Zieloni —
10
lat
— dla zmiany!
Spis treści
2
Zielony Manifest
6
Codzienny zielony radykalizm. Kinga Dunin
8
14
18
24
33
38
44
Świat potrzebuje Zielonych. Z Jackiem Bożkiem rozmawia Łukasz Moll Łatwiej zmienić negatywne nastawienie do homoseksualizmu niż do ekologii. Z Magdą Mosiewicz rozmawia Marcelina Zawisza Zawsze będę z Zielonymi. Z Radkiem Gawlikiem rozmawia Łukasz Moll Czas działa na korzyść Zielonych. Z Małgorzatą Tkacz-Janik rozmawia Łukasz Moll Zieloni muszą być różnorodni. Z Dariuszem Szwedem rozmawia Marcelina Zawisza Jesteśmy alternatywą. Z Agnieszką Grzybek rozmawia Marcelina Zawisza
Partia to przestrzeń wspólnej pracy nad zmianą. Z Adamem Ostolskim rozmawia Justyna Samolińska
50
Zieloni w Europie. Łukasz Moll
56 66
Zielone ABC, czyli co Zieloni myślą o… Bartłomiej Kozek Zieloni — dołącz do nas... Bartłomiej Kozek
70
Kalendarium 2003 – 2013
Redakcja
Agnieszka Grzybek, Bartłomiej Kozek Projekt graficzny, skład
Grzegorz Laszukk+s
druk
Lega. Jacek Rybicki Wydawca
Fundacja Strefa Zieleni Wydanie I © Copyright by the Authors © Copyright for this edition by Fundacja Strefa Zieleni, Warszawa 2013 ISBN 978-83-936734-1-4
Od lat konsekwentnie walczymy o takie sprawy jak równość kobiet i mężczyzn, trwały rozwój, komunalne budownictwo mieszkaniowe, racjonalna polityka narkotykowa, związki partnerskie, transport publiczny w mieście, wspieranie odnawialnych źródeł energii. Gdy inne partie wciąż dyskutują o parytetach, my mamy je od 10 lat na wszystkich szczeblach! Gdy inne partie dopiero uczą się miasta, my od 10 lat uczestniczymy w ruchach miejskich i reprezentujemy ich postulaty! Gdy inne partie każą wybierać między środowiskiem a gospodarką, my proponujemy rozwój społeczny bez rabowania zasobów planety!
Jesteśmy zmianą! 3
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
Od początku naszego istnienia zajmujemy się sprawami, które inne partie ignorują lub uważają za „zbyt trudne”.
Zielony Manifest Kim jesteśmy?
Jesteśmy grupą wywodzących się z różnych środowisk ludzi, dla których podstawowymi wartościami są poszanowanie praw człowieka i respektowanie zasad zrównoważonego rozwoju społecznego, ekologicznego i gospodarczego, a zwłaszcza: • sprawiedliwość i solidarność społeczna, • społeczeństwo i państwo obywatelskie, • ochrona środowiska i jego zasobów dla przyszłych pokoleń, • równy status płci i wieku, • poszanowanie różnorodności narodowej, kulturowej i religijnej, • poszanowanie praw mniejszości, • rozwiązywanie konfliktów bez użycia przemocy. Większość z nas pracowała na rzecz tych wartości w ruchu pozarządowym; dotychczasowe doświadczenia sprawiły, że podjęliśmy decyzję o zaangażowaniu się w działalność polityczną. Tworzymy partię Zielonych, która będzie skutecznym narzędziem wzmacniania tych wartości w Polsce, a poprzez swoje działania przywróci polityce wymiar moralny i obywatelski. Budując formację europejskich Zielonych będziemy podejmować starania, aby wyznawane przez nas wartości nadały wyraźny kierunek polityce Unii Europejskiej. Prawa człowieka i zrównoważony rozwój nie kończą się na Unii Europejskiej, dlatego będziemy współpracować ze wszystkimi, którzy działają na rzecz tych wartości na świecie. Nic o nas bez nas — społeczeństwo obywatelskie
Uznajemy demokrację za jedną z kluczowych wartości, godną poszanowania i obrony. Demokracja potrzebuje jednak obywateli — bez ich aktywnego udziału jest tylko rytuałem. Dlatego wszystkie organy państwa oraz wszystkie siły polityczne powinny ją wspierać i chronić. Zagrożeniem dla demokracji jest kryzys państwa. Uważamy, że silne i sprawne państwo jest gwarantem wolności obywatelskich i stwarza niezbędną przestrzeń do realizacji potrzeb ludzi oraz wyzwala aktywność społeczną obywateli. Z niepokojem stwierdzamy, że demokracja jest obecnie zagrożona przez manipulacje opinią 4
publiczną przy wykorzystaniu mediów przez grupy interesów, populizm polityczny i korupcję. Demokracja musi zostać rozszerzona i wzmocniona tak, aby decyzje polityczne nie zapadały ponad głowami ludzi. Dlatego konieczne jest zapewnienie powszechnej edukacji obywatelskiej i dążenie do demokracji uczestniczącej poprzez umożliwienie obywatelom dostępu do informacji i gwarancji kontroli władzy publicznej. Demokracja płci
Kobiety i mężczyźni nie są traktowani w równoprawny sposób ani w sferze prywatnej, ani na scenie publicznej. Dyskryminacja kobiet ma różne postacie, ale najjaskrawiej przejawia się w braku proporcjonalnej reprezentacji kobiet w życiu publicznym oraz na rynku pracy. Demokracja bez kobiet to pół demokracji. Uznajemy, że jedną z podstawowych możliwości zwalczenia dyskryminacji ze względu na płeć jest zapewnienie kobietom i mężczyznom równych szans i możliwości samorealizacji w sferze społecznej, politycznej, gospodarczej i w rodzinie. Doceniając wkład, jaki wniosły organizacje feministyczne w Polsce w wyrównywanie statusu kobiet i mężczyzn, popieramy prawo do proporcjonalnej reprezentacji kobiet w życiu publicznym. Prawo to należy zapewnić przez ustanowienie parytetu kobiet i mężczyzn na listach kandydatów do ciał przedstawicielskich oraz poprzez wprowadzanie mechanizmów wyrównujących udział kobiet i mężczyzn w innych organach władzy. Patriarchalny model społeczno-kulturowy jest uciążliwy zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn, narzucając im określone role, nie zawsze zgodne z ich wolą. Popieramy tworzenie warunków partnerskiego podziału praw i obowiązków kobiet i mężczyzn w rodzinie i społeczeństwie w zakresie godzenia rodzicielstwa z karierą zawodową i społeczną. Naszą intencją jest zmiana wzorca rezerwującego dla kobiet role przede wszystkim pracownic domowych i opiekunek dzieci, a mężczyzn wypychającego z domu. Jesteśmy za poszanowaniem prawa kobiet do świadomego macierzyństwa, które oznacza decydowanie o tym czy, kiedy i ile mieć dzieci.
Bez przemocy
Sprzeciwiamy się przemocy jako sposobowi rozwiązywania konfliktów. Każda forma przemocy jest złem. Przemoc rodzi przemoc. Użycie siły jest dopuszczalne jedynie po wyczerpaniu wszelkich środków pokojowych oraz w sytuacji bezpośredniego zagrożenia fundamentalnych wartości, np. życia ludzkiego lub praw człowieka. Zapobieganie konfliktom uważamy za najskuteczniejszą metodę uniknięcia przemocy i zapewnienia pokoju. Uważamy społeczne przyzwolenie na przemoc w rodzinie za niedopuszczalne. Istotnym elementem zapobiegania przemocy w rodzinie jest podjęcie przez państwo działań zapewniających rzeczywistą pomoc ofiarom przemocy oraz karanie jej sprawców. Konieczna jest współpraca organizacji pozarządowych i instytucji państwa w zapobieganiu przemocy w rodzinie. Niedopuszczalna jest milcząca zgoda na łamanie praw człowieka w innych krajach w celu osiągnięcia jakichkolwiek korzyści oraz uzasadnianie bierności wobec przemocy istniejącymi różnicami kulturowymi. Nikogo nie wolno zmuszać do pełnienia służby wojskowej. Dlatego musi zostać zapewniona możliwość odmowy pełnienia służby wojskowej oraz możliwość zastępczej służby cywilnej. Zwierzę nie jest rzeczą. Zwierzęta, jako odczuwające istoty i współmieszkańcy Ziemi, zasługują na szacunek i opiekę. Dlatego sprzeciwiamy się okrucieństwu wobec zwierząt.
5
Podporządkowanie rynku dobru społeczeństwa
Jesteśmy zwolennikami zrównoważonej społecznie i ekologicznie gospodarki rynkowej. Uważamy, że rozwój gospodarczy nie jest wartością samą w sobie. Ma on wartość tylko o tyle, o ile poprawia jakość życia obecnych i przyszłych pokoleń — i nie można jej oceniać jedynie w odniesieniu do konsumpcji materialnej. Uważamy, że model rozwoju gospodarczego za wszelką cenę, który niszczy podstawy życia następnych generacji, dezintegruje społeczności lokalne i sprowadza ludzi wyłącznie do wymiaru konsumentów, stanowi bezprecedensowe w dziejach zagrożenie dla środowiska, jest zły i wymaga zmiany. Dostrzegamy niesprawiedliwości tworzone przez kapitalizm korporacyjny, niszczenie środowiska i brak poszanowania dla praw człowieka wynikające z forsowania interesów mocarstw, państw totalitarnych i ponadnarodowych korporacji. Przeciwstawiamy się strukturom oligarchicznym i monopolistycznym, oraz nierównemu traktowaniu podmiotów gospodarczych przez państwo. Popieramy tzw. odpowiedzialny biznes we wszelkich sferach życia gospodarczego, w wymiarze krajowym i międzynarodowym. Opowiadamy się za ścisłą kontrolą społeczną instytucji publicznych i pełną jawnością ich działań merytorycznych i finansów. Dostrzegamy problemy wynikające ze źle rozumianej interwencji państwa w indywidualną wolność obywateli, funkcjonowanie społeczeństwa i gospodarki. Rolą państwa jest wprowadzanie mechanizmów regulujących gospodarkę, eliminujących jej krótkowzroczną i szkodliwą ekspansję przy jednoczesnym tworzeniu warunków dla rozwoju ludzkiej przedsiębiorczości, kreatywności i lokalnych inicjatyw. Miernikiem efektywności gospodarki powinien być stopień uwzględniania interesu wspólnego, wypełnianie kryteriów zrównoważonego rozwoju, zmniejszanie nierówności w poziomie życia i tworzenie godnych miejsc pracy. Niezbędne jest zwiększanie środków publicznych przeznaczanych na rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Jesteśmy zaniepokojeni stanem polityki socjalnej państwa. Będziemy przeciwdzia-
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
Podkreślamy również wagę odpowiedzialnego ojcostwa. Uważamy, że aborcja nie może zastępować antykoncepcji. Jednakże jesteśmy za doprowadzeniem do stanu, w którym prawo nie reguluje kwestii aborcji, pozostawiając miejsce dla indywidualnego moralnego rozstrzygnięcia. Jesteśmy za powszechną i nowoczesną edukacją seksualną oraz za powszechną, finansowaną przez państwo dostępnością środków antykoncepcyjnych. Opowiadamy się za reformą systemu emerytalnego tak, aby sprawiedliwie uwzględniał zasadę równych szans kobiet i mężczyzn.
łać zjawiskom marginalizacji coraz większych grup społecznych i dążyć do poprawy położenia najgorzej sytuowanych. Wobec braku skutecznych instrumentów w rękach państwa oraz rozszerzania się zjawiska bezrobocia i bezdomności proponujemy oparcie na inicjatywach obywatelskich i organizacjach pozarządowych. Realizując te działania będziemy kierować się zasadami subsydialności i parytetowości. Świadomi zagrożenia wynikającego ze wzrostu zadłużenia publicznego jesteśmy za szczegółową rewizją wydatków państwa oraz zwiększeniem efektywności wykorzystania każdej złotówki wydanej z funduszy publicznych. Opowiadamy się za uproszczeniem przepisów podatkowych w celu stworzenia klarownego i sprawiedliwego systemu obciążeń fiskalnych i socjalnych. Postulujemy uwzględnienie kosztów zewnętrznych w rachunku ekonomicznym, likwidację społecznie i ekologicznie szkodliwych subwencji oraz reformę podatkową polegającą na zwiększeniu opodatkowania zasobów naturalnych, a zmniejszeniu opodatkowania pracy. Społeczeństwo wiedzy i równych szans
Nowoczesne społeczeństwo informacyjne to szansa rozwoju cywilizacyjnego, ale jednocześnie poważne zagrożenie dla różnorodności kulturowej i wolności jednostki. Opowiadamy się za ochroną ludzkiego prawa do prywatności, a jednocześnie za prawem skutecznego i pełnego dostępu wszystkich obywateli do informacji publicznych. Wolność informacji jest dobrem publicznym. Dostęp do wiedzy oraz mediów publicznych jest prawem wolnych ludzi. Media publiczne i prywatne odgrywają dziś kluczową rolę w kształtowaniu światopoglądu i postaw obywateli. Dlatego sprzeciwiamy się traktowaniu mediów jedynie jako działalności biznesowej i widzimy konieczność natychmiastowego otwarcia szerokiej publicznej dyskusji na temat nowej odpowiedzialności mediów w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego i promowaniu zasad zrównoważonego rozwoju.
6
Ekologia
Jesteśmy częścią natury, podobnie jak inne gatunki. My, ludzie ponosimy szczególną odpowiedzialność za jakość życia oraz dobrobyt przyszłych pokoleń. Możliwe jest to wyłącznie pod warunkiem zachowania różnorodności gatunków na Ziemi. Naszym celem jest zrównoważony rozwój, rozumiany jako harmonijny rozwój społeczny, ekologiczny i ekonomiczny. Zrównoważony rozwój, zaspokajając potrzeby obecnego pokolenia, zapewni zachowanie warunków do godnego życia następnych pokoleń. Zrównoważony rozwój wymaga interwencji w sferę gospodarczą oraz zapewnienia gwarantowanego konstytucyjnie prawa do życia w czystym i zdrowym środowisku. Obecny model konsumpcji i produkcji uniemożliwia zrównoważony rozwój. Opowiadamy się za powiązaniem, w miarę możliwości, lokalnej produkcji z lokalną konsumpcją. Odpowiedzialność za los Ziemi wymaga działań na rzecz ochrony przyrody, klimatu i bioróżnorodności oraz ograniczenia zanieczyszczeń, zużycia zasobów, degradacji środowiska. Zwracamy uwagę na konieczność racjonalizacji systemów transportu zgodnie z zasadą zrównoważonego rozwoju. Dostrzegamy szczególną rolę kolei w poprawie sytuacji. Integracja polityk sektorowych stanowi kluczowy element realizacji ekorozwoju. W szczególności dotyczy to polityki rolnej i rozwoju obszarów wiejskich oraz polityki transportowej. Zrównoważony rozwój wymaga postępu i dbałości o rzetelne badania naukowe. Wobec zagrożenia bioróżnorodności oraz braku wiedzy na temat skutków zdrowotnych żywności modyfikowanej genetycznie, kierując się zasadą przezorności opowiadamy się przeciwko stosowaniu organizmów modyfikowanych genetycznie (GMO) w produkcji rolnej i hodowli. Wspieranie realizacji zasad zrównoważonego rozwoju otwiera m.in. możliwości innowacyjnych rozwiązań gospodarczych, wzrostu konkurencyjności oraz rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw. Dostrzegamy konieczność ochrony materialnego i niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Świadomość jest najlepszym obrońcą wartości ekologicznych i kulturowych przed ich degradacją, dlatego pobudzenie wrażliwości społecznej i edukacja w tym względzie to naczelne zadanie państwa wspomaganego przez organizacje pozarządowe. Polska nierównoprawnie traktuje swoje prze-
Przestrzeń dla mniejszości
Każdy człowiek należy do jakiejś mniejszości. Wszyscy ludzie są sobie równi bez względu na płeć, religię, narodowość, orientację seksualną, rasę, wiek czy pozycję socjalną. Warunkiem istnienia przestrzeni dla mniejszości jest neutralność światopoglądowa państwa. Uznajemy za konieczne zachowanie szacunku dla różnic narodowych, kulturowych, etnicznych, rasowych, religijnych i obyczajowych. Jesteśmy zwolennikami wprowadzania wobec mniejszości mechanizmu pozytywnej dyskryminacji. Każdy i każda z nas ma prawo do własnych wyborów życiowych, o ile nie krzywdzi tym innych, w szczególności ma prawo do życia zgodnie ze swą orientacją seksualną. Uznajemy prawo par homoseksualnych do związków rejestrowanych. Opowiadamy się za prawem związków rejestrowanych, zarówno hetero, jak i homoseksualnych nie będących małżeństwami, do wspólnych praw i obowiązków cywilnych, podatkowych i majątkowych. System edukacji powinien być wolny od dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. Uważamy za konieczne zrównanie szans środowisk społecznie dyskryminowanych, w tym osób niepełnosprawnych, uchodźców i imigrantów oraz osób starszych i osób wykluczonych. W szczególności trzeba zapewnić imigrantom prawa obywatelskie oraz prawo do azylu. Polityka międzynarodowa — współpraca dla dobra planety
Polityka międzynarodowa ma dla nas wymiar moralny. Dlatego uważamy, że 7
podstawę jej realizacji powinno stanowić poszanowanie praw człowieka, solidarność, tolerancja, samostanowienie, poszanowanie życia i godności ludzkiej a także zasada poszanowania prawa i umów międzynarodowych. Opowiadamy się za kompleksowym podejściem do współpracy międzynarodowej charakterystycznym dla tradycji ruchu Zielonych, ze szczególnym naciskiem na kryteria integracji, samoograniczenia i współpracy multilateralnej. Kwestie imigracji należy rozwiązywać w pierwszym rzędzie poprzez zapewnianie godnego życia każdej osobie w jej własnym kraju, a w przypadku konieczności opuszczenia ojczyzny, emigrantom należy zapewnić prawa obywatelskie i prawo azylu. Unia Europejska stanowi przestrzeń dla wyznawanych przez nas wartości, dlatego Zieloni aktywnie uczestniczą w tworzeniu polityki wspólnot europejskich. Unia Europejska oparta na solidarności i współpracy krajów członkowskich stanowi jedną z sił równoważących negatywne aspekty postępującej globalizacji opartej na hegemonii mocarstw. Wchodzimy do Unii po to, żeby ją zmienić i żeby uzyskać wpływ na kształt i warunki życia w przyszłej wspólnej Europie. Naszym wkładem jest wola dalszej poprawy w stosunkach bilateralnych między Polską a Niemcami. Widzimy szczególną rolę gospodarczego i intelektualnego potencjału polskiej emigracji w procesie rozwoju gospodarczego Polski, naszej myśli naukowej i promocji naszej kultury. Jesteśmy zwolennikami dalszego poszerzania Unii Europejskiej. Dostrzegamy kluczową rolę Polski jako nowego członka Unii Europejskiej w relacjach tej ostatniej z krajami leżącymi na wschód od Polski, a w szczególności z Ukrainą i Białorusią. Aby zapewnić rzeczywisty zrównoważony rozwój Europy konieczna jest reforma niektórych polityk Unii Europejskiej, w szczególności Wspólnej Polityki Rolnej, polityki transportowej i innych.
Zjazd Założycielski Zielonych 2004: Warszawa, 6-7 września 2003 roku
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
strzenne zasoby lądowe i morskie. Nasz kraj nie kończy się na plaży. Zasoby morskie to około 10% dodatkowej powierzchni — morska strefa wyłączności ekonomicznej jest niczyja, bo podlega kilku resortom. Planowanie przestrzenne jako podstawowy instrument realizacji ekorozwoju nie może być podporządkowane wyłącznie względom biznesowym. Postulujemy poszerzenie kompetencji Ministerstwa Środowiska o przestrzeń morską wraz z jej zasobami oraz opracowanie morskiej gospodarki przestrzennej.
* Tekst opublikowany w „Dzienniku Opinii” Krytyki Politycznej: http://www.krytykapolityczna.pl/felietony/20130306/codzienny-zielony-radykalizm Dziękujemy Autorce i Redakcji za zgodę na przedruk.
Kinga Dunin
Codzienny zielony radykalizm
T
ylko jedna czwarta Polaków — wg CBOS — potrafi wskazać swoją partię, taką, z którą się identyfikuje, a nie tylko głosuje na nią, bo nie ma nic innego albo to mniejsze zło. Przy czym największy problem ze znalezieniem takiej partii mają osoby o poglądach lewicowych. Jeśli nie podobają ci się istniejące partie, załóż sobie własną? Mogłabym powiedzieć, że dziesięć lat temu właśnie to zrobiłam, nie byłaby to jednak szczera prawda. Zjazd założycielski Zielonych 2004, bo tak brzmi pełna nazwa tej partii, poprzedziła ogromna praca wielu ludzi, do której nie przyłożyłam ręki. Przyszłam właściwie na gotowe i jestem po prostu jednym z członków-założycieli tej partii, których nazwiska spoczywają gdzieś w sądowych archiwach. Kiedy pytano mnie dlaczego, odpowiadałam, że chcę mieć partię, na którą będę mogła głosować bez obrzydzenia. Nie nadaję się do polityki — za późno wstaję i nie lubię publicznych występów, szczególnie we wrogim otoczeniu, ale to nie znaczy, że nie potrzebuję politycznej reprezentacji, choćby symbolicznej. Co by było, gdyby stała się ona znaczącym graczem w polskiej polityce, zajęła istotne miejsce w parlamencie? Jak szybko bym się rozczarowała? Chętnie podjęłabym ryzyko sprawdzenia. Dlaczego akurat Zieloni? Co mnie pociąga? Program? Taaak… Jego część „kulturowa” — prawa mniejszości, równość kobiet, świeckie państwo. Postulat „zrównoważonego rozwoju”, przez co rozumiem, że gospodarka ma być dla ludzi, a miernikiem rozwoju jest stopień zaspokojenia potrzeb wszystkich, a nie poziom bogactwa niektórych. I że przy okazji nie eksploatujemy bezmyślnie środowiska naturalnego. Takie hasła można jednak znaleźć nie tylko u Zielonych. Rzecz w tym, że Zieloni w nie wierzą. Więcej niż wierzą — praktykują, co jest jakimś namacalnym dowodem na tę wiarę. Co mi po gadaniu SLD czy Ruchu Palikota o równości płci, jeśli nie ma w tych partiach silnych polityczek, które naprawdę się liczą? Nawet parytet czy suwak można obejść, dopisując do listy koleżanki-paprotki. Równość płci to dla mnie kwestia codziennej praktyki, a nie sloganów. Podobnie z mniejszościami seksualnymi. Na listach SLD czy RP może znaleźć się aktywista ruchu LGTB, ale wśród posłów nie ma żadnych „niezrzeszonych” lesbijek czy gejów, którzy otwarcie mówiliby o swojej orientacji. Posła takiego ma tylko PO, ale w pakiecie z Gowinem. W kwestiach ekonomiczno-społecznych-ekologicznych Zieloni są w gruncie rzeczy reformistami, nie dążą do zastąpienia kapitalizmu jakimś zupełnie innym systemem. To z kolei wydaje mi się pragmatycznie sensowniejsze niż 8
Kinga Dunin
socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka, członkini „Krytyki Politycznej”, członkini-założycielka Partii Zieloni. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Autorka wielu książek, m.in. Tao gospodyni domowej, Karoca z dyni, Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności, Czego chcecie ode mnie „Wysokie Obcasy”?, Zadyma, Kochaj i rób. Wieloletnia felietonistka „Wysokich Obcasów” (dodatku do „Gazety Wyborczej”).
9
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
radykalne lewicowe krytyki, z którymi się zgadzam, ale nie widzę wielkich szans ich realizacji. I tu — podobnie jak w kwestii praw człowieka — sprawdzianem jest codzienna wrażliwość na poziomie tego, na co ma się wpływ. Na przykład zaangażowanie w politykę miejską, samorządową, w akcje obrony środowiska… Dla mnie Zieloni to ludzie, którzy na co dzień realizują swój program, w takim zakresie, w jakim jest to możliwe. Dostrzegają sprawy małe, lokalne, choć — przepraszam za slogan — myślą globalnie. I za to cenię ich bardziej niż za program i hasła. Zieloni to też mentalność i styl życia. Czy w Polsce już rozpowszechnione na tyle, żeby mieć swoją poważną polityczną reprezentację? Szczerze mówiąc, wątpię, ale zakładam, że kiedyś będzie lepiej. Adam Ostolski, nowy współprzewodniczący Zielonych, mówi w wywiadzie z Cezarym Michalskim: Lewicy potrzebny jest radykalizm, który nie jest maską, ale rzeczywistym wyrazem krytycznych poglądów na rzeczywistość. W tym momencie bardzo potrzebne jest to, żeby po lewej stronie odezwał się głos, który powie: Ten system jest do kitu, zbudujmy jakiś inny, miejmy odwagę!. Inny, czyli jaki? Jak bardzo inny? W 100 proc. zrealizowany program Zielonych nadal nie byłby całkiem innym systemem, o ile tak samo rozumiemy to słowo. I to mi nie przeszkadza, bo uważam, że warto nieustanie walczyć o poprawianie tego co jest: UE, demokracji mniej więcej w tym kształcie, jaki znamy, relacji między kapitałem a pracą. Chyba, że Adamowi chodziło o coś innego, o radykalizację ekspresji krytycznej, ściganie się na emocje i hasła z radykalną prawicą. Nie jestem do tego przekonana. Na tle polskiej mentalności Zieloni są wystarczająco radykalni. A na taki radykalizm, który mógłby przyciągnąć uwagę mediów, na szczęście ich nie stać. Problemem jest zalegitymizowanie się jako siła ważna i stale obecna na scenie politycznej. Jej potencjalny elektorat może nie jest ogromny, ale już istnieje, jest też szansa, że w przyszłości będzie się powiększał. Jak to zrobić? Ba! Gdybym wiedziała, to bym zrobiła. Na tej drodze znajdują się pewno różne niezbyt miłe okoliczności: dwuznaczne sojusze, medialne szopki. Chciałabym wierzyć w inną drogę: budowanie struktur, koalicji z podobnymi środowiskami, zdobywanie samorządów, czyli w demokrację. Niestety, nie bardzo wierzę. Nie chcę być „trzebą”, kimś, kto innym mówi, co trzeba zrobić. Przy czym „trzeby”, zawsze wiedzą co, nigdy nie wiedzą, jak. To, co mogę, to popierać Zielonych. Popieram.
Jacek Bożek: Świat potrzebuje Zielonych
10
Z Jackiem Bożkiem rozmawia Łukasz Moll
11
Jesteś prawdziwym nestorem polskiego ruchu ekologicznego — brałeś udział w protestach ekologicznych np. w Żarnowcu czy w Czorsztynie. Co się takiego nagle w PRL stało, że pojawiła się świadomość ekologiczna i gotowość do angażowania się w protesty społeczne w sprawach związanych z ochroną środowiska?
Bardzo dobrze piszą o tym prof. Aldona Jawłowska w książce Drogi kontrkultury i Piotr Gliński w książce Polscy Zieloni. Polski ruch ekologiczny wyrasta z kontrkultury — nie tylko z hippisowsko-punkowej alternatywy, ale także ma korzenie w alternatywnym teatrze. Ludzie związani z kontrkulturą pomagali opozycji, choć było im daleko do walki politycznej. Bardziej interesowały ich sprawy związane z kulturą, obyczajowością. Dla mnie ważną postacią był Grotowski, którego uważam za jednego z największych, choć wciąż nieodkrytych polskich rewolucjonistów. W wielu miejscach spotykam osoby, które natchnął do działania jego Teatr Laboratorium. Wiele osób, które współtworzyły Zielonych i które wciąż nam pomagają, mają kontrkulturowe korzenie. Na początku lat 90. ruch ekologiczny był bardzo silny, nawet do tego stopnia, że myślał o swojej reprezentacji politycznej. Później jednak, kiedy przyspieszyła transformacja, ekologię zaczęto postrzegać jako „luksus”, na który będziemy mogli sobie pozwolić później. Dlaczego załamało się pozytywne postrzeganie ekologii?
