Grafika komputerowa, to proste!

Page 1


Spis treści Copyright © wszystkie prawa zastrzeżone.........................3 Jeszcze jeden skrypt?............................................................4 Okładka..................................................................................6 Konkurs na najciekawszą okładkę......................................7 Kursy z grafiki komputerowej.............................................8 Uwagi dotyczące Photoshopa...............................................9 Zmiana koloru koszulki..................................................10 Retusz, czyli robienie porządków...................................14 Do czego służy Illustrator...................................................17 Ogólnie..........................................................................19


Copyright © wszystkie prawa zastrzeżone Zaznaczam na koniec, że wszystko cokolwiek znajduje się w tej publikacji, objęte jest ochroną autorskich praw osobistych i autorskim prawem majątkowym. Co za tym idzie: bez mojej zgody nie wolno kopiować tego utworu ani jego fragmentów, zmieniać go czy wykorzystywać w jakiejkolwiek innej formie. Pocieszającą informacją jest to, że 70 lat po mojej śmierci prawa te wygasną.


autor: Cezary Barszcz

Jeszcze jeden skrypt? Często mnie ktoś pyta, w trakcie kolejnego kursu bądź to DTP, grafiki komputerowej, cyfrowej obróbki fotografii tudzież projektowania plastycznego czy jest jakaś dobra książka, którą mógłbym polecić. Bez chwili wahania odpowiadam, że Powrót do źródeł czasu Alejo Carpentiera. Oczywiście wiem, że nie o beletrystykę chodzi pytającemu, ale po pierwsze: nie znam lepszej książki, więc odpowiadam prawdę, po drugie: nie znam dobrej książki do nauki któregoś z tych zagadnień. Proszę mnie nie zrozumieć źle. Nie twierdzę, że takiej nie ma. Przy tym natłoku różnej maści podręczników, zbiorów ćwiczeń czy innych opracowań, zapewne są i pozycje wartościowe. Twierdzę jedynie, że ja na takie nie trafiłem. Z całym szacunkiem, do wielu mądrych ludzi, którzy piszą na ten temat, niewielu z nich potrafi napisać w sposób jasny, zrozumiały, bez zbędnego nadużywania mądrych słów, kompletnie nic nie mającego na celu, poza udowodnieniem, że się je zna. Opisy w dobrych podręcznikach są zbyt szczegółowe i owszem znakomite dla kogoś, kto


już para się tym zagadnieniem od lat, ale kompletnie bezużyteczne dla nowicjusza. Odwrotnie: te dla nowicjuszy, traktują ich jak półgłówków, którym nie warto wyjaśniać bardziej złożonego problemu, a rzuca się im jedynie kilka banalnych ćwiczeń na zachętę. Brakuje środka dobrze wyważonego i napisanego zrozumiałym językiem. Z tym ostatnim, to problem jest znacznie szerszy, kto próbował przeczytać Ulissesa Jamesa Joyce’a, wie co mam na myśli. O ile jeszcze z książkami o tematyce komputeropochodnej, nie jest całkowicie beznadziejnie, to jeśli chodzi o projektowanie, dno kompletne! Nigdy nie chciałem napisać podręcznika i nie wiem czy teraz chcę. Raczej chciałbym opisać kilka problemów, które wielokrotnie jak bumerang powracają. Wiele lat, które spędziłem ucząc rzuciło mi pewne światło na problemy kursantów; wiele lat, które spędziłem projektując czy realizując projekty dało mi rozwiązania jak im sprostać. Postanowiłem zatem stworzyć tę publikację, która będzie zawierała odpowiedzi na te pytania. Proszę nie traktować tego jako podręcznika i nie polecać innym (choć może znajdą się tu ciekawe materiały dla kogoś z zewnątrz). Moim celem jest tworzenie (celowo użyłem słowa „tworzenie”, bo ten proces nie ma końca i stale będą się pojawiać kolejne rozdziały) zbioru służącego moim uczniom. Ćwiczenia tu opisane pochodzą z moich kursów, odpowiedzi tu zawarte są odpowiedziami na pytania, które wielokrotnie mi zadano. Jest to kompendium wiedzy niezwykle subiektywne i nastawione na konkretnych odbiorców. Niemniej, jeśli trafi tu ktoś „spoza”, witam serdecznie i mam nadzieję, że znajdzie tu coś wartościowego i dla siebie. Osobnym całkiem problemem jest projektowanie. Postaram się na kolejnych stronach kilka słów o tym napisać (na marginesie, przy omawianiu kolejnych projektów moich słuchaczy czy nadeałanych prac), ale tak naprawdę wymaga to odrębnego podręcznika. Być może kiedyś się pokuszę. Na zakończenie jeszcze słowo. Trafiłem niedawno do pewnej szkoły w Krakowie. Dotychczas uczyłem po różnych kursach, na uczelniach, sam organizowałem grupy czy z czyjegoś polecenia podejmowałem pewne zadania, ale nie uczyłem w szkole. Szkoła to specyficzny twór. W niej trzeba się powoływać na źródła. Drugie tyle co samo uczenie,


