Palestra 9-10/2013

Page 1

PALESTRA

wrzesień–październik W numerze między innymi:

Andrzej Zwara Niezbędne zmiany w przepisach regulujących proces inwestycyjno-budowlany

Małgorzata Janiszewska-Michalska Postępowanie organów nadzoru budowlanego w sprawie katastrofy budowlanej

Marcin Warchoł Szczególna staranność dziennikarza a karalność zniesławienia

Krzysztof Kiełbicki Redefinicja zasady kontradyktoryjności w postępowaniu karnym

Karol Zakrzewski Prawo podejrzanego tymczasowo aresztowanego do kontaktu z obrońcą

ISSN 0031-0344 indeks 36851

Dorota Stolarek Cudzołóstwo. Uwagi na tle regulacji rozwodowej Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego

PALESTRA 9–10/ 2013

Wojciech Jankowski Zasada domniemania niewinności – dlaczego praktyka tak różni się od teorii

9–10/2013


Karol Auer, Rynek w Żółkwi (w głębi Kolegiata św. Wawrzyńca)

BITWA POD WIEDNIEM, Marcin Altomonte (1657–1745), olej na płótnie, 806 x 833 cm, 1693–1695, Lwowska Narodowa Galeria Sztuki – Zamek w Olesku

Obraz Bitwa pod Wiedniem, którego fotokopię umieściliśmy na okładce, powstał w latach 1693–1695 na specjalne zamówienie króla Polski Jana III Sobieskiego – zwycięzcy spod Wiednia z 1683 r. Dzieło – o ogromnych rozmiarach – ponad 8 x 8 m – malował przez trzy lata malarz austriacko-włoski Marcin Altomonte, który na zaproszenie króla Polski przygotowywał w latach 1684–1690 obrazy dla Kolegiaty św. Wawrzyńca w Żółkwi – grodzie Żółkiewskich i Sobieskich. Obraz był aż do II wojny światowej stałym elementem wystroju Kolegiaty, znajdując się na lewej ścianie prawej części transeptu (nawy poprzecznej, krzyżowej). Altomonte wykonał podobnej wielkości obraz Bitwa pod Parkanami, który został umieszczony na prawej ścianie lewej części transeptu. Ponadto na prawej ścianie w prezbiterium znajdował się powstały ok. 1679 r. obraz Bitwa pod Chocimiem autorstwa Andreasa Stecha i Ferdinanda van Kessela o wymiarach 675 x 550 cm, na lewej ścianie zaś obraz Szymona Boguszowicza Bitwa pod Kłuszynem z ok. 1620 r. o wymiarach 550 x 650 cm. Po drugiej wojnie światowej owe ogromne malowidła batalistyczne, prezentujące największe zwycięskie bitwy króla Jana III Sobieskiego i jego pradziada wybitnego hetmana Stanisława Żółkiewskiego i tworzące jeden z najbardziej monumentalnych zespołów polskiego malarstwa batalistycznego, zostały zrabowane z Kolegiaty w Żółkwi i przekazane do dyspozycji władz Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej. W latach 70. XX w. znalazły się w Lwowskiej Galerii Obrazów, zapewne dzięki zabiegom niezwykle zasłużonego dla ocalania polskich dzieł sztuki na Ukrainie Zachodniej wieloletniego dyrektora tej placówki Borysa Woźnickiego (1926–2012). Po kilkuletnich staraniach strony polskiej udało się uzyskać zgodę Ukrainy i w latach 2008–2011 dwa obrazy Altomonte zostały poddane dokładnej konserwacji i renowacji w Warszawie, po czym były wystawione m.in. w Warszawie i we Wrocławiu. W 2012 r. zostały zwrócone Ukrainie. Zabiegi podejmowane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP, a także Archidiecezję Lwowską obrządku łacińskiego, zmierzające do tego, aby cztery obrazy batalistyczne, w tym Bitwa pod Wiedniem, wróciły na swoje miejsce do żółkiewskiej Kolegiaty, nie przyniosły efektów, a umieszczenie obrazów w zbyt niskich i niewłaściwie przygotowanych pomieszczeniach zamków w Olesku (Bitwa pod Wiedniem) i Złoczowie (Bitwa pod Parkanami) sprzyja ich ponownemu uszkodzeniu. AJR


wrzesień–październik

9–10/ 2013

PALESTRA

P i s m o

A d w o k a t u r y

Rok LVIII nr 669–670

Naczelna Rada Adwokacka

P o l s k i e j


Redaktor Naczelny: Czesław Jaworski

Wydaje Naczelna Rada Adwokacka Warszawa

Kolegium: Zbigniew Banaszczyk Lech Gardocki Jan Kuklewicz Andrzej Mączyński Marek Antoni Nowicki Lech K. Paprzycki Krzysztof Piesiewicz Krzysztof Pietrzykowski Adam Redzik Stanisław Rymar Piotr Sendecki Ewa Stawicka Andrzej Tomaszek Andrzej Warfołomiejew Witold Wołodkiewicz Józef Wójcikiewicz Stanisław Zabłocki Redaktor techniczny: Hanna Bernaszuk Na okładce: Marcin Altomonte, Bitwa pod Wiedniem opracował Artur Tabaka

Adres Re­dak­cji: 00-202 Warszawa, ul. Świętojerska 16 tel./fax 22 831 27 78, 22 505 25 34, 22 505 25 35 e-mail: redakcja@palestra.pl Internet: www.palestra.pl Wykonanie: Agencja Wydawnicza MakPrint www.makprint.pl Ark. wyd.: 23,9. Papier: III Offset, 80 g Nakład: 13 300 egz. ISSN 0031-0344 indeks 36851 Wersją podstawową czasopisma jest wydanie papierowe


SSpis treści Andrzej Zwara, adwokat, prezes NRA (Warszawa) Niezbędne zmiany w przepisach regulujących proces inwestycyjno-budowlany 9 Małgorzata Janiszewska-Michalska, dr (Poznań) Postępowanie organów nadzoru budowlanego w sprawie katastrofy budowlanej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17 Marcin Warchoł, dr (Warszawa) Szczególna staranność dziennikarza a karalność zniesławienia . . . . . . . . . . . . . . 26 Patrycja Bróżek, doktorantka (Waganiec) O unormowaniu instytucji powództwa adhezyjnego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36 Krzysztof Kiełbicki, apl. adw. (Opole) Redefinicja zasady kontradyktoryjności w postępowaniu karnym – uwag kilka 48 Wojciech Jankowski, sędzia SR (Starogard Szczeciński) Zasada domniemania niewinności – dlaczego praktyka tak różni się od teorii (cz. 1) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 54 Karol Zakrzewski (Siedlce) Prawo podejrzanego tymczasowo aresztowanego do kontaktu z obrońcą . . . . . 63 Anna Korzeniewska-Lasota, dr, adiunkt UWM (Olsztyn) Odpowiednie stosowanie przepisów Kodeksu postępowania karnego w postępowaniu w sprawach odpowiedzialności dyscyplinarnej adwokatów. Część 1. Zagadnienia ogólne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 73 Mariusz Rypina, apl. adw. (Warszawa) Odpowiedzialność karna osób fizycznych za przestępstwa lub wykroczenia popełniane w ramach funkcjonowania jednostek organizacyjnych . . . . . . . . . . 83 Dariusz Drajewicz, sędzia SR (Warszawa) Termin zażalenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 92 Katarzyna Królikiewicz, apl. radc. (Warszawa) Zaskarżanie uchwał o połączeniu w spółkach kapitałowych . . . . . . . . . . . . . . . . 100 Dorota Stolarek, dr, adiunkt KUL (Stalowa Wola) Cudzołóstwo. Uwagi na tle regulacji rozwodowej Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 111


Spis treści

PALESTRA

Ważne dla praktyki Krzysztof Dorywalski, adwokat (Warszawa) Roszczenia generalnego wykonawcy wobec podwykonawcy na skutek zapłaty wynagrodzenia należnego dalszemu podwykonawcy za wykonane roboty budowlane w wypadku upadłości podwykonawcy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Kamil Frąckowiak, adwokat, dr, adiunkt UWM (Olsztyn), Hanna Frąckowiak, radca prawny, asystent UWM (Olsztyn) Organizacja i funkcjonowanie wojewódzkich komisji do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych – rozważania na tle nowelizacji ustawy o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Aleksandra Rutecka, adwokat, doktorantka UJ (Włocławek–Kraków) Dostępność służby medycznej państw Unii Europejskiej dla obywatela polskiego w świetle orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości i polskiego sądownictwa administracyjnego oraz praktyki Narodowego Funduszu Zdrowia . . . . . . . . . . Krystyna Baniuk, dr, biegły sądowy (Warszawa), Jarosław Baniuk, adwokat (Warszawa) Możliwości ustalania płci na podstawie śladów linii papilarnych . . . . . . . . . . . .

125

131

138 144

Punkty widzenia Jan Szczepański, doktorant UAM (Poznań) Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej a wpływ wszczęcia postępowania karnoskarbowego na przedawnienie zobowiązania podatkowego . . . . . . . . . . . . . . . . 149 Mieczysław Szaciński, adwokat, dr (Warszawa) Ustalenie utworu jako przesłanka ochrony praw autorskich . . . . . . . . . . . . . . . . 162

Praktyczne zagadnienia prawne Karol Weitz, prof. dr hab., UW, członek Biura Studiów i Analiz SN (Warszawa) Wymaganie przeprowadzenia rozprawy w pierwszej instancji w sprawach o uznanie albo stwierdzenie wykonalności zagranicznych orzeczeń arbitrażowych . . . . . 165

Glosy Damian Tokarczyk, apl. adw. (Warszawa) Glosa do uchwały składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z 24 stycznia 2013 r., I KZP 24/12 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 170 Marek Derlatka, adwokat, dr, starszy wykładowca PWSZ (Sulechów) Glosa do wyroku Sądu Najwyższego z 21 czerwca 2012 r., III KK 148/12 . . . . . . 176 Maciej Rzewuski, dr, adiunkt UWM (Olsztyn) Glosa do uchwały Sądu Najwyższego z 18 lipca 2012 r., III CZP 34/12 . . . . . . . . . 181

Najnowsze orzecznictwo Zbigniew Strus, sędzia SN w st. spocz. (Warszawa) Przegląd orzecznictwa Sądu Najwyższego z zakresu prawa i postępowania cywilnego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 186


9–10/2013

Spis treści

Zbigniew Szonert, dr, sędzia NSA w st. spocz. (Warszawa) Przegląd orzecznictwa Naczelnego Sądu Administracyjnego . . . . . . . . . . . . . . . . 190 Michał Jackowski, adwokat, dr (Poznań) Przegląd orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego (maj–czerwiec 2013). Orzecznictwo TK w sprawach dotyczących prawa pracy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 196 Marek Antoni Nowicki, adwokat, wykładowca Collegium Civitas (Warszawa) Europejski Trybunał Praw Człowieka – przegląd orzecznictwa (kwiecień–czerwiec 2013 r.) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 201

Z wokandy Luksemburga Tomasz T. Koncewicz, adwokat, dr hab., prof. UG (Gdańsk) Van Gend en Loos i 50 lat integracji przez prawo (cz. 3) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 206

Pytania i odpowiedzi prawne Ewa Stawicka, adwokat (Warszawa) Czy istnienie współwłasności lokalu umożliwia przypisywanie każdemu ze współwłaścicieli ułamka prawa głosu? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 213

Pytanie o obronę Antoni Bojańczyk, adwokat, dr hab., adiunkt UKSW (Warszawa) Czy obywatelowi polskiemu przysługuje pomoc Państwa Polskiego odnośnie do korzystania z pomocy miejscowego obrońcy w zagranicznym postępowaniu karnym? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 215

Problematyka wypadków drogowych Wojciech Kotowski (Warszawa) Granice przewidywania możliwości wypadku przez kierującego samochodem . 220

Co piszczy w prawie Marian Filar, prof. dr hab. UMK (Toruń) Wilk i owca . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 223

Gawędy adwokata bibliofila Andrzej Tomaszek, adwokat (Warszawa) Adwokackie wybory AD 2013 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 225

Les maximes anciennes sont l’esprit des siècles… Witold Wołodkiewicz, adwokat, prof. dr hab. (Warszawa) Marginalia prawa rzymskiego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 228

Po lekturze Andrzej Bąkowski, adwokat (Warszawa) „Biuletyn Informacyjny” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 235


Spis treści

PALESTRA

Procesy artystyczne Marek Sołtysik (Kraków) Zbrodnia i konsternacja (cz. 1). Bandyci spoza „sfer przestępczych” . . . . . . . . . . 239

330. rocznica wiktorii wiedeńskiej Konrad Pyzel, Muzeum Pałac w Wilanowie (Warszawa) Na skrzydłach do Europy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 246

80. rocznica Kodeksu zobowiązań Jarosław Kola, doktorant UAM (Poznań) Działalność Komisji Kodyfikacyjnej RP w obszarze prawa zobowiązań. Refleksje z okazji 80. rocznicy Kodeksu zobowiązań . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 250

Rok Powstania Styczniowego Emil Noiński, Muzeum Niepodległości (Warszawa) W tajemnicy poczęte... Fenomen tajnego państwa polskiego w powstaniu styczniowym . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 261

Recenzje i noty recenzyjne Andrij Kosyło, Dostęp do zawodu adwokata w prawie polskim, ukraińskim, białoruskim i rosyjskim Janusz Kanimir (Warszawa) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Stanisław Milewski, Życie uliczne niegdysiejszej Warszawy Adam Redzik, dr hab., UW (Warszawa) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Jan Zabłocki, Anna Tarwacka, Publiczne prawo rzymskie Sebastian Stankiewicz, asystent WSNSiT (Radom) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nowe książki Maciej Kwiek (Warszawa) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

266 270 273 275

Sympozja, konferencje „European law on asylum, borders and immigration”, Europejski Trybunał Praw Człowieka, Strasburg, 11 czerwca 2013 r. oraz „Cross-cutting issues on Human Rights training for legal professionals”, Rada Europy, Strasburg, 18–19 czerwca 2013 r. Grzegorz Borkowski, dr, sędzia delegowany do KSSiP (Lublin–Strasburg) . . . . . 277 XXII doroczna konferencja międzynarodowa organizacji zrzeszającej kancelarie prawne „Galexy International”, Kraków, 4–7 lipca 2013 r. Karolina Stachura, adwokat (Kraków) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 281 Konferencja „Mobbing i dyskryminacja w środowisku pracy”, Wrocław, 15 czerwca 2013 r. Aleksandra Zalewska, doktorantka UW (Warszawa) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 282


9–10/2013

Spis treści

Kronika adwokatury Posiedzenie plenarne NRA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 286 Z posiedzeń Prezydium NRA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 289 XXXV Mistrzostwa Adwokatów w Tenisie, Gdynia 2013 Bartłomiej Witucki, apl. adw. (Gdańsk) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 291

Ośrodek Badawczy Adwokatury Konferencja pt. „Aktualny stan prac parlamentarnych nad zmianami w kodyfikacjach karnych”, Gdańsk, 15 czerwca 2013 r. Małgorzata Grzesiak, koordynator projektów OBA (Warszawa), Monika Zbrojewska, adwokat, dr, sekretarz OBA (Łódź) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 293 Informacja o wydanym przez OBA Komentarzu do przepisów o postępowaniu dyscyplinarnym adwokatów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 294

Z życia izb adwokackich IZBA BYDGOSKA Promocja monografii Historia Izby Adwokackiej w Bydgoszczy 1945–2010. Izbowy konkurs krasomówczy. Szkolenie zawodowe adwokatów i aplikantów Justyna Mazur, adwokat (Bydgoszcz), Arleta Szcząchor-Perkowska, apl. adw. (Bydgoszcz) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 296 IZBA OLSZTYŃSKA Toga Golf 2013 Andrzej Kozielski, adwokat, dziekan ORA (Olsztyn) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 299

Głos aplikanta Piotr Decyk, apl. adw. (Warszawa) Artykuł 17 ustawy z 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej jako tarcza „przeciwwindykacyjna” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 301

Varia „Press Day” CCBE, Bruksela, 27 czerwca 2013 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pielgrzymka „Ars Legis – Stowarzyszenia im. św. Iwo Hélory – Patrona Prawników” w Krakowie do Bretanii w dniach 16–21 maja 2013 r. Wacław Uruszczak, prof. dr hab. UJ, adwokat (Kraków) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wręczenie nagród w XLVIII Konkursie „Państwa i Prawa” na najlepsze prace habilitacyjne i doktorskie z dziedziny nauk prawnych, Warszawa, 24 czerwca 2013 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . XVII Mistrzostwa Polski Prawników w Tenisie Ziemnym, Chorzów, 17–19 maja 2013 r. Ryszard Kurnik, dyrektor SA w Katowicach (Katowice) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . III Dni Kultury Adwokatury Polskiej, Kraków, 10–12 października 2013 r. . . . . . . . Sprostowania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

304 305 307 308 310 310


Szpalty pamięci Adwokat Adam Gutowicz (1914–2003) Marian Wojnowski, adwokat (Opole) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 311 Adwokat Wojciech Tomczyk (1940–2013) Marek Małecki, adwokat (Warszawa) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 315 Table of contents . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 317


PPytania

i odpowiedzi prawne

Ewa Stawicka Czy istnienie współwłasności lokalu umożliwia przypisywanie każdemu ze współwłaścicieli ułamka prawa głosu? Kwestia objęta tytułowym pytaniem ma niebagatelne znaczenie w praktyce funkcjonowania wspólnot mieszkaniowych. Nierzadkie są bowiem sytuacje, kiedy to w wyniku rozmaitych zdarzeń prawnych, takich na przykład jak ustanie wspólności majątkowej małżeńskiej przez rozwód albo spadkobranie, związane z odrębną własnością lokalu prawo współwłasności w częściach wspólnych nieruchomości należy w częściach ułamkowych do kilku osób. W wypadku wspólnot liczących wiele lokali, a także wtedy, gdy przedmiotem głosowań są kwestie niebudzące kontrowersji, problem metody uczestniczenia w tych głosowaniach przez współwłaścicieli lokali ich „rozdrobnionymi” udziałami praktycznie niemal nie występuje, a w każdym razie pojawia się niezmiernie rzadko. Wystarczy jednak, że w stosunkowo niewielkiej kamienicy zdarzy się poważny spór w pojedynczej sprawie – i każda, nawet maleńka cząstka udziału może spełnić w głosowaniu rolę „języczka u wagi”. W literaturze, a także w orzecznictwie, bywają prezentowane dwa przeciwstawne stanowiska. Wedle jednego z nich przynależność lokalu w częściach ułamkowych do kilku właścicieli uprawnia każdego z nich do głosowania – przy podejmowaniu przez wspólnotę uchwał – „swoją częścią ułamka”. Drugi pogląd nakazuje, by współwłaściciele lokalu uzgodnili zbieżne stanowisko i łącznie je w głosowaniu reprezentowali. Nie potrzeba raczej objaśniać, że ustawa o własności lokali nie zawiera w swoich zapisach klarownej podpowiedzi. Zupełnie inaczej rzecz się miała z przedwojennym rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z 24 października 1934 r. o własności lokali (zostało uchylone przepisami wprowadzającymi Kodeks cywilny), które w art. 11 stanowiło: „Jeżeli lokal należy do kilku właścicieli, obowiązani są oni wybrać osobę zdolną do działań prawnych, która reprezentować ich będzie na zebraniu właścicieli lokali i wobec zarządu”. W orzeczeniach zapadających w obecnym stanie prawnym zdecydowanie przeważa drugi spośród nakreślonych wyżej poglądów – wykazujący przy tym zbieżność ze

213


Ewa Stawicka

PALESTRA

sposobem rozumowania przyjętym przez ustawodawcę w latach 30. XX wieku. Podsumowaniem takiej właśnie linii orzecznictwa jest niedawna uchwała Sądu Najwyższego z 12 grudnia 2012 r., o sygnaturze III CZP 82/12, z tezą w brzmieniu: „Prawo głosu wynikające z udziału w nieruchomości wspólnej związanego z odrębną własnością lokalu przysługuje niepodzielnie właścicielom tego lokalu”. Odpowiedź na wątpliwość sformułowaną w tytule niniejszego tekstu jest więc negatywna. Ze stanowiskiem tym należy się zgodzić, zwłaszcza że zostało ono przekonująco, a przy tym wyczerpująco uargumentowane. Sąd Najwyższy we wspomnianym wyżej orzeczeniu słusznie nadał duże znaczenie temu, że pomimo rozbieżności poglądów pojawiającej się przy rozpatrywaniu dopuszczalności bądź niedopuszczalności „używania rozdrobnionych ułamków” przy głosowaniach prowadzonych w zwykłym trybie (czy to podczas zebrania wspólnoty, czy też poprzez indywidualne zbieranie głosów, czy wreszcie sposobem mieszanym, to znaczy takim, gdy po odbyciu zebrania kontynuuje się głosowania „obiegiem”) nikt nie zgłasza wątpliwości, że zastosowanie wyjątkowego trybu „jeden właściciel – jeden głos” pozwala tylko na zagłosowanie przez współwłaścicieli lokalu jednym, spójnym i wspólnie liczącym się jako „jeden głos” stanowiskiem. Logiczne jest więc jednolite traktowanie tego wyjątkowego trybu i procedury zwyczajnej, polegającej na zliczaniu wyników głosowania wedle udziałów w nieruchomości wspólnej. Przywołując poglądy prawne wyrażane i we wcześniejszych orzeczeniach, Sąd Najwyższy słusznie położył też nacisk na to, że współwłasność istniejąca pomiędzy współuprawnionymi do lokalu we wspólnocie mieszkaniowej podlegającej przepisom ustawy o własności lokali jest szczególnym rodzajem współuprawnienia, do którego przepisów Kodeksu cywilnego o współwłasności nie stosuje się wprost. Współwłaściciel lokalu, będąc zarazem współuprawnionym do części ułamka w nieruchomości wspólnej odpowiadającego temu lokalowi, nie może zatem samodzielnie zarządzać prawami związanymi z tą swoją cząstką. Przyjęte przez Sąd Najwyższy, poprawne od strony teoretycznej, rozwiązanie mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać sprzeczne z wymogami praktycznego funkcjonowania wspólnot, gdyż brak uzgodnionego stanowiska współwłaścicieli lokalu może powodować, że nie będą oni brali udziału w głosowaniach, a oczekiwanie od nich, by w takich razach wszczynana była procedura wyznaczenia zarządcy rzeczą wspólną (art. 203 k.c.), wydaje się skrajnie nierealistyczne. Przypadki braku zgody pomiędzy współwłaścicielami zdarzają się jednak naprawdę sporadycznie, a jednym ze sposobów na unikanie problemów w głosowaniach wspólnot mieszkaniowych może stać się wyznaczanie pełnomocnika przez takich współuprawnionych.

214


PPytanie

o obronę (15)

Antoni Bojańczyk Czy obywatelowi polskiemu przysługuje pomoc Państwa Polskiego odnośnie do korzystania z pomocy miejscowego obrońcy w zagranicznym postępowaniu karnym? 1. Tytułowe pytanie ma w czasach łatwej i globalnej mobilności ludności doniosłe znaczenie praktyczne. O ile bowiem na terytorium Polski obywatelowi polskiemu (ale też każdej innej osobie, której postawiono zarzut w postępowaniu karnym) służy prawo do korzystania z pomocy obrońcy z wyboru lub z urzędu w postępowaniu karnym czy w postępowaniu o charakterze karnym, o tyle jego sytuacja poza granicami kraju nie jest wcale pod tym względem jasna. Na pierwszy rzut oka zdaje się, że na pytanie o możliwość korzystania przez obywatela polskiego z pomocy obrońcy za granicą trzeba odpowiedzieć przecząco. Punktem wyjścia dla dalszych rozważań może być aksjomatyczne założenie, że polskie prawo procesowe (w tym cały kompleks rozwiązań normatywnych regulujących zagadnienia związane z prawem do korzystania z pomocy obrońcy w postępowaniu karnym) obowiązuje i ma zastosowanie wyłącznie na terytorium państwa polskiego. To twierdzenie bazuje z kolei na innej niewątpliwej i oczywistej konstatacji: przepisy procesowe regulują tryb i kształt postępowania wyłącznie przed lokalnymi (polskimi) organami procesowymi (art. 1 k.p.k.), siłą rzeczy nie mogą mieć zatem jakiegokolwiek zastosowania do postępowań zagranicznych i w ogóle do zagranicznego procesu karnego. Obrazowo rzecz ujmując, można zatem powiedzieć, że poszczególne systemy prawa karnego procesowego stanowią odrębne normatywne „układy galaktyczne” i nie zachodzą między nimi żadne szczególne powiązania, w tym „obce” normy procesowe nie mogą rzutować na kształt postępowania toczącego się w Polsce. I na odwrót: polskie przepisy o postępowaniu karnym nie mogą w jakikolwiek sposób oddziaływać na kształt obcego postępowania karnego. 2. Wydaje się jednak, że takie założenie siłą rzeczy prowadzi do pewnych uproszczeń, czy wręcz zamazuje istotne problemy związane z oddziaływaniem krajowych norm

215


Antoni Bojańczyk

PALESTRA

procesowych czy gwarancji karnoprocesowych na sferę prawa obcego. Nie wchodząc w szczegóły, można zapytać, dlaczego konstytucyjnie gwarantowane prawo do obrony miałoby się kończyć równo „na progu” granicy państwowej? Pytanie to jest tym bardziej zasadne, że brzmienie przepisu art. 42 ust. 2 zd. 1 Konstytucji RP nie stwarza przecież podstaw dla przyjęcia stanowiska, że prawo do obrony ma charakter ściśle terytorialny, „lokalny”. Przeciwnie: nie tylko wykładnia językowa, ale także argument o charakterze słusznościowym nakazywałyby uznać, że obywatelowi polskiemu znajdującemu się za granicą przysługiwać powinien co najmniej ten sam poziom ochrony procesowej w zakresie korzystania z prawa do obrony, który mu przysługuje na gruncie polskiego procesu karnego. Już jednak ze zdania drugiego art. 42 ust. 2 ustawy zasadniczej wynika, że prawo do korzystania z pomocy obrońcy z urzędu jest realizowane „na zasadach określonych w ustawie”. Tymczasem ustawa (a przynajmniej Kodeks postępowania karnego) nie zawiera żadnych stosownych regulacji w tym zakresie, a wszystkie przepisy odnoszące się do korzystania z pomocy obrońcy z urzędu są obliczone wyraźnie na ich stosowanie w odniesieniu wyłącznie do „polskiego” postępowania karnego przed polskimi organami procesowymi. De lege lata sprawa korzystania z pomocy obrońcy z urzędu na gruncie Kodeksu postępowania karnego została zatem definitywnie rozstrzygnięta. Czy słusznie, to zgoła inne pytanie. Warto jednak w tym miejscu zasygnalizować, że rodzą się zupełnie zasadnicze wątpliwości co do zasadności takiego rozwiązania normatywnego. Rażąca jest na przykład asymetria regulacji materialno- i procesowoprawnych określających status prawny obywatela polskiego za granicą. Jest on – jak wiadomo – zobowiązany do przestrzegania norm polskiego prawa karnego materialnego także za granicą (tzw. zasada narodowości podmiotowej). Temu istotnemu rozciągnięciu terytorialnego zakresu stosowania polskiego prawa karnego materialnego towarzyszy jednak znamienny deficyt regulacji procesowych o charakterze gwarancyjnym. Prawo do korzystania z pomocy obrońcy z urzędu ma bowiem – jak powiedzieliśmy wyżej – charakter rygorystycznie terytorialny i jest ograniczone wyłącznie do obszaru polskiego postępowania karnego. Tymczasem nie ma chyba poważniejszych wątpliwości co do tego, że zarówno niemożność wyznaczenia obrońcy z powodów związanych ze stanem majątkowym (por. art. 78 § 1 k.p.k.), jak i szczególne i obiektywne właściwości oskarżonego utrudniające prowadzenie samodzielnej obrony (art. 79 § 1 k.p.k.) mają ten sam efekt i to samo znaczenie prawne niezależnie od szerokości geograficznej. Czy zatem de lege ferenda nie powinny one stanowić podstawy do udzielania pomocy polskiemu obywatelowi przy ustanawianiu i opłacaniu zagranicznego obrońcy w zagranicznym postępowaniu karnym (sui generis „zagranicznego” obrońcy z urzędu)? Oczywiście pytanie powyższe jest aktualne tylko wówczas, gdy zostanie spełnione wiele warunków dodatkowych: (a) obywatel polski, któremu postawiono zarzut w zagranicznym postępowaniu karnym, sam nie jest w stanie wyznaczyć obrońcy z uwagi na brak adekwatnych środków majątkowych, (b) mimo istnienia obiektywnych warunków uznanych przez krajowe prawo procesowe za istotnie utrudniające obronę (art. 79 § 1 k.p.k.) obywatel polski nie jest w stanie wyznaczyć obrońcy z wyboru z przyczyn finansowych bądź nie wyznaczył obrońcy z urzędu oraz (c) obce prawo procesowe nie przewiduje stosownych mechanizmów gwarantujących zapewnienie podsądnemu cudzoziemcowi korzystania z pomocy obrońcy z urzędu w układach opisanych w pkt a i b.

216


9–10/2013

Czy obywatelowi polskiemu przysługuje...

3. Nie można zapomnieć, że przepis art. 42 ust. 2 Konstytucji RP i regulacja kodeksowa nie mogą i nie powinny stanowić wyłącznego punktu odniesienia dla analizy kwestii możliwości terytorialnego „rozciągnięcia” prawa do korzystania z pomocy obrońcy z urzędu w postępowaniu karnym przez obywatela polskiego poza granice Polski i poza ramy polskiego postępowania karnego na zagraniczne postępowania karne. Nie mniej istotne są tu przepisy regulujące zagadnienie praw przysługujących obywatelom polskim przebywającym za granicą. W pierwszej kolejności chodzi o ogólną gwarancję konstytucyjną sformułowaną w przepisie art. 36 („Podczas pobytu za granicą obywatel polski ma prawo do opieki ze strony Rzeczypospolitej Polskiej”). Niewątpliwie jedną z form opieki nad obywatelem polskim przebywającym za granicą jest opieka w sytuacjach o charakterze krytycznym, a do takich należy przecież zagrożenie odpowiedzialnością karną w obcym postępowaniu karnym. Szkopuł jednak w tym, że sam przepis art. 36 Konstytucji RP – z uwagi na swoje zbyt ogólne ujęcie – wydaje się być dość wątpliwą podstawą do przedsiębrania konkretnych czynności przez organy państwowe (służbę konsularną). Obowiązki polskiej służby konsularnej w zakresie opieki nad obywatelami polskimi przebywającymi za granicą konkretyzuje ustawa z 13 lutego 1984 r. o funkcjach konsulów Rzeczypospolitej Polskiej (Dz.U. z 2002 r. nr 215, poz. 1823 ze zm.). Obowiązkiem konsula jest m.in. „ochrona praw i interesów obywateli Rzeczpospolitej Polskiej” (art. 10 ust. 1 ustawy). Ustawa nakłada na konsula pewne obowiązki w zakresie pomocy obywatelom polskim, którzy znaleźli się w konflikcie z prawem obcym (art. 13 ustawy). Są one jednak ograniczone tylko do tych konfiguracji, w których obywatel polski jest pozbawiony wolności („zatrzymany, aresztowany lub w inny sposób pozbawiony wolności”); co więcej – ustawa milczy na temat konkretnej sytuacji prawnej obywatela polskiego (czy jest on oskarżony lub czy przedstawiono mu zarzuty o charakterze karnym), wyjąwszy wzmiankę o pozbawieniu wolności. W myśl art. 13 zd. 1 ustawy konsul „czuwa, aby obywatel polski miał zapewnioną ochronę prawną i traktowanie zgodne z prawem tego państwa [tj. państwa przyjmującego] oraz z prawem i zwyczajami międzynarodowymi”. Czy konsul ma obowiązek ustanowienia i opłacenia obrońcy dla polskiego obywatela oskarżonego w państwie przyjmującym w sytuacji, gdy on sam nie wyznaczył dla siebie obrońcy i nie posiada on (także) obrońcy z urzędu? Ustawa nie przesądza tego wprost. Wymienione w sposób szczegółowy w art. 13 zd. 2 obowiązki konsulów nie obejmują wprawdzie działań konsula związanych z wyznaczeniem obrońcy (obrońców) dla obywatela polskiego. Trzeba jednak pamiętać, że wyliczenie to ma tylko przykładowy i otwarty charakter i daje konsulowi – jak się przyjmuje w orzecznictwie sądów apelacyjnych (por. wyrok SA w Warszawie z 13 grudnia 2007 r., sygn. akt I ACa 580/07) – możliwość wyboru sposobu postępowania (pomocy). Progwarancyjna wykładnia przepisu art. 13 zd. 1 ustawy o funkcjach konsulów w duchu konstytucyjnym (art. 36 ustawy zasadniczej) nakazywałaby jednak udzielić odpowiedzi twierdzącej na to pytanie. Nie ma wątpliwości co do tego, że jednym z elementów „ochrony prawnej” polskiego obywatela może być pomoc w ustanowieniu i opłaceniu dlań obrońcy (quasi-obrońca z urzędu) w sytuacjach, gdy jest to nieodzowne dla należytej ochrony praw i interesów obywatela polskiego, wobec którego został sformułowany zarzut karny i który nie korzysta z pomocy obrońcy z urzędu i nie może ustanowić dla siebie obrońcy z wyboru. Niezwykle syntetyczne ujęcie przepisu art. 13 zd. 1 ustawy o funkcjach konsulów Rzeczypospolitej Polskiej może jednak w praktyce prowadzić do znacznych

217


Antoni Bojańczyk

PALESTRA

utrudnień w zapewnieniu obywatelom polskim, przeciwko którym prowadzone jest obce postępowanie karne, prawa do należytej ochrony prawnej ze strony państwa polskiego. Między innymi chodzi tutaj o to, że punktem odniesienia dla podejmowania przez konsula działań zmierzających do ochrony prawnej obywatela polskiego jest „porządek prawny państwa przyjmującego”. W związku z tym może istnieć pokusa, by nie podejmować jakichkolwiek działań w sytuacji, gdy porządek prawny państwa przyjmującego nie wymaga – na przykład – posiadania przez oskarżonego obrońcy w danym postępowaniu. 4. Konkluzja nie rysuje się wprawdzie zbyt pesymistycznie, nie jest jednak także zbyt optymistyczna. Polski obywatel w razie konfliktu z obcym prawem i postawienia zarzutów o charakterze karnym w zagranicznym postępowaniu karnym jest chroniony i może – w szczególności – liczyć na pomoc państwa macierzystego (konsula Rzeczypospolitej Polskiej) w ustanowieniu i opłaceniu obrońcy z urzędu wtedy, gdy prawo państwa obcego nie przewiduje żadnych mechanizmów o charakterze gwarancyjnym w odniesieniu do korzystania z pomocy obrońcy z urzędu. Wydaje się jednak, że obecny stan prawny wymaga zdecydowanej interwencji ustawodawczej i precyzyjnego unormowania kwestii obowiązków państwa w zakresie zapewnienia obywatelom polskim adekwatnej pomocy prawnej w zagranicznych postępowaniach karnych, choćby z uwagi na uwarunkowania konstytucyjnoprawne (art. 36 ustawy zasadniczej). Sprawa nie jest prosta. Konieczne jest bowiem nie tylko rozstrzygnięcie, czy kwestie związane z ewentualnym udzielaniem pomocy w zakresie ustanawiania i opłacania „zagranicznych” obrońców z urzędu powinny być regulowane w Kodeksie postępowania karnego, czy też w ustawie o funkcjach konsulów Rzeczypospolitej Polskiej (to drugie rozwiązanie wydaje się systemowo trafniejsze, tym bardziej że już obecnie ustawa ta stwarza podstawę prawną dla konsulów do podejmowana czynności związanych z zapewnieniem ochrony prawnej w postępowaniu karnym toczącym się za granicą). Należy także wziąć pod uwagę i należycie uwzględnić wiele różnorodnych czynników o charakterze faktycznym i normatywnym, które nieuchronnie będą rzutowały na decyzję o ewentualnym udzieleniu obywatelowi polskiemu przebywającemu za granicą pomocy przy ustanowieniu i opłaceniu obrońcy z urzędu dla celów zagranicznego postępowania karnego. Na jakiej podstawie miałoby następować wyznaczenie „zagranicznego” obrońcy z urzędu? (Wydaje się, że decyzja powinna być uzależniona przede wszystkim od niedostatecznego poziomu ochrony prawnej w zakresie prawa do obrony w prawie państwa obcego, w szczególności zaś takiej regulacji kwestii prawa do korzystania z pomocy obrońcy z urzędu, która nie odpowiada polskim standardom konstytucyjnym – kwestia ta ma oczywiście wysoce ocenny charakter). Czy należałoby tu przyznać jakiekolwiek kompetencje sądowi powszechnemu? (Być może powinno się rozważyć kwestię sądowej zaskarżalności decyzji urzędnika konsularnego co do odmowy ustanowienia i opłacenia zagranicznego obrońcy). Czy „wyznaczenie obrońcy z urzędu” dla zagranicznego postępowania karnego miałoby następować dla każdego postępowania, czy też miałoby się aktualizować tylko w przypadkach o największym ciężarze gatunkowym? (Możliwość korzystania przez obywateli polskich z pomocy państwa powinna być chyba ograniczona do spraw o istotnym ciężarze gatunkowym, z wyłączeniem spraw drobnych). Czy ustanowienie i opłacenie obrońcy z urzędu po-

218


9–10/2013

Czy obywatelowi polskiemu przysługuje...

winno odbywać się z urzędu, czy też na wniosek samego zainteresowanego? Czy z tego typu pomocy mógłby korzystać każdy obywatel polski, czy też tylko ten, który przebywa za granicą tymczasowo? Oto tylko niektóre spośród niełatwych problemów, z którymi będzie musiał się zmierzyć ustawodawca, chcąc definitywnie usunąć braki dzisiejszej regulacji prawnej. W następnym odcinku – czy obrońca może sporządzić apelację „kompozytową”, uzupełnianą lub modyfikowaną w toku postępowania odwoławczego?

219


PProblematyka

wypadków drogowych

Wojciech Kotowski Granice przewidywania możliwości wypadku przez kierującego samochodem Kierująca samochodem osobowym marki Opel Astra, która jechała lewym pasem dwupasmowej jezdni szerokości 7 m, opuszczając skrzyżowanie równorzędne bez sygnalizacji świetlnej, potrąciła pieszego przebiegającego przez przejście dla pieszych. Pieszy ten wybiegł zza VW Transportera jadącego prawym pasem. Obowiązek zachowania szczególnej ostrożności przez kierującego pojazdem zbliżającym się do skrzyżowania nie budzi najmniejszych wątpliwości. Równie słuszne jest nałożenie na kierującego obowiązku zmniejszenia prędkości podczas zbliżania się do przejścia dla pieszych, aby nikogo nie narazić na niebezpieczeństwo. Warto jednak pamiętać, że obowiązki te mają swoje granice, które wyznacza określona konstrukcja ustawy – Prawo o ruchu drogowym (p.r.d.). Granicę tę stanowią obowiązki pieszego, jak również zasada ograniczonego zaufania. Nie budzi wątpliwości, że pieszy podczas przekraczania jezdni – i to niezależnie od rodzaju sygnału drogowego, a więc nawet wówczas, kiedy ruch jest dla niego otwarty – ma obowiązek zachowania szczególnej ostrożności (art. 13 p.r.d.), nie może wchodzić na przejście bezpośrednio przed nadjeżdżającym pojazdem (art. 14 ust. 1 lit. „a” p.r.d.), a także przebiegać przez jezdnię (art. 14 pkt 4 p.r.d.). Z powyższego niemal jednoznacznie wynika, że jeżeli przed wjazdem opla na skrzyżowanie pieszego na przejściu dla pieszych jeszcze nie było, jest to równoznaczne z brakiem jego uprawnień do wejścia na to przejście w momencie, kiedy pojazd ten już znalazł się na skrzyżowaniu. W takiej sytuacji, przejeżdżając przez skrzyżowanie, kierująca miała prawo kontynuowania jazdy. Czyniła to zresztą, jadąc równolegle z furgonetką marki Volkswagen Transporter, w ten sposób, że przód jej pojazdu znajdował się w połowie długości owego pojazdu, poruszającego się prawym pasem ruchu. Pojazd ten wprawdzie zasłaniał kierującej widoczność prawej części przejścia dla pieszych, jednak ruch tego pojazdu w kierunku przejścia niemal jednoznacznie wskazywał na brak pieszych, a tym samym uprawniał do dalszej jazdy. Nie naruszyła zasady szczególnej ostrożności (art. 3 p.r.d.), ponieważ poruszała się z prędkością nie większą od

220


9–10/2013

Granice przewidywania możliwości...

furgonetki, w innym bowiem przypadku mielibyśmy do czynienia z nieuprawnionym wyprzedzaniem na skrzyżowaniu. Równocześnie kierująca miała prawo oczekiwania od innych uczestników ruchu drogowego respektowania przepisów, czego konsekwencją powinien być w określonej sytuacji drogowej brak pieszego na przejściu. Z tego powodu pojawienie się pieszego przed maską jej pojazdu z natury rzeczy było całkowitym zaskoczeniem. Wbiegnięciem pieszego zaskoczony był również kierujący volkswagenem, on jednak miał szansę uniknięcia najechania na pieszego. Takiej możliwości nie miała kierująca. Z kategorycznej opinii biegłego niemal jednoznacznie wynika, że w chwili podjęcia manewru hamowania przez kierującego jadącą prawym pasem furgonetką opel kierującej miał prawo przejechać jeszcze 22,8 m. Odcinek ten stanowi drogę zatrzymania, na którą składa się czas reakcji (11,1 m) i droga hamowania (11,7 m). Z określonych wyliczeń, które są prawidłowe, jednoznacznie wynika, że kierująca nie mogła uniknąć potrącenia pieszego. Trudno się jednak zgodzić, lecz tylko w kategoriach szkoleniowych, z informacją biegłego utożsamiającego pojęcia „uniknięcie potrącenia pieszego” i „uniknięcie wypadku”, które nie są tożsame. Pierwsze ma bowiem charakter oczekiwań wobec kierującego w ramach zasady „szczególnej ostrożności” (art. 3 p.r.d.) i „ograniczonego zaufania” (art. 4 p.r.d.). Drugie natomiast stanowi wyraz realizacji ustawowych wymagań względem tego kierującego. Mówiąc o możliwości uniknięcia wypadku, równocześnie przesądza się o winie kierującego, a wynika to z faktu, że z zawinionym wypadkiem mamy do czynienia w sytuacji, kiedy zachodzi bezpośredni związek przyczynowy między naruszeniem zasad bezpieczeństwa a potrąceniem pieszego. Inny rodzaj potrącenia nie jest zawinionym wypadkiem. Z kolei trudno mówić o istnieniu tego związku przyczynowego w sytuacji braku możliwości ustalenia, na podstawie ujawnionych i utrwalonych śladów na miejscu zdarzenia (brak śladów hamowania obu pojazdów), prędkości opla oraz sposobu – a więc również prędkości – przekraczania jezdni przez pieszego, jak i momentu jego wejścia na jezdnię. Natomiast zupełnym nieporozumieniem jest obarczenie kierującej zarzutem naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, zwłaszcza w kontekście jednoznaczności dokonanej przez biegłego oceny zachowania pieszego, z której organ procesowy mógł wypracować ocenę, że bezpośrednią przyczyną wypadku było nieostrożne przekraczanie jezdni przez pieszego. Punktem wyjścia do formułowania zadań biegłemu nie może być supozycja nastąpienia wypadku. Zagadnienie to wynika ze słusznego poglądu Sądu Najwyższego wyrażonego w wyroku z dnia 19 czerwca 1996 r., sygn. III KKN 33/96 (OSNPK 1997, nr 2, poz. 6), w którym czytamy: „Ocena zachowania kierowcy nie może się opierać tylko na fakcie, że wypadek nastąpił. Prowadzący pojazd ma prawo liczyć na respektowanie zasad bezpieczeństwa ruchu przez współuczestników tego ruchu. Powszechnie przyjmuje się, że przekroczenie przepisów przez innego użytkownika drogi zwalnia – zgodnie z zasadą ograniczonego zaufania – osobę przestrzegającą przepisów od odpowiedzialności wtedy m.in., gdy dostrzegając przekroczenie, zrobiła wszystko, co było możliwe w danej sytuacji, aby zaistniałemu niebezpieczeństwu przeciwdziałać”. Z kolei zdaniem Sądu Najwyższego, wyrażonym w wyroku z 8 listopada 1994 r., sygn. III KRN 157/94, którego tezę opublikowano w OSNDP 1995, nr 2, poz. 14: „(...) Opinia biegłego nie powinna zawierać sformułowań dotyczących bezpośrednio winy oskarżonego lub oceny prawnej

221


Wojciech Kotowski

PALESTRA

jego czynu, ponieważ uprawnienia w tym zakresie są wyłączną domeną sądu. Opinia biegłego z zakresu dynamiki ruchu drogowego powinna przede wszystkim przedstawiać – z uwzględnieniem wszelkich, wynikających z materiału dowodowego sprawy, wariantów, a więc tak przy założeniu prawdziwości zeznań pokrzywdzonej, jak i przy założeniu prawdziwości wyjaśnień oskarżonego – tzw. «rozliczenie czasowo-przestrzenne» wypadku, tj. powinna wskazywać, jak przy każdym z wariantów przedstawiał się czas pozostający w dyspozycji kierowcy do wykonania tzw. manewru obronnego i czy przy należytej obserwacji jezdni i przy uwzględnieniu tzw. reakcji psychomotorycznej – czas ten wystarczał do zapobieżenia wypadkowi. Wybór tego wariantu dowodowego, według którego ocenione zostanie zawinienie (lub jego brak) oskarżonego, czy też ewentualne zawinienie albo przyczynienie (lub jego brak) innych osób – należy do sądu, który decyzję swą ma obowiązek uzasadnić w granicach chronionych treścią przepisu art. 7 k.p.k.”. Należy podkreślić, co czynię niniejszym, że jeżeli w opinii biegłego znajdą się wywody o charakterze prawnym, nie należy ich lekceważyć zarówno w postępowaniu przygotowawczym, jak i sądowym, lecz trzeba zbadać zasadność tych wywodów, które w rezultacie mogą okazać się pomocne organowi procesowemu w dojściu do prawdy materialnej. Reasumując, należy wskazać, że analiza materiału dowodowego zebranego w sprawie nie pozwalała na wyrażenie poglądu o naruszeniu przez kierującą zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Opinia biegłego, choć bardzo szczegółowa i przepełniona bogactwem treści rekonstruującej przebieg zdarzenia (wiele wariantów, mnogość liczb i wzorów, naukowe oddziaływanie na czytelnika poprzez wymiarowe szkice sytuacyjne i fachowe wykresy techniczne), jedynie pozornie stanowiła dowód wystarczający do zamknięcia postępowania i wniesienia aktu oskarżenia do sądu. Tak się jednak stało. Na szczęście w postępowaniu sądowym kierująca słusznie została uniewinniona. Sąd w warunkach rzetelnej bezstronności doprowadził do słusznego rozstrzygnięcia, a jego przekonanie było tak mocne, że nawet odmówił żądaniu przeprowadzenia eksperymentu procesowego. Wyrok jest prawomocny.

