ŚWIADEK MIŁOŚCI UCIELEŚNIA OBECNOŚĆ
CHRYSTUSA W
ŚWIECIE
PRAWA NOWEGO ŻYCIA PIĘTNAŚCIE PRZYSTANI CHRZEŚCIJAŃSKICH PIELGRZYMÓW Materiały pastoralne pod redakcją Ks. Waldemara Janigi
Przemyśl 2009
Redakcja: ks. Waldemar Janiga Cenzorzy: ks. Krzysztof Chudzio, ks. Stanisław Jamrozek Korekta tekstu: s. Krystyna Kasperczyk, Marta Słomiany, Urszula Korczyńska, Bogusław Bogusz, Piotr Czech, ks. Grzegorz Delmanowicz Projekt okładki i przygotowanie do druku: ks. Grzegorz Delmanowicz, Maciej Trafny Zdjęcie umieszczone na okładce przedstawia odnowienie Aktu Konstytutywnego przez Kolegium Moderatorów Ruchu Światło-Życie w obecności ks. bpa Adama Szala, Delegata KEP ds. tegoż Ruchu, przy figurze MB Niepokalanej w Krościenku n. Dunajcem na zakończenie Oazy Matki w dniu 12 maja 2008 r.
Za pozwoleniem Kurii Metropolitalnej w Przemyślu z dnia 13. 10. 2009 r., L. dz. 2112/077/2009 ks. bp Marian Rojek BISKUP WIKARIUSZ GENERALNY ISBN 978-83-88522-63-5 Wydawca: Wydawnictwo Archidiecezji Przemyskiej 37-700 Przemyśl, Plac Katedralny 4a tel. (0-16) 678 66 94; fax. (0-16) 678 26 74 2
SPIS TREŚCI
ks. Abp Józef Michalik Zamiast wstępu ............................................................................ 5 ks. Waldemar Janiga - Przemyśl, ks. Jan Smoła - Przysietnica Wprowadzenie ............................................................................. 7 ks. prof. Edward Staniek - Kraków Wobec kryzysu życia religijnego ............................................... 11 ks. Marian Bocho - Jarosław Prawo I ...................................................................................... 23 ks. Paweł Biernat - Jaśliska Prawo II ..................................................................................... 33 ks. Ryszard Królicki - Leżajsk Prawo III ................................................................................... 39 ks. Jan Smoła - Przysietnica Prawo IV .................................................................................... 47 ks. Stanisław Jamrozek - Przemyśl Prawo V ..................................................................................... 61 Tomasz Szepieniec - Kraków Prawo VI .................................................................................... 78 ks. Jan Smoła - Przysietnica, oprac. graf. dr Grażyna Holly Prawo VII .................................................................................. 87 ks. Jan Smoła - Przysietnica, oprac. graf. dr Grażyna Holly Prawo VIII ................................................................................ 105 Ula i Tomasz Zatorscy - Krosno Prawo IX ................................................................................... 115
3
SPIS TREŚCI Iwona Kozak Prawo X .................................................................................... ks. Paweł Biernat - Jaśliska Prawo XI ................................................................................... ks. Marian Bocho - Jarosław Prawo XII ................................................................................. ks. Stanisław Mierzwa SDB - Kraków Prawo XIII ................................................................................ ks. Marian Bocho - Jarosław Prawo XIV ................................................................................. ks. Paweł Biernat - Jaśliska Prawo XV ................................................................................. ks. Jan Smoła - Przysietnica Pięć punktów pracy z katechezą ................................................
127 137 143 155 169 179 185
ks. Jan Smoła - Przysietnica Zasady korzystania z materiałów formacyjnych ....................... 197 Modlitwa Jana Pawła II z Encykliki „Evangelium vitae” ......... 223
4
ZAMIAST WSTĘPU W latach seminaryjnych często nam powtarzano, że ars animarum artium regimen est – duszpasterstwo jest sztuką nad sztukami, aby podkreślić potrzebę wrażliwości i wysiłku, delikatności i konsekwencji w działaniu, które jednak i tak nie wystarczy, aby „dotknąć” duszy, aby ją „pozyskać” czy ukierunkować. Skuteczne i prawdziwie twórcze działanie na tym „poletku Bożym” dokonuje się dzięki Duchowi Świętemu, którego Zbawiciel wysłużył na krzyżu i wraz z Ojcem obdarował Nim żywy Kościół, każdego i wszystkich wierzących. Zbawienie, uświęcenie i realizowanie wszelkich Bożych planów nie dokonuje się jednak bez współudziału człowieka; zbawić nas bez nas nie może przestrzegał święty Augustyn. To stwierdzenie podkreśla godność człowieka – współpracownika Bożych planów. Jest szczególnie fascynujące, że ludzie mogą pomagać sobie nawzajem w dotarciu do tej współpracy ze Stwórcą i Odkupicielem. Może „pomagają” wtedy Bogu? Bo On – wszechmogący Stwórca i Ojciec szanuje swoje stworzenie, ba – kocha je i czeka na jego „partnerstwo” współpracy. Znak to Mądrości? To kolejny dowód Miłości – Bóg jest miłością (1J 4, 16) i wszelkie trudy dobrego duszpasterstwa prowadzą do tego, aby miłością odpowiadać na Miłość.
5
KS. ABP JÓZEF MICHALIK Miłość i prawda są nierozłączne – poucza Benedykt XVI w swej najnowszej encyklice. Poszukiwanie prawdy o nas i o Bogu Zbawicielu to pierwszy etap na drodze wiary. Nie zapominajmy, że w tym wypadku szuka nie tylko człowiek, szuka i czeka, posyła posłańców także Ojciec – Bóg. Drogi do Boga są różne. Nie liczy się trud. Ważne, aby droga zbliżała do Celu, aby była bezpieczna a przede wszystkim pewna, prawdziwa. Taką jest droga pokory i łaski, Kany Galilejskiej i Krzyża, bo tam jest Chrystus – Droga Prawda i Życie, bo tam jest Maryja. Życzę, aby ta kolejna książka pomogła w duszpasterstwie budząc lub utrwalając pragnienie pogłębienia żywego kontaktu z Chrystusem, który żyje pośród nas. Żyje i czeka, abyśmy z Nim odkrywali piękno Boga, świata – który chce uświęcić i każdego człowieka. Bożej opiece Autorów przemyśleń i Czytelników polecam.
ARCYBISKUP METROPOLITA PRZEMYSKI
6
ks. Waldemar Janiga – Przemyśl ks. Jan Smoła - Przysietnica
WPROWADZENIE Materiały duszpasterskie pt. „ŚWIADEK MIŁOŚCI UCIELEŚNIA OBECNOŚĆ CHRYSTUSA W ŚWIECIE. Prawa Nowego Życia - piętnaście przystani chrześcijańskich Pielgrzymów” mają swoje źródło w doświadczeniu duchowym ludzi ze środowiska ewangelizacyjnego związanego z Ośrodkiem Rekolekcyjnym w Zboiskach. Początki formacji sięgają roku 1988, kiedy to młodzież z Sanoka i okolic została ubogacona doświadczeniem ewangelizacyjnym, płynącym od ludzi wywodzących się ze wspólnot akademickich o charakterze oazowo – charyzmatycznym, działających w Krakowie i Lublinie. Od 1989 roku środowisko to przeżywa coroczne rekolekcje wakacyjne oraz trzydniowe rekolekcje ewangelizacyjne bądź tzw. rekolekcje odkrywczo – pogłębiające stawiając sobie za cel poznawanie tajników życia duchowego, zawartych w Piśmie Świętym i w Tradycji Kościoła. Uczestnictwo w formacji to czas przekonywania się do odwiecznych prawideł duchowości chrześcijańskiej, zaadoptowania ich do rzeczywistości naszego życia oraz podjęcia prób stosowania ich w codzienności. Tytuł książki związany jest z trzema wydarzeniami: przeżywanym obecnie rokiem duszpasterskim pod hasłem „Otoczmy troską życie”, Rokiem Kapłańskim i przyjęciem przez Konferencję Episkopatu Polski Programu duszpasterskiego na rok 2009/2010. 7
KS. WALDEMAR JANIGA, KS. JAN SMOŁA Hasło obecnego roku duszpasterskiego zainspirowało wielu chrześcijan do podjęcia różnego rodzaju inicjatyw. Również Autorzy katechez postanowili spojrzeć z perspektywy 20 lat kroczenia drogą formacji chrześcijańskiej na swoje źródła o nazwie Prawa Nowego Życia. W Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa Ojciec św. Benedykt XVI ogłosił Rok Kapłański, który będzie trwał od 19 czerwca 2009 r. do 19 czerwca 2010 r. W liście „Dies natalis” papież zauważa, że w parafii Ars, dokąd biskup posłał ks. Jana Vianney’a, brakowało miłości Boga. Przyszły święty postanowił być świadkiem Miłości, aby tam ucieleśnić obecność Chrystusa. W czerwcu br. Księża Biskupi zgromadzeni na 348. zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu Polski zatwierdzili Program duszpasterski pod hasłem: „Bądźmy świadkami Miłości”. Jego realizacja rozpocznie się w pierwszą niedzielę Adwentu 2009 r. i będzie trwać do Uroczystości Chrystusa Króla 2010 r. Program stawia przed współczesnymi wierzącymi następujące cele: otwarcie się na miłość Boga, rozbudzenie dynamizmu ewangelizacyjnego i budowanie solidarności społecznej. Dostrzegając pewną zbieżność celów Roku Kapłańskiego i Programu duszpasterskiego KEP, Autorzy niniejszych materiałów duszpasterskich i wszyscy przeżywający rekolekcje z tego środowiska, jednego z wielu środowisk ewangelizacyjnych naszej Archidiecezji, owocnie włączają się w ich realizację. Treść tegorocznych materiałów formacyjnych jest próbą zinterpretowania Praw Nowego Życia, które wytyczają rekolekcyjne dni I stopnia Oazy Nowego Życia. Stanowią one niejako piętnaście przystani chrześcijańskich Pielgrzymów, którzy na chwilę zatrzymują się 8
WOBEC KRYZYSU ŻYCIA RELIGIJNEGO w ruchu, aby odpocząć, uzupełnić zapasy, naprawić zniszczenia, opatrzyć chorych, przeglądnąć stan taboru, wytyczyć kolejny odcinek drogi, porozmawiać na temat popełnionych błędów i czyhających niebezpieczeństw, żeby uniknąć ich w przyszłości. Prawa Nowego Życia stały u początku tworzenia się tego środowiska ewangelizacyjnego - dlatego dobrze się stało, że po 20 latach pielgrzymiej drogi, na nowo podjęto nad nimi refleksję. Dziękując tym wszystkim, którzy trudzili się przy powstaniu tego tomu, wyrażamy nadzieję, że publikowane materiały pastoralne pomogą duszpasterzom, katechetom i wychowawcom w odkrywaniu Praw Nowego Życia i stanowić będą cenną pomoc w posłudze ewangelizacyjnowychowawczej, zwłaszcza w pracy formacyjnej z grupami apostolskimi, ruchami i stowarzyszeniami religijnymi.
9
10
ks. prof. Edward Staniek - Kraków
WOBEC KRYZYSU ŻYCIA RELIGIJNEGO Kiedy Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki układał program dla Ruchu Światło–Życie niewielu ludzi w Kościele rozumiało cel jego działania. Upłynęło już ponad 50 lat i ten jego zamysł staje się jaśniejszy, choć nadal duży procent zarówno duchownych, jak i wiernych nie dostrzega wagi jego wezwania. Ostry kryzys życia religijnego w Kościele na Zachodzie pozwala dokładniej zobaczyć sens charyzmatycznie ujętych wytycznych Sługi Bożego ks. Blachnickiego. Perspektywa lat wzywa do syntetycznego spojrzenia na jego koncepcje wychowania i samowychowania w ramach programu, jaki zostawił. Niniejsza katecheza ma na celu wskazanie na aktualność zasad podanych przez niego w formie Prawa Nowego Życia. 1. Ciężar odpowiedzialności za Kościół Głównym celem ks. Blachnickiego było rozłożenie ciężaru odpowiedzialności za Kościół na ramiona duchowieństwa i na ramiona laikatu. Klerykalnie rozumiany Kościół jest bowiem wystawiony na niebezpieczne ataki, które noszą wspólną nazwę antyklerykalizmu. Takie spojrzenie grozi zwolnieniem laikatu z odpowiedzialności za los Ewangelii na ziemi. Ks. Franciszek Blachnicki zdawał sobie sprawę z tego, że trzeba wychować nowe pokolenia w poczuciu odpowiedzialności za zadania, jakie sam Bóg wyznacza ochrzczonemu na ziemi. 11
KS. PROF. EDWARD STANIEK Samo dzieło wymaga przestawienia sposobu myślenia zarówno w sercach wiernych, jak i duchownych. Program Sługi Bożego uwzględniał głównie pracę wśród świeckich. Ks. prof. Blachnicki jakby zakładał, że kapłani – zwłaszcza pod wpływem II Soboru Watykańskiego – szybko dostrzegą potrzebę takiego przestawienia. Po latach okazało się, że to założenie było zbyt optymistyczne. Oddawania bowiem „władzy” i zaufanie wiernym, to zadanie trudniejsze niż się powszechnie sądzi. Dziś trzeba to mieć na uwadze. Świeccy nie mogą samodzielnie sięgać po odpowiedzialność za Kościół. Mogą to uczynić jedynie o tyle, o ile odkryją radość duchownych, dzielących się z nimi tą odpowiedzialnością. To ważny element współpracy w Kościele, który w środowiskach duszpasterzy wymaga pilnego dopracowania. W samym centrum owego programu jawią się dwa słowa: zaufanie i odpowiedzialność. Tych dwóch wartości nie przekazuje się ani drogą dziedziczenia, ani nie spadają one w formie cennych meteorytów na ziemię. Trzeba je wypracowywać. Zaufanie ma dotyczyć Boga i ludzi. Doskonalenie tego zaufania jest programem pielęgnowania wiary Bogu i wiary ludziom. Dziś w umocnieniu zaufania Bogu można włączyć to wszystko, co jest treścią nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego, opartego na krótkich słowach św. Siostry Faustyny: Jezu, ufam Tobie. Ten akt zaufania Bogu wcale nie jest tak prosty jakby się sądziło. Łatwo bowiem powiedzieć trzy słowa: Jezu, ufam Tobie, ale złożyć siebie i wszystko, co niesiemy w Jego dłonie – bez jakichkolwiek zastrzeżeń – wcale nie jest łatwo.
12
WOBEC KRYZYSU ŻYCIA RELIGIJNEGO Ten akt ma jeszcze drugą stronę medalu. Jeżeli powiem: Jezu, ufam Tobie, to On natychmiast stawia mi pytanie: a czy Ja mogę zaufać tobie? Zaufanie nie jest jednostronne. To jest most budowany na dwóch filarach, jeden jest w sercu tego, komu ufam, a drugi w moim sercu. Wszystko sprowadza się do tego, w jakiej mierze on może mi zaufać, a ja jemu. Dotyczy to zarówno zaufania Bogu, jak i ludziom. Dorastanie do zaufania to jeden z najważniejszych elementów kształtujących osobowość człowieka. Szczególnie trudne jest doskonalenie zaufania drugiemu człowiekowi. O ile bowiem w wymiarze religijnym Bóg mnie na pewno nie zawiedzie, czyli Jego filar zaufania jest w stu procentach pewny, to w odniesieniu do drugiego człowieka ani ja, ani On nie możemy mieć takiej pewności. Zaufanie drugiemu jest zawsze w jakiejś mierze ograniczone i takie być musi. Sami popełniamy błędy i inni je popełniają, a mimo tych błędów trzeba budować mosty zaufania. Doskonalenie wzajemnego zaufania wymaga krytycznej oceny stopnia odpowiedzialności własnej i drugiego człowieka. Jakże poważnym problemem jest to w małżeństwie, które budowane jest na zaufaniu, jak istotnym w wychowaniu rodzinnym i poza rodzinnym, np. w szkole. Jak ważne jest to we współpracy z innymi. Życie społeczne jest zbudowane na tym zaufaniu. Kto zdecydował się na doskonalenie zaufania prawie natychmiast odkrywa, że ma w ręce klucz do odpowiedzialności. Stopień bowiem zaufania jest wykładnikiem tego, w jakiej mierze człowiek jest odpowiedzialny. Ta zaś odpowiedzialność doskonali się w kontakcie z Bogiem i wymaga nieustannej czujności, aby sumienie było pew13
KS. PROF. EDWARD STANIEK ne, prawe i wrażliwe, czyli nastawione na aktualny odbiór słowa Bożego. Dziś w kontaktach z ludźmi trzeba inną miarą mierzyć odpowiedzialność głęboko wierzących, którzy żyją ze świadomością odpowiedzialności przed Bogiem, a inną tych, którzy nie liczą się z Bogiem i budują swą odpowiedzialność jedynie w odniesieniu do prawa ludzkiego lub do opinii środowiska. To rozróżnienie jest ważne z punktu widzenia praktycznego. O wiele mocniej mogę ufać tym, którzy liczą się z Dekalogiem i odpowiedzialnością przed Bogiem, niż tym, którzy wartości religijne odrzucili i żyją jedynie doczesnością. 2. Nurty zaangażowania w życie Kościoła Dziś wyłaniają się trzy nurty życia Kościoła, w których wierni, podejmując zadania, jakie im Bóg wyznacza, winni odnaleźć swą tożsamość. Są to: nurt modlitwy wspólnotowej, nurt miłości innych ludzi oraz nurt ewangelizacji w środowisku, w jakim Bóg chrześcijanina stawia. Pierwszy nurt obejmuje wszystkich, którzy odkryli wartość modlitwy i są świadomi jej mocy. To najbardziej twórczy nurt w Kościele. Jan Paweł II, trzydzieści lat temu, w Kalwarii, uznał orędzie o modlitwie za najważniejsze. Nic z Jego wołania nie straciło na aktualności. Ten nurt obejmuje wszystkie wspólnoty modlitewne, a łączy je w celebrowaniu Eucharystii i sakramentów. Sama celebracja wymaga zaangażowania wielu, rozumiejących wagę tajemnic ołtarza. Ten nurt zajmuje szczególne miejsce w koncepcji wychowania odpowiedzialnych katolików w szkole zaprogramowanej przez ks. Franciszka Blachnickiego. Służba liturgiczna była oczkiem w głowie 14
WOBEC KRYZYSU ŻYCIA RELIGIJNEGO Założyciela. Nie chodziło jednak tylko o wymiar chwały Bożej, choć on jest istotnym, ale również o wymiar wychowawczy. Wtajemniczanie w misterium Eucharystii i sakramentów ma na celu stopniowe dorastanie do brania odpowiedzialności za Kościół i za to, co w nim najcenniejsze, czyli za bogactwo wspólnoty żyjącej Eucharystią. Jednym z najważniejszych zadań Kościoła jest nauczenie wiernych modlitwy. To jest sztuka nad sztukami. W akcie modlitwy jest synteza wiary Bogu i miłości Boga do nas i naszej do Boga. W tym celu należy tchnąć ducha we wszystkie znane formy modlitewne, a mamy ich wiele. Modlitwa Różańcowa, Koronka do Miłosierdzia Bożego, Adoracja Najświętszego Sakramentu, litanie, lektura Pisma Świętego. Ta ostania forma modlitwy jest szczególnie zalecana, ponieważ w niej zawsze Bóg mówi więcej do nas, niż my do Niego, co gwarantuje zachowanie wewnętrznej harmonii modlitwy. W niej Bóg jest ważniejszy niż my i nasze sprawy. Drugim argumentem za potrzebą systematycznego rozważania Pisma Świętego jest fakt, że spośród wszystkich form ona jedna nie podlega rutynie. Nieustannie bowiem Bóg kieruje do nas „świeże” słowo. Każde kolejne zdanie natchnione w naszym rozważaniu dostarcza nowego bogactwa, jakim Bóg chce karmić nasze serce i umysł. Lektura Pisma Świętego może być indywidualna i jest wówczas podobna do śniadania. Ale może być w większych środowiskach i wówczas staje się ucztą duchową. Drugi nurt zaangażowania w życie Kościoła, otwarty dla każdego, kto pamięta o swoim chrzcie świętym, to postawa miłości wobec wszystkich, którzy żyją w zasięgu jego ręki i wzroku. To szczególna wrażliwość na 15
KS. PROF. EDWARD STANIEK pomoc ludziom we wszystkich wymiarach życia. Nie wolno tego zacieśnić jedynie do miłosierdzia wobec potrzebujących wsparcia materialnego, jakkolwiek ono wysuwa się na pierwszy plan, z tej racji, że dla otoczenia staje się znakiem. Równie ważne jest spieszenie z pomocą tym, którzy potrzebują duchowego wsparcia. Należą do tego nurtu, znane w tradycji Kościoła, uczynki miłosierdzia co do ciała i duszy. Ważne są zwłaszcza takie, jak pocieszenie, pouczenie, upomnienie, przebaczenie... Trzeba przyznać, że Polacy szczególnie żywo reagują na potrzeby materialne i śpieszą z pomocą często kosztem własnym. To wspaniały rys polskiej duchowości. On został nawet w sercach tych, którzy już zrezygnowali z uczestniczenia w niedzielnej Eucharystii. Wystarczy sygnał, że jest potrzebna pomoc, a reakcja jest natychmiastowa. Należałoby się zastanowić co uczynić, aby podobna reakcja miała miejsce, gdy pojawiają się potrzeby duchowe. One nie są nagłaśniane. Trzeba je dostrzec oczami wyobraźni miłosierdzia, co wymaga czasu, ryzyka, dotarcia indywidualnego do tego, kto rygluje drzwi własnej celi i ginie w samotności. Ten nurt jest nastawiony na nieustanne budowanie atmosfery ewangelicznego braterstwa. Ono w każdym ochrzczonym dostrzega brata i bierze za niego odpowiedzialność w codziennym życiu. Świat usiłuje budować wzajemne relacje na partnerstwie. Kościół buduje je na pokrewieństwie duchowym, które jest niezniszczalne. To jest zawsze konkretna troska o tych, którzy żyją blisko. To sprawia, że na terenie parafii nie ma ludzi opuszczonych, żyjących w samotności, nie ma nikogo, kto dźwiga ciężar swego krzyża sam. Zawsze bowiem jest obok niego zarówno Szymon z Cyreny, Weronika, płaczące ze współczucia 16
WOBEC KRYZYSU ŻYCIA RELIGIJNEGO kobiety... Są ręce, które chcą pomóc, są mocne barki, które chcą wspierać, są pieniądze konieczne do życia i do leczenia, są oczy, które dostrzegą potrzebę spieszenia z pomocą wcześniej niż ucho usłyszy prośbę o nią. Najsłabszym nurtem w życiu Kościoła w Polsce jest nurt ewangelizacyjny. W ostatnich latach nawet rodzice zrezygnowali z ewangelizacji własnych dzieci. Przerzucili odpowiedzialność za nią na katechetów. To jeden z poważnych błędów klerykalnego myślenia o Kościele. Chrystus, żadnego ze swych uczniów nie zwolni z ewangelizacji. Każdy bowiem jest kwasem, który ma zakwasić miłością ewangeliczną swe środowisko i z wykonania tego zadania zostanie przez Boga rozliczony. Przygotowanie do ewangelizacji wymaga przede wszystkim rozpalenia miłością własnego serca. Znane jest powiedzenie: od tysięcy zgaszonych świec nie da się zapalić ani jednej, ale od jednej zapalonej świecy można zapalić miliony. Dlatego punktem wyjścia ewangelizacji jest zachwyt nad Dobrą Nowiną tego, kto staje się światłością dla świata. Jeśli tego zachwytu bogactwem Miłości Boga i ludzi nie ma, to o żadnej ewangelizacji nie może być mowy. Tu nie pomogą instytucjonalne działania. Brak ewangelizacyjnego ducha jest znakiem anemii życia duchowego w środowisku. A jeśli owa anemia się pojawi, to środowisko staje się mało odporne i byle jakie wirusy ducha potrafią je zniszczyć. Siła przebicia, jaką posiada Dobra Nowina przejawia się w usilnym staraniu, aby i inni mieli w niej udział, aby jej doświadczyli.
17
KS. PROF. EDWARD STANIEK Jednym z ważnych zadań jest podjęcie katechezy dla dorosłych. Ona jednak musi być dziełem ludzi o wielkiej gorliwości ducha, którym zależy na posiadaniu owej siły przebicia i których stać na konfrontację ze światem, ostro atakującym Dobrą Nowinę. Ewangelizacja zawsze jest próbą sił i jak długo prowadzą ją ludzie wypełnieni Duchem Świętym, tak długo odnosi ona sukcesy, czyni to nawet wówczas, gdy jej głosiciele giną śmiercią męczeńską. Jeśli jednak zabraknie im owej siły przebicia, ewangelizacja zanika oddając pole wszystkim innym siłom tego świata. Kiedy mówimy o nurtach życia Kościoła w kontekście zadań, trzeba dostrzec potrzebę rozpoznania charyzmatów, które są udzielane niektórym. To oni winni zobaczyć zadania, jakie Bóg im zleca, a między wielu charyzmatami jest i ewangelizacja środowiska. W Polsce wymaga to pracy od samych podstaw. Mamy jedynie oparcie w stosunkowo nielicznych rodzinach, w których ewangelizację prowadzą rodzice i starsze rodzeństwo. Trzeba jednak wyjść poza to rodzinne środowisko i zobaczyć przestrzenie ewangelizacyjne wśród sąsiadów oraz w miejscach studium czy pracy. Zadanie jest trudne, bo źle rozumiana tolerancja ustawiła znak zakazu na drodze ewangelizacyjnej. Opanowanie metod ewangelizacji środowiska to pilne wołanie Chrystusa. 3. Aktualność Prawa Nowego Życia Ks. Franciszek Blachnicki zmierzał w tym kierunku, aby przygotować wiernych gotowych do podjęcia odpowiedzialności za Kościół. Dziś łatwo dostrzec jego wskazania w tych trzech nurtach. Tak też należy odczytać
18
WOBEC KRYZYSU ŻYCIA RELIGIJNEGO zasady Prawa Nowego Życia, które stanowią jego program wychowania i samowychowania. Ci, którym zależy na zaangażowaniu w życie Kościoła i odczytaniu woli Boga co do tego, w jakim nurcie mają doskonalić swą chrześcijańską tożsamość, z łatwością mogą owe Zasady wcielić w swoje życie. 4. O czym przy tym wcielaniu należy szczególnie pamiętać? Ks. Blachnicki kładzie wielki nacisk na osobiste spotkanie z Bogiem i dostrzeżenie bogactwa otrzymanych od Niego łask. Ma to miejsce, gdy wzywa do dowartościowania życia duchowego, które traktuje jako Światło i Życie. To w tym kontekście nawołuje do odkrywania blasku łaski wiary. Chciał też, aby każdy wierny dostrzegł udział, zarówno Chrystusa Jezusa, jak i Ducha Świętego, w doskonaleniu jego życia duchowego. Ponieważ ma na uwadze Życie, jasno wskazuje na pokarm, jakim ono się karmi. Ma na uwadze pokarm lekki, jakim jest oddech, a w nim wymianę tego, co szkodzi, na to, co jest źródłem energii. Obraz jest celny i winien być zamieniony w konkretne wskazania zmierzające do opanowania owej sztuki duchowego oddechu. Trzeba bowiem umieć, w swoje serce, w miejsce grzechu wprowadzać strumienie życia Bożego. Pokarmem ciężkim jest dla ks. Franciszka Blachnickiego Słowo Boga zawarte w Liturgii i w Biblii, które winno być codziennym daniem człowieka wierzącego. Bez tego pokarmu nie da się ani wzrastać, ani walczyć, ani wypełnić zadań, jakie mamy do wykonania w tym świecie.
19
KS. PROF. EDWARD STANIEK Cenne jest ujęcie Nowego Życia w jego dynamizmie. O nim zaś, zdaniem ks. Franciszka Blachnickiego decyduje świadectwo. Rozumie je on jako dawanie siebie, czyli jako czynną miłość. Życie zależy od środowiska, o czym Sługa Boży mówi od pierwszej Zasady do ostatniej. To środowisko decyduje o intensywności życia duchowego. Ono – jako braterska wspólnota – dba o jedność, ono zabiega o płodność, ono gwarantuje odporność na ataki zewnętrzne i wewnętrzne. Prawa Nowego Życia osadzone głęboko w Piśmie Świętym i Tradycji należałoby przełożyć na język konkretny i potraktować jako wytyczne dla każdego, komu zaangażowanie w życie Kościoła leży na sercu. Ich aktualizacja, w owych trzech wymienionych wyżej nurtach życia Kościoła, odsłoniłaby perspektywy znacznie szerszego duszpasterskiego programu, nie tylko w ramach samych Ruchów, jakich konkretne formy sprecyzował Założyciel, ale i w wymiarach parafialnych wspólnot. Przyszłość bowiem życia parafii zależy od tego, w jakiej mierze i w jak szybkim tempie odkryją one potrzebę współodpowiedzialności za modlitwę, za ewangeliczną miłość, oraz potrzebę ewangelizacji środowiska. Program wypracowany przez Sługę Bożego Franciszka Blachnickiego ma wszystkie dane, aby nie naruszając prac w różnych zespołach, stać się programem duszpasterskim dla wszystkich kapłanów i wiernych. Jego nastawienie na doskonalenie zaufania Bogu i ludziom, oraz budowania braterskiej wspólnoty, są głośnym wołaniem chwili. Dziś można jeszcze na to wołanie odpowiedzieć i uratować setki tysięcy ludzi pragnących być do dyspozycji Boga. Za kilka lat taka szansa może już być stracona.
20
WOBEC KRYZYSU ŻYCIA RELIGIJNEGO Trzeba, aby wszyscy związani z duchowością propagowaną przez Sługę Bożego, o ile przez jakiś czas należeli do jego szkoły, zobaczyli to jako zadanie aktualne. Korekty przy aktualizacji są konieczne, ale tylko w strukturach, bo te wymagają nieustannie renowacji. Duch, jaki wypełnia Prawo Nowego Życia, jest wciąż świeżym winem, którego poszukuje współczesny człowiek.
21
22
ks. Marian Bocho - Jarosław
PRAWO I Podobnie jak roślina nie może żyć i rozwijać się bez promieni i ciepła słońca, tak i ja nie mogę naprawdę żyć i rozwijać się bez przyjęcia Bożej Miłości, która darzy mnie Światłem i Życiem. Przeszyłeś moje serce jak strzałą, Twoją nadziemską miłością. Wszędzie niosłem groty Twoich słów, wbite we mnie jakże głęboko. Przykłady Twoich sług, których przemieniłeś z mrocznych w świetlistych i z umarłych w żywych, stłoczone w moich rozmyślaniach, paliły mnie jakby ogniem i otrząsały mnie z tego odrętwienia, które by mnie mogło znowu zepchnąć w dół. Tak bardzo mnie rozpalały, że wszelkie wrogie tchnienie z ust podstępnych mogło ten ogień tylko jeszcze podsycić, a nigdy zagasić. To świadectwo św. Augustyna, żyjącego w latach 354430, zapisane w najsłynniejszym jego dziele Wyznania około 400 roku. Doświadczenie miłości Bożej zmieniło całkowicie jego życie – sprawiło, że zaczął nowe życie. Z człowieka pogrążonego w ciemnościach grzechu („umarłego”) narodził się nowy człowiek, cieszący się nowym życiem, a wszystko dzięki łasce Bożej. W swym największym dziele ukazuje on wątki autobiograficzne oraz swoją drogę do nawrócenia, a była to droga człowieka żyjącego w dostatku i rozkoszach życia. Opisuje przemianę poganina w kogoś, kto bezgranicznie zaufał Bogu. Augustyn szczerze przyznaje się do grzechu: W okresie owych dziewięciu lat, od dziewiętnastego do 23
KS. MARIAN BOCHO dwudziestego ósmego roku życia, zarówno sam byłem uwodzony, jak i innych wodziłem na manowce. Inni mnie oszukiwali i ja oszukiwałem innych pod wpływem różnych ambicji: publicznie tak zwanymi sztukami wyzwolonymi, w skrytości zaś tym, co bezprawnie nazywaliśmy religią. Stając w prawdzie o swoim wcześniejszym życiu, surowo ocenia swą młodość, swoje zachowanie: Tam byłem dumny, tu zabobonny, a wszędzie próżny. Ubiegałem się o złudę sławy, łaknąc nawet oklasków słuchaczy, zwycięstw w konkursach literackich, wieńców, które nagradzają zwycięzcę, a tak szybko więdną. Przepadałem też za głupimi widowiskami i nie znałem umiaru w szukaniu przyjemności. Jednocześnie zaś, pragnąc uwolnić się od tego brudu, przynosiłem pokarm do „wybranych” i „świętych”, aby w warsztacie swych wielkich brzuchów wytworzyli dla mnie aniołów i bogów, którzy mieli mnie wyzwolić. O to zabiegałem razem z przyjaciółmi, którzy z mojej winy i razem ze mną trwali w tych samych błędach. Święty Augustyn z bólem serca użala się nad swoją słabością i niedoświadczeniem, które nie pozwalało mu na przybliżanie się do Boga: Nie umiałem Ciebie kochać i nie umiałem myśleć o niczym innym, jak tylko o blasku rzeczy materialnych. Jest w jego wyznaniu tyle goryczy, wynikającej ze świadomości zmarnowania swej młodości: W młodości odstąpiłem od Ciebie, Boże mój, i zabłąkałem się jakże daleko od Twojej ręki, która mogłaby mnie podtrzymać. I stałem się dla siebie ziemią jałową. Dla Augustyna wszystko jednak zmieniło się w momencie, gdy dokonał niezwykłego, bezcennego odkrycia: Jakże wielki jesteś, Panie. Jakże godzien, by Cię sławić. Wspaniała Twoja moc. Mądrości Twojej nikt nie zmierzy. Pragnie Cię sławić człowiek, cząsteczka tego, co stworzyłeś. 24
PRAWO I On dźwiga swą śmiertelną dolę, świadectwo grzechu, znak wyraźny, że pysznym się sprzeciwiasz, Boże. A jednak sławić Ciebie pragnie ta cząstka świata, któryś stworzył. Ty sprawiasz sam, że sławić Cię jest błogo. Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie. Doświadczenie miłości Bożej, nazwanie po imieniu pragnień drzemiących w jego wnętrzu, które tylko Bóg może wypełnić, doprowadziły go do publicznej spowiedzi: Właśnie przez miłość do miłości Twej przebiegam w gorzkim rozmyślaniu niegodziwe ścieżki mej przeszłości, abyś Ty dla mnie tym bardziej słodki się stał, błogości niezwodnicza, zasobna i bezpieczna, Ty, co mnie dźwigasz z tego rozproszenia, w jakim siebie roztrwoniłem, gdy od Ciebie jednego się odwróciwszy zagubiłem się wśród spraw tak wielu. Nasz bohater na tę nadziemską miłość, miłość Bożą, odpowiada miłością swojego serca: Nie jakimś mglistym uczuciem, ale stanowczym wyborem kocham Ciebie, Panie. Swoim słowem ugodziłeś moje serce i pokochałem Cię. Zresztą i niebo, i ziemia, i wszystko, co one zawierają, ze wszystkich stron wołają do mnie, abym Cię miłował. To orędzie stale rozbrzmiewa, zwrócone do wszystkich ludzi; nie mają więc żadnej wymówki. Jeszcze ważniejsze jest, że zmiłujesz się nad tym, komu będziesz miłościw, miłosierdzie okażesz temu, nad kim się ulitujesz. Bez tego – niebo i ziemia głosiłyby Twoją chwałę głuchym. Lecz co ja właściwie miłuję, kiedy miłuję Ciebie? Nie urodę cielesną ani urok życia doczesnego. Nie promienność światła tak miłego moim oczom. Nie melodie słodkie pieśni rozmaitych. Nie woń upajającą kwiatów, olejków, pachnideł. Nie mannę ani miód. Nie ciało, które pragnąłbym uścisnąć. Nie takie rzeczy miłuję, gdy miłuję mojego Boga. A jednak 25
KS. MARIAN BOCHO kocham pewnego rodzaju światło, pewnego rodzaju głos, woń i pokarm, i uścisk, gdy Boga mego kocham jako światło, głos, woń, pokarm, uścisk we wnętrzu mojej ludzkiej istoty, gdzie rozbłyska dla mej duszy światło, którego nie ogarnia przestrzeń, gdzie dźwięczy głos, którego czas z sobą nie unosi, gdzie bije woń, której wiatr nie rozwiewa, gdzie doświadcza się smaku, którego nie psuje sytość, gdzie się trwa w uścisku, którego nasycenie nie rozerwie. To właśnie kocham, gdy kocham mojego Boga. Po swym nawróceniu przyszły doktor Kościoła wyraża też największy smutek: Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna a nowa, późno Cię umiłowałem. W głębi duszy byłaś, a ja się błąkałem po bezdrożach i tam Ciebie szukałem, biegnąc bezładnie ku rzeczom pięknym, które stworzyłaś. Ze mną byłaś, a ja nie byłem z Tobą. One mnie więziły z dala od Ciebie – rzeczy, które by nie istniały, gdyby w Tobie nie były. Zawołałaś, rzuciłaś wezwanie, rozdarłaś głuchotę moją. Zabłysnęłaś, zajaśniałaś jak błyskawica, rozświetliłaś ślepotę moją. Rozlałaś woń, odetchnąłem nią – i oto dyszę pragnieniem Ciebie. Skosztowałem – i oto głodny jestem, i łaknę. Dotknęłaś mnie – i zapłonąłem tęsknotą za pokojem Twoim. Święty składa hołd tej miłości, której źródłem jest Bóg, której całkowicie poddaje się i pragnie w niej trwać, dlatego modli się w duchowym uniesieniu: O Miłości, która zawsze płoniesz, a nigdy nie gaśniesz! Ty, Miłości, o Boże mój, zapal mnie! Żądasz powściągliwości. Udziel tego, co nakazujesz – i co chcesz, nakazuj. To przepiękne, ponadczasowe świadectwo człowieka, który doświadczył Boga i Jego miłości, chociaż w pierwszym etapie życia był tak daleko od Niego, trwając w grzechu. Słowo Boże stało się dla niego objawieniem 26
PRAWO I tej miłości i światłem, a owocem przyjętej miłości było nowe życie. Pewnie choć po części każdy z nas, mając podobne doświadczenia, mógłby podpisać się pod tym wyznaniem. – Każdy z nas nosi w sercu nieodparte pragnienie Boga; – Niejeden z nas w swej historii życia próbował różnym bogom oddawać cześć; – Mimo, że tyle razy Bóg mówił do naszego serca, byliśmy głusi na Jego słowo; – Nieobce nam jest też poczucie zagubienia wśród spraw tego świata oraz poczucie, że roztrwoniliśmy miłość; – Znamy również, co to smutek zrodzony z grzechu, gorycz duchowej śmierci. Dobrze, że jesteś tu na rekolekcjach, abyś nie musiał powtarzać za Augustynem: Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna a nowa, zbyt późno Cię umiłowałem… Nasze serce może także doświadczyć tej nadziemskiej miłości, możemy posiąść nowe życie, które daje Bóg. A Bóg kocha każdego człowieka. Kocha Ciebie bez względu na to, kim jesteś, co czynisz, jaka jest historia Twego dotychczasowego życia. Jego miłość jest bezwarunkowa, a więc nie trzeba na nią zasługiwać. Bóg objawia swą miłość słowem, mówi o swojej miłości do nas. Tak bardzo nas kocha, że nie zatrzymuje tego słowa w swym kochającym ojcowskim sercu, ale je wypowiada: Teraz tak mówi Pan, Stworzyciel twój, Jakubie, i Twórca twój, o Izraelu: Nie lękaj się, bo cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu; tyś moim! Ponieważ drogi jesteś w moich oczach, nabrałeś wartości i Ja cię miłuję, przeto daję ludzi za ciebie i narody za życie twoje. Nie lękaj się, bo jestem z tobą (Iz 43, 1.4-5a). Całe Pismo św. jest okre27
KS. MARIAN BOCHO ślane jako miłosny list Boga do ludzi. Biblia to ważne, krzepiące słowa mówiące o miłości Boga do człowieka, Stwórcy do stworzenia, Ojca do dziecka. „Kocham Cię, moje dziecko” – to najkrótsze wyznanie miłości, którym przeniknięta jest Księga życia. Może pamiętasz podobne słowa powiedziane Ci przez Twoich rodziców? Z pewnością cenisz sobie te słowa o miłości, usłyszane od Twego ojca. Pielęgnujesz w pamięci słowa usłyszane od swojej matki, która – tuląc Cię w swych ramionach – szeptała: Kocham Cię, moja córko; Kocham Cię, mój synu. Bóg mówi o tej miłości do Ciebie poprzez słowa Biblii. Chce Cię w ten sposób przekonać, że jesteś dla Niego ważny, że Jemu na Tobie zależy, że Twój los nie jest Mu obojętny. O tej miłości mówi także przez rodziców, bliskich, przyjaciół. A jeżeli brakło takich słów, to przeżywasz jakiś poważny niedosyt, nosisz w sercu jakąś ranę, którą trudno zabliźnić. Wówczas warto przywoływać słowa Biblii: Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach (Iz 49,16a). Bóg nie opuszcza człowieka, jest zawsze blisko, bardzo blisko. Bóg Ojciec, podobnie jak swemu Synowi podczas chrztu w Jordanie, tak samo i do każdego z nas w chwili naszego chrztu powiedział: Ty jesteś moim synem/córką umiłowaną, w tobie mam upodobanie (zob. Mk 1, 11). Jednak Bóg nie poprzestaje tylko na słowie, choćby najpiękniejszym. On dokonuje czynów, które objawiają Jego miłość i pozwalają jej doświadczyć. Podobnie rodzice – gdyby tylko mówili o miłości, a za ich słowami nie poszłyby czyny, byłyby to słowa martwe, puste, nie uszczęśliwiałyby nas. Czasem rodzice może nie mówią zbyt wie28
PRAWO I le o miłości, ale swoją codzienną ciężką pracą dla Ciebie dają konkretny dowód miłości. Tym czynem największym objawiającym miłość Boga jest fakt przyjścia na ziemię Jego Syna: Tak Bóg umiłował świat, że Syna Swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w niego wierzy, nie zginął, ale miał życie (J 3, 16). Święty Jan Apostoł poucza nas na czym polega miłość Boża, gdy pisze: Na tym polega miłość, że nie myśmy umiłowaliśmy Boga, ale że On nas umiłował i posłał Syna swego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy (1J 4, 10). W Ewangelii zapisał, patrząc i dotykając tej miłości w osobie Jezusa: Umiłowawszy swoich, do końca ich umiłował (J 13, 1). Do końca – czyli bez końca. Sam Jezus, który jest uosobieniem miłości Bożej, określa swoją miłość jako największą: Miłości większej nad tę nikt nie ma, gdy ktoś życie oddaje za przyjaciół (J 15, 13). Śmierć Chrystusa na krzyżu jest objawieniem pełni miłości Bożej, większego objawienia już nie będzie: Bóg zaś okazuje nam swoją miłość przez to, że gdy byliśmy jeszcze grzesznikami Chrystus umarł za nas (Rz 5, 8). Dziś, przeżywając rekolekcje, wchodząc w ich ducha, postaraj się: 1) Usłyszeć, jak Bóg mówi o swojej miłości do Ciebie Św. Augustyn dzięki słowu, które usłyszał, na które otworzył swe ucho i serce, odkrył ogrom Bożej miłości, miłości nadziemskiej. Więcej – on tej miłości, która zmienia wszystko (i życie, i serce) doświadczył. Być może już niejeden raz Bóg kierował do Ciebie swoje słowo, ale Ty byłeś głuchy, nie docierało do Ciebie Boże przesłanie. Nie bądź więc oporny i głuchy, nie bądź podobny do tych, którzy słuchają, a nie słyszą. O takich ludziach opornych na słuchanie i przyjmowanie orędzia Bożego, 29
KS. MARIAN BOCHO czytamy w Księdze Izajasza, do nich odwołuje się Jezus mówiąc, że są ludzie, którzy mają uszy, a nie słyszą (zob. Iz 6, 10-12; Mk 4, 12). Czy dzisiaj słowa Jezusa spotykają się z przyjęciem? On mówi też o szczęściu, które płynie ze słuchania Jego orędzia: Szczęśliwe uszy, które słyszą, to co wy słyszycie… (Mt 13, 16-17). Chcesz być szczęśliwy? Słuchaj słowa Jezusa, On mówi o miłości. 2) Dostrzec, odkryć ponownie tę nadziemską, Bożą miłość Jezus mówił, że wielu pragnęło widzieć to, na co wy patrzycie. Szczęśliwe oczy wasze, że widzą… (por. Mt 13, 16-17). Jesteśmy pokoleniem, które może słuchać i patrzeć na objawioną miłość Boga w Jezusie. Patrząc na krzyż w postawie kontemplacji, patrząc z miłością na przykute do drzewa gwoźdźmi ręce Boga– Człowieka odkryjemy, że Bóg tak bardzo kocha i zatroszczył się o to, byśmy mogli otrzymać przebaczenie. Jezus cierpiał i umarł dla każdego z nas. On wziął na siebie nasze grzechy, a także należną nam karę. Chcesz doświadczać szczęścia i pełni życia? Odkryj tę miłość, a że najlepiej i najwięcej widzi się sercem, patrz na Jezusa swoim sercem. On napełni Cię miłością i wprowadzi na drogę nowego życia. 3) Trwać w tej miłości w codziennym życiu Będzie to odpowiedź serca na miłość Bożą odkrytą i przyjętą. Trwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was (J 15, 4) – mówi Jezus. I dodaje: Jak Mnie umiłował Ojciec tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! (J 15, 9). Podaje też warunek owego wytrwania: zachowywać Jego przykazania (zob. J 15, 10). Taka postawa prowadzi ucznia Jezusowego do pełni życia, a co 30
PRAWO I za tym idzie, do pełni radości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna (J 15, 11). A św. Paweł poucza: Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe (2Kor 5, 17). Trwajmy więc w miłości Chrystusa, otwórzmy na nią nasze uszy i wzrok, także serce, abyśmy mieli w sobie nowe życie, aby to życie w nas się rozwijało. Amen.
