wywiad
Seksmisja w u Jak powstawała Kolekcja Seksmisja opowiada Łukasz Zbieranowski z grupy artystycznej Fajne Chłopaki, która stworzyła graficzne opracowanie nowych produktów empiku. Jakie są Fajne Chłopaki? Takie jak Maks i Albercik z „Seksmisji”? Z każdym z nich może dałoby się znaleźć jakiś wspólny punkt. Sposób patrzenia na świat trochę jak u Maksa, a jeśli chodzi o działalność zawodową jest w nas trochę Alberta. Taki, mam nadzieję, zrównoważony miks. Pamięta Pan swoje wrażenia po pierwszym obejrzeniu „Seksmisji”? Nie pamiętam pierwszego razu, to było bardzo dawno i zupełnie inaczej patrzyłem wtedy na to, co dzieje się na ekranie. Prawdopodobnie największe wrażenie zrobiła na mnie golizna, która pojawiała się co jakiś czas. Na szczęście potem dostrzegłem szereg podtekstów i dialogi, które są chwytliwe, zabawne, a jednocześnie pięknie komentowały ówczesną pozafilmową rzeczywistość. Myślę, że widzom właśnie to tak bardzo podoba się w „Seksmisji”: wiele rzeczy zostało przemyconych w pięknie zawoalowany, a jednocześnie niemakabryczny sposób. Uważa Pan, że cenzura była błogosławieństwem dla artystów? W pewnym sensie tak. Oczywiście patrzę na to z dzisiejszej perspektywy, nie chciałbym stwarzać nikomu trudności w funkcjonowaniu. Ale widzę, co dzieje się obecnie w różnych aspektach działania, nawet w życiu codziennym. Człowiek bez ograniczeń jest jak woda rozlana na stole. Ograniczenia to naczynie, w którym ta woda się znajduje. Albo powstaje coś pięknego, albo brzydka plama, którą trzeba wytrzeć. Moim zdaniem ograniczenia są potrzebne. Zresztą to ułuda, że nie mamy ograniczeń. Jeśli się ma rodzinę, trzeba się do tego dostosować, trzeba przecież na nią zarabiać. Będąc artystą nie można sobie leżeć pod drzewem i czekać, aż przyjdzie wena. To bzdura. Ograniczenia czasowe czy nawet ograniczenia tematyczne, świadomość, że to, co się stworzy, musi się sprzedawać albo być użyteczne, budują jakąś formę działania artystycznego. Czy Fajne Chłopaki stworzyły dla siebie taki nurt czy raczej koryto, którym płyną w określonym kierunku? Wydaje mi się, że tak i coraz bardziej będzie się ono zawężać. Zawsze podobało mi się wykorzystywanie rzeczy tradycyjnych. Pomijam całą estetykę retro, która nas fascynuje. Chodzi o wykorzystywanie starych narzędzi czy starych form produkcyjnych. Coraz bardziej się teraz na tym skupiamy, robimy coraz mniej rzeczy internetowych, co jest wbrew nurtowi „dla wszystkich”, bo internet jest
2
bardzo rozwiniętą i wciąż rozwijającą się dziedziną, ale kierujemy potencjał w trochę inną stronę. Nie można robić wszystkiego, więc dobudowujemy ścianki naszego koryta ku bardziej klasycznej, tradycyjnej formie działania rzemieślniczego. Stąd zamiłowanie do szarego, dość ascetycznego w swej formie papieru? A co za tym idzie - uruchomienie własnej introligatorni? Tak, interesuje nas wszystko w przestrzeni bezpośredniego kontaktu. Mam potrzebę funkcjonowania w realnej rzeczywistości. Owszem, korzystam z konta na Facebooku, ale taka forma kontaktu jest ułomna i nie daje mi żadnej radości. Kontakt bezpośredni jest dla mnie o wiele ważniejszy. Tak samo jest z procesem twórczym. Dotknięcie papieru jest czymś innym niż produkcja internetowa. Owszem, kiedy zrobi się stronę internetową, która świetnie działa i ma masę funkcji, może to przynosić mnóstwo korzyści i dawać zadowolenie. Ale w przypadku papieru, który można dotknąć, różnica jest niebywała. Skąd w takim razie fascynacja epoką PRL-u i jego poetyką, które wydają się uosobieniem bylejakości? Właśnie w tym rzecz, że w całej sferze graficznej to nie była wcale bylejakość. Chyba nie tylko ja tak uważam. Bylejakość pojawiła się w Polsce po roku
tysiące produktów zawsze pod ręką w salonie...
