Of Blood And Honor
Chris Metzen POCKET BOOKS NEWYORK LONDON TORONTO SYDNEY SINGAPORE Spis Treści: JEDEN – Szczęk Broni DWA – Pytania Bez Odpowiedzi TRZY – Opowieść Wojownika CZTERY – Łańcuch Dowodzenia PIĘĆ – Próba Woli SZEŚĆ – Rodzaj Powrotu SIEDEM – Bębny Wojny OSIEM – Idealny Krąg O AUTORZE
Tłumaczenie Wykonał Nerthiliuz
JEDEN Szczęk Broni Delikatny, chłodny wiatr wiał przez górne gałęzie potężnych dębów z lasu Hearthglen. Pokojowa cisza spadła nad spokojny las, zostawiając Tiriona Fordringa samego ze swoimi myślami. Jego szary ogier, Mirador, kłusował w spokojnym tempie wzdłuż krętej drogi polowania. Choć zwierzyna była dziwnie rzadka w ciągu ostatnich kilku tygodni, Tirion przybywał na polowanie tu, ilekroć pojawiała się okazja. Preferował ogrom i rześkie powietrze na otwartym terenie od ograniczającej stęchlizny w salach jego twierdzy. Polował w tych lasach od kiedy był małym chłopcem i znał mnogość krętych szlaków jak własną kieszeń. To było miejsce w którym zawsze znajdował schronienie przed swoim brzemieniem i biurokratyczną presją jego pozycji. Dumał że pewnego dnia mógłby przyprowadzić swojego młodego syna, Taelana, na polowanie razem z nim, żeby chłopiec mógł doświadczyć surowego majestatu ojczyzny. Lord Paladyn Tirion Fordring był potężnym człowiekiem. Był silny zarówno umysłowo jak i cieleśnie. Był zaliczany do najpotężniejszych wojowników jego czasów. Chociaż miał nieco ponad pięćdziesiąt lat, to wciąż wyglądał zdrowo i dynamicznie jak wtedy kiedy był młodym mężczyzną. Jego krzaczaste wąsy i jego starannie przycięte brązowe włosy już zaczynały siwieć, ale jego zielone oczy były pełne energii przeczącej jego wiekowi. Tirion był gubernatorem prosperującego księstwa przymierza, Hearthglen, dużego zalesionego regionu położonego na skrzyżowaniu dróg między wysokimi górami Alterac i spowitymi mgłą brzegami jeziora Darrowmere. Był szanowany jako gubernator a jego imię i czyny były uhonorowane w całym królestwie Lordaeronu. Jego wielka twierdza, Mardenholde, była centrum kupiectwa i handlu tetniącego życiem regionu. Obywatele Hearthglen byli dumni z faktu, że potężne ściany twierdzy nigdy nie ugięły się przed najeźdźcami, nawet w najmroczniejszych dniach inwazji orków na Lordaeron. Jednak ostatnio, Tirion był niezadowolony innym rodzajem armii niepokojąco biegającym po jego korytarzach. W ostatnich tygodniach twierdza została opanowana przez podróżujących dygnitarzy i przedstawicieli różnych narodów przymierza, którzy przechodzili przez Hearthglen w tajnych dyplomatycznych zleceniach. Spotkał wielu z nich osobiście, oferując swoją gościnność i pomoc wszędzie tam gdzie tylko mógł. Chociaż Dygnitarze doceniali jego wysiłki, Tirion czuł rosnące napięcie w każdym z nich. Podejrzewał że byli obciążeni niesieniem tragicznych wiadomości bezpośrednio do najwyższej rady przymierza. Mimo usilnych prób, nie mógł zbadać pilnych komunikatów. Jednak Tirion Fordring nie był głupcem. Po trzydziestu latach służenia w sojuszu jako Paladyn, wiedział że tylko jedna rzecz może spowodować takie zakłopotanie emisariuszy: Wojna powraca do Lordaeronu. *** Minęło prawie dwanaście lat od kiedy wojna przeciwko Hordzie orków się skończyła. Był to przerażający konflikt który szalał we wszystkich północnych krainach, pozostawiając wiele królestw przymierza poczerniałych i zrównanych z ziemią. Zbyt wielu dzielnych ludzi zginęło zanim szalejąca Horda została ostatecznie powstrzymana. Tirion stracił wielu dobrych przyjaciół i żołnierzy podczas wojny. Chociaż przymierze podniosło się i wyciągnęło zwycięstwo ze szponów pewnej porażki to zapłaciło za to wysoką cenę. Prawie całe pokolenie młodych ludzi oddało życie aby zapewnić, że ludzkość nigdy nie będzie niewolnikami