Wiersze góralskie compressed

Page 1

I nagroda w kategorii wierszy pisanych gwarą za cykl wierszy Wanda Szado-Kudasikowa (Nowy Targ) Zapochniało bruśnicom Zaplontoł sie, sowoł za kiszone ogórki i rydze mały słoik z bruśnicami. Piykne cyrwone w Olcysku uzbiyrane . Otwarłak. Zapochnioło latem I przybocyło : las zielone paprocie krzocki bruśnicowe niebieściućkie niebo I góry . Boże , co rządzis tym przepiyknym światem co jego skarby pokazujes w kozdyj godzinie jako Ci nie dziękować za to , ze bez małom , cyrwonom bruśnice przysła mi z nowa na mysel przekazywano echem piykna nasyk gór Twoja wielgość Kiebyk wiedziała

ze nońdem Cie za biołom drogom za brzyzkiem za lasem obułabyk kapce opatulyła odziewackom i posłabyk sama bez zospy i śniegi kiebyk ino wiedziała


ze mnie przywices uśmiechnionymi ocami

W góry po mądrość Dźwiyrze Tischnerowej bacówki zaparte na skobel. Nima nikogo. Tyn, co haw siedzioł odeseł daleko. Przysiadłak na progu i ... cy mi się zadrzymało? Porwłak sie bo uśmiechniony seł z góry pytajęcy: Co hań słychno na dole? Wadzom sie, cy juź bijom? Jednmo i drugie, odpedziałak. To dobrze. Bo wiys, kie przy młocce odpadnom plowy to ostatnie cyste, złote ziarno. To jako. Nie trza się tropić? Uchowoj Boze! Ze sarpacki narodzi się nowe. Skobel puściyl i usłysałak jak styrmie sie po schodak gwizdajęcy. Zwidy, cy cary jakie? Obeźrałak sie w zod na dzwiyrze. Były syroko otwarte: Lo mnie Lo nos Lo syckik

II nagroda


w kategorii wierszy pisanych gwarą za cykl wierszy Zofia Roj Mrozicka (Zakopane)

Pomineny

Starodowne casy, wartko sie mineny i zwyki i nuty idom w zatracenie... Po kątak sie plątają basy, gęśle i piscołki po owieckak zbyrcoki i po krowak dzwonki. Stare odzienie portki, kierpce, cuchy i spodnice, katany, gorsety, te w dziewięćsiył i w nietoty. syćko z minionego casu. Wiater holny góralskom nute duje, a zogłos od Hol jom niesie, coby jom ozywić, zagrać, zaśpiewać, ocalić, zawyskać i zatońcyć na polanie w lesie. Abo kany na wiyrśku, na wysokiej grani, jako downo przy watrzysku grali i śpiewali. Coby sie ta nuta do nieba dostała i jako nos, to syćkik w niebie radowała... Uchowoj jom Panie Boze, natchnij niom Góroli, bo dzisiok jom tak zbabrali ze serdusko boli...

Odleciały góralskie anioły Z niedobocka świat sie zrobiył taki obcy. Powolali stare domy, pościnali stare drzewa. Nastawiali murowanic płotów z drutów. Taki tyn świat nie góralski, nie nas... Ino patrzeć jak poklijom stary Giewont bilbordami i oświecom Hole


prosto z nieba, ftore dzisiok jest gladziućkie jak aksamit i, plakatów zodnych mu nie trzeba. Furt nastajom coroz więkse zmiany, stojom auta kany, kiejsi konie stoły. Ka sie podzioł świat bez nos tak ukochany... Wtej sie syćko stało kie za Wielkom Wode odleciały góralskie anioły...

Syćka do jedna Wiecne walki o ślebode wiyrchy i polany, bo noród góralski w Holak zakochany. Rod widzi ik piykno i bliskość do nieba i syćko co w Holak do zycio potrzeba. Cysto woda i trowa ftorom zre zwierzyna, sópki z izbeckami i bacowsko psina. Coby to ocalić musimy sie trzymać, przecie holni ludzie to jedna rodzina. Cy nase Karpaty, choć różne dziedziny, jako holni ludzie rod widzi fto inny. Tom nute co z nuka z pod wiyrchów wypływo toniec i wyskanie


i hyr co ś nik spływo... Syćka sie zjednocmy, bo w jedności siyła, coby nuta Karpat, syćkik weselyła...

