13 minute read
Gazeta Mysłowicka #131
by ARAmedia
W nowych rolach w szczytnym celu
Takiego spektaklu jeszcze w naszym mieście nie było. Artyści, politycy i samorządowcy spotkali się na jednej scenie, by wspólnie pomóc katowickiemu hospicjum Cordis, któremu grozi likwidacja.
Advertisement
Inicjatorem przedsięwzięcia i reżyserem „Igraszek z diabłem” na podstawie sztuki czeskiego prozaika i dramaturga Jana Drdy jest dyrektor Mysłowickiego Ośrodka Kultury Michał Skiba. Na udział w spektaklu udało mu się namówić nie tylko artystów, ale nawet polityków i samorządowców. Na scenie zobaczyliśmy m.in. aktorów Piotra Męderaka, Annę Kadulską i Michała Kirkera, muzyków Marcina Wyrostka, Piotra Kupichę i Wojciecha Kuderskiego, kabareciarzy Krzysztofa Hankego i Bartosza Gajdę, a także posłankę Ewę Kołodziej czy prezydentów Mysłowic i Sosnowca Dariusza Wójtowicza i Arkadiusza Chęcińskiego. Zwłaszcza dla tych ostatnich występ na scenie teatralnej był wyjątkowym doświadczeniem.
– Najtrudniejsze to jest wbić się w odpowiednim momencie w swoje słowa, które trzeba wypowiedzieć na scenie. Jest to bardzo trudne. Jest duży stres – mówi Dariusz Wójtowicz, prezydent Mysłowic.
– Nawet na sesji budżetowej rady
miasta jest mniejszy stres niż tutaj. Jednak tutaj wokół siebie mamy fantastyczne postacie i nawet żeby im trochę nie zepsuć tego, co na scenie, człowiek się bardziej chyba mobilizuje, a zarazem też ta mobilizacja wyzwala trochę adrenaliny i tremę – dodaje Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca.
Tremę przed tak niecodziennym wydarzeniem czuli jednak także zawodowi aktorzy.
– Musi być ta trema, bo ta trema mobilizuje, ona daje energię, kopa do działania i tego, żeby zagrać jak najlepiej tylko się da. Więc tak, czuję i to jest super uczucie, te motylki w brzuchu są petardą – przekonuje Michał Kirker, aktor.
Spotkanie na deskach teatru z profesjonalistami dało też osobom niezwiązanym z aktorstwem nowe spojrzenie na ich pracę.
– Jak tak rozmawiamy w kuluarach, w szczególności my, ludzie, którzy nie mają nic wspólnego z aktorstwem, naprawdę musimy docenić tych profesjonalnych aktorów, ile się przygotowują
do tych wszystkich scen. Tak naprawdę my wcześniej to znaliśmy tylko z tego, że wchodzimy do teatru, kupujemy bilet, siadamy i oglądamy. A to jest naprawdę ogrom pracy – podkreśla Łukasz Litewka, sosnowiecki radny.
Całe to artystyczne zamieszanie miało jeden bardzo ważny cel. Wsparcie hospicjum Cordis w Katowicach, które boryka się z poważnymi problemami finansowymi. By placówka mogła nadal sprawować opiekę paliatywną m.in. nad mysłowiczanami, potrzebny jest duży zastrzyk gotówki. Bilety w formie cegiełek na trzy spektakle w MOK-u 12 i 13 grudnia zasilą konto hospicjum o ponad 30 tys. zł. Kolejnych 40 tys. zł przyniosły licytacje po premierowym przedstawie-
niu.
– To jest niesamowite, że potrafimy się jednoczyć i to jest taka nasza cecha narodowa, że jak naprawdę coś złego gdzieś się dzieje, to mimo jakichkolwiek niesnasek, różnych sytuacji, potrafimy zadziałać. I to jest dzisiaj dowód na to, że Mysłowice gromadzą naprawdę cudownych ludzi – mówi Marcin Wyrostek, muzyk.
