ŚWIAT W 3D
NOWE OBLICZE FOTOPLASTYKONU
GEORGI GRUEW Wicedyrektor Galerii Miejskiej Arsenał w latach 2014-2015. Kurator pierwszych wystaw stereofotografii w Fotoplastykonie Poznańskim działającym przy Galerii Miejskiej Arsenał. Współautor pierwszej książki o Fotoplastykonie Poznańskim wydanej w 2016 r. nakładem Galerii Miejskiej Arsenał
fot. Piotr Grzybak
Fotoplastykon to urządzenie z ubiegłych wieków. Jednak w 2004 r. trafił do Galerii Miejskiej Arsenał. Czy trudno było znaleźć dla niego miejsce we współczesnym programie wystaw? Sam pomysł z wprowadzeniem fotoplastykonu do Galerii Miejskiej Arsenał spotkał się z pewną krytyką w mediach i wśród środowiska artystycznego, gdyż była to jedna z pierwszych istotniejszych decyzji pana Piotra Bernatowicza – byłego dyrektora Galerii, który objął to stanowisko w lutym 2014 r. Niektórzy nieprzychylni mu dziennikarze czy artyści uznali to za sygnał, jak ma wyglądać polityka wystawiennicza instytucji, próbowali decyzję eksponować jako przejaw mniejszej awangardowości i zaprzestania „chwytania” przez Galerię ducha czasu czy nowych prądów artystycznych. Powody jej były natomiast odmienne. Przede wszystkim fotoplastykon jako unikatowe narzędzie daje możliwość przyciągnięcia odbiorców i zapoznania ich z pewnym doświadczeniem wizualnym, które jest aktualnie
fot. Piotr Grzybak
praktycznie nieobecne.
Fotoplastykon pod tym kątem jest czymś wyjątkowym, bo obserwacja za jego pomocą fotografii odbywa się przy stałym poczuciu jego sporych rozmiarów, wymaga specyficznego dostosowania się odbiorcy do oglądu, wreszcie, gdy przeskakują poszczególne stereofotografie widz dostrzega mechanizm, który napędza ten odbiór. Jest to zupełnie inne doświadczenie wizualne niż to, z którym zwykle się stykamy. Poza tym Galeria Miejska Arsenał jest miejscem praktycznie w centrum Poznaniu, w jednym z jego najpopularniejszych miejsc turystycznych czyli na Starym Rynku. Urządzenie to można więc wykorzystać, by za jego pomocą opowiedzieć o Poznaniu i okolicach.
fot. Piotr Grzybak
W ciągu 4 lat działania Fotoplastykonu w Galerii Miejskiej Arsenał odbyło się kilkadziesiąt wystaw stereofotografii. Jak przebiegał proces kształtowania harmonogramu wystaw? Czy posługiwaliście się Państwo jakimś kluczem? Z uwagi na specyfikę Galerii, chcieliśmy
Po ich odpowiednim dostosowaniu
się skupić w pierwszym etapie na tym,
okazało się, że możemy tego typu
by pokazać różne możliwości
materiały wykorzystywać
wykorzystania fotoplastykonu. Sami
w wystawach. Kolejną wystawą była
też byliśmy ciekawi, jak te wystawy „się
ekspozycja poświęcona grom i zabawom
sprawdzą”. Pierwsza wystawa dotyczyła
dzieci. Chcieliśmy pokazać właśnie świat
Poznania lat 60.-80. i były to fotografie
dzieci ok. 1900 r., ale też zachęcić
pana Władysława Ruta – poznańskiego
rodziny do zainteresowania się
fotografa, od którego syna (pana
fotoplastykonem. Inną wystawą z tego
Antoniego, również fotografa)
pierwszego okresu była prezentacja
urządzenie zostało zakupione.
zdjęć wykonanych podczas koncertów
Było to więc w pewnym stopniu
rockowych i metalowych lat 80.
podziękowanie dla nich obydwu za
Podłączyliśmy wtedy do fotoplastykonu
przechowanie urządzenia, które przez
głośniki, które uruchamiały się
dekadę stało nieużywane, ale też
automatycznie z chwilą rozpoczęcia
możliwość powiązania wystawy
obracania się stereofotografii. Było to
z Poznaniem. Rok 2014 był też rocznicą
sporym zaskoczeniem dla niektórych
wybuchu I wojny światowej. Latem
widzów, ale dzięki temu udało nam się
tego roku robiliśmy testy różnych
do wystawy zdjęć dołączyć dźwięk
stereofotografii (zainteresowani byliśmy
i uczynić ich doświadczenie zupełnie
m.in. tym, czy stereofotografie, które
innym. Dość szybko udało się planować
przeznaczone były do przenośnych
ekspozycje z większym wyprzedzeniem
urządzeń, da się zastosować
i wpisaliśmy zakładane wystawy
w fotoplastykonie) natrafiliśmy na
w coroczne plany wystawiennicze Galerii.
ciekawe zbiory dotyczące zdjęć z czasów Wielkiej Wojny.
fot. Irek Popek
W XIX i XX wieku, w czasach, gdy fotoplastykony świeciły triumfy, stereofotografie były wydawane przez liczne przedsiębiorstwa (Underwood&Underwood, Keystone View Company, Griffith&Griffith, Miller View Co. I inni). Obecnie tylko nieliczni zapaleńcy fotografii sięgają po technikę stereofotografii. Czy planując kolejne wystawy ciężko było pozyskać na nie materiały? Z jakich źródeł pozyskiwaliście wystawiane kolekcje?