zajmuje wypisanie skąd się to wie, czego się właśnie nauczyło. Zakłada to, że nauczyciel nie ma prawa myśleć, nie ma prawa mieć doświadczenia czy własnego pomysłu, ma znać źródła. Nie chcę trafić nigdy więcej do żadnej szkoły, ale jakby się zdarzyło, podam to co tu napiszę jako źródło. W końcu zbieżność imienia i nazwiska może być całkowicie przypadkowa. No nie?

Okładka Zwróciliście zapewne uwagę na okładkę tego skryptu. Niewiele ma wspólnego z innymi okładkami tekstów do nauki grafiki komputerowej. Zrobiłem ją szybko w oparciu o kilka wytycznych, które przed sobą postawiłem. Ma być widoczne imię i nazwisko autora, tytuł pracy, jakiś element graficzny wskazujący, że wewnątrz są wytyczne dla początkujących lub takich, którzy nie czują się jeszcze na siłach podejść samodzielnie do każdego tematu. Trzy elementy miały być i tyle ich jest dokładnie. Zielony listek, autor i tytuł. Spoza tej listy sine qua non, pozwoliłem sobie na odrobinę inwencji. Nazwisko autora napisane jest czcionką z wyświetlacza ciekłokrystalicznego, żeby dorzucić jakiś element wskazujący na cyfrową obróbkę materiału, a tytuł przewrotnie w miejscu, gdzie jest mowa o tym, że grafika komputerowa jest prosta, wygina się. Ponadto otoczony jest rozmytym cieniem, a ten wpadł mi do głowy po tym jak wygiąłem napis. Skoro napis już się wije, to niech przypomina gąsienicę. Ma to razem sens. Stwory takie często się widuje na zielonych liściach, a także w komputerach. Mowa o tak zwanych robakach komputerowych. Reszta to tylko (a może aż?) oprawa plastyczna w sensie doboru mas, kolorów, kierunków, kompozycji, decyzji dotyczących detali itp. Jeśli ktoś uważnie czyta ten tekst i dotarł aż do tego miejsca, to dalej dowie się dlaczego w ogóle o okładce wspominam i co z tego wynika dla niego. To, co widzicie na pierwszej stronie (okładka) zostało zaprojektowane jako element tymczasowy, określający jedynie kilka elementów niezbędnych, ale pokazujący także, że pole dla własnej inicjatywy nie ma ograniczeń. Zdziwilibyście się, gdybyście mogli zobaczyć co ludzie wy-


