5 minute read

Poskramiaczka idiomów

Magdalena Pioruńska, nauczycielka języka angielskiego w Zespole Szkół nr 1 w Wieluniu, była koordynatorką projektu „Anglojęzyczne przedstawienie z udziałem młodzieży »Poskromienie złośnika« na podstawie twórczości Williama Szekspira”. Wystawiając spektakl na podstawie scenariusza jej autorstwa, uczniowie i uczennice szkoły zawodowej nie tylko wcielili się w aktorów, ale też zapewnili oprawę muzyczną i wyprodukowali przedstawienie. Scenariopisarskie umiejętności koordynatorki nie dziwią – jest ona autorką m.in. powieści z gatunku fantasy. Ma także doświadczenie dziennikarskie. Projekt realizowany od stycznia do marca 2019 r. ze środków macierzystej szkoły – przy wsparciu Miejskiej Biblioteki Publicznej, Szkoły Podstawowej nr 4 i Wieluńskiego Domu Kultury – przyniósł Magdalenie Pioruńskiej, jej uczniom i szkole prestiżowy certyfikat European Language Label 2019.

Maciej Kałach: Skąd pomysł, aby uczniowie szkoły zawodowej poznawali język angielski, grając w przedstawieniu na motywach szekspirowskiej komedii?

Magdalena Pioruńska: Sztuki anglojęzyczne zaczęłam przygotowywać w szkole w 2017 r. Teksty dwóch pierwszych były moimi autorskimi scenariuszami. Za trzecim razem wykorzystałam motywy z Szekspira. Jako nauczycielka pracuję od pięciu lat i już na początku zauważyłam, że do współczesnej młodzieży – a przynajmniej do tej, którą uczę – niełatwo trafić. Największą chęć do pracy ci młodzi ludzie wykazują, gdy nauczane treści jakoś ich dotyczą i potrafią poruszyć. Ćwicząc speaking, zagaduję więc często klasę np. o sport, chociaż sama w ogóle się nim nie interesuję. Edukację trzeba łączyć z ważnymi dla młodzieży tematami. Dlatego dwa lata temu – z myślą o jednym z konkursów międzypowiatowych – napisałam dla moich uczniów scenariusz spektaklu Simple Story. W tej opowieści polski hiphopowiec Adrian zakochuje się w Brytyjce, która w jego szkole jest na wymianie międzynarodowej. Dziewczyna należy do arystokracji, czego przejawem jest m.in. używanie przez nią wysublimowanych idiomów. Stąd bierze się komizm tekstu.

Jakie idiomy wybrała pani dla swojej bohaterki?

Na przykład Brytyjka mówi do Adriana: The pitcher goes often to the well, but is broken at last, a zakochany hiphopowiec, wychwyciwszy słowo „dzban”, pędzi po… dobre wino dla wybranki. Nie jest to może dowcip najwyższych lotów, ale młodzieży bardzo się spodobało, a co najważniejsze – zapamiętała ten idiom i jego znaczenie. Uczniowie zaczęli używać zwrotu o dzbanach na szkolnym korytarzu! Podobnie było z: He’s barkin’ up the wrong tree oraz It’s not my cup of tea. Oba idiomy padają w Simple Story z ust Brytyjki w scenie w kawiarni. Tłumaczy ona koleżankom Adriana, dlaczego nie umówi się z hiphopowcem. Polki nie rozumieją, dlaczego nazywa go psem, a po słowach o niewłaściwej herbacie, zdezorientowane, zaczynają przestawiać filiżanki.

Widowni musiało się to podobać.

Wystawiliśmy ten spektakl m.in. w jednym z najlepszych liceów w Krakowie. Widzowie byli tam autentycznie

zaskoczeni, że młodzież ze szkoły zawodowej z Wielunia prezentuje im przedstawienie, z którego można wynieść sporo wiedzy językowej. W dodatku na aktorów wybrałam uczniów znanych wcześniej głównie z tego, że – oględnie mówiąc – nie byli prymusami. Dlaczego? Ponieważ najbardziej w polskiej szkole nie znoszę przyklejania łatek. To, że ktoś przez pierwszą klasę przeszedł ledwie na dwójach, nie oznacza, że musi tak sobie radzić do końca szkoły. A nauczyciel może „zaryzykować” i zaproponować takiemu delikwentowi np. udział w przedstawieniu.