222


CCo piszczy

w prawie

Marian Filar Wilk i Owca Język polski pełen jest powiedzonek, które w lapidarnej i zwięzłej formie ilustrują istotę danego, trudnego do rozwiązania problemu. Jednym z przykładów takiego bonmotu jest słynne powiedzonko o wilku i owcy. Ma ono ilustrować sytuację, w której po spotkaniu obu tych zwierzaków wilk odchodzi w swoją stronę syty i zadowolony, druga zaś jego uczestniczka – owca – bez cielesnego szwanku. Ostatnio zafundowaliśmy sobie taką właśnie sytuację, choć szczęśliwy jej finał jeszcze daleko przed nami. Mowa tu o sprawie zabójstwa generała Marka Papały, Komendanta Głównego Policji, a właściwie o jej politycznym epilogu. Jak wiadomo, Sąd Okręgowy w Warszawie z hukiem uniewinnił dwóch podejrzanych o dokonanie tego czynu, nie pozostawiając przy tym przysłowiowej suchej nitki na akcie oskarżenia w tej sprawie. Zarzucił przy tym dotychczasowemu postępowaniu, jak i jego autorom, wszelkie możliwe grzechy główne, zarówno w procesie przygotowania tego dokumentu, jak i podczas próby wprowadzenia go w życie, a w rezultacie kompletną kompromitację Prokuratury sprawę tę prowadzącej, a co za tym idzie – także kompromitację obecnego modelu postępowania w tej i podobnych sprawach. Chodzi głównie o to, że Prokuratura, która powinna być główną personą takiego postępowania, nie musi się bynajmniej sama wysilać, może bowiem zwalić cały ciężar przeprowadzania dowodów na barki sądu. Z jeszcze większą więc siłą podniosły się pobrzmiewające już od dłuższego czasu głosy domagające się powrotu do czysto kontradyktoryjnego modelu takiego postępowania, w którym to sąd jest jedynie bezstronnym arbitrem, a jego rolą jest rozstrzygnięcie, który z uczestników toczonego przed nim sporu wyszedł z niego zwycięsko. Taki skrajnie kontradyktoryjny model miałby szansę efektywnego funkcjonowania w warunkach niezawisłości organów prokuratorskich od politycznych organów władzy, którą uosabiałby tu „polityczny” Minister Sprawiedliwości i równie „polityczny” ze swej natury Prokurator Generalny. Jest to model kuszący, jednak powraca on do starej koncepcji sędziego śledczego, który kontroluje prawidłowość formalną i rzetelność merytoryczną czynności procesowych prowadzonych przez Policję lub inne organy ścigania. Zadaniem sędziów prowadzących

223


Marian Filar

PALESTRA

taką kontrolę byłoby nadzorowanie zbierania dowodów pod względem legalności oraz podejmowania decyzji końcowej co do wniesienia aktu oskarżenia lub o umorzeniu postępowania. Na tym etapie kończyłoby się postępowanie przygotowawczo-dowodowe, a nie – jak w obecnym modelu – całe postępowanie dowodowe jest powtarzane przed sądem. W takim modelu możliwość bezpośredniej ingerencji politycznej ze szczebla Ministra Sprawiedliwości lub Prokuratora Generalnego byłaby – jeśli już nie wykluczona – to przynajmniej istotnie ograniczona. Wtedy zrealizowalibyśmy klasyczny model Monteskiuszowskiego podziału władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Po konfrontacji w takich warunkach – jeśli nawet wilk byłby czasem nie do końca syty, a owca nieskonsumowana z kretesem przez takowe wilczysko (nawet gdyby tu i ówdzie nieco sfatygowana) – można by powiedzieć, że odnieśliśmy sukces i że system działa!

224


GGawędy

adwokata bibliofila

Andrzej Tomaszek Adwokackie wybory AD 2013 W starych wnętrzach warszawskiej rady adwokackiej z fotografii na ścianach nadal spoglądają dawni palestranci, a minister sprawiedliwości odzierający adwokaturę z godności zjadliwymi wypowiedziami zakończył swoją misję, przechodząc do politycznej rezerwy. Cóż, warto było polemizować z ministerialnym hasłem merytokracji adwokatury i zarzucać mistyfikację sztandarowej deregulacji zawodu adwokata. Ciekawe, czy nowy minister, który – jak się zdaje – najbardziej ceni milczenie, przerwie ów ponury żart władzy i zaktualizuje wreszcie stawki adwokackie. Jak już pisałem, władza wie, że adwokaci nie będą palić opon przed budynkiem Kancelarii Premiera, ale jak amen w pacierzu, jej arogancja w tej sprawie doczeka się wreszcie odpowiedniej reakcji przed wyborami parlamentarnymi i w samym akcie wyborczym. Kilka miesięcy temu, zajęty polemiką z ministerstwem, przerwałem pracę nad tekstem o zasadach angielskiej natury. Teraz postanowiłem powrócić do tego tematu z trzech powodów. Po pierwsze, bo odwołany minister twierdził, że ma brytyjskie korzenie, czego potwierdzeniem miało być pochodzenie jego nazwiska od rycerskiego zawołania: „go! win!” (idź! zwyciężaj!), co zdaje się tym bardziej nieprawdopodobne, że powinien się zgodnie z dominacją fonetycznego przekazu nazywać Gołyn, a nie Gowin. Po drugie, bo w adwokaturze jest czas wyborów i tak jak w polityce, i w adwokaturze przydałoby się trochę więcej angielskości. Warto zatem przynajmniej wiedzieć, na czym ona polega. Po trzecie, bo o cechach Anglików dość bałamutnie opowiadała niedawno Monika Richardson (Pożegnanie z Anglią), a zapomniana pozostaje błyskotliwa praca Kate Fox Przejrzeć Anglików. Ukryte zasady angielskiego zachowania (2004, wyd. polskie Muza 2007). Według Fox modelowo Anglicy nie są rewolucjonistami, bo mają satyrę zamiast rewolucji (s. 96), dobrze operują ironią i zawsze są w stanie gotowości do żartów (s. 98–99). Mają surowe zasady, wedle których należy sprawiać wrażenie skromnego. Obowiązuje zakaz przechwalania się i zarozumialstwa, a akceptowane jest kpiarskie podejście do samych siebie i ironiczne umniejszanie własnej wartości (s. 102). Naczelną zasadą zachowania ma być przestrzeganie fair play. „Angielskie fair play nie jest konceptem sztywno czy nierealistycznie egalitarnym – akceptujemy, że są zwycięzcy

225


Andrzej Tomaszek

PALESTRA

i przegrani, ale uważamy, że każdy powinien dostać sprawiedliwą szansę, pod warunkiem, że będzie przestrzegać zasad, a nie oszukiwać czy wykręcać się od obowiązków” – pisze Fox (s. 585). O pieniądzach nie należy rozmawiać, pracę traktować poważnie, ale bez nabożeństwa. W miejscach publicznych, np. w lokalu, „paskudne jest robienie jakiegokolwiek zamieszania, jeśli chodzi o pieniądze, a ostentacyjna manifestacja bogactwa jest tak samo okropna jak ewidentne skąpstwo” (s. 449). Różnice klas wyrażają się nie tylko w zachowaniu i języku, ale także w umeblowaniu i ubiorze. Z uwagi na nieprzenoszalność tych zagadnień w polskie realia traktujmy je jako pouczającą anegdotę. I tak, tylko nuworysze kupują meble, bo klasa wyższa meble dziedziczy, stąd stwierdzenie, że ktoś musiał sobie kupić wszystkie meble, nie jest komplementem (s. 172). W męskim ubiorze obowiązuje zasada, że im więcej pokazuje się ciała, tym niższe jest pochodzenie jego nosiciela. „Koszule rozpięte tak, że widać sporo klatki piersiowej, świadczą o klasie niższej – im więcej guzików rozpiętych, tym niższa klasa właściciela koszuli”. Dojrzali mężczyźni z klasy wyższej preferują koszule zamiast T-shirtów i z zasady nie noszą w rodzinnym mieście krótkich spodni. „W wypadku koszuli podział klasowy zdaje się przebiegać na granicy łokcia – pisze K. Fox – w ciepły dzień mężczyźni z klasy niższej zawijają rękawy trochę powyżej łokcia, klasy wyższe natomiast do wysokości tuż poniżej – chyba że wykonują jakąś ważną czynność fizyczną, jak na przykład praca w ogródku” (s. 418). Aby zachęcić do lektury książki K. Fox, podkreślam, że autorka nie pomija również sfery życia prywatnego i szeroko rozpisuje się na temat flirtu, rozróżniając flirt zadaniowy, rekreacyjny i kurtuazyjny. Warto przeczytać, co każdy z nich oznacza. Nie oznacza to, że cechy te mają wszyscy Anglicy, ale że taki jest pożądany i aprobowany powszechnie model. „Angielskość nie jest kwestią urodzenia, rasy, koloru skóry czy wyznania: to mentalność, etos, gramatyka zachowania – zestaw niepisanych kodów, które mogą wydawać się enigmatyczne, ale które każdy może złamać i stosować” – podsumowuje autorka (s. 597). Teraz, w okresie wyborów, przydałoby się jej więcej i u nas. Zbyt dużo jest bowiem agresji i negatywnych emocji. Zbigniew Brzeziński powiedział kiedyś, że „demokracja to umiejętność współpracy i współzawodnictwa”. Idzie o to, aby nie zapominać o tym pierwszym elemencie, bo kiedy opadnie bitewny kurz, okaże się, że jesteśmy zdani na siebie i uda nam się tyle, ile razem, właśnie razem zdołamy osiągnąć. Kampania przed wrześniowymi wyborami w mojej, liczącej ponad sześć tysięcy członków, warszawskiej izbie adwokackiej ujawniła nowe trendy, znane dotąd w polityce, ale nie w palestrze. W wyborcze szranki stanęli nie tylko samorządowi działacze, ale i ludzie nowi, którzy wobec braku uprzedniego zaangażowania próbują przekonać wyborców, że doświadczenie w pracy samorządowej to nie atut, ale przeszkoda w należytym sprawowaniu funkcji. Twierdzą zatem, że brak doświadczenia to cnota niewinności i nie było dotąd możliwości dyskusji, bo zawodziły demokratyczne mechanizmy. Zupełnie, jakby co roku nie odbywały się zgromadzenia izby i nie było na nich wystąpień nad udzieleniem absolutorium władzom. Niepokojące jest, że na potrzeby kampanii wyborczej próbuje się dzielić adwokatów na lepszych i gorszych, prawdziwych i nieprawdziwych, tych od ludzi i tych od biznesu, ożywia się stare fobie i budzi populistyczne demony.

226


9–10/2013

Adwokackie wybory AD 2013

Zauważalny jest trend odchodzenia w dużej izbie od głosowania plebiscytowego, tj. na znane wyborcom nazwiska, w stronę głosowania na program. To z kolei zachęca kandydatów na samorządowe funkcje do dawania wyborczych obietnic. Niejednokrotnie są one tak mało konkretne, że trudne do zweryfikowania, za to utrzymane w kategorycznej, buńczucznej nawet narracji. Gorzej jeszcze, gdy programy kandydatów w ogóle odrywają się od realiów, jak np. zapowiedź obniżenia składki adwokackiej o 50%. Rywalizacja na socjalne obietnice miesza się z marzeniami o prestiżu samorządu i partnerskich stosunkach z przedstawicielami władzy. Jako że ponad tysiąc warszawskich adwokatów weźmie po raz pierwszy w życiu udział w zgromadzeniu izby, ożywa nadzieja, iż można im przedstawiać przeszłość niezgodnie z rzeczywistością, bo i tak tego nie zweryfikują. I że umknie uwagi wyborców prosta prawda, iż praca władz izby adwokackiej to przede wszystkim bieżące administrowanie i zarządzanie, a dużo mniej polityczne fajerwerki czy publiczna aktywność przypisana władzom naczelnym adwokatury. Że aby sprawnie i skutecznie zarządzać, potrzebna jest wolna od emocji, systematyczna, jakże nieefektowna, biurokratyczna praca. I że dzisiaj bardziej przydatni są pogodni konstruktorzy i sprawni zarządcy niż bojownicy o srogich twarzach. Chciałoby się powiedzieć: strzeżcie się demagogów, sezonowych proroków, bo sezon wyborczy się skończy, a problemy pozostaną. Czy w środowisku adwokackim potwierdzi się oparta na badaniach fundacji BBVA (Jacek Żakowski, Polacy są jacyś inni, „Polityka” 2013, nr 17–18) opinia, że Polacy są znacznie mniej aktywni w życiu publicznym niż przeciętni Europejczycy? Nie chcemy angażować się w sprawy publiczne i nie utożsamiamy się z systemem. Jak wynika z Diagnozy Społecznej, prowadzonego od 2000 r. badania analizującego warunki i jakość życia Polaków, tracimy wiarę w skuteczność demokracji, sobie przypisujemy zasługi za sukcesy, ale za porażki obwiniamy innych, władze lub los. Tylko 20% badanych uważa się za odpowiedzialnych za swoje niepowodzenia (Winny kto inny, „Polityka” 2013, nr 26). Czy i jak takie nastawienie przełoży się na wyborczy wynik? Wybory w Warszawie to akt demokracji z elementem loteryjnym, bo nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak liczna i która część wyborców spośród ponad 2,5 tysiąca uprawnionych weźmie udział w głosowaniach. Cóż, de lege ferenda system wyborczy w izbach adwokackich wymaga zmiany, bo skrojony jest pod wymiar izby kilkusetosobowej, a nie kilkutysięcznej. W tym roku zgromadzenie izby warszawskiej odbędzie się w Sali Kongresowej PKiN. Jeśli nie zostaną zmienione stosowne regulaminy, następnym razem potrzebny będzie stadion piłkarski. Warto pamiętać, że w tym roku obchodzić będziemy 95-lecie nowoczesnej adwokatury polskiej. To zobowiązuje. W naszym środowisku doskonale wiemy, że od czasu wydania dekretu Naczelnika Państwa nadającego statut Palestrze Państwa Polskiego w 1918 r. adwokaci wielokrotnie najgodniej zapisali się w dziejach najnowszych. Uczymy aplikantów o zaangażowaniu adwokatów w życie polityczne Drugiej Rzeczypospolitej, o działalności w strukturach Państwa Podziemnego, o obronach w procesach politycznych i wspieraniu demokratycznej opozycji w czasach PRL. Uczymy o demokratycznych mechanizmach w samej adwokaturze. Pamiętajmy, że kiedyś ktoś będzie uczył także o adwokackich wyborach AD 2013… Warszawa, sierpień 2013

227


Les maximes anciennes sont l’esprit des siècles... Witold Wołodkiewicz Marginalia prawa rzymskiego Maciej Jońca, ofiarowując mi egzemplarz swej ostatniej książki , wyraził w dedykacji „nadzieję na życzliwe przyjęcie”. Książkę przeczytałem z wielkim zainteresowaniem. Zastanawiałem się jedynie, czy moje uwagi o książce powinny znaleźć się w „Palestrze” w dziale recenzji, czy też w cyklu mych felietonów Les maximes anciennes sont l’esprit des siècles. We wstępie Maciej Jońca pisze: „W niniejszym, nieco chaotycznym, zbiorze esejów, starałem się pokazać różne drogi oddziaływania prawa rzymskiego [na] kulturę polską i europejską w najszerszym rozumieniu tego słowa. Pisząc o prawie rzymskim często miałem przed oczyma nie system stworzony przez starożytnych Rzymian, a następnie wspaniale rozwinięty i dopełniony przez wieki średnie i epokę nowożytną, ale romane­ simo, czyli pewną ideę przywoływaną przy okazji różnorakich dyskursów, zwłaszcza poświęconych zagadnieniom optymalnego kształtu prawa” (s. 10). Znaczenie prawa rzymskiego jako romanesimo, wyodrębnione przez włoskiego romanistę Riccardo Orestano, jest niezmiernie interesujące i twórcze dla współczesnego czytelnika, który spotyka się z często powoływanym (w różnych kontekstach) terminem „prawo rzymskie”. Zamiarem Macieja Jońcy „było pokazanie, że można o «skamieniałym przez stulecia» prawie rzymskim pisać w formie beletrystycznej, możliwie atrakcyjnej dla odbiorcy” (s. 11). Sprzeciwia się również „wizji uprawiania nauki, zgodnie z którą odpowiedniemu problemowi, w tym wypadku prawnemu, odpowiada szczególny typ źródeł i literatury przedmiotu. Koledzy «po fachu» muszą mi więc wybaczyć, że zrobiłem wszystko, aby pominąć wspominanie dzieł i przemyśleń uznanych w naszym środowisku osobistości. Takie formy literackie, jak esej czy felieton rządzą się swoimi prawami” (s. 11–12). Rozumiem i podzielam racje Macieja Jońcy i dlatego uwagi o jego książce zamieszczam w rubryce „Palestry” Les maximes anciennes sont l’esprit des siécles, a nie w dziale recenzji. Takie rozwiązanie wydaje mi się bardziej odpowiadające idei Autora książki Prawo rzymskie. Marginalia.

M. Jońca, Prawo rzymskie. Marginalia, wyd. KUL, Lublin 2012, ss. 341.

228


9–10/2013

Marginalia prawa rzymskiego

Opracowanie Macieja Jońcy (jak symfonia) składa się z czterech części (rozdziałów). Rozdział pierwszy – Sztuka prawa rzymskiego (s. 13–85) jest zbiorem esejów/felietonów, których nicią przewodnią jest pokazanie doskonałości i ponadczasowości rozwiązań prawnych stworzonych lub rozwiniętych w prawie rzymskim i ich odniesień do współczesności. Stanowią one prawdziwą sztukę w rozwiązywaniu kwestii prawnych. W pierwszym felietonie przewija się głównie wątek łacińskich sformułowań i reguł prawnych, które odegrały i odgrywają wciąż wielką rolę w doktrynie i praktyce prawnej. W ulpianowskiej triadzie zachowań znamionujących człowieka żyjącego zgodnie z prawem istotnym elementem jest „oddanie każdemu, co mu się należy” suum cuique/ suum cuique tribuere (s. 18). To cytowane przez Cycerona i Ulpiana pojęcie określa tzw. „sprawiedliwość rozdzielczą” (iustitia distributiva). Autor nie ogranicza się jednak tylko do przedstawienia prawniczych niuansów tej zasady i jej dalszych dziejów w historii myśli prawniczej i filozoficznej (u glosatorów, Grocjusza, Leibnitza, Ajdukiewicza, Perelmana – s. 21–22). Przedstawia również nadinterpretacje tej zasady, na przykładzie motta (suum cuique), które dla swej dynastii przyjął król Prus Fryderyk I: Polacy po II rozbiorze do frazy tej (na pruskich słupkach granicznych) dopisywali słowo rapuit („co swoje każdemu zrabowały”) oraz motta, które w Niemczech hitlerowskich umieszczono na bramie obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie (Jedem das seine – s. 24). Cytuje również studium Stanisława Kutrzeby (z roku 1937) o państwach totalnych, gdzie profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, w nawiązaniu do odejścia w nich od pewności prawa, pisał: „Sędzia ma rozstrzygać nie według rzymskiej jeszcze zasady suum cuique tribuere, ale pod kątem widzenia dobra państwa i jego celów. Prawo staje się płynne” (s. 25). Inna łacińska paremia, którą zajął się Maciej Jońca, to in dubio pro reo, podstawowa zasada domniemania niewinności. Po przedstawieniu korzeni sformułowania reguły in dubio pro reo (Arystoteles, Seneka, Trajan) stwierdza, że „nie brakuje opinii, iż zarówno wspomniana zasada, jak i koncept domniemania niewinności mają swoje korzenie w antycznym ius Romanum. Musimy jednak zmartwić wszystkich wielbicieli kunsztu starożytnej jurysprudencji. Prawo rzymskie nie znało zasad domniemania niewinności oraz in dubio pro reo…” (s. 47–48). Tu nie bardzo można zgodzić się z Maciejem Jońcą: Cały szereg przekazanych przez jurystów rzymskich zasad dotyczących ciężaru dowodu (choćby znajdujące się na kolumnach Sądu Najwyższego inskrypcje nr: 79, 86, 29, 72 oraz powoływana też w omawianej książce inskrypcja nr 18 ) dają możność stwierdzenia, że choć nie znajdziemy w źródłach rzymskich wyrażenia in dubio pro reo (sformułowanego przez żyjącego w XVI wieku Aegidiusa Bossiusa), to zasada ta była głęboko zakorzeniona w źródłach rzymskich, przy omawianiu ciężaru dowodu w procesie . Warto wspomnieć o punkcie rozdziału pierwszego zatytułowanym Dobre obyczaje z masochizmem w tle. Polski Kodeks cywilny odwołuje się wielokrotnie do zasad współżycia społecznego, stanowiących m.in. warunek ważności czynności prawnych (art. 58 § 2 k.c.), ograniczenia zasady swobody umów (art. 351 k.c.), skutków czynności prawnej (art. 56 k.c.) czy ochrony przed nadużyciem prawa (art. 5 k.c.). Dla Macieja Jońcy sfor   Por. kolumny SN: nr 79 – ei incumbit probatio qui dicit non qui negat; nr 86 – favorabiliores rei potius quam actores habent; nr 29 – Dolus non praesumitur; nr 72 – Reus in exceptione actor est; nr 18 – Satius enim esse impunitum relinqui facinus nocentis quam innocentem damnari.   Podobnie, choć w źródłach rzymskich nie znajdziemy sformułowania lex retro non agit, to nie można twierdzić, że prawo rzymskie nie znało zasady nieretroaktywności działania prawa.

229


Witold Wołodkiewicz

PALESTRA

mułowanie nawiązujące do zasad współżycia społecznego „ze stylistycznego punktu widzenia jest koszmarne”, nie bardzo zresztą wiadomo, „czym owe zasady są” (s. 48). Jeszcze w przepisach ogólnych prawa cywilnego, z roku 1946, w art. 5 występowało pojęcie „dobra wiara”. W art. 3 przepisów ogólnych prawa cywilnego z roku 1950 występuje pojęcie „zasady współżycia społecznego w Państwie Ludowym”. Podobnie o „zasadach współżycia społecznego w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej” mówił art. 5 Kodeksu cywilnego z roku 1964. Po stosownych zmianach art. 5 w roku 1990 i skreśleniu art. 4 k.c. pozostały „zasady współżycia społecznego”. Jest to sformułowanie, które funkcjonuje od prawie 50 lat w polskim prawie, i które nie jest bardziej niedookreślone niż pojęcie „dobra wiara” . Na zakończenie rozdziału pierwszego Maciej Jońca przedstawia punkt zatytułowany Krótka kariera łacińskich paremii w prawie (s. 78–85). Tytuł tego eseju jest niejasny: nie wynika bowiem z niego, czy chodzi tu o krótkie przedstawienie, czy też o krótko trwającą karierę tych paremii (o co chyba Autorowi nie chodziło). Autor wspomina, że „zdarzeniem bez precedensu stało się ozdobienie łacińskimi sentencjami gmachu Sądu Najwyższego w Warszawie. Siedemdziesiąt sześć kolumn przyozdobiono paremiami wyrażającymi uniwersalne prawnicze wartości. Akt ten najdobitniej świadczy o żywotności łaciny w prawie” (s. 85). Myli się jednak, podając, że tych inskrypcji jest 76. W rzeczywistości jest ich 86. Zostały starannie dobrane przez zespół romanistów z Uniwersytetu Warszawskiego . Stanowią one prawdziwy alfabet wiedzy prawniczej. Powstały jako sprzeciw środowiska sędziów Sądu Najwyższego przeciwko projektowi architekta Marka Budzyńskiego, który na kolumnach chciał umieścić fragmenty obowiązujących wówczas (w roku 1999) polskich ustaw. Ten pomysł został zastąpiony (między innymi z uwagi na niestabilność prawa w III Rzeczypospolitej) przez powierzenie piszącemu te słowa przygotowania projektu uwzględniającego uniwersalne i ponadczasowe wartości płynące z prawa rzymskiego . Jak w każdym tego rodzaju opracowaniu, znajdują się krytycy, dla których pewne paremie znalazły się niepotrzebnie, a inne zostały pominięte . Jednemu z tych krytyków zadedykowałem morał bajki La Fontaine’a, w tłumaczeniu Ignacego Krasickiego, zatytułowanej Młynarz, syn jego i osieł. Kontrapunkt do tytułu rozdziału pierwszego stanowi rozdział drugi, zatytułowany Prawo rzymskie w sztuce (s. 87–141). Romanista Maciej Jońca (jest również historykiem sztuki) nawiązuje do wyobrażeń związanych z prawem rzymskim w sztuce. W dwóch pierwszych esejach Autor zajmuje się przedstawieniami postaci sprawiedliwości (Temida, Justitia, Aequitas). Od dawna ciekawiło mnie rozwiązanie problemu zakrytej lub odkrytej twarzy postaci wyrażającej Sprawiedliwość. „Motyw ślepej Sprawied   Por. rozważania Andrzeja Stemachowskiego na temat zasad współżycia społecznego (A. Stelmachowski, Wstęp do teorii prawa cywilnego, Warszawa 1969, s. 121 i n.   W skład zespołu, któremu przewodniczył Witold Wołodkiewicz, wchodzili: Agnieszka Kacprzak, Jerzy Krzynówek oraz Maria Zabłocka. Opis prac oraz komentarz do wszystkich paremii opracowali: A. Kacprzak, J. Krzynówek, W. Wołodkiewicz. Został opublikowany pt.: Regulae iuris. Łacińskie inskrypcje na kolumnach Sądu Najwyższego Rzeczypospolitej Polskiej, wyd. 1, C. H. Beck, Warszawa 2001 (wyd. 3, 2011).   M. Jońca o inskrypcjach na kolumnach Sądu Najwyższego pisze również na stronach 265 i n.   Zob. np. W. Wołodkiewicz, „Palestra” 2009, nr 1–2, s. 117–125. Również idem, (w:) Europa i prawo rzymskie. Szkice z historii europejskiej kultury prawnej, Warszawa 2009, s. 391–400.

230


9–10/2013

Marginalia prawa rzymskiego

liwości pojawia się – jak pisze Maciej Jońca – w europejskiej sztuce dopiero w XV wieku i to jako karykatura niewydolności wymiaru sprawiedliwości” (s. 91). Jest to przejawem idei, że „przepaska na oczach może oznaczać bezstronność” (s. 93). Ciekawa jest koncepcja polskiego jezuity Macieja Kazimierza Sarbiewskiego (1595–1640), który „powołując się na neapolitańskiego prawnika Alessanda d’Alessandro (ok. 1461–1523), przedstawia inny osobliwy zwyczaj Rzymian związany z kultem Sprawiedliwości: «Sprawiedliwość (Iustitia czy Aequitas) czczona była w postaci posągu bez głowy. Ten bowiem sędzia jest najsprawiedliwszy, który posłuszny jest nie względom prywatnym lub argumentom i władzy, lecz przede wszystkim prawu. Dlatego trzeba, aby Sprawiedliwość była bez głowy»” (s. 90). Jednak w wielu przedstawieniach postać Sprawiedliwości (szczególnie w wieku oświecenia) występuje bez opaski na oczach – a nawet z obrazem oka na kolii – co miało wyrażać ideę, że Sprawiedliwość widzi wszystko (s. 95). Autor porusza również motyw prób ułatwienia nauczania prawa: średniowieczny komentator Odofredus ubolewał, że „w jego czasach skrybowie przestali zajmować się prostym przepisywaniem tekstów, a przez zamiłowanie do umieszczania w księgach wyszukanych dekoracji stali się malarzami” (s. 107). Maciej Jońca podaje kilka przykładów rysunków dziwnych zwierząt, ludzików, nagich kobiet, czy też scen ilustrujących przepisywany fragment Corpus iuris. Miały one służyć lektorowi tekstu jako odprężenie przy studiowaniu poważnego tekstu prawnego. Przykładem innej formy ułatwienia studiowania może być wymyślony przez franciszkanina Thomasa Murnera zbiór kart do gry nauczającej zasad logiki. Murner, który wykładał w latach 1506–1507 w Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, wymyślił również ilustrowaną grę karcianą do nauki Instytucji Justyniana. Rękopis projektu gry znajduje się w Bibliotece Miejskiej w Norymberdze. Gra owa miała – wedle jej autora –„zgodnie z zasadą solvite problema ludentes [rozwiązujcie problemy przez zabawę], w swobodnej konwencji przybliżyć studentom treść Instytucji Justyniana” (s. 126). Autor pomysłu zapewniał, że częste przeglądanie kart umożliwi studentom przyswojenie materiału w ciągu czterech tygodni (s. 126). Idea łatwego przyswajania sobie tekstów prawnych nie bardzo podobała się uczonym jurystom, którzy uważali, że zdobienie obrazkami świętych ksiąg, a jeszcze bardziej łączenie nauki tych tekstów z grą karcianą, narusza majestat cesarza i prawa. Murner przetłumaczył również Instytucje Justyniana na język niemiecki. Pośredni związek z prawem rzymskim ma ostatni felieton z rozdziału II: Kandinsky, abstrakcja i prawo rzymskie. Wybitny malarz abstrakcjonista zaczynał światową karierę od studiów prawniczych w Moskwie, gdzie oczarowało go prawo rzymskie swą „wspaniałą, świadomą i wyrafinowaną konstrukcją” (s. 135). Po studiach otrzymał nawet propozycję objęcia katedry prawa rzymskiego w niemieckojęzycznym uniwersytecie w Dorpacie. Zrezygnował jednak z kariery uniwersyteckiej na rzecz sztuki. Stał się (po opuszczeniu w roku 1921 Rosji Sowieckiej) słynnym światowym autorytetem malarstwa abstrakcyjnego. Zachował jednak przez całe życie sentyment do prawa rzymskiego. Na marginesie kariery Kandinskiego Maciej Jońca kończy swój felieton nostalgicznym stwierdzeniem: „Kiedy młody prawnik odrzucał intratną ofertę uniwersytetu w Dorpacie liczył sobie trzydzieści lat. Hipokrytą będzie każdy absolwent prawa, który zaprzeczy, że przykład wielkiego malarza nie skłania do osobistej refleksji. We mnie w każdym razie wywołuje uczucia mieszane, ale na szczęście na razie nie wprowadza w nastrój całkowitej desperacji czy zrezygnowania. Zresztą perspektywa rzucenia prawa rzymskiego

231


Witold Wołodkiewicz

PALESTRA

na przykład dla sadzenia kwiatów, o ile sama w sobie bardzo piękna i poetyczna, jawi mi się jako, no właśnie czysta abstrakcja. Ale jeszcze kilka reform systemu prawniczej edukacji i… kto wie” (s. 141). W rozdziale trzecim – zatytułowanym Prawo rzymskie a literaci i literatura (s. 143– 221) – Maciej Jońca skrupulatnie i z dużym znawstwem wyszukuje najrozmaitsze nawiązania do prawa rzymskiego w polskiej i światowej literaturze. Powołuje tu nie tylko autorów, dla których prawo rzymskie stanowi podstawę naszej współczesnej cywilizacji. Zaczyna oczywiście od znanej powszechnie frazy Henryka Kupiszewskiego, który parafrazując Ernesta Renana [nie: Ronana (sic!)], pisze o trzech dziedzinach kultury antycznej, które wywarły szczególny wpływ na formowanie się duchowego i kulturalnego oblicza Europy: filozofii greckiej, chrześcijaństwa i prawa rzymskiego. Inny polski romanista, Marek Kuryłowicz, ujmuje to jako trzy pagórki cywilizacji europejskiej: Akropolu, Golgoty i Kapitolu (s. 143–144). Prawo rzymskie postrzegane jako prawo dobre, będące fundamentem praw podstawowych, albo też jako niepotrzebny balast utrudniający działanie współczesnego totalitarnego lub pragmatyczno-zadaniowego państwa, przewija się często w literaturze. Maciej Jońca – poza powszechnie znanymi przykładami – powołuje między innymi Jana Kucharzewskiego (Od białego caratu do czerwonego – s. 145), Marcina Kulę (s. 146), Janusza Tazbira (s. 149), Józefa Łobodowskiego (s. 151), Wiktora von Scheffela (s. 155). Osobny felieton w rozdziale III dotyczy Witolda Gombrowicza i jego związków z prawem rzymskim. Gombrowicz zapisał się na Wydział Prawa UW, traktując te studia – podobnie jak wielu innych – jako najmniej absorbujące. Ukończył studia (bez zainteresowania), zachwycając się jedynie prawem rzymskim w wydaniu Ignacego Koschembahra-Łyskowskiego (s. 170). Na marginesie krytycznej wypowiedzi Gombrowicza o współczesnym nauczaniu, które „rozwleczone, rozględzone, biurokratyczne, apatyczne, jest przeciwieństwem prawdziwej nauki, tej zwięzłej, natężonej i elektryzującej” (s. 174), Maciej Jońca pisze: „To samo dotyczy współczesnych polskich uniwersytetów. Pracując w «sektorze szkolnictwa wyższego», widziałem to i tamto, ale do niedawna trudno było mi nazwać pewne zjawiska. Gombrowicz bardzo mi pomógł” (s. 174). W eseju o Czesławie Miłoszu (s. 174–188) widać niechęć polskiego noblisty do prawa rzymskiego. Studiował on prawo w Wilnie. Prawo rzymskie w wydaniu Franciszka Bossowskiego pozostało dlań czymś obcym, co musiał studiować, nie widząc w tym widocznej potrzeby. Wspomnienie o prawie rzymskim pozostało mu jednak przez całe życie (s. 187). W felietonie o Janie Brzechwie Maciej Jońca pisze o awersji, którą późniejszy wzięty adwokat, znawca prawa autorskiego i bajkopisarz żywił do prawa rzymskiego w wydaniu Ignacego Koschembahra-Łyskowskiego. Brzechwa, słuchając wykładów profesora, był zdania, że „profesor urodził się o dwa i pół tysiąca lat za późno i wyobrażał go sobie jako pretora w białej todze plisowanej u dołu szkarłatnym pasem, zasiadającego na krześle kurulnym, zdobionym kością słoniową. Różnice obu utalentowanych osobowości można było ująć w schemat «woda i ogień»” (s. 191). Maciej Jońca znajduje również związek z prawem rzymskim Zbigniewa Herberta i Jerzego Waldorffa. Waldorff w czasie okupacji aplikował u Włodzimierz Kozubskiego,

232


9–10/2013

Marginalia prawa rzymskiego

adwokata wykładającego też prawo rzymskie. Ciekawa jest przygoda Waldorffa (w tle z prawem rzymskim), gdy został on zatrzymany na ulicy przez niemiecki patrol: „Ausweiss – zażądali żołnierze. Pokazał papiery i staranną niemczyzną powiedział, że jest aplikantem adwokackim u profesora prawa rzymskiego na Uniwersytecie Warszawskim. To w zestawieniu z niemiecko brzmiącym nazwiskiem spowodowało, że żandarm natychmiast zmienił formę, w jakiej zwracał się do Waldorffa z Du na Sie. – Pan jest Niemcem – powiedział. – Nie. Polakiem – odparł Waldorff. – Jak to, takie nazwisko, i tak Pan mówi po niemiecku. – Proszę pana, ja o wiele lepiej mówię po angielsku i francusku” (s. 212). Z Koschembahrem-Łyskowskim zetknął się młody Jan Parandowski, gdy przed wybuchem pierwszej wojny światowej przebywał z matką na wakacjach w Grado. Po wybuchu wojny i powrocie matki do kraju Parandowski pozostał w Grado wraz z Koschembahrem, rozmawiali po łacinie, oczekując święta „Assunty”. W zbiorze esejów Z antycznego świata Jan Parandowski syntetycznie skreślił historię prawa rzymskiego: „Rzymianie byli dumni ze swej kanalizacji i swych wodociągów, stawiali je wyżej od piramid egipskich i innych «cudów świata». Przemawiał w tym duch praktyczny, znamienna cecha ich umysłowości. Nietwórczy w sztuce, słabi w nauce i filozofii, stworzyli monumentalne prawodawstwo. Z wyraźną namiętnością oddawali się badaniom, w których oderwane pojęcia słuszności i sprawiedliwości wchodziły w konflikt z nieprzeliczonymi wypadkami codziennego życia. Nikt im w tym nie sprostał. Jeden Rzym miał uczonych prawników i kodyfikatorów w naszym pojęciu. Prawo rzymskie nawarstwiało się wiekami, w nieskończonym szeregu ustaw, dekretów, opinii sądowniczych, by wreszcie w chwili, gdy starożytność ustępowała miejsca nowym czasom, zamknąć się w wielkim «Kodeksie Justyniana». Trudno dziś poruszyć jakiekolwiek zagadnienie prawnicze, żeby nie znaleźć w nim śladu myśli rzymskiej, która je pierwsza podjęła, a często rozwiązała tak, że do dziś nie wiedząc o tym, jesteśmy posłuszni wyrokom zapomnianych pretorów” (s. 217–218). Do tej wypowiedzi Maciej Jońca dodaje swój komentarz: „Krótko i na temat. Konia z rzędem temu, kto zwięźlej streści historię rozwoju prawa rzymskiego w starożytności” (s. 218). W ostatnim, czwartym rozdziale książki – O recepcji inaczej (s. 223–340) – Autor zajmuje się wątkami prawa rzymskiego w dziełach i wypowiedziach nie tylko profesjonalnych romanistów, lecz również osób, dla których „prawo rzymskie” jest jedynie synonimem pozytywnych lub negatywnych oczekiwań. W jedenastu esejach/felietonach Maciej Jońca pokazuje różne skojarzenia z prawem rzymskim. Pisze o ocenach tego prawa, które wyrażał 22-letni student prawa Georg Jellinek, zestresowany przygotowaniami do ostatecznego egzaminu. Pisze o kobietach adwokatach. Przypomina pierwszą polską adwokatkę Helenę Wiewiórską (s. 231) oraz rzymską Karfanię, której pęd do występowania w sądach (s. 239) spowodował wydanie edyktu zakazującego występowania w sądzie kobietom [D.3.1.1.4-5: (…) ne virilibus officiis fungantur mulieres: origo vero introducta est a Carfania improbissima femina (…)]. W felietonie zatytułowanym Cosmopolis autor porusza problem wykorzystywania   Spoglądam tu na zdjęcie grupy kolegów mojego ojca Ludwika Wołodkiewicza z czasów studiów w Petersburgu. Wśród nich znajduje się późniejsza adwokat Helena Wiewiórska.

233


Witold Wołodkiewicz

PALESTRA

rzymskiej ideologii władania światem do uzasadnienia kolonizacji nowo odkrytego świata (s. 242–249). Wychodząc od rzymskiego powiedzenia in vino veritas, w eseju Nunc est bibendum cytuje fraszkę Jana Kochanowskiego, opisującą, jak polscy koledzy upijali Piotra Rojzjusza, wykładowcę prawa rzymskiego w Krakowie (s. 257). W eseju O prawniczej łacinie podzwonne (s. 257–271) Maciej Jońca nostalgicznie pisze o zanikaniu nauczania języka łacińskiego i ograniczaniu prawa rzymskiego na studiach prawniczych. Nawiązuje do nieudanych prób eliminowania prawa rzymskiego w projekcie Ministerstwa Sprawiedliwości z roku 1946. Warto tu też przytoczyć fragment wiersza Władysława Broniewskiego z roku 1949 (s. 263): Rewolucjo! – któż wiatr powstrzyma, kto ziemię zawróci w biegu? Rewolucjo, tablice praw Rzymu Obalamy od Chin po biegun! W ostatnich sześciu felietonach/esejach (Gaudeamus igitur, Było… minęło… – „rzymskie” epizody ze studenckiego żywota osób znanych i mniej znanych, Prawo rzymskie – dla jednych błogosławieństwo, dla innych trauma, Rafał Taubenschlag we wspomnieniach i anegdocie, Adwokat diabła. Hans Frank i prawo rzymskie, Inny świat. Prawo rzymskie a sowiecka Rosja) Maciej Jońca zgromadził różne opowieści dotyczące prawa rzymskiego lub osób z nim związanych. Są tu opisane przygody znanych osób, które „otarły” się o prawo rzymskie (s. 278–293) oraz wspomnienia i anegdoty dotyczące profesorów prawa rzymskiego. Sporo miejsca zajęła postać Rafała Taubenschlaga (s. 300–314). Znalazła się tu również Trzecia Rzesza z § 19 programu NSDAP i Reichsrechtsfuehrerem Hansem Frankiem (s. 315–327). Nie zabrakło również krajów socjalizmu realnego. Zacytuję tu rozmowę – z prawem rzymskim w tle – z sędzią śledczym Szeptałowem z Łubianki, którą zanotował krytyk literacki i socjolog, Razumnik Wasiliewicz Iwanow (s. 332): [Iwanow] – „Państwo powinno karać ludzi za to, co robią, a nie za to, co myślą. Prawo rzymskie głosiło, że cogitationis [poenam] nemo patitur. [Szeptałow] – Cóż to znaczy? – Znaczy to, że myśli nie są karalne. Juryści rzymscy ustalili tę zasadę przed dwoma tysiącami lat. – Byli z pewnością niespełna rozumu – odparł ze szczerym osłupieniem Szeptałow”. Znakomitą i świetnie napisaną książkę Macieja Jońcy winni przeczytać ci wszyscy, których interesuje nietuzinkowe spojrzenie na historię i nauczanie uniwersyteckie. Warto ją polecić również osobom zajmującym się profesjonalnie prawem rzymskim. Niechaj nabiorą pewnego dystansu do kultywowanej przez nich dyscypliny. Do miodopłynnych ocen mała łyżeczka dziegciu: Autor powinien bardziej starannie robić korektę wydawniczą!

Zob. np.: s. 10, nota 3; 34, nota 35; 4–42; 143; 152; 171, nota 46; 309.

234


PPo lekturze Andrzej Bąkowski „Biuletyn Informacyjny” Taki był tytuł najbardziej opiniotwórczego tygodnika i organu polskiej prasy konspiracyjnej w okresie okupacji niemieckiej na terenie Generalnego Gubernatorstwa w latach 1939–1945, tygodnika-fenomenu, bo ukazywał się regularnie na polskim podziemnym rynku wydawniczym – mimo najsurowszych represji grożących wydawcom, drukarzom, kolporterom i – oczywiście – czytelnikom pisma. Tygodnik popularnie nazywano „gazetką”, ponieważ charakteryzował się niewielkim formatem, cienkim papierem, by można go było łatwiej kolportować, ukryć, porzucić lub zniszczyć w przypadku grożącego niebezpieczeństwa, a tego akurat podczas okupacji nie brakowało. Polacy się o nie nieustannie ocierali. „Biuletyn” ukazywał się w Warszawie od końca września 1939 r. do 3 października 1944 r. W czasie Powstania Warszawskiego wydawany był jako „Dziennik” w nakładzie około 20 000 egzemplarzy. Od 5 listopada 1944 r. do stycznia 1945 r. redakcję „Biuletynu” przeniesiono do Krakowa, gdzie pierwszy jego numer ukazał się 10 grudnia 1944 r., a ostatni 19 stycznia 1945 r. Pierwszy w ogóle egzemplarz „Biuletynu” ukazał się w końcu września 1939 r. i wyszedł w nakładzie 90 egzemplarzy. Łącznie w latach 1939–1945 ukazało się 317 numerów tego pisma. Nakład każdego numeru przeciętnie dochodził do 47 000 egzemplarzy. „Biuletyn” był zatem najważniejszym i wydawanym w największym nakładzie pismem konspiracyjnym w okupowanej przez Niemców Polsce. Dodać mi wypada, że od 1941 r. wychodziły też jego wydania prowincjonalne. To, co bardzo ważne, to skład redakcji. W latach 1939–1944 redaktorem naczelnym był legendarny autor Kamieni na szaniec Aleksander Kamiński, działający pod różnymi pseudonimami: „Kaźmierczak”, „Hubert”, „Fabrykant”, „Kamyk”. To on był z reguły autorem znakomitych artykułów wstępnych „Biuletynu”. Pismo współredagowali ponadto: Stanisław Berezowski, Kazimierz Wagner, Maria Straszewska, a współpracownikami byli: Wiktoria Goryńska, Włodzimierz Antoniewicz, Ewa Rybicka, Jerzy Grasberg, Kazimierz Gorzkowski, Tadeusz Kwaśniewski, Janusz „Wierusz” Kowalski. Redaktorem naczelnym „Biuletynu” w Krakowie był Kazimierz Feliks Kumaniecki, a sekretarzem redakcji Władysław Bartoszewski.