myślą, jak daleko pójdą i jakimi drogami, aby dojść do celu określonego w trzech punktach (1 - autor, 2 - tytuł, 3 - element wskazujący na to, że treść dla uczących się). Otóż chcę wam umożliwić nie tylko obejrzenie różnych podejść do tematu, ale i dać szansę samodzielnego podejścia. Będzie to od teraz jeden z elementów moich szkoleń. W którymś momencie, kiedy słuchacze opanują niezbędny zasób informacji, by podołać temu wyzwaniu (wbrew pozorom nie jest to proste zdanie dla kogoś bez doświadczenia, bo zawiera w sobie zarówno elementy liternictwa, pracy na krzywych, fotomontażu, retuszu, pracy na warstwach i maskach oraz stylach przypisanych poszczególnym warstwom, nie wspomnę już o podestowych zasadach estetyki – coś ominąłem?) dostaną właśnie to zadanie do wykonania, tę konkretna okładkę. Dostaną 3 punkty i dalej wszystko będzie zależało od ich dociekliwości, wyobraźni, sprawności technicznej, poczucia estetyki i kto wie ilu tam jeszcze elementów. Najlepsze z tych prac (czy ciekawe z jakiegoś powodu) będę czasem pokazywał z krótkim komentarzem, na stronach tego wydawnictwa, a może raz na jakiś czas podmienię okładkę. Będzie to rodzaj szczególnego wyróżnienia.

Konkurs na najciekawszą okładkę Ogłaszam zatem konkurs otwarty: jak już wspomniałem dla moich słuchaczy będzie to element standardowy ćwiczeń, a dla każdego, kto trafił tu przypadkowo i chciałby się z nami pobawić lub po prostu skonfrontować swój pomysł z innymi na lamach tego wydawnictwa, niech będzie to zachęta do ruszenia szarych komórek i rozrywka na deszczowy wieczór, kiedy nie ma się innwgo pomysłu, co by tu zrobić ciekawszego. Tematem konkursu jest okładka na skrypt (podręcznik, zbiór zadań, czasopismo… sam nawet nie wiem dokładnie jak to nazwać i do jakiej szufladki wrzucić) dotyczący nauki grafiki komputerowej. Format 176×250 mm (B5). Dobór formalnych środków wyrazu dowolny. Konieczne są 3 elementy: 1 - autor: Cezary Barszcz, 2 - tytuł: Grafika


komputerowa, to proste!, 3 - element graficzny wskazujący, że treść jest przeznaczona dla uczących się. Praca ma mieć charakter projektu do druku, nie prezentacji multimedialnej, zatem odpadają wszelkie animacje czy aktywne linki albo inne atrakcje internetowe. Projekty proszę przysyłać na adres ccb_cb@hotmail.com. Najchętniej w postaci jotpega, 693 x 984 pikseli. Nagród nie przewiduję, poza publikacją najciekawszych rozwiązań, z krótkim omówieniem gdzieś na łamach tego wydawnictwa. A jeśli spotkam projekt wyjątkowy, formą szczególnego wyróżnienie będzie czasowe umieszczenie go na miejscu istniejącej okładki.

Kursy z grafiki komputerowej... ...ale również z DTP, cyfrowej obróbki fotografii, projektowania plastycznego, rysunku, malarstwa… Jak już wspomniałem wydawnictwo, które właśnie jesteś miły przeglądać drogi czytelniku/czytelniczko i jeśli dotarłeś do tego miejsca, z pewnym zainteresowaniem, bo inaczej po co byś czytał, jest, a raczej ma być materiałem uzupełniającym dotyczącym moich szkoleń. (Zapraszam do odwiedzenia strony: http://sites.google.com/site/centrumcb/, gdzie zamieszczam kilka szczegółów dotyczących systemu szkoleń, jak również dane kontaktowe.) Na kolejnych stronach pojawią się wyrywki z kursów w postaci omówienia przykładowych zadań, bądź w postaci najczęściej pojawiających się problemów, bądź jednostkowych a ciekawych z jakiegoś względu. To, co trzymasz w ręku (czy raczej na monitorze), nie jest kursem. Traktuję to jako odsyłacz dla moich słuchaczy w celu ugruntowania pewnych informacji, a także nie ukrywam tego faktu, jako zachętę dla innych aby się na moje kursy zapisali.


