Zeszyt formacyjny nr 1 - Pasterz

Page 1

PASTERZ KATECHEZY NA ROK FORMACYJNY „Słabej nie wzmacnialiście, o zdrowie chorej nie dbaliście, skaleczonej nie opatrywaliście, zabłąkanej nie sprowadzaliście z powrotem, zagubionej nie odszukiwaliście...” (Ez 34,4)

Spis treści


-4I.

SŁABOŚĆ (S. Janina Hac ) „Słabej nie wzmacnialiście”

Przyglądając się Biblii widzimy pewne etapy odejścia od Boga. Pierwszym takim etapem jest słabość. Jeżeli Pasterze Kościoła, bądź odpowiedzialni za wspólnotę animatorzy, nie potrafią rozeznać takiego stanu duchowego u siebie, jak również u tych dla których są mistrzami życia duchowego to dystans między Bogiem a człowiekiem, bądź wspólnotą będzie się powiększał, co z kolei stanie się przyczyną wejścia w nowe bardziej skomplikowane stany życia duchowego. Słabość – wyjaśnienie pojęcia Sytuacje, siły, osoby A K C J A

R E A K C J A

Wnętrze człowieka - brak sił Słabość stanowi BRAK SIŁ WEWNĘTRZNYCH, bądź zbyt małą reakcję na zewnątrz w proporcji do wymagań określonej sytuacji życiowej, lub działaniowej. Bóg stawia nas w konkretnych sytuacjach życiowych (dom, praca, szkoła, relacje z różnymi ludźmi, wspólnota). Jako uczniowie Jezusa znamy wymagania związane z daną rzeczywistością życia, są to konkretne wymagania Ewangelii. Często zdarza się tak, że przychodzi nam żyć w środowisku zmasowanej akcji sił ciemności. To domaga się od nas jako uczniów Jezusa RE – AKCJI NA ZEWNĄTRZ. My jednak takiej reakcji nie jesteśmy w stanie przeprowadzić ze względu na brak sił wewnętrznych – słabość. Pięknie stan takiego człowieka opisuje Mędrzec Syrach: „Niejeden pracuje, trudzi się i spieszy, a tym bardziej pozostaje w tyle. Niejeden słaby potrzebuje pomocy, brak mu sił i obfituje w biedę, lecz gdy tylko oczy Pana łaskawie na niego spojrzą, wydźwignie On go z nędzy” (Syr 11,11-1). Myślę, że jest to stan wielu chrześcijan: pracujemy, trudzimy się, spieszymy, a tym bardziej pozostajemy w tyle za konkurentami. To na ich koncerty przychodzą tłumy i garstka na nasze spotkania modlitewne, ich propozycje programów telewizyjnych, radiowych wygrywają z naszymi propozycjami spotkań we wspólnocie Kościoła. Brak nam sił. Tak często można spotkać utrudzonych i zagonionych przywódców, animatorów ze spuszczoną głową. Widzimy słabość Kościoła i nas samych. Słabość ta – jak czytamy w Księdze Hioba – oskarża nas, zadając dodatkowe cierpienia (por. Hi 16,8). Sprawia ona, że trudno nam pojąć sprawiedliwość i Prawo Boże, gdyż jesteśmy krótkowzroczni (por. Mdr 9,5). Biblijne spojrzenie na słabość W Starym Testamencie słowo słabość wiąże się z ofiarami składanymi przez kapłanów. Przez słabość rozumiano zasadniczo wadę fizyczną, ułomność. Był to defekt zarówno u człowieka jak i u zwierzęcia. Jeśli człowiek miał jakąś słabość to będąc nawet członkiem rodziny kapłańskiej, nie mógł wykonywać funkcji kapłana, Jego słabość wykluczała go z grona tych, którzy mogli stanąć przed obliczem Świętego Boga (Kpł 21, 16-24). Podobnie również wszystko co miało być złożone w ofierze powinno być bez wady i skazy. Nowy Testament określa słabość za pomocą przeczącej formy słowa „sthenos”, które oznacza siłę. Jeżeli zatem postawimy literkę „a” przed słowem „sthenos” otrzymamy słowa „astheneia”. Słowo to tłumaczy się jako brak sił, niemoc, ułomność zarówno w sensie fizycznym, psychicznym, jak i duchowym. Słabości jako takie nie są grzechem, lecz osłabiają naszą odporność na grzech, są


-5tymi cechami ludzkiej osobowości, które czynią ją bardziej podatną i skłonną do grzechu, czasem nawet bez świadomego wyboru z naszej strony. Rodzaje słabości 1. Słabość przyrodzona (Rz 6,19). Związana jest ze skutkiem grzechu pierworodnego. Chociaż grzech został zmazany przez chrzest, to jednak jego skutki przejawiające się w pociągu ludzkiej natury do zła, każdy z nas nosi w sobie. 2. Słabość w wierze (Rz 14,1; 15,1). Wiara jest bardzo ważną rzeczywistością naszego życia. Każdy człowiek doświadcza słabości w wierze. 3. Słabość sumienia (1 Kor 8,7.10.12). Sumienie jako dar Boży, „głos Boży” przemawiający we wnętrzu naszej osobowości posiada zdolność rozróżniania dobra i zła. Jeżeli sumienie nie jest formowane przez człowieka ulega wypaczeniu. Słowo Boże mówi o sumieniu skamieniałym, czyli pozbawionym wrażliwości. Jeżeli sumienie jest słabe nie potrafi rozeznać dobra od zła. 4. Słabość serca ( Ps 61,3; Iz 7,4). Chodzi tutaj o biblijne znaczenie serca, czyli intelektu, uczuć, woli. 5. Słabość ducha ( Ps 77,4). Duch ludzki /pneuma/ jest źródłem życia. Możemy mówić w tym przypadku o słabości, gdy życie jest przytłamszone cielesnością nie rozwija się. Przyczyny słabości 1. Brak doświadczenia Boga w życiu – posucha duchowa (Ps 77). Psalmista Pański pokazuje człowieka, który doświadczał w swoim życiu działania Boga, Jego wielkości, cudów, prowadzenia po drogach wiary (Ps 77, 12-21). Wszystko to należy do przeszłości, gdyż obecnie czuje się odrzucony przez Boga, nie doświadcza Jego łaskawości (darów charyzmatycznych). Słowo którym go Bóg dotychczas obdarzał w obfitości nagle umilkło – cisza. Z modlitwą też nie jest najlepiej (por. Ps 77,2-3), głośno woła do Boga, szuka Go w czasie dnia. Chyba już tylko ze względu na wspomnienie dawnych dni zrywa się w nocy, wznosi ręce do góry, ale teraz w odróżnieniu do tamtych czasów jego dusza odmawia przyjęcia pociechy, co sprawia, że burzy się wewnętrznie i nie może mówić (Ps 77, 5). Mało tego – nawet miłosierdzia Boga trudno mu doświadczyć (Ps 77,10). Jest przekonany, że odwróciła się od niego prawica Najwyższego (Ps 77,11). Zaczyna wracać pamięcią do dawnych dni, rozmyślać w sercu, roztrząsać. Gdy wspomina te czasy, aż jęczy z bólu. Porównując je z obecnym stanem posuchy duchowej słabnie jego duch (por. Ps 77, 4.6-7). Niech każdy z nas postawi się w sytuacji Psalmisty. W naszej medytacji nad tym tekstem odnajdźmy podobne momenty w naszym życiu, szczególnie te w których mieliśmy dość takiego stanu posuchy duchowej i popadaliśmy w jakąś słabość, a może trwamy w niej do dziś. 2. Człowiek, który jest znakiem sprzeciwu i ucisku z zewnątrz (Ps 30,2-31,9). Psalmista ukazuje człowieka, który doświadczył Boga, uzdrowienia, powrotu do życia Bożego, łaskawości Boga. To działanie Boga w jego życiu staje się widoczne dla innych. Człowiek ten staje się znakiem obecności i działania Boga. To jednak nie wszystkim się podoba (por. Ps 31,10-12; Iz 7,4): • dla wrogów staje się znakiem hańby, • dla sąsiadów przedmiotem odrazy, • dla znajomych postrachem, uciekają przed nim. Ten sprzeciw z zewnątrz wywiera wpływ na takiego człowieka powodując jego zasmucenie, czuje się on jak sprzęt wyrzucony, nikomu nie potrzebny, przeżywa udręki duchowe. Taki stan dłużej trwający może być przyczyną jakiejś słabości (por. Ps 31,10-11). 3. Zgorszenie (1Kor 8,1-13). Zgorszyć kogoś tzn. sprawić swoim słowem, bądź postępowaniem, że ktoś upada. Często przyczyną jakiejś słabości jest dla nas zgorszenie jakiego doznaliśmy obserwując życie autorytetów. Przywódcy duchowi również muszą strzec się, aby nie być przyczyną zgorszenia. 4. Poleganie na własnych siłach – droga samozbawienia.


-6Biblia opisuje nam wydarzenie określane jako budowa wieży Babel (Rdz 11,1-9). Grupa ludzi postawiła sobie ambitny cel: pragnęli zbudować wspólnotę braterstwa i jedności. Pragnienia te jednak nie zostały zrealizowane. Należy zapytać dlaczego? Ludzie ci uczynili znakiem i gwarancją swojego zbawienia jedynie dzieło swoich rąk, czyli sami o własnych siłach chcieli się zbawić – droga samozbawienia. Słowo Boże podpowiada nam, że droga taka prowadzi donikąd: „Nie uratuje króla liczne wojsko ani wojownika nie ocali wielka siła. W koniu zwodniczy ratunek i mimo wielkiej swej siły nie umknie” ( Ps 33:16-17). Człowiek sam z siebie nie jest w stanie posiąść siły, która zapewniłaby mu zbawienie. To wyznanie niemocy człowieka pojawia się na kartach Biblii bardzo często. Jeżeli człowiek zapomni, że moc pochodzi od Boga i własnymi siłami zacznie przemieniać siebie i świat wokół niego, to bardzo szybko zniechęci się pod wpływem wielu porażek, co może stać się dla niego przyczyną popadnięcia w jakąś słabość. 5. Niewłaściwie funkcjonująca wspólnota Kościoła (1Kor 11,17-30). Św. Paweł Apostoł pokazuje nam taką wspólnotę i wymienia jej niewłaściwe cechy: • brak jedności, • gromadzenie się wspólnoty nie prowadzi ku lepszemu, lecz ku gorszemu, czyli ludzie przychodzący do wspólnoty nie rozwijają się wewnętrznie, • niegodne spożywanie Ciała i Krwi Pańskiej, • Eucharystia nie jest umocnieniem. Jeżeli taki stan wspólnoty, bądź parafii trwa przez dłuższy czas wówczas wielu jej członków może popaść w jakąś słabość. 6. Poczucie winy (Ps 40). Psalmista Pański ukazuje człowieka, który złożył w panu całą swoją nadzieję. Doświadczył jak Pan pochylił się nad nim i wysłuchał jego wołania. Wydobył go z dołu zagład, z kałuży błota, postawił jego stopy na miejscu pewnym (skale) i z jego ust płynął śpiew dla Boga. Człowiek ten określa siebie, że był szczęśliwy, że doświadczył wielu cudów, których teraz nawet nie jest w stanie policzyć. Postanowił iść za Bogiem i był bardzo radosny. Był świadkiem działania Boga w wielkim zgromadzeniu (por. Ps 40,2-12). Jednak na pewnym etapie jego życia otoczyły go niezliczone nieszczęścia: „Otoczyły mnie bowiem nieszczęścia, których nie ma liczby, winy moje mnie ogarnęły, a gdybym mógł je widzieć, byłyby liczniejsze niż włosy na mej głowie, więc we mnie serce ustaje” (Ps 40,13). Nieszczęścia te powodują ogromne poczucie winy, które jest przyczyną słabości serca. Poczucie winy to zespół uczuć negatywnych wobec siebie samego połączonych faktem niedopełnienia własnego obowiązku związanego z kimś lub czymś. Poczucie winy stanowi rodzaj doświadczenia ludzkiego o różnych obliczach. Niekiedy jest to uczucie subiektywne wskazujące na nieład duchowy, innym razem jest to obiektywny stan wynikający z istniejącego poczucia winy. Bardzo trudno jest wyodrębnić te czynniki, które mają wpływ na poczucie winy u jakiegoś człowieka. Giuseppe Soveringo w swojej książce „Poczucie winy” wymienia następujące czynniki: a) okres dzieciństwa atmosfera domu, niewłaściwe relacje między rodzicami, niewłaściwe podejście do dziecka sprawia, że czuje się ono winne i to poczucie niesie w okres dojrzały swojego życia. b) poczucie winy pochodzące z wpływu wywieranego przez wychowawców. c) poczucie winy wypływające ze sfery seksualnej. d) poczucie winy pochodzące z idealizmu - perfekcjonizm - brak przyjęcia siebie takim jakim się jest - egocentryzm - spojrzenie na siebie i innych przez pryzmat idealizmu e) poczucie winy wypływające z nacisków społecznych (szkoła, praca, polityka) f) względy religijne (grzech). Chrześcjańska reakcja na słabość Słowo Boże podpowiada nam w jaki sposób powinniśmy reagować na taki stan duchowy w nas i wokół nas. Człowieka, który przeżywa taki stan duchowy należy WZMOCNIĆ (por. Ez 34,4).


-7W jaki sposób możemy wzmocnić to, co jest słabe? Sw. Paweł odpowiada nam na tak postawione pytanie: „Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w was przez Ducha swego wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka. Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach ...”(Ef 3,14-17). Jeżeli znamy naszą słabość i wiemy, że źródłem mocy jest Bóg wówczas nie pozostaje nam nic innego jak uklęknąć przed Ojcem i prosić go, aby wzmocnił w nas siły wewnętrznego człowieka. Jaki rodzaj modlitwy można tutaj zalecić? Każda modlitwa jest dobra. Ja ze swej strony chciałbym zwrócić uwagę na Psałterz, gdyż jest to zbiór modlitw ludzi naznaczonych znamieniem słabości (np. Ps 61,25 - modlitwa przywołująca Boga o pomoc; Ps 31, 15-25 - modlitwa ufności i uwielbienia Boga). Kiedy zagłębimy się w te modlitwy wówczas odkryjemy w nich koleje naszego życia. Będziemy w nich odnajdywać nasz stan duchowy i polecać siebie Bogu wierząc, że tylko On może nas wydźwignąć ze słabości ( por. Syr 11,12). Co robić w przypadku, gdy nie potrafimy się modlić? Św. Paweł odpowiada nam, że Ojciec wzmacnia siły człowieka wewnętrznego przez Ducha Świętego (por. Ef 3,16; Rz 8,26). Gdy zauważam słabość i nie potrafię się modlić zapraszam Ducha Św. , aby przyszedł z pomocą mojej słabości. W ostateczności, gdy nasz umysł będzie tak zaprzątnięty słabością, mogą wydobywać się z nas nieartykułowane westchnienia, które Duch Św. przetłumaczy Ojcu w niebie. Może się okazać, że będzie to początek daru języków, zwanego glossolalią. Zapraszamy Ducha Św., aby Chrystus przez wiarę zamieszkał w naszym sercu. Apostoł Paweł z własnego doświadczenia życia udziela nam wielu wskazówek, które dotyczą takiego stanu duchowego: „Wiemy przecież, że Prawo jest duchowe. A ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu. Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę - to właśnie czynię. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję Prawu, że jest dobre. A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech. Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego!” (Rz 7,14-24). Św. Paweł doświadczył, że jeżeli w naszym sercu mieszka słabość, to jedyną nadzieją dla niego jest, aby jak najprędzej zamieszkał w nim Chrystus. Dlatego mówi: „Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach ...” (Ef 3, 17). Dlaczego do zamieszkania Chrystusa w naszym sercu Apostoł przykłada tak wielką wagę? Dla św. Pawła jest to tak ważne, gdyż Jezus: a) współczuje naszej słabości – „Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu.” (Hbr 4,15). Warto tutaj przytoczyć słowa św. Grzegorza Wielkiego, który przestrzega nas przed niewłaściwym współczuciem: „Kiedy dusza słaba znajduje u ludzi uznanie z powodu swych dobrych czynów, nierzadko daje się unieść zewnętrznym radościom. Zaniedbuje wówczas to czego z głębi serca pożąda, temu zaś co słyszy na zewnątrz, ulega chętnie i tak dalece, że mniej zajmuje ją własna doskonałość niż opinia o tej doskonałości. Przyjmując skwapliwie słowa pochwał odstępuje od tego, czym być rozpoczęła. Oddala się od Boga z tego powodu, który zdawał się ją czynić godną pochwały przed Nim.” (Św. Grzegorz Wielki, Komentarz do Księgi Hioba, Ks 10,47-48, w: LG cz. III s. 229).


-8bierze na siebie nasze słabości – „Tak oto spełniło się słowo proroka Izajasza: On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby.”( Mt 8,17) c) jest lekarzem, który leczy nasze słabości – „I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu.”(Mt 4,23; por. 9,35; Łk 8,2). Pokazany jest tutaj równocześnie proces uzdrowienia ze słabości: współczucie, wzięcie czyjejś słabości na siebie, uleczenie. Wchodząc na drogę uzdrowienia musimy pamiętać o jej przyczynach, gdyż te należy przy pomocy łaski Bożej zlikwidować. Jak powinien zachować się mistrz, wspólnota, Kościół, wobec ludzi naznaczonych słabością? 1. Powinniśmy przepraszać Boa, gdyż często przyczyna słabości jakiegoś człowieka leży we wspólnocie. 2. Powinniśmy szanować takich ludzi (por. 1Kor 12,22-23) i troszczyć się o nich (por. 2Kor 11,28-29). 3. Ponieważ ze względu na swoją słabość ludzie ci będą stronic od wspólnoty, dlatego należy przygarnąć ich do siebie znosząc słabości (1Tes 5,14; Rz 14,1; 15,1). 4. Należy pamiętać, że słabość oskarża człowieka zadając mu dodatkowe cierpienia, dlatego wszelkiego rodzaju przemówienia są nieskuteczne (por. Hi 16,1-8), gdyż „cierpień nie stłumię słowami” (Hi 16,6). Wszelkie słowa wypowiadane nawet dręczą takiego człowieka (por. Hi 19, 1). 5. Powinniśmy włączyć się w proces wzmocnienia takiego człowieka (patrz jak wzmacniać?). 6. Włączyć się w proces uzdrawiania - „Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości” (Mt 10,1). 7. Włączyć się w dzieło Ewangelizacji, aby pozyskać ludzi obciążonych słabością dla Chrystusa „Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych. Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział.”(1 Kor 9,22-23). b)


-9II.

CHOROBA (ks. Jacek Rosół)

„O zdrowie chorej nie dbaliście” Definicja Rozważając stan słabości sporządziliśmy zapewne długą listę sytuacji, w których byliśmy bezradni, brakowało nam sił wewnętrznych by podjąć pewne wyzwania, a nasze reakcje na pojawiające się problemy były niewystarczające. Gdy przyjrzymy się bliżej wnętrzu człowieka przeżywającego słabość dostrzeżemy, że problem nie kończy się jedynie na braku sił i odpowiedniej reakcji. Nieodparta bowiem akcja różnych sił i sytuacji doprowadza także do pewnych zmian, zaburzeń czy wręcz deformacji w samym wnętrzu człowieka, a to jest już coś więcej niż tylko stwierdzenie braku sił. Te możliwe zaburzenia i deformacje wewnętrzne nazywać będziemy właśnie CHOROBAMI ducha. Takiemu pojmowaniu chorób ducha odpowiada zresztą przez analogię bardzo podobnie brzmiąca naukowa definicja chorób organicznych: „Choroba to stan, w którym jakiś słaby, czy przeciążony element ludzkiego organizmu pod wpływem czynnika chorobotwórczego, po wyczerpaniu swoich zdolności adaptacyjno-obronnych zaczyna funkcjonować niewłaściwie i doprowadza do zaburzeń w obrębie całego ustroju.” Tak pokrótce wyglądałby mechanizm tworzenia się chorób naszej osobowości i ducha oraz najprostsze określenie tego, co dalej nazywać będziemy CHOROBĄ. Rodzaje chorób ducha Mówiąc więc o chorobie będziemy nieustannie odwoływać się do doświadczenia słabości. Co za tym idzie, szukając rodzajów chorób musimy wrócić do odkrytych rodzajów słabości i zadać sobie pytanie czy po sytuacjach obnażających naszą słabość nie nastąpiły w naszym wnętrzu jakieś trwałe zmiany, lub zaburzenia? Uczciwa odpowiedź na to pytanie pozwoli nam dostrzec i nazwać choroby, które nosimy w swoim wnętrzu, a które niszczą nas i wywierają trwałe piętno na naszym życiu. Choroby duchowe idą więc w krok za słabościami i rodzajowo pokrywać się będą z rodzajami słabości. Przyczyny Zanim przejdziemy do szukania przyczyn i podejmowania procesu uzdrowienia taka ważna uwaga, o której będziemy musieli pamiętać. Otóż według biblii wszelkie rzeczywiste zło duchowe występuje zawsze w związku z grzechem, z odejściem od Boga i Jego planu. Stając więc wobec problemu choroby będziemy musieli w różny sposób mierzyć się z rzeczywistością grzechu. Spotkamy go szukając przyczyn, jak i w skutkach chorób. Grzech będzie też dotyczył samego chorego, jak i tych, którzy w różnych sytuacjach stają się czynnikiem wywołującym chorobę. Dla zilustrowania tego związku choroby z grzechem proponuję następujące teksty biblijne: Pwt 28,5859 ; Ps 107,17-18 ; Lm 5,15-17. Analizując więc poszczególne rodzaje chorób, szukając ich przyczyn, wnikając w proces ich rozwoju, wkraczając wreszcie na drogę uzdrowienia czyńmy to zawsze w odniesieniu do grzechu. Niestety bowiem dziś wielu racjonalizujących i psychologizujących chrześcijan podejmując dzieło UZDRAWIANIA zapomina o grzechu i ich terapie nie przynoszą trwałego owocu, a czasem wręcz pogarszają stan zdrowia ludu Bożego. Przechodząc już bezpośrednio do przyczyn chorób możemy wśród nich wyróżnić następujące : 1. Nieprzeciwdziałanie zaistniałym stanom słabości (nieuświadamianie sobie swoich słabości lub niepodejmowanie trudu umacniania słabych miejsc) 2. Skazywanie siebie na ciągłą słabość przez odłączenie się od Źródła Mocy (kroczenie drogą samozbawienia i dźwigania trudów życia o własnych siłach) 3. Słabość i nie wypełnianie swych zadań przez instytucje mające wspierać człowieka (rodzina, wspólnota, Kościół) 4. Zaniedbanie własnego rozwoju tzn. zdobywania sił i umiejętności potrzebnych do życia Leczenie 1. Rozeznanie Choroba, cierpienie także w sensie duchowym to zawsze jakaś tajemnica, coś trudnego do rozeznania i nie zawsze jej rozwiązaniem jest proste i łatwe uzdrowienie. W przypadku chorób


- 10 duchowych, związanych z grzechem biblia podaje nam jednak pewną istotną wskazówkę: „Bóg nie chce śmierci grzesznika..., Jezus wziął na siebie nasze choroby, bo przyszedł byśmy mieli życie w obfitości.” Bóg nie chce więc nigdy śmierci duchowej, duchowej szkody, zguby człowieka. Dlatego na pewno chce leczenia i uzdrowienia tych chorób, które zagrażają życiu duchowemu człowieka, które grożą śmiercią wieczną. To zapewnienie jest bardzo ważne i nie ma wątpliwości, że jeżeli jakaś choroba w naszym życiu odrywa nas od Chrystusa i poddaje w niewolę mocy ciemności to On będzie chciał nas uleczyć, przywrócić zdrowie. On nie może nie chcieć uleczyć nas z choroby, która niszczy Jego życie w nas i sprawia, że nie przynosimy owocu. Samo dzieło rozeznania można sprowadzić do następujących elementów: W oparciu o wcześniejszą definicję ROZPOZNAJĘ, NAZYWAM i UZNAJĘ w sobie konkretną chorobę. Następnie przyglądam się dokładnie jej przyczynom, procesowi rozwoju i zaistniałym skutkom. Oczywiście wszystko to czynimy w zjednoczeniu z Bogiem, pamiętając też o odniesieniu do rzeczywistości grzechu. 2. Zerwanie z niewłaściwymi lekarzami i lekarstwami Zaburzenia wewnętrzne stanowiące istotę choroby i skutki tych zaburzeń zawsze wywołują w człowieku pewien ból. A ponieważ ból jest czymś niepożądanym uruchamiają się więc mechanizmy obronne i człowiek za wszelką cenę, jak potrafi, próbuje się pozbyć tego bólu, szukając różnych lekarzy i lekarstw. Niestety nie zawsze szuka w chorobie Boga, Jego woli i Jego uzdrawiającej ingerencji. Czasem szuka jedynie środków przeciwbólowych i nie usuwając przyczyn choroby poprzestaje na poprawianiu swojego samopoczucia. A czasem udaje się do różnych fałszywych lekarzy i ufając ich złudnym obietnicom naraża się na śmierć. Słowo Boże wiele razy przestrzega nas przed wejściem na drogę niewłaściwych lekarzy i lekarstw: 2Krn 16,25 ; Hi 13,1-4 ; Mdr 17,8 ; Mk 5,25 ; Lk 8,43. Cały problem fałszywych lekarzy i lekarstw pokrywa się z zasadniczym dla wiary problemem fałszywych dróg zbawienia i samozbawienia, który tyle razy rozważaliśmy na rekolekcjach ewangelizacyjnych. Dodać tu jeszcze trzeba problem tzw. „uzdrowienia pozornego”, o którym będziemy jeszcze szczegółowo na tych rekolekcjach mówić. Ostatecznie więc ten etap procesu uzdrowienia sprowadza się do zdemaskowania i radykalnego odrzucenia swoich niewłaściwych lekarzy i lekarstw, oraz na uznaniu w Jezusie jedynego prawdziwego lekarza jakiego potrzebuje dusza ludzka.(por. Mt 4,23-24) Trzeba nam jednak pamiętać, że zwrócenie się do Boga ze swoją chorobą jest równoznaczne ze zgodzeniem się na Jego rozwiązanie, Jego terapię, bez względu na jej cenę. Przykładem niech nam tu będzie uzdrowienie Naamana, który przez początkową niechęć do wskazań Elizeusza o mało nie odszedł z niczym (por. 2Krl 5,1-19). 3. Uzdrowienie – proces powrotu do zdrowia Samo uzdrowienie to zawsze dar Boga i Jego pełna miłości odpowiedź na ludzką nędzę i bezradność, na wołanie człowieka o łaskę. Jako dar nie zależy ono więc od człowieka, ale w oparciu o słowo Boże można wskazać pewne konkretne drogi, na których Bóg udziela uzdrowienia z chorób: a) modlitwa, a szczególnie modlitwa wstawiennicza tzn. poparta miłością wspólnoty b) przebaczenie Bogu, ludziom i sobie, gdyż u źródeł chorób leżą zazwyczaj doznane krzywdy, porażki, niesprzyjające wydarzenia c) wyznanie grzechów, czyli sakrament pojednania ze względu na nierozłączny związek chorób duchowych z grzechem d) sakrament chorych, jako oczywisty i zalecony przez Boga znak, w którym chce nas leczyć (nie tylko z chorób fizycznych, i nie tylko chce nas umacniać do dźwigania krzyża cierpienia) e) eucharystia jako sakrament uzdrowienia, ponieważ w niej uobecnia się zbawcze dzieło Jezusa, a to w Nim jest nasze zdrowie. By móc dobrze i skutecznie wykorzystać łaskę jaką Bóg chce tymi drogami udzielać ważne jest oczywiście właściwe ich odkrycie i przeżycie, czego próbowaliśmy uczyć się już przy wielu okazjach. (Warto do tego wrócić w praktycznym ich przeżywaniu.)


- 11 Rekonwalescencja, rehabilitacja Po zlikwidowaniu przyczyn choroby, po usunięciu jej skutków, podobnie jak w przypadku chorób psychofizycznych, potrzebna będzie pewna terapia przywracająca sprawność, umacniająca dotknięte i osłabione chorobą miejsce. Potrzebny więc będzie odpowiednio dobrany proces formacyjny także po to by zabezpieczyć przed nawrotami choroby (por. Mt 12,43-45). Każdy więc powinien korzystając z pomocy kierownika duchowego, grupy ustalić konkretny scenariusz tego procesu, trzymając się wskazań biblii i tradycji Kościoła. Oczywiście jest to pewien trud, z którego trzeba siebie uczciwie rozliczać bo inaczej nasz stan pomimo uzdrowienia „może stać się gorszy niż był poprzednio”.


- 12 III.

ZRANIENIA (D

i J Przewoźnik, M i J Pileccy) „Skaleczonej nie opatrywaliście...”

Chrześcijanin wchodzi w rzeczywistość zranień w świetle Męki Chrystusa, w jedynym świetle, pod Krzyżem. Jezus przyjął na Siebie rany wyrządzone i rany doznane przez człowieka. Trzeba zobaczyć w Męce Chrystusa rany wszystkich ludzi, również swoje doświadczenie bycia zranionym, skrzywdzonym. wykorzystanym, poniżonym. IV Pieśń Sługi Jahwe zapowiada tę rzeczywistość: „On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści” W Jego ranach nasze zdrowie. Wchodzenie w zranienia, w historię swojego życia bez Zbawiciela jest niebezpieczne, grozi depresją, rozpadem mechanizmów obronnych, koniecznością nawet pomocy psychiatrycznej. Wejście w raniące doświadczenie to nie szukanie wzruszeń, to szukanie wolności. Zobaczenie zranień po to, aby po uzdrowieniu zmienić się, być człowiekiem pełniącym Wolę Boga. Krzyż Chrystusa jest nierozdzielnie związany z Jego Zmartwychwstaniem, rzeczywistość cierpienia, śmierci z rzeczywistością nadziei i pełni życia. „Skaleczonej nie opatrywaliście...” (Ez 34,4). Jest tu sytuacja zaniechania wykonywania zadania troski zranionych, bo nie było rozeznawania duchowego - i zajmowaliście się nie tym do czego wzywa Bóg - zajmujecie się tym, co wam się wydaje słuszne ze względu na pojawiające się poczucie wyższości, choćby z powodu spełnianej funkcji. Bóg wzywa do pełnienia określonych zadań, bo sam tak chce. Osoby wezwane do pomocy człowiekowi zranionemu mają szczególny obowiązek – wejść w proces uleczenia własnych ran, aby pomagać innej potrzebującej osobie, a nie próbować zastępczo rozwiązywać własne problemy. Duszpasterze, animatorzy, różni pomagacze – zraniony pasterz, zraniony uzdrowiciel... „Uważajcie sami na siebie” to wezwanie św. Pawła z Trzeciej Podróży Misyjnej odnosi się w sposób szczególny do odpowiedzialnych za wspólnotę, do wezwanych do opatrywania ran. „Uważajcie sami na siebie” poświęćcie czas, włóżcie wysiłek w uważanie na siebie. Aby to zrobić trzeba poznać siebie w konkretnym czasie w jakim żyjemy, w konkretnym miejscu, z tymi ludźmi z którymi jesteśmy. Poznać siebie: swoje możliwości, uczucia, reakcje, przyzwyczajenia, serce, poznać historię swojego życia jako historię zbawienia, dotknąć słabości, zranień, dotknąć łask, talentów, darów, miłości Bożej do mnie. Niechętnie jednak podejmujemy temat zranień, bo jest bolesny, zapomniany, wyparty, nieobecny w świadomości. W świecie trzeba być silnym, najlepszym, takim na pierwszym miejscu. Słabych, niezaradnych, mniej zdolnych takich, którzy nie są w stanie realizować różnych zobowiązań zostawia się poza wspólnotą. Jean Vanier mówi: „Obraz doskonałości, do którego musimy dążyć, tak jest w nas zakorzeniony, że dochodzimy do zanegowania własnych ran, do pogardzania ranami innych, do potępienia wspólnoty, która nie jest doskonała, albo nie odpowiada naszym wyobrażeniom”. Trzeba nam stanąć przy Chrystusie cierpiącym, zranionym i dotknąć, jeśli to jest ten czas, własnych zranień. Nie dyktujmy jednak Bogu, kiedy ma nas uwalniać. Konfrontacja z przeszłością i jej skutkami nie jest łatwym zadaniem, jest bolesna, bo stanąć wobec niej, zobaczyć , poznać rozmiary, oszacować straty, doświadczyć uczuć. Im głębsze zranienie tym gwałtowniejsze uczucia: żal, gniew, poczucie krzywdy, pragnienie zemsty, bezradność. Człowiek chce zapomnieć, nie chce pamiętać, wkłada w to wiele energii, wypracowuje wiele zachowań, które mają chronić przed nowymi ciosami. Broni się, wznosi mury, coraz wyższe i coraz grubsze, aby tylko nie bolało. Nie ma czasu prawie na nic więcej, bo broni się, aby drugi nie dotknął, aby nie zranił więcej. Człowiek stosuje różne sposoby, stosuje, aby nie odczuwać cierpienia płynącego z rany, tej zadanej kiedyś dawno, może w bardzo wczesnym dzieciństwie, tej z okresu dojrzewania, wchodzenia w świat samodzielnych decyzji i tej zupełnie niedawnej. Neguje fakty zranień. Psycholog mówi tu o mechanizmach obronnych, jest ich wiele (mogą być dla człowieka w pewnym stopniu pożyteczne dopóki nie rozrosną się w sposób niekontrolowany). Mechanizmy obronne, sposoby zachowywania się ludzi, którzy są zranieni, nie nauczyli się kochać i szanować siebie: chełpliwość i przechwałki, postawa krytyczna, racjonalizacja,