III nagroda w kategorii wierszy pisanych gwarą za wiersz „Dziadek” Maria Stoch (Poronin) Dziadek Siod dziadek po strzechom Pyko dym z fajycki Zbocył młode roki Kie posoł owiycki Poprawio kapelus Przycisko na ocy Poziyro po holak Zielonyj ubocy Wstoł, fcioł siy wyprościć Postura przygiynto Choć ni mo goniacki W kozdy dziyń jest świynto Cemuześ tak wartko Pomijoł siy casie Tak wesoło było Zawse na sałasiy Juhasi dojyłi, psy przy nik scekały No i do kosora owce naganiały Fajka mu przygasła, chycił do niyj duchać Dusno siy zrobiło, serce nie fce słuchać Wzion w rękę rózaniyc, bo to kluc do nieba Coz wiyncyj na starość Dziadkowi potrzeba


Wyróżnienie w kategorii wierszy pisanych gwarą za cykl wierszy Izabela Wójcik (Zakopane)

Spóźniono paradnica Przysłaś... Paradzis sie teroz? Syćka cie cekali, witajom z wesołościom, a jo sie pytom ka ześ była bez telo casu?... Ni można tak cłekiem sie bawić, trza go do zycio zochyncać, nie śtuderować i śtuderowanio ucyć! W ciepłyj kolibie ześ z zimom gorzołke piła i co zeście ukwolyły? Ze ona siy jesce śniygiym zesuje, a ty pośpis? Trza to teroz odpracowoć! Kwiotuski majom być piykniejse jako łońskik roków, słonko mo przypiec jako w lecie i zima z Tater mo zynść, wiater mo duhać ciepły, a dyscu ino telo co trza! Dźwiyrzyne musis przepytać bo tyz uciyrpiała, a ziym płonom ubośkać co by ciy dalyj kochała...

Wiesna Wiesna ni mo spełnienio kie nie uwidzis jej w holak! Krokusym trza ją powitać, ino nie pojedyncym ba polanom całom! Pote kacyńcym nastroić ocy ku mocniyjsymu słonku. Usy przecyścić ptosków muzykom po zimowej cisy... A i błyskawico kie huknie to poodpadujom od tobie przedownionie myśli... Kie jesce dyscyk zniedobocka zrosi


wte mozes juz cekać ku latu.

Olcyski las

olcyski lesie mój! duchos ciepłem kie idem na odwiecyrz słuchos kie ukwalujem z potockiem otulos zielonościom kie przychodzem w ciyrniyjsyk kwilak... dzielis sie pochnościom ściyntego drwa kiebyś kcioł pedzieć ze tyz tracis... ucys... a kie dobrze siy dziejy i wartko idem przed sobie, cichućko, lekućko kładzies na mnie smrecynowom rynke... Wyróżnienie w kategorii wierszy pisanych gwarą za cykl wierszy Wanda Łomnicka - Dulak (Piwniczna Zdrój)

Kieby święty Pieter spuściuł choć scebelek to by my se pogodały z Mamom mało wiele

Śpiywki na spominanie ***

łobleciałyście ze mnom wszytkie ściyzki hole i turnicki nikaj nie chodzęcy we Wasy malućki izbince kwitły krokusy i gorycki rosły nowyzse skole łod powały ku dylom sumiała wielgo siklawa i tocuły z wesołościom wode kryśtałowe potocki


uśmiychuwały my sie we dwoicko do świstocka com go kciwemi łocami dogoniuła dziesi pod Świnicom Wracom sie z hol ftoz sie ściesy kiej z kamiennego na drewniany próg przyde ftoz sie nacuduje nad tem jak to Maryjka potrafiuła bez tylaśny spuscaniec dziesi pod Zawrat sie wystyrmać ftoz mi zaźry w łocy Tater pełne teroz kiej ino hań na skolnyf wysokościaf wszytkie plesa spoziyrajo za mnom Wasemi siwemi łockami Mamuś