Dla każdego, kto wziął udział w spektaklu, była to też okazja, by przypomnieć sobie, kiedy hospicjum Cordis stało się dla niego ważnym miejscem na mapie Śląska. Krzysztof Hanke wspominał, jak kilkanaście lat temu zadzwonił do niego jeden z podopiecznych hospicjum.
– I powiedział: „Panie Hanke, całe
życie marzyłem, żeby pana poznać”. Pojechałem do niego, spędziłem tam trochę czasu, było to niesamowite wrażenie, bardzo silne doznania. I od tego czasu jestem na liście takich osób, które wspierają i robię to z wielką przyjemnością, z pasją – opowiada Krzysztof Hanke, kabareciarz i aktor.
Wsparcie dla hospicjum Cordis płynie z całego regionu. Za sprawą „Igraszek z diabłem” Mysłowice dołożyły do niego dużą cegiełkę, ale potrzeby placówki są ogromne. Na portalu zrzutka.pl ciągle można dołączyć do zbiórki na jej rzecz.
Jubileuszowa wigilia dla samotnych i potrzebujących
Już po raz 10. Szyb Bończyk rozpoczął organizację wyjątkowego wydarzenia, jakim jest wigilia dla samotnych i potrzebujących mysłowiczan. Aneta i Maciej Sikorowie tradycyjnie zapraszają do przyłączenia się ludzi o dobrych sercach.
Przede wszystkim poszukiwani są goście honorowi, zwani uczestnikami, czyli osoby samotne lub potrzebujące, które w ten szczególny dzień nie mogą być same. – Zerknijcie obok siebie, bo może np. Wasz sąsiad, sąsiadka, czy ktoś znajomy, to właśnie ta osoba, która chciałaby spędzić ten dzień w murach Szybu – zachęcają or-
ganizatorzy. Co istotne, zgłoszenia musi dokonać sam zainteresowany. Może to zrobić osobiście w bistrze Braks ul. Ks. N. Bończyka 13 (poniedziałek-piątek, godz. 9-17), telefonicznie: 519 116 712, 519 116 713 lub mailowo: biuro@ szybbonczyk.pl.
Jak co roku potrzebni są sponsorzy, którzy przede wszystkim zapewnią produkty spożywcze niezbędne do przygotowania wigilijnego poczęstunku oraz świątecznych paczek. Wydarzenie nie uda się również bez wolontariuszy, którzy właśnie 24 grudnia poświęcą swój czas i pomogą w przygotowywaniu posiłków i paczek
oraz obsługując spotkanie w roli kelnerów i kucharzy. – Zgłoszenia w tym sektorze przyjmujemy wyłącznie na pełny wymiar godzin pracy, od pierwszego przygotowanego talerza, do zmycia na koniec podłogi – informują właściciele Szybu Bończyk.
Dodatkowo poszukiwani są artyści, którzy uświetnią jubileuszową wigilię swoim występem, a także osoby zajmujące się transportem, żeby przywieźć i odwieźć osoby, które nie będą mogły z różnych względów dotrzeć do Szybu samodzielnie.
Redakcja
Lodowisko już otwarte
Początkiem grudnia w Parku Słupna uruchomiona została miejska ślizgawka. Wszyscy mieszkańcy mogą korzystać z niej bezpłatnie od poniedziałku do czwartku w godzinach 15-20 oraz w piątki, weekendy, ferie zimowe i dni wolne od pracy w godzinach 9-20. Grupy zorganizowane mogą korzystać z lodowiska od poniedziałku do czwartku w godzinach 9-13. Przerwy techniczne trwają codziennie od 13 do 15.
Przy obiekcie działa wypożyczalnia łyżew i kasków. Koszt wypożyczenia jednej pary, to 8 zł za godzinę. Do-
stępne są rozmiary od 26 do 46. Cena jednego kasku na godzinę wynosi 5 zł. Można też naostrzyć swoje łyżwy za 5 zł. Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Mysłowicach umożliwia również rezerwację lodowiska na wyłączność. W tym celu należy zadzwonić pod numer: 32 317 18 02.
Tegoroczną nowością jest kamera online, dzięki której mieszkańcy mogą podejrzeć co dzieje się na ślizgawce, wchodząc na stronę internetową www. mosir.myslowice.pl/lodowisko. Red.
