol. 8” wskazywał na jej zawartość).
Z racji mojej wrodzonej słabości do tego typu muzyki postanowiłem posłuchać jej jak najszybciej i wszyscy się zaskoczyliśmy. W pewnym momencie – przerywając „Daddy Cool” w wykonaniu grupy Boney M. – rozpoczęło się nowe nagranie zawierające 3 piosenki, które stylistycznie można określić jako szeroko pojętą zimną falę. Surowe, ciężkie, wręcz hipnotyczne i przebojowe brzmienie utworów (w szczególności rozpoczynającego całą epkę) było czymś, co nas zainteresowało, ale jednocześnie zakłopotało. Nic nie było z początku wiadome – nawet język, w którym zostały one wykonane. Po dokładnym obejrzeniu samego pudełka jak i okładki znaleźliśmy delikatnie wydrapany napis cyrylicą. Postanowiliśmy podjąć się zdobycia informacji na jego temat. Po przesłuchaniu całej kasety i wyłapaniu utworów na niej nagranych zawęziliśmy orientacyjny czas wykonania nagrań. Najstarsza piosenka, która była na pierwotnej składance – „Zabadak” w wykonaniu Saragossa Band – została wydana w roku 1986, więc mamy tutaj pierwszą wskazówkę odnośnie orientacyjnego czasu powstania tych dodatkowych nagrań. Jednak uważam, że możemy spokojnie przyjąć, iż nie zostały one wykonane w tym samym roku, więc dolna granica została przez nas ustalona na rok 1987.
To samo nasuwa się po próbie rozpoznania sprzętu użytego do tego nagrania. Efekty użyte przez gitarzystę (najpewniej delay i distortion, jednakże ich dokładna identyfikacja jest utrudniona przez samą jakość nagrania) były już znane w latach 80. Da się też stwierdzić, że syntezator użyty do nagrania był monofoniczny, przez co można dopuścić opcję samodzielnej konstrukcji tego urządzenia przez zespół. Odnośnie automatu perkusyjnego, mimo dość kiepskiej jakości dźwięku, udało nam się go zidentyfikować z dość dużym prawdopodobieństwem. Najpewniej jest to Yamaha RX21, który miał swoją premierę w roku 1985 – co dodatkowo potwierdza ramy czasowe, które zostały przez nas przyjęte.
Dzięki nieocenionej pomocy znajomego, który biegle posługuje się językiem rosyjskim udało nam się ustalić to, co było zapisane na kasecie. Czyli prawdopodobną nazwę zespołu, „Mans Dissonans”.
Tak, napisane z błędem. Udało nam się również odszyfrować tekst do drugiego kawałka (który dzięki temu nosi nazwę „Gorzki Świat”), jest on zamieszczony na
Bandcampie. Nazwy utworów nie są oficjalne – do tych, których nie udało nam się odszyfrować użyliśmy burzy mózgów i siły skojarzeń. Sam język zawarty na nagraniu przypomina jakiś bliżej nieokreślony dialekt rosyjski, który dodatkowo został doprawiony dużą ilością alkoholu.
Jak na razie, więcej jest niewiadomych niż rzeczy pewnych, aczkolwiek udaje nam się odnaleźć jakąś niewielką porcję informacji co jakiś czas. Jesteśmy dobrej myśli – a bardziej ciekawi samej genezy nagrania. Jeżeli całość was zaciekawiła, to zapraszam do obserwowania poszukiwań. Gdy pojawią się jakieś kluczowe informacje, na pewno zostanie to uwzględnione w opisie albumu na YouTube i Bandcampie.
Mam szczerą nadzieje, że dzięki przedstawieniu samego tematu zagubionej muzyki poczuliście w sobie żyłkę odkrywcy i zechcecie zgłębić nurt, którym niewątpliwie jest „lost media" w każdym jego rozumieniu. Wszystko co kiedyś zaginęło – obrazy, wiersze czy całe książki – może czeka na was, żeby zostało odnalezione?