FOT. JAN TRUSZCZYŃSKI - ARCHIWUM PRYWATNE (3)
wiosna 2022
Część polskiej delegacji na uroczystość podpisania Traktatu Akcesyjnego w Atenach. Za premierem Tadeuszem Mazowieckim siedzi minister Jan Kułakowski. Obok Tadeusza Mazowieckiego inny absolwent Handlu Zagranicznego SGPiS, premier Józef Oleksy Jan Truszczyński z Françoise Gaudenzi-Aubier, negocjatorką Traktatu Akcesyjnego ze strony Komisji Europejskiej Toast za powodzenie i dobry finał negocjacji. Fotografia zrobiona zaraz po rozpoczęciu rokowań 31 marca 1998 r.
i skreślając żądanie 5-letniego zakazu na ziemię inwestycyjną. Ileż to było przy tym awantur politycznych i oskarżeń o zdradę polskiego interesu! Po 18 latach członkostwa jednak widać wyraźnie, że ten kompromis negocjacyjny właśnie dobrze się przysłużył interesom Polski. Od powołania w 1989 r. pierwszego demokratycznego rządu w Polsce członkostwo w UE było celem strategicznym polityki zagranicznej wszystkich kolejnych ekip rządowych. Poza członkostwem w NATO żadna sprawa nie zyskała tak szerokiego poparcia społecznego oraz nie łączyła podzielonej przecież i wówczas sceny politycznej, co potwierdziło referendum. Można mówić o członkostwie w UE jako o najważniejszym wydarzeniu w historii polskiej państwowości, momencie dziejowym. Czy Polska wykorzystała swoją szansę? Gdzie jest teraz w UE? Czy można powiedzieć, że po 18 latach dojrzała do członkostwa? Efekty gospodarcze ostatnich 18 lat nie pozostawiają żadnych wątpliwości: bez członkostwa UE Polska byłaby państwem o znacznie niższym poziomie dochodu na głowę mieszkańca, wolniejszym wzroście gospodarczym, wyższym bezrobociu strukturalnym, mniejszych korzyściach z udziału w międzynarodowych łańcuchach tworzenia wartości, wyższym koszcie kredytu, mniej zmodernizowanej infrastrukturze. Nasze przedsiębiorstwa i gospodarstwa rolne dobrze spożytkowały akceleratory konkurencyjności i wzrostu, związane z uczestnictwem w jednolitym rynku wewnętrznym UE. Nasze samorządy – również dzięki przedakcesyjnym przygotowaniom – sprawnie i na ogół sensownie zainwestowały środki z euro-
pejskich funduszy strukturalnych. Nasze uczelnie coraz lepiej wykorzystują możliwości stwarzane przez unijne programy badań i innowacji, a ich udział w programie Erasmus+ plasuje je wręcz w czołówce państw UE; ta ostatnia sprawa szczególnie mnie cieszy, bo pracując w Komisji Europejskiej, zajmowałem się m.in. właśnie rozbudową i modernizacją Erasmusa. Społeczeństwo dało sobie radę, a jak rząd? Tu jest gorzej, zwłaszcza po 2015 r.: nacjonalizm, próby zatrzymania czy wręcz cofnięcia europejskiej integracji, podporządkowanie polityki zagranicznej bieżącym wewnątrzpolitycznym preferencjom partii rządzącej, brak umiejętności i woli gry zespołowej, kwestionowanie zasad i wartości Unii Europejskiej, a w efekcie niska wartość i przydatność Polski jako partnera dla innych państw UE, automarginalizacja kraju i jego wypadnięcie z pierwszej ligi państw członkowskich. Nawet teraz, gdy masowa pomoc naszych rodaków uchodźcom z Ukrainy buduje pozytywny wizerunek Polski w Europie, nasz rząd nie umie tego wykorzystać i trwa na poprzednich pozycjach: poucza innych z pozycji moralnej wyższości, narusza praworządność i kontynuuje jałowy opór wobec prawa europejskiego, blokuje de facto społeczeństwu dostęp do niezbędnego Polsce unijnego Funduszu Odbudowy. Reasumując, rząd cały czas powoduje, że Polska w UE gra poniżej swojego potencjału i swoich możliwości. Ten stan rzeczy, moim zdaniem, może zmienić tylko przegrana PiS w nadchodzących wyborach parlamentarnych. O ile na początku lat dziewięćdziesiątych członkostwo Polski w UE wydawało się celem odległym i podzielanym wyłącznie przez kraje, które chciały wejść do Wspólnoty, o tyle, im było bliżej końca negocjacji,