„Lecę do kościoła” Powiedziała pszczoła „A se leć” Odparł śledź Poleciała I na mszy została Bo to była niedziela I święto I dlatego pszczołę przyjęto
Stonka I mała biedronka Wzięły ślub A po miesiącu Wydały małe Wspaniałe Na świat Gdzie ciągle jeszcze Tyle wad
Wodnik szuwarek Zgubił zegarek Mówi do pieca: „A to ci heca!” A piec na to: „No to co?”
Calineczka Pokochała pieseczka Ale był wielki Miał ostre zęby Więc go wygnała Dziewczynka mała
„Lubię las” powiedział pas I poszedł w las I na gałęzi Szczelniutko się Okręcił A szła Marysia sierotka Z Jasiem z Grójca Patrzą w niebo A tam, o kurwa! Pas samobójca!
Lisek Nie lubił szyszek I kiedy chodził lasem
Omijał szyszki czasema!
Depresja Spadła z krzesła Na głowę I zapłakała Dziewczynka mała Ze krucha I w ogóle Na co jej te snuje.
9:EG:H?6
Rewolucja z tłumem Szły ulicą: „Po co ci ludzie tak krzyczą?”
„Samotnie kocham życie” Mówi człowiek I w rozpaczy Podaje swoje życie na tacy
„Szybko moja rybko” Mówi świeczka do świeczki „Trzeba pomyśleć o życiu wiecznym”
„Draniu, Nie byłeś na śniadaniu Kawa zimna W szklance W kawie pet W pecie ślina” Tak mówi każdego ranka Pewna samotna dziewczyna
Pajacyk smutny był
Aż razu pewnego
„Cholera” uśmiecham się”
I w smutku sobie żył I tył I tył I tył Uśmiechnął się Do sera Przeraził się „Teraz
Żaba Pijana Skakała po stawie A na co wódka żabie?
Kura, Że była młoda, Twierdziła, że szkoda Cnotę chronić knutem: Puściła się z kogutem I wyszły z tego jaja dwa Ole la li Ole li la
„Na haju Jak w raju” Mówi głowa do głowy „Umysł gotowy Choć nie gotowy”
Dziewicy Powić przyszło syna Autora kodeksu Każdego chrześcijanina
Wierzba płaczka Płakała Przy ruczaju Płakała, Że chce z Polski Do raju.
Motylek, Co przybył na chwilę Po ziemi się wiercił i wiercił Bo miał mało czasu do śmierci
Ach proszę zauważcie Że Jestem człowiekiem I zważcie Że Męczę się z wiekiem I że Ranią mnie Niże Emocjonalne I wyże Banalne Też bolą mnie. .
Szczęście odkłada na jutro Dzisiaj kupuje futro Człowiek Istota z białka. Z duszy. Z oczu. I z ciałka.
Na czarnym koniu jedzie śmierć Na białym życie I tak Jadą do rzeźni.
Słonik Kupił balonik Wzbił się w niebiesie Tam ludziom chmurki niesie.
Człowiek Wyjechał w kosmos Lecz wrócił I znów smutno zanucił.
Obraz Wisi na ścianie Mały Płaski Pstrokaty Udaje Inne-Nowe-Lepsze Światy
Piesek As I Wiesiek Pan jego Gdy zbliżała się pora spaceru Mówili, że spaceruje wielu I że oni – niebanalni Pragną być Niewyszczywalni
Zbrodnia to niesłychanaDusza się klei do ciała I tak z człowiekiem Kroczy wiek za wiekiem
Bądź sobą – Zacznij udawać Tak krzyczy z każdej strony Pani Reklamy Głos natchniony
DUSZA I CIAŁO Ciało jest fajne Lubię ciało I lubię, żeby mocno grzało. I lubię w ciele dużo Ciebie I lubię w Tobie Twoje ciało Ciało jest fajne Lubię ciało Ale tak samo - to za mało. Refren: Niech się więc w końcu coś tutaj ruszy I niech się klei ciało do duszy! Niech się już stanie rzecz niesłychana Niech się przyklei dusza do ciała! II zwrotka Dusza jest fajna Lubię duszę I lubię w duszy te katusze I lubię w duszy dużo Ciebie I lubię w Tobie Twoja duszę. Dusza jest fajna Lubię duszę. Ale tak sama - to katusze. Refren: Niech się więc w końcu coś tutaj ruszy I niech się klei ciało do duszy! Niech się już stanie rzecz niesłychana Niech się przyklei dusza do ciała!
Pozwól mi odejść. Nie przeszkadzaj umierać. To nigdy nie miało nadejść. A jest teraz. Pozwól mi odejść. Muszę wrócić do szkoły. To kredka, a to długopis. To są diabły, a to są anioły. Pozwól mi odejść. Muszę wrócić do siebie. Tam? Dzisiaj? Na pewno? Ty nie wiesz i nikt nie wie. Pozwól mi odejść. Tam też jest jakieś życie. Prosto, w prawo, na lewo. I wieczór. I dzień po świcie. Pozwól mi odejść. Nie przeszkadzaj umierać. To zawsze miało nadejść. I jest teraz.
