
3 minute read
DALSZE PRACE NAD ZŁAMANIEM ENIGMY
Od Kl Ski Wrze Niowej Do Ewakuacji Na Wyspy Brytyjskie
W tym roku mija 80. rocznica przybycia polskich kryptologów na Wyspy Brytyjskie, w związku z czym Enigma będzie tematem przewodnim tegorocznych, rozpoczynających się w maju, Polish Heritage Days. O jej złamaniu opowiadaliśmy już w poprzednim numerze. Poniżej opisujemy dalsze, wojenne losy polskich kryptologów, od ich przybycia do Francji aż do dramatycznej ewakuacji do Anglii.
Advertisement
We wrześniu 1939 r. trzech polskich matematyków, którym zawdzięczamy złamanie Enigmy – Marian Rajewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski – opuściło terytorium
Polski i udało się do Francji. 20 października podjęli dalsze prace nad rozszyfrowywaniem niemieckich depesz w ramach
14-osobowego zespołu, na czele którego stał ppłk Gwido Langer. Umieszczono ich w willi „Château de Vignolles”, kilkadziesiąt kilometrów od Paryża. Była to placówka o kryptonimie „Bruno”, kierowana przez ppłk Gustave Bertrand. Formalnie podlegała ona francuskiemu Sztabowi Generalnemu, a obok polskich specjalistów pracowali w niej także kryptolodzy francuscy oraz hiszpańscy.
Oczywiście nad łamaniem niemieckich szyfrów pracowali również Brytyjczycy, którzy od samego początku próbowali sprowadzić polskich kryptologów do utworzonego przez siebie ośrodka w Bletchley Park. W tej sprawie zwracali się wielokrotnie do Francuzów, za każdym razem spotykając się jednak z odpowiedzią odmowną. Pomimo to współpraca układała się na ogół dobrze, a służby wywiadowcze sprzymierzonych państw przekazywały sobie dane uzyskiwane z przechwytywanych i rozszyfrowywanych depesz. W ten sposób odczytywano informacje dotyczące niemieckiego lotnictwa i sił lądowych. Znacznie większych trudności nastręczały szyfry marynarki wojennej, które udało się złamać dopiero po pewnym czasie. Tym razem dokonali tego Brytyjczycy. Dzięki skoordynowanej pracy pozyskano m.in. plany niemieckiego ataku na Danię i Norwegię, które znane były aliantom na kilka dni przed ich rozpoczęciem. Pokazuje to, jak olbrzymie znaczenie miały informacje pozyskiwane dzięki złamaniu Enigmy. Niestety, pomimo tej wiedzy alianci nie zdołali powstrzymać niemieckiej ofensywy, która wiosną i wczesnym latem 1940 r. nie tylko doprowadziła do zajęcia wymienionych wcześniej krajów, lecz także do upadku Francji, zmuszając zespół polskich kryptologów do opuszczenia miejsca dotychczasowego pobytu, już po raz drugi w przeciągu zaledwie jednego roku. Wiadomość o zawieszeniu broni zastała ich na południu, w Tuluzie, skąd przedostali się do Afryki Północnej i dotarli ostatecznie do Algieru. Francuzi uniemożliwili natomiast ewakuację na Wyspy Brytyjskie, co pokazuje, że pomimo poniesionej klęski nie zamierzali oddać Anglikom palmy pierwszeństwa w łamaniu niemieckich szyfrów. Postanowiono zrealizować plan ppłk. Bertranda, na który wyraziły także zgodę polskie służby wywiadowcze. Kryptolodzy, w tym także Rajewski, Różycki i Zygalski, zaczęli w małych grupach powracać do Francji, gdzie zainstalowano ich w willi „Château des Fouzes” niedaleko Nîmes, w nieokupowanej części tego kraju. Tam, wraz z grupą specjalistów hiszpańskich, kontynuowali prace nad Enigmą w ramach głęboko zakonspirowanej stacji o kryptonimie „Cadix”. Na czele polskiej grupy, podobnie jak wcześniej, stał ppłk. Langer. Tym razem podlegała ona jednak organizacyjnie Oddziałowi II Sztabu Naczelnego Wodza, a więc polskiemu wywiadowi, który nadał jej nazwę „Ekspozytura 300”. Była to dosyć dziwna sytuacja, zespół polskich kryptologów musiał bowiem pracować w konspiracji na terytorium kontrolowanym przez kolaborujące z Niemcami francuskie władze z siedzibą w Vichy. Trudno się więc dziwić, że na początku Brytyjczycy z dosyć dużą nieufnością odnosili się do prac prowadzonych przez stację „Cadix” i nie chcieli dzielić się posiadanymi przez siebie informacjami, nie byli bowiem pewni, do kogo one tak naprawdę trafią. Musiały więc upłynąć kolejne miesiące, zanim udało się w pełni przywrócić polskofrancusko - brytyjską współpracę w zakresie łamania niemieckich szyfrów, co nastąpiło dopiero w marcu 1941 r. Tymczasem grupa polskich kryptologów, działając tym razem w głębokim ukryciu, od października 1940 r. kontynuowała prace nad łamaniem niemieckiej korespondencji wojskowej, dostarczanej nie tylko przez własną stację nasłuchową, lecz, co szczególnie ciekawe, przez podobne stacje kontrolowane przez władze Vichy, co działo się za cichą zgodą francuskiego gen. Maxima Weygand. Wkrótce w Algierze utworzona została filia „Cadixu”, która działała od kwietnia 1941 r. Niespełna rok później podjęto jednak decyzję o jej likwidacji. Doszło wówczas do pierwszej tragedii, która dotknęła grupę polskich kryptologów. Jerzy Różycki, wracając z Algieru do Francji, zginął na statku, który zatonął w rejonie Balearów. W 1942 r. sytuacja „Ekspozytury 300” zaczęła się pogarszać z uwagi na rosnące zagrożenie dekonspiracji oraz spodziewane zajęcie strefy nieokupowanej przez Niemców i Włochów. W październiku tego roku zapadła decyzja o jej ewakuacji do Wielkiej Brytanii. Nie udało się jednak tego dokonać przed wkroczeniem Wermachtu, co nastąpiło 11 listopada 1942 r. W efekcie doszło do podziału polskiego personelu, który musiał się odtąd stale ukrywać. W marcu 1943 r. część polskiej ekipy, w tym także ppłk. Langer, została aresztowana. Rajewski i Zygalski mieli więcej szczęścia, ponieważ pod koniec stycznia udało im się przekroczyć granicę francusko - hiszpańską. Zostali jednak oszukani i okradzeni przez eskortującego ich przemytnika, a następnie aresztowani przez lokalną policję. Dopiero w maju udało się ich uwolnić, a następnie przerzucić do Wielkiej Brytanii. Ciąg dalszy opowieści o polskich kryptologach przedstawimy w następnym wydaniu EMpP.