31
32
ks. Paweł Biernat - Jaśliska
PRAWO II Człowiek jest grzeszny i w konsekwencji oddzielony od Boga, dlatego nie może znać ani przeżywać Bożej miłości i planu dla swojego życia. Katechizm Kościoła Katolickiego podpowiada nam, że rzeczywistość grzechu odsłania się w pełni dopiero wtedy, gdy człowiek pozna Boga i przyjmie Jego Objawienie. Bez takiego poznania pojawia się pokusa, by grzech rozważać jako jedynie wadę w rozwoju, słabość psychiczną, błąd, konieczną konsekwencję nieodpowiedniej struktury społecznej itd. (KKK nr 386-387). 1. O czym mówi nam Objawienie? Pismo Święte opisuje dramatyczne koleje pierwszych rodziców. Śledząc je można zobaczyć zniszczone zaufanie człowieka do Boga, nieposłuszeństwo Jego przykazaniom, a w konsekwencji karę, która dotyka nie tylko Adama i Ewę, wikła także wszystkich ludzi. Święty Paweł w Liście do Rzymian pisze: Przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami (Rz 5, 19). Istotny wpływ na takie zachowanie pierwotnego człowieka ma szatan, którego uosabia wąż. Biblia wychwytuje kłamstwo diabła, który kusi człowieka mówiąc: tak jak Bóg będziecie (Rdz 3, 5). Moc szatana nie kończy się na grzechu pierworodnym. Terenem jego działania jest doczesność, ma zatem niewiele czasu. Szkody przez niego wyrządzone mają zarówno charakter duchowy, jak i fizyczny. Jego 33
KS. PAWEŁ BIERNAT pośpiech jest wyczuwalny, ale nie chaotyczny. Należy dostrzec pewną specyfikę kuszenia. 2. Dynamika pokusy Człowiek został obdarzony niezwykłą więzią – chodzi o więź z Bogiem. Szatan również inicjuje relację z człowiekiem. Posługuje się tutaj pytaniem, które w konsekwencji prowadzi do podważenia zaufania do Boga. Poszerzony zakres zakazu w pytaniu postawionym człowiekowi: Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu? (Rdz 3, 1) tylko z pozoru jest wezwaniem do obrony relacji z Bogiem, a w istocie ma na celu zwrócić uwagę człowieka na zakaz i tym samym ukazać Boga, który przede wszystkim nie pozwala człowiekowi na wszystko. Dalsza część dialogu ujawnia ewidentne kłamstwo szatana, który ma dla człowieka własną perspektywę życia. W tym miejscu należy dostrzec słabe strony pokusy. Każda pokusa ma swoje granice. Granicę pokusy wyznacza Bóg, który choć dopuszcza szatana do działania, to jednak jak pisze św. Paweł: wiemy, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra (Rz 8, 28). 3. Ewangelia o Chrystusie i grzechu W nauczaniu o Chrystusie, który przyszedł zbawić człowieka, nie można pominąć grzechu. W Zbawicielu odnajdujemy nowe życie i jednocześnie nowe prawo. Człowiek jest grzeszny i w konsekwencji oddzielony od Boga, dlatego nie może znać ani przeżywać Bożej miłości i planu dla swojego życia. W przekazywaniu miłości Boga do człowieka nie można pominąć grzechu, jako wyraźnej przeszkody. Innymi słowy Ewangelia bez grzechu nie ma 34
PRAWO II mocy. Wielokrotnie byłem świadkiem katechez o Bożej miłości i mam świadomość, że choć lubimy słuchać o tym, że Bóg nas kocha, to jednak nie przeżywamy tej miłości, bo grzech nie pozwala jej doświadczyć. 4. Odsłonić kulisy grzechu Istnieje głęboka potrzeba, by ukazać pewien rodzaj przekazu grzechu. W Ewangelii św. Marka odnajdujemy dialog ojca z Jezusem, który ukazuje sposób, w jaki zostaje nam przekazany grzech. Ojciec ma problem z synem – obecność ducha niemego, głuchego i nieczystego (Mk 9,17-29). Ważne jest tu pojęcie czasu: syn dźwiga tego ducha od dzieciństwa. Mamy dwa rodzaje obecności złego ducha. Pierwszy rodzaj obecności jest widoczny. W takiej sytuacji reagujemy automatycznie i na ogół znacznie łatwiej jest zaradzić problemowi. Znacznie gorsza jest sytuacja, gdzie obecność złego ducha jest mniej wyraźna, mglista, gdzie nie widać zagrożenia, a przecież ono jest tak samo szkodliwe. Dotykamy w tym miejscu istoty problemu, a mianowicie spotkania z Bogiem w Chrystusie. Dopiero w świetle Ewangelii Jezusa człowiek zaczyna rozumieć swój grzech. W Nim, naszym Zbawcy, dokonuje się odkrycie na miarę nowego człowieka. Bez Boga nie poznamy swojego grzechu. 5. Bóg demaskuje grzech Charakterystyczną postacią biblijną jest król Dawid. Jego grzech opisany w Księdze Samuela, także maskowanie tegoż grzechu, to klasyczny przykład ukazujący zakłamanie człowieka, skądinąd wielkiego przez swoje czyny i znajomość Boga. Grzech Dawida zaczyna się od zaniedbania – nie poszedł na wojnę jak inni, lecz pozostał 35
KS. PAWEŁ BIERNAT w Jerozolimie (2Sm 11, 1). Kolejne etapy grzechu stanowią już tylko następstwo: pustka egzystencjalna, próba „zabicia czasu” przez sen, namiętność do kobiety zamężnej, a wreszcie maskowanie grzechu aż do zabicia swojego przyjaciela (2Sm 11, 1-27). W tym ciągu rozwoju grzechu nasz bohater nie potrafi odczytać swojego położenia, wręcz uważa, że jest w porządku. Dopiero pojawienie się Boga przez proroka Natana ujawnia złożoność sytuacji Dawida (2Sm 12, 1-10). Dawid słyszy od Natana: Pan odpuszcza ci też twój grzech – nie umrzesz, lecz dlatego, że przez ten czyn odważyłeś się wzgardzić Panem, syn, który ci się urodzi, na pewno umrze (2Sm 12,13-14). Grzech dotyka nas, a jakże często i my „karmimy” grzechami naszych bliskich. 6. Przebaczenie czy zapomnienie? Po doświadczeniu przebaczenia Dawid mówi: grzech mój jest zawsze przede mną (Ps 51, 5). W tym miejscu stawiamy istotne pytanie: czy Bogu bardziej chodzi o nasze zapomnienie grzechu, czy raczej o przebaczenie? Król Dawid odpowiada na nie jednoznacznie – chodzi o przebaczenie. Wielu współczesnych chrześcijan zabiega o zapomnienie negatywnych przeżyć, w tym grzechów. Wiele wspólnot modli się o tzw. uzdrowienie pamięci. Czy ma polegać to na całkowitym zapomnieniu swoich grzechów, czy raczej przebaczeniu, które pozwala doświadczać pokoju? Przecież na grzechu można się wiele nauczyć. Nie musimy zapominać swojego grzechu, mamy go mieć przed sobą. Ale musimy wiedzieć, że grzech ten został nam przebaczony! I to jest najważniejsze: mój 36
PRAWO II grzech jest przebaczony. To mi pozwoli spojrzeć spokojnie na mój grzech. Grzech mój jest zawsze przede mną (Ps 51,5). Bóg nie będzie leczył mojej pamięci, by mi było wygodnie, tak jak ja chcę – Bóg jednak nigdy nie poskąpi mi przebaczenia. 7. Odpowiedzialność za czyny Bóg oczekuje od nas odpowiedzialności za swoje czyny: uznaję bowiem nieprawość moją... Dawid modli się o przebaczenie grzechu, ale chce być odpowiedzialny. Szuka Bożej mądrości i uczy się ją przyjmować. Dawid pości, by przebłagać Boga, ale gdy syn jego umiera – mówi: „tak Bóg chciał, przyjmuję Jego wolę”. Bóg jest mądry, On jeden najlepiej wie, jak się zachować. Trzeba nam nauczyć się tej mądrości Dawida. 8. Nie lekceważ swojego grzechu Zatroskanie o grzesznika jest sprawą Boga. On swojego Syna wydał na śmierć krzyżową, abyśmy mieli życie. Czy to zwalnia mnie z troski i uważnego spojrzenia na swoje położenie? Nie wolno nam lekceważyć grzechu. Można i trzeba z nim chodzić – ale z przebaczonym. Ważne, by dzieci poczęły się w miłości (pokój serca, modlitwa), nie w grzechu, braku czystości – by nie były ścigane przez demony. Grzech odbiera władzę rodziców nad dzieckiem. Trzeba się modlić o wiarę, bo ona ocala. 9. Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy! Trzeba przyznać, że działanie szatana, do którego Bóg dopuszcza, jest tajemnicą. Grzech nas zawstydza i w tym kontekście możemy uwikłać się w jego sieci. Bóg jednak stawia granicę grzechowi, a jest nią krzyż. Kto uwierzy? Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu – to ostatni 37
KS. PAWEŁ BIERNAT element jaki pozostał ojcu – ocalający. Kiedyś zapytała mnie młodzież, jak Maryja patrzy na nasze grzechy. Ona, bez grzechu poczęta, niepokalana. Odpowiedziałem, że Maryja się zadziwia. Nie wiem, czy jest to dobre słowo, ale bez zadziwienia nie odnajdziemy „wspólnego języka” z samym sobą. 10. Istotne pytania a) Czy nie poddaję się dialogowi z szatanem? b) Jakie ja noszę grzechy – przebaczone czy nieprzebaczone? c) Czy mam grzech przed oczyma, czy nie zapominam o nim, czy się go wystrzegam, czy jestem czujny? d) Czy mam wiarę, która przywraca władzę nad grzechem?
38
ks. Ryszard Królicki - Leżajsk
PRAWO III Tylko Jezus Chrystus – Syn Boży, który stał się człowiekiem we wszystkim do nas podobnym oprócz grzechu, jako jedyny Pośrednik może przyjść i mieć w sobie Boże Światło i Życie, aby nam je przekazać i uczynić nas dziećmi światłości. W okolicy Skoczowa, na rozległym polu, obok bardzo niebezpiecznego zakrętu (gdzie tragicznie zginęło już wielu ludzi, a jeszcze więcej znalazło się w szpitalach), jakiś czas stała mocna metalowa konstrukcja, dźwigająca wielką tablicę. Na białym tle z daleka widoczne były słowa: Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony ty i twój dom (Dz 16, 31). Przejeżdżający tamtędy ludzie są niemal zmuszeni, aby je przeczytać, i można mieć nadzieję, że choć na chwilę o nich pomyślą. Sama tablica i jej lokalizacja zostały dobrze przemyślane – to swoiste memento dla zabieganych i wiecznie się śpieszących ludzi, którzy po drodze gubią to, co najważniejsze – życie w społeczności z Bogiem i zbawienie. Jedno nie budzi wątpliwości: jest to równie nietypowa, jak dobra forma zwiastowania Ewangelii Zbawienia. Bo przecież wszyscy jesteśmy dziećmi upadłego Adama i jako grzesznicy potrzebujemy Zbawiciela! Bardzo potrzebujemy! Wszyscy doskonale wiemy, kto jest dla nas Zbawicielem i jak dokonało się nasze zbawienie. Problem, który może rodzić się w sercu, gdy słyszymy te słowa, to kwe39
KS. RYSZARD KRÓLICKI stia osobistego doświadczenia tej zbawczej obecności Chrystusa w naszym życiu. Pojawia się więc zasadnicze pytanie: jak może dokonać się to moje spotkanie z Chrystusem, który kocha? Jest to zarazem podstawowa potrzeba serca człowieka. Jan Paweł II powiedział, że miarą serca człowieczego jest jedynie Bóg, gdyż tylko On może je wypełnić. Tutaj jest punkt wyjścia. Naszym pragnieniem jest spotkanie z Bogiem, który zbawia. Z Bogiem – Jezusem Zbawiającym możemy spotkać się ostatecznie w przestrzeni naszej wiary. Wiary konsekwentnej, pewnej, ponieważ wszelka wątpliwość w wierze, jak mówi ks. Blachnicki, jest zejściem z drogi wiary. Wiara z istoty swej łączy się z pewnością tego, w co wierzę i komu wierzę. Ten napis z Dziejów Apostolskich na tablicy koło Skoczowa jest wezwaniem do wiary, wiary w Jezusa, który zbawia. Jednak aby zrozumieć, czym jest wiara, należy sięgnąć do Pisma Świętego i przyglądnąć się ludziom, którzy spotkali się z Chrystusem, a do których On kierował słowa: twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju (Mk 5, 34). Każda z osób, które w Ewangelii usłyszały te Jezusowe słowa, przyszła do Niego z głębokim przekonaniem i ufnością, iż znajdzie u Niego rozwiązanie swojego problemu. Przyszedł niewidomy (zob. Mk 10, 46-52); kobieta prowadząca w mieście życie grzeszne (zob. Łk 7, 36-50); ojciec, którego córka chorowała i zmarła (zob. Łk 8, 4956). W Chrystusie, o którym usłyszeli albo widzieli Jego dzieła, szukają oni zbawienia, którego nigdzie indziej nie odnaleźli. Są oni w tej swojej potrzebie zupełnie bezsilni, a On jawi się im jako ostatnia ich nadzieja, dlatego wołają: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną! 40
PRAWO III (Łk 18, 38). Prosząc o cud, otrzymują i niemal zawsze słyszą: Twoja wiara cię uzdrowiła. Człowiek jest bardzo słaby. Przytoczone wcześniej fragmenty Ewangelii to podkreślają. Te wszystkie choroby, stany, grzechy ludzkie podkreślają beznadziejność sytuacji człowieka. Ewangelia wprost pokazuje, że potrzebujemy Zbawiciela i ratunku od Niego. Jest to dla nas wielka pociecha, gdyż wiemy, u Kogo szukać zbawienia! Wiara… Może w tym miejscu winniśmy zastanowić się nad potrzebą, problemem, „tragedią”, sytuacją bez wyjścia, które przyprowadzają nas do Chrystusa. Może bez tego nigdy byśmy u Jego stóp się nie pojawili. Jest to jakiś dziwny paradoks orędzia Dobrej Nowiny: Jezus przyszedł ocalić to, co zginęło (Mt 18, 11), uzdrowić to, co jest chore, wskrzesić to, co nieżywe. Nie lękajmy się swoich słabości! Zajrzyjmy do swoich serc, wyciągnijmy na wierzch to, co w nas zagubione, chore, a może już nieżywe i prześwietlmy to Bożym światłem. Nie owijajmy w bawełnę, nie starajmy się przedstawić jakoś lepiej, żeby się dobrze przed Bogiem zaprezentować. Przyjmijmy całą swoją słabość, całą nędzę w całej prawdzie. Nieistotne jest, jak wielkie mamy w tym momencie grzechy, ale istotnym jest, co z tym chcemy zrobić. Może już nam tak wygodnie z grzechem, że nie chcemy go ruszać albo już się przyzwyczailiśmy do niego? Może brak nam wiary, że coś się może zmienić, poprawić? A może brak przebaczenia? Jezus zaś pierwej, zanim zgrzeszyliśmy, wziął na siebie skutki naszych przewinień i przebaczył nam. Jego miłosierdzie jest niezgłębione! Św. Siostrze Faustynie powiedział: Pragnę zaufania od swych stworzeń, zachęcaj dusze do wielkiej ufności w niezgłębione miłosierdzie moje. Niechaj się nie lęka do mnie zbliżyć 41
KS. RYSZARD KRÓLICKI dusza słaba, grzeszna, a choćby miała więcej grzechów, niż piasku na ziemi, utonie wszystko w otchłani miłosierdzia mojego (Dz. 1059). Pozwólmy, by Jezus objął to swoją zbawczą miłością. Tylko w Nim jest nasze zbawienie! Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca, jak tylko przeze Mnie (J 14, 6). Sam Jezus mówi o sobie jako drodze, prawdzie i życiu. Naszego szczęścia, Bożego szczęścia możemy doświadczyć już tutaj na ziemi. To nie jest tak, że Jezus na nas czeka tam, na końcu naszego pielgrzymowania. On sam jest drogą. Co to znaczy? Poprzez Ewangelię i sakramenty już tu na ziemi udziela nam życia Bożego – jesteśmy umiłowanymi dziećmi Jego Ojca. A dzieje się to poprzez Ducha Świętego, który został nam dany. Jest to objawienie Bożej miłości ku nam. Ale na tym nie koniec. Droga to dążenie do jakiegoś konkretnego celu. Celem naszej drogi jest wydoskonalenie się w miłości. Jezus chce, byśmy byli podobni do Niego i takimi pozostali na wieczność. Podobieństwo to ma polegać na tym, abyśmy umieli kochać tak, jak On kocha. Stąd życie i światło Jezusowe w nas są drogą nauki kochania. Nigdy jednak nie nauczymy się miłości bez Niej samej, bez Jezusa. Dlatego też Jezus jest prawdą – On przynosi prawdę o grzechu, ale i prawdę o Bożej miłości, która nie zna granic. Dowodem tej bezgraniczności jest krzyż Chrystusa, w którym jest nasze zbawienie. Dlatego należy nam przyjąć naszą nędzę, naszą wielką biedę. Bo prawda, choćby najsmutniejsza, jest źródłem życia i triumfem Boga! A że będzie to triumf nad nami, nad naszą biedą, to powinno nas cieszyć. Nie możemy ulegać 42
PRAWO III jakiemuś zniechęceniu. Możemy mieć w życiu tysiąc razy różne upadki i niepowodzenia. Ale w tym wszystkim wiemy, kto nas ukochał. To wystarczy. Nie szukajmy pociechy i dobrego samopoczucia w nas samych, bo my mamy się cieszyć Bogiem. Mamy głosić Jezusa i Jego Miłosierdzie i gorąco w nie wierzyć. To jest oparcie się na Nim. To jest ciągła świadomość, że mam Zbawiciela. Nie jestem sam. Kiedy życie mocno doświadczy nas przez niepowodzenia, słabości, porażki, kiedy wydawać się będzie, że jesteśmy przegrani w życiu – nie będziemy przegrani! Bo my nie opieramy się na nas samych. Nawet niepotrzebne jest nam dobre samopoczucie, bo opieramy się nie na sukcesach, ale na łasce, która jest Miłością Bożą. Tego trzeba się nam uczyć, to wyznawać. Tutaj należy przytoczyć fragment listu skierowanego do wspólnot rodzinnych przez ks. Franciszka Blachnickiego, w którym wyjaśnia, na czym ma polegać właściwie relacja z Chrystusem w wierze: Chrystus ukazany jest w Nowym Testamencie przede wszystkim jako Zbawiciel pełen miłosierdzia wobec słabego i grzesznego człowieka. Od człowieka oczekuje nie tyle sukcesów w pracy nad sobą i uświęcaniu się, ile wiary i zbawczej ufności w oparciu o uznanie swojej słabości. W codziennym życiu często spotykamy się z wypaczonym, niezgodnym z Ewangelią obrazem Chrystusa. Występuje On jako Święty Bóg i Sędzia, który skrupulatnie liczy wszystkie ludzkie dobre uczynki, aby za nie wynagrodzić, oraz ludzkie uchybienia i grzechy, aby za nie ukarać. Konsekwentnie – w tym ujęciu Chrystus jest na nas zagniewany, gdy upadamy i nie wykonujemy swoich postanowień, i jest gotów do nas przyjść jako nagroda za nasze dobre uczynki, gdy stajemy się „godni” Go
43
KS. RYSZARD KRÓLICKI przyjąć. Taka koncepcja relacji do Chrystusa-Zbawiciela mało ma wspólnego z Pismem św. [...]. Problem właściwej relacji do Chrystusa–Zbawiciela odgrywa kluczową rolę. Niepowodzenia w pracy nad sobą, słabość woli, trudności ze sobą, prowadzą często do załamania się wiary i ufności, do zniechęcenia się, a nawet rozpaczy. W tej sytuacji nikt nie przychodzi z pomocą przez głoszenie radosnej nowiny o Zbawicielu, który nie przestaje nas miłować mimo naszych upadków, do którego w każdej chwili możemy powrócić, aby otrzymać odpuszczenie grzechów, który nie przyszedł, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników, i który powiedział, że nie zdrowi potrzebują lekarza, lecz chorzy i źle się mający. Dlatego po ukazaniu obrazu Jezusa Chrystusa jako Pana, który ma kierować naszym życiem, koniecznie musimy Go ukazać jako pełnego miłosierdzia Zbawiciela, który ciągle podnosi nas, gdy upadamy i wyprowadza z bezdroży, gdy błądzimy. Znamienną i istotną dla nas sprawą jest to, że Jezus stał się człowiekiem i był do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu. Więc był podobny, czyli wszystko co ludzkie, nie było Mu obce. Podobnie jak my, zmagał się i podejmował walkę. Taką figurą jest walka Jezusa na pustyni, kiedy wyprowadzony przez Ducha Świętego po chrzcie w Jordanie jest kuszony przez złego ducha. Tam bierze na siebie naszą walkę. Pustynia jest miejscem oczyszczenia, odnowienia, nawiązania przymierza miłości z Bogiem. Każdy z nas potrzebuje takiej pustyni. W mniejszym lub większym stopniu potrzebujemy samotności, aby zobaczyć w innych wymiarach naszą codzienną rzeczywistość, w której żyjemy. Chodzi o to, by znaleźć choć pół godziny w ciągu tygodnia, żeby 44
PRAWO III trochę pomedytować, poczytać, pomodlić się, skupić, przemyśleć pewne sprawy w swoim życiu. Chodzi o nawiązanie żywej relacji z Tym, który jest mocen poukładać nasze życie. Siostrze Brigitte McKenna poprzez jeden z charyzmatycznych darów, jakim została obdarzona, Pan ukazał istotę i właściwe odniesienie jej życia do Boga. Gdy próbowała poukładać swoje życie według wskazań Ewangelii w obrazie, który otrzymała od Boga, zobaczyła namiot, który był symbolem jej życia. Miał on wiele przedarć, które ona sama próbowała posklejać. Nagle zobaczyła u wejścia Jezusa, który skierował do Niej słowa: Pozwól, że Ja naprawię ten namiot. Przez to światło zrozumiała, że to nie ona ma być panem, przewodnikiem i zbawicielem swego życia, ale ma Nim być Jezus, który mocen jest wszystko uczynić. Zdała się całkowicie na ufność w Bożą Miłość i kierownictwo Jezusa. Dziś s. McKenna z radością głosi orędzie zbawienia w Chrystusie i posługuje modlitwą charyzmatyczną. Jezus daje nam Światło. On oświeca naszą codzienność przez Słowo Boże. Ale jeżeli będzie ono jak te ziarna, które padły na grunt skalisty czy między ciernie, choć przyjęte z radością w ucisku i niestałości, lecz zagłuszone przez troski doczesne i ułudę bogactwa, to nie wyda oczekiwanego owocu. Wtedy staje się Ono jałowe! Słowo musi w nas wydać pożądany owoc! A wyda go, jeżeli zostanie przyjęte z wiarą i wprowadzone w życie. Gdy Jezusa przyjmujemy w Słowie i sakramentach, a szczególnie w Eucharystii, staje się Jego życie Boże naszym życiem Bożym! Wtedy stajemy się synami światłości, tzn. świadkami!
45
KS. RYSZARD KRÓLICKI Jan Paweł II w 1979 r. podczas swej pielgrzymki do Ojczyzny, gdy spotkał się z młodzieżą przed kościołem św. Anny, powiedział: Odważcie się spojrzeć na swoje życie, w jego bliższej i dalszej perspektywie. Przyjmując za prawdę to, co św. Paweł napisał w swoim liście do Rzymian. Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Czy nie jesteśmy świadkami tych bólów? Bowiem stworzenie – pisze Paweł – z upragnieniem oczekuje objawienia się Synów Bożych. A więc oczekuje nie tylko na to, że uniwersytety i różnego typu wyższe uczelnie, a przed tym średnie, a przed tym podstawowe szkoły, przygotują inżynierów, lekarzy, prawników, filologów, historyków, humanistów, matematyków, techników, ale oczekuje na objawienie się Synów Bożych! Oczekuje od was tego objawienia! Oczekuje od was, którzy w przyszłości będziecie lekarzami, technikami, prawnikami, profesorami… Zrozumcie, że człowiek stworzony przez Boga na Jego obraz i podobieństwo, jest równocześnie wezwany w Chrystusie do tego, aby w nim, w każdym z nas objawiło się to, co jest z Boga. Aby w każdym z nas objawił się w jakiejś mierze Bóg! Pomyślcie nad tym… Więc bądźmy świadkami! Wypełnijmy wymagania Ewangelii! My, którzyśmy zostali zdobyci dla Chrystusa. Wydajmy upragnione owoce!
46
ks. Jan Smoła - Przysietnica
PRAWO IV Tylko sprawiona w nas przez Ducha Świętego wiara, jako świadomy i wolny akt naszej osoby, prowadzi do przyjęcia Chrystusa jako Zbawiciela i Pana i do zjednoczenia z Nim jako naszym Światłem i Życiem. Czwarte spośród piętnastu Praw Nowego Życia otwiera przed nami propozycję zgłębienia trzech rzeczywistości naszego życia duchowego: wiary, osobowego przyjęcia Chrystusa jako Zbawiciela i Pana oraz zjednoczenia z Nim jako Światłem i Życiem. 1. Wiara Wiara określana jest w Biblii jako poręka tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy (Hbr 11, 1). Mówiąc o wierze, musimy mieć świadomość długiego procesu, który trwa całe nasze ziemskie życie. Źródło owego procesu wiary znajduje się poza nami. 1.1 Rzeczywistość słowa ściśle związana z głosicielem i słuchaczem Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa (Rz 10, 17), przekonuje nas św. Paweł, akcentując równocześnie ogromną rolę posyłanych przez Boga głosicieli. Wspólnota Kościoła, nazywana wspólnotą wiary, od zarania swoich dziejów otaczała ogromnym szacunkiem głosicieli słowa (zob. Hbr 13, 7n), ale równocześnie starała się zrobić 47
KS. JAN SMOŁA wszystko, co możliwe, aby głoszone słowo docierało do słuchaczy. Świadczy o tym dobitnie mocno zakorzeniony w Biblii (por. Mk 7, 31-37) i praktykowany przez pierwotny Kościół w Wielką Sobotę, obrzęd „effata”– „otwórz się”. Polegał on na dotknięciu przez kapłana kciukiem uszu i ust kandydata do chrztu, co symbolicznie wyrażało konieczność łaski do tego, aby człowiek był zdolny przyjmować słowo Boże i wyznawać wiarę dla osiągnięcia zbawienia. 1.2 Przygotować serce na przyjęcie słowa Jan Paweł II w Mane nobiscum Domine wyraża pogląd, że dziś samo odczytywanie fragmentów Biblii w języku zrozumiałym nie wystarcza. Wytycza dzisiejszym chrześcijanom drogę przygotowania ludzkiego serca na przyjęcie Bożego słowa. Sługa Boży twierdzi, że początkiem owej drogi jest umiejętność pobożnego słuchania, która w konsekwencji prowadzi do podjęcia trudu medytacyjnego myślenia (por. MND 13). Idąc tą drogą, przekonamy się, że świadomie przyjęte przez człowieka słowo Boga wnika w jego serce, czyli umysł, emocje i uczucia, sferę naszych wyborów i decyzji, całą naszą duchowość. Ważne jest tutaj, abyśmy umieli znaleźć miejsce dla słowa w naszym wnętrzu. To wymaga wielu ćwiczeń duchowych, ale zawsze najskuteczniejsze są te najprostsze z nich. Znałem człowieka, który opowiadał o swoim ojcu; mówił z ogromnym przejęciem, że zawsze, kiedy wracali z kościoła, ojciec jeszcze przed obiadem zbierał wszystkie dzieci i każde z osobna pytał, jaka była Ewangelia i co ksiądz głosił na kazaniu. Mówił mi ten człowiek, że nawet wtedy, kiedy był żonaty i kiedy jego ojciec z powodu choroby i starości leżał w łóżku, trzymając w rękach przywieziony z Ameryki Ewangeliarz, daw48
PRAWO IV nym zwyczajem pytał domowników o niedzielną Ewangelię i kazanie głoszone przez kapłana. Przynajmniej w niedzielę, kiedy uczestniczymy we Mszy św., która zawiera w sobie Liturgię Słowa, powinniśmy przynieść do domu w swoim sercu ziarno słowa. 1.3 Dar i cnota wiary Wchodząc w duchową rzeczywistość naszego życia, powinniśmy nauczyć się odkrywać moment, kiedy słowo rodzi wiarę oraz rozróżniać dar i cnotę wiary. Czwarte Prawo Nowego Życia wskazuje na Ducha Świętego jako sprawcę wiary w naszym sercu. Źródłem takiego stwierdzenia jest nauka św. Pawła o darach duchowych, wśród których wymieniony jest dar wiary. Apostoł mówi wprost, że wszystko sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce (1Kor 12, 11, zob. 1Kor 12, 1-11). Użyte w tekście greckim słowo może być tłumaczone jako: sprawiać, dokonywać, przeprowadzać; wracając do rozważanego przez nas tekstu, możemy powiedzieć, że Duch Święty zajmuje się słowem, które znalazło miejsce w naszym sercu, przeprowadza cały proces rodzenia się wiary, wykonuje wszelkie działania, aby to mogło się dokonać. To On jest sprawcą owego bezcennego daru wiary, który zaczyna istnieć jako nowa rzeczywistość duchowa naszego życia. Praca, którą Duch Święty wykonuje w naszym sercu, domaga się podjęcia działań ze strony człowieka, które możemy określić jako zdobywanie cnoty wiary. Ideę trudu człowieka na polu życia duchowego pięknie wyraża św. Paweł w słowach: …raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam brak udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (Kol 1, 24). Problem polega na tym, że wielu ludzi nie jest świadomych tego, że posiadają w sobie daro49
KS. JAN SMOŁA wany im skarb wiary, co pięknie wyraża legenda o żebraku, który spędził całe swoje życie, żebrząc przy dużym kamieniu w centrum miasta. Kiedy umarł żebrak, ekipy remontujące rynek usunęły kamień i robiąc wykopy, znalazły w tym miejscu drogocenny skarb, o którym mówiono z pokolenia na pokolenie, że został gdzieś ukryty. Jednym z podstawowych zadań misji Kościoła jest budzenie świadomości daru wiary. Moment, kiedy człowiek uświadomi sobie ten drogocenny dar, całkowicie przewartościowuje jego życie oraz wymusza zmianę sposobu myślenia (metanoia) i postępowania (epistrofe); wymusza również podjęcie decyzji wkroczenia na drogę wiary, czyli drogę owocowania i mozolnego zdobywania cnoty wiary. Św. Jan Klimak (575-650) opisuje tę drogę w swoim dziele Drabina do raju, prowadząc nas przez trzy jej etapy. Pierwszym jest decyzja wejścia na drogę, która powoduje zerwanie ze światem w celu powrotu do ewangelicznego dziecięctwa. Kolejno rozpoczyna się czas duchowej walki z namiętnościami. Ciekawie przedstawia św. Jan strategię takiej walki – jej początek stanowi szczegółowe zdiagnozowanie namiętności, która dezorganizuje nasze życie, następnie wskazanie odpowiedniej dla tej namiętności terapii, a w końcu, gdy uda się nam ją wykorzenić, zasadzenie w tym miejscu właściwego ziarna, które otrzymujemy od Boga w darze. Nasz trud, podejmowany w związku ze wzrostem i rozwojem Bożego daru w nas, nazywamy cnotą. Trzeci etap drogi jest zdobywaniem doskonałości chrześcijańskiej. Droga ta każdego dnia będzie nam przypominać, że wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie (Jk 2, 17). Decyzja taka powinna być świadomym i wolnym aktem całej naszej osoby i czyni z nas ludzi wiary. Ludzie, któ50
PRAWO IV rzy nie podejmą takiej decyzji, pozostają na swojej dotychczasowej drodze, w większości jako ludzie religijni, którzy sporo energii poświęcają na tłumaczenie swojej postawy, jak chociażby nasz poeta Konstanty Ildefons Gałczyński w wierszu „Notatki z nieudanych rekolekcji paryskich”: „Ziemia i niebo przemijają, lecz słowo Moje nie przeminie”, kto to powiedział? kto powiedział? Zapomniałem. Zapomnieć snadniej. Przebacz, Panie: za duży wiatr na moją wełnę; ach, odsuń swoją straszną pełnię, powstrzymaj flukty w oceanie; toć widzisz: jestem słaby, chory, jeden z Sodomy i Gomory; toć widzisz: trędowaty, chromy, jeden z Gomory i Sodomy; pełna „problemów”, niepokoju, z zegarkiem wielka kupa gnoju. Nie mogę. Zrozum. Jestem mały urzędnik w wielkim biurze świata, a Ty byś chciał, żebym ja latał i wiarą mą przenosił skały. Nie mogę. Popatrz: to me dzieci, śliczna kanapa i dywanik, i lampa z abażurem świeci, i gwiazdka malowana na nim, gwiazdka normalna, świeci ziemsko – a Ty byś zaraz - betlejemską! Posadę przecież mam w tej firmie kłamstwa, żelaza i papieru. 51
KS. JAN SMOŁA Kiedy ją stracę, kto mnie przyjmie? Kto mi da jeść? Serafin? Cherub? A tu do wyższych pnę się grządek w mej firmie „Trwoga & Żołądek”. Lecz wiem, że jednak on się stanie, ten wielki wichr: na noc szatańską odpowie nocą mediolańską święty Augustyn w Mediolanie! A kiedy minie Twoja burza, czy przyjmiesz do Twych rajów tchórza? Inni, z biegiem czasu, przyjmują postawę obojętności religijnej, niewiary, agnostycyzmu, ateizmu. Są to ludzie, którzy pomimo swojej niechęci, a często nawet agresji, powinni być otoczeni troską Kościoła, gdyż konsekwencją ich decyzji jest wieczne potępienie, a Bóg pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni (1Tm 2, 4). Obecnie bliżej przyglądniemy się tym, którzy podjęli decyzję wejścia na drogę wiary. 2. Osobowe przyjęcie Jezusa jako Zbawiciela i Pana Czwarte Prawo Nowego Życia przekonuje nas, że wiara prowadzi do osobistego spotkania z Jezusem oraz przyjęcia Go jako Zbawiciela i Pana, co również wymaga od nas kroczenia drogą rozwagi i mądrości. 2.1 Wiara prowadzi nas do Jezusa Św. Paweł w Liście do Galatów mówi o obietnicy, która dostała się na drodze wiary w Jezusa Chrystusa tym, którzy wierzą (Ga 3, 22). Następnie w sposób bardzo obrazowy i sugestywny poucza wierzących, że do czasu przyjęcia wiary byliśmy poddani pod straż Prawa i trzy52
PRAWO IV mani w zamknięciu. Prawo, niczym niewolnik prowadzący dziecko do nauczyciela, było naszym wychowawcą, prowadzącym nas ku Chrystusowi. Teraz jednak, dzięki wierze, jesteśmy synami Bożymi – w Chrystusie Jezusie (zob. Ga 3, 21-29). Apostoł Narodów pokazuje nam zupełnie nową jakość naszego wędrowania na drodze wiary, gdzie …w Nim (Chrystusie) żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17, 28) i gdzie ciągle wpatrujemy się w Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala (Hbr 12, 2). To w konsekwencji czyni naszą wiarę – wiarą Jezusa (Ap 2, 13), której nie powinniśmy się zapierać. Warto zauważyć, że Jezus z Apokalipsy nie mówi o wierze w Niego, lecz o Jego wierze (wiary mojej się nie zaparłeś). Takie określenie występuje również w innym miejscu tej Księgi w związku z poselstwem trzeciego anioła, który obwieszcza karę wobec czcicieli Bestii, jej obrazu oraz tych, którzy noszą na sobie znamię jej imienia. W kontekście obecności Bestii i jej wyznawców okazała się wytrwałość świętych – tych, którzy strzegą przykazań Boga i wiary Jezusa (zob. Ap 14, 9-13). Słyszymy tutaj echo ewangelicznych słów Jezusa o nienawiści z powodu Jego Imienia oraz obietnicy, że kto wytrwa do końca, będzie zbawiony (zob. Mt 10, 22; 24, 13; Mk 13, 13). 2.2 Przyjęcie Jezusa Wiara wprowadza nas w tajemnicę obecności Osoby Jezusa. Można powiedzieć, że podprowadza nas do spotkania z Nim, chociaż teksty biblijne przekonują, że inicjatywa spotkania wychodzi od samego Jezusa: Oto stoję u drzwi i kołaczę. Jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną (Ap 3, 20). Zatem, aby dokonało się przyjęcie Jezusa, 53
KS. JAN SMOŁA musimy być otwarci na Jego obecność, nauczyć się przebywać z Nim, rozpoznawać znaki tej obecności. Kiedy Ewangelista Jan mówi o przyjęciu Jezusa – Słowa, stwierdza, że Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami (inne tłum. rozbiło namiot wśród nas) (J 1, 14); nawiązuje w ten sposób do wędrówki Ludu Bożego przez pustynię, gdzie znakami obecności Boga był obłok, słup ognia i Namiot Spotkania (por. Wj 13, 21nn; 24, 16; 33, 7-11). Słowa św. Jana dobitnie wskazują na ciągłą obecność Boga wśród nas. Św. Paweł dopowiada, że wiara prowadzi do zamieszkania Chrystusa w naszym sercu (zob. Ef 3, 17). Warto, rozważając ten temat, zapoznać się z opracowaniem graficznym zaczerpniętym z książeczki Cztery prawa życia duchowego, która jest znana każdemu początkującemu oazowiczowi.
54
PRAWO IV 2.3 Jezus Panem i Zbawicielem Rozważane przez nas Prawo mówi o przyjęciu Jezusa jako Pana i Zbawiciela. Pierwsi chrześcijanie byli głęboko przekonani, że Jezus jest Panem i należy Mu podporządkować swoje życie, dlatego tę prawdę można uznać za jedno z pierwszych wyznań wiary chrześcijańskiej. Słowo „Zbawiciel” pochodzi od greckiego terminu sodzo, które znaczy wyzwalać, ochraniać, ocalać, zachowywać, ratować, pomagać, leczyć. Należy wspomnieć tutaj o ważnej zasadzie naszej wiary, która mówi, że Jezus na tyle nas zbawia, na ile panuje. Po czym możemy poznać, że Jezus jest naszym Panem i Zbawicielem? Po pierwsze, Jezus kieruje naszym życiem. W początkach ruchu oazowego funkcjonowało porównanie z samochodem. Po drodze pędzi samochód, który obrazuje moje życie. Ktoś stoi na poboczu drogi i zatrzymuje go – zatrzymanie porównywano do rekolekcji ewangelizacyjnych. Kierowca, czyli ja we własnej osobie, otwieram szybkę samochodu i słyszę głos: – Jestem Jezus z Nazaretu, chciałem się zabrać z tobą w dalszą drogę. – Ależ oczywiście, Panie, jest dla Ciebie miejsce, tuż obok mnie – odpowiadam uprzejmie. – Nie zrozumiałeś mnie, drogie dziecko. Ja mogę zasiąść tylko przy kierownicy twego życia. Wtedy spora część słyszących owo pierwsze orędzie ewangelizacyjne odjeżdża z piskiem opon, niektórzy ze smutkiem, jak ów ewangeliczny młodzieniec (zob. Mk 10, 17-22).Wielu, jak przekonywali oazowi mistrzowie, decyduje się zaprosić Jezusa do kierowania swoim życiem, ale z biegiem czasu nie potrafią się pogodzić, że Jezus jedzie prosto, kiedy mody tego świata nakazują 55
KS. JAN SMOŁA skręt w lewo lub w prawo. Nie chcąc być wyrzutkami wielce oświeconego społeczeństwa, wyrzucają czasem z hukiem Jezusa ze swego życia, podążając za modami tego świata. Inni, może z ogromnym trudem, jak Szymon z Cyreny, przekonują się powoli do Jezusa i potrafią przekonać do Niego swoich bliskich (Mk 15, 21; Rz 13, 16). Rzeczywistość uznania przez nas, że Jezus jest naszym Panem i Zbawicielem poznajemy też po tym, czy jest On dla nas największą wartością. I nie chodzi tu tylko o wiarę deklaratywną, lecz tę weryfikowaną w codziennym życiu, poddawaną wielu próbom, które czasem stawiają nas wobec wyboru innych, droższych w tym momencie dla nas wartości, gdzie Jezus przegrywa i zostaje przez nas odrzucony. Trzeci wymiar tej rzeczywistości stanowi konieczność i pragnienie bycia w ciągłej łączności duchowej z Jezusem (sakramentalna Komunia św., modlitwa jako trwanie, rozmowa, więź, życie Słowem...). 3. Zjednoczenie z Jezusem jako naszym Światłem i Życiem W swoim nauczaniu Jezus wielokrotnie mówił o sobie, że jest Światłem i Życiem, że wyprowadza nas z ciemności do światła i czyni nas dziećmi światłości. 3.1 Starochrześcijański symbol światło – życie Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki przyjął starochrześcijański symbol ΦΩΣ (czyt. FOS) – światło oraz ΖΩΗ (czyt. ZOE) – życie, wpisany w znak krzyża, za istotę założonego przez siebie ruchu. Łączy je litera omega. Słowo fos jest ustawione pionowo, co oznacza otwarcie się na światło Ewangelii, które należy wcielać 56
PRAWO IV w życie – słowo zoe ma układ poziomy. W znaku tym zawarty jest postulat jedności między światłem, które otrzymujemy od Boga, a naszym życiem. Światło, otrzymane w Bożym Słowie i modlitwie, musi stawać się treścią naszego życia, nie może pozostać martwą literą – między wyznawaną wiarą a naszym codziennym życiem nie może istnieć żaden rozdźwięk.
3.2 Ideał zjednoczenia z Chrystusem jako naszym Światłem i Życiem Św. Paweł wypowiedział znamienne słowa: razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (Ga 2, 19-20). Niewielu ludzi w historii chrześcijaństwa miało odwagę wypowiedzieć takie słowa, chociaż całe rzesze wyznawców Jezusa poświadczyły je swoim życiem – i to właśnie jest w naszym ludzkim rozumieniu ideał zjednoczenia z Chrystusem jako naszym Światłem i Życiem. Umiejętność łączenia światła z życiem wprowadza nas w tajemnicę krzyża. Przypomina mi się tutaj wydarzenie z misji parafialnych w Prusieku, gdzie przez wiele dni spotykaliśmy się na słuchaniu słowa, sprawowaniu sakramentów, rozmowach duchowych i nabożeństwach misyjnych. Jedno z ostatnich nabożeństw – Pascha – związane było z wędrówką w ciemności nocy, zatrzymaniu się przy symbolu światła 57
KS. JAN SMOŁA i zabraniu go ze sobą, przejściu przez „Morze Czerwone”, aby uświadomić sobie na nowo sakrament chrztu świętego. Kiedy wracaliśmy do świątyni, mężczyźni tej parafii sprawili nam niespodziankę: na drodze postawili potężny misyjny krzyż. Wówczas jedna z animatorek podeszła do mikrofonu i dobitnie wypowiedziała: jeżeli zechcesz naprawdę iść za Chrystusem, wcześniej bądź później na drodze twojego życia pojawi się krzyż. Następnie ludzie spontanicznie podchodzili do znaku krzyża, składając pocałunek wyrażający ich miłość do Chrystusa. Dla chrześcijan krzyż nie jest znakiem hańby i cierpiętnictwa, lecz znakiem codziennie podejmowanej walki duchowej, w czasie której można przegrać wiele potyczek, ale w ostatecznym wymiarze walka ta jest walką zwycięską. 3.3 Światło oświecające nasze życiowe drogi Światło oświecające nasze życiowe drogi musi być w nas. Zasadę tę pięknie ilustruje jedna z pobożnych opowieści: Pewien człowiek skarżył się swojemu kierownikowi duchowemu: „Jak to wytłumaczyć? Kiedy słucham twoich słów, ogarnia mnie miłość Boża i zapał do dobrego życia. Ale kiedy tylko wrócę do domu, zaraz zapominam o twoich naukach i wszystko pozostaje tak, jak było przedtem. Mistrz odpowiedział: „Bo najważniejsze jest to, skąd ty czerpiesz swoje światło. Jeśli idziesz przez las w nocy, lampa twego współtowarzysza oświeca drogę dla ciebie, ale kiedy się rozstajecie, ty pozostajesz w ciemności, bo brak ci światła w swym sercu. Staraj się w taki sposób słuchać moich nauk, żeby zapaliła się od nich ta lampa, którą Najwyższy umieścił w twoim wnętrzu”. Kiedyś ochrzczonym dawano do rąk lampki z wypisanymi słowami: Niech Chrystus będzie poniesiony. Dziś taką lampę powinien otrzymać każdy uczestnik rekolekcji ewangelizacyjnych. 58
PRAWO IV W początkach posługi kapłańskiej Bóg postawił na mojej drodze niezwykłych ludzi, którzy uznawali Jezusa za swojego Pana i Zbawiciela oraz pragnęli do tej prawdy przekonać innych. To ich pragnienie rodziło konieczność organizowania trzydniowych rekolekcji ewangelizacyjnych, które rozpoczynały się w piątek wieczorem, a kończyły w niedzielę w godzinach popołudniowych. W czasie Mszy św. na zakończenie rekolekcji, tuż po homilii, uczestnicy wychodzili przed ołtarz i wobec całej wspólnoty, głośno zapraszali Jezusa do swojego życia. Były to zazwyczaj bardzo wzruszające chwile, które mocno wyryły się w moim sercu. Najmocniej jednak przeżyłem moment, gdy Jezusa do swojego życia zapraszał młody chłopak i nie dokonało się to w czasie rekolekcji, lecz kilka godzin po ich zakończeniu. W niedzielę wieczorem usłyszałem dzwonek do mojego mieszkania. Otworzywszy drzwi, zobaczyłem grupę młodych ludzi ze łzami w oczach, najbardziej widocznymi u Antoniego. Jego siostra oznajmiła, że od przyjazdu z rekolekcji jej brat ciągle płacze, że nie miał odwagi, tak jak inni, wyjść, aby powierzyć swoje życie Jezusowi, chociaż w głębi duszy bardzo tego pragnął. Zgromadziliśmy się w salce katechetycznej, gdzie w każdą sobotę odbywały się spotkania modlitewne młodzieży i katecheza formacyjna. Zaczęliśmy się modlić. W czasie modlitwy Antoni oddawał życie Jezusowi, z ogromną wiarą, ze łzami w oczach, w niezwykłym skupieniu. Później byłem świadkiem spontanicznej radości i uwielbienia Jezusa, a w następnych tygodniach i miesiącach – trudu wzrastania duchowego, różnego rodzaju zawirowań, rozwoju Nowego Życia. Zawsze dziękuję Bogu za tych ludzi, z którymi dane mi było dzielić trud Pielgrzyma.