Nad głowami żyrandole Z kryształu Panie Odziane w sukienki bawole Tuniki i tiki Idą na łów Na ścianach odbicia lustrzane Rysują ich oczy Malowane Na nów Księżyca Światło Srebrzy im lica Suną, suną, suną na bal Na balu Żyrandole z kryształu I cekiny i rzęsy I miłości dwa kęsy Pod nogami kwadraty Drewniane Panowie Odziani we fraki na raty Apaszki i ważki Idą na polowanie Na ścianach odbicia lustrzane Rysują ich oczy Malowane na nów Księżyca Światło Srebrzy im lica Suną, suną, suną na bal Na balu Żyrandole z kryształu I cekiny i rzęsy I miłości dwa kęsy A po balu Żyrandole z metalu I sznur naciągnięty I wiszą, wiszą, wiszą Nad ziemią Wytańczone pięty
Proszę pana? Pan słyszy walc? Zaciskam palce. Otwieram oczy. Chce tańczyć. Niech będzie do rana. Na białej kartce Ja słyszę walc. I tyle kroków. Odginam palce. Zielony liść. Zielona myśl. Chcę tańczyć i tańczę. Taki pan Jak pan Takie oczy Jak pana Ja to znam Ja to znam Tylko ja nie znam pana. Taki mrok Taki wzrok W oczach pana Ja to znam Ja to znam Tylko ja nie znam pana
Pan tańczy Proszę pana Pan słyszy walc Ja tańczę z panem. Chcę tańczyć. Tańczę do rana. Pan jest tuż obok. Zaciskam palce Dojrzała kiść Dojrzała myśl. Słyszę walc. Chcę tańczyć I tańczę. A pan tak obok. Tyle naraz. Ten obłok wisi na klamce. Słyszę walc. Chcę tańczyć. I tańczę. Tyle śmiechu Białe zęby Słyszę walc Z panem tańczę Czy to tędy? Czy tamtędy Ściskam palce Czy to pan? Właśnie pan? Moje oczy, moje usta zaobłoczył? Czy to pan? Czy to pan? Czy to pana? ta chustka mi spadła na ziemię pijana? A to ja? Jeszcze ja? Wszystko płynie. Czy to tak? Właśnie tak się sobie ginie?
4
Będzie miło. Będzie słońce. Chmury nad nami popłyną. Kwiaty urosną na łące. i trawy. Będzie miło. Będzie miłość. Zapomnimy tamte sprawy. Już niedługo coś się nam wyśni raz jeszcze. Coś zakołysze na wietrze. Bo jeśli nie, nie tak to blisko, to na co, po co to wszystko? Będzie miło. Siądziemy przy stole. Dobre myśli tu do nas przypłyną. Pomilczymy na palcach we dwoje. I sami. Będzie miło. Będzie miłość. Duże okno otwarte przed nami. Już zaraz. Coś się wymyśli raz jeszcze. Coś cicho przetnie powietrze. Bo jeśli nie, nie tak to blisko, to na co, po co to wszystko?
Ta dziewczyna oni mówią nie ma serca. Tylko wódki parę kropli gdzieś na dnie. Ta dziewczyna oni mówią aż spod Mielca Przynosiła w słabych palcach róże dwie. Tej dziewczynie oni mówią spojrzeć w oczy to jak rzucić w wodę grosze dwa. Tę dziewczynę oni mówią kamień toczy i po świecie ją gna, wciąż gdzieś gna. Ta dziewczyna oni mówią nie chce wiele. Tylko miodu gdzieś na plaży z dobrych ust Tę dziewczynę oni mówią, gdy zawieje, słychać w nocnym barze w Santa Cruz. Ta dziewczyna na nią mówią niezbyt pięknie. Z tą dziewczyną oni mówią to nie tak. Tej dziewczynie oni mówią serce pęknie kiedy szepnie jej do ucha nie ten ptak. Ta dziewczyna oni mówią patrzy tęsknie, jakby dzień jej mijał wciąż ten sam. Ta dziewczyna oni mówią się nie zlęknie, kiedy przyjdzie jej odkrywać nowe tam. Więc dlatego teraz jeszcze czeka sama. Tu na ławce, w smutnym domu albo w kinie. I dlatego nie zrobiła dziś śniadania A ta rzeka, brudna rzeka, sobie płynie.
8O:@6 Czekać na
grudzień, na styczeń, na wiosnę, rocznicę. Na miłość telefon, na mgły, tajemnicę.