1990. Masakryczny spadek w dół. To, co widzimy jako opakowania czy jako plakaty z tego okresu ma się nijak do tego, co powstało później. Bylejakość pojawiała się na etapie produkcji, pomijając oczywiście dostępność czegokolwiek. Kiedy nie ma konkurencji, nie ma kto podnosić poprzeczki. Ale w takiej działce w jakiej my działamy, funkcjonowali ludzie, którzy mieli wykształcenie. Pewnie, że zdarzały się też chałtury, rzeczy robione na zamówienie publiczne dla pieniędzy i to śmierdziało taką propagandą, że twórca musiał po wykonaniu czegoś takiego znieczulać się alkoholem. Ale jaką to miało jakość! Jestem zwolennikiem wolnego rynku, zresztą nie mam wykształcenia kierunkowego, jestem samoukiem i nie mogę nikomu odmawiać radości tworzenia, ale wszystko tak się rozmydliło, powstaje tak dużo brzydkich rzeczy, że jesteśmy nimi wręcz zalewani. Natomiast w czasach PRL-u powstawały rzeczy na lepszym poziomie, ponieważ projektowali je ludzie, którzy mieli jakieś pojęcie o tym, co robią. Dlatego nie zgadzam się, że panowała wtedy bylejakość. Nawet w niektórych aspektach społecznych nie było bylejakości. Jak wyglądała praca nad kolekcją „Seksmisja 2”? Na przykład jak dobierali Panowie czcionki? Do każdego z filmowych cytatów dobraliście inną. Staraliśmy się szukać krojów, które funkcjonowały w przeszłości. One trochę się huśtają, bo nie ma w nich nawiązania do okresu powstania filmu, za bardzo by nas to zawęziło w latach 80. XX wieku. Trochę więc poszukaliśmy, trochę dorobiliśmy, a każde hasło ubarwiliśmy tak, żeby nie opierało się tylko na literkach. Staraliśmy się w prosty sposób zilustrować znaczenie hasła. Na przykład „Samiec - twój wróg” znalazł się na celowniku. Okropne, ale w samym filmie przy tym tekście pojawia się brzytwa, więc skojarzenie może być jeszcze gorsze (śmiech). My tylko celujemy, zostaje kwestia kalibru. Które z haseł sprawiło Panom najwięcej trudności podczas opracowywania? Tego nie pamiętam, ale najszybciej powstało hasło „Widzę ciemność”. To był pierwszy projekt i powstał praktycznie natychmiast. Rozmawiała Magdalena Walusiak
Kolekcja Seksmisja Polska komedia stulecia niedawno obchodziła swoje 30. urodziny. postanowił ponownie sięgnąć po najbardziej rozpoznawalne cytaty z kultowego filmu Juliusza Machulskiego i umieścić je na torbach, kubkach i brulionach w drugiej odsłonie kolekcji „Seksmisja”. Po przedstawionych w ubiegłym roku przebojowych „Ciemność, widzę ciemność” czy „Nasi tu byli!”, na przedmiotach użytku codziennego zobaczymy, między innymi: legendarne „Liga rządzi, liga radzi, liga nigdy Cię nie zdradzi”, a także „Kopernik była kobietą!”. Pierwsza odsłona kolekcji przedstawiona została w białoczarnej kolorystyce i bazowała wyłącznie na typografii. W nowej odsłonie cytaty są utrzymane w stylistyce PRL i posiadają kolorową graficzną oprawę. Za nowe projekty odpowiada studio Fajne Chłopaki.
kolekcja
tylko w
u
3599
duża torba z zapięciem / 1 szt.
2499
kubek termiczny z silikonową pokrywką / 1 szt.
1999
brulion / 1 szt.
... tysiące produktów do zamówienia przez
3
4999
koszulka damska / 1 szt.
Kolekcja u „Kilerzy” sięga po najbardziej znane i lubiane cytaty z dwóch części kultowej komedii Juliusza Machulskiego „Kiler” i „Kiler-ów 2-óch”. Podobnie jak przebój kinowy parodiujący gatunek kryminału, są mocne i pełne specyficznego humoru. Dlatego szybko weszły do mowy potocznej i od lat są chętnie powtarzane. Kolekcja bazuje na cytatach oprawionych w zabawną formę graficzną, której autorką jest Ola Cieślak aka Ola z bloku. Filmy „Kiler” i „Kiler-ów 2-óch” do kupienia w pakiecie w specjalnej cenie.
1999
2 DVD
1499
skarpetki /1 para
2499
kubek termiczny z silikonową pokrywką / 1 szt.
2999
talerz w pudełku prezentowym / 1 szt.
Zapraszamy na spotkania z Kilerem w empiku 13 września, godz. 14.00 CH Manufaktura, Łódź, ul. Karskiego 5
1599
ręcznik kuchenny
Pełna oferta dostępna w wybranych salonach . Lista salonów dostępna w punkcie info.
4
tysiące produktów zawsze pod ręką w salonie...
14 września, godz. 14.00 Silesia, Katowice, ul. Chorzowska 107
kolekcja
tylko w
15
99
u
rękawica kuchenna / 1 szt.
2499
1999
torba na ramię / 1 szt.
podkładka pod kubek /1 szt.
999
magnes / 1 szt.
4999
fartuch kuchenny
4999
koszulka męska / 1 szt.
2499
canvas 30x40 cm / 1 szt.
Pełna oferta dostępna w wybranych salonach . Lista salonów dostępna w punkcie info.
... tysiące produktów do zamówienia przez
5