235


Andrzej Bąkowski

PALESTRA

„Biuletyn” – ogólnie biorąc – był wydawnictwem działającym z ramienia Polskich Sił Zbrojnych w Kraju. Początkowo tygodnik wydawany był przez Dowództwo Okręgu Warszawa-Miasto Służby Zwycięstwu Polski. Potem był organem centralnym Związku Walki Zbrojnej, a po reorganizacjach organem prasowym Armii Krajowej. Wiosną 1941 r. stał się centralnym organem prasowym VI Oddziału Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej. W niniejszym tekście wykorzystałem Część II roczników 1942–1943 oraz Część III przedruku rocznika 1944 r. (do Powstania Warszawskiego 1944 r.). Te dwa tomy powstały jako numery specjalne, 2 (195) i 3 (200) „Wojskowego Przeglądu Historycznego”. Całości nie zdołałem zgromadzić w swojej biblioteczce. Przedruki „Biuletynu Informacyjnego” powstały dzięki Ministerstwu Obrony Narodowej (wydawcy), a ukazały się nakładem Domu Wydawniczego Bellona i „Przeglądu Historyczno-Wojskowego”. Rada Naukowa przedsięwzięcia składała się z wielu znaczących polskich historyków, którzy czuwali nad rzetelnym i krytycznym przygotowaniem materiału do druku. Tom obejmujący lata 1942–1943 dotyczy okresu, kiedy to Niemcy weszły zdecydowanie w fazę przegrywania wojny, groźnym symptomem stały się mordercze walki na Wschodzie z Armią Czerwoną. Wehrmacht początkowo co prawda odnosił sukcesy, ale też ponosił spektakularne klęski. Punktem zwrotnym była na początku 1943 r. kapitulacja feldmarszałka Paulusa pod Stalingradem. Niedługo potem nadeszła klęska na Łuku Kurskim. W innych teatrach wojennych Niemcy również w tym czasie ponosiły druzgocące porażki, jak utrata Tunezji. Wojska amerykańskie wylądowały w Afryce Północnej, następnie na Sycylii, w południowych Włoszech. Włochy skapitulowały. Na Atlantyku nastąpił kres sukcesów niemieckich łodzi podwodnych, tzw. wilczych stad. Cały obszar Niemiec, wszystkie tereny, gdzie zlokalizowany był przemysł wojenny, poddane były straszliwym w skutkach bombardowaniom ze strony lotnictwa alianckiego. To wszystko sprawiło, że zwycięstwo niemieckie w II wojnie światowej stało się niemożliwe. W krajach okupowanych zamilkły audycje nadawane przez megafony, zwane powszechnie w Polsce „szczekaczkami”. Plakaty niemieckie z hasłem Deutschland siegt an allen Fronten tzw. mały sabotaż zamieniał na Deutschland liegt an allen Fronten. W Polsce narastał opór w postaci akcji zbrojnych Armii Krajowej, która uwalniała więźniów, wykolejała niemieckie pociągi, likwidowała przedstawicieli niemieckiego aparatu represji, zdrajców i agentów oraz innych wysługujących się Niemcom; piętnowano zaprzańców, volksdeutschów, demolowano urzędy pracy, aby zapobiec wywózkom na roboty do Niemiec. W okupowanej Polsce w kwietniu 1943 r. ukazały się wstrząsające niemieckie informacje o sowieckiej zbrodni w Katyniu popełnionej na oficerach polskich. W następstwie tego doszło do zerwania stosunków dyplomatycznych przez rząd sowiecki z polskim rządem w Londynie. W kraju rosła tymczasem propaganda sowiecka, ale też i antysowiecka. „Biuletyn Informacyjny” piętnował agenturę sowiecką w postaci PPR. W tym czasie Niemcy finalizowali akt ludobójstwa dokonanego na populacji polskich Żydów, wysiedlali Polaków z Zamojszczyzny, a Ukraińcy dokonywali rzezi Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Na łamach „Biuletynu” promuje się ideę demokratycznego Państwa Polskiego, które weźmie w opiekę wszystkie środowiska, ludzi skrzywdzonych przez wojnę i okupację. Wszyscy obywatele będą równi wobec prawa. Informowano, że Armia Polska walczy

236


9–10/2013

„Biuletyn Informacyjny”

wspólnie z aliantami na wielu frontach II wojny światowej, że Armia Krajowa jest jedyną całkowicie legalną formacją zbrojną w kraju, że Rząd Polski w Londynie i Delegatura Rządu na Kraj są jedynymi legalnymi organami Państwa Polskiego; że Rząd Polski stoi na stanowisku nienaruszalności granic na Wschodzie. Ukazujące się artykuły, polecenia i zalecenia budziły coraz większy opór społeczeństwa polskiego i aktywizowały obywateli, którzy nie angażowali się wcześniej w czynne akcje pomocy środowiskom prześladowanym przez okupanta. W „Biuletynie” zamieszczony został m.in. komunikat zawierający dziesięć przykazań dla Polaków na rok 1943. Oto one:   1. Nie będziesz miał żadnych przywódców ani żadnych ojczyzn cudzych przed Polską;   2. Nie będziesz nazywał się imieniem Polaka nadaremnie. W wojnie tej pamiętaj, że być Polakiem to znaczy kochać Ojczyznę i swój honor nade wszystko;   3. Nie będziesz utrzymywał stosunków z żadnym Niemcem. Każdy Niemiec to twój wróg;   4. Masz być posłuszny i karny wobec zleceń naszego Rządu i Naczelnego Wodza w Londynie i jego Przedstawiciela w Kraju;   5. Nie zabijaj w innych wiary w sprawiedliwość, nadejdzie ona wraz z wolnością. Ukarze zdrajców i sługusów;   6. Nie kradnij mienia państwowego polskiego ani pożydowskiego;   7. Nie pomagaj Niemcom w niecnych poczynaniach;   8. Nie dawaj fałszywego świadectwa przeciw rodakom swoim;   9. Staraj się utrudniać oddawanie Niemcom kontyngentów rolnych i zwierzęcych, których potrzebują; 10. Nie słuchaj fałszywej, pozornie przyjaznej, w istocie wrogiej nam propagandy komunistycznej. Komuniści, gdyby mogli, zrobiliby nam to samo, co robią dziś Niemcy. To tacy wrogowie jak Niemcy. W „Biuletynie” ukazywały się komunikaty o strzelaniu, z mocy orzeczeń sądów podziemnych, do funkcjonariuszy administracji niemieckiej i polskich zdrajców. Odnotowałem, że w Mińsku Mazowieckim – gdzie mieszkałem przez całą wojnę, uczyłem się na tajnych kompletach i służyłem w Szarych Szeregach oraz Armii Krajowej – zastrzelono szczególnie zbrodniczego szefa policji niemieckiej Schmidta. Komisariat tej policji znajdował się nie dalej niż sto metrów od mojego domu przy ul. Warszawskiej. W „Biuletynie” z 8 lipca 1943 r. powiadomiono Polaków o tragicznej śmierci gen. Władysława Sikorskiego w katastrofie lotniczej w pobliżu Gibraltaru. W „Biuletynie” nr 38 z 23 września 1943 r. opublikowano artykuł pt. Komunizm narzędziem podbojów Rosji. Streszczając istotę tego artykułu – autor wyraża kategoryczny pogląd, że komunizm to imperializm w czystej postaci. Wskazuje, że Polak nie może być komunistą, bo komunista przestaje być Polakiem. „Biuletyn Informacyjny” z 18 listopada 1943 r. ukazał się z hasłem: „Rzesza w ruinie, Polska nie zginie” – w nawiązaniu do bombardowań przez aliantów terytorium Niemiec. Wypada mi wskazać, że wiele numerów „Biuletynu” posiada podobne hasła lub opatrzone jest fragmentami wierszy znakomitych polskich poetów. „Biuletyn” stanowił syntezę życia Polaków pod okupacją niemiecką lat 1939–1945. Jest

237


Andrzej Bąkowski

PALESTRA

opisem działań polskich sił zbrojnych na Zachodzie, na wszystkich frontach. Z uwagi na zawarte w „Biuletynie” treści był on wielkim politycznym i społecznym quasi-moralitetem na drodze do odzyskania przez Polaków niepodległości. Może jeszcze jedno bardzo osobiste wspomnienie, ściśle związane z lekturą „Biuletynu” w czasie ostatniej wojny. Mińsk Mazowiecki oddalony jest od centrum Warszawy o czterdzieści kilometrów. Było lato, upalny sierpień 1943 r. Siedzimy w pokoju na I piętrze domu rodzinnego przy ul. Warszawskiej 97, około godziny dwudziestej. Moja Matka, Janina Bąkowska, brat cioteczny – student tajnej Politechniki Warszawskiej Janusz Czulak, ja – uczeń tajnych kompletów gimnazjalnych oraz trzy ciotki, w tym ciotka Ola Czulakowa. Wiedzieliśmy, że za czytanie „Biuletynu” grozi śmierć. Mimo to na stole leżał egzemplarz gazetki. Nagle dobiegł nas piekielny łomot do drzwi, pięściami. Tak do polskich domów wchodzili tylko Niemcy. Wrzask, ryk i łomot. Obezwładnić strachem, a wszystko powiedzą. Matka – wrażliwa i o bardzo delikatnej strukturze psychicznej – bardzo bała się Niemców. Złapała ze stołu „Biuletyn”, zapaliła zapałkę (wszystkie siostry paliły papierosy), podpaliła „bibułę” i włożyła przez drzwiczki do pieca kaflowego. Zamknęła drzwiczki i stanęła oparta plecami o zimny przecież w lecie piec, w którym płonął „Biuletyn”. Słyszałem palący się z leciutkim szelestem papier. Jako pierwszy wpadł żandarm, a za nim trzech cywili. Jeden – mówiący nieźle po polsku – zapytał, gdzie jest major Czulak (od dawna był poszukiwany, bo od paru lat działał w Warszawie w konspiracji akowskiej). Ciotka Ola Czulakowa odpowiedziała, że męża nie ma z nami od początku wojny. Nastąpiła rewizja w trzech pokojach. Wyrzucanie wszystkiego na podłogę. Matka ciągle stała oparta o piec. Mówiący po polsku cywil poinformował ciotkę Czulakową, że zabierają syna do Warszawy. Ciotka rozpłakała się. Wtykała do rąk Janusza różaniec. Nagle cywil złagodniał. Dlaczego? Może katolik? Niech się pani nie boi. Przesłuchamy i jutro wróci. Istotnie, wrócił cały, nawet niepobity, z Alei Szucha. Co wpłynęło na zmianę nastawienia Niemca? Zobaczył on fotografię mojego ojca w mundurze z I wojny światowej. Nie ona jednak nas wtedy uratowała, ale moja Matka. W piecu pozostała garstka popiołu.

238


PProcesy

artystyczne

Marek Sołtysik Zbrodnia i konsternacja (cz. 1) Bandyci spoza „sfer przestępczych” W poniedziałek, 14 maja 1934 roku, pięćdziesięcioczteroletni doktor Józef Nüssenfeld – jak w każdy dzień powszedni po ósmej rano – wyszedł z kamienicy przy ul. Potockiego 12, w której mieszkał. Krakowem zawładnęła wiosna. Z frontowych okien mieszkania na drugim piętrze, skąd był widok na Planty z właśnie złoto rozkwitłą forsycją, wyglądała rosła, trzydziestodwuletnia Anna Garncarzówna, odprowadzając wzrokiem „służbodawcę”, szczupłego pana z pięknie utrzymanym wąsem i w kosztownych szkłach o niemal niezauważalnych oprawkach. To on, dr Nüssenfeld – nieżonaty, asystent kliniki chirurgicznej UJ, był dyrektorem Szpitala Żydowskiego , przyjmował także  Ówczesna ul. Andrzeja Potockiego nazywała się pierwotnie ul. Kolejową. Dziś nazywa się ul. Westerplatte (za okupacji hitlerowskiej – Ostring, na przełomie lat 40. i 50. XX w. – Stalina) i biegnie, już od pierwszej ćwierci XIX w., od placu przed dworcem do gmachu Poczty Głównej. Kamienice, w których mieszkali i ordynowali znani i zamożni lekarze (bliskość dworca to doskonała lokalizacja), stoją po jednej stronie ulicy. Po drugiej rozpościerają się Planty. (Po tragicznej śmierci namiestnika Galicji Andrzeja hr. Potockiego, zamordowanego we Lwowie przez ukraińskiego nacjonalistę w 1908, Kraków uczcił pamięć męża stanu i w jednej osobie twórcy Ochotniczej Straży Pożarnej w Krakowie, nadając jego imię tej właśnie ul. Kolejowej, przy której stał i stoi do dziś reprezentacyjny i funkcjonalny gmach Straży Pożarnej). Piękna i malownicza ulica, przewiewna i pełna ogrodów, jaśniała od rezydencji arystokracji i plutokracji. Dziś w dawnym pałacu Pusłowskich (pod nr. 10) mieści się Instytut Muzykologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, a w pałacyku Juliusza Judy Jutkiewicza (pod nr. 9) Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna.  Funkcję dr. Nüssenfelda oraz nazwę szpitala ówczesna prasa podawała różnie, a to: „prymariusz [dziś ordynator] szpitala Gminy Izraelickiej”, „dyrektor Szpitala Izraelickiego”, „dyrektor Szpitala Izrael” itp. Dr Nüssenfeld był w tym czasie w istocie dyrektorem i lekarzem naczelnym tej różnie nazywanej, świetnie wyposażonej, nowoczesnej placówki z pięknymi tradycjami, z adresem: ul. Skawińska 8. W czasie okupacji hitlerowcy w ramach akcji „Endlösung der Judenfrage” opróżnili szpital do tego stopnia, że urządzili tam skład mebli; pacjentów i personel przenieśli do getta. Po II wojnie światowej szpital na nowo wyposażono. Kompleks gmachów przy ul. Skawińskiej 8 jest obecnie użytkowany przez służbę zdrowia. Dziś mieszczą się w nim: klinika Instytutu Medycyny Wewnętrznej Akademii Medycznej w Krakowie, przychodnia Szpitala im. Gabriela Narutowicza, przychodnia przeciwgruźlicza Szpitala im. Jana Pawła II i dzielnicowy Zespół Opieki Zdrowotnej. Przy okazji: jeżeli nie wskazuję innych źródeł, korzystałem z artykułów, relacji z przebiegu śledz-

239


Marek Sołtysik

PALESTRA

w Kasie Chorych, sprawował funkcję skarbnika w Towarzystwie Lekarskim. Zazwyczaj wracał do domu na obiad nie później niż o czwartej po południu. Potem jeszcze, jako urolog, ordynował w domu – miał gabinet, do którego prowadziły te same drzwi, co do mieszkania. Dla dostawców, a także dla służącej, która pracowała u niego siódmy rok, były przeznaczone schody i drzwi kuchenne. Doktor był człowiekiem ostrożnym; nie dopuszczał nawet myśli o pustym mieszkaniu, gdy on jest poza domem. Kiedy wychodził rano, w domu pozostawała służąca, która wcześniej zdążyła zrobić niezbędne zakupy. Jeśli się ma takie zaciszne, drogo opłacane lokum, to nie po to, by ktoś w nim zakłócał domowy mir. A poza tym… Szeptano tu i ówdzie, że doktor trzyma pieniądze w domu. Ale jego takie szepty nie obchodziły. Nie brał pod uwagę prymitywnych ludzkich instynktów, wyzwalanych przez głód. Żył w innej niejako rzeczywistości niż masy bezrobotnych i rosnące lawinowo zastępy zdegradowanych. Miał spore dochody, a konta w bankach nie zakładał. Książeczki oszczędnościowe zlikwidował w tych niepewnych czasach. Gości służącej tolerował. Poprzedniego dnia, w niedzielę, w służbówce przylegającej do kuchni Garncarzówna przyjmowała koleżanki, których głosy słyszało się z klozetu w korytarzyku za przedpokojem. To było jedyne pomieszczenie wspólne. Poza tym, cóż, służąca miała narzeczonego, a także – u krewnych w domu rodzinnym pod Myślenicami – małoletniego syna, o którym nikt tu oprócz doktora nie musiał wiedzieć i dla którego składała pieniądze. Poczucie bezpieczeństwa mieszkańców czystej, wytwornej dzielnicy zmniejszyło się od jesieni 1933, kiedy to w przecznicy Potockiego, o pięć domów w stronę dworca – przy ul. Pańskiej – małżeństwo bezrobotnych inteligentów, Maliszów, dokonało w mieszkaniu państwa Süskindów skrytobójczego rabunkowego mordu na nich i na listonoszu pieniężnym Przebindzie . Dwa lata wcześniej – nieopodal, róg Niecałej i Radziwiłłowskiej, rozgłośna tragedia: nocne zabójstwo Emilii Jawieniówny, córki potentata obuwniczego, dokonane przez zawiedzionego w miłosnych uczuciach Jana Golańskiego, który trzecim strzałem rewolwerowym siebie także pozbawił życia. I mieszkańcy, i pacjenci teraz wydawali się odrobinę nieufni. No właśnie. Tego więc ranka z wysokich okien odprowadzała wzrokiem doktora Nüssenfelda nie tylko jego służąca. Z drugiej strony ulicy, siedząc na Plantach na ławce, twa, sprawozdań z sal sądowych, drukowanych od 14 maja 1934 do 1 października 1934 w „Czasie” (Kraków), „Ilustrowanym Kurierze Codziennym” (Kraków), w „Tajnym Detektywie” (Kraków), „Kurierze Powszechnym” (Kraków–Lwów) i w „Echu” (Łódź), w „Nowinach Codziennych” (Warszawa), w „Polonii” (Katowice). Cenną pomocą we wszystkich etapach pracy nad odtwarzaniem zdarzeń sprzed osiemdziesięciu lat był bogaty materiał ikonograficzny (fotografie z procesu, przedstawiające oskarżonych, świadków, biegłych sądowych, adwokatów, sędziów oraz przysięgłych w scenerii sądu, w miejskim plenerze i podczas wizji lokalnej, wykonywane przez fotoreportera z koncernu prasowego Mariana Dąbrowskiego, wydającego m.in. IKC oraz tygodnik „Tajny Detektyw”).   Dziś ul. Marii Skłodowskiej-Curie.   To temat jednego z planowanych „Procesów artystycznych”. Sprawa Maliszów jednak, w przeciwieństwie do dziś omawianej, a wstydliwie przemilczanej, jest szerzej znana – była zresztą kanwą przejmującego filmu fabularnego Grzegorza Królikiewicza Na wylot. Nadmieniam przy okazji, że odnalazłem pewne niepublikowane dotąd materiały dotyczące przeszłości Malisza, z których wynika, że morderca już parę lat wcześniej wszedł w konflikt z wymiarem sprawiedliwości.   Ul. Niecała nazywała się już w 1934 r. ul. Ludwika Zamenhoffa i tak pozostało do dziś.

240


9–10/2013

Zbrodnia i konsternacja...

obserwował go także, z twarzą częściowo osłoniętą niby to czytaną gazetą, człowiek, którego doktor znał. Był to mąż młodej sekretarki w Towarzystwie Lekarskim oraz dobrze opłacanej urzędniczki w PAT , do niedawna student krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, Władysław Bobrzecki. Dzień jak co dzień. Od czasu, kiedy jedno z pomieszczeń potężnej kamienicy przeznaczono na magazyn firmowy „Dywan”, mieszkańcy niby przyzwyczaili się do obcych, do klientów, którzy kręcili się po klatce schodowej – ale nie do tego stopnia, żeby tracić czujność. O dziewiątej rano widziano i słyszano Garncarzównę, jak przez okno rozmawiała ze znajomymi, którzy się zatrzymali na ulicy. Potem służąca z III piętra kłóciła się z Garncarzówną, stojącą w otwartych drzwiach swojego II piętra; nagle służąca Nüssenfelda przerwała spór i gwałtownie zamknęła drzwi. Służąca z III domyśliła się, że koleżanka pobiegła na dochodzący z mieszkania dzwonek do drzwi kuchennych lub dzwonek telefonu. Inżynier Blütbaum, na chwilę otworzywszy zabezpieczone łańcuchem drzwi swojego mieszkania, zwrócił uwagę na trzech, a może nawet czterech obcych mężczyzn, którzy zbyt cicho przemierzali schody. Pan Braciejowski, którego mieszkanie sąsiadowało przez ścianę nośną z mieszkaniem doktora, około dziesiątej rano usłyszał jeden krzyk, który dobiegł stamtąd. Nic mu do głowy nie przyszło. Dziecko, myślał, ktoś przyprowadził jakieś dziecko. Niby nic, a jednak… W centrali telefonicznej o jedenastej przed południem zwrócono uwagę, że numer telefonu 135-02 (należący do dr. Nüssenfelda) nie odpowiada. Przekonano się o tym, ponieważ ktoś kilkakrotnie usiłował się połączyć. Wobec tego z pobliskiej Poczty Głównej wysłano montera, żeby sprawdził, czy aparat aby nie jest zepsuty. Nikt monterowi drzwi nie otworzył mimo wielokrotnie ponawianego dzwonienia. Tego samego dnia w południe trzej młodzi mężczyźni, którzy dla odpoczynku zatrzymali się za kopcem Kościuszki, skręcili w stronę Bielan. Jednym z nich był Kazimierz Bobrzecki. Nie miał przy sobie szkicownika, lecz porządną skórzaną teczkę. W pewnej chwili, gdy byli w rejonie Przegorzał, oddał ją komuś, kto szedł z nim, ale kogo trudno byłoby nazwać kolegą. W wyrazie jego twarzy tliło się coś, co mogło zarazem odstręczać i przyciągać, miał w sobie coś prostackiego. Z jakichś powodów wydawał się wręcz nieokrzesany. No i ten zaniedbany ubiór. Owszem, był w garniturze barwy kawy z mlekiem i w miękkim kapeluszu – ale to wszystko wyglądało jak strój i codzienny, i na noc. Przy schludnym Bobrzeckim i trzecim mężczyźnie, wysokim, szczupłym, przystojnym, o urodzie amanta, ten, który teraz zakopywał wypchaną teczkę, nie wyglądał nawet na ich służącego. Panowie tymczasem szli dalej. Odwrócili się na chwilę i przystanęli, obserwując, jak ich wspólnik ugniata butami ślady w miejscu zakopania teczki, a potem niedaleko, między dwoma bukami, ustawia cztery omszałe głazy. Sami w tym czasie   PAT – Polska Agencja Telegraficzna – oficjalna agencja informacyjna Rządu RP. Została założona jesienią 1918 r. (Po przewrocie majowym ważniejsze stanowiska powierzono piłsudczykom). Z własnym serwisem fotograficznym, korzystająca z usług fotoreporterów, wydająca szczegółowe biuletyny, od 1927 emitująca tygodniowe kroniki filmowe, zatrudniała w roku 1934 ok. 200 pracowników umysłowych, świetnie opłacanych, w pełni dyspozycyjnych, działających w oddziałach w Krakowie (ul. Mikołajska), we Lwowie i w Warszawie (w kolejności powstawania oddziałów). Od roku 1933 prezesem PAT był Konrad Libicki (późniejszy, od września 1938, dyrektor naczelny Polskiego Radia).

241


Marek Sołtysik

PALESTRA

uporali się z zakopaniem worka z dolarami w złocie i kasetki z precjozami. Na to kamienie, żeby przycisnąć. Na pewno czytali Zbrodnię i karę Dostojewskiego. Ale czy nie przysnęli przy części zajmującej się drugim członem tytułu? Przed trzema godzinami ci sami mężczyźni wyszli kuchennymi drzwiami z mieszkania na drugim piętrze przy ul. Potockiego 12, unosząc tę właśnie teczkę i zawiniątka oraz paczkę taką, jak do nadania na poczcie. Każdy z osobna. Po kilku minutach spotkali się w trafice na rogu ul. Szpitalnej i Małego Rynku, w cieniu kościoła Mariackiego. Trafikę prowadził brat Bobrzeckiego, Stanisław. Nie wydawał się zdziwiony wizytą. Kiedy handlował gazetami i papierosami, a jeden z panów udał się „na stronę”, drugi do sklepu, trzeci, właśnie Stanisław Bobrzecki – korzystając z nieobecności wspólników – schował do własnej kieszeni plik banknotów dwudziestodolarowych o rozmaitych nominałach, w sumie 1050 dolarów . Wtopili się w ten krakowski poniedziałkowy dzień, w ich twarzach, gestach nie było na pierwszy rzut oka niczego, co mogłoby sprowokować pytanie o powód rozdrażnienia, roztargnienia, cierpienia, przemęczenia. Przeciwnie, ci trochę dziwni kumple wyglądali na zadowolonych z siebie, ze świata, w którym żyją, ze słońca, które im świeci. Doktor Nüssenfeld, zmęczony pracą i głodny, długo dzwonił do drzwi. Tak jeszcze nie było co najmniej od siedmiu lat. Ona nie otwiera. Niemożliwe, żeby zerwała ten niepisany punkt umowy i gdzieś sobie wyszła – taka przecież solidna i ostrożna! Ale co było robić; wyciągnął z teczki klucz i… ale klucz wchodził tylko na pół centymetra. Okazało się, że od wewnątrz tkwił inny klucz w tym zamku… Od strony mieszkania ktoś więc ostatnio musiał zamykać drzwi. Doktor na razie nie wzywał nikogo, opanował się i najdelikatniej, z wiarą w skuteczność, po paru minutach manewrowania zdołał wypchnąć klucz; no tak, po tamtej stronie zadźwięczał, spadając na wywoskowany parkiet. Doktor przekręcił swój klucz i wszedł do mieszkania. Wpadł tam raczej. Uderzony dziwną ciszą i przykrym brakiem zapachu obiadu, rzucił się na ratunek kobiecie, która leżała na podłodze w jadalni i twarz miała przykrytą makatką. Tak, to Anna, służąca. Nie do odratowania. Od kilku godzin martwa. Sińce, zadrapania; musiała się bronić, mocna; i bronić jego mieszkania. Silna. Z jednym napastnikiem dałaby sobie radę. Teraz dopiero, jeszcze klęcząc nad zmarłą, leżącą z szyją zapętloną niestarannie w jego własny kitel lekarski i z kłębem ligniny w gardle, rozejrzał się po jadalni, zobaczył rozbity kufer… obok pilnik, pogrzebacz… o, tym ktoś rozpruł zamek! Będzie dzwonił. Oprócz tego, że na podłodze leżały zwłoki osoby, która stoczyła desperacką walkę z napastnikiem, i z kufra skradziono masę pieniędzy oraz precjoza, w mieszkaniu nie było wyjątkowego nieładu. Z biurka wyjęto szuflady, inne rzeczy nie były ruszane; ten ktoś, ten bandyta musiał znać zwyczaje domowników i rozkład mieszkania, no tak, słuchawka telefonu wisi… doktor się domyślił, dlaczego żona jednego z pacjentów skar   Według kursu w 1934 r. za 1 dolara płacono 5 zł 20 gr. Kwota więc, jaką zagarnął tylko dla siebie Bobrzecki (5460 zł), mogłaby jemu samemu pozwolić na całkiem przyzwoite życie przez trzy lata. W jednym z kolejnych zeznań Bobrzecki powie, że niebawem po dokonaniu zbrodni i rabunku, wskutek nowych okoliczności (zdrady Dońca, o czym będzie mowa), wykazał gotowość podzielenia się z Schenkirzykiem tymi coraz bardziej brudnymi pieniędzmi. Nie wiemy, czy istotnie składał Schenkirzykowi taką propozycję, z dalszych zeznań kolegów i nieszczęsnych wspólników nie wynika jednak, żeby doszło do podziału tej kwoty.

242


9–10/2013

Zbrodnia i konsternacja...

żyła się, że nie może się dodzwonić do jego domu. Położył słuchawkę na widełki. Teraz telefon działa. – Proszę łączyć z policją! Wie, że zrabowano mu dużo, ale dopiero po błyskawicznym przyjeździe komisarza, w asyście funkcjonariuszy (od paru dni czapki pokryte białymi pokrowcami, sezon letni, z daleka lepiej widać) przekonuje się, że zrabowano wszystko, co w domu należało do niego (kufer służącej pozostał nienaruszony, pokaźna kwota pomoże kiedyś jej synowi w życiowym starcie). Nüssenfeld, stając przed koniecznością obliczenia strat, sztywnieje na myśl, że było tego (w dolarach, w dolarach w złocie i w złotych polskich plus biżuteria) nie mniej niż 90 000 złotych! (Majątek! Skoro nauczyciel zarabiał rocznie 1560 zł, to na tę kwotę musiałby pracować przez pół wieku! Nie wydając, rzecz jasna, ani grosza ze swego zarobku). Śledztwo, pod kierunkiem nadkomisarza Pollaka, prowadzono w trybie przyśpieszonym. Żadnych poszlak. Poza tym, że specjaliści określili sposób zadzierzgnięcia kitla na szyi ofiary jako „babski węzeł”. I ta makatka rzucona na twarz trupa. Ach, wrażliwość. W zbrodni mogła pomagać kobieta. Profesor Jan Stanisław Olbrycht, znany specjalista medycyny sądowej, dokładnie obejrzał zwłoki i na miejscu, i podczas sekcji, w gmachu przy ul. Kopernika, o kilka domów dalej, pierwsza przecznica w lewo. Nie ma śladu, który mógłby naprowadzać na ślad sprawców zbrodni. Prasa podaje, że narzeczony Garncarzówny jest poza zasięgiem podejrzeń, lecz nie wyjaśnia, dlaczego. W ogóle trochę tajemnic. Skonfiskowano nakład jednej z krakowskich gazet, czy to dla dobra śledztwa, czy dla zachowania pozorów międzyludzkiej harmonii. Młodą kobietę zabito. Z mieszkania doktora zniknęły wartości, jak się okaże, wyższe niż 90 000 zł . A co konkretnie zostało skradzione? Teczka skórzana nowa, ciemnobrązowa, z zawartością 300 dolarów w złocie (po 20 dol.), 7800 dolarów w banknotach jedno-, dwu-, pięcio-, dziesięcio-, dwudziesto-, pięćdziesięcio- i studolarowych, nieważne już książeczki oszczędnościowe (Banku Związkowego i Miejskiej Kasy Oszczędności), pierścionek z matowego złota z brylancikiem, kilka złotych zegarków krytych i bez kopert, ze złotymi łańcuszkami (Anker, Schafhausen), szpilka złota do krawata ze szmaragdem, wysadzana brylancikami, zepsuty zegarek męski w oprawie z masy perłowej, wreszcie austriacki złoty krzyż zasługi Verdienstkreutz i austriacki złoty krzyż zasługi Czerwonego Krzyża. Co pojawiło się w mieszkaniu? Kapelusz męski z wyszytym wewnątrz monogramem S.S. Bandyta w pośpiechu widocznie zamienił kapelusze i wyszedł w nakryciu głowy należącym do właściciela mieszkania. I porzucona w przedpokoju rękawiczka. Ważna informacja: dr Nüssenfeld złożył w komendzie Wydziału Śledczego Policji Państwowej deklarację, w której w razie ujęcia sprawcy i odzyskania zrabowanych   Na podstawie informacji z „Małego Rocznika Statystycznego” z 1935 r. i z zeszytów czasopisma „Praca i Opieka Społeczna” wynika, że kwota, którą skradziono dr. Nüssenfeldowi, to był majątek: jak by nie liczyć – dwadzieścia rocznych pensji urzędnika: dwadzieścia lat życia rodziny!... Inna rzecz, że w tym okresie prezydent RP pobierał rocznie 60 000 zł, Prezes Sądu Najwyższego – 37 000 zł, poseł – 18 000 zł, profesor wyższej uczelni – 13 000 zł, pułkownik – 8500 zł, sędzia – 6000 zł, maszynista lokomotywy pociągu – 4800 zł, przodownik policji – 2800 zł, nauczyciel – 1600 zł, rzemieślnik – ok. 700 zł, a już prawie 50% robotników zarabiało poniżej kosztów utrzymania…

243


Marek Sołtysik

PALESTRA

wartości wyznacza nagrodę w wysokości 5% dla osób, które się przyczynią do tego wykrycia. Cztery i pół tysiąca złotych. Kwota niebagatelna! Huknęła wieść, że po czterech dniach śledztwa znaleziono mordercę, który nie wywodzi się z kręgów przestępczych. Policja zdementowała. Ale dziennikarze wiedzą, że „już najbliższe godziny mogą przynieść sensacyjne rozwiązanie tajemnicy”. 18 maja – pogrzeb śp. Garncarzówny na nowym cmentarzu Podgórskim zgromadził kilkaset osób. Wciąż jednak skąpa sieć poszlak. 22 maja „Czas”, strwożony bestialstwem zbrodniarza, donosząc o „energii śledztwa”, o „obfitym materiale dowodowym”, o przesłuchaniu świadków i o badaniu rozlicznych śladów palców i rąk na meblach i sprzętach w mieszkaniu doktora, także się niecierpliwi. Ale… „Na usprawiedliwienie władz śledczych: wypadek, który mają obecnie rozwiązać, jest niezmiernie skomplikowany, a technika mordu wskazuje, że morderstwo zostało dokonane przez osobników, którzy je dokładnie obmyślili”. Jak się potem okaże, rzucane niby od niechcenia przez śledczych, a powielane przez dziennikarzy informacje o szczególnie intensywnym poszukiwaniu bandytów na północno-wschodnich kresach Rzeczypospolitej, gdzie się najprawdopodobniej ukrywają, miały osłabić czujność „zainteresowanych”. Tymczasem w Krakowie i okolicach działo się wiele dziwnych rzeczy. Wokół kryzys, a tu jakiś człowiek w nieświeżym ubraniu i pachnący stęchlizną w szynku na rogatce mogilskiej rozmienia grube pieniądze. Poszedł natychmiast donos na posterunek. – Jak się nazywa? – Wanat. (Już dwa dni wcześniej było inne doniesienie. Chłop z Przegorzał doniósł policji, że inny chłop chciał rozmienić złotą dwudziestodolarówkę. Posiadacz krążka – który musiał parzyć go w ręce – doprowadzony na policję wyjaśnił, że tym dolarem w złocie zapłacił mu za podwiezienie furmanką jakiś gość, owszem, podpity, jadący z towarzystwem. To było późnym wieczorem, chyba by nie poznał twarzy, ale kiedy i gdzie wysiadł – to wszystko zeznał). Coś za dużo tego dobrego. Za zaniedbanym panem Wanatem szli tajni wywiadowcy; z nim nikt się nie musiał cackać. Należał do grupy poniżonych. Nie miał nic, mieszkał w ziemiance przy ruinach dawnych fortów naprzeciw cmentarza Rakowickiego. Przepraszam, miał wierną kochankę, która z nim w strasznych warunkach mieszkała. I to ona, żeby ratować partnera, duszę, a może po to, żeby tajniacy dali jej wreszcie spokój, powiedziała, skąd pochodzą pieniądze. Wobec jej sensacyjnych zeznań ruszyło we wskazanym kierunku specjalne auto pościgowe, mogące pomieścić kilkunastu uzbrojonych funkcjonariuszy. O drugiej w nocy byli już w Kocmyrzowie, otoczyli dom, w którym przebywał ten, co u krewnych i znajomych mieszkających w rozmaitych podkrakowskich wsiach zdeponował, by tak rzec, pieniądze, złoto, cymelia. Dziś już nie spodziewał się gości; odkrył się całkiem. Nazywał się Jan Doniec, znerwicowany, sprawiał wrażenie hipochondryka. To ten w kawowym garniturze, który pod kopcem Kościuszki zacierał ślady po teczce z walorami. Nie trzeba było stosować żadnych środków nacisku. Doniec wyjawił, że łup pochodzi z napadu na   4500 zł! Roczne zarobki pracowników umysłowych – na posadach, które arcytrudno było „wyrobić” – wynosiły przeciętnie właśnie 4500 zł i osobie pracującej (z niepracującym współmałżonkiem i dzieckiem) można się było z nich skromnie utrzymać.

244


9–10/2013

Zbrodnia i konsternacja...

mieszkanie doktora Nüssenfelda przy ul. Potockiego. – To nie ja planowałem zbrodnię – sprecyzował – i nie ja chciałem zabić. – Kto wobec tego? – Bracia Bobrzeccy i Kazimierz Schenkirzyk. – Schenkirzyk? – Schenkirzyk to student Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. – Student Akademii Sztuk Pięknych? Może pan to powtórzyć? – No tak, Schenkirzyk, student krakowskiej ASP. Jemu różne dziwne rzeczy strzelają do głowy. Jakieś trzy lata temu odkrył talent rysunkowy mojego przyjaciela, Stasia Bobrzeckiego, uczył go w domu, przygotował faceta do egzaminu, rozmawiał i o nim z profesorami i doszło do tego, że i Bobrzecki studiował w Akademii. Miał indeks. Nie robił postępów, awanturował się, w holu zrzucił z drugiego piętra stół i roztłukł odlew antycznej rzeźby. Został relegowany, ale przychodził tam na plac Matejki, na uczelnię, ot, przywykł… – Dobrze, a pan? – Jestem, a właściwie byłem przyjacielem Bobrzeckiego… i, i Schenkirzyka. – Już się dowiedzieliśmy, że pan się najmuje do różnych robót. Bez wykształcenia, bez zawodu, sprzedawał pan precle, bez koncesji jeździł pan na dorożce. Jak to się ma do przyjaźni czy do zażyłości z ludźmi wykształconymi, z przedstawicielami kultury i sztuki? – Stałem fiakrem pod dworcem, Bobrzecki miał tam jakieś interesy, podwoziłem go wieczorami. Spodobałem mu się, chciał ze mnie zrobić człowieka. – Wspólnicy zakopali łup, żeby nie było dowodu zbrodni. A pan, czemu pan to samowolnie odkopał? – To znaczy, że źle zrobiłem? Śledczy spojrzał na niego więcej niż opiekuńczo. Cdn.

245


3330. rocznica

wiktorii wiedeńskiej

Konrad Pyzel Na skrzydłach do Europy Gdy 18 lipca 1683 roku król Jan III wyruszał z Wilanowa pod Wiedeń, Rzeczpospolita Obojga Narodów była kolosem na glinianych nogach. Kraj rozrywany przez magnackie partykularyzmy, wymagający głębokich i natychmiastowych reform, okazał się jednak zdolny do wielkiego wysiłku militarnego. Blask odniesionego zwycięstwa przykrył na dobrą chwilę tragiczny obraz państwa. Europa zwróciła swe oczy na polskiego króla, jego imię było na ustach wszystkich, a o Rzeczypospolitej po raz ostatni przed rozbiorami mówiono z podziwem i szacunkiem. Wiktoria wiedeńska nie ocaliła chylącego się ku upadkowi państwa, przedłużyła jednak jego trwanie. Co więcej – dała przyszłym pokoleniom punkt, do Portret Jana III w wieńcu laurowym, malarz nie- którego można było się odnieść, z którego określony, po 1683 r., olej na płótnie, 73 × 60 cm, jedni czerpali nadzieję, inni zaś przestrogę, Muzeum Pałac w Wilanowie jak wielkie zwycięstwo może obrócić się przeciw triumfatorom. W powszechnej świadomości bitwa pod Wiedniem jest uważana za symbol polskiego sukcesu, tym wyrazistszy, że poprzedzający pasmo klęsk, rozkładu i niemocy państwa. Równolegle, choć z mniejszym nasileniem, obecny był nurt krytyczny, zarzucający Janowi III, że pokonując Turcję, nierozważnie wzmocnił Austrię, która niespełna stulecie później stała się jednym z agresorów względem Polski. Oczywiście łatwo jest krytykować, posiadając znajomość następnych wydarzeń. Jan Sobieski, decydując się na marsz pod Wiedeń, wziął pod uwagę ówczesną sytuację międzynarodową. Słusznie zauwa-

246


9–10/2013

Na skrzydłach do Europy

żył w liście do hetmana Mikołaja Sieniawskiego, że „lepiej w cudzej ziemi, o cudzym chlebie, w asystencji wszystkich sił Imperii […] wojować, aniżeli samym się bronić”. Postanowił zatem aktywnie wykorzystać sytuację międzynarodową, zamiast stać z boku i czekać na rozwój wydarzeń. Zdawał sobie sprawę z faktu, że upadek Wiednia spowoduje w świecie chrześcijańskim szok, a Turkom da możliwość zaatakowania Krakowa, który – wobec klęski wojsk cesarskich – będzie zapewne nie do obrony w pojedynkę. Wiedeń – najważniejsze wówczas po Rzymie miasto chrześcijaństwa, stolica Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego – miał moc jednoczenia wojsk chrześcijańskich. Za Kraków ani Sasi, ani Bawarczycy nie nadstawialiby karku, to Wiedeń skłonił do współpracy siły niemieckie i polskie. Równie istotny był prestiż wiążący się z przyjściem z odsieczą cesarstwu. Rzadko bowiem zdarzało się, by jeden z najpotężniejszych władców Europy prosił elekcyjnego króla o pomoc. Po triumfie, który cesarz oglądał z bezpiecznej odległości (na czas oblężenia Wiednia przeniósł się z dworem do Linzu), rozpoczęło się pasmo despektów i pomniejszania udziału polskiego króla w zwycięstwie. Leopold I potraktował Jana III dość obcesowo, pokazując mu miejsce w europejskim drugim szeregu. Sobieski, wykonawszy swoje zadanie, stał się cesarzowi zbędny, nawet niewygodny, kłuło w oczy, że boskiego pomazańca musiał ratować zwykły szlachcic, wybrany spośród równych sobie na tron. Znów okazało się, że współdziałanie militarne to jedno, a polityka to już zupełnie odrębny temat. Pierwsze wrażenia po wielkim triumfie były jednak entuzjastyczne. „Bóg i Pan nasz na wieki błogosławiony dał zwycięstwo i sławę narodowi naszemu, o jakiej wieki przeszłe nigdy nie słyszały” – pisał do Marii Kazimiery Jan III w słynnym liście z namiotów wezyra tuż po bitwie. Niestety, szybko okazało się, że ogromny wysiłek militarny pod Wiedniem był wydarzeniem niemożliwym do powtórzenia. Późniejsze wyprawy pokazały, że Rzeczpospolita nie jest w stanie kontynuować zwycięskiej kampanii przeciw Turcji. Choć bitwa pod Wiedniem niewątpliwie osłabiła morale wroga, a późniejsze o miesiąc starcie pod Parkanami przetrąciło jego kręgosłup – to wciąż Imperium Ottomańskie było europejską potęgą, z którą należało się liczyć. Jan III, kontynuując politykę antyturecką w sojuszu z papieżem, cesarzem, Wenecją i później Rosją, zdecydował się na wyprawy do Mołdawii. Jedna po drugiej kończyły się one klęskami. Szybko też okazało się, że w sojuszu przeciw Turcji coraz bardziej zaczyna liczyć się Rosja. Rzeczpospolita wypadała z międzynarodowej gry politycznej. Zmierzch potęgi Rzeczypospolitej nie nadszarpnął jednak znacząco sławy samego króla. Umiał on swój sukces zdyskontować i świetnie zdawał sobie sprawę z potęgi działań propagandowych. W liście do Marii Kazimiery napisał wymowne słowa: „List ten najlepsza gazeta, z którego na cały świat kazać zrobić gazetę, napisawszy, że jest to list króla do królowej”. Działania propagandowe miały niezmiernie szeroki zasięg – od obrazów i rzeźb, przez uroczystości organizowane przez dwór i ceremonialne wjazdy monarchy do miast, po literaturę panegiryczną. Jak w soczewce wszystkie te dzieła i wątki skupiają się w pałacu wilanowskim, pomyślanym już przez Jana III jako pomnik jego chwały. Szczęśliwie został on zachowany w tej formie przez kolejne pokolenia właścicieli wilanowskiej rezydencji. Na fasadzie od strony dziedzińca znalazły się płaskorzeźby prezentujące najważniejsze triumfy Jana Sobieskiego, od wyprawy na czambuły tatarskie i bitwy pod Cho-

247


Konrad Pyzel

PALESTRA

cimiem, przez elekcję i koronację, aż po zwycięstwa pod Wiedniem i Parkanami. Na osi pałacu, tuż nad głównym wejściem, postaci Fam (antycznych bogiń chwały) głoszą chwałę bohatera spod Wiednia, trzymają w dłoniach wieniec laurowy, ozdabiający niegdyś rzymskich cezarów, a dziś przynależny zbawcy chrześcijaństwa. Inskrypcja, która im towarzyszy, SOCIANT CUM PACE TRIUMPHOS (łączą z pokojem triumfy), może wydać się paradoksalna w odniesieniu do króla-wojownika, pokazuje jednak faktyczny cel jego działań – był nim pokój, obrona kraju i zapewnienie mu dobrobytu. Taki przekaz niesie również dekoracja górnej części fasady, gdzie wyzłocone słońce odbija się na gładkich tarczach. Te tarcze to herb rodu Sobieskich Janina. Symbolizują one zarówno ochronę i opiekę, jakiej udziela poddanym monarcha, jak i czystość jego cnót, które opromieniają królestwo. Program treściowy pałacu wilanowskiego dobitnie przekonuje, że ów król-wojownik, groźny pogromca Półksiężyca, był jednocześnie człowiekiem niezwykle oczytanym. Filip Dupont napisał o nim wymownie, że w jednym ręku trzymał szablę, w drugim zaś książkę. Słowa te można nawet odczytywać dosłownie, współcześni dziwili się królowi, który na wyprawy wojenne zabierał skrzynie pełne książek i czytał je nawet po wyczerpujących bataliach. Idąc pod Wiedeń, pochłonięty tysiącem spraw organizacyjnych i politycznych, żalił się w liście swojej małżonce, że od miesiąca nie miał książki w ręku. Jan Sobieski lubił również towarzystwo uczonych, otaczał się nimi, brał udział w dyskusjach, inicjując niekiedy trudne tematy. To właśnie Sobieskiemu możliwość naukowego rozwoju zawdzięczają chociażby wielki astronom Jan Heweliusz, matematyk Stanisław Solski, twórca nowożytnej księgi o dobrym gospodarowaniu Jakub Kazimierz Haur, czy wszechstronnie wykształcony bibliotekarz króla Adam Adamandy Kochański. Sam król szczególnie chętnie parał się geografią i kartografią. Interesował się poszukiwaniami nowej drogi lądowej do Chin. W wolnych chwilach kolorował mapy, a zauważywszy w nich błąd, zwracał się do twórcy z prośbą o naniesienie poprawek. Losy Jana Sobieskiego dobitnie przekonują, że nie można odnosić sukcesów militarnych, nie będąc wykształconym człowiekiem, posiadającym wiedzę fizyczną, geograficzną czy wyobraźnię przestrzenną. Ponoć widząc obóz turecki pod Wiedniem, Sobieski rzekł o wezyrze Kara Mustafie: „Ten człowiek rzemiosła swojego nie zna, i łatwo nam z nim robota przyjdzie”. Atak przyszedł na wojska tureckie ze strony, z której – zdaniem Kara Mustafy – nie można było zaatakować. Decydująca szarża polskiej husarii dowodzona przez samego Jana III przesądziła losy bitwy. Siła ducha i siła umysłu, umiejętność planowania i współdziałania – oto, co pokonało Turków pod Wiedniem. Do narastającej legendy polskiego króla i jego triumfu mocno przyczyniły się również łupy zabrane spod Wiednia. Zostały one załadowane na 80 wozów i wysłane przez monarchę do Krakowa. Znalazły się wśród nich wspaniałe namioty, opisywane przez Sobieskiego jako „obszerne jako Warszawa albo Lwów w murach”. Zdobyta broń i kosztowne tkaniny zasiliły skarbce kościelne i magnackie Rzeczypospolitej. Z okazji 100. rocznicy odsieczy wiedeńskiej spadkobierca Sobieskich, Karol Stanisław Radziwiłł, wystawił w Nieświeżu „tron pamiątek” po wielkim monarsze. Tarcza wróżebna Jana III znalazła się później w centralnym miejscu Świątyni Sybilli w Puławach. Zwycięzca spod Wiednia znalazł stałe miejsce w panteonie bohaterów narodowych. Do dziś w katedrze na Wawelu u stóp krucyfiksu królowej Jadwigi wisi strzemię wezyra Kara Mustafy, które jako znak zwycięstwa przekazał Marii Kazimierze towarzysz

248


9–10/2013

Na skrzydłach do Europy

Pałac w Wilanowie (fot. W. Holnicki)

broni Jana III, Filip Dupont. W krakowskim kościele św. Anny sprawne oko wypatrzy tureckie buńczuki. Jasnogórski skarbiec zawiera m.in. znak husarski monarchy. Wiele świątyń do dziś przechowuje szaty liturgiczne wykonane z tkanin tureckich zdobytych pod Wiedniem.Część wspaniałych namiotów tureckich znajduje się w zamku na Wawelu. Pomniki Jana Sobieskiego czy tablice poświęcone bitwie pod Wiedniem, fundowane zazwyczaj z okazji okrągłych rocznic tego wydarzenia, znajdują się w Warszawie, Krakowie, Gdańsku (przeniesiony po ostatniej wojnie ze Lwowa), Przemyślu, Sanoku, Cieszynie, Wolsztynie, Głogowie, a także w Wiedniu i na Kahlenbergu. Imieniem Jana Sobieskiego nazywa się szkoły, ulice, miejskie place, ale i rezerwaty przyrody, kluby sportowe, pomnikowe drzewa. O Sobieskim śpiewa się pieśni ludowe, kręci się filmy, maluje się jego podobiznę na portretach i graffiti. To właśnie świadczy też o prestiżu wiedeńskiego triumfu. Pozostaje żałować, że zwycięstwo pod Wiedniem przyniosło Rzeczypospolitej znacznie więcej sławy niż pożytku. Nie powstrzymało upadku państwa, nie pozwoliło na szybkie odzyskanie utraconych ziem (udało się to dopiero w 1699 roku w Karłowicach, traktat pokojowy podpisał następca Jana III na tronie August II Wettyn). Mimo to kolejne okrągłe rocznice odsieczy wiedeńskiej obchodzone były niezwykle hucznie, a Jan Sobieski pozostaje jedną z nielicznych powszechnie znanych postaci polskiej historii. W wiktorii wiedeńskiej jest siła wielkiej historii, która sprawia, że wciąż przypominamy postać króla, który ocalił Europę.