Uwagi dotyczÄ…ce Photoshopa


Zmiana koloru koszulki. Zadaniem naszym jest zmiana koloru koszulki tego jegomościa. Na poniższej ilustracji pokazuję zdjęcie w kolorach jakie fabryka dała, czyli co zarejestrowała matryca aparatu cyfrowego. Zakładamy, że zrobiła to prawidłowo. Nawet nie do końca wprawne oko zanotuje rzecz zdumiewającą! Nie mamy bladego pojęcia, albo raczej możemy się z dużym marginesem błędu domyślać jaki kolor ma ta koszulka w oryginale. Przeanalizujmy zatem poszczególne miejsca tej materii. Zrobiłem 5 próbek. Mogłem znacznie więcej, ale nie jestem sadystą. Zauważmy, że mamy 3 źródła światła (górne żółte, co znakomicie widać w refleksie na łysinie, prawe białe od lampki stojącej za monitorem, i prawe od monitora trupio zielononiebieskie) Przeanalizujmy wzięte próbki. Lecimy od góry… 1. koszulka oświetlona górnym światłem o barwie żółtej 2. koszulka oświetlona światłem bladym od monitora 3. koszulka oświetlona jakimś odbitym światłem od czegoś poza kadrem, bo ani górne, ani monitorowe, ani białe światło od lampki stojącej za monitorem tu nie dociera. 4. koszulka oświetlona mieszaniną światła z monitora i z lampki (dominujące jest białe z lampki) 5. koszulka oświetlona tym samym odbitym co na próbce trzeciej od góry plus trochę z monitora. Po prawej stronie ilustracji na czarnym tle bardzo wyraźnie widzimy, że każda z tych


próbek ma kompletnie inny kolor. Jaki jest zatem oryginalny kolor koszulki? A jaki jest kolor pomidora? Każdy bez wahania odpowie, że czerwony. Nie biorę przypadków podchwytliwych typu niedojrzały pomidor, czy jakaś dziwna odmiana. Normalny pomidor jest czerwony. Tak każde dziecko go namaluje, weźmie czerwoną kredkę i gotowy. I każde nie-dziecko też tak zareaguje. Otóż błąd. Kolor pomidora czy czegokolwiek innego jest niczym innym jak barwą światła odbitego od powierzchni. Jeżeli źródło światła jest białe, pomidor będzie czerwony, bo biel jest mieszaniną wszystkich barw tęczy, czyli tych, które ludzkie oko jest w stanie dostrzec. Pomidor, a raczej zewnętrzna powierzchnia jego skórki, pochłonie wszystkie inne barwy oprócz tej, którą widzimy. Nieludzkie oko (psie, żabie, marsjańskie – jeśli istnieją Marsjanie) będzie widziało te barwy inaczej. Powiem więcej, każde ludzkie oko widzi trochę inaczej. Nie mam tu na myśli daltonizmu czy innych patologii, ale każde tak zwane zdrowe oko, widzi trochę inaczej. Są na to dowody. Nie zajmuję się tu teorią widzenia więc przyjmijcie to za aksjomat, bez wymuszania na mnie przytaczania źródeł stosownych badań. Ten sam pomidor widziany na zewnątrz o słonecznym poranku, będzie miał inny kolor niż widziany przy niebie zamglonym albo wewnątrz przy świetle jarzeniowym. Tu w tym wnętrzu, które widzicie na zdjęciach, będzie inaczej wyglądał na głowie faceta, i inaczej przed nim na stole (czego dowodem jest koszulka z odrobiną wyobraźni, wiec nie muszę już pomidora używać aby tę tezę udowodnić). Zagalopowałem się w tej dygresji, ale bez niej nie mógłbym dalej prowadzić zajęć. Wróćmy zatem do początku. Zadaniem naszym jest zmiana koloru koszulki tego jegomościa, powiedzmy na kolor… niebieski. Zareagujmy na to jak dziecko z kredkami, nie dociekajmy w pytaniach a na jakiej planecie, o jakiej porze dnia itp. Niebieski z kredki podpisanej – niebieski. Wiele osób zrobiłoby rzecz następującą. Kompletna bzdura. Prawda? Trzeba przecież zachować naturalny światłocień itp. To znaczy, powinno być widać, że to jest koszulka, a nie nałożona plama koloru. Początkujący photoshopowicze, stosują w tym miejscu prosty efekt


polegający na częściowym kryciu warstwy zawierającej tę plamę albo kryją selekcję jakimś procentem danego koloru czy też po prostu malują pędzlem o częściowym kryciu bez jakiejkolwiek selekcji. W niektórych przypadkach takie działanie przynosi zadowalający efekt, ale nie zawsze albo raczej powinienem powiedzieć, dość rzadko. Widzimy co prawda fałdy na materii, ale nie mamy pełnych świateł ani głębokich cieni. W tym konkretnym przypadku zastosowałem 50% krycie. Światłocień jest zbyt miękki. Pod stołem, gdzie koszulka ginęła w oryginale w głębokim cieniu, tu widzimy nienaturalnie jasną plamę koloru. W miejscach oświetlonych też odnosimy wrażenie, że są jakby zabrudzone, choć kolor jest stosunkowo żywy. No to może tak. Znacznie lepiej, ale co się stało z całym wykładem na temat trzech różnych źródeł światła i pomidora? Koszulka ma teraz co prawda kolor niebieski, ale jest monochromatyczna, to znaczy ma różne odcienie tego samego niebieskiego gdzieś między bardzo jasno niebieskim, prawie białym, a bardzo ciemnym, prawie czarnym. Efekt taki możemy osiągnąć stosując wypełnienie w trybie 100% „kolor”. Nadal wygląda to sztucznie. Należałoby poszukać innego rozwiązania. Poprzednia wersja co prawda zbyt płaska, ale miała zabarwienie od światła żółtego. Na kolejnej ilustracji, znajdziecie coś, co moim zdaniem jest już bliskie ostatecznej wersji. Oczywiście aby być w pełni zadowolonym, powinienem poświęcić temu ćwiczeniu


znacznie więcej czasu, ale na tę poglądową poga­wędkę wystarczy. Zwróć­cie uwagę na znaczne różnice w stosunku do dwóch poprzednich prób. Przede wszystkim koszul­ka zaczęła żyć, to znaczy - nabrała pewnych cech zbliżonych do realiów świata w którym istnieje. Przede wszystkim nie jest już ani płaska w kolorys­tyce i walorze, jak to było w poprzednich podejściach, ani nie odstaje zbyt rażąco od kontrastów oryginału. Na barku i rękawie pojawiła się mieszanka światła białego i żółtego, w przetłumaczeniu na prosty język, zazieleniła się, ale nie tak bardzo jak w przykładzie górnym z poprzedniej strony. Prawa jej strona, ta najbardziej narażona na światło białe, dopasowała się do założenia tego zadania: w partiach bezpośrednio oświetlonych lampką jest niebieska, a w cieniach na fałdach, gdzie dominuje trupi kolor z monitora, odchodzi delikatnie w stronę fioletu. Nie malowałem tej koszulki ręcznie. Nałożyłem ten sam kolor niebieski, co przednio, ale z opcją 100% krycia w trybie kolorystycznym „nakładka”. Efekt był prawie taki jak na załączonej ilustracji. Za bardzo jednak, jak na moje oko, żółte światło z górnego oświetlenia, zazieleniło wyżej wspomniane fragmenty. Zastosowałem miękki pędzel w kolorze niebieskim, w trybie „kolor” z kilkunastu procentowym kryciem, ale tylko w tych zbyt zielonych fragmentach. Reszty selekcji nie ruszałem. Nie jest to jedyna metoda, jaką można uzyskać pożądany efekt. O innych może innym


razem. W tym konkretnym przypadku, tę metodę uznałem za najszybszą. Photoshop ma wiele narzędzi i poleceń, które w zasadzie robią to samo, ale jakby odrobinę inaczej i ta odrobina decyduje o tym, że w danej sytuacji, wybieram to, a nie inne. Gdybyście zapytali innych doświadczonych użytkowników tego programu, jak podejść do wyżej opisanego tematu, nie sądzę abyście uzyskali jedną spójną odpowiedź i nie sądzę również, abyście dostali kilka identycznych wydruków, gdybyście ich poprosili o wykonanie tego zadania.

