Autor: Ginden Legendarny post Quasiego z Salonu24, przytaczam, gdyby ktoś chciał korzystać. Dokonałem w kilku miejscach zmiany formatowania dla łatwiejszego czytania. #neuropa #aborcja #lewactwo WSTĘP Kilka lat temu skompletowałem zestaw argumentów podważających katolickie stanowisko w kwestii osobowego statusu ludzkiego embrionu i jego początku w momencie zapłodnienia. Argumenty te prezentowałem w różnych miejscach (głównie jako komentarze na łamach blogówSalonu24.pl) przy okazji różnych internetowych dyskusji poruszających tematykę bioetyczną - najczęściej była to kwestie aborcji, antykoncepcji i wspomaganej reprodukcji - jednak tak na dobrą sprawę nigdy od obrońców życia nie doczekałem się rzeczowej odpowiedzi, choć przedstawiałem je nawet tym najzagorzalszym z nich (z Tomaszem Terlikowskim, Pawłem Paliwodą i Wojciechem Wierzejskim włącznie). Zgadzam się, że tę formę ekspresji można określić jako pewnego rodzaju internetowy trolling [czyli: świadome prezentowanie pewnej grupie osób stanowiska w oczach tej grupy kontrowersyjnego, w celu sprowokowania żywych reakcji u członków tej grupy], jednak - wbrew obiegowym opiniom - trolling sam w sobie nie musi być zjawiskiem patologicznym, sprzecznym z netykietą. Wręcz przeciwnie - może być źródłem kulturalnej i rzeczowej wymiany poglądów. W każdym razie mam nadzieję, że mój trolling - motywowany czystą ciekawością, jak osoby przekonane o osobowym statusie zygoty ustosunkują się do przedstawionych przeze mnie dylematów (zwłaszcza tych z sekcji 3.2.) - nie zostanie odebrany jako ten patologiczny. Swoje stanowisko w kwestii statusu ludzkiego embrionu i początku życia osobowego mogę streścić następująco: (1) Definicja "osoby" jest arbitralna, różnie formułowana przez różne systemy ontologiczno-etyczne, a przy tym obiektywnej słuszności żadnej z definicji nie da się udowodnić. (2) Argumenty zwolenników osobowego statusu zygoty broniące spójności i obiektywnej słuszności ich stanowiska są nietrafne, a samo ich stanowisko - przynajmniej w tej formie, w jakiej je uzasadniają niekompatybilne z faktami embriologicznymi. (3) Bardziej satysfakcjonującym dla mnie stanowiskiem jest uzależnienie przyznania statusu osobowego od posiadania pewnych cech umysłu, cech, które w toku ludzkiej ontogenezy pojawiają się na długo po zapłodnieniu - w większości nawet miesiące po narodzinach. (4) Doktryna katolicka i stanowisko Kościoła katolickiego nie wymaga od katolików wiary w początek życia osobowego w momencie zapłodnienia (tj. dopuszcza wiarę, że ów początek ma miejsce później) ani domagania się prawnej ochrony życia "dzieci nienarodzonych". Poniżej przedstawię argumenty uzasadniające to stanowisko. Dla skrócenia, tam gdzie było to możliwe, część argumentów przedstawiłem jedynie w formie streszczonej i zaopatrzonej w link do moich komentarzy z Salonu24, w których zostały one rozwinięte (te linki oznaczyłem etykietką "[S24]"). 0. PRZYCZYNY SPORU O MORALNO-PRAWNY STATUS LUDZKIEGO ZARODKA 0.1. Osoba. Terminem "osoba" określa się byt, który otacza się pełną, maksymalną protekcją moralną i prawną. Pojęcie "osoba" to pojęcie z zakresu ontologii i etyki, więc nauki przyrodnicze na jego temat się nie wypowiadają. Nauki przyrodnicze nie mogą statusu osobowego dowieść - ani podważyć - u żadnego bytu. Pojęcie "osoba" jest różnie definiowane w różnych systemach filozoficznych/etycznych - a w konsekwencji wg różnych systemów filozoficznych/etycznych różne byty są uznawane za "osoby" - przy czym udowodnienie obiektywnej słuszności któregokolwiek z tych systemów jest logicznie niemożliwe. Tak więc, w tę "słuszność"
można co najwyżej sobie (bezdowodowo) wierzyć, ale nie można w żaden sposób wiązać jej z naukami przyrodniczymi. 0.2. Możliwe stanowiska w kwestii moralno-prawnego statusu ludzkiego zarodka. Stanowisko, jakie człowiek może przyjąć w tej kwestii zależy głownie od jego poglądów na dwie sprawy: Pogląd (1): Pogląd na temat statusu osobowego ludzkiego zarodka oraz momentu ontogenezy, w którym istota ludzka nabywa ów status. Pogląd (2): Pogląd na temat moralno-prawnej równości różnych osób oraz na temat tego, jak owa równość zależy od pewnych cech osoby, takich jak: etap rozwoju, poziom rozwoju umysłu i świadomości, poziom zdolności do odczuwania cierpienia, pozycja w jakimś konflikcie interesów, kondycja moralna, życiowe dokonania, przynależność grupowa (rasowa, etniczna, wyznaniowa, płciowa, światopoglądowa, polityczna, klasowa etc.) itp.. Ze względu na różnice w powyższych poglądach, w kontekście sporu o moralno-prawny status ludzkiego embrionu, stanowiska jakie przyjmują ludzie można podzielić na 4 główne kategorie: 0.2.1. "Bezwzględni obrońcy życia poczętego." Pogląd (1): Ludzki zarodek jest osobą; życie osoby rozpoczyna się w momencie zapłodnienia. Ergo: Zabijanie ludzkich zygot/zarodków/płodów samo w sobie jest poważnym problemem moralno-prawnym. Pogląd (2): Moralno-prawna wartość osoby nie może zależeć od jej etapu rozwojowego, poziomu rozwoju umysłu i świadomości, poziomu zdolności do odczuwania cierpienia ani pozycji w konflikcie interesów matka vs zarodek. Ergo: Zabijanie ludzkich zygot/zarodków/płodów nie może być usprawiedliwione niczym (choć ewentualnie może być dopuszczone jako niezamierzony efekt uboczny ochrony równorzędnego interesu - życia osoby). 0.2.2. "Względni obrońcy życia poczętego." Pogląd (1): Ludzki zarodek jest osobą; życie osoby rozpoczyna się na wczesnym etapie rozwoju, np. w momencie zapłodnienia. Ergo: Zabijanie ludzkich zygot/zarodków/płodów samo w sobie jest poważnym problemem moralno-prawnym. Pogląd (2): Moralno-prawna wartość osoby może zależeć od jej etapu rozwojowego, poziomu rozwoju umysłu i świadomości, poziomu zdolności do odczuwania cierpienia oraz pozycji w konflikcie interesów matka vs. zarodek. Ergo: Zabijanie ludzkich zygot/zarodków/płodów może być usprawiedliwione troską o ważny interes osób posiadających wyższą wartość moralno-prawną, choć takie zabijanie zawsze jest moralnie trudnym wyborem "mniejszego zła" (choć zdania na temat tego, jaki konkretnie "ważny interes" może usprawiedliwiać to zabijanie są w tej grupie podzielone). 0.2.3. "Umiarkowani przeciwnicy obrony życia poczętego." Pogląd (1): Ludzki zarodek nie jest osobą; życie osoby rozpoczyna się na znacznie późniejszym niż zapłodnienie etapie ontogenezy. Mimo to, ludzka zygota/zarodek/płód - jako zawiązek ludzkiego życia osobowego - posiada pewną wartość symboliczno-sentymentalną, więc jej zabijanie samo w sobie wiąże się z jakimś, choć niezbyt poważnymi, dylematami moralno-prawnymi. Pogląd (2): Irrelewantny (ponieważ zygota/zarodek/płód nie jest uważany za osobę). W każdym razie, zabijanie ludzkich zygot/zarodków/płodów - choć z moralno-prawnego punktu widzenia nie jest czynem obojętnym może być łatwo usprawiedliwione troską o jakiś interes osób; wprawdzie takie zabijanie można uznać za wybór "mniejszego zła", jednak nie jest to wybór trudny (choć zdania na temat tego, jaki konkretnie "interes" może usprawiedliwiać to zabijanie są w tej grupie podzielone).
0.2.4. "Kategoryczni przeciwnicy obrony życia poczętego." Pogląd (1): Ludzki zarodek nie jest osobą; życie osoby rozpoczyna się na znacznie późniejszym niż zapłodnienie etapie ontogenezy. Ergo: Zabijanie ludzkiej zygoty/zarodka/płodu samo w sobie jest czynem moralnie (i prawnie) neutralnym, więc nie wymaga żadnego usprawiedliwienia i jest dopuszczalne z dowolnego powodu. Pogląd (2): Irrelewantny (ponieważ zygota/zarodek/płód nie jest uważany za osobę). 0.3. Przyczyny sporu o moralno-prawny status ludzkiego zarodka. Przyczyn różnych stanowisk w tej kwestii widocznych u różnych (grup) ludzi zwykle można się dopatrywać w głęboko zakorzenionych w światopoglądzie przekonaniach/założeniach. Przekonania/założenia te mają to do siebie, że są w znacznym stopniu - a nawet całkowicie - nieudowadnialne i nieobalalne. Stąd zmiana stanowiska w kwestii moralno-prawnego statusu embrionu, która wymagałaby zmiany/usunięcia któregoś z tych przekonań/założeń, jest w toku opartej o merytoryczną argumentację dyskusji niemożliwa. Jednak w dalszej części tego tekstu będę przekonywał obrońców życia, że w ich przypadku zmiana - lub choćby złagodzenie stanowiska w sprawie moralno-prawnego statusu ludzkiego zarodka jest możliwa bez rewidowania tych fundamentalnych przekonań/założeń. Niżej wyliczę i bardzo skrótowo omówię różnice w owych przekonaniach/założeniach, jakie można dostrzec między obrońcami i zwolennikami mordowania życia poczętego [dla uproszczenia przedstawię je w formie binarnej, ale w rzeczywistości - przynajmniej w przypadku niektórych z nich - stanowią one tylko bieguny na końcach kontinuum, z nieliczoną liczbą stanów pośrednich między nimi; stąd też - jak to przedstawiłem w sekcji 0.2. - spektrum stanowisk w kwestii moralno-prawnego statusu embrionu również przyjmuje formę kontinuum]: 0.3.1. Moralny absolutyzm/obiektywizm vs moralny relatywizm i moralny sceptycyzm. Moralni absolutyści/obiektywiści wierzą, że istnieje coś takiego jak "obiektywnie prawdziwa i jedynie słuszna" moralność. W dodatku zazwyczaj zakładają, że tą jedyną, obiektywną i słuszną moralnością jest akurat ta, którą oni wyznają. Moralni relatywiści wierzą, że coś takiego jak "obiektywnie prawdziwa i jedynie słuszna" moralność nie istnieje, a systemy moralne, którymi posługują się ludzie są tworzone i wybierane czysto arbitralnie. Nie oznacza to jednak, że relatywiści nie wyznają żadnej moralności: przeciwnie, oni - tak samo jak obiektywiści - jak najbardziej mają swoje systemy moralne i się do nich stosują; główna różnica między obiektywizmem a relatywizmem sprowadza się do tego, że relatywiści nie wierzą w obiektywną prawdziwość/słuszność własnej (ani żadnej innej) moralności, jednak brak takiej wiary nie implikuje braku moralności. Moralni sceptycy twierdzą coś, co można zreferować w niniejszy sposób: (i) obiektywnie prawdziwa moralność nie istnieje; (ii) jeśli nawet obiektywnie prawdziwa moralność istnieje, to i tak nie jesteśmy w stanie jej poznać; (iii) jeśli nawet obiektywnie prawdziwa moralność istnieje i jesteśmy w stanie ją poznać, to i tak w żaden sposób nie możemy udowodnić ani tego, że ona istnieje, ani tego, że ją poznaliśmy. Wiara/niewiara w obiektywnie prawdziwą moralność zwykle wiąże się z wiarą/niewiarą w obiektywnie prawdziwą definicję osoby. Obrońcy życia zwykle są absolutystami/obiektywistami. 0.3.2. Motywizm vs. efektywizm (konsekwencjalizm). Motywizm to podejście etyczne zakładające, że o moralnej ocenie danego czynu decyduje przede wszystkim motyw; wg niego nie można uznać czynu za moralnie słuszny, niezależnie od jego końcowego efektu, jeśli nie został podjęty z dobrą intencją.
Efektywizm (konsekwencjalizm) to podejście etyczne zakładają, że o moralnej ocenie danego czynu decyduje wyłącznie jego efekt. Jeśli czyn został dokonany bez intencji lub nawet ze złą intencją ale przyniósł dobry efekt, to można go uznać za moralnie słuszny. Obrońcy życia są zwykle bardziej motywistami niż efektywistami. 0.3.3. Moralny absolutyzm vs "empatocentryczny" utylitaryzm. Moralni absolutyści przyjmują, że istnieje coś na kształt uniwersalnego, bezwzględnego, absolutnego katalogu czynów po prostu dobrych i czynów po prostu złych i że popełnianie czynów po prostu dobrych jest dobre zawsze, bez względu na ich konsekwencje, a popełnianie czynów po prostu złych jest złe zawsze, bez względu na ich konsekwencje. Natomiast utylitaryzm jest systemem efektywistycznym (patrz punkt 0.3.2.), który zakłada, że "dobre" są czyny, których konsekwencją jest zwiększanie globalnej ilości szczęścia, natomiast "złe" są czyny, których konsekwencją jest zwiększanie globalnej ilości nieszczęścia i cierpienia. Stąd dla utylitarystów podmiotami moralnymi mogą być tylko istoty zdolne do odczuwania szczęścia i nieszczęścia/cierpienia. Katolicki absolutyzm jest ślepy na samą w sobie kwestię szczęścia/nieszczęścia/cierpienia, a przy tym odznacza się antropocentrycznym szowinizmem gatunkowym, uzależniającym moralną podmiotowość istoty od jej gatunkowej przynależności do Homo sapiens. 0.3.4. Dualizm vs monizm. W uproszczeniu: dualizm zakłada ontologiczną odrębność "materialnego" ciała od "duchowego" umysłu (np. istnienie duszy), podczas gdy wg monizmu ontologiczna natura wszystkich bytów jest jednorodna (np. dusza nie istnieje, umysł jest materialną funkcją materialnego ciała). Obrońcy życia zwykle są dualistami. 0.3.5. Fundamentalizm vs "tolerancjonizm"/liberalizm. Fundamentalista jest to człowiek fanatycznie owładnięty jakąś ideologią (zazwyczaj religijną) i - przynajmniej deklaratywnie - rygorystycznie stosujący jej zasady, penetrujące w praktycznie wszystkie aspekty jego życia, oraz - co jest tu najbardziej istotne - starający się narzucić owe zasady i rygoryzm w ich przestrzeganiu innym ludziom, także tym o zupełnie innym światopoglądzie, także za pomocą aparatu prawno-siłowego państwa. W światopoglądzie fundamentalisty szczególnie wiele zasad ma status "pryncypiów", przy narzucaniu których nie bierze pod uwagę żadnych ustępstw i kompromisów. Dla fundamentalisty sytuacja, w której obowiązujący system prawny nie odbija wiernie jego przekonań etycznych jest nie do zniesienia, podczas gdy dla "tolerancjonisty" - jest. Fundamentalista będzie za wszelka cenę dążył do ukształtowania prawa na modłę swojej moralności, a dla tolerancjonisty jego prywatna moralność nie stanowi (bezwzględnego) fundamentu do budowy systemu prawnego. Tolerancjonista ze względną łatwością godzi się na prawne kompromisy, podczas gdy dla fundamentalisty każdy kompromis jest "zgniły", bo siłą rzeczy dotyczy jego niewzruszalnych "pryncypiów" . Wreszcie: w myśl tolerancjonistycznych reguł generowania prawa, stanem wyjściowym jest stan, gdzie wszystko jest dozwolone, a wprowadzanie każdego zakazu wymaga odpowiednio mocnego uzasadnienia; dla fundamentalisty odwrotnie - wyjściowy jest stan, w którym zakazane jest wszystko, co niezgodne z jego moralnością i to uchylanie zakazów, a nie ich tworzenie/utrzymywanie, wymaga każdorazowego uzasadnienia. Obrońcy życia najczęściej są w znaczącym stopniu fundamentalistyczni, choć - jak starałem się uzasadnić w punkcie 5.7. - wcale nie muszą.