249


880. rocznica

Kodeksu zobowiązań

Jarosław Kola DZIAŁALNOŚĆ KOMISJI KODYFIKACYJNEJ RP W OBSZARZE PRAWA ZOBOWIĄZAŃ Refleksje z okazji 80. rocznicy Kodeksu zobowiązań Kodeks zobowiązań uchodzi za najwspanialszy owoc polskiego prawodawstwa na gruncie prawa prywatnego w XX wieku. Wskazywany jest jako wybitne dzieło prawniczej sztuki, wyróżniające się nie tylko na tle doświadczeń polskich, lecz również w odniesieniu do dorobku prawoznawstwa zagranicznego, co zresztą już w pierwszych latach jego obowiązywania zostało odnotowane przez czołowych jurystów europejskich . W ocenach podkreślano nowoczesny charakter Kodeksu, precyzję i zwięzłość przepisów czy legislacyjną staranność . Docenione zostały wysiłki, zmierzające do uniknięcia kazuistycznego ujmowania instytucji prawnych, a także otwartość twórców na najnowsze osiągnięcia nauki światowej. Niewątpliwie taka ocena aktu prawnego musi wzbudzać głęboki dlań podziw. O wielkości Kodeksu zobowiązań mówić należy przez wzgląd na co najmniej jeden jeszcze powód – społeczny i polityczny kontekst, w jakim powstawał. Pamiętać należy, że impulsem do podjęcia prac nad stworzeniem polskiego systemu prawnego było odrodzenie państwa polskiego. Biorąc pod uwagę okoliczność, że II Rzeczpospolita po   Por. L. Górnicki, Prawo cywilne w pracach Komisji Kodyfikacyjnej Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1919–1939, Wrocław 2000, s. 455–462.   Zob. np. H. Capitant, Préface, (w:) H. Capitant, H. Mazeaud, S. Sieczkowski, J. Wasilkowski, Code des obligations de la République de Pologne. Traduit par Stefan Sieczkowski, ... et Jan Wasilkowski, ... avec la collaboration de Henri Mazeaud, ... Préface de m. Henri Capitant, Paryż 1935, s. V–XX; H. Mazeaud, A. Ruszkowski (tłum.), Kilka nowych postanowień w polskim Kodeksie zobowiązań, Nowy Kodeks zobowiązań 1936, s. 29–31, 33–35, 38–40.   W niniejszym artykule pojęciu „system prawny” nie przypisuję znaczenia całokształtu norm prawnych obowiązujących w określonym czasie na terytorium danego państwa, lecz za Z. Radwańskim przyjmuję jego rozumienie jako „jednolity dla całego państwa kompleks norm prawnych”. Por. Z. Radwański, Kształtowanie się polskiego systemu prawnego w pierwszych latach II Rzeczypospolitej, „Czasopismo Prawno-Historyczne” 1969, t. XXI, z. 1, s. 32.

250


9–10/2013

Działalność Komisji Kodyfikacyjnej RP...

wstawała na gruzach państw zaborczych, a jej terytorium tworzyły obszary, na których przez ponad 100 lat obowiązywały odmienne i liczne ustawodawstwa, utrwalając różne instytucje prawne, podkreślić należy, że zadanie ujednolicenia prawa wobec takich uwarunkowań było nadzwyczaj trudne. Uwagę na to zwracali czołowi ówcześni juryści europejscy. Cytowany przez F. X. Fiericha francuski prawnik F. Gény podczas wykładu w Warszawie w 1921 r. stwierdził: „gdy Francja, Włochy, Czechosłowacja, Jugosławia, Rumunja, w przeważającej części rozciągnęły tylko istniejące ustawodawstwa na nowe terytoria, lub reformowały dotychczasowe ustawodawstwa pod wpływem obowiązujących w nowych terytoriach, Polska stanęła wobec faktu nie tylko braku ustawodawstwa własnego, lecz wobec ustawodawstw zaborczych państw trzech, czterech lub nawet pięciu” . Odnosząc tę uwagę do prawa zobowiązań, dodać należy, że zadanie było szczególnie wymagające. Wszak ujednolicone musiały zostać przepisy prawne regulujące najpowszechniejsze stosunki prawne. Wyrażając uznanie dla Kodeksu zobowiązań, Adam Chełmoński pisał: „Kodeks zobowiązań ma niewątpliwie zastosowanie zupełnie powszechne. Nie ma wszak prawie nikogo ktoby codziennie nie dokonywał czynności, których skutki oceniane być mają wedle tego kodeksu (…) To więc wreszcie, że od 1 lipca 1934 r. będziemy mieli wspólne jednolite normy tak wszechstronnie, tak codziennie całego obrotu gospodarczego dotyczące, stanowi wielkie wydarzenie o charakterze zarówno społeczno-gospodarczym, jak i politycznym” . Z dzisiejszej perspektywy szczególnie interesujące staje się zatem pytanie: co sprawiło, że nawet w obliczu tak poważnych trudności możliwe było stworzenie i wprowadzenie do polskiego systemu prawnego aktu, który do dziś cieszy się jednoznacznie pozytywną oceną. Do uzyskania odpowiedzi przybliżyć nas może analiza kwestii związanych z powstaniem, organizacją i działalnością Komisji Kodyfikacyjnej Rzeczypospolitej Polskiej w obszarze prawa zobowiązań. W literaturze polskiej odnajdziemy wiele prac poświęconych temu zagadnieniu. Wśród nich na szczególną uwagę zasługuje monografia Leonarda Górnickiego pt. Prawo cywilne w pracach Komisji Kodyfikacyjnej Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1919–1939. Istotne ustalenia poczynili także Zbigniew Radwański , Katarzyna Sójka-Zielińska , Stanisław Grodziski , Adam Lityński , a ostatnio Adam Redzik10. Ze względu na fakt, że fundamentalne kwestie działalności Komisji zostały w zasadzie opracowane, dalsze rozważania odnosić się będą do wybranych jedynie problemów, których analiza ma umożliwić próbę udzielenia odpowiedzi na postawione wcześniej podstawowe pytanie. W formułowanych refleksjach na temat Komisji uwzględnione zostaną zatem ustalenia przywołanych autorów, a w dalszej kolejności także wybrane   Zob. X. Fierich, Unifikacja ustawodawstwa, (w:) M. Dąbrowski (red.), Dziesięciolecie Polski Odrodzonej. Księga Pamiątkowa 1918–1928, Kraków–Warszawa 1928, s. 263.   A. Chełmoński, Nowe kodeksy, „Palestra” 1933, s. 691–692.   Z. Radwański, Kształtowanie się polskiego systemu prawnego w pierwszych latach II Rzeczypospolitej, „Czasopismo Prawno-Historyczne” 1969, t. XXI, z. 1, s. 32–47.   K. Sójka-Zielińska, Organizacja prac nad kodyfikacją prawa cywilnego w Polsce międzywojennej, „Czasopismo Prawno-Historyczne” 1975, t. XXVII, z. 2, s. 271–280.   S. Grodziski, Komisja Kodyfikacyjna Rzeczypospolitej Polskiej, „Czasopismo Prawno-Historyczne” 1981, t. XXXII, z. 1, s. 47–81.   Por. A. Lityński, Wydział Karny Komisji Kodyfikacyjnej II Rzeczypospolitej, Katowice 1991. 10   A. Redzik, Prawo prywatne na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, Warszawa 2009.

251


Jarosław Kola

PALESTRA

na podstawie określonego wyżej kryterium doboru opinie wyrażane w naukowej debacie przed 1939 r. Już w latach 1916–1918 podejmowano próby pisania projektów prawa dla przyszłej odrodzonej Polski. Powoływano mniejsze i większe gremia prawnicze, pisano autorskie projekty, ogłaszano manifesty. Na początku 1919 r. prace nabrały tempa. Wydział Prawa Uniwersytetu Jana Kazimierza zgłosił Memoriał […] w sprawie techniki ustawodawczej11, wkrótce potem, 1 kwietnia 1919 r., poseł PPS do Sejmu Ustawodawczego adw. Zygmunt Marek złożył wniosek nagły w sprawie powołania komisji kodyfikacyjnej. Po krótkim okresie projektowym Sejm Ustawodawczy przyjął jednogłośnie ustawę z 3 czerwca 1919 r. o Komisji Kodyfikacyjnej Rzeczypospolitej Polskiej. Status prawny Komisji Kodyfikacyjnej Zagadnienie statusu prawnego Komisji Kodyfikacyjnej zostało już gruntownie przebadane i opisane w opracowaniach, m.in. S. Grodziskiego, A. Lityńskiego i L. Górnickiego. O ile S. Grodziski i A. Lityński twierdzą, że finalnie kształt Komisji był wyrazem kompromisu z mniejszą lub większą przewagą ministra sprawiedliwości, to już L. Górnicki uznaje ten pogląd za nieuprawniony, wskazując, że „wybrano rozwiązanie najmniej korzystne, wyraźnie uwzględniające oczekiwania Ministerstwa Sprawiedliwości”12. Jednak pierwszy prezydent Komisji Kodyfikacyjnej – prof. Franciszek Xawery Fierich – określał KKRP jako „instytucję niezależną bezpośrednio od władz rządowych, która z dala od walk stronnictw mogłaby spełnić szczytne zadanie instytucji doradczej w stosunku do Sejmu”13. Jednocześnie jednak wykazywał istotne możliwości wpływu ministra na działalność Komisji, wśród których do najpoważniejszych należało wyjednywanie budżetu dla Komisji oraz wnoszenie do Sejmu opracowywanych przez nią projektów ustaw, w praktyce modyfikowanych przez rząd, w istotnym niekiedy stopniu. Gruntowna analiza relacji pomiędzy Komisją a ministrem sprawiedliwości przedstawiona przez L. Górnickiego przekonuje, że „związki z ministerstwem i uprawnienia, jakie ustawa z dnia 3 czerwca 1919 roku nadawała ministrowi w stosunku do Komisji, stawiały ją w pozycji wyraźnej zależności”14. Należy zgodzić się nadto z wnioskiem tego autora, że pomimo wyraźniejszych związków z rządem nie była ona jednak ani organem Ministerstwa, ani Sejmu. Komisja Kodyfikacyjna była w założeniu organem o charakterze przejściowym. Nie określono wprawdzie czasu, na jaki została utworzona, jednakże zdawano sobie sprawę, że istnieć w takim kształcie winna do ukończenia podstawowego swojego zadania, tj. ujednolicenia polskiego systemu prawnego. Komisja i jej działalność zyskały bardzo duży autorytet zarówno w prawniczym środowisku krajowym, jak i międzynarodowym, a także cieszyła się dużą estymą w spo11   Memoriał Wydziału Prawa i Umiejętności politycznych Uniwersytetu, Towarzystwa Prawniczego i Związku Adwokatów Polskich we Lwowie w sprawie techniki ustawodawczej, Lwów 1919. 12   Por. L. Górnicki, Prawo, s. 17. 13   X. Fierich, Unifikacja, s. 263. 14   Por. L. Górnicki, Prawo, s. 33.

252


9–10/2013

Działalność Komisji Kodyfikacyjnej RP...

łeczeństwie, toteż nie dziwi, że z czasem pojawiały się postulaty, by po zakończeniu prac przekształcona została w fachową instytucję o charakterze doradczym, zrzeszającą wybitnych prawników w celu opiniowania i przygotowywania projektów aktów prawnych. Leonard Górnicki stwierdził, że była ona „centralnym organem państwowym, którego istnienie nie zostało jednak skoordynowane z panującym w państwie systemem ustrojowym”15. Podsumowując, w pewnym uproszczeniu określić można Komisję Kodyfikacyjną jako formalnie autonomiczny, centralny organ państwowy, o przejściowym i doradczym charakterze, którego rolą było przygotowywanie projektów aktów prawnych w celu ujednolicenia obowiązującego w II Rzeczypospolitej prawa, ale w dziedzinie prawa sądowego – z pominięciem prawa politycznego i administracyjnego16. Organizacja Komisji Kodyfikacyjnej Do pierwszego składu Komisji Kodyfikacyjnej powołano 44 prawników, reprezentujących obszary wszystkich trzech byłych zaborów. Pierwszym prezydentem został profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, ceniony specjalista z zakresu procesu cywilnego Franciszek Xawery Fierich. Wraz z nim Prezydium tworzyli wiceprezydenci: Stanisław Bukowiecki – znakomity, cieszący się ogromnym autorytetem adwokat, a potem organizator wymiaru sprawiedliwości, twórca i prezes Prokuratorii Generalnej RP, Ernest Till – wybitny cywilista, profesor lwowskiego Uniwersytetu Jana Kazimierza oraz przede wszystkim jeden z głównych twórców Kodeksu zobowiązań, oraz Ludwik Cichowicz – adwokat i notariusz z Poznania. Po śmierci prof. Fiericha i kilku latach wakatu prezydentem KKRP został sędzia Bolesław Norbert Pohorecki (zamordowany w 1940 r. w Katyniu). Wiceprezydentami w następnych latach byli: prof. Ignacy Koschembahr‑Łyskowski, Wiktoryn Mańkowski i prof. Karol Lutostański. Skład KKRP ulegał licznym zmianom z powodu śmierci członków lub rezygnacji ich z prac w Komisji. Struktura organizacyjna Komisji również zmieniała się. Zagadnienie to, jak i procedura uchwalania projektów zostały szczegółowo opisane przez powoływanych tu autorów, wobec czego w tym zakresie za najodpowiedniejsze uznaję odesłanie czytelnika do ich ustaleń17. Poprzestanę jedynie na istotnym dla dalszych uwag podkreśleniu, że na podstawie analizy zachodzących w strukturze Komisji zmian widoczna jest tendencja, że organizacja działalności Komisji ewoluowała w kierunku pracy w niewielkich zespołach specjalistów określonej dziedziny. Ujednolicenie prawa zobowiązań Nad ujednoliceniem prawa zobowiązań w ramach Komisji Kodyfikacyjnej RP pracowała Sekcja Prawa Cywilnego. Impulsem do rozpoczęcia intensywniejszych działań   Ibidem, s. 17.   Zob. m.in. A. Redzik, T. J. Kotliński, Historia Adwokatury, wyd. 2, Warszawa 2012, s. 237–240. 17   Zob. przywoływane publikacje L. Górnickiego, S. Grodziskiego, Z. Radwańskiego, A. Redzika. 15 16

253


Jarosław Kola

PALESTRA

było opracowanie przez prof. Ernesta Tilla w 1921 r. projektu „o wynagrodzeniu szkody z czynów bezprawnych”, a następnie w roku 1922 przez skupionych wokół Tilla lwowskich uczonych i zarazem członków KKRP Maurycego Allerhanda, Aleksandra Dolińskiego, Romana Longchamps de Berier oraz Kamila Stefkę projektu części ogólnej prawa zobowiązań. W konsekwencji Komisja postanowiła, że prawo zobowiązań nie będzie włączone do przyszłego Kodeksu cywilnego, lecz uregulowane zostanie szybciej w drodze odrębnego aktu prawnego, a jako punkt wyjścia do dalszej pracy wskazała dotychczasowe projekty opracowane pod kierunkiem prof. Tilla. W styczniu 1924 r. w ramach Komisji Kodyfikacyjnej utworzono stałą Podkomisję Prawa o zobowiązaniach18. Największy wpływ na prace nad projektem prawa zobowiązań mieli bez wątpienia prof. Ernest Till i Lwowski Komitet KKRP19, a spoza tego gremium koreferent adw. Ludwik Domański. Po śmierci prof. Tilla (1926) pracę nad projektem koordynował jako główny referent jego najbliższy uczeń prof. Roman Longchamps de Berier. Warto odnotować, że w sobotnich spotkaniach Komitetu Lwowskiego Komisji Kodyfikacyjnej RP brali udział nie tylko członkowie Komisji Kodyfikacyjnej RP, ale także wybitni przedstawiciele praktyki20. Nie do przecenienia na polu kodyfikacji prawa zobowiązań jest także działalność Ignacego Koschembahra-Łyskowskiego, a to przede wszystkim z uwagi na jego współpracę z czołowymi europejskimi prawnikami – Vittorio Scjaiolą i Henri Capitantem. Opracowując polskie prawo zobowiązań, twórcy nie zdecydowali się formułować rozwiązań prawnych całkowicie nowych, lecz skupili się raczej na dokonaniu syntezy obowiązujących już praw, z uwzględnieniem współczesnych realiów i osiągnięć nauki. Innymi słowy, celem swych wysiłków uczynili przede wszystkim unifikację polskiego systemu prawnego w zakresie prawa zobowiązań, co zresztą sami deklarowali21. Najlepszym komentarzem niech pozostanie obszerniejszy fragment opinii cytowanego już A. Chełmońskiego: „treść ich [kodeksów – przyp. J.K.], jeżeli chodzi o porównanie z dotychczasowym stanem prawnym w Polsce, nie ma bynajmniej jakiegoś charakteru rewolucyjnego. Nie znaczy to wszakże, by kodeksy te nie zawierały w stosunku do przepisów dziś obowiązujących nic nowego. W niektórych przypadkach i to bynajmniej nie drugorzędnego znaczenia prawodawca polski własnemi drogami kroczy. (…) na ogół w nowej tej kodyfikacji przeważa element konserwatywny. Jest to wszakże jednak prędzej zaletą. Głównym zadaniem twórców musiała być niewątpliwie unifikacja. Tworzenie dziś w drodze ustawodawczej nowego prawa w jego całokształcie, dziś, gdy 18   Tworzyli ją: prof. Władysław Leopold Jaworski jako przewodniczący (do października tr.), jako referenci główni: Ignacy Koschembahr-Łyskowski (od października tr. przewodniczący) oraz Ernest Till, koreferent Ludwik Domański oraz Roman Longchamps de Berier (od czerwca 1925 II referent), Jakub Glass, Stanisław Gołąb, Stanisław Wróblewski i Fryderyk Zoll. Szerzej m.in. A. Redzik, Prawo prywatne, s. 231–232. 19   Zob. A. Redzik, Prawo prywatne, s. 230. 20   Na podstawie wykładu A. Redzika, relacji wideo z Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej „Jurysprudencja lwowska”, która odbyła się na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w dniu 30 marca 2012 r. Nagranie audiowizualne dostępne w Katedrze Prawa Rzymskiego i Historii Prawa Sądowego WPiA UAM. Zob. także: J. Kruszyńska, J. Kola, Jurysprudencja lwowska, „Ruch Prawniczy Ekonomiczny i Socjologiczny” 2012, z. 2, s. 321–325; Por. także: A. Redzik, Prawo prywatne, s. 114. 21   Zob. szerzej: L. Górnicki, Prawo, s. 414.

254


9–10/2013

Działalność Komisji Kodyfikacyjnej RP...

w zakresie form społeczno-gospodarczych jesteśmy niejako na przełomie, gdy nie wiadomo jeszcze, w którym kierunku ostatecznie pójdziemy – byłoby rzeczą niesłychanie ryzykowną. Nowe prawo tworzy się dziś, jednak na jego kodyfikację czas jeszcze nie przyszedł. Najważniejszym zadaniem, które musiało być dokonane, i to bez jakiejkolwiek dalszej zwłoki, było ujednostajnienie prawa na całym obszarze Rzeczypospolitej. To zadanie zostało spełnione”22. Projekt Kodeksu zobowiązań został przedłożony ministrowi sprawiedliwości 25 lipca 1933 r. Jego treść uległa jeszcze nieznacznym modyfikacjom na skutek działań rządu oraz BBWR, po czym rozporządzeniem z 27 października 1933 r. wszedł w życie z mocą obowiązującą od 1 lipca 1934 r. Po osiemdziesięciu latach Działalność Komisji Kodyfikacyjnej RP słusznie budzi głęboki podziw, choćby z uwagi na jeden tylko z owoców jej pracy – Kodeks zobowiązań. Opracowania dotychczasowe stanowią niezwykle cenne źródło wiedzy, ale istnieją jeszcze na tym polu obszary zasługujące na dalsze badania. Podsumowując dotychczasowe rozważania, pozostaje podjąć próbę refleksji nad postawionym we wstępie pytaniem. Podczas Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej „Jurysprudencja lwowska”, która w marcu 2012 r. odbyła się w Poznaniu, a podczas której przybliżono sylwetki twórców Kodeksu, eksponowano myśl, którą najlepiej oddają słowa innego wybitnego polskiego prawnika XX wieku M. Zimmermanna: „jest właśnie zadaniem nauki, która gdy się nawet zwraca do przeszłości, czyni to po to, by służyć czasom nowym”23. Bliskie autorowi tego tekstu przekonanie, że jednym z głównych celów badań na gruncie nauk społecznych – a w prawoznawstwie w szczególności – winna być próba odniesienia płynących z badań wniosków do wyzwań rzeczywistości, skłania do sformułowania następującego pytania: jaka nauka płynie dziś dla nas z działalności Komisji Kodyfikacyjnej RP? Sądzę, że może ona stanowić dziś inspirację w kilku co najmniej aspektach. Ze względu na ograniczoność miejsca, którym rozporządzam, jak i w uznaniu nieodpowiedniego zapewne własnego przygotowania, postaram się pobieżnie wskazać niektóre z nich, co i tak jest z mej strony znaczną śmiałością. W maju 2011 r., z inicjatywy Prezydenta RP, pod hasłem „System stanowienia prawa” odbyła się debata, której uczestnicy dyskutowali na temat palących problemów polskiego prawodawstwa, oceniając przy tym zdecydowanie krytycznie współczesny system tworzenia prawa w Polsce24. Sądzę, że zestawienie ich wniosków z poruszanymi tu zagadnieniami tworzenia prawa w II Rzeczypospolitej prowadzić może do nader interesujących konkluzji. Jako determinantę wyboru obszarów refleksji przyjmuję główne wnioski formułowane przez uczestników wspomnianej debaty. Poczynając od wniosków ogólniejszej natury, stwierdzić należy, że jedną z częściej   A. Chełmoński, Nowe, s. 693–694.   M. Zimmermann, Pojęcie administracji publicznej a „swobodne uznanie”, Warszawa 2009, s. 91. 24   Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Sprawne i służebne państwo. System stanowienia prawa, 2011, źródło: http://www.prezydent.pl/dialog/fdp/sprawne–i–sluzebne–panstwo/materialy/ – stan z 9 stycznia 2013 r. 22 23

255


Jarosław Kola

PALESTRA

podnoszonych była refleksja o braku poczucia odpowiedzialności tworzących prawo, czy wręcz „braku kultury politycznej i upartyjnieniu państwa”25. U progu II Rzeczypospolitej, a także w późniejszych latach, pomimo ostrej niekiedy walki politycznej rzeczywiście owo przekonanie o odpowiedzialności za państwo i prawo uczestniczących w umacnianiu państwowości wydaje się być większe niż dziś. Godne zapamiętania są słowa F. X. Fiericha: „Wiekopomny akt sprawiedliwości dziejowej powołał do życia naszą Ojczyznę. Poczucie prawa dało nam wolność. Niechaj wolność zapewni nam prawa”26. Podczas obchodów dziesięciolecia Komisji E. S. Rappaport mówił: „Wielkie dzieło narodowe ujednostajnienia ustawodawstwa cywilnego i kryminalnego powinno być dokonane poza kręgiem przejściowych wpływów politycznych, w atmosferze swobody naukowej myśli twórczej”27. Oczywiście słowa przemów nie mogą być owego poczucia probierzem. Jednakże w przypadku wielu spośród aktywnie działających – czy to na arenie politycznej, czy w ramach Komisji Kodyfikacyjnej – stanowiły one rzeczywiste credo działalności. O tym, jak silne poczucie misji mieli członkowie Komisji, świadczą choćby okoliczności, w jakich rozpoczynali swą pracę. Do przezwyciężenia mieli nie tylko wspomniane już przeciwności natury prawnej, lecz także problemy otaczającej rzeczywistości, w tym jako szczególnie dolegliwe te natury ekonomicznej. Pierwsze spotkanie Komisji odbyło się w prywatnym mieszkaniu F. X. Fiericha w Krakowie przy ul. Batorego 21, ponieważ w tym czasie Komisja nie miała swej stałej siedziby. Jak podawał S. Posner, w początkowym okresie prac członkowie z własnych środków opłacali koszty utrzymania biur. I tak skromny budżet Komisji ograniczano, od 1922 r. zrezygnowano zaś z opłacania jej członków. Uprawniony wydaje się być zatem wniosek, że członkowie Komisji Kodyfikacyjnej RP odznaczali się wyjątkowym z dzisiejszej perspektywy poczuciem odpowiedzialności. Pomimo przeciwności prace nad polskim systemem prawnym prowadzone były z pełnym zaangażowaniem, a silne poczucie misji i świadomość pierwszorzędnej wagi przedsięwzięcia widoczne są na każdym etapie pracy „kodyfikatorów”. Zwracając się ku dzisiejszym czasom, przyznać należy, że odniesienie to kształtować powinno pewien etos w kręgach państwowotwórczych. Zagadnienia tego nie da się oczywiście ująć w kategoriach prawnych, lecz przywołanie go w tym miejscu uznaję za uzasadnione głębokim szacunkiem dla tej patriotycznej postawy. Innym poruszanym podczas debaty wątkiem była kwestia utworzenia fachowego organu projektodawczego, której uwagę poświęcę wraz z rozważeniem postulatu opracowania projektu „ustawy o uchwalaniu ustaw”28. Nie odnosząc się do pomysłu powołania nowej instytucji, przyjąć należy, że niewątpliwie działalność Komisji Kodyfikacyjnej RP stanowiłaby nieocenione źródło doświadczeń. Co się tyczy postulatu uchwalenia ustawy organicznej, regulującej procedurę tworzenia prawa, nadmienić należy, że już w toku samej debaty słuszność takiego zapatrywania podano w wątpliwość29. Warto w tym kontekście wspomnieć, że podobna dyskusja towarzyszyła działalności Komisji Kodyfikacyjnej RP. Na szczególną uwagę zasługują artykuły wybitnego adwokata   Tak np. A. Kalwas, (w:) Sprawne i służebne państwo, s. 66.   Cytat za: L. Górnicki, Prawo cywilne, s. 18 27   Cytat za: K. Sójka-Zielińska, Organizacja prac, s. 273. 28   Tak np. S. Wronkowska-Jaśkiewicz, (w:) Sprawne i służebne państwo, s. 57. 29   Tak np. A. Zoll, (w:) Sprawne i służebne państwo, s. 10. 25

26

256


9–10/2013

Działalność Komisji Kodyfikacyjnej RP...

i publicysty Stanisława Posnera30 oraz lwowskiego konstytucjonalisty, ucznia Stanisława Starzyńskiego, prof. Antoniego Wereszczyńskiego31 o tożsamym tytule: Czy zaleca się szczególne postępowanie przy uchwalaniu w ciałach ustawodawczych kodeksów cywilnego i karnego? O ile S. Posner nie udziela wprost odpowiedzi na postawione pytanie, skłania się jednak ku aprobacie obowiązującej procedury ustawodawczej, o tyle A. Wereszczyński zdecydowanie staje na stanowisku o zasadności wprowadzenia specjalnego trybu ustawodawczego, rezerwując go jednak tylko dla kodeksów. Argumenty obu autorów ogniskowały się wokół innej kwestii, którą także dziś wskazuje się jako istotną bolączkę w procesie tworzenia prawa. Zagadnieniem tym jest możliwość modyfikowania w pracach parlamentarnych trafiających do Sejmu projektów. S. Posner zdecydowanie bronił uprawnień Sejmu w tym zakresie. Wskazywał, że prace nad prawem nie mogą nie uwzględniać uwag reprezentacji społeczeństwa, jaką jest Sejm. Wskazywał, że „w rządach demokracji droga ta wydaje się nam przeciwnaturalną”32. Wychodził z założenia, że prace sejmowe raczej korzystnie wpływać będą na jakość prawa. Stwierdzał: „nie znam przypadku, w którym by demokratyczna komisja prawnicza parlamentu zaszkodziła w dyskusji nad ustawą (…) Komisje parlamentarne odniosą się z najgłębszym szacunkiem i ze szczerą życzliwością do pracy Komisji Kodyfikacyjnej. Zdają one sobie sprawę z wagi pracy Komisji Kodyfikacyjnej, która nie może być, jak tylko chlubą państwa i puklerzem wolności”33. Z dzisiejszej perspektywy pogląd ten ocenić należałoby jako nazbyt optymistyczny, toteż jako trafniejsze należałoby wskazać uwagi A. Wereszczyńskiego. Postulował on ograniczenie kompetencji Sejmu – jednakże tylko w odniesieniu do uchwalania kodeksów, jako aktów prawnych o fundamentalnym dla całego systemu znaczeniu. Proponowane rozwiązanie nie zakładało jednak całkowitego ograniczenia wpływu Sejmu. Sugerowane przez Wereszczyńskiego rozwiązanie to wyłonienie wspólnej komisji Sejmu i Senatu, która byłaby partnerem Komisji Kodyfikacyjnej RP w dyskusji nad przyszłymi kodeksami. Ustalony w ten sposób projekt miałby być poddawany głosowaniu Sejmu, który mógłby taki projekt jedynie w całości przyjąć bądź w całości odrzucić. Koncepcja A. Wereszczyńskiego także współcześnie zasługuje na głębsze zastanowienie. Jeśli mowa o wpływie reprezentacji społeczeństwa na tworzone prawo, nie sposób nie odnieść się do kwestii bezpośredniego wpływu obywateli. Współcześnie jako istotny problem podkreśla się34 brak konsultacji społecznych w procesie tworzenia prawa. W toku prac Komisji Kodyfikacyjnej podkreślano wprawdzie, że specyfika jej działalności wymaga bezpośredniego zaangażowania niewielkiej liczby prawników, jednak wielokrotnie akcentowano, że powstający polski ustrój powinien przede wszystkim odpowiadać społecznym potrzebom i jako taki uwzględniać dążenia wszystkich grup   S. Posner, Czy zaleca się szczególne postępowanie przy uchwalaniu w ciałach ustawodawczych kodeksów cywilnego i karnego?, „Themis Polska” 1929/1930, Seria III, T. IV, s. 176–183. 31   A. Wereszczyński, Czy zaleca się szczególne postępowanie przy uchwalaniu w ciałach ustawodawczych kodeksów cywilnego i karnego?, „Themis Polska” 1929/1930, Seria III, T. IV, s. 184–188. 32   S. Posner, Czy zaleca się, s. 179. 33   Ibidem, s. 181–182. 34   Zob. Sprawne i służebne państwo, s. 22–34. 30

257


Jarosław Kola

PALESTRA

społecznych. Drugi prezydent Komisji Bolesław Pohorecki stwierdzał: „nowe prawo powinno być nie tylko prawem jednolitym dla całego państwa, ale i lepszym od dotychczasowego. Lepszym nie w tym jedynie znaczeniu, aby było istotnie nowoczesne i osiągnęło możliwie wysoki poziom pod względem techniki ustawodawczej, lecz przede wszystkim – aby lepiej niż dotychczasowe ustawy, przeważnie narzucone przez rządy obce, czyniło zadość potrzebom społeczeństwa, będąc w swych zasadniczych postanowieniach wyrazem jego poglądów i poczucia prawnego”35. Dodać do tego warto jeszcze fragment opracowania uczestniczącego czynnie w pracach Komisji Jana Jakuba Litauera: „strzeżmy się, aby nie popełniać błędów popełnianych przez naszych przodków (…) ceńmy ogół, jak siebie samych, nie poczytujmy go za profanum vulgus, nie ukrywajmy przed nim naszych zamierzeń «czy z obawy krytyki, czyli też w zarozumieniu o doskonałości nadludzkiej»”36. Rzeczywiście, projektowane przez Komisję rozwiązania były szeroko konsultowane. Już sam regulamin Komisji przewidywał udział w jej pracach specjalistów w rozmaitych dziedzinach – nie tylko prawa – także spoza Komisji. Oczywiście nie sposób mówić w odniesieniu do prac nad Kodeksem zobowiązań o konsultacjach społecznych w dzisiejszym tego pojęcia znaczeniu, lecz przyznać trzeba, że jak na owe czasy dyskusja nad projektem rzeczywiście uwzględniała opinię szerokich kręgów37. Podsumowanie Pozostaje jeszcze powrócić do pytania postawionego na wstępie: co sprawiło, że przed osiemdziesięciu laty możliwe było stworzenie i wprowadzenie do polskiego systemu prawnego aktu, który przez współczesnych oceniany był jako istotny wkład do światowej nauki prawa, a dziś wciąż pozostaje niedoścignionym wzorem. Czy twórcy Kodeksu zobowiązań posiadali swego rodzaju „receptę”? Interesującej odpowiedzi na pytanie „jak tworzyć dobre prawo?” udzielił Stanisław Gołąb. Jego koncepcję tak scharakteryzował Leonard Górnicki: „po pierwsze, należało wyczuć życie prawne, jego potrzeby, warunki jego rozwoju, bo przecież ustawodawca nie działa w próżni i zastaje już w sferze prawa jakiś stan. Po drugie, ponieważ wyczucie, intuicja, to jeszcze nie wszystko, ustawodawca powinien zbadać kierunki rozwojowe prawa, dostrzec słabe strony i wspomóc elementy wartościowe, przy czym podporę stanowić tutaj musiała nauka prawa. Po trzecie, ustawodawca ustalić miał zasady formułowania postanowień prawnych, czyli dojść do właściwej techniki prawodawczej. (…) po czwarte – [konieczność rozpatrzenia – przyp. J.K.] wpływu epoki na tworzenie prawa, po piąte – zasadniczych form zdań prawnych, po szóste – naczelnych pojęć podstawowych gałęzi prawa i po siódme – reguł techniki prawodawczej”38. Po zastanowieniu należałoby chyba przyjąć, że istotnie twórcy Kodeksu zobowiązań w pełni zastosowali się do tych zaleceń. To jednak   L. Górnicki, Prawo cywilne, s. 80.   K. Sójka-Zielińska, Organizacja prac, s. 279–280. 37  Świadczy o tym chociażby wspomniana działalność lwowskiego komitetu Komisji, współpraca ze środowiskami prawniczymi z całej Polski czy organizacjami reprezentującymi różne grupy społeczne, jak np. Unią Związków Zawodowych Pracowników Umysłowych. Por. L. Górnicki, Prawo cywilne, s. 401–402. 38   L. Górnicki, Prawo cywilne, s. 80–81. 35 36

258


9–10/2013

Działalność Komisji Kodyfikacyjnej RP...

wciąż nie tłumaczy w pełni, dlaczego dziś nie jest możliwe osiągnięcie zbliżonego choćby poziomu prawodawstwa. Czy przesądzają o tym wskazywane przez współczesnych dolegliwości polskiej procedury prawodawczej?39 Zapewne w istotnym stopniu tak, lecz jak wskazano, współczesne problemy nie były obce społeczeństwu II Rzeczypospolitej. Choć bardzo wiele udało się dokonać, wiele również obszarów prawa nie zostało zreformowanych. Jako przykład wskazać można choćby prace nad ujednoliceniem prawa małżeńskiego. Być może zatem słuszność miał Franciszek Longchamps de Bérier, stwierdzając, że „choć stworzenie polskich unormowań stanowiło poważne wyzwanie, prawnicy tamtych czasów byli do tego chyba lepiej niż my przygotowani”40. Na pewno istotną rolę odegrały osobiste uzdolnienia twórców. Często prezentowana jest obecnie refleksja, że ze względu na dzisiejszą specyfikę stosunków prawnych, w szczególności ich dynamikę, wyzwania, jakie stawia przed nami współczesny świat, są bardziej wymagające, aniżeli miało to miejsce niemal 100 lat temu. Niewątpliwie dzisiejszy prawodawca reagować musi na zjawiska społeczne niemające precedensu w historii, lecz również taka „relatywizująca” koncepcja powinna być konsekwentna. Każdy prawodawca staje przed wyzwaniami oraz dysponuje środkami właściwymi dla swego czasu. Czynników, którym przypisywać można powstanie polskiego kodeksu o zobowiązaniach, moglibyśmy wskazać więcej. Nie bez znaczenia pozostawały patriotyczne postawy w narodzie, który wolności wyczekiwał przez ponad wiek, a w konsekwencji poczucie misji towarzyszące głównym aktorom państwowotwórczych działań. Fakt, że wspaniałe dzieło dotyczyło prawa zobowiązań, tłumaczyć można również zupełnie praktycznymi okolicznościami, jak np. faktem, iż normowane przez Kodeks stosunki były najpowszechniejsze, a przez to ich uregulowanie najbardziej niezbędne i pilne. Na szczególną uwagę zasługuje jednak inny wątek. Autorzy przywoływanego Memoriału lwowskiego środowiska prawniczego pisali, że kodyfikator powinien znać prawo rodzime i obce, ale i historię prawa41. Nie pretenduję do wskazania jednoznacznej odpowiedzi na zasadnicze pytanie. Odważę się jednak postawić tezę, że poza wskazanymi tu okolicznościami, które w pewnym stopniu tłumaczą fenomen Kodeksu zobowiązań, kluczowe znaczenie miało towarzyszące ówczesnym kodyfikatorom przekonanie, że każdy ustawodawca musi uwzględniać istniejące w prawie pewne wartości nieprzemijające oraz – co się z tym wiąże – respektować tradycję prawną właściwą dla kultury prawnej społeczeństwa, w którym funkcjonuje. Jako zakończenie, które znacznie lepiej wyrazi przedstawioną przeze mnie intuicję, przytoczę fragment wypowiedzi F. X. Fiericha: „Troskliwy ustawodawca winien zwrócić swój baczny wzrok w przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Przeszłość – to prawdziwa skarbnica doświadczeń, może przykrych 39   Por. dyskusję nad celowością prac nad nowym polskim Kodeksem cywilnym, m.in. A. Redzik, P. Zdanikowski, W sprawie przyszłości Kodeksu cywilnego, „Palestra” 2007, nr 7–8, s. 91–96. 40  F. Longchamps de Bérier, Po sześćdziesięciu latach, (w:) R. Longchamps de Bérier, Zobowiązania, wydanie anastatyczne, Poznań 1999, s. 5. 41   Por. Memoriał Wydziału Prawa i Umiejętności politycznych Uniwersytetu, Towarzystwa Prawniczego i Związku Adwokatów Polskich we Lwowie w sprawie techniki ustawodawczej, Lwów 1919, s. 1.

259


Jarosław Kola

PALESTRA

i bolesnych, ale pouczających, ale pełnych przestróg (…) Z doświadczeń zaczerpniętych z przeszłości jako przestroga, wybija się na plan pierwszy konieczność poszanowania prawa, a nadto wzbudzenia w społeczeństwie poczucia prawa. To daje przeszłość. Teraźniejszość daje nam obraz niezwykle szybkiej ewolucji społecznej, zrozumiałej, ale jako obraz życia przejściowy, bo chyba w tym tempie życie postępować by nie mogło (…) Przyszłość ma nam dać podwaliny życia prawnego narodu w państwie praworządnym i to ujęte we właściwe ramy. Ustawodawstwo powinno być przyjęte duchem narodowym (…) uwzględniając ustrój państwa, i czynić zadość nie tylko obecnym się winno z poglądami etycznymi i uczuciami religijnymi, z potrzebą pokojowego a zgodnego pożycia społeczeństwa, umożliwiając szczęście narodów, nie mniej współżycie w związku narodów”42. 42   W. M. Bartel, Udział przedstawicieli środowisk akademickich w pracach Komisji Kodyfikacyjnej RP (1919–1939), „Krakowskie Studia Prawnicze” (Rok XXIII ) 1990, s. 179.

260


RRok Powstania

Styczniowego

Emil Noiński W tajemnicy poczęte... Fenomen tajnego państwa polskiego w powstaniu styczniowym Rząd Narodowy! W Polsce każdy o nim wiedział, Lecz nikt się nie domyślał: skąd działał? gdzie siedział? Godłem jego widomym był świstek maleńki, Który, jakby relikwia, szedł z ręki do ręki (…) I nigdy żadna władza w żadnym świata ruchu Takiego, jak ów świstek, nie miała posłuchu! Artur Oppman

Powstanie styczniowe było najtragiczniejszym rozdziałem w porozbiorowych dziejach narodu polskiego. Wydarzenie to miało dalekosiężne następstwa, do jego tradycji odwoływały się polskie ugrupowania niepodległościowe z przełomu XIX i XX wieku. Zryw ten szczególnie bliski był dla Józefa Piłsudskiego, przyszłego budowniczego odrodzonego państwa polskiego. Jego zdaniem „wielkość naszego narodu w wielkiej epoce 1863 roku (…) polegała na jedynym może w dziejach naszych Rządzie, który nieznany z imienia, był szanowany i tak słuchany, że zazdrość wzbudzić może we wszystkich krajach i u wszystkich narodów” . Przez kilkanaście miesięcy powstańczych walk sprawnie funkcjonowało podziemne państwo polskie, istniejące de facto obok oficjalnego, jawnego, które dzierżyło w swych rękach pełnię władzy, mając do dyspozycji liczne garnizony wojskowe, policję, urzędy, sądy. Historycy, w przypadku władz powstańczych, przemiennie używali nazwy tajnego, konspiracyjnego, a niekiedy i podziemnego państwa polskiego. Państwo to posiadało swój własny rząd, herb, siły zbrojne narodowe, administrację terenową, sądownictwo oraz agendy zagraniczne. Agaton Giller, jeden z głównych architektów tajnego państwa polskiego w powstaniu   J. Piłsudski, Rok 1863, wstęp i opracowanie S. Kieniewicz, Warszawa 1989, s. 154.

261


Emil Noiński

PALESTRA

styczniowym, pisał, że zostało ono „w tajemnicy poczęte, tajemniczą ręką kierowane, dotąd przebieg jego w wielu najważniejszych wypadkach jest tajemnicą dla ogromnej większości tych nawet, którzy w nim brali udział” . Organizację Narodową z tamtego okresu zaliczył „do najpiękniejszych objawów narodowego ruchu”, stwierdzając, że nie miała ona „podobnej do siebie w dziejach świata ani co do rozmiarów ani co do form” . Utworzenie organizacji podziemnej poprzedzone było wiązaniem się młodzieży patriotycznej w luźne, słabo ze sobą powiązane, kółka samokształceniowe propagujące idee wolnościowe i narodowowyzwoleńcze. „Poprzedził je – jak pisze Franciszka Ramotowska, najwybitniejsza znawczyni tajnego państwa polskiego w powstaniu styczniowym – kilkuletni ruch patriotyczny, który po przegranej wojnie krymskiej stopniowo ogarnął cały kraj. Ruch ten wyrósł z podłoża rodzimego, głębokiego, ogólnonarodowego pragnienia wolności, ale jednocześnie stanowił składnik europejskich fermentów wolnościowych i społecznych, które objęły także imperium rosyjskie” . Przygotowując kraj do powstania, konspiratorzy stworzyli ogromną sieć spiskową, obejmującą swym zasięgiem całe terytorium Rzeczypospolitej przedrozbiorowej. Przygotowywane powstanie miało objąć tylko zabór rosyjski, pozostałym zaborom, austriac­kiemu i pruskiemu, wyznaczono role wspomagające zryw zbrojny. Organizacja spiskowa początkowo miała charakter niejednolity i zdecentralizowany. Dopiero z czasem zaczęła przybierać formę tak zwanych dziesiątek i setek, skupiając w swych szeregach coraz to więcej konspiratorów. W sierpniu 1861 r. w samej tylko stolicy Królestwa Polskiego było około stu kółek i kół spiskowych. Stanowiły one zalążek późniejszej organizacji miejskiej. Proces scalania kół spiskowych zakończył się dopiero w połowie 1862 r. Powstały wówczas Komitet Centralny Narodowy podjął decyzję o przygotowaniu powstania zbrojnego w zaborze rosyjskim. W dalszej perspektywie przewidywał wyzwolenie narodu polskiego w pozostałych zaborach. Wydany przez KCN statut organiczny stworzył ogólnokrajową, scentralizowaną Organizację Narodową, której celem było „przygotowanie kraju do powszechnego, a na dobry skutek obrachowanego powstania, które ma wywalczyć niepodległość Polski w granicach 1771 r., a dla wszystkich jej mieszkańców bez różnicy religii zupełną wolność i równość w obliczu prawa z poszanowaniem praw narodowości z nią złączonych” . W momencie wybuchu powstania Organizacja Narodowa musiała przejść trudny egzamin. Styczniowy zryw był dla niej nie tylko konfrontacją zbrojną dwóch nierównych stron, walczących na polach bitew i potyczek. Zryw ten był przeciwstawieniem dwóch władz administracyjnych. Naprzeciw siebie stanęła polska, tajna, przez Agatona Gillera zwana „tajemną”, władza narodowa. Po przeciwnej stronie znajdowała się oficjalna, jawna, zaborcza, określana jako nielegalna i „najezdnicza”, opierająca się głównie na sile militarnej i politycznej, władza rosyjska.   A. Giller, Historia powstania narodu polskiego w 1861–1864 r., t. 1, Paryż 1867, s. 5.   Ibidem, s. 65.  F. Ramotowska, Tajemne państwo polskie (1862–1864), (w:) Powstanie styczniowe 1863–1864. Wrzenie. Bój. Europa. Wizje, pod redakcją S. Kalembki, Warszawa 1990, s. 233.   Powstanie styczniowe. Materiały i dokumenty. Dokumenty Komitetu Centralnego Narodowego i Rządu Narodowego 1862–1864, red. E. Halicz, S. Kieniewicz, I. Miller, do druku przygotowali: D. Fajnhauz, F. Ramotowska, W. Śliwowska, Wrocław–Warszawa–Kraków 1968, s. 3.

262


9–10/2013

W tajemnicy poczęte...

W manifeście KCN, jako Tymczasowy Rząd Narodowy, wzywał „naród Polski, Litwy i Rusi” do walki o wolność, równość, niepodległość, określając się jako „jedyny legalny Rząd Twój Narodowy”. Ogłaszając „wszystkich synów Polski bez różnicy wiary i rodu, pochodzenia i stanu wolnymi, równymi obywatelami kraju”, nadawał im ziemię „na prawach czynszu lub pańszczyzny”. Dotychczasowym właścicielom ziemskim obiecywał odszkodowanie „z ogólnych funduszów państwa”. Komornikom i wyrobnikom, którzy wstąpią w „szeregi obrońców kraju”, zapewniano „dział obronionej od wrogów ziemi” z dóbr narodowych . W ten sposób próbowano nie tyle przyciągnąć włościan do ruchu narodowego, ile wyrównać tej grupie społecznej wielowiekowe krzywdy. Z odzyskaniem suwerennego bytu państwowego ściśle związany był program społeczny, czyli równouprawnienie wszystkich warstw społecznych i narodowości. Początkowe tygodnie powstania okazały się niezbyt przychylne dla insurgentów. Noc styczniowa nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Zabrakło spektakularnych sukcesów, istotnych ze względów propagandowych w początkach insurekcji. Słabo zorganizowane i wyposażone w broń oddziały partyzanckie nie były w stanie uzyskać zaskoczenia. Nie udało się opanować Płocka, który przewidywany był na stolicę, tutaj ujawnić miał się światu Rząd Narodowy. Działania partyzanckie najpomyślniej rozwinęły się w południowo-zachodniej części Królestwa Polskiego. Wraz z rozwojem działań partyzanckich następowały zmiany w organizacji władz narodowych. W maju 1863 r. Tymczasowy Rząd Narodowy przekształcono w Rząd Narodowy. Podporządkowała mu się znaczna część szlachty, inteligencji, rzemieślników i robotników oraz niewielka część włościan, początkowo nieufnie ustosunkowana do „pańskiego” powstania. Wszędzie tam, gdzie choć tylko na kilka dni udało się opanować jakieś miasteczko i wyprzeć z niego Rosjan, ogłaszano natychmiast dekrety Rządu Narodowego, zawieszano biało-czerwony sztandar wolności. Było to możliwe dzięki ofiarności dziesiątek tysięcy ludzi. „Naród – pisał Józef Kajetan Janowski, ostatni sekretarz RN – poddawał się nie osobom, bo tych nie znał zupełnie, lecz poddawał się idei władzy narodowej, dzierżącej w swej dłoni, podnoszącej wysoko sztandar niepodległości narodu. Pieczęć była symbolem widomym tej władzy narodowej, tej pieczęci słuchano, tę pieczęć szanowano” . Najniższe szczeble tajnej administracji narodowej sięgały do gromad wiejskich, wyżej były zarządy gminne i parafialne, dalej miejskie, powiatowe i wojewódzkie. Na ich czele stał Rząd Narodowy ze swoimi agendami pomocniczymi. Główni architekci „tajemnej” organizacji zadbali o wszelkie atrybuty i instrumenty, niezbędne do właściwego funkcjonowania w warunkach konspiracji. Organizacji cywilnej powierzono kształtowanie nastrojów społecznych, budowanie autorytetu własnego i Rządu Narodowego, werbowanie nowych współpracowników, śledzenie poczynań administracji zaborczej, bojkotowanie i sabotowanie jej zarządzeń. Do zadań organizacji wojskowej różnego szczebla należało gromadzenie broni, układanie planów militarnych. Wśród codziennych czynności władz narodowych znajdowało się kolportowanie prasy tajnej, przesyłanie raportów, zbieranie składek na cele narodowe, organizowanie stacji pocztowych, werbowanie nowych ochotników, organizowanie obchodów   Ibidem, s. 37–38.   J. K. Janowski, Pamiętniki o powstaniu styczniowym, t. 2, Warszawa 1923, s. 67.