Mural ożywił kamienicę przy ul. Powstańców
Przechodząc ulicą Powstańców zauważyć można nowy mural na kamienicy z numerem 12, który
wykonała katowicka grupa Dajse. Jego tematyka nawiązuje do miejsca, w którym się znajduje, czyli dworca PKP oraz samego budynku, który niegdyś był domem kolejarza.
Pod koniec listopada zakończyły się trwające kilka tygodni prace nad muralem przy ul. Powstańców 12, w sąsiedztwie podziemnego przejścia pod dworcem PKP. Dlatego tematyka dzieła nawiązuje do historii kolei. Inicjatywa ta jest efektem współpracy katowickiej grupy Dajse z Klubem Inicjatyw Lokalnych w Mysłowicach i Mysłowickim Ośrodkiem Kultury.
– Grupę DAJSE tworzą osoby związane na codzień ze sztuką, kulturą oraz organizacją wydarzeń. Naszym celem jest promowanie sztuki w formie dobrej zabawy i ciekawych przedsięwzięć – piszą o sobie na Facebooku. Ich
prace można również podziwiać na terenie huty Uthemanna i Fabryce Porcelany w Katowicach.
– Projekt muralu przy ulicy Powstańców w Mysłowicach nawiązuje i podkreśla historię budynku, na którym się znajduje - domu kolejarza. Projekt w syntetyczny sposób ukazuje historię kolei. Autorom i organizatorom zależało na ukazaniu ciągłego rozwoju kolei i różnorodności jej wykorzystania. Kolej na przestrzeni lat ulegała transformacji, od transportu szynowego z trakcją konną po szybkie koleje Pendolino. Sposób ukazania poszczególnych faz rozwoju odbywa się od góry do dołu, co jest jedną z najbardziej czytelnych form prezentacji. Po prawej stronie widnieje postać konduktorki, która jest ukłonem w stronę wszystkich osób pracujących na kolei - w tym, bardzo często, kobiet. Wybrana kolorystyka nawiązuje do śląska i przemysłu wydobywczego. Mural dzięki temu będzie pełnił funkcje zarówno estetyczno-wizualną, jak i edukacyjną – informuje Mysłowicki Ośrodek Kultury. Red.
Węgiel od gminy już w sprzedaży. Najtańszy jest
dla mieszkańców Mysłowic
Ten temat na zmianę mroził i rozgrzewał, ale na konferencji prasowej, 8 grudnia, zwołanej w przeddzień nadejścia mroźnej zimy, władze zapewniały, że węgla w dobrej cenie nie zabraknie, a dla mysłowiczan będzie on sprzedawany najtaniej jak to możliwe. Wszystko dzięki dobrej współpracy miasta z PGG i kopalnią Mysłowice-Wesoła, ale i sprzyjającej logistyce.
Rozpoczynający konferencję wojewoda śląski Jarosław Wieczorek informował, że ponad 120 ze 150 gmin w województwie, które zdecydowały się na bezpośredni udział w programie preferencyjnej sprzedaży węgla mieszkańcom, otrzymały już zamówiony surowiec. Wojewoda dziękował też wszystkim tym, którzy włączyli się w całe przedsięwzięcie, w tym m.in. Polskiej Grupie Górniczej, która w tym programie obsługuje najwięcej gmin w Polsce.
Grupa Górnicza jest jednym
z sześciu podmiotów odpowiadających za dystrybucję węgla na rzecz samorządów. W kraju to 877 gmin, a w województwie śląskim 109. W naszym województwie PGG rozdystrybuowała dotychczas 150 tys. ton węgla. Do końca roku mamy zamiar dostarczyć około 500 tys. ton węgla. Tu, w Mysłowicach, mamy sytuację wyjątkową. Wspólnie z gminą Mysłowice dystrybucja będzie się odbywała bezpośrednio z kopalni – informował Adam Gorszanów, wiceprezes zarządu ds. sprzedaży PGG. Według ustawy cena węgla sprze-
dawanego przez gminy nie może przekroczyć 2 tys. zł za tonę. Najniższa cena przewidziana ustawą to 1,5 tys. zł i za tyle będzie on mógł być kupiony przez mysłowiczan.
– Najtańszy węgiel w kraju jest w Mysłowicach. To efekt dobrze zakończonych negocjacji z PGG. Nie mamy tutaj żadnych narzutów. Staramy się pomagać ludziom, w szczególności tym, którzy mają mniej zasobne portfele – mówił Dariusz Wójtowicz, prezydent Mysłowic.
– Dzięki bardzo dobrej współpracy zarówno z PGG, jak i z dyrekcją kopalni Mysłowice-Wesoła, jest możliwość odbioru węgla tutaj, na terenie kopalni. Aby mieszkańcy mogli nabyć węgiel po preferencyjnej cenie, należy pobrać wniosek, złożyć go w urzędzie miasta. Następnie po etapie weryfikacji zapłacić stosowną kwotę w Urzędzie Miasta Mysłowice. Po wybraniu własnego transportu przyjechać bezpośrednio na teren kopalni i odebrać swój zamówiony węgiel. 1,5 tys. zł to cena, po której my kupujemy go od PGG. Ze względu na świetną współpracę udało się wynego-
cjować takie warunki. Mysłowice mają to szczęście, że mają na swoim terenie kopalnię. Dzięki temu nie musieliśmy inwestować w infrastrukturę i możemy sprzedawać za tyle, za ile go kupujemy – mówił Mateusz Targoś, wiceprezydent Mysłowic.
Jednocześnie przedstawiciele władz na konferencji zapewniali, że węgla w zupełności wystarczy, bo zapotrzebowanie na niego jest zapewnione
pewną nadwyżką. Do połowy przyszłego tygodnia węgiel ma pojawić się we wszystkich gminach biorących udział w programie.
Szczegóły dotyczące samego procesu zamówienia węgla na preferencyjnych warunkach znajdziecie na itvm.pl. Bogumił Stoksik
Kuchnia dziś, cz. 8 Kuchnia na święta: Boże Narodzenie
Drugie pod względem ważności święta chrześcijaństwa, Boże Narodzenie, które po śląsku nazywane są Godami, także mają bardzo specyficzną i oryginalną kuchnię. Rzekłbym, że tradycyjnych i specyficznych dla regionu górnośląskiego potraw jest więcej niż w czasie wielkanocnym. To także święta, które funkcjonowały w nieco innym wymiarze jeszcze w czasach pogańskich, więc przejęto świętowanie ze specjalnymi potrawami, które w wielu rodzinach są gotowane do dziś.
Najbardziej charakterystyczną zupą, którą podawano na wieczerzę wigilijną oraz na bożonarodzeniowe obiady, jest siemieniotka. Jest to bardzo pracochłonna zupa i nie wszystkim smakuje, więc (co należy raczej podkreślić z pewnym smutkiem), została bardzo szybko wyrzucona z jadłospisu świątecznego. A jest z nią związana legenda, która tłumaczyła, dlaczego akurat ta zupa, a nie barszcz czy żur była przygotowana na tę okazję. Legenda mówiła, że gdy urodził się w stajence Pan Jezus, Maryja nie miała pokarmu i dlatego pilnie szukali z Józefem czegoś, z czego można przygotować coś do jedzenia. Oprócz siana, znaleźli także ziarna konopi (ale zwykłych, nie indyjskich) i to właśnie te ziarna ugotowali, a potem tłuczkiem wytrzaskali z nich mleczko. Dodali do tego mleko, masło, sól, znaleźli jeszcze cebulę i też wrzucili do gotującej się zupy. Znaleźli też kaszkę jaglaną, którą starli na mąkę i tym zagęścili zupę, żeby nie była zbyt wod -
nita. Gdy przyszli Jezusa odwiedzić pasterze, którym aniołowie ogłosili nowinę o narodzeniu, przyprowadzili też kilku pogan. Ci nic nie mieli ze sobą oprócz kaszy gryczanej. Więc to podarowali Świętej Rodzinie, która dodała kaszę do przygotowanej zupy. Ale też na pamiątkę tego zdarzenia, Ślązacy nazywają tę kaszę krupami pogańskimi… Mamy więc wytłumaczenie, dlaczego nie barszcz i nie żur (które trzeba kisić kilka dni) na wigilijnym stole. Przy okazji podałem przepis, jak siemieniotkę gotować.