Moralny absolutyzm/obiektywizm, motywizm, dualizm, antropocentryczny szowinizm gatunkowy i fundamentalizm są to przekonania ściśle związane z teistycznymi, katolickimi wierzeniami religijnymi. Chociaż nie wszystkie teistyczne religie - a nawet nie wszystkie odłamy chrześcijaństwa - podzielają katolickie stanowisko w kwestii osobowego i moralno-prawnego statusu ludzkiego zarodka; podobnie nie wszyscy niewierzący się jemu sprzeciwiają. 1. LOGICZNE ARGUMENTY NA RZECZ OSOBOWEGO STATUSU LUDZKIEGO ZARODKA Obrońcy życia często twierdzą, że uznanie ludzkiego zarodka za osobę - a przynajmniej przyznanie mu pełni praw należnych osobie - jest logiczną koniecznością, jeśli taki status chcemy przypisywać ludziom dorosłym. W celu uzasadnienia tego poglądu podają 4 standardowe argumenty: 1.1. Argument z ciągłości: skoro ludzka ontogeneza jest procesem ciągłym, jedynym momentem, w którym można wskazać naturalną cezurę między 'jeszcze-nie-osobą' a 'już-osobą' jest moment zapłodnienia. Niestety, ten argument jest błędny (patrz część III. tego komentarza [S24]).
1.2. Argument z tożsamości: mamy osobę dorosłą i oczywistym jest dla nas, że kilkanaście lat temu ta sama osoba była dzieckiem; jeszcze kilka lat wcześniej to samo dziecko było noworodkiem; kilka godzin wcześniej ten sam noworodek był (prenatalnym) płodem; kilka miesięcy wcześniej ten sam płód był zarodkiem, a kilka tygodni wcześniej ten sam zarodek był zygotą; ergo: skoro to cały czas ten sam byt, to logiczne jest, że przez całe swoje istnienie powinien mieć to samo prawo do życia. Niestety, ten argument jest błędny [S24]. @ Marek Błaszkowski "Nie ma wątpliwości, że gdzieś tak od 16 dnia ciąży płód ma tę samą tożsamość, którą już zachowa do późnej starości i śmierci." Bzdur a. 1. Jaką "tożsamość"? Początek "niezmiennej tożsamości osoby" zależy od tego, jak się ową "osobę" (i jej "tożsamość") zdefiniuje, a różni ludzie definiują ją bar dzo różnie. 2. W przypadku obiektu podlegającemu nieustannym zmianom, tr udno precyzyjnie i niearbitralnie zdefiniować "tożsamość". A człowiek jest właśnie takim obiektem, nieustannie podlegającym zmianom: (i) ontogenetycznym - zapr ogr amowanemu genetycznie rozwojowi, dojrzewaniu, starzeniu; (ii) modyfikacyjnym - zmianom biochemicznym/molekular n ym, anatomicznym i fizjologicznym, a także neurologicznym, psychicznym i behawioralnym w odpowiedzi na zewnętrzne czynniki środowiska; choćby to, że człowiek nieustannie czegoś się uczy, coś nowego zapamiętuje i coś zapomina, a przez to jego umysł podlega ciągłym zmianom; (iii) metabolicznym - atomowy skład ludzkiego ciała zmienia się z sekundy na sekundę; atomy/jony są nieustannie wydalane i zastępowane innymi atomami/jonami tych samych pierwiastków. Do tego możemy dorzucić takie spektakular n e przypadki jak trwała amnezja (niektór y m zdarzająca się kilka razy w ciągu życia) czy spowodowane urazami neurologicznymi/chorobami trwałe zmiany osobowości (jak np. w przypadku Phineasa Gage). Skor o w człowieku wszystko się ciągle zmienia, to o zachowaniu tożsamości czego Pan mówi? Mamy tu ewidentny problem zwany "paradoksem statku Tezeusza ". 3. Rozumiem przeto, że pańskim zdaniem osobowe życie człowieka zaczyna się dopiero po gastr ulacji (~16 dzień od zapłodnienia), tak? Czyli zygoty nie uważa Pan z osobę i godzi się Pan na (i) stosowanie środków "wczesnoporonnych", (ii) stosowanie przedimplantacyjnej selekcji zarodków przy zapłodnieniu
in vitro or az na (iii) prowadzenie naukowych eksper y mentów na wczesnych embrionach i pozyskiwanie z nich embrionalnych komórek macierzystych? Dobre i to. [BTW: Wi em skądinąd, że jest Pan kreacjonistą. Kreacjonista + jawny fundamentalista + zwolennik koncepcji animacji opóźnionej, hmmm... Rozumiem przeto, że nie jest Pan rzymskim katolikiem, tylko należy do jakiejś protestanckiej/ewangelickiej sekty (Świadkowie Jehowy, Adwentyści Dnia Siódmego, Zielonoświątkowcy itp.) "biblijnych chrześcijan", zgadza się?]
"W związku z tym używanie ar gumentów o plemnikach, a zwłaszcza kubomyszach jest przeznaczone dla jakiejś niewyrobionej publiki. (...)" Jakie "w związku z tym"? Argument o "kumyszu" podałem w związku z pańskim "Argumentem z Pierwszego Prawa Łowieckiego", a ar gument z plemnikiem - także w związku z pańskim "Ar gumentem z Potencjalności". One nie miały nic wspólnego z pańskim "Ar gumentem z Tożsamości", któr y dopiero teraz Pan przytacza.
"Abor t erzy posługują się argumentami, że płód nie ma układu nerwowego (przez aanalogię do śmierci mózgowej) oraz że nie ma świadomości." Płód ma układ nerwowy, choć świadomości nie ma.
"Czyli można płód uśmiercić, bo nie jest świadomy i jeszcze mu żadnej krzywdy nie zrobimy." Ci, którzy tak uważają (w tym ja), uznają (samo)świadomość za war unek konieczny bycia osobą. Skoro zarodek nie ma (samo)świadomości, to nie jest osobą, a skor o (i) nie jest osobą, (ii) nie jest zdolny do odczuwania cier pienia i (iii) nie jest żadnym rzadkim dobrem, to zabijanie go za zgodą jego matki jest czynem moralnie neutralnym.
"Mocno to naciągane." Bo?
"Ar gumentu z potencjalności abor t erzy nie potrafią odeprzeć." No jak to nie? Przecież sam go odparłem w podlinkowanym Panu komentarzu.
pozdr awiam QUASI
1.3. Argument z potencjalności: jeśli nawet ludzki zarodek/płód nie jest jeszcze osoba, to z całą pewnością jest potencjalnie osobą - jeśli mu się nie będzie aktywnie przeszkadzać, prędzej czy później prawdziwą osobą się stanie; ergo: życie zarodka/płodu powinno być tak samo chronione jak życie pełnoprawnej osoby. Niestety, ten argument jest błędny [S24].
@ Kasjan Kasjan: Tak źle to chyba nie jest. Jest aż tak źle. Kiedyś już opublikowałem w Psychiatr y ku24 2 elaboraty na ten temat, więc zachęcam do ich przeczytania - tam wyjaśniłem tę kwestię szczegółowo. Niestety, techniczna rozsypka Psychiatr y ka24 ślad po nich zatarła, ale wkleiłem je niedawno na blogu Ter likowskiego (choć podane w nich linki kier ujące do komentarzy z Psychiatr y ka24 nie działają). Proszę: - "Mój pogląd na temat statusu osobowego i jego początku" http://ter l ikowski.salon24.pl/108194,zwyciestwo-zla#comment_1455708 - "O katolickim stanowisku wobec IVF i statusu embrionu" http://ter l ikowski.salon24.pl/108194,zwyciestwo-zla#comment_1455717
Kasjan: Przekonanie o ludzkim statusie embrionu wydaje się być bowiem logiczną konsekwencją przyjęcia pewnych ukr ytych założeń. Ideolodzy pro life bar dzo lubią dla uzasadniania swych tez powoływać się na nauki przyrodnicze (współczesna nauka udowodniła...etc), de facto jednak nie sposób mówić człowieczeństwie (w sensie osobowego statusu) od poczęcia bez przyjęcia metafizyki (a w konsekwencji antropologi), zakładającej realne istnienie pewnych cech w (jak to się mówi) możności -one już są, ale jeszcze nie zostały zrealizowane (zaktualizowane). Innymi słowy trzeba przyjąć metafizykę ar y stotelesowską (tomistyczną), w zgodzie z którą każda rzecz (substancja), a więc i istota ludzka składa się z materii i for m y, tego co aktualizowane or az czynnika aktualizującego. Tylko bowiem na gr uncie takiej metafizyki mówić można o czymś takim jak byt potencjalny. (...) Nie wiem jakie to są założenia. W każdym razie: 1. Nie wszyscy obrońcy życia posługują się "ar gumentem z potencjalności" - większość z nich twier dzi jednak, że embrion jest (aktualną) osobą, a nie jedynie potencjalną osobą.
2. "Ar gument z potencjalności" jest logicznie błędny, przynajmniej z 2 powodów: (i) "Potencjalnie Coś" to - z definicji - nie "Coś", wiec z samego bycia "Potencjalnie Czymś" w żaden sposób nie wynika, że "Potencjalnie Coś" powinno być traktowane jak "Coś". (ii) "Ar gument z potencjalności" można łatwo sprowadzić do absur du. Zgodnie z nim można by np. domagać się, by kandydacie na prezydenta - wszak będący "potencjalnymi prezydentami" mieli takie same pr awa jak prezydenci; jak zauważył monada każdy człowiek jest potencjalnie mar t wy, więc na mocy "ar gumentu z potencjalności" można by się domagać traktowania żywych ludzi jak tr upy... Absur dy "ar gumentu z potencjalności" widać także bezpośrednio w kontekście problemu "początku życia osobowego". Niewątpliwie "potencjalnymi osobami" są gamety (jaja i plemniki), a nawet komór ki linii płciowej, z której one powstają. Biorąc pod uwagę teoretyczną możliwość klonowania somatycznego, "potencjalną osobą" jest prawie każde jądro komór ki somatycznej. Wi ęcej - teoretycznie (biorąc pod uwagę możliwość chemicznej syntezy zygoty de
novo, czy nawet zmontowanie zarodka/człowieka za pomocą jakiejś "inżynierii kwantowej") każda porcja dowolnej materii o wystar czającej masie jest "potencjalnie osobą"... Ar ystoteles wyróżniał (w "Metafizyce", księga IX) dwa rodzaje "potencjalności": potencjalność czynną (aktualizuje się z "natur y bytu", bez ingerencji czynników zewnętrznych) orazpotencjalność bier n ą (do zaktualizowania wymaga zadziałania odpowiednich czynników zewnętrznych). W związku z tym, obrońcy życia mogliby próbować bronić się przed moim zarzutem "(ii)" zmieniając swój "ar gument z potencjalności" na "ar gument z potencjalności czynnej". Jednak uważam, że ten manewr niewiele da, ponieważ nie unieważni mojego koronnego argumentu "(i)", a pomocniczemu argumentowi "(ii)" zagr aża tylko pozor nie - w przypadku procesów makroskopowych coś takiego jak "potencjalność czynna" często jest iluzją: aktualizacja procesów makroskopowych, a rozwoju ludzkiego zarodka z całą pewnością, zwykle wymaga udziału jakichś czynników zewnętrznych.
Oprócz "ar gumentu z potencjalności", obrońcy życia przekonani o osobowym statusie embrionu - a przynajmniej o konieczności traktowania embrionu tak, jakby był osobą - stosują jeszcze dwa ar gumenty: "ar gument z tożsamości" i asekuracyjny "argument z Pierwszego Prawa Łowieckiego". Niestety, oba są niepoprawne. Problematyczność "ar gumentu z tożsamości" pokazuje tzw. "paradoks statku Tezeusza", a "ar gument z Pierwszego Prawa Łowieckiego" jest błędny z analogicznych powodów, co tzw. "Zakład Pascala". Kolejnym błędem popełnianym przez obrońców życia jest stosowanie rozumowania nieciągłegodo procesów ciągłych, takich jak ludzka ontogeneza. Problematyczność tak stosowanego rozumowania ciągłego ukazuje inny znany paradoks - "paradoks sorites".
No i - last, but not least - koncepcja początku życia osobowego w momencie zapłodnienia powstała w czasach, gdy niewiele wiedziano o biologii rozwoju, a o biologii molekular n ej nie wiedziano nic. Jeśliby uwzględnić embriologiczne szczegóły ludzkiej ontogenezy, to koncepcja "początku w momencie zapłodnienia" zaczyna kuleć. Wymienię hasłowo (bez wdawanie się w szczegóły) tylko kilka problemów: (i) Ludzki zarodek może powstać w wyniku innych procesów niż zapłodnienie, np. w wyniku klonowania somatycznego czy par t enogenezy. Tak powstałe zarodki (i ewentualnie ludzie) są osobami? Jeśli tak, to kiedy się zaczęły? Z kolei z zygoty nie zawsze powstaje zarodek - zdarza się, że powstaje nowotwór (np. kosmówczak). Czy takie twor y są osobami? (ii) Kiedy ma miejsce początek życia bliźniąt jednojajowych? Kiedy ma miejsce początek życia zarodków "lepionych" z hodowanych w butelce embrionalnych komórek macierzystych (taka hodowla może żyć w nieskończoność i można z niej ulepić nieskończenie wiele zarodków)? (iii) Czy zabicie pojedynczego blastomer u (potencjalnie zdolnego do rozwinięcia się w bliźniaka) - np. na potrzeby diagnostyki preimplantacyjnej - jest tożsame z zabiciem osoby? Co się dzieje - z punktu widzenia ontologii i etyki obrońców życia - w momencie ponownego połączenia dwóch (czy większej liczby) bliźniaczych zarodków? (iv) Zdarza się, że fuzji ulegną dwa różne genetycznie zarodki, pochodzące od różnych rodziców (a przynajmniej od różnych ojców, czy choćby od różnych gamet tych samych rodziców), w wyniku czego powstaje twór zwany chimerą. Czy chimera jest osobą? Jeśli jest osobą, to
pojedynczą czy podwójną? (v) Bliźnięta syjamskie (zroślaki) traktowane są jako 2 oddzielne osoby, choć stosując rozumowanie obrońców życia powinny być uważane za pojedynczą osobę jedynie z duplikacją pewnych narządów (w tym mózgu), ponieważ powstały w akcie jednego zapłodnienia. Z dr ugiej strony, tzw. bliźnięta pasożytnicze przez obrońców życia nie są traktowane jak osoby, choć od typowych bliźniąt syjamskich różnią się jedynie brakiem lub słabym rozwojem mózgu. pozdr awiam QUASI
1.4. Argument z 'Pierwszego Prawa Łowieckiego': "jeśli nie masz 100% pewności, że celem nie jest człowiek - nie strzelaj!"; skoro nie możemy mieć 100% pewności, że ludzki zarodek/płód nie jest osobą, to powinniśmy działać asekuracyjnie - in dubio pro reo - i powstrzymywać się od (przyzwalania na) jego zabijanie. Niestety, ten argument jest błędny [S24]. @ Marek Błaszkowski "(...) Czy w takim razie różnica zdań nie powinna przemawiać na korzyść nienarodzonych? W sądzie wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżoneg o, a tu mamy jakieś bezbronne istoty, któr ym gr ozi unicestwienie (być może ludzi)." Myli się Pan. To co Pan tu prezentuje to tzw. "Argument z Pierwszego Prawa Łowieckiego" ("jeśli nie masz 100% pewności, że celem nie jest człowiek, nie strzelaj!"). Niestety, ten argument jest błędny - z podobnych powodów, z któr y ch błędny jest tzw. "Zakład Pascala". 1. Ar gument ten stosuje się tylko do absolutystów/obiektywistów moralnych (czyli osób przekonanych o tym, że istnieje obiektywna moralność i obiektywna definicja "osoby") i to takich, którzy nie mają własnej precyzyjnej definicji "osoby". Dla absolutystów z własną precyzyjną definicją "osoby", która nie obejmuje ludzkiego zarodka, oraz dla mor alnych relatywistów (wierzących, że nie istnieje coś takiego jak obiektywnie słuszna moralność i obiektywnie prawdziwa definicja "osoby") i sceptyków (nieprzesądzających o istnieniu/nieistnieniu obiektywnej moralności i obiektywnej definicji "osoby") ten argument jest bezwar t ościowy. 2. Poważne i konsekwentne zastosowanie się do tego argumentu (w przypadku moralnego sceptyka lub absolutysty bez precyzyjnej definicji "osoby") doprowadziłoby do totalnego paraliżu decyzyjnego: jeśli zupełnie nie wiadomo jaka jest definicja "osoby"/co jest "osobą", to należy przyjąć, że teoretycznie może nią być dowolny obiekt - ludzki zarodek, ludzki plemnik, ludzka komór ka somatyczna, kawałek ludzkiego ciała, ludzkie odchody, szympansy, żaby, drożdże, źdźbła trawy, bakterie, taborety, bochenki chleba, kamienie, turbulencje powietrza, "kumysze" (obiekty złożony z kubków postawionych na myszach komputerowych) itd. - więc asekuracyjnie nie powinno się niszczyć żadnych obiektów; a z taką asekuracją nie da się w praktyce żyć.