263


Emil Noiński

PALESTRA

rocznic wydarzeń historycznych. Tajne państwo polskie potrafiło respektować swoje zarządzenia, grozić surowymi karami uchylającym się od posłuszeństwa, publikować informacje o egzekucjach szpiegów i zdrajców. Funkcjonujące wydziały Warszawy, Prowincji, Stosunków Zagranicznych, Prasy, Policji, Skarbu, Wojny w kolejnych miesiącach poddawano przekształceniom, zmianom personalnym, w pełni rozbudowując aparat administracyjny tajnego państwa w terenie, nadając mu tym samym większy autorytet wśród społeczeństwa polskiego. Symbolem polskiego państwa podziemnego była pieczęć, na której zamieszczony był trójdzielny herb, symbolizujący części składowe Rzeczypospolitej przedrozbiorowej. Koronę symbolizował Orzeł, Litwę – Pogoń, Ruś – Michał Archanioł. Na pieczęci znajdował się napis: „Wolność, Równość, Niepodległość – 1863”. Była to swego rodzaju kwintesencja programu Organizacji Narodowej, dążącej do oswobodzenia ziem polskich spod obcych rządów oraz wprowadzenia równouprawnienia wszystkich warstw społecznych żyjących pod zaborami. Skład rządu ulegał wielokrotnie zmianom, w sumie było kilkanaście ekip rządowych. Pomimo wewnętrznych walk i tarć politycznych w kierownictwie powstania, głównie sporów między obozami Białych i Czerwonych oraz poszczególnymi ich odłamami, rząd funkcjonował cały czas, dzierżąc władzę. Spory polityczne w zasadzie nie miały żadnego wpływu na losy powstania, mimo iż przybierały czasem formę swego rodzaju zamachów stanu. Rząd wydawał setki dekretów, postanowień, rozporządzeń, odezw, instrukcji dotyczących stosunków społeczno-gospodarczych, spraw organizacyjnych i wielu innych kwestii. Narodom wchodzącym w skład Rzeczypospolitej przedrozbiorowej zapewniał samostanowienie po wspólnym wywalczeniu niepodległości, a prowincjom wschodnim dawał na przyszłość możliwość całkowitego usamodzielnienia się lub wejścia w federację z Polską. Władza narodowa, mimo że funkcjonowała tajnie, posiadała wszystkie charakterystyczne dla państwa elementy. W rękach jej skupiony został cały aparat administracji cywilnej i wojskowej, wymiar sprawiedliwości, agencje dyplomatyczne, prowadzące określoną politykę zagraniczną i wewnętrzną. I, co chyba najważniejsze, tajna administracja kierowała partyzancką wojną wyzwoleńczą narodu polskiego przeciwko jednemu z trzech zaborców. Występowała jako jedynie prawowita władza w kraju i w tym charakterze wydawała akty prawne, anulując zarządzenia zaborcy, którego działalność w Polsce uważała za nielegalną. Ze względów formalnych nie mogła być – rzecz jasna – uznana przez żaden z rządów zachodnich, gdyż naruszałoby to stan prawny wytworzony przez kongres wiedeński. Ostatnim sternikiem Rządu Narodowego był Romuald Traugutt, który jesienią 1863 r. wziął na swe ramiona odpowiedzialność za powstanie, w chwili gdy właściwie chyliło się ono już ku upadkowi. Zreformowano operujące dotąd samodzielnie oddziały partyzanckie, zamierzając je przekształcić w jednostki o charakterze wojsk regularnych. Reforma nie przyniosła jednak oczekiwanych rezultatów, choć towarzyszyła jej ogromna propaganda patriotyczna. Rząd Narodowy w gorących odezwach do narodu, duchowieństwa, ludu wiejskiego wzywał do wytrwałości w walce. Duch walki w narodzie wyraźnie załamywał się. Niepowodzenia militarne szły w parze z bezwzględnymi akcjami pacyfikacyjnymi nieprzyjaciela, stosowanymi wobec ludności cywilnej. Rządowi Traugutta zależało na przetrwaniu do wiosny 1864 r. „Był to – jak pisze Julian Łukaszewski

264


9–10/2013

W tajemnicy poczęte...

– jedyny Rząd w ciągu całego powstania, który sprostał swemu zadaniu, lecz stanął za późno na czele narodu, aby mógł go zbawić” . Do wiosny przetrwały tylko nieliczne oddziały partyzanckie. Poważnym ciosem dla powstania było aresztowanie w kwietniu 1864 r. Romualda Traugutta. Władza narodowa wprawdzie nie upadła, na jej czele stanął bowiem Bronisław Brzeziński, urzędnik Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu. Jego rząd nie miał już, niestety, żadnych szans na wskrzeszenie administracji powstańczej czy dalsze podtrzymywanie ducha walki. Powstanie znajdowało się w stanie agonii. Rząd Brzezińskiego nie mógłby długo dzierżyć władzy narodowej, gdyby nie pomoc Aleksandra Waszkowskiego, energicznego, młodego naczelnika Warszawy, który wydawanymi ulotkami i odezwami podnosił ducha sterroryzowanej ludności. Waszkowski próbował zrekonstruować w stolicy władzę narodową, zdziesiątkowaną ostatnimi aresztowaniami i egzekucjami. Był „ostatnim filarem powstania”, na którym właściwie wszystko opierało się przez kilka miesięcy po egzekucji Traugutta. Jednak i on został aresztowany w drugiej połowie grudnia 1864 r. Był to ogromny cios dla władz narodowych, właściwie symboliczny kres powstańczej epopei. Dramatyczny akord powstania rozegra się dopiero na szubienicach, w więziennych kazamatach czy na zesłaniu syberyjskim. Dla narodu żyjącego kilkadziesiąt lat w największym więzieniu świata, jak wówczas określano Królestwo Polskie, państwo to stało się namiastką suwerennego bytu państwowego. Stworzenie tego typu formy państwowej, funkcjonującej obok tej „legalnej”, oficjalnej, możliwe było tylko dzięki ogromnej determinacji i nieugiętej woli Polaków, dążących do oswobodzenia kraju spod obcego jarzma. Karol Widmann, lwowski publicysta i literat z czasów powstania styczniowego, zapisał, że Rząd Narodowy był wcieleniem „istoty dziejowej naszego narodu, jego udzielności i pracowitości”. Rządu tego nie stanowiły osoby ani stronnictwa, ale „duch narodu obudzonego do życia, duch, który staje się ciałem” . W tym chyba tkwił fenomen „tajemnego” państwa polskiego. Styczniowy zryw jedni uznawali za szaleństwo, hekatombę narodową, zbrodnię przeciw narodowi, inni dostrzegali w nim najwyższe osiągnięcia polskiego ducha, patriotyczną ofiarność, czy wręcz apogeum walczącej polskości o zachowanie tożsamości narodowej. W historiografii polskiej na równi z ostrymi sądami, potępiającymi polskie cierpiętnictwo i mesjanizm, tworzyła się legenda styczniowego czynu, w niej zaś ważne miejsce znalazło tajne państwo polskie. Niezależnie od ocen było ono dziejowym fenomenem, niemającym wcześniej swojego odpowiednika. Pewnych podobieństw, analogii można dopatrywać się dopiero w czasach II wojny światowej.   J. Łukaszewski, Pamiętnik z lat 1862–1864, oprac. S. Kieniewicz, Warszawa 1973, s. 114.   K. Widmann, Narodowość i rewolucja. Studium polityczne, Lwów 1864, s. 321.

265


RRecenzje

i noty recenzyjne

Andrij Kosyło Dostęp do zawodu adwokata w prawie polskim, ukraińskim, białoruskim i rosyjskim Toruń: Adam Marszałek 2010, ss. 248. Książka nie jest już nowością na polskim rynku wydawniczym. Pierwsze jej wydanie ukazało się w 2010 r., a drugie, niezmienione (właściwie dodruk), w 2012 r. Autorem opracowania jest adwokat praktykujący w Polsce i na Ukrainie dr Andrij Kosyło, jednocześnie pracownik naukowy IPSiR UW. Książka jest nieco przerobioną wersją rozprawy doktorskiej napisanej w ramach stypendium dziś już nieistniejącego Europejskiego Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów w Lublinie, pod kierunkiem prof. Andrzeja Korybskiego i obronionej w 2007 r. na WPiA UMCS w Lublinie. Autor postawił sobie dwa zasadnicze cele – przeprowadzenie analizy prawnoporównawczej dostępu do zawodu adwokata w prawodawstwach polskim, ukraińskim, białoruskim i rosyjskim oraz wskazanie – na podstawie tejże analizy – optymalnego teoretycznoprawnego modelu dostępu do zawodu adwokata, który w największy możliwy sposób odpowiadałby wymogom demokratycznego państwa prawnego. Tak postawione cele, a w szczególności drugi, wymagają dogłębnej analizy teoretycznoprawnej i – jak się wydaje – szerszego spojrzenia komparatystycznego, nieograniczonego do wybranych przez Autora porządków prawnych. Co prawda analiza prawa polskiego stanowi dla Autora pretekst do wyjścia na grunt uregulowań i orzecznictwa Unii Europejskiej, ale zagadnienie to wydaje się być potraktowane z założenia dość wąsko. Stąd największą wartością książki być może jest realizacja pierwszego z postawionych celów. Praca podzielona została na cztery rozdziały. Pierwszy ma charakter wprowadzający. Autor przedstawił w nim założenia pracy, po czym – pokrótce – przybliżył historię adwokatury w Polsce, na Ukrainie, Białorusi i w Rosji. Literatura, którą przywołuje w tym kontekście, jest dalece niepełna. Książka ukazała się w roku 2010, a zatem Autor powinien uwzględnić choćby podstawowe publikacje wydane co najmniej do 2009 r., np. opracowania Tomasza J. Kotlińskiego , Marcina Zaborskiego , Małgorzaty Mater   Przede wszystkim ważna praca: Samorząd adwokacki w Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 2008, ale i wiele artykułów opublikowanych w „Palestrze”.   M. Zaborski, Zarys ustroju i dziejów adwokatury polskiej, „Palestra” 2003, nr 11–12, s. 56–70; idem, Cuius re-

266


9–10/2013

Recenzje i noty recenzyjne

niak-Pawłowskiej czy Adama Redzika . Tymczasem opiera się w tym względzie na znanym podręczniku do historii państwa i prawa i popularnych publikacjach jednego z wybitnych adwokatów. Powyższa uwaga odnosi się do literatury polskiej, gdyż rys historyczny jej poświęcony wydzielono w odrębnym punkcie (s. 28–37), krótką historię adwokatur pozostałych trzech państw przedstawiono zaś znacznie krócej, w jednym punkcie (s. 37–46). Tytuł rozdziału sugeruje ponadto, że rys historyczny jest pełny (sięga do początków instytucji adwokatury), tymczasem właściwie Autor ograniczył się do XX wieku (w Polsce od 1918 r., w Rosji zaś od puczu bolszewików z 1917 r.). Autor słusznie zauważył, że choć adwokatury czterech badanych państw działały w latach 1945–1989 we wspólnym tzw. bloku państw socjalistycznych, to adwokatura polska wyróżniała się istotnie – ciągłością w stosunku do międzywojennej, zaangażowaniem w sferę publiczną i społeczną (obrony polityczne) i – mimo wprowadzania instytucji znanych prawu sowieckiemu – utrzymaniem organizacji na zasadach samorządu zawodowego. Tymczasem adwokaci w ZSRS nie byli kontynuatorami w sensie prawnym adwokatury dawnej Rosji carskiej i zostali podporządkowani czynnikom politycznym. Dopiero rozpad ZSRS i powstanie niepodległych państw doprowadził do stworzenia nowej organizacji adwokatury na Ukrainie (1992), Białorusi (1993, ale po 1997 r. powrócono do niektórych rozwiązań sowieckich) i w Rosji (ostatecznie w 2002 r.). Po przedstawieniu rysu historycznego Autor omawia pokrótce ustrój adwokatury w poszczególnych krajach, czyli analizuje ustrojowe akty normatywne – w przypadku Polski ustawę Prawo o adwokaturze z 26 maja 1982 r., w przypadku Ukrainy ustawę z 19 grudnia 1992 r., w przypadku Białorusi ustawę z 15 czerwca 1993 r., w przypadku zaś Rosji ustawę federalną o działalności adwokackiej i adwokaturze w Federacji Rosyjskiej z 15 maja 2002 r. Najbardziej zbliżoną regulację do polskiej posiada Rosja, gdzie samorząd adwokacki to Federalna Izba Adwokatów Federacji Rosyjskiej, której organami są: Krajowy Zjazd Adwokatów, Rada Federalnej Izby Adwokatów, Prezydent Federalnej Izby Adwokatów oraz Komisja Rewizyjna. Niższym szczeblem samorządu są izby adwokackie. Prawo zabrania tworzenia alternatywnych organizacji samorządowych adwokatury. Podobnych rozwiązań prawnych do niedawna nie posiadała Ukraina, ale w roku 2012 (czyli po wydaniu książki) organizacja adwokatury w tym państwie uległa zasadniczym zmianom. Adwokatura białoruska z kolei nie jest oparta na zasadach samorządu zawodowego. Istnieje kilka kolegiów (zrzeszeń adwokatów), a warunkiem wstąpienia do nich jest uzyskanie licencji od instytucji (komisji) właściwie państwowej . Zamykając rozdział I, Autor – na podstawie analizy źródeł prawa oraz obserwowanej praktyki – określa status publicznoprawny adwokatur i wskazuje, że Polska oraz Rosja posiadają samorządne i niezależne adwokatury, zaś – mimo pewnych gwarancji ustawowych – takowych nie posiada Białoruś, a także Ukraina. gio, eius palestra? Na drodze do adwokatury państwa totalitarnego. Przemiany ustrojowe adwokatury polskiej w latach 1944–1963, (w:) Cuius regio, eius religio? Publikacja po Zjeździe Historyków Państwa i Prawa, Lublin, wrzesień 2006, pod red. G. Górskiego, L. Ćwikły i M. Lipskiej, t. II, Lublin 2008, s. 427–456.   M.in. M. Materniak-Pawłowska, Adwokatura II Rzeczypospolitej. Zagadnienia prawno-ustrojowe, Poznań: Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Adama Mickiewicza 2009.   M.in. A. Redzik, Zarys historii samorządu adwokackiego w Polsce, Warszawa 2007.   Szerzej A. Kosyło, Licencje prawnicze na Białorusi – przykład dla Polski?, „Palestra” 2007, nr 11–12.

267


Recenzje i noty recenzyjne

PALESTRA

W rozdziale II omówiono zakres, zasady i formy świadczenia pomocy prawnej w czterech badanych porządkach prawnych – przez adwokatów, radców prawnych (tylko w Polsce), prawników zagranicznych (w Polsce posiadamy specjalne regulacje wynikające m.in. z prawa UE, na Ukrainie prawnicy zagraniczni mogą świadczyć pomoc prawną jako działalność gospodarczą, na Białorusi pomoc prawną mogą świadczyć tylko obywatele Białorusi, w Rosji zaś prawnicy zagraniczni mogą świadczyć pomoc prawną, ale tylko w kwestiach związanych z państwem pochodzenia) i podmioty gospodarcze. Wypada tu odnotować, że w Rosji i na Ukrainie istnieje tylko jeden zawód zajmujący się pomocą prawną – adwokata. W rozdziale III przedstawione zostały przesłanki oraz procedura wpisu na listy adwokackie. Rozdział IV ma charakter programowy. Autor zastanawia się w nim, jak powinien wyglądać modelowy dostęp do zawodu adwokata w demokratycznym państwie prawnym. Korzystając z komparatystyki, czyni rozważania nad relacją pomiędzy dostępem do zawodu a interesami – społecznym, klienta, publicznym, kandydata do zawodu adwokata, korporacji adwokatów, uczestników międzynarodowego obrotu prawnego. Wskazuje konflikt interesów, a następnie pisze, że procedura dostępu do zawodu adwokata winna być mechanizmem równoważenia interesów. Na ostatnich ponad pięciu stronicach Autor przedstawia w jedenastu punktach wnioski końcowe. Najważniejsze z nich: 1. Ważnym elementem optymalnego modelu dostępu do zawodu adwokata w demokratycznym państwie prawnym jest powołanie na mocy ustawy i faktyczne funkcjonowanie samorządu zawodowego adwokatów. 2. Ważnym elementem zapewnienia niezależności adwokata jest ustalenie negatywnych przesłanek dostępu do tego zawodu, jak zakaz łączenia wykonywania tego zawodu z inną działalnością, mogącą uzależnić adwokata od innych, jak zakaz pozostawania w stosunku pracy czy pełnienia służby publicznej. 3. Osoby aspirujące do zawodu adwokata winny być należycie wykształcone zawodowo – powinny posiadać nie tylko teoretyczną wiedzę o prawie, ale też umiejętności praktyczne niezbędne do wykonywania zawodu, które nabyć można w trakcie aplikacji lub w trakcie wykonywania innego zawodu prawniczego. Umiejętności te winna weryfikować niezależna komisja poprzez egzamin adwokacki. 4. O dostępie do zawodu, stanowiącego przecież ważny element społeczeństwa obywatelskiego, nie mogą decydować wyłącznie organy państwowe, ale i powierzenie tej kompetencji wyłącznie samorządowi może prowadzić do np. zamknięcia się korporacji, stąd Autor opowiada się za modelem, w którym komisje egzaminacyjne powoływane są przez organy samorządu, ale z przedstawicielami władz publicznych, przy czym większość członków komisji powinna być adwokatami. Ważne jest, by istniała też możliwość odwołania się od decyzji takiej komisji do niezależnego sądu. 5. Zawód adwokata winny wykonywać osoby dające rękojmię należytego wykonywania zawodu, czyli o odpowiednich cechach moralnych, jak poczucie służby na rzecz dobra publicznego. 6. Dopuszczenie do świadczenia pomocy prawnej osób nieposiadających odpowiedniej wiedzy i umiejętności oraz pożądanych cech moralnych stwarza niebezpieczeństwo wyrządzenia poważnej szkody klientom i zagrożenie dla bezpieczeństwa obrotu praw-

268


9–10/2013

Recenzje i noty recenzyjne

nego, co godzi w zasadę demokratycznego państwa prawnego. Świadczenie pomocy prawnej winno zatem być realizowane wyłącznie przez profesjonalnych prawników – adwokatów – zorganizowanych w samorząd zawodowy gwarantujący niezależność wykonywania zawodu i czuwający nad poziomem wiedzy, umiejętności oraz moralności swoich członków. 7. Świadczenie pomocy prawnej w kraju przez prawników zagranicznych winno być uregulowane i poddane kontroli poprzez złożenie np. testu umiejętności. Za dopuszczalne uznaje Autor świadczenie pomocy prawnej przez prawników zagranicznych w kraju przyjmującym na rzecz podmiotów z państwa pochodzenia tegoż prawnika. Powyższe wnioski Autora w większości odpowiadają postulatom środowiska adwokackiego w Polsce. Zestawiona na ponad 25 stronach bibliografia uporządkowana została według kryterium państwowego (polska, ukraińska, białoruska i rosyjska) i podzielona na akty normatywne, orzecznictwo oraz monografie i artykuły, a na koniec wskazano adresy stron internetowych korporacji adwokackich oraz bazy aktów normatywnych w poszczególnych państwach. Publikacje ukraińskie, białoruskie i rosyjskie zapisano czcionką łacińską. Nie wydaje się, żeby dobrym pomysłem była transliteracja tytułów cytowanych dzieł opublikowanych cyrylicą na Ukrainie, Białorusi i w Rosji, w tym także transliteracja cytowanych aktów prawnych. Właściwszą metodą wydaje się przywołanie źródła w zapisie oryginalnym, a w przypadku aktów prawnych przetłumaczenie ich nazwy, w przypisie zaś przywołanie źródła w oryginalnym zapisie cyrylicą. Mankamentem pracy jest niedostateczna redakcja tekstu. Zarzut to jednak przede wszystkim do wydawnictwa. Nie zadbało ono o wygładzenie tekstu językowo. Czytelnik odczuwa od pierwszych akapitów, że język polski nie jest dla Autora językiem ojczystym. Wynika to ze sztuczności konstrukcji niektórych zdań. Ponadto zdarzają się powtórzenia tych samych treści, nawet dosłowne. Najbardziej kłujący w oczy jest początek wstępu do książki (s. 6) i identyczny początek rozdziału II (s. 83) – nie wiedzieć dlaczego na s. 6 na określenie „praw człowieka” użyto małej litery, a na s. 83 wielkiej. Niestety można wskazać więcej podobnych przykładów. Jak jednak wspomniano, to przede wszystkim wina wydawnictwa i konsekwencja coraz powszechniejszego odchodzenia przez wydawnictwa od rzetelnego redagowania książek, a także innych publikacji. Pomimo podniesionych drobnych uwag książka Andrija Kosyły jest cennym uzupełnieniem polskiej literatury naukowej dotyczącej adwokatury. Dostarcza wielu informacji o wykonywaniu zawodu adwokata w państwach sąsiadujących z Polską, z którymi związani jesteśmy nie tylko granicą, ale i licznymi interesami gospodarczymi, a tym samym i prawnymi. Książka ma zatem nie tylko walor stricte naukowo-poznawczy, ale i dostarcza praktycznych informacji o ukraińskim, białoruskim i rosyjskim systemie pomocy prawnej i wykonywaniu zawodu adwokata w tych państwach. Co prawda na Ukrainie w ostatnim roku doszło do zasadniczych zmian w organizacji adwokatury, o czym na łamach „Palestry” pisał sam Autor , ale dostęp do zawodu nie uległ rewolucyjnym zmianom.   A. Kosyło, Nowa ustawa o adwokaturze na Ukrainie, „Palestra” 2013, nr 1–2, s. 162–169.

269


Recenzje i noty recenzyjne

PALESTRA

Książkę wypada polecić każdemu prawnikowi zajmującemu się pomocą prawną dla podmiotów inwestujących na Ukrainie, Białorusi lub w Rosji, podmiotom z tychże państw, a także każdemu zainteresowanemu systemem prawnym wschodnich sąsiadów Polski.

Janusz Kanimir

Stanisław Milewski Życie uliczne niegdysiejszej Warszawy Warszawa: Iskry 2013, ss. 176. Na majowe targi książki w Warszawie wydawnictwo Iskry wydało kolejną książkę długoletniego stałego współpracownika „Palestry” Redaktora Stanisława Milewskiego. Książka w zamyśle szacownego Autora zamyka serię pięciu tomów o niegdysiejszej Warszawie. Zapoczątkowała ją praca pod nieco zaskakującym tytułem Podróże bliższe i dalsze, czyli urok komunikacyjnych staroci (2006), po niej przyszło znakomite Intymne życie niegdysiejszej Warszawy (2008) – książka maja 2008 r. (Warszawska Premiera Literacka), nie mniej interesujące Szemrane towarzystwo niegdysiejszej Warszawy (2009) oraz Codzienność niegdysiejszej Warszawy (2010), za którą w roku wydania Autor otrzymał Warszawską Nagrodę Literacką. Wypada dodać, że w 2011 r. ukazały się dwie książki autorstwa i współautorstwa Stanisława Milewskiego skierowane znacznie bardziej do odbiorcy prawnika – monumentalne Themis i Pheme. Czasopiśmiennictwo prawnicze w Polsce do 1939 roku, napisane w kooperacji z Adamem Redzikiem, oraz Niezwykli klienci Temidy. Ta ostatnia książka zasługuje na odrębne potraktowanie, gdyż – w przeciwieństwie do Themis i Pheme – została przemilczana przez recenzentów-prawników. Stanowi ją kilka opowieści o perypetiach sądowych wybitnych twórców polskiej kultury i nauki, np. Fryderyka Chopina (a właściwie jego spadkobierców), Władysława Reymonta, Bolesława Prusa czy też wybitnego aktora, reżysera, a nade wszystko bardzo popularnego amanta międzywojnia Eugeniusza Bodo. Napisana jest – jak zawsze u Autora – dobrym stylem, pozwalającym czytelnikowi poczuć się, jakby obserwował opisywane wydarzenia jako naoczny świadek. Książki Stanisława Milewskiego, jak i wszelkie inne jego publikacje, cechuje zawsze szlachetny, płynny, po prostu piękny język – bez przesadnych ozdobników czy wyszukanych konstrukcji zdaniopodobnych. Gdy połączymy to ze znakomitą redakcją wydawnictwa „Iskry”, doborowo włożonymi w dwukolumnowy tekst ilustracjami z epoki, eleganckim opracowaniem graficznym, wreszcie znakomitym drukiem – z kunsztowną twardą oprawą, obwolutą i tasiemkową zakładką – wykonanym przez renomowaną drukarnię Anczyca w Krakowie, to powstaje perła na rynku księgarskim. Poza krótkim wstępem Od autora książka składa się z czterech rozdziałów. W pierwszym przedstawiono oblicza ulic, czyli opowieść o tym, jak – począwszy od XVI wieku – zmieniał się wygląd miasta – przez pryzmat jego ulic. Już pod koniec XVI w. niektóre ulice miasta wykładano cegłami lub kamieniami (szczególnie rynek dzisiejszego Starego Miasta i okolice), ale robiono to dość niechlujnie. Dodając do tego powszechne wylewanie w tych czasach na ulice wszelkich nieczystości, nie może dziwić, że przybysze opisywali tamtą Warszawę w sposób nader krytyczny. Dopiero na początku XVIII w.

270


9–10/2013

Recenzje i noty recenzyjne

magistrat miejski wystąpił przeciw oszpecającym ulice nieczystościom, w szczególności „smrodliwym”, ale w tamtych czasach nie przyniosło to skutku. Warszawskie rynsztoki znikły z ulic dopiero w latach czterdziestych XIX w. Praktyka w miastach była, jaka była. Generalne porządkowanie miasta odbywało się raz w roku – przed procesją Bożego Ciała – a polegało na pokryciu ulic gałęziami świerkowymi, jedliną i pachnącym tatarakiem. W połowie XVIII w. pojawiła się zorganizowana służba miejska, wyposażona w czterdzieści wozów „karowych” do wywożenia z miasta śmieci. Nawiasem mówiąc, nazwa ulicy Karowej w Warszawie pochodzi od owych karowych wozów, gdyż tam była ich zajezdnia, czyli Magazyn Karowy. Ogromne zasługi dla kształtu i wyglądu warszawskich ulic poniósł Marszałek Wielki Koronny Franciszek Bieliński, od 1742 r. przewodniczący Komisji Brukowej. Dzięki niemu nieco uporządkowano ulice. Wybrukowano Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat, Rynek Staromiejski, Podwale, Mostową, Grodzką, Senatorską, Miodową, Królewską oraz dzisiejszą Marszałkowską – nazwaną tak właśnie na cześć Marszałka Bielińskiego (wówczas nazywano ją „ulicą ku Bielinowi”, gdyż prowadziła do jurydyki marszałka Bielińskiego – Bieliny, której rynek z ratuszem znajdował się w miejscu dzisiejszego placu Jana Henryka Dąbrowskiego). Po upadku Rzeczypospolitej liczba ludności Warszawy znacząco się zmniejszyła, a miasto popadało w zaściankowość, także w kwestii ulic. Poprawa następowała stopniowo. Nieocenione zasługi miał prezydent Sokrates Starynkiewicz. W II połowie XIX w. pojawiały się latarnie, kosztowny bruk, a w późniejszych latach tramwaje i inne pojazdy publiczne. W 1886 r. w mieście było 4606 latarni gazowych (konkurujących z naftowymi) i średnio rocznie przybywało ich 515. Dopiero w 1904 r. pojawiły się pierwsze latarnie elektryczne. W rozdziale pierwszym Autor przedstawia też historię rozrostu Warszawy – wylewania się jej poza mury Starego i Nowego Miasta, przyłączania kolejnych miast, jurydyk i wsi. W 1791 r. – na podstawie prawa o miastach – włączono do Warszawy Pragę, której ludność wkrótce została niemal doszczętnie wymordowana przez Suworowa. W 1915 r. magistrat przywrócił Warszawie tytuł miasta stołecznego. W tym samym roku powiększono ją o niedawną wieś Ochotę, a także o Czerniaków, Czyste, Grochów I i II, Kępę Gocławską, Marymont, Młociny, Mokotów, Nowe Bródno, Pelcowiznę, Potok, Powązki, Rakowiec, Siekierki, Targówek, Ustroń i Utratę. Warszawa stała się terytorialnie wielkim miastem europejskim. Dodajmy, że w 1917 r. władze miejskie postanowiły, że godłem stolicy pozostanie syrena. Czytając o kolejnych ulicach, sposobie ich budowy i utrzymywania, bywalcach ulic, mieszkańcach przyulicznych budynków i o samych budynkach, można ulec wrażeniu, że uczestniczy się w wycieczce po mieście, którego już nie ma. Nazwy ulic (które Autor wielokrotnie objaśnia – np. Miodowa od miodowników – mieszkających i pracujących tu toruńskich producentów pierników) pozostały, ale zabudowa ich, jak i wygląd ulegały licznym zmianom. Szczególnie wiele miejsca poświęca Autor ulicy Marszałkowskiej i jej okolicom, czyli tej, z której XIX-wiecznego, jak i przedwojennego wyglądu niemal nic nie pozostało. Warto odnotować, że po upadku powstania styczniowego przyspieszono proces rusyfikacji Królestwa Polskiego, w tym Warszawy. Rosjanie wybudowali tu wiele cerkwi, przystosowali też na potrzeby własne zastane pałace i inne budynki. Nadawali wyraźny ton miastu. W okolicach takich, jak Łazienki czy Aleje Ujazdowskie, mieszkały wyłącznie rodziny rosyjskie. Szyldy (nawiasem mówiąc, pierwsze pojawiły

271


Recenzje i noty recenzyjne

PALESTRA

się na początku XIX w.) w całym mieście były wówczas dwujęzyczne (polsko-rosyjskie) lub tylko rosyjskie. Dopiero opuszczenie Warszawy przez Rosjan w 1915 r. doprowadziło do szybkiej derusyfikacji miasta – czasami ze szkodą dla jego architektury (np. burzenie pięknych cerkwi). W rozdziale drugim Autor omówił kwestię ruchu ulicznego i jego regulacji. Zagadnienie to było pierwotnie przedstawione przez Autora na łamach „Palestry” (Kształtowanie się przepisów o ruchu drogowym na przykładzie Warszawy, cz. I–III („Palestra” 2010, nr 11–12; 2011, nr 1–2, 3–4). Stanisław Milewski w sposób pionierski prezentuje prawo drogowe, począwszy od najwcześniejszych – jeszcze przedrozbiorowych – zasad i regulacji po przepisy i opisy praktyki sądowej z okresu międzywojennego (nie tylko polskie). Wypada wspomnieć, że najstarszy przepis odnoszący się do ruchu ulicznego w Warszawie pochodził z 1767 r., a stanowił on, „aby nikt z siły wypuszczonym w cwał koniem po ulicach nie biegał”. Groziła za takowy „bieg” bardzo wysoka kara pieniężna. Ciekawostką jest kwestia znaków drogowych, ruchu prawo- (czy lewo-) stronnego, zakorkowania ulic oraz wprowadzenie sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniach (w Warszawie miało to miejsce w 1926 r., ale Autor przytacza całe dzieje, począwszy od pierwszej nieszczęśliwej sygnalizacji gazowej z 1868 r., którą zainstalowano w okolicy Pałacu Westminsterskiego). Czytelnik dowie się też o początkach „policji ruchu drogowego” w Polsce (lata 1925–1928). W rozdziale trzecim pt. Anatomia komunikacji kryje się opowieść o pojazdach na ulicach Warszawy – począwszy od XVII wieku. Barwne opisy dorożek konnych, a potem samochodowych, kręte dzieje omnibusów oraz tramwajów – konnych i elektrycznych, a następnie autobusów, wypełniają kolejnych niemal pięćdziesiąt stronic książki. Rozdział ten oparty jest na wspomnianej wyżej książce Autora pt. Podróże bliższe i dalsze, czyli urok komunikacyjnych staroci. W ostatnim, czwartym rozdziale Autor omawia malowniczo tych, którzy żyli na ulicy i z ulicy, czyli handlarzy ulicznych, posłańców i tragarzy, złodziei i oszustów (różnej kategorii i specjalności, ale przede wszystkim kieszonkowców i wydrwigroszy) oraz ulicznic. Przeczytamy o rozbudowanym handlu ulicznym i zastępowaniu go przez stateczne, rozsiane po mieście place targowe, które nigdy nie wyparły jednak handlu ulicznego, ale znacznie go ograniczyły. Dodajmy, że aby legalnie sprzedawać na ulicy, konieczne było uzyskanie pozwolenia od magistratu miejskiego. Wzruszający jest opis wykorzystywanych do sprzedaży kwiatów na ulicach dziewczynek z biedniejszych rodzin – przywołujący na myśl Andersenowską „dziewczynkę z zapałkami”. Autor przypomina też pierwszego – sprzed ponad dwustu lat – warszawskiego gazeciarza Ludwika Nowickiego. Jako ciekawostkę odnotujmy, że na ulicy na początku XX w. w podobny sposób jak gazety kolportowano popularne wówczas karty pornograficzne – zakazane pod groźbą kary. Pisząc o ulicznicach, a właściwie o prostytucji, w Warszawie, Autor wychodzi od czasów przedrozbiorowych, a dochodzi do okresu po 1945 r. Przywołuje restrykcyjne prawo przedrozbiorowe, które nie wpływało na zmniejszenie „nieprzeliczonego mnóstwa” dziewek publicznych. W czasie zaborów, a w szczególności w drugiej połowie XIX w., prostytucja była legalna. Warszawa, jak każde miasto imperium rosyjskiego, posiadała znaczną liczbę domów publicznych (zakładanych oficjalnie od 1843 r.), z tą różnicą, że

272


9–10/2013

Recenzje i noty recenzyjne

nie czyniono tu żadnych ograniczeń policyjnych co do liczby prostytutek. Nierząd był popierany i wspierany przez zaborcę. Co prawda burdele były pod nadzorem policji i lekarza, ale nie ograniczało to epidemii chorób wenerycznych, szczególnie z uwagi na fakt, że znaczna część prostytutek pracowała poza burdelami – na ulicy. W odrodzonej Polsce zlikwidowano publiczne burdele, ale nie prostytucję. W Polsce Ludowej oficjalnie prostytucji nie było, ale w rzeczywistości niewiele się zmieniło, o czym pisali także głośni literaci jak Leopold Tyrmand czy Janusz Głowacki. Czytelnicy, a w szczególności miłośnicy dziejów Warszawy, przyzwyczaili się już do nasyconych precyzyjnie plastycznymi szczegółami, a przedstawionych krytycznie, jak dobra gawęda, dzieł Stanisława Milewskiego. Prezentowana książka będzie dla nich nadzwyczaj cenną lekturą, a i perłą bibliofilską – także z uwagi na ogromną liczbę ilustracji, często z humoreską lub dowcipnym komentarzem, wklejonych w „kapsule” na jednej z kolumn fragmentów zarządzeń albo relacji z gazety lub pamiętnika. Z pewnością nie mniej zadowoli wszystkich lubiących historię, w tym prawników, którzy znajdą w niej wiele informacji na temat dziejów prawa w dziedzinach, które nie są odnotowywane w opracowaniach wychodzących spod piór akademickich historyków prawa (z nielicznymi wyjątkami) – historia prawa o ruchu drogowym. Poza tym godne odnotowania jest, że większość informacji, na których oparł Autor swoje dzieło, pochodzi z kronik sądowych i kryminalnych będących elementem czasopism i gazet warszawskich, w tym wiele ze znakomitej „Gazety Sądowej Warszawskiej” – kopalni wiedzy o prawie, praktyce sądowej oraz życiu środowiska prawniczego Warszawy lat 1873–1939. Autor nie jest jednak bezkrytyczny wobec pozyskanego materiału, ale analizuje go, konfrontuje z innymi źródłami i osadza na szerszym, porównawczym tle epoki, co pozwala mu wyciągnąć przekonujące wnioski i przedstawić je tak, że czytelnik w zasadzie nie ma wątpliwości co do ich trafności.

Adam Redzik

Jan Zabłocki, Anna Tarwacka Publiczne prawo rzymskie Warszawa: Liber 2011, ss. 340. Prawo publiczne nie cieszyło się nigdy wśród romanistów polskich takim zainteresowaniem, jak prawo prywatne – pisała na początku XXI w. M. Zabłocka . Istotny przełom w tym zakresie nastąpił niedługo potem. Przejawem zachodzących zmian było pojawienie się kilku skryptów i podręczników obejmujących przedmiotem zainteresowania rzymskie prawo publiczne . Jedną z nowszych publikacji podręcznikowych obejmujących tę tematykę stanowi dzieło autorstwa J. Zabłockiego i A. Tarwackiej pt. Publiczne prawo rzymskie.   M. Zabłocka, Romanistyka polska po II wojnie światowej, Warszawa: Liber 2002, s. 135.   B. Sitek (red.), P. Krajewski (red.), Rzymskie prawo publiczne, Olsztyn: Wydawnictwo UWM 2004, ss. 174; J. Zabłocki, A. Tarwacka, Publiczne prawo rzymskie, wyd. 1, Warszawa: Liber 2005, ss. 181; A. Dębiński, J. Misztal‑Konecka, M. Wójcik, Prawo rzymskie publiczne, Warszawa: C. H. Beck 2010, ss. 217; A. Jurewicz, R. Sajkowski, B. Sitek, J. Szczerbowski, A. Świętoń, Rzymskie prawo publiczne. Wybrane zagadnienia, Olsztyn: Wydawnictwo UWM 2011, ss. 429.

273


Recenzje i noty recenzyjne

PALESTRA

Wskazana wyżej publikacja składa się z siedmiu rozdziałów (w tym dwóch ostatnich o znaczeniu pomocniczym, zawierających wybór źródeł oraz zbiór kazusów). Rozdział I, noszący tytuł Zagadnienia wstępne, obejmuje rozważania dotyczące chronologii ustroju państwa rzymskiego i historii prawa, nie pomijając jednocześnie w swej treści przedstawienia definicji i podziałów prawa. W rozdziale II przedmiotem swego zainteresowania Autorzy uczynili okres królewski ustroju państwa rzymskiego, przedstawiając m.in. początki organizacji państwowej, źródła prawa tego okresu, reformy polityczne, prawo karne, armię, religię, a także kwestie związane z upadkiem królestwa (który nastąpił na skutek wygnania królów etruskich w 509 r. p.n.e.). Rozdział III, zatytułowany Republika (najbardziej obszerny – liczy blisko 100 stron), traktuje w szczególności o początkach tego ustroju, strukturze społecznej, rodzinie rzymskiej, uprawnieniach politycznych obywateli rzymskich, ustroju politycznym, stanowieniu prawa, wierzeniach Rzymian, a także organizacji administracyjnej państwa oraz prawie karnym tego okresu. Dokonano w nim również omówienia problematyki związanej z kryzysem ustroju republikańskiego i jego upadkiem. Okresowi pryncypatu Autorzy poświęcili z kolei rozdział IV, w którym znajdujemy syntetyczny wywód dotyczący np. struktury społecznej Rzymu, źródeł prawa, ustroju politycznego w tym okresie, struktury administracji. Niewątpliwie ważkim zagadnieniem wyodrębnionym przez Autorów jest problematyka zasad odpowiedzialności urzędników rzymskich (odpowiedzialność karna oraz cywilna). Rozdział V obejmuje natomiast pod względem chronologicznym okres dominatu – w szczególności kształtowanie się tegoż ustroju, źródła prawa, strukturę społeczną, administrację centralną państwa oraz podział administracyjny. Znalazło się również miejsce na zasygnalizowanie istotnych kwestii związanych z prawem karnym tego okresu. Pewien niedosyt pozostaje po lekturze podrozdziałów dotyczących prawa karnego w poszczególnych okresach historycznych Rzymu (chociażby z uwagi na ich skromną objętość). Jednakże z uwagi na walor podręcznikowy tejże publikacji można bez większego trudu odesłać zainteresowanych tą tematyką do artykułów naukowych i monografii z tego zakresu (co Autorzy niniejszym czynią, powołując się na liczne dzieła – w tym najaktualniejsze – dotyczące problematyki rzymskiego prawa karnego w dostępnym w końcowej części publikacji wykazie literatury przedmiotu ). W rozdziale VI zamieszczono dosyć obszerny wybór źródeł w języku polskim (wśród których tylko przykładowo wymienić można fragmenty pochodzące z: Digesta Iustiniani w przekładzie A. Tarwackiej, Dziejów Rzymu od założenia miasta Liwiusza według A. Kościółek oraz w późniejszym tłumaczeniu W. Strzeleckiego, Polityki Arystotelesa w przekładzie L. Piotrowicza, dzieł pt. O państwie, O prawach Cycerona w tłumaczeniu I. Żółtowskiej, Dziejów Polibiusza według S. Hammera). Ponadto umieszczono również w tym rozdziale treść lex duodecim tabularum w przekładzie M. i J. Zabłockich. Rozdział VII zawiera 50 kazusów dotyczących różnorodnej tematyki z zakresu prawa rzymskiego, które z pewnością będą przydatne po lekturze podręcznika, w celu   Około 60 artykułów i monografii polskojęzycznych – spośród dzieł zawartych w wykazie literatury – dotyczy rzymskiego prawa karnego. Gros z nich jest autorstwa m.in. K. Amielańczyka, M. Kuryłowicza, A. Dębińskiego, W. Mossakowskiego czy też A. Sokali.

274


9–10/2013

Recenzje i noty recenzyjne

sprawdzenia wiedzy i logicznego rozumowania. Wymagają one dokonania oceny stanu prawnego, jaki wyłania się po przeanalizowaniu określonego w treści kazusu stanu faktycznego. W związku z tym, że przewidziano wymóg uzasadniania swych odpowiedzi, wpłynie to niewątpliwie na doskonalenie argumentacji prawniczej adeptów nauki administracji i prawa, którzy sięgną po tę publikację. Zasadniczą część dzieła uzupełniają: wykaz wybranej literatury przedmiotu oraz indeks terminów i zwrotów łacińskich. Na uwagę zasługuje zwłaszcza umieszczenie w publikacji obszernego wykazu literatury przedmiotu, składającego się z blisko 15 podręczników w języku polskim i obcym oraz około 150 (sic!) monografii i artykułów polskojęzycznych (z czego w ostatniej z wymienionych grup dzieł po 4 prace są autorstwa J. Zabłockiego oraz A. Tarwackiej). Z uwagi na zamieszczenie bogatej bibliografii Publiczne prawo rzymskie będzie pozycją książkową o roli nie do przecenienia dla doktorantów prawa rzymskiego. Godne uznania jest sporządzenie bardzo starannego indeksu terminów i zwrotów łacińskich (obejmującego aż 16 stron), dzięki któremu czytelnik bez większego problemu odnajdzie interesujące go zagadnienie w tekście recenzowanej publikacji. Publiczne prawo rzymskie cechuje jasność prowadzonego wywodu. Język, jakim posługują się Autorzy, jest zrozumiały i bliski czytelnikowi. Publikacja doskonale spełni swoją rolę, będąc znakomitym podręcznikiem przeznaczonym dla studentów kierunku „administracja” wydziałów prawa, gdzie wykładany jest przedmiot pod nazwą „rzymskie prawo publiczne”. Dzieło to będzie z pewnością bardzo przydatne również studentom kierunku „prawo”, którzy – dzięki jego lekturze – wzbogacą swą wiedzę o rzymskich korzeniach prawa.

Sebastian Stankiewicz

Nowe książki Ryzyka prawne w transakcjach fuzji i przejęć pod redakcją Pawła Ciećwierza i Izabeli Zielińskiej-Barłożek Warszawa: LexisNexis 2013, ss. 603. W serii Prawo w praktyce wydawnictwa LexisNexis ukazało się pierwsze wydanie tej książki, zawierające szczegółowe omówienie skomplikowanych operacji na rynku gospodarczym (warto podkreślić, że jest to kolejna publikacja z serii Prawo w praktyce po Transakcjach fuzji i przejęć, Sporach cywilnych i gospodarczych, Prawie konkurencji). Opracowanie jest dziełem zbiorowym prawników kancelarii Wardyński i Wspólnicy, specjalizujących się w różnych dziedzinach prawa, posiadających wieloletnie doświadczenie. Publikacja podzielona jest na trzy części. Uwagi ogólne dotyczące analiz prawnych oraz metodologia oceny istotności kwestii oraz oszacowania ryzyka w ramach badania prawnego zostały omówione w rozdziale pierwszym i drugim, które mają walor wprowadzający. Z kolei w części głównej autorzy przedstawili przykładowe ryzyka prawne w wybranych, typowych obszarach badania prawnego związanego z transakcjami fuzji

275


Recenzje i noty recenzyjne

PALESTRA

i przejęć. Omawiane ryzyka prawne należą do różnych kategorii. Wiele przykładów dotyczy najczęściej spotykanych lub najistotniejszych przypadków naruszania obowiązującego prawa. Książka stanowi cenną pomoc dla wszystkich prawników praktyków zajmujących się prawem cywilnym oraz gospodarczym.

Przekaz i papiery wartościowe – wybór dzieł Profesora Adama Szpunara w stulecie urodzin pod redakcją Wojciecha J. Katnera Warszawa: Wolters Kluwer 2013, ss. 448. Przy finansowym wsparciu Narodowego Banku Polskiego ukazało się niezwykle cenne i pamiątkowe opracowanie dzieł wybitnego znawcy prawa rzeczowego, spadkowego, rodzinnego, prawa zobowiązań, a także prawa ubezpieczeniowego, wekslowego i czekowego – profesora Adama Szpunara. Adam Szpunar (1913–2002) w 1934 r. ukończył prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1935 r. został doktorem prawa, a w 1945 r. doktorem habilitowanym nauk prawnych. W latach 1950–1953 był dziekanem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, następnie w latach 1955–1956 prorektorem, a w latach 1956–1962 rektorem tej uczelni. Był członkiem rzeczywistym Polskiej Akademii Umiejętności, doktorem honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego. Uhonorowano go wieloma odznaczeniami państwowymi. Był autorem wielu dzieł monograficznych, artykułów, rozpraw naukowych, recenzji; współtwórcą przepisów o swobodzie umów i o papierach wartościowych. Wykładał na wielu uczelniach zagranicznych w: Strasburgu, Paryżu, Cambridge, Giessen, Yale, Detroit. Tematyczny wybór prac prof. Szpunara skierowany jest przede wszystkim do jurystów zajmujących się prawem prywatnym, w tym prawem handlowym.