Sytuacja ruchu ekologicznego była wtedy dość specyficzna. Może trudno to sobie dziś wyobrazić, ale na początku lat 90., choćby w takim maleńkim Cieszynie demonstracje przeciwko koksowni w Stonawie gromadziły nawet 10 tys. protestujących. W Polsce po zmianach 1989 roku nie było dużych organizacji ekologicznych typu Greenpeace czy WWF. Pojawiły się one w Rosji, ale nie w Polsce, ponieważ u nas ruch ekologiczny był na tyle silny, że koledzy uznali, iż nie ma potrzeby angażować tu dodatkowych środków. Pamiętaj-
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
Jestem patriotą — zielonym, niejedzącym mięsa, dumnym z tego, że mieszkam w tym kraju i chcę, żeby były w nim takie same standardy życia jak w krajach rozwiniętej demokracji, gdzie jest prawdziwa równość kobiet i mężczyzn. Jeśli po drodze uda mi się zdobyć mandat, to znaczy, że są wyborcy i wyborczynie myślący podobnie do mnie, ale nie zamierzam się kłaniać kościołowi katolickiemu, żeby zostać posłem.
my, że w Polsce w owym czasie popularna była ekologia głęboka, bardziej nakierowana do wewnątrz. Dlatego poszliśmy bardziej w kierunku metafizyczno-kulturowym. Tymczasem na zewnątrz szalał plan Balcerowicza, wmawiano ludziom, że jak się dorobisz, to będziesz wolny, co poniekąd jest słuszne, bo ludzie, którzy się dorobili majątków, są wolni i mogą robić, co im się żywnie podoba. Liderzy ruchu ekologicznego w Polsce byli pod wpływem głębokiej ekologii i nie byli gotowi na współpracę z biznesem, z politykami po to, żeby wejść w politykę. Wszystko się kręciło bardziej wokół spotkań przy ognisku. Uważam, że to była słabość ruchu głębokiej ekologii, ponieważ, wbrew naszym oczekiwaniom, nie odcisnął on na ludziach wielkiego piętna, my zaś straciliśmy moment historyczny, żeby się włączyć w działania polityczne. Czy fakt, że ekolodzy nie zbudowali swojej reprezentacji politycznej, nie wpłynął negatywnie na stosunek do postulatów ekologicznych?
Na początku ludzie odnosili się do ekologii z dużą sympatią i zrozumieniem, ponieważ byli jeszcze biedni i wierzyli w wartości, których chcieli bronić. Potem pojawił się dziki kapitalizm i ostry neoliberalny skręt, co wiele osób dotkliwie odczuło na własnej skórze. Dziś jesteśmy świadkami powrotu do wartości ekologicznych, ale nam jest dużo trudniej. Ekolodzy zostali po drodze zohydzeni. Powrót to czasów rajskich jest już niemożliwy, zohydzenie zadziałało, choć mądrość i wiedza ludzi podpowiada im, że te wartości są ważne. Dlatego teraz należałoby znaleźć nowy sposób komunikowania się. Pod koniec lat 80. założyłeś Klub Gaja. Obecnie jest to jedna z najważniejszych organizacji ekologicznych w Polsce. Dlaczego jej prezes zdecydował się zaangażować w partyjną politykę w czasach, gdy organizacje pozarządowe dobrowolnie i świadomie wybierają programową apolityczność? Mało tego, Ty Partię Zielonych 12
współzakładałeś i byłeś jej pierwszym przewodniczącym...
Wielokrotnie to podkreślałem, że wszystkie działania społeczne są zawsze związane z polityką. U nas, co prawda, pokutuje przekonanie, że polityką można „się upaprać”, ale ubrudzić się można także, sadząc drzewa, można w coś wdepnąć i też się człowiek upapra. Polityka jest elementem życia społecznego, gospodarczego — i jest także elementem mojego życia. Nie mogę więc udawać, że stoję ponad, obok, chciałbym przecież mieć wpływ na rzeczywistość. Nie wyszło to może tak, jakbym sobie marzył, ale być może nie nadszedł jeszcze właściwy moment. Dlatego będę bronił tego stanowiska przed moimi bardzo bliskimi przyjaciółmi z różnych organizacji społecznych, którzy często do mnie mówili: „A po co ci to było?”. Ano było mi to po to, że dalej wierzę, że polityka może służyć ludziom i przyszłości. I choć polska polityka jest płytka, może zniechęcać, to jednak wiem, że angażując się w nią, budujemy dobro dla innych i dla przyszłych pokoleń. Jak wyglądał zjazd założycielski Zielonych? Czym ówcześni Zieloni różnili się od osób, które później włączyły się w działania Zielonych?
Wolność po 1989 roku dała nam możliwość ujawnienia, kim jesteśmy naprawdę. Nie można było przysypywać naszych różnic jasno określonym wrogiem. A my się przecież bardzo mocno różniliśmy. Chcieliśmy chronić środowisko, dziką przyrodę, ale okazało się, że mamy zupełnie inne podejście np. do relacji między kobietami i mężczyznami, inaczej postrzegamy ich role społeczne. Być może niektórzy poczuli się zawiedzeni, że ich poglądy nie zwyciężyły na zjeździe założycielskim. Też bym chciał, żeby wszyscy nie jedli mięsa i byli mili dla siebie i dla zwierząt, ale wokół mnie są ludzie myślący inaczej. Partia zadebiutowała w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2004 roku. Jakie cele sobie stawialiście, na co liczyli-
Wiedziałem, że przegramy, ale zbierałem podpisy, żeby zarejestrować listy wyborcze. Drugi raz jednak tego nie zrobię. Nie będę pracował i walczył po to, żeby przegrać. Miałem nadzieję, że start w wyborach europejskich, mimo małych szans na wygraną, pozwoli zbudować struktury. Wygrana bez struktur jest niemożliwa, chyba że jest to historyczny przełom jak rok 1989. Z mojej strony to była świadoma decyzja zbudowania struktury i zaistnienia z ideałami w polityce. Nie żałuję tamtej decyzji, ale nie przypuszczałem, że energia, jaką się udało zgromadzić, się tak szybko rozpłynie, że zostanie zmarnowana. Szkoda, że nie zrobiliśmy kroku dalej. Eryk Mistewicz, dziś specjalista od marketingu politycznego, a kiedyś działacz ruchu ekologicznego, twierdzi, że jednym z powodów, dla których Zielonym nie udało się do tej pory zaistnieć w dużej polityce, jest to, że poszliśmy „złą” drogą. Zamiast skupić się na konserwatywnej ekologii i zająć ochroną środowiska, my wybraliśmy kontrkulturę, ducha zachodniego 68 roku, obecnego w formacjach Zielonych w krajach Europy Zachodniej.
Nie zgadzam się z Erykiem dlatego, że te procesy społeczne muszą się w Polsce wydarzyć. Musimy przejść te choroby, które odcierpiało społeczeństwo Europy Zachodniej. Mistewicz stawiając tę tezę, mówi w gruncie rzeczy, jaka jest polska polityka: że nie obejdzie się bez pewnych tricków, jeśli chcemy zdobyć mandaty. Moim celem nie jest jednak zdobycie mandatu dla samego mandatu, ale zmiana Polski. Jestem patriotą — zielonym, niejedzącym mięsa, dumnym z tego, że mieszkam w tym kraju i chcę, żeby były w nim takie same standardy życia jak w krajach rozwiniętej demokracji, gdzie jest prawdziwa równość kobiet i mężczyzn. Jeśli po drodze uda się zdobyć jakiś mandat, to znaczy, że są wyborcy i wyborczynie 13
Wygrana bez struktur jest niemożliwa, chyba że jest to historyczny przełom jak rok 1989.
myślący podobnie do mnie, ale nie zamierzam się kłaniać Kościołowi katolickiemu, żeby zostać posłem. Gdybyś miał sobie wyobrazić w 2003 czy 2004 roku, w jakim miejscu Zieloni będą po 10 latach funkcjonowania — w 2013 roku — to jakbyś prognozował?
Dziś mamy znacznie większy komfort działania. Myśmy wtedy raczkowali. Choć współpracowaliśmy z politykami, to po raz pierwszy wzięliśmy na siebie odpowiedzialność i ponieśliśmy tego konsekwencje. Być może z punktu widzenia politycznego jest to błąd, ale ja myślę o tym w perspektywie budowania. Zależało mi na zbudowaniu struktury, która będzie trwała, mimo wzlotów i upadków, gdyż będzie grupa ludzi wierna zielonym ideałom. Mocno liczyłem jednak na to, że ruch pozarządowy bardziej włączy się w projekt, który zaczęliśmy tworzyć. Pomyliłem się. Nie sądziłem, że ruch pozarządowy okaże się tak mocno nakierowany na własne interesy. Wiele osób by się włączyło, ale obawiały się utraty grantów, złych relacji z władzami lokalnymi. To jednak pokazuje, że ruch pozarządowy jest w Polsce bardzo słaby, skoro ludzie się boją. Działacze organizacji pozarządowych się wystraszyli i każdy poszedł do swojej norki. Choć w ciągu 10 lat Zieloni nie odnieśli dużego sukcesu wyborczego, to chyba można śmiało postawić tezę, że polska polityka byłaby bez nas uboższa. Nawet będąc partią pozaparlamentarną, można zrobić w polityce różnicę. Jakie są Twoim zdaniem największe sukcesy Zielonych?
Jednym z niewielu sukcesów Zielonych jest zdobycie mandatów samorządowych
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
ście? Na otrzaskanie się z polityką, zaistnienie w mediach, zdobycie pierwszych mandatów?
Nasz przekaz wypływający ze środowisk feministycznych, LGBT okazał się zbyt nowoczesny. To nie znaczy, że był niewłaściwy — on po prostu nie mógł trafić do tego, zbyt konserwatywnego, społeczeństwa.
w 2010 roku, a było to możliwe dzięki startowi z list innej partii. Sami nie bylibyśmy w stanie tego dokonać i to nawet nie dlatego, że jesteśmy słabi, ale dlatego, że trudno przezwyciężyć te wszystkie bariery związane z zabetonowaniem sceny politycznej, finansowaniem partii politycznych itd. Kolejnym jest trwanie Zielonych, mimo trudności, i utrwalenie się w świadomości społecznej. Teraz jesteśmy jednoznacznie kojarzeni jako jedyna parJacek Bożek, jeszcze przewodniczący Partii Zieloni, na I Kongresie partii 12-14 listopada 2004 roku w Gdańsku. Fot. z archiwum Partii Zieloni.
14
tia Zielonych w Polsce. Za trzeci uznałbym to, że inne partie polityczne uwzględniają nas w swoich politycznych rachubach. Pomimo słabości, pewnej niszowości, inne partie polityczne wiedzą, że zielone postulaty są na tyle ważne, że biorą nas pod uwagę. Dlaczego Zieloni nie stali się jednak do tej pory jedną z głównych sił politycznych w Polsce?
Jedną z głównych barier jest zabetonowanie sceny politycznej, ale również to, że w niewystarczającym stopniu doceniamy konserwatyzm polskiego społeczeństwa. Dlatego — paradoksalnie — poniekąd zgodziłbym się z diagnozą Eryka Mistewicza. Nie można tego elementu nie uwzględniać i wymaga on przemyślanej strategii. Trzeba kłaść nacisk na sprawy nowoczesne, ale jednocześnie na pograniczu polskiej konserwy. Dlatego poszedłbym po bandzie konserwy i wyciągał rzeczy istotne dla dużej, konserwatywnej części społeczeństwa, ale tej nowoczesnej, którą interesują, co dzieci jedzą, do jakiej szkoły chodzą.
Dlaczego społeczeństwo w Polsce potrzebuje Zielonych?
To nie polskie społeczeństwo, ale świat potrzebuje Zielonych. I to bardziej niż 20 lat temu. Po pierwsze, Zieloni nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo są światu potrzebni. Bo gdyby to sobie uświadamiali, to byliby mniej aroganccy i mniej nakierowani na siebie. Wtedy ludzie by ich bardziej zrozumieli. Uznaliśmy, że jesteśmy częścią układanki politycznej, a gdybyśmy dalej czuli powiew zmiany, to być może dzisiaj żylibyśmy w innej rzeczywistości. Tymczasem ludzie są zagubieni, nie wiedzą, na kogo głosować. To, co my braliśmy za powiew zmiany, plasowaliśmy na poziomie kwestii obyczajowych, a to nie miało szans powodzenia. Zmianę buduje się latami. Musimy słuchać tych, którym służymy. Geniusz zmiany polega na tym, że nasłuchujemy, w którym kierunku idzie ta cała machina ludzkich emocji. Potrzebujemy więcej empatii. 15
Gdybyś miał dzisiaj pokusić się o szczerą, realistyczną prognozę: gdzie Zieloni będą za 10 lat?
Gdybyś zadał mi pytanie, gdzie będą zielone ideały za 10 lat, byłoby mi łatwiej odpowiedzieć. One muszą być w mainstreamie i będą. I to będą rewolucyjne zmiany. Ziemia nie wytrzymuje, więc będą zmiany gospodarcze, będą zmiany polityczne, albo będą wojny. Walka o przestrzeń, walka o zasoby będzie się zaostrzała, a przyroda nie będzie miała w tym starciu najmniejszych szans. Ludzie będą walczyli o rzeczy podstawowe. Nasze idee będą bardzo istotne. Tę zmianę już zresztą widać, bo wszyscy się wokół nas kręcą, choć się nas boją. A gdzie będą polscy Zieloni? Decydujące będą dwa najbliższe lata. Jeśli złapiemy swoją szansę i na przykład dostosujemy strategię, wówczas zdobędziemy mandaty, ale jeśli tego nie zrobimy, to być może za dwa lata uściśniemy sobie dłonie i rozejdziemy się każdy w swoją stronę. A gdzie będzie wtedy Jacek Bożek? Jakie są Twoje polityczne plany na przyszłość — tę najbliższą i tę ciut dalszą?
Bardzo bym chciał być jednym z zielonych posłów w polskim lub europejskim parlamencie. Za 10 lat będę kończył swoją karierę i chciałbym, żeby nam się udało.
Jacek B ożek
działacz społeczny i polityczny. Założyciel i prezes Klubu Gaja, który obchodzi właśnie swoje 25-lecie. Ekspert w dziedzinie działań społecznych w obszarze ochrony środowiska i zwierząt. Odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za budowanie społeczeństwa obywatelskiego (2011). Członek założyciel Partii Zieloni i jej pierwszy współprzewodniczący w latach 2003-2004.
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
Oni wiedzą, że świat się zmienia i chcą zapewnić swoim dzieciom dobrą edukację. Myśmy, niestety, popadli w syndrom „warszawki” polegający na tym, że nam się wydaje, że kawiarnia w Warszawie to jest Polska. A kawiarnia warszawska to jest kawiarnia warszawska — amen i kropka. Wyjeżdżając z Warszawy, znajdujemy się w kompletnie innej rzeczywistości politycznej. A warto też pamiętać, że sama Polska jest mocno zróżnicowana — Śląsk, Pomorze, ściana wschodnia to są zupełnie inne światy. Nasz przekaz wypływający ze środowisk feministycznych, LGBT okazał się zbyt nowoczesny. To nie znaczy, że był niewłaściwy — on po prostu nie mógł trafić do tego, zbyt konserwatywnego, społeczeństwa. Osoby, które by mogły podjąć nasz komunikat, już się przeniosły do Warszawy albo wyjechały za granicę. Mieszkam na wsi, więc wiem, że do ludzi, którzy właśnie wyszli z kościoła, trzeba mówić zupełnie innym językiem, ale trzeba mówić tak, żeby zrozumieli.
Magda Mosiewicz: Łatwiej zmienić negatywne nastawienie do homoseksualizmu niż do ekologii
16
Z Magdą Mosiewicz rozmawia Marcelina Zawisza
Jak wspominasz początki Zielonych? Czym się różni ówczesna, raczkująca partia od organizacji z roku 2013?
Byliśmy prawie białą kartą. Do Zielonych przyszły osoby o bardzo różnych poglądach, było więcej sporów programowych, zawsze bardzo gorących. Nie znaliśmy realiów i to miało swoje dobre i złe strony. Nie wiedząc, jak ograniczające okaże się prawo o finansowaniu partii politycznych i wymóg zbierania podpisów poparcia pod listami kandydatów i kandydatek w wyborach, byliśmy bardzo optymistyczni. I ten optymizm nas niósł. Ale brak doświadczenia się mścił. To był czas, kiedy wszystko 17
mogło się zdarzyć, także złe rzeczy. Jacyś dziwni prowokatorzy blokowali rejestrację partii, składali protesty, odwołania. Pojawiały się osoby o specyficznym podejściu do uczciwości, ale wygłaszające piękne przemówienia. Mylono nas z Zielonymi RP, oskarżanymi o ekoharacze. Wszyscy ryzykowaliśmy, że jeśli opinia o organizacji będzie zła, to przełoży się to na złą opinię o nas jako ludziach. Hasło „partia to zbiorowa odpowiedzialność” brzmiało bardzo prawdziwie. I jeszcze nie chcieliśmy centralizacji, ale nie wszyscy wiedzieli, na czym polega demokracja przedstawicielska, czym się różni od chaosu lub prawa silniejszego. Uczyliśmy się, ale to były ćwiczenia wymagające zimnej krwi. Teraz jest stabilizacja — i to też ma swoje dobre i złe strony. Dość szybko po pierwszych entuzjastycznych artykułach w mediach przypięto Zielonym łatkę partii gejów i feministek. Z racji nazwy często kojarzy się Was wyłącznie z ekologią. Tak czy inaczej skazuje Was to na los partii niszowej. Jak to przełamać?
Program Zielonych nie daje się wpisać w wyrobione koleiny myślowe: ani w opozycję komuniści-antykomuniści, ani tradycja-modernizacja. Niestety, okazuje się, że najlepiej rozumieją go osoby, które były długo za granicą, mają inne doświadczenia, widziały działalność autentycznej lewicy, widziały daleko posunięte interwencje państwa w wolny rynek i nie kojarzy im się to z „komuną”, tylko z państwem właśnie. Wiele osób, które w starych demokracjach związałyby się z ruchem Zielonych, w Polsce — paradoksalnie — ląduje w Klubach Gazety Polskiej, bo tam widzą jakąś energię alternatywną. Rozsupłanie tego splotu niespójności politycznych to robota na lata. Dla mnie program Zielonych był naturalny jak powietrze, nie starałam się wczuć w mentalność tych, którzy traktują feminizm jako zagrożenie. Myślałam, że trzeba raczej skupić tych, dla których zagrożeniem jest dominacja
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
Są ludzie, którzy chcąc walczyć z Monsanto, idą do radykalnej prawicy, machając ręką na religię smoleńską. Mogliby przyjść do Zielonych, machając ręką na prawo do aborcji. Tylko czy Zieloni są w stanie to machnięcie ręką zaakceptować? Czy są gotowi na pragmatyczne sojusze?
Niektórzy radzili, żeby zapomnieć o ambitnych postulatach Zielonych. Twierdzili, że polskie społeczeństwo nie jest gotowe na prawa kobiet, związki partnerskie. Radzili budować partię konserwatywnych ekologów. Może mieli rację?
Zieloni jak co roku uczestniczą w manifach. Magda Mosiewicz rozdaje specjalny, manifowy numer „Zielonych Wiadomości”. Fot. z archiwum Partii Zieloni.
Kościoła, dominacja bezkarnego biznesu, dominacja narodowych egoizmów. Okazało się, że ludzi, którzy znają i popierają zielony zestaw poglądów, jest za mało. 5 proc. głosów to jest konkretna liczba wyborców i wyborczyń. Trzeba albo edukować i przekonać rzesze, jakieś milion osób, albo zdobyć zaufanie tych, którzy popierają tylko część programu Zielonych, ale przekona ich systematyczne wsparcie działań własnej grupy, np. działkowców. Są ludzie, którzy chcąc walczyć z Monsanto, idą do radykalnej prawicy, machając ręką na religię smoleńską. Mogliby przyjść do Zielonych, machając ręką na prawo do aborcji. Tylko czy Zieloni są w stanie to machnięcie ręką zaakceptować? Czy są gotowi na pragmatyczne sojusze? Widząc, że raczej nie, sama wycofałam się do działu „edukacja”. 18
10 proc. poparcia dla Ruchu Palikota pokazuje, że nie mieli. Niestety, liberalizm światopoglądowy idzie w Polsce w parze ze skrajnym liberalizmem gospodarczym i tu jest problem. Mimo to, jako zwolenniczka praktycznych sojuszy, żałuję, że Zieloni nie startowali w wyborach z Ruchem Palikota. Bliskość ideowa i słabe szanse wyborcze są dla mnie mniej warte niż odległość ideowa i szansa na wybór — skoro decydujemy się na działalność polityczną, nie klub dyskusyjny. Zresztą kilku własnych posłów to też wielkie możliwości edukacyjne. Wyborca nie potrzebuje polityka, który w szlachetnym gronie głosi szlachetne ideały. Od tego ma książki. Zielony wyborca potrzebuje, żeby podczas podejmowania decyzji w sprawie refundacji in vitro, prywatyzacji miejskiego przedsiębiorstwa ciepłowniczego, podwyżki cen komunikacji miejskiej czy inwestycji państwa w elektrownię atomową zielony polityk miał prawo głosu i wcisnął guzik. Wybory do Parlamentu Europejskiego w 2004 roku okazały się dla Zielonych bolesnym debiutem. W kolejnych wyborach startowali z list innych partii. Czy nie sądzisz, że zbyt szybko zrezygnowaliście z samodzielności?
Nigdy nie byliśmy samodzielni, więc nie było z czego rezygnować. Nie mówię o niezależności intelektualnej, tylko o możliwości samodzielnego zebrania ponad 100 tys. podpisów poparcia rozłożonych równo w każdym okręgu i samodzielnego sfinansowania i zorganizowania skutecznej kampanii. Bez tego reszta to wspomniany klub dyskusyjny, bardzo ciekawy, ale nieprzydatny podczas wyborów. Na początku słyszałam głosy: „Przyjdziemy do was, jak będziecie silniejsi”, „Nie mogę startować
w wyborach, bo nie mogę przegrywać”, „Władze odbiorą lokal naszej organizacji, jeśli zapiszemy się do konkurencyjnej partii politycznej”, „Muszę być apolityczny, żeby prowadzić działalność pozarządową / być dziennikarzem / być prawnikiem”. Gdyby do Zielonych zgłosiło się kilka tysięcy ludzi, moglibyśmy rozważać, jak tę grupę skutecznie zorganizować — w koalicję czy osobną listę. Ale realia były, jakie były. Jakie są Twoim zdaniem największe sukcesy Zielonych? Co byś uznała za swoje największe osiągnięcia jako przewodniczącej partii?
Nawet ci, którzy zrezygnowali z działania przez partię, nadal utrzymują ze sobą kontakty i współpracują na innych polach. Wytworzyliśmy jakąś szkołę aktywizmu i survivalu, sieć kontaktów, przećwiczyliśmy różne mechanizmy, np. parytet. Społeczeństwo ma pożytek z Zielonych, widzę to. To jest też dobra szkoła wyrobienia poglądów politycznych. Z przyjemnością słucham Zielonych — obecnych czy byłych — kiedy zabierają głos publicznie. Obojętnie, czy to jest wielki Kongres Kobiet czy skromne zebranie seniorów — zawsze to jest świadomy głos. Poglądy na gospodarkę, ład społeczny, Afganistan i związki partnerskie są spójne i wszystko wynika z przemyślanego stosunku do sprawiedliwości, wolności, odpowiedzialności. Krytycy zarzucali nam, że jesteśmy oderwani od społeczeństwa, które jest konserwatywne. Ja od początku mówiłam, że 19
dużo łatwiej będzie zmienić negatywne nastawienie do homoseksualizmu niż do ekologii. Bo ochrona środowiska i klimatu narusza potężne interesy. I niestety po 10 latach to się potwierdza. Krystian Legierski został pierwszym, wybranym demokratycznie otwartym gejem. A energetyka węglowa jak dominowała, tak dominuje. Mamy sukcesy, ale wciąż lekceważący stosunek państwa polskiego do środowiska to porażka. A przecież widać, że Polacy i Polki nie są większymi egoistami niż inni, widać to po zaangażowaniu w obronę praw zwierząt. Czy polskie społeczeństwo potrzebuje Zielonych?
Coraz bardziej.
Gdzie będą polscy Zieloni za 10 lat?
Myślę, że powstanie kilka, kilkanaście nowych ruchów politycznych, mam nadzieję, że się zjednoczą i Zieloni będą częścią tego nurtu. Wolałabym, żeby najpierw byli opozycją parlamentarną, a potem koalicjantem w rządzie, nie na odwrót. Alternatywą jest coraz mniejszy udział obywateli i obywatelek w wyborach, coraz bardziej zaskorupiałe partie i uwiąd systemu. Takie scenariusze też są możliwe — życie poza państwem, ja i moja rodzina, a po nas — dosłownie — potop.
Magda Mosiewicz
absolwentka Wydziału Filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim i Wydziału Operatorskiego PWSFTViT w Łodzi, autorka zdjęć i reżyserka filmów dokumentalnych. W latach 2003-2008 przewodnicząca partii Zieloni. W latach 2006-2009 członkini zarządu Europejskiej Partii Zieloni.
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
Wytworzyliśmy jakąś szkołę aktywizmu i survivalu, sieć kontaktów, przećwiczyliśmy różne mechanizmy, np. parytet. Społeczeństwo ma pożytek z Zielonych, widzę to.
Radek Gawlik: Zawsze będę z Zielonymi
20
Z Radkiem Gawlikiem rozmawia Łukasz Moll
Zacznę prowokacyjnie: dlaczego od samego początku, od dziesięciu lat jesteś działaczem Zielonych, a np. Jan Maria Rokita, Twój kolega z Ruchu Wolności i Pokój — nie? Innymi słowy, jak to się stało, że w latach 80. wśród opozycji demokratycznej zrodził się ruch ekologiczny i co sprawiło, że zaangażowałeś się w jego działania?
Częściowo to był przypadek, choć w powietrzu i wśród aktywistek i aktywistów WiP-u to na pewno wisiało. Po stanie wojennym cała odnowa w dziedzinie ochrony środowiska, jaka się zaczęła podczas pierwszej „Solidarności”, kiedy ujawniono ukrywane przez PZPR dane dotyczące skażenia środowiska i zakładów pracy, chorób zawodowych, została zamrożona. Rosła 21
natomiast frustracja związana ze skażeniem środowiska i brakiem działań władz komunistycznych. Nastroje te się nasiliły po katastrofie atomowej w Czarnobylu, kiedy i Polska została skażona radioaktywnie. W kilku miastach WiP zorganizował wówczas protesty, spodziewając się interwencji i aresztowań ze strony milicji i SB. Tak się nie stało, obserwowano nas tylko i filmowano, ale nikogo nie zatrzymano. To z kolei ośmieliło WiP-owców do zajęcia się innymi problemami, takimi jak Huta Siechnica pod Wrocławiem, Solvey w Krakowie, planowane lokalizacje elektrowni jądrowej w Żarnowcu, Klempiczu, Darłowie i Lublinie, składowisko odpadów radioaktywnych w Międzyrzeczu. Z WiP -u narodził się aktywny na ulicach ruch ekologiczny. Bierzesz udział w obradach Okrągłego Stołu w zespole ds. ekologii, w latach 1989-2001 jesteś posłem w Sejmie, w rządzie Jerzego Buzka pełnisz urząd wiceministra środowiska, do 2002 roku należysz do Unii Wolności. Jaki to jest czas dla problematyki ekologicznej w polskiej polityce?
Zmieniamy prawo gospodarki nakazowo -rozdzielczej na przystające do gospodarki wolnorynkowej, która musi uwzględniać ochronę środowiska także w rachunku ekonomicznym. Znosimy cenzurę. Powstają nowe instytucje. Jesteśmy wówczas liderem, jeśli chodzi o system funduszy ochrony środowiska w Europie i świecie. Przyjeżdżają delegacje z różnych krajów, aby uczyć się, jak to się robi. Następuje poprawa stanu środowiska — powietrza, wód, w tym rzek. W Odrze i Wiśle ponad dwukrotnie rośnie ilość tlenu, pojawiają się ryby i wędkarze, którzy mogą je bezpiecznie jeść. Jednocześnie zwiększa się tempo dewastacji ekosystemów zajmowanych pod budownictwo, drogi, agresywną, przemysłową turystykę oraz rośnie wpływ emisji zanieczyszczeń z transportu. I tak jest na całym świecie. Podcinamy coraz szybciej gałąź, na której siedzi ludzkość.