Co się działo po Simple Story?

Po roku przydzieliłam kolejne role. Po sprawach damsko-męskich wzięliśmy na warsztat kolejny temat bliski nastolatkom. Tym razem młodzież zagrała w spektaklu o Polakach pracujących na emigracji. Rodzice uczniów bardzo często wyjeżdżają w celach zarobkowych, a wyjazdy samej młodzieży podczas wakacji też nikogo tutaj nie dziwią. Nasłuchałam się różnych historii, np. od chłopaków z „budowlanki” o tym, jak mieszkając pod Londynem, cały dzień wolny spędzili w mieszkaniu, bo mieli stracha, że nie dogadają się z mieszkańcami po angielsku…

Związki i emigracja to tematy bliskie młodzieży. Skąd więc ten Szekspir?

Zaczęło się od sportowców. Przed ostatnimi wakacjami dostałam klasę maturalną, w której było wielu siatkarzy. Po pierwszych sukcesach sportowych zaczęli przykładać mniejszą wagę do spraw szkolnych, w tym do nauki angielskiego. Moje utarczki z nimi były inspiracją do wykorzystania w kolejnej sztuce motywów z komedii Szekspira. W Poskromieniu złośnicy mamy dwie siostry. Pięknej i dobrze ułożonej Bianki ojciec nie wyda za mąż, dopóki ktoś nie zechce starszej z jego córek – Katarzyny, czyli tytułowej złośnicy. Ja szekspirowskie siostry zamieniłam na bliźniaków: polskich chłopaków uczących się na emigracji. Bronek, w Anglii zwany Bianco, to popularny aktywista, w tym przewodniczący samorządu szkolnego. Ten popularny chłopak, opierając się nadmiernemu zainteresowaniu ze strony dziewczyn, deklaruje, że z żadną nie będzie się spotykał, dopóki któraś nie zakocha się w Barcie, jego bracie. Ten z kolei to rozkapryszony piłkarz – jak moi siatkarze – nudzący się po kontuzji, której się nabawił, zaliczywszy wywrotkę podczas jazdy motocyklem. Nie czyni go lepszą partią to, że jego była dziewczyna, po niedawnym zerwaniu, rozpowszechnia plotkę, że Polak zdradzał ją na lewo i prawo. Na horyzoncie pojawia się jednak szkolna dziennikarka Kate, znajoma Bianco. To ona tutaj „poskramia”.

Jakie zabawy z angielskim tym razem pojawiły się w scenariuszu?

Ponownie idiomy, ale także inne zabiegi wynikające z obracania się postaci w obrębie dwóch języków. W jednej ze scen, kiedy Bart uczy Kate polskich zwrotów, ta powtarza za nim „jestem jędzą, jestem jędzą”. Na jej pytanie, co to znaczy, Bart wyjaśnia: you’re fabulous. Naszą historię ilustrowały – wykonywane po angielsku przez jedną z aktorek – piosenki, np. hit do ścieżki dźwiękowej filmu Narodziny gwiazdy z Lady Gagą. Myślę, że Szekspir nie pogniewałby się za naszą wersję Poskromienia. Zwłaszcza że oryginał ma dzisiaj raczej złą prasę – ta historia jest przecież odczytywana jako opresyjna wobec kobiet. Rozmawiał Maciej Kałach

Autor jest mobilnym korespondentem programu Erasmus+.

Elżbieta Urbańska dyrektor Zespołu Szkół nr 1 w Wieluniu:

Od sześciu lat nasza szkoła jest bardzo aktywna w projektach Erasmusa+. Ta aktywność przekłada się na pomysły naszej kadry, czego świetnym przykładem był projekt koordynowany przez Magdalenę Pioruńską. Jego najważniejszą korzyścią są postępy uczniów postrzeganych dotąd w szkole jako co najwyżej przeciętni. Nauczycielka potrafiła skłonić ich do podejmowania konwersacji na zaawansowanym poziomie językowym, najpierw na próbach do spektakli, później na oczach dużej widowni. Oprócz troski o wymowę dbała o jakość gry aktorskiej. Dzięki sukcesom uczniów-aktorów uczniowie-widzowie zauważyli, że angielski to język do komunikacji, nie postrzegają go tylko przez pryzmat „wkuwania”.

This article is from: