18 maja 2022, nr 5
www.crn.pl ISSN 2080-8607
Na ryn bardziej ek IT coraz za się cieni czyna kłaść em kwes tia geopolit yki.
Stan niepewności
Debata o wpływie wojny na działalność firm IT w polskim kanale sprzedaży. Polski rynek pecetów
IT w edukacji
Rozwiązania hiperkonwergentne
CHCESZ BYĆ DOBRZE POINFORMOWANY ? Zapraszamy na
Codziennie nowe treści: n starannie dobierane newsy z Polski, Europy i świata, n
wyniki aktualnych badań rynkowych,
n
przekrojowe artykuły dotyczące najważniejszych trendów biznesowych i technologicznych,
n
opinie kluczowych postaci rynku IT.
Najlepiej poinformowany magazyn w branży IT
N01
dla resellerów, VAR-ów i integratorów
5/2022
34
Rynek VC jest pełen bufonów Nigdy nie wiadomo, jak potoczy się los i gdzie się będzie za 5 lat. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza gdy ma się dobrą passę.
Bezpieczeństwo IT: rośnie świadomość, ale nie budżety Wyzwań z obszaru bezpieczeństwa IT w polskich firmach nie brakuje.
26
46 HCI: szwajcarski scyzoryk w centrum danych Pandemia nie przyczyniła się do wzrostu popytu na rozwiązania hiperkonwergentne.
42
" " $! ࡆ 7 10
14 16 26
27
30 34
40
Fot. Adobe Stock
42
45 46
Błędne koło na rynku półprzewodników Dostawcy czipów dokładają wszelkich starań, aby zwiększyć moce produkcyjne Polski rynek IT w stanie niepewności Atak Rosji na Ukrainę tylko pogorszył sytuację ekonomiczną i logistyczną na polskim rynku IT Ekologiczny OLED Polski startup podpisał umowę z LG Display Szkoły potrzebują szybkich sieci i dobrej ochrony Wzrosła świadomość związania z cyberzagrożeniami Rynek VC jest pełen bufonów Patologiczne zachowania są częstsze tam, gdzie sektor inwestycyjny jest wciąż na wczesnym etapie rozwoju Ankieta CRN.pl: perfect storm Pogarszająca się sytuacja gospodarcza odbija się negatywnie na interesach wielu polskich firm IT Cloud Reseller News AWS, Azure i Google Cloud: 5 trendów zakupowych w chmurze publicznej Bezpieczeństwo IT: rośnie świadomość, ale nie budżety Nie ma jednego remedium na wszystkie problemy związanie z bezpieczeństwem Reset w podejściu do cyberbezpieczeństwa Rozmowa z Pawłem Jurkiem, wicedyrektorem ds. rozwoju w Dagmie Hamowanie i niepokój na rynku PC W I kwartale 2022 roku polski rynek skurczył się o 15 proc., czemu towarzyszą niepokojące wieści płynące z Azji Marża bez kompromisów Felieton Marcina Babiaka HCI, czyli szwajcarski scyzoryk w centrum danych Architektura hiperkonwergentna wniosła nową jakość do serwerowni
Hamowanie i niepokój na rynku PC Po rekordowych wzrostach sprzedaży w latach pandemii, w tym roku nabywcy wcisnęli hamulec.
49
System 6G do 2030 Felieton Leszka Ślazyka
50
Dolina Krzemowa i okolice Wielkie zbiory danych: wyścig z czasem
52
Centrum Wiedzy Menedżera Co to jest archetyp marki
54
Czym będzie Metaverse? Felieton Artura Kurasińskiego
56
LinkedIn Park O czym branża IT (i nie tylko) dyskutuje na największym biznesowym portalu społecznościowym
58
Horror printerki Felieton Wacława Iszkowskiego
60
Puls branży IT Istotne trendy rynkowe – produktowe, technologiczne, biznesowe
62
Transformacja cyfrowa –realizacja strategii Rozmowa z Wojciechem Greleckim, dyrektorem IT w firmie SaMASZ, zajmującej się produkcją maszyn zielonkowych
64
Kradnij ukradzione Felieton Ireneusza Dąbrowskiego
66
Banda czworga i... ściany jaskiń Felieton Wojciecha Urbanka CRN nr 5/2022
3
-u7 b;f v oj mb৵ 0b m;v
Z
asada, zgodnie z którą towar jest warty tyle, ile ktoś chce za niego zapłacić, została niedawno doprowadzona do absurdu. Zapewne umknęło wam, że niejaki Sina Estavi, szef Bridge Oracle, wydał 2,9 miliona dolarów na pierwszego tłita w historii ćwierkającej platformy. Treść wpisu, którego autorem jest Jack Dorsey, założyciel Twittera, brzmi: „just setting up ma twttr”. Co oznacza, że pan Estavi za jedną literę zapłacił 145 tysięcy dolarów. Trochę drogo, ale za tym nieco ekstrawaganckim wydatkiem krył się pewien chytry plan. Po upływie kilkunastu miesięcy wpis Dorseya został wystawiony na sprzedaż, a jego cena wywoławcza wyniosła 48 milionów dolarów. Chętnych nawet nie brakowało, ale jakoś tak wszyscy z wężem w kieszeni. Najbardziej napalony na pierwsze ćwierknięcie wyłożył na stół całe 280 dolarów, ale na aukcji pojawił się też pewien wyjątkowy dusigrosz, który był gotów wydać nie więcej niż marne 6 dolarów. Krótko mówiąc, nie pykło. Co o tym myśli teraz pan Estavi to już jego sprawa, ale mnie zastanawia, co sobie myślał, gdy przelewał kwotę rzędu kilkunastu milionów złotych za coś tak durnego, jak twitterowy wpis. Na jakiej podstawie sądził, że znajdzie jelenia, który da więcej? Ja wiem, że ktoś, kto obraca się w świecie kryptowalut, a właśnie z tego znany jest Estavi, wie, że można się niemiłosiernie wzbogacić na czymś, czego ani nie można dotknąć, ani nawet zobaczyć. Ale przynajmniej miliony ludzi traktują to coś jako środek rozliczeniowy. I nawet, jak na tym stracą, to mogą liczyć, że w przyszłości się odkują. Zapytacie, czym w gruncie rzeczy Sina Estavi różni się od osób wydających grube pliki dolarów na dzieła sztuki współczesnej, które zbyt często – podchodząc do tematu zdroworozsądkowo – nie powinny być warte funta kłaków. No tak, ale jeśli mają dobrą prasę, albo są modne, to kto bogatemu zabroni? Zwłaszcza, że jak ktoś ma nosa do sztuki i biznesu, może to traktować jako w miarę
Dorsey
to nie marka.
4
CRN nr 5/2022
MIESIĘCZNIK CRN POLSKA www.CRN.pl
bezpieczną lokatę kapitału. Pech naszego bohatera polega na tym, że Jack Dorsey nie ma dobrej prasy (zresztą nigdy nie miał), ani nie jest kimś na miarę Elona Muska. O tym drugim słyszała nawet moja Babcia, bo raz na jakiś czas twórca Tesli mignie w serwisach informacyjnych. Podobnie jak Mark Zuckerberg czy Bill Gates. Ale Dorsey? Podsumowując, jeśli masz do wydania trochę grosza, to zainwestuj go w realny biznes, czy też wydaj na nieruchomość, w każdym razie zrób coś, na czym się znasz. Jeśli jednak już koniecznie chcesz błysnąć w towarzystwie, kup pierwsze ćwierknięcie Elona Muska, albo chociaż Krzysztofa Stanowskiego. To nadal będzie bardziej szoł niż biznes, ale przynajmniej budzący jakieś emocje wśród licznych, a nie zwykłe zdziwienie wśród niewielu.
Rok 25, numer 5 (475), 18 maja 2022 PL ISSN 2080-8607 REDAKCJA Aleja Stanów Zjednoczonych 51, lok. 508 04-028 Warszawa redakcja@crn.pl Tomasz Gołębiowski tg (redaktor naczelny) tel. 608 425 699 tomasz.golebiowski@crn.pl Wojciech Urbanek wu (zastępca red. naczelnego) tel. 691 672 065 wojciech.urbanek@crn.pl Karolina Marszałek km (sekretarz redakcji) karolina.marszalek@crn.pl Andrzej Gontarz ag andrzej.gontarz@crn.pl Krzysztof Jakubik kj krzysztof.jakubik@crn.pl Krzysztof Pasławski kp krzysztof.paslawski@crn.pl Tomasz Janoś tj tomasz.janos@crn.pl FELIETONY Marcin Babiak, Ireneusz Dąbrowski, Wacław Iszkowski, Szymon Janiak, Maciej Kawecki Artur Kurasiński, Leszek Ślazyk GRAFIKA, LAYOUT, KOORDYNACJA PRODUKCJI: Tomasz Baziuk FOTOGRAFIE Theta Art Studio Tomasz Pisiński, PhotobyMysluk.pl, Adrian Stykowski, Piotr Syndoman, archiwum PRENUMERATA prenumerata@crn.pl REKLAMA I PROJEKTY SPECJALNE Agata Myśluk tel. 694 455 426 agata.mysluk@crn.pl Jacek Goszczycki tel. 601 935 513 jacek.goszczycki@crn.pl WYDAWCA
Peristeri Sp. z o.o. Aleja Stanów Zjednoczonych 51, lok. 508 04-028 Warszawa Reklamy są przyjmowane w siedzibie wydawnictwa. Za treść ogłoszeń redakcja nie ponosi odpowiedzialności.
Tomasz Gołębiowski Redaktor naczelny
© 2022 Peristeri Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone. Computer Reseller News Polska contains articles under license from The Channel Company. © 2022 The Channel Company. All rights reserved.
PERYSKOP
na plusie
"
na minusie
Samsung w I kw. 2022 r. zarobił „na czysto” blisko 9 mld dol., co oznacza wzrost o 58,5 proc. rok do roku. Przychody koncernu wyniosły w tym czasie około 61,6 mld dol. Wynik przekroczył oczekiwania dzięki popytowi na pamięci serwerowe i komputerowe. Zwiększyła się także sprzedaż smartfonów po premierach nowych modeli flagowych, nieźle schodziły także tablety i inteligentne zegarki. W dalszej części roku koncern oczekuje utrzymania się wysokiego popytu na serwery, co przełożyłoby się na rosnące wykorzystanie ośmiokanałowych pamięci DDR4, jak też większe zakupy DDR5 oraz serwerowych nośników SSD.
TSS Europe w wezwaniu na akcje Sygnity obniżyło oferowaną cenę z 12 zł do 9,50 zł, czyli o 20 proc. W marcu br. holenderski koncern zapowiedział, że chce kupić 100 proc. udziałów w warszawskiej firmie po 12 zł za sztukę (co oznaczało łączną kwotę 273,1 mln zł). Zapisy chętnych na sprzedaż trwają już od 11 kwietnia. Koniec jest zaplanowany na 10 maja br. TSS zapewnia, że akcjonariusze, którzy zapisali się na zbycie papierów przed ogłoszeniem obniżki ceny, otrzymają za swoje udziały obiecane 12 zł. Nowa stawka dotyczy wszystkich, którzy zapiszą się po informacji o obniżce do 9,50 zł.
Apple w II kw. finansowym tego roku (zakończonym 26 marca br.) osiągnął nienotowaną dotąd w tym okresie roku sprzedaż na poziomie 97,3 mld dol., co oznacza wzrost o 9 proc. rok do roku. Zysk netto producenta zwiększył się w omawianym okresie o 6 proc., do poziomu 25 mld dol., zaś marża brutto wyniosła 43,7 proc. W następnych kwartałach może być trudniej o kolejne rekordy. Koncern z Cupertino ostrzega, że z powodu ograniczeń w łańcuchu dostaw może stracić aż 4 do 8 mld dol. wartości sprzedaży. Takimi kosztownymi konsekwencjami grożą blokady w Chinach z powodu walki z Covidem. Połowa z 200 największych dostawców koncernu w tym kraju ma siedzibę w objętym lockdownem regionie Szanghaju.
Windows 11 (udostępniony na początku października 2021 roku) w marcu br. działał jedynie na co 15 komputerze z systemem operacyjnym Microsoftu w Polsce. Zdecydowanie dominuje Windows 10 (79,61 proc.), a co ciekawe jego udział jest nawet trochę wyższy niż rok wcześniej (76,09 proc.). Z kolei leciwy XP działa jeszcze na 0,49 proc. krajowych maszyn. Niewielki udział ma także „ósemka” (3,73 proc. komputerów z Win8.1 oraz Win8 łącznie). Globalnie najnowszy system Microsoftu (8,45 proc.) pozostaje w tyle również za Windows 7 (12,11 proc.).
Pracownicy IT w I kw. 2022 roku byli adresatami znacznie wyższej (+ 47 proc.) liczby ofert pracy rok do roku, a jednocześnie mogli liczyć na większe wynagrodzenia. Górna mediana zarobków w przypadku umów B2B wyniosła w omawianym okresie 21 tys. zł netto + VAT, a więc o 12 proc. więcej niż w I kw. 2021 r. – wynika z danych No Fluff Jobs. Zatrudnieni na umowę o pracę mogli liczyć na kwoty między 10,7 a 17 tys. zł brutto. Co ciekawe, w ostatnim czasie bardzo zyskały na znaczeniu stanowiska takie, jak zarządzanie projektami i produktami, a więc specjalizacji niezwiązanych ściśle z programowaniem. Zakład Ubezpieczeń Społecznych planuje w 2022 roku organizację 52 przetargów IT o wartości ponad 820 mln zł – informuje „Puls Biznesu”. Szykują się zatem wielomilionowe postępowania na systemy informatyczne, sprzęt i licencje. Największy przetarg, warty 97 mln zł netto, ma dotyczyć licencji mainframe z usługą wsparcia. Wielkie pieniądze, ponad 64 mln zł, przygotowano też na zakup licencji Microsoftu. Na sprzęt powinno pójść z kolei około 60 mln zł, a zbliżona kwota na zestawienie i utrzymanie sieci WAN.
NTT System, po bardzo dobrym 2020 roku, w ubiegłym roku zdołało jeszcze poprawić swoje wyniki. Skonsolidowane przychody w 2021 roku po raz pierwszy w historii firmy przekroczyły 1 mld zł, sięgając poziomu 1,15 mld zł (46 proc. więcej niż w 2020 roku). Zysk netto natomiast poprawił się aż o 109 proc. (do kwoty 17,9 mln zł). Dla przypomnienia, pierwsze 100 mln zł obrotu NTT osiągnęło w 1997 roku. Na ubiegłoroczne wyniki grupy wpłynął przede wszystkim wzrost sprzedaży w Polsce (o 51 proc. rok do roku), co wskazuje na dużą chłonność lokalnego rynku.
Globalny rynek smartfonów skurczył się w I kw. 2022 roku o 7 proc. rok do roku, do 328 mln sztuk – wynika z danych Counterpoint Research. Spadek był spowodowany utrzymującymi się niedoborami komponentów, lockdownami w Azji oraz inwazją Rosji na Ukrainę. Wygląda na to, że najlepiej z brakami podzespołów poradził sobie Samsung, o czym świadczy nadspodziewany wzrost dostaw wobec IV kw. 2021 r. oraz spadek tylko o 3 proc. rok do roku, pomimo późnego wprowadzenia na rynek nowego flagowego modelu. Najwięksi chińscy producenci, jak Xiaomi, Oppo i Vivo, przeżyli duży kryzys dostaw komponentów w I kw. br. W efekcie ich sprzedaż spadła aż o 19 do 20 proc. rok do roku. Action Europe, niemiecka spółka zależna Actionu (polska firma była jej jedynym udziałowcem), została skreślona z niemieckiego rejestru przedsiębiorców. Decyzję o jej likwidacji podjęto we wrześniu 2018 roku, kiedy to, w związku z postępowaniem sanacyjnym Actionu, niemieckiej spółce ograniczono dostęp do finansowania, ubezpieczyciele wycofali limity, jak też nastąpiła utrata rentowności. Mimo podejmowanych prób nie udało się doprowadzić do porozumienia w sprawie sprzedaży spółki. Asbis Enterprises w I kw. 2022 roku zanotował spadek przychodów o 5 proc., do kwoty 694,6 mln dol. Pomimo to I kw. br. okazał się najlepszy w historii grupy pod względem rentowności netto (zysk wyniósł 16 mln dol.). Do niedawna Rosja i Ukraina były największymi rynkami dystrybutora (łącznie odpowiadały za około 30 proc. obrotów), podczas gdy obecnie największym pod względem sprzedaży krajem dla Asbisu stał się Kazachstan (wzrost przychodów aż o 42 proc. rok do roku). Jak zapewnił Serhei Kostevitch, prezes Asbisu, dystrybutor przestrzega wszystkich sankcji nałożonych na Rosję. Nadal natomiast będzie prowadzić w tym kraju działalność w obszarach nieobjętych embargiem, takich jak usługi serwisowe.
powiedzieli „Trzeba liczyć się z niedoborem czipów do 2024 roku” – Pat Gelsinger, CEO Intela.
„Apple w zasadzie utknął w Chinach” – David Bicknell, główny analityk GlobalData.
„Z przytupem dołączamy do grona globalnych graczy CPaaS” – Krzysztof Szyszka, prezes Vercomu, o przejęciu MailerLite.
CRN nr 5/2022
5
WYDARZENIA
n n
Nowe informacje z branży IT
Netia chce kupić Oktawave
n
Polski dostawca chmury może wkrótce dołączyć do imperium Zygmunta Solorza. Netia złożyła ofertę zakupu 100 proc. akcji Oktawave – poinformował K2 Holding, do którego należy ta spółka. Netia, która przeprowadziła już proces due dilligence, nie zdecydowała się na ujawnienie kosztów planowanego przejęcia. Oktawave dostarcza chmurę dla biznesu (serwery, storage, Kubernetes, sieciówka i in.), oferując wsparcie w migracji i zarządzaniu środowiskiem IT przy wykorzystaniu chmury Oktawave, AWS, Google i Microsoft. Posiada trzy centra danych Tier 3 (w Warszawie i Krakowie), a zespół spółki liczy ponad 50 inżynierów, architektów i administratorów.
n
Amerykańska firma weszła do Polski
AirSlate, dostawca rozwiązań do digitalizacji i automatyzacji procesów biznesowych, otworzył biuro we Wrocławiu. Zespół zajmie się opracowywaniem oprogramowania i narzędzi dla klientów. Na czele polskiego oddziału stanął Michał Wędzicha, który wcześniej pełnił funkcję CEO Core Services (2015 – 2021) i dyrektora sprzedaży do sektora bankowego w Cube.ITG (2013 – 2016). Pracował także w ITG oraz PwC, a karierę zaczynał w 2005 roku w Sygnity. Firma dostarcza między innymi rozwiązania do zarządzania przepływem dokumentów oraz podpisu elektronicznego z pomocą platformy, która umożliwia klientom samodzielne automatyzowanie procesów bez konieczności programowania. AirSlate powstał w 2008 roku, a w ciągu ostatnich dwóch lat przeżyła dynamiczny rozwój spowodowany pandemią. W 2021 roku jej przychody przekroczyły poziom 100 mln dol.
n
n
Francuska korporacja przejmuje polską spółkę
Inetum kupuje katowicki software house JCommerce. Francuska grupa, dostawca usług i rozwiązań cyfrowych dla przedsiębiorstw, zamierza wzmocnić swoją pozycję w Polsce. Planuje podwoić wielkość lokalnej platformy nearshoringowej. Wartość transakcji nie została ujawniona. JCommerce specjalizuje się w tworzeniu oprogramowania w zakresie platform cyfrowych, usług chmurowych, Przemysłu 4.0 i data science. Zatrudnia ponad 300 specjalistów. Do francuskiej grupy należy już warszawska spółka Inetum Polska. W 2021 roku przychody Inetum w naszym kraju wyniosły ponad 100 mln zł, co oznacza blisko 19 proc. wzrost rok do roku. Ponad 400-osobowy zespół Inetum w Polsce świadczy usługi IT dla firm z sektora finansowego, telekomunikacyjnego, energetycznego i lotniczego (ma klientów w 24 krajach). Marek Pokorski, dyrektor generalny Inetum Polska, po połączeniu z JCommerce liczy na osiągnięcie 50 mln euro obrotów w 2022 roku. Grupa Inetum zatrudnia na świecie prawie 27 tys. osób.
n
Niedostatek czipów może potrwać do 2024 r.
„Trzeba liczyć się z niedoborem czipów do 2024 roku” – ocenia Pat Gelsinger, CEO Intela, który dotychczas mówił o problemach z podażą co najmniej do 2023 roku. Bardziej pesymistyczne przewidywania są związane z tym, że niedobory dotykają obecnie wyposażenia fabryk z branży półprzewodników. Opóźniają się dostawy sprzętu potrzebnego do zwiększenia produkcji, bo firmy wytwarzające te narzędzia same cierpią na niedostatek potrzebnych im układów scalonych. Na to błędne koło wskazywał wcześniej tajwański TSMC. Informował o opóźnieniach w wysyłkach wyposażenia do jego fabryk, co może utrudnić firmie realizację planów zwiększenia produkcji od 2023 roku. Pat Gelsinger podkreśla jednak, że Intel radzi sobie nawet lepiej niż dotychczas z zapewnianiem dostępności czipów i po raz pierwszy od lat podaż jest w stanie niemal w całości zaspokoić popyt klientów.
Komputronik jest o krok od końca sanacji
Komputronik SA i Komputronik Biznes uzyskały zgody wierzycieli na zakończenie restrukturyzacji, trwającej od marca 2020 roku. Większość z nich opowiedziała się za przyjęciem propozycji układowych obu spółek. W przypadku Komputronik SA „za” było 91,53 proc. głosów, a w przeliczeniu na sumę wierzytelności 79,44 proc. (ponad 284 mln zł). Dla Komputronik Biznes liczby te wyniosły odpowiednio 92,93 proc. oraz 99,37 proc. (nieco ponad 70 mln zł sumy wierzytelności). Sędzia – komisarz wydał już postanowienie w sprawie stwierdzenia przyjęcia obu układów, co potwierdza prawidłowość głosowań i ich wyników. Następny krok to zatwierdzenie układu przez sąd. Po oddaleniu ewentualnych zażaleń (a w razie ich braku, po upływie terminu ich wniesienia) układ staje się prawomocny i tym samym postępowanie restrukturyzacyjne zostaje zakończone. Komputronik liczy, że cała ta procedura zakończy się w lipcu br. i wówczas rozpocznie się realizacja postanowień układu, czyli przede wszystkim spłata długów według przyjętych propozycji.
6
CRN nr 5/2022
Błędne koło na rynku półprzewodników
Intel, TSMC, a także inni dostawcy czipów dokładają wszelkich starań, aby zwiększyć swoje moce produkcyjne. Co ważne, największą przeszkodą w realizacji tego celu wcale nie są pieniądze. n Wojciech Urbanek
N
iedobory półprzewodników uderzają niemal w całą światową gospodarkę. Kłopoty mają nie tylko producenci komputerów, serwerów, smartfonów, ale również branża motoryzacyjna. Wszystko wskazuje na to, że problem będzie się pogłębiać, bowiem coraz więcej urządzeń wykorzystuje układy elektroniczne, nawet sprzęt AGD z niższej półki cenowej. Co ciekawe, jedną z najpoważniejszych przeszkód, jakie stoją na drodze producentów półprzewodników w ich dalszym rozwoju, jest… brak czipów do maszyn wytwarzających komponenty. W ostatnich miesiącach czas oczekiwania na ten wyspecjalizowany sprzęt drastycznie się wydłużył. O ile na początku pandemii od złożenia zamówienia do jego realizacji trzeba było czekać kilka miesięcy, o tyle obecnie w niektórych przypadkach ramy czasowe wydłużyły się do dwóch lat. W rezultacie nadzieje na szybkie przezwyciężenie globalnego niedoboru chipów słabną. Większość osób blisko związanych z tą branżą twierdzi, że problem będzie się utrzymywał do 2024 roku, a może nawet dłużej. „Spotykam się z pobożnymi życzeniami, że do końca 2022 roku podaż zrówna się z popytem, ale nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić” – mówi Thomas Caulfield, dyrektor generalny GlobalFoundries. Advantest jest japońskim producentem automatycznych urządzeń testujących wykorzystywanych na potrzeby przemysłu półprzewodników oraz przyrządów pomiarowych wykorzystywanych w projek-
towaniu, produkcji i konserwacji systemów elektronicznych, w tym sprzętu do komunikacji światłowodowej i bezprzewodowej oraz cyfrowych produktów konsumenckich. Doug Lefever, dyrektor generalny Advantest America, przyznaje, że czasy realizacji maszyn sprawdzających prawidłowe działanie wyprodukowanych czipów wydłużyły się co najmniej dwukrotnie. Tego rodzaju sprzęt wykorzystuje około 250 tysięcy części, a poślizgi w dostawach zaledwie kilku z nich mogą spowodować poważne opóźnienia. Niezbyt dobre wieści płyną też z gabinetów szefów ASML – holenderskiego producenta bardzo nowoczesnych (i bardzo drogich) urządzeń do produkcji czipów. Peter Wennink, dyrektor generalny tej firmy, nie ukrywa, że choć zacieśnia współpracę z producentami półprzewodników i szuka wspólnych rozwiązań, aby zaspokoić ich popyt na sprzęt, to stanie się to realne dopiero w 2025 roku.
Fot. Adobe Stock
W latach 2020 –2024 rozpocznie działalność 90 nowych fabryk czipów.
)b<1;f bm ;v| 1fbķ b<1;f ruo0Ѵ;lॕ Sytuacja komplikuje się wraz z planami ekspansji ogłaszanymi przez największych producentów półprzewodników. Niedawno TSMC – największy na świecie producent czipów kontraktowych – zapowiedział, że do 2024 roku zamierza wydać 100 mld dol. na zwiększenie swoich zdolności produkcyjnych. Z kolei Intel buduje swoje fabryki w Stanach Zjednoczonych (Ohio i Arizona) oraz Niemczech. Te inwestycje pochłoną zapewne setki miliardów dolarów w ciągu
dekady. Pat Gelsinger, CEO Intela, oznajmił niedawno, że ma nadzieję na zrównoważenie popytu i podaży w 2024 roku, a więc rok później, aniżeli zapowiadał kilka miesięcy wcześniej. Co istotne, pomimo narastających trudności plany dotyczące budowy nowych zakładów produkcyjnych Intela mają pozostać niezmienione. Według branżowej organizacji SEMI w latach 2020–2024 rozpocznie działalność 90 nowych fabryk czipów. To ogromna liczba, znacząco przekładająca się na wielkość rynku dostawców maszyn do produkcji układów elektronicznych, ponieważ czasami wartość pojedynczego narzędzia liczy się w dziesiątkach milionów dolarów. SEMI prognozuje, że nawet przy uwzględnieniu problemów związanych z dostawami, globalna wartość tego rodzaju sprzętu, jaki trafi na rynek w tym roku, ma wynieść ponad 100 mld dolarów. Sanjay Malhotra, wiceprezes SEMI, jest zaskoczony takim stanem rzeczy: „gdyby pięć czy sześć lat temu ktoś powiedziałby, że w 2022 roku ten segment rynku osiągnie wielkość 75 mld dolarów, pomyślałbym, że to duża przesada”. Producenci układów elektronicznych nie mają wątpliwości, że długoterminowe zmiany zachodzące na rynku, takie jak rosnąca popularność samochodów elektrycznych, rozwój automatyzacji przemysłowej i wszechobecność inteligentnych urządzeń, sprawiają, że fabryki czipów znalazły się w bardzo trudnym położeniu. „Popyt nie osiągnął punktu, w którym dałby nam szansę na wykopanie się z dziury. Co gorsza, dziura pogłębia się z każdym kwartałem” – podsumowuje Ganesh Moorthy z Microchip Technology. Tekst powstał na podstawie artykułu w The Wall Street Journal. CRN nr 5/2022
7
WYDARZENIA n
n
Fałszywy e-sklep z elektroniką
Wygląda na to, że oszustów z fałszywego e-sklepu z elektroniką nie dosięgnie wymiar sprawiedliwości. Chodzi o skyteel.pl, który w sierpniu i na początku września 2020 roku kusił klientów niskimi cenami smartfonów. Z ustaleń śledczych wynika, że naciągacze zdążyli w krótkim czasie „sprzedać” telefony komórkowe za łączną sumę 245 tys. zł, zanim zwinęli działalność. Towar nigdy nie dotarł do klientów, których jest kilkuset z różnych regionów kraju. W marcu 2022 roku prowadząca śledztwo w tej sprawie łódzka prokuratura rejonowa umorzyła postępowanie z powodu niewykrycia sprawców. Według ustaleń wprowadzili oni szereg osób w błąd, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości, za co grozi do 8 lat. Wprawdzie nie był to wielomilionowy szwindel, jednak z całej afery płynie bardzo niepokojąca lekcja, że oszustwo na elektronice jednak czasem niestety popłaca… REKLAMA
Action kontra skarbówka
NSA oddalił skargę Actionu w sprawie dotyczącej VAT, gdzie spór dotyczy 29 mln zł (chodzi o decyzję z 2016 roku). Zdaniem UKS w Olsztynie Action zawyżył VAT należny do odliczenia na kwotę 22,564 mln zł za okres od lipca 2011 do stycznia 2012 roku. Spółka odwoływała się do II instancji skarbówki i sądów administracyjnych, jednak ostatecznie kontrolerzy byli górą. Wyrok NSA jest prawomocny. Należność jest objęta układem z mocy prawa i podlega spłacie na określonych w nich warunkach. Naczelny Sąd Administracyjny przychylnie odniósł się natomiast do skargi Actionu w innej sprawie dotyczącej VAT, gdzie spór dotyczy 3,44 mln zł. W tym wypadku urzędnicy zakwestionowali wysokość podatku za okres od sierpnia do grudnia 2010 roku. NSA uchylił w całości niekorzystny dla spółki wyrok WSA w Warszawie z 2019 roku. To jednak nie koniec – efekt jest taki, że sprawa wróci do WSA do ponownego rozpoznania. Podobnie jak powyższa, również ta należność jest objęta układem.
n
Sankcje wojenne: nie tylko Kaspersky
W końcu kwietnia MSWiA ogłosiło listę firm i osób z Rosji lub powiązanych z tym krajem, które w Polsce objęto sankcjami. Wśród nich znajdują się firmy IT, takie jak: Kaspersky Lab z siedzibą w Moskwie, warszawska spółka Kaspersky Lab Polska, częstochowska spółka K Dystrybucja (nowy autoryzowany dystrybutor oprogramowania Kaspersky) oraz Kaspersky Store. Na „czarną listę” trafił także Jewgienij Kaspierski, CEO i współzałożyciel firmy. Embargo objęło ponadto krakowską spółkę Axioma DR IT i warszawską 1C Poland (dostarczają rozwiązania dla biznesu), gdyż uznano je za powiązane z rosyjskim miliarderem Borysem Nuraliewem (głównym udziałowcem holdingu IT, w skład którego wchodzą spółki z grupy 1C). Sankcje nałożone na Kaspersky Lab, Axioma DR IT oraz 1C Poland oznaczają zamrożenie wszystkich środków finansowych i zasobów gospodarczych firmy, zakaz udostępniania im środków finansowych lub zasobów gospodarczych, a także zakaz obchodzenia wyżej wymienionych ograniczeń. Spółki wykluczono również z postępowań o udzielenie zamówienia publicznego lub konkursu. Wobec Kaspersky Lab Polska, K Dystrybucja i Kaspersky Store zastosowano jedynie wykluczenie z postępowań publicznych.
n
Public: umowa za 110 mln zł
Sfinalizowano postępowanie w ramach projektu „Pomorskie e-zdrowie”, prowadzonego przez urząd marszałkowski województwa. Obejmuje ono budowę i wdrożenie systemów dziedzinowych, platformy regionalnej, głównego centrum przetwarzania danych i centrum zapasowego. Oferty w przetargu otwarto w końcu grudnia 2020 roku. Złożyli je, co ciekawe, połączeni w jedno konsorcjum Comarch i Asseco (159 mln zł), konsorcjum Stapro i Suntar Professional Services (97 mln zł) oraz konsorcjum CompuGroup Medical Polska i Comp, które zostało wybrane wykonawcą. Łączna wartość zamówienia wynosi 110,35 mln zł brutto.
8
CRN nr 5/2022
ADVERTORIAL
Bakotech nabrał wiatru w żagle Dystrybutor zwiększa sprzedaż o 30–40 proc. rocznie, równocześnie rozbudowując portfolio i zakres wsparcia dla partnerów – poinformowano podczas konferencji ITSEC.
P
o dwóch latach pandemii partnerzy Bakotechu wreszcie mogli się spotkać jak za dawnych lat, na stacjonarnej konferencji ITSEC. Wydarzenie zgromadziło w warszawskim hotelu Mercure blisko 90 osób z około 80 firm. Wskazuje to nie tylko na „głód” spotkań twarzą w twarz, ale też na spore zainteresowanie partnerów tematem bezpieczeństwa. – Filtrujemy dostępne rozwiązania, staramy się, aby w naszej ofercie były te, które pasują do rynku polskiego i profilu partnerów. Dbamy, aby były proste w implementacji i zapewniały wysokie marże – podkreśla Krzysztof Hałgas, CEO Bakotechu. Z prezentacji producentów wynika, że szczególnie istotnym trendem dla dostawców systemów cyberbezpieczeństwa jest – obok szybko zmieniającego się krajobrazu zagrożeń – rosnąca złożoność infrastruktury. Z tego względu przewiduje się, że przedsiębiorcy będą poszukiwać zunifikowanych i zautomatyzowanych rozwiązań, które są łatwe we wdrożeniu i obsłudze, efektywne w monitorowaniu, a jednocześnie przyspieszają wykrycie i zapobieganie szkodliwym incydentom
Nagrody dla partnerów Bakotechu n Najszybciej rozwijający się partner – IT Indago
n Partner Roku – Point n Handlowiec Roku – Edyta Stawska (IT Indago)
także w przypadku wyrafinowanych ataków, odciążając tym samym zespoły SOC. Szef Bakotechu zwrócił przy tym uwagę na zmieniające się preferencje użytkowników. Otóż w pandemii widać większe zainteresowanie rozwiązaniami skoncentrowanymi na danych i ochronie informacji. Dystrybutor odnotowuje też większe zainteresowanie rozwiązaniami chmurowymi, choć trend ten przypuszczalnie hamuje przekonanie polskich MŚP, że chmura jest droższa niż jej odpowiedniki on-premise. – Zapewne wraz z rosnącymi kosztami pracy i usług, małe i średnie firmy będą coraz częściej korzystać z rozwiązań chmurowych – przewiduje Krzysztof Hałgas.
)b<1;f r-u|m;uॕ ķ b<hv - vru ;7-৵ķ b<1;f ;7 h-1fb Bakotech od 2018 roku osiągnął ponad 100 proc. wzrostu przychodów. Ostatnio obroty zwiększają się rocznie o 30–40 proc. i w 2021 roku osiągnęły wartość 17,5 mln zł. Obecnie Bakotech ma blisko 400 aktywnych partnerów, przy czym liczba ta wzrosła o około 15–20 proc. rok do roku. Coraz większy jest też zespół Bakotechu, który aktualnie liczy 26 osób. W czasie pandemii wzrosła także liczba producentów w ofercie dystrybutora, do 25 marek. Ponadto w ubiegłym roku Bakotech wszedł do Czech i na Słowację. Dystrybutor poinformował również o działaniach wspierających partnerów. Program partnerski B.NET Partner Networks został scentralizowany i usystematyzowany. Wraz z podpisaniem umowy integrator czy reseller staje się partnerem autoryzowanym i uzyskuje korzyści już od pierwszej sprzedaży, a po osiągnięciu 200 punktów ma status premium (1 punkt to 1 tys. zł netto sprzedaży). Takich firm w 2021 roku było około 30, a w obecnym liczba ta wynosi już 44.
Bakotech inwestuje też w edukacyjny filar biznesu, a więc w centrum szkoleniowe Adit (firmy uczestniczące w programie partnerskim Bakotechu mogą tam liczyć na rabaty). W ofercie szkoleniowej znajdują się nie tylko te certyfikacyjne, dotyczące producentów z oferty dystrybutora, ale też szkolenia u partnera i konsultacje dla klientów końcowych (na życzenie partnerów). W ramach Aditu funkcjonuje również centrum techniczne – Adit Premium Support, które umożliwia partnerom przeniesienie na dystrybutora odpowiedzialności za wsparcie techniczne.
o rou|-Ѵ r-u|m;uvhb Z sondażu przeprowadzonego podczas konferencji wynika, że dla partnerów najważniejsza jest szybka rejestracja projektu i oferty (62 proc. odpowiedzi) oraz informacje o produktach (32 proc.). Krzysztof Hałgas poinformował, że Bakotech buduje portal partnerski, który według jego zapewnień spełni te oczekiwania. Dystrybutor idzie z trendem automatyzacji transakcji i sprawnego generowania ofert online, tak aby cały proces handlowy partner mógł łatwo przeprowadzić z dowolnego miejsca w dowolnym czasie, a także miał dostęp do informacji handlowych i finansowych. Na nowym portalu będzie też można zarejestrować projekt, samodzielnie stworzyć ofertę handlową i wysłać ją do akceptacji. – Stworzyliśmy system, który ułatwia współpracę. Zastosowaliśmy narzędzia do bardzo szybkiej komunikacji, wygenerowania prostej oferty i złożenia zamówienia. To wszystko poprzez jeden portal – dodaje Krzysztof Hałgas. Firma zamierza udostępnić testowo od 1 września portal kilku wybranym firmom, a do 1 stycznia 2023 r. platforma będzie dostępna dla wszystkich. CRN nr 5/2022
9
OKRĄGŁY STÓŁ CRN POLSKA
Polski rynek IT w stanie niepewności
Atak Rosji na Ukrainę tylko pogorszył sytuację ekonomiczną i logistyczną na polskim rynku IT. Efektem jest nieuchronny wzrost cen oraz wielomiesięczne oczekiwanie na dostawy towaru z Azji. Zdaniem uczestników debaty CRN Polska, problemy – nawet jeśli uda się szybko zahamować mocarstwowe zapędy Rosji – będą ciągnęły się przez lata.
Kilka czynników spowodowało, że entuzjazm do zakupów wygasł. Rynek lubi spokój i stabilizację, tymczasem dziś mamy dużą niepewność co do kursów walut oraz olbrzymie perturbacje związane z dostępnością towaru. Dopiero w ostatnich dniach [debata odbyła się 20 kwietnia – przyp. red.] zauważamy pewien spadek emocji i liczymy na powrót do normalności.
Jarosław Słowiński Faktem jest, że użytkownicy w początkowej fazie konfliktu wstrzymywali się z zakupami, jeśli te nie były konieczne – nie tylko ze względu na rosnący niepokój, ale też z uwagi na wzrost cen oraz ograniczoną dostępność towaru. Naszą branżę najbardziej dotykają koszty związane z łańcuchami dostaw. Transport kontenera z Chin jest obecnie sześciokrotnie
10
CRN nr 5/2022
droższy niż na początku pandemii. Rozsądną alternatywę mógłby stanowić transport kołowy – kolejowy lub drogowy. Ten jednak biegnie przez Rosję, a więc szlak ten obecnie jest zamknięty i trudno spekulować, kiedy zostanie w pełni odblokowany. Jednocześnie należy pamiętać, że trwa fala pandemiczna w Chinach, które stosując politykę „zero tolerancji” zamknęły całe wielkie miasta, w tym portowy Szanghaj. To, wraz ze wzmożonym popytem na fracht morski, przyczyniło się do powstania zatoru w chińskich portach – brakuje kontenerów oraz miejsca na statkach. To powoduje dodatkowe opóźnienia w dostawach i nakręcanie spirali problemów z łańcuchami dostaw.
Jarosław Bańkowski Skala wstrzymanych inwestycji w dużej mierze zależy od branży. W niektórych sektorach gospodarki w ostatnim czasie restrykcyjne podejście zostało trochę poluzowane. Można natomiast zaobserwować, że problemy z dostępnością
znacznie przyspieszyły podejmowanie decyzji przez klientów. Całkiem niedawno, gdy towar miał być dostarczony w ostatnim kwartale, zamówienie było składane we wrześniu. Obecnie jest ryzyko, że niektóre zamówienia składane już teraz nie zostaną zrealizowane w tym roku, widać więc, że klienci przyspieszają swoje decyzje zakupowe.
Szymon Bartkowiak Jako eksporter usług, obsługujący klientów głównie z USA i Europy Zachodniej, jesteśmy w dość komfortowej sytuacji. Problemy związane z logistyką nie dotyczą nas bezpośrednio, chociaż pewne reperkusje zauważamy po stronie klientów, gdyż zablokowane bywają projekty związane z wdrażaniem sprzętu, na
Fot. Adobe Stock, archiwum
W jak dużym stopniu agresja Rosji na Ukrainę wpłynęła na operacyjną działalność firm z kanału dystrybucyjnego IT w Polsce? Tadeusz Kurek
Uczestnicy spotkania: Jarosław Słowiński dyrektor zakupów, AB
Jarosław Smulski Senior Research Manager & Business Development Manager, IDC
Jarosław Bańkowski dyrektor sprzedaży, Komputronik Biznes
którym ma być uruchomione opracowywane przez nas oprogramowanie. Jednocześnie rosnące kursy walut działają na naszą korzyść. Zdobywamy nowych klientów, którzy korzystali z usług IT świadczonych w Ukrainie i chcieliby przenieść się do Polski. Natomiast naszą największą bolączką są drastycznie rosnące koszty pracy, jak też droższe kredyty pod wszelkiego rodzaju inwestycje, które zaplanowaliśmy.
Jak ta sytuacja wygląda z perspektywy analityków? Jarosław Smulski W pierwszym kwartale tego roku sprzedanych zostało o 15 procent mniej desktopów i notebooków niż w roku ubie-
głym. Taki dwucyfrowy spadek wygląda poważnie, jednak to tylko pozornie negatywna informacja. Warto pamiętać, jak mocno wzrósł ten rynek w ciągu dwóch ostatnich lat, w niektórych kwartałach nawet o 60 procent, co oznacza, że nadal jest znacznie lepiej niż w 2019 roku. Wpływ na utrzymanie popytu mają głęboko zakorzenione już trendy, jak praca zdalna czy powszechna digitalizacja przedsiębiorstw. Dostrzegamy oczywiście wiele problemów, które wpływają na kondycję rynku IT – część z nich pojawiło się w trakcie pandemii. Mamy do czynienia z zakłóceniami łańcuchów dostaw,
Tadeusz Kurek prezes zarządu, NTT System
Szymon Bartkowiak CEO, Transition Technologies PSC
CRN nr 5/2022 11
OKRĄGŁY STÓŁ CRN POLSKA które poważnie wpływają na dostępność komputerów, serwerów czy pamięci masowych. Problem ten jest związany nie tylko z logistyką, ale także olbrzymim kryzysem na rynku chipów. Ich producenci obiecują skokowy wzrost wydajności produkcji, ale to są plany dopiero na najbliższe lata.
ści i przyzwyczailiśmy do tego klientów. li CAPEX-u w Polsce, ale nasz rynek roObecnie mają bardzo atrakcyjne warun- bi się zróżnicowany. Turbulencje, które ki cenowe, ale przy krótszych terminach obserwujemy obecnie, będą zachęcały płatności, praktycznie nieprzekraczają- firmy do poszukiwania innych rozwiących 30 dni. Natomiast znacząco zmie- zań finansowych. Potrzebnych jednak nił się sposób finansowania zakupów będzie trochę działań edukacyjnych, bo – w tej chwili często odbywa się to przez poziom wiedzy w tej dziedzinie nie jest leasing. Coraz większa ilość sprzętu klasy najwyższy, a tworzone przez dostawców enterprise wynajmoregulaminy i cenniCzy jednak w obecnej sytuacji po- wana jest w modelu ki zawierają pewne Na niektóre produkty, np. lityczno-ekonomicznej prognozowanie usługowym Device niuanse i „wyjścia zasilania gwarantowanego czy przyszłości na rynku w ogóle ma sens? as a Service, z wykoawaryjne”, z których infrastruktury sieciowej, trzeba rzystaniem mechaniobecności warto zdaJarosław Smulski czekać nawet 6 do 8 miesięcy. Od czasu rozpoczęcia pandemii opraco- zmów finansowania wać sobie sprawę. – Jarosław Słowiński wujemy prognozy kwartalne w zależ- oferowanych przez Jarosław Słowiński ności od różnych scenariuszy – od tych producentów. BarTrzeba to otwarcie najbardziej pesymistycznych, do najbar- dzo wyraźnie wipowiedzieć: więkdziej optymistycznych. Takiego podejścia dać, że ten kierunek będzie się rozwijał, szość producentów nie dostrzega tego, wymagają nasi klienci, zresztą pewne więc coraz mniej firm będzie kupowało co dzieje się na polskim rynku i nie dogłębokie trendy dotyczące przyspie- zaawansowane rozwiązania za gotów- stosowuje do obecnej sytuacji sposobu szenia cyfryzacji w polskiej gospodarce kę i automatycznie zmniejszy się zapo- wyceny swoich produktów oraz płatnoczy sektorze publicznym nie zwalniają trzebowanie na długie terminy płatności. ści za nie. Większość z nich rozlicza się i pozostaną z nami na dłużej. Podobnie Zwiększa to też gwarancję dostępności w dolarze i euro – walutach krajów, w któproblemów związanych z zakłóceniami rynkowej takich rozwiązań nabytych rych stopy procentowe są diametralnie łańcuchów dostaw nie da się rozwiązać w postaci usługi. inne, poniżej 1 procenta. W Chinach baw ciągu kilku kwartałów. Gromadzimy zowa stopa to obecnie około 3 procent, Jarosław Smulski więc informacje o wszystkich kataliza- Rzeczywiście, tak zwane elastyczne mo- ale z presją na obniżanie, aby pobudzić torach i hamulcach rozwoju, co umożli- dele konsumpcyjne, czyli flexible con- gospodarkę. Tymczasem Polska, zresztą wia stworzenie uśrednionej wizji zmian sumption models, to nowy trend, który podobnie jak Czechy i Węgry, jest w trenmocno rozwija się w Europie Zachod- dzie odwrotnym, nie mamy już prawie na tym rynku. niej jako konsekwen- zerowego kosztu pieniądza. W efekcie W jak dużym cja wspomnianych bardzo szybkiego podnoszenia stóp prowcześniej zawiro- centowych koszty magazynowania czy stopniu potencjał Możliwość świadczenia usług wań – w tym kie- też związane z udzielaniem terminów polskiego rynku IT outsourcingowych przez Rosję runku zmierza coraz płatności w ramach kredytu kupieckieogranicza obecna to temat zamknięty na dekady, większa liczba pro- go są kilkukrotnie większe niż miało to krajowa sytuacja fia w kwestii IT rynek rosyjski nansowa? ducentów. HPE ogło- miejsce jeszcze kilka miesięcy temu. To skazany jest na zacofanie. siło już w 2019 roku jest element, na który obecnie kładziemy Tadeusz Kurek – Jarosław Smulski Całe szczęście złostrategiczną wręcz duży nacisk oraz staramy się edukować tówka trochę się decyzję, że wszyst- współpracujących z nami producentów ustabilizowała i nie obserwujemy już tak kie nowe rozwiązania infrastrukturalne i partnerów biznesowych, aby nastąpiło dużych wahań. Ale ciągły wzrost stóp będą dostępne w modelu OPEX już od obopólne zrozumienie i osiągnięcie konprocentowych spowoduje, że udziela- 2022 roku. Dzięki chmurze użytkowni- sensusu dobrego dla wszystkich stron. nie długich terminów płatności będzie cy przyzwyczaili się już do abonamentoCzy klienci akceptują wzrost cen ze bardzo drogie. Gdy wynosiły one 0,1 wych płatności, więc z zainteresowaniem procenta, to 60- czy 90-dniowy termin i pozytywnym podejściem przyjęli moż- względu na inflację? płatności nie stanowił problemu. Kiedy liwość zmieniania wirtualnym suwakiem Szymon Bartkowiak jednak osiągną poziom 7–8 procent, to parametrów wynajętego sprzętu – tak Nasi klienci sami podnoszą ceny, więc będziemy mieli problem. wynika między innymi z przeprowadzo- akceptują wzrost cen za usługi, z któnego przez nas w ubiegłym roku bada- rych korzystają. Wiedzą, że jeśli tego nie Jarosław Bańkowski Już na początku pandemii i naszej przygo- nia wśród polskich firm. Oczywiście nie zrobią, dostęp do cenionych przez nich dy z sanacją skróciliśmy terminy płatno- chcę ogłaszać detronizacji „króla”, czy- dobrych polskich programistów będzie
12
CRN nr 5/2022
ograniczony. Na szczęście Polska przestała być centrum low-costowym i jeśli ktoś chce mieć dostęp do wysokiej klasy specjalistów, musi płacić za to godziwe pieniądze, podobnie jak ma to miejsce we Francji czy Niemczech.
Drugim – obok finansów – najczęściej wymienianym obecnie problemem jest logistyka, gdyż zawirowania w niej przekładają się na dostępność towarów… Jarosław Słowiński Sytuacja związana z łańcuchami dostaw jest obecnie bardzo skomplikowana i nie widać szansy na jej poprawę. Wcześniej mówiono, że do połowy 2022 roku powinno być lepiej, ale już wiadomo, że tak nie będzie nawet do końca tego roku. Dostawy kołowe z Azji są obecnie wykluczone, lotnicze są drogie i wykorzystywane tylko w pilnych sytuacjach, a morskie nieprzewidywalne. Wcześniej, gdy towar został zamówiony z 2- lub 3-miesięcznym wyprzedzeniem, płynął statkiem. W tej chwili są olbrzymie problemy z dostępnością miejsca w kontenerach i na statkach, a poza tym kilkukrotnie wzrosły ceny. W efekcie na niektóre produkty, na przykład zasilania gwarantowanego czy infrastruktury sieciowej, trzeba czekać nawet 6 do 8 miesięcy. Do tego dochodzą wprowadzane co jakiś czas lockdowny w Chinach, w wyniku których z użytku wyłączane są zarówno fabryki, jak i porty morskie. Tymczasem przywrócenie linii produkcyjnej do stanu pełnej funkcjonalności albo jej przeprogramowanie na inny model rozwiązań jest dość skomplikowane i długotrwałe.
Tadeusz Kurek Wspomnieliśmy już wcześniej o kryzysie na rynku chipów – my kupujemy ich niemałe ilości do produkcji rozwiązań IoT. Oprócz tego, że cena wzrosła kilkukrotnie, to czas oczekiwania wydłużył się z trzech miesięcy do 1,5 roku – w tej chwili robimy zamówienia na 2023 rok. Do tego dochodzi droższa i wydłużona wysyłka. Cena morskiego transportu kontenera z poziomu 3500–3600 dolarów w pewnej chwili podskoczyła do prawie 20 tysięcy dolarów, a obecnie jest to
około 15 tysięcy dolarów. Wysyłka kilograma towaru drogą lotniczą kosztowała 3,6–4,4 dolara. W tej chwili trudno znaleźć ofertę poniżej ośmiu dolarów, a normalna cena to dziesięć dolarów. Mamy też do czynienia ze wspomnianym paraliżem w portach morskich. Ze względu na blokadę granicy między Białorusią i Polską oraz wojnę w Ukrainie, wszystkie kontenery, które jechały pociągami, wysyłane są statkami. Tymczasem pandemia spowodowała ich zupełną blokadę – normalnie na redzie czekało 100 statków do załadunku, a w tej chwili jest ich około 400–500. To powoduje, że od momentu dostarczenia kontenera do portu do jego załadunku mija 5–6 tygodni. Taki czas traci się tylko na oczekiwanie na załadunek, a kiedyś tyle trwała cała dostawa morska i to wcale nie w najszybszej opcji. Nikt nie wie, jak będzie wyglądała przyszłość – wszystko zależy od sytuacji w Chinach z pandemią i działań Rosji w Ukrainie.
nych z rozwiązań technicznych jednego producenta, to często trudno je zamienić na systemy konkurencyjnego dostawcy, które akurat są w magazynie. My zresztą też jesteśmy producentem komputerów, który boryka się z dostępnością banalnych nieraz podzespołów. Zdarza się, że duży producent nie może zrealizować dostaw serwerów czy macierzy, bo brakuje obudów, w których powinny być one zainstalowane. Tego typu problemy są obecnie nieprzewidywalne, więc dziś już nikt nie pyta „za ile?”, tylko „kiedy możecie dostarczyć sprzęt, który spełnia moje potrzeby?”.
Jarosław Smulski
Na rynek IT coraz bardziej zaczyna kłaść się cieniem kwestia geopolityki. Układy półprzewodnikowe stały się produktem strategicznym, od którego zależy cyfryzacja przemysłu i gospodarki. Tymczasem cały świat w tej kwestii jest mocno uzależniony od Chin. Dlatego w USA producenci zawierają sojusze, widzimy też ogłoszone przez InJarosław Słowiński Warto zauważyć jesztela olbrzymie plany incze jedną rzecz. Mówestycyjne. Także w Unii Dziś już nikt nie pyta „za wiło się, że w związku Europejskiej przyjęty zoile?”, tylko „kiedy możecie z atakiem Rosji na stał European Chips Act, dostarczyć sprzęt, który Ukrainę powinna który przewiduje zainspełnia moje potrzeby?”. zwiększyć się dostępwestowanie 43 mld euro – Jarosław Bańkowski ność sprzętu na innych w rozwój branży produkcji rynkach. To miało być półprzewodników na nanaturalnym efektem szym kontynencie. Dzięki temu można spodziewać wobec sankcji nakładanych na Rosję. Nie zaobserwowaliśmy się, że ta sytuacja bardzo mocno zmiejednak takiego zjawiska. Prawdopodob- ni się w ciągu kilku lat i sporo mocy wynie sprzęt ten był przygotowany konkret- twórczych znajdzie się w zachodniej nie na rosyjski czy ukraiński rynek, więc hemisferze. Obecna sytuacja w Ukranie spełnia standardów Unii Europejskiej. inie obrazuje, że lokowanie ich wyłączByć może towar ten trafił do fabryk do nie w Azji Wschodniej nie gwarantuje ponownego przepakowania i przygo- dostępności towaru. Trzeba bowiem patowania na inne rynki, w każdym razie miętać, że takie kraje jak Tajwan, Korea na pewno nie został nim zasypany nasz Południowa czy Japonia formalnie są w trakcie konfliktów z innymi państwarynek. mi – chwilowo zamrożonych, ale może Jak bardzo cała ta sytuacja jest pro- dojść do sytuacji, że zostaną „odgrzane”.
blematyczna dla integratorów i użytkowników końcowych? Jarosław Bańkowski Dla klientów biznesowych to problem, bo jeśli korzystają w swoim centrum da-
W jaki sposób obecna sytuacja w Ukrainie może wpłynąć na rynek pracy w Polsce? Czy jest szansa na pozyskanie uzdolnionych pracowników z Ukrainy,
CRN nr 5/2022
13
OKRĄGŁY STÓŁ CRN POLSKA a może też z Rosji, skąd obecnie ucieka wiele osób? Szymon Bartkowiak
do funkcjonowania przedsiębiorstwa. Nikt nie wie, jak będzie Niespotykane dowyglądała przyszłość – wszystko Każdy integrator czy software house szutychczas rzeczy dzieJarosław Słowiński zależy od sytuacji w Chinach ka możliwości zatrudnienia dodatkowych W grupie kapitałowej ją się też w kwestiach z pandemią i działań Rosji osób, bo popyt jest przeogromny. Ukraina AB jesteśmy otwarci związanych z HR – to w Ukrainie. to drugi po Polsce kraj z największą licz- na osoby z Ukrainy. już nie jest „wyciąga– Tadeusz Kurek nie” poszczególnych bą specjalistów IT – przed wojną praco- Zazwyczaj piastują wało ich tam ponad 250 tysięcy. Problem stanowiska w obszapracowników, ale caw tym, że oni obecnie albo nie są w stanie rze szeroko rozumiałych zespołów. Częspełniać swoich zawodowych obowiąz- nej logistyki, czasami kierownicze. Z kolei, sto w wątpliwy etycznie sposób. ków, bo są zaangażowani w działania tak jak inne firmy, w obecnej sytuacji nie Jarosław Smulski zbrojne, albo mają problemy z dostę- mamy planów zatrudniania osób z Rosji, Powszechnie nie zdajemy sobie sprawy pem do klientów czy internetu. W Ukra- nawet jeżeli zniesione zostałyby sankcje, z tego, jak duży i wartościowy był rynek inie wiele międzynarodowych firm a to z uwagi na bardzo ograniczone za- outsourcingu w Ukrainie – to była trzeulokowało swoje centra informatyczne ufanie do nich w znaczącej części Europy. cia pod względem przychodów z ekspori ze względu na obecną sytuację próbują Nieustannie jednak w Polsce potrzebuje- tu branża w tym kraju, odpowiedzialna za szybko przenosić je do Polski, Rumunii my napływu specjalistów, zwłaszcza że generowanie ponad 4 procent PKB. Bez czy Czech. Jednakowoż, jeśli nie zrobi- pandemia spowodowała osłabienie lojal- wątpienia wielu klientów zainteresowały tego wcześniej, to w tej chwili trud- ności pracowników. W jej trakcie więk- nych usługami outsourcingowymi przez no będzie im zatrudnić te same osoby, szość osób było zatrudnianych przez pewien czas będzie wykluczało korzystaktóre w nich pracowały. Natomiast nie ekran monitora i pracując w ten sam spo- nie z ukraińskich podmiotów ze względu widzę raczej szans na masowe zatrud- sób nie czują związku z pracodawcą, rów- na zbyt duże ryzyko – w tej kwestii nie nianie osób z Rosji – nie tylko ze wzglę- nolegle szukając innych wyzwań – to jest będzie sentymentów, a usługobiorcy radu na obecnie obowiązujące sankcje, ale zresztą problem globalny. Mamy do czy- czej bez problemu zgodzą się nawet na też niechęć innych osób z międzynarodo- nienia z dużą łatwością w porzucaniu jed- wyższe ceny. Jeśli chodzi o Rosję, to możwych zespołów, w których miałyby one nej pracy na rzecz innej. liwość świadczenia usług outsourcingowych jest tam tematem zamkniętym na pracować. Jarosław Bańkowski Z zatrudnianiem osób z Ukrainy prze- dekady, a w kwestii IT rynek rosyjski skaJarosław Smulski Liberalną politykę migracyjną pod tym widujemy jeszcze jeden problem. Gdy zany jest na zacofanie. Beneficjentami tej względem prowadzi Gruzja. Drugi popu- wojna się skończy, będą oni masowo sytuacji będą kraje naszego regionu, cholarny kierunek to Izrael – wielu rosyjskich wracać całymi rodzinami, aby odbudo- ciaż to słodko-gorzka korzyść – tak jak informatyków ma korzewywać swój kraj. wspominaliśmy, brakuje obecnie specjanie żydowskie, poza tym To będzie duży listów do obsługi IT już istniejących podjest wśród nich wielu problem dla firm, miotów, a tymczasem musimy liczyć się które obecnie za- z tym, że będzie powstawać wiele kolejspecjalistów ds. cyberPolska przestała być centrum trudniają Ukraiń- nych. Natomiast ekspertów nie przybywa bezpieczeństwa, a ci są low-costowym, dostęp do szczególnie poszukiwani. ców – szczególnie – obecna luka kompetencyjna w Polsce wysokiej klasy specjalistów Ciekawostką jest, że izrana technicznych to 50 tysięcy specjalistów IT, zaś uczelkosztuje godziwe pieniądze, elskie firmy nie obawiastanowiskach. nie wyższe w Ukrainie wprowadzały na podobnie jak we Francji czy ją się ryzyka potencjalnej Polski adminirynek 80 tysięcy wykształconych osób Niemczech. równoległej współpracy rocznie, znacznie więcej niż w Polsce. strator sieci dwa – Szymon Bartkowiak tych osób z rosyjskimi lata temu zara- W tej kwestii ukraiński rynek edukacyjny służbami… biał miesięcznie był bardzo mocno rozwinięty, a u nas re6 tysięcy złotych, latywnie ciągle niewiele osób podejmuje Tadeusz Kurek My zatrudniamy kobiety z Ukrainy do a dziś dobry specjalista oczekuje nawet studia informatyczne. Popularne są natoprostych prac w logistyce – chcemy za- 20 tysięcy. Dlatego trzeba zakładać, że miast kierunki inne, na przykład humanipewnić im oraz ich dzieciom byt i względ- w Polsce w bardzo dużym stopniu wzro- styczne, mimo że na takich absolwentów nie komfortowe warunki integracji ze śnie zapotrzebowanie na usługi outso- nie ma tak dużego popytu na rynku pracy. społeczeństwem. Natomiast raczej nie urcingu IT, gdyż firmy nie będą w stanie Rozmawiał widzimy zwiększonej dostępności eks- samodzielnie zapewnić utrzymania krypertów, a potrzebujemy wielu techników tycznych systemów i usług potrzebnych Krzysztof Jakubik
14
CRN nr 5/2022
do produkcji rozwiązań IoT i jest o to bardzo trudno.
OPINIE
OPINIE
Ekologiczny Polski startup podpisał umowę z LG Display, jednym z największych koncernów elektronicznych na świecie.
P
olacy kolejny raz rozbijają system. Noctiluca, polska młoda spółka technologiczna z Torunia założona przez wspaniałych ludzi i kierowana przez Mariusza Bosiaka, znalazła się w gronie trzech pierwszych podmiotów na świecie, które opracowały związki organiczne składające się na wyświetlacze OLED trzeciej i czwartej generacji (ekologiczna strona technologii!). Po latach pracy w laboratorium, ci naukowcy rozpoczęli oficjalnie testy emiterów OLED – organicznych związków chemicznych, które emitują światło po aplikacji ładunku elektrycznego. Opracowany przez Polaków związek chemiczny będzie znajdował się w sercu niemal każdego wyświetlacza OLED na świecie!
Fot. Adobe Stock
b m;v f ৵ |;v| f;
co jest ich największym marzeniem na ten rok, twórcy startupu odpowiedzieli: „naszym celem jest posiadanie pierwszego globalnie wdrożonego emitera koloru zielonego nowej generacji w urządzeniu końcowym jeszcze w tym roku. Mamy szasnę być pierwsi na świecie”.
oѴvhoŊhou;-ॉvhb; !ş W ostatnich miesiącach twórcy Noctiluca otworzyli w Korei Południowej własny dział badawczo-rozwojowy. Zwiększyli pięciokrotnie moce produkcyjne toruńskiego laboratorium. Podjęli współpracę z najważniejszymi instytutami badawczymi z Niemiec – Instytutem Technologii w Karlsruhe i Fraunhofer. Realizują projekt z Agencją Rozwoju Wysokich Technologii i Przemysłu na Tajwanie (ITRI). Podpisali umowę z japońskim koncernem chemicznym. Spółka zadebiutowała też na giełdzie NewConnect. I wiem, że im się naprawdę uda być pierwszymi.
Mamy szansę być pierwsi na świecie. Moim zdaniem to bardzo realne.
Globalna wartość rynku wyświetlaczy wynosi ok. 130 mld dol. i trudno o bardziej konkurencyjny sektor. Mimo tego, udało im się. Polski startup podpisał umowę z LG Display, jednym z największych koncernów elektronicznych na świecie. Emitery wynalezione przez Polaków będą testowane przez firmę, która posiada 21 proc. globalnego rynku wyświetlaczy OLED wartego 40 mld dol.! Na moje pytanie o to,
absolutnie każdy z nas. Mało tego, robią to w najbardziej ekologiczny z możliwych sposobów. Popyt na smartfony, tablety, telewizory czy urządzenia wearables nie będzie malał, wręcz przeciwnie. Technologia OLED już staje się wiodąca. A to dopiero początek dla kolejnej generacji, którą tworzy zespół naukowców z Torunia. Pelagia Noctiluca jest fascynującym świecącym organizmem morskim, który do bioluminescencji wykorzystuje to, co organiczne. To ta zdolność do emitowania czystego światła przez żywe organizmy zainspirowała Polaków do badań, które zaowocowały tym wielkim ekologicznym odkryciem. Stąd nazwa firmy. Życzę im wiatru w żagle. Niech zdobywają świat technologią, która urodziła się w Polsce. Niech pokazują piękną stronę nauki.
Maciej Kawecki
b<hm- v|uom- m- hb Polacy mają szansę tworzyć kluczowe składniki urządzeń, z których korzysta
Autor jest Ambasadorem Cyfrowej UE, prorektorem ds. Innowacji WSB w Warszawie, a także prezesem Instytutu Lema.
CRN nr 5/2022
15
RYNEK
Szkoły potrzebują szybkich sieci i dobrej ochrony W początkowej fazie pandemii szkoły skupiały się na inwestowaniu w narzędzia do współpracy. W tym roku widoczna jest koncentracja na bezpieczeństwie i projektach sieciowych. n
P
rzejście na naukę zdalną zwiększyło inwestycje w rozwój infrastruktury IT w szkołach i na uczelniach. Po dwóch latach pandemii tempo wzrostu zmalało, czemu towarzyszy zmiana priorytetów. O ile dotąd najważniejsze były narzędzia do komunikacji i współpracy, to w tym roku dostawcy sygnalizują nacisk na bezpieczeństwo cyfrowe. – Obserwujemy, że coraz ważniejsze jest bezpieczeństwo wykorzystywanych rozwiązań. Przypadki zakłócania zajęć przez niechcianych użytkowników uzmysłowiły wszystkim, jak ważny jest wybór bezpiecznych narzędzi do prowadzenia lekcji i ochrona informacji– mówi Katarzyna Mosakowska, menedżer ds. rozwoju rynku samorządowego w Cisco.
Krzysztof Pasławski
Jak zauważają dostawcy, ostatnio wyraźnie wzrosła świadomość zagrożeń w edukacji i konieczności ochrony danych. Wpływ na to, oprócz przykrych incydentów, miały publiczne dyskusje o zagrożeniach w kontekście wojny na Ukrainie. Niezależnie od powodów, integratorzy skoncentrowani na rynku edukacji mają w tym roku większe możliwości w zakresie szkoleń, audytów i projektów cyberbezpieczeństwa. – Jest dużo większe zainteresowanie konsultacjami, szkoleniami i audytami. Dotyczy to zwłaszcza wyższych uczelni. Co do rozwiązań, to modernizowana jest zwykle baza firewalli i UTM-ów, bo takie systemy często działają w uczelniach, ale też są projekty wykorzystujące EDR – informuje Marcin Borówko, właściciel Itandi.
Jak dotąd mniejsze niż w roku ubiegłym jest zainteresowanie zakupami IT w szkołach podstawowych i średnich, ale tutaj również cyberbezpieczeństwo wysuwa się na pierwszy plan, podobnie jak kwestia szkoleń. – Niedawno prowadziliśmy szkolenie z zakresu cyberbezpieczeństwa dla dzieci z kilku szkół podstawowych. Chodziło nie tylko o to, aby nauczyć je, by nie klikały w podejrzane załączniki, ale także zachęcić do zgłaszania podejrzanych czy nietypowych sytuacji – wyjaśnia właściciel Itandi.
Renesans sieciówki W tym roku wracają projekty związane z nauką stacjonarną, przy czym większość dotyczy rozwiązań sieciowych. Niektóre uczelnie zlecają też specyficzne dla danej placówki projekty IT, wspierające badania naukowe. W edukacji szkolnej, obok kwestii cyberochrony, w tym roku zamówienia są skromne i dotyczą głównie infrastruktury sieciowej.
Zdaniem specjalisty n Robert Gawroński, SMB Channel Manager, TP-Link Wraz z powrotem uczniów i studentów do szkół i uczelni placówki edukacyjne będą musiały sprawdzić, czy ich sieć wciąż jest wydajna, a przede wszystkim bezpieczna, i umożliwia wykorzystanie nowoczesnych technologii multimedialnych także przy większym obciążeniu. Tym samym ruszy realizacja planów modernizacji infrastruktury sieciowej, zawieszonych albo znacząco ograniczonych w związku z inwestycjami w rozwiązania do nauczania zdalnego. Przewidujemy dalszy wzrost zapotrzebowania na sieci przewodowe i bezprzewodowe, zwłaszcza w nowym standardzie Wi-Fi 6. Największą trudnością w inwestycjach i projektach jest wciąż ograniczony budżet, a także brak znajomości nowych technologii w szkołach i możliwości ich wykorzystania w edukacji.
16
CRN nr 5/2022
n Beata Borysiewicz, wiceprezes Mentor Systemy
Audiowizualne Mamy kolejny trudny i nieprzewidywalny rok. Już chyba do takich należy się przyzwyczaić. Skupimy się na obsłudze podstawowych szkół niesamorządowych w programie Laboratoria Przyszłości. Wciąż czekamy na ogłoszenie tego programu i katalogu sprzętu dla szkół ponadpodstawowych, jak również na rozwinięcie programu Aktywna Tablica. Głównie w ramach tych projektów będą płynąć zamówienia ze szkół i one będą kształtować koniunkturę. Nie będzie już ona jednak na takim poziomie jak w roku ubiegłym, gdy miała miejsce realizacja głównej części programu Laboratoria Przyszłości. Samorządy mogą jeszcze doposażać szkoły w ramach programów Cyfrowa Gmina.
– Jeśli szkoły podstawowe i średnie w ogóle cokolwiek zamawiają, to najczęściej sieciówkę, głównie bezprzewodową, a także komputery dla administracji – informuje Henryk Guzik, właściciel Guzik Systemy Informatyczne. Zamówienia związane są z tym, że po powrocie do stacjonarnej nauki odmrożono plany rozbudowy i modernizacji sieci. – Wzmożone zainteresowanie zakupami obserwujemy zarówno w przypadku urządzeń do budowy sieci przewodowych, jak i szkolnych sieci Wi-Fi – potwierdza Robert Gawroński, SMB Channel Manager w TP-Linku. Co istotne, placówki edukacyjne nierzadko są zainteresowane nowymi rozwiązaniami o wysokiej wydajności, jak punkty dostępowe Wi-Fi 6 czy przełączniki z portami 2,5G/10G. W związku z powrotem do nauki stacjonarnej oraz większej niż kiedyś liczby urządzeń końcowych w szkołach i na uczelniach, przewidywane są dalsze inwestycje w wydajniejsze sieci.
Aktywna Tablica warta ƕƏ lѴm j
n Krzysztof Gabrielski, Commercial Key Account Manager,
Asus W przypadku komputerów dla edukacji zwiększa się udział urządzeń mobilnych, wyposażonych w dotykowe matryce, funkcje tabletu oraz w dodatkowe kamery, przydatne do zdalnego nauczania. Przewiduję kontynuację tego trendu w tym roku. Nacisk kładzie się także na trwałość, niezawodność i odporność na uszkodzenia. Sprzęt przeznaczony do edukacji musi wytrzymać więcej, niż standardowe dwa lata użytkowania i mam tu na myśli również baterię. Liczyć się będzie także mobilność, zwłaszcza dla nauczycieli, którzy muszą być przygotowani do pracy w sali lekcyjnej, jak i w domu. Będzie to oznaczało przejście od urządzeń z matrycą 15,6 cala na bardziej mobilne, 14-calowe, przy zachowaniu pełnej wydajności i komfortu użytkowania.
Fot. Adobe Stock
Nie oznacza to jednak, że w związku z nowymi priorytetami szkoły nie zamawiają już rozwiązań do wizualizacji czy komunikacji zdalnej. Takie inwestycje nadal są wspierane przez programy publiczne. W tym roku oraz w kolejnych latach można spodziewać się więc zakupów związanych z programem Aktywna Tablica. W 2022 r. na dofinansowanie przeznaczono
n Szymon Łuska, B2B Account Manager, Optoma Europe Największą popularnością w ostatnich dwóch latach cieszą się monitory interaktywne, które w dużej mierze wyparły projektory. Spowodowane jest to wprowadzeniem programu Aktywna Tablica. Dzięki niemu wzrost sprzedaży monitorów interaktywnych w sektorze edukacyjnym jest bardzo duży. Przewidujemy, że urządzenia te w dalszym ciągu będą cieszyć się sporą popularnością, ponieważ wiele szkół, szczególnie ponadpodstawowych, nadal pracuje na tablicach suchościeralnych, a nawet kredowych. Tam, gdzie dyrektorzy szkół decydują się na naukę zdalną, najczęściej jest ona łączona z hybrydową, a w tym przypadku również sprawdza się monitor interaktywny, z którym można połączyć się poprzez programy do wideokonferencji.
CRN nr 5/2022
17
RYNEK 70 mln zł, a łącznie w latach 2020–2024 niebagatelną kwotę 361,5 mln zł. W całym 5-leciu wsparcie ma objąć ponad 13 tys. szkół i placówek edukacyjnych, które mogą uzyskać granty między innymi na zakup sprzętu (w tym laptopów z dodatkami do zdalnej komunikacji) i pomocy dydaktycznych. Przykładowo szkoła podstawowa może wnioskować o maksymalnie
Zdaniem resellera n Marcin Borówko, właściciel, Itandi W edukacji, zwłaszcza tej wyższej, w tym roku widać wyraźnie przesunięcie zainteresowania z systemów AV i urządzeń końcowych na cyberbezpieczeństwo. U nas jest dużo większe zainteresowanie konsultacjami, szkoleniami, jak i wdrożeniami, które – co istotne – poprzedzają audyty. Natomiast codziennym nadzorem nad systemami informatycznymi zajmują się nadal informatycy na uczelniach. Generalnie w tym roku większość projektów to rozwiązania sieciowe oraz specyficzne, dla konkretnej uczelni, projekty IT wspierające badania naukowe. Projekty AV dominowały w minionych dwóch latach. Wydaje mi się, że teraz nastąpiło już nasycenie takimi rozwiązaniami. Większe zakupy w ramach takich programów, jak Aktywna Tablica, następują z reguły pod koniec roku.
n Henryk Guzik, właściciel, Guzik Systemy
Informatyczne W tym roku zamówień jest jak na lekarstwo. Widać, że budżety są mocno obcięte. Dotyczy to w każdym razie mniejszych miejscowości. Wydaje mi się, że gminy mają w tym roku generalnie mniej środków do dyspozycji, a ceny wszystkiego wzrosły. Przykładowo, jeśli trzeba więcej niż w ubiegłym roku zapłacić za naprawę dróg, to brakujące środki ściąga się z budżetów na inne cele, choćby na edukację. W tym roku jedna ze szkół zamówiła u nas sieciówkę, wykonaliśmy projekt, a tu nagle dowiadujemy się, że nie będą mieli z czego zapłacić, bo dostali rachunek za gaz. Więcej zakupów było w poprzednim roku, czy dwa lata temu, gdy szkoły inwestowały w narzędzia do zdalnej nauki i komunikacji.