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
Nasza wieloletnia kampania sprzeciwu wobec budowy elektrowni atomowych w Polsce przyniosła rezultaty. Odroczono termin oddania do użytku elektrowni (niektórzy twierdzą, że w ogóle ich nie będzie).
Izabela Jaruga-Nowacka, pełnomocniczka rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn, była specjalną gościnią podczas I Kongresu Partii Zieloni 2004 w Gdańsku. Fot. z archiwum Partii Zieloni.
Po odejściu z Unii Wolności angażujesz się w budowę nowej partii — Zielonych 2004. Jak sobie wtedy taką partię wyobrażałeś — programowo, organizacyjnie? Jakie nadzieje wiązałeś z jej powstaniem? Gdybyś miał wówczas wyobrazić sobie, gdzie ta partia będzie po 10 latach funkcjonowania — w 2013 roku — to jakbyś prognozował?
Od początku chciałem zbudować ruch polityczny, ale nie nazywać tego partią. Trzeba było uciec od negatywnych skojarzeń z partią i partyjniactwem, które dziesięć lat temu były mniejsze niż dziś, ale już wówczas odstraszały od działania politycznego sensownych ludzi. Ten mój upór w poszukiwaniu alternatywy frustrował część osób w grupie założycielskiej i w końcu skapitulowałem, starając 22
się zbudować partię inną od wszystkich. I udało się, biorąc pod uwagę statut i Zielony Manifest oraz praktykę działania. Jako pierwsza i jedyna partia w Polsce wprowadziliśmy parytet nie tylko na listach wyborczych, ale także we władzach partii. I mamy dwuosobowe przywództwo — partią kierują zawsze kobieta i mężczyzna. Miałem wówczas nadzieję, że uda nam się zdobyć mandaty w wyborach do Parlamentu Europejskiego i później samorządowych. Jeśli chodzi o Sejm, wiedziałem, że jest to czas ruchu na scenie politycznej. Rozpadły się wielkie struktury polityczne AWS i UW. Wydawało się, że jest dla Zielonych miejsce… Kim były osoby, które współtworzyły Zielonych w 2003 roku? Jak ewoluowały poglądy członkiń i członków partii?
Pierwsze wybory, w których Zieloni wzięli udział — wybory do Parlamentu Europejskiego w 2004 roku — zakończyły się dla partii porażką. Rozczarowujący był chyba nie tyle sam wynik, ile fakt niezarejestrowania list w całym kraju. Do jakiego stopnia ten bolesny debiut zaważył na przyszłości partii?
Dla wielu zaangażowanych i pracujących osób pewnie było to wielkie rozczarowanie. W Poznaniu nas skrzywdzono. Nie zarejestrowano list, mimo że zebraliśmy ponad 10 tys. podpisów, ale nie uznano podpisów studentów i studentek. Dla mnie wynik na poziomie 1 proc. był jednak rozczarowaniem. Był to wyraz nie tylko rzeczywistego poparcia, ale przede wszystkim postawy wyborców i wyborczyń, którzy nie chcą „marnować głosu”, oddając go na partię o małych szansach. Będziemy się z tym ciągle zderzać. Mnie to nie załamało, wierzyłem, że trzeba dalej budować ruch Zielonych, choć już wówczas zderzyłem się z ucieczką organizacji pozarządowych, które nas przecież znały, od pomocy i współodpowiedzialności. Musimy o tym pamiętać, że organizacje mają swoje cele i one nie są celami partii. Nam się wydawało, i czasami wciąż wydaje, że NGO-sy nas istotnie wesprą. To będą wyjątkowe przypadki. 23
Od początku chciałem zbudować ruch polityczny, ale nie nazywać tego partią. Trzeba było uciec od negatywnych skojarzeń z partią i partyjniactwem, które dziesięć lat temu były mniejsze niż dziś, ale już wówczas odstraszały od działania politycznego sensownych ludzi.
Jakie wydarzenia z historii Zielonych znacząco zwiększyły entuzjazm Twój i Twoich koleżanek i kolegów z partii?
Wejście do Unii Europejskiej — byliśmy aktywnym uczestnikiem kampanii referendalnej jako grupa budująca partię. Zawsze krzepiące dla mnie są kontakty z ludźmi oddolnie broniącymi swoich racji w różnych sprawach — od sprzeciwu wobec budowy kopalni odkrywkowych węgla brunatnego, przez protesty przeciwko wydobyciu gazu łupkowego z zastosowaniem technologii szczelinowania hydraulicznego po obronę drzew. To potwierdza słuszność naszego programu i pracy i daje siłę. Na pewno też istotne były sukcesy partii zielonych w sąsiednich krajach i kontakty z ich działaczami i działaczkami. W grudniu 2011 roku dajesz się w końcu namówić do kandydowania na przewodniczącego partii i wygrywasz wybory. Przez półtora roku razem z Agnieszką Grzybek kierujesz Zielonymi. Jaki to jest czas — dla Ciebie, dla Zielonych?
Nie jest to czas łatwy, ale wiem, co mamy zrobić. Na Kongresie Partii proponuję strategię działania: skoncentrowanie się na 1-2 sprawach i wokół tego prowadzenie kam-
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
Byli to działacze i działaczki dawnego Forum Ekologicznego Unii Wolności, organizacji ekologicznych, a także innych organizacji pozarządowych. Starałem się jak najszerzej włączyć trzeci sektor — w pierwszych spotkaniach brał m.in. udział Kuba Wygnański. Do współpracy zaprosiliśmy mniejszość niemiecką, przedstawicieli i przedstawicielki organizacji kobiecych, LGBT. Zielony Manifest jest efektem prawie rocznej wspólnej pracy, wielu konsultacji i uzgodnień. Ten dokument — jako konstytucja Zielonych — broni się nawet po dziesięciu latach. Udało się w nim uspójnić poglądy, które może z biegiem czasu ewoluowały, ale co do istoty pozostają bez zmian.
Warto też podkreślić, że Zieloni są jedyną partią, która konsekwentnie działa na rzecz zwiększenia roli kobiet w życiu publicznym, czego wyrazem jest wprowadzony do statutu na zjeździe założycielskim parytet. Te sprawy zostały podniesione w ostatnich latach m.in. przez Kongres Kobiet, choć mało kto pamiętał, że bez wątpienia Partia Zieloni o dekadę wyprzedziła dyskusję publiczną w kraju.
się do tej pory jedną z głównych sił politycznych w Polsce?
Kilka czynników odgrywa rolę. Przede wszystkim wewnętrzne — nie udało się partii rozbudować na tyle i zgromadzić wystarczających finansów, aby umożliwiało to sprawny start w wyborach. Nie należy też bagatelizować konserwatyzmu polskiego społeczeństwa, które chce się bogacić i dla którego kwestie ochrony środowiska, praw mniejszości, kobiet mają mniejsze znaczenie. Mamy do czynienia z prawicowym odchyleniem elektoratu. Zieloni tradycyjnie sytuują się pośrodku („z przodu”), ale na pewno po lewej stronie sceny politycznej. Z pewnością nie ułatwia nam zadania ordynacja wyborcza preferująca duże partie. Mimo iż Zieloni są partią pozaparlamentarną, to udało im się wprowadzić do debaty publicznej wiele tematów. Jakie są według Ciebie największe sukcesy Zielonych?
panii budujących wizerunek Zielonych w opinii publicznej. Musieliśmy znaleźć sposób na atrakcyjność działania i rozbudowę kół w terenie, choć z tym szło najtrudniej. Wciąż nie mamy recepty, a może wytrwałości. Udało nam się poprowadzić spójną kampanię energetyczną związaną ze sprzeciwem wobec budowy elektrowni atomowych w Polsce, skoncentrowaną na promowaniu energetyki odnawialnej. Ważne były także warsztaty, jak budować markę Zielonych. Nie pomagał jednak w realizacji celów w tamtym okresie jawny i ostry konflikt we władzach Zielonych między starym i nowym kierownictwem. Jako że w Zielonych jestem od samego początku, zdążyłem się już do tego przyzwyczaić, czego nie można powiedzieć o wielu nowych osobach, które ta sytuacja zniechęcała do Zielonych. Na szczęście, ten okres mamy już za sobą. Dlaczego Twoim zdaniem Zieloni nie stali 24
Wygląda na to, że nasza wieloletnia kampania sprzeciwu wobec budowy elektrowni atomowych w Polsce przyniosła rezultaty. Odroczono termin oddania do użytku elektrowni (niektórzy twierdzą, że w ogóle ich nie będzie). Z drugiej strony wskazywaliśmy na alternatywę energetyczną dla Polski. Ona też się ciężko przebija do świadomości. Ale nie ma odwrotu od oszczędzania energii i rozwoju odnawialnych źródeł energii. Warto też podkreślić, że Zieloni są jedyną partią, która konsekwentnie działa na rzecz zwiększenia roli kobiet w życiu publicznym, czego wyrazem jest wprowadzony do statutu na zjeździe założycielskim parytet. Te sprawy zostały podniesione w ostatnich latach m.in. przez Kongres Kobiet, choć mało kto pamiętał, że bez wątpienia Partia Zieloni o dekadę wyprzedziła dyskusję publiczną w kraju. To pozostaje też naszym problemem: jak prezentować stanowiska w ważnych kwestiach społeczno-politycznych oraz naszą rolę w debatach publicznych.
Zieloni — 10 lat — dla zmainy Radek Gawlik żegna się z funkcją przewodniczącego partii na Kongresie w marcu 2013 roku. Był to czas pełen wyzwań. Fot. z archiwum Partii Zieloni.
Dlaczego społeczeństwo w Polsce potrzebuje Zielonych?
Ponieważ społeczeństwa potrzebują czystego, zrównoważonego środowiska do życia, ponieważ powinniśmy pielęgnować tolerancję i poszanowanie praw mniejszości i praw kobiet, demokratyczne zwyczaje i prawa lokalnych społeczności do decyzji o inwestycjach, jakie powstaną na ich terenie itd. Gdzie Zieloni będą za następnych 10 lat?
Mam nadzieje, że w organizacjach społecznych, samorządach i parlamencie.
Gdzie będzie wtedy Radek Gawlik? Jakie są Twoje polityczne plany na przyszłość — tę najbliższą i tę ciut dalszą?
Jeśli Matka Natura pozwoli, będę dalej razem z Zielonymi.
25
R a d e k G aw l i k
działacz ekologiczny i polityczny, absolwent Wydziału Eksploatacji i Ekonomii Transportu Wyższej Szkoły Transportu i Łączności w Żylinie (Słowacja). W latach 1986-1989 działacz Ruchu „Wolność i Pokój”, w latach 1987-1989 członek Regionalnej Komisji Wykonawczej NSZZ „Solidarność” Dolnego Śląska, uczestnik obrad Okrągłego Stołu w zespole ds. ekologii. W latach 1989-2001 poseł na Sejm z ramienia ROAD, Unii Demokratycznej i Unii Wolności, przewodniczący Forum Ekologicznego UW. W latach 1997-2000 wiceminister ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa. Jako jedyny członek rządu w koalicji UW-AWS zagłosował przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej. Członek-założyciel Partii Zieloni, zasiadał w jej Zarządzie i Radzie Krajowej, w latach 2011-2013 jej przewodniczący.
Małgorzata Tkacz-Janik: Czas działa na korzyść Zielonych
26
Z Małgorzatą Tkacz-Janik rozmawia Łukasz Moll
27
Jesteś z Zielonymi prawie od samego początku. Co Cię przywiodło do polityki? Jakie miejsce zajmowała polityka w życiu Małgorzaty Tkacz-Janik, zanim pojawiła się w Zielonych?
Jako licealistka usiłowałam na wzór mojej koleżanki z Liceum im. Stefana Batorego z Krakowa założyć w gliwickiej „jedynce” niezależny samorząd uczniowski. Z koleżankami i kolegami organizowaliśmy „inne” akademie z okazji 11 listopada, czytaliśmy bibułę. Kochaliśmy francuskich egzystencjalistów i poznawaliśmy szkołę frankfurcką, która, jak twierdzą niektórzy polscy katecheci, jest wszystkiemu winna: powstaniu ONZ, prawom dziecka, kobiet i... zwierząt. Jako studentka kibicowałam poznańskim Ósemkom, Pomarańczowej Alternatywie i jeździłam na wykłady ks. Tischnera do Krakowa, całymi tygodniami oglądałam filmy na bardzo — jak na owe czasy — off-owym Wydziale Operatorskim Uniwersytetu Śląskiego. Roiło się tam i w akademikach od ciekawych, zaangażowanych ludzi, z którymi dzieliłam miłość do kina, pożerania literatury i opozycyjnych gazet (w tym tomików wierszy i sztuk dramaturgicznych oraz opracowań krytycznych o sztuce), a także picia i rozróżniania podstawowych gatunków wina oraz rozmawiania, rozmawiania, rozmawiania. Czasami okazywało się, że to, co mówimy, co robimy, co czytamy, co palimy lub co krzyczymy, to polityka lub jakaś forma polityczności. Gdy zabrano mi i zniszczono mój pierwszy, dobry aparat fotograficzny podczas demonstracji pod konsulatem czechosłowackim w Katowicach, zrozumiałam że to wszystko dzieje się naprawdę i jest pewnego rodzaju bezprawiem funkcjonującym niczym prawo, jak godzina policyjna, stan wojenny, odbieranie nam, studentom i studentkom, podstawowych przywilejów, ale przede wszystkim przestrzeni do życia zgodnie z poglądami, marzeniami, pragnieniami. Ówcześni adepci kulturoznawstwa mieli przechlapane przez długie lata. Kompletny
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
Poglądy Zielonych jako zwarta całość są w pewnym sensie obcym projektem filozoficznym na naszym rodzimym gruncie. Zarówno dla średniego pokolenia, jak i dla większości młodych ludzi. To się zmienia. We własnym rytmie, w pewnym sensie na razie z dala od polityki. Ludzie żyją indywidualnie w coraz bardziej zielony sposób, ale nie identyfikują tego z partyjnością, politycznością.
Słonecznik to symbol Zielonych. Pamiątkowe zdjęcie z konferencji Żyć w Europie, organizowanej we współpracy z Grupą Zielonych w Parlamencie Europejskim 1-2 marca 2004 roku w Warszawie. Fot. z archiwum
mość równości jest bardzo wymagającym sensem, który wymaga ciągłego samodyscyplinowania się wobec tabu, stereotypów, kompromisów. Czasem to walka na ugorze z własną duszą. Pierwsze wybory, w których Zieloni wzięli udział, do Parlamentu Europejskiego w 2004 roku, były dla partii bolesnym debiutem. Jak je wspominasz? Do jakiego stopnia zaważyły one na późniejszej historii Zielonych?
Partii Zieloni.
dysonans poznawczy jako podstawowe codzienne doświadczenie. Zgrzyt emocjonalny. Wielka bezsilność. Gdy poznałam Zielonych, ktoś podczas jednego z pierwszych spotkań powiedział, że jest tą osobą, która wymyśliła w latach 80. hasło: „Jaruzelski — smok wawelski”. Zmiękłam zupełnie. Potem się okazało, że to było kompletne zzielenienie. Określasz się jako feministka. Jaki był na początku stosunek Zielonych do feminizmu — inny niż obecnie? W Zielonym manifeście, dokumencie programowym przyjętym na zjeździe założycielskim we wrześniu 2003 roku, „równy status płci” jest jedną z wartości łączących osoby współtworzące Zielonych. Przeświadczenie, że kobiety i mężczyźni powinni być równi, mogło budzić zastrzeżenia w 2003 roku, dziś jednak — przynajmniej deklaratywnie — nikt z poważnych polityków już tego nie kwestionuje.
Mój feminizm jest od zawsze formą humanizmu. Politycznie feminizm? Wibruje, nęci, odstrasza, nakręca, odstręcza, ale właśnie w sensie politycznym zbyt często skręca, a to w lewo, a to w prawo. To nie dla mnie. Feminizm to DNA. Uniwersalny projekt ponad-polityczny, ale ja jestem starszą siostrą rewolucji i swobodnie poruszam się w semantyce uniwersaliów. Dlatego traktuję feminizm w sposób fundamentalny, jego polityczność czasem mnie denerwuje, bo ogranicza i zatruwa to, co w tym pomyśle najcenniejsze. Świado28
Nic nie wiem o bolesności. Dla mnie to wspaniałe wspomnienie. Uczyliśmy się, wierzyliśmy, poznawaliśmy rzemiosło polityczne i tzw. aparat, maszynerię. Dziś dzięki temu jesteśmy jedną z najbardziej doświadczonych partii opozycyjnych. Alternatywą, która zna przaśność polskich ustaw o partiach politycznych oraz przepisy wyborcze od podszewki. To, co dziś o blokowaniu demokracji w Polsce ze względu na brak fundacji politycznych, czy zaporową liczbę głosów, którą trzeba zebrać, aby w ogóle startować w wyborach, mówi polityczny mainstream, krytykujemy od dekady. Nasze zielone starty niejednokrotnie były wręcz precedensowe. Wskazywaliśmy na luki prawne, na bałagan. Na przykład na niejednoznaczne rozumienie przez poszczególne komisje wyborcze określenia: „miejsce zamieszkania” i miejsce zameldowania”. Często głosowali na nas studenci, studentki, którzy mieszkali w akademikach i tych głosów nam nie uznano. To nie było jednak bolesne. Byliśmy do przodu. Po zielonemu. Ani z prawa, ani z lewa. Z przodu. Jakie były Twoje oczekiwania wobec Zielonych w 2004 roku? Jak oceniałaś wówczas szanse tej partii?
Nie rozumiałam pojęcia partia. Chciałam być i działać z ludźmi, z którymi dzieliłam najbliższe mi idee. Nie rozumiejąc pojęcia partia, nie oceniałam szans. Ten sposób patrzenia był mi kompletnie obcy. Z drugiej strony myślałam, że tak znane osoby jak Kinga Dunin, Jacek Bożek, Radek Gawlik, Kazia Szczuka, czy Darek Szwed
Po porażce wyborczej w 2004 roku w kolejnych latach Zieloni startują najczęściej z list innych ugrupowań centrolewicowych. Jak z perspektywy czasu oceniasz tamte wybory polityczne? Czy Twoim zdaniem mogliśmy wybrać inaczej?
Nie. Wybieraliśmy zawsze demokratycznie, zawsze w głosowaniach, długo myśląc nad tym, co możemy jako mała organizacja polityczna w tym konserwatywnym kraju nad Wisłą. To były najlepsze posiedzenia Rady i Zarządu partii, najcięższa praca w tworzonych przez nas komitetach wyborczych. Największy stres i najsilniejsze psychospołecznie próby wewnętrznej siły. Lojalności, współpracy, uczciwości i zaufania. Będę to zawsze pamiętać. W 2010 roku zostajesz wybrana przewodniczącą Zielonych i wspólnie z Dariuszem Szwedem kierujesz partią przez ponad półtora roku. Przełomem są wybory samorządowe w 2010 roku, kiedy partia, startując z list SLD, po raz pierwszy zdobywa 5 mandatów. Wygrywasz mandat radnej sejmiku śląskiego. Czy polska polityka stanęła wówczas przed Zielonymi otworem?
Co? To jakaś gruba przesada tak sformułowana teza. Polska polityka w ogóle nie jest otwarta. Jak budynek naszego Sejmu. Za mały, sanacyjny. Labirynty korytarzy, brak przestrzeni do spotkania, dla wystaw, prezentacji różnych poglądów. Wielkie drzwi jak u Kafki, kandelabry, przedpokoje. Bardzo nienowoczesny, stanowi dobrą metaforę polskiej polityki. Moja wygrana w tamtych wyborach? Nieprawdopodobny sukces partii. Dzięki mocnym kartom przetargowym mogliśmy negocjować jedynki dla naszych ludzi. Koło warszawskie było wówczas rozpozna29
Uczyliśmy się, wierzyliśmy, poznawaliśmy rzemiosło polityczne i tzw. aparat, maszynerię. Dziś dzięki temu jesteśmy jedną z najbardziej doświadczonych partii opozycyjnych. Alternatywą, która zna przaśność polskich ustaw o partiach politycznych oraz przepisy wyborcze od podszewki.
walne i na tyle silne, że mogło stanowić o naszej pozycji w tych trudnych negocjacjach z SLD. W wielu krajach tak pomyślane koalicje działają całkiem nieźle. Ale u nas lewica dopiero się demokratyzuje. To jest temat na osobną rozmowę. Tak czy owak, Zieloni odnieśli wówczas sukces. Uczyniliśmy wyrazisty krok w mainstreamowęj polityce. W 2011 roku Zieloni ponownie startują z list SLD, ale mimo — jakby się wydawało — wynegocjowanych dobrych miejsc na listach wyborczych, tym razem bez sukcesu. Co o tym zadecydowało? Może należało startować w koalicji z Ruchem Palikota?
Wtedy poległo też SLD. Decyzja o takim, a nie innym starcie — podobnie jak wcześniejsze — była demokratyczna. Nocne, telefoniczne głosowanie prawie całego składu Rady Krajowej po trzech dobach niemal nieprzerwanych negocjacji zarówno z Ruchem Palikota, jak i SLD przesądziło. Trzeba to uszanować. To jest wciąż nasza wartość dodana. Szacunek dla demokratycznie przedsięwziętych decyzji politycznych. Jakie są Twoim zdaniem największe sukcesy Zielonych? Co byś uznała za swoje największe osiągnięcia jako przewodniczącej partii?
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
natychmiast zostaną wybrane i uzyskają jakieś mega poparcie. To był spory szok, że tak się nie stało. Po raz kolejny ocknęłam się. To Polska. Gminna, katolicka, tradycyjna. Oporna na zmianę, na Innego. Zatem i na Zieloną, czy Zielonego. Ale szok był.
Małgorzata Tkacz-Janik przedstawia swój program w kampanii wyborczej do Sejmu w 2005 roku. Fot. z archiwum Partii Zieloni.
Zieloni w Polsce funkcjonują często w niechętnym i trudnym środowisku. Wielu i wiele z nas osiągnęło i osiąga różne sukcesy polityczne. Na razie nie zamienia się to wizerunkowo we wspólny polityczny mianownik. Życzę nam i sobie, aby to się stało jak najszybciej. Jako współprzewodnicząca partii? Wprowadzenie członkiń i członków partii do regionalnych struktur samorządowych. Wynegocjowanie pakietu współpracy z SLD. Ta współpraca była zorientowana na lata. Staliśmy się dzięki niej poważnym, doświadczonym podmiotem politycznym. Od trzech lat sprawdzasz się w nowej roli — jesteś radną sejmiku śląskiego. Co Cię zaskoczyło in plus, a co in minus?
In minus to, że jako partia nie skorzystaliśmy z faktu posiadania zielonych radnych, podzieliło nas mocno zetknięcie z instytucjonalną polityką. In plus — pozytywny odbiór ze strony wyborców i wyborczyń — 9100 głosów to wciąż dla mnie i zaskoczenie, i wyzwanie. Które z zielonych postulatów udało Ci się na szczeblu samorządowym zrealizować? Z jakimi trudnościami musisz się zmierzyć?
Udało mi się powołać sejmikową komisję do spraw organizacji pozarządowych oraz 30
pełnomocniczkę ds. organizacji pozarządowych i równego traktowania, powstrzymać apel sejmiku śląskiego do rządu RP w sprawie odejścia Polski od zaleceń Pakietu Klimatycznego. Mam chyba jakiś wpływ na uznanie Zielonych za partnera politycznego w głosowaniach sejmikowych i bieżącej debacie politycznej. Najwięcej zrobię dopiero teraz, zorientowanie się w meandrach instytucjonalnej polityki zajęło mi sporo czasu. Chciałabym zostać zapamiętana jako polityczka, która otworzyła komunikację pomiędzy regionalną władzą samorządową a organizacjami pozarządowymi. Czy Twoim zdaniem Zieloni mają szansę stać się jedną z głównych sił politycznych w Polsce? Dlaczego nam się to do tej pory nie udało?
Nie. Poglądy Zielonych jako zwarta całość są w pewnym sensie obcym projektem filozoficznym na naszym rodzimym gruncie. Zarówno dla średniego pokolenia, jak i dla większości młodych ludzi. To się zmienia. We własnym rytmie, w pewnym sensie na razie z dala od polityki. Ludzie żyją indywidualnie w coraz bardziej zielony sposób, ale nie identyfikują tego z partyjnością, politycznością, a tym bardziej z płaceniem składek.
Konsekwencja ideowa w zakresie szeroko rozumianej równości, tolerancji i różnorodności. W promowaniu ekonomii zorientowanej społecznie i zdemokratyzowanej, synergetycznej energetyki, w rekomendowaniu zielonych miejsc pracy, aby uporać się z nierównościami ekonomicznymi, biedą i upokorzeniem. Nadal uważam, że sukcesem było powstanie i funkcjonowanie Zielonych w Polsce. Znam losy zielonych partii w krajach młodych demokracji. I tak się całkiem dobrze trzymamy. Czy społeczeństwo w Polsce potrzebuje Zielonych?
Średnio. To Zieloni bardzo potrzebują społeczeństwa. Gdybyś miała dzisiaj pokusić się o szczerą, realistyczną prognozę: gdzie Zieloni będą za następnych 10 lat? Niektórzy z nas, także ci, którzy się w partii jeszcze pojawią, będą zajmować coraz wyższe stanowiska na drabinie politycznej, samorządowej, rządowej, instytucjonalnej. Wyborcy i wyborczynie będą mieć do Zielonych coraz większą słabość. Gdzie będzie wtedy dr Małgorzata Tkacz -Janik? Jakie są Twoje polityczne plany na przyszłość — tę najbliższą i tę ciut dalszą?
MTJ będzie w tym samym miejscu. W zielonych, humanistycznych ideach, z doświadczeniem samorządowca i polityczki regionalnej oraz przewodniczącej partii o zasięgu ogólnopolskim. Jeśli znajdą się wokół mnie ludzie, którzy podzielą ze mną zielone przekonania, może się zdarzyć, że przemieni się to w jakąś formę innej niż niszowa pozycji politycznej. Staram się nie zaniedbywać kultywowania zielonych idei politycznych. Prowadzę bar wegetariański w centrum dużego śląskiego miasta, bronię drzew przed wycięciem, 31
usiłuję ochronić zabytki postindustrialne przed kompletną dewastacją, skupiam wokół siebie aktywne kobiety i aktywistów miejskich. Jestem dostępną radną, wiedzą o tym nauczyciele i nauczycielki, działacze i działaczki organizacji pozarządowych i dziennikarze/ dziennikarki z mojego regionu. Nie ustaję, czas działa na korzyść Zielonych. Moim zdaniem wybory samorządowe przyniosą nam kolejnych radnych i radne. Pragnę dodać, że w partii spotkałam wspaniałe kobiety i facetów, pokochałam Warszawę i nauczyłam się myśleć i działać politycznie w zielony sposób. Dziękuję.
M a ł g o r z a t a Tk a c z - J a n i k
doktor nauk humanistycznych, kulturoznawczyni, nauczycielka akademicka, przedsiębiorczyni, liderka społeczna, działaczka polityczna. Wykładała w kilku śląskich, wyższych uczelniach, m.in. Bielskiej Wyższej Szkole Biznesu, Wyższej Szkole Zarządzania, Marketingu i Języków Obcych w Katowicach oraz Uniwersytecie Śląskim, przedmioty z zakresu teorii komunikacji, reklamy, PR i lobbingu. W Zielonych od 2004 roku, przez kilka kadencji była członkinią Zarządu Krajowego i Rady Krajowej, w latach 2010-2011 przewodnicząca Partii Zieloni, od 2010 roku radna sejmiku śląskiego. W 2010 roku nominowana do tytułu „Polka Roku” w konkursie „Wysokich Obcasów”. Autorka publikacji, w różnych obszarach tematycznych: o równouprawnieniu, o kulturze masowej, reklamie, ale także o przeciwdziałaniu dyskryminacji oraz niesprawiedliwości społecznej i braku kobiecej reprezentacji w polskim życiu społecznym i politycznym.