59
60
ks. Stanisław Jamrozek - Przemyśl
PRAWO V Nowe życie jest życiem kierowanym przez Chrystusa. Chrystus wtedy kieruje naszym życiem, kiedy idziemy za Jego światłem, czyli postępujemy według Niego, dążąc stale do harmonii światła i życia w nas. Światło to dochodzi do nas przez rozum, sumienie, Pismo Święte i naukę Kościoła. Poznajemy je należycie w Duchu Świętym, który też daje nam moc do postępowania według Niego. Kolejne prawo jest jasną wykładnią drogi, jaką idzie ten, który przyjął Jezusa jako Pana i Zbawiciela. To jest fundament prawdziwego życia i duchowego wzrostu. Ważne jest osobiste doświadczenie mocy Pana, który dotknął nas w pewnym momencie swoją łaską, pozwolił zakosztować swej miłującej obecności, która nas przemieniła i uczyniła nowymi ludźmi. Takie doświadczenie stało się kiedyś udziałem Marka Kotańskiego, założyciela Monaru, który – jak sam zaznaczył – nie podchodził zbyt poważnie do spraw wiary i do osoby samego Jezusa. Całe jego życie odmieniło się w dzień Bożego Ciała, kiedy procesja z Najświętszym Sakramentem przechodziła koło jego domu. Wychylił się z ciekawości z okna, aby spojrzeć, jak ubrały się dziewczynki sypiące kwiaty, aby zobaczyć może coś nowego z elementu polskiego folkloru. W spojrzeniu na Najświętszy Sakrament doświadczył przedziwnej tajemnicy, spotkał się osobiście z Jezusem. Od tej pory jego życie stało się o wiele głębsze i bogate,
61
KS. STANISŁAW JAMROZEK zrozumiał jak ważna jest wiara w uzdrawianiu człowieka uzależnionego. To jego doświadczenie jest równocześnie i naszym, uświadamia tajemnicę miłości Boga, który pierwszy wychodzi do mnie, objawia swoją bliskość i dobroć, dotyka swoim światłem, które coraz mocniej zaczyna we mnie świecić. Taki moment, który odmienia całe życie człowieka, mistrzowie życia duchowego nazywają „drugim nawróceniem”. Dzięki temu, człowiek przewartościowuje całe swoje postępowanie, zmienia diametralnie swój punkt widzenia, zaczyna iść w stronę prawdziwego światła. Najpierw zaczyna pokonywać swoje grzechy, walczy z wadami i niedoskonałościami i dzięki temu otwiera swe serce dla Pana, który zajmuje coraz więcej miejsca w jego duszy. Im więcej miejsca dajemy Jezusowi, tym większa będzie też harmonia miedzy duchem i ciałem. Przyjrzyjmy się teraz dokładniej, w jaki sposób światło Chrystusa dociera do naszego serca i coraz mocniej zaczyna je rozświetlać. 1. Rola rozumu w przyjmowaniu światła Człowiek został obdarzony przez Boga zdolnością odkrywania Jego obecności poznawania Go poprzez rozum. Święty Paweł nazywa wprost głupimi ludzi, którzy nie chcą przyjąć prawdy o objawiającym się Bogu. Z przekonaniem podkreśla, że wiekuista Jego potęga oraz bóstwo stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła (Rz 1, 20). Dla Apostoła Narodów umysł ludzki potrafi odczytywać wielkość Boga i znaki Jego obecności. Warunkiem jest odsunięcie od siebie bezbożności i nieprawości (zob. Rz 1, 18).
62
PRAWO V Pełnia światła Bożego przyszła na ziemię wraz z Jezusem Chrystusem, a Bóg objawił się w niespotykany dotąd sposób, bo w ludzkim ciele. Odrzucony przez swoich, zostaje rozpoznany przez tych, którzy poddali swój rozum światłu z góry – ludziom duchowym. Tajemnica ta jest natomiast zakryta przed ludźmi zmysłowymi, dla których nie do przyjęcia było objawienie się pełni światła w osobie Jezusa. Św. Paweł pisze, że dla nas jest to dar, bo intelekt ludzki został oświecony światłem z wysoka: Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha. Duch zaś przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego (1Kor 2, 10). Bez daru Ducha rozum ludzki nie byłby w stanie pojąć tak wielkiej tajemnicy. Nieustannie trzeba nam się modlić o światło dla naszego rozumu, bo tylko wtedy będziemy mogli coraz głębiej poznawać samego Jezusa i całe nasze życie oprzeć na Nim. Jest taka bardzo piękna modlitwa w Liście do Efezjan: Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości zakorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa (Ef 3, 17-19). Otwarcie na Ducha i modlitwa wiary czyni rozum podatnym na przyjęcie Bożych tajemnic i kroczenie za Jezusem. 2. Światłe sumienie Poprzez sumienie światło Chrystusowe dociera do nas. Sobór Watykański II, a za nim Jan Paweł II w Encyklice „Veritatis splendor” stwierdza, że sumienie to sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu rozbrzmiewa (nr 55). Ono odczytuje prawo moralne, zapisane w sercu każdego człowieka: jest prawo, którego człowiek sam sobie nie nakła63
KS. STANISŁAW JAMROZEK da, lecz któremu winien być posłuszny. Jeśli nie jest posłuszny, wtedy rodzą się tzw. „wyrzuty sumienia”. Jeśli mam świadomość, że w sanktuarium mojego sumienia przebywam z Bogiem, to odkryję również, że to On właśnie mówi mi, co jest dobre, a co złe. Od Niego będę otrzymywał światło, które pozwoli mi ocenić w sposób właściwy konkretne sytuacje życiowe, nazwać je jako dobre lub złe. Potrafię rzeczy nazywać po imieniu i ustrzegę się duchowego daltonizmu. Ja jestem światłością świata (J 8, 12) – mówi o sobie Chrystus. Jeśli pozwolimy Mu oświecać drogi naszego życia, to On sprawi, że będziemy mogli odróżnić dobro od zła. Jego słowo będzie punktem odniesienia dla naszego sumienia i będzie je oświecać. Wsparci łaską Bożą, potrafimy potem pójść za dobrem, które poznaliśmy razem z Chrystusem. Dlatego chrześcijańskie sumienie musi być oświecane światłem „z góry”, wtedy nie pobłądzi. Im większa przyjaźń z Jezusem, tym więcej będzie w nas prawdy. Dzięki temu unikniemy także grzechów i będziemy mogli postępować w łasce uświęcającej. Sumienie musi być pielęgnowane przez Jezusa Chrystusa. Inaczej sumienie stanie się „szerokim”, czyli takim, w którym to, co nazywaliśmy złem, teraz wcale takim się nie wydaje. Przeciwieństwem z kolei jest tzw. sumienie wąskie, które prowadzi do skrupulanctwa: ono wszędzie dostrzega grzech, prowadzi do potępiania samego siebie i nieustannych udręk duszy. Chrystus chroni nas przed tymi wypaczeniami, bo pozwala właściwie oceniać dobro i zło. Wyrzuty sumienia to sygnał, że w moim postępowaniu coś nie funkcjonuje. Nie mogę tych sygnałów lekceważyć, gdyż doprowadzą do przyzwyczajenia się do grze64
PRAWO V chu. Aby tego uniknąć, moje serce muszę oddać pod kierownictwo Jezusa. Tylko wtedy sumienie będzie właściwie uformowane. 3. Światło słowa Bożego i zasłuchanie w naukę Kościoła W Dziejach Apostolskich jest fragment, w którym św. Paweł żegna się z przełożonymi gminy w Efezie i wypowiada ciekawe słowa: A teraz polecam was Bogu i słowu Jego łaski, władnemu zbudować i dać dziedzictwo ze wszystkimi świętymi (Dz 20, 32). Jest to tak zwany „testament duszpasterski” Apostoła. Zrobił on już wszystko, co mógł dla swych słuchaczy i nie pozostaje mu nic innego, jak powierzyć ich Bogu. Sam Bóg zatroszczy się o nich. Paweł oddaje ich Panu i jest to jednocześnie modlitwa za nich wszystkich, błogosławieństwo przez które powierza ich Bożej opiece. Zamiast powierzyć im słowo, ich powierza słowu. Bo ono ma moc zbudować szczęście wieczne. Starsi, prezbiterzy winni pamiętać, że są wspierani łaską nadprzyrodzoną, którą niesie w sobie słowo Boże. Ono jest „słowem łaski”. Wyrażenie „słowo łaski” jest praktycznie identyczne z „Ewangelią łaski” (zob. Dz 20, 24) i oznacza przesłanie chrześcijańskie. Jest obwieszczeniem łaski, którą Bóg daje ludziom, zbawienia ofiarowanego im. Słowo Boże w sobie zawiera Bożą łaskę. Dlatego powierzając starszych „słowu łaski”, Paweł powierza ich łasce Bożej. Słowo Ewangelii jest objawieniem i narzędziem łaski i przyjmuje znaczenie osobowe. Bóg „posyła” słowo tak, jak posyła się jakieś przesłanie (Dz 10, 36; 13, 26).
65
KS. STANISŁAW JAMROZEK Słowo Pana się rozszerza: słowo Boże rozszerzało się, wzrastała też bardzo liczba uczniów (Dz 6, 7); słowo Pańskie rozszerzało się i rosło (Dz 12, 24). Podobnie jak w życiu Jezusa: Dziecię zaś rosło i nabierało mocy (Łk 2, 40; por. Łk 2, 52). Słowo, którego ewangelizatorzy są sługami, kieruje się własnym życiem: objawia się jako coś samodzielnego, oddzielonego od Boga, który je posyła. Św. Jan przypisze później słowu pełną osobowość: Słowo stało się ciałem (J 1, 14a). Słowo jest zarazem Bogiem, kiedy objawia się ludziom. Bóg zsyła swoje słowo, które niesie Jego łaskę i mówi o dziele zbawienia. Słowo Boże jest przemożne (przepotężne). Dla św. Pawła słowo Boże jest dlatego takie, bo jest boskie. Dlatego to słowo może zbudować i dać dziedzictwo ze wszystkimi świętymi (Dz 20, 32). W jego listach widać to przekonanie: Bo ja nie wstydzę się Ewangelii, jest bowiem ona mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego, najpierw dla Żyda, potem dla Greka (Rz 1, 16). Na innym miejscu: Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia (1Kor 1, 18). To słowo prowadzi do zbawienia: Od lat bowiem niemowlęcych znasz Pisma święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie (2Tm 3, 14-15). To słowo Boże jest pełne Jego mocy, energii: ...gdy przyjęliście słowo Boże, usłyszane od nas, przyjęliście je nie jako słowo ludzkie, ale - jak jest naprawdę - jako słowo Boga, który działa w was wierzących (1Tes 2, 13).
66
PRAWO V Słowo zmienia wewnętrznie słuchaczy dzięki działaniu Ducha Świętego: nasze głoszenie Ewangelii wśród was nie dokonało się przez samo tylko słowo, lecz przez moc i przez Ducha Świętego (1Tes 1, 5). Słowo samo w sobie ma wewnętrzną siłę: Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca (Hbr 4, 12). Trzeba się go jednak trzymać (zob. Flp 2, 16). Już w Starym Testamencie prorok Izajasz mówił o tej mocy słowa Pana: Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa (Iz 55, 10-11). Słowo Boże jest posłańcem: Na ziemię zsyła swoje orędzie, mknie chyżo Jego słowo (Ps 147, 15). Mocą słowa zostało również wszystko stworzone: Przez słowo Pana powstały niebiosa (Ps 33, 6), to słowo uzdrawia: Posłał swe słowo, aby ich uleczyć (Ps 107, 20). Słowo zbawia tych, którzy uwierzą (zob. Rz 1, 16; 1Kor 1, 18; 15, 2; Ef 1, 13; 1Tes 2, 16) i jest światłem na drodze pielgrzymowania: Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce (Ps 119, 105). Św. Paweł jest świadom ogromnej mocy słowa, dlatego temu słowu powierza starszych, prezbiterów z Efezu. Kto jest wierny słowu, nie musi obawiać się niczego. Słowo Boże ma moc budować tych, którzy je przyjęli, ale i tych, którzy nie należą jeszcze do Kościoła. W tekstach św. Pawła, Apostoł mówi o budowaniu: 67
KS. STANISŁAW JAMROZEK a) wspólnoty: Poczytywałem sobie za punkt honoru głosić Ewangelię jedynie tam, gdzie imię Chrystusa było jeszcze nie znane, by nie budować na fundamencie położonym przez kogo innego (Rz 15, 20; por. 1Kor 3, 11). b) jednostki: Dlatego zachęcajcie się wzajemnie i budujcie jedni drugich, jak to zresztą czynicie (1Tes 5, 11). Dokonuje się to budowanie przez upominanie niekarnych, pocieszanie małodusznych, przygarnianie słabych, nie odpłacanie złem za zło, czynienie dobrze wszystkim (por. 1Tes 5, 14-15). Również charyzmaty mają służyć budowaniu innych. Wierni troszczyć się powinni o to, co umacnia braci, bo nie wszystko buduje (1Kor 10, 23). Dlatego św. Paweł stara się przypodobać wszystkim pod każdym względem nie szukając własnej korzyści, lecz dobra wielu, aby byli zbawieni (1Kor 10, 33). Zatem tym, co buduje, jest to, co może przysłużyć się zbawieniu innych. Żeby dać to bliźniemu, trzeba zapomnieć o sobie i koniecznie dzielić się miłością: miłość zaś buduje (1Kor 8,1). Przeciwieństwem jest egoizm, a buduje dobra mowa. Niech nie wychodzi z waszych ust żadna mowa szkodliwa, lecz tylko budująca, zależnie od potrzeby, by wyświadczała dobro słuchającym (Ef 4, 29). Dla Świętego Pawła słowo Boże jest niezwykle ważne: Ty natomiast trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci zawierzono, bo wiesz, od kogo się nauczyłeś. Od lat bowiem niemowlęcych znasz Pisma święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie. Wszelkie Pismo od Boga natchnione jest i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości – aby czło-
68
PRAWO V wiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu (2Tm 3, 14-17). Św. Paweł mówi najpierw, że Biblia jest księgą natchnioną, bo jest inspirowana przez Ducha Świętego. Jest ono pełne Bożego oddechu, życia, tchu, inspiracji. Jest to żywy tekst, bo Bóg jest żywy i przemawia do człowieka. Mówi językiem pełnym miłości. Dlatego Biblia jest listem Boga, gdzie mogę odkryć jego niezgłębioną miłość i zatroskanie o moje życie i moje sprawy. Św. Paweł uczył się tej miłości Bożej od swojej matki i babki, uczył się szacunku do księgi natchnionej – jako księgi mądrości. Zasłuchanie w słowo prowadzi do wiary. Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa (Rz 10, 17). Wynika stąd, że całe Pismo trzeba odczytywać chrystologicznie. Hugo od św. Wiktora mówi: Całe Pismo jest jedną Księgą i tą Księgą jest Chrystus (Arka Noego, II, 8). Zatem całe pismo prowadzi do Jezusa, zapowiada Go i obwieszcza jako Zbawiciela. Bóg przemawiał do ludzi, ale ostatecznie przemówił do nas przez Syna (Hbr 1, 2) W Starym Testamencie zapowiadał nadejście Mesjasza i odnowienie Przymierza. W swoim Synu, który stał się Ciałem, wypełnia swoje obietnice w sposób przekraczający ludzkie oczekiwania. Stary i Nowy Testament mówi o miłości Boga do człowieka. W Chrystusie Jezusie teksty Starego Testamentu nabierają pełnego znaczenia, dlatego nieznajomość Pisma jest nieznajomością Chrystusa (św. Hieronim). Kto chce żyć w Chrystusie, musi z niezwykłą uwagą słuchać słów wszystkich ksiąg bez wyjątku!
69
KS. STANISŁAW JAMROZEK 4. Duch Święty wyjaśnia nam Pisma Św. Paweł jest przekonany, że to Duch Święty sprawił, że stał się on sługą Nowego Przymierza, takimi też sługami czyni uczniów Chrystusa: Powszechnie o was wiadomo, żeście listem Chrystusowym dzięki naszemu posługiwaniu, listem napisanym nie atramentem, lecz Duchem Boga żywego; nie na kamiennych tablicach, lecz na żywych tablicach serc. A dzięki Chrystusowi taką ufność w Bogu pokładamy. Nie żebyśmy uważali, że jesteśmy w stanie pomyśleć coś sami z siebie, lecz [wiemy, że] ta możność nasza jest z Boga. On też sprawił, żeśmy mogli stać się sługami Nowego Przymierza, przymierza nie litery, lecz Ducha; litera bowiem zabija, Duch zaś ożywia (2Kor 3, 3-6). 5. Kościół domem słowa Bożego W Kościele Słowo Boże jest głoszone i wyjaśniane. Ten Kościół jest domem Boga żywego, filarem i podporą prawdy (1Tm 3, 15). Razem z Kościołem przechodzimy pewne etapy spotkania ze słowem Pana: Głoszenie – katecheza – celebracja liturgiczna – studium teologii – medytacja indywidualna lub wspólnotowa. Tak czyni Kościół, ale chce, abyśmy my sami doświadczali mocy słowa. Jak to się dokonuje? Czytać – słuchać – medytować – smakować – kochać – celebrować słowo. To jest droga do przejścia, wtedy Bóg osobiście nawiedza nasze serca! Rozważając z Kościołem słowo, unikniemy błędnej interpretacji ludzkiego tylko traktowania Ewangelii. Św. Paweł pisze dalej do Tymoteusza: To wszystko przypominaj, dając świadectwo w obliczu Boga, byś nie walczył o same słowa, bo to się na nic nie przyda, [wyjdzie tylko] na zgubę słuchaczy. Dołóż starania, byś sam stanął 70
PRAWO V przed Bogiem jako godny uznania pracownik, który nie przynosi wstydu, trzymając się prostej linii prawdy. Unikaj zaś światowej gadaniny (2Tm 2, 14-16). Trzeba dalej przekazywać słowo, gdyż ono jest pożyteczne do nauczania, przekonywania, do poprawiania, kształcenia w sprawiedliwości: co usłyszałeś ode mnie za pośrednictwem wielu świadków, przekaż zasługującym na wiarę ludziom, którzy też będą zdolni nauczać i innych (2Tm 2, 2). Piąte prawo Nowego Życia jest bardzo bogate w treści. Warto się nad nimi pochylać, aby w całej pełni pójść za Chrystusem Panem. Jego słowo będzie oświecać kroki naszego życia i prowadzić do zbawienia.
71
72
Tomasz Szepieniec * - Kraków 1
PRAWO VI Nowe Życie karmi się Słowem Bożym i przez to trwa i wzrasta. Karmić się Słowem Bożym znaczy: opierać wyłącznie na nim pewność swej wiary, o ile ono coś obiecuje i kształtować podług niego swoje życie i postępowanie, o ile ono czegoś się domaga. 1. Wstęp Odkrywając kolejne aspekty VI Prawa Nowego Życia coraz bardziej zdawałem sobie sprawę z tego, jak bardzo głęboki i szeroki jest to tekst. Nie da się go w pełni wytłumaczyć bez częstego odwoływania się do Biblii i nauki Kościoła. Dopiero takie umocowanie może nas przekonać, że proces duchowy, opisany w zwarty sposób przez Sługę Bożego ks. Franciszka Blachnickiego, należy podjąć. Warto więc wejść w te rozważania, aby przekonać się, jak ważne jest karmienie Nowego Życia Słowem Bożym. Pod koniec katechezy zamieszczono pewne wskazówki, jak to robić praktycznie w ramach formacji. W kolejnych prawach ks. Franciszek Blachnicki pokazuje nam poszczególne aspekty funkcjonowania Nowego Życia. Znaczenie danego procesu duchowego możemy odkrywać przez analogie do życia fizycznego. Przedmiotem tej katechezy jest odżywianie się Nowego Człowieka – proces, jak wiemy, niezwykle istotny. W aspekcie fizjologicz* W przygotowaniu katechezy pomagał również zespół w składzie: Joanna Szepieniec, Aleksandra Mazur, Magdalena i Bartosz Sabikowie, Ewa i Sebastian Cybulscy, Barbara Wyskiel.
73
TOMASZ SZEPIENIEC nym pokarm ma dwie funkcje: podtrzymuje życie i buduje organizm. W Nowym Życiu, czyli w życiu chrześcijańskim, pokarmem jest Słowo Boga. Funkcje Słowa jako pokarmu opisane są w Biblii: żywe jest słowo Boże i skuteczne (Hbr 4, 12) oraz: A teraz polecam was Bogu i słowu Jego łaski, władnemu zbudować i dać dziedzictwo ze wszystkimi świętymi (Dz 20, 32; por. 1Tes 2, 13, zob. Sobór Watykański II, Konstytucja Dei Verbum, nr 21). Warto już na początku wyjaśnić, że pod terminem Słowo Boże rozumiemy nie tylko Pismo Święte, które jest spisanym objawieniem Boga, lecz również: a) Tradycję Kościoła, b) słowa, które Bóg kieruje bezpośrednio do serca człowieka, c) Jezusa Chrystusa – Słowo, które stało się ciałem (zob. J 1, 1n). 2. Słowo Boże jest pokarmem Nowego Człowieka Warto sobie uświadomić, że w czasach, kiedy wiedza o metabolizmie człowieka nie była jeszcze znana, uważano, że to, co człowiek spożywa, staje się jego częścią. W tym właśnie kontekście rozumiana jest Eucharystia: Słowo Boga – Jezus, przyjmowany przez nas jako chleb, ma przemieniać nas w siebie. Zwróćmy uwagę, że w prawach Nowego Życia ks. Blachnicki nie wspomina o Eucharystii wprost. Należy jednak pamiętać, że Tradycja Kościoła rozumie Eucharystię jako pokarm. Jedność Eucharystii i Słowa wyrażona jest również w liturgii, gdzie stół Słowa i stół Eucharystii uzupełniają się. Tę samą jedność widać w poniższym tekście: Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi cię prowadził Pan, Bóg twój, przez 74
PRAWO VI te czterdzieści lat na pustyni [...]. Utrapił cię, dał ci odczuć głód, żywił cię manną, której nie znałeś ani ty, ani twoi przodkowie, bo chciał ci dać poznać, że nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana (Pwt 8, 2-3). Potwierdza to sam Jezus, który w odpowiedzi na pokusę szatana na pustyni, aby przemienił kamienie w chleb i tak zaspokoił swój głód mówi: Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych (Mt 4, 4). Jak tłumaczy ten tekst Benedykt XVI w książce „Jezus z Nazaretu”: Jezus uznaje prymat słuchania nad potrzebami cielesnymi. Nie oznacza to, że zaspokajanie potrzeb cielesnych jest nieważne czy niepotrzebne. Jezus przecież sam nakarmił ludzi rozmnażając chleb. Uczynił to jednak dla tych, którzy wyszli za Nim na pustkowie, aby Go słuchać (nie pamiętali oni o zabezpieczeniu swoich podstawowych potrzeb, m.in. nie wzięli nic do zjedzenia). I my powinniśmy nadać słuchaniu Słowa Bożego wysoki priorytet. Rozumiał to św. Grzegorz Wielki, który domagał się wierności w czytaniu Biblii od swego (świeckiego!) przyjaciela pisząc do niego: ...otrzymałeś od Najświętszej Trójcy dar rozumu, dobra, miłosierdzia i miłości, a mimo to pozwalasz się ciągle zwyciężać przez świeckie spory i zajęty nieustannymi wyjściami, zaniedbujesz codzienne czytanie słów swego Odkupiciela („List do Teodora, osobistego lekarza cesarza”). Tym, którzy słuchają Słowa Boga, On sam błogosławi: Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw. Nakłońcie uszu i przyjdźcie do Mnie, posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie (Iz 55, 2b-3a) oraz: Starajcie się naprzód o króle-
75
TOMASZ SZEPIENIEC stwo <Boga> i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane (Mt 6, 33). Dlaczego czytanie Pisma Świętego jest tak ważne? Czyż nie miłość i jej czyny są najważniejsze? Pełną, niezwykle ważną dla naszych rozważań odpowiedź na te pytania dał kard. C.M. Martini: Skuteczność Słowa, przyjętego z wiarą, przejawia się w miłości. Słowo jest ziarnem, wiara jest ziemią przyjmującą ziarno, miłość jest owocem, który wyrasta z ziarna. Chcemy wzrastać w miłości? Poszerzmy korzenie wiary otwierając się na słuchanie Słowa. Na próżno oczekujemy większej miłości we wspólnocie, jeśli brak jest wzrostu w wierze, i na próżno oczekujemy głębszej wiary, jeśli brak jest gorliwego słuchania Słowa. Proces: Słowo–wiara–miłość stanowi organiczną rzeczywistość całego duszpasterstwa. Niestety, ten proces jest często nieznany, przeskakuje się go, tak jakbyśmy potrafili rozbudzić miłość przez zwykłe zachęty, bez zakorzenienia ich w głębokiej wierze, a także jakbyśmy mogli rozwinąć wiarę bez rozlania na człowieka skarbów Słowa Bożego. […] Jesteście powołani do pogłębienia tego fundamentalnego nauczania Soboru, który na początku stawia Słowo, po nim jako odpowiedź wiarę, a na końcu jako owoc – miłość. Potwierdzenie tej ekonomii duszpasterstwa znajdujemy we fragmencie Dziejów Apostolskich w rozdz. 6, 1-7 [...]. W dzisiejszych czasach powiedzielibyśmy: «Zorganizujmy lepiej akcję miłosierdzia, ponieważ w rozdziale dóbr pojawiła się niesprawiedliwość». Apostołowie jednak, właśnie dlatego, że źle funkcjonowało dzieło miłosierdzia, postanawiają poświęcić się posłudze Słowa i modlitwie, a innym powierzają zadania związane z akcją miłosierdzia. Bez zakorzenienia w Słowie nie ma owocu
76
PRAWO VI miłości (kard. C. M. Martini, Kościół, który słucha – rozważanie o Konstytucji dogmatycznej «Dei Verbum»). Wspomniany przez kard. Martiniego cykl: Słowo– Wiara–Miłość, widać również w omawianym prawie Nowego Życia. Dlatego w dalszej części katechezy przyjrzymy się dokładniej, co ks. Blachnicki odkrył w tym kontekście. 3. Karmić się Słowem znaczy: opierać wyłącznie na nim pewność swej wiary, o ile ono coś obiecuje Zadaniem Słowa jest budzenie wiary w człowieku. Jednocześnie wiara jest odpowiedzią człowieka na to Słowo. Kard. Martini pokazuje różnorodność postaw wiary w odpowiedzi na Słowo: Człowiek słucha, otrzymuje, przyjmuje, jest posłuszny, pozwala się oświecić, pociągnąć, pozwala dodać sobie odwagi, dać się pocieszyć, umocnić, potrafi entuzjazmować się Słowem4. Owe postawy mogą być związane z różnymi aspektami życia duchowego: a) odkrywaniem prawdziwego obrazu Boga, gdy np. dostrzegamy w Biblii jak bardzo Bóg zabiega o człowieka, b) rozeznawaniem naszych przeżyć, m.in. kiedy potrafimy zobaczyć napomnienie lub wyjaśnienie naszej sytuacji w Słowie, c) odkrywaniem samej Biblii, kiedy odkrywamy jak precyzyjna i spójna jest ta księga. Ksiądz Blachnicki stawia przed nami jeszcze coś więcej – obietnicę. Wiara zyskuje więc wymiar osobisty. Bóg kieruje obietnicę do konkretnego człowieka. To jest osobista Dobra Nowina, którą przynosi Jezus i którą jest On sam – nasz Mistrz i Brat – Bóg. Zrozumienie i przyjęcie obietnic Dobrej Nowiny daje radość i pozwala żyć 77
TOMASZ SZEPIENIEC w prawdziwym i głębokim pokoju, a nie takim jak świat daje (zob. J 14, 27). Te obietnice to m.in.: a) gwarancja zbawienia, gdyż nic nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu Naszym (Rz 8, 39, zob. Rz 8, 35-39); zbawienie jest dane nam jak darmowa polisa na życie, która jest ważna, chyba że sami z niej zrezygnujemy, b) pewność, że jeżeli postępujemy zgodnie z wolą Bożą, to zarówno dla nas, jak i dla ludzi z naszego otoczenia, będzie to dobre; oznacza to, że nie musimy wybierać pomiędzy szczęściem swoim, bliskich nam osób, a wypełnieniem woli Boga. Naszą pewność wiary ks. Blachnicki zaleca opierać wyłącznie o szeroko pojęte Słowo (patrz: wstęp). Chodzi o to, abyśmy wyzbywali się tego, co tylko pozornie jest chrześcijańskie, a więc nie pochodzi od Słowa. W miarę jak wiara dojrzewa, powinniśmy uwalniać się od „mitów”, czyli od poglądów i uproszczeń (nawet tych pobożnych), na których wychowaliśmy się i które ukształtowały nasz obraz Boga. Ważne jest dochodzenie do sedna chrześcijaństwa i odkrywanie prawdziwego oblicza Boga oraz Jego zamiarów wobec nas. Z drugiej strony niebezpieczeństwem jest negowanie znanych już dróg i „dochodzenie do wszystkiego samemu”. Taka postawa jest głęboko naiwna. W Internecie można znaleźć wprowadzenie do Biblii, które pozornie jest oparte na tym założeniu: „jestem uczciwym człowiekiem, studiowałem Biblię i oto na czym polega prawdziwe chrześcijaństwo według niej”. W rzeczywistości jest sponsorowanym projektem negacji podstawowych prawd wiary katolickiej (możesz dostać te książkę za darmo, w kilkunastu wersjach językowych). 78
PRAWO VI Trzeba bardzo uważać czytając komentarze do Biblii w sieci! Właściwe postępowanie polega na przebiciu się przez slogany i powierzchowność za pomocą wszystkich dostępnych metod: nauki Kościoła, Biblii (patrz KO 9), pism świętych, a także własnych i innych doświadczeń wiary itp. Nie odkrywszy prawdziwego oblicza Boga nie możemy bowiem głosić prawdziwej nauki. Zwraca na to uwagę Benedykt XVI: Tylko ten, kto przede wszystkim słucha Słowa Bożego, może stać się później jego głosicielem. […] Nie ma on bowiem nauczać swej własnej mądrości, lecz mądrości Bożej, która światu często wydaje się głupstwem (por. 1Kor 1, 23) (Przemówienie do uczestników kongresu z okazji 40. rocznicy ogłoszenia soborowej Konstytucji Dei Verbum, 16. 09. 2005 r.). 4. Karmić się Słowem Bożym znaczy: kształtować według niego swoje życie i postępowanie, o ile ono czegoś się domaga Z wiary wynika konkretny czyn miłości. W życiu fizjologicznym celem jedzenia jest zdobycie energii potrzebnej do podjęcia działania. W życiu duchowym energią jest wiara, a działaniem – uczynki miłości. Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? – pyta św. Jakub i zaraz odpowiada: wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie (Jk 2, 14.17, zob. Jk 2, 14-26). Apostoł Jakub, wspominając czyny Abrahama potwierdzające gotowość złożenia ofiary ze swojego syna, mówi, że wiara współdziała z jego [Abrahama] uczynkami i przez uczynki stała się doskonała. Zatem wiara i uczynki miłości ożywiają się wzajemnie, podtrzymując życie duchowe. 79
TOMASZ SZEPIENIEC Czym są owe uczynki miłości? W pierwszej kolejności są to wszystkie czyny, które Kościół zebrał jako „uczynki miłosierne co do ciała” - 1. Głodnych nakarmić; 2. Spragnionych napoić; 3. Nagich przyodziać; 4. Podróżnych w dom przyjąć; 5. Więźniów pocieszać; 6. Chorych nawiedzać; 7. Umarłych pogrzebać - oraz „uczynki miłosierne co do duszy” - 1. Grzeszących upominać; 2. Nieumiejętnych pouczać; 3. Wątpiącym dobrze radzić, 4. Strapionych pocieszać; 5. Krzywdy cierpliwie znosić; 6. Urazy chętnie darować; 7. Modlić się za żywych i umarłych. Lista ta powinna stać się podstawą weryfikacji, czy czegoś w tej materii nie zaniedbujemy. Natomiast Jezus przez swoje Słowo prowadzi nas dalej. W Ewangelii św. Jana, zaraz po rozmowie z Samarytanką, jest opisana następująca rozmowa z uczniami (jedna z wielu w Ewangelii św. Jana, w której rozmówcy Jezusa kompletnie Go nie rozumieją): Prosili go uczniowie: „Rabbi, jedz!”. On im rzekł: „Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie”. Mówili więc uczniowie między sobą: „Czyż mu kto przyniósł coś do zjedzenia?” A Jezus, który „nasycił się” rozmową z Samarytanką, odpowiedział: Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który mnie posłał i wykonać Jego dzieło (J 4, 31.34). Także w naszym życiu Bóg domaga się konkretnych czynów zgodnych z Jego wolą, które pomagają budować „Jego dzieło”. Niezwykle ważne jest, żeby realizować dokładnie to, czego chce od nas Bóg w danej sytuacji. Jezus tłumaczy to uczniom w kolejnych wersach cytowanego wcześniej tekstu: jeden sieje, a drugi zbiera. Ja was wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie natrudzili. Inni się natrudzili, a w ich trud wyście weszli (J 4, 37n). Ponieważ dzieło Boże wymaga wielu robotników, potrzebna jest 80
PRAWO VI koordynacja prac między nimi. Dlatego tak ważne jest, żeby być w odpowiednim miejscu i czasie na wezwanie Boże, aby odegrać swoją rolę w procesie zaplanowanym przez Boga. Podobne sytuacje wielokrotnie powtarzają się w Ewangeliach: znaleźli wszystko, tak jak im powiedział (Mk 14, 16). Widoczne jest to w procesie ewangelizacji (warto wrócić lub zapoznać się z katechezą o ewangelizacji indywidualnej – zob. http://formacja.lap.pl/krakow/ doku.php/materialy), kiedy to Duch Święty prowadzi ewangelizatora do osoby gotowej, tj. wcześniej przygotowanej na to spotkanie. Takiego typu doświadczenia są znakiem, że współdziałanie zgodne z planem Bożym jest możliwe także obecnie wśród nas. Pięknie o tej Bożej koordynacji pisze Izajasz: Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje – nad waszymi drogami i myśli moje – nad myślami waszymi. […] tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa (Iz 55, 9.11). To Słowo powoduje, że spotykamy się na drogach Bożych. Myśli Boże, choć nieznane dla nas, realizują się – nie dzięki jakiejś magii, ale dzięki posłuszeństwu konkretnych ludzi usłyszanemu Słowu. Niesamowite jest to, że Jezus, jako człowiek, również poddawał się kierownictwu Boga poprzez słuchanie. Mówi nam o tym Izajasz: Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie. Pan Bóg otworzył Mi ucho, a Ja się nie oparłem ani się cofnąłem. Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym Mi brodę (Iz 50, 4-9a).
81
TOMASZ SZEPIENIEC 5. Sposoby karmienia się Słowem Bożym Po przeanalizowaniu procesu Słowo–wiara–miłość należy zastanowić się nad praktycznymi sposobami karmienia się Słowem, zwłaszcza w kontekście poznawania Pisma Świętego. Cytowany wcześniej kard. Martini, tak pisze: Pismo Święte nie jest tylko autentycznym zapisem Słowa: raczej zawiera Słowo, także ono jest objawiającym Słowem, aktualnym objawieniem, w mocy Ducha, który je natchnął i który sprawia, że jest ono głoszone w Kościele. W dokumentach ostatniego Soboru znajdziemy następujące słowa: Święty Sobór usilnie i gorąco zachęca wszystkich wiernych […], by przez częste czytanie Pisma Świętego nabywali „wzniosłego poznania Jezusa Chrystusa” (Flp 3, 8) (zob. DV 25). Musimy też zdawać sobie sprawę, że: Kościół zawsze czcił Pisma Boże, podobnie jak samo Ciało Pańskie (DV 21). Działania Jezusa w kontekście rozumienia Pisma przez uczniów były dwutorowe. Z jednej strony oświecił ich, aby rozumieli Pisma (Łk 24, 45), z drugiej zaś wykładał im (Łk 24, 27). Zatem ważne jest, abyśmy nie zaniedbali wymienionych poniżej praktyk: a) zapraszania Ducha Świętego do naszej lektury – nie chodzi tylko o modlitwę przed samym czytaniem (co też jest ważne), ale o naszą otwartą postawę na przyjęcie pouczenia i odkrywania prawdy; trzeba także prosić Ducha Świętego, żebyśmy mogli odkryć Biblię jako ważny i stały element naszego życia; b) sięgania do komentarzy w celu pogłębiania zrozumienia, mimo że może się nam wydawać, że nie potrzebujemy żadnych materiałów, aby zrozumieć Pismo Święte. Niektórzy uważają także, że lepiej jest mieć bezpośredni kontakt z Pismem Świętym, niż czytać „coś, co jest tylko 82
PRAWO VI jego odbiciem”. Ten atrakcyjny logicznie pogląd jest dużym uproszczeniem. Można to porównać do sytuacji, w której zamiast tej katechezy czytamy tylko treść szóstego prawa Nowego Życia ks. Blachnickiego. Zawiera ono przecież te same elementy, o których traktuje katecheza. Nie każdy jednak po przeczytaniu teksu prawa od razu odkryje jego głębsze znaczenie. Aby do niego dojść, trzeba skorzystać z pracy biblistów, komentatorów oraz osób, które odkrywając znaczenie w wymienionych źródłach, starają się przekazać je w katechezie. Potrzebę szukania wyjaśnienia tekstu zapisanego w Biblii bardzo czytelnie widać w opowiadaniu o Filipie i dworzaninie (Dz 8, 25-40): Czy rozumiesz co czytasz? – pyta Filip. Jakże mogę rozumieć, jeśli mi nikt nie wyjaśni? Innozento Gargano komentując ten fragment pisze, że wszyscy potrzebujemy takiej posługi, jaką wobec dworzanina spełnił Filip. Nazywa się ona „manuductio”, czyli posługa kogoś, kto weźmie za rękę i wychodząc od interpretacji konkretnego człowieka lub od niezrozumienia tekstu, pomoże stopniowo prześledzić i zrozumieć go, a także wniknąć w jego sens (zob. Lectio Divina, cz. 13 do Dziejów Apostolskich 2). Bez odpowiedniego komentarza pominiemy wiele bardzo istotnych znaczeń, które bez znajomości kontekstu sprzed 2000 lat nie są czytelne. To wszystko nie oznacza jednak, że nie mamy samodzielnie czytać Biblii. Jak najbardziej powinniśmy brać tę Księgę i czytać. Najlepiej często i systematycznie. Niektórym pomoże ustalenie konkretnego czasu na tę praktykę, innym – położenie Biblii tak, aby była „pod ręką”. Ważne jest także wybranie odpowiednich fragmentów.
83
TOMASZ SZEPIENIEC Warto w tym skorzystać z doświadczeń innych ludzi (poniższe pochodzą z grupy dzielenia, której jestem członkiem): a) lektura codziennych czytań liturgicznych – taki sposób czytania Słowa daje szczególną jedność z Kościołem, który w danym dniu pochyla się nad konkretnym Słowem; wielu chrześcijan daje też świadectwo temu, że Słowo to okazuje się zaskakująco trafne i pomocne w konkretnym dniu; sigla codziennych czytań dostępne są w wielu katolickich kalendarzach, jak również w Internecie (liturgię słowa można zasubskrybować podając adres e-mail na stronie http://mateusz.pl); pomocne są także agendy biblijne i ewangeliarze, które oprócz Słowa zawierają komentarze do czytań (polecam szczególnie tym, którzy czują zniechęcenie trudnością Biblii); b) czytanie w całości konkretnych ksiąg – daje nam to możliwość zobaczenia znanych fragmentów i zdań w ich oryginalnym kontekście, doświadczenia całości przekazu i odkrycia głównych wątków danych ksiąg. Niektórzy proponują też metodę „na chybił trafił” i należy przyznać, że w ten sposób (jak możemy usłyszeć w wielu świadectwach) Bóg także działa. Trzeba jednak zaznaczyć, że to przede wszystkim w sercu człowieka Bóg pokazuje konkretny fragment Pisma Świętego i tłumaczy go w rzeczywistości życia tego człowieka. Znajomość Biblii daje Panu Bogu taką możliwość. Dlatego m.in. tak ważne jest w naszej formacji, aby katechezę, która jest komentarzem do Słowa Bożego, „nosić w sercu”, a nie tylko czytać. „Noszenie” słowa sprawia, że łatwiej jest go „przełożyć na język naszego życia” – właściwie odbywa się to samoczynnie, jeżeli Słowo jest obecne w nas, podczas gdy my przeżywamy dany dzień. Benedykt XVI 84
PRAWO VI pisze, że święci, poprzez swój szczególny charyzmat pójścia za wskazanym im przez Boga Słowem zwanym „Słowem Życia”, tłumaczą swoim życiem zawartą w nim myśl. Mając wybrany fragment musimy znać jeszcze sposób studiowania go. Oczywiście każdy powinien wypracować sobie swoją indywidualną metodę, jednak gdy chodzi o metodę bardziej ogólną, to niezastąpioną wskazówką co do pracy z Pismem Świętym, polecaną zarówno przez Jana Pawła II, jak i Benedykta XVI, jest metoda Lectio Divina, czyli czytanie duchowe. W jednym z wystąpień Benedykt XVI powiedział: Chciałbym przede wszystkim przypomnieć i polecić prastarą tradycję Lectio divina: częste czytanie Pisma Świętego połączone z modlitwą staje się wewnętrzną rozmową, kiedy to czytając, słuchamy Boga, który przemawia, a modląc się, odpowiadamy Mu ufnym otwarciem swych serc (por. także DV 25). Ponieważ jest to metoda niezwykle stara i „dostojna”, wielu uważa ją za zbyt „świątobliwą”, by ją praktykować. Należy się wyzbywać tych oporów i uczyć się jej zasad. Celowo jednak w tej katechezie nie podano nawet streszczenia zasad tej metody – niech każdy poczuje się zaproszony do przeczytania oddzielnego wprowadzenia do niej (zob. I. Gargano, Lectio Divina, cz. 1 – wprowadzenie). 6. Zakończenie Na zakończenie chciałbym podzielić się pewną refleksją, która wypowiedziana na spotkaniu małej grupy, z czasem dojrzała we mnie. Otóż, w zasadach naszej formacji brakuje uwypuklenia bezpośredniego kontaktu ze Słowem Bożym. Oczywiście Słowo to jest mocno obecne 85
TOMASZ SZEPIENIEC w tej formacji, ponieważ katechezy są realizacją wspomnianego wcześniej manoductio. Zasadami formacji są praktyki, które odkryliśmy i chcemy stosować. Wydaje się zatem słuszne, abyśmy dołączyli do nich czytanie Biblii. Ponieważ każdy element wymaga nazwania, proponuję, aby nazwać tę praktykę Lectio. Słowo to oznacza zwykłe czytanie, a jednocześnie jest składnikiem nazwy polecanego sposobu czytania duchowego. Tak więc zacznijmy wymagać od siebie czytania, z nadzieją, że ta praktyka zaowocuje zażyłością z Pismem Świętym (zob. I. Gargano, Lectio Divina, cz. 1 – wprowadzenie, s. 53-54), a z czasem przeradzać się będzie w czytanie duchowe. Nie potrzeba określać odgórnie częstotliwości, czasu trwania, czy sposobów wyboru czytań. Natomiast wyznacznikiem owocu tej praktyki niech będą życzenia św. Pawła: Słowo Chrystusa niech w was mieszka w całym swym bogactwie! (Kol 3, 16).
86
ks. Jan Smoła – Przysietnica oprac. graf. dr Grażyna Holly
PRAWO VII Chrystus kieruje naszym życiem przez Ducha Świętego, którego nam daje i który jest w nas źródłem wody żywej. Musimy się poddać kierownictwu Ducha Świętego, a nie polegać na własnych siłach i wtedy będziemy prowadzili życie w Duchu albo życie w pełni Ducha Świętego. Życie w Duchu albo życie w pełni Ducha Świętego jest jednym z wymiarów owego Nowego Życia, otrzymanego na chrzcie świętym (por. Rz 6, 3-6), które rozwija się w nas, wzrasta bądź obumiera. Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki, tworząc Oazy Nowego Życia, opisał w poszczególnych Prawach cały proces rozwoju i wzrostu oraz różne wymiary Nowego Życia w nas. Prawa mówią nam również o tych, którzy pracują, troszczą się, czuwają, aby to Życie rozwijało się w każdym ochrzczonym. Nowe Życie to bardzo skomplikowany proces, który można porównać do życia fizycznego człowieka, począwszy od poczęcia, poprzez narodziny, dzieciństwo, młodość, wiek dojrzały i starość. Potwierdzają to Ojcowie Kościoła, a zwłaszcza przywołany w jednej z katechez środowych przez Benedykta XVI, św. Jan Klimak, który wyraził tę prawdę w następujących słowach: Niech wszyscy nowo narodzeni w Chrystusie (por. 1Kor 3, 1) rozpoczynają od tych rzeczy, biorąc przykład z tych, którzy się świeżo narodzili fizycznie. Poznanie całego procesu rozwoju Nowego Życia w nas i wszystkich rządzących nim mechanizmów nie jest możliwe bez pomocy Boga, która jest udzielana 87
KS. JAN SMOŁA w darze określanym przez teologię jako łaska Boża lub charyzmat. W proces wzrostu Nowego Życia zaangażowany jest świat duchowy (duchy czyste, Matka Boża, święci), ale też domaga się on udziału odpowiednio przygotowanych mistrzów życia duchowego, zarówno spośród duchownych, jak i wiernych świeckich. 1. Człowiek cysterna czy człowiek źródło – droga od człowieka religijnego do człowieka wiary Trzeba na samym początku jasno stwierdzić, że jeżeli chcemy prowadzić życie w Duchu albo życie w pełni Ducha Świętego, nie możemy polegać tylko na własnych siłach, idąc drogą samozbawienia. 1.1 Obraz proroka Jeremiasza Dobitnie wyraził to prorok Jeremiasz: …podwójne zło popełnił mój naród; opuścili mnie – źródło żywej wody, żeby wykopać sobie cysterny, cysterny popękane, które nie utrzymują wody (Jr 2, 13). Piękny prorocki obraz ukazuje nie tylko fakt apostazji, czyli odejścia ludzi od Boga, ale cały trud budowania cystern, które w dodatku są popękane. W Palestynie w porze deszczowej zbierano wodę do kamiennych cystern, które zazwyczaj znajdowały się pod budynkami. Stojąc tam dłuższy czas, stawała się cuchnąca. Jeżeli cysterna była popękana, woda przeciekała szczelinami, a na dnie pokazywał się błotnisty osad. Ironia Jeremiaszowego obrazu polegała na tym, że, mając dostęp do źródła wody żywej, które w Biblii jest symbolem Boga Żywego (zob. Ps 36, 10; Iz 12, 1-3, Jr 17, 13), ludzie woleli korzystać z cuchnącej wody, znajdującej się w wybudowanych cysternach. Słowo Boże stawia nas wobec wyboru jednej z dwu filozofii życia, symbolizowanych przez źródło i cysternę. Człowiek źródło żyje w pełni 88
PRAWO VII Ducha Świętego, koncentruje swoje życie na Bogu, z jego wnętrza wypływają strumienie wody żywej. Człowiek cysterna polega na własnych siłach, koncentruje się na sobie. W swoim życiu oddaje się gromadzeniu różnych dóbr, również religijnych i zabezpieczaniu się na przyszłość. Potrafi być niezmiernie aktywny, ciągle zapracowany, poszukujący nowych rozwiązań, także w dziedzinie religijnej, ale pod warunkiem, że blask chwały będzie opromieniał jego osobę, że ktoś dostrzeże i doceni jego trud. Tekst ten zasługuje na uwagę, gdyż podobnych słów używa Jezus, kiedy w najbardziej uroczystym dniu Święta Namiotów naucza o człowieku źródle, człowieku wiary, z którego wnętrza płyną strumienie wody żywej (por. J 7, 37-39). Wcześniejsze wersety siódmego rozdziału Ewangelii wg św. Jana malują przed nami obraz człowieka cysterny, człowieka religijnego, często bardzo gorliwego, który nie znajduje uznania w oczach Jezusa.
89
KS. JAN SMOŁA 1.2 Konfrontacja Jezusa na gruncie Kościoła Zbliża się właśnie żydowskie Święto Namiotów (por. Kpł 23, 33-43; Lb 29, 12-39; Pwt 16, 13-16; Za 14, 16-19) i bracia (kuzyni) Jezusa (zob. Mt 12, 46-49; 13, 55-57; Mk 6, 3-4; Ga 1, 19, 1Kor 9, 5) wybierają się do Jerozolimy. Widząc opieszałość Jezusa, przynaglają Go: Wyjdź stąd i idź do Judei, opuść wreszcie to spokojne miejsce, dokonaj tam cudu jak poprzednim razem, przekonaj do siebie ludzi, wyjdź z ukrycia, objaw siebie, okaż się światu (zob. J 7, 2-4). Jezus jednak nie daje się przekonać, nie przyjmuje ich argumentów, nie idzie z nimi na święto, pozostaje w Galilei. Dlaczego tak się dzieje? Jezus stosuje zasadę, że zanim powierzy komuś drogocenną perłę, musi przekonać się, czy dana osoba jest jej godna, czy będzie miała świadomość skarbu, jaki otrzymała w darze (zob. Mt 7, 6). Kuzyni Jezusa są Mu bardzo bliscy, gdyż łączą ich więzy krwi. Zdaje się również, że są bardzo religijni, ofiarni i stanowczy, i zależy im na Jezusie. On jakby nie potwierdza ich religijności, a w pewnym momencie poddaje ją konfrontacji, czyli porównaniu, zestawieniu, właściwemu naświetleniu. Konfrontacja ta ma dla nas ogromne znaczenie, gdyż przez chrzest święty każdy z nas stał się przybranym dzieckiem Boga, a w konsekwencji bratem i siostrą Jezusa. Nasz Pan pokazuje bliskim sobie ludziom, pragnącym razem z Nim świętować, trzy dziedziny życia, gdzie czyha na nich niebezpieczeństwo i zagraża pokusa ukrycia się za parawanem religijności. Ewangelia wg św. Jana odkrywa przed wspólnotami Kościoła brak umiejętności rozpoznania godziny Jezusa, owego czasu kairos, czyli czasu Bożego działania: Dla Mnie stosowny czas jeszcze nie nadszedł, ale dla was – 90
PRAWO VII zawsze jest do rozporządzenia (inne tłumaczenia: Czas mój jeszcze nie nadszedł, lecz dla was zawsze jest właściwa pora; dla was pora zawsze jest odpowiednia…). Wy idźcie na święto; Ja jeszcze nie idę na to święto, bo mój czas jeszcze się nie wypełnił (J 7, 6.8). Jezus chce nauczyć swoich najbliższych patrzenia na otaczającą ich rzeczywistość Jego oczyma, myślenia o niej tak, jak myśli Bóg, wyczuwania Jego obecności i właściwego czasu działania. Następny teren, gdzie czyhają na nas niebezpieczeństwa, to kompromis ze światem: Was świat nie może nienawidzić, ale Mnie nienawidzi, bo Ja o nim świadczę, że złe są jego uczynki (J 7, 7). Jezus nie wyrzuca swoim bliskim, że znajdują się w nich, w ich życiu, otoczeniu pierwiastki tego świata: zmysłowość, cielesność, namiętność, popędliwość i pożądliwość. Zarzuca im kompromis ze złem, zaprzestanie walki, przymykanie oczu i pozwalanie, aby zło mogło się zakorzeniać, panoszyć, godzenie się na ciągle trwający rozejm, stan tzw. „świętego spokoju” – dlatego nie ma takiej możliwości, aby świat ich nienawidził. Zaraz jednak wskazuje na siebie, mówiąc, że jest wrogiem dla świata, bo świadczy, że złe są jego uczynki. Najcięższy jednak zarzut w stosunku do najbliższych, to brak wiary w Jezusa: ...nawet Jego bracia nie wierzyli w Niego (J 7, 5). Stwierdzenie braku wiary pochodzi od Ewangelisty, gdyż Jezus wprost nie czyni im takiego zarzutu. Bardzo poprawne – od strony ludzkiej – argumenty teologiczne i religijne w czasie rozmowy braci z Nim nie przekonują Go, a w ostateczności zostają odrzucone. Świadczy to, że wiara jest bardzo delikatną materią i konfrontacja w tej dziedzinie wymaga czasu, rozwagi i delikatności, ale jest koniecznością.
91
KS. JAN SMOŁA
1.3 Konfrontacja Jezusa z krążącymi o Nim opiniami i systemami religijnymi Siódmy rozdział Ewangelii wg św. Jana pełen jest różnych opinii o Jezusie: pozytywnych, negatywnych, obojętnych, prawdziwych i fałszywych. Mówiono wtedy o Nim wiele, tak jak dziś, mówiono różnie, czasem w podnieceniu, innym razem próbowano Go zastraszyć śmiercią. Określano Jezusa jako dobrego, odważnego, bardzo dynamicznego człowieka, który przemawiał tak, jak nikt nie przemawiał i czynił zapierające dech w piersiach znaki i cuda. Byli też tacy, którzy twierdzili, że jest zwodzicielem tłumów, nieukiem, a nawet opętanym przez złego ducha. Ciekawe jest to, że Jezus dokonuje konfrontacji każdej opinii, w prosty sposób odpiera zarzuty, nawet te dotyczące uzdrowienia chromego, które dokonało się w czasie świąt: Dokonałem tylko jednego czynu, a wszyscy jesteście zdziwieni. Oto Mojżesz dał wam obrzezanie – ale nie pochodzi ono od Mojżesza, lecz od przodków – i wy w szabat obrzezujecie człowieka. Jeżeli człowiek może przyjmować obrzezanie nawet w szabat, aby nie przekroczono Prawa Mojżeszowego, to dlaczego złościcie się na Mnie, że w szabat uzdrowi92
PRAWO VII łem całego człowieka? Nie sądźcie z zewnętrznych pozorów, lecz wydajcie wyrok sprawiedliwy (J 7, 21-24). Na uwagę zasługuje również fakt, że nikt nie podjął polemiki z krzywdzącymi Jezusa opiniami, gdyż przywódcom udało się zaprowadzić terror strachu i ludzie mówili tylko pokątnie – nikt nie odważył się jawnie wyrazić swego zdania o Nim. Był tylko jeden człowiek, który stanął w obronie Jezusa – Nikodem. Przyszedł kiedyś do Pana nocą i usłyszał naukę o narodzeniu z wody i z Ducha, która stała się rzeczywistością jego życia. Może to było przyczyną, że kiedy wszyscy ze strachu milczeli, on opowiedział się po stronie Mistrza (zob. J 3, 1-21). Jezus przestrzega wierzących, że przyjdą takie czasy, kiedy tylko kamienie wołać będą (Łk 19, 40), gdy zamilkną jego uczniowie. Kiedy ostatnio stanąłem w obronie Jezusa i Jego Ewangelii? Jezus przeprowadza również konfrontację systemów religijnych. Czasem słyszymy o systemie kanalizacyjnym, systemie CO, systemie energetycznym, ostatnio informatycznym. Są to z ogromnym trudem, często przy zaangażowaniu pokaźnych środków i ludzkiego geniuszu budowane udogodnienia, ułatwienia, aby ludzkość mogła szybciej i bezpiecznie osiągać swoje cele. W tym znaczeniu można mówić o pewnych systemach religijnych, których celem jest udogodnienie człowiekowi spotkania z Bogiem. Może się jednak tak stać, że to, co miało służyć Bogu, staje się przeszkodą w spotkaniu z Nim. Jezus dokonuje konfrontacji z trzema systemami religijnymi. Pierwszym jest system zbudowany przez stronnictwo religijne faryzeuszów, niezwykle gorliwych wyznawców swojej religii, składający się z drobiazgowych zasad, mnóstwa obrzędów, ceremonii, nabożeństw, rytów. Tak byli 93
KS. JAN SMOŁA dumni ze swojego systemu i przywiązani do niego, że kochali go bardziej niż Boga, któremu miał służyć. Jezusa nienawidzili za to, że nie przestrzegał ustanowionych przez nich drobiazgowych reguł, a często wytykał im ich bezsens. Przeciwieństwem był system skonstruowany przez stronnictwo saduceuszów, którzy należeli do dobrze wykształconych elit, pochodzili z wpływowych, wysoko postawionych, dobrze sytuowanych rodzin. Wszystko podporządkowywali jednemu celowi – zdobyciu władzy i jak największych wpływów. Zupełnie nie przestrzegali zasad systemu religijnego gorliwych faryzeuszów, gdyż byli ludźmi w sporej części niewierzącymi bądź obojętnymi, chociaż z chęcią przyjmowali wysokie stanowiska religijne. Uczestniczyli w uroczystościach religijnych, jeżeli to miało pomóc zdobyciu większej władzy. Kolaborowali z cesarstwem rzymskim, które patriotyczni faryzeusze uważali za największego wroga. Nie wierzyli w życie po śmierci ani w aniołów i duchy (zob. Mk 12, 18, Dz 23, 8), co jest konsekwencją niewiary w przyjście Mesjasza i Zmartwychwstanie, gdyż ich królestwo znajdowało się na ziemi, a zapowiadany w Biblii Mesjasz zagrażał ich interesom. Trzecim był swoisty system religijny tłumu, który charakteryzował się zmiennością postaw, nikłą wiedzą i bardzo powierzchownym, nacechowanym emocjami traktowaniem spraw religii. Aby go zrozumieć, wystarczy zaobserwować tłumy gromadzące się w czasie największych świąt w Polsce (Rezurekcja, Boże Narodzenie, Boże Ciało, Peregrynacja Kopii Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, Pielgrzymki Ojca Świętego), a potem zaledwie garstkę wiernych w czasie codziennych nabożeństw. 94
PRAWO VII Dzisiejszy świat potrzebuje ludzi źródeł, którzy są w stanie przemienić współczesne pustynie ludzkich udręk w życiodajne oazy.
2. Jezus daje nam Ducha Świętego Wnikliwy obserwator życia duchowego w dzisiejszych czasach bez trudu zauważy, że wiedza sporej części ochrzczonych o Bogu jest znikoma, a są z pewnością i tacy, którzy mogą powtórzyć słowa: Nawet nie słyszeliśmy, że istnieje Duch Święty (Dz 19, 2). A wiedza jest początkiem drogi prowadzącej nas na tereny duchowości, relacji z Osobami Trójcy Przenajświętszej, słuchania, co mówi Duch do Kościołów (Ap 2, 7). Ktoś może powiedzieć: No, dobrze, to cała prawda o mnie; nie tylko nie mam świadomości Nowego Życia w sobie, nic nie wiem o jego wzroście, ale nigdy nawet nie rozmawiałem sam na sam z Duchem Świętym, a o poddaniu się Jego kierownictwu szkoda nawet mówić. Co zatem powinienem uczynić w tej sytuacji? Słowo Boże wielokrotnie wskazuje na Jezusa, który daje nam Ducha Świętego, zaś Ewangelista Jan w szczegółach opisuje owo duchowe doświadczenie: W ostatnim 95
KS. JAN SMOŁA zaś, najbardziej uroczystym dniu święta, Jezus, stojąc, zawołał donośnym głosem: «Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza». A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego; Duch bowiem jeszcze nie był <dany>, ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony (J 7, 37-39). Widzimy zatem, że jest to również proces składający się z poszczególnych etapów: 1) ludzkie pragnienie Początek tej drogi odnajdziemy w pragnieniach cielesnych, psychicznych i duchowych człowieka. Domagają się one zaspokojenia i jakiekolwiek zaniedbania w tej dziedzinie powodują powolne obumieranie osoby ludzkiej (np. brak pokarmu, napoju, miłości, akceptacji, poczucia bezpieczeństwa, uznania). Różnorodne potrzeby ludzkie można sprowadzić do prastarej biblijnej potrzeby posiadania życia w pełni, ze wszystkimi możliwościami jego rozwoju. Człowiek zatem z natury będzie dążył do tego, aby ją zaspokoić. Dla nas, chrześcijan, najważniejszym spośród pragnień powinna być tęsknota za Bogiem, co pięknie wyraził św. Augustyn: Stworzyłeś nas, Panie dla siebie i niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie (Wyznania, 1, 1). Biblia poucza nas, że człowiek musi być panem swoich pragnień (por. Rdz 4, 7), czuwać nad nimi, nie pozwolić, aby wymknęły się spod kontroli. Ewagriusz z Pontu wyraża tę ideę za pomocą obrazu pasterza, dzień i noc strzegącego swego stada. Brak czujności określa „snem” albo „drzemaniem”. Św. Bazyli głębokie nawrócenie nazywa „ocknięciem się jakby z głębokiego snu”. Jeżeli pra96
PRAWO VII gnienia wymykają się kontroli człowieka, nie podlegają przyjętym prawom życia, deprawują się i zaczynają panować, wówczas stają się pożądliwościami. Osoba ulegająca pożądliwości, nie odkryje w sobie pragnienia Jezusa; dlatego, jeśli chcemy doświadczyć Ducha Świętego, którego daje nam Jezus, powinniśmy rozpocząć pracę, mającą na celu zintegrowanie naszej osobowości. Jej podstawą jest harmonia między sferą cielesną, psychiczną i duchową, rodząca się z panowania nad pożądliwościami i popędliwościami oraz właściwego zaspokojenia swoich pragnień. Tutaj ogromną rolę odgrywa posługa ojca duchownego, kierownika, mistrza, który umiejętnie wprowadzi nas w bardzo bogaty, aczkolwiek skomplikowany świat życia duchowego. 2) wiara Doświadczenie obdarzania nas Duchem Świętym wymaga wiary. Uważnie studiując Prawa Nowego Życia, zobaczymy, że rzeczywistość naszej wiary, rozpatrywana w różnych wymiarach, stoi w centrum problemów życia chrześcijańskiego. Jest ona tak ważna, gdyż, jak nas poucza Pismo św., Chrystus może przez wiarę zamieszkać w naszym sercu (zob. Ef 3, 17); jest ona poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy (…), bez wiary zaś nie można podobać się Bogu (Hbr 11, 1.6). Biblia, opisując rzeczywistość naszej wiary, wskazuje na takie elementy, jak: brak wiary (zob. Mk 4, 40; 16, 14), słabość w wierze, chwiejność wiary i inne postawy, które stoją na przeszkodzie w osobowym spotkaniu z Jezusem, pragnącym dać nam Ducha Świętego. Ojcowie Kościoła zwracają uwagę na płyciznę, zewnętrzność czy udawanie w dziedzinie wyznawanej wiary. Pięknie wyraża to jeden z najwięk97
KS. JAN SMOŁA szych mistrzów życia wewnętrznego, św. Grzegorz z Nyssy, który najgłębiej wnikał w tajniki duszy ludzkiej oraz, w sposób niemal doskonały, potrafił opisać drogę człowieka do Boga. W liście do swojego przyjaciela, Ammoniusza, przytacza następujący przykład: Był w Aleksandrii kuglarz, który wyćwiczył małpę do tego stopnia, że wykonywała bardzo zgrabnie ruchy taneczne w takt muzyki. Nakładał więc na nią ubiór tancerza, stawiał pośród prawdziwych tancerzy i owa małpa, poruszając się w takt muzyki, wydawała się być jednym z nich. Cały teatr był zdumiony nowością oraz niezwykłością sztuczki i przyglądał się widowisku pełen podziwu. Znalazł się jednak jeden kpiarz, który żartem swoim pokazał wszystkim, że owa małpa była jednak tylko małpą. Otóż dokładnie w momencie, kiedy wszyscy krzyczeli z podziwu, klaszcząc w rytm muzyki i ruchów małpy, rzucił on przed nią na scenę garść suszonych owoców tak uwielbianych przez te zwierzęta. Zobaczywszy migdały rozsypane przed sobą, małpa nie wahała się ani chwili, zapomniała natychmiast o tańcu, o aplauzie, o ubraniu i swoich ozdobach, rzuciła się na rozsypane owoce i zaczęła zbierać je łapami. Ponieważ zaś maska zamykała jej pysk, zdarła ją z siebie, rozrywając pazurami. I tak zamiast podziwu rozległy się śmiechy i drwiny. Z przytoczonej powiastki św. Grzegorz wyciąga następujący wniosek: Tak samo jak małpie nie wystarczy maska, by zmienić ją w człowieka, tak i ci, którzy nie wyrażają poprzez wiarę swojej prawdziwej natury, przy pierwszej sposobności okazują się kimś innym, niż na to wskazuje imię, jakie noszą. Aby na nowo odzyskać utraconą wiarę, twierdzi św. Grzegorz, należy wstąpić na drogę wewnętrznej przemiany, gdzie dokonuje się odtworzenie w nas pierwotnego obrazu Boga 98
PRAWO VII (zob. Rdz 1, 27). Nasz przewodnik opisuje dokładnie poszczególne etapy tej drogi i radzi, w jaki sposób możemy je pokonać. W pokorze przyznaje, że nie on jest odkrywcą tej drogi, lecz Jezus Chrystus, który ją dla nas otworzył i sam pierwszy po niej przeszedł. Idąc za Chrystusem, powinniśmy posiadać podobne jak On przymioty. Jednak Grzegorz doskonale zdaje sobie sprawę z przepaści dzielącej nas od Jezusa, dlatego – zapoznając nas ze wszystkimi Jego przymiotami – zaleca, abyśmy te spośród nich, które jesteśmy w stanie naśladować, wcielali w życie, a pozostałe uczynili przedmiotem naszej adoracji, podziwu, uwielbienia. Twierdzi dalej, że taki akt ma w sobie moc przemiany naszego wnętrza. Rozważając rzeczywistość wiary w swoim życiu, warto sięgnąć do ogłoszonego 11 października 1992 r. przez Jana Pawła II Katechizmu Kościoła Katolickiego, który w pierwszym rzędzie omawia właśnie te zagadnienia, poświęcając im ponad tysiąc punktów z ogólnej liczby 2865. Można powiedzieć, że jest to wykładnia Jezusowych słów ...a wierzy we Mnie, dokonana przez Kościół naszych czasów, dlatego zachęcam do lektury tej części katechizmu, gdyż możemy odnaleźć tam odpowiedzi na wiele nurtujących nas pytań. 3) w Jezusie zaspokojenie ludzkich pragnień Jezusowe słowa niech przyjdzie do Mnie i pije są potwierdzeniem, że w Nim możemy zaspokoić wszelkie nasze pragnienia. Uważnie czytając Ewangelię, zobaczymy, że do Jezusa może przyjść każdy: dzieci, młodzież, osoby dojrzałe i starsze. Widzimy rzesze ludzi zdrowych i dręczonych przez różnego rodzaju choroby i dolegliwości, jak również doświadczanych życiowymi problemami, a nawet opętanych przez złe duchy 99
KS. JAN SMOŁA (zob. Mt 8, 2-4.28; 9, 2). W całej masie przychodzących do Pana znajdują się ludzie uczeni i prości, utrudzeni i obciążeni; są tu ci, którzy w modlitwie wstawiają się za innymi, a nawet przynoszą do Jezusa tych, którzy sami przyjść nie są w stanie (zob. Mt 4, 23-25; 8, 5-13; 9, 2-8; 10, 28-30). Ewangelista zauważa, że całe miasto wyszło na spotkanie Jezusa (Mt 8, 34). Opisy ewangeliczne nabierają szczególnego blasku, kiedy przychodzą do Niego uczniowie, czasem nawet krocząc po wodzie (zob. Mt 8, 7; 14, 29). Charakterystyczne jest to, że Ewangeliści, opisując fakt przyjścia poszczególnych osób do Jezusa, używają następujących zwrotów: przystąpił, zbliżył się do Niego, przybiegł, zwrócił się do Niego, przyszedł oddając pokłon, upadł na kolana. Określenia te dobitnie dowodzą, że Jezus, do którego przychodzimy, nie jest kumplem, którego można poklepać po ramieniu, lecz Panem całej rzeczywistości. Uznając Jego panowanie nad naszym życiem, doświadczamy zbawienia, czyli uwolnienia, uzdrowienia, wykupienia, Jego zbawczej pomocy w różnym położeniu naszego życia, zaspokojenia naszych pragnień – owego biblijnego życia w pełni. 4) modlitwa uwielbienia Jezusa Doświadczenie zbawienia w życiu prowadzi do modlitwy uwielbienia Jezusa, która otwiera przed nami jakby nową przestrzeń. Jest ona naturalną konsekwencją dotknięcia człowieka zbawczą mocą Boga, wypływa z głębi naszej osobowości. Czasem słyszymy, że jakieś środowisko chrześcijańskie prowadzi warsztaty modlitwy uwielbienia, ale prawdą jest, że takiej modlitwy nie można ludzi wyuczyć, można jedynie wskazać nowe jej formy, sposoby wyrażania, ekspresji, co w początkowym okresie staje się przy100
PRAWO VII czyną naszego zachwytu, podziwu, a niekiedy nawet poczucia wyższości. Jeżeli jednak modlitwa uwielbienia nie będzie czerpać ze źródeł doświadczenia zbawczej mocy Boga w naszym życiu, stanie się kolejną skostniałą formą, domem bez życia, drogą, po której nikt nie chodzi, gdyż prowadzi donikąd. 3. Duch Święty kierownikiem procesu Nowego Życia we mnie Jeżeli chcemy poznać proces produkcyjny w jakimś zakładzie pracy, dyrekcja wskaże nam kierownika, czyli osobę, która najlepiej zna ten proces, kieruje nim, zarządza, organizuje pracę, aby wszystko dobrze funkcjonowało. Takim kierownikiem procesu Nowego Życia, rozwijającego się w sercu człowieka, jest Duch Święty, który w najdrobniejszych szczegółach zna historię i wszystkie jego mechanizmy. Duch Święty jest Osobą niezbędną w kolejnych etapach wzrostu Nowego Życia, co w konsekwencji domaga się od człowieka, który takiego rozwoju pragnie, bliskiej relacji z Nim. Jej początkiem jest doświadczenie napełnienia Duchem Świętym, dlatego chcę wszystkim zaproponować podjęcie pewnej praktyki modlitewnej, ćwiczenia duchowego, u którego podstaw leży odkrycie w sobie pragnienia Ducha Świętego. Pragnienie to domaga się wiary potrzebnej do spotkania z Jezusem, który obdarza Duchem Świętym. Należy zatem rozpocząć konkretną, systematyczną modlitwę w tej intencji, indywidualną bądź wspólnotową. Może się okazać, że praktykowana dłuższy czas modlitwa pozostaje bez odpowiedzi, co często prowadzi do osłabienia wiary człowieka. Słowo Boże przekonuje nas jednak do wytrwałości w modlitwie 101
KS. JAN SMOŁA (zob. Łk 18, 1; 21, 36; Kol 4, 2-3; 1Tes 5, 17), dlatego należy podjąć zaproponowane ćwiczenie na nowo...
i trwać w nim dotąd, aż po którejś z takich modlitw zadrży miejsce, gdzie oddajemy się modlitwie i zostaniemy napełnieni Duchem Świętym (por. Dz 4, 31). Człowiek, który tego doświadczył, powinien codziennie słuchać, co mówi Duch (Ap 2, 7.11.17.29; 3, 6.13.22) i rozmawiać z Nim, gdyż wtedy Duch Święty zacznie zabierać nas na przechadzkę do najpiękniejszej krainy duchowości, Nowego Życia, zacznie nam opowiadać o Nowym Życiu w nas, odkrywać przed nami jego piękno, tłumaczyć cały proces jego rozwoju i obumierania, wskazywać na pokarm, dzięki któremu to Życie wzrasta i przestrzegać przed różnego rodzaju truciznami, które je zabijają. Duch Święty pokaże nam kryjówki, gdzie czai się największy nieprzyjaciel No102
PRAWO VII wego Życia – szatan oraz podporządkowane mu demony i zniewoleni przez niego, będący na jego usługach ludzie. Wskaże nam również drogi, które omijają te kryjówki, bądź miasta ucieczki przed mścicielem (zob. Lb 35, 9-35). A kiedy zajdzie taka potrzeba, przekona nas i uzbroi do walki, i pozwoli nam zasmakować zwycięstwa.
103
104
ks. Jan Smoła - Przysietnica oprac. graf. dr Grażyna Holly
PRAWO VIII Jesteśmy dziećmi światłości i musimy postępować jak dzieci światłości, odrzucając uczynki ciała i przynosząc owoce Ducha. Prawa Nowego Życia pokazują nam różne wymiary Bożego życia w nas. Ósme Prawo przypomina o zaszczytnym tytule, jaki z chwilą chrztu św. stał się naszym udziałem: jesteśmy dziećmi światłości, czyli dziećmi Boga (zob. 1 J 1, 5-7; J 8, 12). Szlachectwo zobowiązuje, dlatego, idąc za wskazaniami św. Pawła, powinniśmy postępować jak dzieci światłości (zob. Ef 5, 8-20), a stanie się to, jeżeli nauczymy się odrzucać uczynki ciała i przynosić owoce Ducha. Aby tego dokonać, powinniśmy w pierwszym rzędzie przyswoić sobie umiejętność rozróżniania dobra od zła, dążeń duchowych od dążeń cielesnych, światłości od ciemności, drzew rodzących dobre owoce od tych, które rodzą owoce złe. Oto, czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała. Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie. Jeśli jednak pozwolicie się prowadzić duchowi, nie znajdziecie się w niewoli Prawa. Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym 105
KS. JAN SMOŁA podobne. Co do nich, zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą. Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy. Nie szukajmy próżnej chwały, jedni drugich drażniąc i wzajemnie sobie zazdroszcząc (Ga 5, 16-26). Ojciec Święty Benedykt XVI 11 lutego 2009 roku wygłosił katechezę do uczestników audiencji generalnej, omawiając słynne dzieło św. Jana Klimaka (575-650) Drabina do raju, które jest jakby streszczeniem nauki Ojców Kościoła, dotyczącej rozwoju życia duchowego. Zasady stosowane przez pierwotny Kościół pomogą nam właściwie zinterpretować treść rozważanego Prawa Nowego Życia.
106
PRAWO VIII 1. Decyzja zerwania ze światem – warunkiem powrotu do ewangelicznego dziecięctwa Poważnym problemem dzieci Kościoła dzisiejszych czasów jest brak jednoznacznej postawy życiowej, co staje się przyczyną, że nasza wiara pozostaje często na poziomie niewiele kosztującej deklaracji. Aby postępować jak dzieci światłości, odrzucając uczynki ciała i przynosząc owoce Ducha, trzeba podjąć decyzję zerwania ze światem i powrotu na drogi Ewangelii. Pierwotny Kościół przygotowywał do tego przyszłych swych członków, prowadząc kilkuletnią formację katechumenalną i weryfikując kandydatów poprzez obserwację ich postaw życiowych. Św. Jan Klimak wymienia trzy takie postawy: niewinność, post, czystość – uznając je za fundament decyzji zerwania ze światem. Bez ogródek mówi również o kosztach takiego kroku: stosując porównanie do fizycznych narodzin dziecka, twierdzi, że często domaga się on dobrowolnego oddzielenia od drogich naszemu sercu osób i miejsc, upokorzeń, uśmiercenia własnej woli. Ojcowie pustyni przestrzegają przed niebezpieczeństwem połowiczności, co dobitnie wyraża jeden z apoftegmatów: Pewien brat wyrzekł się świata i rozdał swą majętność ubogim, ale trochę jeszcze dla siebie zostawił. I przyszedł do abba Antoniego; starzec zaś, skoro się o wszystkim dowiedział, dał mu taki nakaz: «Jeżeli chcesz być mnichem, idź do tej a tej wioski, kup tam mięsa, obłóż nim swoje ciało i tak wróć tutaj». Kiedy brat tak zrobił, psy i ptaki drapieżne poszarpały mu ciało. I wrócił do starca, a ten zapytał go, czy usłuchał rady. I kiedy brat mu pokazał poranione ciało, powiedział św. Antoni: «Tych, którzy wyrzekają się świata, a chcą coś jeszcze posiadać, tak właśnie atakują i szarpią złe duchy» (Apoftegmaty Ojców 107
KS. JAN SMOŁA pustyni, tłum. s. M. Borkowska, Kraków 2007, nr 20, s. 135-136). Wola zerwania ze światem wymaga też powierzenia swojej osoby nauczycielowi w Panu, który będzie pełnił rolę przewodnika po drogach życia wewnętrznego. Świadomie, dobrowolnie i odpowiedzialnie podjęta decyzja otwiera przed nami wejście na drogę Ewangelii Chrystusowej, czyli drogę walki duchowej. Kroczenie tą drogą wymaga od nas zdobycia pewnych umiejętności.
2. Umiejętność odróżniania dobra od zła Św. Paweł w Liście do Koryntian określa umiejętność rozpoznawania duchów (inne tłumaczenie: rozróżniania duchów) jako dar Ducha Świętego dawany dla dobra wspólnoty Kościoła (zob. 1Kor 12, 10). Apostoł, mówiąc o tym darze, kładzie akcent na nasz udział w doskonaleniu umiejętności rozróżniania dobra od zła, które dokonuje się poprzez systematyczne ćwiczenia, najlepiej pod okiem jakiegoś mistrza, aż stanie się nawykiem (zob. Hbr 5, 14). Już małe dzieci powinny być uczone przez rodziców czy najbliższych odróżniania dobra od zła, właściwego postępowania od niewłaściwego. Pierwotny 108
PRAWO VIII Kościół, mówiąc o rozeznawaniu, rozróżnianiu stanów duchowych (diakrisis), jasno ukazywał dwa wymiary tej umiejętności: wymiar niezależnego od nas daru, łaski Ducha Świętego oraz wymiar naszego wkładu, trudu, mozolnie powtarzanych ćwiczeń praktycznych pod okiem mistrza – nazywając to cnotą. Tych, którzy nie posiedli takiej umiejętności, uważano za niedojrzałych, ociężałych w słuchaniu, potrzebujących pouczenia o pierwszych prawdach, gdyż są niczym żyjące w nieświadomości niemowlęta (zob. Hbr 5, 11-14). Ktoś nas nauczył rozróżniać drzewa, rozpoznawać owoce, które one rodzą, mówił nam o przydatności i szkodliwości tych owoców dla naszego życia; niektóre z tych spraw są w miarę łatwe, jak chociażby odróżnienie jabłka od winogrona, niektóre trudniejsze, chociażby rozróżnienie różnych gatunków jabłek, są również takie, które wymagają rozwagi i ogromnej znajomości tematu, jak odróżnienie kani od śmiercionośnego muchomora. Życie duchowe również wymaga takiej nauki: teksty biblijne i święci ojcowie naszej wiary mówią nam o konieczności rozróżniania i rozeznawania stanów naszego ducha. 3. Umiejętność rozpoznawania owoców Ducha i uczynków ciała w sobie Biblijne słowo diakrisis może być tłumaczone jako rozpoznawanie. Problem polega na tym, że wejście do wnętrza naszej osobowości jest nie lada sztuką, ale sztuką nad sztukami jest nauczyć się rozpoznawać, określać, diagnozować zachodzące tam procesy, władające nami namiętności i pożądliwości, przejawy cielesności i światowości, poruszenia naszego ducha, różnego rodzaju myśli i pragnień. Trzeba otwarcie powiedzieć, że niewiele 109
KS. JAN SMOŁA osiągniemy w tej dziedzinie bez owych nauczycieli w Panu, występujących w autorytecie Kościoła, przyjmujących posługę przewodników po labiryntach życia wewnętrznego. Każdy, kto podejmuje się takiej posługi, powinien być solidnie zweryfikowany przez wspólnotę Kościoła, aby wyeliminować ludzi żądnych własnej chwały czy władzy nad duszami, gdyż ich działanie prowadzi do ogromnego spustoszenia, zamknięcia na sprawy duchowe, a często tragedii ludzkiego życia. Zranienia w tej dziedzinie ciągną się przez pokolenia. Warto w tym miejscu przytoczyć inny apoftegmat: Abba Antoni usłyszał o pewnym młodym mnichu, który uczynił cud. Kiedy zobaczył na drodze idących z wielkim trudem starców (…), którzy opowiedzieli o tym abba Antoniemu, odpowiedział im: «Ten mnich wydaje mi się jak łódź wyładowana dobrami, ale nie wiem, czy dopłynie do brzegu». I po jakimś czasie nagle abba Antoni zaczął płakać i rwać włosy z głowy. Uczniowie go zapytali: «Czemu płaczesz abba?» Odrzekł starzec: «Wielka kolumna Kościoła dzisiaj upadła!» A mówił to o młodym mnichu. «Ale idźcie – ciągnął – do niego i zobaczcie, co mu się stało». Idą więc uczniowie i znajdują tego mnicha siedzącego na swojej macie i opłakującego grzech, który popełnił. Na widok uczniów starca rzekł: «Powiedzcie starcowi, niech błaga Boga, żeby mi użyczył choćby dziesięciu dni, a mam nadzieję, że odpokutuję». I zmarł po pięciu dniach (Apoftegmaty, Kraków 2007, t. 1, 3 (3), s. 133-134). W historii naszego Kościoła widzimy całe rzesze owych wychowawców w Panu, przewodników prowadzących ludzi w najbardziej ukryte zakamarki ich dusz, wytyczających drogi rozwoju duchowego – poczynając od Ojców Apostolskich, poprzez Ojców Kościoła i pustelników dających impuls do powstawania zakonów – którzy 110
PRAWO VIII przez stulecia pełnili taką posługę wobec wiernych świeckich. Pierwotny Kościół kładł szczególny nacisk na kształtowanie przewodników życia duchowego, nakazując, aby każdy przygotowujący się do chrztu posiadał osobistego kierownika, znającego tajniki duszy i potrafiącego w nie wprowadzać. Warto tutaj wspomnieć kilku mistrzów czasów nowożytnych, którzy zostawili nam szczegółowe opisy wejścia w głąb ludzkiego wnętrza, takich jak: św. Jan od Krzyża, św. Teresa z Avila, św. Ignacy Loyola. Także w dzisiejszych czasach – zdawałoby się, lekceważących życie duchowe – wszędzie tam, gdzie pojawi się autentyczny przewodnik, garną się do niego tłumy. Dlatego nauczyciel, wychowawca w Panu będzie zawsze obiektem ogromnego sprzeciwu sił ciemności i wrogów Kościoła. Wychowawca w Panu powinien stać u początku procesu rozpoznawania uczynków ciała i owocu Ducha, gdyż nikt nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie. Zło, na które daliśmy przyzwolenie i które zakorzeniło się w naszym sercu, z biegiem czasu uzewnętrznia się i staje uciążliwe dla nas samych, jak również dla osób, wśród których żyjemy. Owa uciążliwość zła może być argumentem, abyśmy rozpoczęli trudną pracę nad poznawaniem uczynków rodzących się z ciała. Pierwszym krokiem powinno być sięgnięcie do ich katalogu, jaki znajdujemy na kartach Pisma świętego. Następnie trzeba odnaleźć nauczyciela, wychowawcę w Panu, który wprowadzi nas w świat najlepszych Przewodników Kościoła – mistrzów wędrówki w głąb ludzkiej osobowości. Nasz osobisty wychowawca w Panu zachęci nas z pewnością do lektury zachowanych od zniszczenia opisów prowadzonych przez nich zmagań duchowych. Zgłębianie tych opisów, w połączeniu z osobistym doświadczeniem naszego wy111
KS. JAN SMOŁA chowawcy, z biegiem czasu zacznie wydawać owoce w postaci poznawania korzeni zła, które w nas tkwi, określania go, opisywania i diagnozowania. Wychowawca w Panu może prowadzić nas indywidualnie bądź w grupie osób, określanej jako mała grupa lub grupa dzielenia. Gdy już nauczymy się rozpoznawać zło, od jego korzeni począwszy, wówczas możemy rozpocząć walkę duchową, mającą na celu wykorzenienie zła. Tu ogromną rolę odgrywa dobranie właściwej strategii, do czego również niezbędny jest nasz wychowawca. A gdy odniesiemy zwycięstwo w pojedynczych bitwach, musimy pamiętać, że wojna trwa nadal, aż do końca naszych dni. 4. Dzieci światłości przynoszą owoc Ducha Św. Paweł poucza nas: Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie (Ga 5,22-23). W innym tekście mówi o owocu światłości, którym jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda (Ef 5,9) oraz kreśli obraz sługi Boga, którego cechy są objawami Ducha Świętego albo nabierają szczególnego blasku w Duchu Świętym (por. 2 Kor 6, 3-10). Owoc Ducha Świętego, czy plon Ducha Świętego, jak chcą niektórzy z komentatorów tekstów św. Pawła, występuje w kontekście podjęcia walki duchowej z tym, co cielesne, światowe, nieczyste, złe w nas. Jeżeli już, dzięki podjęciu tej walki, zaczniemy odrzucać uczynki ciała, wykorzeniać konkretne zło z naszego wnętrza, wówczas musimy w to miejsce zasadzić dobre ziarno – łaskę, którą darmo otrzymujemy w darze od Ducha Świętego. Gdy św. Paweł mówi o darze wierności, to ma na myśli właśnie owo ziarno – musimy zasadzić je w tym miejscu naszej osobowości, gdzie w walce duchowej, przy pomocy łaski Bożej, udało się 112
PRAWO VIII nam pokonać naszą niewierność: zniszczyć jej przejawy w codziennym życiu, a w końcu wykorzenić ją z naszego wnętrza. Wtedy właśnie mamy moralne prawo, aby przyjść do Ducha Świętego i poprosić Go o ziarno wierności, które zasadzimy na glebie, gdzie dotychczas uprawialiśmy niewierność. Aby wydało ono plon, musimy go doglądać, chodzić koło niego, pilnować, chronić. Pięknie obrazuje to ewangeliczna przypowieść o zasiewie (zob. Mk 4, 26-30). Cała moc, siła rozwoju i wzrostu ukryta jest w ziarnie, czyli darze Ducha Świętego. Nasza rola jest tutaj znikoma, gdyż bez względu na to, czy śpimy, czy czuwamy, ten niezwykły proces ciągle trwa, często niewidocznie dla naszych oczu. Bóg jednak daje nam zobaczyć etapy tego rozwoju, w przypowieści zobrazowane jako kiełkowanie, źdźbło, kłos, plon w postaci ziaren w kłosie. Cały nasz trud, owo ewangeliczne czuwanie przy tym procesie możemy nazwać zdobywaniem cnoty. W rozważanym przez nas przykładzie poprzez trud związany z pielęgnowaniem daru wierności w naszym życiu wypracujemy w sobie cnotę wierności, a kiedyś będziemy podziwiać owoc Ducha Świętego w postaci wierności – widocznego znaku naszego owocowania. Podobnie jest z innymi, wymienionymi przez św. Pawła, przejawami owocu Ducha Świętego. Widzimy zatem, że Nowe Życie daje nam sposobność do stawania się dziećmi światłości, ale dokonuje się to w długim i mozolnym procesie, rozciągniętym na całą naszą doczesność. Rozpoczyna się on od jasnego zobaczenia i określenia tych miejsc naszej osoby, które tkwią w niewoli światowości, cielesności, starego człowieka, władcy ciemności i rodzą owoce zła. Pragnienie stania się dziećmi światłości domaga się podjęcia walki duchowej, 113
KS. JAN SMOŁA aby zabrać te tereny diabłu i odrzucić uczynki ciała. Trzeba pamiętać, że to nie jest wojna na niby, lecz zażarta walka, gdyż diabeł za darmo nic nam nie odda. Musimy więc nabierać wprawy w walce pod okiem wytrawnych wojowników światłości, nie tylko ze świata duchów, jak św. Michał Archanioł, ale również żyjących wśród nas na ziemi, dzielących z nami trud bycia pielgrzymem. Jeżeli już uda nam się odzyskać jakiś teren, wykarczować i wyrzucić korzenie zła, wtedy należy umieścić w tym miejscu dar Ducha Świętego i stać się rolnikiem Bożej uprawy, z cierpliwością oczekując Plonu Ducha Świętego, Jego owocu.
114
Ula i Tomasz Zatorscy * - Krosno 2
PRAWO IX Prawem życia jest oddychanie, które polega na wydychaniu z organizmu zepsutego powietrza i wprowadzaniu świeżego. Podobnie życie nowe wymaga „duchowego oddychania”. Polega ono na wyznawaniu grzechów w wierze w moc krwi i przebaczenia Chrystusa oraz na ponownym poddaniu swego życia kierownictwu Chrystusa i Jego Ducha. Oddychanie jest podstawową czynnością fizjologiczną człowieka. To dzięki niemu dostarczamy tlen do organizmu i wydychamy niepotrzebne, „zużyte” powietrze. Oddychanie towarzyszy nam od pierwszych do ostatnich chwil życia i można powiedzieć, że nie ma czynności ściślej powiązanej z życiem, bez której życie nie istnieje. Prawo „duchowego oddychania”, nad którym chcemy się pochylić w tej katechezie, pokazuje nam wagę i potrzebę oddychania w życiu duchowym. Ta prosta czynność, składająca się z wdechu i wydechu, została przez ks. Franciszka Blachnickiego porównana do dwóch podstawowych praktyk duchowych: wyznania grzechów oraz ponownego poddania się kierownictwu Jezusa i Jego Ducha. Czego możemy nauczyć się, patrząc na oddychanie przez pryzmat naszej duszy?
* W przygotowaniu katechezy pomagał również zespół w składzie: Anna i Marcin Radeccy, Urszula Korczyńska, Bogusław Bogusz 2
115
ULA I TOMASZ ZATORSCY 1. Nie możemy zaprzestać oddychania Tak jak oddychanie fizyczne jest ściśle związane z naszym życiem i zaprzestanie go powoduje śmierć, tak oddychanie duchowe jest niezbędne do tego, aby istniało w nas Życie. Nie możemy sobie pozwolić na chwilę „przerwy w oddychaniu”, bo nasz organizm natychmiast będzie domagał się tlenu. Podobnie w życiu duchowym – wyznanie grzechów i poddanie się Jezusowi mają stać się procesem, który ciągle w nas trwa i podtrzymuje nasze życie, nigdy się nie kończy. 2. Wdech i wydech są ściśle związane ze sobą, jeden bez drugiego nie może istnieć. Nie jest możliwe, aby człowiek mógł wyłącznie wdychać albo wyłącznie wydychać powietrze. Wdech powoduje, że wciągamy powietrze, które potrzebuje miejsca. Jeżeli będziemy tylko wdychać powietrze, po pewnym czasie zabraknie nam miejsca w płucach. Analogicznie – nie można w nieskończoność wydychać powietrza, bo go w pewnym momencie zabraknie. Dlatego w życiu duchowym nasz „wdech” i „wydech” są również ściśle związane ze sobą. Wydech poprzez wyznanie grzechów robi niejako „miejsce” w naszej duszy, w które może wejść „wdech”, czyli Chrystus, któremu poddamy swoje życie i wszystko, co będziemy robić. Wdech wypełnia pustkę, która powstaje po wydechu i w którą mogą wejść różne pożądliwości (zob. Łk 11, 24-26). 3. Wdech i wydech to czynności powtarzalne, ciągłe Wdech i wydech następują po sobie jako cykl, który się powtarza. Niemożliwa jest sytuacja, w której pooddychamy sobie chwilkę, a potem zrobimy sobie przerwę. 116
PRAWO IX Podobnie w życiu duchowym: wyznanie grzechów i poddanie się Jezusowi powinny być procesem, który ciągle i na nowo powtarzamy, odnawiamy i udoskonalamy. 4. Wdech i wydech to czynności normalne, codzienne Oddychanie nie jest czynnością nadzwyczajną, odświętną. Jest czynnością niezbędną do życia, która towarzyszy nam we wszystkich jego chwilach, niezależnie od stanu fizycznego. Podobnie jest z oddychaniem duchowym: wyznanie naszych grzechów i poddanie się Jezusowi powinno stać się codziennością naszego życia, czymś, co jest normalne, zwyczajne, a nie wyjątkowe. Jak w codziennym życiu możemy praktykować duchowe oddychanie? Pierwszym, najważniejszym i sakramentalnym przejawem naszego duchowego oddychania jest spowiedź. To poprzez ten sakrament doświadczamy odpuszczenia naszych grzechów, to poprzez spowiedź możemy oczyścić swoje serce i na nowo poddać się kierownictwu Chrystusa. Ważne jest, aby nie zaniedbać żadnego z warunków dobrej spowiedzi, bo właśnie dzięki nim nasz sakramentalny „oddech” będzie pełny. Drugim, bardziej powszechnym, codziennym przejawem oddychania może być codzienny rachunek sumienia. To specjalny czas, w którym podsumowując cały dzień możemy doświadczyć i uświadomić sobie swoją grzeszność i słabość, ale także (nie zapominając o „wdechu”) – powierzyć swoje trudności i małości, decyzje i plany – po prostu całe nasze życie Jezusowi. Wreszcie duchowe oddychanie możemy praktykować w każdym momencie naszego życia, w którym uświada117
ULA I TOMASZ ZATORSCY miamy sobie swoją grzeszność, w którym w pokorze serca stajemy w obecności Boga. Takie pobożne westchnienia – krótkie modlitwy, w których doświadczamy obecności Boga w różnych sferach naszego życia, są okazją do ponownego zawierzenia naszych spraw, trudności i słabości temu, który jest Drogą, Prawdą i Życiem. 5. Wydech, czyli wydalenie z duszy zepsutego powietrza Warto zdać sobie sprawę z faktu, o którym to prawo mówi nie wprost – mianowicie, że w naszej ludzkiej naturze zawsze będzie coś nadającego się do „wydechu”, a konkretnie chodzi tu o grzech. Jest to prawda trudna, ale z pomocą tego prawa możemy nauczyć się właściwie do niej podchodzić. Może wydawać się, że to prawo zachęca nas do podjęcia pewnych czynności, zadania sobie duchowych ćwiczeń i dobrze, jeśli ktoś tak postanowi, należy jednak pamiętać, że praktyki te powinny zapoczątkować w nas pewien wewnętrzny, duchowy proces. Celem tego procesu jest osiągnięcie Nowego Życia poprzez „wydychanie” starego człowieka i jego uczynków (zob. Kol 3, 9nn), a „wdychanie” nowego życia. Zobaczmy zatem jak naszym udziałem może stać się cud, którego dokonuje Jezus, a który polega na wyprowadzeniu dobra ze zła naszego grzechu. Nie zawsze się tak dzieje, lecz aby Jezus mógł działać, potrzebuje naszej właściwej postawy, która na początku polega na wyjściu poza siebie, poza skupianie się na własnym grzechu, a popatrzenie na Tego, kto z tego grzechu ma nas moc podnieść i przemienić to w dobro. Nic w tym procesie nie dokonuje się dzięki naszemu staraniu, ale wszystko dzięki łasce i naszej odpowiedniej postawie. Można powiedzieć, że musimy jak 118
PRAWO IX Izraelici na pustyni odwrócić wzrok od własnej osoby, naszego miejsca, które „zostało ukąszone” i spojrzeć na miedzianego węża, którego Mojżesz uczynił (zob. Lb 21, 4-9). Dalsze wejście w głębię tego duchowego procesu ułatwią nam dwa teksty z Pisma Świętego: przypowieść o Dobrym Ojcu (zob. Łk 15, 11nn) i upadek świętego Piotra (zob. Łk 22, 56nn). Marnotrawny syn po przypomnieniu sobie swoich dni u ojca uznaje własne grzechy. Rezultatem uznania grzechów powinien być żal. Ideałem jest żal doskonały, który wynika z ubolewania nad zranioną miłością Jezusa, ale Bóg nie gardzi również żalem grzesznika, który przychodzi do niego ze strachu przed karą, lub ponosząc zgubne konsekwencje błędnego postępowania, jak wydaje się to w przypadku wspomnianego syna. Ksiądz Blachnicki opiera prawo „oddychania” o „wyznanie grzechów w wierze w moc krwi i przebaczenia Chrystusa”. Przypatrzmy się jaka jest rola wyznania grzechów w scenie powrotu syna marnotrawnego. Syn miał już przygotowane w myślach, co chce powiedzieć ojcu. Zauważmy, że ostatnie zaplanowane zdanie nie pada, w zamian tego mamy: Lecz ojciec rzekł do swoich sług: Przynieście szybko najlepszą szatę. Ojciec wysłuchuje jego wyznania, ale nie odpowiada na nie, a co więcej, jakby nie pozwala go dokończyć. Wyjaśnieniem dlaczego ojciec tak robi jest to, że on wie, co jest w sercu syna. Jednak wyznanie grzechu ojcu było pierwszą rzeczą, którą robi syn, było w tym momencie najważniejsze i to synowi potrzebne, a nie ojcu. Tak jest też z nami, wyznanie grzechów nie jest potrzebne Bogu, jest potrzebne nam. Tak jak przez konkretny czyn grzeszymy, tak przez inny akt, 119
ULA I TOMASZ ZATORSCY akt wyznania grzechu, możemy zapoczątkować jego wymazanie z naszego życia. Ojciec przerywa synowi, gdy ten chce uczynić z siebie najemnika, nie rości sobie prawa do bycia synem, próbuje jakby ojcu powiedzieć, jaką karę ma otrzymać. Ojciec jednak przebacza mu, a po takim przebaczeniu przywraca mu pełnię synostwa – pierścień, sandały: wszystko to zostaje synowi zwrócone. Dla nas to znak, żeby nie próbować Bogu wyznaczać zakresu pokuty, wymiaru kary, ale przyjąć jego miłosierdzie. Wyznanie grzechów należy uczynić w relacji z Jezusem, gdyż to jest niezbędne, aby przeżyć tę sytuację właściwie. W scenie z Ewangelii Łukasza bardzo wymowne jest spojrzenie Jezusa, z którym spotkał się Piotr tuż po zaparciu się Jezusa. Co Piotr zobaczył w tym spojrzeniu, że spowodowało wybuch płaczu? Co ja widzę w spojrzeniu Jezusa, kiedy klęczę przed nim wyznając grzechy? Przypatrzmy się teraz wyrażeniu „moc krwi” występującym w definicji prawa o duchowym oddychaniu. Krew bardzo często jest obecna w żydowskich rytuałach, wie to autor listu do Hebrajczyków i tego symbolu używa: Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół [...] sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bardziej krew Chrystusa [...] oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu (Hbr 9, 13-14). Grzechy nie odpuszczone sprawiają, że nie możemy służyć Bogu, nie może On na nas wylać swego Ducha, nie umiemy otworzyć się na łaskę od Boga. Wierząc w moc krwi Chrystusa i doświadczając odpuszczenia grzechów możemy Bogu służyć. I dalej Paweł mówi: I prawie wszystko oczyszcza się krwią według Prawa, a bez rozlania krwi nie ma odpuszczenia [grzechów] (Hbr 9, 22). Ta krew ma moc oczyścić 120
PRAWO IX nas z grzechów, przywrócić pokój serca i w rezultacie umożliwia wykonywanie zadań zamierzonych i zleconych przez Boga. Ostatni etap to „moc przebaczenia”. Akt szczerego wyznania grzechów i skruchy jest momentem, w którym do działania wkracza Bóg. Zawsze działa on tak samo, mówi o tym psalmista: nie gardzisz, Boże, sercem pokornym i skruszonym (Ps 51, 19b). Czym jest moc przebaczenia możemy dostrzec na przykładzie świętego Piotra. Jezus, już po Zmartwychwstaniu, spotyka się z nim nad brzegiem jeziora i zadaje pytanie o jego miłość (agapes me). Pyta konkretnie czy Piotr miłuje Go więcej, aniżeli pozostali, nawiązując do deklaracji Piotra: choćby wszyscy inni Cię opuścili, ale nie ja (Mk 14, 29). Tym razem Piotr nie zapewnia o swoich możliwościach, zna już swoją słabość i ograniczenia. Odpowiada, że kocha, choć jego miłość nie jest wielka (fileos te). Dzięki temu całemu zajściu z wyparciem się Mistrza Piotr poznał ważną prawdę o sobie, a to, że Jezus mu przebaczył, pozwoliło mu jeszcze bardziej Go poznać, jeszcze bardziej zaufać i przylgnąć zostawiając swoje plany i poleganie na sobie. Mimo obiektywnie trudnego doświadczenia dokonał się w nim proces duchowy, którego owoc jest dobry – zażyłość, głębsza relacja z Jezusem. Warto zauważyć, że wyznanie grzechów i cały dalszy proces nie musi odbywać się wyłącznie w sakramencie pokuty. Może być codzienną praktyką w rachunku sumienia lub zatrzymaniem się w ciągu dnia i „westchnieniem do Boga”, zwłaszcza w doświadczeniu własnej grzeszności, słabości.
121
ULA I TOMASZ ZATORSCY 6. Wdech, czyli ponowne napełnienie naszej duszy świeżym powietrzem Kiedy już pozbędziemy się z naszego duchowego organizmu zepsutego powietrza i wyznamy nasze grzechy, chcemy napełnić nasze wnętrze świeżym, ożywczym powietrzem. Ks. Blachnicki nazywa to napełnienie ponownym poddaniem swego życia kierownictwu Chrystusa i Jego Ducha. W jaki sposób możemy poddawać swoje życie kierownictwu Chrystusa? Wdech rozpoczyna się już w momencie naszej decyzji zwrócenia się ku Chrystusowi. Grzechy sprawiają, że skupiamy się na sobie i różne uczucia (jak wstyd, zawiedzenie, niegodność) sprawiają, że trudno nam kierować się ku Bogu. A On nie może nas do tego zmusić – może tylko czekać i ośmielać nas, przypominając o swojej miłości ku nam i nieskończonemu miłosierdziu. Przypatrzmy się, jak działa św. Piotr w sytuacji, kiedy już po swej zdradzie i po Zmartwychwstaniu Chrystusa rozpoznaje w człowieku nad jeziorem Pana – rzuca się w ubraniu do wody, żeby szybciej stanąć przed Nim (zob. J 21, 7). Być może były w nim opory i wstyd, ale znacznie silniejsza była miłość i pragnienie spotkania się z Chrystusem. Podobnie w naszym życiu, aby nie „udusić się” pod brzemieniem naszych grzechów, trzeba nam zwrócenia się w stronę Nowego Życia – czyli tego skoku w stronę Chrystusa, wyjścia z ciemności w kierunku światła. To nie jest łatwe – wymaga pokory i ufności. Jest to jednak niezbędne do odnowienia relacji z Bogiem i budowania prawdziwej relacji miłości. Nie można tylko przyjść i zostawić Chrystusowi bagażu naszych grzechów – trzeba „spojrzeć” Mu w oczy, dotknąć tej uzdrawiającej Miłości. 122
PRAWO IX Pierwszym, zasadniczym elementem naszego „wdechu” będzie uświadomienie sobie realnego zła tkwiącego w grzechu. Każdy popełniony przez nas grzech pociąga za sobą konkretne zło, które oddziałuje albo na nas, albo na innych. Bardzo często uświadamiając sobie naszą słabość nie robimy rzetelnego bilansu wszystkich „korzyści”, które nas do konkretnego grzechu pociągają oraz faktycznej szkody, którą sobie albo innym w ten sposób wyrządzamy. Dopóki tej realnej krzywdy/szkody nie zobaczymy w całym jej wymiarze, dopóty ten grzech będzie dalej kusił nas swoją atrakcyjnością. W ten sposób wracamy dokładnie w te same zachowania i sytuacje, które nas do grzechu już wcześniej doprowadziły. Warto też pamiętać, że tym realnym złem jest również zranienie miłości Boga, jaką On bezwarunkowo nas obdarzył, a którą my poprzez nasz grzech odtrącamy. Uświadomienie sobie zła tkwiącego w grzechu jest ważne, ale nie możemy na tym poprzestać. Wiemy już, że nasz grzech pociąga za sobą realne zło. Jak więc nad nim pracować? Skupianie się na unikaniu okazji do grzechu lub na ćwiczeniu swojej woli nie wystarczy do pokonania słabości – w pewnym momencie i tak okaże się, że mamy za mało motywacji (bo po raz kolejny podejmowaliśmy postanowienia, których nie dotrzymaliśmy). Dlatego w wielu sytuacjach ważniejsze od mocnej koncentracji na walce z grzechem jest położenie nacisku na dbanie o relację z Jezusem. O takiej relacji mówi św. Paweł: już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (Ga 2, 20). Jak to możliwe, że Chrystus może żyć we mnie? Ks. Blachnicki tak o tym pisał: Życie polega na tym, żeby myśleć i żeby działać. Jeżeli we mnie mieszka Chrystus, a ja mieszkam w Chrystusie, to znaczy, że ja zaczynam myśleć tak, 123
ULA I TOMASZ ZATORSCY jak myśli Chrystus, zaczynam tak postępować, tak działać, jak działa Chrystus. Zastanawiam się w konkretnej sytuacji, jak postąpiłby teraz Chrystus i staram się postępować tak samo. Wtedy ja żyję w Chrystusie i Chrystus żyje we mnie. Tylko dzięki takiej relacji możemy uzyskać siłę potrzebną do walki z grzechem, siłę do tego, aby po raz kolejny podnieść się, pomimo kolejnego upadku. Zaproszenie Chrystusa do kierowania naszym życiem, to całkowite poddanie się Jego kierownictwu, to ciągłe i nieustanne pozwalanie, żeby wszedł w każdy element naszego życia. Możemy to porównać do sytuacji, w której my prowadzimy samochód i w pewnym momencie oddajemy Jezusowi kierownicę, żeby to On prowadził po swoich drogach i na swoich warunkach. Wymaga to naszej pokory i ciągłego rezygnowania ze swoich planów, ciągłego oddawania ich w ręce Jezusa. Niestety, często jest inaczej: co prawda chcemy, żeby Jezus był przy nas, by nas umacniał, na przykład jako siedzący obok pasażer, który dodaje nam otuchy, jest dla nas „towarzyszem podróży”, ale sami mocno trzymamy kierownicę i sami chcemy prowadzić samochód. Taka postawa buduje naszą pychę i zamiast nas otwierać, zamyka na relację z Jezusem. Życie w Chrystusie nierozerwalnie związane jest z napełnieniem Duchem Świętym. To On powoduje, że nasza relacja z Jezusem staje się żywa: to dzięki niemu możemy uznać Chrystusa za swojego Pana i Zbawiciela (zob. 1Kor 12, 3). To On jest dawcą darów, dzięki którym możemy przeżyć nasze życie w bliskości z Chrystusem, nie obawiając się napotykanych trudności.
124
PRAWO IX W jaki sposób możemy napełniać się Duchem Świętym? Przede wszystkim musimy tego pragnąć. Jeżeli w naszym sercu wzbudzimy takie pragnienie, wyrazimy je poprzez modlitwę i będziemy prosić o napełnienie Duchem, możemy wierzyć, że spełni się obietnica Chrystusa: Otrzymacie moc zstępującego, przychodzącego na was Ducha Świętego. Duch Święty, Pocieszyciel wszystkiego was nauczy (J 14, 26). Dzięki tej wierze możemy już tak postępować, jakbyśmy byli napełnieni Duchem, a więc żyć według Słowa Bożego i postępować zgodnie z wolą Chrystusa. Ks. Blachnicki pisze, że napełnienie Duchem Świętym jest pewnym sposobem, stylem życia polegającym na tym, że w każdej chwili, w każdej sytuacji poddaję się kierownictwu Chrystusa i Jego Ducha. Ważne jest także, żeby to napełnienie nie było czymś jednorazowym w naszym życiu, ale dokonywało się ciągle na nowo, by było powtarzane i praktykowane, jak codzienne oddychanie. 7. Oddychanie warunkiem Nowego Życia Tak jak człowiek, będąc istotą fizyczną, nie może obejść się bez codziennego, nieustannego oddychania, tak i nasza dusza, zwrócona ku sprawom duchowym, nie może istnieć i funkcjonować bez oddychania duchowego. Poprzez ciągłe, nieustanne doświadczanie swojej słabości, wyznawanie grzechów przed Bogiem i poprzez powierzanie się Chrystusowi wraz z napełnianiem się Duchem Świętym podtrzymujemy w sobie Nowe Życie – dar od Boga, który jest zadatkiem życia wiecznego.
125
126
Iwona Kozak - Przemyśl
PRAWO X Podobnie jak ze śmierci Chrystusa na Krzyżu, będącej ofiarą największej miłości, tryska nowe życie zmartwychwstania i chwały wiecznej, tak samo i my stajemy się uczestnikami tego życia i zapewniamy jego wzrost przez umieranie dla grzechu i starego człowieka oraz stały wysiłek życia wg prawa miłości – agape, polegającej na bezinteresownym dawaniu siebie. Do takiego życia zostaliśmy powołani i uzdolnieni przez chrzest. 1. Ze śmierci Chrystusa rodzi się Nowe Życie Ze śmierci Chrystusa tryska Nowe Życie, które swój blask zawdzięcza Zmartwychwstaniu. Życie to jest śmiertelnym wrogiem władcy tego świata, dlatego codziennie poddawane jest próbom, niebezpieczeństwom, zasadzkom; ma jednak zakodowane w sobie zwycięstwo w postaci osiągnięcia szczytu chwały wiecznej z Bogiem. Prawo życiodajnej śmierci znajduje bogate odzwierciedlenie w sztuce chrześcijańskiej. W malarstwie można spotkać motyw krzyża, na którym znajduje się ciało Jezusa, bardzo wyniszczone, poranione, zmaltretowane. Z przebitego boku Jezusa wyrasta gałązka winnego grona – symbol życia – która pnie się po krzyżu i kieruje swoje pędy ku stojącym pod krzyżem. Rodzenie się życia przez akt śmierci pokazuje również jeden z filmów religijnych. Jezus wisi na krzyżu; świat ogarnia ciemność, przerażenie, zamieszanie. W tym pesymistycznym obrazie wzrok przykuwa pewien szczegół: otóż z otwartego boku Chry127
IWONA KOZAK stusa wypływa krew i woda, która, mieszając się z padającym deszczem, oczyszcza teren wokół krzyża z wszelkich nieczystości i brudów. 2. Bóg zaprasza nas do uczestnictwa w swoim życiu Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie (Rz 6, 3-4). Ze śmierci Chrystusa na Krzyżu, będącej ofiarą największej miłości, tryska Nowe Życie zmartwychwstania i chwały wiecznej. Od momentu chrztu staliśmy się uczestnikami tego życia i do niego zostaliśmy powołani i uzdolnieni. Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa jako wydarzenia zbawcze miały dla nas ogromne znaczenie, gdyż zapewniły nam udział w życiu samego Boga. Dar Nowego Życia, który otrzymaliśmy w sakramencie chrztu św., domaga się zaangażowania z naszej strony, podjęcia trudu formowania siebie, aby, jak mówi św. Paweł, życie Jezusa (Nowe Życie) objawiło się w naszym ciele (2Kor 4, 10), i aby stało się dla innych widoczne. Mamy być jego świadectwem, aby ci, którzy patrzą na nas, przebywają z nami, bez wahania mogli stwierdzić, że żyjemy odmiennym życiem. W czasie tegorocznych rekolekcji mówimy bardzo jasno o tym, co trzeba zrobić, aby to Nowe Życie w nas wzrastało – począwszy od otwarcia naszego serca na przyjęcie miłości Boga, poprzez uznanie prawdy,
128
PRAWO X że grzech odrywa nas od Boga, a zwraca ku sobie, ku własnym siłom i jest zabójcą Nowego Życia w nas. Jezus potrafi na nowo wskrzesić obumarłe w nas życie, gdy uznamy Go jako Pana i Zbawiciela, podejmiemy decyzję kroczenia Jego drogami, karmienia się Jego Słowem. To On posyła nam dar Ojca, Ducha Świętego, który pomaga nam odrzucić uczynki ciała, abyśmy mogli przynosić owoc Ducha. Duch Święty uczy nas duchowego oddychania, gdzie wydech jest wyrzuceniem zła z naszego życia, a wdech to napełnianie się Nowym Życiem. Prawa wzrostu Nowego Życia w nas będą aktualne do ostatniej chwili naszego życia. One tworzą naszą historię. 3. Opis duchowego procesu, w którym poprzez śmierć stajemy się uczestnikami Nowego Życia Prawo życiodajnej śmierci realizuje się w czasie długiego procesu, który rozciąga się na całe życie człowieka i rozgrywa na dwu płaszczyznach: A) umieranie dla grzechu i starego człowieka, B) stały wysiłek życia według prawa miłości – agape, polegający na bezinteresownym dawaniu siebie. Te dwie rzeczywistości naszego życia toczą ze sobą nieustanną, zażartą walkę, której kresem jest fizyczna śmierć i Boży Sąd, rozstrzygający, co w nas zwyciężyło i jaka będzie nasza wieczność. Trafnie wyraził tę prawdę Hieronim Bosch (1450-1516) w ukończonym w 1485 r. obrazie: Siedem grzechów głównych. W jego centrum znajduje się oko Boga, ze Zmartwychwstałym Chrystusem w środku i łaciński napis: Cave, cave, Deus videt (Strzeż się, strzeż się, Bóg cię widzi). Artysta, w formie scenek rodzajowych, przedstawił siedem grzechów głównych, które niczym pierścień zła próbują zawładnąć życiem 129
IWONA KOZAK człowieka (zaślubiny ze złem). W górnej części obrazu znajduje się filakteria z łacińskim tekstem Księgi Powtórzonego Prawa: Gdyż są narodem niestałym, dziećmi, w których nie ma wierności (…). Jako roztropni zdołaliby pojąć, zważaliby na swój koniec (Pwt 32,20.29). Na filakterii w dolnej części obrazu odczytujemy następujące słowa: Odwrócę od nich oblicze, zobaczę ich koniec (Pwt 32, 20). W czterech rogach obrazu w formie okręgów zostały przedstawione rzeczy ostateczne człowieka: śmierć, sąd, niebo bądź piekło.
130
PRAWO X A) Umieranie dla grzechu i starego człowieka Nowe Życie zdobywa sobie przestrzeń w naszej osobowości, jeżeli umiera w nas grzech i stary człowiek zakorzeniony w grzechu. Apostoł narodów opisuje takiego człowieka za pomocą następujących określeń: dawny, ziemski, cielesny, zmysłowy, hołdujący żywiołom tego świata (Rz 6, 6; 7, 14.22; 8, 5.9; 1Kor 2, 14; 3, 1; 15, 49n; Ga 4, 3; Ef 4, 22; Kol 2, 20; 3, 9-10) i przekonuje: Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. [...] Zadajcie więc śmierć temu, co jest przyziemne w waszych członkach... (Kol 3, 1-2.5). Święty Paweł wymienia konkretnie, czego mamy się wystrzegać, a są to: rozpusta, lubieżność, nieczystość, zła żądza, chciwość, gniew, zapalczywość, złość, znieważanie, haniebna mowa, kłamstwo. Co to znaczy „zadać śmierć”? Wielu z nas odpowie: iść do spowiedzi, wyznać grzech, otrzymać rozgrzeszenie. Tak. Sakrament pojednania oczyszcza nas z brudu grzechu i odradza zniszczone pędy Nowego Życia. Jednak należy pamiętać, że bezduszne, mechaniczne, formalistyczne podejście do tego sakramentu skutkuje jeszcze większym pogubieniem i brakiem owoców. Pięć warunków dobrej spowiedzi wskazuje właściwą drogę formacyjną w tej dziedzinie. Rachunek sumienia Grzech to odwrócenie się od Boga, naruszenie ładu w relacji pionowej: Bóg – człowiek i poziomej: człowiek – wspólnota Kościoła; to osobista obraza nieskończonego majestatu Boga i Jego ojcowskiego serca. Musimy zatem 131
IWONA KOZAK mieć świadomość zła, które pragniemy wyznać Chrystusowi w obecności kapłana. Czy zawsze tak jest? Rachunek sumienia powinien obejmować nie tylko nasze złe czyny. Jezus na Sądzie Ostatecznym zapyta nas także o dobro, którego nie spełniliśmy, choć nie mieliśmy przeszkód. Żal za grzechy Rzetelne poznanie i uświadomienie sobie grzechu pociąga za sobą wewnętrzny ból, a nawet uczucie obrzydzenia dla popełnionego przez nas zła. Jeżeli te uczucia łączą się ze szczerą wolą, by się poprawić, to przeżywamy to, co w przygotowaniu do spowiedzi jest najważniejsze, czyli żal za grzechy. Według nauki Kościoła istnieje dwojaki rodzaj żalu: niedoskonały i doskonały. Jeśli żal za grzechy rodzi się w nas z lęku przed karą, określany jest jako niedoskonały. Często żałujemy z uwagi na siebie, ponieważ zraniony zostaje nasz egoizm i odczuwamy dyskomfort. Żal doskonały rodzi się z miłości do Boga. Przeżywa go ten, kto zdaje sobie sprawę, że grzechem obraził i zranił Boga – kochającego Ojca. Mocne postanowienie poprawy Szczery żal z powodu grzechów popełnionych w przeszłości zawsze powinien łączyć się z postanowieniem, by ich nie popełniać w przyszłości, zwłaszcza przez unikanie sposobności do nich, oraz z decyzją, że będziemy przynajmniej nad jednym grzechem starali się pracować. Niewłaściwe podejście do tego warunku jest przyczyną, że grzech i stary człowiek nie umiera w nas. Bardzo często nasze postanowienia pozostają na poziomie intencji i nie ma ich realizacji w życiu. Można to zobrazować na przykładzie domu z kilkoma piętrami. Są w nim schody, które nie mają poręczy. Kilkakrotnie wydarzył się 132
PRAWO X na nich wypadek. Właściciel domu po każdym nieszczęściu podejmował decyzję zainstalowania jej, jednakże z upływem dni, miesięcy zapominał o swoim postanowieniu, aż do następnego wypadku. Miał intencję, chęć, ale nie wdrożył jej w życie. Podobnie jest z nami. Gdy popełnimy grzech, doznajemy swoistego bólu; przystępując do sakramentu pokuty, z pewnością żałujemy, postanawiamy poprawę, wyznajemy popełnione zło Chrystusowi w obecności kapłana i otrzymujemy rozgrzeszenie. Doświadczamy ulgi, jesteśmy szczęśliwi, bo przebaczył nam Bóg. Ale bardzo często już na tym etapie zapominamy o swoim postanowieniu, o konkretnych działaniach, które powinniśmy wdrożyć w życie, aby umocnić człowieka wewnętrznego (systematyczna modlitwa, częsta Msza św., karmienie się Słowem Bożym, codzienny rachunek sumienia, korzystanie z rad kierownika duchowego bądź stałego spowiednika). Zapominamy też, bądź nie chcemy pamiętać, o konieczności odcięcia się od rzeczy czy osób, które są okazją do naszego upadku. I dlatego nie umieramy dla grzechu i nie obumiera w nas stary człowiek. Szczera spowiedź Szczera spowiedź, czyli wyznanie wszystkich popełnionych grzechów, i Chrystusowe rozgrzeszenie, przypieczętowuje nasz proces powrotu do Jezusa. Na tym etapie znacząca jest rola kapłana, który powinien umocnić w penitencie pragnienie budowania nowego życia, dać impuls nadziei, zostawić duchowe wskazówki, którymi można się kierować po zakończeniu spowiedzi.
133
IWONA KOZAK B) Stały wysiłek życia według prawa miłości – agape, polegający na bezinteresownym dawaniu siebie Pozostał nam jeszcze jeden warunek sakramentu pokuty: Zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu. Pan Bóg przebacza nam w spowiedzi całą winę. W Jego oczach nie jesteśmy już grzesznikami, ale oczekuje od nas naprawienia tego, co zepsuliśmy. Należy jednak chronić się przed czysto ekonomicznym podejściem do zadośćuczynienia: ukradłem-muszę oddać, pokłóciłem się - muszę przeprosić itp. Pokuta i zadośćuczynienie są dla nas szansą i przestrzenią, w której można swobodnie rozwinąć wyobraźnię w praktykowaniu miłości. Tutaj właśnie mieści się drugi aspekt prawa życiodajnej śmierci, czyli X prawa wzrostu Nowego Życia w nas. Polega on na stałym wysiłku życia według Agape. Agape to Chrystus, który poprzez sakramenty i modlitwę żyje w nas, obdarza miłością doskonałą i który przez nas i w nas chce kochać innych. Człowiek obdarzony miłością bezinteresowną sam zaczyna kochać innych mocą miłości Jezusa Chrystusa w sposób bezinteresowny, poprzez dawanie siebie i codzienną troskę, nie szukając w tym jakiegoś interesu czy swojej chwały. Ta troska o drugiego powinna obejmować zarówno potrzeby materialne, jak i duchowe. Jeżeli nie troszczymy się o dobro duchowe bliskich, ma wówczas miejsce swoista ich „niepełnosprawność”. Agape jest miłością woli, która chce obdarzać dobrem. Kochać kogoś, z kim mamy więzi, nie jest czymś trudnym, ale jak radzić sobie z kimś, do kogo czujemy niechęć? W takiej sytuacji musimy przed Chrystusem wyznać swoją bezradność i pełni ufności oczekiwać, że On przyjdzie w wybranym przez siebie czasie i sam będzie w nas kochał również tych, których 134
PRAWO X my nie darzymy sympatią. Musimy pamiętać, że Jezus kocha nas nie dlatego, że jesteśmy doskonali, ale dlatego, że chce, abyśmy mogli stawać się lepszymi mocą Jego miłości. Z tej prawdy jasno wynika, że nie można kochać człowieka, nie kochając Boga. Kierując się powyższymi treściami, zadajmy sobie pytanie, czy naprawdę kochamy innych? Bez względu na to, jaka będzie nasza osobista odpowiedź, musimy pamiętać, że na tyle kochamy bliźnich, na ile nawracamy się ku Bogu, na ile dążymy do świętości i pozwalamy, by Chrystus żył w nas. On – Miłość, Dobro i Prawda – ciągle czeka i szuka dusz, na które mógłby rozlewać bezmiar swojej miłości miłosiernej.
135
136
ks. Paweł Biernat - Jaśliska
PRAWO XI Podobnie jak życie naturalne potrzebuje dla podtrzymania i rozwoju powietrza, pokarmu i napoju, tak samo nowe życie musi ciągle przyjmować od Chrystusa Zmartwychwstałego dar pojednania (duchowe oddychanie), Jego Słowo Życia (studium Pisma Świętego) oraz Jego Ducha, dzięki któremu możemy spotykać Go osobiście (modlitwa). 1. Porządek natury a porządek łaski Bóg, stwarzając świat, uczynił go według porządku, który nazywamy naturalnym lub przyrodzonym. Pociąga to za sobą szereg konsekwencji, również dla człowieka. W porządku naturalnym otrzymaliśmy od Boga całe funkcjonowanie w zakresie życia fizycznego, psychicznego i intelektualnego, również w sferę podświadomości. Jednakże dla dziedziny życia duchowego Bóg zarezerwował inny rodzaj porządku, który najogólniej nazywamy życiem łaski. W porządku łaski otrzymujemy głos sumienia, wiarę, modlitwę, przebaczenie i wiele innych darów, jak chociażby dary Ducha. Rozważając jedenaste prawo Nowego Życia, pragniemy zobaczyć pewne podobieństwo między światem przyrodzonym, który nam o wiele łatwiej zrozumieć, a nadprzyrodzonym, który w wielu dziedzinach poznajemy na zasadzie analogii do świata natury. Istotą tego rozważania nie jest jednak analiza funkcjonowania życia fizycznego, lecz życia łaski.
137
KS. PAWEŁ BIERNAT 2. Przeżywanie integralne Zależność pomiędzy światem natury i łaski obejmuje całego człowieka i ma swoje teologiczne brzmienie, które mówi, że łaska działa na naturze. Istotne jest oddziaływanie jednej dziedziny na drugą. Takie przenikanie odbywa się w kilku kierunkach. W rozwoju fizjologicznym brak tlenu oddziałuje na rozprowadzanie pokarmu po organizmie. W rozwoju duchowym trudno o modlitwę, jeśli brak łaski przebaczającej. Trzeba wspomnieć również o innym kierunku zależności, a mianowicie oddziaływaniu sfery duchowej na fizyczną i odwrotnie. Dla przykładu warto prześledzić system myślowy człowieka, który źle się odżywia. Odnajdziemy w nim głębokie powikłania w życiu łaski. 3. Istotna rola podświadomości Jednym z ważnych sekretów życia jest podświadomość. W niej gromadzimy szereg „zapisów”, które mogą w odpowiedniej chwili zostać otwarte na świadomość. Tak jak podświadomie oddychamy i rzadko dziękujemy Bogu za łyk tlenu, którym się co kilka sekund karmimy, tak i podświadomie winniśmy żyć obecnością Boga. Rzecz jednak w tym, że nie rodzimy się z rozbudowaną podświadomością, lecz w dużej mierze to my decydujemy o tym, co w niej gromadzimy. Jeśli włożymy w nią pieniądze, to ciągle będziemy myśleli o nich, jeśli włożymy lęk, to on będzie wypływał na pierwszy plan przy każdej okazji, jeśli podświadomość wypełnimy pretensjami do otaczającego nas świata, to opanuje nas narzekanie... Jeśli jednak w podświadomość wniknie miłość do drugiego człowieka, to ona dominuje w naszym życiu i przez tę miłość patrzymy na wszystko i wszystkich. Tak jest, gdy człowiek się zakocha. Ten, kto 138
PRAWO XI świadomie i dobrowolnie „włoży” w swą podświadomość spoczywający na nim wzrok Boga, już bez tego wzroku nie potrafi żyć – i na tym polega najważniejszy sekret życia, którego uczy Jezus. Tak więc ten, kto umie się modlić, na chwilę przenosi z podświadomości do świadomości prawdę o obecności Boga w jego życiu, tu i teraz. Ten, kto dopiero uczy się modlić, rozpoczyna od świadomości, że Bóg na niego patrzy i go słucha, i przez systematyczne przeżywanie tej prawdy stara się o to, aby ją umieścić na stałe w swej podświadomości. 4. Tlen, pokarm i napój Znamy objawy niedotlenienia, które mogą występować bardzo boleśnie, gdy brak powietrza jest odczuwalny, jak i te, które nie są poprzedzone świadomym poczuciem jego braku. W obu przypadkach objawy są takie same i przejawiają się w niemożności kontroli nad własnym postępowaniem. Przykład człowieka, który łapczywie „poszukuje tlenu” – tak, jak to występuje u osób chorych na astmę – ma swoją analogię w życiu duchowym. Cierpienie kogoś, komu brak przebaczenia Ojca, jest takim bólem, który wymusza łapczywe poszukiwanie pokoju serca. Pożywienie jest nie tylko niezbędne w fizjologii człowieka, w wielu kulturach pełniło również rolę podstawowej przyjemności. Wiemy, że starożytny Rzym znał sposoby wzbudzania wymiotów tylko po to, aby jeszcze bardziej delektować się przyjemnością pokarmu. Oczywiście jest to przykład skrajnej formy spożywania pokarmów, ale i on pokazuje pewną istotną prawdę życia duchowego, a mianowicie: łaskę Bożą należy smakować.
139
KS. PAWEŁ BIERNAT 5. Istota daru Życie łaski nabrało szczególnego znaczenia przez fakt zmartwychwstania Chrystusa. Każdemu zaś z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego (Ef 4, 7). Święty Paweł bardzo znamiennie tłumaczy, czym jest łaska Chrystusa jako dar niezasłużony przez człowieka: Jeżeli zaś dzięki łasce, to już nie ze względu na uczynki, bo inaczej łaska nie byłaby już łaską (Rz 11, 6). Zatem istota daru odkrywa się w Dawcy: A nad miarę obfitą okazała się łaska naszego Pana wraz z wiarą i miłością, która jest w Chrystusie Jezusie (1Tm 1, 14). Nie można życia łaski odrywać od Dawcy, gdyż to On jest właściwym pokarmem dla tego życia. Tylko wówczas, gdy poszukujemy Chrystusa, odnajdziemy pojednanie, wiarę i modlitwę. Oderwanie darów od Dawcy jest dramatem współczesnego świata techniki, który chce wykształcić umiejętności, a nie otwiera się na Dawcę największej umiejętności. 6. Odtworzyć w sobie tchnienie Rozważając poszczególne prawa Nowego Życia, postrzegamy życie w jego całości. Opis stworzenia człowieka daje nam podstawę do takiego rozumienia, gdyż człowiek stał się istotą żywą dopiero wtedy, gdy Stwórca tchnął w jego nozdrza tchnienie życia: wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą (Rdz 2, 7). Całe późniejsze dzieje człowieka tworzą historię odbudowy tego, co zniszczył grzech pierworodny. Niniejsza katecheza chce wpisać się w owe dzieje i zaznaczyć geniusz Boga, który polega na pozostawieniu nam dostępu do owego życiodajnego tchnienia.
140
PRAWO XI 7. Dar pojednania Pierwsze słowa wypowiedziane przez Boga po grzechu pierworodnym: Adamie, gdzie jesteś? (Rdz 3, 9) wyznaczają cały proces późniejszego przebaczenia. Bóg tymi słowami wyraził gotowość przebaczenia, która najdobitniej wyraziła się w opowiadaniu o Ojcu Miłosiernym (Łk 15) i znalazła spełnienie na Golgocie. Dzisiaj znakiem gotowości przebaczenia jest kapłan w konfesjonale. W sakramencie pojednania otrzymujemy nowe tchnienie. I trzeba, tak jak już to zaznaczyliśmy uprzednio, odnieść je do całego człowieka: przebaczenie obejmuje całego człowieka. Stawiamy dzisiaj ważne pytanie w kontekście odkupienia człowieka: czy poddałeś całego siebie Chrystusowi? A może są jeszcze dziedziny twojego życia, które nie zostały poddane odkupieńczej mocy Boga? Dar pojednania to spotkanie się człowieka grzesznego z gotowością Boga do przebaczenia i odbudowania głębokiej relacji. 8. Dar Słowa Życia „Masz moje Słowo!” Oto zapewnienie, które stanowi dla nas podstawę zaufania i ukazuje wiarygodność drugiej osoby. W świecie, gdzie nawet przepisy prawa nie zabezpieczają wszystkiego, jesteśmy niejako skazani na zaufanie Słowu. Bogu ufamy bezgranicznie, człowiekowi z dużą rezerwą, a nigdy szatanowi. Historia Abrahama, Mojżesza i wielu innych, którzy szli za Słowem, ukazuje Boga, który jest wiarygodny. Słowo Boże stanowi perspektywę dla naszego istnienia i działania. Jest jednak jeszcze jeden ważny aspekt Słowa: Bóg daje mi Je dzisiaj. Owo „dzisiaj” stanowi głęboką prawdę rozważa141
KS. PAWEŁ BIERNAT nego prawa i stanowi dla nas zadanie. Mamy słowo na dzisiaj, tak jak pokarm. Świadomość, że nasze życie opiera się na Słowie Boga, czyni nas nie tylko mocnymi, ale również światłymi. Odnieśmy to do ogólnej zasady Ruchu Światło – Życie, która mówi, że każdy mój krok winien być czyniony w świetle, tak, by nie chodzić w ciemności. 9. Dar Ducha Współczesny człowiek jest bardzo wyczerpany samotnością. Jedną z największych pokus i zabiegów ze strony szatana jest oderwanie człowieka od Boga. Jeśli damy się wpędzić w przekonanie, że to my wszystko musimy sami „wydrzeć” dla siebie, bardzo szybko stracimy wszelkie siły i wykopiemy sobie jamę samotności. Jezus, odchodząc z tego świata, nie pozostawił nas samych, ale posłał Swojego Ducha (zob. J 14, 17). Sługa Boży Jan Paweł II na pytanie, jak się modli, odpowiedział: Tak, jak Duch Święty mi pozwala. Modlitwa nie jest techniką, ale przebywaniem z Bogiem. Jest relacją osobową Boga i człowieka. Jedną z największych zasług ruchu charyzmatycznego jest odkrycie na nowo tzw. wylania Ducha. Do głębokiej modlitwy, do osobowej relacji z Panem dociera się dwiema drogami. Jedna jest drogą Karmelu, gdzie przez wyciszenie, wyrzeczenie i skupienie człowiek odrywa się od tego, co światowe, a kieruje na nadprzyrodzone. Druga jest owocem Pięćdziesiątnicy, podczas której Duch Święty wylał się na apostołów i czyni to wobec każdego, kto daje się wtajemniczyć w życie Boga.