*** Hej Mamo Mamo posły het za Wami zręcne podłaźniki prymne drużby wiyrchowe muzykanty rozeskły sie z banuwanio chlebne dziyzki parzelinowe cebrzycki karbidówki niewyświycone


zatraciuły w niepamiętaniu śpiywki roków dziecinnyf zwyki i łobycoj prałojców kumoscyne godki usunoły sie sprzed łoców wybiylone izby wysiuruwane podłogi wymajone chołpy zaskły w garle smaki z łojcowizny łowsiane moskole przedpoludzienek we dwojockaf wielkanocno świencenina cas zawar góry i doliny spominek lasy i łącki pochności Pon Bóg zagasiuł światołko Wasyf łoców Te moje ku downości Lampasy *** Kiej Matusia sła do Nieba w grudniowy sryzodze wiater śrybłem zaduł ślady cud trafić Mój Boze. Kiej sła Łaskom zatulono w prababcyny chuście smreki jedle w głos sumiały puście jom ta puście. Kiej sła w kiyrpcaf łowiązanyf boleś-nawłokami


na różańcu dzikie róże modlęcy za nami. Choć sła bez wiyrchy i zaspy lnem kwitły uboce to spoźrały z casu studnie mamie wdzięcne łocy. Ej kiej zawiedła Godzinek nucicki żorliwe po nasemu ze i Janioł pocuł sie scynśliwy. Kiej sła w tobołku niesęcy krzyze i chorości Święty Piętrzę cy u bramy trzymos takif gości. Kiej Matuś przysła ku niebu wiecyste Jadwenty klękła na łoba kolana Święty Święty Święty.

I nagroda w kategorii wierszy pisanych językiem literackim za cykl wierszy Tadeusz Charmuszko (Suwałki)


Halny muzykalni są górale ale tak grać na grzebieniu Tatr tylko on potrafi

Kozica pierwsza dama wśród taterników bez lin i haków bez asekuracji ze skały na skałę z turni na turnię przeskakuje z lekkością motyla a ty człowieku marzysz o skrzydłach

Potok woda pluszcze przeskakuje żwawo z kamienia na kamień z urwiska na urwisko więcej spada niż płynie rozpryskuje w milion kropel żeby w słońcu rozbłysnąć tęczą i schować się wstydliwe pod dywan krokusów II nagroda w kategorii wierszy pisanych językiem literackim za cykl wierszy Edyta Wysocka (Miastko)

Góralu śpiewaj hymn


pókiś przywarty do tej ziemi jak jaskółcze gniazdo pókiś w zielonych horyzontach gór pókiś w ich dotknięciu białe zorze te miejsca one są jak wzniosłe sakramenty żywota słyszysz pod ich sklepieniem maestro kształtuje rytm brzmi stereofonią ciszy i tak daleko tę ciszę słychać bo w pieśni słonecznej dziewiątej symfonii tryskających strumyków życia a każdy ich dzień to tysiąc lat ogromnej wolności górscy pasterze ziarenka chleba pól brodate zegary gaździny białych brzóz ich trwanie w ogromnej zadumie które strzeże świat wokół pni i konarów jako że to są dzieła wzniosłe bo najbliżej boga bo jako ptaki podniebne aż ziemia uklęka wiatry doznań i zadziwienia że można nieść ten splendor niezwykły a codzienny rozmieniony do okruszyn chleba w dorodność łanów życiodajnych w ślimaka wilgotny zapis w szarotek białe wersy w pokorę wiernych oczu psa aż po zagony rozległej miłości które nie umierają nigdy

Lasy dzieciństwa (grzybobrania z matką) Wynijdź lesie z swej głębi, Wynijdź z legowiska zaczajony rozkwitów, Zieloną drzemotą wspartych w ziemię, Po ciemku zapatrzoną... Leon Pasterniak w ich tle wciąż rozpościera się mgła,


kładąc na wierzchołki i stoki chłodne, gęste cienie. pełznie duchami starych drzew i rozwiesza mroki przedziwnych tajemnic. na zwietrzałych kryptach korzeni coraz to zachichoczą brody kosmatych porostów, wychylają głowy z brunatnej chropowatości kory, rozrastają się i rozpływają w żywiczne kadzidła czasu. zenit nieba wiruje ornamentami jastrzębich gniazd, konstelacjami naprzemianległych świateł, wielobarwnymi szelestami dźwięków... i coraz dalej, głębiej: w mrowisk kopcach, w mulistych mierzwach, w mleczajach wełnistych, w ruchliwych patykach węży, w poświacie błędnych moczarów, w zbutwiałych wiekowościach konarów, w lunatycznych pląsach samiczych muchówek, w sennej uległości oczu jagodowych ławic, w rogatych sękach drzeworytów, w pomrukach omszałych mózgoczaszek, i jeszcze w zawilcowych aniołach, gdzie dziecięca rączka w dłoni matki bezpiecznym była wtuleniem.