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
Choć wciąż Zieloni są partią pozaparlamentarną, udało im się jednak wprowadzić do debaty publicznej wiele tematów. Jakie są Twoim zdaniem największe sukcesy Zielonych?
Dariusz Szwed: Zieloni muszą być różnorodni
32
Z Dariuszem Szwedem rozmawia Marcelina Zawisza
Skąd zainteresowanie zieloną polityką? Jesteś jednym z założycieli Zielonych, wtedy jeszcze Zielonych 2004. Czy uważasz, że partia jest tym, czego chciałeś, zakładając ją?
Od początku transformacji 1989 roku zaangażowałem się w działalność społeczną. Byłem mocno aktywny w Federacji Zielonych — organizacji ekologicznej z mocnymi akcentami na obronę praw człowieka. Kontestowaliśmy partyjną politykę. Niestety, bo wtedy prawo wyborcze umożliwiało wejście do Sejmu także mniejszym ugrupowaniom. Później scena polityczna się mocno zakonserwowała wokół podziałów postkomunistyczno-postsolidarnościowych, a społeczeństwo zajęło się swoimi sprawami, ciężko pracując na zaciągnięte kredyty i nie oczekując od klasy politycznej rozwiązywania ważnych problemów społecznych i gospodarczych. Partia Zieloni to moja pierwsza partia — wcześniej na politykę wpływałem z pozycji społecznego aktywisty. Zieloni to partia in statu nascendi — współprzewodniczyłem jej przez cztery kadencje. Obecnie wychyla się mocniej w lewo, ale pracuję nad przeciągnięciem jej do centrum, bo uważam, że to przysporzy jej więcej wyborczyń i wyborców. Od 2011 roku nie jesteś już przewodniczącym. Jak oceniasz działania partii od tego czasu?
Nie wystartowaliśmy w uzupełniających wyborach w Rybniku i na Podkarpaciu czy w wyborach przyspieszonych w Elblągu. Bardzo słabo nas widać w ważnych dyskusjach publicznych. Obecne władze prowadzą za mało zewnętrznej, a za dużo wewnętrznej polityki... Partie muszą się dawać wybierać, startując w wyborach albo przynajmniej popierając jakieś kandydatki czy kandydatów, budując relacje polityczne. Musimy pokazać wyborczyniom i wyborcom, że: po pierwsze, jesteśmy partią polityczną , po drugie, wchodzimy z własnymi postulatami do mainstreamu, po trzecie, jesteśmy w stanie poszukiwać 33
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
Musimy poszukiwać wewnętrznego porozumienia: nurtu „ekokapitalistycznego” i „ekosocjalistycznego”. Niech łączy nas EKO, choć pewnie czeka nas jeszcze niejedna dyskusja o praktycznych propozycjach dla społeczeństwa.
Zieloni muszą być wewnętrznie różnorodni – to jest siła partii Zielonych, w których polityczna centrowość łączy różne nurty, a nie dzieli. Centrowość Zielonych wynika z tego, że XXI wiek to wiek ekologii: centralne, globalne wyzwania wiążą się ze zrównoważonym rozwojem.
większości dla swoich propozycji. Od 2012 roku mamy fundację polityczną, która mogłaby np. organizować debaty z udziałem m.in. Zielonych tam, gdzie są gorące polityczne wydarzenia. W Polsce Zieloni nie mogą wejść do mainstreamu. Dlaczego twoim zdaniem? Biorąc pod uwagę to, co dzieje sie w innych europejskich krajach (głównie w Europie Zachodniej), czy myślisz, że polscy Zieloni mają szansę stać się realną siłą polityczną?
Potrzebna jest inna baza społeczna. Liczna i politycznie świadoma klasa średnia, mocne i aktywne społeczeństwo obywatelskie, twórczy i otwarty na debaty świat akademicki. Wreszcie zielony, innowacyjny biznes, który traktuje ochronę środowiska czy jakość życia jako szansę, a nie zagrożenie dla swojego rozwoju. Zieloni muszą być wewnętrznie różnorodni — to jest siła partii Zielonych, w których polityczna centrowość łączy różne nurty, a nie dzieli. Centrowość Zielonych wynika z tego, że XXI wiek to wiek ekologii: centralne, globalne wyzwania wiążą się ze zrównoważonym rozwojem. Wyczerpywanie zasobów i nierówny do nich dostęp, zmiany klimatyczne, wojny o surowce energetyczne, wodę czy żywność uderzają w setki milionów, miliardy ludzi. Taki 34
świat długo nie pociągnie… a przecież inny świat jest możliwy, a nawet konieczny. Innowacyjna gospodarka dająca godne miejsca pracy, silna demokracja, kapitalizm partycypacyjny to część z moich odpowiedzi na wielowymiarowy kryzys: ścianę, w którą uderzył globalny neoliberalny turbo kapitalizm, niszczący demokrację, ale i gospodarkę. Z pewnością musimy poszukiwać wewnętrznego porozumienia: nurtu „ekokapitalistycznego” i „ekosocjalistycznego”. Niech łączy nas EKO, choć pewnie czeka nas jeszcze niejedna dyskusja o praktycznych propozycjach dla społeczeństwa. Ważne jest pokazywanie na zewnątrz zdolności do współpracy i politycznego reprezentowania różnych środowisk: „pozarządówki”, organizacji przedsiębiorców czy związków zawodowych (na tym etapie rozwoju Zielonych szczególnie ważne są „białe” i „zielone” kołnierzyki, choć i z górnikami przecież rozmawiamy). Ale mam często wrażenie, że zapominamy o komunikacji z innymi partiami politycznymi — to przecież z nimi programowo konkurujemy o miejsca w parlamencie, sejmikach i radach, ale też z nimi po wyborach będziemy musieli budować większość na rzecz naszych propozycji. Wyborcy muszą nie tylko uwierzyć, że dzięki ich głosom przekroczymy 5-procentowy próg wyborczy, ale także w nasze umiejętności znalezienia większości dla naszych programowych propozycji. Współpraca z SLD była bardzo wątpliwą kwestią w partii. Wiele osób nie chciało mieć z nimi nic wspólnego, a jednak postanowiliście startować z jednej listy. Dlaczego?
Start z list SLD w 2010 i 2011 roku był demokratycznym wyborem Zielonych podjętym po intensywnej dyskusji wewnątrzpartyjnej. W żadnej partii wszyscy nie są zadowoleni z takich wyborów. Z Małgorzatą Tkacz-Janik jako przewodniczący przeprowadziliśmy wówczas setki rozmów z członkiniami i członkami Partii.
Zieloni — 10 lat — dla zmainy Zielony mural w Warszawie namalowany na dobry początek przez Dariusza Paczkowskiego i Beatę Tarnawę. Fot. z archiwum Partii Zieloni.
Negocjowaliśmy start także z Ruchem Palikota. To był trudny, pragmatyczny wybór. I w dniu, kiedy musieliśmy podjąć ostateczną decyzję, był w moim przekonaniu racjonalny. Niestety nasz partner — SLD — nie potrafił przekonać wyborczyń i wyborców, a my z naszym programem byliśmy w kampanii zbyt słabo widoczni. W dniu wyborów okazało się, że start z Ruchem Palikota prawdopodobnie dałby nam sześć mandatów poselskich. Niestety, na razie nie ma Zielonych w Sejmie. Gdybyś miał wymienić jedną największą porażkę i jeden największy sukces partii w ciągu ostatnich 10 lat, co by to było?
Oczywiście, najważniejsze porażki i sukcesy dla partii politycznych wiążą się z wyborami — to nas wyróżnia wśród organizacji działających w sferze publicznej. Pierwsze wybory z udziałem Zielonych do Parlamentu Europejskiego w 2004 roku, gdy polegliśmy na zbieraniu podpisów — brak doświadczenia organizacyjnego nie dał nam szansy pokazać się w całej Polsce. To byłoby dobrym otwarciem na samo35
dzielny start w wyborach parlamentarnych w 2005. Porażka 2004 roku przesądziła o późniejszej konieczności startów z list innych partii. Największym sukcesem, na miarę naszych ówczesnych możliwości organizacyjnych, były wybory samorządowe w 2010 roku — z list SLD zdobyliśmy pięć mandatów dla zielonych radnych. To jest nasz pierwszy sukces wyborczy. Pierwsze wybory Zielonych, wybory do Parlamentu Europejskiego, wymieniasz jako porażkę. Jak to wpłynęło na partię? Jakie lekcje z tego wyciągnęliście?
To był falstart. Z perspektywy dziewięciu lat uważam, że do dziś ponosimy konsekwencje tamtego nieudanego startu. Ludzie wewnątrz i na zewnątrz organizacji nabrali przekonania, że „Zieloni samodzielnie nie mają szans”. „Nie zagłosuję na Was, bo to głos stracony i wygrają…” (tu można wstawić nazwę partii znienawidzonej przez wyborczynię iwyborcę) — często słyszymy. To spowodowało, że od tamtego czasu w większości startów wyborczych poszukiwaliśmy politycznego partnera.
Czyste środowisko to podstawa wysokiej jakości życia społeczeństwa. Szczęśliwe społeczeństwo to podstawa rozwoju gospodarki. Jak widać, to środowisko stanowi bazę rozwoju społeczno-gospodarczego i to jest kwintesencja zielonej polityki.
Pojawiły się też propozycje przekształcenia Zielonych w stowarzyszenie. Ale ostatecznie właśnie obchodzimy 10-lecie! I po dziesięciu latach postanowiliśmy wystartować samodzielnie w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Myślisz, że polskie społeczeństwo potrzebuje zielonej siły? Dlaczego?
Czyste środowisko to podstawa wysokiej jakości życia społeczeństwa. Szczęśliwe
Magda Mosiewicz i Dariusz Szwed – ten tandem kierował partią przez kilka lat. Wspólne przemówienie na konwencji wyborczej w 2005 roku. Fot. z archiwum Partii Zieloni.
36
społeczeństwo to podstawa rozwoju gospodarki. Jak widać, to środowisko stanowi bazę rozwoju społeczno-gospodarczego i to jest kwintesencja zielonej polityki. W naszym programie przedstawiamy wiele rozwiązań społecznych i gospodarczych uwzględniających kwestie ekologiczne. Jako jedyna partia polityczna łączymy te kwestie we wszystkich propozycjach. Równość i solidarność nie tylko jako prawo człowieka, ale podstawa zrównoważonego rozwoju społeczeństwa i gospodarki. Wysokiej jakości opieka zdrowotna, transport, edukacja, czysta woda i powietrze — czyli wysokiej jakości usługi publiczne przyjaznego państwa dobrobytu. Tania i czysta energia odnawialna dla wszystkich, zlikwidowanie ubóstwa energetycznego oraz setki tysięcy lokalnych miejsc pracy dzięki demokracji energetycznej i zielonej gospodarce. Wyzwaniem jest niskie zainteresowanie polityką Polek i Polaków. I nie mówię tu o medialnych hucpach, ale poważnych dyskusjach programowych.
Zieloni — 10 lat — dla zmainy W 2004 roku do Unii Europejskiej szliśmy po zmiany. Fot. z archiwum Partii Zieloni.
Co, według ciebie, powinni teraz zrobić Zieloni? Polska sytuacja jest niestabilna, związki zawodowe wyszły z komisji trójstronnej, społeczeństwo jest głęboko niezadowolone, a jednocześnie panuje przeświadczenie, że nie ma alternatywy.
Niestety w społeczeństwie narasta przekonanie, że jedyną alternatywą dla neoliberalnej prawicy PO jest prawica konserwatywna PiS oraz ultraprawica. Zieloni powinni wchodzić tam, gdzie toczą się ważne debaty publiczne: niezależnie od tego, czy odbywają się w Sejmie, na uniwersytetach, w knajpach czy na ulicach. Nasze liderki i liderzy muszą przedstawiać alternatywne rozwiązania w sferze polityki społecznej, gospodarczej i ekologicznej na spotkaniach w całej Polsce. Musimy też precyzyjnie zdefiniować, kim są nasze wyborczynie i nasi wyborcy oraz intensywnie dyskutować z nimi nad propozycjami rozwiązań ich problemów. Ale nie da się tego wszystkiego zrobić bez licznych struktur w całej Polsce — zapisujcie się i wspierajcie Zielonych. Chodźcie z nami!!!
37
Dariusz Szwed
ekonomista, działacz polityczny i społeczny. Zaangażowany w ruch ekologiczny w Polsce od początku lat 90., działał w Federacji Zielonych, w latach 1991-1993 dyrektor Fundacji Wspierania Inicjatyw Ekologicznych, obecnie przewodniczący Rady Programowej Zielonego Instytutu. W Zielonych od samego początku, od 2004 do 2011 przewodniczący partii — pełnił tę funkcję parytetowo z Magdą Mosiewicz, Agnieszką Grzybek i Małgorzatą Tkacz-Janik. Autor wielu publikacji na temat zrównoważonego rozwoju, m.in. redaktor książki Nowy Zielony Ład.
Agnieszka Grzybek: Jesteśmy alternatywą
38
Z Agnieszką Grzybek rozmawia Marcelina Zawisza
Europejscy Zieloni od lat 80. funkcjonują w przestrzeni politycznej państw zachodnioeuropejskich. Udało im się osiągnąć wiele sukcesów. W Polsce Zieloni istnieją już dziesięć lat i nadal nie stali się partią mainstreamową, chociaż stają się partią coraz bardziej rozpoznawalną. Jednocześnie ciężko będzie powtórzyć drogę zachodnioeuropejskich Zielonych. W polskich warunkach społeczno-ekonomicznych wydaje się to niemożliwe…
Na historii europejskich Zielonych mocno zaważył rok 68 i cały ówczesny ferment ruchów pacyfistycznych, ekologicznych, 39
praw człowieka, praw kobiet, buntu wobec hierarchii i petryfikacji systemu politycznego, przeciwko materialistycznie nastawionemu społeczeństwu i nadmiernej konsumpcji, przeciwko mieszczańskiej duchocie. Tam wszędzie, gdzie rok 68 odcisnął się wyraźnym piętnem, jak we Francji czy Niemczech, tam Zieloni są silną formacją polityczną, która, oczywiście, ewoluowała, dorastała wraz z pokoleniem buntu, którego przedstawicielki i przedstawiciele mają dziś wpływ w biznesie, polityce, mediach, ale często nie zapomnieli o swoich korzeniach. Nam przyszło działać w zupełnie innych warunkach, w społeczeństwie nie post-materialistycznym, ale które żyje w przekonaniu, że najpierw musimy osiągnąć poziom życia bogatych państw zachodnich, zanim będziemy mogli sobie pozwolić na „luksus” ekologii czy praw kobiet. Musieliśmy się zmagać z zabetonowaną sceną polityczną, którą udało się nadkruszyć Palikotowi, głównie dzięki ogromnym środkom finansowym, jakie zaangażował w swój projekt. A jednak, choć cały czas funkcjonujemy jako partia pozaparlamentarna, wiele udało nam się zmienić. Tematy, które w 2003 roku, kiedy je podejmowaliśmy, wielu wydawały się egzotyką — parytet, związki partnerskie, rozdział kościoła od państwa — dziś mają swoje pełnoprawne miejsce w debacie publicznej. Jednocześnie dziś sytuacja jest dużo poważniejsza. Wielowymiarowy kryzys, jaki toczy świat od kilku lat — nie tylko kryzys finansowy i gospodarczy, ale także skutki zmian klimatycznych, wyczerpywanie się zasobów nieodnawialnych, kryzys żywności, energetyczny, dotkliwie nam uświadomił, że nie da się podążać tą samą drogą. Już, natychmiast potrzebujemy przestawienia torów myślenia i nowej polityki gospodarczej, makroekonomicznej, uwzględniającej wymiar społeczny i ekologiczny. W odpowiedzi na kryzys stworzyliśmy spójny program „Zielony Nowy Ład”, który pokazuje, na czym ma polegać zielona trans-
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
Dziś sytuacja jest dużo poważniejsza. Wielowymiarowy kryzys, jaki toczy świat od kilku lat, dotkliwie uświadomił nam, że nie da się podążać tą samą drogą. Już, natychmiast potrzebujemy przestawienia torów myślenia i nowej polityki gospodarczej uwzględniającej wymiar społeczny i ekologiczny.
formacja gospodarki, obejmująca m.in. inwestowanie w zielone miejsca pracy (np. w sektorze budownictwa, transportu publicznego, energetycznym poprzez rozwijanie rozproszonych, odnawialnych źródeł energii), ale także w miejsca pracy związane z opieką. Coraz więcej osób poszukuje alternatywy. A tą alternatywą jesteśmy my. Na Zachodzie Zieloni zawsze byli silnie związani ze społeczeństwem obywatelskim, u nas się ono dopiero rodzi. Czy społeczeństwo obywatelskie uzna Zielonych za partię reprezentującą ich interesy? Czy polskie społeczeństwo powoli dojrzewa do zieleni?
Społeczeństwo obywatelskie istnieje w Polsce od 1989 roku, tyle że się przepoczwarza. Różne spontaniczne zrywy i protesty z początku lat 90. przekształciły się w coraz sprawniej działające organizacje pozarządowe. Widać to zarówno po ruchu ekologicznym, jak i kobiecym. Ma to swoje dobre strony, pozwalając na większą skuteczność, ale też pewne mankamenty związane z NGO-izacją i wytraceniem spontaniczności, skoro trzeba działać w logice grantu, a także lękiem przed „upolitycznieniem”, rozumianym jako „upartyjnienie”. Dziś, obserwując zwłaszcza działalność ruchów miejskich, widać powrót do owej oddolnej spontaniczności. Ponadto — w porównaniu z latami 90. i po 2000 roku — zawiązuje się współpraca między różnymi środowiskami i organizacjami, w tym związkami zawodowymi, udaje się przełamać wzajemną nieufność. Większość nas, Zielonych, wywodzi się z organizacji pozarządowych, ruchów społecznych. Zdecydowaliśmy się budować partię, ponieważ mieliśmy poczucie, że pozostając w sektorze pozarządowym, w pewnym momencie dochodzimy do ściany. Możemy, oczywiście, zorganizować kolejną pikietę protestacyjną, napisać list otwarty czy przeprowadzić kampanię społeczną, ale nie będąc w strukturach władzy, nie będziemy mieć wpływu na podejmowane decyzje. Budując Zielonych, 40
budowaliśmy partię, która będzie zabiegała o postulaty od lat głoszone przez organizacje kobiece, ekologiczne czy LGBT. Co, twoim zdaniem, blokuje drogę Zielonym?
Dużą rolę odgrywają czynniki zewnętrzne, czyli ustawa o finansowaniu partii politycznych i ordynacja wyborcza nakładająca obowiązek zebrania bardzo dużej liczby podpisów, żeby zarejestrować listy kandydatek i kandydatów w wyborach. Na tym się wykładały wszelkie nowe byty polityczne — i Zieloni, i Partia Kobiet — trudno bowiem tym wymaganiom sprostać, jeśli korzysta się z bardzo małych zasobów i wyłącznie pracy wolontariuszek i wolontariuszy. Myślę jednak, choć oczywiście rozumiem powody decyzji podjętej przez koleżanki i kolegów w 2005 roku, żeby w wyborach parlamentarnych startować z list SdPl, że zbyt szybko zrezygnowaliśmy z samodzielności. Po wyborach europejskich w 2004 roku, które okazały się dla nas bolesnym debiutem, byliśmy wprawdzie mocno poobijani, ale zbyt szybko pragmatyzm zastąpił romantyzm, który też jest w polityce potrzebny. Tamta decyzja na długo zaciążyła, właściwie zablokowała możliwości rozwoju Zielonych. Widać to świetnie teraz: od momentu ogłoszenia decyzji o samodzielnym starcie w wyborach do Parlamentu Europejskiego codziennie do partii zapisują się nowe osoby. To znaczy, że przyciągnął je magnes samodzielności, pojawienie się nowej alternatywy. Zieloni powstali jako partia protestu. Mimo iż po 24 latach od transformacji skutki transformacji nadal są widoczne, zmieniliście drogę. W tej chwili jednak preferowana ścieżka, którą idzie partia, to „długi marsz przez instytucje”, udało się zdobyć kilka mandatów radnych, przygotowujecie się do kolejnych wyborów. Czy partia na stałe utraciła już swój „protestacyjny charakter”?
To, że Zieloni powstali jako partia protestu, nie znaczy, że odrzuciliśmy „marsz
Zielonym zarzuca się, że są partią mieszczańską, oderwaną od realiów społecznych, kojarzy się Was jedynie z walką o ekologię, a to spore uproszczenie. Jednocześnie część zielonych postulatów jest przejmowana przez media i polityków partii mainstreamowych, co jednak nie wpływa na poprawienie sytuacji Zielonych na scenie politycznej. Z czego to wynika?
Jeśli kojarzy się nas dziś z ekologią, to i tak duży sukces, bowiem na początku przypięto nam łatkę partii gejów i feministek, a nasz program zawężono wyłącznie do kwestii obyczajowych. Jeśli dziś media i politycy partii mainstreamowych przyswajają sobie część zielonych postulatów, to można to uznać za nasz sukces, że udało się je wprowadzić do debaty publicznej. 41
Wyraźniej akcentujemy dziś sprawy społeczne, chcemy bowiem pokazać, że ekologia, ekonomia i polityka społeczna to równoważne sfery życia i ekonomia nie może mieć prymatu nad pozostałymi.
Nasz program jest odpowiedzią na realia społeczne — wystarczy zapoznać się z uchwałami programowymi, przyjętymi na kolejnych kongresach w 2010, 2011 i 2013 roku, m.in. o polityce zdrowotnej, edukacyjnej, społecznej, dotyczące pracy i emerytur. Wraz z Adamem Ostolskim staramy się wzmocnić współpracę Zielonych z różnymi środowiskami — przede wszystkim ruchami miejskimi i związkami zawodowymi. Jesteś aktywną feministką, współzałożycielką i członkinią nieformalnego Porozumienia Kobiet 8 Marca organizującego warszawskie Manify, byłaś dyrektorą Ośrodku Informacji Środowisk Kobiecych OŚKa. Partia realizuje postulaty feministyczne, nawet wśród przewodniczących panuje parytet. Słyszałam, że po wpisaniu prawa do aborcji do Zielonego Manifestu część członków i członkiń odeszła. Czy trzeba było walczyć o feminizm w Zielonych?
Faktem jest, że postulaty feministyczne stały się kością niezgody na zjeździe założycielskim Zielonych w 2003 roku. Część osób z grupy założycielskiej, wywodząca się z organizacji ekologicznych, sprzeciwiała się temu, żeby w Zielonym manifeście explicite zapisać prawo kobiety do świadomego macierzyństwa, czyli swobodnego decydowania o tym, czy, kiedy i ile chce mieć dzieci. Podobnie parytet budził wątpliwości. Te dwie decyzje przesądziły o charakterze partii. Dla mnie osobiście
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
przez instytucje”. Od samego początku startowaliśmy przecież w wyborach, inaczej niż np. Zieloni w Niemczech, którym dziesięć lat zajęło podjęcie takiej decyzji, ponieważ na początku chcieli budować wyłącznie pozainstytucjonalną alternatywę. Inna sprawa, że my zawsze będziemy partią protestu, chyba że zielone postulaty zostaną urzeczywistnione. Decyzja rządu o budowie elektrowni atomowych w Polsce, pomysł, aby wysiedlać wielotysięczne gminy na Dolnym Śląsku po to, żeby budować tam odkrywkowe kopalnie węgla brunatnego, inwestowanie w poszukiwanie gazu łupkowego z zastosowaniem bardzo szkodliwej dla środowiska i ludzi technologii szczelinowania hydraulicznego, likwidacja 8-godzinnego dnia pracy, prywatyzacja szpitali, likwacja szkół i szkolnych stołówek — to wszystko nas sytuuje w kontrze do mainstreamu, zwłaszcza że w zasadzie wszystkie partie polityczne są mocno zdystansowane wobec ekologii. Nie chcemy jednak tylko protestować i wciąż mówić „Nie i nie”. Proponujemy konstruktywne, ale alternatywne wobec forsowanej wizji rozwoju Polski rozwiązania, takie, które zapewnią trwały rozwój dla wszystkich.
Agnieszka Grzybek i Ewa Sufin-Jacquemart na pikicie „Solidarni z Żurawlowem” organizowanej przed ministerstwem środowiska 15 lipca 2013. Fot. z archiwum Partii Zieloni.
— obok poczucia, że działając w organizacjach pozarządowych, dochodzi się do ściany i potem już tylko wali głową w mur — był to magnes, który mnie przyciągnął do Zielonych. Raz wygrawszy tę bitwę, nie trzeba już było walczyć o feminizm w Zielonych. Perspektywa równości płci jest naturalnie wprzęgnięta w nasz program.
o samodzielnym starcie w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku i dla mnie ona w tej chwili jest busolą. W wyborach samorządowych ważny jest kontekst lokalny, niewykluczone więc, że będziemy tworzyć obywatelskie listy we współpracy z ruchami miejskimi i innymi środowiskami.
Zieloni bardzo często posługują się stwierdzeniem Joschki Fischera, że zieloni nie są „ani z lewa, ani z prawa, tylko do przodu”. Ostatnio trochę przechylacie się w lewo. Skąd taka zmiana i czy to celowe działanie?
Jesteś w Zielonych od 2005 roku. Czy jesteś usatysfakcjonowana tym, gdzie partia jest w tej chwili? Czy tego się spodziewałaś, zapisując się? To partia zmieniła ciebie czy ty partię?
Zawsze byliśmy po lewej stronie, więc nie musimy się teraz przechylać (śmiech). Wyraźniej jednak akcentujemy dziś sprawy społeczne, chcemy bowiem pokazać, że ekologia, ekonomia i polityka społeczna to równoważne sfery życia i ekonomia nie może mieć prymatu nad pozostałymi. Jaki jest twój pomysł na przyszłość Zielonych? W jakim kierunku? Z kim?
Można powiedzieć, że przetestowaliśmy różne koalicje, czas wrócić do początków. Uważam, że za szybko zrezygnowaliśmy z samodzielności, a ona jest tym magnesem, który przyciąga nowe osoby i środowiska. Świetnym tego przykładem jest samodzielny start do Senatu Moniki Pacy w Katowicach w przyspieszonych wyborach w 2007 roku, kiedy uzyskała prawie 5 proc. głosów. Podjęliśmy uchwałę 42
Usatysfakcjonowana będę, kiedy Zieloni będą obecni nie tylko w samorządzie, jak to jest teraz, ale także w Sejmie i Parlamencie Europejskim. Zapisując się do Zielonych, spodziewałam się nieco lepszej organizacji pracy, większego uporządkowania i mniej anarchii. To są jednak koszty tego, że jesteśmy najbardziej zdemokratyzowaną partią w Polsce, gdzie rzeczywiście wszystkie decyzje są konsultowane i demokratycznie podejmowane, co wymaga czasu. Zielony chaos bywa jednak przytłaczający i frustrujący. Myślę, że sporą część spraw udało mi się uporządkować. Ale Zieloni zmienili także mnie. Działając w ruchu feministycznym, można powiedzieć, że żyłam w świecie jednowymiarowym i homogenicznym — pracowałam głównie z kobietami, wyłączając momenty, kiedy zabiegając o po-
Byłaś przewodniczącą w latach 20082010, od grudnia 2011 ponownie przyjęłaś funkcję. Co skłoniło cię do kandydowania? Co było dla ciebie największym osiągnięciem w tamtym czasie, a co uważasz za największy sukces teraz?