"Zresztą nawet jeśli uznać, że dziecko nienar odzone nie jest człowiekiem, to i tak nie można mu odmówić tego, że staje się człowiekiem, że oczekuje je ludzka przyszłość. Aby uzasadniać abor cję trzeba się uciekać do bar dzo wątpliwych etycznie wybiegów." Myli się Pan. To co Pan tu prezentuje to tzw. "Argument z Potencjalności". Niestety, ten argument jest błędny - uzasadniłem to w niniejszym komentarzu.
pozdr awiam QUASI
2. "ŻYCIE", "CZŁOWIEK", "OSOBNIK" I "OSOBA" CZYLI PROBLEM EKWIWOKACJI Obrońcy życia często terminu "człowiek" używają w 4 różnych znaczeniach: - przynależności gatunkowej do Homo sapiens; - życia obiektu należącego do gatunku H. sapiens; - (życia) osobnika gatunku H. sapiens; - (życia) osoby (należącej do gatunku H. sapiens). Takie używanie pojęcia "człowiek" jest mylące, ponieważ te 4 znaczenia wcale nie muszą się pokrywać. Poza tym pojęcia takie jak "życie", "H. sapiens" i "osobnik" są przedmiotem zainteresowania nauk przyrodniczych, podczas gdy pojęcie "osoba" - nie jest. I tak, aby jakiś byt charakteryzował się przynależnością do H. sapiens nie musi być ani osobą, ani osobnikiem, ani nawet żywy. Także nie każdy osobnik H. sapiens musi być osobą i nie każda osoba (H. sapiens) musi być osobnikiem (H. sapiens). Niektórzy uważają nawet, że aby być osobą nie trzeba być ani H. sapiens, ani nawet istotą żywą (w sensie biologicznym). Ponadto warto zauważyć, że o "życiu" można mówić w kilku różnych znaczeniach (tj. twór biologiczny może być traktowany jako żywy na kilku poziomach, np.: na poziomie komórkowym, na poziomie organizmalnym a nawet na poziomie nad-organizmalnym), a pojęcie "gatunek" i "osobnik" są umowne/arbitralne i nie są wcale precyzyjnie i jasno zdefiniowane. Więcej na ten temat patrz: tu [S24 Mój pogląd na temat statusu osobowego i jego początku CO TO JEST i KIEDY SIĘ ZACZYNA ŻYCIE (wg piewców Cywilizacji Śmierci)? 1. ŻYCIE JAKO TAKIE (Definicja "Życia" i ludzki embrion jako istota żywa.) Najbar dziej podoba mi się rozróżnienie dwóch częściowo nakładających się zbiorów tzw. "jednostek ewolucji" (w tym takich z dziedziczeniem ogr aniczonym i takich z dziedziczeniem nieogr aniczonym) i tzw. "jednostek życia". Dobr ym, uniwersalnym modelem życia - jako hemostatycznego, antyentropowego automatu - jest tzw. "chemoton". Wi ęcej na ten temat: [1] War t o też zauważyć, że życie istnieje na różnych poziomach or ganizacji i gdy mówi się o "życiu", war t o zaznaczyć, któr y poziom organizacji ma się na myśli. [2] Ludzki embrion jak najbar dziej jest żywy. Ludzki embrion także z pewnością jest "człowiekiem" w sensie przynależności taksonomicznej, tak samo jak "człowiekiem" są np. fra gmenty ludzkiego ciała (np. or ganamy), ludzkie gamety, komór ki somatyczne, a nawet pomutowe komór ki nowotworowe (choć tu już mogą być pewne wątpliwości [3]...). Jednak to samo można powiedzieć o pojedynczych ludzkich białkach, cząsteczkach kwasu nukleinowego czy nawet ich fragmentach. A jeśli chodzi o moment początku "życia", to war t o zauważyć, że życie się w ogóle nie zaczyna (a ściślej: zaczęło się raz, ok 4 miliar dy lat temu) a jedynie kontynuuje. 2. ŻYCIE OSOBNICZE (Definicja "Osobnika" i "osobniczy" status ludzkiego embrionu.) W biologii definiowanie osobnika jest mało pr ecyzyjne i skomplikowane. Szczególny kłopot sprawiają tu najróżniejsze for my klonalnych kolonii (u niektór ych roślin, parzydełkowców, mszywiołów, Protistów, śluzowców, bakterii; poza tym wskazanie różnicy między
jednokomór kowcem, kolonią komór ek a wielokomór kowcem jest wielce problematyczne); fakt przemiany faz jądrowych w czasie cyklu życiowego (w najprostszym wypadku: diploid-haploid); zdolność or ganizmów wielokomór kowych do regeneracji i rozrodu wegetatywnego; wewnątrzosobnicza niejednorodność genetyczna (mozaicyzm i chimer yzm); eusocjalne superor ganizmy (jak u błonkówek i ter mitów); skomplikowane układy symbiotyczne (jak np. w przypadku porostów, relacji zwierzęcia z jego florą jelitową, endosymbiozy na poziomie komór kowym, relacji między bakteriami a ich plazmidami/tr anspozonami/wir usami itp.). O nowym sposobie definiowania pojęcia "osobnik" i o różnych typach osobników ciekawie jest napisane w niniejszej publikacji: [4] W pewnym sensie za osobniki pokolenia haploidalnego można uznać też gamety. [5] Z ekologicznego punktu widzenia uznawanie ludzkiego embrionu za osobnika może nie być konieczne, ale za to z najważniejszego w biologii, ewolucyjnego punktu widzenia - ma to sens jak najbardziej. Chociażby dlatego, że u ssaków możemy obserwować szczególnego rodzaju konflikt ewolucyjny między matką a zarodkiem (a ściśle mówiąc - między genomem matczynym i ojcowskim) - co czyni rozsądnym traktowanie matki i zarodka jako oddzielne osobniki - w któr ym zarodek odgr y wa rolę pasożyta. Konflikt ten mógł mieć pewien wpływ na przebieg ewolucji ssaków, chociażby na powstanie takich adaptacji jak płciowo specyficzny imprinting genomu. [6] Oczywiście, można wskazać też istnienie konfliktów ewolucyjnych na poziomie subosobniczym, jak np. konflikt między klonami komór ek w osobniku niejednorodnym genetycznie (mozaika, chimera); konflikt między komór kami somatycznymi a komór kami linii płciowych; konflikt między semiautonomicznymi organellami, or az między nimi a genomem jądrowym; wreszcie różnor akie konflikty wewnątrzgenomowe. Istnienie takich zjawisk jeszcze bardziej ukazuje problematyczność i umowność pojęcia "osobnik" w biologii. Tak czy inaczej, uznawanie zarodka za osobnika Homo sapiens jest dopuszczalne i wskazane (choć podczas br uzdkowania zarodek jest de facto kolonią jednokomór kowców). Kiedy zaczyna się życie osobnicze? Wszystko zależy od tego, z jakim typem osobnika mamy do czynienia, choć i tu jest problem - nie ma wyraźnych gr anic między typami osobników, ponadto w obrębie jednego gatunku mogą występować osobniki różnych typów. Ponadto w przypadku (płciowych) or ganizmów eukariotycznych istotne jest, czy w cyklu życiowym postaci w poszczególnych fazach jądrowych uznajemy za oddzielne osobniki/pokolenia czy jako prawdziwego osobnika uznajemy tylko tego z pokolenia dominującego (o ile takie da się wyróżnić). W przypadku człowieka można powiedzieć tak: (i) Osobnik pokolenia haploidalnego - tzw. gametyda (speramtyda lub ootyda) - zaczyna się w momencie ukończenia podziału mejotycznego (w przypadku ootydy będzie to już po zapłodnieniu). Osobnik pokolenia diploidalnego rozpoczyna się po zapłodnieniu. (ii) Jeśli osobnik charakter y zuje się wewnątrzosobniczym zróżnicowaniem genetycznym, to za jego początek można przyjąć moment zespolenia się różnych klonów komórek w akcie mozaicyzmu (mutacji somatycznej) lub (mikro)chimer y zmu. (iii) Bliźnięta syjamskie to jeden osobnik, jedynie z duplikacją pewnych narządów. Zwykłe bliźnięta jednojajowe to już oddzielne, klonalne osobniki. Br uzdkujący zarodek to etap kolonijny, przedosobniczy. 3. ŻYCIE OSOBOWE (Definicja "Osoby" i "osobowy" status ludzkiego embrionu.)
"Osoba", jest to istota mogąca być pełnopr awnym podmiotem rozważań etycznych i prawnych innymi słowy: zarówno zasługująca na pełną protekcję moralną i prawną, jak i sama mogąca być pociągana do odpowiedzialności moralnej i prawnej za własne czyny. War t o zwrócić uwagę, że (filozoficzne/etyczne) pojęcie "osoba" nie jest tożsame z wyżej omówionym (biologicznym) pojęciem "osobnik". To, jakim bytom przypisze się status osoby - a co za tym idzie: jak precyzyjnie zdefiniuje się pojęcie "osoba" - zależy od tego, jakiej "szkoły etycznej" jest się wyznawcą. Szkół takich jest wiele, więc wiele jest także różnych definicji "osoby" i różnic w tym, jakim istotom status "osoby" się przypisuje. Wprawdzie można wierzyć, że któraś z tych szkół - i jej definicja "osoby" - jest obiektywnie słuszna, prawdziwa (tzw. moralny absolutyzm/obiektywizm), jednak trafności tej wiar y nie da się udowodnić. Oczywiście udowodnić nie da się także trafności stanowiska przeciwnego, tj. mówiącego, że żadnej obiektywnej mor alności - i definicji "osoby" - nie ma (tzw. moralny relatywizm). Istnieje także możliwość nie wyrażania kategor y cznego sądu ani na temat istnienia, ani na temat nieistnienia obiektywnej moralności i obiektywnej definicji "osoby" ("mor alny sceptycyzm"). Osobiście jestem zwolennikiem tej trzeciej opcji. Uważam, że przy for m ułowaniu/przyjmowaniu własnej definicji "osoby" rozsądnym jest przestrzeganie poniższych war unków: (i) Nie opieranie swojego rozumowania o "myślenie nieciągle", dychotomiczne "czar n obielstwo". [7] Nie dzielenie istot na 2 dyskretne kategorie: "osób" i "nie-osób", oraz unikania szaleństwa ze wskazaniem konkretnej cezur y, wyznaczającą kiedy dokładnie następuje przejście z "nie-osoby" w "osobę". Innymi słowy przyjęcie, że istnieje kontinuum stanów od totalnego braku statusu osoboweg o, do pełnego statusu osobowego. (ii) Najpierw zdefiniować, co z gr ubsza uznaje się za wyznacznik statusu osoboweg o, a później konsekwentnie przyznawać status osobowy - choć niekoniecznie dychotomicznie (osoba vs nieosoba) - wszystkim bytom, które kr y teria definicji spełniają, a nie odwrotnie (tj. najpierw wybierać sobie arbitralnie listę bytów, któr y m z jakichś względów chce się przyznać status osoby, a później ad hoc dorabiać pasującą do nich wszystkich definicję "osoby"). Osobiście prefer uję lansowane np. przez Peter a Singera "empatocentr yczno"-utylitar y styczne wiązanie ze statusem osobowym takich cech mentalnych jak: - zdolność do odczuwania szczęścia/nieszczęścia - autonomia - racjonalność - zdolność planowania i prognozowania - samoświadomość. Natężenie tych cech jest stopniowalne, takie też jest "natężenie statusu osobowego". Tak więc wg mnie: (i) Nie ma czegoś takiego jak precyzyjny moment, w któr ym nabywa się status osoby - w toku ontogenezy człowiek osobą staje się stopniowo, w sposób płynny, wraz z zyskiwaniem kolejnych kr yteriów statusu osobowego i przyrostu ich natężenia. Z tego wynika także, że osobą można również stopniowo (lub względnie nagle) przestawać być, wraz ze zmniejszaniem spełnialności kr y teriów statusu osobowego. (ii) Inaczej niż chcą "szowiniści gatunkowi", przynależność do gatunku Homo sapiens nie jest ani war unkiem koniecznym ani war unkiem wystarczającym do bycia osobą. Tu liczy się wyłącznie spełnianie wyżej wyliczonych kr yteriów statusu osobowego, a - teoretycznie kr yteria te mogą spełniać także przedstawiciele innych gatunków niż H. sapiens, inteligentne
pozaziemskie for m y życia czy "sztuczna inteligencja", z kolei nie każdy twór o ludzkiej przynależności taksonomicznej je spełnia. (iii) Tempo przyrostu statusu osobowego nie jest równomier n e w toku ludzkiej ontogenezy: przed wykształceniem się aktywności mózgu jest ono bliskie zer u, to samo po jego ukonstytuowaniu po przekroczeniu wieku dziecięcego/kilku lat (nie mam pojęcia ilu, bo nie znam się na psychologii rozwojowej). Er go: status osobowy noworodka jest nikły, status osobowy pięciolatka jest wysoki, status osobowy 20latka jest ogr omny, status osobowy starca w ter m inalnej demencji jest minimalny, status osobowy noworodka z bezmózgowiem jest praktycznie zerowy, podobnie jak ludzkiego embrionu i człowieka w przetrwałym stanie wegetatywnym, status osobowy człowieka z poważnym upośledzeniem umysłowym jest niższy niż ludzi zdrowych, ale zależy od stopnia upośledzenia; status osobowy zwierząt innych niż H. sapiens zależy od stopnia zaawansowania ich umysłów (np. szympansa jest znacznie wyższy niż psa, a psa wyższy niż konia, konia znacznie wyższy niż dowolnej r y by, a organizmy nie "myślące" - czyli wszystkie poza kręgowcami, głowonogami i być może niektór y mi pająkami praktycznie w ogóle nie mają statusu osobowego). Dodam jeszcze, że wysoki status osobowy wcale nie uważam za war unek konieczny etycznej i prawnej protekcji. Uważam, że taka protekcja należy się już w przypadku zdolności do odczuwania cier pienia - której ludzki zarodek nie posiada [8] - przy czym w takim wypadku nie jest wymagana ochrona życia jako takiego, lecz jedynie ochr ona przed cier pieniem - er go: bezbolesne i bezstresowe zabijanie istot o niskim statusie osobowym jest dopuszczalne nawet bez ich "zgody". PRZYPISY [1] - Przykładowe ar t ykuły na temat definicji życia: - E. Szathmár y, "Units of evolution and units of life," Fundamentals of Life (2002): 181-195. - E. Szathmar y, M. Santos, i C. Fer n ando, "Evolutionar y Potential and Requir ements for Minimal Protocells," TOPICS IN CURRENT CHEMISTRY 259 (2005): 167. http://www.infor m atics.sussex.ac.uk/user s/ctf20/dphil_2005/Publications/Minimal_Protocells_v1. pdf - Juli Peretó, "Controver sies on the origin of life," Inter n ational Microbiology: The Official Jour n al of the Spanish Society for Microbiology 8, no. 1 (Marzec 2005): 23-31, doi:im2305004. http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/15906258 - Tibor Ganti, "The Principles of Life" (Oxfor d Univer sity Press, USA, 2003). http://www.chemoton.com/the_chemoton_theor y.pdf http://books.google.com/books?id=pdVU8mpWNWYC&hl=pl [2] - http://pl.wikipedia.or g/wiki/ %C5%BBycie#Definicja_.C5.BCycia_jako_w.C5.82asno.C5.9Bci_obiektu [3] - http://en.wikipedia.org/wiki/HeLa#Helacyton_gar t leri [4] - Santelices B, "How many kinds of individual are there?," Trends in Ecology & Evolution (Personal Edition) 14, no. 4 (Kwiecień 1999): 152-155, doi:10322523. http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10322523 [5] - http://www.ncbi.nlm.nih.gov/books/bv.fcgi?rid=dbio.figgr p.4942
[6] - Przykładowe ar t ykuły na temat konfliktu ewolucyjnego matka-płód: - ROBERT L. TRIVERS, “Parent-Offspring Conflict,” Amer. Zool. 14, no. 1 (Styczeń 1, 1974): 249264, doi:10.1093/icb/14.1.249. http://icb.oxfor djour n als.org/cgi/content/abstract/14/1/249 - D Haig, “Genetic conflicts in human pregnancy,” The Quar t erl y Review of Biology 68, no. 4 (Gr udzień 1993): 495-532. http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/8115596 - H C Godfray, “Evolutionar y theor y of parent-offspring conflict,” Nature 376, no. 6536 (Lipiec 13, 1995): 133-8, doi:10.1038/376133a0. http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7603563 - Y Iwasa, “The conflict theor y of genomic imprinting: how much can be explained?,” Cur r ent Topics in Developmental Biology 40 (1998): 255-93. http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/9673853 - E Pennisi, “A genomic battle of the sexes,” Science (New Yor k, N.Y.) 281, no. 5385 (Wrzesień 25, 1998): 1984-5. http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/9767051 - D Haig, “Evolutionar y conflicts in pregnancy and calcium metabolism--a review,” Placenta 25 Suppl A (Kwiecień 2004): S10-5, doi:10.1016/j.placenta.2004.01.006. http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/15033301 - T A F Long, “The influence of mating system on the intensity of parent-offspring conflict in primates,” Jour n al of Evolutionar y Biology 18, no. 3 (Maj 2005): 509-15, doi:10.1111/j.14209101.2005.00888.x. http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/15842480 - Jason B Wolf i Reinmar Hager, “A mater n al-offspring coadaptation theor y for the evolution of genomic imprinting,” PLoS Biology 4, no. 12 (Listopad 2006): e380, doi:10.1371/jour n al.pbio.0040380. http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17105351 [7] - O "myśleniu nieciągłym" pisałem w niniejszym komentarzu: http://kotlarz.salon24.pl/81264,index.html#comment_1191043 [8] - Na temat bólu płodowego pisałem w niniejszych komentarzach: http://wierzejski.salon24.pl/95049,index.html#comment_1378455 http://wierzejski.salon24.pl/95049,index.html#comment_1378631 QUASI
] i tu [S24]. @ TPT "I jeszcze dusza. Cóż - moim zdaniem - nie ma to znaczenia, dla pytania czy można kogoś zabić czy nie. Liczy się tożsamość gatunkowa." Myli się Pan. 1. Gdyby naprawdę koniecznym i wystarczającym kr yterium do uznania jakiegoś obiektu za osobę była przynależność do gatunku Homo sapiens, to za osoby trzeba by konsekwentnie uznać wszystkie obiekty, w któr ych przypadku stwierdzenie tej tożsamości jest możliwe. A jest ono możliwe w przypadku m.in.: - fragmentów ludzkiego ciała (narządy, amputowane kończyny, ścinki paznokci, włosy...);
- ludzkich gamet; - dowolnych ludzkich komórek somatycznych; - ludzkich zwłok; - ludzkich białek i kwasów nukleinowych oraz ich fragmentów o sekwencji wystar czająco długiej, by możliwe było stwierdzenie jej gatunkowej unikalności. Żeby mieć stwierdzalną przynależność gatunkową nie trzeba być ani osobnikiem, ani nawet żywym. A przecież dobrze wiemy, że nie chce Pan aby pojecie "osoba" było aż tak pojemne. 2. Samo kr yterium gatunkowe nie pozwoli Panu na stwier dzenie odrębności między osobami, zwłaszcza takimi, które są ze sobą str ukturalnie powiązane. Choćby ciężar n a kobieta z zarodkiem w macicy (samo kr yterium gatunkowe nie pozwala na zidentyfikowanie matki i zarodka jako oddzielnych jednostek) czy bliźnięta syjamskie. 3. Z racji ciągłej&rozmytej natur y filogenezy i specjacji, definicja gatunku jest dość mętna, a gr anice między gatunkami płynne i umowne. Wprawdzie ostatni wspólny przodek teg o, co obecnie się zwie H.sapiens oraz tego, co jest z nim najbliżej spokrewnione, ale zaliczane do innego gatunku (szympansy Pan troglodytes i P.paniscus), żył ok. 6 milionów lat temu, stąd różnice między tymi gatunkami są wyraźne. Jednak jeszcze kilkanaście-kilkaset tysięcy lat temu obok H. sapiens na Ziemi równolegle żyło kilka podobnych i znacznie bliżej spokrewnionych z nim "gatunków" hominidów.