Tatrzańskie witraże Duch gór Budzi się przed świtem By w nieprzeniknionej mgle Przysiąść legendą ciszy Póki słońce nie rozproszy Chłodnej bieli otulenia Zaraz tatrzańskie anioły Przejrzą się w najczystszych wodach I rozpłyną w osobliwym nastroju Niczym mistyczne żagle brzasku Tu czas się wypełnia Nieskażonym pejzażem trwania Pokolenia przychodzą i odchodzą Przemijają na jawie i we śnie Obraz gór stworzony Na lata świetlne urody i zadumy A jego bramy tak otwarcie proste Jak rozpostarte ramiona


Cudów Popradzkiego Parku Co kryją w sezamach skamielin Cienie ludzkich kształtów marzeń Tu toń Popradu mieni się naj przejrzyściej Witrażami boskich barw i świateł A w swojej cichości leciutkim spianato śpiewu pięknej Oryny Która zbiera kropelki rosy I je układa w hymn chwały O ulubionej Tej Ziemi

III nagroda w kategorii wierszy pisanych językiem literackim za cykl wierszy Anna Piliszewska (Wieliczka)

Kościelisko wieś odziewa się chwiejbą napęczniałych kłosów; jesienność wychodzi z tła - plamy światła skręcone czarnym wąsem winogron, papilotami wyk. chrobotania, trzeszczenia suchych strąków grochu. mak w makówkach grzechocze. góry patrzą z wyskoka. szumią jodły na zboczach: pod ich chropawą korą rosną deski na stoły, na instrumenty. ciągną wozy na jarmark - płowiejące kondukty - coraz ciężej spoglądać wstecz, w woniach grzybów i ściółki czuć zapowiedź senności. starość wychodzi z tła - świeci się piasek próchna kredensów, nakaslików, szuflad, ramek obrazów, chrzęszczą dęby, jesiony - pod ich chropawą skórą rosną deski na trumny.


terkotliwe kondukty powracają z targowisk, wicher puka, i palcem znów przykleja na płotach liście - puste koperty, czarne papiloty... Morskie Oko stara Franciszka jest drobna i siwa – przesuwa w palcach okruszki różańca, gada do rondli, kłóci się z kredensem; mawiają o niej: „ sekutnica"... starą Franciszkę oddadzą do starców za tydzień. dziś posadzili na krześle przy płocie – chociaż nic rozumie , niech na stok popatrzy; niech próbuje spamiętać ten las za gościńcem. i nikt nie zgadnie , że stara Franciszka wie tam, za ścianą świerkowych gałązek jest płaska tafla niebieskiego stawu, którą dzieciaki rozpryskują z pluskiem. a kiedy mocno zaciśnie powieki, na zawołanie sędziwej kobiety staw wyjdzie z brzegów i przebiegnie truchtem górską, pylastą drogę. przycupnie u bolących stóp, by mogła, jak w dziecięcych latach, nawrzucać kamieni w jasną, leniwą wodę. bo już za tydzień dadzą ją do starców...

granit

szereg zielonych sosen tli się żywiczną wonią , archipelagi chmur nad wierzchołkami drzew


niczym nad wieżycami katedr, bazylik, kościołów -niemi świadkowie dżdżu, wyżej przestwór Kosmosu ; wir siwego powietrza. skała dźwiga cierpliwie ślady odbite w Czasie - jak tajemne pieczęcie jest wierna porom roku. ptak - posłaniec podniebny śle zapowiedź pogody - pod kaskadą pstrych piórek puka maleńkie serce. tu i teraz faluje pejzaż transcendentalny - życie jak nić pajęcza; ponad wszystkim jest Słowo.

