Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Serdeczne słowa wdzięczności za pomoc w realizacji projektu, kierujemy do dyrektorów oraz nauczycieli szkół gminy Jastków. Szczególną wdzięczność i nasze podziękowania otrzymują:
Katarzyna Marcowska
Ewelina Meksuła Aldona Serewa Agnieszka Sulej Magdalena Szewczyk
za zebranie opowieści seniorów podziękowania otrzymują:
JanAlter Tymek Devereux Wojciech Jędrejek Nikodem Kopyciński Ignacy Mitura Błażej Stróżek Natalia Marcowska Oliwia Jabłońska
Bartek Marcowski Urszula Zawada Wojciech Chomicki Szymon Zuchniarz
Barbara Podstawka Paulina Włodarczyk Klaudia Łuka Nadia Piątek Maja Wójcik Zuzanna Pacek Alicja Michalczuk Anna Podgórska
Wiktoria Wrona Nina Dylon Maja Mazurek Daniel Wrona Mikołąj Okoń
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Co wiemy o Marysinie? Wiemy, że 1870 roku miejscowy dziedzic ze swoich gruntów wydzielił dwa folwarki dla swoich córek, od których imion powstały nazwy Marysin i Natalin. Wiemy że był też w okolicy Snopkowa folwark Helenów bez parobków. Wiemy, że na początku XX wieku miejscowi obywatele wykupili kawałek ziemi i zbudowali drewnianą szkołę w Marysinie Wiemy, że po około 100 latach szkoła w Marysinie spłonęła Edukacja jest ważna, ale szkoły nie są wieczne znikają, są przenoszone lub rozbudowywane Szkół w Sieprawicach i Marysinie nie ma Szkoła wTomaszowicach nie jest już w pałacu Szkoła w Snopkowie jest rozbudowywana Jednak szkoły to nie budynki, ale ludzie - pierwsze przyjaźnie, miłości, olśnienia Poeta pisał „Szkoło! Gdy cię wspominam, Tęsknota w serce się wgryza, Oczy mam pełne łez! ... ”.Te wspomnienia chcemy zachować w projekcie „Mówiona historia Ziemi Jastkowskiej” finansowanym przez Gminę Jastków Dziękujemy seniorom za podzielenie się wspomnieniami i prosimy o kolejne chcemy je ocalić od zapomnienia.
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Zabawek myśmy nie mieli
- Babciu, jaka była Twoja ulubiona zabawa z dzieciństwa?
- Stary niedźwiedź mocno śpi…, Uciekaj myszko do dziury….
- Czy były zabawki w szkole?
- O nie… zabawek to myśmy nie mieli.
- Czy pamiętasz swoich nauczycieli?
- Była pani Surmowa – żona Dyrektora, pan Surma – to był dyrektor, pani Farbiszówna uczyła nas języka polskiego. Pan Harasymiuk uczył nas śpiewu. Jak się mijało nauczyciela, to trzeba się było ukłonić.
-Ajak nazywały się Twoje koleżanki i koledzy?
Teofila Malczak: Reszkówna Natalia, Piech Ewa z Jastkowa, Pająkówna ze Sługocina – ona poszła na studia i była później nauczycielką, Drozd Janina, Warchoł Mieczysław – siedziałam z nim w ławce, Ziembowicze chłopaki – Józef i Mieczysław, Piskorska Natalia – ona była harcerką, Pożyczkówna z Natalina – też była harcerką.
-Ajak wyglądał szkolny strój?
Teofila Malczak: Mieliśmy fartuszki granatowe z kieszonkami albo siwe harcerskie. Książki nosiliśmy w teczkach, a koleżanka Reszka Natalia przynosiła książki w koszyku – takim specjalnym na książki.
Opowiada: Teofila Malczak ur. 7 lipca 1925 r., JastkówMówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
- Jak wyglądała lekcja?
- Pani przychodziła do klasy i mówiła: „dzień dobry dzieci”, a wszystkie dzieci wstawały i mówiły: „dzień dobry Pani”.
-Abył dzwonek?
- Był. Jak miała być lekcja, to po korytarzu chodził dyżurny i dzwonił dzwonkiem, który trzymał w ręce.
- Co??? Miał dzwonek w ręce?
Teofila Malczak: No tak.
-Aco Cię interesowało?
- Śpiew
–Aco śpiewałaś?
- My jesteśmy krasnoludki, Hej sokoły, Idzie dziewczę po lesie, Miała baba koguta, Szła dziewczyna koło młyna.
- Babciu, jak daleko miałaś do szkoły?
-Trzy kilometry
-Akto Cię zawoził?
-Ana piechotę chodziłam. Nie było autobusów. Na wsi rzadko kiedy przejechał samochód. W zimie czasami ktoś saniami podwiózł.
- Lubiłaś chodzić do szkoły?
- Ja krótko chodziłam do szkoły, bo wojna wybuchła w 1939 roku.
- Babciu, a uczyłaś się tabliczki mnożenia?
-Tabliczkę mnożenia to ja umiałam i umiem: 3*7=21, 3*8=24, 5*5=25, 4*4=16…
-Aco ciekawego jeszcze pamiętasz?
- Pamiętam, że toalety były na podwórku.
- Wow!Aco Ci utkwiło w pamięci ze szkolnych lat?
Teofila Malczak: Byłam młoda i bardzo dobrze śpiewałam. Byłam chórzystką.
- Babciu, dużo pamiętasz jak na swój wiek.
- Dużo pamiętam, ale bardzo dużo też nie pamiętam.
- Dziękuję Babciu za rozmowę.
-To ja dziękuję.
Spisał: JanAlter
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Dzieci na wsi nie bawiły się
Nie miałam żadnych zabawek. Dzieci na wsi nie bawiły się. Po szkole większość dzieci musiało pomagać w gospodarstwie domowym, dziewczynki najczęściej wykonywały drobne prace w domu i obejściu, na przykład zamiatanie wokół domu, opieka nad młodszym rodzeństwem, zbieranie owoców i warzyw. W szkole miałam wiele koleżanek: Marysia, Halinka, Zuzia, Irenka, Danusia, Stasia, Lucynka Żadna z nich jednak nie mieszkała w pobliżu mojego domu, pochodziły one z sąsiednich wiosek, więc nie spotykałyśmy się po szkole W szkole na przerwach bawiliśmy się w kółko graniaste, złotą kulę, ciuciubabkę, czy chowanego. Dziewczynki spędzały przerwy również w kółeczkach, tańcząc i śpiewając Czasami wszyscy uczniowie musieli spacerować w parach po szkolnym korytarzu Siedzieliśmy przy drewnianych ławkach, w blacie było wgłębienie na kałamarz. W zimie piece kaflowe ogrzewały sale. Paleniem w piecu zajmował się woźny. Ubikacja była na zewnątrz w oddzielnym budynku Książki i zeszyty kupowali nam rodzice Nosiliśmy je w tornistrach z drewnianym stelażem bądź w skórzanych teczkach Obowiązkowo zakładaliśmy ciemnogranatowy fartuszek z białym kołnierzem. Nakładało się go na codzienny strój. Do czwartej klasy uczyła nas pani Maria Żak, potem moją klasą opiekowała się paniTeresa Paszczyk, która też uczyła fizyki Był tylko jeden język obcy rosyjski, uczył go pan Piotr Michno Rysunku uczyła nas pani Bukraba Lekcje religii prowadził ksiądz Ludwik Koziejowski. Dyrektorem szkoły był panTadeusz Prynkiewicz.