Oczywiście, rozdzielenie ich na odrębne "gatunki" jest dość arbitralne, gdyż jedne z tych "gatunków" płynnie powstawały z innych, oraz same "gatunki" płynnie przeobr ażały się w czasie, a pewnie też przynajmniej w pewnych okresach współistnienia mogły się między sobą krzyżować dając płodne potomstwo (tak jak dzisiaj mogą to robić np. wielkie koty ). https://pl.wikipedia.or g/w/index.php?title=Panthera_-_hybr y dy&printable=yes Zwolennicy "kr yterium gatunkowego" mają pewien problem: czy hominidy należące do innych niż H. sapiens sapiens (pod)gatunków, a z H. sapiens sapiens współwystępujące (co najmniej: H. sapiens idaltu, neander t alczyk, H. rhodesiensis, H. floresiensis, H. erectus) to były osoby, czy zwierzęta, które można by traktować jak trzodę chlewną?
"Ale odpowiedź na Pana pytanie jest taka: wiele wskazuje, że po wiekach spor u między zwolennikami doktr y ny animacji bezpośredniej i odroczonej, nauki szczegółowe pozwoliły rozstrzygnąć ten spór. I w zasadzie w Kościele przyjmuje się, że człowiek otrzymuje duszę w momencie poczęcia." Myli się Pan. 1. Nauki szczegółowe(przyrodnicze) w ogóle nie wypowiadają się na temat tego co jest osobą, kiedy się ona zaczyna, jak powinna być traktowana, ani nawet na temat tego, czy w ogóle coś takiego jak "osoba" istnieje. A tym bardziej nie zajmują się procesami wyimaginowanymi takimi jak animacja. 2. Rozsądne dopasowanie koncepcji animacji w momencie poczęcia i osobowego statusu wczesnego zarodka do obrazu ludzkiej embriogenezy ujawnianego przez nauki szczegółowe jest zadaniem kar kołomnym, o ile w ogóle wykonalnym. I jeszcze nie widziałem, żeby jakiś obrońca życia choć spróbował to zrobić. 3. Kościół oficjalnie nie przesądza kiedy ma miejsce animacja, ani od kiedy ludzki zarodek staje się osobą. I istnieją także duchowni/teologowie opowiadający się za animacją opóźnioną.
"Dla naszego spor u nie ma to jednak znaczenia, bo dla prawa stanowionego wystarczy, że ktoś jest człowiekiem," Ależ nie wystarczy. Z punktu widzenia obowiązującego nas prawa sama przynależność do Homo sapiens nie znaczy nic. Dlatego prawo nie chr oni np. niewątpliwie należących do Homo sapiens ludzkich plemników czy ścinków paznokci.
Prawo nie chr oni ludzi, prawo chroni osoby. Nie wszyscy ludzie są uznawani za osoby (choćby plemniki nie są), a dla niektór y ch nie każda osoba jest człowiekiem (np. szympansy czy hipotetyczna sztuczna inteligencja nie są).
"a co do tego nikt poważny w odniesieniu do zarodków i płodów nie ma wątpliwości." Do przynależności gatunkowej zarodków nikt nie ma wątpliwości, ale to bez znaczenia, bowiem sama przynależność gatunkowa się nie liczy. Liczy się bycie osobą, a co do osobowego statusu zarodków i płodów mnóstwo ludzi wątpliwości ma ogr omne. pozdr awiam QUASI
3.KOMPATYBILNOŚĆ KONCEPCJI "POCZĄTKU W MOMENCIE ZAPŁODNIENIA" Z FAKTAMI EMBRIOLOGICZNYMI Obrońcy życia zwykli twierdzić, że o człowieczeństwie (tj. statusie osobowym) ludzkiej zygoty (i zarodka) przesądza jej (i) przynależność gatunkowa do H. sapiens, (ii) kompletny i unikalny ludzki genom oraz (iii) potencjał rozwojowy (zdolność do rozwinięcia się z dorosłego człowieka o pewnym statusie osobowym). Niestety, z takim podejściem wiążą się pewne komplikacje: 3.1. Wyjątkowość zygoty 3.1.1. Nie ma czegoś takiego jak "moment zapłodnienia". Zapłodnienie to długi - u człowieka trwający kilkanaście godzin - wieloetapowy proces. U ssaków/ludzi nie ma nawet typowej zygoty, jako że jajo kończy mejozę dopiero po wniknięciu plemnika, przedjądrza plemnika i jaja nie ulegają fuzji/kariogamii, a ojcowski i matczyny genom są pakowane do wspólnego jądra dopiero po pierwszym podziale zarodka. Poza tym pierwszymi etapami rozwoju zarodka nie kieruje jego genom - który "włącza" się dopiero po kilku podziałach - lecz zgromadzone w cytoplazmie jaja matczyne morfogeny (białka i RNA). [1] Co więcej, w trakcie zapłodnienia mogą zachodzić różne komplikacje, jak np. równoczesne zapłodnienie ciałka kierunkowego, partenogeneza, polispermia, fuzja zygoty/blastomeru z ciałkiem kierunkowym, zapłodnienie jaja przez diploidalny plemnik itp., których rezultatem może być poronny zarodek lub późniejsze przynajmniej częściowe unormowania się genetycznego składu zarodka w czasie rozwoju umożliwiające jego przeżycie. [2] 3.1.2. Zygota wcale nie musi rozwinąć się w dorosłego człowieka i - z racji chorób genetycznych, aberracji chromosomowych czy różnych defektów rozwojowych - nie musi mieć "potencjału rozwojowego". - Część - ok. 30% (a może i więcej) - wszystkich poczętych zarodków ulega spontanicznemu poronieniu. [3] - Zygota może rozwinąć się nie w zarodek lecz w nowotwór, np. w kosmówczaka. [4] - Część obciążonych genetycznie/chromosomowo/rozwojowo zarodków - choćby takie z anencefalią - nie ma "potencjału rozwojowego" bo jest skazana na śmierć na etapie płodowym, niemowlęcym czy wczesnodziecięcym. - Możliwe jest także uzyskanie - w wyniku pewnej techniki klonowania somatycznego, tzw. Altered Nuclear Transfer - zygoty z odwracalnym(tj. pozwalającym na przywrócenie normalnego, żywotnego genotypu) defektem genetycznym uniemożliwiającym sfinalizowanie rozwoju
embrionalnego. [5] 3.1.3. Ludzka ontogeneza może wystartować z innych niż zygota obiektów, więc zapłodnienie i zygota nie jest warunkiem koniecznym do powstania człowieka. Przykładem takich alternatywnych metod startu ontogenezy jest: - Partenogeneza (choć partenogenetyczne zarodki najczęściej są ronione). [5, 6, 16] - Klonowanie przez transfer jądra komórki somatycznej. [7] - Cybryda (ludzkie jądro komórki somatycznej + enukleowany oocyt innego ssaka, np. krowy). [8] - Montowanie - teoretycznie nieskończenie wielu - bliźniaczych zarodków z hodowli embrionalnych komórek macierzystych (tzw. Embryonic Stem Cells). [9] Taki zarodek (przynajmniej chimeryczny) da się zmontować także z komórek macierzystych pochodzących z teratomy/teratokarcynomy. [10]
Figure 19.9 Protocol for breeding mice whose genes are derived largely from tumor cells. Stem cells are isolated from a mouse teratocarcinoma and inserted into blastocysts from a different strain of mouse. The chimeric blastocysts are implanted into a foster mother. If the tumor cells are integrated into the blastocyst, the mouse that develops will have many of its cells derived from the tumor. If the tumor has given rise to germ cells, the chimeric mice can be mated to normal mice to produce an F1 generation. The F1 mice should be heterozygous for all the chromosomes of the tumor cell. Matings between F1 mice produce F2 mice having some homozygous genes derived from the tumor cells. F2 mice express many tumor cell genes. (After Stewart and Mintz 1981.) From: Germ Cell MigrationCopyright © 2000, Sinauer Associates - Teoretyczna fizyko-chemiczna synteza ludzkiego zarodka - a może i dorosłego osobnika - de novo (teoretycznie - biorąc pod uwagę możliwości sztucznej syntezy pierwiastków, "nanotechnologię", "inżynierię kwantową" itp. - takiej syntezy można dokonać z dowolnej materioenergii). KOMPLIKACJE: Czy w świetle definicji "osoby" lansowanej przez obrońców życia za osobę należałoby uznać np.: - skazaną na poronienie/przedwczesną śmierć zygotę/zarodek obarczoną wadami genetycznymi/chromosomalnymi/rozwojowymi? - zapłodnione ciałko kierunkowe (prawie na pewno niezdolne do dalszego rozwoju z powodu zbyt
małej ilości cytoplazmy), jajo zapłodnione przez więcej niż 1 plemnik, zygota triploidalna itp.? - powstałego z zygoty kosmówczaka i inne neoplazje? - płód/noworodka z anencefalią? - zygota/zarodek uzyskana w wyniku ANT? - jajo (zdolne do rozwoju partenogenetycznego)? - zarodek partenogenetyczny (najczęściej poronny)? - partenogenetyczne teratomy/teratokarcynomy? - jądro komórki somatycznej (z którego można sklonować człowieka)? - ludzko-krowią hybrydę? - hodowlę embrionalnych komórek macierzystych? 3.2. Rozszczepienia i fuzje zarodków. 3.2.1. Ludzki zarodek może ulec rozszczepieniu tworząc 2 lub więcej bliźniaczych zarodków potomnych (tzw. twinning). W zależności od momentu rozszczepienia, całkowite fizyczne odseparowanie bliźniąt - ewentualnie zespolonych strukturami pozazarodkowymi - może nastąpić dopiero przy porodzie. [11, 12]
Figure 11.32 Diagram showing the timing of human monozygotic twinning with relation to extraembryonic membranes. (A) Splitting occurs before the formation of the trophoblast, so each twin has its own chorion and amnion. (B) Splitting occurs after trophoblast formation but before amnion formation, resulting in twins having individual amnionic sacs but sharing one chorion. (C) Splitting after amnion formation leads to twins in one amnionic sac and a single chorion. (After Langman 1981). From: Early Mammalian DevelopmentCopyright © 2000, Sinauer Associates.
Bruzdkujący zarodek można też rozszczepić sztucznie, np. poprzez biopsję - czasem potencjalnie zdolnego do rozwinięcia się w bliźniaka - blastomeru (praktyka rutynowo stosowna w ramach genetycznej diagnostyki przedimplantacyjnej). [5] Procedurą analogiczną do twinningu, ale przeprowadzoną na dorosłym człowieku, jest klonowanie metodą transferu jądra komórki somatycznej. [7] 3.2.2. Rozszczepiony zarodek może powtórnie zlać się w jeden embrion. Procedurę rozszczepiania/biopsji i fuzji można powtarzać wielokrotnie. Wspomniana wcześniej hodowla embrionalnych komórek macierzystych można traktować jako takie rojowisko rozszczepianych i fuzjowanych potencjalnych bliźniaczych zarodków. 3.2.3. Fuzji mogą podlegać także różne genetycznie zarodki w konsekwencji tworząc zarodek będący mieszaniną różnych, pochodzących z różnych zygot klonów komórek - tzw. chimerę. [2, 1115]
Figure 11.33 Production of chimeric mice. (A) The experimental procedures used to produce chimeric mice. Early 8-cell embryos of genetically distinct mice (here, with coat color differences) are isolated from mouse oviducts and brought together after their zonae are removed by proteolytic enzymes. The cells form a composite blastocyst, which is implanted into the uterus of a foster mother. The photograph shows one of the actual chimeric mice produced in this manner. (B) An adult female chimeric mouse (bottom) produced from the fusion of three 4-cell embryos: one from two white-furred parents, one from two black-furred parents, and one from two brown-furred parents. The resulting mouse has coat colors from all three embryos. Moreover, each embryo contributed germ line cells, as is evidenced by the three colors of offspring (above) produced when this chimeric female was mated with recessive (white-furred) males. (A, photograph courtesy of B. Mintz; B from Markert and Petters 1978, photograph courtesy of C. Markert.) From: Early Mammalian DevelopmentCopyright Š 2000, Sinauer Associates.