18
CRN nr 5/2022
14 tys. zł wsparcia, a jednostka kształcąca dzieci z niepełnoprawnościami o 35 tys. zł. W minionych latach program zwiększył zakupy tablic interaktywnych, monitorów interaktywnych, jak też laptopów. – Aktywna Tablica ma znaczny wpływ na inwestycje w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych, niezależnie od formy nauczania – podkreśla Szymon Łuska, B2B Account Manager w Optoma Europe. Innym programem, który zwiększa zakupy w szkołach, są Laboratoria Przyszłości. Wsparcie obejmuje zakup wyposażenia do rozwoju kompetencji kreatywnych i technicznych uczniów. W 2021 roku były to między innymi drukarki 3D, mikrokontrolery i sprzęt do nagrań (kamery, mikrofony). Obecnie branża czeka na ogłoszenie nowego katalogu sprzętu i wytyczne do programu. Placówki oświatowe nadal kupują laptopy i tablety w ramach rządowych programów. Rośnie przy tym zapotrzebowanie na mobilny sprzęt z dotykowymi ekranami. Jednak, jak wynika z danych Contextu, w tym roku sprzedaż laptopów do nauki jest niższa niż rok wcześniej. W I kw. 2022 roku (dokładniej w ciągu pierwszych 12 tygodni tegoż kwartału) w sektorze edukacji zakupiono o 15,6 proc. mniej komputerów przenośnych niż rok wcześniej. To ogromna zmiana wobec I kw. 2021 r., gdy wzrost wyniósł 453 proc. rok do roku (dane dystrybutorów). Ale wtedy w ramach programu Zdalna Szkoła rzucono na rynek 366 mln zł na zakupy notebooków i tabletów, podczas gdy takich funduszy w roku bieżącym (jak dotąd) nie ma.
dalszy plan, ponieważ gminom czasem ledwo wystarcza środków na podstawowe cele. Jako istotną przeszkodę wskazuje się też brak kompetentnych kadr, a to nie tylko utrudnia realizację projektów, ale również sprawia, że szkoły same nie wiedzą, co najlepiej zamówić. A do tego szwankujące łańcuchy dostaw skutkują brakiem towaru. – Problemy te nasiliły się z uwagi na działania wojenne na Ukrainie oraz kolejne lockdowny w Chinach. Realizowanie zakupów z dofinansowań, szczególnie jak to miało miejsce w końcówce 2021 roku, wiąże się z szeregiem problemów – zauważa Beata Borysiewicz, wiceprezes Mentor Systemy Audiowizualne. Do jednego z problemów zalicza się zakup sprzętu w zawyżonej cenie, z niepewnego źródła oraz niższej jakości niż sugerują potrzeby szkoły, tylko po to, aby rozliczyć projekt. Z kolei dostawcom kłopot sprawia nieprzewidywalność dofinansowań. – Przykładowo, program Laboratoria Przyszłości został ogłoszony jesienią, z terminem realizacji 60 proc. środków do końca roku, co nie daje dostawcom możliwości nie tylko solidnego, ale jakiegokolwiek przygotowania się do tego programu – zaznacza Beata Borysiewicz. Trzeci duży problem to interpretacje i odpowiedzi na pytania od dostawców i beneficjentów. – W gorącym, grudniowym okresie panował chaos komunikacyjny, który dodatkowo był potęgowany indywidualnym podejściem samorządów – mówi przedstawicielka Mentora. Przypuszcza się, że w kolejnych latach zapotrzebowanie będzie się zmieniać w kierunku kompleksowych systemów i chmury. – Do najważniejszych przewidywanych trendów należą: tworzenie zewnętrznych, spójnych systemów informatycznych, obejmujących wiele placówek edukacyjnych i wdrażanie rozwiązań z zakresu bezpieczeństwa i chmury, w tym na potrzeby wymiany wiedzy między poszczególnymi placówkami – podsumowuje Katarzyna Mosakowska. n
Gminy mają w tym roku generalnie mniej środków do dyspozycji, a ceny wszystkiego wzrosły.
bhu; 0 7৵;| ķ 0u-h =-1_o 1ॕ Inwestycje w edukacji hamuje szereg barier, zwłaszcza skromne budżety placówek oświatowych, a ostatnio ich niedostosowanie do szybko rosnących cen. Zdarzało się, że zanim podjęto decyzję o zakupie rozwiązania, okazywało się, że już jest drożej niż w założonym budżecie i szkoła rezygnowała albo kupowała to, na co ją było stać, a niekoniecznie to, czego potrzebowała. Na dodatek z powodu inflacji i zmian w podatkach wyposażenie szkół w IT schodzi na
ADVERTORIAL
Case study:
szkolna sieć na potrzeby edukacji i monitoringu Modernizacja sieci LAN i WLAN przy wykorzystaniu przełączników i punktów dostępowych TP-Link umożliwiła między innymi bezpieczną edukację w trybie hybrydowym.
Z
espół Szkolno-Przedszkolny nr 1 w Ustroniu to placówka edukacyjna, do której uczęszcza obecnie około 400 dzieci, a kadra szkoły liczy 50 nauczycieli i wychowawców. Szkoła zajmuje dwa trzykondygnacyjne budynki o łącznej powierzchni 6400 m², w których znajduje się między innymi 21 sal lekcyjnych, dwie komputerowe, świetlica, stołówka i biblioteka.
Wyzwanie Przed modernizacją w placówce wdrożono już dziennik elektroniczny oraz wyposażono ją w tablice interaktywne. Podłączono ją również do sieci światłowodowej. Jednak w budynkach znajdowała się jedynie fragmentaryczna i mało wydajna infrastruktura sieciowa, która obejmowała m.in. sekretariat, gabinet dyrekcji i salę komputerową. Modernizacja infrastruktury sieciowej w szkole odbywała się dwuetapowo. Najpierw zbudowano wydajną infrastrukturę sieciową LAN, która pozwoliła na efektywne korzystanie z materiałów interaktywnych i e-dziennika oraz późniejsze bezproblemowe wdrożenie monitoringu IP i sieci bezprzewodowej. Następnie, w 2021 r., w budynku została wdrożona sieć Wi-Fi.
!o b. -mb; W 2020 r. firma ATieQ przeprowadziła kompleksową modernizację sieci LAN.
Ze względu na duże odległości zdecydowano się na połączenie światłowodowe pomiędzy punktami dystrybucyjnymi sieci. Szkielet sieci w głównym budynku stanowi pięć 24-portowych gigabitowych przełączników TP-Link T1700G-28TQ. Urządzenia te są zestackowane i widoczne w sieci jako jedno urządzenie sieciowe. Dzięki czterem slotom 10G SFP w każdym urządzeniu możliwe było zestawienie błyskawicznych połączeń o prędkościach aż 10 Gb/s pomiędzy punktami dystrybucyjnymi. Dostęp do sieci w drugim budynku jest realizowany za pomocą switcha TP-Link T2600G-28SQ. Dzięki funkcji agregacji połączeń, pomiędzy pośrednimi punktami dystrybucyjnymi a głównym punktem dystrybucyjnym zestawione są dwa linki po 10Gb/s, zapewniające łącznie przepustowość połączenia budynku A z budynkiem B z prędkością na poziomie 20 Gb/s. Dodatkowo w każdym punkcie dystrybucyjnym zamontowano przynajmniej jeden switch PoE TP-Link T1500G-10MPS z ośmioma portami RJ45 o prędkości 1 Gb/s. Urządzenia te w kolejnych etapach będą odpowiedzialne za podłączenie Access Pointów Wi-Fi oraz kamer monitoringu IP. W ostatnim kwartale 2021 r. rozpoczął się drugi etap modernizacji sieci. Administracja szkoły i wykonawca ponownie zdecydowali się na urządzenia TP-Link.
Modernizacja infrastruktury sieciowej w szkole odbywała się dwuetapowo.
– Przez ostatni rok urządzenia TP-Link dowiodły swojej niezawodności i stabilności. Nie mieliśmy żadnych problemów z działaniem sieci – mówi Artur Steczkiewicz, właściciel ATieQ. W ramach tego etapu uzupełniono infrastrukturę sieciową w budynku B o dwa przełączniki TL-SG3428X, odpowiadające za komunikację komputerów w pracowni informatycznej z resztą sieci oraz jeden przełącznik TL-SG3428XMP, który służy do zasilenia punktów dostępowych Wi-Fi, a w niedalekiej przyszłości również kamer monitoringu IP. W ramach modernizacji wdrożono również w obydwu budynkach łącznie 18 bezprzewodowych punktów dostępowych Wi-Fi 6 EAP610. – Punkty dostępowe rozgłaszają jednolitą sieć Wi-Fi na terenie całego obiektu. To duża wygoda dla nauczycieli, którzy podczas przemieszczania się po szkole mają cały czas dostęp do sieci o tych samych ustawieniach, bez konieczności ponownego logowania – podkreśla Artur Steczkiewicz. Sieć Wi-Fi zarządzana jest za pomocą kontrolera sprzętowego Omada OC200, co pozwala na jednoczesną konfigurację jej ustawień za pomocą jednego interfejsu, również zdalnie poprzez chmurę.
Rezultaty
Pomiędzy punktami dystrybucyjnymi sieci zastosowano połączenie światłowodowe.
W obu budynkach działa łącznie 18 access pointów Wi-Fi 6 EAP610.
W każdym punkcie dystrybucyjnym jest przynajmniej jeden switch PoE.
Dzięki wdrożeniu szkoła zyskała dostęp do sieci LAN oraz Wi-Fi o wysokiej przepustowości. Korzystanie z materiałów interaktywnych na tablicach multimedialnych jest łatwe, a treści ładują się błyskawicznie. Szkolna sieć jest właściwie zabezpieczona i gotowa na prowadzenie zajęć lekcyjnych w trybie hybrydowym i stacjonarnym. CRN nr 5/2022
19
ADVERTORIAL
ScanSnap SV600: intuicyjny, unikalny, wszechstronny Dostępny w ofercie PFU skaner ScanSnap SV600 jest inny niż pozostałe skanery dokumentowe. Umożliwia łatwe skanowanie każdego przedmiotu – gazet, spiętych dokumentów, czasopism lub książek – bez potrzeby ich rozszywania i rozcinania czy narażenia na uszkodzenie.
S
kaner ScanSnap SV600 umożliwia digitalizację różnego rodzaju obiektów – od wizytówek do kartek formatu A3. Jeśli grubość skanowanego przedmiotu przekracza 5 mm, to maksymalnie może mieć on wielkość 400 x 300 mm. Arkusze większe od formatu A4, takie jak mapy, dokumenty o wartości historycznej czy odbitki zdjęć mogą być umieszczone na czarnej podkładce i w ten Jarosław Dutka, Partner Manager, PFU (EMEA) Limited Dla wszystkich skaneuࡱ 7ov|<rm 1_ ro7 l-uh. fb|v ou- "1-m"m-rĶ -uࡱ mo uo7 bm =bĶ " Ķ f-h |;ओ "1-m"m-rĶ 7ov|<rmb-ň l r-hb;| ruo]u-lbv| 1 m; " ʼn "o[ -u; ; ;Ѳorl;m| b| ʼn h|ࡱu; loओѲb b-f. hom-ň mb; m- ;| m-f0-u7 b;f vholrѲbho -m 1_ bm|;ň ]u-1fb rovb-7-m lb ru ; hѲb;m|- v v|;l-lb o0b;] 7oh l;m|ࡱ ĸ om-7|o f-ho ruo7 1;m| -r; mb-l l;u |ou 1 m; vr-u1b; ;vroj ruo]u-lbv|ࡱ 1-j l 1 hѲ | ou ;mb- oruoň ]u-lo -mb-ĸ ) v 1 ;]ࡱѲmoࢨ1b -u|o uࡱ1bߚ -]< m- ]o|oň ; uo b. -mb- bm|;]u-1 fm;Ķ oru-1o -m; lb<7 bmm lb 7Ѳ- rѲ-1ࡱ ;h -7lbmbv|u-1fb r 0Ѳb1 ň m;fĶ h|ࡱu- v ;uohbl -hu;vb; hou v|- v v|;lࡱ -u .7 -ň mb- 7oh l;m|-lbĸ &loओѲb b-f. om; lb-m< 7-m 1_ hoň u v|-mb;l l;1_-mb lࡱ Ѳ 0 ! *+ , ʼn -Ѳ;ओmoࢨ1b o7 0b;ओ.1 1_ ro|u ;0 hѲb;m|-ĸ
20
CRN nr 5/2022
sposób bez większego problemu zeskanowane. Wygodnie można też digitalizować zszyte lub klejone książki i czasopisma jak również obiekty z przyklejonymi karteczkami. Dokument może być przytrzymany w odpowiedniej pozycji – dołączone interaktywne narzędzia do retuszu usuną z obrazu palce. W skanerze SV600 zastosowano technologię VI (Versatile Imaging Technology), dzięki której skanowanie przeprowadzane jest bezdotykowo, za pomocą ruchomej głowicy. Dlatego użytkownicy nie muszą martwić się o ryzyko uszkodzenia delikatnych dokumentów, książek, odręcznych rysunków, obrazów olejnych czy odbitek fotograficznych. Urządzenie wyposażono w zaawansowaną optykę, liniowy przetwornik CCD oraz oświetlenie LED. Dzięki temu skaner generuje ostre i wyraźne obrazy nawet z odległości, bez względu na poziom oświetlenia otoczenia. Producent zadbał też o ergonomię urządzenia SV600, solidne wykonanie i stabilność stopki, na której umieszczona jest głowica.
Kompaktowa konstrukcja umożliwia efektywne wykorzystanie przestrzeni roboczej, tak aby skaner nie zawadzał, gdy nie jest używany. Urządzenie jest bardzo szybkie i gotowe do pracy od razu po włączeniu. Zeskanowanie kartki A3 w trybie panoramicznym zajmuje zaledwie 3 sekundy. Bogata funkcjonalność skanerów SV600 zapewniona jest dzięki wielu spersonalizowanym opcjom. Obsługa została uproszczona dzięki funkcji Quick Menu, która otwiera się automatycznie po zeskanowaniu. Umożliwia ona szybkie i łatwe przypisanie zeskanowanych danych do aplikacji czy przesłanie bezpośrednio do usługi w chmurze, aby w ten sposób udostępnić dokumenty. Natomiast funkcja „Skanowanie kilku dokumentów jednocześnie” umożliwia zeskanowanie w jednym przebiegu kilku obiektów o różnych rozmiarach. Wystarczy umieścić kilka wizytówek, paragonów czy zdjęć w polu skanowania, a SV600 przetworzy wszystkie naraz i inteligentnie poprzycina je do właściwych rozmiarów. ScanSnap SV600 świetnie nadaje się do wykorzystywania przez artystów czy nauczycieli w szkole. Dołączono do niego bogatą w funkcje aplikację ScanSnap Home do skanowania i przeglądania obrazów wraz z powiązanymi z nimi informacjami, zapewniającą użytkownikom przyjazną interakcję z zeskanowanymi dokumentami. Autoryzowanym dystrybutorem skanerów Fujitsu, ScanSnap oraz oprogramowania PaperStream w Polsce jest Stovaris.
ADVERTORIAL
Monitor myBoard:
rozwiązanie wielkiego formatu Rozwiązania interaktywne dla edukacji to znacznie więcej niż chwytliwa nowinka technologiczna. To dzisiaj konieczność dostosowania narzędzi do potrzeb, percepcji i przyzwyczajeń uczniów i studentów.
W
dobie powszechnej cyfryzacji nowsze rozwiązania zastępują starsze, jak w przypadku nadal dość popularnej tablicy interaktywnej. Przez lata była ceniona za możliwości i dużą powierzchnię obrazu, która sprawdzała się w placówkach edukacyjnych. Dzisiaj jej miejsce coraz częściej zastępują monitory interaktywne, które przewyższają tablice funkcjonalnością i dorównują ich rozmiarom. Bo czy niemal 100-calowy monitor interaktywny nie jest narzędziem wprost stworzonym do celów edukacyjnych? Z tego założenia wyszła firma Mentor, której rozwiązania interaktywne, oferowane pod znaną dobrze polskim klientom marką myBoard, są wynikiem już 10 lat doświadczeń, rozwoju, tysięcy realizacji u klientów zadowolonych z rezultatów. Mentor posiada w portfolio, oprócz stołów i tablic interaktywnych, również monitory wielkoformatowe o dużych możliwościach.
myBoard Black 98” jest urządzeniem o ogromnej powierzchni roboczej, zaprojektowanym w taki sposób, aby komfort z przeglądania wyświetlanych treści był jak najwyższy dla jak największej liczby osób korzystających z monitora, przy zachowaniu wysokiej jakości wyświetlanego obrazu. Produkty tego typu to rozwiązania niezastąpione dla potrzeb edukacyjnych i biznesowych. Zastosowanie nowoczesnej matrycy IPS z podświetleniem LED pozwala zachować szerokie kąty widzenia nawet do 178°, dzięki czemu monitor myBoard Black 98” sprawdzi się idealnie w dużych przestrzeniach, takich jak sale wykładowe, aule, biura czy sale konferencyjne. Użytkownik otrzymuje najwyższą jakość wyświetlanych materiałów w rozdzielczości 3840x2160 (4K), przy zachowaniu płynnego obrazu, dzięki częstotliwości odświeżania aż 60 Hz. Monitor interaktywny myBoard Black 98” to świetne narzędzie do prezentacji zagadnień, wykresów, materiałów wideo czy grafik. W porównaniu z tablicą interaktywną nie wymaga projektora. Dzięki zastosowaniu opcjonalnego, szybkiego komputera OPS użytkownik zyskuje dostęp do rozwiązania All-In-One, które poza wbudowanym systemem Android 8, daje możliwość sko-
rzystania z instalacji systemu operacyjnego Windows oraz wielu innych funkcji monitora interaktywnego. Za pomocą bezprzewodowego pilota dołączonego do zestawu użytkownik może sterować urządzeniem nawet z końca sali, bez potrzeby podchodzenia bezpośrednio do ekranu. Monitory myBoard Black 98” są ważnym elementem znacznie większej grupy nowoczesnych rozwiązań interaktywnych, znajdujących się w ofercie firmy Mentor. Należą do nich także modele, które idealnie sprawdzą się w mniejszych salach lekcyjnych czy biurowych. W tym przypadku rekomendowane są monitory interaktywne w rozmiarach od 65” do 86”. Decydując się na zakup sprzętu interaktywnego myBoard, użytkownik otrzymuje nie tylko samo urządzenie, ale także dostęp do dedykowanej platformy myBoard PLUS, która jest zbiorem darmowych narzędzi i programów multimedialnych. Starannie skompletowane oprogramowanie powstało w oparciu o autorskie aplikacje, a także przy współpracy z wieloma partnerami. Platforma myBoard PLUS przydaje się zwłaszcza podczas szkolnych zajęć czy lekcji dodatkowych, umożliwiając natychmiastową pracę z monitorem – wystarczy wybrać interesujące nas oprogramowanie i działać. Szczegółowych informacji na temat portfolio marki myBoard szukaj na stronie: www.myboard.pl. CRN nr 5/2022
21
ADVERTORIAL
Nowe technologie, te same potrzeby
Epson to producent, który stawia na długowieczność swoich produktów, minimalizację ich wpływu na środowisko, jak też bezawaryjną pracę „w tle” i szerokie porfolio. Dzięki temu na przykład modele UST projektorów tej marki należą w ostatnich latach do najczęściej wybieranych przez polskie placówki edukacyjne. Więcej na temat możliwości drukarek i projektorów Epson zamieszczamy w pytaniach i odpowiedziach. Mogą stanowić znakomitą podstawę do rozmów z potencjalnymi klientami. Dlaczego szkoły wybierają sprzęt Epson? Decyduje o tym jakość i doświadczenie. Epson od lat przoduje w dostarczaniu rozwiązań do wizualizacji i projekcji obrazu. Silną pozycję wieloletniego lidera na rynku edukacji producent zawdzięcza innowacjom, a urządzenia tej marki wyróżnia ekologiczność oraz swoboda możliwych zastosowań. Nowoczesne pomoce naukowe, takie jak projektory i drukarki na miarę XXI wieku, podnoszą efektywność nauczania, dzięki atrakcyjności zwiększając zapamiętywanie przekazu przez uczniów. Praktyka udowodniła, że dzięki użyciu multimediów znacznie łatwiej jest zyskać, a następnie utrzymać przez dłuższy czas uwagę dzieci, przy czym przekazywana wiedza jest lepiej zapamiętywana. Zaangażowanie w naukę jest znacznie większe niż przy rozwiązywaniu zadań kredą na tablicy czy w zeszytach. Epson, jako firma o zasięgu ogólnoświatowym i lider w segmencie sprzętu do obrazowania, dysponuje szerokim portfolio, w którym znajduje się sprzęt trafiający w określone potrzeby (i budżet) dowolnej placówki. Dlaczego projektor stanowi idealną pomoc naukową? Do atutów tego rodzaju sprzętu Epsona zalicza się skalowalność obrazu oraz jego wielkość (nawet do 300”) z jednego projektora.
22
CRN nr 5/2022
Co równie ważne – obraz projektora to światło odbite, dużo zdrowsze dla oczu dzieci. A dzięki technologii 3LCD jest on wystarczająco jasny, by można było z niego korzystać w świetle dziennym bez utraty czytelności. Projektor zapewni dobrą widoczność w każdej klasie, niezależnie od jej wielkości. Większy rozmiar przekłada się na lepszą widoczność i czytelność — nawet, jeśli dziecko siedzi w dalszym rzędzie ławek. Bardzo istotna jest też dowolność miejsca instalacji i niska waga. Osobną kwestią jest bezpieczeństwo – projektor może być umieszczony pod sufitem i osoba postronna nie ma do niego dostępu, co minimalizuje ryzyko ewentualnych problemów, a nawet uszkodzeń sprzętu. Co wyróżnia projektory UST marki Epson? Cechą szczególną projektorów ultrakrótkiego rzutu jest to, że z bardzo małej odległości od ściany są w stanie wyświetlić duży obraz. Dzięki temu osoba, która prowadzi prezentację lub wykonuje zadanie, nie rzuca cienia na tablicę oraz nie jest oślepiana. Projektory te wykorzystuje się coraz częściej w salach lekcyjnych, jako urządzenia nie tylko do prezentacji wiedzy, ale też właśnie do wspólnej pracy. Można je też wykorzystać do pracy ze zwykłymi białymi tablicami lub
tablicami interaktywnymi. Przykładowo: projektor współpracuje z dwoma „pisakami”, którymi można pracować wprost na wyświetlanych treściach. Pisanie, rysowanie oraz dodawanie uwag i odpowiedzi bezpośrednio na ekranie otwiera nowy, interaktywny wymiar nauczania. Dzięki różnym kolorom piór dwie osoby — nauczyciel i uczeń lub dwóch uczniów — mogą działać jednocześnie. Oprogramowanie do projekcji z kilku komputerów umożliwia nauczycielom oraz uczniom jednoczesne udostępnianie swoich materiałów z komputera czy smartfona, a funkcja moderatora pozwala nauczycielom zachować przy tym pełną kontrolę i decydować, co ma być wyświetlone. Z kolei dzielenie ekranu wyświetla jednocześnie na przykład plan lekcji z komputera i film wideo z wizualizera. Jednym z najbardziej popularnych modeli w zastosowaniach edukacyjnych jest laserowy projektor Epson EB-735Fi. Jasność wynosząca 3600 lumenów, rozdzielczość Full HD, kontrast rzędu 2 500 000:1 zapewniają doskonałą ostrość i wyraźny obraz. Dodatkowymi atutami są wbudowana łączność przez Wi-Fi i Miracast, bardzo szybkie uruchamianie, możliwość obsługi funkcji interaktywnych
pisakiem lub dotykowo oraz żywotność do 30 000 godzin. Warto też wspomnieć o 5-letniej gwarancji producenta. Dlaczego ważnym elementem projektora jest wizualizer? Wizualizer to w gruncie rzeczy wygodna, rozbudowana kamera cyfrowa dostarczająca obrazy wysokiej jakości z rozdzielczością 1080p, czyli Full HD. Można ją szybko skonfigurować i podłączyć bezpośrednio do sprzętu wyświetlającego, w tym także zapewniających wielki obraz projektorów. Urządzenie składa się z obiektywu umieszczonego na ruchomym ramieniu, który pozwala na wyświetlenie tego, co znajduje się w polu jej widzenia – najczęściej bezpośrednio pod nią. Dodatkowo wizualizer wyposażony w odpowiednią przystawkę jest też idealnym rozszerzeniem mikroskopu, co pozwala prezentować jego obraz na wielkim ekranie. Można regulować wysokość kamery i obracać ją o 90º, by prezentować obiekty trójwymiarowe. Korzystając z takiego wyposażenia klasy można prowadzić zajęcia stojąc przy tablicy, robiąc notatki na interaktywnym ekranie, a gdy zachodzi potrzeba obracać kamerę wizualizera, chociażby w celu zaprezentowania mapy, eksponatu, zademonstrowania doświadczenia. Przykładowo model Epson ELPDC07 umożliwia bez tłoczenia się i podawania z rąk do rąk dokładne (zoom x8!) obejrzenie na wielkim ekranie diagramów, stron z książek, preparatów na lekcji biologii czy monet na historii. To doskonała pomoc w pracy nauczyciela pozwalająca oszczędzać czas, zapewniać bezpieczeństwo prezentowanego obiektu oraz utrzymywać higieniczny dystans. Dlaczego w szkołach wciąż dużo się drukuje? Poziom druku w szkołach od lat pozostaje w zasadzie bez zmian. Co prawda na skutek optymalizacji lub oszczędności poszczególne placówki starają się drukować mniej dokumentów niż kiedyś, ale jednocześnie stale rośnie ilość informacji, które znajdują się w obiegu. Urządzenia wielofunkcyjne Epson przeznaczone dla szkół, zachowując kompaktowe wymiary, obsługują różne formaty, drukują w kolorze, skanują oraz kopiują i co najważniejsze robią to naprawdę tanio. Są sytuacje, w których możliwość zeskanowania lub skopiowania czegoś jest
bardzo pomocna. Dwustronny jednoprzebiegowy skaner, szybkie drukowanie dwustronne czy wygodny automatyczny podajnik dokumentów zdecydowanie ułatwiają pracę nauczycieli. Taki sprzęt pozwala też od ręki drukować prace uczniów powstałe na zajęciach czy też uwieczniać od razu wspólnie tworzone projekty, które można potem zabrać ze sobą do domu. Dzięki temu nauczyciel i jego podopieczni mają pod ręką zawsze to, co jest im najbardziej potrzebne. Dlaczego drukarka powinna być jak… lodówka? Drukarka ma spełniać swoją funkcję i nie przypominać za często o swoim istnieniu irytującymi problemami. W przypadku drukarek Epson użytkownik dostaje właśnie takie urządzenie. Producent dba o długowieczność swoich maszyn, między innymi stosując wbudowaną na stałe głowicę Precision Core, która drukuje „na zimno”, a brak konieczności nagrzewania komponentów znacząco wydłuża ich żywotność. Japońskie drukarki charakteryzują się także tym, że nie wymagają skomplikowanych czynności związanych z konserwacją. Duże pojemniki na atrament, długa gwarancja oraz duży zapas atramentu pozwalają na spokojne drukowanie bez konieczności częstego przerywania pracy z uwagi na wymogi eksploatacyjne, awarie etc. Świetną propozycją dla szkół są modele Epson WorkForce WF-579RD(T)WF i WorkForce WF-C879RD3TWFC. Pierwszy z wymienionych to kompaktowe urządzenie wielofunkcyjne A4 RIPS, oferujące dużą szybkość drukowania,
skanowania i kopiowania oraz niski całkowity koszt eksploatacji i niewielki wpływ na środowisko. Urządzenia wchodzące w skład serii WorkForce Pro redukują koszty kolorowego wydruku aż o 50 proc., co oznacza, że za pojedynczą stronę zapłacimy zaledwie kilka groszy. Czym jest technologia Heat-Free w drukarkach Epson? Autorska technologia druku Heat-Free zużywa przykładowo do 83 proc. mniej energii, ponieważ nie wykorzystuje ciepła do uruchomienia drukarki. Pozwala także znacznie zmniejszyć ilość odpadów z materiałów eksploatacyjnych powstających w trakcie użytkowania oraz koszty związane z ich składowaniem i eksploatacją. Druk atramentowy nie wymaga też utrwalania. Mniejszy pobór mocy to większa oszczędność energii i pieniędzy. Mniej prądu to mniejsze zużycie paliw kopalnych potrzebnych do jego wyprodukowania i mniejsza emisja CO2 do atmosfery. To także mniejszy ślad węglowy. Te wszystkie elementy są ważne dla każdego, także dla nauczycieli, dzieci i rodziców. To praktyczna nauka korzystania z urządzeń wyprodukowanych z myślą o możliwie minimalnym wpływie na środowisko naturalne. Więcej informacji na temat rozwiązań dla edukacji na stronie epson.pl. Kontakt dla partnerów: andrzej.bieniek@epson.pl (projektory) robert.reszkowski@epson.pl (drukarki)
CRN nr 5/2022
23
ADVERTORIAL
Od chromebooka do All in One,
czyli ASUS wspiera STEAM
Nowe technologie na dobre zawitały do sektora edukacji. Uczniowie korzystają nie tylko z komputerów, ale również smartfonów, a nawet robotów.
C
ovid-19 sprawił, że uczniowie i nauczyciele z dnia na dzień przeszli na zdalny tryb nauki, zastępując długopisy komputerami. Wcześniej wiele dyskutowano o potrzebie korzystania w polskich szkołach z nowych technologii, ale w ślad za słowami nie zawsze szły czyny. Choć gwoli sprawiedliwości należy wspomnieć o udanych inicjatywach, jak chociażby „Aktywna tablica”. Tak czy inaczej, w czasie pandemii sektor edukacyjny należał do głównych odbiorców komputerów, monitorów czy drukarek. Wprawdzie po wielu miesiącach „nowej normalności” wszyscy już zdążyli powrócić do klas lekcyjnych, ale technologiczne nowinki pozostaną z uczniami już na zawsze. Wiele wskazuje też na to, że po wygaśnięciu epidemii szkoły nie ograniczą inwestycji w nowoczesny sprzęt IT. Co przy tym szczególnie cieszy, w polskich placówkach edukacyjnych coraz głośniej wspomina się o metodologii nauczania STEAM. Nie jest to wynalazek ostatnich lat. Termin ten pojawił się już kilkadziesiąt lat temu, w Stanach Zjednoczonych. Akronim STEM powstał od pierwszych liter słów w języku angielskim: nauki (science), technologii (technology), inżynierii (engineering) i matematyki (maths). Niedawno listę wzbogacono o literę „A”, odpowiadającą sztuce (ART) i tym samym zaczął obowiązywać nowy termin – STEAM.
nie wśród uczniów „umiejętności XXI wieku”. Warto przy tym pamiętać, że dużą rolę w tym procesie odgrywają nie tylko nauczyciele, ale też dostawcy sprzętu IT, tacy jak ASUS, który mocno angażuje się w rozwój produktów adresowanych do sektora edukacji. – Zamiast czytać o technologiach, uczniowie zyskują dostęp do komputerów, robotów, drukarek 3D, sprzętu AV i programów produkcyjnych. Na globalnym rynku pojawia się coraz więcej rozwiązań edukacyjnych wpisujących się w metodologię STEAM. To dla nas bardzo ważny kierunek rozwoju – mówi Sławomir Stanik, ASUS Country Head. W amerykańskich szkołach bardzo dużą popularnością cieszą się chromebooki. Dzieje się tak z kilku powodów. Komputery z systemem operacyjnym Chrome OS są przystępne cenowo, łatwe w obsłudze i bezpieczne. Z punktu widzenia działu IT, podobnie jak integratora obsługującego szkoły, zaletami chromebooków są łatwość wdrożenia, duże możliwości w zakresie zdalnego zarządzania oraz całodobowa bezpłatna opieka dla administratorów IT. Niewykluczone, że chromebooki już wkrótce znajdą sobie miejsce w polskich szkołach. ASUS jest jednym z głównych globalnych dostawców tej grupy komputerów. Na szczególną uwagę zasługuje model ASUS Chromebook CX11 z 15,6-calowym ekranem. Urządzenie napędza czterordzeniowy procesor Intela, a bateria wystarcza nawet na 11 godzin pracy. To produkt idealnie nadający się nie tylko dla uczniów oraz
Rozwiązania wpisujące się w metodologię STEAM to dla nas ważny kierunek rozwoju.
ASUS wspomaga STEAM To truizm, że współczesne społeczeństwo jest napędzane przez matematykę, naukę, technologię i inżynierię. Podobnie jak stwierdzenie, że wraz z coraz większym rozwojem technologii, wzrasta nacisk na wykształce-
24
CRN nr 5/2022
studentów, ale również użytkowników, którzy lubią często podróżować. Jak na razie jednak, w polskich placówkach edukacyjnych królują komputery z systemem operacyjnym Windows. W tym segmencie urządzeń na wyróżnienie zasługuje ASUS BR1100 F – wytrzymały i wydajny laptop z obrotowym i dotykowym ekranem o przekątnej 11,6 cala. Dysponuje wytrzymałą i nowatorską konstrukcją stworzoną pod kątem długiej żywotności. Choć uczniowie zazwyczaj preferują notebooki, w szkołach dobrze sprawdzają się desktopy. W tej grupie urządzeń ASUS rekomenduje model ExpertCenter D5 Tower. ASUS zapewnia, że komputer może pracować przez długie lata, nie tylko dzięki solidnej obudowie i elementom zabezpieczającym, ale również możliwości łatwej wymiany komponentów. Inną ciekawą propozycją dla placówek szkolnych poszukujących desktopów jest ExpertCenter E5 AiO 24 – pierwszy na świecie komputer All in One z dodatkowym ekranem dotykowym VeriView. Dwukierunkowa redukcja szumów wspomagana sztuczną inteligencją sprawiają, że urządzenia świetnie sprawdza się podczas telekonferencji. Niewykluczone, że w nieodległej przyszłości do komputerów ASUS-a pracujących w salach lekcyjnych dołączy robot ASUS Zenbo Junior, który wprowadza uczniów w świat programowania.
Aplikacje zwiększające produktywność
Wbudowany system Android QuadCore A73 Android 9.0 OS 4G DDR4 + 32G ROM Opcjonalny komputer OPS Głośniki 2x20W
Protection
Adnotacje z każdego źródła Air Share, Office Suite, Opcje nagrywania Czujnik pióra do uruchamiania WB
65”, 75”, 86”
Rozdzielczość 4K UHD
Menadżer plików Optoma
4K Ultra HD 60Hz input/output Wsparcie HDR10
Chmura (Google/ MS/ Dropbox) Przesyłanie plików bezprzewodowo Pobieranie kodu QR (LAN)
Nowy multi dotyk
Zdalna kontrola urządzeń
Do 34 punktów dotyku
RS232 /RJ45 LAN control Optoma Pro service OMS (cloud & Local)
Ochrona oczu
Rozwiązanie BYOD
Filtr niebieskiego światła (TUV certified) Flicker Free (TUV certified)
4 możliwości podziału ekranu Zdalne sterowanie i adnotacje Win/Mac/iOS/Android/Chrome
Wysoka ochrona
Stylowa obudowa
Blokada ekranu i OSD Kod PIN do ochrony dysku w chmurze
15,5mm szerokość ramki
15.5mm
OPINIE
Rynek VC jest pełen bufonów Nigdy nie wiadomo, jak potoczy się los i gdzie będzie się za 5 lat. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza gdy ma się dobrą passę.
B
ranża VC jest hermetyczna i uchodzi za elitarną. Obraca się w niej dużymi pieniędzmi i realizuje niezwykle ciekawe projekty. Wśród jej reprezentantów występuje ciekawe zjawisko – osoby, które do niej trafiają zaczynają czuć się lepsze. Arogancję czuć na callach i w mailach, startupy są traktowane protekcjonalnie, bo to one przychodzą po kapitał. To krótkowzroczne, bo działamy w systemie naczyń połączonych – bez spółek fundusze przestaną egzystować. Moja dotychczasowa kariera zawodowa jest ciekawym zbiegiem doświadczeń właściwie z każdej strony ekosystemu startupowego. Zanim stworzyliśmy obecny fundusz Venture Capital, zbudowaliśmy międzynarodowy startup, wcześniej była to spółka doradcza świadcząca usługi corporate finance (wyceny, M&A, IPO), była też agencja marketingowa obsługująca między innymi startupy, a nawet kancelaria prawna. Z kolei w ramach pierwszego VC działałem już dekadę temu. To holistyczne ujęcie pozwoliło mi dość dobrze zrozumieć interesy każdej ze stron, ale przede wszystkim to, że jest to ekosystem par excellence, który bazuje na wizerunku, zaufaniu, merytoryce i rekomendacjach. Nigdy nie wiadomo, jak potoczy się los i gdzie będzie się za 5 lat. Warto o tym pamiętać – zwłaszcza, gdy ma się dobrą passę.
Fot. Adobe Stock
o7 b;mmb; ro৵-u Venture Capital ma swoją specyfikę. To fundusz podejmuje wiążącą decyzję, komu chce powierzyć kapitał. Wiele osób – zwłaszcza na początku swojej drogi w tej branży – ulega fałszywej pokusie, że skoro do niej trafiły, są w jakiś sposób wyjątkowe. Ciężko stwier-
26
CRN nr 5/2022
dzić, na czym ta wyjątkowość polega, bo owszem jest to trudna branża, trzeba rozumieć biznes, prawo, ekonomię, czuć trendy, czytać ludzi i oczywiście skutecznie pozyskiwać środki od inwestorów i jeszcze skuteczniej lokować je w zespoły, by osiągać zwroty. Co ciekawe, wspomniane poczucie wyjątkowości może dotyczyć każdego, od asocjaty przez pryncypała na partnerze kończąc. Początkowo jest ono niegroźne, bo napawa dumą, pozytywnie oddziałuje na ego, natomiast z czasem przeradza się w arogancję. Ta z kolei objawia się na wiele sposobów. Niegrzeczna i chaotyczna komunikacja, niespełnione obietnice, odwoływanie spotkań bez przyczyny. Pojawia się słynny instynkt łowcy – to w końcu ja poluję na jednorożce i ja decyduję. Fakt – mamy niezwykle mało czasu, który jest naszym najważniejszym aktywem, analizujemy tysiące projektów rocznie – spotykamy się zatem z wybraną grupą osób, a z 98 proc. propozycji nie skorzystamy. Jednak nie oznacza to, że możemy zachowywać się jakbyśmy pozjadali wszystkie rozumy. Niezwykle urzekł mnie ostatnio jeden z partnerów cenionego funduszu, który podczas bardzo ważnego spotkania dla spółki (projekt ich życia), której grzecznościowo pomagałem, żarł (nie jadł – żarł) ostentacyjnie na wideokonferencji spagetti, siorbiąc ze smakiem. Czasy elevator pitchy, gdzie ktoś ma jedyne 30 sekund w życiu, by zainteresować fundusz, poza największymi tuzami tego świata, raczej odchodzą do lamusa…
Don’t act like a dick Dlaczego wzajemny szacunek jest ważny? Ostatnio w jednym z artykułów dotyczą-
cych sektora finansowego mignęło mi bardzo trafne stwierdzenie „Just because you’re successful, it doesn’t mean you need act like a dick”. Biorąc pod uwagę fakt, że świat inwestycyjny jest mały, relatywnie często trafia się na te same osoby. Founder, który miał nieciekawy pomysł, może następnym razem przyjść z czymś, co nas zachwyci. Jeśli jednak nie potraktujemy go z szacunkiem, nie tylko nie przyjdzie, ale też powie na wszelki wypadek wszystkim znajomym, co o nas myśli. Jest to ważne właściwie na każdym etapie od zachowania na spotkaniach, po sposób wyrażania krytyki, na ewaluacji kończąc. Jeśli pomysł się nie spodoba, można powiedzieć: „to idiotyczne, nie ma przyszłości, kończymy spotkanie”. Można też subiektywnie ocenić, że nie jest to spójne z naszą strategią, uzasadnić dlaczego i zarekomendować zmiany bądź inny fundusz, który może być bardziej zainteresowany tematem. Reakcję w tym przypadku łatwo antycypować. Patologiczne zachowania są częstsze tam, gdzie sektor inwestycyjny wciąż jest na wczesnym etapie rozwoju. Przewaga first-timerów i zalew zewnętrznego kapitału sprawiają, że rynek musi zostać przesiany. Potrzeba czasu. Najlepsze fundusze dawno odrobiły tę lekcję, bo zaczynały lata temu i wciąż są aktywne, tworząc kolejne, bardziej specjalistyczne wehikuły. Reszta zniknęła. Startupom życzę, żeby trafiały głównie do najlepszych. Bufonom dziękujemy.