W 2008 roku do kandydowania namówiła mnie Magda Mosiewicz. Był to dla Zielonych bardzo trudny czas, ponieważ w zasadzie od Kongresu Partii w Katowicach w 2006 roku, zorganizowanym po przegranych wyborach parlamentarnych w 2005 roku, nie udało się nam wydobyć z marazmu. Kręciliśmy się w starych koleinach. Przez dwa lata byłam w zarządzie partii, miałam doświadczenia z organizowania wyborów samorządowych w Warszawie w 2006 roku, kiedy udało mi się namówić do wspólnego startu z nami wiele środowisk, a wcześniej z kierowania jedną z bardziej znanych wówczas organizacji pozarządowych. Pomyślałam, że czas wykorzystać te doświadczenia. Priorytetem było wówczas wzmocnienie Zielonych i start w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Zdecydowaliśmy się na wspólny start z SdPl i Partią Demokratyczną, udało nam się wynegocjować całkiem niezłe miejsca dla Zielonych (a negocjacje były bardzo trudne), zrobić dobrą kampanię, ale startując z list innych partii, ma się w gruncie rzeczy mały wpływ na ogólny przekaz. Pomyłką okazał się dla nas start pod szyldem Dariusza Rosatiego — rozjeżdżaliśmy się programowo i wizerunkowo. Za duże osiągnięcie w tamtej kadencji uważam programowe wzmocnienie Zielonych — udało nam się wyraźniej zaakcen43
tować problematykę ekologiczną (głównie w obszarze polityki energetycznej) i doprowadzić do przyjęcia na kolejnym kongresie partii ważnych uchwał programowych — o polityce zdrowotnej, edukacyjnej i polityce społecznej, której jestem autorką. W grudniu 2011 znowu przyszło mi objąć funkcję przewodniczącej w najtrudniejszym dla partii momencie — po przegranych wyborach parlamentarnych, z którymi wiązaliśmy duże nadzieje. Dzięki świetnie układającej się współpracy z Radkiem Gawlikiem, który w końcu dał się namówić na kandydowanie na przewodniczącego, jego ogromnej mądrości, cierpliwości, wytrwałości udało nam się wiele spraw uporządkować i stworzyć stabilne podstawy funkcjonowania Zielonych. Co byś powiedziała wszystkim rozważającym zapisanie się?
Chodźcie do Zielonych, razem zmienimy Polskę.
A g n i e s z k a Gr z y b e k
działaczka polityczna i społeczna, ekspertka od problematyki równego statusu kobiet i mężczyzn, tłumaczka (przetłumaczyła m.in. Mistykę kobiecości Betty Friedan) i redaktorka. Od 1997 roku związana z ruchem kobiecym w Polsce: w latach 1997-2005 pracowała w Ośrodku Informacji Środowisk Kobiecych OŚKa, jest członkinią-założycielką Porozumienia Kobiet 8 Marca organizującego manify od 2000 roku, członkinią Rady Programowej Kongresu Kobiet. W latach 2002-2005 członkini Rady Programowo-Konsultacyjnej przy pełnomocniczce rządu ds. równego traktowania kobiet i mężczyzn. W Zielonych od 2005 roku. W latach 2006-2008 członkini Zarządu i Rady Krajowej, pełniła funkcję sekretary partii, w latach 2008-2010 i 2011-2013 przewodnicząca partii, w latach 2008-2010 — członkini Rady Krajowej, kierująca jej pracami. W marcu 2013 roku ponownie wybrana przewodniczącą partii.
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
stulaty równościowe, kontaktowałam się z przedstawicielami partii politycznych. Zieloni nauczyli mnie współpracy w zróżnicowanym gronie. Dzięki nim pogłębiłam swoją wiedzę i kompetencje w sprawach związanych z ekologią. Przećwiczyłam w praktyce parytet, co jest wyzwaniem, jeśli się współkieruje partią z osobą mającą zupełnie inną wizję jej rozwoju i styl działania.
Adam Ostolski: Partia to przestrzeń wspólnej pracy nad zmianą
44
Z Adamem Ostolskim rozmawia Justyna Samolińska
Jak Adam Ostolski trafił do Zielonych? Czy przed partią prowadziłeś jakąś polityczną działalność?
Podobnie jak większość Zielonych zaczynałem od działalności w ruchach społecznych. W latach 90. byłem zaangażowany w ruch ekologiczny. W grupie, w której działałem, szczególną wagę przykładaliśmy do praw zwierząt. Moja pierwsza w życiu demonstracja to była pikieta pod cyrkiem przeciwko tresurze zwierząt. Pamiętam to bardzo żywo. Byłem wtedy 45
w ósmej klasie i pierwszy raz w życiu przemawiałem przez megafon. Na studiach wymiksowałem się z aktywizmu, ale po paru latach namiętność do polityki zaczęła wracać. Zaczęła się epoka Manif i Parad Równości, a potem wielkich demonstracji przeciw wojnie w Iraku. W 2002 roku powstała Krytyka Polityczna, środowisko, które współtworzę od samego początku i które zasiało lewicowy ferment w sferze publicznej i na uniwersytecie. Na demonstracjach i na spotkaniach organizowanych przez Krytykę Polityczną często spotykałem Zielonych. W naturalny sposób zacząłem postrzegać ich — nas — jako polityczną reprezentację tego fermentu. Zieloni to partia wielu sprzeczności — jednym z podstawowych zarzutów, jakie słyszę, kiedy mówię o partii, jest epitet „mieszczańska” — cały elektorat partii opiera się na metropoliach. Z drugiej strony zielone postulaty dotyczą przecież w dużej mierze wsi, ekologicznego rolnictwa, poszanowania przyrody, wspierania małych, lokalnych wspólnot, jak choćby ta w Żurawlowie. Jak pogodzić te dwie płaszczyzny?
Nie zapominaj o miasteczkach (śmiech). Sam pochodzę z małego miasteczka, mój dziadek był kierowcą na pogotowiu, a babcia księgową, ale mieli też kawałek pola i uprawiali ziemię. Dzisiaj mieszkam w wielkim mieście i głosuję na Zielonych. A przecież nie jestem wyjątkiem, mnóstwo ludzi w Polsce ma biografie, które nie pasują do uproszczonego podziału miasto/ wieś. To prawda, że wiele z zielonych pomysłów bezpośrednio dotyczy warunków życia na wsi. Rozproszona energetyka odnawialna to lokalne miejsca pracy. Obrona lokalnych połączeń kolejowych to kontakt ze światem. Ostatnio przy okazji reformy Wspólnej Polityki Rolnej Zieloni walczyli w Parlamencie Europejskim o to, by unijne dopłaty służyły bardziej rodzinnym gospodarstwom, a nie latyfundystom. Ale najważniejsza jest zmiana sposobu my-
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
Widzę, że najbliższe dwa lata mogą być dla Zielonych i dla Polski przełomowe. Jesteśmy w trakcie wyłaniania się nowego kształtu sceny politycznej i to teraz rozstrzygnie się, kto będzie uczestniczył w politycznej grze. Zależy mi na tym, żeby Polacy i Polki nie byli skazani na wybór spośród „szarych partii” politycznego establishmentu.
Zapowiedź dążenia do wyborczej samodzielności przyciąga osoby, które nie mają dziś w parlamencie swojej reprezentacji, a w Zielonych widzą szansę na zmianę. To ludzie, którzy są gotowi do wytrwałej pracy, nie są uzależnieni od wizji łatwego sukcesu, ale zarazem chcą, by ich działanie przekładało się na rzeczywistość.
ślenia o relacjach między miastem a wsią. Niektórzy próbują zbijać kapitał polityczny na negatywnych emocjach mieszkańców miast wobec wsi, zwłaszcza poczuciu wyższości czy egoizmie. Kampania „stop janosikowe” czy ideologia rozwoju „polaryzacyjno-dyfuzyjnego” to pierwsze z brzegu przykłady. Jako Zieloni chcemy przekonać wyborców i wyborczynie, by opowiedzieli się za inną wizją, opartą na solidarności i dostrzeżeniu faktu, że nawzajem od siebie zależymy. Jednym z wiodących zielonych postulatów jest przejście do gospodarki niskoemisyjnej ze względu na konieczność przeciwdziałania zmianom klimatycznym. W polskich realiach jest to trudne, zważywszy że gospodarka opiera się u nas w 95 proc. na węglu. Czy można sobie wyobrazić w Polsce podobny przełom, jaki się od kilku lat dokonuje w Niemczech?
Jak mówi chińskie przysłowie, podróż na tysiąc mil zaczyna się od pierwszego kroku. Niemiecka transformacja energetyczna jest imponującym projektem, którym warto się inspirować, ale nie możemy po prostu skopiować mechanicznie niemieckich rozwiązań. W niemieckiej 46
transformacji fascynujące jest zwłaszcza to, że to nie tylko przestawienie się na inne źródła energii, ale również zmiana społeczna, przejęcie wytwarzania energii przez jednostki i spółdzielnie. W krajach o słabszej kulturze spółdzielczości te same rozwiązania prawne nie spowodują tego samego efektu. A przede wszystkim musimy zadbać o to, aby nie zwiększyć przy okazji ubóstwa energetycznego. Dlatego z wielkim zainteresowaniem przyglądam się mniej znanej, ale równie ciekawej transformacji, którą rozpoczyna właśnie Francja pod rządami czerwono-zielonej koalicji. Ogólny kierunek jest ten sam — zmniejszenie udziału energii atomowej w miksie energetycznym i wsparcie odnawialnych źródeł energii. Ale Francja zaczęła od wprowadzenia progresywnych opłat za prąd oraz rządowego programu docieplania budynków, zwłaszcza tych, w których mieszkają ubodzy. To również bardzo inspirujący przykład. Długo wzbraniałeś się przed kandydowaniem na przewodniczącego partii, choć zawsze byłeś jedną z najważniejszych w niej postaci. Dlaczego zdecydowałeś się w tym roku zawalczyć o przywództwo?
Po prostu staram się pracować na tym odcinku, gdzie moja praca jest najbardziej pożyteczna. W 2006 roku, kiedy po raz pierwszy namawiano mnie do kandydowania, byłem świeżo upieczonym przewodniczącym koła warszawskiego i uważałem, że więcej osiągnę, prowadząc warszawskich Zielonych do samodzielnego startu w wyborach samorządowych. Na przekór wielu głosom sceptycznym to się nam udało, w olbrzymim stopniu dzięki zaangażowaniu Agnieszki Grzybek i Magdy Mosiewicz, które przekonały do startowania z zielonych list osoby z kilkunastu różnych środowisk i organizacji. To było bardzo budujące doświadczenie, bo upewniło mnie, że jako partia nie funkcjonujemy w próżni. Ważnym doświadczeniem była też dla mnie praca przy „Zielonych Wiadomo-
Zieloni — 10 lat — dla zmainy Zielony wóz nie jest ciągnąć łatwo. Ale nowi przewodniczący wybrani na Kongresie w marcu 2013 roku – Agnieszka Grzybek i Adam Ostolski – dają radę. Parada Równości 2013. Fot. z archiwum Partii Zieloni.
ściach”, które przez kilka lat redagowałem wspólnie z Beatą Nowak. Dzięki Beacie pismo stało się pomostem między Zielonymi a ruchami społecznymi, zaś dzięki systematycznej pracy Bartłomieja Kozka także swego rodzaju zielonym think tankiem. Teraz poczułem, że bardziej przydam się w roli przewodniczącego partii, ponieważ widzę, że najbliższe dwa lata mogą być dla Zielonych i dla Polski przełomowe. Jesteśmy w trakcie wyłaniania się nowego kształtu sceny politycznej i to teraz rozstrzygnie się, kto będzie uczestniczył w politycznej grze. Zależy mi na tym, żeby Polacy i Polki nie byli skazani na wybór spośród „szarych partii” politycznego establishmentu. Odkąd zostałeś przewodniczącym, do partii zapisało się wiele nowych osób. Zakładając przez chwilę, że nie przyciągnął ich Twój urok osobisty — jak myślisz, co w Zielonych pod Twoim i Agnieszki przewodnictwem jest bardziej atrakcyjne niż wcześniej?
Trudno mi przyjąć takie radykalne założenie, ale spróbujmy (śmiech). Prosimy nowe członkinie i członków o podanie motywów 47
zapisania się do partii, więc nie muszę nic zgadywać. Decydującą rolę odegrał jasny sygnał, że zdecydowaliśmy się stanąć na własnych nogach. Zapowiedź dążenia do wyborczej samodzielności przyciąga osoby, które nie mają dziś w parlamencie swojej reprezentacji, a w Zielonych widzą szansę na zmianę. To ludzie, którzy są gotowi do wytrwałej pracy, nie są uzależnieni od wizji łatwego sukcesu, ale zarazem chcą, by ich działanie przekładało się na rzeczywistość. Partia, jaką budujemy razem z Agnieszką, to po prostu przestrzeń do wspólnej pracy nad zmianą. Które postulaty Zielonych są dla Ciebie osobiście najważniejsze?
Zależy, jak bardzo osobiście... Chciałbym móc wziąć ślub z moim partnerem i zamieszkać wspólnie w nowo wybudowanym mieszaniu komunalnym. I żeby na dachu budynku były panele słoneczne, a nasze dzieci chodziły — lub mogły bezpiecznie dojechać rowerem — do dobrej publicznej szkoły utrzymywanej z progresywnych podatków. Taka wizja mieszczańskiego szczęścia (śmiech). I żeby to wszystko było w Polsce, a nie gdzieś na emigracji.
Adam Ostolski zachęca do podpisywania się pod uchwałą w sprawie obniżenia cen biletów komunikacji miejskiej w Warszawie. Zieloni są częścią szerokiej koalicji Stop Podwyżkom Cen Biletów ZTM. Fot. z archiwum Partii Zieloni.
Tak naprawdę trudno wybrać z zielonego programu jakiś jeden postulat, one tworzą w miarę spójną całość, bo wyrastają z pewnej wizji świata. Dla mnie najważniejsze jest to, że Zieloni proponują systemową alternatywę — a właściwie zapraszają do wspólnego poszukiwania i budowania takiej alternatywy. Od niedawna zaczęliście współpracować ze związkami zawodowymi. Czy to ucieczka od wielkomiejskiego elektoratu?
Raczej próba silniejszego zakorzenienia zielonych działań w realnej tkance społecznej i poszerzanie grupy ruchów społecznych, wspólnie z którymi chcemy zmieniać Polskę. Współpracę ze związkami zawodowymi faktycznie widać wyraźniej od niedawna, ale stoi za nią kilka lat wytrwałej pracy. Dzisiaj okoliczności bardziej nam sprzyjają, ponieważ rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego całkowicie lekceważy dialog społeczny, tradycyjne metody działalności związkowej napotykają na coraz grubszy mur, a więc i związki są bardziej otwarte na nowych partnerów i nowe sposoby działania. 48
Nawiązaliśmy bliższe kontakty ze związkami pracownic i pracowników sektora publicznego: Związkiem Nauczycielstwa Polskiego oraz Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych. Chodzi nie tylko o to, że mamy wiele wspólnych postulatów w dziedzinie edukacji czy ochrony zdrowia. Nauczyciele i pielęgniarki dysponują unikatową wiedzą o tym, co naprawdę dzieje się w tych obszarach i w których miejscach najpilniej wymagają one naprawy. Budowanie tych relacji trwa od kilku lat: byliśmy w Białym Miasteczku, popieraliśmy kolejne protesty pielęgniarek, poparliśmy też zgłoszony przez ZNP obywatelski projekt ustawy w sprawie objęcia przedszkoli subwencją oświatową. Ważne są też dla nas rozmowy ze Związkiem Zawodowym Górników. Jesteśmy przekonani, że to właśnie z górnikami trzeba rozmawiać o polityce klimatycznej i wyzwaniach, jakie w związku z nią stoją przed Polską. Ich punkt widzenia jest oczywiście inny od naszego, bo my chcemy zmniejszenia roli węgla w gospodarce. Ale dzięki podjęciu dyskusji mamy szansę na wypracowanie takiej ścieżki transformacji energetycznej, która będzie bardziej demokratyczna i społecznie sprawiedliwa. Ostatnio udało nam się znaleźć wspólny obszar działań nawet z „Solidarnością”, mimo że dzieli nas stosunek do polityki klimatycznej i kwestii światopoglądowych. „Solidarność” wraz z Instytutem Spraw Obywatelskich jest główną podporą prac nad obywatelskim projektem ustawy o referendach. Nam również zależy na tym, aby zwiększyć demokratyczny wpływ obywatelek i obywateli na sprawy państwa. Dlatego bierzemy udział w spotkaniach poświęconych pracy nad tym projektem. Gdybyś miał wymienić jedną największą porażkę i jeden największy sukces partii w przeciągu ostatnich 10 lat, co by to było?
Myślę, że największą porażką było to, że tak szybko odpuściliśmy sobie wysiłek
Chciałbym móc wziąć ślub z moim partnerem i zamieszkać wspólnie w nowo wybudowanym mieszkaniu komunalnym. I żeby na dachu budynku były panele słoneczne, a nasze dzieci chodziły – lub mogły bezpiecznie dojechać rowerem – do dobrej publicznej szkoły utrzymywanej z progresywnych podatków.
A Twoje sukcesy i porażki jako wieloletniego działacza, a od kilku miesięcy przewodniczącego?
Zabrałem się ostro do pracy, więc mam nadzieję, że największe sukcesy dopiero przede mną (śmiech). Najbliższe dwa lata to okres czterech kampanii wyborczych, które na długo ukształtują krajobraz polityczny w Polsce. Czasu jest mało, więc na porażki sobie pozwolić nie mogę. Gdzie będą polscy Zieloni i Adam Ostolski za 10 lat?
Przez dziesięć lat świat, w którym żyjemy, zmieni się nie do poznania. Nie mam przy sobie szklanej kuli, więc mogę tylko powiedzieć, jakie są moje życzenia. Adamowi Ostolskiemu życzę, żeby po tym, jak już uratuje Polskę (śmiech), znowu mógł się poświęcić pracy naukowej. A Zielonym — żeby patrząc wstecz na wykonaną przez siebie pracę, mogli uczciwie powiedzieć, że ich zaangażowanie miało sens.
49
Ad a m O s t o l s k i
socjolog i publicysta. Członek „Krytyki Politycznej”, adiunkt w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, wcześniej wykładał na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Był felietonistą tygodnika „Przekrój” (2012) oraz współredaktorem naczelnym „Zielonych Wiadomości” (2010-2013). W latach 2005-2006 był przewodniczącym koła warszawskiego partii, a następnie kierował jej zespołem programowym. Od marca 2013 roku przewodniczący Partii Zieloni.
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
samodzielnego udziału w wyborach. Porozumienia wyborcze to i owo nam ułatwiły, ale w efekcie wiele osób, które mogłyby na nas głosować, nie miało okazji usłyszeć o naszym istnieniu. Za największy sukces uważam natomiast to, jak zmieniliśmy debatę o polityce miejskiej. Kiedy w 2010 roku w kampanii samorządowej Krystiana Legierskiego mówiliśmy, że miasto powinno budować tanie mieszkania komunalne, był to postulat zupełnie spoza mainstreamu. Dziś to władze miast muszą się tłumaczyć, dlaczego nie budują mieszkań. Mam nadzieję, że inne nasze postulaty w polityce miejskiej, jak uspokajanie ruchu czy przyjmowanie planów zagospodarowania przestrzennego w drodze referendum, w podobny sposób przebiją się do głównego nurtu debaty.
Zieloni w Europie Chociaż udział Polski w europejskiej rodzinie Zielonych jak na razie pozostaje skromny, to w drugą stronę działa to inaczej. Europejscy Zieloni poprzez swoje działania mają wpływ na to, co się dzieje w Polsce.
W
Łukasz Moll
czasach, kiedy przyszłość integracji europejskiej jest niepewna, gdyż jej dotychczasowe podstawy — o których sądzono, że okażą się stabilne — drżą w posadach, europejscy Zieloni przekonują, że najgorsze, co się może teraz zdarzyć, to dać się zwieść tym, którzy lekarstwa na kryzys upatrują w powrocie do egoizmów narodowych, a nie w cierpliwym i żmudnym wykuwaniu europejskiej solidarności. Europejska Partia Zielonych (European Green Party), zrzeszająca partie Zielonych z całej Europy (nie tylko z państw członkowskich Unii Europejskiej), już w 2009 roku sformułowała koncepcję „Zielonego Nowego Ładu” (Green New Deal), która ma na celu wzmocnić europejską wspólnotę poprzez oparcie jej na nowych fundamentach. Zieloni w Europie przekonują, że to, co nazywamy kryzysem integracji europejskiej, to tylko epifenomen turbulencji, które zachodzą na innych poziomach — mniej widocznych i rzadziej dyskutowanych. Kryzys jest wielowymiarowy — gospodarczy, społeczny, klimatyczny, żywnościowy, polityczny — dlatego remedium, jakie należy zastosować, musi jednocześnie zadziałać w każdym z tych obszarów. Wbrew wzbierającej na kontynencie fali ksenofobii i eurosceptycyzmu, która może niepokoić, Zieloni twierdzą, że dzisiejsza zapaść gospodarcza i towarzysząca jej niepewność jutra nie wynikają wcale z nadmiaru integracji Europy, lecz — na odwrót — świadczą o tym, że nie zrobiliśmy dość, aby państwa członkowskie trzymały się razem, aby dobrobyt jednych państw nie okazał się powodem kryzysu w innych, aby różnice cywilizacyjne sprzed integracji nie utrwaliły się w Europie. 50
Wykuwanie się zielonego euroentuzjazmu Eurosceptycyzm charakterystyczny dla części ruchu Zielonych w tamtych latach może wydawać się nam dziś niezrozumiały. Pamiętajmy jednak, że genezą Zielonych w Europie Zachodniej jest młodzieżowa kontrkultura lat 60., z której narodziły się „nowe ruchy społeczne” (ekologiczny, antyatomowy, pacyfistyczny, feministyczny, mniejszości seksualnych). Ważny jest także kontekst zimnej wojny i imperialistycznej rywalizacji bloków kierowanych przez dwa wielkie mocarstwa (Stany Zjednoczone i Związek Radziecki), kwestionowanej przez rewolty w krajach Trzeciego Świata. Zatem nic dziwnego, że ruch Zielonych przyciągał na początku osoby występujące w kostiumach ideologicznych, które dziś mogą się wydawać dość egzotyczne: maoistów, hippisów, buddystów czy zwolenników ekologii głębokiej. W tym kontekście jest zrozumiałe, że przed 1989 rokiem Europejska Wspólnota Gospodarcza (protoplastka Unii Europejskiej), zrzeszająca przecież do 51
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
Zieloni wciąż prezentują jednoznacznie euroentuzjastyczną, profederalistyczną, może wręcz kosmopolityczną czy globalistyczną, otwartą na różnice kulturowe wizję Europy. W 2003 roku, kiedy ważyły się losy rozszerzenia Unii Europejskiej, zdecydowanie poparli akcesję dziesięciu nowych państw, w tym Polski. Tymczasem polska debata europejska podporządkowana jest „interesowi Polski”, choć rozmaicie można go definiować. Prawicowi eurosceptycy powiedzą, że polega on na zachowaniu pełnej suwerenności, która umożliwi szeroko rozumianą obronę przed obcymi wpływami — politycznymi, gospodarczymi, kulturowymi, religijnymi itp. Dla liberałów będzie to „powrót do Europy”, czyli integracja ze strukturami unijnymi, która umożliwi polskiemu społeczeństwu przyswojenie sobie europejskich wzorców demokracji i praw człowieka oraz pozwoli dołączyć do wspólnego rynku europejskiego. Socjaldemokraci podkreślają, że proces integracji musi się wiązać z poprawą standardów socjalnych — tak w starych, jak i nowych państwach członkowskich (choć socjaldemokracja z Europy Środkowo-Wschodniej zdaje się być tu bliższa liberałom). Lewica bardziej czerwona nierzadko dochodzi do wniosku, że jest to niemożliwe, ponieważ ze względu na to, że Unia Europejska jest dziś przede wszystkim wspólnym rynkiem, siłą rzeczy następuje pogorszenie się standardów socjalnych, fiskalnych, dotyczących wynagrodzeń, co uniemożliwia prowadzenie konsekwentnie lewicowej polityki gospodarczej czy społecznej. Dlatego różne europejskie ugrupowania socjalistyczne czy komunizujące opowiadają się albo za gruntowną przebudową Unii Europejskiej — przekształceniem jej w rodzaj superpaństwa dobrobytu, albo — skoro to na razie niemożliwe — sprzeciwiają się dalszej integracji na modłę neoliberalną. Gdzie w tym wszystkim sytuują się europejscy Zieloni? Gdybyśmy spojrzeli na bardziej odległą historię — zanim Polska miała jakiekolwiek widoki na przystąpienie do UE, gdybyśmy wrócili do czasów, kiedy tkwiła jeszcze w strukturach bloku radzieckiego, Układzie Warszawskim i Radzie Wzajemnej Pomocy Gospodarczej — obraz Zielonych mógłby współczesnego wyborcę i wyborczynię zaskoczyć. W 1984 roku Zieloni po raz pierwszy zostali wybrani do Parlamentu Europejskiego — mandaty uzyskało siedmiu kandydatów z Niemiec oraz po dwóch z Holandii i Belgii. Utworzyli wówczas „Tęczową Frakcję”. Nazwa ta była jak najbardziej adekwatna, ponieważ Zieloni zasiadali w niej razem z niedobitkami z kilku partii komunistycznych, regionalistycznych, a nawet z czwórką polityków z eurosceptycznego, radykalnie lewicowego duńskiego Ruchu Ludowego Przeciw Unii Europejskiej. Frakcja wspólnie walczyła o kwestie związane z ochroną środowiska, energią atomową czy ochroną praw zwierząt, ale jej spójność osłabiał wewnętrzny podział na zwolenników Unii Europejskiej i jej przeciwników.
1973 roku zaledwie sześć państw, nie była wcale naturalną opcją wyboru dla rodzącego się ruchu Zielonych. Jego działaczom i działaczkom nieobce były takie postawy jak: krytyka Zachodu jako takiego, odrzucenie w całości ówczesnego systemu politycznego, niechęć do jego establishmentu, kontestowanie sztywnych struktur organizacyjnych — np. partii politycznej, czy zamiar obalenia kapitalizmu. Rozpad bloku radzieckiego, wygaszenie rewolucyjnych nastrojów w Trzecim Świecie i wchłonięcie kontrkulturowych haseł zachodniej młodzieży przez system towarzyszą „dojrzewaniu” Zielonych do roli poważnej siły politycznej. Część bardziej radykalnych zwolenników i zwolenniczek ruchu uzna tę ewolucję za „stetryczenie”, a może nawet „śmierć” Zielonych i nie będzie mogła się z tym pogodzić. Mimo to w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 1989 roku reprezentacja Zielonych zwiększa się do trzydziestu osób. Po raz pierwszy zielonych przedstawicieli mają Francuzi, Włosi i Portugalczycy. Zieloni mogą odseparować się od towarzystwa, z którym wchodzili w skład Grupy Tęczowej, i tworzą własną Zieloną Grupę w Parlamencie Europejskim, która będzie funkcjonować do 1999 roku, kiedy to ponownie zostanie nawiązana współpraca z regionalistami i frakcja zmieni nazwę na Zieloni — Wolny Sojusz Europejski, pod którą funkcjonuje do dziś. Z początkiem lat 90., na fali Szczytu Ziemi w Rio de Janeiro w 1992 roku, Zieloni włączają do swojej politycznej agendy problem zmian klimatycznych. Wtedy też deklarują swoje poparcie dla rozszerzenia Unii o nowe państwa członkowskie, przed którymi po przełomie 1989 roku otwiera się możliwość akcesji do Wspólnoty. Wprawdzie proeuropejskość Zielonych nie zrodziła się z dnia na dzień — np. szwedzka Partia Zielonych postulowała wyjście Szwecji z Unii Europejskiej aż do 2008 roku, kiedy to wykreślono ten postulat po wewnątrzpartyjnym referendum — ale w stosunkowo krótkim czasie Zieloni stali się jedną z najbardziej przychylnych rozszerzaniu i pogłębianiu integracji europejskiej rodzin politycznych w Europie. W 2004 roku powołano Europejską Partię Zielonych, która jest federacją partii politycznych z całej Europy. Ta paneuropejska struktura, która zastąpiła wcześniejsze platformy współpracy, ma wybieralne władze (przewodniczących, zarząd), buduje ponadnarodowe sieci współpracy i grupy robocze w konkretnych dziedzinach, a także ma możliwość formułowania rezolucji, których adresatem są instytucje europejskie czy krajowe. Widmo żelaznej kurtyny Wyzwaniem dla Zielonych w Europie jest zaistnienie w nowych państwach członkowskich. Wybory do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku były dla Zielonych pomyślne — udało się zdobyć 46 mandatów, ale żaden z nich nie pochodził zza dawnej „żelaznej kurtyny”. Problemem krajów Europy Środkowo-Wschodniej i — do pewnego stopnia — Południowej jest to, że o ile Zieloni na zachodzie kontynentu wyrastają z konkretnego doświadczenia, jakie stało się udziałem tamtejszych społeczeństw — swego rodzaju „rewolucji kulturowej”, o tyle w społeczeństwach, dla których najważniejsze było obalenie rządów autorytarnych, ideologia Zielonych jest niejako importowana. Oczywiście, w epoce globalizacji pewne wzorce kulturowe migrują ponad granicami, dzięki czemu ludzie wywodzący się z różnych tradycji czy środowisk mogą mieć wspólne aspiracje. Nawet w państwach realnego socjalizmu, które zamykały się na kontakty z Zachodem, pojawiły się zalążki nowych ruchów społecznych, które stały się w późniejszych latach bazą organizacyjną także dla tamtejszych Partii Zielonych. Część z nich przełamała fatalizm ciążący nad Zielonymi, kiedy wydawało się, że nie ma dla nich miejsca w państwach postkomunistycznych. Np. w Czechach i na Węgrzech udało się wprowadzić zielonych posłów i posłanki do krajowych parlamentów. Niemniej jednak to, że wyborcy i wyborczynie o poglą52
Zieloni — hamulcowi rozwoju? O aktywnści Zielonych w Parlamencie Europejskim słychać w Polsce najczęściej wtedy, kiedy dotyczą one kwestii związanych ze środowiskiem naturalnym. U nas ekologia ciągle postrzegana jest jako „luksus”, na który mogą sobie pozwolić tylko najbardziej zamożne społeczeństwa, natomiast te, które są ciągle na dorobku — np. polskie społeczeństwo — muszą postawić przede wszystkim na rozwój. Kategoria ta rozumiana jest jednak niezwykle wąsko — jako wzrost gospodarczy, który nie powinien napotykać żadnych barier. W Polsce dominujący, neoliberalny dyskurs upodobał sobie szczególnie dwie takie bariery: roszczeniowych pracowników (zwłaszcza z sektorów „budżetówki” i/lub ponadprzeciętnie uzwiązkowionych) oraz ekologów. Różne inicjatywy na rzecz środowiska, w których uczestniczą europejscy Zieloni, przedstawiane były jako przeszkoda w osiągnięciu „nowoczesności”. Tak pisano o protestach przeciwko budowie obwodnicy Augustowa w Dolinie Rospudy, sprzeciwie wobec wykorzystywania w rolnictwie organizmów modyfikowanych genetycznie (GMO), protestach przeciwko budowie elektrowni atomowych, wydobyciu gazu łupkowego z zastosowaniem szczelinowania hydraulicznego, nałożeniu na państwa członkowskie UE obowiązku redukcji emisji gazów cieplarnianych poprzez poprawę efektywności energetycznej i rozwój odnawialnych źródeł energii. Ten niechętny zielonym rozwiązaniom dyskurs dyskredytuje proponowany przez Zielonych model rozwoju — opinii publicznej próbuje on wmówić, że Zieloni proponują „powrót do jaskiń”. Tymczasem Zieloni mają w zanadrzu całościową wizję przebudowy obecnego, generującego kryzys, systemu gospodarczo-społecznego: chcą go przekształcić w system, który będzie trwały, stabilny i gwarantujący bezpieczeństwo wszystkim członkiniom i członkom społeczeństwa. Zieloni przekonują, że nie stać nas na kontynuowanie dotychczasowego podejścia do gospodarki, uprzywilejowującego wzrost gospodarczy. W naszych działaniach musimy uwzględnić bezpieczeństwo socjalne i ekologiczne. „Zielony Nowy Ład” nie jest programem ochrony środowiska, chociaż aspekt ekologiczny jest w nim, oczywiście, silnie wyeksponowany. Jest programem rozwoju — wyjścia ze wspomnianego wielowymiarowego kryzysu poprzez całkowitą zmianę zarządzania zasobami, co pozwoli stworzyć w Europie setki tysięcy nowych „zielonych miejsc pracy” (green jobs) w rozwijających się sektorach przyjaznych środowisku. Integralną częścią zielonego projektu jest także przemodelowanie stosunków społecznych połączone z redystrybucją bogactwa, tak aby wszystkim członkom i członkiniom społeczeństwa zagwarantować godne życie. Ta wizja jest szczególnie pożądana w kraju takim jak Polska, która z racji swojego peryferyjnego usytuowania w strukturze gospodarczej UE boryka się z wysokim bezrobociem (zwłaszcza młodego, dobrze wykształconego pokolenia), niskimi pła53
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
dach zielonych są skoncentrowani w zachodniej części kontynentu, rzutuje także na siłę Zielonych w Parlamencie Europejskim. Z tego powodu nie są oni w stanie konkurować z wielkimi frakcjami centroprawicy i centrolewicy, których przedstawiciele i przedstawicielki odgrywają dominującą rolę w zasadzie we wszystkich państwach członkowskich. Mimo że część polskich wyborców i wyborczyń, która interes Polski rozumie jako przynależność naszego kraju do solidarnej, socjalnej Unii Europejskiej, chroniącej prawa człowieka także tam, gdzie są one zagrożone np. przez interesy wielkich korporacji (np. Internet, żywność, energetyka), troszczącej się o środowisko naturalne i poczuwającej się do odpowiedzialności za problemy globalne, nie ma swoich przedstawicielek i przedstawicieli w Grupie Zielonych w Parlamencie Europejskim, to niespełna 50-osobowa zielona frakcja ma na swoim koncie szereg zasług w tym zakresie. Warto o tym pamiętać.
cami, niestabilnym zatrudnieniem, czy zależnością od zagranicznych inwestycji. Oceniając z tej perspektywy działania Zielonych na rzecz środowiska, można śmiało stwierdzić, że nie są one barierą rozwoju, lecz jego trwałym i niezbędnym warunkiem. O Europę socjalną Żeby nie być gołosłownym, można wskazać szereg działań, jakie podjęli Zieloni w Parlamencie Europejskim po to, by tak rozumianego rozwoju bronić. Ci, którzy straszą Zielonymi, twierdząc, że przez swój „ekologiczny fanatyzm” stawiają na szali dobrobyt społeczny, a przez swój naiwny „kosmopolityzm” niszczą „polskie interesy gospodarcze”, są natomiast rzecznikami rozwiązań wybitnie antyspołecznych. Osiągnięciem, za które możemy być wdzięczni Zielonym, jest zablokowanie niekorzystnych zapisów w dyrektywie usługowej z 2006 roku. Dokument zwany także „dyrektywą Bolkesteina” (od nazwiska ówczesnego komisarza UE ds. rynku wewnętrznego, Fritsa Bolkesteina) zakładał likwidację barier w przepływie usług poprzez wprowadzenie „zasady kraju pochodzenia”, która de facto uniemożliwiłaby kontrolowanie przestrzegania standardów pracowniczych, ekologicznych itp. w firmach świadczących usługi. W pierwotnej wersji dyrektywa otwierała również drogę do całkowitego urynkowienia usług publicznych. W Polsce media w sprzeciwie wobec dyrektywy usługowej widziały „niechęć do polskiego hydraulika”, bagatelizując w ten sposób i zaciemniając istotę sporu. Także polski rząd zajął przychylne stanowisko wobec dyrektywy, dostrzegając w niej szansę na rozwiązanie wewnętrznych problemów z bezrobociem. Zwolennicy dyrektywy przekonywali, że uczyni ona rynek pracy „bardziej konkurencyjnym”. Jej oponenci — Zieloni, lewica, związki zawodowe — mówili natomiast o „dumpingu socjalnym” czy „wyścigu na dno”. Ostatecznie udało się wypracować kompromisową wersję dyrektywy: usunięto „zasadę kraju pochodzenia” i wyłączono z liberalizacji usługi publiczne. Zdaniem neoliberalnych zwolenników pierwotnego kształtu dyrektywy została ona w ten sposób „rozwodniona”. Nową odsłoną sporu pomiędzy Europą neoliberalną, zmuszającą pracowników z państw o różnych standardach społecznych do „konkurencyjności”, a Europą socjalną, stojącą na straży europejskiego modelu społecznego, są kontrowersje wokół dyrektywy o pracownikach delegowanych za granicę. Wskutek kilku kontrowersyjnych wyroków Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości stosowanie tej dyrektywy kłóci się z zasadą równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Komisja Europejska dąży do rewizji dyrektywy, aby zmniejszyć skalę dumpingu socjalnego. Proponuje m.in. dotkliwsze sankcje, kontrolę i lepszą współpracę administracyjną w celu ochrony praw pracowników delegowanych. Zieloni popierają tę propozycję, chociaż są zdania, że należałoby wprowadzić głębsze poprawki: proponowane przez Komisję zmiany pozwoliłyby na zagwarantowanie pewnych minimalnych standardów, ale żeby faktycznie spełnić zasadę równej płacy za równą pracę, konieczna jest także skuteczniejsza kontrola przedsiębiorstw w państwach przyjmujących. Zieloni mają na swoim koncie także istotną poprawkę do dyrektywy dotyczącej maksymalnego czasu pracy, którą udało im się przeforsować w Parlamencie Europejskim. Dzięki niej z dyrektywy usunięte zostały luki prawne, które umożliwiały nierespektowanie maksymalnego, 48-godzinnego czasu pracy w tygodniu (liczonego w czteromiesięcznych okresach rozliczeniowych). Szczególnym zainteresowaniem Zielonych cieszy się również bezpieczeństwo i higiena pracy. Zielona europosłanka Karima Delli przygotowała raport, przyjęty przez komisję zatrudnienia i spraw socjalnych w Parlamencie Europejskim, który m.in. obejmuje ochro54
Zielona dyplomacja Choć polscy Zieloni nie mają jeszcze swoich przedstawicielek i przedstawicieli w Parlamencie Europejskim, konsekwentnie zabiegają o uwzględnianie tego, co się dzieje w Polsce w działaniach europosłów i europosłanek czy Europejskiej Partii Zielonych. Partia Zieloni jest organizacją członkowską EPZ od maja 2005 roku — obecnie mają prawo delegowania do Rady EPZ dwojga delegatów — kobiety i mężczyzny — którzy dysponują jednym głosem. Ponadto w latach 2006-2009 w skład zarządu EPZ wchodziła Magdalena Mosiewicz. Posiedzenia Rady EPZ odbywają się dwa razy w roku. Polscy delegaci mają możliwość wpływania na kształt rezolucji, które mogą dotyczyć ogólnego kierunku integracji europejskiej, ale nierzadko też w szczególnym stopniu dotyczą Polski (np. gaz łupkowy). Delegaci z Polski mogą również składać propozycje własnych rezolucji (np. z ich inicjatywy została przyjęta uchwała o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet Make Europe Free from All Forms of Violence against Women and Domestic Violence). Polscy Zieloni od wielu lat współpracują w konkretnych sprawach z europosłami i europosłankami. W swoich działaniach otrzymywali wsparcie dzięki wizytom w Polsce np. Rebeki Harms (obecnie współprzewodniczącej Grupy Zielonych), Basa Eickhouta, Jose Bove, czy Ulrike Lunacek, a dotyczyło ono m.in. takich spraw jak polityka klimatyczna, gaz łupkowy, czy obywatelskie prawa cyfrowe, nie licząc wsparcia wyborczego. W Polsce organizowane są także konferencje frakcji Zieloni/ Wolny Sojusz Europejski (w marcu 2004 roku w Warszawie, w marcu 2011 roku w Poznaniu) poświęcone kwestiom programowym. Warto również wspomnieć o dwukrotnie organizowanym letnim zielonym uniwersytecie, jaki się odbył w 2009 i 2011 roku na Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie i w Słubicach. Wybory do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku będą dla polskich wyborczyń i wyborców okazją do zagłosowania za zieloną wizją Europy — Europy otwartej i przede wszystkim sprawiedliwej społecznie i solidarnej.
Łukasz Moll
politolog, doktorant Uniwersytetu Śląskiego. Członek Rady Krajowej Partii Zieloni i delegat do Rady Europejskiej Partii Zieloni. Publikuje m.in. w „Zielonych Wiadomościach”.
55
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
ną osoby informujące opinię publiczną o zagrożeniach dla zdrowia swojego i innych osób w zakładach pracy, zwraca uwagę na skutki psychospołeczne dla pracowników związane z nieprzyjazną organizacją pracy i niepewnością zatrudnienia. W raporcie europosłowie i europosłanki domagają się od Komisji Europejskiej zobowiązania państw członkowskich do przyjęcia legislacji zapobiegającej chorobom zawodowym oraz nastawionej na dialog społeczny i włączanie pracowników i pracownice w decydowanie o polityce zapobiegania wypadkom przy pracy i chorobom zawodowym. Zaangażowanie Zielonych w te i inne inicjatywy dotyczące praw pracowniczych pokazuje, że europosłowie i europosłanki spoza Polski nierzadko mogą zrobić dla Polaków i Polek — tak pracujących w kraju, jak i emigrujących za granicę — więcej dobrego niż polscy parlamentarzyści i parlamentarzystki w PE, jak mantrę powtarzający hasła o „ochronie polskich interesów”. W gruncie rzeczy Polska jawi im się jako zagłębie taniej siły roboczej i „specjalna strefa ekonomiczna” w Europie — i na tym chcą budować konkurencyjność polskiej gospodarki.
Zielone abc, czyli co Zieloni myślą o...
a
Aborcja
Zieloni bronią prawa kobiet do świadomego wyboru — aborcja powinna być legalna do 3. miesiąca ciąży. Jednocześnie podkreślają, że i kobiety, i mężczyźni powinni sami decydować w sprawach własnej seksualności i tego, czy mieć czy nie mieć dzieci. Te kwestie zostały rozstrzygnięte w przyjętym na zjeździe założycielskim w 2003 roku Zielonym manifeście. Zieloni opowiadają się za nowoczesną edukacją seksualną w szkołach. W 2006 roku zorganizowali „Akcję: Refundacja”, żeby zwrócić uwagę na kwestię dostępności nowoczesnej antykoncepcji. Domagali się wówczas objęcia jej refundacją, argumentując, że środki antykoncepcyjne to leki podnoszące jakość życia. Zieloni opowiadają się również za finansowaniem ze środków publicznych zabiegów in vitro, zwiększeniem dostępności bezpłatnych szkół rodzenia oraz prawem do bezpłatnego znieczulenia podczas porodu. Atom Sprzeciw wobec energetyki jądrowej Zieloni uzasadniają kosztami ekonomicznymi — koniecznością wyłożenia olbrzymich środków na budowę, niskim potencjałem tworzenia nowych miejsc pracy w porównaniu z energetyką odnawialną, koniecznością gwarancji
56
państwowych, np. ubezpieczeń od wypadków. Innymi ważnymi kwestiami są m.in. scentralizowany charakter inwestycji nuklearnych (przeciwstawiany rozproszonej, obywatelskiej energetyce odnawialnej), konieczność wydobywania oraz importu uranu, a także problemów związanych z przechowywaniem odpadów radioaktywnych. Polscy Zieloni od lat włączają się w upamiętnianie rocznicy katastrofy w Czarnobylu, wspierają również społeczności lokalne niechętne planom lokalizowania na ich terenie elektrowni atomowej — np. protestujące w położonych na Pomorzu Zachodnim Gąskach.
c
Cenzura Zieloni uważają prawo do swobodnej wypowiedzi artystycznej za istotny warunek funkcjonowania demokracji. W roku 2005 stanęli w obronie artystki Doroty Nieznalskiej, oskarżonej o obrazę uczuć religijnych w instalacji Pasja, pokazującej zależności między wzorcami męskości, cielesności i cierpienia. Zieloni opowiadają się za uchyleniem przepisów kodeksu karnego o obrazie uczuć religijnych, często wykorzystywanych jako narzędzie nieformalnej cenzury. Jednocześnie walczą z mową nienawiści — wypowiedziami nawołującymi do dyskryminacji, szczególnie często stosowanymi
przez środowiska prawicowe jako narzędzie wykluczania z debaty publicznej np. osób należących do mniejszości etnicznych, narodowych czy seksualnych. Zieloni uczestniczą w działaniach antyfaszystowskich — np. w manifestacji „Kolorowa Niepodległa”, w kampanii „Nigdy więcej faszyzmu na Allegro” przeciwko handlowi gadżetami neonazistowskimi na aukcjach w internetowym serwisie Allegro. Protestowali przeciwko surowej polityce administracji ówczesnego prezydenta Francji, Nicolasa Sarkozy’ego, wobec społeczności romskiej.
d
Demokracja Zieloni pojmują demokrację wielowątkowo — jako poszerzanie prawa obywatelek i obywateli do decydowania o dotyczących ich sprawach oraz do wyrażania własnej opinii. W 2005 roku stanowczo sprzeciwili się ograniczeniu prawa do demonstracji po tym, jak władze Poznania zakazały przemarszu Marszu Równości przez miasto, a policja zatrzymała część osób, które mimo zakazu uczestniczyły w zgromadzeniu. Demonstracje solidarnościowe pod hasłem „Reaktywacja demokracji. Marsz równości idzie dalej” odbyły się wówczas w największych polskich miastach i w większości z nich ich inicjatorami byli Zieloni. Oprócz wolności zgromadzeń
e
Edukacja Kluczowe w zielonym podejściu jest zintegrowane myślenie o systemie edukacyjnym — od żłobka po kształcenie ustawiczne dorosłych. Szeroka dostępność opieki nad dziećmi ma m.in. umożliwić kobietom szersze uczestnictwo w rynku pracy oraz godzenie ról rodzinnych i zawodowych. W 2010 roku Zieloni poparli postulat Związku Nauczycielstwa Polskiego, aby objąć opiekę przedszkolną subwencją oświatową, co zwiększyłoby jej finansowanie oraz dostępność. Poprawę jakości edukacji przyniosłoby ich zdaniem m.in. zmniejszenie liczebności klas, powrót do szkół gabinetów lekarskich i dentystycznych, odbudowa szkolnictwa technicznego oraz zawodowego, zagwarantowanie bezpłatnych studiów wyższych.
57
Wśród priorytetów służących poprawie sytuacji życiowej studentek i studentów wymieniają wspieranie rozbudowy sieci akademików, przyuczelnianych żłobków i przedszkoli, a także dostępność stypendiów socjalnych. Ekologia Człowiek powinien uczyć się od przyrody, a nie czynić ją sobie poddaną. Obserwując naturalne cykle przyrodnicze (np. obieg wody, tlenu czy azotu w przyrodzie), powinien zrozumieć, że także gospodarka, jaką stworzył, musi stać się cyrkularna. Zamiast marnotrawić zasoby przyrodnicze, powinien korzystać z nich w sposób efektywny, z umiarem, wykorzystując również wygenerowane w tym procesie odpady. Powinien również pamiętać, że przyroda nie jest workiem bez dna, a działania ludzkości — np. emitowanie coraz większej ilości gazów cieplarnianych — nie pozostają bez konsekwencji dla jakości życia ludzi. W zielonej polityce ważną rolę odgrywa sprawiedliwość ekologiczna — przekonanie, że skutki braku poszanowania środowiska przez zamożniejsze państwa, firmy i osoby prywatne nieproporcjonalnie bardziej odczują przedstawicielki i przedstawiciele grup wykluczonych. Emerytury Protestując przeciwko przymusowemu wydłużeniu wieku emerytalnego do 67. roku życia, Zieloni argumentowali, że pomysł rządu PO-PSL w ogóle nie bierze pod uwagę niskiej — w porównaniu z europejską
średnią — stopy zatrudnienia wśród ludności w wieku produkcyjnym, zwłaszcza wśród osób po 50. roku życia. Zamiast tego proponują elastyczny wiek emerytalny w przedziale 60-65 lat, ograniczenie roli OFE oraz umożliwienie wyboru między otwartymi funduszami emerytalnymi a przekazywaniem całości składki emerytalnej do ZUS. Receptą na ustabilizowanie systemu wypłacania świadczeń będzie według Zielonych zwiększenie stopy zatrudnienia, poprawa jakości opieki żłobkowo-przedszkolnej oraz usług publicznych, sprzyjająca zwiększeniu wskaźników dzietności, a także jednolite oskładkowanie kodeksowych oraz pozakodeksowych umów o pracę. Energetyka Zieloni chcą zastąpić dotychczasowy, scentralizowany system energetyczny rozproszoną siecią produkcji i dystrybucji energii. Każda i każdy z nas miałby w nim szansę stać się nie tylko osobą korzystającą z elektryczności czy ciepła, ale również moglibyśmy energię wytwarzać — bylibyśmy prosumentkami/prosumentami. Wzorem takiej energetycznej transformacji są Niemcy, które już dziś 20 proc. swojego zapotrzebowania energetycznego zaspokajają ze źródeł odnawialnych. Połowa zainstalowanej w Niemczech mocy należy do użytkowników i użytkowniczek indywidualnych, a sektor OZE zatrudnia tam już prawie 400 tysięcy osób — dwukrotnie więcej niż branża energetyki konwencjonalnej. Do wyzwań,
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
Zieloni postulują konieczność nowelizacji ordynacji wyborczej — obniżenia progu wyborczego do 3 proc. i zniesienia go w wypadku wyborów samorządowych, zmniejszenia kwot subwencji budżetowych i obniżenia progu ich otrzymywania do poziomu 1 proc. poparcia w wyborach parlamentarnych, zwiększenia finansowania dla think tanków kosztem ograniczenia drogich, wizerunkowych kampanii medialnych oraz przyznania prawa głosu w wyborach samorządowych osobom, które ukończyły 16. rok życia. Są również zwolenniczkami i zwolennikami szerokiego korzystania z referendów lokalnych oraz budżetów partycypacyjnych.
przed jakimi stoi polska energetyka, należą: zmniejszenie uzależnienia od węgla, przyczyniające się do emisji gazów cieplarnianych oraz zwiększenia kosztów zdrowotnych powstałych w wyniku jego spalania, poprawa efektywności energetycznej (dziś do wytworzenia 1 proc. PKB Polska potrzebuje 2,5 razy więcej energii, niż wynosi europejska średnia) oraz szybka renowacja przestarzałych sieci dystrybucyjnych.
poprzez działania promujące prawa do świadomego decydowania o własnym życiu (prawo do przerwania ciąży, dostępna, bezpłatna antykoncepcja i edukacja seksualna w szkołach), na równości ekonomicznej skończywszy (m.in. równe płace, obowiązkowe urlopy ojcowskie, dostęp do bezpłatnych żłobków i przedszkoli).
Eutanazja
Zieloni uważają uprawy roślin modyfikowanych genetycznie za nietrafny wybór polityczny. W wypadku krajów rozwiniętych są one zbędne, w wypadku rozwijających się — gdzie pojawia się argument o ich pozytywnym wpływie na redukcję głodu — są niewłaściwym narzędziem osiągania tego celu. Uprawy GMO to najczęściej wyjaławiające środowisko i ograniczające bioróżnorodność monokultury, które uzależniają rolników od wielkich koncernów, zmuszając ich do kupowania nasion i pestycydów. GMO odwraca uwagę od innych problemów, związanych z globalną sytuacją żywnościową — marnotrawstwem żywności w krajach rozwiniętych, polityką handlową utrudniającą krajom Globalnego Południa zachowanie suwerenności żywnościowej, wadliwą dystrybucją żywności oraz niedostatecznym zróżnicowaniem diety w krajach rozwijających się. Zieloni nie oponują jednocześnie przeciwko naukowym badaniom laboratoryjnym z wykorzystaniem osiągnięć genetyki, np. w medycynie. Gospodarka
Zieloni opowiadają się za prawną dopuszczalnością eutanazji dla osób nieuleczalnie chorych, które będąc w pełni władz umysłowych, wyraziły zdecydowaną wolę zakończenia swojego życia.
f
Feminizm Feminizm jest kolejnym kamieniem węgielnym, na którym ufundowana została zielona polityka. Dążenie do zagwarantowania równości kobietom i mężczyznom we wszystkich dziedzinach życia przejawia się już w parytecie. Partia Zieloni w Polsce ma dwoje przewodniczących — kobietę i mężczyznę. Wszystkie wybierane ciała kolegialne składają się po połowie z kobiet i mężczyzn. Każda z płci ma w wypadku samodzielnego startu wyborczego zagwarantowane po minimum 40 proc. pierwszych miejsc na listach. Listy wyborcze są układane tzw. metodą suwakową — naprzemiennie kandydatka i kandydat. Gwarantuje to stałą obecność tematyki praw kobiet w przekazie partii — począwszy od postulatów parytetów na listach wyborczych,
58
g
GMO
Zielonym pomysłem na globalny kryzys ekonomiczny jest Zielony
Nowy Ład — publiczne inwestycje, tworzące nowe miejsca pracy i jednocześnie zmniejszające emisję gazów cieplarnianych, wpływających na zmiany klimatu. Z jednej strony oznacza to wspieranie takich działań, jak rozbudowa potencjału energetyki odnawialnej, zintegrowane systemy transportowe w miastach, rozwój usług kolejowych, termorenowacja budynków publicznych oraz osiedli mieszkaniowych — z drugiej zaś poprawę jakości podnoszących jakość życia usług publicznych w zakresie opieki nad dziećmi, ochrony zdrowia czy edukacji. Już to krótkie wyliczenie pokazuje wyraźnie, że według Zielonych gospodarka powinna służyć ludziom i środowisku, a nie na odwrót. Kryterium efektywności wykorzystania zasobów (energii, surowców nieodnawialnych, pieniędzy publicznych) jest jedną z zasad zielonej polityki ekonomicznej. Dopuszcza ona dług jako narzędzie polityki antycyklicznej, długofalowo preferuje jednak jego redukcję.
i
Imigracja „Żaden człowiek nie jest nielegalny” — to jedno z haseł ważne dla zielonej polityki. Zieloni krytycznie wypowiadają się o polityce imigracyjnej nastawionej na represje i wykluczenie — jej przykładami w Europie jest agencja ochrony granic UE — FRONTEX, łodzie z uchodźcami na Morzu Śródziemnym oraz obozy odosobnienia w krajach Europy i Afryki Północnej. Wskazują na globalny charakter tego problemu — nierówności ekonomiczne
Internet Globalna sieć nie okazała się — jak wieszczono na początku — technologią automatycznie gwarantującą swobodę wypowiedzi, rozproszenie władzy i swobodny przepływ wiedzy. Stała się przestrzenią walki między wolną kulturą a strzegącym swych monopoli przemysłem praw autorskich, sporów o to, ile mamy prawa do prywatności oraz kontroli nad treściami, które wrzucamy do serwisów społecznościowych, a także ważnym obszarem inwigilacji ze strony służb wywiadowczych. Zieloni od lat angażowali się w działania mające podtrzymać neutralność Internetu, takie jak sprzeciw wobec możliwości wprowadzania przez dostawców sieci traktowanych priorytetowo i przesyłanych szybciej od innych pakietów danych. W roku 2013 zaapelowali do polskiego rządu o przyznanie azylu Edwardowi Snowdenowi, dzięki
59
któremu świat poznał zakres inwigilacji sieci przez amerykańską agencję wywiadowczą NSA. Wraz z innymi organizacjami wystosowali również do polskiego rządu list, domagający się informacji o tym, w jaki sposób chroni on polskie obywatelki i obywateli przed inwigilacją ze strony służb specjalnych USA.