Żywotna chimera może powstać także z fuzji normalnego zarodka postzapłodnieniowego z zarodkiem partneogenetycznym. [14, 16] Jeśli zarodek zostanie trwale skolonizowany przez komórki matki lub nie-identycznego bliźniaka - albo gdy organizm matki zostanie skolonizowany przez komórki zarodka - mówimy wówczas o mikrochimerze. [15, 17] Jeśli natomiast nowy klon komórek powstanie w obrębie zarodka w wyniku mutacji lub mitotycznej rekombinacji - mówimy o mozaice. [13, 18] Procedurą analogiczną do zarodkowej (mikro)chimeryzacji, ale przeprowadzonej u dorosłego człowieka, jest transplantacja organów/tkanek/komórek. 3.2.4. Chimera może powstać w wyniku zapłodnienia partenogenetycznie aktywowanego jaja lub wtedy, gdy oba blastomery dwukomórkowego zarodka partenogenetycznego zostaną zapłodnione przez różne plemniki, albo gdy oba blastomery zarodka dwukomórkowego powstałego w wyniku polispermii utracą jądra pochodzące z różnych plemników. Czasem powstała tak chimera ulega twinningowi, dając dwa - chimeryczne lub nie - różne genetycznie zarodki (możliwe, że w ten sposób - a nie jak kiedyś myślano, w konsekwencji podwójnej owulacji - powstają przynajmniej niektóre bliźnięta "dwujajowe" [20]). [14, 16, 19]
KOMPLIKACJE: Obrończy życia przekonani o początku życia osobowego w momencie zapłodnienia w konfrontacji z problemem rozszczepiania i fuzjowania zarodków mają 6 wyjść: (1) Przyjąć, że rozszczepiany zarodek (A) umiera dając życia dwóm zarodkom potomnym (B i C); oraz przyjąć, że dwa fuzjujące zarodki (X i Y) umierają, dając życie chimerze (Z). Ale: - Co jeśli po rozszczepieniu A fuzji ulegną zarodki B i C? Zarodek A jest "wskrzeszany" czy powstaje nowy zarodek D? Diagnostyczna biopsja blastomeru jest podwójnym zabójstwem (najpierw rozszczepianego A a później niszczonego na potrzeby diagnozy blastomeru B)? Co jeśli procedurę rozszczepiania i fuzjowania (na A) powtórzymy wielokrotnie? - Co, jeśli z ciała dorosłego człowieka A pobierzemy komórkę somatyczną i sklonujemy ją w nowego człowieka? Czy - analogicznie - mamy rozumieć, że człowiek A zmarł automatycznie dając życie nowemu człowiekowi B i klonalnemu zarodkowi C? - Czy mikrochimeryczny transfer komórek z zarodka X do zarodka Y mamy interpretować jako twinning X zabijający X i generujący X1 i transferowany do Y klon komórek X2, który następnie zabija Y przekształcając go w mikrochimerę Z? A gdy donorem komórek (X) jest matka, a przekształcanym w mikrochimerę (Z) akceptorem (Y) zarodek? A gdy donorem komórek (X) jest zarodek, a przekształcanym w mikrochimerę (Z) akceptorem (Y) matka? A gdy donorem komórek (X) - w postaci transplantowanego organu - jest dorosły człowiek, a przekształcanym w mikrochimerę (Z) akceptorem (Y) inny dorosły człowiek? - Co, jeśli chimera powstała w wyniku zapłodnienia dwukomórkowego zarodka partenogenetycznego? Zapłodnienie zabiło - jako osobę - ten zarodek? A co jeśli chimera powstała w wyniku zróżnicowanej utraty genomów z zarodka powstałego w wyniku polispermii?
Polispermijny zarodek umarł jako osoba? Czy mozaicyzm - taki jak choćby powstanie nowotworu również zabija osobę? (2) Przyjąć, że w rozszczepianym zarodku przed rozszczepieniem znajdowały się "dwa życia osobowe": B i C, które - bez uśmiercania kogokolwiek - zyskały indywidualność w momencie twinningu; oraz, że życie chimery Z przed - nie zabijającą nikogo - fuzją zarodków było rozproszone na dwa zarodki na raz (jedno życie, jedna osoba, w dwóch ciałach)? Ale: - Jak poznać przed zajściem rozszczepienia lub fuzji ile żyć/osób jest w danym ciele (przed twinningiem są 2 w jednym ciele, przed fuzją jest 1/2 w jednym ciele)? - Skąd mam wiedzieć ile żyć/osób jest teraz w "moim" (naszym?) ciele? Jeśli w przyszłości ktoś mnie sklonuje, to się okaże, że teraz są 2, a jeśli w przyszłości otrzymam przeszczep to się okaże, że teraz jest tylko 1/2? Ale jak mam się tego dowiedzieć zanim do ewentualnego klonowania/przeszczepu dojdzie? (3) Przyjąć, że w wyniku rozszczepienia zarodka A, A zaczął żyć jako jedna osoba w dwóch ciałach (a wiec np. "bracia" Kaczyńscy to tak naprawdę jedna osoba w dwóch ciałach); oraz, że w wyniku fuzji zarodków X i Y, oba te zarodki kontynuują życie w jednym ciele (X+Y). Ale: - Czy w związku z tym zabicie jednego z (dorosłych już) bliźniaków - np. jednego z braci Kaczyńskich - nie byłoby morderstwem? - Tego, że jest się (mikro)chimerą często bez specjalistycznych badań nie widać, więc wielu z nas może być w rzeczywistości ciałami zamieszkiwanymi przez 2 (lub więcej) osoby nawet o tym nie wiedząc, czy tak? Podobnie niektórzy z nas mogą nie wiedzieć, że mają gdzieś bliźniacze rodzeństwo - czyli, że żyją w 2 (lub więcej) ciałach na raz, czy tak? - Jeśli "zabijemy" człowieka, a następnie przeszczepimy jakiś jego jeszcze żywy organ innemu człowiekowi - zmieniając go w (mikro)chimerę - to w rzeczywistości nikogo nie zabiliśmy, lecz spowodowaliśmy, że 2 osoby zamieszkały w jednym ciele? (4) Przyjąć, że w czasie rozszczepiania zarodka A jeden z potomnych zarodków kontynuuje życie jako A (do żadnego zgonu nie doszło), a drugi zyskuje nowe życie jako B; oraz, że w czasie chimeryzacji zarodka X i Y jeden z zarodków - np. X - umiera, a drugi (tu Y) kontynuuje życie jako powstała chimera. Ale: - Jak poznać, który z bliźniaczych zarodków jest "stary" (A), a który "nowy" (B); oraz jak poznać, który z chimeryzujących zarodków (X czy Y) umarł, a który przeżył? - Czy gdy po rozszczepieniu zarodka A potomne zarodki A i B ponownie sfuzjujemy, to czy któryś z nich umrze? Który (A czy B)? A jeśli powstały zarodek ponownie rozszczepimy, to czy zmarła osoba (A albo B) zostanie wskrzeszona czy powstanie jakaś nowa (C)? - Czy gdy powstałą z X i Y chimerę z powrotem rozdzielimy na 2 oddzielne, jednorodne genetycznie zarodki, to czy jedna ze zmarłych przy chimeryzacji osób (X albo Y) zostanie
wskrzeszona, czy jeden z odtworzonych zarodków zyska nową tożsamość (Z)? - Jak ta sytuacja wygląda w przypadku klonowania, mikrochimeryzmu i transplantacji u dorosłych ludzi? (5) Przyjąć, że z dwóch zarodków powstałych w wyniku rozszczepienia zarodka A tylko jeden jest osobą - zachowującą tożsamość A - podczas gdy drugi osobą nie jest i nie będzie, jest "pusty" (np. tylko jeden z braci Kaczyńskich jest osobą, a drugi to tylko bezosobowe ciało, którego życie nie ma żadnej wartości); oraz, że z 2 chimeryzujących zarodków tylko 1 jest osobą (X) - kontynuującą życie jako chimera - podczas gdy drugi osobą nie jest i nigdy nie był, jest "pusty". Ale: - Jak rozpoznać, który z pary (dorosłych) bliźniąt jest "pusty" i wolno go bezkarnie zabić? Jeśli sklonujemy dorosłego człowieka, to który będzie "pusty" - ten "stary", sklonowany, czy ten "nowy", klon? - Jak sytuacja wygląda w przypadku mikrochimeryzmu i transplantacji u ludzi dorosłych? Oddanie organu/komórek to odpowiednik twinningu - jak poznać, czy życie osobowe przetrwało w dawcy czy w komórkach/organie? Przyjęcie komórek/organu to odpowiednik chimeryzacji - jak poznać, czyje życie osobowe przetrwało transplantację/mikrochimeryzację: dawcy czy biorcy? (6) Przyjąć, że w przypadku rozszczepiania zarodka życie osobowe nie rozpoczęło się w momencie zapłodnienia - a więc zygota i wczesny zarodek były "puste" - lecz dopiero podczas twinningu i to od razu 2 życia B i C; oraz, że w przypadku chimeryzacji życia osobowe nie rozpoczęło się w momencie zapłodnienia - a więc chimeryzujące zarodki były "puste" - lecz dopiero w momencie powstania chimery i to od razu pojedyncze życie Z. Ale: - Co w przypadku, gdy bliźniacze zarodki B i C ponownie połączymy w jeden embrion (i pozwolimy u się rozwinąć do dorosłości)? - Co w przypadku, gdy chimeryczny zarodek Z ponownie rozszczepimy odtwarzając pierwotne, jednorodne genetycznie zarodki (i pozwolimy im się rozwijać do dorosłości)? - Jak wygląda sytuacja w przypadku klonowania, mikrochimeryzacji i transplantacji u dorosłych ludzi? Jeśli mnie dzisiaj sklonują - albo, gdy oddam nerkę do przeszczepu - to znaczy, że do dzisiejszego dnia nie byłem osobą, lecz "pustym" ciałem, które można było bezkarnie zabić? To samo, jeśli dziś otrzymam przeszczep? Wydaje mi się, że więcej niż tych 6 opcji obrońcy życia nie mają. W związku z tym, którą wybierają? I na jakiej podstawie? I jak sobie radzą z przedstawionymi do każdej z nich "ale"? 3.3. Zroślaki. 3.3.1. Gdy proces twinningu nastąpi na stosunkowo późnym etapie rozwoju, to zdarza się, że nie zostanie dokończony (lub gdy po dokończonym twinningu stosunkowo rozwinięte zarodki ponownie się połączą) i w jego wyniku powstają (~symetryczne) zroślaki (bliźnięta syjamskie). [21] 3.3.2. Zdarza się, że zroślaki nie rozwijają się symetrycznie, lecz jeden z nich hamuje swój rozwój i
degeneruje do postaci zawiązka organów. W taki sposób powstają bliźnięta pasożytnicze, w tym między innymi całkowicie ukryte w jamach ciała tzw. fetus in fetu. [22] Wydaje się, że przynajmniej część przypadków fetus in fetu nie jest wynikiem asymetrycznego rozwoju bliźniąt syjamskich, lecz - pojawiającymi się zarówno u kobiet jak i mężczyzn zaawansowanymi rozwojowo (czasem znacznie - wykształcającymi szkielet, kończyny, wiele organów i pokaźne rozmiary) teratomami/teratokarcynomami, czyli nowotworami powstającymi w wyniku partenogenetycznego rozwoju komórek linii płciowej (stacjonującymi w gonadach lub zagubionymi w jamach ciała). [10, 23] KOMPLIKACJE: Z punktu widzenia koncepcji obrońców życia - zakładającej, że osobowe życie człowieka zaczyna się w momencie zapłodnienia, a o tożsamości osobowej przesądza tylko przynależność gatunkowa do H. sapiens, kompletny i unikalny ludzki genom oraz potencjał rozwojowy - można przyjąć, że zroślaki nie są parą połączonych osób, lecz jedną osobą ze zduplikowanymi narządami, w tym: ze zduplikowanym mózgiem. Rozumiem, że obrońcy życia nie mają nic przeciwko kosmetycznym zabiegom mającym na celu usunięcie - i wyrzucenie, jako odpadu medycznego - nadmiarowych narządów, stąd nie mieliby też nic przeciwko usunięciu i wyrzuceniu bliźniętom syjamskim nadmiarowego mózgu (choćby ów mózg był siedliskiem unikalnej osobowości, miał własne życie prywatne, uczuciowe, pracę, znajomych, zainteresowania etc.). Czy tak? A jeśli mają coś przeciw, to na jakiej podstawie? Jak ów sprzeciw wywodzą z ze swojej odzapłodnieniowej definicji osoby? I czy analogiczny sprzeciw okazywaliby wobec usuwania bliźniąt pasożytniczych i ich - w najlepszym razie - zdegenerowanych/nierozwiniętych mózgów? 4. NEURO-PSYCHOLOGICZNY ROZWÓJ PŁODU 4.1. Ludzki płód najprawdopodobniej przez cały okres ciąży nie jest w stanie odczuwać bólu: - Konieczne - jak się wydaje - do percepcje bólu połączenia nerwowe miedzy wzgórzem a kora mózgową prawdopodobnie tworzą się ok. 25 tygodnia od zapłodnienia. [24, 25] - Obecność samego połączenia nie jest gwarancja tego, ze kora jest w stanie obrabiać napływające ze wzgórza bodźce. Aktywność EEG, która być może wskazuje na to, że taka obróbka jest możliwa - tzw. "wakefulness" oraz "Somatosensory Evoked Potentials" - wykrywa się u wcześniaków nie młodszych niż 29-30 tygodni od zapłodnienia. [24] - Gdyby nawet płód był neuroanatomicznie przystosowany do percepcji bólu, to prawdopodobnie i tak nie może go odczuwać aż do porodu, gdyż hormonalna aktywność łożyska oraz płodowego mózgu przez cały okres ciąży prawdopodobnie utrzymuje go w stanie swoistego letargu i nie ma żadnej możliwości (poza farmakologicznym zablokowaniem działania owych usypiających czynników - adenozyny i pregnanolonu) aby go z tego letargu wybudzić. [26] - Wreszcie, najwyraźniej zdolność percepcji bólu (a świadoma percepcja bólu to nie to samo co automatyczne/wegetatywne reagowanie na drażniące bodźce - "nociception") wymaga odpowiedniego rozwoju psycho-emocjonalnego oraz pewnego wyuczenia. W związku z tym możliwe, że uświadomiony ból zaczynają odczuwać dopiero kilkomiesięczne niemowlęta. [25, 27] 4.2. Cechy umysłu, jakie przypisuje się osobom - w tym: (samo)świadomość, pamięć (i jej unikalne zasoby), motywacja (i warunkujące ją emocje), autonomia, racjonalność, zdolność do przewidywania/planowania/symulowania itp. - w toku ludzkiej ontogenezy pojawiają się powoli i
stopniowo. W każdym razie, płód z pewnością ich nie posiada. Nie posiadają ich też noworodki i wczesne niemowlęta - one zaczynają się wykształcać dopiero kilka-kilkadziesiąt miesięcy po narodzinach. [25, 27] Więcej na ten temat patrz: tu [S24]. 5. KATOLICKIE STANOWISKO W KWESTII POCZĄTKU LUDZKIEGO ŻYCIA OSOBOWEGO 5.1. Biblia nie przesądza o momencie w którym zaczyna się życie osobowe. Za to daje sugestię - w [Ex 21: 22-25] - że życie płodu jest znacznie mniej warte niż życie dorosłego człowieka. 5.2. W historii Kościoła katolickiego stanowisko w kwestii początku życia osobowego i moralnego statusu aborcji zmieniało się znacznie i wielokrotnie. Obecne stanowisko jest stosunkowo młode datuje się na rok 1869. 5.3. Obecne oficjalne stanowisko Kościoła katolickiego nie przesądza o momencie, w którym zaczyna się ludzkie życie osobowe. Wprawdzie Kościół stanowczo potępia aborcję - i to w każdym przypadku, nawet wtedy, gdy zagrożone jest życie matki - ale nie z powodu pewności, że ludzki zarodek/płód jest osobą, lecz za sprawą asekuracyjnego "Pierwszego Prawa Łowieckiego" (patrz punkt 1.4.) oraz "argumentu z potencjalności" (patrz punkt 1.3.). 5.4. Wprawdzie większość katolików skłania się ku koncepcji początku w momencie zapłodnienia, jednak część katolickich teologów odrzuca tę opcję i opowiada się za konkurencyjną koncepcją "animacji opóźnionej", przesuwającą początek życia osobowego na moment gastrulacji (~2 tyg. od zapłodnienia). 5.5. Stanowisko Kościoła w kwestii początku życia osobowego, statusu ludzkiego zarodka i aborcji zawsze starało się jakoś odbijać współczesne mu wyobrażenia na temat biologii rozwoju człowieka. Problem z dzisiejszym stanowiskiem polega na tym, że odbija ono wyobrażenia na temat biologii rozwoju zdezaktualizowane dobrych kilkadziesiąt lat temu. Co starałem się pokazać w punkcie 2., 3. i 4.. 5.6. Przy założeniu, że ludzki zarodek jest osobą, stanowisko Kościoła wobec aborcji można uznać za niekonsekwentne, niespójne z jego stanowiskiem przyzwalającym wobec zabijania w obronie koniecznej oraz wobec zabijania w ramach wojen "sprawiedliwych". 5.7. Nie ma powodu aby katolik (zwłaszcza polityk-prawodawca) osobiście sprzeciwiający się mordowaniu dzieci nienarodzonych - i sam nigdy tego czynu nie popełniający - zmuszał innych obywateli, w tym także niewierzących, siłą państwowego aparatu prawno-represyjnego do stosowania się do jego egzotycznych przekonań moralno-religijnych. Tym bardziej, że w kwestii prawna (anty)aborcyjnego mamy ewidentną asymetrię: zakaz aborcji jest bardziej dolegliwy dla jej zwolenników niż legalizacja aborcji dla jej przeciwników. Więcej patrz: tu [S24]. •