brutalnych orczych władców. Blisko końca wojny, poobijane klany orków i ich przywódcy zostali pojmani i umieszczeni w strzeżonych obozach internowania w pobliżu krańca ziem Przymierza. Choć jako środek zapobiegawczy, należało strzec obozów pełnym regimentem rycerzy i piechurów, orkowie pozostali ulegli i bierni. Rzeczywiście, w miarę upływu czasu wydawało się, że orkowie całkowicie stracili ich szaleńczą żądzę krwi i pogrążyli się w dziwnym letargu. Niektórzy sądzili ze letarg podłych brutali spowodowała ich bezczynność, ale Tirion nie był do tego
przekonany. Widział z pierwszej ręki brutalność orków i ich okrucieństwa w walce. Przez lata był nękany w snach wspomnieniami ich haniebnych zbrodni. On na przykład nigdy nie wierzył że ich wojowniczy sposób bycia całkowicie ich opuścił. *** Tirion modlił się każdej nocy, jak zawsze, żeby konflikt już nigdy nie zagrażał jego ludziom. Być może naiwnie ale miał wielką nadzieje że jego młodemu synowi będą oszczędzone rygory i okropność wojny. Jako Paladyn, widział zbyt wiele osieroconych dzieci lub pozostawionych na pewną śmierć w ciągu tragicznego konfliktu. Zastanawiał się jak każde dziecko ma się nie stać zimne i histeryczne w obliczu terroru i przemocy wokół nich. Z pewnością nigdy nie pozwoli aby to się stało z jego własnym synem, to było pewne. Jednak pomimo jego najgłębszych życzeń, nie może ignorować rzeczywistości obecnej sytuacji. Jego najbliżsi współpracownicy i doradcy mówili mu o ponurych plotkach od miesięcy – orkowie znów byli w ruchu. Choć trudno było w to uwierzyć, obecność tak wielu emisariuszy w jego twierdzy potwierdzało prawdziwość plotek. Jeśli orkowie byli na tyle głupi by powstać ponownie, zrobi wszystko co w jego mocy w celu ich powstrzymania. Służba zawsze była wierną cechą jego życia. Spędził większość lat w obronie Lordaeronu w ten czy inny sposób. Choć nie urodził się szlachcicem, jego entuzjazm i honor przyniosły mu range rycerza w wieku osiemnastu lat. Tirion służył swojemu królowi z dozgonną lojalnością i zdobył olbrzymi szacunek od swoich przełożonych. Lata później, kiedy orkowie pierwszy raz najechali Lordaeron z zamiarem skruszenia cywilizacji, on był jednym z pierwszych rycerzy którzy mieli zaszczyt stać z Utherem Lightbringerem i zostać namaszczony na świętego paladyna. Uther, Tirion i kilku pobożnych rycerzy zostali zebrani przez arcybiskupa Alonsusa Faola, żeby stać się żywym naczyniem świętego światła. Ich szczególna święta szarża była dwojaka: Paladyni wspomagani przez święte światło nie tylko prowadzili walke z podłymi siłami ciemności, ale również leczyli rany zadane niewinnym obywatelom ludzkości. Tirion i jego towarzysze mieli boską moc uzdrawiania chorób i leczenia ran wszelkiego rodzaju. Zostali oni wypełnieni wielką siłą i mądrością, która pozwalała im mobilizować swoich braci i przynosić chwalę światłości. Rzeczywiście, przywództwo i siła paladynów pomogły odwrócić losy wojny i zapewnić przetrwanie ludzkości. Chociaż jego własne oddane światłości moce przygasły nieco przez lata, Tirion nadal może odczuwać siłę i łaskę przepływające przez jego starzejące się kończyny. Z pewnością będzie miał wystarczająco siły kiedy będzie najbardziej potrzebna. Dla swojego syna i swoich ludzi będzie miał wystarczająco siły. *** Oczyszczając głowę z obaw, Tirion zatrzymał się sprawdzając swoje położenie. Ku jego zaskoczeniu odkrył że zawędrował krętą ścieżką o wiele dalej niż zamierzał. Ścieżka wiła swoją drogę w gęsto zalesioną górę. Tirion pamiętał że w tej okolicy nie było żadnej placówki. W rzeczywistości, nie mógł sobie przypomnieć kiedy ostatni raz zapuścił się tak daleko. Przez chwile napawał się surowym pięknem tego miejsca. Usłyszał w pobliżu strumień