Reklama
Dowiedz się więcej w Internecie –
Reklama
www.naszraciborz.pl
Tygodnik bezpłatny 18 lutego 2011
Rok IV, nr 7 (113) ISSN 1689-5606 www.naszraciborz.pl
10 tys. egzemplarzy NAJWIĘKSZY NAKŁAD W POWIECIE
W numerze ponadto:
Nie pobłażali
kierowcom i pijakom
O 87,5 tys. zł wzrósł budżet naszego mias ta. Pieniądze pochodzą z mandatów, jakie w ubiegłym rok u na łamiących prawo mieszkańców nałożyli strażnicy miejscy. Na jwięcej, bo aż 45 tys. zł wpłynęło do kasy za wykroczenia w ru chu drogowym. Mundurowi nie pobłażali też pijącym pod chmu rką.
Z piosenką wyśpiewaną
Czytaj strona 8
Czesi liczą na miliony w Lott o
Uwielbiają polskie sło dycze, szczególnie kró w soboty chętnie zag wki, ponadto lądają do naszych skl epów wędliniarskich a w drodze powrotn , ej do samochodów ob owiązkowo zahaczają o kolekturę Lotto , szczególnie wtedy, gdy mamy wielką ku mulację. Kiedyś ich było więcej, a dziś zn ów wracają do Raciborza. Kto? Czesi.
przez wnuczętabezradnie ręce
Czytaj strona 13
Wiceminister rozłożył
50-lecie ślubu świętowało w środę w raciborskim USC sześć par. – Kiedyś była praca, działka, kolejki i dzieci. Nie było nawet czasu, by myśleć o rozwodzie. Takie głupoty do głowy nie przychodziły – twierdziły zgodnie jubilatki. Dla świętujących zaśpiewały i zatańczyły dzieci z Przedszkola nr 15 w Raciborzu. Życzenia złożyły parom wiceprezydent Ludmiła Nowacka i kierownik USC Katarzyna Kalus. - Pół wieku temu ślubowaliście, że zrobicie wszystko, by wasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe. Dzisiejsze spotkanie to dowód na to, że się udało. Wytrwaliście przy sobie, ramię przy ramieniu – mówiła Katarzyna Kalus. – Wzajemne uczucie, emocje, miłość i chęć
Reklama
bycia razem okazało się kluczem do waszego szczęścia. Ten medal jest obrazem waszej miłości i mamy nadzieję dodała Ludmiła Nowacka. Dla jubilatów zaśpiewały i zatańczyły 6-latki z Przedszkola nr 15 w Raciborzu: Wiktoria, Kasia, Paulinka, Dominika, Emilka, Wiktoria, Natalia i Kamilka. – To piosenka wyśpiewana przez wnuczęta – śpiewały dziewczyny.
Medale odebrali: Urszula i Józef Jokel – Pani Urszula pochodzi z Ocic, a pan Józef z Pietrowic. – Nie było łatwo chodzić na pieszo w zimę z Ocic do Pietrowic, ale czego nie robi się z miłości – wspominał jubilat. – Gdy mąż chciał się ze mną umówić na pierwszą randkę, powiedziałam mu, że nie ma
takiej możliwości, bo idę na nieszpory do Matki Bożej. Siedząc w kościele, usłyszałam chrząkanie, a gdy odwróciłam się zobaczyłam go. Tak to się zaczęło – opowiadała jego żona. Teraz państwo Jokel działają w dwóch chórach i lubią spędzać czas na działce. – W małżeństwie trzeba mieć dużo cierpliwości, zrozumienia, umieć przebaczać i nie dokuczać sobie. Nigdy nie idziemy spać, nie pożegnawszy się. Zawsze na dobranoc dajemy sobie buziaka – zdradzili sposób na szczęśliwą miłość małżonkowie. Stanisława i Antoni Ciupka – Poznaliśmy się na dancingu w 1959 roku, a pobraliśmy w 1960. Raz było dobrze, a raz źle, ale trzeba było sobie wybaczać. Była praca, kolejki, działka i dzieci, nie było czasu
myśleć o rozwodzie – mówiła państwo Ciupka, którzy doczekali się dwóch córek i jednego wnuka. Magdalena i Alfred Widryńscy – Szybko upłynęły nam te lata, pracowałem jako murarz, dzieci się rodziły – wspominał pan Alfred, któremu na jubileuszu towarzyszyła córka Maria. – Mama jest chora i chciałam podziękować tacie za to z jak wielkim sercem się nią opiekuje – nie kryła wzruszenia pani Maria. – Tata zawsze się opiekował zarówno nami, jak i mamą – dodała. Maria i Józef Lachowie - Jestem Ślązaczką, a mąż góralem, więc nie zawsze było nam się łatwo dogadać – mówiła pani Maria, która 38 lat przepracowała w urzędzie, a jej mąż pracował na kolei. – Pracy było
Poseł Henryk Siedla czek, starosta Adam Hajduk, przewodniczący Rady Miasta Tadeusz Wojnar ora z członkowie rady społecznej szpitala delegacja z Raciborz a w tak poważnej sile pojechała do Warszaw y namawiać wicemini stra zdrowia do dalszego finansowania budowy lecznicy prz y Gamowskiej. Czytaj strona 3 dużo, ale nie brakowało nam czasu na dancing czy operetkę – mówiła jubilatka. Anna i Władysław Piwowarowie – Poznaliśmy się w cukrowni. Miałam wtedy 17 lat, a ślub braliśmy, gdy byłam 19 latką, a mąż miał 20 lat. To była miłość od pierwszego wejrzenia – zdradziła pani Anna, która przez długie lata pracowała na poczcie, a jej mąż w ZEWie. – Nie trzeba było za dużo słodzić, miej-
sce w którym się poznaliśmy – cukrownia – zapewniło nam słodką miłość – stwierdził pan Władysław. Elżbieta i Wilhelm Dudacy – Mąż daleko mnie szukać nie musiał, bo mieszkaliśmy po sąsiedzku. Gdy ślubowaliśmy sobie miałam 20 lat, a on 22 – wspominała pani Elżbieta. – Doczekaliśmy się 4 dzieci (3 synów i 1 córkę) oraz 11 wnucząt - dodała. JaGA