- 13 perfekcjonizm, nieśmiałość, zaniżanie własnej wartości, gniew, posłuszeństwo, ucieczka w samotność, mieć zamiast być, bojaźliwość, fałszywa pobożność...? Jezus doświadczył już po wyjściu z Wieczernika opuszczenia przez najbliższych. Po ludzku potrzebował ich obecności, miłości, czuwania. We wczesnym dzieciństwie, szczególnie potrzeba człowiekowi akceptacji, bezpieczeństwa, czasu, obecności rodziców. Kruchość małej istoty czyni ją wrażliwą na formy odrzucenia, niesprawiedliwość, agresję fizyczną i psychiczną; już brak akceptacji dziecka w łonie matki, odrzucenie emocjonalne niemowlęcia zostawia głębokie ślady, czasem tak głębokie, że człowiek nie rozwija się fizycznie, psychicznie, czasem dziecko odrzucone umiera. Mniejszymi śladami są poczucie mniejszej wartości, samotności, bezsilności, większa podatność na zranienia. Odkrywamy, że nasza potrzeba miłości nie była zaspokojona, nie zawsze byliśmy kochani właściwą miłością. Ci, którzy nas otaczali, często posługiwali się nami. Ci, którzy się o nas troszczyli, bywali też o nas zazdrośni. Ci, którzy dawali, wiele też żądali. Ci, którzy bronili, chcieli mieć na własność. Odkrycie, że miłość jaką nas obdarzano nie była czysta i prosta, pozostaje bolesne. „Choćby mnie odrzucili ojciec mój i matka, Pan mnie przygarnie” (Ps 27) Jezus w najtrudniejszych chwilach życia na ziemi doświadczył samotności wśród swojego ludu, zdrady, porzucenia, niesprawiedliwości sędziów, kłamstwa, pomówień, przemocy psychicznej i fizycznej, obnażenia, wyszydzenia. Syn Boży dotknął granic rozpaczy: Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił? Aż do śmierci... w tajemnicę śmierci „jak to On będąc Stwórcą, do tego doszedł, że stał się człowiekiem, a od życia wiecznego przeszedł do śmierci doczesnej...” św. Ignacy Doświadczyć wśród swoich najbliższych krzywd - to przecież współczesna rzeczywistość. Czasem skrajnie patologiczna w rodzinach z problemem alkoholowym, gdzie najczęściej ojciec nie daje poczucia bezpieczeństwa, jest zagrożeniem , źródłem przemocy i brutalności w czynach i słowach. Nadużycia władzy rodzicielskiej, wyśmiewanie, ironizowanie. Częściej w normalnych rodzinach konflikty nakładają się, gromadzi się niechęć, żale wzajemne przy nieumiejętnym wyrażaniu swoich uczuć. Raną w relacjach z najbliższymi jest oczekiwanie, że drugi obdarzy taką miłością na którą aktualnie go nie stać. Nieuleczona rana wewnętrzna zmienia człowieka, jego sposób działania, sposób myślenia, odczuwania, wartościowania, deformuje spostrzeganie siebie i innych ludzi. Wreszcie zmienia odniesienie do Boga i obraz Boga, który nosi w sobie. Ukrycie krzywdy sprawia, że człowiek skrzywdzony może przemienić się z ofiary w krzywdziciela. Często zmienia się w krzywdziciela dokładnie powtarzając ciosy, których sam doświadczył jako dziecko, młody człowiek. „Gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu, jakże u Pana będzie szukać uzdrowienia”(Syr 28,3). Rany wewnętrzne trzeba leczyć, po to, aby człowiek mógł realizować zamierzenia Boga wobec niego, aby mógł rozwijać głębokie, prawdziwe relacje z innymi ludźmi, aby trwał w prawdziwej relacji z Bogiem. Bolesnych zdarzeń z przeszłości się nie zmieni, jednakże bólu jaki one wywoływały nie powinno przenosić się do teraźniejszości. Przepracowanie, zintegrowanie, uleczenie ran może stać się miejscem szczególnej wrażliwości na drugiego człowieka, zwłaszcza na ludzi cierpiących. Wśród dróg są także bezdroża zajmowania się zranieniami wewnętrznymi: • jeśli nieodpowiednie warunki, narzędzia i nieprzygotowani ludzie – to efekty rany się uogólniają „infekcja przenosi się w inne rejony” –otwarcie wnętrza, rozpętanie tego, co było zakryte, osłabienie mechanizmów obronnych i nieumiejętność życia w świetle informacji zobaczonych na nowo. • koncentracja na przeszłości - odejście od czasu teraźniejszego, wytworzenie dla siebie pewnego klimatu wyjątkowości, tajemnicy, usprawiedliwienia... • koncentracja na sobie - inni się nie liczą, bo mnie boli, bo mnie bolało, inni cierpią mniej, mają mniejsze potrzeby - kto sobie się nazbyt przygląda ryzykuje, że stanie się dla siebie centrum świata, jeśli nie ma właściwej perspektywy, perspektywy stworzenia. W Dzień po Szabacie Jezus stanął wśród nich: Pokój Wam Bóg może przekroczyć granicę między śmiercią i zaprowadzić do życia. Niech nadzieja Zmartwychwstania, serdeczna rozmowa z Tym dla którego nie ma nic niemożliwego będzie nadzieją naszego uzdrowienia. Rzeczywistość Krzyża opromienia blask Zmartwychwstania.


- 14 IV.

UZDROWIENIE POZORNE (ks. Jan Smoła)

Wczytując się w Księgę proroka Jeremiasza spotykamy się z problemem uzdrowienia pozornego, które prorok określa jako „pobieżne podleczanie ran” (Jr 8,11). Jesteśmy ludźmi, których Bóg wprowadził na drogę uzdrowienia, dlatego należy bliżej przyjrzeć się tzw. uzdrowieniu pozornemu. Gdy chodzi o uzdrowienie fizyczne efekt jest widoczny i tutaj trudniej jest o tzw. uzdrowienie pozorne. Niebezpieczeństwo to występuje, gdy mamy do czynienia z uzdrowieniem wewnętrznym – czyli uzdrowieniem intelektu, pamięci (wspomnień), uczuć, ducha – na co też wskazuje nasz tekst. Prorok Jeremiasz przestrzega nas przed takim uzdrowieniem i wskazuje przyczyny takiego stanu rzeczy (por. Jr 8,8-12). Przyczyny uzdrowień pozornych Mówiąc o przyczynach należy sięgnąć do świętych tekstów (Jr 8,8-12; Jr 4,10; 6,13-15). Przyczyny te występują u tzw. uzdrawiaczy – czyli ludzi, którzy utrzymują, że mają dar uzdrawiania. Należy tutaj nadmienić, że są to ludzie spełniający posługę uzdrawiania – przynajmniej na zewnątrz- w imieniu Boga i Kościoła. Należy tutaj postawić zasadnicze pytanie: Czy tzw. uzdrawiacze są świadomi niewłaściwych czynności związanych z darem uzdrawiania? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna, gdyż często są to ludzie bardzo poranieni, którzy potrzebują uzdrowienia a z różnych przyczyn uzdrowienia tego nie doświadczyli. W swoim zapędzie aktywizmu religijnego mogą wykonywać te czynności nie będąc w pełni świadomi swoich niekompetencji, które wynikają z ich osobistych zranień. Większość ludzi tego typu ma jednak świadomość, że biorą udział w tzw. uzdrowieniu pozornym. Prorok Jeremiasz wymienia przyczyny takiego stanu rzeczy: 1. Opieranie się w czasie posługi uzdrawiania na mądrości ludzkiej. „Dlaczego więc buntuje się ten lud [jerozolimski] i trwa bez końca w odstępstwie? Trzyma się kurczowo kłamstwa i nie chce się nawrócić? Uważałem pilnie i słuchałem: nie mówią, jak trzeba. Nikt nie żałuje swej przewrotności, mówiąc: Co uczyniłem? Każdy biegnie dalej swoją drogą niby koń cwałujący do bitwy. Nawet bocian w przestworzach zna swoją porę, synogarlica, jaskółka i żuraw zachowują czas swego przylotu. Naród mój jednak nie zna Prawa Pańskiego. Jak możecie mówić: Jesteśmy mądrzy i mamy Prawo Pańskie? Prawda, lecz w kłamstwo je obróciło kłamliwe pióro pisarzy. Mędrcy będą zawstydzeni, zatrwożą się i zostaną pojmani. Istotnie, odrzucili słowo Pańskie, a mądrość na co im się przyda? (Jr 8,5-9) Należy jasno stwierdzić, że uzdrawia zawsze Pan. Swoją wolę uzdrowienia daje nam poznać przez słowo poznania (słowo wiedzy). Jest to według. ojca E. Tardifa charyzmat Ducha Świętego, który można określić za pomocą słów: komunikacja, łączność, impuls. Charakterystyczne jest to, że człowiek ma wewnętrzną pewność otrzymania słowa poznania. Przypomina to myśl, która opanowuje nasz umysł z wielkim natężeniem. Myśl ta bierze nas w swoje posiadania i pozostaje długo w naszej świadomości. Chodzi więc o jasne poznanie, które ma swoje miejsce w sferze duchowej człowieka. W miarę jak ujawniamy jego treść, przychodzą dalsze szczegóły. Może to być również obraz w naszej wyobraźni. W jaki sposób rozeznać słowo poznania? Zawsze po owocach, skutkach, które ujawniają się w świadectwach. Pojawia się tutaj pewien problem, który polega na tym, że tzw. uzdrawiacze podleczający rany dużo wiedzą p uzdrowieniu wewnętrznym, o słowie poznania, znają wszystkie teksty Pisma Świętego mówiące o tym zagadnieniu. Tak po prawdzie brakuje im tylko jednego: słowa poznania, które może dać tylko Bóg. Dlatego opierają się w posłudze uzdrowienia na mądrości ludzkiej. Mając słowo w swoim umyśle wykorzystują je tendencyjnie do swoich celów. Powstają wtedy anomalie typu: „Ty jesteś figlarz Panie Jezu, miało być uzdrowionych dwóch, a trzech otrzymało uzdrowienie” itp. Na zewnątrz wszystko jest w porządku: modlitwa, poraniony człowiek, modlący się nad nim tzw. uzdrawiacze, zgodność ze słowem Bożym i wszelkimi kanonami modlitw o uzdrowienie. Zabrakło tylko jednego: prawdziwego uzdrowienia, gdyż miało miejsce uzdrowienie pozorne w


- 15 czasie którego doszło tylko do pobieżnego podleczenia ran, a taka terapia może się dokonać poprzez słuchanie dobrej muzyki, film, spotkanie towarzyskie, czy nawet libację alkoholową. Należy zatem zadać pytanie: Dlaczego ludzie wiedząc, że uzdrowienia dokonuje Bóg według swojej woli w posłudze tej opierają się tylko na ludzkiej mądrości? Odpowiedź na to pytanie pokazuje nam następną przyczynę. 2. Chciwość zysku. „Dlatego dam ich żony innym, ich pola zdobywcom. Albowiem od najmniejszego do największego wszyscy są chciwi zysku. Od proroka do kapłana - wszyscy hołdują kłamstwu.”(Jr 8,10). Mówiąc o zysku mamy na myśli nie tylko zysk materialny, lecz również popularność, prestiż, sławę wielkiego uzdrawiacza. Często u takiego człowieka występuje kompensacja kompleksu niższości i innych zranień. W ocenie takiego człowieka należy być bardzo ostrożny, gdyż chciwość zysku może mieć różne podłoże i często przyczyna ta jest bardzo skomplikowana. Człowiek taki pragnie być za wszelką cenę dowartościowany przez innych, gdyż jego wartość we własnych oczach z różnych – często niezależnych od niego przyczyn – jest bardzo mała. 3. Hołdowanie kłamstwu. „Od proroka do kapłana - wszyscy hołdują kłamstwu. Podleczają rany córki mojego narodu pobieżnie, mówiąc: Pokój, pokój, a tymczasem nie ma pokoju.”( Jr 8,10 -11). Kłamstwo związane jest z obiema wyżej wspomnianymi przyczynami. Tutaj jednak widzimy, że zakorzeniło się ono do tego stopnia, że człowiek jest mu całkowicie uległy, bezwzględnie posłuszny, składa hołd uznając siebie za pokonanego. Hołd ten związany jest z haraczem, ofiarą. Tutaj hołdowanie kłamstwu związane jest z ogromnie wysoką ofiarą: zamiast uzdrowienia ran występuje tylko pobieżne podleczanie – uzdrowienie pozorne, które niesie ze sobą w konsekwencji jeszcze większe cierpienie. Prawdziwe uzdrowienie przynosi zawsze osobie uzdrowionej dar pokoju Jezusa. Wiedzą o tym również tzw. uzdrawiacze uzdrowienia pozornego, dlatego wypowiadają piękne modlitwy uwielbienia i dziękczynienia Bogu za dar pokoju, chcąc poprzez to wprowadzić swoistą psychozę iluzji i fikcji. Słowo Boże demaskuje te swoistą maskaradę. To nic, że wypowiadają piękne słowa o pokoju. Pokój jest darem Jezusa i występuje tylko wtedy, gdy Bóg uzdrawia człowieka. W innym przypadku pokoju nie będzie. 4. Zatwardziałość, nieczułość sumienia. „Wstydzić się powinni, że popełniali obrzydliwość; odrzucili jednak wszelki wstyd i nie potrafią się rumienić. Dlatego upadną wśród tych, którzy padać będą, runą w czasie, gdy ich nawiedzę - mówi Pan. Chciałem zebrać u nich żniwo - wyrocznia Pana; nie ma winogron w winnicy ani fig na drzewie figowym, i liście zwiędły” (Jr 8,12-13). Obrzydliwe postępowanie sprawia w każdym człowieku wstyd wewnętrzny, którego zewnętrznym objawem jest rumienienie się (por. Rdz 3,1-24). U tych ludzi zjawisko takie nie występuje, gdyż trwałe tkwienie w grzechu zatwardziło ich sumienie i uczyniło nieczystym. Dlatego Bóg nie działa przez nich. Smutne jest to, że są to ludzie często bardzo przez Boga obdarowani i sam Bóg spodziewał się po nich owoców, a w czasie nawiedzenia zastał ruinę (por. Jr 8,12-13). Jest to bardzo tragiczny obraz. Musimy pamiętać o tym my, których Bóg wprowadził na drogę posługi modlitwy o uzdrowienie. Jedynym uzdrowicielem jest Jezus, On stoi w centrum przed w czasie i po uzdrowieniu. My winniśmy stać zawsze z boku. Dotyczy to wszystkich, którzy wykonują jakąkolwiek posługę w modlitwie o uzdrowienie, mają stać z boku jakby niezauważalni. Postawienie siebie w centrum może doprowadzić do tego, że będziemy brać udział w uzdrowieniu pozornym.


- 16 V.

PROCES MODLITWY O UZDROWIENIE (ks.

Jan Smoła) (Na podstawie Księgi Nehemiasza)

Sakrament pojednania W roku 539 król perski Cyrus (550-536) pokonuje króla Babilonii Nabonida i staje się władcą ogromnego imperium perskiego. W roku 538 wydaje dekret pozwalający Judejczykom wrócić do swojego kraju, odbudować świątynię i rozpocząć nowe życie (Ez 1,1-11; 2Krn 36,22-23). Z tekstów tych wynika jasno, że proces uzdrowienia rozpoczyna się od przywrócenia wolności (por. Ga 5,1-26), powrotu i objęcia na nowo dziedzictwa, którym obdarzył nas Bóg (por. 1J 3,1-3), odbudowania zniszczonej świątyni (por. 1Kor 3,16-17; 6,19-20). Autorem, inicjatorem oraz tym, który realizuje te dzieła w konkretnej rzeczywistości jest Bóg, który posługuje się ludźmi. W czasie Nowego Przymierza dokonuje się to wszystko w sakramencie pojednania. Proces modlitwy o uzdrowienie Mówiąc o procesie modlitwy o uzdrowienie chciałbym posłużyć się obrazem zawartym w Księdze Nehemiasza. Należy u początku wyjaśnić biblijną symbolikę murów i kamieni. •

Mury

W Starym Testamencie mur jest przede wszystkim symbolem zabezpieczenia i ochrony przed złem. I tak oto Jeremiasz ma chronić swój lud przed mocami ciemności. Bóg czyni go „twierdzą warowną”, „murem spiżowym przeciw całej ziemi”, przeciwko tym wszystkim wobec, których władcy i kapłani judzcy byli bezsilni (Jr 1,18). Rozsypywanie się murów jest obrazem bezbronności i niemocy. Dlatego w jednym z psalmów opłakuje się upadek królewskiego domu, któremu Pan odmówił swego błogosławieństwa: „Porozwalałeś wszystkie jego mury, obróciłeś w gruzy jego twierdze” (Ps 89,41). Zrównanie z ziemią murów może być obrazem utraty panowania nad sobą (Prz 25,28). • Kamienie Wszyscy wierzący w Chrystusa porównywani są do żywych kamieni: „Odrzuciwszy więc wszelkie zło, wszelki podstęp i udawanie, zazdrość i jakiekolwiek złe mowy, jak niedawno narodzone niemowlęta pragnijcie duchowego, niesfałszowanego mleka, abyście dzięki niemu wzrastali ku zbawieniu - jeżeli tylko zasmakowaliście, że słodki jest Pan. Zbliżając się do Tego, który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym, wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa. To bowiem zawiera się w Piśmie: Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, drogocenny, a kto wierzy w niego, na pewno nie zostanie zawiedziony” (1P 2,1-6), którzy tworzą żywą świątynię: „A więc nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga - zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha” (Ef 2,19-22). Zwycięzcy w Chrystusie otrzymają biały kamień (Ap 2,17). 1. Stan ludu Bożego po odzyskaniu wolności. „Słowa Nehemiasza, syna Chakaliasza: Oto gdy w miesiącu Kislew roku dwudziestego byłem w twierdzy Suza, przyszedł z Judy Chanani, jeden z braci moich, wraz z innymi. I spytałem ich o tych Żydów ocalałych, którzy uniknęli uprowadzenia, i o Jerozolimie. I powiedzieli mi: Ci pozostali, którzy w tamtejszym okręgu uniknęli uprowadzenia, znajdują się w wielkiej biedzie i pohańbieniu; mur Jerozolimy jest zburzony, a bramy jej są ogniem spalone” (Neh 1,1-3). Nehemiasz jest potomkiem uprowadzonych do Babilonii Judejczyków, który osiągnął wysokie stanowisko podczaszego na dworze króla perskiego w Suzie. W dwudziestym roku panowania tegoż króla (rok 445), przybywa z Judy do twierdzy Suza Chanani, który przekazuje Nehemiaszowi trudne położenie wyznawców Boga. Nehemiasz nie może zrozumieć dlaczego ludzie, którzy odzyskali wolność, posiedli swoje dziedzictwo, odbudowali świątynię są bezsilni, smutni,