Maciej Kwiek

276


SSympozja,

konferencje

„European law on asylum, borders and immigration”, Europejski Trybunał Praw Człowieka, Strasburg, 11 czerwca 2013 r. oraz „Cross-cutting issues on Human Rights training for legal professionals”, Rada Europy, Strasburg, 18–19 czerwca 2013 r. W czerwcu 2013 r. odbyły się w Strasburgu dwie konferencje, których tematyka wiązała się w pośredni bądź bezpośredni sposób ze szkoleniem i doskonaleniem zawodowym prawników. Pierwsza z nich odbyła się w siedzibie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w dniu 11 czerwca 2013 r. i poświęcona była europejskim regulacjom dotyczącym azylu, granic i imigracji. Organizatorami były: Europejski Trybunał Praw Człowieka (dalej: ­ETPCz) oraz Agencja Praw Podstawowych Unii Europejskiej (dalej: FRA – European Union Agency for Fundamental Rights). Bezpośrednim powodem zorganizowania konferencji było wydanie przez FRA, ETPCz oraz Radę Europy podręcznika na temat europejskiego prawa odnoszącego się do azylu, granic i imigracji. Od razu należy zaznaczyć, że podręcznik ten jest dostępny za darmo na stronach FRA w językach: angielskim, niemieckim, francuskim i włoskim , do końca roku zostaną zaś udostępnione wersje w językach: hiszpańskim, greckim, bułgarskim, rumuńskim, chorwackim i polskim. Jest to już druga wspólna publikacja FRA, ETPCz i Rady Europy; pierwszą był podręcznik europejskiego prawa o niedyskryminacji, dostępny także w języku polskim wraz z aktualizacją (w jęz. angielskim i francuskim). Do znaczenia i sukcesu odniesionego przez pierwszy wspólny podręcznik nawiązali zarówno Dean Spielmann – Prezes Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Morten Kjaerum – Dyrektor Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej, który podkreślił, że podręcznik zawiera zestawienie przepisów, jak i orzecznictwa obu trybunałów: Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu (dalej: TSUE). Tymczasem przepisy unijne odnoszące się do kwestii azylu, granic i imigracji rozrastają się bardzo szybko i stają się coraz bardziej skom   http://fra.europa.eu/en/publication/2013/handbook-european-law-relating-asylum-borders-and-immigration   http://fra.europa.eu/en/publication/2011/handbook-european-non-discrimination-law

277


Sympozja, konferencje

PALESTRA

plikowane. Prezes Spielmann z kolei zwrócił uwagę, że poprawa znajomości wspólnych zasad odnośnie do powyższych kwestii, znajdujących odzwierciedlenie w orzecznictwie ETPCz oraz TSUE, jest niezbędna do właściwego stosowania odpowiednich standardów oraz zapewnienia pełnej ochrony praw człowieka na poziomie krajowym. Następnie odbyły się trzy sesje: – w pierwszej, na temat: „Zasady prawa europejskiego odnoszące się do azylu, granic i imigracji: osiągnięcia i wyzwania”, moderatorem był Nils Muižnieks – Komisarz Praw Człowieka, w dyskusji zaś wzięli udział: Helena Jäderblom – sędzia ETPCz oraz Lars Bay Larsen – sędzia TSUE; – w drugiej, zatytułowanej: „Podręcznik jako narzędzie pracy wyspecjalizowanych organów unijnych i międzynarodowych”, wzięli udział: Gil Arias-Fernández – Zastępca Dyrektora Frontex (Europejskiej Agencji Zarządzania Współpracą Operacyjną na Granicach Zewnętrznych Państw Członkowskich Unii Europejskiej), Robert K. Visser – Dyrektor EASO (Europejskiego Urzędu Wspierania Azylu) i Olivier Beer – przedstawiciel UNHCR (Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców) przy Instytucjach Europejskich w Strasburgu; – w trzeciej sesji, na temat „Przywoływanie i stosowanie europejskich zasad dotyczących azylu, granic i imigracji na poziomie krajowym”, moderatorem był Tamas Molnar z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Węgier, w dyskusji uczestniczyli zaś: sędzia NSA dr hab. Jacek Chlebny – prezes Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, Isabelle Doyen – prawnik z sieci Elena (Europejskiej Sieci Prawnej na temat Azylu) oraz Marios Christofides – Główny Inspektor i Zastępca Dyrektora EU&IPC (Dyrekcji Międzynarodowej i Unijnej Współpracy Policyjnej) z cypryjskiej Policji. Uczestnicy dyskusji podkreślali m.in. ogromny wzrost liczby spraw dotyczących azylu i ich znaczenia, zwłaszcza w wypadku dzieci (Muižnieks, Jäderblom), konieczność ponoszenia głównego ciężaru spraw nie przez trybunały europejskie, lecz sądy krajowe (Larsen), oraz znaczenie orzecznictwa trybunałów dla treści i stosowania prawa krajowego (Christofides, który przywołał głośną sprawę przed ETPCz Rantsev przeciwko Cyprowi i Rosji ). Podkreślano również znaczenie podręcznika dla praktyków stykających się z problematyką azylu, tj. sędziów, adwokatów i organizacji pozarządowych, oraz korzyści płynące z jego przetłumaczenia na języki narodowe (Chlebny, Larsen). Seminarium zakończyło pełne pasji wystąpienie François Crépeau – Specjalnego Sprawozdawcy Narodów Zjednoczonych ds. praw imigrantów, który rozpoczął zdaniem: „Wszyscy jesteśmy imigrantami” i stwierdził, że mało kto mieszka w tym samym miejscu, w którym żyli jego pradziadkowie. Imigranci nie są bezkształtną masą bez twarzy, to ludzie, którzy szukają pracy, zakładają rodziny, a tymczasem bywają traktowani jak kryminaliści, co bywa podsycane przez niektórych polityków (hasło „Imigranci kradną nam miejsca pracy”), głoszących, że należy wyłączyć imigrantów z zakresu stosowania praw człowieka. Tymczasem nie ma partii broniących praw imigrantów i mogą oni liczyć jedynie na sądy i trybunały.   Skarga nr 25965/04, orzeczenia ETPCz dostępne są na stronie HUDOC – http://hudoc.echr.coe.int Szeroki wybór orzeczeń w jęz. polskim (głównie w sprawach przeciwko Polsce) dostępny jest na stronach internetowych Ministerstwa Sprawiedliwości: http://bip.ms.gov.pl/pl/prawa-czlowieka/europejski-trybunal-praw-czlowieka/orzecznictwo-europejskiego-trybunalu-praw-czlowieka/

278


9–10/2013

Sympozja, konferencje

Powyższe uwagi dobitnie wskazują na znaczenie podręcznika, będącego owocem współpracy FRA i ETPCz dla osób stosujących prawo; znaczenie tym większe, że wskazuje on jednolite standardy, jakie należy stosować w sprawach dotyczących azylu, granic i imigracji nie tylko w ramach Unii Europejskiej, ale we wszystkich (obecnie 47) krajach członkowskich Rady Europy. Można w tym miejscu wyrazić nadzieję, że znajdzie on (podobnie jak inne publikacje FRA i ETPCz) zastosowanie także w trakcie szkoleń członków polskiej Adwokatury, zwłaszcza po ukazaniu się polskiej wersji językowej, podobnie jak ma to już miejsce w wypadku szkoleń dla polskich sędziów i prokuratorów organizowanych przez KSSiP (np. dotyczących antydyskryminacji). Kolejnym wydarzeniem szkoleniowym była konferencja poświęcona przekrojowym zagadnieniom szkolenia prawników z problematyki praw człowieka, która odbyła się w dniach 18–19 czerwca 2013 r. w budynku Rady Europy w Strasburgu. Organizatorem był Europejski Program Edukacji w zakresie Praw Człowieka dla Prawników (Program HELP), wspierający, zgodnie z Rekomendacją Komitetu Ministrów 4(2004), Deklaracją z Interlaken z 2010 r. oraz Deklaracją Brighton z 2012 r., państwa członkowskie Rady Europy w procesie implementacji na szczeblu krajowym Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Wydarzenie to jest tym bardziej godne uwagi, że brało w nim udział ponad 150 przedstawicieli instytucji szkolących sędziów i prokuratorów oraz stowarzyszeń adwokackich z 47 krajów członkowskich Rady Europy (jak również, na zasadzie obserwatora, z Białorusi i Kosowa), jednakże nie było wśród nich żadnego polskiego adwokata (lub radcy prawnego), albowiem ani Naczelna Rada Adwokacka, ani Krajowa Rada Radców Prawnych nie są członkami sieci HELP. Tymczasem każdy z krajów członkowskich Rady Europy może mieć w sieci HELP dwóch członków z prawem głosu: jednego będącego członkiem stowarzyszenia adwokackiego i drugiego wywodzącego się z instytucji szkolącej sędziów i prokuratorów. Na marginesie wypada wspomnieć, że partnerami sieci HELP (bez prawa głosu) są m.in.: CCBE (Council of Barsand Law Societies of Europe) oraz FBE (Fédération des Barreaux d’Europe). Po oficjalnych powitaniach ze strony organizatorów i ambasadora Armenii (która objęła przewodnictwo w Radzie Europy) uczestnicy mieli okazję wysłuchać Nilsa Muižnieksa – Komisarza Praw Człowieka, który omówił rolę prawników w ochronie praw człowieka i utrzymania systemu ich ochrony, po czym prof. Lech Garlicki – były polski sędzia ETPCz – przedstawił wykład na temat nowych obszarów ochrony praw człowieka, w którym omówił m.in. kwestie: pozytywnych obowiązków państwa pod rządami Konwencji o ochronie praw człowieka oraz odpowiedzialności za stosowanie aktów ponadnarodowych. Ponadto w niezwykle klarowny sposób przedstawił skomplikowane zagadnienie relacji pomiędzy Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu a Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu. Pierwszą część konferencji zakończyło przedstawienie działalności i osiągnięć sieci HELP przez Roberto Rivello – kierownika programu HELP i Nataschę De Roeck – kierownika projektów sieci HELP. Następnie w drugiej połowie pierwszego i na początku drugiego dnia seminarium miały miejsce zajęcia warsztatowe, odbywające się w czterech grupach. Z uwagi na konieczność skrótowego ujęcia sprawozdania z konferencji przedstawione zostaną jedynie zagadnienia omawiane w ramach warsztatów: struktury i inicjatywy związane z siecią

279


Sympozja, konferencje

PALESTRA

szkolenia prawników z zagadnień ochrony praw człowieka, regionalne i globalne prawa człowieka oraz zależności pomiędzy programami szkoleń z zakresu praw człowieka, aspekty praw człowieka w ramach ogólnego programu szkoleń dla prawników, międzynarodowe inicjatywy szkoleniowe z zakresu praw człowieka i przezwyciężanie barier językowych, materiały szkoleniowe dostępne dla prawników, problemy i korzyści wynikające ze szkolenia multizawodowego, modelowy program szkolenia a odrębności wynikające z potrzeb krajowych oraz nowe technologie wykorzystywane w procesie kształcenia zawodowego prawników. Wielość przytoczonych wyżej zagadnień nie pozwala na – choćby skrótowe – ich omówienie. Na koniec seminarium została wybrana, po raz pierwszy, sześcioosobowa Rada Konsultacyjna sieci HELP – ciało doradcze, którego zadaniem jest m.in. ewaluacja programów i materiałów szkoleniowych HELP, propozycje tematów szkoleń, tworzenie generalnego programu strategii szkoleń z zakresu praw człowieka na poziomie międzynarodowym i krajowym, czy też tworzenie rocznego raportu sieci HELP. Wybory zostały poprzedzone autoprezentacją ok. trzydziestu kandydatów. Wśród członków Rady znalazło się czworo adwokatów: Sandra Budimir z Chorwacji i Jolanta Samuolyte z Litwy (będące jednocześnie punktami kontaktowymi sieci w swych krajach), Simon O’Toole – członek Bar Council of England i Pier Giovanni Traversa z włoskiej Scuola Superiore dell’Avvocatura, jak również dwie osoby reprezentujące instytucje kształcące kadry wymiaru sprawiedliwości: Beatrice Ramascanu z rumuńskiego Institul National Al Magistraturii oraz dr Grzegorz Borkowski – sędzia delegowany do Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Na koniec wypada polecić odwiedziny strony internetowej programu HELP , mającej również tworzącą się podstronę w języku polskim . Na stronach internetowych sieci HELP można znaleźć m.in. materiały do samoszkolenia, czy też kursy e-learningowe, niestety dostępne jedynie w razie współpracy HELP z instytucją szkolącą lub stowarzyszeniem adwokackim. Nie oznacza to jednak, że polski prawnik nie znajdzie tam dla siebie nic ciekawego. Wręcz przeciwnie, na podstronach w języku polskim można znaleźć informacje o bieżących wydarzeniach krajowych i szkoleniach z zakresu ochrony praw człowieka (w tym także tych organizowanych przez Naczelną Radę Adwokacką), a także np. darmowe linki do tłumaczeń na język polski trzech podręczników praw człowieka Rady Europy, wydanych w roku 2012, które Rada Europy wydała w ramach programu HELP we współpracy z Krajową Szkolą Sądownictwa i Prokuratury, a dotyczących artykułu 6 Konwencji (Dovydas Vitkauskas i Grigoriy Dikov: Ochrona prawa do rzetelnego procesu w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka), artykułu 8 (Ivana Roagna: Ochrona prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego w europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka) oraz artykułu 9 (Jim Murdoch, Ochrona prawa do wolności myśli, sumienia i wyznania w europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności) . Podręczniki te otrzymują w formie książkowej sędziowie i prokuratorzy, będący uczestnikami szkoleń systemowych z zakresu ochrony praw człowieka organizowanych przez KSSiP (w założeniu szkolenie to mają odbyć wszyscy sędziowie i prokuratorzy), jednakże z uwagi na ich uniwersalny charakter wydaje się, że stanowiłyby również znakomitą pomoc   http://help.ppa.coe.int/   http://helpcoe.org/help-programme/poland   http://helpcoe.org/node/607

280


9–10/2013

Sympozja, konferencje

dydaktyczną w trakcie szkoleń z problematyki dotyczącej ochrony praw człowieka i orzecznictwa ETPCz, skierowanych do adwokatów i aplikantów adwokackich. Warto więc poddać pod rozwagę uczestnictwo przedstawicieli polskiej palestry w programie HELP, którego jednym z głównych celów jest właśnie propagowanie i rozwijanie wiedzy na temat systemu konwencyjnego i orzecznictwa strasburskiego zarówno podczas szkolenia wstępnego, jak i ustawicznego prawników w państwach będących członkami Rady Europy.

Grzegorz Borkowski

XXII doroczna konferencja międzynarodowa organizacji zrzeszającej kancelarie prawne „Galexy International”, Kraków, 4–7 lipca 2013 r. W dniach 4–7 lipca 2013 r. w Krakowie odbyła się XXII doroczna konferencja międzynarodowego stowarzyszenia zrzeszającego kancelarie prawne – Galexy International (www.galexy.eu), organizowana przez Zarząd Stowarzyszenia (Steering Committee) oraz – pełniącego w tym roku rolę gospodarza konferencji – polskiego członka Stowarzyszenia, Kancelarię Adwokacką adwokata dr. Sebastiana Koczura. Uczestnikami konferencji byli członkowie Galexy International z następujących państw: Belgii, Bułgarii, Francji, Niemiec, Grecji, Izraela, Włoch, Luksemburga, Holandii, Szwajcarii, Turcji. Dwudniowe obrady odbywały się w Sali im. Michała Bobrzyńskiego w Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego, a rozpoczęło je powitanie uczestników przez adwokata Carla Luttikhuis z Holandii, Prezydenta Galexy International. Pierwszy panel dyskusyjny poświęcony był współpracy międzynarodowej Galexy International, przyjęciu nowych członków oraz rocznemu sprawozdaniu z działalności organizacji. Poruszono także tematy związane z ewentualnym rozszerzeniem zakresu działań Galexy International, polegającym na utworzeniu międzynarodowego sądu arbitrażowego przy organizacji. W ramach powyższego zagadnienia referat na temat arbitrażu sądowego przy Galexy International wygłosiła Łucja Kobroń, aplikant adwokacki, doktorantka Wydziału Prawa i Administracji UJ. W następnej kolejności głos zabrał adwokat Cagatay Yilmaz, LL.M., reprezentujący Turcję w ramach Galexy International, referując aktualną sytuację polityczno-prawną w Turcji. Pierwszy dzień obrad uświetnił swoją obecnością wieloletni adwokat, prof. dr hab. Andrzej Świątkowski, który wygłosił wykład na temat prawa pracowników i pracodawców do zbiorowego działania w przypadku konfliktu interesów na gruncie art 6 ust. 4 Europejskiej Karty Społecznej z 1961 r. Profesor poruszył problematykę ratyfikacji przez Polskę, a także inne kraje europejskie, przedmiotowego artykułu. Istotnym zagadnieniem wystąpienia było omówienie instytucji prawa do strajku oraz do lokautu. W drugi dzień dyskusję na temat wewnętrznego funkcjonowania organizacji rozpoczął adwokat Tobias Vels, członek zarządu, reprezentujący Niemcy w ramach Galexy International. Debatowano na temat zmian statutowych w Galexy International – w tym zakresie propozycje przedstawił adwokat Yoram Samuel z Izraela, a także zatwierdze-

281


Sympozja, konferencje

PALESTRA

nia budżetu oraz XXIII dorocznej konferencji Galexy International w 2014 r., która ma odbyć się w Atenach. Oficjalną część konferencji zakończył referat poświęcony zarysowi polskiego systemu prawa, wygłoszony przez adwokata dr. Sebastiana Koczura, mający na celu przybliżenie podstawowych instytucji prawa polskiego w ramach poszczególnych gałęzi, a także uwypuklenie różnic oraz wskazanie podobieństw pomiędzy prawem krajowym państw członków Galexy International. Program konferencji przewidywał także wydarzenia kulturalne, dzięki którym uczestnicy mieli możliwość poznania historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, wizyty na Wawelu oraz w Kopalni Soli w Wieliczce. Ostatni dzień konferencji zwieńczony był uroczystą kolacją w Dworze w Tomaszowicach, podczas której uczestnicy złożyli podziękowania na ręce tegorocznego organizatora w osobie adwokata dr. Sebastiana Koczura oraz w przyjaznej atmosferze podsumowali dwudniowe obrady, wyrażając nadzieję na dalszy rozwój organizacji i pogłębianie współpracy międzynarodowej pomiędzy jej członkami, a także chęć rozszerzania swojej działalności na nowe kraje, także poprzez przyjęcie nowych członków.

Karolina Stachura

Konferencja „Mobbing i dyskryminacja w środowisku pracy”, Wrocław, 15 czerwca 2013 r. O przejawach nierównego traktowania i mobbingu zarówno ze strony przełożonych, jak i kolegów w pracy mówi się dużo. Jednakże prawo antydyskryminacyjne i antymobbingowe okazuje się być wadliwe, a same ofiary rzadko decydują się na dochodzenie swoich praw zarówno przed sądem, jak i ugodowo. Dyskusję na temat promowania równouprawnienia i poszanowania godności pracowników zorganizowali 15 czerwca br. adwokaci z Komisji Praw Człowieka przy Naczelnej Radzie Adwokackiej. Konferencja była drugim przedsięwzięciem zorganizowanym przez Komisję Praw Człowieka przy NRA na temat nierównego traktowania. Wypada przypomnieć, że w lis­ topadzie 2011 r. w Warszawie odbyła się konferencja, która dotyczyła dyskryminacji kobiet i skuteczności obowiązujących w tym zakresie przepisów prawnych. Uczestnicy spotkali się w sali konferencyjnej w Budynku Starej Giełdy we Wrocławiu. Przy stanowisku rejestracji odbyła się reżyserowana prowokacja, której celem było zbadanie rekcji na faktyczne zjawisko mobbingu i dyskryminacji. Scenki zawierały elementy nagannego zachowania przełożonego wobec pracownika. Adwokat Mikołaj Pietrzak, przewodniczący Komisji Praw Człowieka przy NRA, podsumowując prowokację, powiedział: „Najwyraźniej wielu gości, szczególnie pań, rozpoznało mobbing i dyskryminację, piętnując nieuprzejmego pracodawcę zimnym spojrzeniem. Niestety jednak na tym kończyła się reakcja świadków”. Wśród gości konferencji przeprowadzony został również anonimowy kwiz z pytaniami będącymi jednocześnie autooceną. Respondenci mieli przekonać się, czy we własnym zachowaniu dostrzegają przejawy mieszczące się w definicji mobbingu i dyskryminacji.

282


9–10/2013

Sympozja, konferencje

Na 104 wypełnione ankiety 50 było odpowiedziami wskazującymi na potencjalny przejaw negatywnych zachowań wobec pracowników, 25 respondentów odpowiedziało, że publicznie krytykuje ubiór swoich pracowników, 24 osoby przyznały się do podnoszenia głosu na swoich podwładnych. Słowo wstępne wygłosił adw. Andrzej Zwara, prezes NRA, który powiedział m.in.: „Mobbing, dyskryminacja i wiele innych nagannych zachowań w środowisku pracy wymagają zdiagnozowania, napiętnowania i określonych akcji. Obywatele czekają na adwokatów, którzy pomogą im w lepszym tworzeniu otoczenia zawodowego, które powinno być ludzkie, a nie dzikie, pełne nienawiści”. Kolejne panele dyskusyjne moderowali członkowie Komisji Praw Człowieka przy NRA: adw. dr Grzegorz Kuczyński, adw. Wieńczysław Grzyb oraz adw. Justyna Metelska. Dr Anna Śledzińska-Simon (UWr) omówiła międzynarodowe standardy ochrony przed dyskryminacją i mobbingiem. Wyjaśniła różnicę pomiędzy dyskryminacją bezpośrednią i pośrednią na podstawie standardów strasburskich. Prelegentka wyliczyła przykłady ograniczeń praw i dyskryminacji jednostki w miejscu pracy. Przywołała wyrok ETPCz z 2013 r. (Eweida, Chaplin, Ladele and McFarlane v. UK) dotyczący zakazu noszenia symboli religijnych w miejscu pracy oraz zwolnienia z pracy z powodu odmowy wykonania obowiązków służbowych motywowanej przekonaniami. Adwokat Krzysztof Śmiszek, prezes Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego, mówił, że ustawodawca polski wskazał katalog cech prawnie chronionych w Kodeksie pracy oraz w ustawie z 3 grudnia 2010 r. (tzw. ustawie antydyskryminacyjnej). Dodał, że równe traktowanie nie powinno być naruszane na żadnym etapie zatrudnienia: począwszy od nawiązania stosunku pracy, poprzez warunki zatrudnienia, awansowanie, dostęp do szkoleń podnoszących kwalifikacje zawodowe, aż po rozwiązanie stosunku pracy. Wymienił cechy szczególnie objęte ochroną, takie jak płeć, wiek, niepełnosprawność, rasa, religia oraz inne przekonania ideologiczne i polityczne. W nawiązaniu do działań odwetowych zwrócił uwagę, że skorzystanie przez pracownika z uprawnień, przysługujących z tytułu naruszenia zasady równego traktowania w zatrudnieniu, nie może być podstawą niekorzystnego traktowania pracownika, a także nie może powodować jakichkolwiek negatywnych konsekwencji wobec pracownika, zwłaszcza nie może stanowić przyczyny uzasadniającej wypowiedzenie przez pracodawcę stosunku pracy. Niestety powyższa zasada często mija się z praktyką. Tematem prelekcji sędzi SR Aleksandry Rutkowskiej (Wrocław-Śródmieście) były aspekty praktyczne postępowań sądowych w sprawach mobbingu. Przywołała sprawę sprzed kilku lat z powództwa pracodawcy przeciwko pracownikowi o odszkodowanie z tytułu niezgodnego z prawem rozwiązania umowy przez pracownika. Pracodawcą był właściciel baru, który rekrutował kobiety na terenach objętych największym bezrobociem. Przy przeprowadzaniu dowodu z przesłuchania stron okazało się, że na porządku dziennym było wyzywanie i szykanowanie pracownic. Sprawa wyszła na jaw, gdy mobbingowana pozwana poroniła. Następnie rozwiązała umowę o pracę z winy pracodawcy. Krzysztof Śmiszek wskazał, że jedną z podstawowych różnic w sprawach o dyskryminację i mobbing jest rozłożenie ciężaru dowodu. Do owych różnic nawiązała również sędzia SN Katarzyna Gonera. Przypomniała ona, że do Kodeksu pracy po raz pierw-

283


Sympozja, konferencje

PALESTRA

szy w 2002 r. wprowadzono przepisy o równym traktowaniu w zatrudnieniu. Przyjęto w nim sformułowanie, że za naruszenie uważa się różnicowanie przez pracodawcę sytuacji pracownika z jednej lub kilku przyczyn, „chyba że pracodawca udowodni, że kierował się obiektywnymi powodami” (art. 183b § 1 in fine). Kwestia ta została w podobny sposób uregulowana w dyrektywach unijnych: 1997/80, 2000/43, 2000/78 i 2006/54. Pomimo różnic w werbalizacji myśli w polskich aktach prawnych i w tłumaczeniach aktów unijnych idea ustawodawcy jest zawsze tożsama. Na pytanie z sali dotyczące dopuszczenia dowodu z szeroko rozumianego nagrania sędzia odpowiedziała, że pojawiły się już pierwsze orzeczenia Sądu Najwyższego, które dotyczą stosowania takich środków, jak nagrania rozmów telefonicznych, SMS-y, MMS-y, fotografie oraz różnorakie nagrania dźwiękowe i wizualne. Z orzecznictwa SN wynika, że należy uwzględnić w aktach dowodowych nagranie rozmowy, w której uczestniczyła osoba przedstawiająca ten dowód. Jeżeli chodzi o nagrania innych osób, pojawia się problem ważenia wartości. Dodała, że jeżeli pracodawca publiczny – w takich instytucjach jak urzędy państwowe, samorządowe, wojsko i policja, sąd i prokuratura – mobbinguje lub dyskryminuje, wszelkie nagrania z tych miejsc są akceptowane przez sąd. Joanna Kasicka, sędzia SO w Płocku, przytoczyła wyniki badań ankietowych przeprowadzonych podczas konferencji organizowanej przez Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego. Ponadto omówiła praktykę sądzenia w sprawach o mobbing i dyskryminację. Wskazała istotne różnice w prawach pracowników Polaków i cudzoziemców, szczególnie z Dalekiego Wschodu (Korei) i problemy polskiego wymiaru sprawiedliwości z tym związane. Sądy spotykają się z trudnościami przy wykazywaniu nierównego traktowania ze względu na płacę i pochodzenie, w przypadku kiedy w zakładzie nie ma dwóch tożsamych stanowisk pracowniczych. Sędzia SR Anna Garncarz (Wrocław) skoncentrowała swój referat na mobbingu pod kątem psychologicznym i socjologicznym. Zaznaczyła, że nie istnieje jedna wspólna definicja mobbingu dla wszystkich badaczy. Np. Heinz Leymann przedstawił listę zachowań mobbingowych, dzieląc je na pięć kategorii, ale inni psychologowie mówią o trzech formach mobbingu: zastraszaniu, obwinianiu i poniżaniu. Na temat roli organizacji pozarządowych w sprawach o dyskryminację wypowiedzieli się: dr Dorota Pudzianowska (Helsińska Fundacja Praw Człowieka), r. pr. Karolina Kędziora (wiceprezes Polskiego Towarzystwa Antydyskryminacyjnego) i Anna Makowska (prezes Krajowego Stowarzyszenia Antymobbingowego). Dr Pudzianowska powiedziała, że organizacje pozarządowe mają możliwość aktywnego udziału w postępowaniach o dyskryminację, ale nie zawsze z tego przywileju korzystają. Wniosek taki wysunęła na podstawie raportu Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego, który wykazał, że zaangażowanie organizacji pozarządowych w sprawach o dyskryminację jest raczej niewielkie (na ponad 170 przeanalizowanych spraw tylko w kilku uczestniczyły organizacje pozarządowe). Wypada dodać, że uczestnictwo organizacji pozarządowych może przybrać formę obserwacyjną, przedstawienia sądowi poglądu na podstawie art. 63 k.p.c. – amicus curiae oraz wstąpienia do procesu na prawach strony (art. 61 k.p.c.). Inną formą pomocy może być przygotowywanie apelacji przez prawników takiej organizacji, ich udział w mediacjach i procedurze przedsądowej.

284


9–10/2013

Sympozja, konferencje

Prelegentka przywołała także przykłady, z jakimi spotkała się Fundacja i które należy traktować w kategoriach dyskryminacji w środowisku pracy – m.in. sprawę niepełnosprawnej asesor prokuratury, która po tym, jak uległa wypadkowi komunikacyjnemu, w efekcie którego porusza się na wózku, została zwolniona z pracy, mimo iż – jak się wydaje – utrata zdolności chodzenia nie jest przesłanką uniemożliwiającą pracę na stanowisku prokuratora. Radca prawny Karolina Kędziora przypomniała, że ustawa antydyskryminacyjna dokonała z dniem 1 stycznia 2011 r. nowelizacji ustawy z 27 sierpnia 1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych i wprowadziła tzw. racjonalne usprawnienia. Dotąd pracodawca mógł, ale nie musiał przystosować stanowiska pracy dla potrzeb osób niepełnosprawnych; teraz już ma taki obowiązek, chyba że to przystosowanie stanowiska pracy nakładałoby na niego zbyt wysokie koszty, a nie ma możliwości uzyskania wsparcia od instytucji państwowej. Anna Makowska przedstawiła zjawisko mobbowania w kategoriach socjologiczno‑psychologicznych oraz omówiła formy niesienia pomocy z perspektywy Krajowego Stowarzyszenia Antymobbingowego. Przyznała, że sama była ofiarą mobbingu i zwróciła uwagę na fakt, iż ofiara często nie jest świadoma, że problem leży nie po jej stronie, ale po stronie mobbera i niesłusznie zaczyna obwiniać samą siebie. Podczas dyskusji poruszony został problem, czy alternatywne metody rozwiązywania sporów, np. mediacja, powinny być wykorzystywane w sprawach o dyskryminację lub mobbing. Uczestnicy dyskusji wyrazili odmienne zapatrywania w tej kwestii. Wydaje się, że istnieje konieczność prowadzenia dalszych dyskusji i prac legislacyjnych w kwestii uregulowań anydyskryminacyjnych i antymobbingowych.

Aleksandra Zalewska

285


KKronika

adwokatury

Posiedzenie plenarne Naczelnej Rady Adwokackiej Posiedzenie Plenarne Naczelnej Rady Adwokackiej w Toruniu, 16 marca 2013 r. Po otwarciu posiedzenia i przywitaniu zaproszonych gości prezes NRA adw. A. Zwara w obszernym wystąpieniu przedstawił sprawozdanie z prac Prezydium NRA. Podniósł, że w środowisku prawniczym trwa dyskusja na temat modelu studiów prawniczych. Zabrał w niej głos adw. prof. Jan Widacki, który przedstawił stanowisko adwokatury w tej materii. Adwokatura wyraża opinię, że młodych prawników trzeba solidnie wykształcić, bez obniżania poziomu edukacji, czasu jej trwania, bez zbędnego eksperymentowania w tym obszarze. W dniach 5–6 marca br. w Popowie odbyło się spotkanie przedstawicieli adwokatury i Ministerstwa Sprawiedliwości poświęcone projektowi ustawy Prawo o adwokaturze. Adwokaturę reprezentowali, oprócz prezesa NRA, adwokaci Jacek Trela, prof. Piotr Kardas, prof. Jacek Giezek, prof. Robert Zawłocki oraz Tomasz Ziński. Delegacji Ministerstwa przewodniczył wiceminister dr hab. Michał Królikowski. Prezes Zwara stwierdził, że z projektem należy wyjść na zewnątrz, rozpocząć konsultacje i spotkania z przedstawicielami klubów parlamentarnych. Wiceprezes J. Trela udzielił zebranym dalszych informacji w zakresie projektu ustawy deregulacyjnej, która wchodzi w fazę drugiego czytania w Sejmie. Referent poinformował, że Komisja Nadzwyczajna pod przewodnictwem posła Krzysztofa Kwiatkowskiego rozpoczęła prace nad projektem nowelizacji prawa karnego. Zmianie ma ulec m.in. treść art. 82 k.p.k., który będzie przewidywał, że obrońcą w sprawach karnych może zostać radca prawny z zastrzeżeniem niepozostawania w stosunku pracy. Na posiedzeniu Komisji sejmowej głos zabierali, oprócz prezesa A. Zwary, adw. prof. Piotr Kruszyński i adw. dr Szymon Pawelec. Wiceprezes J. Trela skonstatował, że głosów sprzeciwu nie uwzględniano. Adwokat prof. Piotr Kruszyński stwierdził, że adwokatura nie zmieni opinii, iż radcowie prawni w ogóle nie powinni prowadzić obron karnych, ale jeśli już, to powinni to czynić radcowie niebędący w stosunku pracy. Adwokat prof. Maciej Gutowski poinformował, że zgłaszane przez wiceministra

286


9–10/2013

Kronika adwokatury

Królikowskiego i jego urzędników poprawki do projektu adwokackiego Poa były na bieżąco uwzględniane w projekcie. W ocenie ministra zagrożeniem dla projektu może być brak tzw. „elementu nowości”, który jest koniecznym warunkiem ścieżki legislacyjnej przy projektach rządowych. Poza tym wiceminister Królikowski uważa, że w projekcie nie powinno być przepisów karnych, bo ich miejsce jest w ustawach karnych. Adwokat prof. Piotr Kardas dodał, że odniósł wrażenie, iż Ministerstwo jest gotowe poprzeć projekt złożony przez Adwokaturę, jeżeli pojawi się on jako inicjatywa poselska. Wskazał też, że w piśmie z 15 marca br. Ministerstwo odniosło się m.in. do przepisów dotyczących tajemnicy adwokackiej, zauważając, że w przesłanym projekcie nie zostały one zmienione zgodnie z pierwotną sugestią ministra Królikowskiego. Domagał się on wprowadzenia do art. 76 ust. 1 dopełnienia, że tajemnica adwokacka wiąże adwokata i jest skuteczna, ale z zastrzeżeniem przepisów k.p.k. Takie rozwiązanie jest dyskusyjne, nawet przy założeniu, że przepisy k.p.k. są regulacją szczególną w stosunku do przepisów Poa. W toku dalszej rzeczowej dyskusji zakwestionowano wiele poprawek zgłoszonych przez przedstawicieli Ministerstwa do adwokackiego projektu Poa, krytykowano pismo Ministerstwa z 15 marca. Po dyskusji podjęto uchwałę nr 91/2013, którą postanowiono, że: „Naczelna Rada Adwokacka upoważnia Prezydium NRA do rozpoczęcia konsultacji politycznych w celu wprowadzenia do procedury legislacyjnej projektu ustawy Prawo o adwokaturze w wersji przyjętej uchwałą nr 76/2012 Naczelnej Rady Adwokackiej z 22.09.2012 r.”. Adwokat Krzysztof Boszko przedstawił projekt uchwały dotyczącej odznaki adwokac­ kiej, przypomniał historię jej powstania, począwszy od 1972 r., wskazał, że w 2007 r. utworzono „Wielką Odznakę Adwokatura Zasłużonym”, a w obecnej kadencji powołano Kapitułę ds. odznaczeń, która pełni funkcję opiniodawczą. Zauważył, że z projektu usunięto przepis, według którego „Wielką Odznakę Adwokatura Zasłużonym” wręczano z urzędu każdemu prezesowi NRA, ograniczono również liczbę odznaczeń przyznawanych rocznie oraz przez Krajowy Zjazd Adwokatury, uporządkowano tryb wręczania odznaczeń. Naczelna Rada Adwokacka jednogłośnie podjęła uchwałę nr 92/2013, zmieniającą uchwałę z 15 października 1972 r. (z późniejszymi zmianami). Podjęta uchwała przewiduje nowe wzory odznaki i nową procedurę dokonywania odznaczeń. Adwokat Jacek Trela poinformował, że Prezydium powołało Komisję Zjazdową Krajowego Zjazdu Adwokatury, który odbędzie się w listopadzie 2013 r. w Katowicach. Komisja w składzie: adw. prof. UWr dr hab. Jacek Giezek – przewodniczący, adw. prof. UJ dr hab. Piotr Kardas, adw. Roman Kusz przygotuje projekty merytorycznych dokumentów dla delegatów na Zjazd. Zaproszony na posiedzenie NRA adw. Karol Zawiślak przedstawił prezentację dotyczącą walki z nieuczciwą konkurencją wobec Adwokatury. Adwokat dr Monika Strus‑Wołos poinformowała zebranych, że prezentacja została wykonana na zlecenie Komisji ds. Wizerunku Zewnętrznego i Działalności Pro Bono i jest częścią autorskiego projektu Komisji – budowania strategii walki z nieuczciwą konkurencją wobec „marki adwokat”. Wskazała przykłady naruszania chronionego prawnie tytułu adwokat przez np. magistrów prawa i aplikantów radcowskich, a także przez komercyjnego dostarczyciela kont e-mailowych z rozszerzeniem adwokat.pl Po dyskusji NRA powołała Zespół ds. walki z nieuczciwą konkurencją, w składzie:

287


Kronika adwokatury

PALESTRA

adwokaci dr Małgorzata Kożuch (przewodnicząca), Zbigniew Wodo, Bartosz Grohman, Rafał Dębski, dr Karol Zawiślak. Wiceprezes adw. Zenon Marciniak zreferował sprawy budżetowe. Wskazał, że rok finansowy 2012 zakończył się wynikiem dodatnim w kwocie 2 mln złotych. Przewodniczący Wyższej Komisji Rewizyjnej adw. Sławomir Ciemny przedstawił pozytywną opinię w sprawie wykonania budżetu, stwierdzając, że powołany biegły rewident wydał w tym przedmiocie również pozytywną opinię. Naczelna Rada Adwokacka podjęła uchwałę nr 93/2013 w sprawie zatwierdzenia sprawozdania finansowego. Ponadto NRA podjęła uchwały: o przekazaniu na fundusz podstawowy NRA nadwyżki bilansowej stanowiącej wynik zysków i strat za okres 2012 r. (nr 94/2013); w sprawie budżetu na 2013 r. (nr 95/2013); w sprawie diet samorządowych (nr 96/2013); w przedmiocie oprocentowania pomocy zwrotnej z FIRA (nr 97/2013); w przedmiocie zmiany regulaminów konkursów krasomówczych dla aplikantów adwokackich, polegającej głównie na tym, że organizator konkursu będzie przygotowywał kazusy do przemówień – nie mniej niż cztery z prawa karnego i nie mniej niż dwa z prawa cywilnego (nr 98/2013). Adwokat Ewa Krasowska przedstawiła sprawozdanie z prac Rzecznika Dyscyplinarnego NRA. Zwróciła uwagę na to, że MS wskazało przypadki nieterminowości prowadzenia niektórych spraw dyscyplinarnych. Zwróciła uwagę na zjawisko skarg składanych na rzeczników dyscyplinarnych – w przypadkach spraw, w których nie znaleźli oni podstaw do wszczynania postępowania. Poinformowała, że w ostatnim czasie o przypadkach, w których prowadzone jest postępowanie karne wobec adwokatów, samorząd dowiaduje się z prasy. Wynika to stąd, że nie ma obowiązku, aby adwokat informował organy samorządu o prowadzonej przeciw niemu sprawie, a tymczasem media podnoszą zarzuty, że Adwokatura nic w danej sprawie nie robi. Zwróciła się do dziekanów z prośbą o zgłaszanie pomysłów dotyczących rozwiązania problemu. Prezes WSDA adw. Jacek Ziobrowski przedstawił stan spraw dyscyplinarnych w orzecznictwie. Wskazał, że nie nasuwa on większych zastrzeżeń, a liczba postępowań dyscyplinarnych statystycznie maleje mimo wzrostu liczby adwokatów i aplikantów adwokackich. Wiceprezes NRA adw. Zenon Marciniak stwierdził, że z jego analizy dokumentów budżetowych wynika, iż tylko około 1% budżetu NRA jest przekazywany do referatów Rzecznika Dyscyplinarnego i Prezesa WSDA. Adwokat Rafał Dębowski przedstawił projekt uchwały w przedmiocie nowelizacji k.p.c. związanej z elektronicznym postępowaniem upominawczym, która została przyjęta jednogłośnie (uchwała nr 99/2013). Elektroniczne postępowanie upominawcze w wyroku Europejskiego Trybunału z 19 grudnia 2012 r. zostało uznane za niezgodne z prawem europejskim. Adwokat Andrzej Malicki w związku z upływem jego drugiej kadencji jako dziekana izby wrocławskiej podziękował prezesowi NRA, prezesom z poprzednich kadencji i opiekunom izby wrocławskiej za wzorową współpracę. Prezes A. Zwara stwierdził, że adwokatura rozwija się dzięki takim postaciom, jak adw. Andrzej Malicki i nie wyobraża sobie, aby jego pracę dla samorządu adwokackiego można było uznać za zakończoną.

Andrzej Bąkowski 288


9–10/2013

Kronika adwokatury

Z posiedzeń Prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej Posiedzenie Prezydium NRA z 18 czerwca 2013 r. Sekretarz NRA adw. Krzysztof Boszko obszernie zreferował problematykę spraw ORA w: Bielsku-Białej, Bydgoszczy, Częstochowie, Kielcach, Lublinie, Łodzi (4 maja 2013 r. ukonstytuowała się nowa Rada, dziekanem został wybrany adw. Zbigniew Szymański), Poznaniu, Siedlcach, Wałbrzychu i we Wrocławiu. Wiceprezes NRA adw. Jacek Terla poinformował, że 28 maja 2013 r. podkomisja sejmowa pod przewodnictwem posła Jerzego Kozdronia przyjęła sprawozdanie dotyczące nowelizacji k.p.k. i ustawy o radcach prawnych, z których może wynikać, że radca prawny może pozostawać w stosunku pracy z kancelarią innego radcy lub ze spółką. Poinformował, że dzięki podjętym przez niego i prezesa NRA działaniom jeden z posłów zamierza złożyć wniosek do komisji nadzwyczajnej w sprawie brzmienia tych przepisów, aby wskazane było w nich wprost, że radca prawny nie może pozostawać w stosunku pracy z żadnym podmiotem. Przypomniał, że NRA co do zasady sprzeciwia się w ogóle wprowadzeniu nowelizacji w tej kwestii. W interesie publicznym radca prawny nie powinien wykonywać obron w postępowaniu karnym. Radcowie mają etaty, adwokaci obrony. Referent przypomniał, że Prezydium udzieliło pełnomocnictwa adw. Jerzemu Majewskiemu, aby na tym etapie procesu legislacyjnego złożył na ręce posła Kwiatkowskiego (przewodniczącego Komisji nadzwyczajnej) wniosek o powołanie zespołu ekspertów w powyższej sprawie oraz przeprowadzenie debaty sejmowej na temat obron karnych projektowanych dla radców prawnych. Adwokat Rafał Dębowski przedstawił informację dotyczącą projektu informatyzacji adwokatury. Wywołała ona dyskusję na forum Prezydium NRA z uwagi na duże koszty przedsięwzięcia. Adwokat R. Dębowski stwierdził, że istnieje inicjatywa utworzenia Klubu Licencjonowanych Prawników, którego rzecznikiem jest adw. Marek Kujawa. Inicjatywa ta zakłada utworzenie platformy internetowej, umożliwiającej grupowe zakupy dla adwokatów, radców prawnych i notariuszy, zainteresowanych kupnem książek, programów prawniczych, materiałów biurowych. Celem jest przede wszystkim obniżenie kosztów funkcjonowania kancelarii. Wywiązała się na powyższy temat dyskusja, w której udział wzięli adwokaci A. Zwara, K. Boszko, E. Krasowska, J. Trela. W jej wyniku Prezydium NRA zdecydowało o wystosowaniu listu patronackiego dotyczącego idei utworzenia klubu, z zastrzeżeniem, że udzielenie patronatu nad produktem finalnym będzie wymagało osobnej decyzji, gdy produkt ten będzie gotowy. Prezydium zdecydowało o sfinansowaniu udziału adw. Katarzyny Przyłuskiej-Ciszewskiej w specjalistycznej konferencji zorganizowanej w Warszawie przez Polski Kongres Sporów Sądowych, Mediacji i Arbitrażu przez Instytut Allerhanda w dniu 25 czerwca, jak również w posiedzeniu Centrum Mediacyjnego przy NRA w dniu 21 czerwca 2013 r. Prezydium NRA podjęło decyzję o przekazaniu ORA w Rzeszowie bezzwrotnej pomocy finansowej z FIRA w kwocie 120 000 zł.

289


Kronika adwokatury

PALESTRA

Prezydium NRA przekazało środki finansowe na realizację Festiwalu Kina Prawniczego z rezerw budżetu NRA. Ponadto potwierdziło wcześniej podjętą decyzję o przekazaniu kwoty 10 000 zł „Tygodnikowi Powszechnemu” w ramach przyjętego patronatu nad uroczystością przyznania Medalu św. Jerzego Agnieszce Holland i ks. Michałowi Hellerowi. Uroczystość wręczenia medali odbyła się 15 czerwca 2013 r. w Krakowie. Prezes A. Zwara poinformował o udziale, z ramienia Adwokatury, w Krajowym Zjeździe Izby Architektów 14 czerwca 2013 r. 27 sierpnia 2013 r. odbędzie się w kościele św. Karola Boromeusza na Powązkach nabożeństwo za duszę św. pamięci adw. Cezarego Ponikowskiego – pierwszego Prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej. Prezydium delegowało, zgodnie z rekomendacją adw. Czesława Jaworskiego, redaktora naczelnego „Palestry”, adw. prof. Antoniego Bojańczyka na posiedzenie CCBE w dniach 26–28 czerwca 2013 r. w Brukseli. Adwokat K. Boszko poinformował, że w dniu 14 czerwca 2013 r. odbyła się konferencja „Studenci prawa w Polsce”, zorganizowana przez stowarzyszenie ELSA Poland, w której uczestniczył. Naczelna Rada Adwokacka otrzymała tytuł Mecenasa Edukacji Prawniczej. Adwokat K. Boszko uczestniczył też 10 czerwca 2013 r. w konferencji „Ofiary handlu ludźmi”, zorganizowanej przez Prokuraturę Generalną. Posiedzenie Prezydium NRA z 2 lipca 2013 r. Posiedzenie otworzył prezes NRA adw. A. Zwara, witając członków Prezydium NRA i zaproszone osoby. Następnie Prezydium w głosowaniu tajnym podjęło uchwały merytoryczne w sprawach osobowych. Sekretarz NRA adw. K. Boszko zreferował problematykę wynikającą z protokołów ORA w Bielsku-Białej. W związku z tąże podjęło uchwałę nr 117/2013 z dnia 2 lipca 2013 r. w przedmiocie wysokości opłaty od wpisu na listę adwokacką – 250 zł. Prezydium stanęło na stanowisku – zgodnym z orzeczeniem Sądu Najwyższego, że wpis na listę adwokacką powinien odpowiadać faktycznym kosztom ponoszonym przez Radę w postępowaniu w powyższym zakresie. Referent następnie omówił problematykę wynikającą z protokołów ORA: w Gdańsku (2 protokoły), Katowicach, Krakowie, Opolu, Płocku i Toruniu. Prezydium NRA na wniosek ORA w Poznaniu przyjęło uchwałę nr 115/2013 o przyznaniu odznaki „Adwokatura Zasłużonym” następującym adwokatom: Krzysztofowi Degórskiemu, Małgorzacie Hoffman-Kapciuk, Halinie Krzyżanowskiej i Wiesławowi Michalskiemu. Prezydium NRA upoważniło adw. Rafała Dębowskiego do kontynuowania działań mających na celu podjęcie współpracy z samorządem radców prawnych w kwestii wynagrodzeń z urzędu, które ma ustalać Ministerstwo Sprawiedliwości. Prezydium NRA podjęło uchwałę nr 116/2013 regulującą tryb uzyskiwania nowych legitymacji dla adwokatów krajowych, aplikantów adwokackich oraz prawników zagranicznych. Legitymacje wydane na podstawie uchwały nr 75/2010 zachowują ważność przez 10 lat od daty ich wydania. Adwokat Katarzyna Przyłuska-Ciszewska poinformowała zebranych o dotychczasowej działalności Centrum Mediacyjnego przy NRA. Jesienią 2012 r. odbyło się szkolenie w zakresie postępowania mediacyjnego, a na listę mediatorów Centrum wpisano 40 adwokatów. W 2013 r. wpłynęły do Centrum trzy wnioski o mediację.