Opowiada:Anna Rowińska z domu Maruszak, PanieńszczyznaMówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Każda klasa uczyła się w jednej sali Po wejściu nauczyciela dzieci wstawały i witały się mówiąc „Dzień dobry” Siedzieliśmy według wzrostu, najczęściej dziewczynki zajmowały ławki z przodu, z tyłu zaś chłopcy. Lista obecności sprawdzana była raz dziennie na początku zajęć Na tablicy pisało się kredą Prace domowe zadawano codziennie, szczególnie z języka polskiego, matematyki, języka rosyjskiego W domu uczniowie musieli napisać wypracowanie, nauczyć się recytacji wiersza, odrobić ćwiczenia z matematyki, nauczyć się czytać po rosyjsku i na pamięć rosyjskich słówek Na pracach ręcznych uczyliśmy się ściegów, wyszywania, wycinaliśmy z papieru lub bibuły Na wuefie często graliśmy w siatkówkę, czasami była gimnastyka W szkole działał chór, który uświetniał uroczystości Prowadził go pan Michno. Mieszkałam niedaleko szkoły, więc chodziłam pieszo.
Spisał: Tymek Devereux
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Toczenie fajerki na drucie
Od urodzenia mieszkam na Smugach Miałam czworo rodzeństwa Czasy wojny były ciężkie Tatuś wykopał schron który nas uchronił w czasie przejazdu Rosjan Po wojnie mama zaprowadziła mnie pierwszy raz do szkoły , oj jak płakałam bo nie chciałam tam zostać. Dostałam elementarz i tornister tekturowy. Szkoła była na Majdanie Krasienińskim u Jurkowskich w domu, ale tylko 4 klasy Naszym nauczycielem był pan Stefaniak a do komunii przygotowywał nas ksiądz Bukowski Tam poznałam moją najlepszą koleżankę Krystynę Mieszkałyśmy na tej samej wsi więc razem chodziłyśmy do szkoły na 8.00 ok. 2 km, .Z Krysią w wolnej chwili wspaniale się bawiłyśmy. Zrobiłyśmy sobie kuchnię w leszczynie gdzie robiliśmy kanapki z masłem i czosnkiem, były pyszne Do piątej klasy poszłam do szkoły na Kopaninie Mieszkałam u wujka Jana Wrony obok szkoły więc miałam bardzo blisko Moim nauczycielem był Pan Wójtowicz. Czasami po zajęciach w szkole graliśmy wszyscy w zbijaka gałganianą piłką, czyli zrobioną z takich starych zniszczonych tkanin tzw gałganów Z Marysią, Jasią, Zygmuntem i Czesiem chodziliśmy zbierać orzechy było przy tym dużo śmiechu i zabawy Po drodze zachodziłam do dziadka Wawrzyńca po kawałek miodu Bawiliśmy się też w toczenie fajerki na drucie.Ten kto prowadził fajerkę dłużej wygrywał. W zimie z kolegami i koleżankami ze szkoły rzucaliśmy się śnieżkami albo braliśmy sztachety z płotu oraz wypchane sianem worki i zjeżdżaliśmy z górki Wakacje spędziłam w rodzinnym domu na Smugach, musiałam pomagać w gospodarstwie.Tam też mieliśmy różne zabawy ale najlepsza była zabawa w dom w schronie po wojnie. Przychodziły tam dzieci z okolicy i Krysia i Gienek Opowiadaliśmy sobie różne historie i gotowaliśmy coś do jedzenia na glinianym piecyku Zdrowo się jadło a życie było takie miłe
Spisał: Wojtek Jędrejek
Opowiada: Helena Jóźwiak z domu Zgierska, urodzona w 1933 roku, SmugiMówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Opowiada:Anna Golas z domu Ptasińska , ur. 21 lipiec 1941, Dąbrowica
Przygoda z księdzem
Jakie były ulubione zabawy?
Dziewczynki często po lekcjach spotykały się przy głównej szosie na rozmowy. Babcia opowiadała o zabawie na drodze w tak zwanym kurzu, polegała ona na bieganiu po nim i wzniecaniu go w górę Kiedy padał deszcz często dzieci biegały po błocie i się nim rzucały Babcia razem z koleżankami codziennie grała w klasy Achłopcy robili wyścigi fajerkami i grali w piłkę
Czy były zabawki i jakie?
Fajerka, kreda, piłka
Jak nazywały się koleżanki?
Helena Wronowa, Zosia Wartacz, Stasia Wysmulska
Ajak nauczyciele?
Pani Piotrowska (historia). Pan Świtaj (dyrektor matematyka), Pani Świtajowa ( biologia)
Jak wyglądał strój szkolny?
W młodszych klasach dzieci chodziły do szkoły zwyczajnie ubrane Nie było mundurków Pojawiły się dopiero później Każdy chodził w tym co miał
Jak wyglądała lekcja?
Lekcja trwała tyle samo co teraz 45 minut. Mieliśmy tablicę, kajet. Na początku używano ołówka do pisania Dopiero w czwartej klasie mogliśmy pisać stalówką Kałamarz z tuszem był w każdym biurku w takiej dziurce
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Jaka była odległość do szkoły?
Było to około 2 km, chodziłam pieszo
Co utkwiło w pamięci ze szkoły z tamtych lat?
