Zadie smith wywiad

Page 1

wywiad

Jestem szczęściarą Z Zadie Smith o pisaniu opowiadań i przeprowadzce z Londynu do Nowego Jorku rozmawiał w Nowym Jorku Michał Nogaś z Programu 3 Polskiego Radia. Jesteś dziś pisarką brytyjską czy anglojęzyczną? Czy tworzenie takich podziałów ma jakikolwiek sens? To dobre pytanie, choć tak naprawdę nie znam na nie odpowiedzi. Akcja moich ostatnich opowiadań toczy się w Ameryce wśród Amerykanów, ale ciężko myśleć o pisarstwie jako o czymś w rodzaju badania nad narodem. Dla mnie to po prostu pisanie. Jeśli tak się składa, że postaciami są Amerykanie, to nie czyni to ze mnie amerykańskiej pisarki. Ale to rzeczywiście interesujące, ilu amerykańskich bohaterów musisz opisać, zanim przestaniesz być pisarzem brytyjskim. Sama nie wiem. Czy coś zmieniło się w Twoim pisarstwie po przeprowadzce do Ameryki? Tak, zdobyłam trochę doświadczenia w pisaniu esejów i opowiadań dla „New Yorkera” i „New York Review of Books”. To bardzo długi proces edycji tekstu, czasem kilka miesięcy w tę i z powrotem. Lepiej redaguję i mam mniej cierpliwości dla potknięć, na które godziłam się, gdy byłam młodsza. Czy miałaś pokusę pisania o Londynie? Czy nadal tkwi on w Tobie tak głęboko? Kiedy jesteś z dala od jakiegoś miejsca, wyobrażenie o nim się zmienia. Część mnie chce je zachować. Im dłużej jestem w Ameryce, tym więcej zauważam rzeczy, które nie należą do sfery publicznej. Służba zdrowia jest sprywatyzowana, edukacja w znacznej części również, a ludzie wiodą swoje prywatne życie bez wizji tego, czym jest zdrowe państwo, zdrowe społeczeństwo. Ludzie w Stanach zawsze pytają, ile mnie kosztowały studia i tak dalej. Jeśli jesteś Europejczykiem, wiesz, że przynajmniej na początku lat 90. to nie kosztowało nic. Starałam się przypomnieć sobie, jak to było dorastać w takim społeczeństwie, które ciężko już dziś znaleźć. Czy przez tę dekadę, od kiedy tu mieszkasz, zaobserwowałaś jakieś zmiany amerykańskiego społeczeństwa w porównaniu z europejskim? Dla mnie to zupełnie inne miejsca. Ale zauważam podobieństwa w zmniejszaniu się roli państwa. Młodzi ludzie w Ameryce wydają mi się bardziej konserwatywni, nie rozumieją, dlaczego mieliby mieć jakiekolwiek zobowiązania wobec tych, z którymi nie są spokrewnieni. Często to spotykam. Wiele sporów, które w Anglii i w większej części Europy zostało rozstrzygniętych, i co do których zapanowała zgoda, tu znów ożywa. Jakie jest miejsce literatury we współczesnym świecie? Pytam o to każdego pisarza, z którym rozmawiam. I co odpowiadają? Że bardzo ważne. No tak, ważne [śmiech].

4

ki, sposób, w jaki ludzie rozmawiają – to zawsze przedostaje się do pisarstwa. W Twoich książkach miasto jest odrębnym bohaterem, występuje obok ludzkich postaci. Opisujesz je z ogromnym szacunkiem, mam rację? Cóż, nie znam nic innego. Mój mąż jest chłopakiem z wioski. Kocham wieś, ale pomysł napisania dziejącej się tam opowieści? – po prostu nie wiedziałabym, jak to zrobić [śmiech]. Urodziłam

© fot. Dominique Nabokov

Poszczęściło Ci się. Mieszkasz w Nowym Jorku, wykładasz na tutejszym uniwersytecie, doświadczasz tworzenia historii na żywo. Tak, naprawdę jestem szczęściarą. Czy sądzisz, że książka wciąż jest dla ludzi pewnego rodzaju medium? Mieszkam w Nowym Jorku, to nie jest reprezentatywne miasto. Gdy zjawia się tu norweski pisarz Knausgaard, siedemset dzieciaków tłoczy się do niego w kolejce. Tu książka króluje. Wszyscy uwielbiają czytać, także dla rozrywki. Nie jest to więc normalne miejsce. Pamiętam swoją fascynację po przeczytaniu Twojej pierwszej powieści „Białe zęby”, gdzie opisywałaś miasto i jego mieszkańców. Twoje książki pełne są genialnych sytuacji i gier językowych. Gdzie je znajdujesz? Podłapujesz na ulicy? Tak, ciągle nasłuchuję. Metro w Londynie i Nowym Jorku jest bardzo pomocne. Niedawno napisałam dwa opowiadania, których bohaterowie są Amerykanami. Jeden z nich jest gliniarzem z Bostonu, a drugi to drag queen o afrykańsko-amerykańskim pochodzeniu. Mam zszargane nerwy, kiedy piszę takie rzeczy, bo to nie jest mój głos. Ale to właśnie powód, dla którego to robię. Sprawdzam, czy potrafię wydobyć z siebie inne głosy. Czy nie jestem za stara, żeby móc je prawidłowo usłyszeć. Od zawsze jestem muzykalna i lubię naśladować różne dźwię-

tysiące książek zawsze pod ręką w salonie...

sta wydają mi się przystępne, zawsze kochałam w nich przebywać. Jeśli mam jakieś marzenia na przyszłość, to takie, żeby zamieszkać w kilku innych miastach, zanim umrę. Pomieszkać w Japonii i Stambule to byłoby wspaniałe. To trudne, kiedy ma się dzieci, ale takie mam marzenie. Z moim mężem, który też jest pisarzem, przeprowadziliśmy się do miasta. Wybraliśmy kawiarnię, w której pijemy kawę, ustaliliśmy trasę, którą biegamy, a teraz musimy podjąć decyzję, do jakiej szkoły poślemy dzieci. Wystarczyło wytyczyć kilka punktów w mieście, a potem po prostu przemieszczać się między nimi. To taka radość! Czy kiedykolwiek czułaś się w mieście samotna? W Londynie nie, miałam tam sporo rodziny i przyjaciół. Czasem ciężko było to znieść [śmiech]. W Nowym Jorku czasem czuję się samotna. To zabiegane miasto, nie ma się dużo wolnego czasu, ciężko spotkać się z innymi ludźmi. Ale gdy wychodzę na ulice, mimo że mijający mnie ludzie to nieznajomi pogrążeni w swoich sprawach, łączy nas więź. Kilka tygodni temu moja córeczka wybiegła przede mną na ulicę, wcale nie tak daleko, zupełnie się tym nie zmartwiłam. Ale jakiś mężczyzna przystanął na rowerze, inna staruszka też ją zatrzymała i nagle wszyscy na ulicy pytali: Czyje to dziecko? [śmiech]. Masz poczucie, że wszyscy ci ludzie dookoła może cię nie znają, nie kochają, ale troszczą się o ciebie. Nawet jeśli opiera się to na paranoicznym założeniu, że w każdej chwili dziecko może zostać porwane. To było bardzo poruszające, zobaczyć, jak niespodziewanie wszyscy ci ludzie zareagowali. Mówi się, że takie sytuacje zdarzają się tylko na wsi, ale to nieprawda. Rozmawiał Michał Nogaś

• Zadie Smith „Lost and Found. Opowiadania”


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.