Czekać na podróż, na lepsze, na inne. Na ręce, na gest, na oczy niewinne. Czekać na swoją kolej. Na swoje pięć minut. Na ciasteczka, paluszki, na łezki z bursztynów. Czekać na kwiaty, Paryże, na wiatr. Czekać na ciebie, na ptaki, na sad. Czekać na kota, na słońce, na znak. Na uśmiech, pieniądze, na słowo, na tak. Czekać aż przejdzie, aż minie dzień cały. Czekać na nowy, weselszy, od rana wspaniały. Dzień nowy i lepszy, od innych piękniejszy. I jasny, spokojny, dzień inny bo pierwszy.
Na początku się sobie jest. Spokojnie się sobie płynie. Jest jasno i jakby się było w każdej godzinie. Potem bywa trochę trudniej. Na coś się czeka. To coś tylko się bieli, jak sad, z daleka. Więc się pije. Dużo pali. I sad, biały sad, ginie w dali. I dużo się mówi. Czasem do rana. A czasem się milczy z niedospania. I w strachu, że można być nigdzie i wszędzie ale że sadu, białego sadu, nie będzie. Wtedy przychodzi noc. Zimna i blada. Bełkocze coś o miłości. Że tyle czasu. Że na pewno. Że trzeba rzucić wszystkie kości. Że wszystko jedno z kim, byle była. I dyszy ciężko każda chwila. I ma się dość. To idzie cisza. Mówi się „ech !” I znika gdzieś ostatni grzech. I jest się kwiatem zabitym przez śmierć, który przed światem bawi się w śmiech.
inijł [gVcXjh`^/ :i idjh XZh gZ\V Gd\Zg =Vc^c $ ?Z I te spojrzenia
Niebo śpi nad dachami Pada nad miastem Jak płacze w moim sercu
Jesteś szczęśliwa? Nina, Paula, Giorgia? Piszcie do mnie od czasu do czasu Kiedy patrzę przed siebie Widzę biały mur, biały mur, biały... mur I spojrzenia, które za mną chodzą I te spojrzenia, które mnie dręczą
Nie wygrałam, ani nie przegrałam Widziałam jakieś kraje, Ludzi na plaży I psy i łzy Na twojej twarzy Nie wygrałam, ani nie przegrałam Śpiewam Ten głos Ten głos z mojej krtani Nie przypomina mi już nic Słyszę jak gaśnie Jak zasypia w dali Mamo, Kiedy odeszłaś Kiedy ja odeszłam Która z nas zabiła pierwsza? Trzeba być ślepym By nie widzieć, jak goni czas Jak rani raz po raz To moje serce martwe, Sklecone na szwy Tylko skąd tyle krwi? I spojrzenia, które za mną chodzą I te spojrzenia, które mnie dręczą Pierwsze krzyczy Drugie krzyczy Trzecie krzyczy I cisza
VgYh ZVc"E^ZggZ HidgV Ucieka młodość – adieu Ucieka miłość – adieu I ja – mijam i ja Tak sobie mijam do cna
Tak, właśnie dziś Chcę żyć, żeby zacząć żyć I wybrać życie By żyć Dumna, szalona, gotowa Chcę jednego spojrzenia, które mnie schowa Nie wygrałam, ani nie przegrałam
Patrzę na morze Głaszczę psa, który się łasi Głaszczę mężczyznę, który się łasi Głaszczę gwiazdy na niebie Głaszczę siebie
Mój dom jest mój Moje pieniądze są moje Mój pies jest mój A ja? I dlaczego? Ja też jestem tylko moja Nadejdzie dzień Wybije godzina Nie boje się już niczego spojrzenia, które za mną chodzą I te spojrzenia, które mnie dręczą Jeśli kiedyś jeszcze szczęście zapuka do drzwi Pokażę mu swoje obrazki Uderzę rękami Przepłoszę i koty i ptaszki I jeśli będzie mądre, odkryję się cała I powiem: nie wygrałam ani nie przegrałam Ot, jeszcze jedno spojrzenie od życia dostałam Trzeba będzie teraz zająć się sprawami Żeby wyjść i nie trzaskać drzwiami zdjęcie, grzebień, klucz i ta waga w dół i do góry, do góry i w dół, i w dół i do góry i w dół
INNE
ojcu
ojcu ojca bratu brata
babci babci ciotce ciotki matce matki stryjowi stryja siostrze siostry koledze kolegi teściowi teścia wójkowi wójka synowej synowej wnuczce wnuczki szwagrowi szwagra bratankowi bratanka teściowej teściowej koleżance koleżanki dziadkowi dziadka wnuczkowi wnuczka nażyczonej nażyczonej szwagierce szwagierki przyjaciółce przyjaciółki znajomemu znajomego przyjacielowi przyjaciela siostrzeńcowi siostrzeńca koledze z ławki kolegi z ławki siostrze ciotecznej siostry ciotecznej bratu ciotecznemu brata ciotecznego
i wszystkim rodzinym i towarzyskim przypadkom.