Retusz, czyli robienie porządków Skoro już mamy jedno w miarę nie najgorszej rozdzielczości zdjęcie, nie ma sensu szukać innego. Przyjrzyjmy się, co by tam można było uporządkować... Na początek zróbmy porządek z ogólnym bałaganem. Notesy i kartki na blacie mi nie przeszkadzają, zresztą nie ma ich zbyt wiele. Gorzej, że w tle są jakieś całkiem przypadkowe rzeczy, kompletnie nie pasujące i nic nie wnoszące do treści zdjęcia. Zaznaczyłem je czerwonymi strzałkami. Lecimy od lewej tym razem. 1. Niewiadomoco (sic) za szklanką, 2. Coś między stołem, a szafką, 3. Inne coś na ścianie za monitorem. Ponieważ mamy trzy miejsca, spróbuję każde z nich zrobić innym sposobem. Trochę na siłę, żeby pokazać, że jest więcej niż jedna metoda, a trochę ponieważ każde z tych miejsc nieco się różni. CDN...




Do czego służy Illustrator



Ogólnie Z lewej strony mamy przykład typowej grafiki wektorowej. Znaczy czegoś takiego, co zajmuje znacznie mniej miejsca na dysku niż zdjęcie, a i czas wykonania jest krótszy, ponadto nie wymaga modela, aparatu fotograficznego, kosztownego oświetlenia i wynajmowania atelier oraz tem podobnych. Innymi słowy, pójście na łatwiznę w efektowny sposób. Jak się zrobi takich kilkadziesiąt, to nie ma sposobu by wśród nich nie było czegoś wartego pokazania z dumą. Zwłaszcza, że można zawsze w dowolny sposób kadrować, obracać, skalować bez strat jakości i nawet z jednej grafiki wydobyć kilka ciekawych fragmentów. Ot choćby takich jak te obok. Z pozorów dziecinada. Niemal wszystko co się zrobi wygląda bajerancko. Problem jednak tkwi znacznie głębiej. Każdy kto ma komputer i odpowiedzenie oprogramowanie jest w stanie to zrobić, w sensie odtworzenia, ale nie każdy jest w stanie tak dobrać motyw by był ciekawy w formie i kolorze. Wielu początkujących „grafików” komputerowych oburza się na mnie jak proszę ich by wykonali kilka projektów wstępnych do dyskusji. Wydaje im się, że cokolwiek zrobią jest wspaniałe. Ja to rozumiem: też byłem dzieckiem. Jeśli się jednak spojrzy na zagadnienie z szerszej perspektywy, spośród setek tysięcy artystów, a może są ich miliony, znamy nazwiska kilkuset. To optymistyczna liczba, dotycząca pewnej wąskiej grupy. Większość potrafi wymienić kilkanaście nazwisk. Z olbrzymiej masy twórców, zapamiętujemy jedynie nazwiska tych, którzy zrobili coś co pozostawia na nas jakiś ślad.


Pisząc o grafikach komputerowych celowo użyłem cudzysłowu. Jeśli poszukamy tego terminu w jakimkolwiek słowniku, to ni jak nie wychodzi inaczej, że to artysta zajmujący się tą techniką. Niestety w potocznym rozumieniu, każdy kto ma komputer i nabazgrał dwie kreski już jest „grafikiem komputerowym”. Takich „grafików” mamy w agencjach reklamowych bez liku. Przykre to. Potem mamy na ulicach plakaty przez nich wykonane i reklamy wielkopłaszczyznowe, i co drugą stronę w dowolnym czasopiśmie. Inni to oglądają i stwierdzają z entuzjazmem – ja tez tak potrafię! Oczywiście, że tak potrafią. Tamci też są z łapanki ulicznej i niewielu z nich ma jakiekolwiek wykształcenie plastyczne. Nie mylmy zatem pojęć. Grafik - to artysta – ten, którego nazywa się „grafikiem komputerowym” – to operator komputera. Jedno nie wyklucza drugiego, ale takie przypadki są niezmiernie rzadkie.

CDN...



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.