290


9–10/2013

Kronika adwokatury

Zaprezentowana została aplikacja na komputery i urządzenia mobilne ułatwiająca wyszukiwanie kancelarii adwokackich. Prezydium wyraziło wstępną aprobatę odnośnie do realizacji projektu. Prezydium NRA podjęło uchwały w sprawie: sfinansowania Biegu Powstania Warszawskiego, obchodów 60-lecia powstania Izby w Opolu, współfinansowania książki Adwokatura Świętokrzyska, współfinansowania jubileuszu 60-lecia Izby w Zielonej Górze, przekazania bezzwrotnej pomocy finansowej z FIRA dla Izby Adwokackiej w Olsztynie, delegowania adw. dr Małgorzaty Kożuch na konferencję IBA w Bostonie w październiku 2013 r. Prezydium NRA ustaliło, że kolejny „dzień bezpłatnych porad adwokackich” odbędzie się 7 września 2013 r.

Andrzej Bąkowski

XXXV Mistrzostwa Adwokatów w Tenisie, Gdynia 2013 Na przełomie maja i czerwca na kortach gdyńskiej Arki odbyły się XXXV Mistrzostwa Polski Adwokatów w Tenisie. Łącznie rozdano 36 medali. W klasyfikacji drużynowej adwokaci z izby warszawskiej wyprzedzili reprezentantów pomorskiej palestry. Wbrew niekorzystnym prognozom dopisała pogoda. Po raz pierwszy od kilku lat nie było potrzeby przerwania z powodu deszczu żadnej z gier rozgrywanych w 12 kategoriach, licząc z turniejem rodzinnym, konkurencją deblową VIP-ów oraz turniejem pocieszenia. Potrzebne za to okazały się filtry i kremy, a „czerwonoskórym”, którzy ich nie użyli, olejki łagodzące dokuczliwe skutki działania słońca. Zaraz po uroczystym otwarciu turnieju, w którym wziął udział gość specjalny, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej adw. Andrzej Zwara, rozpoczęły się gry i dzięki słonecznej pogodzie trwały nieprzerwanie do późnego popołudnia w sobotę. W turnieju open mężczyzn zwyciężył, oczekujący wpisu na listę adwokatów, Jakub Sokólski, który w finale pokonał adw. Mateusza Szymańskiego. Mecz ten okazał się prawdziwą ozdobą turnieju, zważywszy na dramatyczne zwroty akcji. Pierwszego seta gładko wygrał Jakub 6:0. Od tego „wyroku” Mateusz „wniósł apelację” w drugim secie i role się odwróciły – wygrał 7:5. W trzecim prowadził już 5:2 i miał piłki meczowe. Okazało się jednak, że adw. Sokólski zdołał odwrócić losy pojedynku i „wskutek skutecznej kasacji” ostatecznie wygrać decydującego seta 7:5. Wraz z ogłoszeniem rozstrzygnięcia „gem, set, mecz” stało się ono „prawomocne”. Był to najbardziej zacięty mecz turnieju obok finału debla mężczyzn i meczu o trzecie miejsce w kategorii seniorów 65+, w którym adw. Andrzej Szydziński pokonał adw. Wiesława Wasilewskiego 5:7, 6:4 i 10:8 w super tie-breaku. Adwokata A. Szydzińskiego zresztą można uznać za specjalistę od tenisowych maratonów-horrorów. We wcześniejszym meczu uległ w trzech setach adw. Jarosławowi Kosowskiemu. Na szczególną uwagę zasługują jednak okoliczności tej porażki. Po wygraniu drugiego seta i wyrównaniu stanu meczu, kiedy adw. Kosowskiemu zaczęły dokuczać silne skurcze, adw. Szydziński nie zgodził się na kontynuowanie gry, wnosząc o „zawieszenie postępowania” i nalegając na dokończenie meczu następnego dnia. Tak też się stało, a nazajutrz – w ramach „wznowienia postępowania” – adw. Kosowski wygrał decydującą partię.

291


Kronika adwokatury

PALESTRA

Prezes NRA Andrzej Zwara wręcza nagrodę adw. Antoniemu Zakrzewskiemu – uczestnikowi Mistrzostw Polski Adwokatów w Tenisie nie­ przerwanie od 35 lat

Podczas uroczystego rozdania nagród adw. Kosowski podziękował adw. Szydzińskiemu za ten piękny gest fair play, co słusznie zostało przyjęte gromkimi brawami, jako wyraz uznania dla klasy adwokatów wcześniejszej daty. A skoro mowa o uczestnikach najwyższej kategorii, to warto wspomnieć, że adw. Antoni Zakrzewski i adw. Andrzej Siemiński uczestniczyli w Mistrzostwach Adwokatów w tenisie po raz 35. W kategorii pań bezkonkurencyjna okazała się apl. adw. Marta Sołtys, która w finale pokonała adw. Aleksandrę Sydor. Wśród panów powyżej 35. roku życia zwyciężył adw. Dominik Latos z Warszawy. Adwokat Janusz Kruczek okazał się „mało gościnnym” gospodarzem dla wszystkich rywali w turnieju singlowym w kategorii 45+. W drodze do zwycięstwa nie stracił nawet seta, przegrywając łącznie w całym turnieju tylko 9 gemów. Najwięcej problemów zwycięzcy sprawił adw. Marek Bołkowski w „bratobójczym gdańskim” finale. Adwokat J. Kruczek nie zdołał jednak w parze z adw. Mateuszem Szymańskim zrewanżować się za zeszłoroczną porażkę parze Sławomir Leśniewski – Jarosław Kowalewski z Warszawy. Dramatyczny finał debla panów rozstrzygnął dopiero super tie-break. W kategorii 55+ kolejny już tytuł mistrza Polski adwokatów zdobył adw. Robert Zając z Katowic, pokonując w finale adw. Grzegorza Eliasza z Krakowa. W finale zaś debla pań bezkonkurencyjna okazała się para Marta Sołtys – Karolina Szudek, której wyższość musiał uznać debel adw. Aurelia Koksztys-Luc w parze z apl. adw. Agnieszką Skupin. Agnieszka zdobyła także wicemistrzostwo w grze mieszanej w parze z niżej podpisanym. W finale znacznie lepsi okazali się faworyci, zwycięzcy turniejów singlowych open: apl. adw. Marta Sołtys i adw. Jakub Sokólski. Zwieńczeniem zmagań adwokatów na kortach Arki było uroczyste i – dzięki poczuciu humoru gospodarzy wieczoru dziekana Jerzego Glanca i adw. J. Kruczka – roześmiane rozdanie nagród. Zgodnie z tradycją ostatniego wieczoru mistrzostw zostało ogłoszone także miejsce przyszłorocznego turnieju: w 2014 r. – jak zapowiedział w „mowie końcowej” adw. Andrzej Pasierski – adwokaci i aplikanci sprawdzą swoją formę tenisową we Wrocławiu. Postanowienie to stanie się „wykonalne” najprawdopodobniej 19 czerwca 2014 r.

Bartłomiej Witucki

292


OOśrodek Badawczy Adwokatury

Konferencja pt. „Aktualny stan prac parlamentarnych nad zmianami w kodyfikacjach karnych”, Gdańsk, 15 czerwca 2013 r. Ośrodek Badawczy Adwokatury oraz Pomorska Izba Adwokacka w dniu 15 czerwca 2013 r. w Gdańsku zorganizowały konferencję pt. „Aktualny stan prac parlamentarnych nad zmianami w kodyfikacjach karnych”. Konferencję otworzył dziekan adw. Jerzy Glanc, witając zebranych uczestników oraz wyrażając nadzieję, że wygłoszone referaty przybliżą istotę zakładanych zmian w kodyfikacjach karnych. Konferencji przewodniczył adw. prof. dr hab. Piotr Kruszyński – dyrektor Ośrodka Badawczego Adwokatury oraz członek zespołu ds. zmian w kodyfikacjach karnych. Problematyka aktualnych prac parlamentarnych nad zmianami w kodyfikacjach karnych została przedstawiona w czterech panelach dyskusyjnych. W pierwszej kolejności zabrał głos adw. prof. dr hab. Wojciech Cieślak (ORA Gdańsk, UG), którego wystąpienie skupiło się na projektowanych zmianach w Kodeksie karnym. Przede wszystkim adw. dr hab. Wojciech Cieślak przybliżył nową regulację prawną z zakresu umorzenia oportunistycznego, która zakłada, że na wniosek pokrzywdzonego umarza się postępowanie karne o występek zagrożony karą nieprzekraczającą 5 lat pozbawienia wolności, jeżeli przed rozpoczęciem przewodu sądowego w pierwszej instancji sprawca pojedna się, w szczególności w wyniku mediacji, z pokrzywdzonym i naprawi szkodę wyrządzoną przestępstwem lub zadośćuczyni wyrządzonej krzywdzie, chyba że zachodzi wyjątkowy wypadek, uzasadniony szczególnymi okolicznościami, nakazujący spełnienie celów kary. Drugim w kolejności prelegentem była adw. dr Monika Zbrojewska (ORA Łódź, UŁ), która omówiła planowane zmiany w zakresie prawa wykroczeń, tj. przedawnienie oraz konstrukcję czynów przepołowionych. Następnie przybliżyła nowelizację Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia, omawiając nowe założenia, m.in. w zakresie mediacji, czynności wyjaśniających, instytucji referendarza sądowego, nowych podstaw uchylenia mandatu oraz nowych przesłanek ustania obligatoryjnej obrony. W drugiej części swojego wystąpienia adw. dr Monika Zbrojewska omówiła zmiany przewidziane w Kodeksie karnym skarbowym. Przede wszystkim zwróciła uwagę na fakt, że planowane zmiany w Kodeksie karnym skarbowym są głównie następstwem zakładanych zmian w Kodeksie postępowania karnego, a nadto wynikają z konieczności zapewnienia

293


Ośrodek Badawczy Adwokatury

PALESTRA

spójności tych dwóch kodeksów z uwagi na odpowiednie stosowanie w postępowaniu w sprawach o czyny skarbowe Kodeksu postępowania karnego. Swoje wystąpienie adw. dr Monika Zbrojewska skupiła na szczegółowym zaprezentowaniu planowanych zmian w ramach postępowania przygotowawczego i roli prokuratora, a także innych organów uprawnionych do prowadzenia tego postępowania. Następnie omówiła pozycje procesowe stron postępowania w sprawach o przestępstwa skarbowe i wykroczenia skarbowe, nowe zasady udziału prokuratora na rozprawie oraz przewidywane zmiany w zakresie postępowania mandatowego. Prelegent adw. Piotr Grudziński (ORA Łódź, UŁ) przybliżył planowane zmiany w zakresie definicji pokrzywdzonego – będzie mogła nim być jednostka organizacyjna niemająca osobowości prawnej, której odrębne przepisy przyznają zdolność prawną. W tym zakresie adw. Piotr Grudziński uwypuklił trudności w definiowaniu tej jednostki organizacyjnej, mając na uwadze rozwiązania przewidziane w prawie cywilnym. Kontynuując cywilistyczne aspekty zmian w kodyfikacji karnej, adw. Piotr Grudziński omówił nowe przesłanki odszkodowania i zadośćuczynienia za niesłuszne skazanie oraz niesłuszne stosowanie środków przymusu. Po krótkiej przerwie druga część konferencji została poświęcona wyłącznie kluczowym zmianom zakładanym w Kodeksie postępowania karnego. Referat w tym zakresie wygłosił adw. prof. Piotr Kruszyński (ORA Warszawa, UW), który omówił modele postępowania przygotowawczego w systemie anglosaskim, francuskim, niemieckim i rosyjskim. Następnie przystąpił do zaprezentowania propozycji, które w zasadniczy sposób mają zmienić dotychczasową konstrukcję pierwszego etapu postępowania, jakim jest postępowanie przygotowawcze, którego wyniki i sposób prowadzenia mają niebagatelny wpływ na kolejne stadium postępowania karnego. Niewątpliwie ta część konferencji cieszyła się wyjątkowym zainteresowaniem, z uwagi na znaczenie postępowania przygotowawczego w praktyce, bowiem po zakończeniu wystąpień prelegentów odbyła się dyskusja, w ramach której głos zabrali uczestnicy konferencji – adwokaci, którzy przedstawiali swoje wątpliwości co do swojej roli w postępowaniu przygotowawczym w sprawach karnych w ramach nowego modelu. Konferencję zamknął podsumowaniem adw. prof. dr hab. Piotr Kruszyński, dziękując wszystkim prelegentom i uczestnikom oraz zapraszając na kolejne konferencje organizowane przez Ośrodek Badawczy Adwokatury.

Małgorzata Grzesiak, Monika Zbrojewska

Informacja o wydanym przez OBA Komentarzu do przepisów o postępowaniu dyscyplinarnym adwokatów Ośrodek Badawczy Adwokatury im. Witolda Bayera przy Naczelnej Radzie Adwokackiej wydał Komentarz do przepisów o postępowaniu dyscyplinarnym adwokatów, którego autorami są adw. Krzysztof Kanty i adw. Tomasz Kanty. Książka ta ukazała się dzięki pomocy finansowej Naczelnej Rady Adwokackiej oraz Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku. Komentarz został podzielony na XV działów. W dziale I przedstawione zostały za-

294


9–10/2013

Ośrodek Badawczy Adwokatury

gadnienia o charakterze ogólnym, takie jak: zakres obowiązywania przepisów, źródła prawa postępowania dyscyplinarnego, cele postępowania, zasady procesowe: obiektywizm, zasada domniemania niewinności, reguła in dubio pro reo, prawo do obrony, swobodna ocena dowodów, działania z urzędu, legalizm materialny, zasada skargowości i inne. W pozostałych działach omówiono zagadnienia takie, jak: uczestnicy procesu, czynności procesowe, dowody, środki przymusu, dochodzenie, postępowanie przed sądem dyscyplinarnym, postępowanie odwoławcze, postępowanie szczególne, nadzwyczajne środki zaskarżenia, postępowanie po uprawomocnieniu się orzeczenia, postępowanie dyscyplinarne z tzw. elementem międzynarodowym, koszty procesu, postępowanie wykonawcze. Zaletą tego Komentarza jest dokładność, skrupulatność w przedstawieniu postępowania dotyczącego pociągnięcia adwokata do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Na szczególne podkreślenie zasługuje to, że Autorzy Komentarza dokonali szczegółowej analizy tego postępowania uregulowanego w ustawie Prawo o adwokaturze przez wskazanie, jakie przepisy z k.p.k. mają odpowiednie zastosowanie w ramach tego postępowania. Dokonując takiej analizy, podjęli się bardzo trudnego zadania, jakim jest przeprowadzenie trafnej weryfikacji norm prawnych stosowanych odpowiednio z innej ustawy traktującej o odpowiedzialności karnej. Dodatkową zaletą publikacji jest analiza postępowania dyscyplinarnego w sprawach adwokatów z punktu widzenia praktyki stosowania prawa w orzecznictwie SN oraz Trybunału Konstytucyjnego, który kilkakrotnie wypowiadał się w przedmiocie zgodności z Konstytucją RP niektórych rozwiązań związanych z odpowiedzialnością dyscyplinarną adwokatów. Na podkreślenie zasługuje przejrzystość Komentarza, której wyrazem jest zgodność z systematyką przyjętą w k.p.k., to jest przybliżeniem w pierwszej kolejności podstawowych zasad procesu karnego mających zastosowanie w postępowaniu dyscyplinarnym. Autorzy przedstawili dochodzenie prowadzone przez rzecznika dyscyplinarnego, aby w dalszej kolejności skomentować postępowanie przed sądem pierwszej instancji, postępowanie odwoławcze, postępowania szczególne, nadzwyczajne środki zaskarżenia, postępowanie po uprawomocnieniu się orzeczenia, postępowanie dyscyplinarne z tzw. elementem międzynarodowym, koszty procesu oraz postępowanie wykonawcze. Autorzy przede wszystkim skupili się na analizie i komentowaniu rozwiązań ustawowych, traktując uchwały NRA jako dopełnienie procedury ustawowej, które w istocie rzeczy nie mogą jej zasadniczo kształtować. Omawiając poszczególne instytucje procesowe, autorzy sygnalizowali rozwiązania przyjęte przez władze samorządowe. Również na pozytywną ocenę zasługuje przyjęte przez nich założenie obrazowania niektórych instytucji praktycznymi przykładami (np. obliczanie upływu terminów). Dzięki tej publikacji zwiększyła się szczupła liczba dotychczasowych opracowań na temat postępowania dyscyplinarnego adwokatów. W związku z tym, że omawiana praca ma charakter Komentarza, z pewnością będzie przydatna w praktyce organów biorących udział w postępowaniu kształtującym odpowiedzialność dyscyplinarną adwokatów.

Małgorzata Grzesiak, Monika Zbrojewska 295


ZZ życia izb

adwokackich

Izba bydgoska PROMOCJA MONOGRAFII HISTORIA IZBY ADWOKACKIEJ W BYDGOSZCZY 1945–2010 W dniu 6 lutego 2013 r. w auli Kujawsko-Pomorskiej Szkoły Wyższej w Bydgoszczy (KPSW) przy ul. Toruńskiej 55–57 miała miejsce promocja napisanej przez bydgoskiego historyka, dr. hab. Janusza Kuttę, profesora nadzwyczajnego w tej uczelni, monografii pt. Historia Izby Adwokackiej w Bydgoszczy 1945–2010 . Monografię wydaną z inspiracji przewodniczącego Komisji Historycznej adw. Macieja Dzierżykraja-Lipowicza, dzięki osobistemu zaangażowaniu i patronacie dziekana adw. Bogusława Owsianika, przy wsparciu Okręgowej Rady Adwokackiej w Bydgoszczy, wpisać należy w dotychczasową panoramę ogólnopolskich inicjatyw wydawniczych izb adwokackich dokumentujących swoją historię . Spotkanie zgromadziło liczne grono adwokatów i aplikantów izby bydgoskiej, w tym dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej adw. Bogusława Owsianika, wicedziekanów adw. Justynę Mazur i adw. Ewę Czerską oraz seniorów izby, adw. Romana Kwaśniewskiego i adw. Mariana Szabelę. Udział wzięli również przedstawiciele sądownictwa: SSO Danuta Flinik – prezes Sądu Okręgowego w Bydgoszczy, SSO Mirosław Kędzierski – wiceprezes SO w Bydgoszczy, SSO Włodzimierz Hilla – prezes bydgoskiego Oddziału Zrzeszenia Prawników Polskich i SSO Mariola Urbańska-Trzecka – prezes bydgoskiego Oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. Przybyli również przedstawiciele nauki, m.in. dr hab. Przemysław Olstowski, prof. nadzw. Instytutu Historii PAN w Warszawie oraz dr Tomasz Sypniewski z KPSW. Dopisali także pracownicy Archiwum Państwowego w Bydgoszczy: dr Marek Romaniuk, Stanisław Błażejewski, Arleta Szcząchor-Perkowska i Wiesław Trzeciakowski. Uczelnię reprezentowali gospodarze promocji: rektor KPSW dr Helena Czakowska oraz pracownicy naukowi, jedynego jak dotąd w Bydgoszczy, powołanego w roku akademickim 2010/2011 Wydziału Prawa i Administracji: dziekan dr Krystyna Koźmińska, prof. nadzw. KPSW, wicedziekan dr Hanna Malinowska oraz studenci. Moderatorami dyskusji byli: rektor KPSW dr Helena Czakowska, prof. zw. dr hab.   J. Kutta, Historia Izby Adwokackiej w Bydgoszczy 1945–2010 (dalej: Historia), Bydgoszcz 2012, ss. 459.   Zob. przypisy do Wstępu poprzedzającego Historię.

296


9–10/2013

Z życia izb adwokackich

Janusz Sługocki (Uniwersytet Szczeciński i KPSW), adwokat w Bydgoszczy, oraz dziekan adw. Bogusław Owsianik. Zebranych powitała rektor KPSW dr Helena Czakowska, która krótko przedstawiła historię powstania uczelni i jej osiągnięcia, w tym Wydziału Prawa i Administracji. Adwokat prof. zw. dr hab. Janusz Sługocki, przedstawiając zebranym dotychczasowy dorobek zawodowy i naukowy Autora monografii, prof. Janusza Kutty, znanego bydgoskiego historyka, długoletniego dyrektora Archiwum Państwowego w Bydgoszczy (1982–2004), słuchacza seminarium magisterskiego prof. dr. hab. Wojciecha Hejnosza nt. historii ustroju Polski, absolwenta Wydziału Historii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu (1963), który uzyskał doktorat w Instytucie Historii PAN w Warszawie (1979), a stopień doktora habilitowanego na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (2003). Przybliżył również jego dorobek naukowy w postaci publikacji książkowych, m.in. Prezydenci miasta Bydgoszczy 1920–1939 (1991), Policja w Polsce Odrodzonej. Wielkopolska i Pomorze 1918–1922 (1994), Druga Rzeczpospolita i Kaszubi 1920–1939 (2003), redakcji i współautorstwa Bydgoskiego słownika biograficznego, t. 1–7 (1994–2006), opracowania Kościół katolicki w Bydgoszczy. Kalendarium (1997) oraz dziesiątków artykułów z historii nowożytnej i najnowszej. Po otwarciu dyskusji głos zabrał dziekan, adw. Bogusław Owsianik, który zwrócił uwagę na to, że napisanie monografii izby bydgoskiej słusznie powierzone zostało zawodowemu historykowi, niebędącemu adwokatem, co zapewniło monografii profesjonalną bezstronność w ujęciu tematu. Nie bez wpływu na ostateczny kształt dzieła oraz jego wysoki poziom naukowy miała wewnętrzna recenzja przedwydawnicza prof. dr. hab. Ryszarda Łaszewskiego z UMK w Toruniu. Adwokaci Lech Dondajewski i Stanisław Sobieszczański postulowali uzupełnienie monografii o kolejny tom wydawniczy, zawierający życiorysy zmarłych adwokatów. Adwokat Krzysztof Podstawski chciałby znaleźć w kolejnym wydaniu monografii, poza suchymi zapisami faktów historycznych, również garść anegdot, towarzyszących każdej zbiorowości. Także adw. Jarosław Kaczmarek wypowiedział się w podobnym duchu. Adwokat Marian Szabela, b. długoletni prezes Sądu Wojewódzkiego w Bydgoszczy w latach 1967–1983, wyraził żal, że tak znakomicie opracowanej monografii nie doczekało się sądownictwo okręgu bydgoskiego, a co – jego zdaniem – mogłoby stać się pro futuro inspiracją opracowania podobnej monografii dla obecnego kierownictwa bydgoskiego Oddziału Zrzeszenia Prawników Polskich. Głos w dyskusji zabrał również inż. Tadeusz Chęsy, właściciel drukarni POZKAL w Inowrocławiu, który nadzorując proces wydawniczy monografii, zwrócił uwagę na niebywałą, wręcz „nabożną” troskę zespołu wydawniczego pod kierunkiem adw. Bogusława Owsianika (liczne wizyty w drukarni) o estetyczny, graficzny kształt książki i bieżące eliminowanie pojawiających się czasem błędów w druku. W podsumowaniu dyskusji Autor, prof. Janusz Kutta, podzielił się z zebranymi refleksjami o trudnościach, jakie napotykał przy pisaniu monografii, zwłaszcza doskwierającym braku niektórych, jak się wydaje, bezpowrotnie utraconych materiałów źródłowych, np. akt osobowych adwokatów i poszytów tematycznych dotyczących weryfikacji adwokatów z 1945 i 1950 r., procesów politycznych i innych. Monografia dotychczas zrecenzowana została przez prof. dr. hab. Jarosława Porazin-

297


Z życia izb adwokackich

PALESTRA

skiego z Wydziału Historii i Archiwistyki UMK w Toruniu oraz bydgoskiego redaktora Michała Tabaczyńskiego . Na zakończenie spotkania Autor długo podpisywał swoje książki licznym czytelnikom. Egzemplarz monografii o bydgoskiej izbie adwokackiej dziekan adw. Bogusław Owsianik wręczył 3 grudnia 2012 r. b. prezydentowi RP Lechowi Wałęsie, w trakcie spotkania z legendą „Solidarności” w Instytucie jego imienia. IZBOWY KONKURS KRASOMÓWCZY W dniach 15 i 16 marca 2013 r. w sali 244 Sądu Okręgowego w Bydgoszczy przy ul. Wały Jagiellońskie 2–4 odbył się kolejny doroczny konkurs krasomówczy dla aplikantów II i III roku izby bydgoskiej. W konkursie udział wzięli aplikanci adwokaccy: Marcin Bałoniak, Joanna Biedrowska, Zofia Bittner (wicestarosta II roku), Karol Bryś, Joanna Cabała-Zaboch, Adrianna Chmielecka, Cezary Cieminski, Natalia Drzazgowska-Kanarek, Marta Gill (starosta II roku), Maciej Grzelak (starosta III roku), Ewa Hoffa, Aleksandra Kisielewska, Sławomir Konopiński, Izabela Kosierb, Marta Kwiatkowska, Joanna Marcinkowska, Monika Maskalska, Michał Masłowski, Bartosz Mikołajczyk, Kamila Pejka, Małgorzata Piekarska, Jakub Rudziński, Agnieszka Szydłowska, Sławomir Szymański, Filip Wojciechowski, Agata Woźniak, Marta Zaorska (wicestarosta III roku, „starosta starostów”). Jury w składzie: wicedziekan ORA adw. Justyna Mazur (przewodnicząca), adw. Grzegorz Hawryłkiewicz i adw. Michał Bukowiński wyłoniło trzech zwycięzców konkursu: apl. adw. Bartosza Mikołajczyka (I), apl. adw. Kamilę Pejkę (II), apl. adw. Izabelę Kosierb (III). Wyróżnienia z rąk jury odebrali: apl. adw. Natalia Drzazgowska-Kanarek, apl. adw. Sławomir Konopiński, apl. adw. Michał Masłowski, apl. adw. Sławomir Szymański. Trafność wyboru potwierdził nieformalny plebiscyt przeprowadzony równolegle przez przysłuchujących się wystąpieniom koleżanek i kolegów aplikantów. Przy podsumowaniu wyników konkursu wicedziekan ORA adw. Justyna Mazur podkreśliła wysoki poziom zaprezentowanych przez jego uczestników wystąpień, zwłaszcza formę, styl i język prawniczy oraz rezonans poznawczy ze strony słuchaczy. Na zakończenie wicedziekan adw. Justyna Mazur pogratulowała laureatom sukcesu, wręczając im, przy udziale sekretarza ORA adw. Macieja Dzierżykraja-Lipowicza, ufundowane przez Radę upominki oraz skromne gratyfikacje finansowe. SZKOLENIE ZAWODOWE ADWOKATÓW I APLIKANTÓW W dniu 6 kwietnia 2013 r. w Sali Malinowej Hotelu „Pod Orłem” w Bydgoszczy przy ul. Gdańskiej 14 odbyło się kolejne szkolenie zawodowe dla adwokatów i aplikantów adwokackich przeprowadzone przez adw. Małgorzatę Obidzińską-Jercha z Gdańska. Przedmiotem wykładu były zagadnienia związane z szeroko pojętym postępowaniem zabezpieczającym w postępowaniu cywilnym, w szczególności podziałem tych zabezpieczeń na podstawie przykładów z literatury i orzecznictwa, postępowania sądowego w sprawie udzielenia zabezpieczenia pod kątem wymogów formalnych wniosku, inte   J. Porazinski (rec.), Historia, (w:) Kronika Bydgoska XXXIII 2011, Bydgoszcz 2012, s. 447–453; M. Tabaczyński, Historia, (w:) Bydgoski Informator Kulturalny, luty 2013, s. 25.

298


9–10/2013

Z życia izb adwokackich

resu prawnego w udzieleniu zabezpieczenia oraz trybu postępowania, ponadto szczególnych sposobów zabezpieczenia w zależności od charakteru i przedmiotu sprawy, w połączeniu z wybranymi zagadnieniami praktycznymi. Wykładowcę oraz licznie zebrane grono adwokatów i aplikantów adwokackich powitał dziekan adw. Bogusław Owsianik. Z kolei wicedziekan adw. Justyna Mazur zaapelowała do zebranych o aktywne uczestnictwo, zadawanie pytań i dzielenie się wątpliwościami wyłaniającymi się w trakcie wykładu. Prelegentka, adw. Małgorzata Obidzińska-Jercha, przybliżyła słuchaczom całokształt problematyki w sposób wyczerpujący, opierając narrację teoretyczną na konkretnych przykładach zaczerpniętych z praktyki adwokackiej. Szczególne zainteresowanie wzbudziła kwestia odmiennej interpretacji przepisów normujących to postępowanie przez komorników. Na tym tle wywiązała się dyskusja z inspiracji adw. Janusza Mazura, który w różnorodności procedur stosowanych przez organy egzekucyjne upatrywał niedomogów tego postępowania w praktyce. Na zakończenie dziekan adw. Bogusław Owsianik, żegnając prelegentkę, podziękował za ciekawy wykład, zapraszając ją jako wykładowcę na następne cykliczne szkolenia w izbie bydgoskiej.

Justyna Mazur, Arleta Szcząchor-Perkowska

Izba olsztyńska TOGA GOLF 2013 Już po raz czternasty na polu golfowym Mazury Golf & Country Club w Naterkach k. Olsztyna w dniach 31 sierpnia–1 września 2013 r. odbył się XIV Turniej TOGA GOLF 2013. Nasz turniej to niezwykła impreza integracyjna środowiska adwokatów i przedstawicieli innych zawodów. Od lat promujemy Warmię i Olsztyn. Zjeżdżają do nas golfiści – adwokaci z różnych stron kraju i osoby, które nigdy się z tą dyscypliną nie zetknęły. Jak co roku zachęcamy do aktywnego wypoczynku przy golfie, organizując Akademię Golfa i turniej dla początkujących na 6-dołkowym polu. Dzięki pomocy Naczelnej Rady Adwokackiej i osobistemu zaangażowaniu Przewodniczącego Komisji Integracji Środowiskowej, Kultury, Sportu, Turystyki i Wypoczynku adw. Stanisława Estreicha udało się zorganizować największy tegoroczny turniej na polu golfowym w Naterkach i najliczniejszy golfowy turniej prawniczy. W turnieju głównym TOGA GOLF 2013 w sobotę wzięły udział 72 osoby, a w niedzielę w turnieju TOGA REWANŻ uczestniczyły 42 osoby. Razem z uczestnikami Akademii Golfa i turnieju na małym 6-dołkowym polu w imprezie wzięło udział ok. 150 osób. Po dłuższej przerwie w imprezie uczestniczyli przedstawiciele naszej Izby. W turnieju głównym adwokatów adw. Jerzy Dobrzański zajął 6. miejsce, a w turnieju na 6-dołkowym polu apl. adw. Bartłomiej Wacław był trzeci. Startowali z powodzeniem na małym polu i w Akademii Golfa także inni aplikanci i adwokaci naszej Izby: apl. adw. Natalia Woźniczak, apl. adw. Anna Bryżys-Krasodomska, adw. Monika Czarnecka, adw. Jakub Usowicz, apl. adw. Paweł Mąka, apl. adw. Dorota Krawczyk, adw. Anna Wilczek i adw. Katarzyna Zawada. W rozegranych II Mistrzostwach Polski Izb Adwokackich o Puchar Prezesa Naczelnej

299


Z życia izb adwokackich

PALESTRA

Rady Adwokackiej zespół w składzie adw. Jerzy Dobrzański z Olsztyna i adw. Stanisław Borzykowski z Elbląga zajął III miejsce. W sobotę w turnieju TOGA GOLF 2013 w klasyfikacji open golfiści rywalizowali o Puchary Prezydenta Olsztyna. W strokeplay brutto zwyciężył Piotr Puzio wynikiem 77 uderzeń. W klasyfikacji stableford netto 3/4 handicapu wygrał Tomasz Paczkowski (40 pkt). W Turnieju Adwokatów zwyciężył mecenas Krzysztof Łazowski z Łodzi. Łódź zdobyła także Puchar Prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej w II Drużynowych Mistrzostwach Polski Izb Adwokackich Kolejne miejsca zdobyły Warszawa, Olsztyn, Gdańsk, Katowice i Poznań. W sobotni, jeszcze ciepły wieczór spotkaliśmy się w przepięknie położonym pięciogwiazdkowym hotelu Marina Golf Club. Tu odbyła się ceremonia wręczenia pucharów i nagród z udziałem zaproszonych gości, w tym Prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicza. Uhonorowani też zostali zwycięzcy klasyfikacji na cześć tragicznie zmarłego adwokata Stanisława Owczarka – dwukrotnego zwycięzcy turnieju TOGA GOLF. Po wręczeniu pucharów, rozdaniu nagród i upominków odbyła się uroczysta kolacja z atrakcyjnymi konkursami. Niedziela to turniej TOGA REWANŻ. Komu nie udało się osiągnąć satysfakcjonującego wyniku w sobotę w turnieju głównym, mógł spróbować odegrać się niedzielę. Bezkonkurencyjny był Adam Sawicki, który osiągnął najlepszy wynik strokeplay brutto (74 uderzenia) i stableford netto 3/4 HCP (40 pkt). Wśród prawników swój dzień miał Grzegorz Rek, a najlepszy wynik wśród adwokatów osiągnął adw. Mirosław Narolski. Konkurencję kobiet wygrała Małgorzata Yusufali. Puchary wręczał Wiceprezes Sądu Okręgowego w Olsztynie Piotr Mądry i przedstawiciel firmy MIR WIT. Impreza nie mogłaby się odbyć, gdyby nie patronat i wsparcie finansowe Naczelnej Rady Adwokackiej. Wielkie podziękowania należą się sponsorom: Prezydentowi Olsztyna, Ingenium Polska, MIR-WIT, Wydawnictwu Beck, Laboratorium Dr Irena Eris, Cereal Partners Poland Toruń-Pacific (Nestle), panom Szczepanowi Chmay, doktorowi Markowi Nowakowskiemu i pani Lidii Panfil. Szczególne podziękowania należą się też znanemu artyście panu Witoldowi Podgórskiemu, który zaprezentował podczas imprezy swoje prace i przekazał na nagrody swoje grafiki. Dziękujemy też państwu Waldemarowi i Annie Bacławskim, sędziemu głównemu zawodów Jerzemu Jaworskiemu i Katarzynie Nieciak. Szczególne podziękowania należą się inicjatorowi i głównemu organizatorowi tej imprezy adw. Jerzemu Dobrzańskiemu – Przewodniczącemu Komisji Kulturalno-Oświatowej, Sportu i Rekreacji przy ORA w Olsztynie oraz Jego małżonce Urszuli Dobrzańskiej za wspaniałą organizację Turnieju i imprez towarzyszących. Wyniki i zdjęcia z imprezy znajdują się na stronie www.togagolf.pl

Andrzej Kozielski

300


GGłos aplikanta Piotr Decyk Artykuł 17 ustawy z 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej jako tarcza „przeciwwindykacyjna” Już kilka wieków temu Szekspir napisał w Hamlecie, że „są takie rzeczy na niebie i ziemi, o których nie śniło się filozofom”. Miał rację, a jego słowa i dziś nie tracą na aktualności. Ta słynna, ciągle żywa myśl wskazuje na okoliczności niewyobrażalne oraz zadziwiające zarówno pozytywnie, jak i też negatywnie. Obecnie w tej drugiej grupie znajduje się wiele praktyk dość powszechnie stosowanych przez część firm windykacyjnych. Sprzyjającą okoliczność ku temu stanowi fakt, że firmy te funkcjonują na zasadzie swobody działalności gospodarczej i podstawowe ramy ich działania zakreśla właściwie tylko ustawa z dnia 2 lipca 2004 r. (z późniejszymi zmianami) o swobodzie działalności gospodarczej. Oczywiście do prowadzenia działalności gospodarczej w postaci firm windykacyjnych mają zastosowanie także ogólne podstawowe regulacje prawne, zamieszczone np. w takich aktach prawnych, jak: Konstytucja, Kodeks cywilny, Kodeks karny, Kodeks wykroczeń itp., jednakże wydaje się (co potwierdza praktyka), że specyfika tego rynku wymaga pewnego specjalistycznego nadzoru, jakiemu podlegają np. instytucje finansowe działające między innymi na podstawie prawa bankowego. Podmioty gospodarcze zajmujące się windykacją długów realizują swoje zadania na podstawie udzielonego im przez wierzyciela pełnomocnictwa, podejmując wszelkie czynności w jego imieniu i na jego rzecz, bądź też wchodzą w uprawnienia wierzyciela, nabywając wierzytelność w drodze umowy cesji. W obu przypadkach prawną granicę działań firm windykacyjnych stanowią uprawnienia pierwotnego wierzyciela. Należy zwrócić uwagę, że sama idea firm windykacyjnych jest co do zasady słuszna oraz pozytywna i etyczna jej realizacja w ramach przepisów prawa, poza zyskami dla właścicieli firm, może przynieść i niejednokrotnie przynosi wiele dobrego, albowiem cóż złego jest w odzyskiwaniu przez wierzyciela należnych mu świadczeń, które niejednokrotnie decydują np. o jego ekonomicznym przetrwaniu czy to na rynku pracy, czy też po prostu w gospodarstwie domowym. Natomiast problem pojawia się, gdy środki dobrane do realizacji tej w gruncie rzeczy pozytywnej idei są sprzeczne z literą prawa

301


Piotr Decyk

PALESTRA

i krzywdzące dla dłużników. Wtedy dłużnik powinien się bronić, a przede wszystkim wiedzieć, jak skutecznie i zgodnie z prawem to uczynić. W aspekcie ochrony swoich praw przed tymi windykatorami, którzy kierują się wyłącznie chęcią zysku i w mniejszym stopniu zwracają uwagę na panujący porządek prawny (bądź nie czynią tego w ogóle), na uprzywilejowanej pozycji stoją konsumenci w rozumieniu art. 221 k.c. (osoba fizyczna „dokonująca czynności prawnej niezwiązanej bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową”). Będą tu bowiem miały zastosowanie przepisy prawa konsumenckiego, w szczególności te zawarte w ustawie z dnia 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów. Na straży praw konsumentów stoi Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który w sposób prawem przewidziany, w myśl ustawowych procedur, pilnuje, by nie naruszano zbiorowych interesów konsumentów, a kiedy sprawa w tym zakresie trafi już do sądu, to pozwany (przedstawiciel firmy windykacyjnej) ma się tłumaczyć (odwrotnie niż zgodnie z ogólną zasadą ciężaru dowodu określoną w art. 6 k.c.), a nie konsument udowadniać, że firma windykacyjna/windykator posługuje się praktykami sprzecznymi z ustawą. Inaczej jest w przypadku, gdy dłużnikiem jest przedsiębiorca (w tym pan Stasiu/Zdzisiu/Wiesiu z warzywniaka za rogiem, który kupił ekspres do kawy, by w prowadzonym przez siebie na podstawie wpisu do dawnej Ewidencji Działalności Gospodarczej „EDG”, a obecnej Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej ­„CEIDG” sklepiku pić w zimowe poranki gorącą kawę dla rozgrzania). Po pierwsze, nie chronią go przepisy konsumenckie, gdyż nie mają w takim przypadku zastosowania, a po drugie, jeśli „nasz sąsiad z warzywniaka” pozwie firmę windykacyjną, która dochodzi od niego niezapłaconej przez nieuwagę ostatniej raty za ekspres sprzed kilku lat wraz z parokrotnie przekraczającymi ją odsetkami, sam musi udowadniać, że windykator czyni to w sposób niewłaściwy, naruszający jego prawa, bądź że długu w ogóle już nie ma, bo ktoś z jakichś powodów nie odnotował jego spłaty. Gdzie taki drobny przedsiębiorca ma rozpocząć poszukiwania punktu zaczepienia dla ochrony swych praw i interesów? Racjonalny wydaje się pogląd, że winien zacząć od ustawy, która jest podstawą prawną dla działalności firm windykacyjnych. Zwrócić należy uwagę na przepis art. 17 ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Stanowi on, że: „Przedsiębiorca wykonuje działalność gospodarczą na zasadach uczciwej konkurencji i poszanowania dobrych obyczajów oraz słusznych interesów konsumentów”. Przepis ten stanowi klauzulę generalną. Nie definiując dobrych obyczajów, nakazuje (w naszym przypadku firmom windykacyjnym) przestrzegać ich przy podejmowaniu i prowadzeniu czynności zarobkowych (tu windykacyjnych). W uproszczeniu oznacza to, że jeśli windykator postępuje w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, to prowadzona przez niego windykacja jest bezprawna (a przynajmniej za taką zdaniem autora winna być uznana), przy czym w każdym odrębnym przypadku to sąd na podstawie dowodów wskazanych przez powoda-przedsiębiorcę będzie musiał ustalić, czy stosowane w konkretnej sprawie praktyki windykacyjne są sprzeczne z dobrymi obyczajami. Ustalenie i orzeczenie takiej sprzeczności daje podstawę do wystąpienia z roszczeniem odszkodowawczym wobec podmiotu gospodarczego zajmującego się windykacją. W powyższym kontekście treść przepisu art. 17 ustawy o swobodzie działalności gospodarczej (który ma zarówno zastosowanie wobec przedsiębiorców, jak i konsumentów) można uznać za swoistą tarczę „przeciwwindykacyjną”.

302


9–10/2013

Artykuł 17 ustawy...

Zdaniem autora nagminną praktyką, którą można (a w niektórych przypadkach wręcz należałoby) uznać za sprzeczną z dobrymi obyczajami w myśl art. 17 ustawy, jest dochodzenie przez firmy windykacyjne należności przedawnionych. Taka koncepcja jest znacznie korzystniejsza dla dłużników niż niekwestionowane uprawnienie do powołania się (w odpowiednim momencie postępowania) przez nich na przedawnienie, które tylko uniemożliwia prawne wyegzekwowanie takiego długu, a nie czyni jego dochodzenia bezprawnym. Według autora wyżej wskazana teza jest w szczególności uprawniona i uzasadniona w sytuacji (z jaką autor spotkał się nie raz w praktyce zawodowej), gdy firma windykacyjna kupuje roszczenie (głównie od firm telekomunikacyjnych), które spełnia łącznie następujące warunki: a) dawno się przedawniło, a wierzyciel pierwotny w stosownym czasie nie podjął odpowiednich kroków prawnych, b) zadłużenie jest stosunkowo niskie, c) odsetki znacznie przewyższają wartość świadczenia głównego, d) brak spłaty jest niezawiniony lub minimalnie zawiniony przez dłużnika. Nawet zaś gdyby zgodzić się z oponentami przedstawionego poglądu, poza przedawnieniem, na które zawsze można się powołać w przypadku jego zaistnienia, windykowanie przedawnionych roszczeń (szczególnie przy spełnieniu przesłanek wskazanych w poprzednim akapicie) należałoby uznać za sprzeczne z zasadami współżycia społecznego i jako takie, zgodnie z art. 5 k.c., stanowiące nadużycie prawa podmiotowego niekorzystające z ochrony prawnej. Z obserwacji autora wynika, że kolejną dość powszechnie stosowaną praktyką, która może i powinna być uznana za naruszającą art. 17 ustawy z 2 lipca 2004 r., jest dochodzenie wierzytelności bez posiadania dokumentacji stanowiącej jej prawną podstawę. W przekonaniu autora czynności windykacyjne podejmowane bez dysponowania dokumentacją będącą źródłem zobowiązania podmiotu windykowanego (tj. umowy dłużnika z wierzycielem pierwotnym) z całą pewnością sprzeczne są z dobrymi obyczajami oraz mogą i powinny uchodzić za nieuczciwą konkurencję w stosunku do firm windykacyjnych wykonujących swe zadania na podstawie pełnej i rzetelnej dokumentacji, zgodnie z literą prawa. Przykładów praktyk, które jako bezprawne (a co najmniej prawnie wątpliwe) powinny zniknąć z rynku usług windykacyjnych, można by wskazać jeszcze wiele, ale najważniejsze, by zastanowić się, jak ograniczyć ich ilość (zlikwidować wszystkich się nie da, bo są jak mityczna Hydra, której w miejsce odciętej głowy wyrastają dwie nowe) i jak przeciętny Kowalski, niezależnie od tego, czy jest przedsiębiorcą, czy konsumentem, ma się przed nimi skutecznie prawnie bronić. W opinii autora w odniesieniu do ewentualnych/potencjalnych dłużników będących małymi przedsiębiorcami, to jest prowadzącymi jednoosobową działalność gospodarczą (wpis do CEIDG), rozwiązaniem, które poprawiłoby ich sytuację, byłoby ustawowe dopuszczenie możliwości zastosowania wobec nich art. 221 k.c., tzn. uznania ich za konsumentów w określonych sytuacjach, w szczególności przy sporach z firmami windykacyjnymi. Jak na razie pozostaje między innymi korzystanie z tarczy „przeciwwindykacyjnej” w postaci art. 17 ustawy z dnia 2 lipca 2004 r. (z późn. zm.) o swobodzie działalności gospodarczej.