Było kilka źródeł. Sporo fotografii
Istotną dla nas informacją było to,
miał pan Antoni Rut, który chętnie je
że całkiem skutecznie udaje się nie
udostępniał i sam proponował tematy,
tylko obrobić graficznie archiwalne
które można byłoby podjąć. Wiele
stereofotografie (dostosowując np.
historycznych materiałów udało się nabyć
ich kadraż, rozstaw czy usuwając
i dostosować do potrzeb fotoplastykonu,
uszkodzenia) na potrzeby
np. kupując zbiory stereofotografii
fotoplastykonu, ale też przetwarzać
w serwisach aukcyjnych. Dzięki
zdjęcia wykonane za pomocą
współpracy z Wydawnictwem Miejskim
zwykłego aparatu, nadając im efekt
Poznania, które jest właścicielem
oczekiwanej głębi.
urządzenia (Galeria Miejska Arsenał odpowiadała tylko za program wystawienniczy), mogliśmy liczyć na wsparcie przy skanowaniu zdjęć czy ich podstawowej obróbce, ale też zdarzało się, że Wydawnictwo (np. w związku z programem CYRYL) pozyskało nowe zbiory fotografii. Zgłaszały się też do nas osoby, które posiadały takie zbiory i skłonne były je udostępnić.
fot. Irek Popek
Pomimo tego, że fotoplastykony są obiektami z przełomu ubiegłego wieku, Państwo wychodzili poza te ramy czasowe, często sięgając do prac współczesnych artystów („Meandry przeszłości” A. Ruta, „Realistic Travels” towarzysząca 9. edycji Biennale Fotografii). Czy taki zabieg był łatwy do realizacji? Czy obiekt z przeszłości może być atrakcyjnym medium dla współczesnych treści?
Zabieg nie był niestety łatwy do realizacji, ale artyści szczęśliwie dali sobie z tym radę. Przede wszystkim nie ma do fotoplastykonu swoistej instrukcji, która dawałaby wsparcie techniczne dotyczące pewnych cech fizycznych urządzenia, które mogą być przydatne przy tworzeniu dostosowanych do niego wystaw. Osiągnięcie pewnych wyjątkowych, stricte artystycznych efektów było dość trudne. Niemniej cel ten udało się osiągnąć i w ciągu kilku lat funkcjonowania fotoplastykonu w Galerii Miejskiej Arsenał pojawiło się kilka wystaw, które pozwalały połączyć XXI-wieczną fotografię z XIX-wieczną praktyką ekspozycyjną, jaką zapewnia fotoplastykon. Efekty były – przynajmniej w mojej ocenie – zaskakująco dobre.
fot. Piotr Grzybak
Czy na przestrzeni lat jakaś kolekcja albo poszczególne zdjęcie zostało Panu szczególnie w pamięci?
Przez ten czas, kiedy odpowiadałem za
Wraz z panią Jadwigą Siatką
organizację wystaw w fotoplastykonie,
w dość sporym tempie udało nam
czyli do mniej więcej połowy 2015 r.
się zorganizować w trakcie ferii
(gdy zadanie to przejął ode mnie pan
zimowych cykl działań
Marcel Skierski i również dodał do
edukacyjnych dla dzieci. Był to
niego trochę swojej kreatywności),
czas, gdy w Galerii staraliśmy się
staraliśmy się w Galerii, by każda
mocniej zaakcentować edukacyjny
wystawa była nieco inna, na swój
potencjał instytucji (zdarza się
sposób wyjątkowa, by dawała nam
bowiem, że niektóre galerie sztuki
wiedzę o urządzeniu, ale też o tym,
nowoczesnej koncentrują się
jak ludzie reagują na poszczególne
przede wszystkim na odbiorcach
tematy. Dlatego nie mam swojej
„wyrobionych”), więc cieszyło nas
„ulubionej” fotografii, ale bardziej
to, że możemy wykorzystać
w pamięci zostało mi to, że udało nam
fotoplastykon do zachęcenia
się skutecznie przetestować, czy
rodzin i dzieci, by odwiedzali
fotoplastykon może być narzędziem
Arsenał. I chyba to właśnie ta
edukacyjnym, uczyć o fotografii,
radość uczestników, podziękowania
dawnych praktykach
od osób, które zwykle nie są
wystawienniczych, wyjaśniać to
typowymi odbiorcami instytucji
doświadczenie sztuki, które jest
wystawienniczych zajmujących się
aktualnie praktycznie nieobecne.
sztuką nowoczesną (jak starsze
Zauważyliśmy też, że nieliczne
osoby) jest tym, co najbardziej
fotoplastykony w Polsce, z których
zapadło mi w pamięci.
część też przechowywana jest w jednostkach wystawienniczych jak muzea, nie organizują takich działań edukacyjnych.
Rozmawiała Paulina Węgielnik
fot. Piotr Grzybak