Szymon Janiak Autor jest współtwórcą i partnerem zarządzającym funduszu venture capital czysta3.vc.
BADANIE ONLINE
Ankieta CRN.pl: perfect storm Kiedyś dość często słyszało się powiedzenie, że jeden problem to nie problem. Tak się składa, że pasuje ono do pogarszającej się sytuacji gospodarczej, która negatywnie odbija się na interesach wielu polskich firm IT.
O
Tomasz Gołębiowski
becnie mamy do czynienia z sytuacją, która jest efektem zbiegu kilku wyjątkowo negatywnych czynników. Jeszcze przed wojną branża IT borykała się z dostępnością szeregu produktów, choć generalnie wzmożony popyt na rozwiązania informatyczne w trakcie pandemii sprzyjał dynamicznemu rozwojowi biznesu. Jednak na początku tego roku popyt nie był już tak duży, a jednocześnie przedsiębiorcy borykali się z chaosem prawnym w związku z wprowadzeniem Polskiego Ładu. Co gorsza, część konsumentów zaczęła już odczuwać rosnącą inflację, a wzrost stóp procentowych obciążył domowe budżety rosnącymi kosztami spłaty kredytów. Po czym wybuchła wojna, która zwiększyła niepewność gospodarczą, w efekcie czego część firm wstrzymała planowane zakupy (niektóre zrobiły to tylko czasowo), łańcuchy dostaw zostały zaburzone w znacznie większym stopniu niż wcześniej, a wzrost inflacji przyspieszył. Co gorsza, Chińczycy uparli się przy strategii „zero-Covid”, która skutkuje masowymi lockdownami, niszczącymi tkankę społeczną i gospodarczą.
w kontekście II kwartału. Aż 55 proc. pytanych spodziewa się niższej sprzedaży w tym okresie w porównaniu z wynikami uzyskanymi rok wcześniej. Na większe obroty liczy tylko 27 proc. respondentów, a 18 proc. oczekuje podobnych rezultatów, jak w II kwartale 2021 r. W kwietniu zapytaliśmy odwiedzających CRN.pl o ich podejście do rosyjskiego oprogramowania. Wynik na wykresie poniżej.
;rb;f f ৵ 0 joĵ
Czy zrezygnowałeś z używania lub sprzedaży rosyjskiego oprogramowania?
Nic więc dziwnego, że ponad połowa respondentów ankiety CRN.pl przyznała, że I kwartał tego roku był dla nich gorszy pod względem przychodów niż ubiegłoroczny. Co piąty pytany twierdzi, że jego firma zanotowała w obu okresach podobne wyniki, natomiast pierwsze trzy miesiące 2022 roku były lepsze niż rok temu jedynie dla 24 proc. respondentów. Słabym rezultatom z pierwszych miesięcy tego roku towarzyszą minorowe nastroje
-v m- oruo]u-lo -mb; b 1_l u< Uważni obserwatorzy rynku wieszczą, że o swoją przyszłość mogą być spokojni dostawcy oprogramowania i usług chmurowych. Analitycy Grand View Research prognozują, że w 2030 roku globalny rynek oprogramowania i usług biznesowych będzie warty 1,15 bln dol. Roczna średnia stopa wzrostu w latach 2022–2030 ma wynosić 11,7 proc. Zapotrzebowanie ma zwiększać się dzięki rosnącym wolumenom danych i automatyzacji procesów biznesowych w różnych branżach. Zdaniem analityków
przychody będą rosły najszybciej w segmencie usług cloud. Również IDC prognozuje stały wzrost rynków usług IT i biznesowych w ciągu najbliższych 5 lat. Oczekuje, że światowe przychody zwiększą się o 5,6 proc. (w stałej walucie) w 2022 r. W dolarach, licząc po aktualnym kursie, rynek powinien powiększyć się o 4,2 proc. Co ważne, chociaż Europa jest najbardziej dotkniętym wojną regionem, analitycy pozostają optymistami co do rozwoju w nim rynku usług IT i biznesowych. Znacznie obniżono jednak prognozę dla Europy Środkowo-Wschodniej. Cięcie jest związane z tym, że rynki rosyjski i ukraiński znacznie się skurczą. W sumie dla krajów CEE spodziewamy jest wzrost o 5,5 proc. i 7,3 proc. (odpowiednio) w 2022 i 2023 r. (poprzednio zakładano 9–10 proc. na plusie). W omawianych ankietach wzięło udział 106 osób.
Tak
33%
Nie
17%
Nigdy nie używałem/nie sprzedawałem
50% CRN nr 5/2022
27
Źródło: CRN.pl
n
ADVERTORIAL
Samsung powraca na fotel lidera Samsung wygrywa rywalizację z Intelem w produkcji półprzewodników. Koreański koncern swój sukces w dużej mierze zawdzięcza bardzo dobrym wynikom sprzedaży dysków półprzewodnikowych.
U
biegły rok okazał się wyjątkowo udany dla firmy Samsung. Koreański producent szczególnie dobrze poczynał sobie w biznesie chipów półprzewodnikowych, gdzie wyprzedził Intela i odzyskał pozycję światowego lidera. Warto przypomnieć, że Koreańczycy już zajmowali pierwsze miejsce w 2017 i 2018 roku, ale w latach 2019–2020 palma pierwszeństwa należała już do Intela. Samsung zawdzięcza powrót na pozycję lidera w dużej mierze popytowi na pamięć RAM oraz dyski półprzewodnikowe SSD. W roku 2021 ich sprzedaż wzrosła niemal o 39 proc. w ujęciu rocznym. To obszar rynku, który cechuje się dużym potencjałem wzrostu, co doskonale widać chociażby na przykładzie urządzeń konsumenckich. Wszyscy produkujemy
treści cyfrowe w coraz wyższych rozdzielczościach, co generuje wzrost pojemności dysków w pecetach i serwerach, a co za tym idzie zapotrzebowania na szybkie pamięci półprzewodnikowe. – O naszym sukcesie, a takim było odzyskanie pierwszego miejsca na globalnym rynku półprzewodników, poza wzrostem sprzedaży pamięci RAM i dysków SSD, zadecydował również wzrost sprzedaży smartfonów z najwyższej półki - podkreśla Maciej Kamiński, dyrektor Samsung Memory w Polsce i regionie CEE. Jednak nie tylko urządzenia konsumenckie nakręcają popyt na pamięci półprzewodnikowe. Podobny trend występuje w grupie rozwiązań do magazynowania danych bądź backupu. Wprawdzie wielu użytkowników
wykorzystuje do wymienionych celów nośniki HDD, ale SSD stanowi bardzo ciekawą alternatywę dla twardzieli. Samsung rozdaje karty na rynku pamięci półprzewodnikowych (flash memory), będąc nieprzerwanie od 2003 roku światowym liderem tego rynku, co daje mu przewagę nad Intelem w całym biznesie półprzewodnikowym. Nie jest to jednak jedyny atut azjatyckiego producenta. Koreańczycy pod swoją marką produkują bardzo szeroką gamę urządzeń – telewizory, komputery, smartfony czy urządzenia wearables. Samsung w wymienionych produktach wykorzystuje własne półprzewodniki, napędzając tym samym ich sprzedaż. Firma zaopatruje też innych, wiodących dostawców i producentów, którzy montują chipy i pamięci Samsung w swoich urządzeniach. – Praktycznie w każdym kraju, w większości gospodarstw domowych jest coś, co pochodzi od firmy Samsung, począwszy od telewizora i smartfonu, a na niektórych rynkach także laptopa. Zwykle nie zdajemy sobie też sprawy, że używając produktu innej marki, być może korzystamy na przykład z kości pamięci czy mikrochipa Samsung – mówi Maciej Kamiński.
Zielone chipy Korea Południowa jest specyficznym krajem o małej powierzchni i dużej gęstości zaludnienia. Dlatego Koreańczycy starają się żyć w zgodzie z otoczeniem i naturą. Zresztą odnosi się to też do przedsiębiorstw działających w tym państwie. Szczególna odpowiedzialność spoczywa na firmie Samsung – największym koreańskim koncernie. – Lata doświadczeń i rozwoju przełożyły się na sposób prowadzenia lokalnego biznesu. Mam tutaj na myśli podejmowanie działań związanych z optymalizacją produkcji, dbałością o zrównoważony rozwój i tworzeniem przyjaznego człowiekowi miejsca pracy. W firmie Samsung to wszystko w bardzo naturalny i autentyczny sposób zbiegło się w pewnym momencie z globalnymi trendami,
28
CRN nr 5/2022
wzrostem świadomości i odpowiedzialności ekologicznej – tłumaczy Maciej Kamiński. Do kluczowych elementów strategii zrównoważonego rozwoju należy również zarządzanie zasobami naturalnymi i odpadami, zmierzanie do zaspokojenia najważniejszych potrzeb społeczeństwa, czy zmniejszanie poziomu bezrobocia oraz ubóstwa. Jednym z priorytetów koreańskiego producenta jest ograniczanie konsumpcji energii przez urządzenia konsumenckie i biznesowe. Drogą do osiągnięcia tego celu jest miniaturyzacja układów scalonych. Obecnie Samsung wytwarza półprzewodniki o wielkości zaledwie kilku nanometrów, ale koreański producent oraz jego konkurenci nie zamierzają na tym poprzestać. W nieodległej przyszłości mają pojawić się układy o wielkości poniżej 2 nanometrów, czyli dziesiątki tysięcy razy cieńsze niż ludzki włos. W przypadku producenta półprzewodników niezwykle istotną rolę odgrywa wybór dostawców komponentów. Samsung dochowuje wszelkiej staranności, aby pozyskiwać surowce z zaufanych źródeł z poszanowaniem lokalnego środowiska naturalnego i troską o lokalną społeczność. – Współpracujemy z podmiotami kontrolującymi cały proces wydobycia i obróbki materiałów i pierwiastków, dbającymi o lokalne środowisko i społeczność. Dzięki takiemu podejściu oraz optymalizacji procesów projektowania i wytwarzania półprzewodników, recyklingu odpadów i ponownego ich wykorzystywania w produkcji w ostatecznym rozrachunku w realny sposób wpływamy na zmniejszenie zużycia energii, wody, a także ograniczenie emisji dwutlenku węgla w całym cyklu dostarczania produktu na rynek– zapewnia Maciej Kamiński. Samsung Memory nie zamierza w Polsce koncentrować się wyłącznie na sprzedaży produktów i planuje intensyfikować swoje działania proekologiczne. W tym celu firma rozpoczęła współpracę z Martyną Zastawną – jedną z pionierek i liderek idei zrównoważonego rozwoju w Polsce.
;v 1 ; b<1;f ;7 h-1fb Dyski półprzewodnikowe bardzo szybko zdobywają rynek, czego przykładem jest segment komputerów, całkowicie zdominowany przez ten rodzaj nośników. Dyski HDD zostały zepchnięte na margines, peł-
Trzy pytania do… Macieja Kamińskiego, dyrektora Samsung Memory w Polsce i regionie CEE
Forsujecie sprzedaż dysków półprzewodnikowych, ale nadal dużą popularnością cieszą się dyski twarde, a nawet taśmy. Czy nie za szybko odsyłacie do lamusa starsze rodzaje nośników? To wielowymiarowy temat i ma więcej aspektów niż tylko proste zmiany rynkowe. Jeśli spojrzymy na segment komputerów, widzimy wyraźną dominację dysków półprzewodnikowych. Owszem, dyski twarde czasami pojawiają się w konfiguracjach, ale tylko jako dodatkowy nośnik do przechowywania danych. Natomiast sam komputer jest zawsze napędzany przez dysk SSD. Coraz wyraźniej widać też inny trend, a mianowicie coraz częściej rolę drugiego dysku spełnia SATA, gdzie dyskiem systemowym jest dysk NVMe. HDD w komputerach to gatunek ginący. Poza niebezpieczeństwem fizycznego uszkodzenia wpływa na to gigantyczna różnica w prędkości transferu pomiędzy dyskami HDD a SSD. Dyski SATA są kilkukrotnie szybsze niż HDD, a NVMe nawet 50 razy szybsze od HDD.
Czy w związku z tym możemy się spodziewać, że w ciągu dwóch najbliższych lat NVMe wyprze z rynku nośniki SATA? Baza sprzedaży komputerów i płyt głównych z łączem PCI (umożliwiającym zastosowanie dysku NVMe) stale rośnie. Tymczasem w sprzedaży w Polsce i regionie CEE wciąż dominuje technologia SATA, choć globalnie traci ona już na znaczeniu. Prędzej czy później również u nas nastąpi odwrócenie obecnego trendu i nastąpi dominacja NVMe, napę-
niąc co najwyżej rolę dodatkowego magazynu na dane. Wciąż jednak istnieją obszary, gdzie adopcja pamięci Flash postępuje dość wolno. Samsung planuje przyspieszyć jej tempo, a zdaniem Macieja Kamińskiego jedną z najskuteczniejszych metod jest edukacja partnerów oraz klientów końcowych. Samsung organizuje cykliczne szkolenia, warsztaty oraz webinary, aby za ich pośrednictwem przekazywać wiedzę na temat dysków półprzewodników zarówno od strony technicznej, sprzedażowej, jak i scenariuszy ich wykorzystania w biznesie.
dzana również przez naszych konkurentów. Dla konsumenta, poza aspektem prędkości transferu NVMe vs. SATA, istotna jest cena zakupu. Już dzisiaj na rynku można kupić dyski NVMe w cenie porównywalnej do SATA. Czy NVMe wyprze w ciągu dwóch lat SATA? Na pewno nie wyprze całkowicie, ale realnie przekroczy 50 proc. udziałów w sprzedaży.
Jeśli spojrzymy na rynek dysków zewnętrznych, nośniki HDD trzymają się dość mocno. Czy dyski półprzewodnikowe mogą stanowić w tego typu zastosowaniach ciekawą alternatywę dla „twardzieli”? Rynek dysków zewnętrznych półprzewodnikowych rośnie w bardzo szybkim tempie, choć nośniki HDD w tym segmencie nadal cieszą się dużą popularnością. W przypadku dysków półprzewodnikowych, oprócz szybkości transferu, dużym atutem jest ich bezpieczeństwo. To fizyczne i cyfrowe. Zewnętrzny dysk Samsung SSD można zaszyfrować hasłem lub odciskiem palca, dzięki czemu nasze dane pozostaną bezpieczne i tylko my będziemy mieć do nich dostęp. Całkowicie inaczej wygląda to w przypadku zewnętrznych dysków HDD, tam do naszych danych dostęp może mieć każdy od razu po ich podłączeniu do komputera. Ostatecznie zmiany następują skokowo. Na pewno dojdziemy do momentu, kiedy nastąpi taka kumulacja czynników, w tym ceny, że zakup zewnętrznego dysku HDD stanie się logicznie nieuzasadniony.
Firma nie chce przy tym ograniczać swoich kontaktów z partnerami do wirtualnych spotkań realizowanych za pośrednictwem Teamsów czy Zooma. Na początku czerwca Dywizja Samsung Memory spotka się na organizowanej przez siebie konferencji z kluczowymi partnerami – retailerami, integratorami i dystrybutorami. W trakcie tego spotkania producent przedstawi najnowsze trendy rynkowe oraz zaprezentuje filary swojej strategii. Będzie to doskonała okazja do nieformalnych spotkań biznesowych, które pozwolą na pogłębianie relacji z partnerami. CRN nr 5/2022
29
Cloud Reseller
News
Fakty, ciekawostki i rozmowy
AWS, Azure i Google Cloud:
5
trendów zakupowych w chmurze publicznej
Czym kierują się przedsiębiorstwa wydające swoje pieniądze na chmurę publiczną i korzystające z usług Amazon Web Services, Google Cloud i Microsoft Azure? Mówi o tym najnowsze badanie firmy Flexera „State of the Cloud Report 2022”.
Z
asada „cloud-first” oraz inwestowanie w migrację do chmury stają się priorytetem dla dyrektorów IT w amerykańskich przedsiębiorstwach. W rezultacie firmy szybko zwiększają wydatki na chmurę publiczną i rośnie wolumen uruchamianych w niej obciążeń.
) 7-|hb m- )"ķ u; b Gdy chodzi o wybór dostawcy, to – jak wynika z raportu Flexery – wśród przedsiębiorstw wydających rocznie ponad 12 mln dol. na chmurę niewielką przewagę ma AWS. W sumie 18 proc. badanych firm wydaje co najmniej 12 mln dol. rocznie na AWS. Dla porównania, 15 proc. respondentów przyznało, że wydaje tyle na platformę Azure, a jedynie niespełna 7 proc. na Google Cloud Platform. Z innego zestawienia wynika, że 53 proc. korporacyjnych klientów platformy Azure wydaje na nią co najmniej 1,2 mln dol. rocznie. Dla porównania, takie kwoty na AWS przeznacza 52 proc., a na Google Cloud Platform – 33 proc. firm.
$;lro 7u-৵-mb- 1_l u r 0Ѵb1 m;f Badanie „State of the Cloud Report 2022” firmy Flexera dotyczyło także zakresu wykorzystania chmury publicznej przez przedsiębiorstwa. Ankietowani dostawcy musieli określić, czy w jednej z trzech wiodących chmur publicznych mają uruchomioną znaczną część ze swoich obciążeń, czy też działają tam tylko niektóre z nich. A może dopiero testują daną chmurę? W przypadku zaś, gdyby nie korzystali z żadnej z trzech platform, mieli wskazać, czy planują to zrobić w najbliższej przyszłości.
30
CRN nr 5/2022
n
Opracował Tomasz Janoś
Raport Flexery potwierdził rzecz oczywistą: AWS, Azure i Google Cloud Platform to trzej najważniejsi dostawcy chmury publicznej w Ameryce Północnej. Wyjątkowe w tegorocznym badaniu okazało się to, jak bardzo Azure nadrobił dystans do AWS. Pozostali dostawcy usług w chmurze nie wykazali tak dużego wzrostu rok do roku jak Microsoft. W rezultacie Azure ma wskaźnik wykorzystania na poziomie 77 proc. wśród wszystkich organizacji i minimalnie wyprzedza AWS, z którego platformy korzysta w większym lub mniejszym zakresie 76 proc. pytanych. Trzecią chmurą jest Google Cloud Platform ze wskaźnikiem wykorzystania na poziomie 48 proc. Jeśli zerkniemy do zeszłorocznego badania, czyli „State of the Cloud Report 2021”, to okaże się, że liderem był wtedy AWS ze wskaźnikiem wykorzystania na poziomie 77 proc., na drugim miejscu znalazł się Azure (73 proc.), a trzecie miejsce zajęła platforma Google Cloud (47 proc.).
৵; ru ;7vb<0bouv| -Ĺ u-1 ;f u; Raport z 2022 r. pokazuje, że w dużych przedsiębiorstwach platforma Azure jest częściej wykorzystywana niż AWS. Warto zauważyć także, że Google Cloud Platform uzyskała z wielkiej trójki najlepszy wynik, jeśli chodzi o fazę testowania oraz plany wykorzystania. Może to zwiastować wzrost popularności tej chmury w przyszłości. W przypadku każdego dostawcy chmury publicznej ankietowane duże przedsiębiorstwa deklarowały, czy w danej chmurze uruchamiają znaczne obciążenia, czy
o usługach CLOUDOWYCH Tempo wdrażania chmury publicznej – wszyscy respondenci* Azure
45
32
12 6
AWS
46
30
11 6
Google Cloud Platform Oracle Cloud Infrastructure IBM Cloud
" Ĺ )" 1b.৵ Ѵb7;u;l Wśród małych i średnich firm ze Stanów Zjednoczonych (do 999 pracowników) AWS w 2022 roku pozostaje zdecydowanym liderem. Z badania wynika, że amerykańskich „misiów” wykorzystujących w swojej działalności platformę AWS jest 69 proc. A zatem wyraźnie więcej niż w przypadku Azure’a (59 proc.) i GCP (43 proc.). Również w ubiegłorocznym raporcie to właśnie AWS mógł się pochwalić najwyższym wskaźnikiem wykorzystania na rynku małych i średnich firm (72 proc.), wyprzedzając platformę Azure (48 proc.) i GCP (39 proc.). Z tegorocznego raportu wynika także, że małe i średnie firmy, które myślą o przyszłych projektach (eksperymentujące z daną chmurą lub deklarujące, że chcą z niej korzystać), są najbardziej zainteresowane Google Cloud Platform (31 proc.), a w drugiej kolejności platformą Azure (25 proc.).
v 1 <7moঋ1b mbh-f.1; u-0-|ॕ Przedsiębiorcy mogą skorzystać z opcji rabatowych w chmurze publicznej, aby uzyskiwać dodatkowe oszczędności. Chociaż cenniki dostawców usług chmurowych mogą być złożone, warto znać takie możliwości obniżenia wydatków. Z raportu Flexery wynika jednak, że nie wszyscy użytkownicy korzystają z dostępnych rabatów. Analiza największych wykorzystywanych rabatów w chmurze AWS pokazuje, że 36 proc. użytkowników tej platformy korzysta z instancji zarezerwowanych, 32 proc. korzysta z programu EDP (Enterprise Discount Program) tego dostawcy, a 31 proc. z planów oszczędnościowych. Największe rabaty na platformie Azure, z których korzystają respondenci, dotyczą głównie zniżek powiązanych z umową Enterprise Agreement (37 proc. wskazań). Z kolei 32 proc. ankietowanych użytkowników tej platformy korzysta z instancji zarezerwowanych Azure, a 26 proc. z opcji rabatowej Azure Hybrid Benefit. W przypadku Google Cloud Platform blisko 26 proc. użytkowników tej chmury korzysta z rabatów związanych z planowanym jej użytkowaniem. I jeszcze ciekawostka: z raportu wynika także, że 10 proc. ankietowanych klientów tego dostawcy korzysta z rabatów wynegocjowanych w trybie ad hoc.
Alibaba Cloud Inne
19
29
10
18
8
16
16
3 9
15
13
8 8
22
10
12 11
10
12 5
Tempo wdrażania chmury publicznej – duże przedsiębiorstwa* Azure
47
33
AWS
47
30
Google Cloud Platform
18
30
Oracle Cloud Infrastructure
8
19
IBM Cloud
8
17
3 8
13
Alibaba Cloud
11 4 10 6
23
18 16
9
12 11
10
Tempo wdrażania chmury publicznej – SMB*
41
AWS
31
Azure Google Cloud Platform IBM Cloud Oracle Cloud Infrastructure Alibaba Cloud
28 28
21 11 15 4 13
22 13 13
7
12
12
10
8
15
13 19
15
13
12 10
*Dane w procentach Uruchomione znaczne obciążenia
Uruchomione niektóre obciążenia
W fazie eksperymentów
Planowane użycie
CRN nr 5/2022
31
Źródło: State of the Cloud Report 2022
też używają jej tylko do niektórych obciążeń, a może dopiero eksperymentują z nią, albo podjęły już decyzję, że w przyszłości będą jej używać. Okazało się, że dużych przedsiębiorstw, które korzystają już z Azure’a, jest 80 proc. W przypadku AWS takich firm było 77 proc. W porównaniu z tymi dwoma chmurami GCP uzyskało dużo skromniejszy wynik (48 proc.). Przypomnijmy, że w zeszłorocznym raporcie Flexery liderem był AWS, którego wskaźnik wykorzystania w dużych przedsiębiorstwach wynosił 79 proc., na drugim miejscu było Azure (76 proc.), a na trzecim GCP (49 proc.).
ADVERTORIAL
NFON: uniwersalna komunikacja biznesowa w chmurze
NFON Cloudya to łatwe w obsłudze i atrakcyjne cenowo rozwiązanie komunikacyjne dla firmy każdej wielkości. Scala w sobie łączność głosową, wideo, 150 usług i integruje się z innymi systemami.
N
a polskim rynku jest już dostępna uniwersalna platforma do sprawnej komunikacji w chmurze, oferująca zaawansowane funkcje dla MŚP, jak również dostosowana do potrzeb dużych organizacji. NFON Cloudya umożliwia prostsze połączenia głosowe, łatwe w obsłudze wideokonferencje, a także integrację z systemami CRM i narzędziami do współpracy zdalnej, takimi jak Microsoft Teams. Cloudya oferuje wszystkie funkcje centrali PBX w chmurze oraz 150 usług przydatnych w codziennym prowadzeniu biznesu. Umożliwia wykonywanie i od-
bieranie połączeń telefonicznych za pomocą dowolnego urządzenia: komputera stacjonarnego, laptopa, tabletu, telefonu komórkowego, a w razie potrzeby także za pomocą telefonu stacjonarnego lub systemu konferencyjnego (tzw. meduzy). Pracownik zawsze jest dostępny pod swoim „stacjonarnym” (choć w tym przypadku w rzeczywistości wirtualnym) służbowym numerem telefonu oraz powiązaną z nim skrzynką odbiorczą (pocztą głosową) – bez względu na to, gdzie się znajduje i na jakim urządzeniu pracuje. Jest to możliwe dzięki temu, że Cloudya ma formę aplikacji na systemy
Główne zalety Cloudya to… n …prostota Cloudya jest łatwa i szybka w konfiguracji. Umożliwia płynną integrację z infrastrukturą komunikacyjną już istniejącą w firmach. Dysponując wyłącznie jednym numerem telefonu i jedną skrzynką odbiorczą na dowolnym urządzeniu, pracownicy nie przegapią żadnych ważnych połączeń ani wiadomości. n …elastyczność Pozwala efektywnie pracować z dowolnego miejsca i na jakimkolwiek urządzeniu. Umożliwia sprawną współpracę między zespołami wewnątrz firmy oraz niezakłóconą komunikację z klientami i dostawcami zewnętrznymi.
32
CRN nr 5/2022
Mac, Windows, iOS oraz Android. Jest także dostępna bezpośrednio z przeglądarki internetowej. Wśród wspomnianych wyżej 150 funkcji można wymienić między innymi: IVR (Interactive Voice Response), kolejki połączeń, przekazywanie połączeń, wideokonferencje z udostępnianiem ekranu czy też możliwość przełączania łączności z Wi-Fi na GSM.
)b7;ohom=;u;m1f; |-h৵; 7Ѵ- ]oঋ1b Wraz z upowszechnianiem się pracy hybrydowej i tworzeniem przez firmy wir-
n …niezawodność NFON oferuje w pełni redundantną architekturę, kompleksowe bezpieczeństwo danych i usługi głosowe. Gwarantuje poziom 99,9 proc. dostępności platformy, co pozwala praktycznie na niezakłóconą komunikację z klientami bez ryzyka przerw. n …efektywność kosztowa: pay-per-use System jest bardzo atrakcyjny cenowo w porównaniu z tradycyjną telefonią oraz telefonią komórkową. Rozliczanie następuje w modelu pay-per-use: firma płaci wyłącznie za funkcje, z których korzysta. Cloudya nie wymaga długotrwałych umów – standardowy kontrakt trwa miesiąc. Daje to możliwość elastycznego skalowania usług: firma może zwiększać lub zmniejszać ilość numerów i usług, z których korzysta, w zależności od swoich aktualnych potrzeb.
NFON NGAGE: korzyści dla polskich partnerów Nowy program partnerski NFON NGAGE, który pozwala generować stałe przychody i ma niski próg wejścia, jest już dostępny w Polsce.
E tualnych miejsc pracy, coraz ważniejsze stają się niezawodne narzędzia do rozmów wideo. Dzięki funkcji Cloudya Meet & Share można zmienić trwającą rozmowę telefoniczną w wideokonferencję naciskając tylko jeden guzik. W jednym spotkaniu może uczestniczyć do 25 osób – w tym także ci, którzy nie posiadają systemu Cloudya. To duże ułatwienie współpracy wewnątrz firmy, jak i w komunikacji zewnętrznej.
m|;]u-1f- ѵƏ rѴ- oul-lb CRM Usługa Cloudya CRM Connect pozwala firmom uprościć zarządzanie danymi i ułatwić współpracę zespołów. Umożliwia integrację Cloudya z nawet 60 platformami CRM, a także z Outlookiem i książką adresową Apple’a. Poprawia to wydajność pracy w firmie, a informacje o klientach i kontaktach CRM są dostępne dla pracowników na wyciągnięcie ręki – bez względu na to, skąd pracują.
!- ;l $;-lv b "h r; Cloudya płynnie integruje się z narzędziami do współpracy zdalnej, takimi jak Microsoft Teams czy Skype. Usługa NFON Integration dla Microsoft Teams umożliwia wykonywanie połączeń telefonicznych.
uropejski rynek łączności głosowej w chmurze stale się powiększa i – jak wskazują prognozy – ten trend będzie kontynuowany w kolejnych latach. Według danych Cavell i MZA do 2025 r. udział tego rodzaju komunikacji w firmach może wzrastać nawet o kilkadziesiąt procent rocznie, a średni roczny wzrost (CAGR) wydatków przedsiębiorstw na ten cel wyniesie 12 proc. Trend coraz większego zapotrzebowania na sprawną komunikację chmurową jest coraz bardziej widoczny także w Polsce. Wynika to z tego, że firmy nadal poszukują rozwiązań, które umożliwią im wdrożenie efektywnej pracy hybrydowej. Oferowana przez NFON Cloudya to doskonała odpowiedź na to zapotrzebowanie. NFON jest ogólnoeuropejskim dostawcą komunikacji głosowej w chmurze dla biznesu. Cloudya – platforma do sprawnej komunikacji w chmurze – to flagowy produkt tej firmy. System jest dostępny na 15 rynkach w Europie, a korzysta z niego już ponad 50 tysięcy klientów. NFON dystrybuuje swoje rozwiązania poprzez sieć partnerów, która obecnie liczy ponad 3 tysiące firm w całej Europie. W tym roku uruchomił swój nowy program partnerski NFON NGAGE także w Polsce. Jest skierowany zarówno do aktualnych, jak i nowych partnerów. Tym samym polscy dostawcy usług oraz integratorzy mogą już do niego dołączyć, oferując Cloudya i inne rozwiązania NFON, a dzięki temu zyskać nowych klientów i możliwość zarabiania na kompleksowej komunikacji w chmurze. Jako uczestnicy programu otrzymują bezpośrednie wsparcie ekspertów, jak też kompleksowe szkolenia i prowizje (więcej na temat korzyści w ramce obok).
Wybrane korzyści finansowe: n prowizja 5 tys. zł za pozyskanie co najmniej 40 rozszerzeń w ciągu pierwszych 12 miesięcy współpracy, n prowizja za instalację nowego klienta (75 proc.), n cykliczne, miesięczne prowizje za każdy numer wewnętrzny Cloudya (od 25 proc.), n premia za rejestrację transakcji: gotówka za każdy numer wewnętrzny, n premie za realizację celów sprzedażowych, n zniżki dla partnerów, n kompleksowe szkolenia dla partnerów i certyfikacja, n atrakcyjny system prowizyjny (one-of i cykliczne), n struktura prowizji zapewniająca stałe dochody, n gama doskonałych rozwiązań komunikacyjnych, n możliwość czerpania zysków z dynamicznie rozwijającego się rynku.
Zostań partnerem NFON! Odwiedź www.nfon.com lub zeskanuj kod i wypełnij formularz! Kontakt dla partnerów : NFON Polska, ul. Przeskok 2, Warszawa tel. 22 246 49 96, www.nfon.com CRN nr 5/2022
33
RYNEK
Bezpieczeństwo IT: rośnie świadomość, ale nie budżety Zapytaliśmy dostawców, które obszary IT Security stanowią największe wyzwanie dla polskich firm oraz instytucji wdrażających politykę bezpieczeństwa i zarządzających nią. Najprościej mówiąc, gdzie organizacje wykazują największe braki? n Tomasz Janoś
34
CRN nr 5/2022
jących urządzenia mobilne – mówi Maciej Twardy, dyrektor techniczny Bakotechu. Chociaż dzięki wynikającym z pandemii zmianom klienci zaczęli dostrzegać wyraźniej konieczność zabezpieczania się, to pytani przez CRN Polska integratorzy specjalizujący się we wdrożeniach systemów bezpieczeństwa niezmiennie widzą największy problem po stronie mentalnej klientów. A konkretnie w ich podejściu do analizy ryzyka i niedoszacowywania go, a w efekcie zbyt niskich budżetach na cyberbezpieczeństwo. A przecież wyzwań z obszaru bezpieczeństwa IT w polskich firmach nie brakuje. Specjaliści największe widzą w samych użytkownikach i urządzeniach, z których korzystają. – Z jednej strony trzeba zabezpieczyć komputer, który jest głównym narzędziem pracy, aby nie był najsłabszym ogniwem w sieci. Z drugiej strony nie można zapominać o edukacji pracowników, ponieważ po dobrym rozeznaniu i przygotowaniu ukierunkowany atak będzie celował w konkretną osobę, aby kliknęła w link lub pobrała plik, który następnie zainicjuje rozprzestrzenienie się zagrożenia w firmowej sieci. Kolejnym zaniedbanym
obszarem jest bezpieczeństwo aplikacji webowych, które nie zawsze są chronione tak, jak powinny – zwraca uwagę Maciej Leszczak, Systems Engineer w Exclusive Networks.
Jest antywirus, ale co poza tym? Czymś, do czego najczęściej ograniczają się klienci i co od lat stanowi swoiste „must-have” w tworzeniu zabezpieczeń w organizacji jest antywirus. To rozwiązanie co prawda ewoluuje, staje się się coraz skuteczniejsze, ale pozostaje przede wszystkim narzędziem detekcji już znanych zagrożeń, a nie prewencji czy reakcji na atak. – Problem w tym, że w XXI wieku obserwujemy ogromny wzrost zupełnie nowych rodzajów ataku. To już nie są dobrze znane wirusy, trojany czy botnety, tylko coraz bardziej zaawansowane techniki, które wymagają odpowiedzi ogólnie określanej mianem Advanced Threat Protection (ATP). Dlatego nie wystarczy antywirus, a także rozwiązania typu IDS/IPS – mówi Jakub Jagielak, lider technologiczny w obszarze cyberbezpieczeństwa w Atende. Słowem, potrzeba narzędzi, które – wykorzystując uczenie maszynowe/sztuczną
Nie ma jednego remedium na wszystkie problemy związane z bezpieczeństwem.
Fot. Adobe Stock
C
yberbezpieczeństwo to dziedzina, którą od zawsze cechowała ogromna dynamika. Wynika ona z ciągłego wyścigu zbrojeń – z jednej strony rośnie wolumen i różnorodność zagrożeń, a z drugiej trwa nieprzerwany postęp technologiczny, który ma minimalizować ryzyko naruszenia bezpieczeństwa zasobów i danych firmowych. W rezultacie nad tym wszystkim nie jest łatwo zapanować. Do ciągłych zmian w obszarze bezpieczeństwa dochodzą zewnętrzne okoliczności, które potrafią czasami dodatkowo skomplikować już wcześniej złożoną sytuację. Niewątpliwie takim wydarzeniem był wybuch pandemii Covid-19, w wyniku czego z dnia na dzień większość organizacji musiała zmienić swój sposób działania i przejść na pracę zdalną. – Paradoksalnie ta sytuacja stała się katalizatorem, radykalnie przyspieszając postęp digitalizacji wielu polskich przedsiębiorstw, a zarazem zwiększając świadomość w zakresie bezpieczeństwa IT. Nastąpił skokowy wzrost zainteresowania rozwiązaniami kompleksowo chroniącymi infrastrukturę wykorzystywaną do pracy zdalnej – począwszy od szyfrowania komunikacji z wykorzystaniem połączeń VPN, poprzez systemy ochrony danych DLP, a skończywszy na zaawansowanych platformach AV/EDR, zabezpiecza-
Zdaniem specjalisty n Michał Porada, Business
Development Manager Cisco Security, Ingram Micro
inteligencję oraz analizę behawioralną – będą w stanie określać, czy mamy do czynienia z cyberatakiem. Są one już powszechnie dostępne i można je wdrażać w organizacjach różnej wielkości. – Przykładowo, sieć małych przychodni nie będzie potrzebować platformy SIEM, bo jest to za duże i zbyt skomplikowane rozwiązanie. Można tam natomiast postawić na narzędzie do wykrywania zagrożeń i reagowania na nie w punktach końcowych, czyli EDR, a w ślad za nim wdrożyć NDR, a więc rozwiązanie do analizy incydentów i reagowania na nie w sieci. Tego rodzaju systemy potrafią już skutecznie chronić przed zagrożeniami typu zero-day, czyli nieznanymi – twierdzi Jakub Jagielak. Rozwiązanie EDR zabezpieczy stacje końcowe przed różnego typu atakami, stale będzie monitorować to, co dzieje się w systemie, i reagować na anomalie. Dzięki niemu uzyska się również ochronę przed złośliwymi plikami, które mogą być wgrane poprzez dowolne urządzenia podpięte do portu USB ( jeśli firma nie zadba o to, by zablokować taką możliwość). – W ochronie aplikacji webowych natomiast powinno sprawdzić się rozwiązanie Web Application Firewall, które pomoże chronić firmowe aplikacje, a co za tym idzie poufne dane klientów. Należy też pamiętać o podat-
nościach, które mogą pojawić się w wykorzystywanej aplikacji – tłumaczy Maciej Leszczak. Dzięki analizie wspieranej przez uczenie maszynowe rozwiązania WAF mają możliwość budowania profilu ochrony. Firmom, które wymagają spełniania normy PCI-DSS, stosowanie WAF jest wprost rekomendowane.