142
ks. Marian Bocho - Jarosław
PRAWO XII Nowe życie tylko wtedy możemy zachować i rozwijać, gdy dajemy o nim świadectwo. Jest to bowiem życie, które może być przyjmowane tylko w dawaniu. Świadectwo jesteśmy w stanie dawać tylko w mocy Ducha Świętego. 1. Wstęp Prawo XII zdradza nam ważny sekret: w jaki sposób posiadane życie, płynące z łaski Bożej, możemy w sobie nie tylko zachować, ale pomnażać i rozwijać? Ten sekret zawarty jest w słowie „świadectwo”. Co znaczy składać świadectwo, kto może być świadkiem? Świadek to osoba, która coś widziała, przeżyła i może o tym opowiedzieć innym. Świadkiem może być nazwany tylko ten, kto uczestniczył w jakimś wydarzeniu, kto przeżył konkretne duchowe czy fizyczne doświadczenie. Co znaczy być świadkiem nowego życia? Jak o nim składać świadectwo? Wg Pisma św., dawać świadectwo, to stwierdzać rzeczywistość jakiegoś faktu. W takim sensie posługuje się czasownikiem „świadczyć” św. Paweł, Mateusz lub Marek, np. 1Kor 15, 15 (świadczyć o zmartwychwstaniu). Św. Łukasz mówi o tych, którzy mieli świadczyć o Jezusie (zob. Dz 1, 21-26), apostołowie wybierają Macieja, aby stał się świadkiem. Ks. Franciszek Blachnicki często podkreślał i uczył, że życie bierze się tylko z życia, że nie można dać czegoś, czego się samemu nie posiada. Jest wielu chrześcijan, którzy zobaczyli statyczną fotografię Jezusa i nie znają Go “twarzą w twarz", ponieważ nigdy nie spotkali się z Nim osobiście. Powtarzają tylko to, co usłysze143
KS. MARIAN BOCHO li i przeczytali, lecz nie mają doświadczenia nowego życia. Życie wieczne nie polega na niczym innym, jak tylko na poznawaniu, to znaczy na doświadczeniu Boga i Jego Syna – Jezusa Chrystusa (zob. J 17, 3). Wiarygodny ewangelizujący to ten, który przedstawia swoje osobiste świadectwo, swoje własne doświadczenie nowego życia i zbawienia. To ten, który może świadczyć, że Jezus żyje, ponieważ spotkał Go osobiście – tak jak apostołowie, którzy twierdzą: my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli (Dz 4, 20). Czym jest to życie, którym mamy się dzielić? O jaki rodzaj życia chodzi? Przecież – w pewnym sensie – życiem obdarza człowieka także lekarz (troszcząc się o zdrowie fizyczne), nauczyciel (dbając o rozwój intelektualny), artysta (przekazując wartości estetyczne czy emocjonalne)… Wszystko to ważne i potrzebne, ale nie o to nam chodzi. A może to pytanie jest źle sformułowane? Może Słowo „życie” powinniśmy napisać wielką literą („Życie”) i nie pytać czym, ale kim Ono jest? Ja jestem drogą, prawdą i życiem (J 14, 6) – powiedział Jezus. Jan apostoł składa świadectwo o życiu, które się objawiło, a jest Nim Jezus. To dzielenie się doświadczaniem Jezusa jest warunkiem zachowania i rozwoju owego życia w ludzkim sercu. Przepięknie o istocie dawania świadectwa mówi św. Jan w prologu swojego pierwszego listu. Dawać świadectwo to oznajmiać innym to, co sami usłyszeliśmy, ujrzeliśmy; co zostało nam objawione o Jezusie, który jest Słowem Życia. To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce – bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione – oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i usłyszeli, abyście i wy mieli współuczest144
PRAWO XII nictwo z nami. A mieć z nami współuczestnictwo znaczy: mieć je z Ojcem i Jego Synem Jezusem Chrystusem. Piszemy to w tym celu, aby nasza radość była pełna (1J 1, 1-4). 2. Jezus pierwszym świadkiem nowego życia Być świadkiem nowego życia to wejść w misję Jezusa. On został określony w Apokalipsie przez Jana Apostoła mianem Świadka Wiernego (zob. Ap 1, 5). Jego powołanie pochodziło od Boga Ojca, a nie od człowieka. Ja nic od siebie nie czynię, ale że to mówię, czego mnie Ojciec nauczył. A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną: nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba (J 8, 2829). Jezus tłumaczy Nikodemowi, że jest świadkiem prawdomównym, gdyż Kto przychodzi z wysoka, panuje nad wszystkim, a kto z ziemi przychodzi, należy do ziemi i po ziemsku przemawia. Kto z nieba pochodzi, jest ponad wszystkim. Świadczy o tym, co widział i słyszał… (J 3, 31-32). Warunek dobrego świadectwa: widzieć na własne oczy, słyszeć na własne uszy. Sam Jezus przed Piłatem zdefiniował swoją misję: Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie (J 18, 37). Prawdą jest Bóg, który jest Ojcem kochającym, który pragnie życia dla swoich dzieci. Jezus zna Ojca: wy Go nie znacie. Ja Go jednak znam. Gdybym powiedział, że Go nie znam, byłbym podobnie jak wy – kłamcą (J 8, 55). Jezus świadczy o nowym życiu, które jest z Boga. A to jest życie wieczne, aby poznali Ciebie, Jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś (J 17, 3). Chrystus wielokrotnie potwierdza, że Jego świadectwo jest prawdziwe. Trzeba nam przyjrzeć się Jego posłudze. Jezus głosi naukę słowem, a wszyscy słuchając Przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które 145
KS. MARIAN BOCHO płynęły z ust Jego (Łk 4, 22). Zdumiewali się Jego słowem głoszonym z władzą i mocą (zob. Łk 4, 36). Nauczanie Jezusa odznaczało się bezpośredniością i pewnością co do własnego autorytetu. Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ten, który Mnie posłał, Ojciec, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić. A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię, mówię tak, jak mi Ojciec powiedział (J 12, 49-50). Jezus naucza o Bogu, dawcy życia. Jezus czyni cuda – wydarzenia niezwyczajne. Uzdrawia chorych, a nawet wskrzesza umarłych. Uwalnia od mocy złego i karmi głodnych, by pomóc ludziom znaleźć nadzieję i zbawienie w Bogu. Cudowne znaki mają potwierdzić Jego świadectwo. Sam Jezus mówi o tym: Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie (J 10, 25). Tak też przeżywali cudowne wydarzenia ci, którzy doświadczyli mocy Jezusa. Niewidomy od urodzenia, którego uzdrowił Chrystus, mówił do faryzeuszów: Od wieków nie słyszano, aby ktoś otworzył oczy niewidomemu od urodzenia. Gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic czynić (J 9, 31-32). Jezus pokazuje, że ma moc zmienić ludzkie życie w wymiarze fizycznym. Czyni tak po to, aby ujawnić swoją moc dawania nowego życia w wymiarze duchowym. Jezus umiera, ponosi śmierć krzyżową za prawdę: Według Prawa powinien On umrzeć, bo sam siebie uczynił Synem Bożym (J 19, 7). Śmiercią krzyżową, męczeńską potwierdza swoje orędzie, z którym przyszedł na ziemię. Więcej – z tej śmierci rodzi się nowe życie. Przyszedł po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości (J 10, 10). Zbawiciel podkreśla z mocą: Życie swoje oddaję za owce (J 10, 15). Życie daję, aby je znów odzyskać. Nikt mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję (J 10, 18). Jego śmierć jest dobrowolną ofiarą, aby wysłużyć i obdarować ludzi nowym życiem. 146
PRAWO XII Patrząc na Jego czyny, wsłuchując się w słowa, budujemy wizerunek świadka, który kroczył przez życie z jedną pasją wypełniającą jego istotę – pasją dzielenia się miłością Ojca z ludźmi doświadczonymi przez grzech, obdarowywania ludzi nowym życiem. Wszystko, co czynił Jezus, było dążeniem do zdobywania ludzi dla Królestwa Jego Ojca, królestwa życia. Chrystus radował się faktem, że zaszczepił duchowe, wyższe, nowe życie w ludzkich duszach. Taka była wola Boża co do Niego – i taka sama jest również względem nas. Zapowiadając uczniom Ducha Świętego, powiedział: Gdy przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku (J 15, 26-27). Chrystus Pan nie tylko zapowiadał swoim uczniom Pocieszyciela, Ducha Prawdy, którego im posyła od Ojca i który sam będzie dawał o Nim świadectwo. On jednocześnie wzywał i wzywa swoich uczniów, aby w mocy tego Ducha także oni byli świadkami: Wy o Mnie świadczyć będziecie (por. J 15, 27). 3. Chrześcijanin świadkiem nowego życia w Chrystusie Podczas Liturgii w Wielki Czwartek święci się olej, którym będą namaszczani nowo ochrzczeni. Biskup, zanosząc modlitwę o uświęcenie oleju, przypomina, że ci, którzy zostaną nim namaszczeni w dniu chrztu, mają upodabniać się do Jezusa i wchodzić w Jego misję prorocką, pasterską oraz królewską. Od dnia namaszczenia tym olejem w czasie naszego chrztu jesteśmy wezwani do świadectwa:
147
KS. MARIAN BOCHO a) Słowem: Wydobyć z wnętrza słowo o Jezusie, który daje życie. Oddać język najwyższemu z możliwych zadań, jakim jest świadczenie o Bogu, o Chrystusie. Może o wiele za długo powstrzymywałaś się od dawania świadectwa? Może ono tylko tkwi w Twoim sercu, czeka na uzewnętrznienie? Wydobądź je prędko, bo jeżeli tego nie uczynisz, to niewiele zostanie Ci do powiedzenia, obumrze bezpowrotnie. Św. Paweł mówi do Tymoteusza: co usłyszałeś ode mnie za pośrednictwem wielu świadków, przekaż zasługującym na wiarę ludziom, którzy też będą zdolni nauczać i innych (2Tm 2, 2). Przekaż, czyli dziel się z innymi. Nic nie jest naprawdę nasze, dopóki nie podzielimy się tym z innymi. Takie jest prawo psychiki – to, co nie zostaje wyrażone, obumiera. Jeżeli nie ma odpływu, dopływ automatycznie ustaje. W Palestynie istnieją dwa zbiorniki wodne. Jeden o świeżej i pełnej darów wodzie – to Jezioro Galilejskie. Drugi – Morze Martwe – o wodzie gorzkiej i jałowej. W tym zbiorniku wodnym nie ma życia. Skąd ta różnica, skoro oba zbiorniki zasilane są z jednego źródła, którym jest rzeka Jordan? Odpowiedź brzmi: Jezioro Galilejskie pobiera i oddaje. Morze Martwe tylko pobiera, nie ma odpływu. Podobnie jest z człowiekiem i wspólnotami. Modlą się, przyjmują sakramenty; codzienna Msza św., Komunia Św., Sakrament Pokuty. Rozważają Słowo Boże, a są wewnątrz martwi, bo nie ma odpływu, czyli świadectwa. Oto jest odpowiedź na martwotę naszych parafii i wspólnot w nich istniejących – pomimo ciągłego napełniania się Jezusem i Nowym Życiem. Oto jest odpowiedź, dlaczego należy dawać świadectwo. F. A. Sullivan w książce „Charyzmaty” pisze: Jednym z najistotniejszych sposobów rozwoju naszych grup jest dzielenie się
148
PRAWO XII własnymi doświadczeniami w poznawaniu Pana Jezusa i mocy Jego Ducha (s. 76). Może trzeba to uczynić podczas zwyczajnych, codziennych rozmów? W czasach, w których przyszło nam żyć, wiele rozmów jest powierzchownych. Jednak sporo ludzi potrzebuje głębszej dyskusji na tematy duchowe. Warunek: trzeba używać zrozumiałego języka, mówić normalnym tonem, bez wprowadzania w zakłopotanie nieznanymi sformułowaniami językowymi, bez terminów nieznanych dla rozmówcy. Dwa odrębne światy ze sobą się zetknęły, które nie znalazły wspólnej płaszczyzny porozumienia. Stać się Bożym rozmówcą... Ciekawym wydarzeniem jest spotkanie Jezusa z Samarytanką, przed którą Pan odkrywa, kim jest. Samarytanka opowiada o swoim spotkaniu z Jezusem i to jej opowiadanie przynosi owoc: Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: «Powiedział mi wszystko, co uczyniłam» (J 4, 39). Ale dzieje się coś niezwykłego, jej świadectwo procentuje: Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele więcej ich uwierzyło na Jego słowo, a do tej kobiety mówili: «Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata» (J 4, 40-42). Tak się dzieje zawsze, jeśli mówimy o Jezusie, kiedy podprowadzamy kogoś do Niego. On wtedy zaczyna działać i przekonywać do siebie. b) Życiem: Trzeba wypisać Ewangelię na swoich rękach, aby nieść pomoc konkretnemu człowiekowi w Imię Chrystusa; na twarzy, aby inni patrząc na nas, widzieli w niej Chrystusa; na sercu, aby nadać czynom i życiu kształt miłości. Nikt nie może składać świadectwa, ewangelizować skutecznie, dopóki 149
KS. MARIAN BOCHO najpierw jego własne serce nie zostanie zewangelizowane przez Mistrza. Dlatego naszym pragnieniem i modlitwą winny być słowa: Panie, ewangelizuj serce moje. Czyż to nie jest to, czego nam potrzeba? Bóg odpowie na naszą modlitwę, wleje w serce miłość, swoje życie, część swego życia i mocy tak, że nasze serce się powiększy. Wzbogaci się współczuciem, wrażliwością i duchowym, troskliwym zaangażowaniem. Jeżeli chcesz skutecznie składać świadectwo, trzeba kochać człowieka niezależnie od tego, kim jest. W każdym dniu życia trzeba posiadać głęboką, bogatą, nieprzerwaną łączność z Chrystusem. Wierząc w Chrystusa, wierząc Chrystusowi, będziemy całą naszą postawą świadczyć. Ks. Franciszek Blachnicki mówił o tym świadectwie życiem: Jeżeli uwierzyliśmy w Chrystusa naprawdę, to musimy mieć pokój. Jeżeli uwierzyliśmy w Chrystusa, a mimo to lękamy się jeszcze ciągle różnych rzeczy, to znaczy, że jeszcze w pełni, w sensie biblijnym, nie uwierzyliśmy w Chrystusa. [...] Jeżeli rzeczywiście wierzymy, to wtedy nasze życie samo przez się staje się świadectwem. Jeżeli potrafię pójść do tych ludzi, z którymi się spotykam, a którzy są kłębkiem nerwów, czują się zagubieni i nie potrafią sprostać problemom życiowym, jeżeli potrafię wobec nich pokazać ten pokój głęboki, płynący z uwierzenia w Ewangelię Chrystusa, to wtedy jest to świadectwo, które może tym ludziom pomóc. Jeżeli natomiast ja sam wpadam w ich styl lęku, narzekania, zabezpieczania się, to moje świadectwo jest negatywne – pokazuję im, że wiara na nic się nie przyda w konkretnym życiu, bo nie rozwiązuje problemów. c) Ofiarą: Świadectwo słowa związane jest ze świadectwem cierpienia nie tylko dzięki zwykłemu zbiegowi okoliczności. Stanowi rzeczywistość, której istnienie przepowiedział sam 150
PRAWO XII Chrystus. Słowa Jezusa: Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały? (Łk 24, 26) panują nad całą historią Kościoła. I będzie on miał tak długo męczenników, jak długo głoszona będzie światu Ewangelia. Męczeństwo należy organicznie do istoty Kościoła. Prześladowanie Kościoła i w Kościele nie jest wyłącznie czymś przypadkowym i okazyjnym, nie jest powodowane zwykłymi nieporozumieniami lub pomyłkami. Nie można przypisać go jedynie przewrotności i złośliwości ludzkiej. Świadek jest gotowy ponieść największą cenę (nawet oddać własne życie), potwierdzając prawdziwość swoich zeznań. Warto zauważyć, że w języku Nowego Testamentu słowa świadek i męczennik oznaczone są tym samym greckim terminem martyr. Kościół nie zapomina, że obok męczeństwa tych, którzy oddali swoje życie za wiarę, istnieje bezkrwawe męczeństwo wiernych, którzy spełniają rady Mistrza. Obok męczeństwa jednorazowego, istnieje męczeństwo codzienne, trwające przez całe życie. Obok męczeństwa publicznego, które dokonuje się na oczach wielu, istnieje męczeństwo ukryte w tajnikach świadomości. Męczeństwo ciała i męczeństwo ducha. Idea męczeństwa duchowego zawiera wiele elementów istotnych dla męczeństwa krwawego. Prawdziwa wartość męczeństwa polega na całkowitym oddaniu siebie w świadectwie. I właśnie ów całkowity dar z siebie ma bardzo często miejsce w życiu chrześcijańskim, które pragnie pozostawać w harmonii z duchem prawdziwej wiary. 4. Owocne świadectwo można składać w mocy Ducha Jezus przed rozstaniem się z Apostołami zapowiada: Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi (Dz 1, 8). Mówi więc Jezus 151
KS. MARIAN BOCHO o szczególnej nadprzyrodzonej mocy, która będzie towarzyszyć Jego uczniom, gdy będą składać świadectwo wiary. Nikt nie może być świadkiem, nie może owocnie podejmować misji świadka, zdobywać ludzi dla Chrystusa dopóki nie zostanie napełniony mocą umożliwiającą ewangelizację. Moc ta została wyraźnie obiecana przez Chrystusa wszystkim Jego uczniom i jest najważniejszym elementem świadectwa. Możemy zaobserwować, jak ta moc działała w życiu uczniów. Przed Pięćdziesiątnicą nie interesowali się zbytnio docieraniem do ludzi i zdobywaniem ich dla Królestwa niebieskiego. Usiłowali zatrzymać Chrystusa dla siebie. Piotr mówi: Panie, nie przyjdzie to nigdy na Ciebie (Mt 16, 22b). A na górze Przemienienia, nie będąc do końca świadomym swoich słów, wygłasza takie zdanie: Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza (Mk 9, 5). Po zmartwychwstaniu, z obawy przed Żydami (J 20, 19), siedzieli wystraszeni w sali na górze. Potem nagle wypełniła się obietnica, nastąpił wybuch nadprzyrodzonej Mocy Ducha Świętego, który napełnił uczniów. Po Pięćdziesiątnicy wszystko całkowicie się zmienia. Otrzymana moc sprawia przemianę ich serc. Z bojaźliwych i niepewnych siebie ludzi stają się niepokonanymi, odważnymi mężczyznami, ludźmi o płomiennym duchu. Przestają się obawiać opinii ludzi. Po Zesłaniu Ducha stają się tymi, którzy kształtują opinię ludzką. Czynami i słowami nadają nowy bieg nie tylko swoim czasom, ale całej historii. Moc, jaką otrzymują, powiększa ich serca na tyle, że zdołają objąć nie tylko Jerozolimę, ale także Judeę i Samarię… aż po krańce świata. Jezus, dając nam dar Ducha w sakramencie bierzmowania, sprawia, że możliwym staje się stawianie czoła temu, co niemożliwe. Zadanie, jakie stawia przed nami, nigdy nie 152
PRAWO XII jest tak wielkie, jak moc stojąca za nami. Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha (Rz 8, 16) – napisał św. Paweł. W Dziejach Apostolskich czytamy: Dajemy temu świadectwo my właśnie oraz Duch Święty, którego Bóg udzielił tym, którzy są Mu posłuszni (Dz 5, 32). Prośmy zatem Ducha Świętego, aby czynił nas odważnymi świadkami nowego życia, które daje Jezus, w naszym środowisku rodzinnym, zawodowym i społecznym, a Jezus przyzna się do nas przed Ojcem, który jest w niebie (zob. Mt 10, 32). Benedykt XVI w homilii wygłoszonej na Mszy św. kończącej XXIII Światowe Dni Młodzieży powiedział: Niech ogień miłości Bożej zstąpi i wypełni wasze serca, aby zjednoczyć was coraz bardziej z Jezusem i Jego Kościołem i posłać was, jako nowe pokolenie apostołów, do niesienia światu Chrystusa! Te słowa mogą stanowić szczególne życzenia dla nas wszystkich. 5. Warunki owocnego dawania świadectwa o nowym życiu w Chrystusie Być świadkiem Jezusa oznacza wejść w Jego misję. On, dając nam Ducha Świętego, powołuje nas i uzdalnia do realizacji tej misji. Spójrzmy na warunki owocnego świadectwa o nowym życiu. – Być wewnętrznie przekonanym, że Chrystus jest moim osobistym Panem i Zbawicielem, że jest w moim życiu. Żyje we mnie, a ja w Nim – jak określi to św. Paweł: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (Ga 2, 20a). – Być pewnym, że wszystkie moje grzechy są uznane i wyznane przed Bogiem w wierze w przebaczającą moc krwi Chrystusa wylanej na krzyżu. Tylko jeśli doświadczyłeś Bożej miłości, przebaczenia grzechów, uzdrowienia, uwolnienia – możesz o tym mówić. 153
KS. MARIAN BOCHO – Prowadzić życie w Duchu Świętym, które polega na tym, że Chrystus zasiada na tronie mojego serca, w centrum mojego życia, a moje „ja” jest Mu poddane. – Mieć otwarte uszy duchowe na słowo Boże, na Ducha Świętego, by wprowadzał w prawdę także tych, którzy chcą dzielić się swoim doświadczeniem nowego życia. – Dzielić się przy każdej okazji w prosty sposób swoją wiarą w Chrystusa z innymi. Rozmawiać o Jezusie; o tym, co mi daje Chrystus, o darze nowego życia. – Modlić się nie tylko o wytrwanie i pomnożenie duchowego życia, ale także za bliźnich – zwłaszcza tych, z którymi żyję pod jednym dachem, w sąsiedztwie czy w zakładzie pracy, klasie szkolnej. – Iść w miłości do bliźniego w przekonaniu, że jest się narzędziem Boga – dawcy życia. – Dziękować Bogu za owoce świadectwa, Jemu przypisywać owoce świadectwa. Jemu pozostawić rezultaty podjętego trudu. Jeżeli będziemy stosowali wszystkie wymienione zasady, to nasze świadectwo będzie owocne i będziemy przeżywali wielką radość. Wtedy na pytanie: Co uważasz za najradośniejsze w swoim życiu? będziemy mogli odpowiedzieć: To, że przyjąłem Chrystusa i że mogę innych do Niego prowadzić. To jest najradośniejsze przeżycie w moim życiu i tym najlepiej mogę służyć innym ludziom, moim braciom (ks. Franciszek Blachnicki). Ludzkość dzisiejsza potrzebuje oddechu nowego życia, nasze parafie i rodziny potrzebują oddechu nowego życia. Podejmijmy więc trud świadka, a posiądziemy to życie w pełni.
154
ks. Stanisław Mierzwa SDB - Kraków
PRAWO XIII Nowe życie, którego Sprawcą jest jedna Osoba Ducha Świętego działająca w wielu osobach, wyraża się w zewnętrznym znaku naszej jedności, a znak ten pogłębia i potęguje w nas to życie. Człowiek otrzymał życie – niestety utracił je wchodząc w dialog z szatanem. Ciągle jednak jest w nim tęsknota za życiem. Wydaje mu się, że sam odzyska życie. Człowiek sam chciałby „być jak Bóg”. Doświadczenie Kiedykolwiek podejmowałem wysiłek Nowego Życia – także w formacji Ruchu Światło–Życie, gdzie po raz pierwszy jako młody chłopak usłyszałem określenie – Nowe Życie. Było to doświadczenie – jak wtedy sądziłem – jednostkowe, ot po prostu kawałek drogi. Teraz, z perspektywy czasu widzę, jak pięknie Duch Święty poukładał to w interesującą mozaikę jedności: w czasie, w ludziach, w różności, a nawet w tym, co wtedy wydawało mi się próżnym trudem. Dziś widzę, że to wszystko było tworzeniem Nowego Życia we mnie, w środowisku. Duch Święty jest rzeczywiście sprawcą Nowego Życia. Jaka nowość? Często jednak tej nowości szukamy zupełnie gdzie indziej! Najnowsze hity, najnowsze wiadomości, ciuchy, muzyka, sprzęt. Najnowsze, musi być trendy: trendy gadże155
KS. STANISŁAW MIERZWA SDB ty, trendy biznes, trendy 2009, trendymania … Nowość elektryzuje świat wokół nas. Szukamy wszystkiego, co nowe, inne, dotąd niespotykane. Powody są różne. Dobrze, jeżeli celem jest udoskonalanie siebie, świata. Jednak często celem podstawowym jest wysiłek, by po prostu było łatwiej, ciekawiej, przyjemniej, inaczej.... Forma staje się nowoczesna, modna, ale służy staremu celowi – pójściu na łatwiznę! Nie tylko niczego nie zmienia, ale staje wprost pułapką i sprawia, że szybko wchodzimy w nowe problemy ... Życie wydaje się zbyt jałowe, zbyt puste, ubogie. I znowu poszukujemy nowych rozwiązań, za które płacimy nie tylko walutą, ale szczęściem, zdrowiem, życiem. A nowość znowu kusi, obiecuje... i dla wielu wydaje się być życiem! Papież Benedykt XVI pisał: zbyt często wolność przedstawiana jest jako niestrudzone poszukiwanie przyjemności lub nowych doświadczeń. To jest przekleństwo, a nie wyzwolenie! Prawdziwa wolność nie skazałaby nigdy nikogo – przede wszystkim dziecka – na niespokojną pogoń za nowością (Orędzie na 41. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu 2007). A 20 lat wcześniej Ks. Franciszek Blachnicki napisał: Objawia się wszędzie jakaś żądza nowości. Stawia się znak równości pomiędzy „nowy” a „lepszy”, „doskonalszy”, zakładając, że to, co nowsze, musi być doskonalsze od tego, co było przedtem. U podstaw takiej oceny leży jakieś bezgraniczne zaufanie do idei ewolucji, postępu. Głosi się hasła postępu we wszystkich dziedzinach życia; głosi się teorię ewolucji, która mówi, że powstają coraz doskonalsze formy, przyjmuje się tę teorię w zakresie nieograniczonym, stosując do wszystkich przejawów życia ludzkiego, dochodzi się do tego, że ocenia się to, co jest historycznie młodsze zawsze jako lepsze. Stąd jakaś pogoń za nowością, nowoczesnością, za modą (bo moda ciągle 156
PRAWO XIII coś nowego ludziom sugeruje). Stąd też dość powszechnie ludzie, zwłaszcza na Zachodzie, ulegają pewnemu schematowi myślenia, który stawia ich wobec alternatywy: konserwatysta – progresista. Wszystko próbuje się oceniać według tego schematu. Kiedy wybrano nowego papieża – Jana Pawła II, od razu pojawiły się spekulacje: czy on będzie papieżem konserwatywnym czy postępowym? Potem wnet pojawiły się zarzuty: jednak konserwatywny, bo staje w obronie życia dzieci nienarodzonych, bo nie pozwala na rozwody, na święcenia kapłańskie dla kobiet itp. […]. Jeżeli mówimy: nowa kultura, nowa wspólnota, nowy człowiek, to musimy pamiętać, że słowo „nowy” czerpiemy z Objawienia Bożego, z Pisma świętego, gdzie jest mowa o nowym człowieku, o nowym stworzeniu, a w Apokalipsie powiedziane jest: Oto czynię wszystko nowe (Ap 21, 5). Słowo „nowy” w Piśmie świętym łączy się z tajemnicą Wcielenia i Odkupienia człowieka, z nową rzeczywistością, którą jest Zmartwychwstanie Chrystusa. Ono konstytuuje nowy porządek, który jest dla człowieka porządkiem ostatecznym. Chrześcijańska teoria ewolucji jest inna niż ta, którą się nam sugeruje. Natura ludzka osiągnęła szczyt swojego rozwoju, swojego wyniesienia, doskonałości wtedy, kiedy Bóg ją przyjął, kiedy Bóg ją odnowił. W Zmartwychwstaniu Chrystusa człowiek osiągnął najwyższy szczyt, jaki może osiągnąć w swoim rozwoju, w swojej ewolucji. Dlatego Chrystus zmartwychwstały, nowy Adam, nowe człowieczeństwo – to jest ta rzeczywistość wiecznie „nowa”, a w stosunku do niej wszystko będzie stare; nic nie może już prześcignąć tej rzeczywistości. Chrystus zmartwychwstały przez swojego Ducha daje nam udział już teraz w tej rzeczywistości. Ta rzeczywistość w nas już się może rozwijać, wzrastać – w tym sensie wzrasta w nas 157
KS. STANISŁAW MIERZWA SDB nowy człowiek, a wśród ludzi powstaje nowa wspólnota (Oaza Rekolekcyjna Diakonii Jedności Ruchu Światło-Życie, ks. Franciszek Blachnicki, Światło-Życie 1987, s. 163-168). Jednak ta nowość, która wydaje się być trudna, wymagająca, mało popularna, jest nowością duchową, wymagającą, by człowiek „umarł” dla swoich starych pomysłów na szczęście. I chociaż ta nowość nie jest z tego świata, bo płynie z prawdy o Zmartwychwstaniu Chrystusa, to jednak można jej doświadczyć bardzo konkretnie na tym świecie. Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe (2Kor 5, 17). Pozostawać w Chrystusie, to dojść do postawy św. Pawła i przyodziać się w nowość, by móc powiedzieć: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie (Ga 2, 20). Czy jest to możliwe? Czy człowiek potrafi sam z siebie wydobyć nowość życia? Przyjrzyjmy się człowiekowi od jego początku. Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę (Rdz 1, 27). Stworzył. Dał życie. On jest źródłem życia. A co robi człowiek? Piotr powie po Zesłaniu Ducha Świętego: Zabiliście dawcę życia (Dz 3, 15). To prawda, że Bóg powiedział: Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. (Pwt 30, 15), ale konsekwencję wyboru człowiek odczuje na zawsze! Zabić Dawcę Życia – to wybór śmierci. Wybór jest samodzielnym aktem wewnętrznym człowieka. Nikt inny za mnie nie dokona tego wyboru! Nawet Bóg! Często wydaje nam się, że wybór życia jest związany z jakąś nadzwyczajną, jednostkową decyzją. To prawda, takie decyzje są ważne 158
PRAWO XIII i potrzebne. Jednak wchodzenie na drogę śmierci jest nieraz tak mało widoczne. Wystarczy smutek, przygnębienie, ociężałość, bierność, uśpienie, przyzwyczajenie. I wtedy jest to takie pozostawanie w skłóconym domu, w równoczesnym „tak” i „nie”. Pozostanie na drodze śmierci jest zawsze naruszeniem jakiegoś prawa życia! Jakie mogą być drogi śmierci? Nie zawsze musi to być jakaś zła wola i jednoznaczne odrzucenie Boga. Są to nieraz: a) fałszywe szlaki, na które weszliśmy próbując ominąć cierpienie wywołane zranieniem; b) błędne przekonania wywołane wypowiedziami na nasz temat; c) zachowaniami wobec nas innych ludzi; d) nieprawdziwe obrazy Boga; e) tragiczna przeszłość. Czy jest możliwy powrót do życia? Musimy pamiętać, że nie jesteśmy sami na drodze naszego życia. On wyprowadza swój lud z domu niewoli, jakakolwiek byłaby jej forma (por. Pwt 5,6). On idzie szukać tych spośród swoich owiec, które zagubiły sens, obierają mylny kierunek, tułają się: Uwolnię je ze wszystkich miejsc, dokąd się rozproszyły w dni ciemne i mroczne (Ez 34, 12). Jezus wkracza w historię ludzkości (Łk 2, 1-21; 1, 26-38). Chrystus, „światłość ludzi” (J 1, 4), jest nazywany nowym Adamem, Synem, Wysłannikiem Bożym, jest drogą i prawdą, i życiem (J 14, 6). Przynosi życie w obfitości (zob. J 10, 10), rusza je z miejsca za każdym razem, gdy się zatrzymało, czy to będzie na płaszczyźnie ciała, wewnętrznej blokady, głębi serca czy relacji. Od początku swej misji zapowiada, że przychodzi uwolnić więźniów, uciśnionych: Duch Pański spoczywa na mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a nie159
KS. STANISŁAW MIERZWA SDB widomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski Pana (Łk 4, 18-19), Idźcie i donieście Janowi to, coście widzieli i słyszeli: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni i głusi słyszą; umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię (Łk 7, 22). Dotyka On tutaj wszystkich dróg śmierci, na które istota ludzka może wejść: wewnętrzne zamknięcia i blokady, trudności komunikacji, utrata wewnętrznej wolności, zdruzgotanie własnej tożsamości, niezdolność ujrzenia siebie w prawdzie, zamknięcie uszu na słowa innych, na słowo Boże... Chodzi o cudowną nowinę, źródło radości. Możliwe jest więc wyjście z naszych wewnętrznych więzień, opuszczenie Egiptu. Nie będziemy sami na tych odcinkach dróg, ponieważ On pokonuje je z nami (zob. Łk 24, 15). Pouczy nas i wzmocni, gdyż w Nim zawsze jest wyjście, które doprowadzi nas do prawdy, do wolności. Przychodzi, żeby doprowadzić istotę ludzką do pełni, od nowa nauczyć ją, jak odnaleźć swoje źródło, być w łączności z Bogiem, jak wypełnić swoją kondycję syna, córki Bożej podejmując swoje człowieczeństwo aż do końca, pozwalając, by zamieszkiwał je Duch, gdyż On jest Świątynią Boga Żywego. Jezus jest absolutnie wolny, tą prawdziwą wolnością, która bierze początek w Ojcu i nie ustępuje pod naporem i przemocą. Zapewnia nas, że prawda nas wyzwoli (zob. J 8, 32). Kocha nas tak, jak nikt inny: oznajmia nam w ten sposób miłość, którą Ojciec okazuje nam od zawsze, teraz i po wszystkie czasy, ponieważ kto Jego widzi, widzi Ojca (por. J 14, 8n). Został skazany na śmierć za wolność, prawdę, miłość, lecz zwyciężył świat, zwyciężył śmierć. Prawdziwie zmar160
PRAWO XIII twychwstał (Łk 24, 1-8), żyje, jest obecny w każdej chwili naszego życia. Uczy nas drogi, która biegnie ze śmierci do życia, prowadząc przez etapy uprawy naszej wewnętrznej ziemi. Jezus opuszcza świat widzialny, świat form. Wstępuje na powrót do Ojca, lecz nie pozostawia nas sierotami (zob. J 14, 18). Ojciec posyła nam wówczas Ducha prawdy (J 14, 26), tego samego Ducha, który żył w Chrystusie, wewnętrznego przewodnika, który będzie nas uczył, jak z nim właściwie współpracować, jak rozwinąć to wspaniałe dla człowieka doświadczenie: nauczyć się przeżywać swoje człowieczeństwo, pozwalając, by Duch je ożywiał. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Parakleta da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie (J 14, 16-17). Droga ta jest dostępna każdemu, nie potrzeba żadnych szczególnych kompetencji, żeby ją przeżywać; to, co Bóg nam proponuje, jest proste: Polecenie to bowiem, które ja ci dzisiaj daję, nie przekracza twych możliwości i nie jest poza twoim zasięgiem. Nie jest w niebiosach, by można było powiedzieć: «Któż dla nas wstąpi do nieba i przyniesie je nam, a będziemy słuchać i wypełnimy je». I nie jest za morzem, aby można było powiedzieć: «Któż dla nas uda się za morze i przyniesie je nam, a będziemy słuchać i wypełnimy je». Słowo to bowiem jest bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić (Pwt 30, 11-14). Każdego człowieka zachęca się, by usłyszał wezwanie do tego, by wstał, wziął swoje nosze i chodził tak, jak potrafi (por. J 5, 8). Jakikolwiek byłby jego stan, zawsze ma on w sobie część wolności, choćby była minimalna, do powolnego odnalezienia, w łasce i miłosierdziu Boga, wyjścia życia. 161
KS. STANISŁAW MIERZWA SDB Niektórzy czują być może, że brak im sił lub lękają się chłodu, mając wyruszyć w nieznaną drogę; nie wiedzą, od czego zacząć: to właściwa chwila, by pozwolili wyłonić się swemu pragnieniu życia, wzmocnili je, zakotwiczyli w sobie; przypomnieli sobie, że Duch jest po to, by wyposażyć nas w to, czego nam brak, a co jest konieczne do przejścia odcinków drogi, które są nam proponowane. Możemy prosić o siłę i światło, a zostaniemy wysłuchani. I jestem przekonany, że będziemy to czynić, jeśli nie zapomnimy ani o źródle, ani o celowości życia. Jednak warunkiem owocności nowego życia jest jedność z Bogiem i szanowanie porządku, który Bóg ustalił w stworzeniach. Przyjrzyjmy się tym drogom jedności, które warunkują pogłębienie i potęgowanie życia w nas (por. S. Pacot, Powrócić do życia): 1) Jedność wizji Chrystus, światłość ludzi (J 1, 4), nazywany nowym Adamem, przynosi życie w obfitości (J 10, 10), ale także przypomina człowiekowi potrzebę wyboru, jaką Bóg ukazał mówiąc: Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo (Pwt 30, 15.19b). Muszę wybrać życie! Bo wybrać życie to wybrać Jezusa Chrystusa, w którym objawiła się miłość Boga ku nam, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. Brak tej jedności z propozycją Boga, sprawia, że człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga, obdarzony nienaruszalną godnością i powołany do życia wiecznego, odrzuca koncepcję Boga. Niszczy chrześcijańską koncepcję osoby ludzkiej stworzonej na obraz i podobieństwo Boga, niszczy harmonię cielesno–duchową, którą objawia tajemni-
162
PRAWO XIII ca wcielenia Syna Bożego i wreszcie niszczy harmonię z całym dziełem stworzenia. 2) Jedność myślenia, uznanie prawdy o sobie, akceptacja bycia człowiekiem A przy tym Pan Bóg dał człowiekowi taki rozkaz: «Z wszelkiego drzewa tego ogrodu (jedz z pewnością) możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, (z pewnością) niechybnie umrzesz» (Rdz 2, 16-17). Człowiek zostaje najpierw poinformowany o tym, jaki będzie jego pokarm (Rdz 1, 11-13), a później otrzymuje dwa nakazy: – będziesz jadł, – nie będziesz jadł. Bóg mówi do człowieka uznając jego całkowitą odrębność, traktując go jako osobę mówi do niego „Ty”. Dostrzegamy tu nie tylko problem jedzenia lub nie, ale przede wszystkim problem relacji. Bóg ukazuje człowiekowi, że on sam poniesie konsekwencję wyboru. Jeśli będzie chciał sięgnąć po wszystko nie godząc się na żaden brak – wtedy zniszczy życie w sobie i wokół siebie – zamiast je budować. Człowiek nie może być „bogiem bez Boga”, nie może być „źródłem życia”, nie może być „kryterium rozróżniania dobra od zła”. Każdy człowiek musi zgodzić się: Jestem stworzeniem, nie Bogiem! Muszę wyrzec się wszelkiego poczucia wszechmocy. Jestem stworzony i kochany przez Stwórcę. Muszę przyjąć życie samego Chrystusa, otworzyć się na ożywiające tchnienie Ducha Świętego. 3) Jedność z Bogiem Bóg mówi do człowieka o jego szczególnym zatroskaniu: Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem (J 15, 9). Moje owce (…). Nie zginą one na wieki i nikt nie 163
KS. STANISŁAW MIERZWA SDB wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca (J 10, 27-29). Na dobrym pastwisku będę je pasł, na wyżynach Izraela ma być ich pastwisko. Wtedy będą one leżały na dobrym pastwisku, na tłustym pastwisku paść się będą na górach izraelskich. Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisko – wyrocznia Pana Boga (Ez 34, 14-15). Bóg także przypomina człowiekowi: Jesteś stworzony, kochany jako osoba wyjątkowa: drogi jesteś w moich oczach, nabrałeś wartości i Ja cię miłuję (Iz 43, 4; zob. Ps 139, 1315; Ap 2, 17). Jesteś wezwany po imieniu (zob. Iz 43, 1; Rdz 17, 5).i zaproszony do przeżycia odnowy relacji (Rdz 12, 1).Wejdź na twoją własną drogę! Stań się wolny! Stań się sobą w Bogu. Odkryj i rozwiń swoją odmienność, swoje szczególne zadanie! Duch Święty chce zamieszkać w samym sercu relacji międzyludzkiej. On ożywia, odnawia... Oto czynię wszystko nowe (Ap 21, 5). Jesteś stworzony i kochany jako istota jedyna, stań się sobą. Odnów relacje: w Miłości i Prawdzie. Jedynym kierunkiem, w którym pójdziesz może być tylko Bóg. Tylko na tej drodze odkryjesz zasadnicze etapy swojego życia. Tylko na tej drodze dostrzeżesz wartość człowieka, w którym widać Chrystusa, i którego w nim masz pokochać. 4) Jedność osoby, jedność w sobie… Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego (Łk 10, 27; por. Pwt 6, 5; Kpł 19, 18). Jesteś kimś jednym w całości, którą tworzą twoje ciało, psychika (emocje, uczucia, wrażliwość, rozum, inteligencja, 164
PRAWO XIII wyobraźnia, wola) i głębia serca, która je ożywia. Musimy zbudować pomosty łączące ciało, psychikę, głębię serca. Muszą one istnieć w jednym czasie, oddziaływać z jednakową siłą, by żaden z nich nie skupiał na sobie. Moje uczucie nie może być przeciwne temu, co myśli sumienie, nie może być tłumaczone irracjonalnie, gdyż w taki sposób mogę siebie, nawet poprzez własne uczucia, bardzo szybko zniszczyć. Jedność intelektu będzie wykorzystaniem go, co nie oznacza, że uczyni go najważniejszym. Rozum ma stać się uzasadnieniem mojego wyboru – jakim jest bycie chrześcijaninem. Intelekt wspomoże rozeznanie woli Bożej i odczytanie znaków, którymi Bóg wskazuje mi, co i jak mam czynić. 5) Jedność celowości, płodność i dar, zakorzenić się w Bogu, uczynić życie płodnym, owocować! Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi» (Rdz 1, 28). Przypowieść o talentach (Mt 25, 14-30): Rzekł mu Pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!” (Mt 25, 21). Uznanie Chrystusa Ukrzyżowanego za Pana stanowi nierozdzielną całość z uznaniem możliwości, że ja, a także wspólnota Kościoła, w której żyję i którą stanowię, może wydać owoce i może rodzić nowe życie. Brak rodzenia Nowego Życia następuje przez: – nieznajomość źródła płodności i daru, – pozostawanie w bezpłodnym zamknięciu w sobie, – kurczenie się lub zaniżanie własnej wartości, 165
KS. STANISŁAW MIERZWA SDB – nieznajomość lub zakopywanie otrzymanych darów. «O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: „Daj Mi się napić” - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej» (J 4, 10) – mówi Jezus do kobiety z Samarii. Miłość jest u początku stworzenia, ale jest także wezwaniem do owocowania. Miłość zakorzeniona w sercu człowieka, jest podobna do ziarna, czekającego aż zostanie rozpoznane i świadomie przyjęte, by mogło się rozwinąć. Dlatego człowiek powinien wiedzieć, że jest kochany, i sam powinien kochać. Wiedzieć, że jest kochany przez Boga, źródło wszelkiej miłości, wszelkiego daru, ale także pozwolić, by ta miłość nas ogarnęła – to niełatwa droga, która niejednokrotnie po burzliwych doświadczeniach, po tułaczce wraca niczym syn marnotrawny, by trafić w ramiona ojca i stać się zdolnym do przyjęcia miłości, do kochania, by wreszcie wydać owoc. Jeśli naszym punktem wyjścia będzie miłość Boga, który jest źródłem każdego daru, źródłem miłości – doprowadzi nas to do stałego rozwoju, odnowy płodności. Stanie się ona niewyczerpana, jak źródło, które nie wysycha. Dar wypływa z wnętrza, ze źródła wody żywej, które otrzymaliśmy w głębi serca: Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! (J 7, 37). To źródło obfitości, ukryty skarb – wyda swoje owoce. Jednak warunkiem rozwoju, kwitnienia, owocowania i stałej odnowy jest trwanie: Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie (J 15, 5-6). Ziemia może wydać owoc tylko wtedy, gdy woda sprawi, że zakiełkuje ziarno; woda jest jej dana w obfitości. 166
PRAWO XIII Tak samo jest z człowiekiem – jeśli może przynieść owoc, to tylko dzięki ożywiającej wodzie, jaką daje mu jego Stwórca. Widzimy więc, że jedność, harmonia, współpraca to warunek sine qua non nowego życia (łac. conditio sine qua non – warunek, który musi być spełniony, aby mogło zajść jakieś zdarzenie). Na stałe więc musimy znaleźć we wspólnocie Kościoła miejsce, które zapewni nam ciągły wzrost i potęgowanie życia w nas – naśladując drzewo zasadzone nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia się, skoro przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców (Jr 17, 8). Niech tajemnica Zesłania Ducha Świętego będzie w nas kontynuacją nowego życia, które wypełnia się w miłości. Niech miłość stanowi fundament i prawo nowego stylu życia i jego jakości, abyśmy jako owce Dobrego Pasterza miały życie i miały je w obfitości (J 10, 10). Ojciec J. Kozłowski SJ w swojej książce „Śladami Ducha” pisze: Bóg założył w nas fundament, który dla wszystkich jest ten sam! Kto chce mieć w sobie życie pochodzące od Boga samego, jest wezwany, aby pozwolić Duchowi Świętemu wprowadzić się w tajemnicę Zmartwychwstałego. Odnaleźć w sobie ukryte tchnienie Ducha Świętego, który wprowadza ducha ludzkiego w wymiar nadprzyrodzony, i pójść za nim oznacza zgodę na to, by Ojciec i Syn przez Ducha Świętego uczynili we mnie mieszkanie – oto nowość życia! Teraz człowiek musi zdecydować się na budowanie na tym właśnie fundamencie. I „to decydowanie” nazywam fundamentem od strony człowieka. Składa się na niego określony stopień przylgnięcia do osoby Jezusa, zjednoczenia z Nim. Wyraża się on miarą wytrwałości i otwartości na działanie 167
KS. STANISŁAW MIERZWA SDB i współpracę z Duchem Świętym. O jakości naszego fundamentu decyduje nasza wytrwałość i wielkoduszne poszukiwanie Bożej chwały oraz podjęcie wszystkiego, do czego zachęca nas Bóg w łasce nawrócenia i usynowienia (s. 17). Pan, który w mocy Ducha przynagla nas do podejmowania Nowego Życia chce, by wspólnota kościoła była dla swoich członków domem, a dla świata szkołą komunii. Jan Paweł II uczy, że cały wysiłek zmierzający w kierunku nowości życia trzeba rozpoczynać od krzewienia duchowości komunii. A jak przeczytamy w Dekrecie o ekumenizmie: z nowości ducha, z zaparcia się samego siebie i ze swobodnego wylania miłości pochodzą i dojrzewają pragnienia jedności (nr 7). Niech ta jedność ciągle potęguje w nas Nowe Życie.
168
ks. Marian Bocho - Jarosław
PRAWO XIV Nowe życie, jak każde, musi się rozmnażać, być życiodajne, płodne, macierzyńskie. Oddanie się Chrystusowi – Oblubieńcowi w Duchu Świętym – przez wiarę i miłość na wzór Maryi jest źródłem życiodajnej mocy nowego życia. Przez zjednoczenie z Maryją, Matką Kościoła, Kościół staje się Kościołem – Matką. Maryja Oddała się Chrystusowi – Oblubieńcowi w Duchu Świętym przez wiarę i miłość, co dla Niej jest źródłem życiodajnej mocy nowego życia. Nowe życie, życie wieczne, jest jednym z największych bogactw, darów ofiarowanych wierzącym w Syna Bożego. Po to Syn Boży stał się Synem Człowieczym, po to przyszedł na ziemię, aby dać ludziom nowe życie. To nowe życie jest owocem Jego życia i śmierci, zmartwychwstania i zesłania Ducha Świętego. Jest to dar dla wszystkich ludzi, nie wszyscy jednak go posiadają. Dlaczego? Słowem kluczowym jest „oddanie” w wierze i miłości Chrystusowi. Oddanie, czyli pozostawanie do dyspozycji Chrystusa. Takiej postawy uczy nas Maryja, Jego Matka i Matka nasza – nazywana Matką Kościoła i Matką nowego życia. 1. Maryja człowiekiem nowego życia W dniu Zwiastowania okazuje się, że Maryja nie jest przypadkową osobą, którą Bóg się posłużył i która niejako przez „zbieg okoliczności” pojawiła się w dziejach zbawienia. Bóg Ją sobie wybrał przed wiekami i od początku umiłował. Już na pierwszych kartach Biblii, gdy czytamy dzieje po169
KS. MARIAN BOCHO czątków stworzenia, pojawia się zapowiedź Niewiasty, której potomstwo zmiażdży głowę węża. Dzięki spotkaniu z Bogiem Maryja odkrywa i poznaje tajemnicę swego serca, której dotąd nie była świadoma. Niewiasta z Nazaretu słyszy z ust anioła – wysłańca nieba – prawdę o sobie: „Ty jesteś pełna łaski… Pan jest z Tobą… Ty znalazłaś łaskę u Boga…” (por. Łk 1,28). Oto nowa rzeczywistość, skarb nowego życia, jakie Maryja posiadała od chwili poczęcia. Teologia nazwie tę tajemnicę Niepokalanym Poczęciem. Niepokalane Poczęcie to pełnia miłości polegająca na oddaniu siebie, to szczyt miłości stworzenia wracającego do Boga Stwórcy (ks. F. Blachnicki). Maryja od chwili poczęcia nie podlegała prawu grzechu pierworodnego, Jej serce zostało napełnione miłością, pełnią łaski. To jedyny taki przypadek w dziejach ludzkości, ten przywilej otrzymała Maryja ze względu na jedyne i niepowtarzalne macierzyństwo. I wreszcie nadchodzi ten dzień, gdy Anioł ogłasza Jej niepojęte dla ludzkiego rozumu rzeczy: że będzie Matką Syna Bożego. Wysłannik z nieba odsłania też kolejną prawdę: że Duch Święty zstąpi na Nią i moc Najwyższego Ją osłoni. Maryja odpowiada pełną wiarą: niech Mi się stanie według twego słowa! (Łk 1, 38), na zawsze i całkowicie oddaje się Jezusowi i Jego dziełu zbawienia ludzi. W ten sposób staje się najpiękniejszym przykładem żywej wiary. Pochwałę dla tej postawy Jej serca, za natchnieniem Ducha Świętego, wypowiada Elżbieta. Wita Maryję w swoich progach słowami: Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana (Łk 1, 45). Tam, w domu Elżbiety, Maryja świadoma, jak wielkie rzeczy uczynił Jej wszechmocny Bóg, rozradowana w swoim Zbawicielu, wysławia Go, uwielbia, śpiewa pieśń chwały. Wierząc Bożemu słowu, potwierdza nowe życie
170
PRAWO XIV w sobie, ale też staje się Matką Tego, który jest dawcą Jej życia, który jest dawcą życia nas wszystkich. Maryja weszła na drogę wiary i odtąd całe Jej życie stawało się wyznaniem wiary. To osoba całkowicie oddana w miłości Chrystusowi, to w pełni odkupiony i wyzwolony człowiek. Maryja jest największym dziełem stworzonym przez Boga, a zarazem szczytem miłości stworzenia, które wraca do Boga. Ona zajmuje szczególne miejsce w tajemnicy Chrystusa i Kościoła. Jest dla chrześcijan najdoskonalszym wzorem Nowego Człowieka, oddanego całkowicie w Duchu Świętym Chrystusowi, Jego słowu i dziełu. Współdziała z Nim w dziele zbawienia. Jej wielkość nie zamyka się jedynie w fizycznej obecności w tajemnicach zbawienia. Polega na wiernym oddaniu Jezusowi i całkowitym zjednoczeniu z Nim. Maryja jako pierwsza została odkupiona, jako pierwsza powiedziała swoje wielkie „Tak” Jezusowi, przyjmując Go za swojego Pana i Zbawiciela, na Nią pierwszą zstąpił Duch Święty. 2. Maryja w wierze oddana Jezusowi Życie Maryi to życie ciche, ukryte, nie opromienione żadnymi głośnymi czynami. Więcej: życie naznaczone okolicznościami, które mogły zachwiać najgłębszą ludzką wiarę. To nieprzerwane pasmo doświadczeń wiary, mimo to Maryja wierzyła bezgranicznie. Ufała, że Bóg potrafi pogodzić dziewictwo z macierzyństwem, że ta Kruszyna, którą porodziła w szopie, jest prawdziwym, nieskończonym Bogiem, że Jezus umierający na drzewie krzyża jest sprawcą życia. Łamała się wiara uczniów, nie załamała się nigdy wiara Maryi. Znamienne jest to, że po zmartwychwstaniu Jezus ukazał się pobożnym niewiastom, które towarzyszyły Maryi w dramatycznych godzinach ukrzyżowania Jej Syna. One to w niedzielny poranek wybrały się, aby dokonać pobożnego 171
KS. MARIAN BOCHO obrzędu balsamowania ciała zmarłego Jezusa. W tym wydarzeniu nie towarzyszyła im Maryja. Jezus ukazał się także Marii Magdalenie oraz apostołom. Oni bowiem zapomnieli słowa Pana na temat Jego Zmartwychwstania dnia trzeciego. Dlatego uczniom idącym do Emaus Jezus wyrzucał: O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy (Łk 24,25). Przychodząc do Tomasza, powiedział: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż [ją] do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym! (J 20, 27). Natomiast Najświętsza Maryja Panna wiedziała, że Jej Syn ma zmartwychwstać. W klimacie modlitewnym, z której intensywności jest nam trudno zdać sobie sprawę, oczekiwała swego Syna uwielbionego. Ewangelie nie mówią nam o ukazaniu się zmartwychwstałego Jezusa Maryi – Tej, która była w sposób szczególny blisko krzyża i która powinna mieć uprzywilejowane doświadczenie zmartwychwstania. Starożytna Tradycja Kościoła wspomina, że pierwsze spotkanie po zmartwychwstaniu miał Jezus ze swoją Matką sam na sam. Postawił Ją na pierwszym miejscu, ponieważ była Ona pierwszą spośród rodzaju ludzkiego, trwającą w doskonałej jedności ze swym Synem. Owo ukazanie się sam na sam miało wyjątkowy motyw. Było inne od spotkań z pobożnymi niewiastami i uczniami. Ci ostatni musieli być umocnieni i definitywnie zdobyci dla wiary. Maryja, która była już ustanowiona Matką rodzaju ludzkiego i pojednanego z Bogiem, nie zerwała nigdy swego doskonałego zjednoczenia z Trójcą Przenajświętszą. Cała nadzieja zmartwychwstania Jezusa, która pozostawała na ziemi, skupiała się w Jej sercu. A wtedy, gdy apostołowie zamknęli się w wieczerniku z obawy przed Żydami (J 20, 19), Ona krzepiła ich wiarę, była im Mistrzy-
172
PRAWO XIV nią, podporą – chociaż po ludzku sądząc, właśnie Jej wiara była najbardziej wystawiona na próbę. Wiara w Jezusa, który przyszedł z nieba, żył na ziemi jako wcielenie Syna Bożego, jest niezbędnym warunkiem, aby otrzymać nowe życie, wieczne życie. To wiara w Syna Człowieczego (J 3, 15), wiara w Syna Bożego (J 3, 16.36) oraz w Ojca, który Jezusa posłał na ziemię. Jezus mówi: Zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia (J 5, 24). Maryja jest Tą, która uwierzyła w sposób doskonały, całym swoim życiem wyznawała wiarę. Uwieńczeniem życia Maryi, które było całkowicie oddane w służbie Bogu, w służbie życiu i obecności Boga między ludźmi (aby mieli życie) jest Jej wniebowzięcie. Wtedy to przeszła do Boga, aby posiąść pełnię życia, życie wieczne. Tam, w Bogu, śpiewa wieczne Magnificat, radując się w Nim. Jej wniebowzięcie to święto żyjących i stale szukających pełni życia; świadomych przechodniości życia, a jednocześnie pragnących jego pełni. Nowe życie ma swoje źródło – jest nim oddanie Jezusowi w wierze i miłości na wzór Maryi. 3. Owocem miłości jest nowe życie Maryja jest Matką życia Boga w człowieku. Najpierw to życie zaistniało w Niej samej, Ona je przyjęła w sobie przez wiarę. Za Jej przyczyną i wzorem, także w nas może zaistnieć życie Boga. Bóg zechciał przez Nią przyjść do nas, ludzi; zechciał się Nią posłużyć. Stworzył Ją po to, by niejako z Niej „skorzystać”, abyśmy mogli poznać bliskość Boga. Ktoś kiedyś powiedział, że Maryja stała się stopniem czy stopniami schodzenia Boga do człowieka. To Bóg przez Matkę zszedł do nas. Zszedł ze swojej boskiej nieograniczoności, by być z nami – jako jeden z nas w naszej kruchej 173
KS. MARIAN BOCHO cielesności. Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki napisze o roli Maryi w dziele zbawienia: Po dokonaniu się tajemnicy Wcielenia, Maryja, stawszy się Matką Syna Bożego, nie przestaje być Jego Oblubienicą. Jako Nowa Ewa stoi u boku Nowego Adama, towarzyszy Mu na drodze Jego misji mesjańskiej aż po krzyż. Maryja przez swoją miłość współdziałała i współdziała ze swoim Synem w dziele naszego zbawienia, i przez to jest naszą Matką. Akcent spoczywa więc na osobowej, oblubieńczej relacji Maryi do Chrystusa. Maryję nazywamy naszą Matką. Nie dlatego, że jest Matką Bożą, a my dziećmi Bożymi. Maryja jest naszą Matką, bo w rzeczywisty sposób rodzi nasze duchowe życie. Św. Augustyn bardzo słusznie zwraca uwagę na istotny przymiot macierzyństwa, czyli na rodzenie: Maryja jest matką członków (Chrystusa), [...] ponieważ swoją miłością współdziała w tym, aby wierni, którzy są członkami owej Głowy, rodzili się w Kościele (KK 53). Maryja jest Matką Jezusa w czysto ludzkim rozumieniu – przez zrodzenie Go, ale jest też w jakiś sposób Matką każdego, kto jest w Kościele – przez rodzenie poprzez miłość do życia nadprzyrodzonego. Św. Augustyn nie wyjaśnia wprost, na czym polega to duchowe macierzyństwo Maryi. Zwraca jednak uwagę na Jej miłość, która staje się przyczyną sprawczą rodzenia się nowych członków dla Kościoła. Sobór Watykański wskazuje na całe życie Maryi jako współpracę w zbawczym dziele Jej Syna, a zwłaszcza podkreśla szczytowy moment śmierci na krzyżu. Tam w pełni objawia się „matczyny duch” Maryi, gdzie z miłością godzi się na wolę Bożą. Jej „tak”, wypowiedziane przy zwiastowaniu, przez całe życie nie było odwołane, a w momencie śmierci Jezusa jeszcze raz zostało potwierdzone. Maryja godzi się na oddanie swojego Syna, na śmierć tego, któremu była Matką w ludzkim porządku – 174
PRAWO XIV rodząc Go i dając Mu życie. Zgoda na zabranie życia Jej Syna zaowocowała zrodzeniem nowego życia w ludziach, „nadprzyrodzonego życia ich dusz”, dlatego – jak mówi Sobór – jest nam matką w porządku łaski (KK 61). Cechą nowego życia jest miłość: Kto twierdzi, że żyje w światłości, a nienawidzi brata swego, dotąd jeszcze jest w ciemności. Kto miłuje swego brata, ten trwa w światłości i nie może się potknąć (1J 2, 9-10), oraz: My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci, kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci (1J 3, 14). Z każdej prawdziwej miłości, polegającej na bezinteresownym darze z siebie, rodzi się życie. Przykładem jest małżeństwo, które polega na wzajemnym, całkowitym oddaniu się sobie dwojga osób (mężczyzny i niewiasty). To oddanie się jest płodne, daje początek nowemu życiu ludzkiemu. Małżeństwo zakłada więc bezinteresowną, osobową miłość polegającą na posiadaniu siebie w dawaniu siebie oraz miłość zwracającą się we wspólnym my – akcie ku nowemu życiu, będącemu owocem komunii osób. Z tej miłości także rodzi się życie – życie chrześcijan, nowe życie; życie ludzi, którzy chcą i potrafią kochać. Wyobraźmy sobie kochającą się rodzinę – mąż kocha żonę, żona kocha męża. O ile łatwiej w takiej rodzinie żyć i dorastać dzieciom. Odwrotna sytuacja: rodzina, gdzie nie ma miłości. Jak trudno jest tam żyć i dojrzewać. Nie jest to niemożliwe, ale realizuje się w o wiele trudniejszych warunkach. Wtedy miłość potrzebną do życia trzeba znaleźć gdzieś indziej – u przyjaciół, w jakiejś grupie czy właśnie u Maryi. Bóg kocha nie tylko Maryję, kocha wszystkich – także Ciebie. I czeka na Twoją odpowiedź, Twoją miłość. Musimy mieć świadomość, że miłość do Jezusa to nie prywatna sprawa. Od naszej miłości zależy życie innych. Jaka jest ta nasza miłość? Tyle na świecie wojen, niesprawiedliwości, podłości. 175
KS. MARIAN BOCHO Każdy z nas jest za to po trosze odpowiedzialny – przez słabość swojej miłości. Gdybyśmy umieli kochać choć w części tak jak Maryja, świat wyglądałby inaczej. Nie znaczy to, że zaraz by się zmienił i ustałyby wszystkie wojny. Jednak ta cząstka dobra, którą zrodzisz, pomoże obudzić w kimś innym kolejną cząstkę dobra; zwiększy sumę dobra w świecie. I przez to choć trochę lepiej na tym świecie będzie się żyć. Z każdej prawdziwej miłości, polegającej na bezinteresownym darze z siebie, rodzi się życie. Także z naszej – jeśli jest prawdziwa. Miłość ma wiele znaczeń, nie każde znaczenie godne swego miana. Ta najpiękniejsza miłość polega właśnie na bezinteresownym darze z siebie. W ten sposób kochała Maryja, dlatego nazywamy ją Matką Pięknej Miłości. Mamy ją nie tylko podziwiać, ale przede wszystkim próbować naśladować – w poczuciu odpowiedzialności za świat, który potrzebuje naszej miłości. 4. Maryja naszym wzorem Tajemnica Maryi Matki Kościoła ma wielkie znaczenie w życiu każdego chrześcijanina, każdego ucznia Jezusowego. Nie tylko ze względu na to, że każdy z nas ma, na wzór Maryi, rodzić innych dla Kościoła, pomagać im dochodzić do nowego życia – życia nadprzyrodzonego. Maryja Matka Kościoła uczy nas, co jest źródłem apostolskiej gorliwości i działalności każdego chrześcijanina. Maryja jest Matką, bo jest Oblubienicą. Jej postawa jest „płodna”, apostolska, dająca życie dlatego, że jest Oblubienicą oddaną w miłości swojemu Synowi – Wcielonemu Słowu. Matka Kościoła, bo Oblubienica Chrystusa. Najpierw Oblubienica – jeszcze przed poczęciem Jezusa – była zasłuchana w Słowo Ojca, żyła tym Słowem tak, że w chwili Zwiastowania była gotowa przyjąć to Słowo i przekazać je, urodzić światu. Dopiero wtedy stała się Matką. Taka jest naturalna kolej rzeczy: naj176
PRAWO XIV pierw musi być oddanie się wzajemne dwóch osób, spotkanie dwóch miłości, a dopiero potem macierzyńska płodność. Samemu nic nie możemy, „ja” bez „ty” nigdy nie osiąga swojej pełni i doskonałości, dopiero darowanie siebie drugiej osobie w miłości może nas uczynić zdolnymi do przekazania życia. Tu Maryja jawi się jako wzór dla nas. Pokazuje, że źródłem apostolskiej gorliwości – tym, dzięki czemu możemy przybliżać Boga światu, jest najpierw osobiste, oblubieńcze spotkanie z Jezusem. Tak jak Maryja trzeba być zasłuchanym w Słowo Boga, zakochanym w Nim, posłusznym Jego woli, bo właśnie to oddanie się Bogu jest źródłem życia dla innych. Prawo miłości mówi, że tylko ten, kto żyje oddaniem się Chrystusowi w miłości, staje się dla innych źródłem łaski. Macierzyńska rola Maryi wobec Kościoła pokazuje macierzyństwo samego Kościoła: Kościół jest Matką – Matka Kościołem. Przeniknięcie tej tajemnicy do mojego serca będzie rzutowało na to, jakim będę chrześcijaninem. Czy Matkę Kościół będę traktował tylko i wyłącznie jako hierarchię, która ma wprawdzie czuwać nad powierzonymi sobie owcami, troszczyć się o nie, ale niejako zwalnia wiernych z odpowiedzialności za Kościół? Czy tylko kapłani mają nieść Chrystusa innym? Czy może będę się starał ukazywać wszystkim zadania, jakie stawia bycie w Kościele, odpowiedzialność nie tylko za najbliższych, ale nawet i za tych dalekich, którzy formalnie nie należą do Kościoła? Czy będę się starał ukazywać wiernym – zgodnie z duchem Vaticanum II – ich niezastąpione miejsce w Mistycznym Ciele Chrystusa, które ma być źródłem życia dla innych? Jeśli ja sam będę każdego dnia na nowo oddawał się Chrystusowi i żył w postawie oddania się Jemu, to będę świadkiem – na wzór Maryi – mojej miłości do Chrystusa i Jego Mistycznego Ciała – Kościoła. 177
KS. MARIAN BOCHO 5. Modlitwa Maryjo, Matko Kościoła! Wierzę i wyznaję, że Twoje bezgraniczne, oblubieńcze oddanie się Chrystusowi w miłości stało się źródłem Twojej macierzyńskiej płodności i macierzyństwa w Ludzie Bożym. Od poczęcia Twojego Syna, przez Jego Narodzenie i publiczną działalność byłaś szlachetną towarzyszką i pokorną Służebnicą Pana, całkowicie poddaną Jego Woli, zaś najgłębiej współpracowałaś i zjednoczyłaś się ze swoim Jednorodzonym Synem podczas Jego Męki na krzyżu. To tam, w posłuszeństwie godząc się na ofiarowanie zrodzonej z Ciebie Żertwy, stałaś się Matką Kościoła, co oznajmił Twój Syn w słowach skierowanych do Jana: „Oto Matka Twoja”. Pragnę Cię prosić, byś uczyła mnie oddania się Chrystusowi w miłości, gdyż wierzę, że jedynie taka postawa jest źródłem prawdziwej żywotności i płodności Kościoła – Matki, którego jestem członkiem.
178
ks. Paweł Biernat - Jaśliska
PRAWO XV Nowe życie może należycie wzrastać i dojrzewać tylko w braterskiej wspólnocie wzajemnie się umacniającej świadectwem wiary i miłości, gromadzącej się regularnie w imię Chrystusa, realizującego wśród niej Swoją obietnicę obecności, na modlitwie oraz dzieleniu się Słowem życia. 1. Wtajemniczenie Kościół na przestrzeni swojego istnienia doświadczał jednej drogi, która prowadzi do Wspólnoty – jest nią droga wtajemniczenia. Trzy pierwsze sakramenty: chrzest, bierzmowanie i Eucharystia nazywamy sakramentami wtajemniczenia chrześcijańskiego. Takie ukształtowanie drogi wiodącej do Kościoła miało dwie przyczyny: pierwsza wynikała z prześladowań, przed którymi chrześcijanie musieli się obronić i dlatego otaczano Kościół tajemnicą; druga, istotniejsza, miała na celu ukształtowanie chrześcijanina zdolnego wyznać wiarę w obliczu prześladowań. Nie mógł zdradzić on swoich braci, a tym bardziej nie mógł wyprzeć się Chrystusa. Zasadą pierwotnego Kościoła było uformowanie wyznawcy Jezusa na świadka wiary, a istotną rolę w tym procesie odgrywali poręczyciele, czyli tzw. rodzice chrzestni. Ich rola polegała nie tylko na przekazie istotnych prawd wiary, ale też czyniła ich odpowiedzialnymi za wzrost i dojrzałość wtajemniczanego. Pamiętajmy, że moment przeistoczenia w Eucharystii podkreślony jest aklamacją: „Oto wielka Tajemnica Wiary”. Katechumen miał nauczyć się odpo179
KS. PAWEŁ BIERNAT wiedzi na tę aklamację, tzn. miał nauczyć się głosić we wspólnocie śmierć, wyznawać zmartwychwstanie i oczekiwać przyjścia Pana w chwale. Uwagę zwraca wspólna odpowiedź – odpowiedź Kościoła: to nie ja głoszę śmierć, ale My; to nie ja wyznaję zmartwychwstanie, ale Kościół; wreszcie to nie ja czekam na powtórne przyjście Chrystusa, tylko cała Wspólnota. 2. Kościół miejscem obecności Chrystusa Nadrzędność Wspólnoty wynika z woli Pana, który uczynił Kościół swoim spadkobiercą poprzez szczególny związek, ukazany obrazem winnego krzewu i latorośli. Zespolenie jest tak mocne, że nie ma mowy o owocowaniu poza jego obrębem. Dzieje Apostolskie pozostawiły nam wspaniały hymn na cześć pierwotnego Kościoła, zamieszczony w tak zwanych summariach (Dz 2, 42-47; 4, 32-35; 5, 12-16). Sławi on życie Kościoła, który trwa we wspólnocie, na łamaniu chleba, w nauce apostołów i modlitwie. Ukazuje wierzących, którzy wielbią Boga, a Ten przymnaża im codziennie zbawionych. Święty Łukasz centralne miejsce we Wspólnocie wyznacza Zmartwychwstałemu, którego z mocą głoszą apostołowie i, jak zaznacza, to jest dla nich źródłem łaski. Rozważanie piętnastego prawa Nowego Życia skłania nas do refleksji na temat współczesnych chrześcijan i ich świadomości Kościoła. 3. Współczesny indywidualizm Jednym ze znaków rozpoznawczych obecnej cywilizacji jest wszechobecny indywidualizm. Każdy podział ma zawsze swój początek w rozdarciu wewnętrznym, jednak trzeba wskazać na jeszcze inne dziedziny podziału, z których dla chrześcijan najbardziej bolesnym jest indywidualizm religij180
PRAWO XV ny. Tworzy go szereg egoizmów, które z ludzi Kościoła czynią ludzi tego świata. Należy bacznie przyjrzeć się źródłu niepowodzeń i słabości chrześcijan, bo może wówczas uda nam się odkryć Kościół jako miejsce przebywania Chrystusa. Już sam podział jest dowodem, że nie umiemy trwać w jedności z Chrystusem. Wielu ubolewa dzisiaj nad odejściem od Kościoła, dyspensowaniem się od nabożeństw i wystawaniem ochrzczonych poza kościołem. Jest to niewątpliwe zaniedbanie wierzących, ale również ból powodowany tym, że nie potrafimy poddać się jednoczącej łasce Pana. 4. Ku charyzmatom W Kazaniu na Górze Jezus mówił: Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie (Mt 6, 5-6). Mistrz z Nazaretu dostrzega poważne zagrożenie dla życia modlitwy, a jest nim wzgląd na ludzi. Modlitwa na pokaz nie podoba się Bogu. W środowisku żydowskim widocznie musiało być sporo takich pobożnych, którzy modlili się publicznie, chcąc na siebie zwrócić uwagę. Jezus przypomina, że całe życie religijne winno być odniesieniem serca człowieka do Boga. Jeśli tego odniesienia braknie, to owo życie zanika. Nie chodzi tu o nieustanną świadomość tego, że Bóg na mnie patrzy, ale o takie życie, w którym podświadomie jesteśmy pewni owej obecności Boga.
181
KS. PAWEŁ BIERNAT Kiedy kilka lat temu rozmawialiśmy o modlitwie darem języków, ktoś zwrócił uwagę, że rozpad wspólnoty rozpoczyna się wówczas, gdy gardzimy darami Boga. Wspólnota, która modliła się darem języków, niech doskonali ten rodzaj modlitwy, niech nie rezygnuje z tego, co otrzymała. Istotą jest przecież celebracja Osoby Jezusa, a nie naszej osoby. 5. Tworzyć i przekazywać Tradycję Zanim zostały spisane księgi Pisma Świętego, istniała Tradycja. Chrystus, odchodząc z tego świata, wyraźnie zaznacza: idźcie i głoście, a nie idźcie i piszcie. Mamy dwa źródła Objawienia, które się wzajemnie uzupełniają i dopełniają: Pismo Święte i Tradycję Kościoła. O ile pierwsze źródło zawiera się w pewnym obrębie i jest pełne, to drugie na przestrzeni wieków tworzyli i wciąż tworzą ludzie zgromadzeni przy Chrystusie. Cały zastęp wyznawców Pana, otrzymując Jego Słowo, tworzył Tradycję, która do dzisiaj stanowi potężny skarb. Chrystus, pragnąc ukazać siebie jako Życie, docenia swoich uczniów i pozwala im dopisywać kolejne karty Tradycji. 6. Obietnica Z wielkim szacunkiem zwracamy się do czasów Abrahama, ojca obietnicy. On uwierzył słowu obietnicy, które obejmuje wszystkich, również nas, współczesnych. Ponadto mamy jeszcze mocniejsze Słowo: Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mt 28, 20). We współczesnym świecie, rozgoryczonym i przerażonym, jest tylko jedna Osoba, która tych czasów się nie lęka – to Chrystus, który zna odpowiedzi na wszystkie dzisiejsze pytania i jako jedyny wie, jak w obecnej sytuacji się zacho182
PRAWO XV wać. Zostawił nam swoje Słowo i chce, by ono w nas ożyło. Jesteśmy nie tylko dziećmi, lecz i dziedzicami, spadkobiercami Jego dziedzictwa, jeśli tylko uobecniamy Go we wspólnocie. On może wszystko, ale nie zbawia poza Kościołem. My sami z siebie nie możemy niczego, ale wszystko możemy w Tym, który nas umacnia.
183
184
ks. Jan Smoła - Przysietnica
PIĘĆ PUNKTÓW PRACY Z KATECHEZĄ 1. Katechezę należy wysłuchać i zanotować Należy we wstępie powiedzieć, że istnieje powszechne niestety błędne przekonanie, że wszyscy potrafią słuchać. Słuchanie jest umiejętnością bardzo trudną, związaną z pewną higieną umysłu, by to, co jest mówione, mogło dotrzeć do konkretnego słuchacza. Umiejętność ta zakłada słuchanie w sposób wyczulony, celny, pełen zrozumienia. Aby lepiej zrozumieć umiejętność słuchania, proponujemy wykonanie pewnego ćwiczenia: znajdź w pamięci takie wydarzenie ze swojego życia, kiedy coś mówiłeś i spostrzegłeś, że jesteś z uwagą słuchany. Jak się wtedy czułeś? Jaki wpływ miała na ciebie świadomość, że jesteś na serio słuchany? Niewłaściwe sposoby słuchania: – słuchanie po to, aby coś podważyć, znaleźć luki w rozumowaniu głoszącego, – słuchanie po to, aby tworzyć przeciwieństwa, chociaż często mówi się w takich przypadkach o różnicach zdań, o tzw. wielości w jedności, – słuchanie bez zamiaru reagowania na to, co się usłyszy. Na zewnątrz słuchacz wydaje się być skupiony, zainteresowany, ale wewnątrz jest nieobecny, gdyż temat ten go już dawno nie interesuje, – słuchanie w stanie nerwowego napięcia. Słuchacz przyjmuje wszystko, co jest mówione w sposób tak subiektywny, że nie jest w stanie usłyszeć prawdziwej treści. 185
KS. JAN SMOŁA – słuchanie tylko treści. Słuchacz przyjmuje do wiadomości tylko suche fakty, gdy głoszący zaczyna dzielić się uczuciami, czyni odniesienie do konkretnego życia słuchaczy, natychmiast powoduje to wyłączenie się tego typu słuchaczy. – słuchanie tzw. „oświeconych”. Są to ludzie tak bardzo oderwani od rzeczywistości życia, a równocześnie uzależnieni od swoich doznań emocjonalnych, że wszystko, co w jakiś sposób burzy ten ich świat, jest dla nich nie do przyjęcia, – słuchanie wybiórcze. Słuchacz ma skłonność do wybierania z treści orędzia tylko to, co odpowiada jego ww. przekonaniom bądź patrzeniu na daną sprawę. Cechy dobrego słuchacza: – słuchacz empatyczny. Osoba taka potrafi usłyszeć zarówno treść jak i ton wypowiedzi głoszącego, – słuchacz szczery. Człowiek taki w całej prawdzie potrafi spojrzeć na siebie w świetle słuchanego słowa. Potrafi podjąć walkę z mechanizmami obronnymi własnej słabości. Słuchanie takie w konsekwencji jest twórcze oraz buduje poczucie własnej wartości, – słuchacz o odpowiednio przygotowanym umyśle. Umysł słuchacza nie może być miejscem zapełnionym niepotrzebnymi obrazami, problemami, myślami. Ważne jest nastawienie, z jakim przychodzi się na katechezę. Aby słuchanie katechezy przyniosło jakiś skutek, trzeba być w miarę wypoczętym. Gdy przyjdziemy zmęczeni, to nie będzie pożytku z takiego słuchania. Tutaj podczas słuchania nie chodzi o ucieczkę od problemów życiowych. Bóg daje nam obietnicę, że gdy będziesz szedł tą drogą, to problemy będą się same rozwiązywać. W słowie natomiast jest światło. Diabeł chce nas często zarzucić problemami, dlatego musimy się umocnić tym słowem.
186
PIĘĆ PUNKTÓW PRACY Z KATECHEZĄ – słuchacz, który ma szacunek do mówiącego. Aby usłyszeć kogoś, należy odsunąć na bok nasze myśli o osobie mówcy i pozwolić, aby nasza świadomość w pełni przyjęła to, co mówi ta osoba. Dobre słuchanie jest zależne od szacunku, jaki mają do siebie mówca i słuchacz. Jak sprawdzić własną umiejętność słuchania? – Czy ja wierzę w to, że mówca ma coś wartościowego do przekazania? – Czy spodziewam się nauczyć czegoś wartościowego? – Czy szanuję mówcę jako osobę o unikalnych darach i doświadczeniu? – Czy wzrasta moja troska o dobrych mówców poprzez zainteresowanie nimi, modlitwę, pomoc? Zanotować – nie trzeba pisać (w całości) katechezy, ale ją notować (te treści, które zdążę wyłapać, przemówią do mnie. Lecz bez poczucia przykrego obowiązku, bo to nie jest szkółka). Ale będzie się tego wypisywania treści wymagać. Notowanie jest ważne, bo pamięć jest ulotna. To, co zanotujemy z katechezy, jest nasze. Mamy w naszym życiu problemy i jedynie Słowo Boże może nam na nie odpowiedzieć. Nie należy notować na różnych kartkach, ale w zeszycie, który ma tytuł „formacja”. Ważne jest to, co potrzeba zanotować. Te treści widać w tonie głosu, sposobie mówienia tego, który mówi. Istotne rzeczy powtarza się kilka razy. Ważne, by uchwycić pewną całość (budowa, konstrukcja). Można pomagać sobie rysunkami, dopisać brakujące treści na grupie dzielenia. 2. Przełożyć katechezę na język mojego życia Przekład wiąże się z trudem, np. przekład książki z języka angielskiego na język polski. My, mówiąc o przekładzie na język konkretów życia, również musimy liczyć się 187
KS. JAN SMOŁA z pewnym trudem. Słowo mówione do nas w katechezie zawiera jakieś ogólne przesłanie. Te treści z katechezy trzeba odnaleźć w swoim życiu osobistym, rodzinnym, zawodowym, społecznym. Ich brak albo ich obecność zaznacza się w konkretach naszego życia. Sama znajomość katechezy nie jest jeszcze przyjęciem Słowa. Dopiero przełożenie na konkrety swego życia sprawia, że Słowo Boże wniknęło, przedostało się do naszego wnętrza. Jeśli ktoś, wypowiadając się na temat poruszony w katechezie, posługuje się zdaniami głoszącego, może to oznaczać, że nie zadał sobie trudu przełożenia jej na konkrety swego życia. Taki przekład w życiu poszczególnych ludzi może przybierać różne formy: np. katecheza o znaku krzyża może być przełożona na następujące konkrety życia: – ojciec swoim dzieciom codziennie będzie kreślił znak krzyża przed wyjściem do szkoły, – ktoś inny umieści znak krzyża na centralnym miejscu w swoim domu, – ktoś inny postanowi od tej pory z uwagą kreślić znak krzyża na rozpoczęcie bądź zakończenie modlitwy, – jeszcze inny człowiek przynajmniej raz w tygodniu podejmie modlitwę przy krzyżu misyjnym. Takich konkretów życia, w których obecność krzyża powinna mieć miejsce, może być tysiące. Jeżeli chociaż jeden zostanie naznaczony taką obecnością, będzie to oznaczać, że katecheza została przełożona na język naszego życia.
188
PIĘĆ PUNKTÓW PRACY Z KATECHEZĄ 3. Dokładnie zobaczyć swoje wnętrze w świetle katechezy – konfrontacja światła z życiem 3.1 Zobaczenie rzeczywistości duchowej tak, jak ją widzi Bóg
Katechezę można porównać do światła, które oświeca pogrążone w ciemnościach arcydzieło. Dopiero w świetle można zobaczyć jego niezwykłość, ale równocześnie zniszczenia poczynione przez czas, a także siły natury. Takim arcydziełem stworzonym przez Boga jest człowiek. Katecheza jest światłem, które oświeca jakiś element naszego wnętrza. Słowo Boże pokazuje nam ideał, jak powinna wyglądać dana rzeczywistość duchowa według zamysłu Boga (na naszym schemacie górna poprzeczka). W czasie bycia sam na sam z Bogiem na „namiocie spotkania” ważna jest praktyka dziękowania Bogu za rzeczywistość życia duchowego, jaką pokazuje nam w tej katechezie. Jako przykład można przytoczyć poemat o stworzeniu świata z Księgi Rodzaju, gdzie czytamy: Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę (Rdz 1, 27). To jest ten ideał, jaki pokazuje nam Słowo Boże. W świetle tego słowa pobożny człowiek Psalmista Pański zobaczył ten ideał i dlatego w zachwycie powiedział: Ty bowiem utworzyłeś moje nerki, Ty utkałeś mnie w łonie
189
KS. JAN SMOŁA mej matki. Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie, godne podziwu są Twoje dzieła (Ps 139, 13-14). Widzimy, że początkiem naszej pracy z katechezą jest zobaczenie rzeczywistości naszego życia tak, jak ją widzi Bóg, zobaczenie ideału, który jest w Bogu. Ważne jest również, aby ideał ten zaakceptować, przyjąć go, uznać swoim, podziękować i uwielbić Boga, że dał nam udział w tak cudownych sprawach. Każda katecheza musi zawierać taki ideał, czyli pokazywać rzeczywistość tak, jak ją widzi Bóg. 3.2 Zobaczenie naszego wnętrza
Jeżeli zobaczymy rzeczywistość tak jak ona wygląda w oczach Boga (ideał), wtedy należy całą swoją uwagę skoncentrować na swoim wnętrzu, na swoim życiu, relacji z Bogiem. Należy tę rzeczywistość dokładnie oświetlić światłem Słowa Bożego, porównać ją z ideałem, zobaczyć dystans, jaki dzieli nas od ideału, jasno zobaczyć zniszczenia, jakie w danej rzeczywistości zostały poczynione. Na naszym schemacie wyraża to druga poprzeczka. Widzimy, że znajduje się ona niżej niż ideał.
190
PIĘĆ PUNKTÓW PRACY Z KATECHEZĄ 3.3 Niebezpieczeństwa wynikające z konfrontacji światła z życiem a) ludzie, którzy nie potrafią przyjąć prawdy o sobie, o swoim życiu Postawa taka prowadzi w konsekwencji do ogromnego zakłamania i zamętu duchowego jak również manipulacji Słowem Bożym. Ludzie, którzy nie potrafią przyjąć prawdy, poczynią starania, aby obniżyć, spłycić ideał (tzw. płycizna duchowa). Dlatego można usłyszeć pod adresem głosicieli następujące stwierdzenia: „zbyt radykalny”, „surowy”, „wymagający”, itp. Stwierdzenia takie są naciskiem ze strony ludzi, którzy nie potrafią przyjąć prawdy o sobie, aby doprowadzić do obniżenia ideału. Spłyca się ideały, aby jakoś żyć i od tego się uzależnia nasze funkcjonowanie we wspólnocie Kościoła. Mówi się też katechezy, w których jest tzw. bezpieczna odległość między ideałem i życiem, w których nie ujawnia się całej prawdy Ewangelii, gdyż to mogłoby zdenerwować niektórych ludzi wspólnoty Kościoła, a nawet doprowadzić do ich odejścia. My natomiast powinniśmy jasno zobaczyć, jak powinno być, jak wygląda ideał i jak jest w naszym życiu. Można zauważyć jeszcze inną postawę ludzi, którzy nie potrafią przyjąć prawdy o sobie, tzw. urojoną pobożność, czyli wyrażanie na zewnątrz stanu swojego ducha bliżej ideału niż ma to miejsce w rzeczywistości.
191
KS. JAN SMOŁA Osoba taka jasno widzi, jaki jest ideał, widzi również, jak na tle ideału wygląda jej wnętrze. Ponieważ nie potrafi przyjąć prawdy o sobie, a różne, często zewnętrzne czynniki nie pozwalają jej przyznać się do rzeczywistego stanu swojego wnętrza, dlatego na zewnątrz pokazuje się jako osoba głęboko wierząca. Słowem biblijnym określającym taką postawę jest faryzeizm. O ile pierwsza postawa polegająca na zniżeniu ideału do rzeczywistości swojego stanu ducha jest w miarę łatwa do rozpoznania, o tyle druga postawa jest bardzo trudna i przewodnicy po drogach życia duchowego często są oszukiwani przez tego rodzaju ludzi. b) ludzie agresywni Konfrontacja światła z życiem jest u każdego słuchacza Słowa Bożego przyczyną pewnego wewnętrznego napięcia i niepokoju. Są ludzie, którzy to wewnętrzne napięcie wyrażają za pomocą agresji w stosunku do głosicieli. Na kartach Pisma Świętego często spotykamy się z taką postawą. Agresja może występować w formie słownej (obmowa, kpina, oszczerstwo, plotki, itp.) bądź użycia siły fizycznej do morderstwa włącznie (św. Stanisław Biskup zamordowany przez króla Bolesława Śmiałego). c) ludzie popadający w depresję, zniechęcenie W tym przypadku konfrontacja światła z życiem sprawia, że pewna grupa ludzi tak przejęła się odległością dzielącą ją od ideału, że popada w depresję, zniechęcenie, co powoduje oskarżanie samego siebie i brak jakiejkolwiek inicjatywy mającej na celu zmianę takiego stanu. Stwierdzenia w stylu: „ja się do niczego nie nadaję”, „mój stan duchowy jest beznadziejny”, „jestem zły do szpiku kości”. itp. są charakterystyczne dla tego typu ludzi. Aby przejść do następnego punktu pracy z katechezą, musimy jasno zoba192
PIĘĆ PUNKTÓW PRACY Z KATECHEZĄ czyć tę przestrzeń, jaka oddziela nas od ideału i uznać, że taka jest prawda o naszym życiu. 4. Znaleźć to, co najbardziej dezorganizuje moje życie wewnętrzne, co czyni w nim największe szkody, co najbardziej ściąga mnie w dół i oddala od ideału
Życie, które otrzymujemy od Boga w darze, to Nowe Życie. Charakteryzuje się ono ładem, pięknem, pokojem, jasnością, właściwymi pragnieniami zmierzającymi ku ideałowi. Owocem katechezy powinno być zobaczenie tego, co dezorganizuje moje życie w dziedzinie ukazanej przez katechezę. Zobaczyć to, co nie pozwala mi iść do góry, podnosić tej mojej poprzeczki określającej rzeczywistość mojego życia wewnętrznego, gdyż bardzo ściąga mnie w dół. Należy zobaczyć to na płaszczyźnie naszych myśli, pragnień, uczuć, całej sfery wolitywnej. To jest trudna praca, wymaga pewnej uczciwości, odłożenia wszelkich lęków, niechęci, ospałości. Dlatego ważne jest, by „namiot spotkania” miał miejsce przed Najświętszym Sakramentem. Tam znikają bariery, którymi diabeł może się posługiwać. Te wszystkie elementy dezorganizujące nasze życie wewnętrzne, ściągające nas w dół, na mieliznę życia należy sobie zapisać w swoim dzienniczku duchowym. Jest jeszcze jedno niebezpieczeństwo, które diabeł będzie chciał nam wcisnąć, że ja nie jestem w stanie określić tego, co dezorganizuje moje życie. 193
KS. JAN SMOŁA „Skoro nie jesteś w stanie tego zrobić, to daj sobie z tym spokój”. Nigdy nie ulegajmy tego rodzaju podszeptom. To, co w danym momencie zobaczymy, powinno być przedmiotem twojego ćwiczenia, pracy nad sobą, która określana jest jako praca formacyjna. Bóg w trakcie tej pracy pokaże ci ten element, który najbardziej dezorganizuje twoje życie duchowe. Ważne jest podjęcie takiej pracy i trzymanie się jednej sprawy, jednego elementu w pracy duchowej, a nie przeskakiwanie z jednego na drugi. Musi być też w tym systematyczność. Ogromną pomocą w takiej pracy jest wierność codziennemu rachunkowi sumienia. Nie rozliczania się, ale przywołania tego dnia. Jest to trudne, ale jest to ważny element pracy nad katechezą i nad konkretem życia. Cała praca nad sobą koncentruje się w tej refleksji, czyli rachunku sumienia. Nie oznacza ona konieczności wyłączenia się z życia czy też zaniedbywania swoich obowiązków w imię wielogodzinnych pustych refleksji. Dokonuje się ona właśnie pośród konkretów codziennego życia i do nich prowadzi. Nie można więc powiedzieć: „w tym miesiącu nie pracowałem nad sobą, bo nie miałem czasu”. Taki ktoś nie ma pojęcia, czym w istocie jest praca nad sobą. By ta metoda formacyjnej pracy z katechezą była skuteczna i owocna, proponujemy pewien bardzo praktyczny sposób jej zastosowania: a) prowadzimy duchowy dzienniczek, w którym znajdzie odzwierciedlenie każdy punkt osobistej pracy z katechezą, b) przyjmując miesięczny cykl pracy formacyjnej z jedną katechezą, pierwsze dwa tygodnie przeznaczamy na realizację metody pięciu punktów według następującego porządku: Poniedziałek – Środa: Słuchanie: Celem jest wytworzenie jasnego obrazu katechezy w swoim sercu i przekonanie się do jej treści. 194
PIĘĆ PUNKTÓW PRACY Z KATECHEZĄ Czwartek – Piątek: Przełożenie treści katechezy na język naszego życia: Ważne są tutaj konkrety mojego życia, którym przyglądamy się w świetle Słowa Bożego. W różnych przejawach naszego życia duchowego powinniśmy odnaleźć treść, którą niesie nam katecheza. Poniedziałek – Wtorek: Konfrontacja światła z życiem: Ważne tutaj jest dostrzeżenie odległości między ideałem a rzeczywistością naszego życia. Warto tutaj wychwycić te wszystkie sytuacje (może już nawet schematy), kiedy obniżaliśmy ideał, stawiając sobie zbyt małe wymagania w danej dziedzinie (należy dojść do przyczyny takiej postawy), bądź obłudnie i niezgodnie z prawdą podciągaliśmy do ideału rzeczywistość swojego życia (przedstawialiśmy siebie na różne sposoby jako wyżej duchowo stojących). Środa – Czwartek: Umiejętność znalezienia tego, co najbardziej ściąga nasze życie duchowe w dół, co dezorganizuje nasze życie i nazwanie tego po imieniu Piątek – Sobota: Obraz mojego wnętrza w danej dziedzinie: Obraz ten powinien być jasny, abyśmy jako animatorzy pierwsi podzielili się na grupie dzielenia naszymi odkryciami. W pozostałych dwóch tygodniach staramy się wprowadzać w życie to, co zobaczyliśmy w świetle słowa katechezy przy pomocy odpowiednio dobranych ćwiczeń (pustynia, mała grupa, asceza, kierownictwo duchowe, spowiedź, nauka umiejętności pod okiem wybranego mistrza). 5. Grupa dzielenia Dzielenie na grupie opieramy na zapiskach naszej pracy zawartych w notatniku. Grupa dzielenia to nie gadanie o wszystkim i o niczym, tylko spotykamy się w konkretnym celu związanym z tym Słowem, z tą katechezą. Wszystkie inne sprawy zostawiamy. Trzymamy się Słowa. 195
KS. JAN SMOŁA Grupa dzielenia jest weryfikacją swojej pracy, do podzielenia się, do wspólnej modlitwy, do poproszenia braci i siostry o modlitwę w intencji mojej pracy nad sobą. Grupa dzielenia jest ostatnim ogniwem w tej pracy. Na grupie dzielenia mogę dopisać sobie to, co ktoś inny zauważył, a mnie dopiero teraz to uderzyło, wskazało nowy trop do pracy nad sobą.