Przygoda z księdzem katechetą BabciaAnia chodziła na lekcje religii Miała siostrę ciotecznąTeresę, która na lekcje nie chodziła. I ksiądz poskarżył się tacie babci, że ona na lekcje katechezy nie chodzi.Tata babci bardzo się zdenerwował i bardzo wlał babci za pomyłkę księdza Babcia od tamtej pory bardzo nie lubiła księdza
Spisał: Nikodem Kopyciński
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Dzieci zrywały chmiel
Pierwszą nauczycielką do IV klasy, była Pani Zuzanna Stępień (po mężu Kowalczyk), od V klasy Pani Marianna Michno. W tamtym czasie nie było dyrektora szkoły, tylko kierownik szkoły, nauczycielkami same kobiety. W pierwszej klasie kierownikiem szkoły był PanTadeuszTrynkiewicz (lub Prynkiewicz), następnie Pan Piotr Michno. W szkole były 2 piętra, 10 sal, kancelaria i pokój nauczycielski. Był sklepik, gdzie można było kupić przybory.
Opowiada: Piotr Grzegorczyk, urodzony w 1950 r, JastkówMówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Do klasy uczęszczało około 30 dzieci, a w całej szkole około 500 dzieci. Nauka w szkole podstawowej trwała 7 lat. Lekcje odbywały się sześć dni w tygodniu (od poniedziałku do soboty), zaczynały się o 8 rano. Pan Piotr mieszkał na Piotrawinie. Do szkoły miał około 2,5 km, trasę codziennie pokonywał pieszo, rodzice nie odprowadzali, ani nie odbierali dzieci ze szkoły. Stroje były różne, dzieci nie zmieniały butów w szkole, nie było szatni, a kurtki zostawiały na korytarzu na wieszakach. Książki: elementarz i książka do matematyki, były przekazywane z roku na rok, były obłożone, nie wolno było w nich pisać ani zaznaczać.
Przez dwie pierwsze klasy pisano ołówkiem, później stalówką i atramentem. W każdej ławce był otwór na kałamarz z atramentem. Pan woźny dzwonił ręcznym dzwonkiem na przerwę i na lekcje. Na przerwach bawili się w kółeczko, w berka, stary niedźwiedź mocno śpi, w „czarnego luda” (w zbijaka). Były stoły do ping-ponga, warcaby, szachy, a do wypożyczenia paletki, łyżwy i narty. W wrześniu dzieci po lekcjach chodziły na zrywanie chmielu w PGR, za to były kupowane sprzęty i pomoce naukowe do szkoły
Nie było stołówki ani sali gimnastycznej. Latem dzieci grały w piłkę nożną, siatkówkę, w szczypiorniaka, w zbijaka. Na boisku, w miejscu, gdzie obecnie jest nowa szkoła, była bieżnia i piaskownica do skoków w dal. Nie było bieżącej wody, czerpano ją ze studni za szkołą. W każdej klasie był piec kaflowy, w którym palono węglem. Toaleta była na dworze za szkołą. Za karę trzeba było stać lub klęczeć w kącie koło pieca. Gdy był duży mróz, duże opady śniegu, zajęcia były zawieszane na tydzień lub dwa. Nie było tornistrów, za to były skrzyneczki drewniane ze skórzanymi paskami. Zimą na tych skrzyneczkach świetnie zjeżdżało się z górki. W klasie były dzieci o imieniu Olek, Staś, Mietek, Henio, Waldek,Tereska, Halina, Janinka, Zosia. Dwa razy w miesiącu przyjeżdżało kino objazdowe pana Bielaka.
W szkole było fajnie i wesoło. Były zabawy choinkowe iAndrzejkowe.Trzy dni przed Wigilią rozpoczynały się ferie świąteczne, które trwały aż do Nowego Roku. Przed świętami Bożego Narodzenia chłopcy myli podłogi w szkole, a dziewczynki na wiosnę myły okna. W szkole było światło, a w domu jeszcze nie i trzeba było odrabiać lekcje przy lampie naftowej albo przy świecach.
Spisał: Ignacy Mitura
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Gra w klipę
Pochodzę z wielodzietnej rodziny, mam cztery siostry i jednego brata. Jestem najstarszą z rodzeństwa. Mieszkaliśmy w Kolonii Moszna, potocznie nazywanej Czarnymi Pomiarami. Do szkoły podstawowej wTomaszowicach zaczęłam chodzić w 1959 r. Szkoła mieściła się wówczas w pałacu, w którym mieszkała kiedyś rodzina Ostromęckich. Dyrektorem szkoły był Florian Kowal. W klasach 1-3 moją wychowawczynią była Zofia Jasieńczak. Do szkoły musiałam chodzić pieszo, przez łąki, tzw. skrótem, około 2 km. Czasami, jak było bardzo zimno, do butów mamusia wkładała mi słomę, żeby było mi cieplej. Za tornister służyła mi teczka zrobiona, jakby z grubej impregnowanej tektury, połączonej pasami skórzanymi. W szkole nie zmienialiśmy obuwia, prawdopodobnie dlatego, że podłoga była pomalowana taką czarną substancjąmoże przepracowanym olejem? Zimą przed lekcjami pani woźna musiała napalić w piecu, żeby było nam ciepło.
Opowiada: Grażyna Stróżek, z domu OgórekMówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Siedzieliśmy w drewnianych ławkach posiadających otwór na kałamarz. Stolik był połączony z siedziskiem. W szkole nie było łazienki - był za to tzw. kącik czystości, wyposażony w stolik z miską z wodą, mydło i ręczniki. W starszych klasach uczyli mnie między innymi tacy nauczyciele: Bolesław Rola- matematyki, Janina Rolaśpiewu, robótek ręcznych - Janina Kowal, natomiast Jadwiga Modzelewskaprzyrody. Bardzo dobrze pamiętam lekcje kaligrafii - była to bardzo wymagająca sztuka pisania, tym bardziej, że pisaliśmy piórami ze stalówkami. W szkole na przerwach, dużo czasu spędzaliśmy na dworze, graliśmy w klasy, dwa ognie i zbijaka, skakaliśmy w gumę. Najfajniejszą grą była klipa - gra polegająca na podbijaniu kijkiem - wyglądającym jak łopatka , drewienka zaostrzonego po obu końcach.To była świetna zabawa. Po szkole często musieliśmy pomagać rodzicom w gospodarstwie i opiekować się młodszym rodzeństwem. Jednakże znajdowaliśmy czas na wspólne zabawy, chociażby po żniwach budowaliśmy sobie kryjówki ze snopków słomy. Chodziliśmy nad rzekę łowić raki. Bardzo miło wspominam swoje dzieciństwo.