Na wigilijnym stole też można spotkać inne zupy, które są charakterystyczne dla regionu. Z pewnością w niektórych rodzinach gotowana jest zupa fasolowa z suszonymi śliwkami. Oczywiście postna, więc też na maśle, nigdy na smalcu, czy wywarze mięsnym.
Drugą ważną potrawą wigilijną są kapusty. Zazwyczaj gotowano kapustę kiszoną, stąd w domach, gdzie przyrządzano potrawy wigilijne za -
wsze pachniało gotowaną kiszoną kapustą. W zasadzie podawano ją w dwóch formach – z grzybami lub z grochem. Obie wspaniałe, polecam gorąco.
Do drugiego dania podawano ziemniaki i rybę. Karp to raczej późna tradycja, w większości domów pojawiła się w okresie międzywojennym. W zasadzie spożywano śledzia. Był smażony w panierce, często wkładany do octu, żeby zmiękczyć ości, które masowo w tej rybie występują. Jednak łapano też inne ryby, słodkowodne, które pływają w rzekach i masowo występujących kiedyś u nas stawach.
Warto zerknąć także na desery. Najbardziej w obecnych czasach znane są makówki. Te robiono na kilka sposobów. Były makówki na bazie mleka lub wody. Robiono je z bułki, lyngi (bułka francuska, baton) lub
chałki albo z sucharków. Mielony mak gotowano na mleku lub wodzie z dodatkami cukru, bakalii jak rodzynki, orzechy czy mandle czyli migdały. Dodawano też kokos. Następnie przekładano warstwy pieczywa i masy makowej, zalewając wszystko dodatkowo wodą lub mlekiem.
Drugim nadzwyczajnym deserem jest mocka, zwana czasem bryją. Jest to potrawa, która przyszła do nas z Polski szlacheckiej, gdzie funkcjonowała, jako słodki sos do karpia.
U nas przybrała formę samodzielnego słodkiego deseru. Gotowano ją na bazie wywaru z karpich głów (lub innej ryby) i jarzyn, które dodaje się do zupy (marchew, pietruszka, seler, pasternak) albo według innych przepisów na kompocie z suszonych owoców lub też na bazie ciemnego piwa. Dodawano do tego rozmoczony pier-
nik, miód, krojono gotowane suszone owoce i bakalie (migdały, orzechy, rodzynki itp.), dodawano sok z cytryny i czasem skórkę z pomarańczy. Wszystko zagotowywano, uważając, by potrawy nie przypalić. Wiele rodzin do dziś chwali takie desery. Warto spróbować, bo są pyszne.
Świąteczne potrawy uzupełnia kompot z suszonych owoców, który także był obowiązkowym na wigilijnym i bożonarodzeniowym stole.
Oprócz tego, na święta przygotowywano całą gamę ciast, z kołoczem z makiem na czele. Ale także inne ciasta, które umilały czas świąt.
Trzeba też przy okazji przypomnieć, że przygotowując potrawy wigilijne stosowano zasadę postu, więc nic nie było robione na smalcu, ale na maśle. Ten post też nie był tradycją chrześcijańską, tylko pochodził z czasów pogańskich, gdy czczono odradzającą się przyrodę. Dlatego nie wypadało w takim czasie jeść naszych braci, zwierząt. Zwróćmy uwagę, że tylko w krajach słowiańskich mamy taką tradycję. Drugim ważnym aspektem jest symbolika potraw. Tutaj stosuje się określone produkty, występujące w całej słowiańszczyźnie. Na przykład mak i miód są symbolem dostatku. U nas są makówki, ale gdzie indziej np. kluski z makiem czy kutia. Dokładnie ta sama symbolika, te same produkty, ale nieco inna forma. Warto więc zastanowić się nad symbolicznym wymiarem potraw świątecznych.
Tomasz Wrona „Rzecz o kuchni śląskiej” Mysłowice 2016