27
Andrzej Ziemiański
– A po co zdobywać? – zapytał lekarz. – Wystarczy popsuć budowany od setek lat system nawadniający i sto lica stanie się tym, czym jest w istocie. Sercem pustyni. Virion tylko kiwał głową, a mistrz uśmiechał się kpią co. Nie było jego celem wygrywanie w dyskusji z dziec kiem. Dlatego nie pogłębiał tematu. – Pamiętaj – powiedział tylko. – W życiu zawsze mo żesz się odwołać do bezbrzeżnej głupoty i zawsze możesz wywołać bezpodstawną nadzieję. Bo obie rzeczy z jedne go pnia wyrastają. Głupota jest wszędzie, a nadzieja tuż za nią. To pierwsze opanowaliśmy już dawno. Tego dru giego ciągle nie. Trudno. Virion czuł, że tego dnia już się nie dowie, jak wywoływać skurcze samymi uszczypnięciami. Ale był przekonany, że na pewno kiedyś mu się to uda. Natomiast najbliższej nocy zakradł się do prywatnych pomieszczeń lekarza, by spróbować heroicznej mikstury. Cóż. Głupota jest wszędzie. A nadzieją w tym przypadku był ohydny smak brązowej brei. Virion od razu po apli kacji zwymiotował gwałtownie. fabryka
Kliknij by kupić książkę w