Spisał: Błażej Stróżek
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Opowiada: Teresa Sagan, ur. 1954 r., PanieńszczyznaNa przerwach graliśmy w ping ponga
Naukę w Szkole Podstawowej w Jastkowie rozpoczęłam w 1961 r. Na szczęście do szkoły nie było daleko, zaledwie kilkaset metrów. Budynek nie wyglądał tak jak obecnie. Dzieci uczyły się w starej jego części - nowa, wraz z salą gimnastyczną, została dobudowana później. Mimo wszystko, jak na owe czasy był to pokaźny, jasny gmach z wieloma oknami na korytarzach i w salach lekcyjnych. Na początku drewniane podłogi pokrywane były ciemną substancją konserwującą. Dzieci i nauczyciele chodzili po budynku w butach. Należało uważać, żeby się nie przewrócić, bo substancja bardzo brudziła ubrania. Do szkoły chodziliśmy w czarnych lub granatowych fartuszkach z białymi kołnierzykami. Pamiętam nasze zaskoczenie, gdy pewnego września wróciliśmy po wakacjach. Okazało się, że w budynku przeprowadzono remont. Szkoła zyskała nowe, piękne podłogi. Zrobiło się przytulniej, a my mogliśmy zmieniać obuwie, w którym przychodziliśmy do szkoły na wygodniejsze kapcie. W zimie sale i korytarze ocieplane były piecami kaflowymi. Do toalety jednak musieliśmy wychodzić na zewnątrz. W każdej sali znajdował się “kącik
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
czystości”, czyli wiadro z wodą, miednica i mydło. W klasie siedzieliśmy w połączonych z siedziskiem ławkach. W blatach wywiercone były otwory na kałamarze.
Dzieci pisały stalówkami w obsadkach, maczając je w atramencie. Trzeba było bardzo uważać, by nie zrobić kleksów. Nauczyciele dużą wagę przywiązywali do estetyki pisma. Pani, która uczyła mnie w młodszych klasach nazywała się Genowefa Węcławska, a moją koleżanką była Marysia Tarnowska. Gdy było ciepło na przerwę i zajęcia wychowania fizycznego wychodziliśmy na boisko. Młodsze dzieci bawiły się w kółeczku z panią, starsze grały w zbijaka lub dwa ognie. Zimą przerwy i lekcje w-fu spędzaliśmy na korytarzu, na którym stał stół do ping ponga. Ówczesny kierownik szkoły, pan Piotr Michno (człowiek wielce poważany w środowisku lokalnym), bardzo lubił sport. Pamiętam, że często na przerwach zdarzało mu się grać z nami w tenisa stołowego.
Gdy kończyły się lekcje i wracaliśmy do domu, trzeba było najpierw pomóc rodzicom w pracach gospodarskich i dopiero później odrobić lekcje. Nauka odbywała się początkowo przy lampach naftowych. Jednak pomimo ówczesnej biedy, skromnych przyborów szkolnych i strojów tamte czasy wspominam miło. Lubiłam chodzić do szkoły, dobrze się uczyłam. Wtedy potrafiliśmy cieszyć się z najmniejszego drobiazgu.
Spisała: Natalka Marcowska
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Piłka nożna i pikor
Szkoła, do której uczęszczał pan Leszek mieściła się w Snopkowie. Droga do budynku szkolnego wynosiła około 2,5 kilometra. Należało ją pokonać pieszo. Szkoła była niewielka. W tamtych czasach prężnie działały w niej organizacje skupiające młodzież, takie jak: drużyna zuchów ZHP oraz drużyna harcerska ZHP. Harcerze należący do zrzeszenia nosili specjalny strój harcerski: zielono – szary mundurek, pasek, zieloną chustę oraz czapkę z daszkiem. Harcerze nosili również przy sobie finki, czyli niewielkie noże turystyczne w skórzanych pochewkach.
Opowiada: Leszek Jarmuł, lat 70, SnopkówMówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Na co dzień do szkoły młodsze dzieci chodziły w krótkich do pasa granatowych fartuszkach z białymi kołnierzykami. Starsi uczniowie zakładali takie stroje, jakie akurat mieli w domu. Najważniejsze, aby do ubrania przyszyta była tarcza z nazwą szkoły. Kierowniczką placówki była w tym czasie pani Irena Backiel, która uczyła języka rosyjskiego. Inni nauczyciele, których zapamiętał pan Leszek to: pani Krystyna Kowalczyk (geografia), pani Janina Sadke (biologia), pani Zofia Sadke (język polski) oraz pani Władysława Garncarz (chemia). Popularnymi grami w tym okresie była piłka nożna i pikor Pikor była to gra zespołowa, w którą mogła bawić się dowolna liczba uczestników Jeden z nich był pasterzem pozostali – wilkami. Każdy z graczy grał za pomocą około półmetrowego kija. Celem gry było “zbicie” kija należącego do pasterza. Jak w każdej grze i tutaj obowiązywały zasady fair play. Najważniejszą z nich było zachowanie bezpieczeństwa uczestników. Koledzy i koleżanki z klasy, których zapamiętał pan Leszek, i z którymi bawił się w szkolnych czasach to: Jan Wójcik Siwy,Andrzej Ciorgoń,Teresa Olszewska, Halina Przychodzeń, Jadwiga Głuszak. Nasz bohater bardzo miło wspomina te lata.
Spisała: Oliwka Jabłońska
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Sagan,
lat 69, ŁugówNie mieliśmy pieniędzy na zabawki
Urodziłem się w Ługowie, gdzie w dzieciństwie mieszkałem z mamą i dwiema starszymi siostrami.Taty nie znałem, gdyż zmarł, gdy miałem zaledwie dwa lata. Szkoła, do której uczęszczałem mieściła się w Ożarowie, około 2 km od domu. Codziennie chodziliśmy tam na piechotę. Obecnie szkoła nosi imionaAnny i Andrzeja Nowaków, zasłużonych nauczycieli tej placówki. Znałem osobiście pana Andrzeja, który uczył mnie historii. We wczesnych latach szkolnych moją nauczycielką była pani Helena Nowak.
Wtedy nauka w klasach początkowych trwała cztery lata. Budynek szkoły był w tamtych czasach ogrzewany piecami kaflowymi, które znajdowały się w każdej klasie. Pomimo, że szkoła była niewielka, mieliśmy salę gimnastyczną, gdzie zimą odbywały się lekcje wychowania fizycznego. Wraz z kolegami graliśmy w piłkę nożną i dwa ognie. Gdy nadchodziła wiosna zajęcia przenosiły się na zewnątrz. Pamiętam jak dziś sytuację, gdy grając z chłopakami w piłkę wybiłem szybę w jednej z sal. Pan kierownik bardzo się wtedy zdenerwował. Kazał mi przynieść do szkoły nową szybę, którą będzie można wstawić zamiast tej pękniętej. Bałem się przyznać do tego mamie, więc w tajemnicy wyjąłem szybę ze starej szafki stojącej w domowej komórce.
WitoldMówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Mama zorientowała się po kilku tygodniach, ale okno w szkole do tej pory naprawiono. Nie było poważniejszych konsekwencji tego wydarzenia. Być może pan kierownik przymknął nieco oko na całą sprawę, zważywszy, że byłem dobrym uczniem i raczej nie sprawiałem problemów wychowawczych. Kary jednak stosowano bardziej dotkliwe niż dziś. Za złe zachowanie można było dostać drewnianą linijką po rękach albo zostać po lekcjach “w kozie”. Trzeba było wtedy siedzieć w sali i odrabiać lekcje lub pisać to, co kazał nauczyciel. Pismo musiało być bardzo staranne, a ponieważ pisaliśmy obsadką zmoczoną w atramencie, często w zeszytach zdarzały się kleksy.
Po powrocie ze szkoły prace domowe odrabialiśmy przy lampie naftowej. Siostry i ja siadywaliśmy przy jednym stole i uczyliśmy się. To one pomagały mi w lekcjach. Mama zajęta była pracami w gospodarstwie. Gdy wykonałem swoje obowiązki miałem czas na zabawę. Bawiłem się zabawkami własnoręcznie wykonanymi z przedmiotów dostępnych w domu: pudełek po zapałkach, szpulek po niciach. Zamiast kleju używałem mąki rozrobionej z wodą. Nie mieliśmy pieniędzy na zakup zabawek, ale myślę, że samodzielne ich wykonanie bardzo rozwijało wyobraźnię. Uważam, że brakuje tego współczesnym dzieciom.
Spisał: Bartek MarcowskiMówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Próbny rocznik
Planowo powinnam rozpocząć naukę w 1939 roku, jednak ze względu na wybuch II Wojny Światowej rozpoczęcie mojej nauki zostało przesunięte o rok później tj na rok 1940 W tamtym czasie w szkole nie został utworzony oddział klas pierwszych. Ze względu na sytuację i zajęcie budynku przez wojsko czasami odbywaliśmy zajęcia w nieistniejącym już budynku remizy Straży Pożarnej w Jastkowie Mieścił się on naprzeciwko starej siedziby Biblioteki Publicznej w Jastkowie, w miejscu gdzie obecnie jest zatoczka przystanku autobusowego.
Dzieci z mojego rocznika po raz pierwszy mogły uczęszczać do 8 klas Dotychczas szkoła w Jastkowie prowadziła edukację dla 7 klas Byliśmy tzw „próbnym rocznikiem” 8 klasa była dla chętnych, tzn można było wybrać czy zostaje się w 8 klasie tutaj na miejscu, czy kończy 7 i dalszą część nauki pobiera w szkole w Lublinie. Ja ukończyłam szkołę kończąc 8 klas w 1948 roku Czy szkoła dawniej różniła się od tej dzisiejszej? Oczywiście były pewne różnice Po pierwsze nie mieliśmy typowych książek Uczyliśmy się z tzw „płomyków”, które były pewnego rodzaju broszurami. Oryginalna książka była tylko 1 i miał ją nauczyciel. Uczyliśmy się podobnych przedmiotów jak teraz np polskiego czy matematyki Wyjątkiem, była historia, której nie było w podstawie programowej Jej nauczanie było nieoficjalne i potajemne Do szkoły chodziliśmy w ciemnych fartuszkach z białymi, zapinanymi na guziki kołnierzykami. Były one nakładane na normalne ubranie. Fartuszki chłopców sięgały bioder, zaś dziewcząt przed kolano
Opowiada: Marianna Kowalska, z domu Chojnowska, ur. 1932 r.Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Ówczesne plecaki różniły się od tych obecnie Chłopcy mieli tzw „szkatułki” czyli drewniane skrzynki, zakładane na plecy Dziewczynki nosiły swoje rzeczy w chusteczkach Piórniki również były drewnianymi skrzynkami.
W pierwszej klasie pisano jedynie ołówkiem W kolejnych latach piórnik zawierał również stalówki, które były odpowiednikiem dzisiejszego długopisu Mieliśmy również kredki woskowe.
Kolejna różnica dotyczyła nauczycieli Stosowanie kar cielesnych było normą Osoby nieposłuszne musiały stać lub klęczeć w kącie Można było dostać „łapę”, czyli uderzenie wewnętrznej strony dłoni, drewnianą linijką lub piórnikiem Czasami ze względu na chorobę nauczyciela lub nieobecność dużej liczby uczniów łączono klasy, np. 1 i 2. Po za tym było wiele podobieństw Lekcje trwały 45 minut z przerwami Szkoła w Jastkowie była dla nas „nową szkołą”, ze względu na fakt, że budynek został wybudowany przed wojną. Dzieci z innych miejscowości tj. Snopkowa, Sieprawek czy Natalina miały zorganizowaną naukę w domach do 5 klasy włącznie. Kolejne lata uczono w Szkole Podstawowej w Jastkowie W czasach kiedy chodziłam do szkoły klasy szkolne mieściły się na 1 piętrze W części parterowej funkcjonowała jedynie kancelaria. Pozostałe pomieszczenia były zajmowane przez wojsko Każda z klas była ogrzewana piecem kaflowym, w którym rozpalał pan woźny Boczne, prawe skrzydło zostało dobudowane później Mieściły się tam mieszkania dla nauczycieli Z tyłu za szkołą, gdzie obecnie funkcjonuje Klub Seniora, znajdowały się pomieszczenia gospodarcze, należące do szkoły tj. kurniki itp.
Spisała: Ula Zawada
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Hokej na polu
MójdziadekKrzysztofKozłowskiodurodzeniamieszkawPanieńszczyźnie.Kiedybyłmały tobawiłsięinaczejniżjateraz.Niemiałklocków Lego.Zimągrałwhokeja.Nanaszym poluzbierałasięwoda,którapomrozachzamieniałasięwlodowisko. Dziadekodrywałodstaregobutaobcas,którysłużyłzakrążek.Potrzebnybyłtakżekawałek wygiętegokija,którymodbijałosiękrążek.Nawiosnę,gdyprzychodziłyroztopy,to lodowiskozamieniałosięwjeziorko.Dziadekzrodzeństwempływaliponimwbali, odpychalisiękijem.Dziadeklubiłtakżepuszczaćnawodętratwy,któresamzbudował. Latemgrałzkolegamiwpiłkęnożnąlubpalanta.Mniejszedziecibrałykołoodroweru,bez szprychikijodługościok.50cm.Popychałykołokijemibiegałyzanimpopodwórku. Możnabyłotakżepożyczyćodbabcizkuchniwęglowejnajwiększąfajerkęipogrzebacz. Fajerkętoczyłosięprzedsobąprzypomocydłoni,pogrzebaczemlubgrubymdrutem wygiętymnakońcuwhak.Jakbyłobardzogorącotoszlidorzekiwykąpaćsię.Jakpadał deszcztodziadekgrałwkarty,wwojnęalbowpaństwa-miasta.
Spisał:WojciechChomicki Opowiada: Krzysztof Kozłowski, lat 66, z PanieńszczyznyMówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Skakanka ze starych sznurów
Swoje dzieciństwo zapamiętałam bardzo dobrze, ponieważ jestem najstarszą z ośmiorga rodzeństwa i większość czasu pragnęłam poświęcać na zabawie niż na pomocy mamie. W trakcie wojny miałam 7 lat. Nie wiele pamiętam ponieważ rodzice nie mówili w domu na ten temat, a w szkole również nauczyciel nie zajmował naszych głów tą sprawą. Wiedziałam że jest wojna, ale że daleko od nas.
Opowiada: Aleksandra KielakMówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
W szkole bawiliśmy się w różne zabawy. Chłopcy grali w piłkę na boisku. Boisko było obok szkoły, raczej to można nazwać placem zabaw, bo był to boisko bardzo małe, ale dla nas dzieci, to zawsze było nasze boisko. Ja z koleżankami skakałyśmy na skakance zrobionej ze starych sznurów od prania. Graliśmy w klasy narysowane na ziemi. Bardzo często pani robiąc nam przerwy w trakcie lekcji, pozwalała nam bawić się w berka. Wracając do domu ze szkoły chodziłam na tak zwane skróty. Oczywiście to nie była skrócona droga, ale dla mnie dziecka było to oderwanie od rzeczywistości. Skróty prowadziły koło stawów. Rosły tam stare wierzby, nie wiem, ile one mogły mieć lat, ale były bardzo dużymi drzewami. Ich gałęzie dotykały lustra wody. Łapałam się tych gałęzi i huśtałam nad wodą. Bardzo często wracałam do domu mokra jak kura, ale było warto.
W domu pomagałam mamie. Były to różne zajęcia, jak w gospodarstwie. Wypasanie krów na łące, pomoc w praniu, opieka nad rodzeństwem. Nie miałam zbyt dużo czasu na zabawę. Z rodzeństwem bardzo często ganialiśmy kury mamy, kto ile kur zagoni do kurnika. Często kończyło się to ucieczką przed kogutem. W wieku 8 albo 9 lat musieliśmy się wyprowadzić pod Szczecin ponieważ zmarł mój tato i drugi mąż, mamy znalazł nam tam drugi dom. Od tego czasu bardzo wydoroślałam, czułam się odpowiedzialna za rodzeństwo. Swoje dzieciństwo zapamiętam pomimo okresu wojny, czy odejścia taty jako cenną lekcję życia. Obecnie mieszkam w Warszawie, jestem babcią i prababcią. Jednak zawsze ciągnie mnie w moje rodzinne strony. I powtarzam swoim wnukom, że okres dzieciństwa to najważniejsze co macie i wykorzystajcie to najlepiej jak potraficie.
Spisał: Szymon ZuchniarzMówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Opowiada: Walentyna Nowocień, MarysinSzkoła w Marysinie
Z sentymentem wspominam pracę w małej szkole w Marysinie, do której uczęszczały dzieci z klas I-III i „zerówki”. Klasy były łączone ze względu na małą liczbę uczniów. Warunki nauki i pracy trudne: budynek drewniany, piece kaflowe w salach, korytarzyk nieogrzewany, toalety na zewnątrz budynku, mimo to na twarzach dzieci gościł uśmiech.
Wychowankowie byli pod moją opieką podczas wszystkich przerw, w czasie których chętnie spędzali czas na świeżym powietrzu hasając i bawiąc się. Wystarczyło kawałek kredy, guma, skakanka, kilka kapsli i zabawa stawała się przednia. Zabawy ze skakanką, zabawa w klasy, gumę czy wyścigi z kapslami były wówczas popularnymi zabawami skocznymi. Oczywiście bardziej cieszyły się uznaniem dziewczynek niż chłopców
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Chłopcy woleli zabawę w kapsle czy zbijaka. Wszystkie dzieci natomiast uwielbiały bieżne zabawy podwórkowe – zabawę w chowanego, w zbijaka, berka kucanego, berka zaczarowanego, Baba Jaga patrzy, gąski do domu, piłka parzy, czy zabawę w czarnego luda. Przy mniej sprzyjających warunkach atmosferycznych dzieci potrafiły równie wspaniale, co na podwórku bawić się w klasie, organizując zabawy w kółeczku, najczęściej w starego niedźwiedzia, kotka i myszkę, kółko graniaste, ojca Wirgiliusza, czy bardzo lubiane zabawy takie jak: chodzi lisek koło drogi, mało nas do pieczenia chleba, baloniku mój malutki, mam chusteczkę haftowaną, pomidor, głuchy telefon. Bawiły się wspólnie dziewczynki i chłopcy. Podczas zabaw dało się zaobserwować pełną integrację wśród dzieci, chęć wspólnego obcowania i organizowania zabaw ku własnej uciesze. Wszystkie te zabawy i gry ćwiczą refleks, koncentrację uwagi i jej podzielność, uczą współpracy i samodzielnego rozwiązywania konfliktów ora umiejętności wygrywania, ale także ponoszenia porażek.
Spisała: Barbara Podstawka
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
- Czy pamięta Pani jakąś ciekawą przygodę, która się w tym okresie w szkole wydarzyła?
Na wiosnę przewożono dzieci wozami z końmi, bo były wielkie zaspy.
- W jakie zabawy bawiła się Pani z przyjaciółmi?
- Najczęściej graliśmy w piłkę oraz w dwa ognie
- Czy było coś szczególnego i ciekawego w wyprawce szkolnej?
Szkoła dostawała margarynę i wzięty z domu chleb, można było sobie nią posmarować, były drewniane teczki lub owijało się książki w chustkę.
-Aczy uważa Pani, że edukacja w tamtych czasach była lepsza niż teraz, jeżeli tak to dlaczego?
- Dawniej była dyscyplina, w szkole bardziej od uczniów wymagano
- Jaki były relacje nauczycieli z uczniami?
Niektórzy nauczyciele byli bardzo wymagający, a niektórzy byli przyjaźnie nastawieni wobec uczniów.
Czy były jakieś wyjazdy i tradycje w klasie?
- Chodziliśmy na piechotę do kina, które znajdowało się w mieście. Na choinkę były tańce i zabawy.