1 l mb; b;7 . administratorzy? Jednym z wyzwań, z którymi mierzą się obecnie polskie organizacje, jest objęcie polityką bezpieczeństwa wszystkich urządzeń i aplikacji, mających dostęp do wrażliwych zasobów firmowych. – W czasach pracy zdalnej i hybrydowej oraz rozproszenia terytorialnego pracowników, coraz częściej spotykamy się ze zjawiskiem zwanym Shadow IT. Polega ono na tym, że użytkownicy korzystają z niezatwierdzonych przez dział informatyczny urządzeń lub aplikacji. Często administratorzy IT nawet nie zdają sobie z tego sprawy – mówi Sebastian Wąsik, Country Manager w baramundi software. A jako że urządzenia nie są zazwyczaj aktualizowane i nie są na nich wdrażane poprawki bezpieczeństwa, każdy taki komputer staje się furtką się do firmowych
Czasy, kiedy firewall sprzętowy był głównym elementem infrastruktury bezpieczeństwa już dawno minęły. Nie oznacza to, że należy z niego rezygnować, ale duże wyzwanie pojawia się już za firewallem, po stronie sieci lokalnej. To tam trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście mamy do czynienia z siecią „zaufaną”? Czy ruch z hostów, którym mamy ufać, bo przecież są nasze – służbowe, zawsze zasługuje na miano bezpiecznego? Później sprawa staje się jeszcze bardziej skomplikowana, bo dochodzimy do kwestii związanych z segmentacją po stronie LAN, stworzeniem procedur dostępowych, ich odpowiednim wymuszeniem i monitoringiem. Zasada najmniejszego uprzywilejowania bardzo ładnie funkcjonuje w teorii. To, że jej założenie jest proste i w sumie można je streścić w zdaniu: „mamy dostęp tylko do niezbędnych elementów i zasobów”, wcale nie oznacza, że zawsze jest właściwie realizowana w firmowych sieciach.
n Sebastian Zamora, Sales
Manager Poland, Progress Pomimo dużej dynamiki zmian stałym elementem cyberbezpieczeństwa w organizacjach pozostaje triada, którą tworzą ludzie, procesy oraz produkty. Klientów dotyka problem niedoboru wysoko wykwalifikowanych kadr w segmencie security. W efekcie firmy konkurują o specjalistów, którzy byliby w stanie właściwie opisać procesy w organizacji, by następnie dobrać odpowiednie narzędzia. Współpraca między firmami a ośrodkami akademickimi w celu podniesienia jakości edukacji absolwentów to droga do uzupełniania braków w obsadzie działów security. Kluczowa jest również dostarczana wraz z narzędziami IT automatyzacja umożliwiająca sprawną i wiarygodną obróbkę nieskończonych ilości danych.
CRN nr 5/2022
35
RYNEK zasobów, którą mogą wykorzystać cyberprzestępcy. – Dlatego ważne jest, aby polityka bezpieczeństwa firmy obejmowała Shadow IT. Można to osiągnąć poprzez wdrożenie podstawowych mechanizmów z zakresu zarządzania urządzeniami końcowymi w ramach Unified Endpoint Management – twierdzi przedstawiciel niemieckiego producenta. Podstawą jest rzetelna inwentaryzacja wszystkich zasobów organizacji oraz regularne skanowanie ich pod kątem podatności. Nie ma bowiem skutecznej polityki bezpieczeństwa bez świadomości, jakie urządzenia są wykorzystywane przez pracowników oraz jakie oprogramowanie jest na nich zainstalowane. Kolejnym krokiem jest regularna ich aktualizacja oraz automatyczne wdrażanie poprawek bezpieczeństwa. Specjaliści zwracają przy tym uwagę, że większość firm pomija monitoring oraz ochronę zapytań DNS w swojej infrastrukturze, a to jest często pierwszy krok w procesie identyfikacji i blokowania cyberzagrożenia. – Inspekcja ruchu DNS, wsparta dobrą bazą danych o domenach pozwala zidentyfikować aplikacje Shadow IT, odkryć niebezpieczne zachowania użytkowników oraz zablokować do 85 proc. zagrożeń zanim te dotrą do celu – mówi Tomasz Busłowski, wiceprezes zarządu NetFormers.
omvoѴb7-1f- -u .7 -mb- b 1b.]j- ru-1Według ekspertów nie ma, rzecz jasna, jednego remedium na wszystkie problemy związane z bezpieczeństwem, a dodawanie kolejnych systemów podnosi sumaryczny koszt ochrony, ale także wymaga czasu oraz niezbędnych kompetencji, których coraz bardziej brakuje. – Dlatego kluczowa z punktu widzenia administratorów jest konsolidacja jak największej liczby potrzebnych elementów w jednym miejscu. Do tego dochodzą proste mechanizmy wprowadzania zmian w procedurach. Trudno, aby administrator łączył się z każdym urządzeniem dostępowym z osobna i ręcznie zmieniał listy
Zdaniem integratora n Jakub Jagielak, lider technologiczny w obszarze cyberbezpieczeństwa, Atende Polskie organizacje da się łatwo podzielić na takie, które są dojrzałe w rozwijaniu cyberbezpieczeństwa oraz takie, które sobie z tym nie radzą. Optymistycznie zakładając, można przyjąć, że mniej więcej połowa jest świadoma tego, co się może wydarzyć i jakie konsekwencje może nieść za sobą cyberatak. Drugiej połowie przy szacowaniu ryzyka wychodzi, że zagrożenia ich po prostu nie dotyczą. Owszem, ci drudzy przyznają, że cyberbezpieczeństwo jest ważne, że trzeba spełniać wymogi, ale ostatecznie te deklaracje rozbijają się o budżet. Ich zdaniem wysokość potencjalnych strat jest wyraźnie mniejsza niż to, co trzeba byłoby wydać na ochronę. Ograniczają się więc do antywirusa i ewentualnie firewalla, uważając, że zorganizowana w ten sposób ochrona jest wystarczająca. Niestety większość z nich źle szacuje ryzyko, co widać po skutkach ataków na takie organizacje.
n Tomasz Busłowski, wiceprezes zarządu, NetFormers Pomimo tego, że rośnie liczba ataków hakerskich, wśród polskich przedsiębiorców wciąż brakuje świadomości na temat wielu zagrożeń. Wiąże się to z oporem polskich firm przed digitalizacją, inwestycjami w cyberbezpieczeństwo oraz rozwojem kompetencji cyfrowych swoich pracowników. To wyzwanie nie tylko dla instytucji publicznych (takich jak policja czy wojsko), ale również sektora prywatnego, który musi chronić zasoby i dane swoje oraz swoich klientów. Rozwiązania umożliwiające bieżący monitoring IT mogą zapewniać nie tylko ochronę, ale także zwiększać konkurencyjność na rynku. Niestety w wielu firmach nadal nie ma wdrożonych dobrych rozwiązań do monitoringu i detekcji zagrożeń w ruchu sieciowym. Do tego dochodzą braki kadrowe wśród specjalistów ds. cyberbezpieczeństwa, co jest problemem globalnym.
kontrolne. Tym bardziej, że politykę bezpieczeństwa rzadko można pozostawiać samą sobie bez dokonywania zmian odzwierciedlających zmieniające się środowiska. To samo tyczy się procesu wdrażania nowych urządzeń w sieci, który powinien być łatwy – podkreśla Michał Porada, Business Development Manager Cisco Security w Ingram Micro. Wiele obszarów security wymaga pilnego działania i to nie tylko w zakresie doposażenia firm w odpowiednie narzędzia, ale głównie fundamentalnej zmiany podejścia do zagadnienia zarządzania bezpieczeństwem IT. – Zarządzanie bezpieczeństwem to proces, stąd też nie może kończyć się na jednorazowym zakupie nawet najbardziej zaawansowanego urządzenia czy oprogramowania zabezpieczającego. Powinno przejść w formę cyklicznego zadania, realizowanego zgodnie z dobrze znaną metodologią: planuj, wykonaj, sprawdzaj, doskonal – podkreśla Maciej Twardy.
Zarządzanie bezpieczeństwem IT w firmie to proces.
36
CRN nr 5/2022
Konieczna jest zatem stała analiza zagrożeń; podejmowanie decyzji o wyborze adekwatnych metod ich minimalizowania; implementacja zdefiniowanych celów i ewaluacja ich efektywności, a na koniec powrót do początku całego cyklu. – Równolegle niezwykle istotne jest budowanie świadomości i rozwój kompetencji pracowników w zakresie ogólnie rozumianego cyberbezpieczeństwa, a także wdrożenie w organizacji polityki bezpieczeństwa. Nawet najnowocześniejsze narzędzia, czy też najlepsze procedury nie ochronią firmy przed stratami wynikającymi z nierozważnych działań pracowników, wynikających z niewiedzy, lekkomyślności i braku dobrych nawyków – twierdzi dyrektor techniczny Bakotechu. Trudno bowiem nie zauważyć, że stale przybywa przykładów spektakularnych włamań, wykorzystujących relatywnie proste techniki phishingowe, dzięki którym hackerzy uzyskali bezpośredni dostęp do infrastruktury i danych organizacji z pominięciem całego łańcucha zabezpieczeń. n
ADVERTORIAL
Progress Flowmon, czyli bezpieczna i szybka sieć
„Progress Flowmon to jedno z niewielu rozwiązań, które zostało wyraźnie zaprojektowane jako narzędzie zarówno dla operacji sieciowych, jak i operacji bezpieczeństwa.”
A
utorzy raportu EMA, z którego pochodzi powyższy cytat, podkreślają, że ta właśnie cecha Progress Flowmon sprawia, iż rozwiązanie to jest „atrakcyjne dla zespołów NetOps i SecOps, które starają się skonsolidować i ujednolicić zestawy narzędzi oraz usprawnić współpracę”. Z kolei specjaliści Progress dodają, że poza potrzebą niezawodnego monitorowania bezpieczeństwa w sieciach, trzeba też zapewnić nieprzerwaną dostępność aplikacji i ich działanie na optymalnym poziomie (nic nie jest tak frustrujące dla klientów lub pracowników, jak aplikacja, która wolno reaguje). Oba te aspekty stają się z czasem coraz bardziej złożone. Krajobraz zagrożeń nieustannie się zmienia, a sposób, w jaki ludzie korzystają z aplikacji, również zmienia się w coraz szybszym tempie, zwłaszcza ostatnio. Wybuch pandemii w 2020 roku skutkowało powstaniem hybrydowego modelu pracy. Zespoły IT muszą teraz dostarczyć infrastrukturę i aplikacje, z których ludzie będą mogli korzystać niezależnie od lokalizacji.
-u <7 b- 7o lomb|ouo -mb- vb;1b v. mb; 0<7m; Zapewnienie użytkownikom końcowym tego niezależnego od lokalizacji, ale bezpiecznego środowiska aplikacji oznacza, że aplikacje są używane w wielu typach sieci. Są to sieci przewodowe i bezprzewodowe w siedzibie firmy, oddziały połączone siecią SD-WAN lub przez Internet, użytkownicy mobilni w sieciach komórkowych, użytkownicy domowi korzystający z szerokopasmowej sieci Wi-Fi oraz wiele innych lokalizacji i typów połączeń o różnym poziomie bezpieczeństwa i przepustowości.
„Nie możesz zarządzać tym, czego nie widzisz” – to odpowiednie stwierdzenie w przypadku tego zróżnicowanego środowiska. Aby zapewnić, że wszystkie fragmenty sieci są bezpieczne i wydajne, konieczne jest monitorowanie sieci, które pozwoli nam zobaczyć, co się w niej dzieje w czasie rzeczywistym.
!-rou| m|;urubv; -m-];l;m| vvo1b-|;v Analitycy branżowi i ośrodki analityczne opracowują badania i raporty, aby pomóc organizacjom i korporacjom poznać i wybrać odpowiednie rozwiązania technologiczne. Jedną z takich firm analitycznych jest Enterprise Management Associates (EMA), która tworzy serię raportów znaną jako EMA Radar Report. Raport 2021 EMA Radar dotyczący narzędzi do zarządzania wydajnością sieci ma na celu pomoc firmom, które planują zakup rozwiązania do zarządzania wydajnością sieci w celu monitorowania operacyjnego, rozwiązywania problemów i planowania wydajności. Przedstawia on oferty wielu dostawców w obszarze monitorowania bezpieczeństwa i wydajności sieci, wraz z poradami, które rozwiązanie wybrać i dlaczego właśnie to, a nie inne może najlepiej pasować do potrzeb konkretnej firmy. W przypadku rozwiązań Progress Flowmon autorzy EMA Radar Report zwracają uwagę na kilka kluczowych kwestii. Dzięki load balancerom Kemp LoadMaster i systemowi wykrywania anomalii (Anomaly Detection System – ADS) oferta Progress w obszarze narzędzi do monitorowania sieci obejmuje zarówno monitorowanie wydajności aplikacji, jak i bezpieczeństwa sieci. Co ważne, Progress Flowmon otrzymał wysokie
Sebastian Zamora, Sales Manager Poland, Progress Progress Flowmon ofeu f; 7ovhom-j v|ov m;h 1;m 7o loओѲb oࢨ1b ruoň 7 h| ĸ $o f;7;m |-ࡥň v 1_ ruo7 h|ࡱ !-7-u !;rou|ĸ - ;| l-j; b ࢨu;7mb; ru ;7vb<0bouv| - m-f. ]o - v 1 ;]ࡱѲmb; ru v|<rm 1;mo oĸ o7-|ho oĶ ol- b-m; uo b. -mb; o|u l-jo u-rouň 1b; vohb; mo| - 7u-ओ-mb; b -7lbmbv|u-1f<Ķ f-h |;ओ 7o0u o]ࡱѲm mbh - = mh1fom-ѲmoࢨߚĶ f.|ho lb loओѲb oࢨ1b-lb hѲ-v C h-1fb -rѲbh-1fb b lo1m lb = mh1f-lb b -Ѳb -1fbĶ u-rou|o -mb- ou- l;|u h-lb b rolb-u-lbĸ |ou u-rou| -hѲ-v C ho -Ѳb f-ho vbѲm; uࡱ ň mb;ओ loओѲb oࢨ1b rv Ŏv | 1 m- bm|;Ѳb];mň 1f- 7Ѳ- or;u-1fb $ŏĸ )-u|o m- homb;1 uࡱ1bߚ -]<Ķ ओ; oruࡱ1 vrolmb-m 1_ ओ;f 1;1_ or;u-1 fm 1_Ķ uo b. -mb; uo]u;vv Ѳo lom ov|-jo o1;mbom; f-ho Ѳb7;u -u|oࢨ1b u-rou1b; !-7-u !;rou|ĸ
lub znakomite oceny za ogólną architekturę produktu (skalowalność, wydajność, możliwości przechowywania danych). Rozwiązanie to wspiera integrację ze wszystkimi wiodącymi rozwiązaniami SIEM. Zawiera również w pełni udokumentowany interfejs REST API, którego klienci mogą używać do wdrażania własnych integracji. Zostało wyposażone w zautomatyzowany silnik analizy przyczyn, który może określić możliwe źródła problemów na podstawie danych pakietów.
Kontakt dla partnerów Sebastian Zamora, Sales Manager Poland, Progress tel. 602 624 024, Sebastian.Zamora@progress.com CRN nr 5/2022
37
ADVERTORIAL
FireScope SDDM: panaceum na cyberataki Matrix42 FireScope SDDM to jeden z krytycznych elementów tarczy zapewniającej ciągłość działania przedsiębiorstw i chroniącej firmowe dane.
D
ziały IT w przedsiębiorstwach borykają się z wieloma wyzwaniami, które mają bezpośrednie przełożenie na bezpieczeństwo danych i infrastruktury teleinformatycznej. Jednym z najważniejszych jest zapewnienie wiarygodnych, trwałych i aktualizowanych w czasie rzeczywistym informacji dotyczących podłączonych do sieci urządzeń oraz zależności pomiędzy nimi. Co więcej, wszelkie wprowadzane zmiany w infrastrukturze powinny być odpowiednio udokumentowane. Działań związanych z zarządzaniem nie ułatwiają też projekty migracji do chmury, jak i realizowane od czasu do czasu fuzje przedsiębiorstw. Oferowane przez Matrix42 rozwiązanie FireScope SDDM zapewnia wykrywanie w czasie rzeczywistym urządzeń podłączanych do firmowej infrastruktury, w tym tych nieautoryzowanych przez
Bogdan Lontkowski, dyrektor regionalny, Matrix42 u-h loओѲb oࢨ1b hu -ň mb- 1 -vb; u ;1 bv| l v v|hb1_ -vo0ࡱ hu | 1 m 1_ 7Ѳ- vj ]Ķ f-hb; v. ࢨ b-71 om; C ulo l ࢨuo7o bvh $Ķ v| -u - u ho ru ;]-rb;mb- -|-h ĸ )rj - |-hओ; m- 0u-h loओѲb oࢨ1b vh |;1 m;]o -u .7 -mb- bm=u-v|u hň | u. b vj ]-lb v | -1fbĶ ]7 m- ;| 1_ bѲo ; b1_ j.1 ;mb; loओ; ro o7o -ߚ ro -ओm; v|u-| ĸ ;ࢨѲb ओ |ho mbh mb; b; 7ohj-7mb;Ķ m- 0- b; f-hb1_ -vo0ࡱ 0 7o -m; ov|-j f;]o vj ]b Ѳ 0 vj ]b ru ;f<|;f ov|-|mbo C ul ou- f-hb; -Ѳ;ओmoࢨ1b lb<7 mblb -1_o7 .Ķ |o u;-Ѳb -1f- ruof;h| homvoѲb7-1fb Ѳ 0 lb]u-1fb loओ; 0 ߚ 7j ]o|u -j-Ķ f.|ho o hov |o m- b m;]-| mb; rj m.ߚ m- o]ࡱѲm; 0; rb;1 ;ࡥň v| o C ul ĸ
38
CRN nr 5/2022
dział IT, które mogą stanowić potencjalne zagrożenie lub być wykorzystane do przeprowadzenia ataku. Wielowarstwowe mapy zależności między krytycznymi zasobami na poziomie sprzętu, sieci, aplikacji i baz danych pozwalają na śledzenie w czasie rzeczywistym zachodzących zmian w infrastrukturze i wyeliminowanie w ten sposób ryzyka niedostępności usług, a także wysłanie alertów do odpowiednich działów w celu oceny sytuacji. Przykładowo, zastosowanie zbyt wolnych przełączników sieciowych sprawia, że infrastruktura przestaje działać prawidłowo lub w ogóle. Za pomocą map administrator może zobaczyć, jakie zasoby i aplikacje wpływają na pracę jego usług, a następnie bez większych problemów dokonać ich migracji do chmury lub innego centrum danych. Wszystkie zebrane dane rejestrowane są w bazie CMDB (Configuration Management Database), dzięki czemu możliwe jest przechowywanie informacji o wersjach i konfiguracjach poszczególnych usług, a także ich zależności od aplikacji i infrastruktury. Natomiast mechanizm analizy zachowania użytkowników i obiektów (User and Entity Behavior Analysis, UEBA) zapewnia wykrywanie podejrzanych czynności, wskazuje ich źródło, a jeśli jest złośliwe – natychmiast automatycznie je odłącza. Stała obserwacja środowiska IT to podejście do zarządzania nim, które zapewnia klientom wiele korzyści. Przede wszystkim ułatwione zostaje mapowanie złożonej infrastruktury. Zyskują oni też szeroki dostęp do wiedzy na temat potencjalnych oszczędności. Otrzymują też generowane w proaktywny sposób informacje o możliwych problemach z bezpie-
WYBRANE SCENARIUSZE użycia oprogramowania Matrix42 FireScope SDDM n
Zapewnienie przejrzystości środowiska IT – tworzenie kompletnej i dokładnej bazy zasobów IT (także w standardzie CMDB) ułatwia podejmowanie decyzji inwestycyjnych dotyczących infrastruktury teleinformatycznej w średnich i dużych przedsiębiorstwach.
n
Zarządzanie zmianą i ryzykiem wystąpienia incydentu – aktualne mapy zależności umożliwiają ocenę wpływu wprowadzanych w infrastrukturze zmian na zasoby i usługi, których dotyczą, a także wykrywanie zmian niezatwierdzonych przez dział IT, które mogą świadczyć o przeprowadzeniu ataku.
n
Migracja pomiędzy centrami danych i do chmury – zebrane dane ze wszystkich środowisk dają ich kompletny obraz, co ułatwia planowanie rozwoju, modernizacji i migracji infrastruktury.
n
Optymalizacja kosztów – identyfikowanie niewykorzystanych lub nieużywanych zasobów, np. serwerów o bardzo małym obciążeniu, które mogą być kandydatem do przeniesienia do chmury po to, aby zmniejszyć koszty związane z ich obsługą.
n
Projekty konsolidacyjne – wsparcie przy przenoszeniu usług pomiędzy środowiskami, np. w wyniku połączenia firm.
czeństwem, ryzyku kosztownych przerw w świadczeniu usług i wszelkich zmianach w infrastrukturze. Rozwiązanie FireScope SDDM dostępne jest w ofercie dystrybutorów Matrix42 – Exclusive Networks i Stovaris.
WYDANIE SPECJALNE czerwiec 2022 ISSN 1640-9183
Kolejny numer już w czerwcu
Rozwiązania
IT
dla małych i średnich firm
Tematyka: n Rozwiązania IT dla SOHO i do pracy zdalnej n Przetwarzanie i przechowywanie danych n Infrastruktura sieciowa
n Chmury prywatne, hybrydowe i publiczne n Bezpieczeństwo n Zasilanie awaryjne n Przetwarzanie dokumentów
ZDANIEM ZWYCIĘZCY
Reset
w podejściu do cyberbezpieczeństwa Paweł Jurek, wicedyrektor ds. rozwoju, Dagma
n W administracji rządowej od dłuższego czasu zwracano uwagę nie tylko na funkcjonalność i jakość produktów, ale także ich pochodzenie. Co ciekawe ESET, jako pierwszy dostawca aplikacji bezpieczeństwa, na 24 godziny przed wybuchem wojny wykrył Wipera – szkodnika niszczącego całe serwery i znajdujące się na nich dane. Z kolei pod koniec 2015 roku to właśnie ESET informował o skoordynowanej akcji cyberprzestępców wymierzonych w przedsiębiorstwa z sektora energetycznego na Ukrainie. n Jest i druga strona medalu. Oferowane przez Dagmę systemy Stormshield
40
CRN nr 5/2022
wykorzystują skaner antywirusowy Kaspersky Lab. Jak sobie z tym radzicie? Nie jest to dla nas ani dla producenta wygodna sytuacja. Dlatego Stormshield podjął już kroki, żeby to zmienić. Przypomnijmy, że Stormshield ma obecnie do wyboru dwa skanery antywirusowe, które klient może włączyć lub wyłączyć. Jednym z nich jest ClamAV, a drugim właśnie Kaspersky Lab. W ostatnich miesiącach coraz więcej firm wybierało opcję ClamAV. Należy podkreślić, że od strony technicznej praca takiego skanera wygląda inaczej niż w przypadku klasycznego antywirusa chroniącego stacje robocze. W systemach Stormshield taki skaner skanuje ruch przychodzący, zaś same urządzenia kontaktują się wyłącznie z centralą producenta we Francji. Jednak na pewno nie jest to łatwa sytuacja dla Stormshielda – producenta europejskiego z certyfikacjami NATO oraz UE. Pamiętajmy przy tym, że firma ta prowadzi restrykcyjną politykę eksportu i nie działa w Rosji. Z tej perspektywy najważniejszą informacją jest, że Stormshield szuka nowego partnera, który zastąpi Kaspersky Lab. Czekamy w tej chwili na szczegóły i termin wprowadzenia nowego skanera do oferty. Do tego czasu można opcję KAV wyłączyć kompletnie i korzystać z ClamAV.
n Jak wojna na Ukrainie wpływa na polski rynek cyberbezpieczeństwa? Każdy z nas odbiera to, co się dzieje na Ukrainie w osobisty sposób, ale ta wojna wpływa też na nasze życie zawodowe, w tym ludzi odpowiedzialnych za cyberbezpieczeństwo w Polsce. W ostatnim czasie przekłada się choćby organizację szkoleń, bowiem specjaliści są obłożeni dodatkowymi dyżurami w związku z wprowadzonym stopniem alarmowym Charlie CRP. Poza tym niektóre projekty nabrały tempa, a pewne rzeczy traktuje się bardziej poważnie niż przed wojną. Mam tutaj na myśli przede wszystkim politykę bezpieczeństwa, certyfikaty ISO czy ciągłość działania infrastruktury informatycznej. Duże zmiany widać w sektorze administracji publicznej. Jeszcze do niedawna instytucje wdrażały systemy bezpieczeństwa IT, bo takie były odgórne zalecenia. Obec-
Realna jakość ochrony staje się kryterium wyboru.
n Przed wybuchem wojny na Ukrainie bardzo dużo mówiło się o roli nowych technologii, w tym ataków cybernetycznych, we współczesnych konfliktach.
Fot. archiwum
CRN Co oznacza dla Dagmy wycofanie z polskiego rynku produktów Kaspersky Lab? Paweł Jurek Oficjalna informacja o zaprzestaniu sprzedaży oprogramowania Kaspersky Lab pojawiła się 1 kwietnia. Jednak zmiany na rodzimym rynku systemów bezpieczeństwa IT zauważamy już od 24 lutego, czyli dnia wybuchu wojny na Ukrainie. Ten konflikt „przeorał” wiele sojuszy, zmienił też podejście do rosyjskich produktów w Polsce. Nie musieliśmy wykonywać jakichś specjalnych działań. Nasi resellerzy sprzedawali rozwiązania różnych dostawców, w tym również Kaspersky Lab. Od końca lutego otrzymujemy o wiele więcej zapytań o oprogramowanie ESET-a. To oznacza, że resellerzy znacznie częściej rekomendują klientom słowackiego zamiast rosyjskiego antywirusa.
Tymczasem mamy do czynienia z konfliktem kinetycznym, nieco przypominającym czasy drugiej wojny światowej. Czy jest Pan zaskoczony takim stanem rzeczy? Nie jestem specjalistą od wojskowości, aczkolwiek nie deprecjonowałbym roli nowych technologii w tym konflikcie. Rzeczywiście niektórzy mogliby się spodziewać, że aspekt cybernetyczny mógł w czasie tej wojny mieć większe znaczenie. Na szczęście jest to wciąż konflikt, w którym bezpośrednie działania wojenne dotyczą dwóch państw. Gdyby konflikt zwiększył swój zasięg, to z pewnością znaczenie walki w cyberprzestrzeni również wzrośnie. Zwłaszcza że państwa należące do NATO są bardziej zinformatyzowane. Nie powiedziałbym też, że informatyka nie ma w tej wojnie znaczenia. Pamiętajmy, że nie wiemy wszystkiego – pewne szczegóły zostaną ujawnione lata po wojnie. A przekazy medialne siłą rzeczy zdominowane są informacjami o ludzkich dramatach, więc temat nowych technologii schodzi w tym kontekście na drugi plan. Stąd pewnie takie wrażenie.
Channel Awards
2021
nie zdają sobie sprawę, że takie działania mają sens i konkretne przełożenie na codzienność. Uważam, że jest to swojego rodzaju reset podejścia do bezpieczeństwa, który się wydarzył po 24 lutego. Wiele osób na nowo zrozumiało sens swojej pracy. n Czy zmieniły się też preferencje zakupowe klientów? Tak, zdecydowanie. Przede wszystkim zwiększyła się gotowość do większych inwestycji w narzędzia cyberbezpezpieczeństwa. W pierwszym kwartale bieżącego roku podwoiliśmy sprzedaż rozwiązań klasy DLP. Antywirusy od lat już uznawane są za zabezpieczenie, które trzeba mieć, ale klienci biznesowi wykazują teraz zainteresowanie bardziej zaawansowanymi rozwiązaniami. Widzimy to na przykładzie produktów ESET-a. Bardzo szybko rośnie popyt na sandboxing chmurowy i rozwiązania EDR. W przypadku oprogramowania dla firm zamawiających powyżej 100 licencji już ponad połowę przychodów generuje nam sprzedaż pakietów z najwyższej półki, zawierających te funkcje. To pokazuje, że dla wielu klientów już nie cena jest podstawowym kryterium wyboru, lecz realna jakość ochrony. Zwykle są to większe organizacje. Wśród MŚP ten zwrot następuje wolniej, ale widać pewne ruchy w kierunku zaawansowanych systemów. n Pandemia dobiega końca, ludzie powracają do biur. To chyba dobra wiadomość dla specjalistów bezpieczeństwa. Czy czeka nas powrót do polityki bezpieczeństwa realizowanej przed nadejściem Covid-19? Pandemia zmieniła pewne rzeczy na stałe. Wiele firm nie wraca do tego, co było przed Covid-19. Zwiększają obsadę biurową, ale część personelu nadal pozostaje w domach. Przedsiębiorcy będą mieli więcej czasu, aby wprowadzić potrzebne zmiany, poprawić organizację, tym bardziej, że nowy model pracy zostanie na dłużej, zwłaszcza tam, gdzie zdał egzamin. W czasie pandemii działano bardzo szybko, co nieraz prowadziło do błędów. Nadeszła pora, aby wyeliminować wszelkie niedociągnięcia w systemach ochrony.
n Wszystko wskazuje też na to, że jeszcze długo pozostanie z nami również ransomware. Choć można zauważyć pewne optymistyczne akcenty. Organy ścigania rozbijają cybergangi, a dostawcy informują o nowych, rzekomo skuteczniejszych zabezpieczeniach przed tym złośliwym oprogramowaniem. Czy można powiedzieć, że „jasna strona mocy” przejmuje inicjatywę? Wynik tej rywalizacji jest wciąż nieustalony. Z jednej strony zbroją się dostawcy systemów bezpieczeństwa, zaś z drugiej gangi cybernetyczne. Nie zauważam jakichś istotnych zmian. Z jednej strony wiemy, że nigdy nie jesteśmy bezpieczni w stu procentach. Z drugiej – im nowsze technologie stosuje użytkownik, tym bardziej jest bezpieczny. Współpraca dostawców systemów bezpieczeństwa z organami ścigania w celu ustalenia sprawców jest ograniczona. Oczywiście producenci dysponują informacjami technicznymi, mogą i udostępniają je policji, ale nie mają wpływu na dalsze postępowanie. Reszta zależy od państwa. Nawet jeśli w ręce policji trafi osoba fizyczna powiązana z cybergangiem, trudno jest ustalić, na czyje zlecenie pracuje. Niestety, ransomware pozostanie z nami na bardzo długo. Przeplatają się tutaj motywacje finansowe z politycznymi, bywa, że sponsorowanymi przez rządy, jednak udowodnienie tych związków bardzo rzadko się udaje.
n Jak zmiany, o których rozmawiamy, wpłyną na relacje Dagmy z firmami partnerskimi? Niezwykle ważne jest to, że klienci zaczynają stawiać na zaawansowane systemy bezpieczeństwa IT. W związku z tym coraz częściej kupują rozwiązania razem z usługami – rośnie więc rola firm, które mają taką ofertę. Nie tak dawno wprowadziliśmy do sprzedaży produkty PAM marki Senhasegura. Oferta ESET-a ewoluuje również w kierunku rozwiązań, które można dobrze łączyć z usługami. Najnowsze rozwiązanie klasy XDR od ESET chroni nie tylko urządzenia pracujące pod kontrolą Windowsa, ale też Linuxa i MacOS-a, zarówno w modelu on-premise, jak i chmurowym. W związku z tym, że skokowo rośnie zainteresowanie takimi zaawansowanymi rozwiązaniami, produkty z naszej oferty mogą stać się bazą do sprzedawania takich połączonych rozwiązań i usług bezpieczeństwa. Tłumaczymy partnerom, że nie muszą ograniczać biznesu do sprzedaży licencji. Atrakcyjne jest zbudowanie własnego SOC-a, bazującego na produktach ESET-a. Dlatego też zamierzamy przeznaczyć więcej czasu na współpracę z integratorami posiadającymi tego typu usługi lub tymi, którzy planują je rozwijać. Przyszłość należy do modelu usługowego.
Rozmawiał
Wojciech Urbanek CRN nr 5/2022
41
RYNEK
Hamowanie i niepokój
na rynku PC Po rekordowych wzrostach sprzedaży w latach pandemii, w tym roku nabywcy pecetów wcisnęli hamulec. W I kwartale 2022 roku polski rynek skurczył się o 15 proc., czemu towarzyszą niepokojące wieści płynące z Azji.
W
ciągu dwóch lat pandemii sprzedaż pecetów na polskim rynku znacząco skoczyła z ponad 2 milionów w 2019 roku do blisko 3,2 miliona urządzeń w roku ubiegłym. Już w ubiegłym roku analitycy wieszczyli, że dalej w takim tempie rosnąć nie sposób i początek roku bieżącego potwierdził te przewidywania. Z danych IDC wynika, że w I kwartale 2022 w ujęciu ilościowym dostawy stopniały o blisko 15 proc. rok do roku. Jednak, co istotne, nie oznacza to zjazdu we wszystkich segmentach. O ile wyraźnie mniej obecnie kupują konsumenci, to klienci biznesowi, a także sektor publiczny, potrzebują nawet więcej (przynajmniej niektórych) urządzeń. – Duże, bo aż dwucyfrowe spadki dotyczyły jedynie sprzętu przeznaczonego dla
Krzysztof Pasławski
n
odbiorców indywidualnych. Zapotrzebowanie na notebooki biznesowe zmniejszyło się natomiast jedynie o 2 proc., a na desktopy wzrosło o ponad 10 proc. – podkreśla Artur Kostrzewa, Senior Research Analyst w IDC. Analityk zwraca przy tym uwagę na istotne zmiany w strukturze sprzedaży w ostatnich latach. Otóż nabywcy znacznie częściej niż jeszcze kilka lat temu preferują notebooki. Już trzy czwarte komputerów sprzedawanych na polskim rynku to przenośne modele. Zaś wśród notebooków błyskawicznie zyskują na popularności cienkie i lekkie modele. – Lekkie i wydajne komputery jeszcze w 2015 roku wybierał zaledwie co dwunasty użytkownik, zaś w zeszłym roku już co drugi – informuje Artur Kostrzewa.
Zdaniem resellera
Fot. Adobe Stock
n Mateusz Dębowski, dyrektor handlowy, MBA System Ten rok jest dla nas bardzo dobry. W jeden kwartał zrobiliśmy mniej więcej taki obrót, jak w zeszłym roku w całym pierwszym półroczu. To rezultat tego, że jest więcej postępowań publicznych, w tym więcej dużych przetargów. Widzimy również poprawę w łańcuchach dostaw. Nadal największe problemy z dostępnością mają miejsce w przypadku biznesowych modeli laptopów, urządzeń z modemami, a także kart sieciowych. Trudno jest przewidzieć, jak rynek będzie wyglądał w kolejnych kwartałach. Dla mnie pewnym zaskoczeniem jest to, że mimo wojny za naszą granicą nie widać spowolnienia. Obawiam się natomiast, że popyt może w końcu siąść wraz z rosnącą inflacją. Wydaje się, że w związku z dużą zmiennością i nieprzewidywalnością na rynku producenci będą starali się trzymać marże na takich poziomach, by zyski rekompensowały niepewność.
42
CRN nr 5/2022
Trend mobilności jest wyraźnie związany z przejściem na pracę oraz naukę zdalną. Dziś większość osób potrzebuje własnego urządzenia, które jest z jednej strony wydajne, a z drugiej mobilne, czyli lekkie i umożliwiające długą pracę na baterii.
„Ssanie” w sektorze publicznym Dostawcy potwierdzają, że w tym roku niższy popyt widać wyraźnie w detalicznym kanale sprzedaży. Wśród przyczyn spadku wskazuje się nasycenie rynku, inflację i wojnę na Ukrainie.
Zdaniem analityka n Artur Kostrzewa, Senior
Research Analyst, IDC Pod koniec minionej dekady krajowy rynek wchłaniał nieco ponad 2 miliony komputerów przenośnych i stacjonarnych rocznie. W 2020 roku liczba ta przekroczyła 3 miliony sztuk, a w 2021 roku nie tylko zostało zamówionych jeszcze więcej maszyn, bo niemal 3,2 miliona, ale odnotowaliśmy jednocześnie ponad 20-procentowy wzrost pod względem wartości. Tak gigantyczne zwiększenie wartości rynku pecetów było konsekwencją dwóch trendów związanych z notebookami. Po pierwsze, w zeszłym roku sprzedano ponad 2,4 miliona komputerów przenośnych. To oznacza, że relacje między sprzętem przenośnym a stacjonarnym znacznie przekroczyły stosunek 3:1. Już w 2020 roku odnotowano podobne proporcje, podczas gdy w ubiegłych latach proporcje wyglądały jak 2:1. Po drugie w ubiegłym roku bardzo dużym zainteresowaniem cieszyły się ultrabooki, które są znacznie droższe od typowych 15-calowych laptopów dominujących w przeszłości na krajowym rynku.
– Od połowy stycznia obserwujemy spadek odsprzedaży w kanale detalicznym. Oceniamy ten dołek na 30–35 proc. – mówi Tadeusz Kurek, prezes NTT System. W jego opinii to sytuacja podobna do tej z 2020 roku. Z drugiej strony widać spore ożywienie na rynku zamówień publicznych. Dostawcy wskazują w tym kontekście między innymi na projekty wyposażenia w komputery przenośne tzw. gmin popegeerowskich czy zapowiadane duże zakupy w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych.
Tym samym w kolejnych kwartałach w ramach przetargów można spodziewać się wzmożonych zakupów tanich notebooków oraz komputerów AIO. Popyt jest wysoki nie tylko w segmencie publicznym, ale też biznesowym. Wskazują na to między innymi informacje z Della, który ma silną pozycję na tym właśnie rynku. – Zapotrzebowanie na komputery w pierwszym kwartale tego roku utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie, zbliżonym do zeszłego roku – zapewnia
Ceny komputerów wzrosły
o 20-30 proc.