ł
Łupki Szczelinowanie hydrauliczne to niebezpieczna technologia, wymagająca w celu pozyskania gazu wtłoczenia do gruntu mieszanki wody i substancji chemicznych, spośród których część może być szkodliwa dla człowieka i środowiska. Zdaniem Zielonych fakty te, wraz z doniesieniami o zatruciach wód gruntowych, do jakich doszło w Stanach Zjednoczonych, są dostatecznym powodem do odstąpienia w inwestowanie w ten sektor energetyki. Tak jak w przypadku energii jądrowej gaz łupkowy stanowi próbę zakonserwowania dotychczasowego, scentralizowanego modelu wytwarzania energii w oparciu o jej nieodnawialne źródła. Zieloni uczestniczyli w protestach lokalnych społeczności przeciwko eksploatacji gazu łupkowego — np. w położonym na Lubelszczyźnie Żurawlowie. Protestujących odwiedzili również europosłowie Zielonych — Jose Bove z Francji oraz Keith Taylor z Wielkiej Brytanii. Na szczeblu europejskim Zieloni w Parlamencie Europejskim walczą o moratorium na szczelinowanie hydrauliczne.
k
Kultura
Zieloni uważają, że na instytucjach publicznych spoczywa obowiązek upowszechniania dostępu do kultury. Sprzeciwiali się pomysłom likwidacji wiejskich bibliotek pod płaszczykiem ich integrowania z innymi, gminnymi instytucjami kultury. Życzliwie podchodzą do pomysłów, aby umożliwić przedsiębiorstwom odpisywanie 1 proc. CIT na wspieranie przedsięwzięć kulturalnych, uważają jednak, że nie może to zastąpić finansowania publicznego. Postulują również ujednolicenie VAT na książki papierowe i elektroniczne, co przyczyniłoby się do rozwoju czytelnictwa na tym drugim rynku. Opowiadają się za zwiększeniem udziału lokalnych społeczności w zarządzaniu instytucjami kultury — także poprzez wprowadzenie budżetów partycypacyjnych. Wspierają cyfryzację dóbr kultury oraz ich umieszczanie w domenie publicznej, a także gwarancję stabilnego funkcjonowania mediów publicznych.
m
Mieszkalnictwo W roku 2010, podczas kampanii wyborczej do Rady Warszawy, Zieloni zaproponowali, aby miasto przekazywało po atrakcyjnych cenach należące do gminy działki pod warunkiem, że 20 proc. mieszkań trafi do miejskiego zasobu komunalnego. Innym przedstawionym wówczas pomysłem była budowa przez miasto mieszkań komunalnych,
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
oraz kryzys klimatyczny. Zieloni podkreślają rolę pomocy rozwojowej, która powinna wynosić 0,7 proc. PKB krajów rozwiniętych. Skupiają się na integracji migrantek i migrantów, sprzeciwiając się drakońskim pomysłom prawicowych partii antyimigracyjnych. Wskazują na wpływ demontażu systemu zabezpieczeń socjalnych na wzrost napięć społecznych (w tym na tle pochodzenia) i wynikającym z tego wzroście agresji i radykalizmu. Odpowiedzią na nastroje ksenofobiczne ma być budowa tolerancyjnego, wielokulturowego społeczeństwa.
których koszty byłyby następnie spłacane z czynszów płaconych przez lokatorki i lokatorów. Miejski zasób mieszkaniowy miałby zostać poddany termorenowacji. Państwo powinno — zamiast skupiać się na dopłatach do kredytów oraz wzmacniać własnościowy model mieszkaniowy — pomagać w rozwoju budownictwa komunalnego i spółdzielczego na wynajem. Polityka samorządowa wobec lokalnego zasobu mieszkaniowego powinna być kształtowana w dialogu z lokalnymi środowiskami lokatorskimi. Miejsca pracy Szacunki Greenpeace Polska, zawarte w raporcie Pracując dla klimatu, wskazują, że jeśli postawimy na rozwój odnawialnych źródeł energii, to do 2030 roku w Polsce może powstać aż 187 tysięcy miejsc pracy netto — to jest po uwzględnieniu zmniejszenia zatrudnienia np. w kopalniach węgla. To tylko jedno ze źródeł zmniejszenia bezrobocia, jakie mogłoby zostać wykorzystane dzięki realizacji Zielonego Nowego Ładu. Zaletą takich miejsc pracy byłoby ich rozproszenie terytorialne — mogłyby powstawać również na obszarach wysokiego bezrobocia strukturalnego poza głównymi aglomeracjami. Wzrost liczby miejsc pracy byłby możliwy także dzięki poprawie kulejącej dziś infrastruktury kolejowej i przesunięcia części środków finansowych, dziś przeznaczanych głównie na budowę dróg, na transport kolejowy. Problemy sektora budowlanego można by rozwiązać dzięki inwestycjom w termorenowacje oraz budownictwo komunalne, a w dziedzinie polityki
60
społecznej — dzięki zwiększeniu nakładów na edukację i zdrowie, co umożliwiłoby sfinansowanie mniejszych klas w szkołach czy zatrudnienie większej liczby pielęgniarek środowiskowych, co z kolei zmniejszyłoby koszty hospitalizacji, np. osób starszych. Mniejszości seksualne Zieloni od początku aktywnie włączali się w dyskusję o prawach mniejszości seksualnych w Polsce. Uczestniczyli zarówno w pracach nad prawnym uregulowaniem sytuacji par homoseksualnych poprzez wprowadzenie związków partnerskich, jak i w poszerzaniu wiedzy i akceptacji osób nieheteronormatywnych. Brali udział w zakazanym przez władze Poznania Marszu Równości, jak również w warszawskich Paradach Równości, na które nie dawał zezwolenia ówczesny prezydent miasta, Lech Kaczyński. Uczestniczyli także w paradach równości w innych miastach — m.in. w Krakowie i Szczecinie. Zieloni postulują wprowadzenie do szkół edukacji seksualnej, zapobiegającej stereotypowemu postrzeganiu ról płciowych czy piętnowaniu życia płciowego innego niż w obrębie heteroseksualnego małżeństwa.
n
Narkotyki Pierwsze postulaty dotyczące polityki narkotykowej Zieloni zawarli w swoim programie już w 2005 roku. Opowiadają się za depenalizacją posiadania niewielkiej ilości narkotyków na własny użytek (których użytkowanie w przestrzeni publicznej podlegałoby obostrzeniom analogicznym do
tych wobec tytoniu) i odejściem od polityki represji na rzecz polityki minimalizowania szkód. Istotną kwestią jest tu również zapewnienie dostępu do zastępczej terapii metadonowej oraz do użytkowania kanabioli w celu uśmierzenia bólu — substancje mające takie właściwości byłyby wówczas traktowane jako leki. Państwo powinno zadbać o to, aby nie było dostępu do narkotyków w szkołach, rzetelnie edukować na ich temat młodzież oraz wspierać wysiłki organizacji pozarządowych zajmujących się opieką nad osobami uzależnionymi. Nauka Zieloni uważają, że nauka powinna być finansowana na poziomie 3 proc. PKB. Rozwiązałoby to problem niedofinansowania badań naukowych oraz działalności dydaktycznej. Dzięki temu można by przywrócić stypendia naukowe (zastąpione przez stypendia rektora jedynie dla 10 proc. najlepszych z danego kierunku studiów) oraz zwiększyć ich wysokość. Żeby lepiej wykorzystać te zasoby, potrzebne są nowe kadry uniwersyteckie — szkolnictwo wyższe nie powinno ograniczać się wyłącznie do przygotowania zawodowego, ale poszerzać wiedzę ogólnohumanistyczną, przekazywać treści dotyczące równości kobiet i mężczyzn i ekologii. Żeby zapewnić równomierny dostęp do nauczania oraz badań naukowych, Zieloni proponują powrót do podziału szkół wyższych na jednostki głównie naukowe oraz uczelnie wyższe z dydaktyką traktowaną równorzędnie do badań.
Ochrona środowiska
Świadomość rosnącego, negatywnego wpływu człowieka na środowisko naturalne oraz chęć poprawy tej sytuacji to jedna z przyczyn powstania zielonego ruchu politycznego. Polityczność ruchu zielonej polityki bierze się z przekonania, że indywidualne działania na rzecz środowiska — choć ważne — nie wystarczą. Zieloni w Polsce od samego początku zwracali uwagę na konieczność włączenia ekologii do wszystkich polityk państwa — promowali przyjazne dla środowiska rozwiązania w polityce przeciwpowodziowej (promując zalesianie w górnych biegach rzek i zachowywanie terenów zalewowych zamiast regulacji rzek), włączali się w kampanie na rzecz zachowania populacji bałtyckiego dorsza, wspierali również działania Greenpeace w obronie Puszczy Białowieskiej oraz pomysł utworzenia Mazurskiego Parku Narodowego. Najgłośniejszym ich działaniem w tej dziedzinie była zakończona sukcesem ochrona cennej przyrodniczo Doliny Rospudy, przez którą rząd PiS-Samoobrona-LPR planował przeprowadzić odcinek drogi Via Baltica. Na szczeblu lokalnym współuczestniczyli w obronie Pola Mokotowskiego w Warszawie, zagrożonego parcelacją. Odpady Zieloni od wielu lat wskazywali na to, że do niedawna Polska była jedynym obok Węgier krajem, w którym śmieci nie
61
były własnością komunalną. Utrudniało to samorządom prowadzenie kompleksowej polityki odpadowej, Polsce groziły unijne kary z powodu niskich wskaźników recyklingu. Na długo przed obecną „reformą śmieciową”, w 2008 roku, Irena Kołodziej, ówczesna przewodnicząca koła warszawskiego, przygotowała raport o miejskiej polityce odpadowej, w którym zaproponowała przeprowadzenie gminnego referendum w sprawie komunalizacji odpadów. Warszawscy Zieloni brali również udział w obronie EKON -u – przedsiębiorstwa socjalnego, w którym kilkaset osób niepełnosprawnych segregowało odpady. Zaproponowali, aby zmniejszyć wysokość czynszu w lokalach miejskich wynajmowanych przez firmy, pod warunkiem, że zobowiążą się one do stosowania opakowań wielorazowego użytku. Działania te wpisują się w zieloną zasadę polityki odpadowej, znaną jako „3 razy R”: Reduce (zmniejszaj ilość odpadów), Reuse (używaj ponownie), Recykle (poddawaj recyklingowi).
p
Podatki Zieloni wspierają ekologiczną reformę podatkową — zmniejszanie opodatkowania pracy na rzecz opodatkowania zanieczyszczeń i bogactwa. Ważną dla Zielonych zasadę sprawiedliwości społecznej uzupełnia postulat progresywnej skali podatkowej i opodatkowania transakcji finansowych, co
zapewni lepszą redystrybucję bogactwa dla dobra wspólnego. Kierując się tymi zasadami, Zieloni postulują przywrócenie najwyższej, 40-procentowej stawki podatkowej oraz zwiększenie kwoty wolnej od podatku — tak, aby ulżyć osobom najuboższym. Opowiadają się za zwiększeniem wysokości podatku CIT dla największych przedsiębiorstw oraz jego obniżeniem dla małych i średnich firm, które są dla nich podstawą gospodarki. Są zwolenniczkami i zwolennikami działań na rzecz przyjęcia przez Unię Europejską zerowej stawki VAT na produkty efektywne energetycznie, usługi związane z opieką nad dziećmi i osobami starszymi oraz dostępem do Internetu. Wraz z dalszym rozwojem opodatkowania ekologicznego Zieloni dopuszczają możliwość zmniejszania wysokości składek płaconych na ubezpieczenie społeczne. Polityka międzynarodowa Zieloni są za pokojem — protestowali przeciwko amerykańskiej inwazji na Irak oraz planom budowy w Polsce tarczy antyrakietowej przez USA. Interwencje zbrojne uważają za ostateczność i dopuszczają je wyłącznie w przypadku zagrożenia katastrofą humanitarną oraz ludobójstwem. Warunkiem jest uzyskanie od ONZ przez siły międzynarodowe mandatu do interwencji. Organizację Narodów Zjednoczonych, podobnie jak i inne międzynarodowe instytucje, w szczególności Bank Światowy oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy, należy zre-
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
o
formować, zapewnić krajom rozwijającym się większy wpływ na jej działania, które powinny uwzględniać cele ekologiczne i społeczne. Prawo stałych członków Rady Bezpieczeństwa do wetowania działań ONZ należy ograniczyć. Międzynarodowe porozumienia o wolnym handlu powinny być zastąpione zasadami sprawiedliwego handlu, co poprawi standardy społeczne i ekologiczne w krajach Globalnego Południa. Polityka społeczna Zieloni sprzeciwiają się prywatyzacji usług publicznych — obszary życia takie jak ochrona zdrowia czy edukacja są zbyt ważne, by podporządkowywać je logice maksymalizacji zysków i minimalizacji kosztów. Kładą nacisk na współpracę instytucji publicznych z organizacjami pozarządowymi, opierającą się na wymianie dobrych praktyk i uwzględniającą głosy praktyków w danej dziedzinie, zamiast przerzucania na organizacje pozarządowe przez władze centralne i samorządowe ich obowiązków. W dziedzinie pomocy społecznej Zieloni preferują świadczenia uniwersalne — przysługujące wszystkim niezależnie od poziomu dochodów. Powinny one obejmować nie tylko transfery finansowe, ale także świadczenia rzeczowe, takie jak wyprawki szkolne czy „becikowe” w formie zestawu przydatnych dla rodziców przedmiotów — od kartonowego łóżeczka po ubranka na zimę — jak to jest w Finlandii. Prawa autorskie W ostatnich latach mieliśmy do czynienia z wysiłkami globalnych koncernów medialnych, dążą-
62
cych do zaostrzenia przepisów dotyczących wymiany plików oraz dzielenia się twórczością literacką czy filmową. Zieloni w Parlamencie Europejskim — na kilka lat przed powstaniem globalnego ruchu pirackiego — zwracali uwagę na tę kwestię, proponując skrócenie okresu obowiązywania prawa autorskiego oraz zwiększenie przestrzeni „dozwolonego użytku”. Dwójka Piratów ze Szwecji w obecnej kadencji Parlamentu Europejskiego zasiada w ławach frakcji Zieloni/ Wolny Sojusz Europejski. Polscy Zieloni brali udział w demonstracjach przeciwko ACTA — porozumieniu, którego zapisy mogły doprowadzić nie tylko do ograniczenia obiegu kultury w Internecie, ale również do problemów związanych z konfliktami wokół leków generycznych — tańszych zamienników substancji produkowanych przez wielkie koncerny farmaceutyczne. Partie ekopolityczne sprzeciwiają się patentowaniu życia (np. sekwencji DNA) oraz apelują o nowy kompromis w sprawie praw autorskich oraz monopoli w badaniach naukowych, uwzględniający interesy konsumentek/konsumentów z jednej, a ludzi kultury i nauki z drugiej strony. Praca Zieloni opowiadają się m.in. za przyjazną dla małego i średniego biznesu polityką czynszową w miastach oraz redukowaniem „wąskich gardeł” utrudniających rozwój przedsiębiorczości, takich jak nadmierna biurokratyzacja, za długi czas rejestracji firmy czy niedostępność kredytu na działalność gospodarczą. Postulują rów-
nowagę między elastycznością a bezpieczeństwem zatrudnienia (inspirowaną duńskim modelem flexicurity), wynagradzanie studentek i studentów za wykonywaną przez nich na potrzeby przedsiębiorców pracę oraz domagają się przestrzegania praw pracowniczych, czemu miałoby służyć wzmocnienie uprawnień kontrolnych Państwowej Inspekcji Pracy oraz Sanepidu. W 2011 roku poparli postulat „Solidarności” dotyczący stopniowego wzrostu wysokości płacy minimalnej do poziomu połowy średniej płacy. Wspierane (np. za pomocą preferencyjnych stawek VAT) powinny być również podmioty ekonomii społecznej, takie jak spółdzielnie. Prawa człowieka Zielone pojmowanie praw człowieka ma szeroki charakter i nie ogranicza się jedynie do (niezwykle ważnych) kwestii swobód obywatelskich w krajach niedemokratycznych. Wśród istotnych praw, o które Zieloni walczą, wymienić należy m.in. równy status kobiet i mężczyzn, imigrantek i imigrantów, mniejszości seksualnych, religijnych czy narodowych. Istotną rolę odgrywają również prawa kolejnych generacji, takie jak powszechna dostępność wysokiej jakości edukacji, ochrony zdrowia czy prawa do zabezpieczenia społecznego na starość. Ważne są również prawa ekologiczne — np. prawo do czystej wody i powietrza. Osobną kategorią jest „prawo do miasta”, obejmujące m.in. korzystanie ze świadczonych przez gminę usług, dostęp do terenów zielonych w pobliżu miejsca zamieszkania, przede wszystkim zaś częstsze
Przemysł Realizacja projektu Zielonego Nowego Ładu byłaby szansą na ponowne uprzemysłowienie Europy po latach ucieczki przemysłu do krajów o niższych standardach płacowych, pracowniczych czy ekologicznych. Konieczność wyprodukowania nowych turbin wiatrowych, paneli słonecznych, autobusów, pociągów czy materiałów budowlanych to szansa na ponowne ożywienie niegdysiejszych zagłębi przemysłowych. Nowy przemysł musi być jednak inny niż do tej pory — powinien efektywnie gospodarować zasobami, minimalizować generowane przez siebie zanieczyszczenia, a nawet opracowywać nowe modele biznesowe. Przykładem może być przemysł samochodowy, który będzie produkował miejskie samochody elektryczne, będące elementem zintegrowanego, miejskiego systemu transportowego.
r
Rolnictwo Zieloni — zarówno w Polsce, jak i w Europie — chcą innego rolnictwa. Zamiast wielkich monokultur preferują małe i średnie gospodarstwa rodzinne, w których łatwiej o zachowanie lokalnej bioróżnodności oraz tradycji upraw i hodowli. Poza wsparciem dla rolnictwa organicznego, redukującego
63
ilość zużywanych w sektorze chemikaliów, Zielonym zależy na całościowym rozwoju wsi. Już w 2004 roku wzywali do reform w obrębie Wspólnej Polityki Rolnej — skracania dystansu między producentami a konsumentami żywności oraz przekierowania większych środków z dopłat bezpośrednich do tzw. „drugiego filaru WPR” — rozwoju infrastrukturalnego społeczności wiejskich. Umożliwiałoby to wspieranie inicjatyw takich jak spółdzielnie i grupy producenckie, podnosiłoby atrakcyjność agroturystyczną oraz dawałoby szansę na zróżnicowanie wiejskich gospodarek. Sporą szansą dla rozwoju obszarów wiejskich byłby również rozwój energetyki odnawialnej, dający wielu społecznościom lokalnym szansę na niezależność energetyczną i nowe miejsca pracy.
s
Samorząd Samorząd to wspólnota mieszkanek i mieszkańców, zamieszkujących dany obszar. To ważna definicja, przenosi bowiem środek ciężkości z wybieranych na określoną kadencję lokalnych polityków na lokalną społeczność i to ją stawia w centrum. Zieloni bronią jej prawa do monitorowania władz samorządowych, a także ich przedterminowego odwoływania w drodze referendum. W Warszawie Zieloni poparli referendum w sprawie odwołania prezydent miasta Hanny Gronkiewicz -Waltz. Jednocześnie aktywnie promują rozwiązania służące zwiększeniu wpływu lokalnej
społeczności na podejmowane na szczeblu lokalnym decyzje. Przykładowo — w 2010 roku zaproponowali w Warszawie wprowadzenie instytucji referendum dzielnicowego, która pozwoliłaby na rozstrzyganie lokalnych konfliktów, np. wokół planów zagospodarowania przestrzennego. Świeckie państwo Zieloni opowiadają się za pokojowym współistnieniem państwa oraz związków wyznaniowych. Warunkiem jest rozdział tych dwóch instytucji i ukrócenie praktyki wpływania przez kościół katolicki na świeckie ustawodawstwo, np. w kwestii aborcji czy in vitro. Zieloni sprzeciwiają się obecności symboliki religijnej w publicznych urzędach i instytucjach. Lekcje religii chcieliby zastąpić religioznawstwem, podkreślającym różnorodność wierzeń na świecie i uczącym dzieci i młodzież umiejętności wchodzenia w dialog międzyreligijny oraz międzykulturowy. Poszkodowane przez działania Komisji Majątkowej samorządy powinny mieć prawo do domagania się zwrotu utraconych na rzecz kościoła katolickiego nieruchomości lub do adekwatnego odszkodowania. Zieloni postulują również wykreślenie z ustawy o radiofonii i telewizji zapisów o ochronie wartości chrześcijańskich.
t
Transport Zielony system transportowy odwraca dotychczasowe
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
niż tylko raz na cztery lata wpływanie na politykę samorządową poprzez konsultacje społeczne, budżet partycypacyjny i referenda lokalne.
priorytety władz krajowych i samorządowych. Pierwszym krokiem jest racjonalne planowanie przestrzenne, umożliwiające ludziom załatwianie swych potrzeb w najbliższym otoczeniu, bez konieczności podróżowania samochodem na drugi koniec miasta do szkoły czy na większe zakupy. Zielona polityka transportowa promuje interesy pieszych i podróżujących na rowerach, sprzeciwia się spychaniu pieszych do przejść podziemnych, walczy o zintegrowany system dróg rowerowych oraz miejskiego roweru. Wspiera działania na rzecz rozwoju sieci połączeń autobusowych, rozbudowy trakcji tramwajowej (np. Zieloni protestowali przeciwko jej likwidacji w Gliwicach) oraz lepszego wykorzystania kolei w systemie miejskiego transportu. Preferuje obwodnice pozamiejskie — w Warszawie Zieloni wspierali społeczności Chomiczówki oraz Ursynowa protestujące przeciwko rozcinaniu miejskich osiedli. Zieloni opowiadają się za przesunięciem transportu towarowego z dróg na tory, lepszym finansowaniem kolei oraz rozbudową bezpłatnych tras ekspresowych zamiast autostrad.
u
Unia Europejska Polscy Zieloni wprowadzają do debaty publicznej pojęcie „alterfederalizmu”. Oznacza ono poparcie dla idei integracji europejskiej, służącej ludziom i środowisku, zdystansowanej zarówno wobec prawicowych eurosceptyków, jak i naiwnego euroentuzjazmu postulującego
64
głębszą integrację za wszelką cenę. Opowiadają się za zwiększeniem budżetu unijnego do poziomu 10-20 proc. unijnego PKB, m.in. poprzez zapewnienie Unii własnych źródeł finansowania. Większe środki finansowe należy przeznaczyć na ekologiczną transformację systemu energetycznego, zapewnienie minimalnego poziomu praw socjalnych na obszarze całej UE oraz na badania i rozwój. Zamiast przyjmować euro w najszybszym możliwym terminie Zieloni proponują współistnienie walut różnego szczebla — europejskiej, krajowych oraz lokalnych. Oprócz integracji ekologicznej i społecznej jednym z priorytetów zreformowanej, bardziej demokratycznej Unii Europejskiej jest uregulowanie sektora finansowego odpowiedzialny za kryzys finansowy.
z
Zdrowie Priorytetem w tej dziedzinie jest dla Zielonych profilaktyka — rozumiana szeroko, nie tylko jako promowanie zdrowego trybu żywienia czy regularnych badań medycznych, ale też sprzyjających zachowaniu zdrowia warunków pracy czy polityki transportowej, przyczyniających się do zmniejszenia emisji szkodliwych pyłów, substancji chemicznych oraz hałasu. Ważną kwestią jest również zwiększenie wyjątkowo niskich na tle europejskim wydatków na ochronę zdrowia — środki przeznaczone na ten cel powinny być zwiększone co najmniej do poziomu europejskiej średniej, jeśli chodzi
o ich udział w PKB. Od 2007 roku — od czasu „białego miasteczka”, protestu organizowanego pod kancelarią ówczesnego premiera, Jarosława Kaczyńskiego, przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych — Zieloni utrzymują regularne kontakty ze środowiskiem pielęgniarskim. Wsparli walkę pielęgniarek z zatrudnianiem ich na kontraktach zamiast na umowach o pracę, sprzeciwiają się również przekształcaniu szpitali w nastawione na zysk spółki. 7 września 2013 roku zorganizowali we współpracy z OZZPiP i ZNP Kongres Europa Społeczna. Zmiany klimatu Naukowy konsensus w sprawie zmian klimatu jest jasny: podwyższanie się średniej temperatury na Ziemi spowodowane jest emisją gazów cieplarnianych wskutek działalności człowieka. Mają one szereg negatywnych skutków, odczuwalnych również w Polsce, takich jak rosnąca liczba gwałtownych zjawisk pogodowych. Podnoszenie się globalnej temperatury oznacza również m.in. podnoszenie się poziomu mórz i oceanów w wyniku topienia się lodowców na biegunach, szerzenie się chorób tropikalnych na obszarach do tej pory od nich wolnych, pustynnienie oraz ograniczenie dostępu do wody na dużych obszarach globu, co grozi wybuchem konfliktów zbrojnych, głodem oraz rosnącą liczbą uchodźców i uchodźczyń klimatycznych. Żeby zapobiec temu scenariuszowi, Zieloni wspierają globalne negocjacje, mające na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, a także ambitną
Zrównoważony rozwój Zrównoważony (inaczej — trwały) rozwój to polityczne równoważenie kwestii ekologicznych, społecznych i ekonomicznych. To kolejny fundament zielonej polityki. Polscy Zieloni od początku działają na rzecz implementacji tej zasady, zapisanej w polskiej Konstytucji, tak żeby nie była ona jedynie martwym zapisem, wykorzystywanym do pozyskiwania funduszy z Unii Europejskiej. Sprzeciwiają się również zawężaniu lub przeinaczaniu treści tej idei, np. ograniczaniu jej przez polityków Prawa i Sprawiedliwości do równomiernego rozwoju kraju, bez podziału na aglomeracje i peryferia. Zgodnie z zasadą zrównoważonego rozwoju Produkt Krajowy Brutto (PKB) nie powinien być jedynym miernikiem rozwoju danego kraju — uwzględnić należy także inne kryteria, np. dotyczące śladu ekologicznego, wskaźniki wykształcenia, średniej długości życia spędzonego w zdrowiu, równości kobiet i mężczyzn. Wszystkie planowa-
65
ne przez instytucje publiczne działania należy przeanalizować nie tylko ze względu na ich spodziewane skutki gospodarcze, ale także pod kątem wpływu na jakość życia oraz na środowisko naturalne. Zwierzęta „Zwierzę nie jest rzeczą” — to hasło bliskie Zielonym. W politycznej praktyce przejawia się na różne sposoby — od walki z rolnictwem przemysłowym i towarzyszącą mu przemysłową hodowlą zwierząt, poprzez postulowanie ograniczeń w dopuszczalnych odległościach przewożonych na rzeź zwierząt, po zwiększenie dostępności dań wegetariańskich i wegańskich w stołówkach szkolnych i szpitalnych. Polscy Zieloni brali udział w protestach przeciwko dopuszczalności uboju rytualnego bez ogłuszania, wcześniej zaś m.in. zajmowali się kwestią bezdomności zwierząt w Warszawie czy wspieraniem mieszkańców Przelewic pod Szczecinem, którzy protestowali przeciwko hodowli norek. Zieloni angażowali się również w akcje przeciwko obecności żywych zwierząt w cyrku czy przekonujące do niekupowania żywych karpi na Wigilię. Żłobki i przedszkola Dostępność przystępnej cenowo, a najlepiej bezpłatnej opieki żłobkowej i przedszkolnej, jest jednym z warunków umożliwiających kobietom powrót na rynek pracy po urodzeniu dziecka. Edukacja w żłobkach i przedszkolach pozwala dzieciom na przyswojenie sobie umiejętności
społecznych, przydatnych w przyszłym życiu. Zieloni opowiadają się za finansowym wsparciem opieki przedszkolnej z subwencji oświatowej, uznając, że nauka przedszkolna budzi w dziecku ciekawość świata przydatną na dalszych szczeblach edukacji. Przedsiębiorcy, zakładający przyzakładowe żłobki i przedszkola, powinni otrzymywać ulgę podatkową na ich utrzymanie. Władze lokalne powinny inwestować w rozwój sieci publicznych placówek przedszkolnych na nowych osiedlach. Rejonizacja placówek umożliwi nawiązanie kontaktów dzieciom z różnych grup społecznych. Lepsze finansowanie najwcześniejszych szczebli edukacyjnych powinno prowadzić do poprawy ich oferty edukacyjnej, a także przyczynić się do zmniejszenia liczby dzieci w oddziałach.
Zielone ABC opracował Bartłomiej Kozek publicysta „Zielonych Wiadomości”.
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
politykę energetyczno-klimatyczną UE, nastawioną na poprawę efektywności energetycznej oraz rozwój źródeł odnawialnych. Pod koniec 2008 roku w kilku miastach Polski (m.in. w Warszawie, Lublinie i Gliwicach) Zieloni ogłosili projekty miejskich polityk klimatycznych pod hasłem „Chrońmy klimat, chrońmy ludzi”. W dokumentach tych przedstawili postulaty dotyczące ochrony środowiska, energii, transportu oraz lepszego wykorzystywania technologii internetowych.