Ad maiorem Dei gloriam; granit błyszczy od deszczu i odbija rozbłyski pokruszonego światła, frunie wilgotne piórko-sina blizna w powietrzu...

wyróżnienie w kategorii wierszy pisanych językiem literackim za cykl wierszy Ewa Sadurska (Lublin)

Wiatr halny rozkołysał świat obrzmiałe chmury napędził Niebo i ziemię ruszył w tan w taneczny szał je uwięził Z Czerwonych Wierchów chciałam zbiec w dół lecz w dole też wiatr i ciemno... Pod samym wierchem goryczki kwiat jak ja niepewny siebie kołysał się


wraz ze mną

Świt Hej! dzień zmartwychwstał... widać było jak iskrzące się mieniące przez Świetlisty zwiewny opar budziło się słońce A na szpilkach kosodrzewin w słońcu drżały krople rosy co się z brzaskiem same blaskiem słońca stały

I wśród tego ogromnego dniem wschodzącym urzeczenia rozśmiały się wokół góry rozśpiewała ziemia Aż po piargach wantach turniach zahuczało echo i rozbiegło się rozpierzchło po dolinach po kotlinach po stawach daleko... Hej ! dzień zmartwychwstał...

Tatrzańskie sny Dziś śniło mi się... znowu szłam Doliną Złomisk samotnie

wśród głazów skał


w posępny staw spadały szczyty gór bezgłośnie

w pustkowia ciszy uroczystej istnienia lęk wchłonęły skały

U Wrót Żelaznych stałam jak pielgrzym do nieba wrót przywołany...

wyróżnienie w kategorii wierszy pisanych językiem literackim za cykl wierszy Mirosław Kowalski (Mysłowice)

Erotyk górski po kolana brodziłaś w nim albo on po brzeg podmyty zatapiał się w tobie jak potok i jak wiatr zanurzę się w twoich rękach w kropli którą zostawił na rzęsach w kropli potu pod szyją popłynę od gór


w rozchełstanej sukni ku dolinie skrytej w mroku tajemnicy tak wystarczy kropla ciebie a popłynę

Szkice spiskie. Jurgów kościelny zamyka drzwi kluczami z bajki w belki i gonty powsiąkało parę wieków pacierzy i pieśni dlatego pachnie tu mocno drewnem i modlitwą na Polanie Podokólne blaski i cienie na przemian prześwity mgiełki niczym bacowie i juhasi znużeni siedzą w trawie sędziwe szałasy każdy w osobnej zadumie wewnątrz sanktuaria ciszy w spokoju drzemie butwiejący po kątach czas robi się późno w Jurgowie na zmęczony horyzont słońcem w dół upada niebo Przyszli przyszli jedni wbili oczy w cennik placek po zbójnicku


kiełbasa z patelni kwaśnica z żeberkiem wszystko pochłaniali wzrokiem przyszli drudzy pytali o wc w sumie nic tu ciekawego stwierdzili przyszedł taki co wbił zęby w kotlet zestrofował kogoś przez telefon przy piwie jakiś poeta marny z pieskiem u nogi z wierszem przy kapeluszu widział jak pośpiesznie nakrywały się mgiełką zawstydzone speszone Tatry Bukowina Tatrzańska Karczma "Na Bani" 6 VIII 2012

wyróżnienie w kategorii wierszy pisanych językiem literackim za cykl wierszy Małgorzata Polańska (Sanok) Łąka

Łąko górska, barwna, jak tęcza poranka.


Zabiorę cząstkę twojego odosobnienia, zapachu i rosy, do plecaka codzienności, by nie przerażał swoim ciężarem. Tytko przemieniał się w przyjaciela, zawsze gotowego na bose wędrówki, po skalistych szlakach teraźniejszości.

*** Wianki Bieszczadzkiego wiatru, ponaglane westchnieniem Połonin, niosą opowieści: milczących sadów, pokornych cerkwi, figlarnych aniołów, przydrożnych kapliczek. W przestrzeń śpiącego rycerza Giewontu, strażnika wędrówek na szczyty zmęczenia, zachwytu i smaku tabliczki gorzkiej czekolady.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.