D3 W TAIWŚ
ĆŚOWOTAKINU ĘIBUL
TOMASZ ZABÓR
ikswejezrdnA naimaD .tof
Tomasz Zabór - stolarz, z zawodem związany blisko 40 lat, marzył o technikum leśnym, ale ponieważ pierwszeństwo przyjęcia miały wówczas dzieci leśników, zamiłowanie do drzew przerodziło się w pasję obróbki drewna. Nie lubi powtarzalności, ceni oryginalne, stare wyroby. Panie Tomaszu, wyremontowany i sprawny Fotoplastykon to Pana dzieło. Co Pana skłoniło do podjęcia się tego zadania?
W sprawie renowacji
Wykonywałem także zamówienia na meble na wzór starych.
Czy było to dla Pana duże wyzwanie? Przecież w całej Polsce sprawnych jest tylko kilka takich urządzeń.
fotoplastykonu zadzwonił do mnie ówczesny wicedyrektor Wydawnictwa Miejskiego Posnania – Jan Stryjski. Poszukiwał stolarza, który miał również doświadczenie w naprawach i odnawianiu starych drewnianych wyrobów. Wcześniej wykonywałem już takie prace, m.in.: renowację zabytkowych drzwi wejściowych do Aquanetu na Garbarach, drzwi na Sołaczu i na ul. Półwiejskiej, oraz w okolicznych kamienicach.
Po obejrzeniu fotoplastykonu, który był wówczas zmagazynowany w Galerii Miejskiej Arsenał na Starym Rynku stwierdziłem, że renowacyjne prace stolarskie nie powinny przysporzyć trudności. Problem był natomiast w rekonstrukcji okularów oraz systemu regulacji ostrości obrazu.
ikswejezrdnA naimaD .tof
Jaka część tego urządzenia pozostała oryginalna, a które elementy trzeba było wówczas wymienić?
Przede wszystkim należało zająć się okularami. Większość wykonana była z drewna, reszta natomiast z mosiądzu. Oprócz złego stanu technicznego, drewniane wizjery zostały w większości pozbawione sprawnej regulacji ostrości obrazu najprawdopodobniej w wyniku poprzednich napraw.
fot. Damian Andrzejewski
Jeżeli chodzi o okulary mosiężne, kilka z nich było w stanie dobrym, pozostałe niestety pogięte i uszkodzone. Ich oryginalna regulacja również sprawiała problemy. Wtedy powstał pomysł na rekonstrukcję wszystkich okularów, według wzoru zachowanych w całości kilku egzemplarzy. Po konsultacji z panem Janem Stryjskim zmieniłem tylko system ich regulacji z pierwotnej (bocznej), na taki jak w lornetkach (powyżej wizjerów). Wykonania tego zlecenia podjęła się poznańska firma zajmująca się pracami ślusarsko-tokarskimi. Po otrzymaniu, za moim pośrednictwem, rur mosiężnych i nowych soczewek, profesjonalnie wykonała okulary. Obecnie nie można odróżnić nowych egzemplarzy od odrestaurowanych.
Konstrukcja fotoplastykonu pozostała bez zmian. Natomiast wymienione musiały być okładziny zewnętrzne 24. paneli. Zastąpiły je sklejki z naturalną okleiną mahoniową. Nowe są też wszystkie skrzynki pod okulary i deski, czyli półki oparciowe pod okularami, a także dolne zamknięcia. Ze względów bezpieczeństwa konieczna była także wymiana instalacji elektrycznej. Dodatkowo zmieniłem oświetlenie na energooszczędne (ledowe). Wykonałem również nowe, mosiężne tabliczki z numerami stanowisk. Na szczęście udało się zachować wiele innych oryginalnych elementów. Przede wszystkim „serce” urządzenia, czyli mechanizm fotoplastykonu. To drewniane koło, na którym osadzone w głębokich ramkach stereofotografie przesuwają się przed oczami oglądających. Podczas ostatniego przeniesienia fotoplastykonu na ul. Ratajczaka została natomiast podjęta decyzja o wymianie włączników światła nad każdym stanowiskiem, co zostało zrealizowane.
fot. Damian Andrzejewski
ikswejezrdnA naimaD .tof
Nadal nie wiemy, kiedy dokładnie został wykonany fotoplastykon, w jaki sposób i skąd trafił do Poznania. Czy podczas remontu natrafił Pan może na jakieś wskazówki, które pomogłyby nam to ustalić? Niestety nie. Zdarza się, że w tak starych urządzeniach można znaleźć skrawki papieru lub nawet gazet, które służyły do zabezpieczenia, czy uszczelnienia jakichś elementów. W fotoplastykonie nie znalazłem niczego takiego. Również na żadnej z drewnianych części nie było daty jej powstania. Jedynie stary silnik fotoplastykonu może stanowić jakąś wskazówkę. Jest na nim tabliczka znamionowa - niewykluczone, że dostarczy ona więcej informacji. * *Udało nam się skontaktować z firmą, która wyprodukowała silnik. Otrzymaliśmy informację, że urządzenie pochodzi z przełomu lat 50. i 60. XX wieku.
ikswejezrdnA naimaD .tof
Kiedy potrzebujemy Pana pomocy, zawsze jest Pan do naszej dyspozycji. Czy to wyłącznie poczucie obowiązku, czy może czuje się Pan szczególnie związany z tym urządzeniem? Za swoją pracę jest się odpowiedzialnym. Tak mnie nauczono. Dlatego, kiedy moi klienci zwracają się do mnie z problemem, zawsze jestem do dyspozycji. Ale lubię unikatowość i każdy wyjątkowy mebel szczególnie zapada w moją pamięć. Nie mógłbym pracować przy seryjnej ich produkcji. Rozmawiała Anna Smolarkiewicz
ikswejezrdnA naimaD .tof