Spisały:Alicja Michalczuk iAnna Podgórska
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Opowiada: Alina Mazurek lat 68, Dąbrowica
Z górki na pazurki
- Dzień dobry, gdzie Pani chodziła do szkoły?
Dzień dobry, chodziłam do szkoły im Bolesława Prusa w Płouszowicach, od pierwszej do ósmej klasy
Czy pamięta Pani śmieszne sytuacje ze szkoły bądź młodości?
- Oczywiście, pamiętam jak przeważnie wTłusty Czwartek robiliśmy psikusy Smarowaliśmy klamki pastą do zębów albo farbą. Również podczas gry w tenisa zdarzały się śmieszne momenty
- Czy pamięta Pani zabawy, które były najpopularniejsze wśród dzieci i młodzieży po wojnie?
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
- Jedną z bardziej popularnych gier był tenis Graliśmy w niego na boisku szkolnym Z kolei podczas lekcji w-f zimą - wychodziliśmy na dwór, żeby pozjeżdżać z górek Wypychaliśmy worki słomą lub sianem lub wypożyczaliśmy szkolne sanki. Graliśmy także w hokeja, na zamarzniętej rzece niedaleko naszej szkoły Bardzo dobrze wspominam tamte chwile -Jakie zwyczaje panowały wtedy u Pani w szkole?
Pisanie po ławkach oraz krzesłach było zabronione, jeśli ktoś je ubrudził musiał sam je wycierać Uczniowie mieli obowiązek chodzić w mundurkach Mój mundurek składał się z białego fartuszka oraz kołnierzyka i czarnej lub granatowej koszuli.
- Ile miała Pani rodzeństwa ?
Miałam piątkę rodzeństwa, trzech braci i dwie siostry.
Jak wyglądały Pani zabawy z rodzeństwem?
Bawiliśmy się w podchody i chowanego oraz graliśmy w piłkę. Przebywaliśmy całymi dniami na świeżym powietrzu, rzadko siedzieliśmy w domu bez żadnego zajęcia Podchody były naszym ulubionym zajęciem, zawsze sprawiały nam najwięcej radości
- Jak wspomina Pani lata swojej młodości?
- Bardzo dobrze wspominam czasy szkoły i beztroskich zabaw Chciałabym cofnąć się w czasie i od nowa przeżyć swoje dzieciństwo.
Spisały: Wiktoria Wrona, Nina Dylon i Maja Mazurek
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Opowiada: Kazimierz Gołofit
Zabawki z łusek po amunicji
- Dziadku, czy mógłbyś mi opowiedzieć o zabawach z twojego dzieciństwa?
Pewnie Cóż wprawdzie nie mieliśmy takich zabawek ani telefonów, jak wasze pokolenie, ale za to potrafiliśmy wymyślić zabawę z użyciem najprostszych przedmiotów
Na przykład jakich przedmiotów?
Używaliśmy kamyków, patyków, a kiedy byłem już trochę starszy, to razem z moimi kolegami szukaliśmy łusek lub nawet porzuconej amunicji i broni, a potem je chowaliśmy w różnych kryjówkach.
- Naprawdę?
Tak, ale tak naprawdę to najwięcej bawiliśmy się w różnego rodzaju zabawy
- Jak się nazywały te zabawy?
Planszowe z guzikami zamiast pionków, chowany, ganiany, kopany, hacele, niestety nie pamiętam już wiele z tamtych czasów
Dziękuję Ci dziadku, że się ze mną swoimi wspomnieniami podzieliłeś.
Cieszę się , bo już dawno chciałem o tym z tobą porozmawiać
Spisał: Daniel Wrona
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Opowiada: Eugeniusz Wacko, lat 71
Gra nożyk
Dziadku jakie zabawy były po II wojnie światowej?
- Mieszkaliśmy na wsi, więc nie było światła, a na wsi bardzo dużo dzieci, więc graliśmy w dwa ognie lub w palanta
Ajakieś zabawki mieliście?
Bawiliśmy się fajerkami na przykład, chodziło o to, że do fajerki przyczepiało się kawałek drutu i staczało się je z górki, później używaliśmy obręczy z kół rowerowych Graliśmy też w grę o nazwie nożyk, polegało to na tym, żeby rzucić nożykiem tak, by ostrze noża wbiło się w ziemię, ale można było też robić różne sztuczki tym nożykiem np aby wbił się główką w ziemię
Apodczas pracy na polu bawiłeś się czasem?
Podczas pasania krów puszczaliśmy łódki w rzeczkach, obok których pasły się krowy, czasami chodziliśmy też z rodzicami na wykopki Wtedy raczej nie było czasu się bawić
Spisał: Mikołaj Okoń
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Opowiada: Zofia Łuka, 69 lat, Ługów
Gra w klasy
W tych czasach nie było jeszcze telewizji ani telefonów, więc bawiliśmy się w klasy Graliśmy w piłkę, w dwa ognie lub w zbijaka. Wieczorami graliśmy w własnoręcznie robione warcaby, za pionki służyły orzechy. Pamiętam jak tato zrobił mi tekturowego pajaca, który ruszał rękami i nogami. Gdy miałam 7 lat, poszłam do pierwszej klasy Szkoły Podstawowej w Ożarowie Do szkoły miałam cztery kilometry i chodziłam na piechotę. Czasami zimą, tato zawoził mnie na saniach. Uczyliśmy się na dwie zmiany. Starsze klasy od ósme,j a młodsze od jedenastej lub dwunastej, ponieważ było zbyt mało sal lekcyjnych
Szkoła była ogrzewana kaflowymi piecami, a że na lekcji marzliśmy, bo w klasach było zimno, to na przerwach przepychaliśmy się do pieca Wszystkie dzieci miały granatowe fartuszki z białymi kołnierzykami. Moją wychowawczynią była Pani Helena Nowakowa, którą bardzo lubiłam. Od piątej klasy wychowawczynią została Pani Alfreda Lesiuk. Rosyjskiego i historii uczył nas pan Andrzej Nowak. Szkołę i nauczycieli wspominam bardzo dobrze, chociaż byli bardzo wymagający Kiedyś nie umiałam tabliczki mnożenia i musiałam zostać po lekcjach i się jej nauczyć. Z koleżankami spotykałyśmy się, chodząc do siebie. Do dziś pamiętam wszystkie nazwiska z mojej klasy, a było nas 24. Wiele z moich koleżanek i kolegów zostało w Ługowie i Ożarowie
Spisała: Klaudia ŁukaMówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Opowiada:MariannaWoś, 69lat,Miłocin
Po wsi chodzili Romowie
Miałamdwóchstarszychbraci,jabyłamnajmłodsza Namałymgospodarstwieznajdowałysię:krowy, świnie,kury,koguty,kurczaczki,gęsi Hodowaliśmyteżbaranyiowce Lubiłamgraćwpiłkęnp w dwaognie,wodbijaniepiłkiościanę,wpaństwa miasta.Razemzkoleżankami:Teresą,Lucynąoraz drugąTeresąlubiłyśmyskakaćnaskakance.Uwielbialiśmybawićsięwciuciubabkęiwchowanego. Czasemwspinałyśmysięnadrzewa Oczywiście wszystkiezabawyodbywałysięnadworze
Kiedyśniebyłoelektronikiitrzebabyłosamemuwymyślaćgry.Byłamorokstarszaodswoich koleżanek,jednaknajwyższa byłaTeresaWójcik Wszystkiemieszkałyśmy bliskosiebie,więcbyło wesoło Wszkole bawiłyśmysięnawychowaniufizycznym,ponieważpodczas dziesięciominutowychprzerwdzieciodpoczywały ijadły,boniemiałyobiadów,takjakterazitrzeba byłosobiesamemuprzynieśćcośdojedzenia.