Sebastian Antkiewicz, Client Solutions Group Manager w Dellu. Według danych producenta w tym roku najczęściej wybieranymi konfiguracjami w biznesie są modele z ekranem 14 i 15,6 cala, procesorami Intel i5, 8 GB RAM i SSD 256 GB. Coraz większa liczba klientów decyduje się na komputer z 16 GB RAM. Co istotne, mimo całościowego spadku sprzedaży w ujęciu ilościowym, wzrosła wartość sprzedaży pecetów w I kw. 2022 roku. Z globalnych danych Canalysa wynika, że o 15 proc. rok do roku. To efekt ciągłego wzrostu cen przy niedostatkach podaży, a do tego apetytu konsumentów na droższe modele (głównie ultracienkie). Na polskim rynku do podwyżek dodatkowo przyczyniły się drożejące waluty. – W tym roku, w porównaniu z ubiegłym rokiem, ceny komputerów wzrosły w przybliżeniu o 20–30 proc. Moim zdaniem CRN nr 5/2022
43
RYNEK Zdaniem specjalisty n Sebastian Antkiewicz, Client
Solutions Group Manager, Dell Technologies
Ostatnie dwa lata to ogromny wzrost zapotrzebowania na komputery, głównie notebooki. W Polsce w tym okresie zanotowaliśmy prawie 75-procentowy wzrost sprzedaży notebooków w porównaniu z czasem przed pandemią. Co ciekawe, ilość sprzedawanych desktopów utrzymuje się na poziomie zbliżonym do ubiegłorocznego. Uważam, że sprzedaż pecetów do biznesu i edukacji w Polsce w latach 2022– 2023 wciąż będzie bardzo wysoka. Prognozujemy jednak jej niewielkie obniżenie w stosunku do ubiegłego roku. Ceny mają szansę spaść dopiero wraz z umocnieniem złotego. Obecnie poprawa dostępności komponentów jest zauważalna, jednakże niestabilna sytuacja epidemiologiczna, jak i wojna, to dwa czynniki zaburzające globalne łańcuchy dostaw nie tylko komponentów, ale i materiałów bazowych służących do ich produkcji.
n Filip Kałas, dyrektor działu
zarządzania produktami, Komputronik
Od kilku miesięcy rynek laptopów jest nasycony. Pandemia sprawiła, że bardzo duża liczba osób była niejako zmuszona do zakupu odpowiedniego sprzętu do zdalnej pracy i nauki. Nadal część z nich będzie wymieniać sprzęt na nowszy, bardziej wydajny, często dedykowany pod graczy. Pamiętać należy jednak o świeżo zbudowanej podczas pandemii bazie i zestawić ją z cyklem życia laptopa, który wynosi średnio 5–6 lat. Przewiduję więc, że w najbliższych miesiącach musimy liczyć się z dużo mniejszym popytem. Oczywiście duży wpływ na rynek ma też inflacja i wojna w Ukrainie. To sprawia, że ceny elektroniki będą rosnąć już w drugiej połowie tego roku. Część firm może próbować je neutralizować kosztem swojej marży, ale rynek ma skończoną pojemność i deprecjacja marży go nie powiększy.
44
CRN nr 5/2022
dla odbiorcy końcowego taniej już nie będzie. W rzeczywistości będzie tylko drożej – uważa Mateusz Dębowski, dyrektor handlowy MBA System. Z kolei zdaniem szefa NTT System dalsze podwyżki nie są przesądzone. – Spadają ceny na panele, więc notebooki i komputery all-in-one powinny potanieć. Z drugiej strony mamy do czynienia z problemem w logistyce. Załadunek kontenera to teraz okres 2–3 tygodni – zauważa Tadeusz Kurek.
b;r; m- 7ov|<rmoঋࣀ Analitycy Contextu, odnosząc się do europejskiego rynku dystrybucji, zauważają, że w tym roku widoczne są spore wahania sprzedaży w poszczególnych tygodniach, co jest związane z problemami z dostępnością. Odnotowują jednocześnie, że podaż się poprawia. Tym niemniej długi czas dostawy nadal komplikuje prowadzenie biznesu firmom z kanału sprzedaży. – Wprawdzie na zamówiony sprzęt trzeba nadal dość długo czekać, do około 90 dni, ale w tym roku dostawy są przewidywalne. Urządzenia docierają na czas zgodnie z terminem. W zeszłym roku realizacja zamówień przeciągała się czasem nawet do 6 miesięcy – mówi Mateusz Dębowski. Są jednak sygnały, że dostępność po początkowej poprawie w styczniu i lutym br., znów zaczęła szwankować, w efekcie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wojna przerwała prowadzący tamtędy lądowy szlak transportowy z Chin do Europy. – Łańcuch dostaw został zachwiany. Producenci musieli decydować się na transport lotniczy lub tańszy, ale dłuższy i bardziej oblegany transport morski. Spowodowało to niemal dwumiesięczne opóźnienia. Z naszych obserwacji wynika, że najbardziej brakuje laptopów z niższej półki cenowej oraz AIO. W tym roku odnotowaliśmy spadki sprzedaży w porównaniu z ubiegłym rokiem zarówno laptopów, jak i desktopów – przyznaje Sebastian Osytek, Product Manager w Actionie. Obserwuje przy tym odwrócenie ubiegłorocznych trendów – droższe maszyny gamingowe nie są już tak popularne,
w przeciwieństwie do zyskujących na popularności znacznie tańszych podstawowych konfiguracji biznesowych i konsumenckich. Niestety, w kwietniu znów zaczęły napływać niepokojące sygnały spowodowane pandemią, tym razem z Szanghaju. Ogłoszone tam blokady grożą spiętrzeniem opóźnień w dostawach sprzętu największych marek PC. Jeden z ważniejszych dostawców podzespołów dla HP, stwierdził na łamach Nikkei Asia, że kluczowe dla producentów pecetów będą maj i czerwiec. Jeśli produkcja nie przyspieszy w II kw. 2022 roku, może to doprowadzić do zaburzenia dostępności sprzętu w grudniu, a więc w okresie świątecznym w Europie i USA z powodu zatłoczenia portów. Gdy oddawaliśmy ten numer do druku, ograniczenia w Chinach z powodu Covid-19 nadal obowiązywały.
Tradycyjny retail do lamusa? Obecne trendy i sytuacja gospodarcza przyczyniają się do tego, że klienci będą poszukiwać tańszych rozwiązań. – Obserwujemy coraz wyższe koszty produkcji i transportu, więc ceny będą rosnąć, a nasycenie rynku spowoduje spadek marży. Naszym zdaniem, jeśli producenci nie zaczną stymulować sprzedaży do klientów końcowych, to trend spadkowy może się utrzymać – uważa Sebastian Osytek. Dostawcy są jednak zdania, że stagnacja nie zagości na naszym rynku PC na dobre. Przewiduje się nadal duży popyt na komputery w biznesie i edukacji. Szef NTT System na 2023 r. przewiduje niewielki wzrost sprzedaży pecetów na naszym rynku, na poziomie około 3–6 proc. Jednak wahania koniunktury nie są tutaj najistotniejsze. Kluczowa jest zarysowująca się trwała zmiana struktury sprzedaży komputerów. – Jedno jest pewne. Sprzedaż z „półki” przechodzi do e-commerce. To może spowodować, że za jakiś czas retail taki, jakim go widzimy obecnie, nie będzie już potrzebny. Natomiast reseller będzie musiał dodawać do sprzedaży usługę – podsumowuje Tadeusz Kurek. n
Rozwój sytuacji pandemicznej w Szanghaju w II kw. 2022 r. zadecyduje o dostawach na święta.
OPINIE
Marża
bez kompromisów Gdyby wszyscy sprzedawali „po kosztach”, nasz gatunek byłby skazany na wyginięcie.
N
a początku XXI wieku w branży IT w Polsce rywalizowało ze sobą trzech dystrybutorów. Nazwa każdego z nich zaczynała się na „A”, a ich obroty dochodziły do 1 mld zł. Ich klienci dzwonili do swoich handlowców i negocjowali każdy najdrobniejszy zakup, czasem targując się o grosze. I wówczas jeden z dystrybutorów „wywrócił stolik”. Zabronił swoim handlowcom udzielania jakichkolwiek rabatów. Od tej pory mogli sprzedawać jedynie na podstawie cen cennikowych. „Szaleństwo! Teraz stracą wszystkich klientów!” – zakrzyknęła branża IT. I co? No i nic takiego się nie stało. Skończyło się automatyczne trwonienie marży. Cena zaczęła mieć swój sens. Handlowcy skupili się na lepszym wsparciu, a dodatkowy profit wzmocnił firmę. Jak skończyła ta firma? Dzisiaj ma ponad 13 mld zł przychodów i jest liderem w branży. Może zatem, zamiast szkoleń dla handlowców ze sposobów podnoszenia marży, prościej byłoby… odebrać im możliwość dawania rabatów? Bardzo często handlowcy wybierają ścieżkę najmniejszego oporu, oferując największy rabat dozwolony przez firmę. Ten mechanizm został doprowadzony do absurdu w salonach jubilerskich. Gdy do takiego wchodzę, mówię: „dzień dobry, ile dostanę rabatu?” i… dostaję, na przykład 20 procent, zanim jeszcze spytam o coś z oferty. Gdy gospodarka słabnie (o 1 punkt procentowy PKB w tym roku), firmy odczu-
wają presję na marżę ze strony własnych handlowców. Ale gdyby wszyscy sprzedawali „po kosztach”, to nasz gatunek by wyginął. Niewykluczone, że prawdziwym motorem cywilizacji była… marża.
o uo0bࣀķ 0 1_uombࣀ l-u৵<ĵ Po pierwsze nie ustalaj cen według konkurencji, tylko według twoich kosztów i broń swojej ceny. Poza tym zastanów się, czy nie odebrać handlowcom prawa do kształtowania ceny? Najlepiej, jeśli każdy rabat będzie wymagał zgody kogoś spoza działu handlowego. Generalnie, proces udzielania rabatów nie musi być łatwy, szybki i zautomatyzowany. Masz zapewne wiele ważniejszych procesów do zoptymalizowania, prawda? Nawet jeśli jesteś asem negocjacji, to ludzie, których zatrudniasz, czasem nie mają pojęcia o podstawowych zasadach. Żadna szkoła nie uczy zasad sprzedaży i negocjacji. Tego właśnie brakuje sprzedawcom w salonach, którzy dają automatyczne rabaty. Gdy klient spyta o rabat, pierwsza odpowiedź powinna polegać na… obronie istniejącej ceny. Rozważ stworzenie tabeli upustów, z takimi danymi, jak: ilość, rodzaje produktów, wielkość rocznych obrotów, terminowość płatności – to wszystko można w niej opisać. Jeśli handlowiec chce dać klientowi upust, jedyną drogą może być na przykład namówienie go na nieco większy zakup.
Fot. Adobe Stock
Dawanie rabatu to przeciwieństwo pokazywania wartości.
Ustaw warunki premiowe od marży, a nie obrotu (premia od samej marży też ma wady). Celebruj dile o wysokiej wartości marży, pokazując, że można sprzedawać dużo i „zdrowo”. Jak wiadomo, zwłaszcza w zespołach rozproszonych, ci, którym sprzedaż nie idzie, tworzą hipotezy, że „centrala ma za wysokie ceny”. Wreszcie podkreślaj, że dawanie rabatu, to przeciwieństwo pokazywania wartości. Albo, albo…
Marcin Babiak Autor jest trenerem sprzedaży i zarządzania, mentorem i doradcą biznesowym.
CRN nr 5/2022
45
RYNEK
HCI,
czyli szwajcarski scyzoryk w centrum danych
Architektura hiperkonwergentna wniosła nową jakość do serwerowni, choć nie jest to rozwiązanie idealne.
M
inęło już dwanaście lat od czasu, kiedy Nutanix, jako pierwsza firma na świecie, zaprezentował koncepcję architektury hiperkonwergentnej (HCI). Zamiast stosowanego od lat rozwiązania składającego się z odseparowanych od siebie macierzy dyskowych, sprzętu sieciowego oraz serwerów klienci otrzymali „pudełko” z mocą obliczeniową, przestrzenią dyskową, interfejsami sieciowymi (Infiniband lub Ethernet) oraz oprogramowaniem kontrolującym działanie całego systemu. Produkt spotkał się z ciepłym przyjęciem, zarówno wśród ekspertów branżowych, jak i użytkowników końcowych. Wkrótce potem na rynku pojawiły się rozwiązania alternatywne i do gry włączyli się najwięksi gracze rynku IT – EMC, VMware, HPE (po zakupie SimpliVity) oraz Cisco (po przejęciu Springpath). Nieraz HCI porównuje się do smartfona albo szwajcarskiego scyzoryka. Ta traf-
n
Wojciech Urbanek
na paralela bardzo dobrze obrazuje rolę tej architektury w centrach danych, choć byłoby sporym nadużyciem stwierdzenie, że infrastruktura hiperkonwergentna osiągnęła tak spektakularny sukces rynkowy, jak na przykład inteligentne telefony. Nie udało się jej wypchnąć z centrów danych macierzy SAN, co kilka lat temu zapowiadali prekursorzy tej technologii. Co nie zmienia faktu, że administratorzy pod postacią HCI otrzymują produkt przyjazny i łatwy w obsłudze. Zamiast z osobna zarządzać mocą obliczeniową, pamięcią masową i siecią, zyskują dostęp do jednolitej infrastruktury IT. Jednak ułatwienie dla adminów to nie jedyny powód, dla którego przedsiębiorstwa inwestują w infrastrukturę hiperkonwergentną. Przyczyny mogą być bardzo różne, w zależności od potrzeb i wielkości firmy, aczkolwiek warto wskazać przynajmniej trzy podstawowe korzyści, jakie niesie ze sobą inwestycja w „pudełko”. HCI
Zdaniem integratora W czasie pandemii nie odnotowaliśmy wzrostu zainteresowania systemami HCI. W tym trudnym okresie firmy stawiały na sprawdzone, klasyczne rozwiązania wirtualizacji, bazujące na sieciach SAN i współdzielonych macierzach dyskowych. Większość z nich stanowiły systemy all-flash. Klienci poszukiwali rozwiązań niezawodnych, sprawnie obsługujących systemy analityczne. Słabsza aniżeli można byłoby się spodziewać sprzedaż HCI w Polsce jest po części wynikiem niewielkiej wiedzy na temat tej klasy produktów. Część integratorów nie ma odpowiedniego przygotowania do sprzedaży i wdrożenia rozwiązań architektury hiperkonwergentnej. W związku z tym wolą uruchamiać klasyczne systemy, czyli serwery, sieci SAN lub iSCSI oraz macierze dyskowe. To zrozumiałe, ponieważ mają na swoim koncie wiele tego typu projektów, a co za tym idzie duże doświadczenie w ich realizacji. Dlatego też potrafią bez trudu zminimalizować problemy, jakie pojawiają się podczas projektowania i instalacji infrastruktury w centrum danych.
46
CRN nr 5/2022
Fot. Adobe Stock
n Tomasz Spyra, CEO, Rafcom
bardzo często określa się jako technologię pod klucz. Nawet jeśli jest w tym nieco przesady, łatwość wdrożenia stanowi jeden z największych atutów tej architektury. W związku z tym, że poszczególne elementy składowe rozwiązania – serwer, pamięć masowa oraz potencjalnie sieć i wirtualizacja — są wstępnie zainstalowane i skonfigurowane przez dostawcę, system HCI jest łatwiejszy do wdrożenia niż każde urządzenie z osobna. Kolejnym atutem jest elastyczność rozwiązania. Przy czym analitycy z Forrestera zauważają, że architektura hiperkonwergentna jest elastyczna zarówno pod względem sposobu wdrażania, jak i zakupu. Firmy mogą kupować HCI jako samodzielne systemy od dostawców, budować własne, a nawet polegać na systemach definiowanych programowo. Nie można też zapominać o kosztach: różnego rodzaju analizy pokazują zmniejszenie wydatków OPEX o 30 proc. i 20 proc. w przypadku nakładów inwestycyjnych w porównaniu z tradycyjną infrastrukturą IT (choć niektórzy widzą to inaczej, o czym w dalszej części artykułu). Oszczędności wynikające z zastosowania HCI pochodzą z dwóch głównych obszarów: pojedynczego pozyskiwania komponentów sprzętowych – w tym wymiany niektórych elementów sprzętowych na architekturę zdefiniowaną programowo – oraz z niższych kosztów instalacji i unifikacji zarządzania. To ostatnie wyraźnie wyróżnia systemy hiperkonwergentne na tle rozwiązań konkurencyjnych. Architektura, w której poszczególne komponenty są zdefiniowane przez oprogramowanie, może działać jak pojedyncze rozwiązanie. Zunifikowane zarządzanie powoduje też ograniczenie liczby narzędzi potrzebnych do obsługi infrastruktury IT i powinno zmniejszyć wymagania szkoleniowe – zespoły IT nie muszą uczyć się technologii i aplikacji pochodzących od wielu dostawców.
cych lokalnego personelu IT. Model ten zazwyczaj zdaje egzamin w małych i średnich przedsiębiorstwach. Łatwość wdrożenia powinna również przemawiać do startupów i innych szybko rozwijających się firm, w których możliwość wdrożenia lub skalowania IT ma większe znaczenie niż śrubowanie wydajności. Tyle teoria, a jak to wygląda w praktyce? Otóż wiele wskazuje na to, że w czasie pandemii ujawniła się zupełnie nowa grupa odbiorców systemów hiperkonwergentnych. – Odnotowaliśmy wzrost zainteresowania HCI wśród osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo IT. Wykorzystują one systemy hiperkonwergentne do przechowywania narzędzi przeznaczonych do kontroli środowiska, gromadzą logi, analizują podatności. Jest to potrzebne, kiedy hakerzy zaszyfrują środowisko produkcyjne. Działy bezpieczeństwa nie mają możliwości, a tym bardziej interesu, aby budować osobną farmę serwerów – wyjaśnia Grzegorz Gondek, Product Sales Specialist w Cisco. Nie jest też do końca prawdą, że po HCI sięgają tylko małe i średnie firmy. Dostawcy systemów hiperkonwergentnych nie potrafią wskazać konkretnej grupy odbiorców, czy to według wielkości czy branży. Exclusive Networks sprzedaje tego typu rozwiązania branży produkcyjnej, usługowej, handlowej i sektorowi publicznemu. Stovaris najczęściej znajduje klientów wśród dużych i średnich firm z niezbyt licznym działem IT. Najczęściej poszukują one konfiguracji z dużym udziałem nośników SSD, a czasami nawet systemów typu all-flash. Co ciekawe, pandemia nie przyczyniła się do wzrostu popytu na HCI. Rodzimi przedsiębiorcy wstrzymali się z inwestycjami bądź stawiali na sprawdzone i znane rozwiązania, takie jak macierze SAN. Co nie zmienia faktu, że preferencje polskich firm, w tym znana niechęć do chmury publicznej, powinny sprzyjać sprzedaży HCI w Polsce. Architektura hiperkonwergentna pozwala uzyskać tożsame korzyści i sposób działania z tym, co jest oferowane na platformach AWS, Microsoft Azure czy Google Cloud. Z tą różnicą, że dane znajdują się w lokalnej serwerowni. John Burke, CTO firmy analitycznej Nemertes
Pandemia nie przyczyniła się do wzrostu popytu na HCI.
$;oub- uo lbf- vb< ru-h| h. Według branżowych analityków architektura hiperkonwergentna jest niemal wymarzonym rozwiązaniem dla zdalnych lokalizacji bądź oddziałów nieposiadają-
CRN nr 5/2022
47
RYNEK Research, przyznaje, że obecnie około 40 proc. wdrożeń HCI związanych jest z budową chmury prywatnej.
mb; -v|.rb l-1b;u " Wprawdzie wielu ekspertów nawołuje do walki z silosami w centrach danych, ale wiele firm nadal korzysta z klasycznych rozwiązań, w tym macierzy SAN, które mają ustaloną renomę na rynku. Maciej Plona, Advisory Systems Engineer w Dell Technologies, porównuje sytuację w segmencie infrastruktury centrów danych do… rynku telefonii komórkowej. – Uważam, że HCI jest tym samym, co pojawienie się smartfonów w czasach zwykłych komórek. I tak, jak w przypadku telefonów, obie opcje mają swoje zastosowanie.
Komórek nadal używamy do podstawowego kontaktu i wybierają je między innymi osoby, które po prostu nie potrzebują od telefonu niczego więcej – mówi Maciej Plona. Macierze SAN posiadają ustabilizowaną pozycję na rynku dzięki swojej solidności i przewidywalności, a także mankamentom HCI. Jednym ze znanych minusów architektury hiperkonwergentnej jest ograniczona skalowalność. Wprawdzie dodanie kolejnych węzłów to stosunkowo prosta czynność, ale pod warunkiem, że pochodzą one od tego samego dostawcy. Jak do tej pory nie udało się wypracować otwartych standardów lub logicznej interoperacyjności między węzłami różnych systemów HCI. Konwencjonalne systemy hiperkonwergentne agregują
Zdaniem specjalisty n Piotr Podlawski, Cloud Business Director, Beyond.pl Pandemia zwiększyła popyt na IT i bardzo często była czynnikiem decydującym o przejściu do modelu usługowego. Jednak Covid-19 nie wpływał bezpośrednio na decyzje o wdrożeniu HCI. Firmy wolały dodawać nowe zasoby do posiadanej już infrastruktury utrzymywanej w modelu tradycyjnym. Firmy, które były zmuszone do szybkiego wprowadzenia modelu pracy zdalnej, nie decydowały się na zmiany w zarządzaniu infrastrukturą. Chęć wykorzystania HCI pojawia się w organizacjach, w których sprzęt ma około sześciu lat. W takiej sytuacji znacznie łatwiej jest zmienić model i na przykład migrować do chmury hybrydowej, zamiast całkowicie wymieniać swój hardware, co wiąże się najczęściej z dużą inwestycją fiansową, a czasem dodatkowymi kwalifikacjami.
n Maciej Misiak, Product Manager, Exclusive Networks Zainteresowanie rozwiązaniami HCI wśród partnerów handlowych systematycznie rośnie, do czego w dużym stopniu przyczynia się wzrastająca popularność tych produktów wśród klientów końcowych. Poza tym jest to szansa, aby wyróżnić się na tle konkurencji oferującej klasyczne macierze. Integratorzy cenią sobie przede wszystkim łatwość rozbudowy systemu, co staje się szczególnie ważne w czasach, kiedy brakuje specjalistów IT na rynku pracy. Z kolei łatwość zarządzania i związana z tym daleko idąca automatyzacja pozwalają zdjąć z barków administratora wiele powtarzalnych czynności, dzięki czemu może się skupić na rozwoju i optymalizacji środowiska IT.
n Krzysztof Jaskólski, Storage Category Management, HPE Obserwując światowe trendy widzimy, że klienci poszukują uproszczonego zarządzania IT. Dlatego coraz częściej spoglądają w kierunku chmury. Jednak często chcą zachować pełną kontrolę i nie godzą się na kompromisy oraz ograniczenia, jakie niesie ze sobą chmura publiczna. Stąd HCI czy dHCI wydaje się być krokiem w stronę takiego uproszczenia, a wprowadzenie usług subskrypcyjnych zapewnia elastyczny model finansowy. Użytkownik wnosi opłaty miesięczne, adekwatnie do wielkości wykorzystanych w danym miesiącu zasobów. Sposób zarządzania i płatności jest zbliżony do modelu chmurowego, ale nie niesie ze sobą jednak ograniczeń i ryzyka związanego z chmurą publiczną.
48
CRN nr 5/2022
procesor, pamięć i pamięć masową w tym samym serwerze. W związku z tym dodawanie kolejnych jednostek często wiąże się z zakupem nadmiarowych zasobów, co jest marnotrawstwem. Warto jednak zauważyć, że koncepcja dezagregacji określona często jako HCI 2.0 lub dHCI pozwala rozwiązać ten problem. Jeżeli coś jest do wszystkiego, jest do niczego. W ten sposób często mówi się o wielofunkcyjnych kombajnach. Z jednej strony takie traktowanie systemów hiperkonwergentnych byłoby niesprawiedliwe, z drugiej zaś, wielowymiarowość ma swoją cenę. – HCI to rozwiązanie uniwersalne, które w zasadzie może obsłużyć wszystkie aplikacje. Uniwersalność jest jednak pewnym kompromisem w stosunku do wydajności. Naszym zdaniem aplikacje krytyczne i duże systemy ERP jeszcze długo będą wymagały oddzielnej infrastruktury sprzętowej – mówi Jerzy Adamiak, Storage Systems Consultant w Stovarisie. Jednak nie wszyscy są tutaj jednomyślni. Zdaniem Macieja Misiaka, Product Managera w Exclusive Networks Poland, dobrze zaprojektowany system hiperkonwergentny sprawdzi się przy obsłudze każdego rodzaju obciążeń, w tym aplikacji krytycznych. Z tym, że nie tylko wydajność HCI budzi kontrowersje wśród specjalistów. Kością niezgody są też koszty związane z wdrożeniem i użytkowaniem tego typu rozwiązań. Tomasz Spyra, CEO Rafcomu, przyznaje, że jedną z największych barier hamujących sprzedaż HCI w Polsce jest cena, niekonkurencyjna w porównaniu z klasycznymi systemami. Dostawcy, aby sprostać zróżnicowanym potrzebom obciążenia, zazwyczaj oferują kilka różnych opcji węzłów. W ten sposób zapewniają użytkownikom wybór różnych kombinacji procesora, pamięci RAM, pamięci masowej i łączności sieciowej. Wybór węzłów z zaawansowanymi procesorami i nieulotną pamięcią masową NVMe może podnieść cenę wdrożenia HCI. W efekcie wdrożenie infrastruktury hiperkonwergentnej wiąże się z większym wydatkiem, aniżeli zakup macierzy dyskowej. Tak długo, dopóki firma nie planuje całkowitej modernizacji sprzętu, dopóty zakup macierzy dyskowej będzie jedną z najlepszych opcji zwiększenia pamięci masowej w serwerowni. n
OPINIE
System 6G Chiny mają ambicje, aby samodzielnie ustanowić standardy dla 6G, tworząc pierwszą taką i być może jedyną sieć na świecie.
P
urple Mountain Laboratories, instytut naukowy z Nanjing wspierany przez rząd centralny, poinformował 5 stycznia 2022 r., że zespół badawczy instytutu kierowany przez profesora You Xiaohu osiągnął poziom transmisji danych w połączeniu bezprzewodowym o szybkości 206,25 gigabitów na sekundę. Dokonano tego po raz pierwszy w środowisku laboratoryjnym. Osiągnięcie to sprawia, że chińskie plany komercjalizacji systemu komunikacji w standardzie 6G nabierają nowego tempa. Już dziś planuje się, że system 6G zostanie wprowadzony w Chinach w celach komercyjnych najpóźniej do 2030 r. Osiągnięta przez instytut prędkość jest rekordem świata dla transmisji bezprzewodowej w czasie rzeczywistym w paśmie częstotliwości terahercowych (300GHz~3THz), które jest uważane za podstawę przyszłej komunikacji mobilnej 6G. Większość dziś funkcjonujących mobilnych połączeń internetowych to 4G o prędkości do 100 Mb/s. W Purple Mountain Laboratories osiągnięto prędkość 2000 razy większą. Jeśli więc dziś transmisja jakiegoś pakietu danych trwałaby 3,5 godziny, to w sieci 6G trwać będzie mniej niż 7 sekund. Technologia komunikacji bezprzewodowej 6G będzie następcą obecnej technologii komórkowej 5G, która jest nadal rozwijana w wielu krajach. Przypomnijmy, że 5G umożliwia przesyłanie danych z prędkością 20 razy większą niż pozwala na to standard 4G. Zapewnia nie tylko szybsze przesyłanie danych i ultraniskie opóźnienia, ale też oszczędność energii, redukcję kosztów, większą pojemność systemu i masową łączność urządzeń. A właśnie te cechy otworzyły możliwość tworzenia nowych inteligentnych usług
dla konsumentów i modernizacji przemysłu. Dziś Chiny mają największą na świecie liczbę stacji bazowych 5G. Pod koniec listopada Państwo Środka zbudowało i uruchomiło około 1,4 mln w całym kraju. Nie uzgodniono jeszcze światowych standardów technicznych, które wspierałyby częstotliwości, modulacje sygnału i kształty fal 6G. 3GPP, wiodąca światowa organizacja ustanawiająca standardy komunikacji, nie ogłosiła jeszcze mapy drogowej dla 6G. Specjaliści Ericssona przewidują, że zgodnie z raportem Light Reading, branżowej grupy badawczej, wczesne standardy dla 6G mogą zostać opublikowane w 2027 r. Chiny mają ambicje, aby takie standardy ustanowić samodzielnie, tworząc pierwszą na świecie i być może jedyną sieć 6G. Chiński gigant telekomunikacyjny Huawei, który jest wiodącym dostawcą sprzętu sieciowego 5G, spodziewa się, że technologia 6G wejdzie na rynek około 2030 r. Jak już podkreślałem, nowe systemy telekomunikacyjne to nie rosnąca prędkość przesyłania danych, która pozwala szybciej przesłać mejl z dużym załącznikiem, czy ściągnąć film z serwisu sprzedającego filmy online. Dzięki wdrożeniu 6G możemy spodziewać się rozwoju technologii Ultra-Smart City (koncept różny od tak zwanych „inteligentnych miast”), pozwalających na pełną automatyzację poruszających się i latających pojazdów, infrastruktury miejskiej i opieki zdrowotnej. Kolejny krok będzie dotyczył rozwoju metaverse, jako podstawy wszystkich aplikacji biznesowych oraz konsumenckich. 6G to także bezproblemowa możliwość transmisji złożonego spektrum bodźców („Internet Zmysłów”) – pozwalających stymulować na przykład węch i smak, aby online poczuć nowy rodzaj perfum lub smak
Nadchodzi Internet Zmysłów.
Fot. Adobe Stock
do 2030
potrawy serwowanej przez restaurację, w której chcemy zarezerwować stolik. Do tego dochodzi kwestia komunikacji holograficznej, jak też telemedycyny na bazie komunikacji dotykowej (np. inteligentna opaska na głowę, która odtwarza sygnały z mózgu i przedstawia je w formie wideo 3D). Podsumowując, 6G to perspektywa ultraniskiego opóźnienia sygnału, ultrawysokiej wydajności energetycznej komunikacji, niezawodności, bezpieczeństwa i lokalizacji. 6G zmieni świat, który znamy, ponieważ pozwoli na fuzję rzeczywistości fizycznej, biologicznej i cyfrowej z ponad 8 miliardami ludzi i 50 miliardami ultrainteligentnych urządzeń zasilanych przez 6G. I tak dalej, i tak dalej. Co nas to obchodzi? Nic. Do dziś nie przeprowadzono w Polsce przetargu na częstotliwości 5G i czy ktoś od tego umarł? Nie! Więc po co to drążyć?
Leszek Ślazyk Autor jest redaktorem naczelnym portalu Chiny24.com.
CRN nr 5/2022
49
DOLINA KRZEMOWA I OKOLICE
Wielkie zbiory wyścig z czasem
Rosną oczekiwania instytucji finansowych oraz platform e-commerce w zakresie przetwarzania i analizy danych. Startupy działające w tym segmencie rynku mają zatem szerokie pole do popisu.
S
tartupy zza oceanu rzadko mają na swoich listach referencyjnych firmy, które są znane głównie z działalności na polskim rynku. W tego typu zestawieniach zazwyczaj pojawiają się użytkownicy ze Stanów Zjednoczonych i największych krajów Europy Zachodniej, głównie Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji. Nieco inaczej wygląda to w przypadku amerykańskiej firmy Alation. Wprawdzie obsługuje globalne koncerny w rodzaju Cisco, LinkedIna czy Pepsico, ale do grona jej klientów zalicza się również Allegro i sieć sklepów Żabka. Startup z Kalifornii opracowuje oprogramowanie do zarządzania i katalogowania danych bazujące na trzech elementach: analizie behawioralnej, przetwarzaniu języka naturalnego (NLP) oraz uczeniu maszynowym. System automatycznie indeksuje wszystkie dane należące do firmy i analizuje, w jaki sposób posługują się nimi pracownicy. Alation wzoruje się na algorytmie Page Rank Google, mierzącym popularność witryny na podstawie liczby prowadzących do niej odsyłaczy. – Bez sztucznej inteligencji i uczenia maszynowego postęp w klasyfikowaniu, zarządzaniu i rozumieniu dużych ilości danych jest niemożliwy. Dlatego opracowaliśmy platformę wykorzystującą obie technologie. Idea polega na usprawnieniu zarządzania metadanymi, aby lepiej wspierać użytkow-
ników przeszukujących duże zbiory danych w celu generowania informacji lub wyszukiwania dokumentów – tłumaczy Satyen Sangani, CEO i współzałożyciel Alation. Według branżowych analityków przyszłość zarządzania danymi należy do inteligentnych narzędzi. Co to oznacza w praktyce? Alation zalicza do tej kategorii systemy, które potrafią dostarczyć żądane dane do odpowiednich osób, w należytym czasie, celu i we właściwym kontekście. Tego typu rozwiązania wychodzą naprzeciw wyzwaniom, jakie niesie ze sobą proces cyfrowej transformacji. Satyen Sangani zwraca uwagę na cztery zjawiska, które utrudniają w obecnych czasach pracę z danymi: migrację do chmury, wysyp systemów BI i różnorodnych baz danych, jak też zmiany na rynku pracy i uwarunkowania prawne, w tym RODO czy CCPA. Jednocześnie dodając, że zastosowanie odpowiednich rozwiązań z jednej strony eliminuje chaos, z drugiej zaś zapewnia pracownikom łatwy dostęp do narzędzi analitycznych. Warto dodać, że w październiku ubiegłego roku Alation przejął startup Lyngo Analytics. Dzięki temu zakupowi użytkownicy mogą wyszukiwać informacje poprzez zadawanie pytań przy użyciu prostych zdań, bowiem sztuczna inteligencja i technologia uczenia maszynowego Lyngo Analytics przekształca pytania
Przeszkodą w ekspansji GridGain mogą być rosyjskie konotacje.
50
CRN nr 5/2022
Wojciech Urbanek, Sunnyvale w języku naturalnym w zapytania SQL. Jest to zgodne z filozofią Alation, które chce wspierać pracowników w poszukiwaniu odpowiednich zasobów cyfrowych bez udziału pośredników, jak programiści lub specjaliści od baz danych.
In-Memory Data Grid Ilość, a także tempo przetwarzania informacji powodują, że relacyjne bazy danych zaczynają nie nadążać za potrzebami co bardziej wymagających użytkowników. Ci ostatni coraz częściej spoglądają w kierunku technologii In-Memory Data Grid, zapewniającej obsługę tysięcy operacji na sekundę. Jest to system złożony z kilku magazynów współużytkujących między sobą dane. In-Memory Data Grid nie ogranicza się do przechowywania danych, ale umożliwia też wykonywanie na nich operacji. Dane przechowywane w takich magazynach są reprezentowane jako obiekty i przechowywane w pamięci operacyjnej, co zwiększa w znacznym stopniu czas dostępu. Przykładem bazy In-Memory Data Grid jest projekt open source Hazelcast, notabene tę samą nazwę nosi startup z San Mateo, zarabiający na komercyjnych wdrożeniach. Niedawno firma zaprezentowała piątą wersję platformy składającej się z Hazelcast IMDG, magazynu danych, który przyspiesza przechowywanie, pobieranie i modyfikację danych, a także Hazelcast Jet – silnika do przetwarzania strumieniowego. Startup ten po raz pierwszy zintegrował oba narzędzia w pojedynczą platformę.
Fot. Adobe Stock
n
danych: Analityka w czasie rzeczywistym jest kluczowa w wielu branżach. – Klienci nie chcą działać na bazie tego, co wydarzyło się wczoraj, lecz zgodnie z tym, co dzieje się obecnie. To wymaga nowej, ściśle zintegrowanej kombinacji technologii. Analitycy Gartnera dostrzegają zjawisko, które określają jako kolizję kilku z nich, w tym przesyłania strumieniowego i przetwarzania w pamięci. Ich spostrzeżenia są tożsame z tym, co zauważamy u naszych klientów – tłumaczy Kelly Herrell, CEO Hazelcast. Wraz z wdrażaniem na dużą skalę czujników IoT, przedsiębiorstwa stają przed koniecznością stosowania analityki w czasie rzeczywistym, uczenia maszynowego i algorytmów AI. Dlatego, oprócz przechowywania danych w pamięci, Hazelcast dostarcza platformę, która wydobywa cyfrowe informacje w miarę ich tworzenia. – Chcemy, aby platforma Hazelcast stała się ostatnią warstwą przechowywania i przetwarzania danych dla aplikacji czasu rzeczywistego, zarówno transakcyjnych, wsadowych, jak i strumieniowych – mówi David Brimley, wiceprezes Hazelcast. Analityka w czasie rzeczywistym odgrywa kluczową rolę w wielu branżach, w tym
między innymi w opiece zdrowotnej, usługach finansowych, produkcji i reklamie, gdzie nawet niewielkie zmiany danych mogą mieć wpływ na finanse, zdrowie czy bezpieczeństwo. Jednym z użytkowników platformy Hazelcast w Polsce jest BNP Paribas Bank. Firma zdecydowała się na jej wdrożenie, aby zwiększyć sprzedaż produktów. Szefowie banku byli szczególnie niezadowoleni z konwersji, czyli procentowego udziału osób, które weszły na stronę i dokonały jakiejkolwiek transakcji. BNP Paribas stworzył program umożliwiający dostosowywanie ofert kredytowych w czasie rzeczywistym, co zwiększyło wskaźnik konwersji o 400 proc. Gdyby nie zastosowanie Hazelcast, obsługa tego typu aplikacji byłaby niemożliwa.