303


VVaria „Press Day” CCBE, Bruksela, 27 czerwca 2013 r. 27 czerwca br. w nowej brukselskiej siedzibie CCBE (Council of Bars and Law Societies of Europe) przy Rue Joseph II odbył się pierwszy w historii tej organizacji „Press Day”, na który zaproszono także redakcję „Palestry”. Celem zgromadzenia przedstawicieli redakcji krajowych czasopism adwokackich tego samego dnia w jednym miejscu było zarówno zapoznanie ich z bieżącymi pracami i kierunkami działalności CCBE, jak i stworzenie platformy kontaktu i wymiany doświadczeń pomiędzy poszczególnymi czasopismami krajowymi. Serię wystąpień panelowych otworzył urzędujący Prezydent CCBE, grecki adwokat Evangelos Tsouroulis, który w krótkim wystąpieniu zaprezentował główne pola aktywności CCBE, opisując m.in. aktywne zaangażowanie CCBE w obronę tureckich adwokatów represjonowanych przez władze w związku z udzielaniem pomocy prawnej osobom politycznie „niewłaściwym”. Do wątków ściśle międzynarodowych w działalności CCBE nawiązali w swych wystąpieniach zarówno obecna wiceprezydent CCBE, radca prawny Maria Ślązak, jak i Chorwat Ranko Pelicarić, wiceprzewodniczący Komisji PECO CCBE (PECO – Komisja ds. Krajów Europy Środkowej i Wschodniej), opisując relacje pomiędzy CCBE a adwokaturą (adwokaturami) ukraińską w okresie burzliwych przemian ustrojowych palestry naszego wschodniego sąsiada. Spośród kolejnych wystąpień panelowych szczególnie interesujące i doniosłe z punktu widzenia żywotnych interesów adwokatur europejskich były krótkie prezentacje Anne-Birgitte Gammeljord (przewodniczącej Komisji CCBE ds. Przeciwdziałania Praniu Brudnych Pieniędzy) i Louis-Bernarda Buchmana (przewodniczącego Komisji CCBE ds. GATS). Gammeljord zaprezentowała aktualny stan prac nad kolejną wersją dyrektywy UE o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy i stanowisko CCBE odnośnie do regulacji tego aktu prawnego dotyczących adwokatów i nakładania na adwokatów istotnych obowiązków informacyjnych przez przepisy dyrektywy. Z kolei adw. Buchman, delegat francuski do CCBE, zarysował problemy wyłaniające się na tle negocjacji nad nowymi układami o wolnym handlu i wymianie usług pomiędzy państwami UE a Japonią i Stanami Zjednoczonymi, ze szczególnym uwzględnieniem swobodnego przepływu adwokatów (usług adwokackich) pomiędzy UE a Stanami Zjednoczonymi i Japonią: zdaniem Buchmana przyszłe układy regulujące swobodę handlu i wymiany usług prawdopodobnie będą gwarantowały także swobodę działalności adwokackiej

304


9–10/2013

Varia

w ramach tzw. FLC (Foreign Legal Consultant), zezwalając adwokatom na prowadzenie praktyki za granicą, jednak z wyłączeniem reprezentacji procesowej i świadczenia usług w zakresie pomocy prawnej co do prawa państwa „przyjmującego”. Obecnie 31 stanów USA i niektóre państwa UE zezwalają na prowadzenie działalności adwokackiej w ramach tzw. FLC (z zastrzeżeniem obowiązku korzystania z macierzystego tytułu adwokackiego i świadczenia pomocy prawnej odnośnie do prawa kraju macierzystego adwokata). Adwokat Buchman zwrócił uwagę na to, że obecnie istnieje pewna asymetria pomiędzy uprawieniami, które przysługują adwokatom europejskim i adwokatom japońskim i amerykańskim w zakresie okresowej mobilności zawodowej: europejskich adwokatów obowiązują znacznie silniejsze restrykcje niż w Stanach Zjednoczonych i Japonii. „Press Day” był okazją do poznania innych adwokackich czasopism europejskich. Szkoda, że w sumie tak niewielu przedstawicieli czasopism pojawiło się w Brukseli. CCBE zrzesza obecnie 32 państwa członkowskie, tymczasem podczas „Press Day” reprezentowana była tylko Norwegia, Dania, Węgry, Wielka Brytania i Niemcy (Polska była w pewnym sensie „nadreprezentowana”, bo obok przedstawiciela „Palestry” był też obecny redaktor naczelny „Radcy Prawnego”). Rozmowy z kolegami i koleżankami z tej dość małej grupy czasopism adwokackich szybko ujawniły istotną różnorodność gatunkową publikacji organizacji adwokackich. Nie wszystkie mają – tak jak „Palestra” – przede wszystkim naukowy czy dogmatycznoprawny charakter. Forma niektórych czasopism jest zbliżona bardziej do gazet codziennych lub kolorowych miesięczników relacjonujących wydarzenia środowiskowe. Dla przedstawiciela „Palestry” pewnym zaskoczeniem była wiadomość o krzyżówkach publikowanych w jednym z czasopism adwokackich – z dziedziny prawa podatkowego; podobno cieszących się dużym zainteresowaniem czytelników (nagrody!). Na koniec trzeba powiedzieć, że zarówno organizacja spotkania, jak i jego formuła były perfekcyjne: wystąpienia przedstawicieli CCBE następowały płynnie, jedno po drugim (co wymagało od organizatorów znakomitej logistyki, bo w tym samym czasie toczyły się w siedzibie liczne obrady CCBE w „podstolikach” problemowych), były przy tym zwięzłe, ale jednocześnie merytorycznie wyczerpujące. Wielka w tym zasługa organizatorów z ramienia CCBE: Dawn Turek (CCBE Communications Officer) i Hugo Roebroecka (Dyrektora CCBE ds. Stosunków Zewnętrznych). Planowane jest organizowanie spotkań w podobnej formule także w przyszłości.

BA

Pielgrzymka „Ars Legis – Stowarzyszenia im. św. Iwo Hélory – Patrona Prawników” w Krakowie do Bretanii w dniach 16–21 maja 2013 r. W tym roku „Ars Legis – Stowarzyszenie im. św. Iwo Hélory – Patrona Prawników” z siedzibą w Krakowie obchodzi dziesięciolecie swojej działalności. Z tej okazji Zarząd Stowarzyszenia zorganizował pielgrzymkę prawników polskich do Bretanii, której głównym celem był udział w uroczystościach odpustowych Świętego Iwo Hélory, patrona

305


Varia

PALESTRA

prawników, w miejscowości Tréguier. Wzięło w niej udział 8 osób. Trasa pielgrzymki wiodła przez miejsca i miejscowości bliskie polskiemu sercu, a zarazem dające sposobność bliższego poznania dwóch wspaniałych krain – Normandii i Bretanii. Już pierwszego dnia podziwialiśmy w Rouen piękno gotyckiej katedry i wzruszeni stanęliśmy na miejscu, na którym spłonęła w 1431 r. za wiarę i wolną Francję św. Joanna d’Arc. Dnia następnego odwiedziliśmy cmentarz żołnierzy 1. Polskiej Dywizji Pancernej dowodzonej przez gen. Stanisława Maczka, poległych w bitwie pod Falaise w 1944 r. Ze ściśniętymi sercami oglądaliśmy plażę Omaha – jedno z miejsc desantu aliantów w czerwcu 1944 r., a następnie cmentarz żołnierzy amerykańskich w St Laurent-sur-Mer, którzy oddali w tym czasie swoje życie w wojnie z hitlerowskimi Niemcami. Tego dnia udało się także spędzić kilka chwil w dawnym benedyktyńskim opactwie Mont-St-Michel, zbudowanym na skalistej wysepce, odciętej od stałego lądu przypływami morza. Pięknym miejscem okazało się stare miasto Saint Malo, dawna twierdza morska Królestwa Francji, zbudowana za rządów króla Ludwika XIV przez jego głównego architekta Sebastiana Vaubana. W sobotę 18 maja punktem docelowym była nadmorska miejscowość Perros-Guirec. Tam, w promieniach słońca, smagani wiatrem, odbyliśmy krótką podróż statkiem do archipelagu siedmiu wysp – rezerwatu ptaków morskich. W niedzielę rano, 19 maja o godzinie 10, w monumentalnej katedrze w Tréguier, pośród licznych odzianych w togi przedstawicieli palestry i innych korporacji prawniczych z Francji i wielu innych krajów Europy, zasiedli także prawnicy polscy. Nawy katedry były wypełnione rzeszą mieszkańców i pielgrzymów. Odpustową mszę św. celebrował JE bp Yves Le Saux z Le Mans w asyście innych hierarchów i duchownych z Bretanii. W homilii przypomniał postać Świętego jako symbolu powołania prawnika do służby Bogu i ludziom. Bezpośrednio po mszy świętej miała miejsce uroczysta procesja z relikwiami Świętego do kościoła w Minihy, jego miejscowości rodzinnej. W procesji delegacja polska została uhonorowana dopuszczeniem niektórych kolegów do bezpośredniego asystowania przy relikwiarzu. Po uroczystości wzięliśmy udział w obiedzie z udziałem władz samorządowych i kościelnych Tréguier oraz uczestniczących w uroczystości ad-

Przed katedrą w Tréguier w niedzielę 19 maja br. Stoją od lewej: r. pr. Maciej Knopek, r. pr. Karol Tatara, prof. Wacław Uruszczak, adw. Roman Sygulski, not. Joanna Greguła, adw. Barbara Martynowska, prof. Andrzej Szumański (fot. Maciej Drogoń)

306


9–10/2013

Varia

Polska asysta przy relikwiach św. Iwo Helory podczas procesji w Tréguier, 19 maja br. (fot. J. Greguła)

wokatów, podczas którego w publicznym wystąpieniu niżej podpisany poinformował obecnych o działalności stowarzyszenia „Ars Legis”. W drodze powrotnej odwiedziliśmy najpierw kilka miejscowości słynnych z obiektów bretońskiej architektury sakralnej, między innymi Saint-Thegonnec i Guimiliau. Noc spędziliśmy w Quimper. Pełen wrażeń był kolejny dzień, poniedziałek 20 maja. Trasa nasza wiodła przez Pont Aven, a następnie Carnac, słynące z alei kamiennych menhirów, pomnika prastarej kultury megalitycznej, datowanej na ok. 4500 lat p.n.e. Po krótkim pobycie na półwyspie Quiberon zwiedziliśmy centrum historyczne w Vannes, w szczególności interesującą katedrę. Znajduje się w niej grób księdza Pierre René ­Rogue, męczennika za wiarę, skazanego na śmierć przez Trybunał Rewolucyjny w 1796 r. za wierność religii katolickiej i wykonywanie posługi religijnej. Ostatni nocleg spędziliśmy w mieście Fougères, dawnej twierdzy, strzegącej w średniowieczu księstwa Bretanii. We wtorek 21 maja mimo napiętego czasu udało się dotrzeć do Lisieux, nawiedzić monumentalną bazylikę św. Teresy, odmówić modlitwę przed ołtarzem ufundowanym przez polskich katolików. Ostatnim akordem był przelot tego dnia z Beauvais do Krakowa.

Wacław Uruszczak

Wręczenie nagród w XLVIII Konkursie „Państwa i Prawa” na najlepsze prace habilitacyjne i doktorskie z dziedziny nauk prawnych, Warszawa, 24 czerwca 2013 r. Sąd Konkursowy powołany przez Prezydium Komitetu Nauk Prawnych PAN w składzie: przewodniczący – prof. A. Wróbel, członkowie – prof. E. Bagińska, prof. P. Hofmański, prof. A. Jakubecki, prof. A. Jamróz, prof. L. Kubicki, prof. Z. Niewiadomski oraz prof. T. Wiśniewski – przedstawiciel Wydawnictwa Wolters Kluwer Polska S.A., przyznał po raz 48. nagrody w prestiżowym konkursie miesięcznika „Państwo i Prawo”. Za rozprawę habilitacyjną pierwszą nagrodę otrzymał wielokrotny autor na łamach „Palestry” dr hab. Paweł Grzegorczyk (UAM) za pracę pt. Immunitet państwa w postępowa-

307


Varia

PALESTRA

niu cywilnym, drugą nagrodę dr hab. Nina Półtorak (UJ) za pracę pt. Ochrona uprawnień wynikających z prawa Unii Europejskiej w postępowaniu krajowym, a wyróżnienia: dr hab. Andrzej Gulczyński (UAM) za pracę pt. Nazwisko dziecka. Ewolucja ukazywania relacji rodzinnoprawnych oraz dr hab. Oktawian Nawrot (UG) za pracę pt. Ludzka biogeneza w standardach bioetycznych Rady Europy. W kategorii prac doktorskich pierwszą nagrodę otrzymał również wielokrotny autor „Palestry” dr Witold Borysiak (UW) za pracę pt. Dziedziczenie – konstrukcja prawna i ochrona, drugą nagrodę otrzymała dr Katarzyna Tosza (UJ) za pracę pt. Efficiencies in EU Competition Law, a wyróżnienia: dr Adam Dyrda (UJ) za pracę pt. Teza o konwencjonalizmie we współczesnym pozytywizmie prawniczym i dr Bartosz Turno (UAM) za pracę pt. Program łagodzenia kar pieniężnych jako instrument zwalczania porozumień ograniczających konkurencję w polskim systemie ochrony konkurencji. Wszystkim laureatom oraz wyróżnionym Redakcja „Palestry” składa serdeczne gratulacje. Uroczystość wręczenia nagród odbyła się tradycyjnie w Pałacu Staszica w Warszawie, a udział w niej wzięli przedstawiciele nauki praktyki prawa oraz legislatywy.

Red.

XVII Mistrzostwa Polski Prawników w Tenisie Ziemnym, Chorzów, 17–19 maja 2013 r. XVII edycja Mistrzostw Polski Prawników w Tenisie Ziemnym zorganizowana pod patronatem Prezesa Sądu Apelacyjnego w Katowicach Romana Sugiera i Prezesa Zrzeszenia Prawników Polskich Oddział w Katowicach Ewy Madej odbyła się w dniach 17–19 maja 2013 r. po raz drugi na kortach TKS „Budowlani” w Chorzowie, usytuowanych na terenie Śląskiego Parku. W pierwszym dniu uczestnicy Turnieju po zakończeniu gier eliminacyjnych spotkali się w eleganckiej restauracji Arsenal Palace w Chorzowie na uroczystej kolacji sponsorowanej przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Warto w tym miejscu podkreślić, że tak restauracja, jak i hotel gościły w kwietniu światowej sławy tenisistów w związku z Turniejem Tenisowym BNP Paribas Katowice Open 2013, w tym Agnieszkę Radwańską, Karolinę Woźniacką i Petrę Kvitovą. Wśród honorowych gości obecni byli Prezes Sądu Apelacyjnego w Katowicach, szefowie korporacji prawniczych oraz przedstawiciel głównego sponsora Turnieju Banku Gospodarstwa Krajowego w osobie Dyrektora Oddziału w Katowicach Józefa Piętonia. Jak zwykle spotkanie takie stanowiło okazję do wymiany poglądów i opinii, nie tylko w wymiarze sportowym, uczestników Turnieju reprezentujących wszystkie zawody prawnicze. W Turnieju, który przebiegał w atmosferze zaciętej sportowej rywalizacji, udział wzięło 34 tenisistów, w tym 5 kobiet. Frekwencja zatem była znacznie niższa niż w latach poprzednich, co tym razem było wynikiem kontuzji i wypadków losowych. Dopisała pogoda, uczestnicy zachwyceni byli walorami krajobrazowymi obiektu, dopisali sponsorzy i jak zwykle kibice.

308


9–10/2013

Varia

Prezes Sądu Apelacyjnego w Katowicach Roman Sugier po wręczeniu pucharu dla najlepszego zawodnika-adwokata, oraz zwycięzca adw. Dominik Latos (fot. Jacek Kozłowski)

A oto wyniki Turnieju w poszczególnych grupach i kategoriach. Gra pojedyncza kobiet: I. Anita Hawranek-Keller, II. Joanna Olszówka-Zarzecka, III. Ewa Jurczak, III. Urszula Zwolak. Gra pojedyncza mężczyzn – grupa open: I. Maciej Duda, II. Łukasz Urbanek, III. Michał Zawiła, III. Jakub Sokólski. Gra pojedyncza mężczyzn – grupa wiekowa +35: I. Dominik Latos, II. Przemysław Nowakowski, III. Bartosz Synowiec, III. Rafał Sasiak. Gra pojedyncza mężczyzn – grupa wiekowa +45: I. Piotr Zarzecki, II. Grzegorz Kalamala, III. Mariusz Ciupiński, III. Rafał Dadok. Gra pojedyncza mężczyzn – grupa wiekowa +55: I. Mirosław Sokólski, II. Robert Zając, III. Marian Baradziej, III. Joachim Rassek. Gra podwójna kobiet: I. Anita Hawranek-Keller – Ewa Jurczak, II. Joanna Olszówka‑Zarzecka – Urszula Zwolak. Gra podwójna mężczyzn – grupa wiekowa do 45: I. Maciej Duda – Maciej Gacoń, II. Rafał Dadok – Maciej Czajkowski, III. Przemysław Nowakowski – Jacek Kozłowski, III. Mirosław Sokólski – Jakub Sokólski. Gra podwójna mężczyzn – grupa wiekowa + 45: I. Grzegorz Kalamala – Piotr Zarzecki, II. Mariusz Ciupiński – Romuald Piątkowski, III. Jerzy Piwko – Jarosław Kosowski, III. Janusz Dziedzic – Sławomir Leśniewski. Gra pocieszenia mężczyzn: I. Maciej Czajkowski, II. Janusz Dziedzic. Gra mieszana: I. Joanna Olszówka-Zarzecka – Piotr Zarzecki, II. Anita Hawranek‑Keller – Przemysław Nowakowski, III. Urszula Zwolak – Jerzy Piwko, III. Jolanta Budzowska – Paweł Jamorski. Podczas uroczystości zakończenia Turnieju Prezes Sądu Apelacyjnego w Katowicach Roman Sugier wręczał okolicznościowe puchary, medale i dyplomy za czołowe miejsca. Wręczone zostały także okolicznościowe puchary ufundowane przez szefów poszczególnych korporacji dla najlepszego zawodnika-sędziego, prokuratora, adwokata, radcy prawnego: Puchar Prezesa Sądu Apelacyjnego w Katowicach dla najlepszego zawodnika-sędziego: Anita Hawranek‑Keller. Puchar Dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Katowicach dla najlepszego zawodnika-adwokata: Dominik Latos. Puchar Dziekana

309


Varia

PALESTRA

Izby Radców Prawnych w Katowicach dla najlepszego zawodnika-radcy prawnego: Piotr Zarzecki. Puchar Prokuratora Apelacyjnego w Katowicach dla najlepszego zawodnika-prokuratora: Jerzy Piwko. Końcową atrakcją dla najbardziej wytrwałych uczestników Turnieju było losowanie atrakcyjnych nagród: luksusowe auto Range Rover na weekend dla dwóch osób, ufundowane przez firmę MM Cars Katowice, obraz Pejzaż krakowski ufundowany przez Dyrektora Sądu Apelacyjnego w Katowicach oraz dwie butelki wytwornego wina ufundowane przez Kondrat Wina Wybrane. Głównym Sponsorem XVII Tenisowych Mistrzostw Polski Prawników był Bank Gospodarstwa Krajowego S.A.

Ryszard Kurnik

III Dni Kultury Adwokatury Polskiej, Kraków, 10–12 października 2013 r. W czwartek 10 października br. rozpoczynają się w Krakowie trzecie już Dni Kultury Adwokatury Polskiej, organizowane z inicjatywy adw. Stanisława Kłysa. Spośród licznych wydarzeń przewidzianych w tych dniach na uwagę zasługuje uroczysty koncert poświęcony pamięci abp. Józefa Życińskiego, Metropolity Lubelskiego, w którym wezmą udział Sinfonietta Cracovia pod dyrekcją Stanisława Gałońskiego oraz Andrzej Białko (organy), a w programie: J. S. Bach, J. F. Haendel, W. Kilar. Koncert odbędzie się o godz. 19.30 w Filharmonii Krakowskiej (ul. Zwierzyniecka 1). Koncert nawiązuje do wydanego przez NRA zestawu płyt CD z wystąpieniami abp. Życińskiego oraz muzyką organową w wykonaniu prof. Andrzeja Białko. (W następnym zeszycie „Palestry” zamieścimy recenzję wydawnictwa autorstwa wybitnego teoretyka i znawcy muzyki z krakowskiej Akademii Muzycznej prof. Leszka Polonego). W piątek 11 października o godz. 16.15 w Teatrze Bagatela (ul. Karmelicka 2) wystawiona zostanie komedia kryminalna Stefana Vogla Carmen. Bella Donna. Organizatorzy przewidują też tego dnia w Klubie Adwokatów im. adw. Janiny Ruth Buczyńskiej (ul. Sławkowska 1) wieczór autorski poetki Ewy Lipskiej oraz koncert kameralny. W sobotę odbędzie się posiedzenie plenarne NRA, po którym przewidziana jest również uczta duchowa w postaci specjalnego występu artystów krakowskich. Organizatorzy zapraszają do Krakowa.

Red.

Sprostowania

W spisie treści zeszytu 7–8/2013 r. błędnie wskazano afiliację Pani dr Katarzyny Banasik, która jest adiunktem w Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego w Krakowie, a nie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Za pomyłkę przepraszamy Autorkę i Czytelników W spisie treści zeszytu nr 7–8/2013 pojawił się błąd w imieniu Autora relacji z Międzynarodowej Konferencji „Funkcjonowanie stałych sądów polubownych i ośrodków mediacyjnych” Pana Włodzimierza Brycha. Za błąd przepraszamy Autora i Czytelników. Redakcja

310


SSzpalty pamięci Adwokat Adam Gutowicz (1914–2003) Przed dziesięciu laty zmarł adwokat wielkiego formatu – Adam Gutowicz. Piękna, choć trudna droga zawodowego życia zawiodła go do panteonu Adwokatury Polskiej. Adam Gutowicz urodził się 10 lutego 1914 r. w Jaworowie w woj. lwowskim. Studiował na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Aplikację adwokacką odbył w kancelarii swego ojca dr. Filipa Gutmana – w okresie od 1935 do września 1939 r. ten znakomity, bardzo wymagający patron zapewnił swojemu synowi doskonałe opanowanie warsztatu adwokackiego. Wrześniowa klęska Polski pociągnęła za sobą nawałę nieszczęść i tragedii, które spadły również na adw. Adama Gutowicza i Jego rodzinę. We wrześniu 1939 r. do Jaworowa wtargnęli Niemcy. W okresie swego kilkudniowego pobytu w tym mieście dopuścili się oni aktów okrutnego terroru wobec ludności żydowskiej. Mężczyźni tworzący inteligencję żydowską zostali zapędzeni do lasu i rozstrzelani, wśród nich był ojciec Adama. Po wycofaniu się Niemców do Jaworowa wkroczyli Sowieci. Wykonywanie zawodu adwokackiego stało się niemożliwe i życie było walką o zdobycie środków egzystencji i o przetrwanie. W czerwcu 1941 r. do Jaworowa ponownie wdarli się Niemcy. W warunkach okupacji niemieckiej wzbudzona została zbrodnicza aktywność ukraińskich nacjonalistów. W Jaworowie powstało getto dla ludności żydowskiej. Prześladowania Żydów osiągnęły ogromną skalę. Matka adw. Adama Gutowicza została zamordowana przez Niemców w 1942 r., w fazie eksterminacji ludności żydowskiej. Jego siostra Joanna Szczupaczkiewicz przeżyła obóz w Ravensbrück. Ponadto nikt z rodziny adw. Adama Gutowicza z Zagłady nie ocalał, ponieważ wszyscy Jego dalsi krewni zostali również zamordowani.

311


Szpalty pamięci

PALESTRA

Adwokat Adam Gutowicz zdołał w okresie wojny uratować życie dzięki własnej inteligencji i determinacji. W czerwcu 1941 r. uciekł do Lwowa, gdzie pracował jako robotnik w fabryce. Wiosną 1942 r. zbiegł do Warszawy, a następnie pod przybranym nazwiskiem ukrywał się w kilku miastach do czasu wyzwolenia polskich ziem spod okupacji niemieckiej w 1944 r. W dniu 20 lutego 1941 r. adw. Adam Gutowicz zawarł małżeństwo z Polką – Anną z d. Zipper. Oboje uczynili to wbrew długoletnim sprzeciwom swych rodzin, ale ich miłość była silniejsza od obiekcji i uprzedzeń osób bliskich. W dniu 20 października 1941 r. ze związku tego urodziła się córka Lidia. Pozostająca w Jaworowie małżonka adw. Gutowicza została aresztowana przez gestapo pod zarzutem zawarcia małżeństwa z Żydem. Dzięki przemyślnej obronie i fikcyjnym dowodom została chwilowo zwolniona z więzienia i uratowała życie swoje i dziecka. Po zwolnieniu uciekła wraz z dzieckiem do Warszawy, gdzie połączyła się ze swym mężem i od tego momentu dzielili ze sobą wojenne losy. Z dniem 9 kwietnia 1946 r. adw. Adam Gutowicz objął stanowisko dyrektora krakowskiego oddziału Centrali Aprowizacji Przemysłu Włókienniczego. W kwietniu 1947 r. otworzył kancelarię adwokacką w Koźlu, a po paru tygodniach przeniósł ją do Opola. Był jednym z najwybitniejszych adwokatów karnistów w Polsce. Na tę Jego zawodową klasę składały się walory inteligencji: wnikliwość, bystrość umysłu, perfekcyjna logika i wszechstronność intelektualna oraz walory charakteru: prawość, odwaga cywilna, wytrwałość i niezłomność w dążeniu do celu. Cechował Go perfekcjonizm w każdym calu: świetna znajomość prawa, imponująca umiejętność dokonywania wykładni przepisów, sztuka krasomówstwa i erystyki. Szczególnie jednak wyróżniała Go niezwykła pracowitość. Dzięki pracowitości właśnie mogły zabłysnąć wszystkie inne Jego walory. Właśnie pracowitość czyniła zeń wybitną postać palestry. Dzięki tej pracowitości zdołał uchronić przed bezpodstawnym skazaniem wielu ludzi w beznadziejnej niekiedy sytuacji procesowej. Zawsze wnikliwie analizował opinie biegłych i wielokrotnie wykazywał ich merytoryczną błędność. Przykładem może być sprawa o rzekome malwersacje, w której podstawą oskarżenia była opinia biegłego stwierdzająca nadmierne zużycie materiałów ubraniowych. Ślęcząc w piwnicznym magazynie Sądu Wojewódzkiego w Opolu, adw. Adam Gutowicz rozkładał na posadzce krawieckie wykroje i konfrontował je z obliczeniami biegłego. Dokonując tych żmudnych porównań, odkrył, że biegły nie uwzględnił w rachunkach kawałka materiału z rękawa marynarki. Ten pominięty kawałek pomnożony przez dużą liczbę sztuk uszytych ubrań składał się właśnie na wysoką przypisywaną oskarżonemu szkodę. Dewiza adw. Adama Gutowicza brzmiała: dokładna znajomość akt jest wstępem do obrony. W owym okresie brak było współczesnych ułatwień warsztatowych w postaci kserokopii czy możliwości fotografowania dokumentów. Gromadzenie materiałów procesowych wymagało wielogodzinnego lub wielodniowego przesiadywania w sekretariatach sądowych i robienia notatek. W toku rozprawy adw. Adam Gutowicz swobodnie powoływał się na numery kart akt sądowych, gdzie były dowodowo istotne zapisy. W sprawach wymagających wiedzy specjalistycznej adw. Adam Gutowicz zgłębiał stosowne prace naukowe, by móc weryfikować opinie biegłych. Rozporządzał praktyczną wiedzą z zakresu psychiatrii, medycyny sądowej, kryminalistyki itp. Z wielką szybkością i sprawnością dokonywał rachunków na całostronicowych słupkach liczb.

312


9–10/2013

Szpalty pamięci

Adwokat Adam Gutowicz w większych procesach karnych był naturalnym liderem ławy obrończej. Prezentował pełną godności postawę mówcy, a Jego baryton o pięknym brzmieniu, wyrazista artykulacja i sugestywna intonacja sprawiały, że Jego przemówień słuchało się z dużą satysfakcją. Adwokat Adam Gutowicz wykonywał zawód z wielką pasją adwokacką. Imponował świetną organizacją czasu pracy. Produktywne wykorzystanie każdej chwili życia było zasadą Jego postępowania. Starsi koledzy mają w pamięci drobną sylwetkę tego wielkiego adwokata, przechodzącego szybko ulicami Opola, mimo podeszłego wieku – szybciej niż inni przechodnie. A światło w Jego pokoju na ogół nie gasło przed północą, bo do tego momentu adw. Adam Gutowicz przygotowywał się do rozprawy lub pisał rewizję od wyroku. Był zasłużonym działaczem samorządowym. W okresie od 1951 r. do 8 października 1953 r. był członkiem Rady Adwokackiej w Katowicach, przy czym od 17 stycznia 1953 r. do 8 października 1953 r. sprawował funkcję członka Delegatury tej Rady na obszar województwa opolskiego. W okresie od 14 października 1953 r. do 29 czerwca 1956 r. pełnił funkcję wicedziekana, a od 30 czerwca 1956 r. do 10 maja 1959 r. był dziekanem Rady Adwokackiej w Opolu. Był to czas pracy organicznej, zmierzającej do zapewnienia Adwokaturze Polskiej fundamentów egzystencji oraz uratowania jej godnej, korporacyjnej postaci. Dzięki takim adwokatom jak adw. Adam Gutowicz Adwokatura Polska nie została strukturalnie unicestwiona. W październiku 1978 r. izba opolska obchodziła jubileusz dwudziestopięciolecia. W trakcie uroczystości jubileuszowych adw. Adam Gutowicz wygłosił znakomity referat obrazujący historię izby. Jeden z prominentnych gości wyraził wtedy opinię: „Dobry referat, ale brak w nim choć raz użytego słowa «socjalizm»”. Rzeczywiście adw. Adam Gutowicz nie miał w sobie za grosz konformizmu. Praca zawodowa adw. Adama Gutowicza przypadała na politycznie ciężkie czasy. Z różnym natężeniem w poszczególnych okresach organy ścigania dopuszczały się nadużyć procesowych, a niekiedy gwałciły pryncypia praworządności. Same też procesy legislacyjne bywały wadliwe (choćby wprowadzenie stanu wojennego). Niektóre przepisy karne zawierały toksyczne, krzywdzące ludzi regulacje. Obrona procesowa wymagała więc dużej odwagi cywilnej i balansowania na krawędzi, której przekroczenie groziło zemstą władzy ludowej. Adwokatowi Adamowi Gutowiczowi nigdy tej odwagi nie brakło, wskutek czego padł ofiarą typowych, stosowanych wobec adwokatów, szykan. Był obrońcą w procesach znajdujących się pod specjalnym nadzorem UB, w tym m.in. wikariusza generalnego i kanclerza Kurii Administracji Apostolskiej w Opolu ks. dr. Pawła Latuska oraz Jerzego Kawalczyka, który z bratem Ryszardem wysadził w 1961 r. aulę Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu. Obrońcą Ryszarda był inny znakomity adwokat izby opolskiej adw. Cyryl Ratajczak. W okresie stanu wojennego adw. Adam Gutowicz bronił z wielkim zaangażowaniem oskarżonych m.in. w procesie tzw. opolskiej dwudziestki, największej na opolszczyźnie organizacji konspiracyjnej w stanie wojennym. Przez kilkanaście lat był doradcą w sprawach prawnych w kurii biskupiej w Opolu, a w latach 1982–1989 koordynatorem nieodpłatnie udzielanej pomocy prawnej aresztowanym działaczom opozycji; był współpracownikiem Komitetu Pomocy Internowanym (powołanego w kurii przez biskupa Antoniego Adamiuka i ks. dr. Alojzego Sitkę), prowadził ewidencję represjonowanych.

313


Szpalty pamięci

PALESTRA

Za swoje wielkie zasługi w pracy adwokackiej i samorządowej otrzymał wiele odznaczeń, w tym Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski i Złotą Odznakę „Adwokatura PRL”. Przekroczony limit wieku (70 lat) uniemożliwił adw. Gutowiczowi dalsze wykonywanie zawodu adwokata. W dniu 1 marca 1984 r. ustało z mocy prawa Jego członkostwo w Zespole Adwokackim nr 2 w Opolu. Zachowywał jednak nadal aktywność prawniczą, służył pomocą prawną kurii biskupiej w Opolu. Duża wiedza buchalteryjna pozwoliła Mu na wykonywanie pracy zarobkowej w charakterze księgowego macierzystego Zespołu Adwokackiego nr 2 w Opolu. Biegnące lata niosły jednak postępujący upadek sił, choroby i cierpienia. Treścią i sensem życia stała się dla Niego opieka nad chorą małżonką. Poświęcenie i oddanie dla tej najdroższej Mu osoby osiągnęło tu punkt kulminacyjny. I nagle czas stanął. Stanął w punkcie tragedii osobistej, jaką była dla Niego śmierć małżonki, która nastąpiła w dniu 24 września 1999 r. Nie mógł i nie chciał się z tą śmiercią pogodzić. Miłość do żony okazała się znacznie większa niż umiłowanie życia. Pragnął, by rozłąka trwała jak najkrócej. Pragnienie to spełniło się nieprędko. Dane Mu było doświadczyć wielu jeszcze cierpień. Pozostał Mu tylko ból. Ból ciała. Ból duszy. Ból życia. Życie w bólu. Błędny krąg bólu. Opuszczenie tego cierpiącego ciała przyniosło mu prawdziwe wyzwolenie. Adwokat Adam Gutowicz zmarł w dniu 8 września 2003 r.

Marian Wojnowski W „Palestrze” nr 1–2/2004, w „Szpaltach pamięci”, ukazało się wspomnienie opracowane przez adwokata Mariana Rogozika poświęcone Adamowi Gutowiczowi.

314


Adwokat Wojciech Tomczyk (1940–2013) Przez wiele lat mówiłem do niego ,,Panie Mecenasie’’. Nie dlatego, byśmy nadmiernie przestrzegali form. Choć te dla Wojtka miały znaczenie. Ale było to przede wszystkim nazywanie Go po imieniu. Nazywanie, kim był zawsze i naprawdę. Bo bardziej niż Wojtkiem był Mecenasem. Był Mecenasem – spraw, ludzi, sztuki, sportu, pokrzywdzonych. Był Mecenasem z krwi, kości, z powołana, z przekonania i pasji. Był Mecenasem do ostatniej chwili. Odszedł od nas nagle i szybko – wciąż marząc o powrocie na salę sądową. I mieliśmy wrażenie, że do końca tam był, a może właśnie coraz bardziej tam był – przedstawiał swoją sprawę. Jak gdyby sam powoływał ten szpitalny trybunał, ostatni sąd. Wreszcie występował we własnym imieniu. Zawsze bronił przecież do końca, ponad standard bliski oskarżonemu, zżyty z jego losem. To wyzwalało w nim ogromną siłę przekonywania. Bronił wedle zasady „broń bliźniego swego lepiej niż siebie samego”. Nie godził się na krzywdę. Dlatego stworzył Fundację Pomocy Ofiarom Przestępstw i dlatego tak wielu korzystało z Jego pomocy. Nie wszystkie Jego wybory i życiowe decyzje spotkały się z powszechnym uznaniem. Ale wszyscy ludzie, z którymi się zetknął, czuli się odtąd bezpiecznie. Tak postrzegał rolę adwokata. Człowieka, którego celem jest skuteczność, wolność, poszukiwanie niewinności. Nie silił się na autorytet moralny, choć długo był przecież sędzią i wiceministrem

315


Szpalty pamięci

PALESTRA

sprawiedliwości. Nie silił się też na reformatora. Znał swoje miejsce i zmierzał do doskonałości w tym trudnym zawodzie. Nie tolerował dyletanctwa. Nie znosił niechlujstwa. Nie akceptował „pół gwizdka”. Nigdy nie pisał na kolanie. Nie lekceważył nikogo, choć surowo oceniał. Był profesjonalistą i erudytą. Był elegancki i szarmancki. Podziwiałem przez lata Jego troskę o siłę słowa i piękno mowy. Doskonalił je i znał ich wartość. Mówił piękną, niecodzienną polszczyzną. Adwokacki język doskonalił do końca. Nie osiadł na laurach. Każde kolejne zadanie wykonywał, jakby było pierwszym. Po tylu latach w zawodzie umiał nie popaść w rutynę. Styl, logika i retoryka wypełniały każdą rozmowę z Nim – nawet o sprawach błahych. Miał przy tym jednak poczucie humoru i umiał się bawić. Był opiekuńczy i ciepły. Był przekonany, że sztuka perswazji jest jedną z najważniejszych relacji międzyludzkich. Słuchał uważnie ludzi wokół. Nie narzucał się, ale uśmiechał. Wierzył w to, że słowami możemy coś zmieniać. Nigdy się nie poddawał. Nie odpuścił żadnego sezonu narciarskiego. Nie bał się prędkości na końcu trasy. Walczył do końca. I do końca przemawiał. W chorobie ukrywał swoje słabości, by pozostać w naszej pamięci jako Mecenas. I tak się dzieje. Żegnaj, Mecenasie.

Marek Małecki

316


Table of Contents Andrzej Zwara, advocate, president of Polish Bar Council (Warszawa) Necessary amendments to the regulations connected with the construction and investment process . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Małgorzata Janiszewska-Michalska, Ph.D. (Poznań) The proceedings of construction supervisors in case of construction disaster . . . . .

Marcin Warchoł, Ph.D. (Warszawa) Journalistic particular care and liability for defamation . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Patrycja Bróżek, candidate for doctor’s degree (Waganiec)

9 17 26

The normalization of the adhesive action institution . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36 Krzysztof Kiełbicki, advocate’s trainee (Opole) Redefinition of the principle of adversary system in criminal procedure – several notes . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 48 Wojciech Jankowski, judge of District Court (Starogard Szczeciński) Presumption of the innocence principle – why is practice so different from theory 54 Karol Zakrzewski (Siedlce) The right of a remanded suspect to contact a counsel for the defence . . . . . . . . . . . 63 Anna Korzeniewska-Lasota, Ph.D., senior lecturer of Warmia and Mazury University (Olsztyn) Appropriate use of Code of Criminal Procedure regulations in dealing with cases of disciplinary liability of lawyers. Part I. General issues . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 73 Mariusz Rypina, advocate’s trainee (Warszawa) Criminal liability of a natural persons for offences committed in the operation of an organizational units . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 83 Dariusz Drajewicz, judge of District Court (Warszawa) The time-limit for an interlocutory appeal . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 92 Katarzyna Królikiewicz, legal adviser’s trainee (Warszawa) Legal proceedings against the resolution on a commercial companies merger 100 Dorota Stolarek, Ph.D., senior lecturer of Catholic University of Lublin (Stalowa Wola) Adultery. Remarks concerning the divorce law of the Family and Guardianship Code . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 111 IMPORTANT FOR THE PRACTICE Krzysztof Dorywalski, advocate (Warszawa) Claims of a general contractor against their subcontractor resulting from the payment of remuneration due to the subsequent subcontractor for the completed construction works in case of the subcontractor’s bankruptcy . . . . . . . . . . . 125 Kamil Frąckowiak, advocate, Ph.D., senior lecturer of Warmia and Mazury University (Olsztyn), Hanna Frąckowiak, legal adviser, assistant of Warmia and Mazury University (Olsztyn) The organization and functioning of regional commissions for evaluation of medical events – considerations on the background of the amendment of the law on the patients’ rights and the patient’s ombudsman . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 131 Aleksandra Rutecka, advocate, candidate for doctor’s degree of Jagiellonian University (Włocławek–Kraków) The availability of medical services of the EU member states for a Polish citizen in the light of the jurisdiction of the Court of Justice and the Polish administrative courts as well as the practice of the Polish National Health Fund . . . . . . . . . . . . 138

317


Table of contents

PALESTRA

Krystyna Baniuk, Ph.D., court expert (Warszawa), Jarosław Baniuk, advocate (Warszawa) A possibility of establishing gender on the basis of fingerprint traces . . . . . . . . . 144 POINTS OF VIEW Jan Szczepański, candidate for doctor’s degree of Adam Mickiewicz University (Poznań) The Constitution of the Republic of Poland and the influence of the initiation of criminal fiscal proceedings on tax liability limitation . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 149 Mieczysław Szaciński, advocate, Ph.D. (Warszawa) Establishment of work as a premise for the protection of copyright . . . . . . . . . . . . . 162 PRACTICAL LEGAL ISSUES Karol Weitz, Prof. Ph.D. habilitated, Warsaw University, member of Supreme Court Research and Analyses Office (Warszawa) The requirement of conducting a trial in the court of first instance in cases for legalization or ascertainment of enforceability of foreign arbitration judgements . . . . . 165 GLOSSES Damian Tokarczyk, advocate’s trainee (Warszawa) Gloss to the resolution of 7 judges of Supreme Court of 24th January 2013, I KZP 24/12 170 Marek Derlatka, advocate, Ph.D., senior lecturer of State Higher Vocational School (Sulechów) Gloss to the sentence of Supreme Court of 21st June 2012, III KK 148/12 . . . . . . . . . . 176 Maciej Rzewuski, Ph.D., senior lecturer of Warmia and Mazury University (Olsztyn) Gloss to the resolution of Supreme Court of 18th July 2012, III CZP 34/12 . . . . . . . . . 181 RECENT JURISDICTION Zbigniew Strus, retired judge of Supreme Court (Warszawa) Review of jurisdiction of Supreme Court in the scope of civil law and procedure . Zbigniew Szonert, Ph.D., retired judge of NSA (Supreme Administrative Court) (Warszawa) Review of Supreme Administrative Court’s jurisdiction . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Michał Jackowski, advocate, Ph.D. (Poznań) Review of Constitutional Tribunal’s jurisdiction (May–June, 2013). Jurisdiction of Constitutional Tribunal in cases concerning labour legislation . . . . . . . . . . . . . . . . . . Marek Antoni Nowicki, advocate, lecturer of Collegium Civitas (Warszawa) European Court of Human Rights – review of jurisdiction (April–June, 2013) . . . . .

186 190 196 201

FROM THE LUXEMBURG CAUSE-LIST Tomasz T. Koncewicz, advocate, Ph.D. habilitated, professor of University of Gdańsk (Gdańsk) Van Gend en Loos and 50 years of integration by law (part 3) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 206 LEGAL QUESTIONS AND ANSWERS Ewa Stawicka, advocate (Warszawa) Does the existence of joint-ownership of premises make it possible to attribute a share of the right to vote to each of the co-owners? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 213 QUESTION ABOUT DEFENCE Antoni Bojańczyk, advocate, Ph.D. habilitated, senior lecturer of Cardinal Stefan Wyszyński University (Warszawa) Is a Polish citizen entitled to receive support from the Polish State in respect of using a local barrister’s services in criminal proceedings abroad? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 215 ROAD ACCIDENTS Wojciech Kotowski (Warszawa) The limits of predicting an accident by a driver . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 220

318


9–10/2013

Table of contents

WHAT SQUEAKS IN THE LEGISLATION Marian Filar, Prof. Ph.D. habilitated, Nicolaus Copernicus University (Toruń) A wolf and sheep . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 223 LAWYER, BOOK-LOVER’S TALES Andrzej Tomaszek, advocate (Warszawa) Lawyers’ choices AD 2013 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 225 LES MAXIMES ANCIENNES SONT L’ESPRIT DES SIÈCLES… Witold Wołodkiewicz, advocate, Prof. Ph.D. habilitated (Warszawa) Marginalia of the Roman law . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 228 AFTER THE READING Andrzej Bąkowski, advocate (Warszawa) “Information bulletin” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 235 TRIALS IN THE ARTISTIC WORLD Marek Sołtysik (Kraków) Crime and consternation (part 1). Bandits from behind “the criminal circles” . . . . . 239 330TH ANNIVERSARY OF THE VIENNA’S VICTORY Konrad Pyzel, Museum Palace at Wilanów (Warszawa) On wings to Europe . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 246 80TH ANNIVERSARY OF THE CODE OF OBLIGATIONS Jarosław Kola, candidate for doctor’s degree of Adam Mickiewicz University (Poznań) Activity of the Codification Commission of the Republic of Poland in the area of contract law. A contribution to reflections on the occasion of 80th anniversary of the Code of obligations . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 250 THE YEAR OF THE JANUARY UPRISING Emil Noiński, Museum of Independence (Warszawa) Conceived in secret… A phenomena of the underground Polish state during the January Uprising . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 261 REVIEWS AND NOTES Andrij Kosyło, Dostęp do zawodu adwokata w prawie polskim, ukraińskim, białoruskim i rosyjskim (Access to the lawyer’s profession in the Polish, Ukrainian, Belorussian and Russian laws) Janusz Kanimir (Warszawa) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Stanisław Milewski, Życie uliczne niegdysiejszej Warszawy (The street life of the by-gone Warsaw) Adam Redzik, Ph.D. habilitated, Warsaw University (Warszawa) . . . . . . . . . . . . . . . . Jan Zabłocki, Anna Tarwacka, Publiczne prawo rzymskie (Public Roman law) Sebastian Stankiewicz, assistant of Higher School of Social and Technical Sciences (Radom) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . New books Maciej Kwiek (Warszawa) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

266 270 273 275

SIMPOSIUMS, CONFERENCES “European law on asylum, borders and immigration”, European Court of Human Rights, Strasburg, 11th June 2013 and “Cross-cutting issues on Human Rights training for legal professionals”, Council of Europe, Strasburg, 18th –19th June 2013

319


Table of contents

PALESTRA

Grzegorz Borkowski, Ph.D., judge delegated to National School of Judiciary and Public Prosecution (Lublin–Strasburg) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 277 22nd annual international conference of the organization associating law firms “Galexy International”, Kraków, 4th–7th July 2013 Karolina Stachura, advocate (Kraków) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 281 A conference “Mobbing and discrimination in work environment”, Wrocław, 15th June 2013 Aleksandra Zalewska, candidate for doctor’s degree of Warsaw University (Warszawa) . 282 THE BAR CHRONICLE Plenary meeting of Polish Bar Council . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 286 From meetings of Polish Bar Council’s presidium . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 289 35th Tennis Championships of Lawyers, Gdynia 2013 Bartłomiej Witucki, advocate’s trainee (Gdańsk) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 291 THE BAR RESEARCH CENTRE A conference entitled “The current state of the parliament works on the changes in criminal codifications”, Gdańsk, 15th June 2013 Małgorzata Grzesiak, project coordinator of Bar Research Centre (Warszawa) Monika Zbrojewska, advocate, Ph.D., secretary of Bar Research Centre (Łódź) . . . 293 Information on the published Commentary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 294 FROM THE LIFE OF THE LOCAL BARS THE BAR OF BYDGOSZCZ Promotion of the monograph The History of the Bar in Bydgoszcz 1945–2010. The Bar’s oratorical contest. Professional training for lawyers and trainees Justyna Mazur, advocate (Bydgoszcz), Arleta Szcząchor-Perkowska, advocate’s trainee (Bydgoszcz) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 296 THE BAR OF OLSZTYN Toga Golf 2013 Andrzej Kozielski, advocate (Olsztyn) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 299 TRAINEE’S VOICE Piotr Decyk, advocate’s trainee (Warszawa) Article 17 of the Freedom of Business Activity Act of 2nd July 2004 as an “anti-vindicatory” shield . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 301 VARIA “Press day” CCBE, Brussels, 27th June 2013 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . A pilgrimage of “Ars Legis – St. Ivo Hélory Patron of Lawyers Association” in Kraków to Brittany on 16th–21st May 2013 Wacław Uruszczak, Prof. Ph.D. habilitated, Jagiellonian University, advocate (Kraków) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Presentation of awards in 48th Competition “States and Laws” for the best doctoral and postdoctoral dissertations in the field of jurisprudence, Warsaw, 24th June 2013 . . . th 17 Polish Lawn Tennis Championships of Lawyers, Chorzów, 17th – 19th May 2013 Ryszard Kurnik, director of Court of Appeal in Katowice (Katowice) . . . . . . . . . . . . Corrections . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

304

305 307 308 310

COLUMNS OF MEMORY Advocate Adam Gutowicz (1914–2003) Marian Wojnowski, advocate (Opole) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 311 Advocate Wojciech Tomczyk (1940–2013) Marek Małecki, advocate (Warszawa) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 315

320


PALESTRA

wrzesień–październik W numerze między innymi:

Andrzej Zwara Niezbędne zmiany w przepisach regulujących proces inwestycyjno-budowlany

Małgorzata Janiszewska-Michalska Postępowanie organów nadzoru budowlanego w sprawie katastrofy budowlanej

Marcin Warchoł Szczególna staranność dziennikarza a karalność zniesławienia

Krzysztof Kiełbicki Redefinicja zasady kontradyktoryjności w postępowaniu karnym

Karol Zakrzewski Prawo podejrzanego tymczasowo aresztowanego do kontaktu z obrońcą

ISSN 0031-0344 indeks 36851

Dorota Stolarek Cudzołóstwo. Uwagi na tle regulacji rozwodowej Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego

PALESTRA 9–10/ 2013

Wojciech Jankowski Zasada domniemania niewinności – dlaczego praktyka tak różni się od teorii

9–10/2013


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.