- 17 przygnębieni, poranieni, dlaczego wśród Ludu Boga panuje taki chaos, bieda, pohańbienie? Odpowiedz wysłańców jest bardzo konkretna: jak możemy być szczęśliwi skoro: „...mur Jerozolimy jest zburzony, a bramy jej są ogniem spalone” (Neh 1,3). Oni doskonale zdają sobie sprawę, że w każdym momencie mogą być zaatakowani i zniszczeni. Cały czas spoglądają przez ramię i czują się odkryci i bezbronni. Jest to obraz wielu chrześcijan, wielu z nas, którzy korzystają z sakramentu pojednania, odzyskując utraconą przez grzech wolność. Czujemy się słabi, chorzy, poranieni, bezbronni i odkryci, narażeni na ciosy wroga. To są te zniszczone mury, słabe miejsca. Jeżeli szatan, który posługuje się swoimi ludźmi zaatakuje nas, odnosi w takim przypadku pewne zwycięstwo. Bóg jednak chce odbudować te mury, chce zabrać tę naszą bezsilność, bezbronność, chorobę, zranienia, tak, abyśmy mogli skupić naszą uwagę tylko na Nim, abyśmy mogli kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa. W tym procesie odbudowywania zniszczonych murów Bóg posłużył się Nehemiaszem, którego obierzemy sobie na przewodnika w naszej modlitwie o uzdrowienie wewnętrzne. 2. Post, modlitwa i jałmużna. „I oto, gdy to usłyszałem, usiadłem, płakałem i trapiłem się całymi dniami, pościłem i modliłem się w obecności Boga niebios. I powiedziałem: Ach, Panie, Boże niebios, Boże wielki i straszny, dotrzymujący przymierza i otaczający opieką tych, którzy Cię miłują i zachowują Twoje przykazania. Niechże będzie ucho Twoje uważne i oczy Twoje niech będą otwarte, abyś wysłuchał modlitwę sługi Twego, którą ja teraz dniem i nocą zanoszę do Ciebie za sługi Twoje, Izraelitów, składając wyznanie w sprawie przestępstw Izraelitów, któreśmy wobec Ciebie popełnili; również i ja i mój ród zgrzeszyliśmy. Bardzo źle postąpiliśmy wobec Ciebie: nie zachowaliśmy przykazań ani praw, ani przepisów, które wydałeś słudze Twemu Mojżeszowi. Wspomnijże na zapowiedź, którąś ogłosił słudze twemu Mojżeszowi: Jeśli wy się sprzeniewierzycie, to Ja rozproszę was między narody. Lecz jeśli się do Mnie nawrócicie i zważać będziecie na moje przykazania, i będziecie je wykonywali, to choćby rozproszeni wasi znajdowali się na krańcu niebios, stamtąd zgromadzę ich i zaprowadzę na miejsce, które wybrałem, aby tam uczynić przybytek dla mego Imienia. Albowiem oni są sługami Twoimi i ludem Twoim, który odkupiłeś Twoją wielką mocą i potężną ręką. Ach, Panie, niechże będzie ucho Twoje uważne na modlitwę Twojego sługi i na modlitwę sług Twoich, pragnących czcić Twoje Imię! Poszczęśćże teraz słudze Twemu! Daj, abym pozyskał względy tego człowieka. Byłem bowiem podczaszym królewskim”(Neh 1,4-11). Nehemiasz podejmuje post i modlitwę, gdyż ma świadomość obecności Osoby Boga. Bóg jest obecny w jego życiu. To jest niezwykle ważna wskazówka dla nas. Modlitwa i post nie są celem, lecz środkiem do celu jakim jest Bóg. Podejmując proces modlitwy o uzdrowienie musimy również w jakiejś formie podjąć post i modlitwę. Nehemiasz rozpoczyna swoją modlitwę od uwielbienia Boga. My również winniśmy nauczyć się uwielbiać Boga, bez względu na to w jakim stanie się znajdujemy, jaki ból jest w naszym sercu, bez względu na to komu staramy się pomóc. W modlitwie Nehemiasza możemy odnaleźć wszystkie rodzaje modlitwy (prośba, przebłaganie, dziękczynienie). Jest to niejako „szkoła modlitwy” dla nas. Podejmiemy również dzieło jałmużny, które wyraża się w uczynkach miłosiernych względem ciała i względem duszy (Uczynki miłosierne względem ciała: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, podróżnych w dom przyjąć, więźniów pocieszać, chorych nawiedzać, umarłych grzebać; uczynki miłosierne względem duszy: grzeszących upominać, nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze radzić, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych). 3. Świadomość posłannictwa w imieniu Boga. Nehemiasz ma doskonałą świadomość, że nie wykonuje swojego dzieła, lecz jest tylko wysłannikiem Boga. Na podstawie Słowa Bożego możemy wyróżnić kilka elementów, które pozwalają nam określić czym w rzeczywistości jest taka świadomość? a) Bóg powinien być u początku takiego dzieła. „a nikomu nie wyjawiłem, do jakiego dzieła na korzyść Jerozolimy Bóg mój mnie pobudził”(Neh 2,12).


- 18 To zawsze Bóg pobudza, jest inicjatorem. Dzieła modlitwy o uzdrowienie nie wolno nam rozpoczynać na własną rękę, nawet w sytuacji konieczności takiej potrzeby, gdyż w takim przypadku podzielimy los tzw. uzdrawiaczy uzdrowienia pozornego. b) W trudnościach radzić się Boga. „I oto, gdy w miesiącu Nisan dwudziestego roku panowania króla Artakserksesa wykonywałem swój urząd, wziąłem wino i podałem królowi, i w jego obecności nie okazywałem smutku. Lecz król mi rzekł: Czemu tak smutno wyglądasz? Przecież nie jesteś chory! Nie, lecz masz jakieś zmartwienie? I przeraziłem się do najwyższego stopnia, i rzekłem królowi: Niech król żyje na wieki! Jakże nie mam smutno wyglądać, gdy miasto, gdzie są groby moich przodków, jest spustoszone, a bramy jego są strawione ogniem. I rzekł mi król: O co chciałbyś prosić? Wtedy pomodliłem się do Boga niebios i rzekłem królowi: Jeśli to odpowiada królowi i jeśli sługa twój ma względy u ciebie, to proszę, abyś mnie posłał do Judy, do grodu grobów moich przodków, abym go odbudował. I rzekł mi król, podczas gdy królowa siedziała obok niego: Jak długo potrwa twoja podróż? I kiedy powrócisz? I król, gdy podałem mu termin, raczył mnie wyprawić. I rzekłem królowi: Jeśli to odpowiada królowi, proszę o wystawienie dla mnie listów do namiestników Transeufratei, aby mnie przepuścili, aż przyjdę do Judy; - również pisma do Asafa, zawiadowcy lasu królewskiego, aby mi dał drewna do sporządzenia bram twierdzy przy świątyni, bram muru miejskiego i domu, do którego się wprowadzę” (Neh 2,1-8). Z tekstu tego wynika jasno, że dzieło uzdrowienia prowadzi Bóg. Samo przekonanie, że jest to Jego dzieło nie wystarcza. My jako Jego posłańcy winniśmy mieć ciągły kontakt z Nim. Ani przez moment nie wolno nam polegać na naszej mądrości, naszym doświadczeniu, a szczególnie w trudnych momentach należy radzić się Boga: „...I rzekł mi król: O co chciałbyś prosić? Wtedy pomodliłem się do Boga niebios i rzekłem królowi: Jeśli to odpowiada królowi i jeśli sługa twój ma względy u ciebie, to proszę, abyś mnie posłał do Judy, do grodu grobów moich przodków, abym go odbudował”(Neh 2, 4-5). Jednym z darów Ducha Świętego jest dar rady, dlatego w sytuacjach naglących można z wiarą westchnąć do Ducha Św. prosząc Go o ten dar. c) Ciągłe otwarcie na Bożą pomoc /łaska/, prowadzenie, umiejętność dostrzeżenia i uznania tych darów. „I król mi zezwolił, gdyż łaskawa ręka Boga mojego czuwała nade mną” (Neh 2,8.18). 4. Szukanie wyłomów, konkretne określenie słabych miejsc – szukanie zranień i nazwanie ich po imieniu (Neh 2,11-18). Dla tych, którzy podejmą takie dzieło pragnę powiedzieć, że wybrali się w drogę niezwykle trudną , wymagającą wiele rozsądku, pokory, odwagi, zaufania Bogu. Dzieło poszukiwania zranień i nazwania ich po imieniu składa się z kilku etapów: a) Poszukiwanie. „Gdy przybyłem do Jerozolimy, spędziłem tam trzy dni. Wtedy wybrałem się nocą - ja i niewielu mężów ze mną - i miałem ze sobą tylko to zwierzę, na którym jechałem. I wyruszyłem nocą przez Bramę nad Doliną, potem obok źródła Smoczego do Bramy Śmietników; i badałem mury Jerozolimy, które miały wyłomy, a bramy jej były strawione ogniem. Gdy przeszedłem do Bramy Źródlanej i do Stawu Królewskiego, zwierzę, na którym jechałem, nie miało możności przejścia. I szedłem nocą wąwozem w górę i badałem mur. Potem wszedłem znowu przez Bramę nad Doliną i powróciłem” (Neh 2,11-15). Aby odpowiedzieć na pytanie na czyn polega poszukiwanie zranień i nazwanie ich po imieniu należy wyjaśnić pewne słowa, które występują w tym tekście. - Noc. W Biblii noc jest symbolem sił ciemności, dreszczów bojaźni, nieszczęść i śmierci (Wj 12,29), grozy (Ps 91,5n), niewiedzy i grzechu (Rz 13,12), tajemniczości. Wyznawcy Boga muszą zdawać sobie sprawę, że znajdują się na terenie diabła, dlatego muszą się po nim poruszać bardzo ostrożnie, aby nie wpaść w różne pułapki diabelskie (por. 1Tes 5,5). - Światło.


- 19 Aby wędrować w nocy konieczne jest światło. Jezus mówi: „ Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8,12). Zasada jest zatem prosta – poszukiwać można tylko w obecności Jezusa, poszukiwać można tylko z Jezusem. Należy zatem Jezusa uchwycić za rękę i pozwolić się prowadzić w ciemności naszych zranień. Najlepszym miejscem, gdzie może się to dokonać jest Najświętszy Sakrament. - Trud poszukiwania. Ten trud oddany jest w naszym tekście za pomocą następujących słów: przybyłem, spędziłem trzy dni, wybrałem się, wyruszyłem, badałem, przeszedłem, szedłem w górę, wszedłem, powróciłem (por. Neh 2,11-15). Każde z tych słów związane jest z trudem, niepewnością, wyrzeczeniem, ofiarą. Jest to wędrówka w głąb naszego wnętrza. Chociaż idziemy z Jezusem, to jednak świadomość wspomnienia tych bolesnych wydarzeń w naszym życiu, których śladem są te zranienia jest dla nas niezwykle bolesna i trudna. b) Mała grupa pomocą w poszukiwaniu. „Wtedy wybrałem się nocą - ja i niewielu mężów ze mną” (Neh 2,12). Ogromne znaczenie w procesie poszukiwania wyłomów naszej osobowości ma grupa dzielenia, pomoc animatora i wsparcie uczestników. c) Uznanie potrzeby uzdrowienia. „Lecz zwierzchnicy nie wiedzieli, dokąd poszedłem i co zamierzam zrobić; dotąd bowiem nie wyjawiłem tego Żydom - ani kapłanom, ani możnym, ani zwierzchnikom, ani innym urzędnikom. Ale teraz rzekłem do nich: Widzicie nędzę, w jakiej się znajdujemy: Jerozolima jest spustoszona, a bramy jej spalone ogniem. Nuże! Odbudujmy mur Jerozolimy, abyśmy nie byli nadal pośmiewiskiem! I wyjawiłem im, jak łaskawie ręka Boga mojego czuwała nade mną; również słowa, które mi król powiedział. A oni powiedzieli: Dalej! Budujmy! I nawzajem zachęcali się do dobrej sprawy” (Neh 2,16-18). Każdy, kto przystąpi do tego dzieła powinien uznać, że uzdrowienia koniecznie potrzebuje, że jest to dobra sprawa. Powinien na różne sposoby zachęcać siebie i innych. 5. Proces odbudowy – modlitwa o uzdrowienie. A) Przebaczenie. „Lecz oni, ojcowie nasi, postępowali zuchwale, byli krnąbrni i nie słuchali Twoich przykazań. I uchylali się od posłuszeństwa i nie pamiętali o cudach, któreś dla nich uczynił. Byli twardego karku i uwzięli się, by wrócić do niewoli swej w Egipcie. Lecz Ty jesteś Bogiem przebaczenia, jesteś łaskawy i miłosierny, cierpliwy i wielkiej dobroci; i nie opuściłeś ich” (Neh 9,16-17). Jakże piękne określenie Boga – „Ty jesteś Bogiem przebaczenia”. Na innym miejscu Mędrzec Pański powie: „Gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu, jakże u Pana szukać będzie uzdrowienia” (Syr 28,3). Proces modlitwy o uzdrowienie rozpoczyna się od przebaczenia. Należy przebaczyć Bogu, sobie i tym wszystkim, którzy nas zranili. Brak przebaczenia to niczym infekcja dla rany, która uniemożliwia wygojenie. Przebaczenie nie polega na zapomnieniu zła, ani nie jest jakimś mistycznym, duchowym doznaniem. Jest to po prostu wysiłek zmierzający do akceptacji osoby, która nas zraniła, otoczenia taką osobę chrześcijańską miłością. Bardzo rzadko jest to jednorazowy akt, częściej długotrwały proces. Podejmujemy go dopóty, dopóki nie ustąpi ból. Można tutaj przytoczyć kilka praktycznych rad odnośnie tego problemu: - Przestańmy źle patrzeć na tych, którzy nas zranili - Przestańmy ich widzieć jako złe osoby - Spróbujmy zobaczyć w nich coś dobrego Uzdrowienie przychodzi przez przebaczenie. B) Wypowiedzenie się osoby proszącej o modlitwę. Przychodząc do ludzi, którzy pełnią posługę modlitwy o uzdrowienie osoba prosząca o modlitwę powinna jasno określić o co chce się modlić. Niektórzy z nas idą przez życie gromadząc w sobie negatywne uczucia, takie jak: rozczarowanie, lęk, gorycz, poczucie winy. Niewypowiedziane emocje pozostają w naszym wnętrzu. Chcąc rozwiązać ten problem powinniśmy otworzyć się, ujawnić zawartość naszego wnętrza. Samo wypowiedzenie się nie jest


- 20 lekarstwem, lecz oczyszcza kanały, tak iż można dotrzeć do korzeni problemu. W uzdrowieniu wewnętrznym nie chodzi o zlikwidowanie symptomu np. goryczy, ale o dojście do jego sedna, do przyczyny. Jezus działa w głębi, dotyka przyczyn problemów i leczy je. C) Rozmowa osoby prowadzącej modlitwę /tzw. wywiad/. Rozmowa taka powinna przebiegać na dwu płaszczyznach: - Rozmowa z osobą proszącą o modlitwę. Jej celem jest wytworzenie jasnego obrazu zranień. Poprzez konkretne pytania zadawane proszącemu o modlitwę dotyczące przyczyn, konsekwencji zranień w jego życiu, on sam określa swoje położenie, swój stan duchowy (por. Mk 10,46-52). - Rozeznanie charyzmatyczne. Głównym uzdrowicielem, jest tutaj Pan, dlatego do Niego zespół modlący się powinien skierować pytanie: Co ty Panie Jezu o tym sądzisz? Gdzie leży bolączka tego człowieka? Często Pan obdarza specjalnym światłem rozeznania zespół, bądź kogoś z zespołu modlącego się, które pozwala odkryć korzenie problemu, gdy po ludzku rzecz biorąc nie jest to możliwe. Na tej płaszczyźnie należy zawsze Pana pytać, ale szczególnie w tych przypadkach, kiedy odczuwamy brak szczerości u osoby proszącej o modlitwę. Pan wówczas przychodzi z pomocą przez właściwe rozeznanie, napomnienie, proroctwo, bądź w swoim Słowie. D) Forma modlitwy. Modlitwa o uzdrowienie nie ma jakiegoś z góry ustalonego schematu. Trzeba być posłusznym Jezusowi, który w Duchu Św. jest przewodnikiem takiej modlitwy i lekarzem równocześnie. Modlitwa powinna poruszyć problem zerwania więzów z przeszłością, która oddziałuje na teraźniejszość /uzdrowienie wspomnień, pamięci/. Opierając się na doświadczeniu Kościoła w tej dziedzinie można wyróżnić kilka dróg, które mogą okazać się pomocą przy założeniu, że Bóg równie dobrze może wskazać inne drogi. - W Imię Jezusa (1Tm 2,5; Dz 4,12) Imię Jezus oznacz Bóg zbawia, uwalnia, leczy. Modlitwa w Imię Jezusa nie ogranicza się tylko do wypowiadania tego Imienia, ale zobowiązuje nas do zaufania Jezusowi, słuchania Go, gdy On modli się w nas i my modlimy się w Nim. Ważne jest, aby nie zapomnieć o Imieniu Jezus. - Przez krew Jezusa. „ Krwią Jego zostaliście uzdrowieni...”(1P2,24; por Ef 1,7). Błagamy Boga, aby drogocenna krew Jezusa uwolniła daną osobę od mocy ciemności. - Przez rany Jezusa. „W Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53,5). Powinniśmy nauczyć się zanurzać nasze zranienia w drogocennych ranach Jezusa. - Przez wstawiennictwo Maryi. Maryja ma szczególne miejsce w modlitwie o uzdrowienie. Potwierdzeniem tej tezy są sanktuaria Maryjne. - Przez wstawiennictwo świętych. Tak wiele razy w historii Kościoła doświadczaliśmy różnych uzdrowień przez wstawiennictwo świętych. Tradycja Kościoła podaje nam również w jakich chorobach modlić się do konkretnego świętego. My w naszej modlitwie przywołamy wszystkich świętych. Można również zastosować swoją ulubioną modlitwę wstawienniczą, może być to modlitwa w językach, jeżeli ktoś taki dar posiada. Ważne jest, aby modlić się o konkretne sprawy i wierzyć, że Bóg dokona uzdrowienia tu i teraz. Jeżeli modlimy się nie wierząc, że uzdrowienie może się dokonać wówczas nasza modlitwa siła rzeczy będzie nieskuteczna. Modlitwa o uzdrowienie przynosi podwójny skutek: - Uwalnia nas od przyczyny zranień - Umacnia nas do wytrwałości w dobrym Warto jeszcze podać kilka praktycznych rad odnośnie czasu modlitwy, który powinniśmy całkowicie podporządkować Jezusowi. Można jednak przerwać modlitwę jeżeli: - Osoba za którą się modlimy okazuje, że modlitwa jest skuteczna. - Widoczne znaki fizyczne (przepływ ciepła, drżenie, szybkie oddechy itp.) - Nie wiemy o co jeszcze moglibyśmy się modlić.


- 21 - Widzimy, że Bóg nie odpowiada. E) Człowiek według Bożego Planu. „I oto, gdy Sanballat usłyszał, że odbudowujemy mur, rozzłościł się i oburzył bardzo i lżył Żydów, i rzekł w obecności braci swoich i wojska samarytańskiego: Co ci niedołężni Żydzi wyrabiają! Czy to im ujdzie płazem? Czy skoro złożą ofiarę, to już dzieło skończone? Czy ze zwałów gruzu wskrzeszą kamienie - wszak one są spalone! ...Ale Judejczycy mawiali: Upada siła dźwigającego ciężary, a gruzu wiele; więc nie zdołamy odbudować muru” (Neh 3,34; 4,4). Do odbudowy murów Nehemiasz nie szuka nowych kamieni, lecz używa kamieni z gruzów i kładzie je na nowo w murach. Ludzie potrzebujący uzdrowienia mogą wyglądać jak sterta śmieci, jak wypalone ruiny. Podobnie Jezus nie szuka nowych idealnych ludzi, którzy mają zbudować idealny Kościół. On pragnie odbudować /uzdrowić/ swoich ludzi. On nie mówi, że jesteśmy nieudacznikami, lecz mówi, że ma pełen miłości plan odbudowania ciebie i mnie, uczynienia silnym, zdolnym do przeciwstawienia się siłom ciemności, pragnie odbudować nasze życie, uzdrowić słabe, chore, poranione miejsca. Z pewnością wielu z nas tutaj obecnych czuje się jak ta sterta gruzu, chociaż na zewnątrz niewielu to dostrzega, nic nie wie o twoim bólu, który jest wewnątrz ciebie. Mówią: „...o ten sobie wszystko poukładał, jest taki szczęśliwy, dobrze mu się powodzi”. Ty jednak wiesz, że jest inaczej, czujesz się jak ta sterta popalonych kamieni. Właśnie teraz pragnie przyjść do ciebie Pan, aby nas uleczyć, aby nas odbudować. Wrogowie uzdrowienia. „Skoro Choronita Sanballat i ammonicki sługa Tobiasz to usłyszeli, bardzo im się to nie podobało, że przyszedł ktoś, kto się zatroszczył o Izraelitów” (Neh 2,10). Wróg człowieka szatan chce, abyśmy czuli się bezwartościową kupą gruzów. Nie podoba mu się to, że pojawił się ktoś, kto postanowił pomóc poranionym ludziom. Diabeł posyła swoich ludzi, aby za wszelką ceną przeszkodzili dziełu uzdrowienia. Warto bliżej się im przyjrzeć: Sanballat – jest namiestnikiem Samarii (por. Neh 4,1). Był to człowiek przynajmniej zewnętrznie wierzący w Boga Jahwe. Był on ponadto spowinowacony z arcykapłanem w Jerozolimie. Tobiasz – jest on namiestnikiem prowincji Ammon. Jak wskazuje jego imię był on również wierzącym w Boga Jahwe. Jak wskazuje nam Słowo Boże wiara ich jednak była skażona wpływami pogańskimi (Neh 2,20). W sprawach wiary nie ma kompromisów. Arab Geszem (Neh 2,19) - był to poganin, potężny szejk z Kedaru, pod którego wpływem znajdował się Edom, i południowa Judea. Ten skład przeciwników Boga mówi nam bardzo wiele. Diabeł ma jasna strategię 60% jego ludzi stanowią tzw. wierzący w Boga. Pozostałe natomiast 30% to przyłączeni do nich poganie. Podejmując się jakiegokolwiek dzieła w Kościele musimy o tym pamiętać. Strategia działania wrogów uzdrowienia. 1. „Ale teraz rzekłem do nich: Widzicie nędzę, w jakiej się znajdujemy: Jerozolima jest spustoszona, a bramy jej spalone ogniem. Nuże! Odbudujmy mur Jerozolimy, abyśmy nie byli nadal pośmiewiskiem! I wyjawiłem im, jak łaskawie ręka Boga mojego czuwała nade mną; również słowa, które mi król powiedział. A oni powiedzieli: Dalej! Budujmy! I nawzajem zachęcali się do dobrej sprawy. Skoro Choronita Sanballat i ammonicki sługa Tobiasz, i Arab Geszem to usłyszeli, lżyli nas i wytykali nam, mówiąc: Co znaczy to, co poczynacie? Czy podnosicie bunt przeciw królowi?” (Neh 2,17-19) Przeciwnicy Boga i Jego ludzi zaczynają swoja walkę od obrzucania obelgami, znieważania, wymyślania ludziom Boga. Chociaż doskonale wiedzą jakiego dzieła podjęli się ludzie Boga, to zadają bezsensowne pytania., których celem jest wciągniecie nas w nic nieznaczącą dyskusje, aby wzbudzić wśród ludzi Boga wątpliwości. Zawsze są ty pytania zastępcze. Nigdy nie pytają wprost. Jak się zachować w takiej sytuacji, co radzi Słowo Boże? RADA: „I odpowiedziałem im: Sam Bóg niebios nam poszczęści. A my, słudzy Jego, zabierzmy się do odbudowy: wy natomiast nie macie udziału, prawa ani pamiątki w Jeruzalem” (Neh 2,20). Nie przejmować się wrogiem, robić swoje, odseparować się od wrogów. 2. „I oto, gdy Sanballat usłyszał, że odbudowujemy mur, rozzłościł się i oburzył bardzo i lżył Żydów, i rzekł w obecności braci swoich i wojska samarytańskiego: Co ci niedołężni Żydzi


- 22 wyrabiają! Czy to im ujdzie płazem? Czy skoro złożą ofiarę, to już dzieło skończone? Czy ze zwałów gruzu wskrzeszą kamienie - wszak one są spalone! A Ammonita Tobiasz stał obok niego i rzekł: Cokolwiek oni zbudują, to i tak, skoro wskoczy szakal, rozwali ich mur kamienny” (Neh 3,3335). Jeżeli wróg zobaczy, że trwamy przy dobrym dziele uzdrowienia wtedy złości się i oburza. Rozpoczyna jednak nowy atak, który polega na postawieniu kolejnych pytań, których jedynym celem jest wprowadzić zamęt i zniechęcić. Jest to jedna z zasad rozeznania duchowego – jeżeli wróg widzi dobre dzieło dołoży wszelkich starań używając różnych środków, aby ZNIECHĘCIĆ. Metody jego zawsze są takie same. Będzie wmawiał nam, że jesteśmy niedołężni, że ofiara rekolekcji i rozpoczęcie uzdrowienia wcale nie kończą dzieła, a nawet jeżeli uda się coś odbudować, to mała przyczyna zniszczy to dzieło. RADA: „Słuchaj, Boże nasz, w jaką popadliśmy pogardę. Odwróć urąganie ich na nich samych i wydaj ich na złupienie w ziemi niewoli....Lecz my odbudowywaliśmy mur i naprawiano uszkodzenia całego muru do połowy, a lud miał zapał do roboty” (Neh 3,36.38). 3. „Gdy Sanballat i Tobiasz oraz Arabowie, Ammonici i Aszdodyci usłyszeli, że zabliźniał się mur jerozolimski, gdyż wyłomy zaczęły się zamykać: rozzłościli się bardzo. I wszyscy oni razem się sprzysięgli, że przyjdą walczyć przeciw Jerozolimie wywołać przez to zamieszanie.... A nieprzyjaciele nasi rzekli: Nie będą oni wiedzieć ani widzieć, jak wtargniemy między nich, wyrżniemy ich i położymy kres tej robocie”(Neh 4,1-2.5). Gdy wróg widzi, że rany nasze się zabliźniają złości się bardzo. Zdobywa się jednak na następny atak – broń, którą się posługuje to strach i zamieszanie. Dokona wszelkich działań, aby serca ludzi Boga zarazić strachem i wprowadzić wśród nich ducha zamieszania. RADA: „Lecz myśmy się modlili do Boga naszego, i dniem i nocą stawialiśmy frontem do nich straż dla obrony przed nimi..... wtedy w punktach zagrożonych wyznaczyłem poza murem szereg kryjówek i umieściłem tam lud według rodów z mieczami, włóczniami i łukami. Gdy widziałem, [że się boją], wstałem i rzekłem do możnych, do zwierzchników i do reszty ludu: Nie bójcie się ich! Na Pana wielkiego i strasznego pamiętajcie i walczcie za braci swoich, za synów swoich i córki, za żony swoje i domy! Gdy więc nieprzyjaciele nasi usłyszeli, że nas powiadomiono i że Bóg udaremnił ich zamiar, [cofnęli się], a my wszyscy wróciliśmy do muru, każdy do swego zadania. Odtąd tylko połowa moich ludzi zajęta była pracą, a druga połowa miała włócznie, tarcze, łuki i pancerze; a wodzowie stali za całym domem judzkim odbudowującym mur. Dźwigający ciężar również byli uzbrojeni: jedną ręką wykonywali pracę, a drugą trzymali oszczep. A co do murarzy, to każdy, mając miecz swój przepasany u boku, budował. A trębacz stał obok mnie. I rzekłem do możnych, do zwierzchników i do reszty ludzi: Praca jest różnorodna i rozległa, a myśmy rozdzieleni na murze, jeden z dala od drugiego. Na miejscu, gdzie usłyszycie głos trąby, tam się przy nas zgromadźcie! Bóg nasz będzie za nas walczył. Tak to myśmy wykonywali pracę od ukazania się zorzy aż do wzejścia gwiazd, podczas gdy połowa trzymała włócznie” (Neh 4,3.7-15). Mamy tutaj szereg niezwykłych pouczeń. Należy oprzeć się wszelkiemu lękowi, gdyż jesteśmy w ręku Boga, który troszczy się o nas i walczy za nas, dlatego jest niezwykle ważne, abyśmy przez modlitwę zapraszali Go do tej walki. Należy jednak połową swoich sił czuwać, aby wróg nie wkroczył /trzeba w szczególny sposób zwrócić naszą uwagę na miejsca słabe, zagrożone punkty/, a drugą połową wykonywać dzieło w Imieniu Boga. Kiedy wróg uderza w jakimś miejscu, należy tam natychmiast zgromadzić się, aby wspólnie stanąć do walki. 4. „I oto, gdy do Sanballata, Tobiasza, Araba Geszema i do innych nieprzyjaciół naszych doszła wiadomość, że odbudowałem mur i że nie pozostał w nim wyłom - dotychczas tylko jeszcze wrót do bram nie wstawiłem - wtedy Sanballat i Geszem posłali do mnie następujące zaproszenie: Pójdź na wspólne spotkanie do Hakkefirim w dolinie Ono. Lecz oni zamierzali mi krzywdą wyrządzić” (Neh 6,1- 2). Niezwykła propozycja – zaproszenie na wspólne spotkanie z wrogami. Takie spotkania mają jeden cel – wyrządzić krzywdę ludziom Boga, odwieść ich od dzieła.


- 23 RADA: „Więc wyprawiłem do nich posłańców z taką odpowiedzią: Wykonuję wielką pracę i nie mogę zejść. Albowiem stanęłaby ta praca, gdybym ją musiał opuścić, aby zejść do was. Ale oni przysyłali do mnie z tym samym cztery razy, ja zaś odpowiadałem im tak samo” (Neh 6,3-4). Odpowiedź na taką propozycję powinna być jasna i prawdziwa. Dzieło, które wykonujemy jest dla nas najważniejsze, dlatego nie możemy skorzystać z waszego zaproszenia. Nie wolno w takim przypadku zasłaniać się w imię tzw. dobrego tonu kłamstwem w stylu, że bardzo chętnie skorzystałbym z waszego zaproszenia ale .... 5. „Wtedy Sanballat przysłał do mnie tak samo po raz piąty sługę swego z listem otwartym. W nim napisano: Wśród pogan - jak Gaszmu donosi - krąży taka pogłoska: Ty i Żydzi zamierzacie zbuntować się; dlatego ty odbudowujesz ten mur; ty miałbyś zostać ich królem; oraz pogłoska, że nawet zamówiłeś proroków, aby ogłosili o tobie w Jerozolimie: Król jest w Judzie. Oczywiście dowie się o tym król. Toteż przyjdź na wspólną naradę!” (Neh 6,5-7). Rozpuszczanie plotek, kłamstw, oszczerstw, zmyślonych wiadomości, anonimów – oto kolejny sposób walki z ludźmi Boga. Wszystko w tym celu, aby odwrócić uwagę od dzieła, aby ludzie Boga mogli skierować swoją energię na bezsensowne tłumaczenie się, że to jest nieprawda, aby zaangażowali się w udowodnienie prawdy itp. RADA: „Lecz ja odesłałem mu taką odpowiedź: Nie działo się tak, jak ty powiadasz, lecz sam sobie to wymyśliłeś. Oni wszyscy bowiem nas straszyli, bo myśleli o nas: Oni zniechęcą się do tej roboty, tak że ona nie zostanie wykonana. A teraz, [Boże], dodaj mi odwagi!” (Neh 6,8-9). Zasada tzw. „krótkiej piłki”. Nie wolno nam pod żadnym warunkiem dać się wciągnąć w dyskusje z wrogami. W takim przypadku należy prosić Boga o odwagę, która pomoże nam przetrwać nawałnice wroga. 6. „Potem udałem się do mieszkania Szemajasza, syna Delajasza, syna Mechetabela; miał on bowiem jakąś przeszkodę. Ten mi powiedział: Idźmy razem do domu Bożego - do wnętrza świątyni, i zamknijmy wrota świątyni. Ktoś chce bowiem przyjść, by cię zabić; i to tej nocy chce ktoś przyjść, by cię zabić” (Neh 6,10). Walka na płaszczyźnie religijnej, metodami religijnymi / proroctwo, słowo od Boga, wspólna modlitwa. Rada: „I odpowiedziałem: Czy mąż mojej rangi będzie uciekał? Kto - podobny do mnie - wszedłszy do świątyni, pozostanie przy życiu? Nie wejdę. Przeniknąłem bowiem: Nie Bóg go posłał, lecz on wypowiedział to proroctwo o mnie, ponieważ go przekupili Tobiasz wraz z Sanballatem. Po to został on przekupiony, abym się przeląkł i tak uczynił, i zgrzeszył. Miało im to posłużyć do zniesławienia mnie, aby mogli mnie lżyć. Nie zapomnij, Boże mój, Tobiaszowi i Sanballatowi tych uczynków ich, jak również prorokini Noadii i innym prorokom, którzy chcieli mnie przestraszyć” (Neh 6,11-14). W tej dziedzinie należy wykazać się rozsądkiem, przenikliwością ducha, aby nie dać się złapać w zasadzkę szatańską, gdyż możemy być odzwierciedleniem tego powiedzenia: „mistyk wystygł, wynikł cynik”. Finał walki. „I mur został wykończony dwudziestego piątego dnia miesiąca Elul, po pięćdziesięciu dwóch dniach. Gdy to usłyszeli wszyscy nieprzyjaciele nasi i gdy wszyscy nasi sąsiedzi pogańscy to ujrzeli, wydało się im to czymś bardzo dziwnym i zrozumieli, że dzieło to zostało wykonane przez naszego Boga” (Neh 6,15-16).


- 24 VI.

ZABŁĄKANIE (ks. Marian Bocho) „Zabłąkanej nie sprowadziliście z powrotem”

W każdym z poprzednio rozważanych stanów tzn. w słabości, chorobie i zranieniu mówiliśmy o pewnych niewłaściwościach , zaburzeniach w ludzkim wnętrzu. Wywierały one niszczący wpływ na życie człowieka, uniemożliwiały realizowanie woli Boga, a w ostateczności mogły doprowadzać do życiowej katastrofy. Dotykając problemu zabłąkania zgłębiać będziemy pewne wewnętrzne i zewnętrzne konsekwencje tychże wcześniejszych niedomagań człowieka. Definicja Zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie jednym z najczęstszych określeń i obrazów życia ludzkiego było słowo DROGA. Wspomnieć wystarczy choćby symboliczny obraz drogi z niewoli egipskiej do ziemi obiecanej, czy fakt, że właśnie słowem droga określano u początków religię chrześcijańską. Opisanie stanu zabłąkania oprzemy na obrazie ujmującym życie człowieka jako drogę.

ŻYCIE = DROGA =ZAMYSŁ BOGA = POWOŁANIE

JA

cel 1

cel 2

cel x

Dom Ojca

Własna droga Cel własny W myśl tego obrazu droga mojego życia nie jest jakąś dowolną z możliwych dróg, ale bardzo konkretnie wyznacza ją zamysł Boga, Jego plan. Ów plan obejmuje zarówno cel ostateczny, cele pośrednie oraz każdy nawet najmniejszy krok na drodze do ich osiągnięcia. Takie rozumienie ludzkiego życia określamy jako POWOŁANIE, czyli życie zgodne z wolą Boga. Nietrudno jednak zauważyć, że w rzeczywistości będziemy mieć do czynienia z różnymi odstępstwami od takiej wizji życia. Dla wielu ludzi nie wchodzi w rachubę by ktoś (nawet Bóg) miał wyznaczać im DROGĘ życia. Mówią: to jest moje życie, a Bóg, jeśli jest, może mnie najwyżej z niego rozliczyć. Tacy ludzie nawet nie podejmują trudu szukania i rozeznawania woli Bożej względem siebie. Będą tacy, którzy twierdzą, że owszem, Bóg ma prawo wyznaczyć cel ostateczny, czy jakieś kluczowe momenty ( np. wybór założenia rodziny, samotności, czy kapłaństwa lub zakonu ) ale reszta, drobniejsze szczegóły drogi należą do człowieka. Dla wielu Bóg to ktoś, kto ogólnie wyznaczył „dobre cele”, a wybór konkretnych z nich łącznie z drogą do ich osiągnięcia pozostawił dowolności człowieka. Efektem każdego z tych odstępstw, każdej z takich wizji życia będzie znalezienie się POZA DROGĄ Bożego zamysłu. I właśnie owo zejście z drogi wyznaczonej przez wolę Bożą, dokonanie jakiegoś niewłaściwego kroku nazywać będziemy ZABŁĄKANIEM.