O katolickim stanowisku wobec IVF i statusu embrionu
1. PRZYCZYNY KATOLICKIEGO POTĘPIENIA ZABIEGU ZAPŁODNIENIA IN VITRO Metoda IVF nie wymaga generowania - a następnie utylizowania lub bezter minowego przetrzymywania w zamrożeniu - redundantnych zarodków. Zwykle robi się to - tj. gener uje od razu ok. 8 embrionów - aby uniknąć powtarzania kosztownej i dolegliwej procedur y IVF (indukowana hiperowulacja; chir ur giczne pobr anie owulowanych
oocytów; przygotowanie gamet do zapłodnienia; samo zapłodnienie in vitro; wstępna hodowla i selekcja zarodków in vitro) w razie jej niepowodzenia, które przytrafia się w 60-70% przypadków, mimo jednoczesnego transfer u 2-3 zarodków. Jeśli ciąża się nie przyjmie, można zwyczajnie odmrozić zapasowe zarodki i powtórzyć procedurę implantacji szybko, tanio i bez konieczności hor m onalnego wymuszania kolejnych hiperowulacji. Jednak jeśli kobietę na to stać - i nie ma ona obiekcji wobec kolejnych hiperowulacji - może zrezygnować z tworzenia zarodków zapasowych. Może też być tak, że nawet w przypadku sukcesu pierwszego IVF kobieta chciałaby w przyszłości zajść w kolejne ciąże, wykorzystując przechowywane do tego czasu redundantne embriony. Tak więc niszczenie zarodków zapasowych nie jest wcale immanentną cechą zabiegu IVF. Zresztą, jeśli nawet dochodzi do ich uśmiercenia, to - w odróżnieniu od aborcji - dotyczy to tylko zarodków kilkudniowych, na poziomie br uzdkowania, ostatecznie blastuli. Także selekcja przedimplantacyjna to wyłącznie kwetia wybor u kobiety poddającej się zabiegowi, a nie immanentna cecha zabiegu IVF. Niestety, wygląda na to, że to wcale nie łatwa do uniknięcia utylizacja redundantnych zarodków jest fundamentalną przyczyną sprzeciwu Kościoła wobec IVF. Przyglądając się katolickiej ar gumentacji przeciwko IVF nie da się nie zauważyć teur gicznej natur y tej religii. Far y zejski sprzeciw wobec IVF opiera się na przesłankach czysto szamańskich - przekonaniu, że miejsce i sposób zdeponowania ejakulatu wywiera jakiś magiczny wpływ na losy i status moralny poczętego tym ejakulatem człowieka [analogicznie astrologowie wierzą, że taki wpływ ma data/współrzędne geogr aficzne porodu]. Moralistyczno-godnościowy bełkot, któr y m raczą nas różni apologeci, najwyraźniej ma na celu jedynie "ukr y cie" tego wstydliwego (?) pr ymitywizmu. Sam stoczyłem niezwykle długą dyskusję z panem Maciejem Brachowiczem z Klubu Jagiellońskiego, któr y na serio bronił tej teur gicznej tezy, choć wił się jak piskorz, by wprost tego nie przyznać. [1] Inny "jagielloński konserwatysta" - babelstein - także jej bronił [2], dowodząc że war unkiem szczęści rodziny jest poczęcie dziecka w akcie koniecznie obejmującym 3 elementy: "erectio membri virilis; penetratio esti par t ialis vagine mulieris; ibique seminis depositio, seclusa qualibet investigatione circa naturam ipsius liquidi seminalis"... Tak więc wygląda na to, że nie ewentualna śmierć redundantnych embrionów, lecz geogr aficzna lokalizacja wytr ysku nasienia, jest tą fundamentalną kwestią przesądzającą o katolickim sprzeciwie wobec zapłodnienia in vitro. Kolejną przesłanką, która za tym przemawia, jest fakt, że Kościół zdawał się okazywać [słowami samego kar d. Ratzinger a w "The Congr egation for the Doctrine of the Faith, Instr uctions on Respect for Human Life in its Origin and on the Dignity of Procreation", Vatican City, Vatican Polyglot Press, 1987] względną przychylność do specjalnej wersji metody wspomaganego zapłodnienia zwanej GIFT (Gamete Intr aFallopian Transfer), mimo iż klasyczne IVF niezmiennie potępiał. IVF, prezerwatywy i masturbacja są złe, ale metoda GIFT już niekoniecznie; w metodzie tej wszystkie zapłodnione jaja kier uje się do implantacji (nie ma "złej" ekster m inacji redundantnych zarodków), zapłodnienie następuje w jajowodzie (nie ma "złego" poczęcia "w probówce"), mężczyzna ejakuluje w pochwie kobiety podczas stosunku waginalnego (a nie podczas "złej" masturbacji), a ejakulat jest deponowany w "rozgrzeszonej" przedziur awieniem prezerwatywie (perforowana prezerwatywa przestaje spełniać definicje środka antykoncepcyjnego, zatem przestaje też być "grzeszna"). Kolejną zgłaszaną przez Kościół obiekcją jest obawa, że IVF może zostać wykorzystane do płodzenia potomstwa poza związkiem małżeńskim (co ma wiązać się z "odbieraniem dziecku prawa do zrodzenia się i wychowania w rodzinie związanej sakramentem małżeństwa"), oraz, że
umożliwi płodzenie potomstwa z wykorzystaniem gamet pozyskanych od osób trzecich (co ma się wiązać z "odebr aniem dziecku prawa do zrodzenia się z biologicznych rodziców"). Nie tr udno zauważyć, jak bar dzo te zastrzeżenia są niedorzeczne - konsekwentne stosowanie się do nich wymagałoby bowiem: (i) potępienia/delegalizacji rozrodu w związkach pozamałżeńskich; (ii) potępienia/delegalizacji rozr odu w związkach nie będących katolickimi sakr amentalnymi małżeństwami (małżeństwa cywilne oraz małżeństwa zawar t e w innych religiach/wyznaniach z katolickiego punktu widzenia nie kwalifikują się jako sakramenty); (iii) potępienia/delegalizacji adopcji (wszak adoptowane dziecko - podobnie jak dziecko zrodzone z gamet dawców - nie jest biologicznym dzieckiem osób, które je wychowują); (iv) potępienia/delegalizacji banków nasienia i pr ocedur y sztucznej inseminacji nasieniem anonimowego dawcy. Zresztą, upieranie się przy ogr aniczeniu pr awa (choćby "moralnego") do rozrodu wyłącznie do sakramentalnych małżeństw jest całkowicie pozbawione rzeczowej argumentacji i ogr anicza się do powtarzania pustych treściowo sloganów o "rodzinie jako podstawowej komórce społecznej", "nierozerwalnej jedności małżeństwa", "godności małżonków", "godności dziecka", "prawie dziecka do zrodzenia się z małżeństwa i bycia w nim wychowywanym" itp.. Wi ązanie szczęścia i przyszłych losów dziecka z r y tuałem (sakramentu małżeństwa) wykonanym przez jego rodziców jest kolejnym przejawem myślenia magicznego.
2. PODSTAWY (wątpliwe) KATOLICKIEGO PRZEKONANIA O OSOBOWYM STATUSIE LUDZKIEGO EMBRIONU Pismo Święte nie wypowiada się jasno na temat początku ludzkiego życia osobowego. Za to zawiera sugestię, że życie płodu ma znacznie mniejszą war t ość niż życie człowieka (nawet kobiety) dorosłego: [Ex 21: 22-25] (22) Gdyby mężczyźni bijąc się uderzyli kobietę brzemienną powodując poronienie, ale bez jakiejkolwiek szkody, to winny zostanie ukarany grzywną, jaką na nich nałoży mąż tej kobiety, i wypłaci ją za pośrednictwem sędziów polubownych. (23) Jeżeli zaś ona poniesie jakąś szkodę, wówczas on odda życie za życie, (24) oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę, (25) oparzenie za oparzenie, ranę za ranę, siniec za siniec.
3. EWOLUCJA KATOLICKICH POGLĄDÓW NA STATUS LUDZKIEGO EMBRIONU ORAZ ABORCJĘ Stanowisko Kościoła rzymskokatolickiego w kwestii momentu animacji na przestrzeni dziejów zmieniało się dość mocno. W skrócie (głównie na podstawie [3]): (1) Ter t ulian (2. wiek n.e.), w oparciu o błędne tłumaczenie [Ex 21: 22-25] w Septuagincie [gdzie frazę "bez jakiejkolwiek szkody (dla niej)" mylnie przetłumaczono na "wadliwie/niekompletnie ufor m owany"] uważał, że zabicie zarodka "prawidłowo/kompletnie ufor m owanego" jest mor der stwem, a "nieprawidłowo/niekompletnie ufor m owanego" - nie jest. Pogląd ten wprowadzono do ówczesnego prawa kanonicznego a później do Prawa Justyniana (6. wiek). Ter t ulian sprzeciwiła się także wczesnej aborcji (a więc płodu "niekompletnie ufor m owanego"), bo uważał ją za "odroczone morderstwo" - zapobiegające porodowi, któr y powinien się wydarzyć. Jednak godził się na abor cje w celu ratowania matki, więc choć przyznawał
"ufor m owanemu" płodowi status osobowy, jego war t ość oceniał niżej, niż war t ość życia dorosłej kobiety. Sprzeciwił się także noworodkobójstwu, popular n emu w Rzymie (w for mie porzucenia), i twier dził, że to chrześcijaństwo doprowadziło do jego delegalizacji. (2) Bazyli Wi elki (4. wiek) rozwinął pogląd Ter t uliana i twierdził, że aborcja jest morderstwem bez względu na stopień rozwoju płodu. (3) Niektórzy teologowie twier dzili, że uczłowieczanie płodu następuje stopniowo, a jego finał ma miejsce w momencie chrztu, a przynajmniej porodu. (4) Gracjan (12. wiek) w swoim zbiorze prawa kanonicznego, oficjalnie przyjętego przez Kościół, stwier dził, że abor cja jest mor der stwem tylko w przypadku płodu "ufor m owanego" zabicie płodu "nieufor m owanego" mor der stwem nie jest. (5) Augustyn z Hippony (4/5. wiek) i Tomasz z Akwinu (13. wiek) przyjęli pogląd Ar y stotelesa, wg którego animacja zarodka męskiego następowała w 40. dniu od poczęcia, a żeńskiego - w 90. (wcześniej zarodek miał posiadać jedynie "duszę wegetatywną"; animacja miała się objawiać nabyciem przez zarodek zdolności wyczuwalnego ruchu). Wobec tego godzili się na wczesną aborcję (tj. przed animacją). (6) Papież Stefan V (9. wiek) był przeciwny abor cji przez całą ciążę, a papież Innocenty III (13. wiek) dopuszczał wczesną abor cję. (7) Papież Sykstus V (16. wiek) ustanowił karę ekskomuniki za aborcję i antykoncepcję. (8) Papież Grzegorz XIV (16. wiek) zniósł karę za abor cję ustanowioną przez Sykstusa V, utrzymując, że wczesna abor cja nie jest mor der stwem. (9) Pogląd, że natychmiastowa animacja jest niemożliwa dominował w Kościele katolickim przez większość jego historii - generalnie przyjmowano pogląd Ar ystotelesa/Augustyna/Tomasza. Kościół tradycyjnie zakazywał także wczesnej aborcji, ale nie ze względu na życie zarodka, lecz ze względu na utr udnianie reprodukcji (z tego samego powodu potępiał antykoncepcję). Ponoć powodem potępiania aborcji było też to, że była ona wykorzystywana do zacier ania "dowodów" przedmałżeńskiej nieczystości, łamania celibatu przez zakonnice i cudzołóstwa. (10) Lekarz Thomas Fienus (17. wiek) utrzymywał, że dusza w zarodku jest niezbędna od poczęcia, żeby sterować jego rozwojem. Papież Klemens XI (18. wiek) ustanowił obowiązywanie koncepcji "Niepokalanego Poczęcia" Mar yi. Pogląd ten nie współgr ał z wcześniejszym stanowiskiem Kościoła, że animacja nie może następować w momencie poczęcia, więc po utwier dzeniu koncepcji "Niepokalanego Poczęcia" powstał dobr y klimat dla rozważań o animacji w momencie poczęcia. W 1854 roku Pius IX koncepcję "Niepokalanego Poczęcia" uczynił dogmatem (wprowadził także dogmat "nieomylności papieża"). W 19. wieku odkr y to fenomen zapłodnienia. (11) W 1869 roku papież Pius IX przywrócił kar anie nawet wczesnej abor cji ekskomuniką, jednak nie przesądził o tym, że animacja ma miejsce w momencie zapłodnienia - sprzeciw opier ał się jedynie na tym, że faktu wczesnej animacji nie można wykluczyć, więc na wszelki wypadek należy unikać zabijania zarodka od poczęcia. (12) Współcześnie w Kościele dominuje pogląd, że animacja ma miejsce w momencie
zapłodnienia, choć nie jest to stanowisko oficjalne i pewne. Kościół wyklucza aborcja przez cała ciążę i pod jakimkolwiek pozorem, nawet w przypadku, gdy zagr ożone jest zdrowie/życie ciężar n ej. Jednak w takim przypadku - na mocy tzw. "zasady podwójnego skutku" - dopuszcza podejmowanie nawet takich działań medycznych ratujących kobietę, któr ych nieuchr onnym efektem ubocznym będzie śmierć zarodka (np. usunięcie fragmentu jajowodu z ciążą pozamaciczną; usunięcie ogar niętej przez nowotwór macicy wraz z zarodkiem), ale nie godzi się z określaniem ich mianem "aborcji", choć de facto aborcja jest ich konsekwencją. [4]
4. WSPÓŁCZESNE STANOWISKO KOŚCIOŁA W KWESTII OSOBOWEGO STATUSU LUDZKIEGO EMBRIONU Obecnie Kościół rzymskokatolicki nie przesądza o momencie animacji. Patrz np. stanowisko Świętego Oficjum z 1974 r. w "Quaestio de abor t u procurato" [5]: "Deklaracja ta świadomie nie podkreśla kwestii momentu animacji. Nie ma bowiem co do tego jednogłośnej tradycji i autorzy współcześni jeszcze różnią się między sobą. Jedni mianowicie twier dzą, że to występuje w pierwszym czasie życia, dr udzy, że wtedy dopiero, gdy zarodek zatrzyma się we właściwym miejscu. Niewątpliwie nie do nauki należy rozstrzyganie tych kwestii, ponieważ zagadnienie duszy nieśmier t elnej wykracza poza jej zakres. Jest to właściwie dyskusja filozoficzna, od której nasza moralna afir m acja pozostaje niezależna z dwóch względów: 1) jeśli nawet utrzymuje się, że animacja następuje później, to mimo tego w płodzie zaczyna się ludzkie życie (o któr ym wiadomo z biologii), które i przygotowuje się i wymaga duszy; dzięki niej doskonali się natura otrzymana od rodziców; 2) jeżeli zaś tzw. "wlanie duszy" uważa się tylko za prawdopodobne (czegoś przeciwnego bowiem nie da się nigdy ustalić), to odebr anie życia jest tym samym, co narażanie się na niebezpieczeństwo zabicia człowieka, któr y jest nie jakby w oczekiwaniu, ale już obdarzony duszą." Nowożytny Kościół sprzeciwia się abor cji od czasu, gdy w 1869 roku zadeklarował to papież Pius IX. Jednak powodem sprzeciwu nie było wcale przekonanie, że animacja ma miejsce w momencie poczęcia - Pius IX twierdził, że nie wiadomo kiedy animacja następuje, nie wiadomo czy/od_kiedy zarodek jest osobą (i ten pogląd oficjalnie jest utrzymany do dzisiaj) - lecz asekuracja: skor o nie można wykluczyć, że zarodek jest animowany, to na wszelki wypadek należy się powstrzymać od jego uśmiercania - zabicie zarodka nie jest tożsame z mor derstwem, bar dziej z narażeniem ludzkiego życia. Innymi słowy, sprzeciw Kościoła wobec abor cji opiera się na zasadzie, którą bodajże ksiądz Tischner określił mianem "Pierwszego Prawa Łowieckiego" - "jeśli nie masz 100% pewności, że celem nie jest człowiek, nie strzelaj!". W świetle nauki Kościoła, umyślne (i "bezprawne") uśmiercenie or ganizmu, którego status osobowy jest - w świetle tej nauki - pewny, jest morderstwem. Natomiast zabicia embrionu którego status osobowy pewny nie jest - nie należy zrównywać z mor der stwem, lecz raczej z "narażaniem się na niebezpieczeństwo zabicia człowieka" (cytuję za "Quaestio de abor t u procurato"). Mimo wszystko "narażenie się na zabicie człowieka" jest występkiem znacząco niższej rangi niż mor derstwo z premedytacją. Odnosząc to do analogii łowieckiej: zabicie z premedytacją dorosłego człowieka to jak umyślne ustrzelenie kolegi na polowaniu, a aborcja embrionu - jak strzelenie do krzaka, w któr ym coś się rusza, ale nigdy (ani przed ani po wystrzale) nie dowiemy się, czy to akurat człowiek (a nie wiatr, odyniec czy cokolwiek innego). W świetle nauki Kościoła, z morderstwem mamy do czynienia wtedy i tylko wtedy, gdy świadomie, umyślnie (i "bezprawnie") odbieramy życie osobie; w przypadku zabijania embrionu - nawet, gdyby w rzeczywistości był on osobą (choć nie wiadomo, czy nią jest) "świadomość/umyślność odbierania życia osobie" nie ma miejsca, gdyż zabijający zwyczajnie
nie wie, czy embrion jest osobą (w dodatku zapewne zazwyczaj ludzie zabijające embrion nie wierzą/nie chcą wierzyć, że jest on osobą - co dodatkowo wyklucza świadomość/umyślność). Kościół nie przyznaje embrionowi (pełni) praw osobowych: w świetle nauki Kościoła na (pełnoprawnej) osobie da się popełnić mor derstwo, a na embrionie nie; na embrionie można najwyżej popełnić "narażenie się na niebezpieczeństwo zabicia człowieka". To stanowisko Kościoła mimo wszystko ma 2 bardzo poważne wady: (1) Argument z "Pierwszego Prawa Łowieckiego" jest logicznie kulawy, na podobnej zasadzie jak tzw. "Zakład Pascala". Szerzej wyjaśniłem to w niniejszym komentarzu: http://blogrzeczpospolitej.salon24.pl/48364,index.html#comment_724723 (2) Istnieją bar dzo poważne, powszechnie znane ar gumenty natur y embriologiczno-logicznej, które w zasadzie pozwalają wykluczyć możliwość, że animacja ma miejsce w momencie zapłodnienia i że br uzdkujący zarodek jest osobą. Ar gumenty te przekonują teologówzwolenników koncepcji "animacji opóźnionej", za to zwolennicy "animacji w momencie poczęcia" zwykle po prostu je ignor ują, bo dobrej odpowiedzi na nie przedstawić nie potrafią. O niektór y ch z tych argumentów pisałem wielokrotnie (mam też zamiar napisać o nich większy referat), m.in. tutaj: http://wierzejski.salon24.pl/83877,index.html#comment_1227346 http://wierzejski.salon24.pl/83995,index.html#comment_1229004 Patrz także: [7]
5. ANIMACJA W MOMENCIE ZAPŁODNIENIA vs ANIMACJA OPÓŹNIONE Niektórzy współcześni teologowie wprost sprzeciwiają się twier dzeniu o początku życia osobowego w momencie zapłodnienia i opowiadają za tzw. "animacją opóźnioną". Patrz np.: "(...) Na podstawie faktu powstawania bliźniąt jednojajowych oraz chimer niektórzy filozofowie i teolodzy moraliści jak np. niemiecki filozof Franz Böckle, austr alijski filozof moralista Nor man M. For d czy polski tomista Tadeusz Ślipko opowiedzieli się za animacją opóźnioną do momentu, kiedy zygota staje się niepodzielną jednością, co ma się dokonać do 14 dnia. Przed tym czasem, zdaniem np. Fr. Böckle, mamy do czynienia jedynie z zarodkiem ludzkim, jako czymś co może stać się istotą osobową (ein mögliches personales Dasein)2. Podobnie pisze Nor mam M. For d: „zygota to jeszcze nie ukształtowany człowiek jednostkowy. Gdyby to był już ukształtowany człowiek, to fakt powstania identycznego bliźniactwa zakładałby podział już istniejącej jednostki ludzkiej jako całości na dwie nowe jednostki. To zaś wydaje się niemożliwe”3. Jego zdaniem zygota w początkowych stadiach jest konglomeratem pojedynczych, oddzielonych od siebie komórek, z któr ych każda jest ontologiczną jednostką, pozostającą w prostych związkach z pozostałymi komór kami. Dopiero wykształcenie się tzw. „smugi pierwotnej” czyni z tego konglomeratu zindywidualizowany byt. (...)" [6]
6. KONCEPCJA ANIMACJI W MOMENCIE ZAPŁODNIENIA - PODŁOŻE I (wątpliwa) SPÓJNOŚĆ LOGICZNA W świetle pewnych faktów, m. in. embriologicznych, lansowana przez cześć Kościoła oraz większość "obrońców życia" koncepcja początku życia osobowego w momencie zapłodnienia
jest logicznie kulawa. [7] Myślę, że upieranie się znacznej części katolików przy koncepcji animacji w momencie zapłodnienia jest efektem swoistej iner cji katolickiej myśli teologicznej. Gdy koncepcja animacji w momencie poczęcia się rodziła, a więc w 17.-19. wieku, ludzka wiedza na temat embriologii była śladowa, a na temat biologii molekular n ej - wręcz żadne. W owym czasie mogło się wydawać, że ludzkie ciało spełnia war unki bycia "domem dla duszy" od momentu zapłodnienia, gdyż zwyczajnie niewiele o tym ciele, jego funkcjonowaniu i rozwoju wówczas wiedziano. Jednak dziś wiemy na ten temat znacznie więcej, a to co wiemy nie bardzo współgr a z koncepcją animacji w momencie zapłodnienia. Część teologów, np. ks. prof. Ślipko, jest tego świadoma; reszta zdaje się niewygodne fakty zwyczajnie ignorować. Er go: koncepcja animacji w momencie poczęcia to relikt dawnej ignorancji, któr y z powodu - skądinąd typowej iner cji katolickiej filozofii trzyma się nadal, mimo że nasza ignorancja zanikła, odsłaniając kulawość tej koncepcji. Zresztą, także dawniejsze koncepcje na temat początku ludzkiego życia osobowego wynikały z ówczesnej biologicznej ignorancji. Np. opar t a na poglądach Ar y stotelesa opinia Augustyna i Tomasza, jakoby animacja zarodka męskiego następowała w 40., a żeńskiego w 90. dniu od poczęcia mogła wynikać z teg o, że myśliciele ci nie zdawali sobie spr awy z istnienia komór ki jajowej, więc wyobrażali sobie, że embrion w całości rozwija się z męskiego nasienia, a kobieta dostarcza mu jedynie "inkubatora"; jednak utożsamianie embrionu ze sper m ą oznaczałoby, że każda polucja jest poronieniem a masturbacja - abor cją, co mogło wywołać przekonanie, że sper m a potrzebuje pewnego czasu, by rozwinąć się w zarodek zdolny do przyjęcia duszy. Za to przekonanie, o wcześniejszej animacji - rzekomo rozpoznawanej dzięki r uchom embrionu (Ar y stotelesowi wydawało się, że wtedy właśnie zaczyna wyczuwać ruchy płodu w macicy) - zarodka męskiego niż żeńskiego było efektem ówczesnego postrzegania kobiety jako "wybrakowanego mężczyzny", w dodatku mniej "energicznego". Tak więc, jak widać, katolicka wiara dotycząca początku życia osobowego zawsze jakoś odbijała wiedzę na temat biologii ludzkiego rozwoju, jaka w danym czasie była dostępna. Problem polega na tym, że współczesna nauka Kościoła próbuje odbijać wiedzę zdezaktualizowaną już kilkadziesiąt lat temu...
7. ARGUMENTY Z NATURALNOŚCI Odwoływanie się do takich pojęć jak "natur alność" i "nor m alność" - typowe dla katolickiej retor y ki (vide chociażby koncepcja "prawa naturalnego") - a zwłaszcza łączenie ich z kwestiami nor m atywnymi/moralnymi (utożsamianie "jest z "powinno być"), generalnie jest beztreściowe/bezar gumentacyjne, mętne, bełkotliwe, logicznie kulawe. - Co to niby znaczy "natur alność" ("nor m alność")? - Jak odróżnić "naturalne" od "nienaturalnego" ("nor m alne" od "nienor m alnego")? - Najważniejsze: co z tego, że coś jest "naturalne"/"nienaturalne" ("nor m alne"/"nienor m alne")? Dlaczego rzeczy z etykietką "naturalne" ("nor malne") mają być etycznie uprzywilejowane wobec rzeczy z etykietką "nienaturalne" ("nienor m alne")? Wi ęcej o problemach z "ar gumentowaniem z naturalności/nor m alności" można przeczytać w Wi kipedii. [8]
8. POWINNOŚCI KATOLICKIEJ WŁADZY
Twier dzenie, że katolicka władza, katoliccy parl amentarzyści powinni stanowić prawo uniemożliwiające - a przynajmniej utr udniające - obywatelom mordowanie dzieci nienarodzonych (via aborcja, IVF, selekcja przedimplantacyjna, generowanie hodowli embrionalnych komór ek macierzystych itp.) opiera się na założeniu, że katolik ma religijny obowiązek aktywnego powstrzymywania innych ludzi przed grzeszeniem / odbierania okazji innym ludziom do popełniania grzechu. Jednak w oficjalnej nauce Kościoła tr udno znaleźć taki wymóg - wprost jest zalecane jedynie "upominanie grzeszący", a nie ich czynne powstrzymywanie czy odbieranie im okazji do grzeszenia. Tak więc, katolik nie ma obowiązku domagania się uchwalenia pr awa uniemożliwiającego ludziom mor dowanie dzieci nienarodzonych - katolik może zgodzić się na prawo do abor cji czy IVF (choć sam zabijanie dzieci nienarodzonych potępia), tak samo jak godzi się na prawo do cudzołóstwa czy jedzenia mięsa w piątek. Za to gdyby poważnie i konsekwentnie zastosować postulaty obrońców życia odnośnie prawodawczych powinności katolickich polityków, to nieuchronnie musielibyśmy dojść do fundamentalistycznego teokratycznego totalitar yzmu - bowiem w takim wypadku konsekwentni katoliccy politycy powinni stanowić prawo zniechęcające/odbierające obywatelom okazję do popełniania JAKICHKOLWIEK grzechów, a więc penalizujące: antykoncepcji inną niż "naturalne metody planowania rodziny", innowier stwo/ateizm, bluźnier stwo i herezję, absencję w kościołach w niedziele i święta, unikanie corocznej spowiedzi, sprzedawanie/spożywanie mięsnych potraw w piątki, cudzołóstwo, masturbację, seks w związkach przed/poza małżeńskich, czynnego homoseksualizmu, (próby) samobójstwa, uzależnienia (od papierosów, alkoholu, nar kotyków), otyłość, kłamstwo, konflikty z rodzicami, "niecne uczucia" (gniew, zazdr ość, pożądanie, lenistwo itp.) itd..
9. KONSEKWENCJA (wątpliwa) OBROŃCÓW ŻYCIA POCZĘTEGO - MORDOWANIE DZIECI NIENARODZONYCH A PRAWO DO "OBRONY KONIECZNEJ" I "WOJNY SPRAWIEDLIWEJ" Gor liwi obrońcy życia często zawzięcie gar dłują za (rozszerzonym) prawem do "obrony koniecznej", do swobodnego posiadania broni itp.. I prawa do tej obrony nie chcą ogr aniczyć jedynie do sytuacji w 100% pewnego zagr ożenia życia, ale rozszerzać na jakąkolwiek napaść na osobę a nawet mienię. Tak więc niektórzy z nich chcą móc odstrzeliwać nawet np. gówniarzy, którzy przeskoczyli przez płot by kraść jabłka. Nie są też pacyfistami, więc dopominają się prawa do mordowania w obronie różnych abstrakcji, takich jak "Bóg, Honor, Ojczyzna", "wolność", "suwerenność", "tradycja", "spr awiedliwość", "przestrzeń życiowa", "interes narodowy" itp.. Przy czym pamiętać należy, że na wojnie giną nie tylko ochotnicy, ale przede wszystkim żołnierze obu stron zmuszeni przez władze do walki, personel wojskowy (panie siedzące przy telefonach i radarach, magazynierzy, kucharze, sprzątaczki, robotnicy w fabr y kach zbrojeniowych...) i cywile. Poddanie się, spełnienie żądań napastnika, oddanie mu "abstrakcji" ocaliłoby życie tym wszystkim ludziom, którzy w większości o śmierć się nie prosili. W przypadku niechcianej ciąży sytuacja jest analogiczna jak w przypadku napaści bandyckiej, złodziejskiej czy militar n ej. Zarodek jest napastnikiem, skazującym kobietę - wbrew jej woli na fizyczne, społeczno-towarzyskie i psychiczne niewygody i cier pienie związane z ciążą i porodem or az (trwałe) defor m acje jej ciała (że o przypadkach zagr ożenia życia i zdrowia nie wspomnę). Dlaczegóż to kobieta nie miałaby mieć pr awa do "obrony koniecznej"/"wojny sprawiedliwej" z prenatalnym bandytą? Znaną ilustracją tego dylematu jest eksper y ment myślowy z "nieprzytomnym skrzypkiem". [9] - I co z tego, że "prenatalny bandyta" nie działa świadomie, z premedytacją? Czy zwolennicy
"obrony koniecznej" i "wojny sprawiedliwej" nie opowiadają się za prawem do zabicia atakującego nas/nasz dobytek człowieka niepoczytalnego lub działającego pod wpływem substancji odurzających, czy do odstrzeliwania - w obronie "abstrakcji" - wrogich żołnierzy przymusowo pędzonych na front przez swoich przywódców? - I co z tego, że "prenatalny bandyta" sam się na świat nie prosił, że jego "napaść" jest rezultatem r yzykownego/nieodpowiedzialnego zachowania jego matki-ofiar y ? Czy fakt, że ofiara jakoś sprowokowała napaść ma odbierać jej prawo do "obrony koniecznej"? Czy kobieta, która sprowokowała gwałciciela wyzywającym strojem, kokieter yjnym zachowaniem i "szlajaniem się po nocach" ma nie mieć prawa do zabicia go w samoobronie? Albo bogacz, któr y skusił złodzieja kłując go w oczy swoim wystawnym majątkiem? Obrońcy życia często podkreślają, że chcą wychowywać obywatelki do "odpowiedzialności" odbier ając im prawo do abor cji. Analogicznie mogliby jeszcze "wychowywać do odpowiedzialności" sprawców wypadków, palaczy i żarłoków, odmawiając im pomocy medycznej, albo gór skich tur y stów i rodziców niedopilnowujących dzieci - odmawiając akcji poszukiwania zaginionych... Ponoszenie konsekwencji własnych czynów i odpowiedzialność, prawda?
10. ASYMETRIA POSTULATÓW PRO-LIFE I PRO-CHOICE Kluczową różnicą między postulatami obrońców życia a postulatami zwolenników mor dowania dzieci nienarodzonych jest ich asymetr y czna dolegliwość dla przeciwników: dla obrońców życia prawo pro-aborcyjne jest mniej dolegliwe niż pr awo anty-aborcyjne dla zwolenników wybor u. W pro-aborcyjnym państwie nikt nie zamierza nikogo zmuszać do przer y wania ciąży, niczyja wolność nie jest ogr aniczana, podczas gdy w państwie anty-aborcyjnym - z definicji ogr anicza się wolność kobiet chcących pozbyć się niechcianej ciąży oraz lekarzy/naukowców chcących majstrować przy ludzkich embrionach. War t o też zauważyć, że "główni zainteresowani" - czyli niechciane zarodki - z oczywistych względów w tym sporze się nie wypowiadają, żadnych praw się nie domagają, na nic się nie skarżą; wypowiadają się za nich ich samozwańczy obrońcy. Dlaczego ktokolwiek miałby się bardziej liczyć się z opiniami samozwańczych obrońców zarodków niż z opiniami np. samozwańczych (hinduskich) obrońców "świętych krów"?
PRZYPISY [1] - http://jagiellonski.salon24.pl/89930,index.html http://jagiellonski.salon24.pl/91839,index.html [2] - http://babelstein.salon24.pl/104386,index.html http://babelstein.salon24.pl/107697,index.html [3] - http://8e.devbio.com/ar t icle.php?id=162 [4] - "(...) By the time an ectopic pregnancy is diagnosed, the life of the pregnant mother is usually already in danger. If the Fallopian Tube is not already r uptured when the pregnancy is
diagnosed, a person applies the principle of double effect to make a morally acceptable course of action. In this case, a person has two legitimate options: 1. Remove the entire Fallopian Tube or 2. Remove a por t ion of the tube at the site of implantation. The side effect of any of these pr ocedures is the death of the unbor n child; yet this end is not the end which the mother or physician intends or chooses. Dir ect attacks on an unbor n child are always forbidden, as in an elective abor t ion which intends the death of the child. If the death of a child was not the intended effect, an abor t ion would just be an ear l y means of delivering a child. However, abor t ion is an evil means that attempts to bring about some good end, real or perceived. Therefor e, shelling out the child from the damaged tube as a means of "medical" treatment is equivalent to an abor t ion, which is morally unacceptable. The death of the child would be the means of "medical" treatment. If you allow and justify the direct killing of a pre-bor n child involved in an ectopic pregnancy, then you thereby justify other direct killings of pr e-bor n children via other means. In contrast, removing par t or all of the Fallopian Tube is not an abor t ion. These treatments are morally per m issible because they meet all of the conditions of the principle of double effect. The morally good end which is directly sought is to save the life of the mother. That which is directly treated is the life-threatening damaged tissue of the tube; therefore, the child is not directly attacked. Removal of the damaged tube or a por t ion of the tube that contains the child is morally per m issible, because the death of the child is an effect which may be for eseen, but it is unintentional. The good end of saving the mother's life is propor t ionate to the unintended evil side effect, that of the unbor n child's death. [2] Fur t her, because there are no other means by which the mother's life may be saved, the principal of necessity also applies. There are no other medical procedur es that can save both mother and child." http://www.cuf.or g/FaithFacts/details_view.asp?ffID=56 [5] - http://www.nonpossumus.pl/encykliki/KNW/quaestio_de_abor t u_procurato/III.php [6] - http://www.cathseminar y.r u/download/embrion.pdf [7] - Streściłem to m.in. w niniejszym komentarzu: http://nemczacz.salon24.pl/99452,index.html#comment_1437014 [8] - http://en.wikipedia.org/wiki/Naturalistic_fallacy http://en.wikipedia.or g/wiki/Mor alistic_fallacy http://en.wikipedia.or g/wiki/Appeal_to_nature http://en.wikipedia.or g/wiki/Is-ought_problem [9] - http://en.wikipedia.org/wiki/A_Defense_of_Abor t ion#The_Violinist QUASI
6. POPULARNE TWIERDZENIA OBROŃCÓW ŻYCIA [sekcja niedokończona] 6.1. "Postkoitalne pigułki antykoncepcyjne to środki wczesnoporonne." Wbrew temu co zwykli twierdzić obrońcy życia, levongestrel - który jest obecnie głównym składnikiem pigułek postkoitalnych stosowanych na świecie, poza Chinami (gdzie w tym charakterze powszechnie używa się także mifepriston) - nie jest środkiem "wczesnoporonnym": nie zaburza rozwoju zarodka ani nie zapobiega implantacji. Jest to środek działający przez hamowanie/opóźnianie dojrzewania pęcherzyka jajnikowego i owulacji oraz być może przez utrudnianie transportu i dojrzewania plemników w drogach rodnych kobiety, więc gdy już dojdzie
do zapłodnienia, jest zupełnie nieskuteczny. [28] 6.2. "Negatywnym skutkiem aborcji często jest tzw. 'Syndrom Postaborcyjny'." "Syndrom Postaborcyjny" to najprawdopodobniej tylko propagandowy mit. WHO (na swej liści chorób ICD) ani APA (na swej liście chorób DSM) nie uwzględniają takiej jednostki chorobowej, a dostępna literatura medyczna wskazuje, że nie ma mocnych dowodów wiążących przyczynowo samą aborcję z późniejszymi powikłaniami psychicznymi. [29] PRZYPISY [1] - "Fusion of genetic material in mammals." w Gilbert, Scott F. Developmental Biology, Eighth Edition. Sinauer Associates Inc., 2006. [2] - Patrz np.: - http://en.wikipedia.org/wiki/Polar_body - Golubovsky, M D. “Postzygotic diploidization of triploids as a source of unusual cases of mosaicism, chimerism and twinning.” Human Reproduction (Oxford, England) 18, no. 2 (Luty 2003): 236-242. [3] - Patrz np.: - Wang, Xiaobin, Changzhong Chen, Lihua Wang, Dafang Chen, Wenwei Guang, i Jonathan French. “Conception, early pregnancy loss, and time to clinical pregnancy: a population-based prospective study.” Fertility and Sterility 79, no. 3 (Marzec 2003): 577-584. - Wilcox, A J, D D Baird, i C R Weinberg. “Time of implantation of the conceptus and loss of pregnancy.” The New England Journal of Medicine340, no. 23 (Czerwiec 10, 1999): 1796-1799. [4] - Hauzman, Erik E, i Zoltán Papp. “Conception without the development of a human being.” Journal of Perinatal Medicine 36, no. 2 (2008): 175-177. doi:10.1515/JPM.2008.028. [5] - Green, Ronald M. “Can we develop ethically universal embryonic stem-cell lines?.” Nature Reviews. Genetics 8, no. 6 (Czerwiec 2007): 480-485. doi:10.1038/nrg2066. [6] - Patrz np.: - Rougier, N, i Z Werb. “Minireview: Parthenogenesis in mammals.” Molecular Reproduction and Development 59, no. 4 (Sierpień 2001): 468-474. doi:10.1002/mrd.1054. - Kono, Tomohiro, Yayoi Obata, Quiong Wu, Katsutoshi Niwa, Yukiko Ono, Yuji Yamamoto, Eun Sung Park, Jeong-Sun Seo, i Hidehiko Ogawa. “Birth of parthenogenetic mice that can develop to adulthood.” Nature 428, no. 6985 (Kwiecień 22, 2004): 860-4. doi:10.1038/nature02402. - Lee, Ho-Joon, i Jose Teixeira. “Parthenogenesis in human oocytes that were collected from resected ovarian tissue and matured in vitro.”Stem Cells and Development 18, no. 6 (Sierpień 2009): 941-946. doi:10.1089/scd.2009.0004. [7] - Rhind, Susan M, Jane E Taylor, Paul A De Sousa, Tim J King, Michelle McGarry, i Ian Wilmut. “Human cloning: can it be made safe?.”Nature Reviews. Genetics 4, no. 11 (Listopad
2003): 855-864. doi:10.1038/nrg1205. [8] - Fulka, Josef, Helena Fulka, Justin St John, Cesare Galli, Giovanna Lazzari, Irina Lagutina, Josef Fulka, i Pasqualino Loi. “Cybrid human embryos--warranting opportunities to augment embryonic stem cell research.” Trends in Biotechnology 26, no. 9 (Wrzesień 2008): 469-474. doi:10.1016/j.tibtech.2008.06.001. [9] - Patrz np.: - Duncan, S A. “Generation of embryos directly from embryonic stem cells by tetraploid embryo complementation reveals a role for GATA factors in organogenesis.” Biochemical Society Transactions 33, no. Pt 6 (Grudzień 2005): 1534-1536. doi:10.1042/BST20051534. - Poueymirou, William T, Wojtek Auerbach, David Frendewey, Joseph F Hickey, Jennifer M Escaravage, Lakeisha Esau, Anthony T Doré, et al. “F0 generation mice fully derived from genetargeted embryonic stem cells allowing immediate phenotypic analyses.” Nature Biotechnology 25, no. 1 (Styczeń 2007): 91-99. doi:10.1038/nbt1263. - Huang, Junjiu, Kai Deng, Haojia Wu, Zhong Liu, Zhisheng Chen, Shanbo Cao, Lingjun Zhou, Xiaoying Ye, David L Keefe, i Lin Liu. “Efficient production of mice from embryonic stem cells injected into four- or eight-cell embryos by piezo micromanipulation.” Stem Cells (Dayton, Ohio)26, no. 7 (Lipiec 2008): 1883-1890. doi:10.1634/stemcells.2008-0164. [10] - "EG Cells, ES Cells, and Teratocarcinomas." w Gilbert, Scott F. Developmental Biology, Eighth Edition. Sinauer Associates Inc., 2006. [11] - "Early Mammalian Development" / "Twins" w Gilbert, Scott F. Developmental Biology, Eighth Edition. Sinauer Associates Inc., 2006. [12] - Hall, Judith G. “Twinning.” Lancet 362, no. 9385 (Sierpień 30, 2003): 735-743. doi:10.1016/S0140-6736(03)14237-7. [13] - Pineda-Krch, M, i K Lehtilä. “Costs and benefits of genetic heterogeneity within organisms.” Journal of Evolutionary Biology 17, no. 6 (Listopad 2004): 1167-1177. doi:10.1111/j.1420-9101.2004.00808.x. [14] - Malan, V, M Vekemans, i C Turleau. “Chimera and other fertilization errors.” Clinical Genetics 70, no. 5 (Listopad 2006): 363-373. doi:10.1111/j.1399-0004.2006.00689.x. [15] - Yunis, Edmond J, Joaquin Zuniga, Viviana Romero, i Emilio J Yunis. “Chimerism and tetragametic chimerism in humans: implications in autoimmunity, allorecognition and tolerance.” Immunologic Research 38, no. 1-3 (2007): 213-236. [16] - Strain, L, J P Warner, T Johnston, i D T Bonthron. “A human parthenogenetic chimaera.” Nature Genetics 11, no. 2 (Październik 1995): 164-169. doi:10.1038/ng1095-164. [17] - Nelson, J Lee. “Your cells are my cells.” Scientific American 298, no. 2 (Luty 2008): 64-71. doi:18376674. [18] - Pearson, Helen. “Dual identities.” Nature 417, no. 6884 (Maj 2, 2002): 10-11. doi:10.1038/417010a.
[19] - Souter, Vivienne L, Melissa A Parisi, Dale R Nyholt, Raj P Kapur, Anjali K Henders, Kent E Opheim, Daniel F Gunther, Michael E Mitchell, Ian A Glass, i Grant W Montgomery. “A case of true hermaphroditism reveals an unusual mechanism of twinning.” Human Genetics 121, no. 2 (Kwiecień 2007): 179-185. doi:10.1007/s00439-006-0279-x. [20] - Patrz np.: - Boklage, Charles E. “Embryogenesis of chimeras, twins and anterior midline asymmetries.” Human Reproduction (Oxford, England) 21, no. 3 (Marzec 2006): 579-591. doi:10.1093/humrep/dei370. - Boklage, Charles E. “Traces of embryogenesis are the same in monozygotic and dizygotic twins: not compatible with double ovulation.”Human Reproduction (Oxford, England) 24, no. 6 (Czerwiec 2009): 1255-1266. doi:10.1093/humrep/dep030. [21] - Kaufman, M H. “The embryology of conjoined twins.” Child's Nervous System: ChNS: Official Journal of the International Society for Pediatric Neurosurgery 20, no. 8-9 (Sierpień 2004): 508-525. doi:10.1007/s00381-004-0985-4. [22] - Patrz np.: - Spencer, R. “Parasitic conjoined twins: external, internal (fetuses in fetu and teratomas), and detached (acardiacs).” Clinical Anatomy (New York, N.Y.) 14, no. 6 (Listopad 2001): 428-444. doi:10.1002/ca.1079. - Ratan, Simmi K, Kamal Nain Rattan, Sarita Magu, Shashi Gupta, Rajat Narang, i Brijbala Arora. “Thoracopagus parasites in two sets of twins: evidence for the fusion theory.” Pediatric Surgery International 24, no. 11 (Listopad 2008): 1255-1259. doi:10.1007/s00383-008-2248-z. - Tofigh, Arash Mohammadi, Ali Kavyani, S Motahhareh Abdollahi, Gholamhossein Kazemzadeh, i Dariush Nazemi Salman. “Fetus in fetu: report of a case and literature review.” International Journal of Surgery (London, England) 6, no. 6 (Grudzień 2008): e94-96. doi:10.1016/j.ijsu.2007.04.010. - Iyer, Krishna V, Kikkeri Vinaya, Jack O Haller, Suresh Maximin, Jose Barrerras, i Francesca Velchek. “Multiple fetuses in fetu:imaging findings.” Pediatric Radiology 33, no. 1 (Styczeń 2003): 53-55. doi:10.1007/s00247-002-0736-1. [23] - Patrz np.: - Basu, Adhish, S Jagdish, Krishnan R Iyengar, i Debdatta Basu. “Fetus in fetu or differentiated teratomas?.” Indian Journal of Pathology & Microbiology 49, no. 4 (Październik 2006): 563565. - Weiss, Jason R, Jeanette R Burgess, i Keith J Kaplan. “Fetiform teratoma (homunculus).” Archives of Pathology & Laboratory Medicine130, no. 10 (Październik 2006): 1552-1556. [24] - Lee, Susan J, Henry J Peter Ralston, Eleanor A Drey, John Colin Partridge, i Mark A Rosen. “Fetal pain: a systematic multidisciplinary review of the evidence.” JAMA: The Journal of the American Medical Association 294, no. 8 (Sierpień 24, 2005): 947-54. doi:294/8/947. [25] - Derbyshire, Stuart W G. “Can fetuses feel pain?.” BMJ (Clinical Research Ed.) 332, no. 7546
(Kwiecień 15, 2006): 909-12. doi:332/7546/909. - Derbyshire, Stuart W G. “Fetal pain: do we know enough to do the right thing?.” Reproductive Health Matters 16, no. 31 Suppl (Maj 2008): 117-26. doi:S0968-8080(08)31370-6. [26] - Patrz np.: - Coghlan, Andy, i Emma Young. “Why fetuses don't feel pain.” New Scientist (1971) 187, no. 2515 (2005): 8-9. doi:16276666. - Mellor, David J, Tamara J Diesch, Alistair J Gunn, i Laura Bennet. “The importance of 'awareness' for understanding fetal pain.” Brain Research. Brain Research Reviews 49, no. 3 (Listopad 2005): 455-71. doi:S0165-0173(05)00021-4. [27] - Patrz np.: - Herschkowitz, N. “Neurological bases of behavioral development in infancy.” Brain & Development 22, no. 7 (Październik 2000): 411-416. - Chugani, H T. “Biological basis of emotions: brain systems and brain development.” Pediatrics 102, no. 5 Suppl E (Listopad 1998): 1225-1229. [28] - Patrz np.: - Baird, David T. “Emergency contraception: how does it work?.” Reproductive Biomedicine Online 18 Suppl 1 (2009): 32-36. - Purdy, Laura. “Is emergency contraception murder?.” Reproductive Biomedicine Online 18 Suppl 1 (2009): 37-42. [29] - Robinson, Gail Erlick, Nada L Stotland, Nancy Felipe Russo, Joan A Lang, i Mallay Occhiogrosso. “Is there an "abortion trauma syndrome"? Critiquing the evidence.” Harvard Review of Psychiatry 17, no. 4 (2009): 268-290. doi:10.1080/10673220903149119.