paplaniny i zapach czystego, rześkiego powietrza. Niebo było jasne i niebieskie, Tirion obserwował dwa sokoły zataczające koła wysoko nad nim. On naprawdę kochał te ziemie. Powiedział sobie, że powróci do tego miejsca gdy pojawi się bardziej dogodny moment. Przejechał ręką po swoich rzedniejących, siwiejących włosach, zbeształ się za to że staje się tak zamyśloną osobą. Ostatecznie wyruszył na polowanie. Zręcznie zawrócił swojego wierzchowca wokół cienkiej ścieżki i zachęcił Miradora do szybszego powrotu w dół góry. Gwałtownie ściągnął wodze i skierował jego wiernego wierzchowca w stronę gęstych lasów. Po kilku minutach zwolnił i pogalopował w stronę ruin opuszczonej wieży strażniczej otoczonej dużą polaną. Zatrzymał się w pobliżu starej wieży i spojrzał na osamotnioną strukturę. Podobnie jak wiele innych ruin pokrywających ziemie, wieża była bolesnym przypomnieniem mroczniejszych czasów. Ściany wieży zostały zniszczone i naznaczone czarnymi bliznami. To oczywiście dzieło orczych katapult, pomyślał. Tirion pamiętał jak w czasie wojny te destrukcyjne machiny miotały ognistymi pociskami z dużej odległości dewastując całe wsie. Zastanawiał się jakim cudem zrujnowana wieża wciąż stoi pomimo pozostawionych bezlitosnych zniszczeń. Kiedy badał podstawy wieży zauważył na ziemi dziwne ślady. Zsiadł ze swojego wierzchowca żeby
je zbadać. Krew mu zastygła gdy uświadomił sobie, że tak wielkie ślady nie zostały zrobione przez żadnego człowieka – i były wciąż świeże. Tirion szybko się rozejrzał i spostrzegł więcej śladów rozsianych po polanie. Przypuszczał że orkowie byli tutaj w ciągu co najmniej kilku ostatnich dni. Zastanawiał się, czy te podłe bestie tak szybko się zmobilizowały ? Nie, musiało być jakieś inne wyjaśnienie. Granice Hearthglen były zabezpieczone. Nie ma mowy, żeby grupa orków pozostała na tych ziemiach przez dłuższy czas nie zauważona. Finezyjność na pewno nie była częścią ich natury. Jego zwiadowcy i gwardziści byli by niezwłocznie poinformowani o każdym orku który wtargnął do Hearthglen. Jednak świeże ślady tu są tak czy owak. *** Tirion przeszedł na Miradorze pod tylną część wieży i wyciągnął swój ciężki półtora-ręczny miecz z pochwy przymocowanej do siodła. Żałował, że nie wziął ze sobą swojego potężnego Młota bojowego. Choć był dobrze wyszkolony we władaniu ostrzem, to preferował swój tradycyjny młot, jak zresztą każdy paladyn w obliczu zagrożenia. Najciszej jak tylko mógł, Tirion skradał się wokół wieży i wszedł przez to co zostało z drzwi frontowych. Wiele dużych drewnianych belek spadło z uszkodzonego sufitu i rozbiło się na zniszczonej kamiennej podłodze. Zbadał zniszczoną warownie i znalazł małe, prowizoryczne miejsce na ognisko w pobliżu obdartego, pozszywanego z różnych kawałków tkanin śpiwora. Najwyraźniej orkowie zamieszkali w starej wieży. O dziwo, nie widać broni ani zdobytych trofeów, które orkowie tak lubili zdobywać. Zastanawiał się co spowodowało, że te lekkomyślne bestie osiadły się na ziemiach Przymierza. Zdecydował się powrócić do twierdzy i zebrać swoich ludzi, Tirion wyszedł z wieży i ruszył śmiało na polanę. Ku jego zaskoczeniu, natychmiast dostrzegł olbrzymiego orka, który nagle wyłonił się zza linii drzew. Ork, który wydawał się zaskoczony podobnie jak Tirion, upuścił niesione drewno i sięgnął po szeroki topór, który miał przewieszony przez plecy. Tirion zacisnął zęby i wywinął groźnie swoim mieczem. Powoli, ork obsadził nogi mocno na ziemi i uniósł potężny topór. *** Minęło wiele lat od czasu kiedy Tirion ostatnio widział orka. Spojrzał na brutala z grozą i obrzydzeniem. Mimo napływu adrenaliny, Tirion zauważył, że w orku było coś dziwnego, był jakiś inny. Oczywiście stwór był tak samo umięśniony i ogromny jak każdy inny ork którego widział. Jego gruba zielona skóra i małpio podobna postura sprawiały że wyglądał jak każdy inny ork. Nawet jego ohydne kły i szpiczaste uszy przypominały każdego dzikusa, jakiego Tirion widział w czasie wojny. Ale było coś w postawie i zachowaniu stwora, że wydawał się inny. Choć nie był w podeszłym wieku i miał niewiele zmarszczek wokół oczu. Jego nędzna broda i rytualnie związane u góry włosy, posiadały smugi szarości. Większość orczych wojowników przywdziewa niedopasowane płytowe zbroje i kolczaste rękawice, lecz ten tutaj nosił tylko zszyte futra i skórzane spodnie. Jego śmiertelny spokój i pewność siebie oraz komfortowa w walce postura, wskazywały, że nie był to szalejący młody ork, ale prawdziwy weteran. Pomimo pozornego wieku, był to potencjalnie najbardziej niebezpieczny ork, niż jakikolwiek inny z jakim Tirion miał do czynienia. Niezdarny stwór stał nieruchomo przez dłuższą chwile, prowokując Tiriona aby zrobił pierwszy krok. Tirion szybko rozejrzał się po linii drzew, aby upewnić się, że inny orkowie nie przygotowali na niego zasadzki. Wracając wzrokiem do orka, zauważył, że ork nawet nie drgnął. Ork pokiwał głową, jakby na potwierdzenie, że był sam. Stwór najwyraźniej chciał, aby Tirion zachował pełną uwagę, zanim zaangażują się w walkę. Czując się nieco zaskoczony przez spokojne zachowanie orka, Tirion rzucił się wprzód. Ork z łatwością pominął początkowy atak Tiriona i zatoczył szeroki łuk swym ogromnym toporem. Odruchowo Tirion zanurkował pod dzikim kontratakiem topora i przykucnął w pozycji obronnej. W następnej chwili, pchnął swoje ostrze w odsłonięty brzuch orka. Stwór umiejętnie zablokował pchnięcie rękojeścią topora i odskoczył do tyłu. dając sobie większe pole na kolejny manewr. Tirion wychylił się w prawo i zatoczył się by uniknąć
kolejnego ataku. Chwilowo zaskoczony sprytnym ruchem człowieka, ork odwrócił się w kierunku przeciwnym i szybkim machnięciem opuścił topór w dół, aby przeciąć Tiriona na dwie połówki. Tirion przeturlał się w bok i topór runął cal obok miejsca w którym znajdował się człowiek. Dwójka przeciwników wyprostowała się i starli się ze sobą po raz kolejny. Patrzyli na siebie z zaskoczeniem. Tirion musiał przyznać, ze nigdy nie miał do czynienia z tak potężnym przeciwnikiem. Ponury uśmiech który przeszedł przez bestialską twarz orka, zdawał się być udzieleniem podobnego szacunku dla umiejętności Tiriona. *** Zaczęli się okrążać, sprawdzając nawzajem swoje mocne i słabe strony. Tiriona znów zaskoczyła postawa i skupienie orka. Każdy inny ork, którego Tirion spotkał, rzucał się naprzód z bezmyślnym entuzjazmem, preferując dzikie i brutalne manewry taktyczne. Ten ork jednak wykazał jednak niezwykłe umiejętności i samo kontrole. Tirion zastanawiał się przez chwile, czy stwór rzeczywiście nie jest od niego lepszy. Przez ułamek sekundy, zmartwił się, czy jego zmęczone kończyny i osłabiony refleks nie zawiodą go w decydującym momencie. Sporadyczne myśli o jego ukochanej żonie i synu pozostawionych samym sobie przemykały przez jego myśli, osłabiając na ułamek sekundy jego determinacje. Z szyderczym parsknięciem, ork rozwiał jego wątpliwości i przygotował broń. Tirion był w obliczu śmierci setki razy. Miał zadanie do wykonania. Uspokoił się nieco i przypomniał sobie, że jego waleczne instynkty były tak ostre, jak zawsze. Miał po swojej stronie moc światła. Nieważne, jak imponująca była sprawność waleczna orka, nadał było to stworzenie ciemności i tak długo jak był zagrożeniem dla ludzkości, musiał umrzeć. *** Tirion ruszył z ponurą determinacją do przodu i ciął orka z całą siłą, jaką zdołał zgromadzić. Ork był zmuszony ustąpić przed potężnym atakiem paladyna. Tirion pchnął orka do przodu, aż poczuł, jakby jego ramię dzierżące miecz stanęło w płomieniach. Orkowi udało się zablokować kilka pchnięć paladyna, ale został wytrącony z równowagi przez fachowo wyprowadzane kontrataki. Tirion wyciął otwartą ranę w udzie orka, wysyłając potykającego brutala w chmurę kurzu. Stary ork chrząknął głośno,gdy brud dostał się do rany. Chwytając swoją zakrwawioną, obolałą nogę, ork powstał przygotowując się na kolejny atak Tiriona, który powinien wykorzystać jego niepewną sytuację. Ku zdziwieniu orka, Tirion powoli się cofał i skinął zaprzeczająco głową w stronę orka. Ork zamrugał ze zdumienia. Tirion był paladynem – Rycerzem Srebrnej Ręki – i zabicie leżącego wroga było dla niego czynem niewątpliwie niehonorowym. Święty kodeks jego zakonu żądał, aby dać orkowi ułaskawienie. Skinął ponownie w stronę orka dla potwierdzenia i dał mu powstać. Ork zacisnął swoje ostre, pożółknięte zęby z bólu, powoli chwycił swój topór i wstał. Stali tak przez moment, naprzeciwko siebie z skupionym wzrokiem. Ork wyprostował się lekko i uniósł zaciśniętą dłoń do serca. Tirion zdał sobie sprawę, że ork mu zasalutował. Tym razem Tirion zamrugał z niedowierzaniem. Z pewnością, żaden dziki ork nie pozdrowił go nigdy w bitwie. Przyznał, że być może nie był to złowrogi stwór. Niemniej jednak byli wrogami. Skinął głową w stronę orka ze zrozumieniem i ponownie uniósł swój miecz. Tym razem ork ruszył pierwszy. Nie mogąc wspierać ciężaru swojego ciała na zranionej nodze, ork musiał zbliżyć się do paladyna krótkimi, gwałtownymi skokami. Dzierżąc swój ciężki topór, potężny ork ciął dziko Tiriona. Paladyn był zdesperowany unikać brutalnych, dzikich ciosów i był zmuszony wycofać się z powrotem w stronę wejścia do wierzy. Ledwo unikając szczególnie brutalnych ciosów, Tirion wpadł przez otwarte drzwi do wartowni. Chwilowo oszołomiony Tirion, zaryczał z bólu gdy ostry topór zatopił się głęboko w jego lewym ramieniu. Walka wyczyściła jego umysł z bólu, udało mu się ciąć osłoniętą stronę orka. Zaskoczony ork zawył z wściekłości, a jego topór uderzał po kamiennej podłodze. Tirion zmienił pozycje, chcąc jak najszybciej skończyć pojedynek. Błyskawicznie, ork chwycił upadłą belkę i zamachnął się na atakującego paladyna.
Tirion cofnął się o krok, gdy ork obracał belką w niezdarny sposób. Belka rozbiła się o kruchą ścianę. Kurz i kruche skały spadły z wysokiego sufitu. Pozostałe belki zaskrzypiały i ugięły się, gdy ściany wieży przeniosły swój ciężar. Tirion kontynuował atak, tnąc prowizoryczną broń orka w drzazgi z każdym kontratakiem. Zdając sobie sprawę ze swojej rozpaczliwej sytuacji, ork odrzucił pozostałości belki i ruszył na Tiriona z wyciągniętymi ramionami. Wyjąc z wściekłości, potężny ork sięgnął gardła Tiriona. Paladynowi udało się dźgnąć orka, zanim cała masa stwora w niego uderzyła. Obaj kombatanci uderzyli w osłabioną ścianę i chwiejny sufit w końcu ustąpił i zawalił się wprost na nich. ***
Cześć Nazywam się Nerthiliuz i jestem ogromnym fanem Warcrafta od kiedy skończyłem 9 lat. Wtedy właśnie w moje ręce trafił Warcraft 3 i tak to się zaczęło. Niestety pochodzę z dość biednej rodziny i nie stać mnie na nowy komputer, a mój leciwy złomek nie daje sobie rady z Warlords of Draenor. Z tego powodu, chce was prosić o wsparcie finansowe. Chciałbym kupić jakiegoś kompa do 1000zł na allegro używanego byle wow na chociaż średnich leciał, no ale najpierw trzeba mieć ten tysiąc. Oczywiście dalej będę dodawał nowości na ISSUU i pragnę także otworzyć kanał na YouTube, ale na obecnym sprzęcie jest to niemożliwe ;/ Przy okazji ISSUU do 25 publikacji jest darmowy potem wymaga miesięcznego opłacania w wysokości 5$ No nic to tyle, liczę na waszą pomoc i z góry dziękuje. Pozdrawiam.