- 25 Rodzaje i przyczyny zabłąkania By uchwycić mechanizmy procesu zabłąkania musimy przeanalizować konkretny wycinek Drogi Życia, na którym człowiek dokonuje niewłaściwego kroku i schodzi z Drogi. Gdy przeprowadzimy tę analizę w oparciu o wcześniejszy rysunek to stwierdzimy, że możliwe są trzy sytuacje, czyli trzy rodzaje wejścia na drogę zabłąkania. 1.

JA

Boża droga

Cel zgodny z wolą Boga

Zły cel

2. Cel zgodny z wolą Boga

JA . Dobry cel 3. Właściwa droga do celu

JA

Cel zgodny z wolą Boga

.

W pierwszym przypadku zejście na drogę zabłąkania jest najbardziej radykalne i łatwe do zdemaskowania. Mamy tu do czynienia z nieliczeniem się z Bogiem i z wyborem celu niezgodnego z przykazaniami Bożymi. Zdrowe sumienie połączone ze znajomością zasad moralności chrześcijańskiej wystarczą by szybko zorientować się czy aby nie jestem na takiej drodze w jakichś sprawach. Bardziej skomplikowana jest druga sytuacja gdyż w niej człowiekowi z moralnego punktu widzenia nic nie można zarzucić, nie ma się do czego przyczepić. Problem w tym, że w życiu jawi się wiele różnych dobrych celów i spraw. Nie jest jednak możliwe i nie jest potrzebne by każdy je wszystkie realizował. Niestety niezgodna ze słowem Bożym byłaby też zasada według której człowiek miałby jak w sklepie wolność wyboru dowolnego dobrego celu z dowolnej pułki w myśl własnych inwencji i upodobań. Bóg jest bowiem konkretny, ma swój plan. Wyznacza i powołuje do


- 26 konkretnych zadań, wyposażając człowieka w odpowiednie umiejętności i moc. Hasła w stylu : róbmy coś dobrego i to wystarczy są z natury niechrześcijańskie bo wykluczają OSOBĘ Boga, który powołuje, który jest Panem, i który ma swój pełen miłości plan względem człowieka.(Hasła te wskazują na deizm, ateistyczny humanizm, czy liberalizm.) Trzecia sytuacja dotyczy człowieka, który poznał i zgadza się na cel wyznaczony przez Boga danej osobie czy wspólnocie, do której należy. Podejmuje on więc dzieło Boże, włącza się w nie, ale nie pyta Boga o środki i drogę. Wyrusza on więc własną drogą, opierając się na własnej mądrości i sile, nie czekając na Boże działanie i łaskę, czasem nawet próbując wyręczyć Boga. W rezultacie własna droga, która miała doprowadzić do CELU staje się drogą ZABŁĄKANIA prowadzącą do nikąd, a człowiek taki zamiast dokonywać dzieł Bożych niszczy je. Mając dobre zamiary dokonuje nieraz wielkiego spustoszenia w Bożej winnicy. Każdy z tych rodzajów zabłąkania ma swoje przyczyny i może ich mieć wiele. Wszystkie one mają jednak ze sobą coś wspólnego, coś co musi się dokonać w ludzkim sercu. Jeśli zadamy sobie pytania: jak to się dzieje, że człowiek obiera niewłaściwy, niezgodny z wolą Boga cel (dobry lub zły)? dlaczego niby pragnąc dobrego, Bożego celu, wchodzi na drogę, która do niego nie prowadzi?, to dojdziemy do wniosku, że w jakimś momencie w sercu człowieka musi zaistnieć stan BŁĘDU, czyli błędnego rozeznania celu lub drogi do niego. Najprostsza słownikowa definicja błędu brzmi: „Jest to niezgodność między rzeczywistością, a wyobrażeniem o niej”. I tu dochodzimy do istoty przyczyn wejścia na drogę zabłąkania. Jeśli w człowieku (tzn. w jego zmysłach, uczuciach, umyśle, woli, sumieniu, czy w duchu) znajdzie się coś, co zdoła wprowadzić rozdźwięk między jego wyobrażenie (czyli to jak odbiera daną sprawę), a rzeczywistość to taki człowiek łatwo może wkroczyć na drogę zabłąkania. Np. Bóg wyznacza mi cel w dziedzinie, w której moje emocje są dotknięte lękiem – wtedy mogę ten cel odrzucić, mogę próbować go zastąpić innym, mogę wreszcie szukać jakiejś łatwiejszej „własnej” drogi, która zmniejszy lęk, ale może nie doprowadzić do celu. Podobnie może być np. w sferze intelektualnej gdy moje przekonania i wiedza odnośnie tego do czego Bóg mnie powołuje będą z jakichś przyczyn niewłaściwe. To też może skończyć się zabłąkaniem i tak samo może stać się poprzez każdą ze sfer ludzkiej osoby. Najgorsza sytuacja (czyli zabłąkanie jest nie do uniknięcia) następuje wtedy, gdy jakaś jedna przyczyna atakuje osobę równocześnie na kilku poziomach. Np. poranione, chore i pełne pychy ambicje mogą rozstroić emocjonalność wywołując chore, urojone poczucie krzywdy, odrzucenia, zagrożenia, porażki, niskiej wartości itd., mogą zaprząc intelekt do tworzenia błędnych planów, idei, scenariuszy na życie służących jedynie zaspokojeniu własnej pychy, mogą wreszcie tak ukształtować sumienie, że dobre będzie to, co jest realizacją moich ambicji. Podsumowując więc etap szukania przyczyn zabłąkania możemy stwierdzić, że każda słabość, zranienie, choroba pozostawione same sobie, nie poddane umacniającemu i uzdrawiającemu działaniu Boga mogą doprowadzić do zabłąkania się człowieka. Typowym i niestety tragicznym przykładem zabłąkania jest postać króla Saula. Ten nieobliczalny i popełniający fatalne błędy człowiek sam w 1Sm 26,21 używa słowa ZABŁĄDZENIE na określenie swoich czynów. Jednym z nich to prześladowanie Dawida, którego osobę w błędny sposób odebrał jako zagrożenie dla siebie (1Sm 18), a drugim gdy napełniony lękiem, samowolnie nie licząc się z Bogiem, nie czekając na Samuela zwołuje lud, składa ofiarę, rusza do walki i niestety ponosi klęskę (1Sm 13). Leczenie – powrót na właściwą drogę, czyli do życia zgodnego z wolą Bożą a) Uznaj swój błąd Pierwszym, co musi dokonać się w takim procesie powrotu do życia zgodnego z wolą Boga jest uświadomienie sobie kroczenia po niewłaściwej drodze i uznanie błędu z powodu którego weszło się na drogę zabłąkania. Krok ten nie jest łatwy i pomimo, że Bóg daje różne znaki, posyła proroków, pojawiają się plagi, odzywa się głos sumienia to człowiek i tak potrafi na przekór wszystkiemu trwać w beznadziejnym uporze. Upór ten może przybierać różne formy i przechodzić przez różne fazy. Najczęściej jednak będą powtarzać się i ewoluować cztery postawy, które już kiedyś na rekolekcjach szczegółowo analizowaliśmy, a mianowicie: • wypieranie się • targowanie się


- 27 • agresja • depresja Każda z nich ma za sobą jedną i tę samą przyczynę, a jest nią PYCHA. Dlatego też na samym początku sprowadzania człowieka z drogi zabłąkania konieczne jest uzdrowienie i wyzwolenie z pychy. b) Zawróć z niewłaściwej drogi Także ten krok nie jest łatwy, gdyż zawiera w sobie WYCOFANIE SIĘ, zerwanie z tym, co było. A przecież gdy się COŚ zaczęło mamy pewne zobowiązania, zostały puszczone w ruch pewne mechanizmy, związaliśmy się z pewnymi ludźmi. Zawrócenie, wycofanie się to więc coś bardzo radykalnego, bolesnego i kosztownego. A skoro tak musi pojawić się LĘK, a z nim wątpliwości. Potrzebne więc będzie uzdrowienie z rodzących się lęków. c) Odnajdź wolę Boga Ten element wymaga oczywiście znajomości i umiejętności zastosowania przynajmniej minimum zasad rozeznawania. Wymaga pytania Boga, szukania i słuchania. Ale zanim to się stanie w sercu zabłąkanego człowieka musi zostać uzdrowiona relacja z Bogiem, musi nastąpić pojednanie z Bogiem i przyznanie Mu na nowo prawa do kierowania ludzkim życiem. d) Wyrusz na drogę realizacji woli Boga Teraz po uzdrowieniu relacji z Bogiem przychodzi dopiero czas na decyzję podjęcia i realizacji woli Boga. Jak wiemy jednak decyzja nie musi oznaczać wierności, wytrwania na drodze i osiągnięcia celu. W punkcie startu konieczne są jeszcze: głębokie wewnętrzne przekonanie, co do celu i sensu podjętej drogi, a także moc do udźwignięcia trudów drogi. Dopiero wtedy sprowadzony na właściwą drogę człowiek może wyruszyć starając się zdobyć konieczne do danej drogi umiejętności.


- 28 VII.

ZAGUBIENIE (Iwona Kozak) „Zagubionej nie odszukiwaliście”

Mówiąc o zagubieniu trzeba we wstępie powiedzieć, że jest ono jednym z etapów odejścia od Boga. Wpływ na taki stan duchowy człowieka może mieć jakaś słabość choroba, zranienie, czy zabłąkanie się. Zagubienie nie powstaje z niczego, lecz zawsze jest konsekwencją jakichś wydarzeń. W Księdze Mądrości ukazany jest przepiękny obraz człowieka, który się zagubił: „To myśmy zboczyli z drogi prawdziwej, nie oświeciło nas światło sprawiedliwości i słońce dla nas nie wzeszło. Nasyciliśmy się na drogach bezprawia i zguby, błądziliśmy po bezdrożnych pustyniach, a drogi Pańskiej nie poznaliśmy. Cóż nam pomogło nasze zuchwalstwo, co dało chełpliwe bogactwo? To wszystko jak cień przeminęło i jak wieść, co przebiega; jak okręt prujący pieniącą się toń: śladu jego nie znajdziesz, gdy przeszedł, ni bruzdy po jego spodzie wśród fal; jak się nie znajdzie żaden dowód przelotu ptaka, szybującego w przestworzach: trzepoczące skrzydła przecięły lekkie powietrze, uderzeniem piór smagane i prute z gwałtownym szumem - znaku przelotu potem w nim nie znajdziesz. Jak gdy się strzałę wypuści do celu, rozprute powietrze zaraz się zasklepia, tak że nie poznasz jej przejścia – tak i my: zniknęliśmy, ledwie zrodzeni, i nie mogliśmy się wykazać żadnym znakiem cnoty, aleśmy zniszczeli w naszej nieprawości.” (Mdr 5,6-13). Autor natchniony za pomocą obrazów wziętych z życia pragnie nam przekazać prawdy duchowe. Zagubienie rozpoczyna się wtedy, gdy człowiek zboczy z drogi prawdziwej, która jest drogą sprawiedliwości i światła. Wszyscy dobrze wiemy, że są to obrazy mówiące o Jezusie i Jego drodze: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem”; „Ja jestem światłością świata”. Jeżeli człowiek nie zaspokaja swoich potrzeb na drodze sprawiedliwości, prawdy i światła – czyli drodze Bożej, to musi zapełnić czymś pustkę, która powstała. Księga Mądrości określa to w następujący sposób: „Nasyciliśmy się na drogach bezprawia i zguby, błądziliśmy po bezdrożnych pustyniach, a drogi Pańskiej nie poznaliśmy” (Mdr 5,7). Słowo Boże pokazuje całą prawdę o zagubieniu. Ta pogoń człowieka, aby zaspokoić siebie nigdy się nie skończy. Pustka, która powstała jako skutek wejścia na te drogę nigdy nie zostanie zapełniona. Nie zapełni jej ani zuchwalstwo, ani chełpliwe bogactwo. Wszystkie próby zapełnienia tej pustki okażą się bezskuteczne i będą przemijały jak cień, wieść, okręt płynący po falach, ptak szybujący w przestworzach, strzała w powietrzu. (por. Mdr 5,8-12). Biblia pokazuje nam jasno konsekwencje kroczenia taka drogą. Jeżeli człowiek nie opamięta się i nie zawróci na drogę Bożą, wówczas zostanie zniszczony w swojej nieprawości (por. Mdr 5,13). Prawdę te potwierdza Nowy Testament. Greckie słowo apoleia oznaczające zagubienie, zgubę, w niektórych tekstach (por. Flp 1,28; 3,19) jest użyte w znaczeniu zatracenia zagłady, czyli największej tragedii jaka może przydarzyć się człowiekowi, ostatecznej życiowej przegranej, odpadnięciu od Boga i wyłączeniu z Jego Królestwa. Do tego może doprowadzić stan duchowy zwany zagubieniem. Dziś bliżej przyjrzymy się temu stanowi duchowemu człowieka. Rodzaje zagubienia Ewangelista Łukasz w 15 rozdziale swojej ewangelii podaje nam trzy rodzaje zagubienia za pomocą obrazów: • Zagubiona owca (Łk 15, 4-7) Obraz ten oznacza ludzi, którzy zagubili się przez własną głupotę, bezmyślność. Gdyby przemyśleli daną sprawę, mogliby uniknąć zagubienia. • Zagubiona drachma (Łk 15, 8-10). Drachma z kolei została zagubiona nie z własnej winy. Oznacza zatem ludzi, którzy zeszli na bezdroża przy znacznym udziale innych. Warto w tym miejscu przypomnieć znany w Tradycji Kościoła katalog grzechów cudzych: 1. Do grzechu namawiać 2. Grzech nakazywać 3. Na grzech zezwalać 4. Innych do grzechu pobudzać 5. Grzech innych pochwalać


- 29 6. 7. 8. 9.

Na grzech innych milczeć Grzechu nie karać W grzechu drugim pomagać Grzechu innych bronić • Zagubiony syn (Łk 15,11 – 32). Chodzi tutaj o ludzi, którzy świadomie, z dozą zarozumialstwa i bezczelności odchodzą od Boga, chcą żyć na własną rękę, według własnych zasad. Przyczyny zagubienia 1. Zagubiona owca Biblia ukazuje nam jasno, że przyczyną zagubienia, symbolizowanego przez zagubioną owcę jest bezmyślność, głupota (por. Prz 1,32; 18,7). Ta bezmyślność wprowadza człowieka na drogę pijaństwa (Syr 31,30), złej żądzy (Syr 6,4), pogoni za bogactwem (Syr, 8,2; 31,5-6; 1Tm 6,9). Bogactwo z kolei prowadzi do przyjmowania podarków, które zaślepiają człowieka i są przyczyną zguby (por. Wj 23,8).Takie wygodne życie sprawia, że człowiek stając wobec wyboru szerokiej i ciasnej bramy, która jest symbolem wejścia na drogę łatwą lub trudną wybiera tę szeroką (Mt 7,1314). Takiego wyboru może dokonać tylko człowiek bezmyślny, gdyż jedynym sposobem przejścia na wyższy poziom życia jest trud, który związany jest z wąską bramą. Biblia poucza nas, że czasem łatwa droga może komuś wydawać się słuszna, lecz w końcu i tak doprowadzi człowieka do zguby (por. Prz 14,12; 16,25). Słowo Boże pokazuje nam jeszcze inne niebezpieczeństwo takiej drogi; człowiek bezmyślny wchodzi w układy z wrogami Ludu Bożego i zaczyna w konsekwencji oddawać cześć bóstwom (por. Wj 23, 31-33; Jr 7,6). 2. Zagubiona drachma Ta część przypowieści o zagubionej drachmie przywodzi na myśl ludzi, którzy zeszli na bezdroża pod wpływem innych. Biblia bardzo jasno pokazuje nam ludzi, którzy stają się przyczyną naszego zagubienia: a) Przywódcy Ludu Bożego (pasterze ludu, kapłani, fałszywi prorocy i nauczyciele, animatorzy, rodzice, wychowawcy) Słowo Boże bardzo jasno ukazuje posługę przywódców. Prorok Ezechiel mówi, że powinni oni być stróżami, którzy w porę i w całej prawdzie ostrzegają Lud Boży przed niebezpieczeństwem. Chociaż prawda ta może być przykra dla ludu, to przywódcy powinni ją głosić (por. Ez 13,1-23; 33,1-9). Niewłaściwe postawy przywódców wobec głoszenia ludowi słów ostrzeżenia: • Niepodjęcie zadania (por. Jr 23,1-8; Oz 4, 5-9) Jeżeli przywódcy nie spełniają tego zadania są przyczyną zagubienia ludu. • Głoszenie słów zachęty i pocieszenia zamiast słów ostrzeżenia (por. Prz 26,28) Przywódcy, którzy boją się głosić prawdę ostrą i wymagającą, aby spełnić swoją posługę próbują kierować do ludu miłe słowa, słowa zachęty i pocieszenia. Jednak słowa te są przyczyną zagubienia ludu • Brak wiedzy (Syr 10,1-3) • Zaparcie się Boga jako Pana i Zbawcy (2P 2,1-22) Jeżeli serce takiego przywódcy nie jest wypełnione Duchem Bożym, to wypełnia je duch kłamstwa, który w przepowiadaniu Słowa Bożego doprowadza do zagubienia Ludu Bożego (por. 2Krn 18,2122), oraz zgubnych herezji (2P 2,1). Głosiciele tego typu nie mogąc świadczyć o Bogu, gdyż zaparli się go wdają się w zgubną dla nich i ludu szermierkę słowną (por. 2 Tm 2,14). Prorok Jeremiasz pokazuje tragiczny, chociaż bardzo trafny obraz takich przywódców (por. Jr 14,17-21). „Nawet prorok i kapłan niczego nie rozumiejąc błąkają się po kraju (Jr 14,18). b) Ludzie żądni władzy i wielkości (Est 8,12; Ps 41,8; 52,3-6; Dz 20,28-31) Aby osiągnąć swój cel ludzie tacy różnymi podstępnymi sposobami będą próbować wciągnąć do swych niecnych zamiarów innych. Posługiwać się będą kłamstwem, podstępnymi słowami, udawaniem, że są przyjaciółmi ludu. Bardzo niebezpieczne staje się to wówczas, gdy dokonuje się na płaszczyźnie religijnej. Wtedy sposoby te stają się bardzo wysublimowane, trudne do rozeznania.


- 30 c) d) e)

Zła rada (2Krn 22,4) Piękna twarz kobiety (Jdt 13,6) Wrogowie Ludu Bożego (Ps 56, 2-7) Należy jasno powiedzieć, że grupa ludzi, którzy ufają Bogu, pokładają w Nim całą nadzieję, uwielbiają jego słowo, wcześniej czy później zetknie się z ludźmi, którzy są wrogo nastawieni do Boga i Jego Ludu. Ludzie ci gromadzą się tylko w tym celu, aby doprowadzić do zagubienia ludzi Bożych. Będą śledzić ich kroki, uwłaczać im i przez cały dzień myśleć w jaki sposób można doprowadzić do zguby ludzi Bożych. Znany jest wam chyba ten scenariusz. Wiecie skąd on pochodzi? Telewizja, radio, prasa. Tak, ale prototyp znajdujemy we wspomnianym powyżej Psalmie. 3. Zagubiony syn Do takiego stanu, którego symbolem jest Syn Marnotrawny, kiedy człowiek w pełni świadomie odwraca się od Boga wstępując na drogę zagubienia dochodzi się bardzo powoli, etapowo. Wszystkie dotychczasowe przyczyny mogą mieć wpływ na taką decyzję. Taki proces oddalania się od Boga może trwać bardzo długo. Począwszy od złej żądzy, poprzez złe czyny (Hi 31,3), życie w zakłamaniu (Ps 5,7; Syr 20,25), poprzez częste niewierności (Prz 6,32; 12,26, Lb 32,15), aż do zadufania w sobie (Koh 7,16) i w konsekwencji do oddalenia się od Boga związanego z buntem przeciw Niemu (Oz 7,13). Należy na zakończenie powiedzieć, że stan zagubienia duchowego pomimo tragedii i zagrożeń jakie ze sobą niesie jest dla nas wezwaniem do wzmożonych wysiłków zmierzających do rozprawienia się z nim. Droga poszukiwania zagubionych Słowo Boże mówi: „Zagubioną odszukam” (Ez 34,16; Łk 15). Droga poszukiwania zagubionych jest drogą na którą powinniśmy wkroczyć, gdyż Bóg tego od nas oczekuje. W jaki sposób poszukiwać? Poszukiwanie zawsze związane jest z ogromnym ryzykiem. Można ogromnie natrudzić się nikogo nie odnajdując. Dlatego wybierając się na drogę poszukiwania winniśmy zabrać ze sobą jakiegoś przewodnika. Dla nas przewodnikiem będzie Bóg, który poprowadzi nas przez swoje słowo. Słowa Pisma świętego będą dla nas światłem, drogowskazem, na drodze poszukiwania. 1. Uświadomić sobie stan zagubienia Brak świadomości, bądź ucieczka od uświadomienia sobie takiego stanu sprawiają, że człowiek lub wspólnota Kościoła bardziej pogrążają się na drodze zagubienia. Większość ludzi ma świadomość swojego stanu zagubienia, jednak lęk przed prawdą o sobie, przed utratą znaczenia tworzą mechanizm obronny, który polega na wypieraniu się prawdy o sobie. Podobnie jest z przywódcami, którzy bojąc się konsekwencji jakie przyniesie prawda o danej wspólnocie wolą uciekać przed uświadomieniem sobie tej prawdy. Co może okazać się dla nas pomocne w uświadomieniu sobie naszego stanu zagubienia? Są pewne czynności, które sumiennie wykonywane pomogą nam uświadomić sobie stan zagubienia: a) Świadomość tego, co posiadamy Zazwyczaj jest tak, że posiadając bardzo wiele niezwykłych darów jakoś ich nie potrafimy dostrzec w naszym życiu. Należy zatem poszukać i wypisać sobie minimum 20 dobrych cech, które posiadamy na płaszczyźnie osobowej, czy wspólnotowej. b) Codzienne dokonywanie przeglądu swojego życia (rachunek sumienia) Rachunek sumienia jest dokonywaniem przeglądu swojego życia wraz z analizą pewnych czynności życiowych. Robiąc codzienny rachunek sumienia zaglądamy najpierw do skarbca, gdzie znajdują się nasze dary, dobre cechy naszej osobowości, czy cnoty, które stały się naszą własnością. Należy tutaj podziękować Bogu za nie (modlitwa dziękczynienia). Następnie należy zapytać siebie czy darów tych używamy do właściwych celów? Czy czasem nie zagubiliśmy ich w ferworze życia? Podobnie przywódcy winni postępować w odniesieniu do wspólnoty. c) Odczuwanie niedostatku


- 31 Niedostatek jest zawsze znakiem i wezwaniem równocześnie. Może być to znak zagubienia. Należy zatem postawić pytanie: W jaki sposób próbowaliśmy zaspokoić nasz niedostatek? Czy to był Boży sposób? 2. Zostawić Po uświadomieniu sobie zagubienia natrafiamy na następne słowo – znak „zostawić”. Jezus, Syn Boży, Dobry Pasterz zostawia Niebo, Dom Ojca i przychodzi na ziemię do ludzi, którzy się zagubili. Pasterz zostawia 99 owiec, kobieta 9 drachm, ojciec dom i wszystko co w nim się znajduje (por. Łk 15). Dlaczego słowo „zostawić” odgrywa tak ważną rolę? Przywódca, który uświadomi sobie zagubienie swoich ludzi musi wiele zostawić, aby wybrać się na poszukiwanie. Poszukujący musi swoje siły intelektualne, wolitywne emocjonalne, duchowe, a nawet fizyczne skoncentrować na tym jednym celu: poszukiwaniu zaginionych. Jeżeli poszukujący będzie chciał dzielić swoje siły na inne cele, wówczas z poszukiwania nic nie będzie. Jeżeli wybieramy się na poszukiwanie to wszystkie sprawy, które nas otaczają winniśmy zostawić. Jeżeli człowiek uświadomi sobie stan zagubienia i pragnie z niego wyjść musi w praktyce życia zastosować słowo zostawić. Jest to niezwykle trudne dla ludzi myślących według zasad tego świata, gdyż w takim przypadku rodzi się zawsze lęk, czy to co zostawiamy nie ulegnie zniszczeniu? Jezus jednak rozwiewa nasze wątpliwości w tej dziedzinie: „Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą. Jezus odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi” (Mk 10,28-31). Patrząc na historię różnych poszukiwaczy „zaginionych owiec” można tylko powiedzieć, że w XX w. słowa Jezusa się sprawdzają. 3. Zapalić światło i wyruszyć na poszukiwanie Światło to symbol obecności Boga, obecności Chrystusa. Aby lepiej to zrozumieć musimy odwołać się do Księgi Wyjścia (Wj 13,21-22; 14,19-24; 40,34-38) Dla Izraelitów kroczących po pustyni obecność Boga miała ogromne znaczenie. Znakiem tej obecności w dzień był obłok, natomiast w nocy słup ognia (światło). Lud boży Izraela wyruszał w drogę tylko wtedy, gdy obłok, bądź słup ognia unosił się nad przybytkiem. Ta biblijna nauka jest ważna dla szukających „zagubionych owiec”. Beż światła, czyli obecności Boga, która przejawia się w jego bliskości, troskliwości, ochronie, prowadzeniu nie wolno wybierać się na poszukiwanie. Nie wolno wybierać się na poszukiwanie na własną rękę, gdyż efekt można przewidzieć: zagubionych nie odnajdziemy, a siebie zagubimy. Bóg musi prowadzić, ochraniać, troszczyć się, być obecnym w naszych poszukiwaniach. Zawsze wybieramy się na poszukiwanie zaginionych na Jego, a nie nasze zlecenie. Dobrze wiedzieli o tym chrześcijanie pierwszych wieków (por. Dz 8,25-40; 10,10-20; 16,6-10). 4. Szukać dopóki jej nie odnajdzie Nie wolno pod wpływem niepowodzeń, niebezpieczeństw wycofywać się z poszukiwania, gdyż my uczestniczymy w wyprawie, której przewodniczy Bóg. 5. Znalezioną wziąć na ramiona Poszukujący musi najpierw zniżyć się do problemów zaginionego. Przykładem takiego zniżenia jest Chrystus: „Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich! To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie. On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej”(Flp 2,4-8). Jeżeli poszukujący będzie rozmawiał, czy postępował wobec zagubionego na swoim poziomie duchowym to niewiele tutaj zyska. Winien wziąć całą słabość zagubionego na siebie. Jest to realizacja innych słów Pisma Świętego: „Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełnicie prawo Chrystusowe” (Ga 6,2). 6. Przyjść do domu i zwołać wspólnotę


- 32 Jest to wielkie wydarzenie. Dlatego zgromadzenie wspólnoty jest tutaj jak najbardziej wskazane. Od tej pory zagubiony będzie nabierał sił we wspólnocie, przy pomocy innych. 7. Radość Wspólnota zawsze powinna radować się z powrotu. Jednak na ziemi przeżywamy tylko przedsmak tej radości jaka panuje w niebie. Należy tylko życzyć, abyśmy jak najczęściej w swoim życiu brali udział w takiej radości, a kiedyś w wieczności cieszyli się radością pełną.


- 33 VIII.

SKRUTINIUM

(ks. Paweł Filip)

Realizując formację „Pasterza” odkrywamy na nowo i rozważamy te stany ducha, które mogą utrudnić, uniemożliwić czy nawet zniszczyć dzieło FORMACJI, czyli kształtowania człowieka. Ma to oczywiście sens i to trzeba jeszcze raz podkreślić o tyle, o ile jesteśmy przekonani o konieczności formowania się, o ile rozumiemy czym jest formacja i o ile chcemy oprzeć nasze życie duchowe na filarze formacji. Obecny cykl formacyjny ma nam pomóc w odszukiwaniu i usuwaniu przyczyn, które uniemożliwiają nam poruszanie się po drogach FORMACJI, to znaczy wypełnianie formacyjnych zobowiązań. W samej formacji, której wzór zaczerpnęliśmy z Tradycji Kościoła jest zawarte pewne lekarstwo czyli środek mogący w porę zaradzić wielu naszym brakom, słabościom, niedociągnięciom i błędom. Ów środek to SKRUTINIUM. Jest to element pewnej weryfikacji, badania, rozeznawania, sprawdzania czy i na ile kroczymy dobrą drogą. Tradycja Kościoła, a ściśle tradycja katechumenatu, gdyż tam narodziły się skrutinia uczy, że kandydaci poddawani byli zawsze podwójnemu badaniu. Pierwsze skrutinium odbywało się przy przedstawieniu kandydata i decydowało o jego dopuszczeniu na drogę formacji katechumenalnej. Sprawdzano przede wszystkim wiarygodność jego pragnienia i decyzji podjęcia formacyjnych zobowiązań. Drugie badanie odbywało się na zakończenie okresu formacji i dotyczyło stwierdzenia na ile kandydat wprowadzał w swoje życie zasady formacji i na ile wydały owoc. Jeżeli chcemy kroczyć drogą formacji, to zgodnie z tradycją formowania w Kościele musimy właściwie ustawić i przeżywać owo podwójne skrutinium. Skrutinium jako badanie decyzji W rozdziale ukazującym środowisko i strukturę formacji podane zostały pewne niewłaściwe motywy wejścia lub nie wchodzenia na drogę formacji, które muszą bezwzględnie zostać zdemaskowane w czasie pierwszego badania. Każdy błąd, czy nieuczciwość w tym względzie to początek wielu przykrych konsekwencji dla człowieka i wspólnoty. Samo wychwycenie czy nawet usunięcie tych niewłaściwych motywów to jednak jeszcze nie wszystko. Okazuje się bowiem w życiu, że nawet pozornie uczciwa, autentyczna i pozbawiona owych niewłaściwości decyzja może nie wystarczyć by poruszać się i utrzymać na drogach formacji. Jaka powinna więc być decyzja by móc ją uznać za wystarczającą w czasie pierwszego badania? Na właściwą decyzję składają się: 1. Świadomość, czyli jasne, pełne określenie obieranego celu i związanych z nim konsekwencji. 2. Sprecyzowane motywy podejmowanego wyboru. - zdemaskowanie ewentualnych niewłaściwych motywów wejścia na drogę formacji 3. Pragnienie i przekonanie do obranej drogi obejmujące wszystkie sfery ludzkiej osobowości 4. Znajomość i realne określenie swoich możliwości na danym etapie życia. a) elementy sprzyjające realizacji podjętej decyzji b) przeszkody wewnętrzne i zewnętrzne, które ona spotka. 5. Praktyczne i dostosowane do własnych realiów określenie konkretnych kroków, w których realizowana będzie decyzja. Widać więc, że na samą tylko dobrą decyzję trzeba się dużo napracować. Ale nie można żałować sił i czasu by nie okazało się, że nasza decyzja nie jest w stanie udźwignąć ciężaru podjętej formacji. Skrutinium jako badanie owoców W nim ma dokonać się reditio czyli zwrot treści katechez, które próbowaliśmy wprowadzić w swoje życie w postaci zdobywanych umiejętności. Ma ono stwierdzić czy i na ile nauczanie wniknęło do serca formowanego i w jego życie.


- 34 IX.

JEZUS CHRYSTUS DOBRY PASTERZ

(ks. Marian Bocho)

Rekolekcje, które przeżywaliśmy dzień po dniu ukazywały nam nasz stan duchowy. Na podstawie Księgi Ezechiela odkrywaliśmy ten stan: słabości, choroby, zranienia, zabłąkania i zagubienia. Ten stan można podsumować słowami Izajasza: „Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas obrócił się ku własnej drodze...”(Iz 53,6). Wobec tej sytuacji zagubienia i rozproszenia wychodzi naprzeciw z propozycją nie do odrzucenia Bóg. Bóg nie zostawia człowieka w jego bezradności. Zapowiada przez proroka Ezechiela: „Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. I ustanowię nad nimi jednego Pasterza, który je będzie pasł, mego sługę Dawida. On je będzie pasł, on będzie ich pasterzem”. (Ez 34,16;23). Spełnienie proroctwa Zapowiedź wypowiedziana przez Ezechiela realizuje się w Jezusie Chrystusie, Nowym Dawidzie. Jezus mówi o sobie: „Ja jestem dobrym Pasterzem” (J 10,11). Jezus mówi o sobie: „dobry”. W greckim języku występują dwa wyrazy na oznaczenie słowa „dobry”. Pierwsze to „agatos”, które opisuje moralną stronę danej rzeczy. Drugim natomiast jest słowo „kalos”, które oznacza dobroć posiadającą w sobie rodzaj wdzięku, lub piękna sprawiającego, że dana rzecz się podoba. I właśnie Jezus opisany jest jako Dobry Pasterz słowem „kalos”. Jest w Nim coś więcej aniżeli wierność i wytrzymałość, więcej niż właściwe postępowanie. Posiada w sobie wdzięk. Czasami mówi się o lekarzu jako dobrym doktorze. Wówczas ludzie mają na myśli nie tylko jego zręczność i wydajność jako lekarza ale myślą również o sympatii i pewnym wdzięku, które wnosi on ze sobą i sprawia, że staje się on przyjacielem wszystkich ludzi. I właśnie w obrazie Jezusa jako dobrego Pasterza zawarty jest ten wdzięk i siła. Dlaczego? Oto cały szereg cech Dobrego Pasterza, decydujących o Jego wdzięku, oto wewnętrzna sylwetka Dobrego Pasterza: 1. Jezus - Dobry Pasterz mówi o ludziach „moje owce”. To krótkie słowo jest kluczowym słowem. Mówiąc: „moje owce”, mówi o swoim powiązaniu z każdym człowiekiem i ludzkością.. Nie ma Pasterza bez owiec, owce nadają sens Jego życiu i trudowi. „Moje owce” – Jezus wypowiada to słowo z miłosną dumą. Wielokrotnie powtarzane w księdze Ezechiela: „Rozproszyły się owce moje...”, „błądzą moje owce...”, „po całej krainie były owce moje rozproszone...”, „Owce moje stały się łupem...”, „Owce moje służyły za żer...”, „Pasterze nie szukali moich owiec...”, „Nie paśli moich owiec...”, „Z ich ręki zażądam moich owiec...”, „Wyrwę moje owce z ich paszczy...”, „Ja sam będę szukał moich owiec...”, „Dokonam przeglądu moich owiec”... , „Ja sam będę pasł moje owce...”, „Do was zaś moje owce tak mówi Pan...”, „A owce moje muszą spasać to co wy zdeptaliście...”, „Chcę pomóc moim owcom...”, „A wy owce moje jesteście owcami mego pastwiska, Ja zaś Bogiem waszym”. Aż 16 razy został użyty zwrot „moje owce”. Jezus to słowo powtarza z całą mocą i świadomością. On przyszedł do swojej własności. (J 1,11). Wszystkie owce stanowią własność pasterza – Jezusa, bo dał Mu je Bóg (J 10,29). Owce należą do Jezusa, są Jego niezaprzeczalną własnością. (J 10,3.4.12) „On sam nas stworzył, my Jego własnością, Jesteśmy Jego ludem, owcami Jego pastwiska.” (Ps 100,3) Fakt, że Jezus mówi „moje owce” wynika z prawdy o tym że Bóg jest Stwórcą człowieka i Dawcą życia. 2. Jezus - Dobry Pasterz mówi: „znam moje owce”. Dobry Pasterz zna każdą z osobna, z jej wszystkimi biedami, trudnościami, udrękami. „Panie przenikasz i znasz mnie Panie. Ty wiesz kiedy siedzę i wstaję. Z daleka przenikasz moje zamysły, widzisz moje działanie i mój spoczynek i wszystkie moje drogi są Ci znane. Zbyt dziwna jest dla mnie Twa wiedza, zbyt wzniosła; nie mogę jej pojąć. I dobrze znasz moją duszę, nie tajna Ci moja istota” (Ps 139). Wiedza Jezusa nie jest wiedzą abstrakcyjną, czysto intelektualna, wyrażająca się w zdaniu, „wiem wszystko o tobie”. Taka wiedza raczej budzi obawy, raczej skłania do zamknięcia się: „nie ruszaj moich tajemnic, pozostaw mnie w spokoju”. Tymczasem Chrystus mówi: „ znam” ,