GridGain i znaki czasu Baza danych Apache Ignite od kilku lat znajduje się na fali wznoszącej. W 2018 roku pobierano ją 1,67 mln razy, w 2020 odnotowano 4,39 mln pobrań, a rok później aż 6,22 mln. To znak czasów, że użytkow-
nicy poszukują narzędzi, które pozwalają im coraz szybciej przetwarzać dane. Apache Ignite wykorzystuje RAM jako domyślną warstwę przechowywania oraz przetwarzania danych. Platforma znajduje zastosowanie przy obliczaniu i przeprowadzaniu transakcji na dużych zestawach danych w czasie rzeczywistym. Apache Ignite jest systemem open source, niemniej część dostawców zarabia na wsparciu i dodatkowych usługach. Jednym z ciekawszych przykładów jest firma GridGain, oferująca bazę w czterech komercyjnych wersjach: Support for Apache Ignite, Supported Community, Enterprise oraz Ultimate. W zależności od wybranej opcji klienci otrzymują narzędzia do monitorowania i zarządzania, a także wsparcie w postaci aktualizacji bezpieczeństwa, usługi backupu i replikacji. Z usług GridGain korzysta około 200 klientów, w tym między innymi VMware, Citi Bank, American Express, HPE czy UPS. – W 2021 roku odnotowaliśmy ósmy z rzędu wzrost przychodów, zaś od dwóch lat jesteśmy na plusie. Natomiast średnie wpływy od naszych pięćdziesięciu największych klientów przekraczały w ubiegłym roku milion dolarów – mówi Abe Kleinfeld, CEO GridGain. Pod koniec ubiegłego roku GridGain poszerzył swoje portfolio o usługę Nebula oferowaną w modelu SaaS. Jest to kompleksowe rozwiązanie do obsługi klastrów Apache Ignite, ułatwiające procesy skalowania, monitorowania oraz aktualizacji oprogramowania. W tym kontekście trudno się dziwić, że Abe Kleinfeld patrzy z optymizmem w najbliższą przyszłość. Gospodarka opiera się na danych, zaś firmy oraz instytucje coraz częściej stawiają na cyfrową interakcję z klientami w czasie rzeczywistym. Główną przeszkodą w ekspansji GridGain mogą być rosyjskie konotacje. Programiści tej firmy pracują w Sankt Petersburgu, a założycielem i CTO jest Nikita Ivanov. Nie bez przyczyny jednym z kluczowych klientów GridGain jest Sbierbank, największy bank w Rosji i Europie Wschodniej. Co ciekawe, nie znajdziemy tej firmy na liście referencyjnej klientów, choć jeszcze do niedawna Abe Kleinfeld chętnie opowiadał współpracy z rosyjskim bankiem. To chyba kolejny znak czasów. CRN nr 5/2022
51
archetyp marki? Marketing oparty na kłamstwie zawsze w końcu wychodzi na jaw – wystarczy spojrzeć na to, jak reagują znane marki na wojnę na Ukrainie.
W
poprzednich odcinkach serii felietonów zatytułowanych „Marketing poukładany” wspominałem o tym, czym różni się strategia od taktyki oraz jak misja, wizja i wartości łączą się z postrzeganiem marki. Dzisiaj dowiesz się jak połączyć wartości firmy, wartości marki i kulturę organizacyjną w spójny system komunikacji, w którym elementy te nawzajem się wspierają. Zanim jednak przejdę do sedna tematu, pozwól, że podkreślę ważne założenie, bez którego nie da się zbudować silnej marki, szczególnie w branży B2B. Założenie to brzmi: „Nie da się w dłuższej perspektywie budować marki w oderwaniu od jej rzeczywistej kultury organizacyjnej”. Jeśli nie zgadzasz się z powyższym zdaniem, możesz skończyć czytać ten artykuł już teraz, szkoda Twojego czasu. Skoro czytasz dalej, oznacza to, że intuicyjnie zgadzasz się z tym, iż udawanie kogoś, kim się nie jest, na dłuższą metę nie ma sensu. Marketing oparty na kłamstwie zawsze w końcu wychodzi na jaw – wystarczy
52
CRN nr 5/2022
spojrzeć na to, jak reagują znane marki na wojnę na Ukrainie. Podam przykład dwóch marek powszechnie nam znanych: Coca-Cola i Pepsi-Cola. Obydwie marki początkowo postanowiły zignorować wojnę na Ukrainie i pozostać w Rosji, ale… głównie Coca-Cola była atakowana w mediach społecznościowych. Dlaczego? Powodem jest archetyp marki. Coca-Cola od dziesiątek lat buduje swój wizerunek w oparciu o archetyp Niewinnego, przypomnijmy tylko, że jej głównym hasłem reklamowym jest „Czyń dobrze”. Postawa Coca-Coli niszczy jej wizerunek i będzie miała znacznie większe konsekwencje niż doraźne zawieszenie działalności w Rosji. Na stronie firmowej Coca-Coli nie znajdziemy słowa wzmianki na temat konfliktu na Ukrainie. Od takiej marki konsumenci oczekują działania zgodnego z budowanym przez lata wizerunkiem. Tymczasem Pepsi-Cola ma zupełnie inny wizerunek – bardziej egoistyczny, łączący w sobie kilka archetypów. W trudnych czasach (a takie zawsze w pewnym momencie przychodzą na każdą firmę) to, do czego marka może się odwołać, to, co mobilizuje jej pracowników i klientów, to jej archetyp. Mam wrażenie, że czas totalnego cynizmu w komunikacji marki, który zaczął
Storytelling w biznesie No dobrze. Kilka razy pojawiło się już w tym artykule sformułowanie „archetyp marki”, najwyższy czas, aby wytłumaczyć co to sformułowanie oznacza w praktyce. Carl Gustaw Jung, twórca psychologii analitycznej, zajmował się także analizą kultury. Badając mity i bajki literatury światowej odkrył, że zawierają one ściśle określone motywy, które pojawiają się zawsze i wszędzie, niezależnie od kontekstu kulturowego. Te właśnie typowe obrazy i związki nazywamy wyobrażeniami archetypowymi. Im są wyraźniejsze, tym jaskrawiej uwidacznia się to, że towarzyszy im intensywne zabarwienie emocjonalne. Wywierają one na nas wrażenie, są sugestywne i fascynujące. Upraszczając, czym jest archetyp, wystarczy uzmysłowić sobie, że wszędzie na świecie słowa: „mama” lub „ojciec” będą mieć bardzo podobne skojarzenia i będą generować podobne emocje. W marketingu wykorzystuje się najczęściej 12 archetypów, choć w praktyce jest ich znacznie więcej, lecz 12 z nich jest najbardziej przebadanych. Stało się tak za sprawą książki Margaret Mark i Carol S. Pearson „The Hero and The Outlaw”. Książka ta, wydana w 2001 roku, odbiła się szerokim echem w anglosaskim świecie marketingu, odkrywając na nowo umiejętność opowiadania
Fot. Adobe Stock
Co to jest
się gdzieś około 2000 roku, właśnie się kończy na naszych oczach. Wiele firm traktuje działania z obszaru Employer Branding w oderwaniu od działań marketingu. Często traktuje się te dwa światy (HR i marketing) jako luźno ze sobą współpracujące i mające różne cele. HR najczęściej ma naturalną skłonność do komunikacji marki w stylu Opiekuna, co nie musi być zgodne z archetypem marki.
historii zwaną (a jakże, z angielska!) storytellingiem w biznesie. Archetypy są nieodzownym elementem wszelkich mitów. Wielu psychologów niezwiązanych z marketingiem (Eliade, Jung, Campbell) zauważyło, że mity są nośnikami głębszej prawdy. Można powiedzieć, że mitologie są marzeniami ludzkości, wytworami tego, co Jung nazwał „nieświadomością zbiorową”. W każdym razie archetypowe obrazy stają się podstawą pewnego rodzaju uniwersalnego języka symbolicznego, poprzez który, jak ujął to Thomas Merton, „jesteśmy wezwani do [nowej] świadomości (…) wewnętrznego sensu życia i samej rzeczywistości”. Więcej o samych archetypach możesz poczytać na stronie marketing-sprzedaz. pl/archetypy. W tym artykule chciałbym pokazać Ci, w jaki sposób archetypy kształtują kulturę korporacyjną, markę oraz misję i wizję firmy.
się do różnych klientów w ich stylu i ich językiem. O ile takie podejście ma sens przy sprzedaży bezpośredniej, o tyle w komunikacji marketingowej jest prostym przepisem jak zniszczyć markę. Dlaczego? Wyobraź sobie dwie skrajne grupy docelowe, do których chcesz dotrzeć ze swoją marką – niech to będzie programista i właściciel firmy z sektora MŚP. Załóżmy dla uproszczenia i posługując się fałszywymi stereotypami, że dla programisty najważniejsza jest innowacyjność projektu, nad którym pracuje – archetyp Kreatora. Tymczasem właściciel chce dostać za rozsądne pieniądze, w jak najkrótszym czasie, działające rozwiązanie (archetyp Władcy). Władca oczekuje działających, sprawdzonych rozwiązań. Kreatora przyciąga nieznane, eksperymenty, tworzenie czegoś nowego. Władca chce dostać wynik tu i teraz, jak najszybciej. Kreator nie wypuści na rynek produktu, który nie jest doskonały. Będzie on miał tendencję do przedłużania projektów i dążenia do perfekcjonizmu. Komunikując się do swojej grupy docelowej zawsze, nawet przy najlepiej „stargetowanej” reklamie, część osób będzie widzieć obydwa komunikaty. W efekcie pojawia się dysonans poznawczy i konflikt pomiędzy Project Managerami reprezentującymi wewnątrz firmy klienta, a programistami. Trzecim, najprostszym i najbardziej wiarygodnym sposobem jest zbadanie, jaki archetyp jest aktualnie dominujący w organizacji. Można to zrobić na wewnętrznych warsztatach i/lub prosząc pracowników o wypełnienie testu na archetyp marki. Test jest o tyle lepszym podejściem, że pozwala uwzględnić perspektywę wszystkich pracowników, którzy mają kontakt z klientem i wszystkich kluczowych działów. Wywiady z większą grupą osób zazwyczaj są bardzo kosztowne i narażone na subiektywność czynnika ludzkiego, czyli nastawienie osoby przeprowadzającej warsztaty. Profesjonalny test przygotowany przez tzw. jungistów pozwala pozyskać obiektywny wynik w różnych działach firmy. Z mojego doświadczenia wynika, że po zrobieniu testu należy spodziewać się następujących wniosków: zarząd ma zazwyczaj inne wyobrażenie o marce niż osoby, które ją komunikują (marketing, sprzedaż,
Archetyp jako funda-
ment strategii marki
Obiecałem, że pokażę w tym artykule jak połączyć w jedną całość misję, wizję, archetyp marki i kulturę organizacyjną firmy. Niestety, CRN, jak każda szanująca się redakcja, ma swoje ograniczenia co do długości tekstu, więc rozwinięcie tematu znajdziesz w kolejnych wydaniach miesięcznika. A jeśli chcesz zrobić wstępny test diagnozujący archetyp Twojej marki zapraszam na stronę: marketing-sprzedaz.pl
Czas totalnego cynizmu kończy się na naszych oczach.
-h vh-ࣀ vrॕfmoঋࣀ l-uhbĵ Podstawowym, pierwszym krokiem jest odkrycie własnego archetypu. Zauważ, że nie mówię o „wyborze”, ale o „odkryciu”. Zazwyczaj proponuje się kilka sposobów pracy nad archetypem marki. W pierwszym z nich dział marketingu lub zarząd odgórnie wybiera, że będziemy kształtować taką lub inną kulturę organizacyjną. Słabością takiego podejścia jest niedookreślenie wartości, stylu działania. Zazwyczaj kończy się na zestawie pobożnych życzeń i ciągłym narzekaniu na brak zaangażowania pracowników. Alternatywą jest zatrudnienie eksperta, który nam powie jak mamy się komunikować. W jednym i drugim podejściu marka jest bytem narzuconym. Drugie podejście zakłada, że można zdefiniować sobie persony (więcej o nich będzie w następnych odcinkach) i komunikować
HR, obsługa klienta), oraz że poszczególne działy widzą markę przez pryzmat swoich interesów. Przeprowadzenie profesjonalnego testu umożliwia pokazanie wspólnego archetypu (wspólnych wartości i stylu działania) niezależnie od interesu poszczególnych działów. W kolejnym artykule dowiesz się, jak archetyp marki łączy firmę w jedną spójną i wyróżniającą się na rynku całość. Tymczasem zapamiętaj, proszę, dwie rzeczy: szczególnie w segmencie B2B marka jest tym, czym rzeczywiście jest firma. Kultura organizacyjna wpływa na budowanie i komunikowanie marki, a archetypu się nie wybiera tylko się go odkrywa.
Piotr Mrzygłód Autor jest doświadczonym Interim Managerem specjalizującym się w obszarach marketingu strategicznego i sprzedaży. Kampanie, którymi zarządzał zdobyły 26 prestiżowych nagród marketingowych, w tym 9 międzynarodowych. Współautor książki "Techniki promocji sprzedaży“.
CRN nr 5/2022
53
OPINIE
Czym będzie
Metaverse? Ci, którzy mówią, że VR to dla Facebooka tylko gadżet i mało ważna technologia albo przespali ostatnią dekadę, albo nie rozumieją tego, co się dzieje wokół nich. twarzających obraz nastąpiła rewolucja. Możliwe stało się zbieranie danych przez komputery oraz uczenie się na ich podstawie. Zabezpieczenia biometryczne (skanowanie twarzy) w telefonach również nie były możliwe bez wykorzystania kamer i laserów oraz szybkiej analizy obrazu. Innymi słowy, rewolucja z zakresu VR/AR, czy rzeczywistości zmieszanej (ang. mixed reality) mogła się zacząć dzięki postępowi technologicznemu (zwiększeniu wydajności procesorów) i masowemu stosowaniu smartfonów. Do tego doszło rozpoznawanie mowy oraz eksplozja popularności „inteligentnych asystentów”. Maszyny dostały możliwość rozumienia audio połączonego z obrazem. Możemy już bez konieczności wpisywania komend z poziomu klawiatury, komunikować się z urządzeniami elektronicznymi za pomocą naszego najbardziej naturalnego środka komunikacji – głosu.
Czy to chwilowa moda? Nie wydaje się.
54
CRN nr 5/2022
Internet na sterydach? Tego trendu nie da się zatrzymać, bo aby rozwijać dalej nasze technologie musimy wyrosnąć z aplikacji i modeli interakcji z komputerami. Patrząc na to, co się zmieniło w najpopularniejszych systemach operacyjnych komputerów, widzimy, że są to nadal ładniejsze wizualnie wersje stareńkiego Windows 11. Nadal w większości wypadków piszemy, używamy myszek czy gładzików do ich obsługi. A przecież możemy używać gestów czy po prostu mówić do maszyn. Pozbycie się fizycznych klawiatur, monitorów i desktopów pod biurkami (czy też lapto-
pów) pozwoli nam na osiągnięcie kolejnego etapu – totalnej wirtualizacji. Po co nam ekran, skoro dzięki goglom możemy stworzyć sobie dowolnej wielkości wyświetlacz, na którym napiszemy tekst w Wordzie (to znaczy przedyktujemy) oraz film na Netfliksie. Po co nam telefon czy laptop z drogim procesorem, skoro moc obliczeniowa będzie znajdować się w chmurze – wystarczy urządzenie łączące nas z szybkim (5G) internetem i dokonujące zapisu danych na odległych serwerach. VR daje jeszcze jedną przewagę – pozwala perfekcyjnie oszukiwać nasze zmysły. Dzięki bardzo silnemu oddziaływaniu na nasze organy wzroku, może także działać na błędnik i wiele innych organów. Będąc poddanymi immersji przez odcięcie okularami i słuchawkami od rzeczywistości, nasze mózgi przyjmują za prawdziwe bodźce płynące z VR-owych doznań. O wiele prościej jest spowodować, abyśmy śmiali się czy doświadczali całej gamy emocji. I dokładnie o to walczą obecnie wszystkie największe koncerny technologiczne. Wizja metawersum (z ang. metaverse) znana z książek między innymi Nela Stephensona (polecam „Zamieć”), to nie jest po prostu internet na sterydach. To jest rewolucja w sposobie komunikacji, e-commerce i rozrywki.
Enterprise metaverse Metawersum będzie stanowiło uniwersum aplikacji oraz usług połączonych w jeden ekosystem, doświadczanych za pośrednictwem okularów, soczewek czy innych noszonych projektorów (jeśli ktoś ma kilka godzin, to polecam serię artykułów na temat meta-
Fot. Adobe Stock
P
amiętam jak w 2016 roku na zaproszenie Samsunga zwiedzałem targi Mobile World Congress w Barcelonie. W trakcie nich uczestniczyłem w wystąpieniu Marka Zuckerberga dotyczącym współpracy z Samsungiem na polu VR. Wtedy prezes Facebooka był cool i miał status gwiazdy rocka. Potwierdzała to reakcja dziennikarzy zgromadzonych na tym evencie – premiera nowego telefonu Samsunga została totalnie przyćmiona przez pojawienie się na scenie rudego chłopaka w szarym T-shircie. W mediach można było zobaczyć zdjęcie, na którym setki widzów (w tym ja) mają na głowach okulary VR od Samsunga. Wirtualna rzeczywistość (ang. virtual reality) była i jest tajemniczą, mało zrozumiałą – z punktu widzenia masowego odbiorcy – średniopotrzebną technologią. Tymczasem bardzo mocno i szybko adaptujemy rozwiązania związane z tzw. rzeczywistością rozszerzoną (ang. augmented reality) poprzez różnego typu filtry nakładane na zdjęcia i filmy, animacje dostosowujące się do naszych twarzy czy ciał. Ogromnym, globalnym przełomem była Pokemon Go – gra, w którą w szczytowym momencie grało 232 miliony osób na całym świecie, będąca kulturowym i technologicznym fenomenem. Serwisów z graficznymi nakładkami, jak Snap, TikTok czy Insta, używają miliardy osób. Nisza, prawda? Można się zapytać, dlaczego wątek VR odżył dopiero teraz? To proste – dzięki pojawieniu się tanich kamer, szybkich procesorów graficznych i algorytmów prze-
maniem prawa przez Facebooka, rewelacji sygnalistki Frances Haugen, czy kolejnych skandali (w tym najnowszego, czyli oskarżenia o zmowę cenową między Google’em a Facebookiem). To jest po prostu gwałtowna próba odwrócenia uwagi opinii publicznej i instytucji kontrolujących.
Rebranding, czyli ucieczka do przodu
wersum autorstwa Matthew Balla, jednego z najlepszych specjalistów i analityków na świecie od tego zjawiska). To będzie środowisko, w którym będziemy pracować, bawić się i spędzać czas. Będzie obsługiwane przez aplikacje i mechanizmy oparte na blockchain, połączone chmurowo, wykorzystując AI i wszelkie formy VR. W dużym skrócie – to będzie połączenie VR-u (znanego obecnie) z grami MMO (massively multiplayer online game), rozrywką rodem z Netflixa oraz ekosystemem wirtualnych walut i przedmiotów (NFT czy kryptowaluty). W metawersum będziemy spotykali się ze znajomymi, grali, pracowali oraz dokonywali płatności i spędzali dużo czasu. To nie będzie kolejne „Second Life” tylko w pełni żyjący świat, nie zaś jego iluzja. Czy to jest chwilowa moda? Nie wydaje się. Microsoft zapowiedział, że chce zbudować enterprise metaverse. Chińskie firmy również nie zostają w tyle i deklarują budowę swojej wersji metawersum. Do podboju tego nowego uniwersum przygotowują się oczywiście firmy gamingowe, jak Epic Games (za pomocą swojego flagowego dzieła, czyli Fortnite’a), Roblox czy Minecraft. Mówimy zatem o miliardach już istniejących użytkowników oraz setkach miliardów dolarów czekających na inwestycje. I teraz najważniejszy chyba news ostatnich miesięcy. Pracami nad metawersum pochwalił się Facebook. W wywiadzie dla „The Verge”, Mark Zuckerberg opisał swoją wizję oraz wskazał, nad czym jego firma
już pracuje. Niedługo potem oświadczył, że spółka zmieni nazwę, aby lepiej oddać kierunek zmian i motywację wszystkich pracowników w osiągnięciu wyznaczonego celu. Zuckerberg dał się poznać wiele razy jako wizjoner – kupując Oculusa, Whatsappa i Instagrama lub inwestując i rozwijając własną kryptowalutę. To jest bez dwóch zdań człowiek, który potrafi przewidzieć przyszłość (a nawet ją wymyślić) i odpowiednio się przygotować do zmian, jakie z nią nadejdą. W 2016 roku prezes Facebooka podczas dorocznej konferencji F8 pokazał słynny „plan dziesięcioletni”. To była niesamowicie odważna wizja udowadniająca, że Facebook nie dość, że chce być liderem mediów społecznościowych, to również chce się uniezależnić od producentów telefonów ( jak Apple i Samsung), treści rozrywkowych (Netflix), wyszukiwarek (Google), gier (STEAM) czy sprzętu elektronicznego. Ci, co mówią, że VR to dla Facebooka tylko gadżet i mało ważna technologia albo przespali ostatnią dekadę, albo nie rozumieją tego, co się dzieje wokół nich. Porównywanie tego, czym będzie metawersum do Second Life, świadczy o braku zrozumienia trendów współczesnej technologii. Facebook zadeklarował 10 mld dol. na wsparcie rozwoju metawersu – dość spora suma, jak na chwilową zachciankę… Z drugiej strony obranie kierunku metawersu, zmiana nazwy na Meta nie może być analizowana w oderwaniu od licznych procesów w USA i Europie związanych z ła-
VR pozwala perfekcyjnie oszukiwać nasze zmysły.
Mark Zuckerberg podąża drogą innych koncernów, które dzięki takiemu zabiegowi próbowały „oderwać” od siebie nagromadzone złe emocje i prawne wyroki. Przykładowo British Petroleum zmieniło się w BP Amoco w latach dziewięćdziesiątych, a później w BP w 2001 roku. Philip Morris, czyli spółka produkująca papierosy po serii wyroków i rekordowych kar zmienił się w Altrię. Z drugiej strony marka Facebooka jest znana co najmniej połowie ludzkości. Jej zmiana to strata ogromnej rozpoznawalności. Jak podsumowuje Prashant Malaviya, profesor marketingu na Uniwersytecie Georgetown: Kiedy firmy zmieniają nazwy, to często znak, że kończą im się możliwości rozwoju. To strategia ostatniej deski ratunku, gdyż marka to jedna z największych składowych firmowego majątku. Wracając do głównego tematu: deklaracja zatrudnienia 10 tysięcy osób z terenu Unii Europejskiej do pracy przy facebookowym metawersum należy rozumieć dwojako – po pierwsze, jako hołd dla Brukseli („nie karzcie już nas, bo damy pracę dużej grupie pracowników w Europie”) oraz pokazanie kierunku, którym spółka ma zmierzać w ciągu najbliższych lat. Niemniej, czy metawersum będzie spiżowym pomnikiem Marka Zuckerberga, czy też raczej jego wirtualnym katafalkiem, zależy tak naprawdę od niego samego.
Artur Kurasiński Autor newslettera o wpływie technologii na życie i biznes: technofobia.com.pl
CRN nr 5/2022
55
LINKEDIN PARK
CO MIESIĄC SPRAWDZAMY, o czym branża IT (i nie tylko) dyskutuje na
NAJWIĘKSZYM BIZNESOWYM PORTALU SPOŁECZNOŚCIOWYM Arkadiusz Ignaczak, założyciel DI4MAN, zwrócił uwagę na niejednoznaczne skutki sankcji na Rosję: „Proszę jakie cuda się dzieją pod przykrywką wojny na Ukrainie. Rosja, Chiny, Indie, Pakistan, Arabia Saudyjska podpisały porozumienie o rozliczaniu produktów ropopochodnych w walucie innej niż dolar. Sankcje na Rosję mogą nie odnieść skutku. Ropa i gaz popłyną w drugą stronę, a odkupimy je już za inną walutę. Najlepsze jest to, że Rosja jeszcze niedawno krytykowała to porozumienie. Jednak postanowiła dołączyć do klubu antydolarowego, aby stworzyć drugi biegun. Dzieje się nowy ład światowy. Glob dzieli się na pół: dolar vs jen, a granicą jest właśnie Ukraina”. Czyli jednak każdy kij ma dwa końce. Przy czym nawet, jeśli ostatecznie Rosja będzie rozliczać się nie w jenach, a w rupiach, tak czy inaczej zyskują na tym Chiny, bo umowa uderza w USA. Historia znowu przyspiesza...
56
CRN nr 5/2022
Chińczycy nie gęsi i też swój (chiński) ład mają. Szczegółami podzielił się ze społecznością LI Leszek Ślazyk, redaktor naczelny portalu chiny24.com. „Otóż w mieście Chengdu lokalne władze postanowiły wspomóc lokalny biznes po dwóch latach od wybuchu pandemii. Wprowadzono pakiet 30 form pomocy, przykładowo: przedsiębiorstwa małe i mikro będą zwolnione z opłat za wynajęcie lokali od trzech (wszystkie bez wyjątku) do sześciu miesięcy (tam, gdzie wystąpiły przypadki zakażeń wirusem), a dodatkowo, w zależności od osiąganych zysków (od 1 mln do 3 mln RMB, czyli od około 672,6 tys. do 2,017 mln zł) będą objęte obniżoną stawką podatku dochodowego od 12,5 proc. w górę (z obowiązującego dolnego progu 25 proc.); małe i mikrozakłady produkcyjne będą mogły opóźnić płatności podatków i innych zobowiązań wobec skarbu państwa o 6 miesięcy; średnie, małe i mikroprzedsiębiorstwa usługowe, sprzedaży hurtowej i detalicznej, małe restauracje, firmy kurierskie, turystyczne mogą otrzymać subwencję w wysokości do 3 mln RMB (około 2,01 mln zł), jeśli przekroczą po raz pierwszy w swojej historii określone progi przychodów”. Chęci jak widać dobre, byle nie skończyło się, jak w Szanghaju.
„Słusznie w dzisiejszym ‘Dzienniku Gazecie Prawnej’ red. Sławomir Wikariak podniósł alarm w sprawie zagrożeń dla ochrony danych osobowych i prawa do prywatności w zintegrowanej platformie analitycznej” – informuje w swoim wpisie prof. Grzegorz Sibiga, adwokat w kancelarii Traple, Konarski, Podrecki & Partners. „Większości ta nazwa jeszcze niewiele mówi, ale to największe, z jakim się spotkałem, przedsięwzięcie rządowe służące do łączenia z różnych zasobów i analizowania w jednym miejscu danych osobowych w ogólnie sformułowanym celu ‘analiz wspomagających tworzenie kluczowych polityk publicznych’. Potencjalnie każdy zasób informacyjny podmiotu publicznego w Polsce może zostać w drodze rozporządzenia przekazany na potrzeby platformy zarządzanej przez ministra właściwego do spraw informatyzacji. (…) Platformę ma zasilić 16 centralnych podmiotów publicznych (np. ZUS, NFZ, Minister Zdrowia, GUS) danymi z kluczowych zasobów informacyjnych w państwie. Mimo że ustawa przewiduje pseudonimizację udostępnianych danych osobowych, to według projektu wraz z PESEL ma zostać przekazane na potrzeby platformy aż 59 kategorii danych (od stanu cywilnego i dochodu aż do szczegółowych informacji o zachorowaniu na COVID)”. Hmm, jak to kiedyś wycieknie…
Fot. Adobe Stock
Glob dzieli się na pół: dolar vs jen, a granicą jest Ukraina.
Łukasz Bonczek, Kierownik Zespołu Analiz Projektów Sprzedażowych w Exatelu, podał za Akademią Wywiadu, że „niemiecki Federalny Urząd Kryminalny Bundeskriminalamt (BKA) ogłosił oficjalne usunięcie Hydry, największego na świecie bazaru w Darknecie. W trakcie przeprowadzonych działań skonfiskowano też 23 mln dol. w bitcoinach. Zamknięcie Hydry zawdzięczamy szeroko zakrojonej operacji śledczej prowadzonej we współpracy z amerykańskimi organami ścigania od sierpnia 2021 r. Uruchomiona w 2015 roku Hydra była rosyjskojęzycznym bazarem działającym w darknecie, znanym przede wszystkim z handlu narkotykami, fałszywymi dokumentami i skradzionymi kartami kredytowymi. Upadek Hydry to efekt szerszych działań organów ściągania, w ramach których zamknięto m.in. UniCC, Canadian Headquarters, Ferum Shop, Sky-Fraud”. Dodajmy, że według niemieckich śledczych Hydra tylko w ciągu pierwszych trzech miesięcy 2022 roku miała obroty w wysokości 424,2 mln dol. Twórcy tej platformy wykorzystywali mikser kryptowalut Bitcoin Bank, który „zaciemniał” wszystkie transakcje cyfrowe dokonywane na platformie.
Szymon Janiak, Managing Partner w funduszu czysta3.vc, na przykładzie z życia wziętym potwierdził prawdziwość powiedzenia o dobrych chęciach, którymi piekło jest wybrukowane. „Prawnik zrujnował mi inwestycję, w której byliśmy już dogadani z founderem. Ustaliliśmy wszystkie szczegóły współpracy biznesowej, które były kluczowe – wycenę spółki, nasze uprawnienia w firmie, kluczowe klauzule typu tag czy anti-dilution, zakaz konkurencji, wyłączność operacyjną itd. Wszystko zostało w prostszej wersji wrzucone do term sheetu, po czym przy starcie tworzenia umowy inwestycyjnej włączył się prawnik. Deal breakery zostały już zaadresowane, więc teoretycznie zostały tylko drobniejsze rzeczy w umowie. Nic bardziej mylnego. Od samego początku uderzała mnie jego ignorancja, ponieważ kwestionował zapisy, które są standardem naprawdę w zdecydowanej większości umów VC, a widziałem ich wiele. Dżentelmen zajmował się na co dzień inną dziedziną prawa, jednak był zaufany, dlatego founder zdecydował się włączyć właśnie jego. Stwierdziłem ok, przełknę to – będę cierpliwie tłumaczył. Więc tłumaczyłem. Jasne jest to, że umowa jest na czas konfliktu, jednak jeśli ktoś literalnie w każdym zapisie doszukuje się problemu i wrogich zamiarów, ciężko znaleźć konsensus. Fantazja nie miała granic, bo do każdego zapisu dochodziło, a co jeśli? Kłopot był wszędzie – w sposobach komunikacji z inwestorem, w podejmowaniu uchwał, a nawet z tym, że w umowie pojawiały się dwa podmioty ASI i ZASI, co było podejrzane, a tłumaczenie, że to wymóg KNF, było mało przekonujące… (…). Najbardziej dziwiło mnie to, że moim zdaniem Pan Mecenas odczuwał dziwną satysfakcję z tego, że jego zdaniem ‘obronił’ swojego klienta przed ryzykowną transakcją”. A taki ładny był, amerykański. Szkoda.
„Wiecie, jaki bank w Polsce nie będzie chciał oddać Wam pieniędzy? Santander Bank Polska” – przestrzega Jakub Skałbania, założyciel Netwise. „Nigdy nie wpłacajcie tam ‘większych’ (dla tego banku to powyżej 125 000 PLN) pieniędzy. Realna historia: nie można przez internet zwiększyć limitu na przelew powyżej 125 000 PLN, a powyżej 65 000 PLN trzeba czekać na wideorozmowę. W teorii powyżej 125 000 PLN można zrobić przelew TYLKO w oddziale, uwaga, za zgodą pracownika wyższego szczebla”. Z braku miejsca na całą historię podajemy jej skrót: doradca premium zażądał od klienta aktu notarialnego, potwierdzającego zasadność przelewu. Po czym zaparł się, że bez tego nie zgodzi się na przelew, podkreślając przy tym: „Tak dbamy o pieniądze naszych klientów”. Jak podsumował Jakub Skałbania: „Santander Bank Polska. Witajcie w banku, z którego NIE da się przelać własnych pieniędzy”. CRN nr 5/2022
57
zBITki
Horror printerki* Wacław Iszkowski Autor w latach 1993–2016 był prezesem Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Pracował też w firmach: Oracle, DEC Polska, 2SI, EDS Poland, TP Internet. Obecnie jest senior konsultantem przemysłu teleinformatycznego.
Wpadłem w depresję zawodową.
58
CRN nr 5/2022
W
2004 r. Polskę odwiedziła Carly Fiorina, ówczesna CEO HP. 22 lipca w Belwederze odbyło się jej spotkanie z polskim aktywem informatycznym. Z jej przemówienia zapamiętałem fragment, w którym opisywała próby namówienia zespołu projektowego drukarek do ujednolicenia zasad ich obsługi. Niestety, nawet prośba o umieszczanie włącznika On/Off mniej więcej w tym samym miejscu dla każdego modelu drukarki, okazała się niemożliwa w realizacji. Na zakończenie spotkania każdy dostał niewielki prostopadłościenny kryształ z wyrytym wewnątrz okazjonalnym tekstem i podpisem Carly Fioriny. Data 22 lipca i miejsce – Belweder – samo nasuwało porównanie z dawnymi spotkaniami aktywu robotniczego z Przewodniczącym Rady Państwa – wtedy też rozdawano kryształowe puchary. Powróćmy jednak do dzisiejszej rzeczywistości. Dwa lata temu, po zakupie nowego peceta z Windows 10, chciałem go podłączyć do nieco już starej, ale sprawnej drukarki HP LaserJet 1015. Okazało się to jednak trudnym zadaniem, bo nie tak przecież leciwa wersja systemu nie potrafiła znaleźć odpowiednika sterownika dla tej drukarki. Już nie pamiętam jakich to dokonałem cudów, ale po dwóch dniach starań można z niej do dzisiaj korzystać poprzez bezpośrednie połączenie kablem USB. W lutym 2021 r., po śmierci technicznej kolorowej i laserowej drukarki Canon, postanowiłem kupić coś prostszego (czytaj tańszego). Wybór padł na wtedy promowaną drukarkę HP DeskJet 2700 – atramentową i kolorową. To zgrabne urządzenie do drukowania i skanowania, głównie z dostępem poprzez Wi-Fi, ale również z portem USB. Niestety z powo-
du pandemii przez ten rok drukarki nawet nie rozpakowałem. Ostatnio postanowiłem zainstalować ją do komputera z Windows 7 Home. Okazało się, że podobnież bardzo inteligentny program HP Smart do instalacji i obsługi drukarek nie akceptuje już tej wersji systemu. Drukarkę udało się za to uruchomić ze starszego komputera MacBook, ale drukowane kartki były puste. Próbowałem uaktywnić dwa zasobniki z tuszem czarnym i kolorowym, ale bez powodzenia. Poddałem się i drukarkę odwiozłem do serwisu. A tam po jej obejrzeniu stwierdzono, że głowica i zasobniki z tuszem są do wymiany i tej naprawy nie obejmuje gwarancja! Do ceny drukarki musiałem dołożyć 270 zł – tyle, ile mnie kosztowała. W zasadzie powinienem ją wyrzucić i kupić nowszą w podobnej cenie, ale ekologia… Po powrocie z serwisu postanowiłem podłączyć drukarkę do mojej lokalnej sieci Wi-Fi, w której jest Dell z Windows 11, Lenovo z Windows 10 oraz Macbook. Załadowałem zalecaną aplikację HP Smart, która najpierw kazała mi się zarejestrować, a potem zgodzić na zbieranie informacji technicznych o działaniu drukarki. Przy okazji odpytała jak będę jej używać – czy tylko prywatnie czy też może w pracy zdalnej. Przy konsekwentnym zbieraniu tych zgód aplikacja kilka razy stwierdzała, że na pewno nie będzie zaglądać do treści drukowanych dokumentów, ale będzie wykorzystywać zbierane dane do profilowania reklam na platformach HP. Dlatego też drukowanie i skanowanie powinno się odbywać tylko poprzez tę aplikację. Następnie zabrała się do konfigurowania drukarki, czyli włączenia jej do sieci lokalnej Wi-Fi. Zajęło to kilka dobrych minut, z koniecznością wciskania wskazanych przy-
Rys. Adobe Stock
Firmę HP proszę, aby potraktowała ten tekst jako obszerną odpowiedź na ich pytanie o opinię użytkownika.
cisków na konsoli drukarki – na przykład „Info”, aby potwierdzić, że jestem rzeczywiście jej dysponentem! Istnienie drukarki zostało rozpoznane poprzez Bluetooth, po czym najpierw wyświetlił się stan obu pojemników z tuszem oraz zaproszenie do zainstalowania HP Ink, które kontrolując pojemniki samo zamówi dla mnie nowe wkłady. Po czym „printerka” została przyłączona i stała się dostępna. Nawet udało się coś wydrukować i zeskanować, ale po chwili przeszła w stan Offline. Próby zmiany w stan Online zajęły mi kolejne godziny, bez efektu. Żadne funkcje HP Smart nie potrafiły tego zrobić. Załadowałem więc aplikacje HP Support Solutions Framework i HP Support Assistant, a potem HP Easy Start, które miały znaleźć przyczynę tego błędu oraz pomóc go naprawić. Nic z tego – aplikacje kazały najpierw zalogować i zgodzić się na zbieranie danych technicznych, po czym po kilku minutach mielenia drukowały stronę testową, ale drukarka była dalej Offline. Wpadłem w depresję zawodową, gdyż po 50+ latach pracy w informatyce, odkryciu wielu bugów i instalacji różnych dziwnych urządzeń, teraz nagle taki blamaż. A może moje bajty inteligencji są już zużyte i nieco starawe? Sięgnąłem więc po pomoc do HP Community. I okazało się, że w tym samym dniu jakaś Mona ma podobny kłopot z HP DeskJet 3762, a oprócz HP Smart używała też HP Print Scan Doctor. Już po 10 minutach znalazł się przyjaciel Mans, który podkreślając, że nie jest HP employee podał Monie link do ściągnięcia bezpośredniego oprogramowania akurat tego modelu drukarki i następnie aż dziewięć punktów, które powinny być wykonane. Przykładowo: „press the Start Black Copy button two times, and then press the Cancel button three Times” (sic!). Hm, postanowiłem poszukać takiego oprogramowania dla swojej drukarki. Niestety, pomimo usilnych poszukiwań zawsze odsyłano mnie do HP Smart. W międzyczasie spróbowałem zainstalować drukarkę w systemie MacBooka oraz Windows 10 w Lenovo. Udało się to zrobić szybko i bez problemu. Dla tych systemów drukarka była Online, co już zaczęło być mocno denerwujące. I co ciekawe, z komputera Dell można było korzystać
z tej drukarki i skanera bez pośrednictwa HP Smart – wtedy drukarka była dostępna. Spojrzałem na paragon zakupu – było jeszcze 7 dni do zakończenia gwarancji. Jednak w pomocy technicznej HP po wpisaniu numeru seryjnego stwierdzono, że gwarancja minęła 20 dni temu, ale można było to przedyskutować. Wysłałem zgłoszenie z kopią paragonu. W następnym dniu dostałem potwierdzenie przyjęcia mojej daty zakupu z notatką, że do systemu zostanie to wprowadzone w ciągu 7 dni! W tej odpowiedzi był też numer telefonu do pomocy technicznej. Zadzwoniłem i zgłosił się żywy człowiek, normalnie inteligentny i mówiący po polsku. Zrozumiawszy o co mi chodzi, szybko przejął mój komputer (za moją zgodą) i wykonał kilka testów i się zdziwił, dlaczego jest taki problem. Po wspólnej dyskusji zgodziliśmy się, że HP Smart jeszcze nie został zaktualizowany dla Windows 11. Dziękuję za cierpliwość doczytania tego tekstu do tego miejsca. Starałem się streszczać. Jestem pewny, że każdy z was jest w stanie sam zadać HP kilka istotnych pytań. Na przykład takich, dlaczego dalej każdy kolejny model drukarki ma inny system kontroli przyciskami na swojej konsoli (o On/Off nie wspomnę)? Dlaczego w załączanej papierowej instrukcji (w 18 językach) jest rysunek, jak wkładać wtyczkę do prądu, ale użytkownika odsyła się do strony 123.hp.com w celu jej instalacji? Dlaczego każdy kolejny model drukarki HP potrzebuje innego sterownika ładowanego do systemu – przecież są to od lat standardowe operacje drukowania i skanowania. A odmienności funkcjonalne powinny być obsługiwane przez sterownik w drukarce. I już na koniec. Spróbowałem podłączyć drukarkę bezpośrednio przez USB, na zasadzie plug and play. Udało się, ale bez dostępu do funkcji skanowania. Znaleziony w sieci podręcznik do tego modelu liczy sobie 130 stron, co oznacza, że dążenie projektantów do dostarczenia różnych możliwości użytkowania tej prostej drukarki tak skomplikowało realizację zwykłej potrzeby wydrukowania kilku stron, że użytkownik ma tylko kłopot. Zresztą przy tak wielu opcjach i mnogości modeli również HP Smart nie jest taki błyskotliwy, chociaż jego program przy ładowaniu melduje 120 MB. Widać projektanci sami się
pogubili w tak wielu funkcjonalnościach i modelach drukarek. Tutaj opisałem problemy z instalacją drukarki wiodącej firmy HP, ale obawiam się, że modele innych marek są równie trudne w instalacji. A miało być tak prosto: plug and play… Firmę HP proszę, aby potraktowała ten tekst jako obszerną odpowiedź na ich pytanie o opinię użytkownika. *Kiedyś, już dawno temu, podczas prezentacji po angielsku, obecna tamże tłumaczka na polski używała pojęcia printerka, bo chyba jeszcze nie znała pojęcia drukarka.