Ulubionymiprzedmiotamibyły:polski,rosyjskiorazplastyka Abydojśćdoszkoły,musiałam pokonaćpółkilometra.Kiedyśniebyłoulicy,trzebabyłoiśćpobłocie.Czasamigubiłosięwnimbuty ibyłakoniecznośćpowrotudodomu.Pewnegorazu,kiedy miałam5lat,wzięłamtornisterbratai chciałampójśćdoszkoły,aleposzłamniewtęstronęcotrzeba Innymrazembałamsiępójśćz powrotemdodomu,bopowsichodziliCyganie,czylidzisiejsiRomowie Kradlioniwszystko,coim sięudało.Dziecidoszkołymusiałynosićfartuszkiitarczenarękawie.
Spisała:NadiaPiątek
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Opowiada: Waldemar NakoniecznyTrzy kilometry do szkoły pieszo
Urodziłem się w roku 1955 w Nałęczowie Pochodzę z Ożarowa W latach 1962 1970 byłem uczniem Szkoły Podstawowej w Ożarowie Moją pierwszą wychowawczynią była pani Helena Nowak. Kierownikiem szkoły był Andrzej Nowak. Patrząc z perspektywy czasu, szczególnie wspominam kolegę Zenona, na którego zawsze mogłem liczyć, zarówno w zabawie, jak i w drodze do szkoły Mieszkaliśmy w niedalekim sąsiedztwie Do szkoły chodziło się pieszo, tak latem jak i zimą. Codziennie pokonywałem trzy kilometry w jedną stronę Strojem szkolnym, który obowiązywał zarówno chłopców jak i dziewczęta, był mundurek z białym kołnierzykiem pod szyją Miałem dużo kolegów I koleżanek Lubiłem grać w piłkę nożną, bawić się w ganianego, gdyż w tamtych czasach nie mieliśmy tabletów i konsoli. Telefon stacjonarny był tylko w szkole, służył do komunikowania się w nagłych wypadkach Zimą chodziliśmy na łąki, tam jeździliśmy na łyżwach Oprócz nauki i zabaw, pomagałem rodzicom w różnych pracach polowych i w domu. W drugiej klasie uczyła mnie pani Irena Kuzioła a od trzeciej do ósmej pan Andrzej Kępiński
Spisała: Maja WójcikMówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Opowiada: Henryka Czubak z domu Kowalik, 69 lat, Ożarów
Mam chusteczkę haftowaną
Uczęszczałam do Szkoły Podstawowej w Ożarowie. To około 3 kilometry od miejsca zamieszkania. Wychowawczynią była Alfreda Lesiuk. Nauczycieli, których pamiętam to między innymi: Anna Nowak, Andrzej Nowak, Andrzej Kępiński, Helena Masicz oraz pani Mizińska. Szkolnym strojem był mundurek - granatowy fartuch z białym kołnierzem zapinanym na guziki. W ławce siedziałam z Wiesławą Błaszczak. Pamiętam również innych kolegów i koleżanki z klasy:Wiesławę Salamandrę, Danutę Reszkę, DanutęŁukasik,Zofię Wójcik, Krzysztofa Tkaczyka, Krzysztofa Gagosia, Tadeusza Smolaka i Tomasza Nakoniecznego. Klasy były liczne - około 30 osób. Po zajęciach wszyscy wracaliśmy do swoich domów, najczęściej w dosyć dużych grupach. Zabawy, które często wspominam to: „Mam chusteczkę haftowaną”, „Berek”, „Chowany” i gra w karty - „Piotruś”. Dzieci pomagały rodzicom, ale każdą wolną chwilę spędzały z rówieśnikami. Wszyscy prowadzili bardzo aktywny tryb życia, dużo biegali, skakali, jeździli na rowerze i spacerowali.
Spisała: Paulina Włodarczyk
Mówiona Historia Ziemi Jastkowskiej
Opowiada:Anna Pasternak z Ożarowa Lalkiz kwiatów
SzkołępodstawowąwOżarowie ukończyłamw1954r.Moiminauczycielami,których pamiętambyli:AnnaNowak,AndrzejNowak,paniodmatematyki-IrenaKuziołaorazMaria Szurkówna.Mojeżycieniewyglądałojakteraz.Niebyłotelewizorów,radia,komputerów, telefonów.Społeczeństwobyłoinne.Chodziliśmydokoleżanek,kolegównawsi.Bawiliśmy sięwchowanegoiberka.Graliśmywpiłkę.
Niemieliśmywtedyrowerów.Robiliśmyzkwiatkóworazliściróżnedrobiazgi,lalkinajczęściejzkwiatumaku,ponieważciężkobyłoojakieśzabawki.Wszkolepodczas zimowychlekcjiwychowaniafizycznegojeździliśmynasankachinartach.Wchodziliśmyna górkiizjeżdżaliśmy.Czasemteżwychodziliśmynałyżwyobokszkołynastawy.Jeździliśmy nawycieczki.Ubieranonaswniebieskiefartuszkizbiałymkołnierzykiem.Życiejako dzieckonawsiniebyłociekawe,należałoiśćwpoleipomagaćrodzicomwgospodarstwie. Ciężkobyłosięuczyć,ponieważniebyłoświatła.Musieliśmyuczyćsięprzylampcenanaftę. Tamtelatabyłytrudne.Wspominamjejakociężkiokreswmoimżyciu.
Spisała:ZuzannaPacek