Zieloni — dołącz do nas... Jan Philipp Albrecht (1982)
Najmłodszy europoseł z Niemiec, specjalizujący się w kwestiach związanych z bezpieczeństwem cyfrowym, ochroną danych osobowych oraz europejskim wymiarem sprawiedliwości. Aktywnie sprzeciwiał się porozumieniu w sprawie SWIFT między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi, dzięki któremu USA miałyby dostać dostęp do danych osób dokonujących transakcji bankowych. Zanim został europosłem, aktywnie działał w młodzieżówce niemieckich Zielonych, będąc jej rzecznikiem w latach 2006-2008.
Adam Bandt (1972)
Wicelider australijskich Zielonych i pierwszy wybrany w wyborach powszechnych przedstawiciel tej partii w tamtejszej Izbie Reprezentantów, reprezentujący drugie największe miasto kraju, Melbourne. Był prawnikiem zajmującym się kwestiami praw pracowniczych. W partii zajmuje się kwestiami stosunków pracy, inwestowania w szkolnictwo wyższe oraz ustawiczne, a także badania i rozwój. Gorący orędownik równości małżeńskiej oraz przeciwnik polityki odsyłania imigrantów do obozów przejściowych w krajach Oceanii.
Volker Beck (1960)
Poseł niemieckich Zielonych do Bundestagu od roku 1994. Bojownik w walce o prawa osób homoseksulanych — przez wiele lat szefował jednej z niemieckich organizacji, zajmujących się tematyką LGBT. Jeden ze sprawców przyjęcia przez kraj ustawy o związkach partnerskich. Regularnie odwiedza manifestacje mniejszości seksualnych w krajach, w których ich sytuacja jest mniej różowa niż w Niemczech — był uczestnikiem m.in. warszawskich Parad Równości. W roku 2006 został pobity podczas demonstracji w Moskwie — w rok później w tym samym mieście zatrzymała go policja. Poza 66
kwestiami LGBT ważnym punktem jego działalności jest polityka imigracyjna — był współtwórcą obowiązujego obecnie w Niemczech prawa, regulującego tę kwestię.
Ingrid Betancourt (1961)
Kolumbijska polityczka, w latach 90. XX wieku założyła Partię Zielonych „Tlen”, by móc kontynuować polityczną karierę opartą na walce z korupcją. W roku 2001 ogłosiła swoje plany kandydowania w wyborach prezydenckich. Rok później została porwana przez bojowników FARC — lewicowej bojówki, walczącej z siłami rządowymi. Była przetrzymywana aż do roku 2008, kiedy została uwolniona w wyniku akcji sił specjalnych. W roku 2010 opublikowała swoje wspomnienia z okresu niewoli.
Joseph Beuys (1921-1986)
Niemiecki artysta i teoretyk sztuki, członek międzynarodowej grupy Fluxus, w latach 60. i 70. XX wieku wykorzystującej doświadczenia dadaizmu do nowych poszukiwań estetycznych w różnych dziedzinach sztuki. Performer wierzący w potencjał transformacyjny sztuki, jej zdolność do dokonania zmiany społecznej. Współtwórca niemieckiej partii Zielonych — był nawet jej kandydatem w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Pacyfista, przeciwnik nuklearnego wyścigu zbrojeń, podejmował tematy polityczne w swojej sztuce — pisząc np. piosenkę uderzającą w ówczesnego republikańskiego prezydenta USA, Ronalda Reagana.
Heinrich Böll (1917 — 1985)
Jeden z najważniejszych niemieckich pisarzy XX wieku, autor m.in. książki Utracona cześć Katarzyny Blum (1974), demaskującej mechanizmy działania goniącej za sensacją prasy. Jego imieniem niemieccy Zieloni nazwali swoją fundację polityczną, która dziś ma swoje biura we wszystkich
Jose Bove (1953)
Europoseł francuskiej partii Europa Ekologiczna — Zieloni (EELV). Wieloletni działacz antyglobalistyczny, obrońca tradycyjnego rolnictwa i promotor idei suwerenności żywnościowej lokalnych społeczności. Pacyfista, przeciwnik broni nuklearnej oraz upraw roślin modyfikowanych genetycznie. Członek-założyciel organizacji ATTAC, od lat promującej opodatkowanie transakcji finansowych, walkę z prywatyzacją usług publicznych i dóbr wspólnych (wody, zdrowia, edukacji) oraz rajami podatkowymi. Przed związaniem się z Zielonymi był niezależnym kandydatem w wyborach prezydenckich w roku 2007, w których zdobył 1,32 proc. głosów. Odwiedzał polskie społeczności lokalne, walczące z eksploatacją gazu łupkowego.
Bob Brown (1944)
Były przewodniczący australijskich Zielonych, wieloletni działacz ekologiczny i polityczny z Tasmanii. Współtwórca Zjednoczonej Grupy Tasmańskiej — pierwszej partii ekologicznej w kraju. Przez wiele lat działał na rzecz ochrony tamtejszych lasów oraz dekryminalizacji homoseksualizmu na obszarze stanu. Pierwszy jawny gej zasiadający w ławach parlamentarnych (był senatorem w latach 1996-2012) oraz pierwszy homoseksualny lider australijskiej partii politycznej. W australijskim Senacie podnosił sprawy prześladowań w Tybecie, Timorze Wschodnim (wówczas pod indonezyjską okupacją) oraz Zachodniej Papui. Podczas wizyty George’a W. Busha w Australii w 2003 roku w proteście przeciwko inwazji USA na Irak zakłócał jego przemówienie w parlamencie.
Reinhard Bütikofer (1953)
Europoseł niemieckich Zielonych, współprzewodniczący (wraz z Moniką Frassoni) Europejskiej Partii Zielonych. W latach 2002-2008 wraz z Claudią Roth szefował niemieckim Zielonym. W działalności politycznej skupia się na kwestiach związanych z Zielonym Nowym Ładem i wykorzystaniem zawartych w nim postulatów do ponownego uprzemysłowienia Europy poprzez wykorzystanie potencjału energetyki odnawialnej kontynentu oraz bardziej efektywnego wykorzystywania surowców.
67
Pascal Canfin (1974)
Polityk francuskiej partii Europa Ekologiczna-Zieloni (EELV). Obecnie — wicemister odpowiedzialny za politykę rozwojową w czerwono-zielonym rządzie premiera Jean-Marca Ayraulta. Wcześniej — członek Parlamentu Europejskiego, specjalizujący się w sektorze finansowym. Zwracał uwagę na niebezpieczne narzędzia stosowane w tym sektorze, zwolennik europejskiego podatku od transakcji finansowych.
Daniel Cohn-Bendit (1945)
Twarz studenckiej rewolty w Paryżu w 1968 roku, wydalony do Niemiec Zachodnich. Angażował się w lewicowy aktywizm oraz działalność publicystyczną w RFN. W 1989 roku był zastępcą burmistrza we Frankfurcie nad Menem, odpowiedzialnym za dialog międzykulturowy. Przyczynił się do zmiany dotychczas restrykcyjnej polityki wobec użytkowników narkotyków. Europoseł od roku 1999, od 2002 współprzewodniczący Grupy Zielonych/Wolnego Sojuszu Europejskiego w Parlamencie Europejskim. Zwolennik federalizacji Europy, krytyk polityki zaciskania pasa, narzucanej przez instytucje europejskie krajom południa Europy.
Joshka Fischer (1948)
Jedna z najbardziej barwnych — oraz najbardziej kontrowersyjnych — postaci globalnego ruchu Zielonych. W latach 1983-1985 był jednym z pierwszych posłów Zielonych w Bundestagu. Gdy po wyborach w Hesji w roku 1985 zawiązana została koalicja Zielonych z SPD, na zaprzysiężenie na stanowisko ministra środowiska tego kraju związkowego przyszedł w trampkach, które dziś można podziwiać w muzeum w Bonn. Za czasów czerwono-zielonej koalicji w latach 1998-2005 pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych. Reprezentant „realistycznego” skrzydła partii, przekonywał ją do zasadności bombardowania Jugosławii przez NATO oraz do udziału w przejmowaniu Afganistanu z rąk talibów. Po roku 2005 odszedł z życia politycznego.
Ralf Fücks (1951)
Prezes Zarządu Fundacji im. Heinricha Bölla. Wcześniej — polityk Zielonych, odpowiedzialny m.in. za kwestie ochrony środowiska i polityki przestrzennej w Bremie. Jego głównymi obszarami zainteresowań jest integracja europejska oraz zielona gospodarka. Zwolennik poszerzania kompetencji UE oraz idei zielonego wzrostu, uznającej, że inwestowanie w ekologiczną transformację gospodarki oraz gospodarkę opartą na
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
krajach związkowych Niemiec oraz kilkudziesięciu krajach całego świata i zajmuje się promowaniem zielonej myśli ekologicznej, społecznej oraz ekonomicznej.
wiedzy pozwoli podtrzymać wzrost gospodarczy i zapewnić finansowanie europejskiego systemu zabezpieczeń społecznych.
Rebecca Harms (1956)
Współprzewodnicząca grupy Zielonych/Wolny Sojusz Europejski w Parlamencie Europejskim. Wieloletnia działaczka antyatomowa — w roku 2005 zleciła przygotowanie TORCH — alternatywnego raportu, poświęconego skutkom katastrofy w Czarnobylu z 1986 roku. W roku 2012 demonstrowała pod stadionem w Charkowie w czasie piłkarskiego meczu Euro 2012 Niemcy-Holandia na rzecz uwolnienia przebywającej w więzieniu byłej premier Ukrainy, Julii Tymoszenko.
Eva Joly (1943)
Francuska polityczka o norweskim pochodzeniu, słynna ze swoich charakterystycznych, czerwonych okularów oraz wieloletniej walki z korupcją. W roku 2009 została europosłanką z listy Europa Ekologiczna. Była kandydatką partii EELV w wyborach prezydenckich w roku 2012, zdobywając 2,3 proc. głosów. Jej poparcie dla Francois Hollanda pomogło w zawarciu paktu wyborczego między Zielonymi a socjalistami, dzięki któremu EELV ma dziś 17 deputowanych i jest trzecią siłą we francuskim parlamencie.
Ska Keller (1981)
Niemiecka europosłanka, zajmująca się tematyką imigracyjną, polityką handlową Unii Europejskiej oraz stosunkami UE z Turcją. Zajmuje się również sytuacją osób młodych na kontynencie, m.in. kwestiami edukacji oraz walki z wysokimi wskaźnikami bezrobocia w tej grupie. W latach 2005-2007 była współprzewodniczącą Federacji Młodych Europejskich Zielonych.
Renate Künast (1955)
Współprzewodnicząca grupy Sojusz’90/Zielonych w Bundestagu. W latach 2001-2005 była ministrą do spraw ochrony konsumenckiej, żywności oraz rolnictwa, gdzie wspierała rolnictwo organiczne oraz poprawę dobrostanu zwierząt hodowlanych, a w roku 2011 — kandydatką partii na burmistrzynię Berlina.
Jean Lambert (1950)
Reprezentująca Londyn europosłanka Partii Zielonych Anglii i Walii (od roku 1999). W Parlamencie Europejskim zajmuje się tematyką socjalną, podnoszącą kwestię szkodliwości sprzeciwu rządu swojego kraju wobec zwiększania kompe68
tencji Unii Europejskiej w tym zakresie. W swej działalności politycznej promuje działania, służące powstawaniu zielonych miejsc pracy, zwraca również uwagę na szkodliwość brytyjskiej kultury długich godzin pracy na zdrowie pracownic i pracowników. Wspiera działania na rzecz płacenia przez instytucje publiczne „płacy do życia” (living wage), wyższej niż oficjalna płaca minimalna.
Ondrej Liska (1977)
Przewodniczący czeskich Zielonych. Był ministrem edukacji w centroprawicowym rządzie Mirka Topolanka, gdzie działał m.in. na rzecz lepszego włączania do systemu szkolnego społeczności romskiej — do tej pory dzieci pochodzące z tej grupy etnicznej były na starcie kierowane do szkół specjalnych pod pretekstem opóźnień w rozwoju. Obecnie zajmuje się odbudową partii po utracie przez nią miejsc w parlamencie.
Caroline Lucas (1960)
Pierwsza reprezentantka Partii Zielonych Anglii i Walii w Izbie Gmin, była przewodnicząca tej partii, była również jej reprezentantką w Parlamencie Europejskim. Wieloletnia działaczka pacyfistyczna i antyatomowa. Członkini grupy roboczej do spraw Zielonego Nowego Ładu, która w roku 2008 na zlecenie Fundacji Nowej Ekonomii przygotowała pierwszą publikację, wzywającą do publicznych inwestycji w ochronę klimatu jako sposobu na wyjście z kryzysu ekonomicznego oraz stworzenie nowych miejsc pracy. W roku 2013 na krótko aresztowana przez policję za udział w proteście przeciwko wydobyciu gazu łupkowego.
Ulrike Lunacek (1957)
Europosłanka Zielonych z Austrii, współprzewodnicząca parlamentarnego zespołu praw LGBT. Wielokrotnie brała udział w warszawskich Paradach Równości. Zajmuje się również kwestiami stosunków na linii UE-Kosowo. Zanim przeszła do Parlamentu Europejskiego, była pierwszą posłanką-lesbijką w parlamencie austriackim. Piastowała również funkcję współprzewodniczącej Europejskiej Partii Zielonych.
Wangari Maathai (1940-2011)
Kenijska działaczka ekologiczna, laureatka (jako pierwsza afrykańska kobieta) pokojowej nagrody Nobla w roku 2004, rok wcześniej — założycielka partii Zielonych w tym kraju. Światową sławę przyniosło jej łączenie programów ochrony środowiska, takich jak sadzenie drzew, z upod-
za podobne gesty pod pretekstem „promowania symboliki nazistowskiej”. Uczestniczyła w Paradach Równości w Warszawie, w roku 2007 otrzymała „Hiacynta” — nagrodę przyznawaną przez Fundację Równości za działania na rzecz przeciwdziałania dyskryminacji gejów i lesbijek.
Elizabeth May (1954)
Marina Silva (1958)
Przewodnicząca kanadyjskich Zielonych, pierwsza wybrana w wyborach posłanka Zielonych w tym kraju. Przez długie lata działała jako aktywistka ekologiczna, m.in. przy kampaniach sprzeciwiających się wydobywaniu uranu czy spryskiwaniu lasów chemikaliami, które jako „Agent Orange” używane były przez Amerykanów podczas wojny w Wietnamie. W kolejnych latach działała jako prawniczka ekologiczna, doradczyni ministerstwa środowiska oraz dyrektorka kanadyjskiego oddziału zasłużonej organizacji ekologicznej — Sierra Club. Planuje zostać pastorką kościoła anglikańskiego.
Antanas Mockus (1952)
Burmistrz Bogoty w latach 2001-2003, gdzie udało mu się zwiększyć dostępność bieżącej wody oraz kanalizacji wśród mieszkanek i mieszkańców stolicy Kolumbii, a także zmniejszyć liczbę zabójstw w mieście. Zatrudnił ośmieszających łamiących przepisy drogowe mimów, promował również „noc kobiet”, podczas której to ojcowie zostawali w domu z dziećmi, umożliwiając odpoczynek matkom. W roku 2009 założył Partię Zielonych. Rok później udało mu się wejść do drugiej tury wyborów prezydenckich, w której zdobył 27,5 proc. głosów. Dziś powiązany jest z polityczną reprezentacją ludności indiańskiej.
Cem Özdemir (1965)
Współprzewodniczący niemieckich Zielonych. Ma on tureckie korzenie, określa się mianem „świeckiego muzułmanina”. Według najnowszych badań sondażowych 20 proc. tamtejszej społeczności tureckiej popiera Sojusz’90/Zielonych, między innymi z powodu przeforsowania przez tę partię w ramach czerwono-zielonej koalicji lat 1998-2005 nowego prawa imigracyjnego oraz jej przywiązania do idei wielokulturowości.
Claudia Roth (1955)
Współprzewodnicząca niemieckich Zielonych. W roku 2006 zgłosiła się na policję z przekreśloną swastyką, rezygnując z immunitetu parlamentarnego w celu zwrócenia uwagi opinii publicznej na absurdalność karania antyfaszystów 69
Działaczka ekologiczna, obrończyni dziewiczej przyrody Amazonii, ministra środowiska w lewicowym rządzie prezydenta Luiz Inácio Luli da Silvy w latach 2003-2008, gdzie walczyła z wpływami lobby wielkich latyfundystów. Ich rosnący wpływ na politykę państwa sprawił, że zrezygnowała ze stanowiska. W roku 2010 wystartowała z poparciem tamtejszej Partii Zielonych w wyborach prezydenckich. Z wynikiem 19,4 proc. głosów zajęła trzecie miejsce, a w dystrykcie stołecznym udało jej się nawet wygrać. Obecnie tworzy własną partię, „Sieć Zrównoważonego Rozwoju”.
Nandor Taczos (1966)
Poseł Zielonych w Nowej Zelandii w latach 19992008. Zwolennik wolnego oprogramowania oraz legalizacji marihuany. Przeciwnik upraw modyfikowanych genetycznie, orędownik koncepcji sprawiedliwości naprawczej — zastępowania kar więzienia czy grzywny bezpośrednim dialogiem sprawcy i ofiary w celu znalezienia najlepszej metody zadośćuczynienia za krzywdy. Rastafarianin znany z posiadania długich dredów. Dziś — aktywista lewicowej Partii Mana, skierowanej do lokalnej społeczności maoryskiej.
Jürgen Trittin (1954)
Polityk niemieckich Zielonych. W latach 19982005 był ministrem środowiska, ochrony przyrody oraz bezpieczeństwa nuklearnego, gdzie nadzorował realizację wygaszania reaktorów jądrowych, uzgodnioną z SPD. Zwolennik niemieckiej transformacji energetycznej — przechodzenia od energetyki węglowej i jądrowej w stronę rozproszonej energetyki odnawialnej.
Metiria Turei (1970)
Współprzewodnicząca Zielonych w Nowej Zelandii. W parlamencie zajmuje się kwestiami sprawiedliwości społecznej, mieszkalnictwa, dzieci oraz społeczności maoryskiej. Przedkładane przez nią projekty ustaw obejmowały m.in. sprawy powiązane z polityką narkotykową, wzmocnieniem ochrony delfinów oraz innych żyjących w oceanie ssaków, a także przeciwdziałaniem wydobyciu surowców na terenie parków narodowych.
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
miatawianiem kobiet. Realizowała je w ramach założonego przez nią w roku 1977 przy wsparciu Narodowej Rady Kobiet Kenii Ruchu Zielonego Pasa, walczącego z pustynnieniem kraju, promującego ekoturystykę i zrównoważony rozwój społeczności lokalnych.
10 lat Zielonych w Polsce 2003: * wrzesień — na zjeździe założycielskim w Warszawie, który się odbył 6-7 września, powołana zostaje partia Zieloni. Delegatki i delegaci przyjmują podstawowy dokument programowy, Zielony Manifest, w którym „podstawowymi wartościami są poszanowanie praw człowieka i respektowanie zasad zrównoważonego rozwoju społecznego, ekologicznego i gospodarczego”. W wyniku sporu o nazwę przy rejestracji partia wpisana zostaje jako Zieloni 2004.
Fotografie z archiwum Partii Zieloni.
2004: * maj — Polska przystępuje do Unii Europejskiej. Jest to ukoronowanie zakończonej pozytywnym rezultatem kampanii referendalnej, w której udział wzięła poprzedniczka partii — Grupa Referendalna „Zieloni”. * czerwiec — Zieloni biorą udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Udaje im się zarejestrować listy w 3 z 13 okręgów wyborczych, zdobywają 0,27 proc. głosów. Uczestniczą w Wiecu Wolności — zgromadzeniu będącym odpowiedzią na zakaz przemarszu przez Warszawę demonstracji środowisk LGBT. * listopad — sprzeciw wobec unijnej dyrektywy w sprawie patentów na oprogramowanie, w pierwotnej wersji umożliwiającej monopolizację rozwiązań programistycznych, np. opatentowanie ikonki koszyka na zakupy.
Zieloni na manifie
70
2005: * styczeń — Zieloni stają w obronie Doroty Nieznalskiej — gdańskiej artystki, oskarżonej o znieważanie uczuć religijnych w jednej ze swoich instalacji. 16 marca ogłaszają Zielonym Dniem Wolności Wypowiedzi i organizują pikiety solidarnościowe w największych miastach Polski. * maj — na posiedzeniu Rady Europejskiej Partii Zielonych zapada jednogłośna decyzja o przyjęciu Zielonych 2004 do organizacji zrzeszającej partie ekopolityczne z całej Europy. * czerwiec — Lech Kaczyński po raz kolejny nie wyraża zgody na przemarsz Parady Równości przez Warszawę. * wrzesień — Zieloni startują w wyborach parlamentarnych z list Socjaldemokracji Polskiej — partii utworzonej przez wieloletniego polityka SLD, Marka Borowskiego. Lista otrzymuje 3,89 proc. głosów i nie wchodzi do Sejmu. * listopad — prezydent Poznania, Ryszard Grobelny, zakazuje Marszu Równości. Decyzję podtrzymuje wojewoda z SLD. Policja pacyfikuje Marsz, Zieloni odpowiadają organizacją w największych miastach kraju demonstracji pod hasłem „Reanimacja Demokracji. Marsz Równości idzie dalej”. W grudniu sąd uznaje zakaz za niezgodny z prawem.
2006: * styczeń: sprzeciw wobec tzw. „dyrektywy Bolkesteina”, która w pierwotnej wersji prowadziła do demontażu zabezpieczeń socjalnych oraz obniżenia jakości usług publicznych pod płaszczykiem swobodnego przepływu usług. * marzec — w Dzień Kobiet Zieloni rozpoczęli zbiórkę podpisów pod projektem ustawy o częściowej refundacji leków antykoncepcyjnych. Pod koniec miesiąca dochodzi do eksmisji partii z zajmowanego przez nią lokalu w klubie Le Madame — ówczesnego centrum kultury alternatywnej w Warszawie. W obronę lokalu angażują się środowiska artystyczne oraz intelektualne z Polski i ze świata. * listopad — w ramach kampanii przed wyborami samorządowymi w Warszawie Zieloni przemianowują Rondo Dmowskiego na Rondo Gombrowicza. W wyborach do Rady Miasta zdobywają 1,68 proc. głosów. W wyborach samorządowych startują w różnych konfiguracjach — np. we Wrocławiu i Gdańsku z Młodymi Socjalistami, w Warszawie samodzilnie, w innych miastach z list LiD.
Bronimy drzew przed wycięciem
Na pikiecie przeciwko ubojowi rytualnemu bez ogłuszania
2007: * luty — pierwsze demonstracje w obronie Doliny Rospudy, której grozi zniszczenie z powodu budowy drogi Via Baltica. Początek działań przeciwko planom budowy tarczy antyrakietowej w Polsce przez Amerykanów. * marzec — Zieloni protestują
2008: * marzec — obrona EKON-u — warszawskiego przedsiębiorstwa zajmującego się segregacją odpadów, zatrudniającego osoby niepełnosprawne. Jesienią otrzymuje ona tereny, na których może kontynuować swoją działalność. * listopad — jako pierwsza partia w Polsce Zieloni zakładają koło w Brukseli. * grudzień — Zieloni biorą udział w szczycie klimatycznym w Poznaniu. Koła partii przygotowują miejskie polityki klimatyczne dla swoich miast.
subwencją oświatową, podnoszonych przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, Obywateli Kultury w ich staraniach o poprawę jej finansowania, a także Kongresu Kobiet w kwestii parytetów na listach wyborczych. * kwiecień — na kongresie partii przyjęty zostaje program zdrowotny, edukacyjny, a także postulaty dotyczące ordynacji wyborczej oraz priorytetów polityki społecznej. * sierpień — wsparcie dla obywatelskiej inicjatywy w obronie Puszczy Białowieskiej. * listopad — Zieloni w koalicji z SLD zdobywają pierwszych radnych samorządowych. Mogą pochwalić się reprezentacją w Radzie Warszawy (Krystian Legierski), Opola (Beata Kubica) i Kątów Wrocławskich (Sebastian Kotlarz) oraz w sejmiku śląskim (Małgorzata Tkacz-Janik) i zachodniopomorskim (Ewa Koś).
2010: * luty — wsparcie postulatów objęcia opieki przedszkolnej
2011: * kwiecień — 25. rocznica katastrofy w Czarnobylu, obchodzona wkrótce po zdarzeniach w japońskiej Fukuszimie. * wrzesień — na kongresie programowym Zieloni poszerzają swoje postulaty w dziedzinie kultury, świeckiego państwa, gospodarki, rynku pracy oraz energii i klimatu. Wkrótce potem Rada Krajowa przyjmuje uchwały dotyczące systemu emerytalnego, transportu, polityki zagranicznej oraz szkolnictwa wyższego. W efekcie powstaje program „Zielone jutro bez obaw”. * październik — z powodu wyborczej klęski SLD Zielonym nie udaje się zdobyć mandatów z ich listy wyborczej.
Nawet Sarmata popiera parytety
Popieramy postulaty pielęgniarek
2009: * maj — obrona warszawskiego Pola Mokotowskiego przed parcelacją, udział w proteście przeciwko propozycjom unijnego Pakietu telekomunikacyjnego, zagrażającego neutralności Internetu. * czerwiec — udział w koalicji wyborczej z SDPL i Partią Demokratyczną w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Wspólna lista Centrolewicy zdobywa 2,44 proc. głosów.
71
2012: * styczeń — rozpoczyna się trwająca przez cały rok mobilizacja społeczności lokalnych na Pomorzu przeciwko budowie elektrowni jądrowych — wsparcia udzielają im działaczki i działacze z Trójmiasta i Szczecina. Wkrótce dołączają do nich społeczności walczące z pomysłami na budowę w ich okolicy odkrywkowych kopalni węgla oraz wydobywania gazu łupkowego. 2013: * marzec — na kongresie w Warszawie partia przyjmuje stanowisko w sprawie zielonej wizji Europy oraz wyraża swoje poparcie dla rozwoju energetyki odnawialnej. * maj — Zieloni sprzeciwiają się ubojowi rytualnemu bez ogłuszania i współuczestniczą w manifestacjach jego przeciwników. Sejm sprzeciwia się procederowi. * czerwiec-lipiec — głos w sprawie inwigilacji sieci internetowej przez amerykańskie służby wywiadowcze oraz w sprawie przyznania przez Polskę azylu Edwardowi Snowdenowi. * wrzesień — organizowany wraz ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego oraz Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych Kongres Europa Społeczna.
Zielony wóz na Paradzie Równości 2013
Zieloni — 10 lat — dla zmainy
na ulicach Warszawy przeciwko prawicowym pomysłom zmian w Konstytucji, które mogłyby doprowadzić do całkowitego zakazu aborcji. Poprawki nie zostają przyjęte. * W przyspieszonych wyborach do Sejmu i Senatu Zieloni wystawiają kandydatkę do Senatu w Katowicach. Monika Paca zdobywa ponad 5 proc. głosów, ale to za mało, żeby uzyskać mandat.
Zieloni to:
1. Nowe miejsca pracy dzięki inwestycjom w ekologię i usługi publiczne. 2. Bezpieczeństwo energetyczne dzięki odnawialnym źródłom energii. 3. Równość płci, prawa mniejszości, solidarność międzypokoleniowa. 4. Wolny Internet i otwarta kultura dostępna dla wszystkich. 5. Obrona publicznej służby zdrowia i edukacji. 6. Demokracja bezpośrednia i prawa człowieka. 7. Czyste środowisko i lepsza jakość życia. Współpracujemy z oddolnymi ruchami społecznymi i związkami zawodowymi.
Sprzeciwiamy się prawom takim jak ACTA, bronimy wolnego internetu.
Reprezentujemy w samorządach głos lokalnych społeczności.
Działamy na rzecz innej Europy — bardziej demokratycznej i społecznej.
Budujemy rzetelną, uczciwą alternatywę polityczną.