Instrukcja obsługi jak Polski Ład.
CRN nr 5/2022
59
BADANIA RYNKU
Ѵv 0u-m৵ $
Istotne trendy rynkowe – produktowe, technologiczne, biznesowe – w oparciu o dane pochodzące z renomowanych agencji analitycznych, organizacji branżowych i globalnych mediów, dotyczące przede wszystkim Europy i Polski.
Cyberbezpieczeństwo po polsku: hasło na kartce
Najważniejsze wnioski z badania polskich pracowników przynajmniej raz w tygodniu omija firmowe zabezpieczenia (17% codziennie)
Ponad 50%
nie korzysta z VPN
48%
jest zdania, że ich organizacja nie traktuje cyberbezpieczeństwa poważnie
26%
nie wie, czy ich firma posiada jakiekolwiek cyberzabezpieczenia
10%
zawsze korzysta z tych samych haseł
10%
Rekordowe pieniądze dla polskich startupów Choć w mediach zaczęły pojawiać się opinie o rychłym pęknięciu bańki na polskim rynku funduszy VC, jak na razie załamania nie widać. Przeciwnie, wartość inwestycji venture capital w Polsce w I kw. 2022 roku przekroczyła 1,1 mld zł. To najmocniejsze otwarcie roku w historii jest efektem 98 transakcji, w które zaangażowanych było 101 funduszy. Nawet odliczając megarundy – ponadstandardowe transakcje (outliers), wzrost w I kw. 2022 roku (599 mln zł) wobec I kw. 2021 roku (243 mln zł) jest ponad dwukrotny. W sumie wartość inwestycji w jeden kwartał wyniosła niemal tyle, ile w całym 2019 roku. W tym 43 proc. zainwestowanych środków w I kw. br. to
Źródło: PFR Ventures i Inovo Venture Partners
Inwestycje venture capital w Polsce Wartość transakcji (mln zł)
Liczba transakcji
I kw. 2022
1159*
98
IV kw. 2021
1864*
102
III kw. 2021
582
111
II kw. 2021
936
118
I kw. 2021
243
94
*w tym megarundy: I kw. 2022 r. 560 mln zł , IV kw. 2021 r. 600 mln zł
60
CRN nr 5/2022
kapitał publiczno-prywatny, a udział międzynarodowych funduszy wartościowo wyniósł 53 proc. Z kolei 86 z 98 transakcji bazowało na kapitale publiczno-prywatnym. Przy czym aż 85 przeprowadziły polskie zespoły. Największa transakcją w I kw. 2022 roku była runda zamknięta przez polsko-fiński ICEYE, który pozyskał ponad 560 mln zł.
Źródło: Cisco
Polscy pracownicy pilnie potrzebują szkoleń z zakresu ochrony cyfrowej, bo mają sporo ryzykownych nawyków, a firmy powinny tworzyć politykę bezpieczeństwa tak, aby w minimalnym stopniu wpływała ona na efektywność i czas pracy – twierdzą analitycy Cisco. Więcej niż 50 proc. polskich pracowników przyznaje, że omija firmowe zabezpieczenia przynajmniej raz w tygodniu. Co nie powinno dziwić, skoro 20 proc. twierdzi, że wykonywanie zadań w sposób bezpieczny jest skomplikowane, a około 10 proc. narzeka, że zabiera im cenny czas (według 40 proc. pytanych codziennie od 5 do 10 minut, a według 23 proc. do 15 minut). Pracownicy robią więc, co mogą, żeby ułatwić sobie życie: 10 proc. zawsze korzysta z tych samych haseł, zaś 28 proc. zapisuje je ręcznie. Tylko 22 proc. zdalnych pracowników wie o istnieniu w ich firmie systemów pojedynczego logowania, które pozwalają na bezpieczny dostęp do różnych platform i aplikacji. Z kolei około 50 proc. korzysta z VPN i uwierzytelniania wieloskładnikowego.
Smart home: ludzie chcą komfortu i bezpieczeństwa
Jakie były główne powody, które przekonały Pana/Panią do smart home? Większy komfort
82%
Zainteresowanie nowymi technologiami
64%
Bezpieczeństwo
46%
Oszczędności
42%
Ekologia
25% 7%
Rekomendacje znajomych
Polecenia w mediach
2%
Inne
2%
Źródło: Oferteo.pl
Integratorzy powinni zapiąć pasy i przygotować się na lata wzrostu przychodów – twierdzą analitycy Grand View Research. Otóż obroty na rynku integracji systemów mają zwiększać się co roku średnio o 13,2 proc., osiągając wartość blisko 1 bln dol. (955,21 mld dol.) w 2030 r. Najważniejsze czynniki generujące popyt to zdaniem analityków rosnąca popularność chmury i wirtualizacji oraz potrzeba wdrażania tanich i energooszczędnych procesów produkcyjnych. Nowych możliwości można spodziewać się chociażby w takich obszarach, jak: CBS (Cloud Service Brokerage), BEMS (Building Energy Management Systems) i CPS (CyberPhysical System). Coraz wyżej cenione będzie fachowe doradztwo, a już w 2021 roku udział konsultingu w rynku oszacowano na ponad 30 proc. Wzrost znaczenia doradztwa jest związany z wyzwaniami dotyczącymi złożoności infrastruktury IT. Analitycy oczekują, że segment IT i telekomunikacyjny odnotuje znaczny wzrost – przeciętnie o 15,6 proc., m.in. ze względu na rozwój infrastruktury 5G, co z kolei będzie wiązać się z intensywnym wykorzystaniem danych w sieciach.
Polski rynek drukarek zabłysnął w Europie Sprzedaż urządzeń drukujących na polskim rynku spadła w I kw. 2022 roku o 30 proc. – wynika z danych Contextu. Jednak mimo tak głębokiego dołka, wartość tego segmentu rynku wzrosła o 2,3 proc. Dodatni wynik wyróżnia nasz kraj w Europie. Na 22 analizowane państwa tylko cztery (Polska, Szwecja, Łotwa i Litwa) osiągnęły wzrost wartości sprzedaży. Natomiast wolumeny spadły wszędzie, i to porządnie. W sumie Europie w I kw. 2022 roku sprzedano o 29 proc. mniej maszyn drukujących niż rok wcześniej, jednak w ujęciu wartościowym dołek był wyraźnie mniejszy, Sprzedaż urządzeń drukujących na największych rynkach bo 10-procentowy. Ta różnica wynika z większego udziału europejskich w I kw. 2022 r. (proc.) w sprzedaży modeli ze środkowej i górnej półki, a ponadto wzrosły ceny Wzrost/spadek w ujęciu Wzrost/spadek w ujęciu ilościowym r/r wartościowym r/r sprzętu. Warto przy tym podkreślić, że w ocenie ekspertów rynek tanich urządzeń konsumenckich został nasycony. Spory dołek na wolumenach to także skutek niedostatecznej podaży drukarek w związku z niedoborem komponentów.
Francja
-19,8
-15,2
Hiszpania
-25,3
-8,8
Niemcy
-19,7
-12,3
Polska
-30,1
2,3
-43
-14,4
-30,3
-9,9
Wielka Brytania Włochy
CRN nr 5/2022
Źródło: Context
Źródło: Grand View Research
Dekada d hhossy dla integratorów
Według Oferteo.pl w 2021 roku 30 proc. respondentów budujących dom zdecydowało się na wdrożenie rozwiązań smart home. Co ciekawe, 65 proc. użytkowników było w pełni zadowolonych z zakupionych urządzeń, zaś 17 proc. przyznało, że spełniły ich oczekiwania tylko częściowo. Co istotne, większość ankietowanych (65 proc.) planuje w przyszłości rozbudować swój system smart home. Wśród nich 33 proc. chce zamontować inteligentne oświetlenie, 31 proc. zawory i zraszacze ogrodowe, a 28 proc. – alarmy i narzędzia do sterowania ogrzewaniem. Dla osób instalujących rozwiązania inteligentnego domu wyraźnie wzrosła potrzeba bezpieczeństwa. W 2021 roku było ono głównym powodem inwestycji dla 46 proc. respondentów. To o 10 pp. więcej niż w roku 2020. Z kolei 64 proc. pytanych twierdzi, że decydujące było ich zainteresowanie nowymi technologiami i tutaj wzrost wyniósł 14 pp. Zdecydowanie największy wpływ na decyzję o wdrożeniu nadal ma jednak potrzeba komfortu.
61
OKIEM UŻYTKOWNIKA
Transformacja cyfrowa
– realizacja strategii
„Przystępujemy do wymiany kluczowych systemów, które na obecną chwilę nie zapewniają już odpowiedniej wydajności i wsparcia fukcjonalnego. Zmiany nastąpią w całym zakresie wsparcia narzędziowego IT – ERP, MES i PLM. Szukamy nowoczesnych, topowych rozwiązań na najbliższe 10–15 lat” – mówi Wojciech Grelecki, dyrektor IT w firmie SaMASZ, zajmującej się produkcją maszyn zielonkowych.
n Czy wykorzystanie informatyki w państwa przedsiębiorstwie wyróżnia się czymś szczególnym? Nasz dział IT funkcjonuje podobnie jak w każdej firmie produkcyjnej. Głównym naszym zadaniem jest utrzymanie ciągło-
62
CRN nr 5/2022
n Na czym ten model działania polega? Na ścisłej współpracy dyrektorów wszystkich działów i pionów – od IT, przez HR, finanse i księgowość, po marketing i produkcję. Często podejmujemy wspólne ustalenia w ramach komitetu dyrektorów, podchodząc do różnych kwestii w sposób kompleksowy. Jednym z tematów jest projekt transformacji cyfrowej w kontekście strategicznym. Chodzi o to, żeby jak najlepiej dopasować strategię IT do strategii firmy. Celem jest stworzenie Superfabryki Przemysłu 4.0. n Czy automatyka przemysłowa leży również w gestii działu IT? Nie, za te rozwiązania odpowiada dział
utrzymania ruchu. Istnieje jednak ścisła współpraca między pionem OT i IT. Nasz dział zapewnia transport zebranych z maszyn danych do serwerów, do baz danych, tam gdzie mogą być przetwarzane. Myślę, że w tym obszarze rozwój jest nieunikniony i pojawią się nowi specjaliści. n Jaki jest udział pionu informatyki w projekcie fabryki przyszłości? To projekt badawczo-rozwojowy. Ma doprowadzić do optymalizacji procesu wytwórczego. Do tego celu mają posłużyć między innymi tak zwane cyfrowe bliźniaki, których tworzenie będziemy wspierali poprzez dostarczanie i utrzymanie dostosowanych narzędzi IT. Obiektem naszych zainteresowań jest zarówno cyfrowy bliźniak całego procesu technologicznego, jak i naszej maszyny sprzedawanej przez dilerów do rolników. n Czy już trwają prace w tym zakresie? Program transformacji wystartował, ale obecnie jesteśmy jeszcze na etapie wyboru partnerów do współpracy. Część badawczo-rozwojowa związana z Superfabryką ma się zakończyć w 2026 roku. Chcemy wykorzystać gotowe, dostępne standardowo na rynku systemy, tak aby jak najszybciej wdrożyć działające rozwiązania. Digitalizacja ma obejmować wiele aspektów pracy
Fot. archiwum
CRN Historia SaMASZ-u sięga lat 80-tych ubiegłego wieku, tymczasem wasz firmowy dział IT powstał dopiero kilka lat temu. Na co czekaliście? Wojciech Grelecki Rzeczywiście, przez długi czas firma korzystała z outsourcingu i dopiero w 2017 roku zostałem zatrudniony do stworzenia wewnętrznego działu IT. Uznano, że SaMASZ potrzebuje własnych specjalistów nie tylko do obsługi incydentów i wniosków IT, czyli reagowania, gdy coś nie zadziała, ale też do udziału w opracowaniu i dopasowaniu strategii IT do rozwoju firmy. Pojawiło się przekonanie, że przedsiębiorstwo o takiej skali działania nie jest w stanie uzyskać przewagi konkurencyjnej bez udziału IT. Zbiegło się to również z oddaniem do użytku nowej siedziby, w której były potrzebne nowe rozwiązania informatyczne w zakresie infrastruktury.
ści działania istniejących usług i dostarczenie wsparcia dla produkcji i biznesu. Rozwijamy też nowe usługi. Jako dyrektor IT mocno uczestniczę też w budowaniu kompetencji w zarządzaniu projektami oraz zarządzaniu procesowym (BPM). Stworzyliśmy własną metodykę optymalizacji procesów biznesowych, włączając w to narzędzia do ewidencji i modelowania. Jesteśmy przekonani, że buduje to naszą przewagę konkurencyjną i mocno wspiera zdolności operacyjne firmy. Myślę, że to właśnie odróżnia nas od innych.
w przedsiębiorstwie, na przykład posłużyć optymalizacji ścieżek transportowych, usprawnieniu ruchu ludzi na hali produkcyjnej, odzwierciedleniu wyrobów w technologii 3D. n W jaki sposób digitalizacja produkcji ma się przełożyć na konkretne korzyści biznesowe? Są wyznaczone konkretne, liczbowe efekty, które ma przynieść realizacja projektu Przemysłu 4.0. Związane są ze skróceniem czasu dostaw, wzrostem obrotów czy też zmniejszeniem zapasów. n A jak wyglądają perspektywy rozwoju „tradycyjnego” IT? W związku z programem Przemysłu 4.0 firma stoi przed rewolucją technologiczną, jeśli chodzi o część wytwórczą. Duże zmiany czekają nas też jednak w obszarze samej informatyki. Przystępujemy do wymiany kluczowych systemów, które najprawdopodobniej będą zaimplementowane w zupełnie nowej z naszej perspektywy architekturze hybrydowej z wykorzystaniem SaaS oraz PaaS oraz środowiska lokalnego. Będzie to od nas wymagało rozszerzenia kompetencji zespołu, a także być może zawarcia nowych umów na wsparcie. Szukamy nowoczesnych, topowych rozwiązań na najbliższe 10–25 lat, takich, które będą nam służyć dobrze dzisiaj i w przyszłości, a przede wszystkim będzie je można rozwijać w sposób dostosowany do potrzeb firmy. Jesteśmy w tej chwili na etapie wyboru dostawcy. W tym roku chcemy podpisać umowę i rozpocząć realizację projektu.
Przede wszystkim muszą mieć kompetencje w zakresie wspierania produkcji dyskretnej. Ważne jest dla nas, by mówili tym samym językiem co my, rozumieli specyfikę naszej działalności. Rozmawiamy z wiodącymi, kluczowymi na rynku dostawcami i integratorami. n Czy tylko kupujecie oprogramowanie na rynku, czy też robicie niektóre rzeczy sami? W naszej strategii IT podjęliśmy decyzję o tworzeniu oprogramowania przede wszystkim poprzez platformę programistyczną typu low-code. Nie staramy się pisać programów w formule full stack, chociaż takie też powstały, aby szybko dać potrzebne rozwiązanie. Tworzenie aplikacji typu workflow jest powiązane w naszym przypadku z optymalizacją procesu (BPM). Najpierw zgodnie z metodyką jest analizowany proces, budowany jego model, a następnie, jeśli zasadne jest wsparcie narzędziowe IT, to dostarczamy aplikację. Proces wytwórczy trwa szybko, szczególnie, że jest przepracowany biznesowo i od tej strony ustandaryzowany. Platforma low-code znakomicie się do tego nadaje. Nie mamy dużego zespołu programistów, ale za to nasze działania są ściśle skoordynowane z zarządzaniem procesowym i współpracą z działem ciągłego doskonalenia. Dzięki temu trafiamy szybko z rozwiązaniami tam, gdzie akurat są potrzebne. Wykorzystanie modelu low-code pozwala tworzyć aplikacje dokładnie dopasowane do zidentyfikowanego procesu.
Naszym celem jest stworzenie Superfabryki Przemysłu 4.0.
n Czy wszystkie trzy systemy będzie wdrażał jeden partner? Tak, szukamy jednego partnera wdrożeniowego, który weźmie na siebie obowiązek współpracy z poszczególnymi dostawcami. W ofercie od razu wskazaliśmy konkretne systemy, które nas interesują. Podaliśmy ich konkretne zakresy funkcjonalne. Systemy będą z sobą zintegrowane, będzie się odbywała stała wymiana danych między nimi. n Czego w pierwszym rzędzie oczekujecie od partnerów do współpracy w obszarze IT?
n Może Pan podać przykład stworzonej przez was aplikacji? Przykładem utworzonej aplikacji typu full stack jest oprogramowanie do rozliczania czasu pracy zintegrowane z systemem kadry-płace. Jeśli chodzi o low-code jest tego sporo, ale na uwagę zasługuje moduł kontroli jakości, zarządzanie reklamacjami oraz portal zmiany konstrukcyjnej oraz moduł kooperacji. n A jak wygląda infrastruktura teleinformatyczna, z której korzystacie? W skali przetwarzania danych jesteśmy firmą średnią. Mamy własną serwerownię, ale
WOJCIECH GRELECKI W SaMASZ-u jest odpowiedzialny za zarządzanie obszarem zastosowania technik informacyjnych. Zrealizował projekt stworzenia infrastruktury niezbędnej do uruchomienia systemów IT w nowej fabryce i zapewnienia skalowalności zgodnie z rozwojem firmy. Ukończył Politechnikę Białostocką na kierunku Robotyka, jak też studia podyplomowe (analityk biznesowy) w Szkole Głównej Handlowej. Obecnie studiuje MBA IT w Akademii Leona Koźmińskiego. Jest zwolennikiem wykorzystania w analizie modeli biznesowych różnych metodyk typu UML, BPMN, Archimate, które pomagają w komunikacji pomiędzy IT i biznesem. nie jest to obecnie standardowe data center. Czujemy silną presję dostawców chmury na wykorzystanie rozwiązań chmurowych i być może zdecydujemy się, tak jak mówiłem, na chmurę hybrydową. System MES będziemy na pewno chcieli obsługiwać we własnej infrastrukturze, ale dane pomiarowe wysyłać do chmury. Systemy ERP i PLM być może przeniesiemy do chmury – to się jeszcze waży. Ostateczna decyzja będzie też zależała od tego, które rozwiązania zostaną konkretnie wybrane, bo może na przykład okazać się, że dostawcy będą chcieli je umieścić we własnej chmurze. Całościowa architektura rozwiązania będzie jednym z etapów współpracy z wybranym partnerem i jego portfolio rozwiązań. n Jak zapatrujecie się na wykorzystanie rozwiązań z zakresu sztucznej inteligencji, rzeczywistości wirtualnej, internetu rzeczy, big data? To są wszystko elementy Przemysłu 4.0 i będziemy je wdrażać w naszej fabryce. Żeby cyfrowa fabryka przyszłości mogła sprawnie funkcjonować, potrzebne jest zbieranie i przetwarzanie danych z maszyn. Część z nich ma już czujniki, inne trzeba dopiero opomiarować. Będziemy to stopniowo robić ze względu na cyfryzację procesu produkcyjnego. Możliwości zastosowania optymalnych rozwiązań w tym zakresie będziemy badać właśnie w ramach wspomnianego wcześniej projektu Superfabryki.
Rozmawiał
Andrzej Gontarz CRN nr 5/2022
63
NIE MÓWIĘ RZECZY NIEZNANYCH
Kradnij
ukradzione
Niestety będzie o wojnie, ale też o moralności, o zachowaniu przyzwoitości w szerszym kontekście i o nas, bo któż z nas jest bez grzechu. Ireneusz Dąbrowski
Rys. Adobe Stock
Zdjęto bulterierowi kaganiec z pyska i wpuszczono na salony.
64
CRN nr 5/2022
N
ie będę kolejny raz napominał jakie, jako stały felietonista CRN-a, mam ciężkie życie z moim wydawcą, który zmusza mnie co miesiąc do tego, aby tekst felietonu leżał na jego biurku na minimum 3–4 tygodnie przed tym, jak znajdzie się w Państwa rękach. W tym konkretnym przypadku powoduje to moje wątpliwości, czy to, co dzieje się w Ukrainie nie nabierze nowej dynamiki i nie zdezaktualizuje moich uwag i komentarzy? Jak będzie w Moskwie obchodzony dzień zwycięstwa w wojnie ojczyźnianej, czyli ów 9 maja, z powodu którego Władimir Władimirowicz P. tak pogania swoich generałów, że niektórzy gubią kapcie, a znakomita większość rozsądek? A tak mi przychodzi do głowy: może to jest nowy rodzaj samobójstwa oficerskiego osoby, która nie mogąc dostarczyć swojemu władcy absolutnemu tego, czego on oczekuje, po prostu daje się zabić na polu walki i w ten sposób unika infamii, a zyskuje chwałę bohatera? Takie postępowanie jakoś mi intuicyjnie się zgadza z moją wiedzą o mentalności rosyjskiej. Skoro już w ten wątek wpadłem, to spróbuję skomentować wedle mojej najlepszej wiedzy kilka zaskoczeń, które agresja rosyjska na Ukrainę wydobyła na światło dzienne. Pierwsze zaskoczenie, to zaskoczenie kręgów zachodnich polityków, tych głównie z Niemiec, Francji i Włoch, którzy z przerażeniem albo z niekłamanym wstydem, jak prezydent Niemiec Steinmeier, stwierdzili, że koncepcję „Nowej Europy” próbowali realizować w oparciu o wiarę w „oswojenie skorpiona” (przypadek skorpiona i zasadę jego postępowania przy innej okazji opisałem w jednym z wcześniejszych felietonów). Drugim zaskoczeniem jest to, co stało się z ludem zamieszkującym terytorium pań-
stwa ukraińskiego na przestrzeni ostatnich 8–10 lat. To zaskoczenie jest właściwe wszystkim, z Ukraińcami włącznie. Piszę tak na okrągło o tym „ludzie zamieszkującym”, bo nie wszyscy w Ukrainie są Ukraińcami, a wydaje się, że jakąś metamorfozę przeszła znakomita ich większość. I trzecie, i ostatnie zaskoczenie, to zaskoczenie Rosjan tym, jak szybko i w jaki dla nich niemiły sposób zareagował świat na agresję. Wspólnym podglebiem tych wszystkich zaskoczeń jest głęboka nieznajomość przede wszystkim Rosjan albo lepiej: ludu zamieszkującego pomiędzy Smoleńskiem a Władywostokiem i pomiędzy Półwyspem Jamalskim a Nowosybirskiem. Ten lud to kompletny zlepek narodów, ras, języków, kultur i sposobów życia. Dość powiedzieć, że ze 140 milionów obywateli tzw. Federacji (a dziś może już 130?) co najmniej 33 procent żyje w warunkach skrajnych klimatycznie, ekonomicznie i cywilizacyjnie. Na przykład nie znając podstawowych urządzeń sanitarnych, bez dostępu do bieżącej wody, nie mówiąc o lekarzu. Miasta takie jak Moskwa, Petersburg, Irkuck i dziesiątki innych to wykwity cywilizacji, w których mieszka tzw. inteligencja i klasa średnia, która ze względu na monopol propagandowy i represje polityczne nasilone po czasach „smuty jelcynowskiej” woli łykać hasła wielkomocarstwowe, niż dociekać prawdy. To z tych dwóch grup społecznych pochodzi 75 procent żołnierzy rosyjskich walczących w Ukrainie. Na to, jak ich morale kształtowane jest teraz, nakłada się proces historyczny rugowania religii i religijności z życia publicznego. Pozostało w nim miejsce jedynie na fasadową i opartą na prymitywnych zasadach wiary cerkiew prawosławną patriarchatu moskiewskiego. Jest dla tej władzy super użyteczna i wspie-
rająca demoralizację społeczną, chociażby poprzez brak potępienia zachowania sprzecznego z katalogiem dziesięciu przykazań. To Leninowi przypisuje się słowa z tytułu tego felietonu. Zabieraj, co się da, bo to ci zostało ukradzione przez wyzyskiwaczy, kapitalistów i innych utuczonych na twojej, rewolucjonisto, krwi. Czy, jak się patrzy na masowy proceder okradania z dóbr wszelakich mieszkańców miejscowości ukraińskich, mających to nieszczęście, że zajęła je armia Federacji Rosyjskiej, to nie staje się jasne, dlaczego tak się dzieje? Aby dodać puentę temu opisowi dodam, że z całej masy towarów wysyłanych do domów przez rosyjskich okupantów, dociera do miejsca przeznaczenia około jedna trzecia. Reszta jest rozkradana w transporcie, w miejscach przeładunku etc. Tak dziś realizuje się myśl wodza rewolucji proletariackiej, która wedle doktryny „jest wiecznie żywa”. Nie dziwi też wysokie poparcie polityki Putina wśród mieszkańców Federacji, bo jedyne, co naprawdę mają wspólne, to przeświadczenie o swojej wielkości, niezwyciężalności, wyższości moralnej. Odbieranie tych atrybutów i przekonań kończy się tak, jak skończyły Niemcy po czasach Republiki Weimarskiej albo Węgry po Trianon. Może bliskość Orbana z Putinem to prosta konsekwencja tych odczuć dziejowych krzywd oraz braku zrozumienia innych dla jakże oczywistych faktów: Rosjanin i Węgier po tym, co w Europie stało się ostatnio, są pozbawieni godności, wielkości i dumy i to się musi prędzej czy później zmienić. Myślenie retrospektywne, i to w afirmacyjnym wydaniu, jest zgubne dla każdego narodu, dla państwa, dla firmy i dla człowieka. Dlaczego? Bo kieruje wzrok wstecz, zaprząta myśli nieistotnymi imponderabiliami, podnosi poziom negatywnych emocji, kreuje fikcyjne byty w stylu „armia nasza jest zwycięska”. Przyjęcie takiej postawy to klęska zdrowego rozsądku, kreatywnego myślenia, nadziei. Bez tych cech nie ma przyszłości. Młodszym przypomnę, że w roku 1990 trzy kraje – Polska, Węgry i Ukraina – były na tym samym poziomie gospodarczym. Węgry były pupilem Zachodu, bo lepsza była tam znajomość języków (głównie za sprawą języka niemieckiego z powodów historycznych) oraz silna koncentracja konsumencko-produkcyjna na Budapeszcie
(30 procent populacji, ponad połowa wytwarzanego PKB). Ale niestety dla Węgrów okazało się, że Polska bije ich na głowę potencjałem rynku, kulturą pracy, zaangażowaniem, chęcią nauki i firmy zachodnie zaczęły się koncentrować na Polsce, a te, które zaczynały w Budapeszcie, przenosiły się, i to nie tylko do Warszawy, ale do Wrocławia, Poznania i Gdańska czy Krakowa. I Węgry po swoich kilku latach względnego sukcesu cofnęły się we wskaźnikach ekonomicznych i popadły w czas frustracji. To, plus brak odpowiedzialności klasy politycznej, zaowocowało fenomenem Orbana, który ich wzmocnił mentalnie i przemówił do tego, czego zostali pozbawieni – do poczucia dumy narodowej. Czy na Węgrzech od tego jest lepiej? Raczej nie, ale Orban po raz czwarty z rzędu w cuglach wygrał wybory. Jakie tego będą dla nich konsekwencje, o tym niebawem napiszę. Co stało się w Ukrainie, wiadomo. Można to opisać ruchem wahadła bujającego się od prostackiej wręcz niezależności Juszczenki (i za to właśnie podtrutego przez „nieznanych sprawców”) po fanatycznie prokremlowskiego Janukowycza zmiecionego na śmietnik historii (choć kremlowski recykling odpadów nad nim ciągle pracuje) przez Pomarańczową Rewolucję, która dla Ukrainy jest początkiem wszystkiego. W jej wyniku nastąpiła pierwsza, jeszcze niepewna zmiana kursu przez Poroszenkę, a to z kolei zakończyło się prezydenturą Zełenskiego (tu mój edytor tekstu z uporem mi wciska: Żeleńskiego, chyba wie coś więcej). Zajmę się jeszcze przez chwilę zaskoczeniem Rosjanami. Dla mnie są oni i ich zachowanie przykładem, jak nie postępować z ludźmi „specjalnej troski”. Wychowani przez burżuazyjny zachwyt „końcem historii” oraz miazmatami ich poprawnego zachowania, ich mentorzy i promotorzy z Zachodu uznali, że reedukację można zakończyć. Używając bardziej kynologicznego porównania, zdjąć bulterierowi kaganiec z pyska i wpuścić na salony. I nagle ni stąd, ni z owąd owe 1 procent rosyjskiego społeczeństwa, którego władza potrzebuje, aby tylko u władzy się utrzymać, wyposażone w łatwy szmal niejednokrotnie w bajecznej ilości, pojawia się w masie kilkuset tysięcy ludzi w Londynie i Paryżu, na Lazurowym Wybrzeżu i w Toskanii, na Florydzie i w NY, LA, SF i LV (rozszyfrujcie sobie
Ciąg dalszy nastąpi.
sami). Są przyjmowani, a właściwie ich forsa, iście po królewsku. Kupują domy, rezydencje, jachty, hotele etc. To w nich budzi w końcu oczekiwane zaspokojone poczucie sprawiedliwości i rekompensaty. Rok 2014 i krótka wojna w Donbasie przechodzą na świecie bez echa, jak pierwsze groźne w formie, ale bez konsekwencji wyszczerzenie kłów przez psa zabójcę. Aż rozzuchwalony zachowaniem pies atakuje po raz kolejny. Trochę się jednak w rodzinie posiadacza psa zmieniło i przyjazny mu starszy pan gdzieś się zapodział, a psem zawiadujący jego następca, jak się okazało, wyznawca klasycznej szkoły, na takie numery nie pozwala i znów założył pieskowi kaganiec, zamknął w piwnicy i wziął na ścisłą dietę. I tu pies zgłupiał. Jeszcze sobie kalkuluje, jeszcze liczy, że pojawią się przejęci losem zwierząt miłośnicy, co chcą ulżyć jego losowi. Ale chyba nic nie wskórają i wygląda na to, że jedynym szybkim rozwiązaniem jest uśpienie bestii, bo inaczej może narobić większych szkód. W scenariusz wychowawczy nie wierzę. Jeśli miałby z jakichkolwiek względów być zastosowany, to minimum po 40 latach kwarantanny spędzonej na przepisowej długości łańcuchu, suchej karmie i źródlanej wodzie. CDN.
CRN nr 5/2022
65
CHŁODNYM OKIEM
Banda czworga i… ściany jaskiń Zaskakująca decyzja Elona Muska o zakupie Twittera rozpętała wielką dyskusję o roli mediów społecznościowych. Pytanie, czy to tylko chwilowy trend, czy też zapowiedź większych zmian. Wojciech Urbanek zastępca redaktora naczelnego CRN Polska
Rys. Adobe Stock
„Skwerek” zamiast „placu miejskiego”.
66
CRN nr 5/2022
W
dniu, w którym Twitter zaakceptował ofertę Elona Muska, masa użytkowników tego medium społecznościowego zarzekała się, że dezaktywuje swoje konta. Przez chwilę można było odnieść wrażenie, że na platformie zacznie „hulać wiatr”. Tak się oczywiście nie stanie. Jeszcze nie tak dawno ludzie mówili, że nie będą korzystać z Instagrama, a wcześniej z Facebooka. Tymczasem media społecznościowe zostały stworzone w taki sposób, aby ludzie do nich cały czas wracali, i większość wraca. Zapewne podobnie będzie z Twitterem. Tak czy inaczej, jak na razie nie wiadomo, co Musk zrobi ze swoją nową zabawką. Niektórzy (ci najbardziej naiwni?) wierzą, że miliarderowi uda się naprawić świat mediów społecznościowych. Ja się do nich nie zaliczam, zwłaszcza po lekturze „Wielkiej czwórki” Scotta Gallowaya podczas tegorocznej majówki. I zapewniam, że nie był to czas stracony. Jak się łatwo domyślić, bohaterami lektury są Amazon, Apple, Facebook i Google, a więc koncerny przez niektórych również nazywane „bandą czworga” (gang of four). Nie jest to z pewnością pean na cześć wymienionych koncernów. Autor, który jest profesorem Stern School of Business na Uniwersytecie Nowojorskim, ujawnia skrywane strategie wielkiej czwórki i to, jak manipulują one naszymi podstawowymi potrzebami emocjonalnymi. Jednocześnie stawia pytanie, dlaczego „banda czterech” może sobie pozwolić na więcej, a ludzie wybaczają jej grzechy, które dawno już pogrążyłyby inne firmy? Scott Galloway zwraca między innymi uwagę na niepokojący aspekt współczesnego duopolu medialnego – Facebooka i Google’a. Oba koncerny przekonują, żeby nie nazywać ich mediami, a jedynie platfor-
mami. Zdaniem Gallowaya takie uchylanie się od odpowiedzialności społecznej umożliwia rozmaitym autokratom i wrogo nastawionym pozerom posługiwanie się fałszywymi wiadomościami, niosąc ze sobą zagrożenie, że kolejnymi wielkimi mediami mogą być znowu pełne prymitywizmu „ściany jaskiń”. Czasami spotykam się z osobami, którym udało się uwolnić od mediów społecznościowych. Wprawdzie nie są to nagminne przypadki, aczkolwiek pokazują, że można żyć bez Facebooka, Twittera czy Instagrama. Jeden ze znajomych przyznał, że o wiele łatwiej publikować kontrowersyjne opinie, krytykować znane postaci życia publicznego, gdy jesteś schowany „za klawiaturą”. Jednak kiedy spotyka się bezpośrednio z sąsiadami, są oni bardziej wstrzemięźliwi w wyrażaniu swoich opinii. Powiedział mi również, że dużo łatwiej teraz dogaduje się ze znajomymi, ponieważ nie widzi ich postów na Facebooku i Twitterze. Elon Musk nazwał Twittera placem miejskim i trzeba przyznać, że to dość trafna analogia. Na placu miejskim zbiera się cały przekrój mieszkańców – obok światłych obywateli nie brakuje oszustów, cwaniaków i złodziei. Podobnie jest w mediach społecznościowych, w których szerzenie dezinformacji jest tylko jednym z wielu występujących tam problemów. Scott Galloway zauważa, że gospodarka naśladuje przyrodę i jak dotąd w obu przypadkach wskaźnik śmiertelności wynosi 100 procent. Dotyczy to także wielkiej czwórki. Pytanie nie brzmi „czy”, tylko „kiedy i z czyjej ręki”. W każdym razie startupy przymierzające się do roli następców już dziś zapowiadają, że „plac miejski” powinien zastąpić „kameralny skwerek”.
18 maja 2022, nr 5
www.crn.pl ISSN 2080-8607
Na ryne bardziej k IT coraz za się cieni czyna kłaść em kw geopolity estia ki.
18 maja 2022, nr 5
www.crn.pl ISSN 2080-8607
Stan niepewności Na ryne bardziej k IT coraz zacz się cieniem yna kłaść kwe geopolity stia ki.
Debata o wpływie wojny na działalność firm IT w polskim kanale sprzedaży.
Stan niepewności
Polski rynek pecetów
IT w edukacji
Rozwiązania hiperkonwergentne
Debata o wpływie wojny na działalność firm IT w polskim kanale sprzedaży. Polski rynek pecetów
IT w edukacji
Rozwiązania hiperkonwergentne
Czy wiesz, że…
sz że o m , IT ży n ra b z ie rm fi w jeśli pracujesz Polska? N R C n zy a g a m ć a w ro e m u BEZPŁATNIE zapren Załóż konto na stronie crn.pl/rejestracja
Najlepiej poinformowany magazyn w branży IT
N01
dla resellerów, VAR-ów i integratorów
Masz pytania? Skontaktuj się z nami pod adresem prenumerata@crn.pl.