- 35 a mówi tu o wiedzy wyzwalającej, która budzi zaufanie. Bo chociaż człowiek broni przystępu do swoich tajemnic, choć chce zachować je dla siebie, to przecież jednocześnie jeszcze bardziej potrzebuje, „łaknie i pragnie”, kogoś przed kim jest osobą, a do natury osoby należy równocześnie potrzeba tajemnicy i potrzeba objawienia siebie. Obie te potrzeby ściśle są ze sobą zespolone. Jedna tłumaczy się przez drugą. Obie zaś wskazują na potrzebę kogoś, przed kim człowiek mógłby się objawić. Owszem, więcej jeszcze: kogoś, kto pomógłby człowiekowi wejść w jego własną wewnętrzną tajemnicę. Ów ktoś musi jednak zdobyć bezwzględne zaufanie, musi sam siebie objawiając potwierdzić, że jest równocześnie panem i sługą wewnętrznej tajemnicy człowieka. 3. Jezus - Dobry Pasterz woła po imieniu swoje owce. Jezus poznaje owce swoje indywidualnie, po imieniu. „Znam Twoje imię”. Ma czas dla swoich owiec. W „Zranionym Pasterzu” Daniel Ange pisze: „Nikt mi go (mojego imienia) nie powiedział w ten sposób, tak jak się wyjawia sekret. Jakbym słyszał je po raz pierwszy”. 4. Jezus – Dobry Pasterz, prowadzi swoje owce. Pasterz „przed nimi kroczy” (J10,4). Prowadzi lud jak prowadził Bóg naród wybrany z Egiptu do ziemi obiecanej, kiedy to Bóg jako słup ognisty szedł przed swym narodem i prowadził go przez pustynię. (Pwt 1,30; Ps 68,8). Jezus idąc na przedzie prowadzi swych wiernych do obiecanego miejsca szczęścia, do nieba, gdzie Bóg czeka, aby każdego tak przyjąć, jak ojciec przyjmuje syna po bardzo długiej podróży. 5. Jezus - Dobry Pasterz szuka owcy zagubionej. Jego wrażliwość pasterska każe Mu myśleć o owcach zagubionych oddalonych, błąkających się. Podejmuje wysiłki, by je przyprowadzić do swojej owczarni. Zostawia On 99 owiec i udaje się na poszukiwanie jednej – zagubionej. W Jego postępowaniu jest niekonsekwencja, brak logiki, a z drugiej strony odpowiedzialność za tych którzy zostali Mu powierzeni. Mądrzej jest uważać na pozostałe 99 sztuk, niż szukać jednej zagubionej indywidualistki. Ta zagubiona jednak potrzebuje bardziej Jego pomocy, niż wszystkie pozostałe. Zostawia więc stado i szuka jednej. Kiedy znajdzie zagubioną owcę, to jej nie karze, wprost przeciwnie nagradza! Gdzie tu logika? Bierze owcę na swoje ramiona i niesie ją do stada. Jest coś niezwykłego w tym. Kara wywołuje strach, można wymusić posłuszeństwo karą. Ale życie pasterza i owiec nie jest oparte na żelaznej dyscyplinie. Pasterz to życie owiec, owce to życie pasterza. Ten związek oparty jest nie na strachu, ale na miłości. Tej zagubionej groziło śmiertelne niebezpieczeństwo. Za tę chwilę trwogi znalazła się w ramionach, blisko serca swego Zbawiciela. Jezus Dobry Pasterz udaje się na poszukiwanie zagubionych w różny sposób; rozmawia z celnikami, z kobietami, publicznymi grzesznicami, z tymi, którym się wydawało, że są na właściwej drodze, przekonani o swej bezgrzeszności. Bóg nie był im potrzebny „zbawiali się sami” przez wypełnianie przepisów. 6. Jezus - Dobry Pasterz naucza „Ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać”( Mk 6,34). A nauczał jako mający władzę, nie jak uczeni w Piśmie. Uczy o sensie życia – po co żyć? I jak żyć? 7. Jezus - Dobry Pasterz daje pokarm „Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę” „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew Moja jest prawdziwym napojem”(J 6,51;55) 8. Jezus – Dobry Pasterz mówi: „Nikt nie wyrwie ich z mojej ręki”. Dobry Pasterz własnymi dłońmi chroni swe owce od zguby. Jakże wielka siła jest w Jezusowych dłoniach. 9. Jezus - Dobry Pasterz broni przed złodziejami i przed drapieżnymi wilkami. Prawdziwy Pasterz, w obliczu wroga, wrogiego wilka nie opuszcza owczarni jak najemnicy, ale broni z narażeniem własnego życia. Liczy się z możliwością odniesienia ran, nawet śmiertelnych. Dobry Pasterz broni nas przed złymi ludźmi, myślami, pragnieniami jakie w nas powstają, przed złymi filmami, książkami. Zło zabija w nas przyjaźń z Bogiem.


- 36 10. Jezus - Dobry Pasterz życie oddaje. I dlatego miłuje Go Ojciec (J10,17). Rozwijając tę myśl Jezus mówi, że nikt nie zabiera Mu życia, bo On składa je sam dobrowolnie. Może je złożyć w ofierze, a potem może je wziąć z powrotem tj. Zmartwychwstać, bo takie zlecenie dostał od swojego Ojca. Jest Pasterzem, który tak dalece miłuje swe owce, nas ludzi, że nawet śmierć podejmuje. Widząc jak szatan porywa w niewolę ludzi, nie uciekł przed nim, lecz podjął z nim walkę i pokonał go, umierając na krzyżu w piątek – Wielki Piątek, o godz. 3. Jose Prado Flores w „Formacji uczniów” opisuje wystawę flamandzkiego malarza, na której znajdował się obraz Dobrego Pasterza bardzo różniący się od tych, które wcześniej oglądał. W głębi widać było stado owiec, pasących się na zielonej łące, tuż obok krystalicznego strumyka spływającego z góry. Na pierwszym planie był przedstawiony wilk o morderczym spojrzeniu, który oddalał się od umierającego Pasterza, mającego poszarpane ubranie. Prawdziwie, ten tak okrutny obraz jest bliski rzeczywistości: Dobry Pasterz jest tym, który oddaje życie za swoje owce. Niezwykły wdzięk ma Jezus! Rzeczywiście jest Dobrym Pasterzem! Gdy człowiek uświadamia sobie tę rzeczywistość Dobrego Pasterza, nie może wobec niej przejść obojętnie. Musi dać odpowiedź. Odpowiedź 1. Pan jest moim Pasterzem. Jakże ważne jest to słowo „moim”. Jezus mówi do nas jesteś „mój”, „moja” – odpowiedzią naszą musi być: „Jezu Ty jesteś moim Pasterzem”. Dawid w Psalmie mówi: „Pasterzem moim jest Pan” (Ps 23,1), a Maryja, Matka Jezusa, najpiękniejsza owieczka w Jego stadzie w hymnie modli się „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu Zbawicielu moim” (Łk 1,46-47). W pewnym zakładzie dla głuchoniemych napisał nauczyciel na tablicy: Kim jest Jezus z Nazaretu? Jeden chłopiec napisał: Jezus jest Synem Bożym! Jedna z dziewczynek napisała: Jezus jest Zbawicielem świata. To były dobre odpowiedzi. Jeszcze inna dziewczynka napisała: Jezus jest moim Zbawicielem. Czy i ty możesz tak powiedzieć? Kto tak może zaświadczyć ten jest bogaty w Bogu, tego serce jest pełne pokoju, radości i siły. Jakież to szczęście jeśli ktoś może powiedzieć: Jezus jest mój. „Przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli – pisze Jan Ewangelista. Wszystkim tym, którzy Go przyjęli dał moc, aby się stali dziećmi Bożymi” (J1.11-12). Uznać Jezusa za swojego Pana i Zbawiciela, za swojego Pasterza. Pielęgnować tę prawdę w sercu: Jezus – Dobry Pasterz jest moim Pasterzem! 2. Znać osobę Pasterza. Jezus – Dobry Pasterz mówi: „Znam owce moje i one mnie znają”. Ma to być wiedza wzajemna. Czy znasz Dobrego Pasterza? Jak długo mógłbyś o Nim opowiadać? Znać w języku Pisma św. znaczy mieć kogoś w swej świadomości i pamięci, ale także uznawać kogoś, doceniać go, szanować, a nawet miłować. Tak zna nas Dobry Pasterz i ja mam podobnie Go znać. Mieć Go w swej świadomości i pamięci. Uznawać Jego Bóstwo, doceniać Jego ofiarę, szanować Jego wolę, kochać, z całego serca, z całej duszy, ze wszystkich sił. Kochać jak kochany jestem. Konkurs recytatorski, recytowano psalm 23 „Pan jest moim Pasterzem”. W konkursie brał m.in. udział aktor i staruszek ksiądz. Aktor pełnym głosem, z odpowiednią dykcją wypowiedział słowa Psalmu. Wszyscy byli zachwyceni. Następnie ten sam Psalm recytował ksiądz, trzęsącym już głosem, bez mocy. Jury miało dylemat, komu przyznać I nagrodę. Ostatecznie przyznano ją księdzu. Zaskoczony ksiądz mówi do aktora: musi ci być przykro, że nie otrzymałeś wyróżnienia. Wręcz przeciwnie odpowiedział aktor, bardzo się cieszę. Między nami jest zasadnicza różnica, ja zna Psalm a ksiądz zna Pasterza. 3. Jezus – Dobry Pasterz mówi: „owce postępują za pasterzem, ponieważ głos jego znają. Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych”. Znać głos mojego Pasterza. Czy rozpoznajesz głos Jezusa? Ludzie rozpoznają się po głosie. Inaczej mówi tata, inaczej mama i łatwo rozpoznajemy głos przez telefon. Rozpoznajemy głosy znajomych. Umieć rozpoznać głosy to cenna umiejętność i jej osiągnięcie jest dla każdego człowieka ważna sprawą. Każdego dnia tylu ludzi do nas mówi. Co wybrać? Za czyim głosem pójść, kogo posłuchać? Trzeba umieć rozpoznawać głos Jezusa wśród wielu głosów.


- 37 4. Słucham mojego Pasterza. „Moje owce słuchają mego głosu” (J10,27). Słuchać Dobrego Pasterza, Jego nauki, Jego filozofii bycia, aby nie zmarnować ani jednego dnia w życiu. Znajduję czas aby słuchać Jezusowe słowo, Jego Ewangelię, by wprowadzać ją w życie. 5. Idę z ufnością za moim Pasterzem. „Idą one za mną”(J10,27). Wszystkie owce, które postępują za pasterzem to uczniowie Jezusa, wierni kroczący Jego śladami i spełniający Jego wolę. Cel do którego dąży pasterz to pastwisko, określane jako zbawienie. Z Nim, Dobry Pasterzem przeżywam swoje radości i smutki, każdy dzień. Czy idziesz za Dobrym Pasterzem? Czy idziesz za Jego głosem? Pójście za Jezusem musi być bardzo świadome. Nie pozbawione jest konfliktów, dylematów, zwłaszcza w młodym wieku. Konkurentem staje się świat z całą gamą swoich powabów, skrótów, ulgowej taryfy, schlebianiem wygodzie, zmysłom. Za kim ty idziesz? A twoi koledzy, koleżanki, otoczenie? Gdy za Nim pójdziesz On zaprowadzi cię na wspaniałe pastwiska, gdzie będziesz ucztował z Bogiem. Odpowiedzią naszą słowa Piotra „Panie do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego” (J6,68) Owoce Owocem relacji „moje owce” – „mój Pasterz” jest: ŻYCIE. 1. Życie w obfitości. Życie, które daje Jezus jest dobrem największym: Dzięki przyjściu Chrystusa na ziemię ludzie otrzymują udział w Życiu Boga. Ze śmierci Chrystusa i Jego Zmartwychwstania narodziło się życie. On jest Dawcą Życia. „Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości” (J10,10). Jeśli próbujemy żyć naszym własnym życiem, życie jest czymś nudnym, pustym i zniechęcającym. Jeśli jednak żyjemy z Jezusem przychodzi nowa żywotność, poczucie obfitości, nadmiaru życia. Dopiero z Chrystusem zaczynamy żyć w prawdziwym tego słowa znaczeniu. 2. Życie wieczne. Podczas pobytu na ziemi ludzie mają w sobie część Bożego życia w sobie a Jego pełnię otrzymają w wieczności. To życie, które jest w nas wydłuża naszą egzystencję daleko poza czas i przestrzeń, bo w nieśmiertelność. „Życie moje oddaję za owce. Ja daję im życie wieczne” (J10,15;28). „Kto w Niego wierzy, nie zginie, ale będzie miał życie wieczne”(J3,16). „Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne; kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia” (J3,36). „Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia” (J5,24). „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” (J6,35;51). Kto więc przyjmuje Jezusa jako Dobrego Pasterza, jako osobistego Pana i Zbawiciela, kto będzie słuchał Jego głosu i postępował według Jego słowa będzie żył w obfitości tu na ziemi i będzie miał życie wieczne. O tej obfitości życia tu na ziemi i w wieczności śpiewał Dawid w 23 Psalmie: „Pan jest moim Pasterzem niczego mi nie braknie... I zamieszkam w domu Pana po najdłuższe czasy”. Uobecnienie rzeczywistości Dobrego Pasterza 1. Liturgia. Czym jest Liturgia? Jest odpowiedzią Bogu „Tak”. Bóg się objawia, Przez Swego Syna, „Ja jestem Dobrym Pasterzem” a ja odpowiadam „Tak”. Dobry Pasterz objawiający się w Liturgii jest obecny w swoim słowie, wypowiedzianym na kartach Ewangelii i czytanym podczas celebracji liturgicznych. Stąd troska o udział w Liturgii, troska o jej piękno. Ks. Fr. Blachnicki, założyciel Ruchu Światło-Życie miał takie wielkie wyczucie Liturgii. Trzeba nam się tego uczyć. 2. Sakramenty, które wprowadzają w życie z Jezusem. Najświętszy z sakramentów Eucharystia zawiera dramat odkupienia: Dobry Pasterz pod znakami chleba i wina trwa w wiecznej ofierze za swoje owce; Dobry Pasterz trwa nieustannie


- 38 rozpięty na drzewie krzyża. Dlatego Kościół śpiewa w prefacji wielkanocnej; „On bowiem nie przestaje się za nas ofiarować i wstawia się za nami u Ciebie, Ojcze, jako nasz Obrońca. Raz ofiarowany więcej nie umiera, lecz zawsze żyje jako Baranek zabity”. Dlatego „Bierzcie i Jedzcie to jest Ciało Moje...”, często korzystać z tego niezwykłego daru. Doświadczenie, którym cieszyliśmy się, jak po rekolekcjach ewangelizacyjnych wielu młodych spontanicznie przychodziło na Eucharystię. 3. Kościół – wspólnota – owczarnia To gigantyczny plan Jezusowy, aby wszystkich ludzi zgromadzić wokół siebie - jednego pasterza i jednej owczarni. Jezus chce jednego, chce wszystkich ludzi zgromadzić wokół siebie. Tworzenie małych wspólnot jest urzeczywistnianiem Jezusowego planu o jednym Pasterzu i jednej owczarni. Czy trwam w małej wspólnocie? Czy podjąłem decyzję bycia we wspólnocie? 4. Pasterze Oni ucieleśniają w sobie Jezusa – Dobrego Pasterza, gromadząc na Eucharystię, spowiadając, nauczając. Dzieje się tak z woli Dobrego Pasterza, który zlecił Piotrowi: „Paś owce moje, paś baranki moje” (J 21,15-17). I ten sam Piotr nakazuje w swoim liście: „Starszych, którzy są w śród was, proszę... paście stado Boże, które jest przy was, strzegąc go nie pod przymusem, ale z własnej woli, jak Bóg chce; nie ze względu na niegodziwe zyski, ale z oddaniem; i nie jak ci, którzy ciemiężą gminy, ale jako żywe przykłady dla stada. Kiedy zaś objawi się Najwyższy Pasterz, otrzymacie niewiędnący wieniec chwały. Tak samo wy młodzieńcy, bądźcie poddani starszym!” (1P5,1-5). Odkąd zdecydowałeś się nie być wilkiem lecz owcą potrzebujesz pasterza, przewodnika, przyjaciela. Każde spotkanie z pasterzem w sakramencie pojednania w prowadza w nowe życie i jest zapowiedzią nieba. Wielka modlitwą otoczyć pasterza, aby nie bał się oddać życia za owce, aby nie bał się być świętym.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.