196
ks. Jan Smoła - Przysietnica
ZASADY KORZYSTANIA Z MATERIAŁÓW FORMACYJNYCH
1. Jakim człowiekiem jest współczesny wierzący? W Liście Novo millennio ineunte Ojciec Święty Jan Paweł II maluje obraz człowieka pogodzonego z własną małością, zadowalającego się minimalistyczną etyką i powierzchowną religijnością (por. nr 31). Jest to człowiek narażony na rozległe procesy laicyzacji, który jednak nosi w sobie potrzebę duchowości i głód modlitwy (nr 33), lecz trudno mu znaleźć społeczeństwo chrześcijańskie, czyli środowisko rozwoju wiary poszczególnych wierzących i wspólnot chrześcijańskich. W dzisiejszym Kościele często można spotkać takiego człowieka, którego obraz maluje Ojciec Święty. Każdy duszpasterz, który stanie w prawdzie wobec swojej owczarni, z pewnością wiele takich osób w niej dostrzeże. Sytuacja taka sprawia, że czujemy się bezradni, nie wiemy, co robić. Zdarza się również, że ulegamy fałszywym prorokom, którzy proponują łatwe i szybkie rozwiązanie tego nabrzmiałego problemu, co w konsekwencji nasz problem pogłębia i prowadzi do jeszcze większej frustracji bądź życia w zakłamaniu (inaczej wspólnota czy parafia wygląda w sprawozdaniach, opiniach, inaczej w rzeczywistości).
197
KS. JAN SMOŁA 2. Jakie zadanie wyznacza Sługa Boży wspólnocie dzisiejszego Kościoła? We wspomnianym Liście, który wyznacza drogę dla Kościoła początku trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa, Ojciec Święty Jan Paweł II ubolewa, że w krajach od wieków chrześcijańskich przestało istnieć „społeczeństwo chrześcijańskie”, czyli środowisko rozwoju wiary każdego człowieka. Stało się to przyczyną negatywnych skutków w życiu ludzi wierzących i niewierzących również. Jest o nich mowa w Liście, ale szczegółowo są omawiane w oficjalnych dokumentach papieskich całego pontyfikatu. Z dokumentów tych jasno wynika, że brak społeczeństwa chrześcijańskiego, środowiska rozwoju wiary jest mocno związany z zanikiem tożsamości chrześcijańskiej człowieka wierzącego, powstawaniem tzw. nominalnych chrześcijan, charakteryzujących się płycizną wiary. Ojciec Święty jako Pasterz Kościoła wyraża się jasno i zdecydowanie w tej sprawie: Dzisiaj trzeba odważnie stawić czoło sytuacji, która staje się coraz trudniejsza i bardziej zróżnicowana w związku z globalizacją oraz powstawaniem nowych i zmiennych współzależności między narodami i kulturami (nr 40). Co ma na myśli Ojciec Święty, mówiąc o odważnym stawieniu czoła trudnej sytuacji współczesnego człowieka wiary? Czytając uważnie List (szczególnie nr 40), można odnaleźć odpowiedź na powyższe pytanie. To odważne stawienie czoła to dzieło ewangelizacji: Wielokrotnie w minionych latach przypominałem wezwanie do nowej ewangelizacji. Ponawiam je i teraz, pragnąc przede wszystkim wskazać, że musimy na nowo rozniecić w sobie pierwotną gorliwość i pozwolić, aby udzielił się nam zapał 198
ZASADY KORZYSTANIA Z MATERIAŁÓW FORMACYJNYCH apostolskiego przepowiadania, jakie wzięło początek z Pięćdziesiątnicy. Powinniśmy wzbudzić w sobie płomiennego ducha św. Pawła, który wołał: «Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii» (1Kor 9, 16). Ten zapał z pewnością pobudzi Kościół do nowej aktywności misyjnej, której nie będzie można powierzyć jedynie wąskiej grupie „specjalistów”, ale będzie ona wymagać odpowiedzialnego udziału wszystkich członków Ludu Bożego. Kto prawdziwie spotkał Chrystusa, nie może zatrzymywać Go dla siebie, ale winien Go głosić (nr 40). Ewangelizacja to zdaniem Ojca Świętego jedno z najważniejszych zadań stojących przed Kościołem na progu nowego tysiąclecia. Papież stwierdza, że zadanie to wymagać będzie odpowiedzialnego udziału wszystkich członków Ludu Bożego. Widzi jednak szczególną rolę dla grup chrześcijańskich: Potrzeba nowego rozmachu w apostolstwie, które byłoby przeżywane jako codzienne zadanie wspólnot i grup chrześcijańskich. W podobnym duchu przebiegały obrady Synodu Biskupów w Rzymie. Jeden z Ojców tegoż Synodu mówił: Następny bardzo ciekawy temat nasunęło oświadczenie jednego z Ojców, że skończył się Kościół mas. Dzisiaj liczy się Kościół świadków. I właściwie Kościół zawsze był taki, zawsze liczyło się osobiste świadectwo wiary, które tworzy wyraz wspólnotowy. Bardzo ważny jest profetyzm, odwaga Kościoła i biskupa w przepowiadaniu i obronie Ewangelii, ale i zachowaniu jedności, w trosce o tę jedność (abp Józef Michalik, Niedziela 42/2001, z dn. 21. 10. 2001 r.). Ojciec Święty stawia bardzo istotny warunek dla tych, którzy postanowią podjąć się tego zadania: Ważne jest jednak, aby wszystko, co z Bożą pomocą postanowimy, było głęboko zakorzenione w kontemplacji i w modlitwie. 199
KS. JAN SMOŁA Żyjemy w epoce nieustannej aktywności, która często staje się gorączkowa i łatwo może się przerodzić w «działanie dla działania». Musimy opierać się tej pokusie i starać się najpierw «być», zanim zaczniemy «działać». Przypomnijmy tu słowa, jakimi Jezus napomniał Martę: «Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego» (Łk 10, 41-42). W tym duchu, zanim poddam wam pod rozwagę pewne propozycje działania, pragnę podzielić się z wami kilkoma refleksjami nad tajemnicą Chrystusa, który jest jedynym fundamentem całej naszej działalności duszpasterskiej (nr 15). Dzieło ewangelizacji W najprostszych słowach dzieło ewangelizacji zmierza do wzbudzenia wewnętrznego przekonania u osoby ewangelizowanej do kogoś bądź czegoś. Ewangelizacja chrześcijańska przekonuje człowieka do Osoby Jezusa Chrystusa jako Pana i Zbawiciela. Przekonanie takie stanowi o czymś nowym, dlatego Słowo Boże określa je za pomocą terminów: nowe życie, fundament, zasiew, zrodzenie, ojcostwo (por. 1Kor 3, 4-17; 1Kor 4, 15). Jest to fundament wszelkiej ewangelizacji. Św. Paweł potwierdza to w słowach: Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus (1Kor 3, 11).
200
ZASADY KORZYSTANIA Z MATERIAŁÓW FORMACYJNYCH Człowiek przekonany do Osoby Jezusa Chrystusa jako Pana i Zbawiciela w ciągu swojego życia na drodze wiary powinien ciągle na nowo przekonywać się do zasad życia chrześcijańskiego (np. modlitwa, wyrzeczenie, rozwój duchowy, życie we wspólnocie itp.). Są to kolejne ewangelizacje, które dokonują się na poszczególnych etapach naszego życia. Widzimy tutaj niezwykłą mądrość Tradycji naszego Kościoła mającej swoje odbicie chociażby w parafialnych rekolekcjach wielkopostnych, które są w ścisłym znaczeniu rekolekcjami ewangelizacyjnymi, gdyż ich celem jest przekonanie parafii do jakiejś zasady życia chrześcijańskiego. Ewangelizacja zatem dotyczy wszystkich członków Kościoła, ale musimy pamiętać o tych siostrach i braciach, którzy utracili swą tożsamość chrześcijańską. Jak w praktyce realizowane jest dzieło ewangelizacji przez środowisko „Ludzi Zboisk”? We wstępie należy wspomnieć, że Tradycja Kościoła od swoich początków rozróżnia dwa etapy dzieła ewangelizacji: 1) Ewangelizacja indywidualna, 2) Ewangelizacja jako dzieło wspólnoty Kościoła w ramach jego Misji. Ewangelizacja indywidualna
Można stwierdzić, że dzieło tzw. ewangelizacji indywidualnej było podstawą rozwoju duchowego, a w konsekwencji również liczebnego wspólnot Kościoła. Na potwierdzenie warto przytoczyć pewne świadectwa z życia pierwotnych wspólnot Kościoła, które można znaleźć w dziele Orygenesa Przeciw Celsusowi. Widzimy tam, że pierwszego zwiastowania Ewangelii Jezusa Chrystusa 201
KS. JAN SMOŁA dokonują chrześcijanie żyjący w środowisku pogańskim: ...chrześcijanie usilnie się starają, żeby ich nauka rozprzestrzeniła się po całej ziemi. Niektórzy podejmują wędrówkę po miastach, siołach i wioskach, aby doprowadzić innych ludzi do świętej czci Boga (Orygenes, Przeciw Celsusowi, 3, 9, ATK, Warszawa 1986, s.145). Z powyższego tekstu wynika, że ok. 180 roku po nar. Chrystusa Kościół ogarnęła ogromna troska misyjna. Zachował się również opis takiej ewangelizacji dokonany przez ośmieszającego chrześcijan Celsusa: Widzimy, że w poszczególnych domach prywatnych gręplarze, szewcy, folusznicy, ludzie nieokrzesani i prości nie ośmielają się wyszeptać słowa w obecności starszych i poważniejszych panów; kiedy jednak spotkają się na osobności z dziećmi i kobietami równie prostymi jak oni, opowiadają im przedziwne historie... I rzeczywiście wielu w ten sposób przekonują (Orygenes, Przeciw Celsusowi 3, 55, ATK, Warszawa 1986, s. 170). Świadectwo to ukazuje nam, że ewangelizacja dotyczyła pierwszego obudzenia wiary. Prowadzili ją chrześcijanie świeccy, posługując się przekonującymi słowami bądź świadcząc przykładem własnego życia. Dokonywała się ona w domach, miejscach pracy, wszędzie, gdzie znajdowali się ludzie. Ewangelizacja taka jest raczej promieniowaniem wspólnoty wierzących na pogańskie otoczenie, świadectwem ewangelicznym niż nauczaniem typu intelektualnego dokonywanym w ramach jakiejś instytucji. Ewangelizacja jako dzieło Kościoła w ramach jego misji Ważne jest tutaj, aby osoby, które doświadczyły ewangelizacji indywidualnej, zanurzyć w ewangelizacyjną działalność wspólnoty Kościoła. 202
ZASADY KORZYSTANIA Z MATERIAŁÓW FORMACYJNYCH Czytając Dzieje Apostolskie, zobaczymy ludzi odpowiedzialnych za Kościół, którzy wysyłają uczniów Jezusa, zlecając im misję gromadzenia ludzi (por. Dz 11, 22-26; Dz 13, 2-3). W bogatej tradycji Kościoła znamy wiele form różnego rodzaju rekolekcji. Rekolekcje, które stawiają sobie za cel przekonanie człowieka do życia z Bogiem oraz przyjęcie Bożych zasad życia, nazywamy rekolekcjami ewangelizacyjnymi. W zasadzie każde wielkopostne rekolekcje parafialne powinny mieć wydźwięk ewangelizacyjny. Celem ich powinno być przekonanie wspólnoty parafialnej do jakiejś prawdy życia duchowego. Cały rok po rekolekcjach powinien być naznaczony czynnościami formacyjnymi, które zmierzają do wprowadzenia tej prawdy w życie wspólnoty parafialnej, np. w jakiejś parafii przeprowadzono ewangelizacyjne rekolekcje wielkopostne, które miały za cel przekonanie parafian do powstawania małych grup w parafii. Po rekolekcjach proboszcz razem ze swoimi współpracownikami oraz osobami świeckimi zaangażowanymi w życie tej parafii powinni podjąć działania formacyjne, których celem byłoby powstanie takich grup w życiu tej wspólnoty parafialnej. Jedną z form rekolekcji ewangelizacyjnych są rekolekcje zamknięte w ośrodku rekolekcyjnym prowadzone przez zespół ewangelizacyjny specjalnie do prowadzenia takich rekolekcji przygotowany. Rekolekcje takie nie powinny być organizowane dla osób przypadkowych, lecz powinni znaleźć się na nich ludzie, którzy mają doświadczenie ewangelizacji indywidualnej. Zasadniczo rekolekcje ewangelizacyjne w ramach misji wspólnoty Kościoła powinny dawać początek pracy formacyjnej dla ich uczestników. Najbardziej popularne, można powiedzieć, fundamentalne rekolekcje ewangelizacyjne to te, które 203
KS. JAN SMOŁA wprowadzają nas w doświadczenie przeżycia prawdy biblijnej o Miłości Boga, grzechu, Jezusie jako Panu i Zbawicielu naszego życia. Prawdy te powinny wynikać z Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu. W środowisku „Ludzi Zboisk” dzieło ewangelizacji podejmowane jest na różnych płaszczyznach: a) rekolekcje wakacyjne – środowisko formacyjne, b) rekolekcje ewangelizacyjne w Ośrodku Rekolekcyjnym, c) rekolekcje ewangelizacyjno – pogłębiające. Rekolekcje wakacyjne – środowisko formacyjne Celem rekolekcji wakacyjnych jest wewnętrzne przekonanie ich uczestników do włączenia się w dzieło ewangelizacji środowisk, w których żyjemy. Przyglądając się bliżej Prawom Nowego Życia pragniemy poznać pewne umiejętności, które mogą okazać się pomocne przy przeprowadzeniu takiego dzieła w swoim środowisku. W Uroczystość Zesłania Ducha Świętego rozpoczęliśmy bezpośrednie przygotowanie do rekolekcji wakacyjnych. Wówczas każdy animator zostanie wprowadzony w wizję rekolekcji, którą powinien zgłębiać i przekonywać się do niej w czasie dzielącym od wakacyjnych rekolekcji, aby jako przekonany podjął się zadania przekonywania innych. Warto w tym miejscu wspomnieć o strukturze rekolekcji wakacyjnych. Struktura rekolekcji a) program całościowy rekolekcji Rekolekcje mają wcześniej ustalony i opracowany przez kapłanów i świeckich program, który tworzy w miarę możliwości jakąś całość (np. w obecnym roku przyglądamy się umiejętnościom niezbędnym w dziele 204
ZASADY KORZYSTANIA Z MATERIAŁÓW FORMACYJNYCH ewangelizacji i formacji na podstawie Praw Nowego Życia). b) katechezy Poszczególne elementy programu całościowego zawarte są w treści kolejnych katechez. Przyjmujemy zasadę jednej katechezy w ciągu dnia, którą każdy uczestnik powinien wysłuchać i zanotować w swoim osobistym notatniku rekolekcyjnym. Niezwykle ważna jest w tym przypadku metoda pracy z katechezą. Każda metoda, która jest skuteczna, jest dobra. W naszym środowisku wypracowano metodę tzw. Pięciu punktów pracy z katechezą. W oparciu o tę metodę pracuje większość uczestników tego środowiska. c) części stałe planu dnia Temat poszczególnych dni wyznacza katecheza. Wszystkie części stałe rekolekcji (jutrznia, śpiew, Namiot Spotkania, Eucharystia, dzielenie w małej grupie, nabożeństwo wieczorne) powinny być związane w jakiś sposób z wiodącym tematem dnia. – jutrznia: Stawiamy sobie cel, aby jutrznia była świadomie przeżytą w praktyce modlitwą (po wcześniejszym wyjaśnieniu), która ma swoje miejsce w Tradycji Kościoła Katolickiego. – śpiew: Celem śpiewu jest nauczenie jednej pieśni w ciągu dnia, której treści pokrywałyby się z tematem dnia. – Namiot Spotkania: Zakładamy około godzinne trwanie przed Najświętszym Sakramentem, aby w obecności Pana Jezusa stanąć oko w oko z wyzwaniami przekazanymi nam za pomocą katechezy. – Eucharystia: odbywa się zazwyczaj w połowie dnia. W czasie Eucharystii każdy uczestnik powinien nabrać sił 205
KS. JAN SMOŁA duchowych, które są niezbędne do walki duchowej, toczącej się w jego wnętrzu (jeżeli takiej walki nie ma, należy postawić znak zapytania odnośnie przeżywania rekolekcji). W czasie Eucharystii jest stworzona możliwość, aby przytulić się do Jezusa ze swoimi problemami, niedociągnięciami, zranieniami, kompleksami, obawami itp. – czas wolny: W czasie rekolekcji powinno być minimum 3 godz. czasu wolnego (każdy uczestnik zagospodarowuje go sobie sam). Jest to czas rekreacji i odpoczynku psychicznego. – grupa dzielenia: Czas przeznaczony na spotkanie w małej grupie, którego celem jest podzielenie się z innymi swoim odbieraniem rzeczywistości duchowej wyznaczonej w danym dniu. – nabożeństwo wieczorne: Jest ono niejako klamrą spinającą przeżycia całego dnia. Za pomocą znaków, świadectw bądź innych czynności liturgicznych czy paraliturgicznych uczestnicy nabożeństwa starają się wciągnąć wszystkich obecnych (sceptycznie nastawionych, przeżywających trudności duchowe, zbyt emocjonalnie przeżywających itp.) w doświadczenie obecności Boga w rzeczywistości duchowej, którą w danym dniu przeżywamy. Rekolekcje ewangelizacyjne w Ośrodku Rekolekcyjnym W związku z problemami, jakie związane są z uczestnictwem w 10-dniowych rekolekcjach wakacyjnych, jako ludzie odpowiedzialni za Kościół winniśmy szukać alternatywnych rozwiązań. Środowisko nasze stwarza możliwość przeżycia weekendowych rekolekcji ewangelizacyjnych, które organizujemy w ciągu roku.
206
ZASADY KORZYSTANIA Z MATERIAŁÓW FORMACYJNYCH Rekolekcje ewangelizacyjno – pogłębiające W ostatnim tygodniu miesiąca w Ośrodku Rekolekcyjnym organizowane będą trzydniowe rekolekcje pogłębiające (piątek, sobota, niedziela). Rekolekcje te będą miały na celu bliższe przyglądnięcie się umiejętnościom niezbędnym w dziele ewangelizacji. Jest to równocześnie stworzenie dodatkowej możliwości przeżycia rekolekcji dla tych, którzy z różnych, niezależnych od nich samych przyczyn, nie mogą uczestniczyć w rekolekcjach wakacyjnych oraz dla tych, którzy niewłaściwie przeżyli rekolekcje wakacyjne i pragnęliby je pogłębić. Rekolekcje te odbywają się w ostatnim tygodniu miesiąca, aby przekonać się do rzeczywistości duchowej, która jest przedmiotem formacji w następnym miesiącu (np. jeżeli przedmiotem formacji w listopadzie będzie katecheza dotycząca V Prawa Nowego Życia, to rekolekcje ewangelizacyjno– pogłębiające dotyczące tego zagadnienia powinny odbyć się w ostatnich dniach października). W rekolekcjach prowadzonych przez nasze środowisko wszyscy są uczestnikami (nie ma podziału na prowadzących i uczestników). Każda osoba uczestnicząca w rekolekcjach podejmuje jakąś posługę wobec pozostałych uczestników (głoszący Słowo Boże, animator grupy, posługi organizacyjne, gospodarcze itp.). Ewangelizacja i co dalej? Pierwszy egzamin osoby ewangelizowanej pomostem łączącym dzieło ewangelizacji z dziełem formacji we wspólnocie Kościoła Dzieło Ewangelizacji, jak zostało powyżej powiedziane, powinno przekonać człowieka do Osoby Jezusa Chrystusa. Mamy zatem do czynienia z narodzeniem się nowej rzeczywistości duchowej, nowego życia. Wszystko, co 207
KS. JAN SMOŁA wydarzyło się w czasie ewangelizacji w życiu jakiegoś człowieka, nie może być pozostawione samo sobie, na przysłowiową „pastwę losu”. Dobrze pojęta Tradycja Kościoła podpowiada nam, jak podejść do człowieka, który przeżył doświadczenie ewangelizacji i pragnie być formowany we wspólnocie Kościoła. W starożytnym Kościele okres ewangelizacji wieńczy spotkanie kandydata z odpowiedzialnymi za wspólnotę Kościoła. Spotkanie to ma charakter badania, egzaminu, sprawdzania szczerości intencji kandydata. Decyzja kandydata jest poddawana weryfikacji we wspólnocie Kościoła. Weryfikacja taka ma swoje źródło w pierwszym egzaminie, badaniu kandydata, który ma na celu sprawdzenie jego intencji. Polegał on na wypytywaniu samego kandydata o jego konkretną sytuację życiową, życie zawodowe, powiązania. W przekładzie dzieła św. Hipolita Tradycja Apostolska oddany jest ten egzamin za pomocą słowa „poszukiwanie czegoś”. W egzaminie tym uczestniczą trzy kategorie osób: kandydaci do formacji, poręczyciele (dzisiejsi animatorzy) i odpowiedzialni za wspólnotę Kościoła (ludzie, którzy z ramienia biskupa diecezjalnego sprawują nadzór nad konkretną wspólnotą). Nie polega on na samym zgłoszeniu się kandydata, lecz rozmawia się z poręczycielem, który powinien zaświadczyć, że zainteresowany autentycznie szuka wiary i posiadł zdolność słuchania Słowa Bożego, jak również przedstawia warunki, w jakich żyje kandydat. Zapewnienie ze strony poręczyciela (obok którego stał zainteresowany) było dla odpowiedzialnych za wspólnotę wystarczające, aby kandydata wprowadzić na drogę formacji.
208
ZASADY KORZYSTANIA Z MATERIAŁÓW FORMACYJNYCH Przykładając ten wzór do dzisiejszych warunków, należy powiedzieć, że obowiązek sprawdzenia, na ile uczestnik przekonał się do proponowanych w rekolekcjach zasad życia duchowego, spoczywa na animatorach grup i odpowiedzialnych za daną wspólnotę. Dzieło formacji Proponując wejście na konkretną drogę formowania swego serca, chcemy najpierw jasno zaznaczyć, że znalezienie się na tej drodze i kroczenie nią domaga się spełnienia pewnych warunków: 1. Konieczność wzrastania w małej grupie pod okiem animatora Podstawową komórką naszego środowiska jest mała grupa. Składa się ona od kilku do kilkunastu osób (maksymalnie 12), które do niej należą, znajdując się pod duchową opieką animatora. Rola animatora polega na towarzyszeniu osobom swojej grupy na drodze formacji, podjęciu trudu pielęgnowania i przyglądania się rozwojowi tychże osób, kształtowaniu, uczeniu praktycznych umiejętności, budowaniu. Każdy animator z kolei podlega opiece duchowej któregoś z kapłanów należących do środowiska „Ludzi Zboisk”. W ten sposób nikt nie czuje się izolowany i samotny. Taki sposób troski duszpasterskiej nie jest rzeczą łatwą, zakłada bowiem pokorę i gotowość ofiarnego poświęcenia się dla dobra wspólnego, jakim jest wspólnota chrześcijańska (konkretne środowisko wiary). Należy tutaj dopowiedzieć, że tego rodzaju struktura nie jest sprawą jakiejkolwiek socjologicznej czy psychologicznej techniki. Jest raczej sprawą formacji prowadzonej pod kierunkiem duchowych przewodników, którzy wiedzą, jak uprawiać ziemię i zapewnić wzrost rośliny, by otrzymać 209
KS. JAN SMOŁA owoc. Ten typ formacji wymaga nauki, której kosztem jest zaangażowanie się całej osoby; sama informacja czy inspiracja nie wystarczą. Chodzi tutaj o niezwykłą umiejętność praktycznego wprowadzania w codzienność życia osobistego, rodzinnego, zawodowego i społecznego zasad Chrystusowej Ewangelii. Umiejętność ta wydaje się być obcą dla wielu współczesnych grup chrześcijańskich, nastawionych na tani sukces i wyrażaną w liczbach oraz cudownych wizjach papierową potęgę. 2. Całoroczny program formacyjny Podjęcie formacji musi być poprzedzone zewangelizowaniem, czyli przekonaniem do podjęcia drogi pójścia za Jezusem. Oba te działania Kościoła są tak nierozerwalne, że ewangelizowanie bez założenia dalszej formacji traci sens, a formowanie ludzi niezewangelizowanych jest w praktyce niemożliwe i nie daje efektów. Dzięki ewangelizacji możliwe jest budowanie i kształtowanie Kościoła jako wspólnoty wiary, a ściślej – jako wspólnoty wiary wyznawanej przez przyjęcie Słowa Bożego, sprawowanej w sakramentach i przeżywanej w miłości, będącej duszą chrześcijańskiego życia (ChL 33). Dzieło formacji (łac. formatio – ukształtowanie, utworzenie) polega na wywieraniu trwałych wpływów przez jedną osobę, grupę, instytucję na osobowość innego człowieka w celu ukształtowania w nim przekonań i systemów wartości oraz wytworzenia wypływających z nich umiejętności działań w określonym kierunku. Adhortacja „Christifideles laici” określa formację chrześcijańską jako: ...stały proces osobistego dojrzewania i upodabniania się do Chrystusa, zgodnie z wolą Ojca, pod kierunkiem Ducha Świętego (ChL 57). 210
ZASADY KORZYSTANIA Z MATERIAŁÓW FORMACYJNYCH Teologiczne spojrzenie na dzieło ewangelizacji i formacji w Kościele Ojciec Święty Jan Paweł II starał się przybliżyć ludziom wierzącym za pomocą łatwo przyswajalnych obrazów. Czynił to wielokrotnie w swoich przemówieniach, jak chociażby to na stadionie Azteków w Meksyku: Nowa Ewangelizacja stanie się nasieniem dla nowego tysiąclecia, jeżeli katolicy naszych dni, podejmą trud przekazania wspaniałego dziedzictwa naszych najlepszych wartości ludzkich i chrześcijańskich przyszłym pokoleniom (Przemówienie na stadionie Azteków w Meksyku, 25. 01. 1999 r.). Jakże piękne obrazy: ewangelizacja ukazana jako nasienie nadziei dla nowego tysiąclecia, formacja natomiast obrazowana trudem przekazania wspaniałego dziedzictwa naszego Kościoła przyszłym pokoleniom. Ewangelizacja (nasienie nadziei) wyda plon, jeżeli podejmiemy trud formacji. Wobec tego, co zostało powyżej powiedziane, całoroczny program formacyjny Grup Modlitewnych Archidiecezji Przemyskiej jest zakorzeniony w programie rekolekcji wakacyjnych. W praktyce wygląda to następująco: a) cel pracy formacyjnej Celem pracy formacyjnej jest ukształtowanie naszych przekonań, utwierdzenie się w nich, wypracowanie w sobie pewnych nawyków życia duchowego oraz praktyczne zdobycie, wypracowanie pewnych umiejętności tegoż życia pod okiem mistrza, jak również wytrwałości na drodze doskonalenia tych umiejętności. b) przedmiot pracy formacyjnej W każdym miesiącu jako przedmiot pracy formacyjnej służy nam jedna z katechez rekolekcji wakacyjnych 211
KS. JAN SMOŁA (formację rozpoczynamy we wrześniu - wówczas jej przedmiotem będzie pierwsza katecheza rekolekcji, w październiku druga, itd.). c) cykl pracy formacyjnej Praca formacyjna wymaga powtarzania pewnych ćwiczeń zmierzających do kształtowania ludzkiego wnętrza. Spośród wielkiego bogactwa ćwiczeń, jakie wypracowała Tradycja Kościoła, proponujemy pewien zestaw, do którego przekonaliśmy się w czasie pracy formacyjnej. Jak już zostało wspomniane, przedmiotem działań formacyjnych jest katecheza przypadająca na dany miesiąc. Przyjmujemy zatem miesięczny cykl pracy formacyjnej, który realizujemy w dwóch dwutygodniowych okresach. By ta metoda formacyjnej pracy z katechezą była skuteczna i owocna, proponujemy pewien bardzo praktyczny sposób jej zastosowania: – prowadzimy duchowy dzienniczek, w którym znajdzie odzwierciedlenie każdy punkt osobistej pracy z katechezą, – przyjmując miesięczny cykl pracy formacyjnej z jedną katechezą, pierwsze dwa tygodnie przeznaczamy na realizację wspomnianej wcześniej metody Pięciu punktów pracy z katechezą według następującego porządku: Poniedziałek–Środa (pracę formacyjną rozpoczynamy w pierwszy poniedziałek nowego miesiąca): Obraz katechezy. Celem osoby formującej się jest wytworzenie jasnego obrazu katechezy w swoim sercu i przekonanie się do jej treści. Należy zatem na nowo zapoznać się z treścią katechezy poprzez wysłuchanie jej bądź zagłębienie się w jej treść dostępną w materiałach formacyjnych lub osobistych notatkach. To ma być mój osobisty obraz 212
ZASADY KORZYSTANIA Z MATERIAŁÓW FORMACYJNYCH katechezy, taki, jaki w danym czasie ja go widzę. Zapiski w osobistym notatniku duchowym są tutaj ważne i konieczne. Najważniejszy jest jednak zapis, obraz w moim wnętrzu, obraz w rzeczywistości duchowej. Czwartek – Piątek: Przełożenie treści katechezy na język konkretów naszego życia. Ważne są tutaj konkrety mojego życia, którym przyglądamy się w świetle Słowa Bożego. W różnych przejawach naszego życia duchowego powinniśmy odnaleźć treść, którą niesie nam katecheza. Ważna jest modlitwa do Ducha Świętego, aby nam pokazał te konkrety. Cała praca nad sobą koncentruje się w tej refleksji nad konkretami naszego życia. Nie oznacza ona konieczności wyłączenia się z życia czy też zaniedbywania swoich obowiązków w imię wielogodzinnych pustych refleksji. Dokonuje się ona właśnie pośród konkretów codziennego życia i do nich prowadzi. Nie można więc powiedzieć: «w tym miesiącu nie pracowałem nad sobą, bo nie miałem czasu». Taki ktoś nie ma pojęcia, czym w istocie jest praca nad sobą. Sobota – Niedziela: Czas oddechu duchowego, omadlania spraw formacji, świętowania, spotkań w gronie uczestników formacji, umacniania relacji. Poniedziałek – Wtorek: Konfrontacja światła z życiem. Ważne w tym miejscu jest dostrzeżenie odległości między ideałem a rzeczywistością naszego życia. Warto też tutaj wychwycić te wszystkie sytuacje (może już nawet schematy), kiedy obniżaliśmy ideał, stawiając sobie zbyt małe wymagania w danej dziedzinie (należy dojść do przyczyny takiej postawy) bądź obłudnie i niezgodnie z prawdą podciągaliśmy do ideału rzeczywistość swojego życia, przedstawialiśmy siebie na różne sposoby jako wyżej duchowo stojących. 213
KS. JAN SMOŁA Środa – Czwartek: Umiejętność znalezienia tego, co najbardziej ściąga nasze życie duchowe w dół, co dezorganizuje nasze życie i nazwanie tego po imieniu. Piątek – Sobota: Obraz mojego wnętrza w danej dziedzinie jako owoc mojej pracy wewnętrznej, którym pragnę podzielić się w mojej grupie. Dzielenie w grupie opieramy na zapiskach naszej pracy zawartych w notatniku. Grupa dzielenia to nie gadanie o wszystkim i o niczym, tylko spotykamy się w konkretnym celu związanym z tym Słowem, z tą katechezą. Wszystkie inne sprawy zostawiamy. Trzymamy się Słowa. Grupa dzielenia jest weryfikacją mojej pracy, jest miejscem, gdzie mogę podzielić się owocem mojego trudu, moich duchowych odkryć. Jest to również sposobność do wspólnej modlitwy, poproszenia innych uczestników mojej grupy o modlitwę w intencji mojej pracy nad sobą. Grupa dzielenia jest ostatnim ogniwem w tej pracy, kiedy mogę dopisać w swoim notatniku to, co ktoś inny zauważył, a mnie dopiero teraz to uderzyło, wskazało nowy trop do pracy nad sobą. Animatorzy powinni jako pierwsi podzielić się swoimi odkryciami. W drugim etapie miesięcznego cyklu formacyjnego, czyli pozostałych dwóch tygodniach, staramy się pogłębić nasze działania formacyjne, wprowadzać w życie to, co zobaczyliśmy w świetle słowa katechezy, przy pomocy odpowiednio dobranych ćwiczeń (pustynia, mała grupa, asceza, kierownictwo duchowe, spowiedź, praktyczna nauka umiejętności pod okiem wybranego mistrza). 3. Zaplecze formacji Jeżeli wytycza się nowy szlak komunikacyjny, konieczne jest zbudowanie zaplecza (parkingi, hotele, bary szybkiej obsługi, stacje benzynowe, itp.). Jeżeli buduje się 214
ZASADY KORZYSTANIA Z MATERIAŁÓW FORMACYJNYCH miasto, planuje się równocześnie zaplecze (kościoły, szkoły, szpitale, zakłady pracy, sklepy, place zabaw, restauracje). W życiu duchowym jest podobnie. Jeżeli wybieramy się na drogę formacji, musimy pomyśleć o zapleczu, gdyż inaczej daleko tą drogą nie ujdziemy. Obserwując rzeczywistość, można stwierdzić przykry fakt, że wielu współczesnych konstruktorów i uczestników życia duchowego jakby o tym zapomniało. Na podstawie bogatej w tym względzie Tradycji Kościoła postaramy się pokazać zaplecze drogi formacyjnej. 3.1 Pustynia jako rzeczywistość życia duchowego Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i odpocznijcie nieco (Mk 6, 31). Przyglądając się życiu Jezusa, widzimy Pana, jak od czasu do czasu wyłącza się z normalnego biegu codziennych spraw, oddala się i w samotności spędza czas przed Ojcem (Łk 4, 1-13; Mt 26, 36-46; Łk 6, 12). Umiejętności tej uczy Jezus swoich uczniów (Mk 6, 31; Mt 17, 1), a z biegiem czasu znajduje ona trwałe miejsce w życiu Kościoła. Na przełomie III i IV w. pojawia się w Egipcie potężny ruch anachoretów (gr. anachoreo – oddalam się) obejmujący dziesiątki tysięcy ludzi, którzy wychodzili na pustynię, aby nauczyć się wewnętrznej harmonii ze sobą, z Bogiem i ludźmi. Odejście to musiało być absolutne i bezwzględne, należało porzucić wszystko to, co się posiadało, nawet bliskich, krewnych oraz wszystkie sprawy swojego życia. Wyjście na pustynię nie stanowi dezercji, lecz przejście na pole walki, do której należy się przygotować. Słowo „pustynia” oznacza tutaj coś więcej niż tylko samo pojęcie geograficzne, które zawsze kojarzy się nam z obszarem bezludnym, pozbawionym wody, 215
KS. JAN SMOŁA jałowym, bez oznak życia. Pustynia w duchowym znaczeniu jest miejscem, dokąd człowiek się udaje, by odnaleźć Boga w milczeniu i modlitwie, gdzie można wznosić ku Bogu ręce modlitwy i pokuty na znak ekspiacji, wstawiennictwa za innych, zadośćuczynienia za grzechy własne i braci. Pustynia jest tym miejscem, gdzie możemy ponownie nabrać odwagi do życia, nauczyć się wypowiadać słowa prawdy wbrew kłamstwu lansowanemu przez ludzi świata, pamiętając zawsze o tym, że to Bóg jest Prawdą. Pustynia jest miejscem, gdzie się oczyszczamy i przygotowujemy do dalszego działania jakby dotknięci rozżarzonym węglem, który anioł położył na usta Proroka Izajasza (Iz 6, 5-13). Pustynia to odejście od świata w znaczeniu Ewangelii według św. Jana, czyli odejście od zła, egoizmu, wszystkiego, co złe i prowadzi do zła. Jeżeli chcesz postępować drogą formacji Kościoła, musisz stworzyć sobie pustynię we własnym życiu. Wskazówki praktyczne: a) podjęcie trudu codziennego rachunku sumienia w znaczeniu „pustyni”; b) znalezienie czasu przynajmniej raz w miesiącu na przeżycie swojej duchowej pustyni przeżywanej w różnej formie (udział w rekolekcjach, rodzinne spędzenie dnia pod tym kątem, przebywanie w samotności, trwanie przed Najświętszym Sakramentem itp.). Należy dopowiedzieć, że chodzi tutaj o czas minimum kilkugodzinny (dla ludzi bardzo zapracowanych może być to Dzień Pański – niedziela).
216
ZASADY KORZYSTANIA Z MATERIAŁÓW FORMACYJNYCH 3.2 Asceza (gr. askesis – ćwiczenie) W Biblii często spotykamy się z ofiarowaniem, inaczej mówiąc oddaniem, poświęceniem czegoś bądź kogoś Bogu. Takiego oddania nie można nauczyć się z książek, katechez, wykładów. Ducha ofiary, rezygnacji z siebie, czyli swoich pragnień, myśli, przyzwyczajeń, upodobań, oddawania swoich spraw Bogu uczymy się w konkretach naszego codziennego życia poprzez konkretne ćwiczenia duchowe. Wśród dzisiejszych chrześcijan zauważa się brak świadomości postu, ofiary, wyrzeczenia, oddania oraz niechęć do zdobywania cnót związanych z duchem ofiary i wyrzeczenia. W Tradycji Kościoła widzimy różne nurty duchowości podejmujące ćwiczenia ascetyczne zarówno dla poskromienia ciała, jak i pragnienia naśladowania cierpień Jezusa i męczenników. Wskazówki praktyczne: wobec Jezusa cierpiącego na krzyżu podejmę w czasie trwania formacji jakąś formę ascezy. 3.3 Rola mistrza w życiu duchowym osoby formowanej Ważne jest, aby w czasie drogi formacji przypomnieć sobie mistrzów, którzy pojawili się w naszym życiu (rodzice, bliscy nam ludzie, nauczyciele, katecheci, kapłani, ci, którzy doprowadzili nas do spotkania z żywą Osobą Jezusa). Na temat relacji mistrz – uczeń mówi się w ostatnim czasie bardzo wiele, niech streszczeniem tego wszystkiego będą te biblijne słowa, które ogromną wagę przywiązują do tego, abyśmy wzrastali, idąc drogą formacji pod okiem mistrza. 217
KS. JAN SMOŁA Pierwszą sprawą, jaką uczestnik formacji powinien sobie uświadomić, jest obecność Boga w jego życiu. Bez pogłębienia relacji z Jezusem jako Mistrzem nie można mówić o formacji chrześcijańskiej. Każdy powinien tutaj siebie zapytać o korzystanie z możliwości rozwijania tej relacji, jakie daje dzisiejszy Kościół (osobista i wspólnotowa modlitwa przed Najświętszym Sakramentem, korzystanie z innych Sakramentów Kościoła ze szczególnym uwzględnieniem Eucharystii, której poświęcone były jedne z wakacyjnych rekolekcji, udział w nabożeństwach parafialnych, modlitwa osobista i wspólnotowa, rodzinna, parafialna, itp.). Jezus działający dzisiaj w Kościele posługuje się ludźmi, którym zleca zadania, udzielając przy tym swoich łask. Czy ty masz już takiego człowieka? Trwając przed Najświętszym Sakramentem, rozpocznijmy modlitwę dziękczynną za wszystkich mistrzów, jakich Bóg postawił na naszej drodze życia. Modlitwa ta powinna być bardzo konkretnym dziękowaniem Bogu za te osoby i powinna przenieść się na dalsze dni naszego życia. Należy tutaj konkretnie wpisać animatora grupy, do której należę, kierownika duchowego, stałego spowiednika. Jeżeli jakaś osoba pragnąca wejść na drogę formacji nie posiada takowych, należy wobec Jezusa zobowiązać się do podjęcia wszelkich działań zmierzających do uzupełnienia zaniedbań w tej dziedzinie, pamiętając o bardzo ważnej zasadzie: „kiedy uczeń jest gotowy, zjawia się mistrz”.
218
ZASADY KORZYSTANIA Z MATERIAŁÓW FORMACYJNYCH Dlatego należy ufać, że Bóg widzi naszą gotowość do zdobycia jakiejś umiejętności życia duchowego i wówczas stawia na naszej drodze mistrza, u boku którego możemy się tej umiejętności nauczyć. 3.4 Wspólnota parafialna Parafia jest jednym ze środowisk pracy formacyjnej, ale jest to równocześnie żywy organizm, Ciało Chrystusa, w którym każdy z członków na swoją funkcję do spełnienia. Ponieważ Chrystus jest Głową Kościoła, dlatego odkrycie swojego miejsca w Kościele może się dokonać jedynie w oparciu o głęboką relację z Nim. Jeżeli odkryjemy swoje miejsce we wspólnocie parafialnej, należy porozmawiać z odpowiedzialnym za wspólnotę (proboszczem), gdyż do niego należy decyzja odnośnie twojego zaangażowania. W myśl Nauki Soboru Watykańskiego II odzwierciedleniem życia duchowego parafii jest Liturgia Eucharystyczna. Dlatego powinniśmy uczyć się uczestniczenia w takiej Liturgii, w której poprzez znaki wyrażamy naszą wiarę. Bardzo łatwo można nauczyć człowieka postaw i gestów liturgicznych, jednak o głębi liturgii świadczy jej duch, który wypływa z naszej wiary. 3.5 Środowisko formacji Struktura formacji zakłada pewną jedność odpowiedzialnych, animatorów i uczestników tworzących swoiste środowisko wiary, o której to rzeczywistości tak wiele mówi Ojciec Święty Jan Paweł II. W praktyce swoją realizację znajduje ona najwyraźniej we wspólnych spotkaniach. Zalicza się do nich: rekolekcje, spotkania odpowiedzialnych, skrutinia, wspólnie przeżywane pustynie, czuwania, a także spotkania towarzyskie czy wspólne spędzania wolnego czasu. 219
KS. JAN SMOŁA 4. Skrutinia jako forma badania przebiegu i owoców formacji Idąc drogą formacji, nie wolno nam zapomnieć o pewnym doświadczeniu duchowym, które określamy za pomocą słowa skrutinium. Na wstępie należy wyjaśnić, że słowo to dla nas oznaczać będzie kilka praktyk wypracowanych przez wspólnoty starożytnego Kościoła, których celem była pewna weryfikacja uczestników formacji chrześcijańskiej. Skrutinia (łac. scrutor – badam, doświadczam, próbuję) były spotkaniami wspólnoty Kościoła z Bogiem, który „przenika” i „bada”, „doświadcza” (scrutatur) człowieka stojącego przed Nim. Stanowiły element pewnej weryfikacji, badania, rozeznawania, sprawdzania czy i na ile realizujemy cele i zasady formacji. Tradycja Kościoła, a ściśle tradycja katechumenatu (gdyż tam narodziły się skrutinia), uczy, że kandydaci poddawani byli zawsze podwójnemu badaniu. Pierwsze skrutinium odbywało się przy przedstawieniu kandydata i decydowało o jego dopuszczeniu na drogę formacji (mówiliśmy o nim powyżej). Drugie badanie odbywało się w czasie trwania formacji i dotyczyło stwierdzenia, na ile kandydat wprowadzał w swoje życie zasady formacji i jaki wydały one owoc. Wskazane jest, aby takie skrutinium przeprowadzić dwa razy w czasie rocznego cyklu formacyjnego.
220
221
222
Modlitwa Jana Pawła II z Encykliki „Evangelium vitae”
O Maryjo, jutrzenko nowego świata, Matko żyjących, Tobie zawierzamy sprawę życia: spójrz, o Matko, na niezliczone rzesze dzieci, którym nie pozwala się przyjść na świat, ubogich, którzy zmagają się z trudnościami życia, mężczyzn i kobiet — ofiary nieludzkiej przemocy, starców i chorych zabitych przez obojętność albo fałszywą litość. Spraw, aby wszyscy wierzący w Twojego Syna potrafili otwarcie i z miłością głosić ludziom naszej epoki Ewangelię życia. Wyjednaj im łaskę przyjęcia jej jako zawsze nowego daru, radość wysławiania jej z wdzięcznością w całym życiu oraz odwagę czynnego i wytrwałego świadczenia o niej, aby mogli budować, wraz z wszystkimi ludźmi dobrej woli, cywilizację prawdy i miłości na cześć i chwałę Boga Stwórcy, który miłuje życie.
223
224