TEMAT NUMERU kraju. Ostatnia informacja dotyczyła przekazania Ukraińcom najnowocześniejszych haubic samobieżnych typu Caesar, które mogą precyzyjnie razić przeciwnika na odległość ponad 40 km. To są decyzje, które są jednoznaczne. Wysłanie francuskich żandarmów do zbierania śladów rosyjskich zbrodni wojennych w Buczy również świadczy o tym, że Francja w tym zakresie nie będzie obojętna. Jak to dalej będzie przebiegało? Musimy zobaczyć, jak Francuzi będą działali w ramach koalicji czy też Grupy Kontaktowej z Rammstein. Francja jest obecna i jest aktywna. Do jakiego stopnia prezydent Macron będzie wyprzedzał „peleton”, trudno powiedzieć. W kampanii wyborczej w czerwcowych wyborach do Zgromadzenia Narodowego prezydent, z jednej strony, będzie dążył do uzyskania większości parlamentarnej do realizacji swojego programu, będzie musiał położyć nacisk głównie na te oczekiwania Francuzów, które dotyczą polityki wewnętrznej. Z drugiej strony w każdym scenariuszu, jaki by się wydarzył, prezydent pozostaje głównym architektem polityki zagranicznej i obronnej Francji. To jest domaine réservé – ścisła prerogatywa, zgodnie z którą głowa państwa nie musi się liczyć z opinią żadnej większości parlamentarnej, kiedy podejmuje decyzje z tych obszarów. To jest atut, który Macron może wykorzystać. Myślę, że teraz wielka lekcja płynie z tego, co dzieje się na wschodzie Europy. Jeśli proces integracji europejskiej wchodzi dzisiaj w nowy okres, to w tej nowej fazie bardzo silnie będzie trzeba uwzględnić aspekt geopolityczny, czyli coś, na czym UE tradycyjnie dotychczas nie chciała się koncentrować. Myśląc o przyszłości UE, konieczne będzie położenie nacisku na zintegrowanie Ukrainy, co jest kwestią długotrwałą i kosztowną, przy jednoczesnym nierezygnowaniu ze spójności Unii Europejskiej. Francja może wziąć większą odpowiedzialność, żeby doprowadzić do tego, że członkostwo Ukrainy w strukturach unijnych stanie się możliwe w optymalnym dla obu stron czasie. Przeczytałem, że jeśli zastosowano by dzisiejsze zasady rządzące polityką rozszerzenia, to Ukraina mogłaby liczyć na członkostwo w 2036 r. Z punktu widzenia oczekiwań ukraińskich, ale również z perspektywy interesów europejskich, jest to zbyt odległy termin. Myślę, że w tej pracy nad stworzeniem modelu dochodzenia do członkostwa Ukrainy w UE Macron może znaleźć pełne uzasadnienie procesu dalszego rozwoju integracji europejskiej – bardziej zrównoważonego, również w sensie geostrategicznym. Macron w ostatniej debacie prezydenckiej podkreślał znaczenie tandemu (motoru integracji) francusko-niemieckiego. Co to oznacza dla Polski? Dla Polski oznacza to, po pierwsze, że powinna znajdować się w głównym nurcie integracji europejskiej. Po drugie, nasz kraj powinien jak najszybciej przyjąć wspólną walutę. Dzisiejsza sytuacja finansowa złotego, inflacja, deficyt są najlepszymi dowodami na to, że w najgłębszym interesie Polski, nawet jeśli jest to proces w miarę trudny (chociaż, przykładowo, nasi sąsiedzi – Litwa i Słowacja – jakoś się nie skarżą), jest oczywiste, że powinna uczestniczyć w integracji w sposób jak najbardziej zaawansowany i nie odkładać w czasie takich decyzji. W ciągu ostatniego roku urzędowania kanclerz Niemiec Angeli Merkel powstał francusko-niemiecki projekt dalszej instytucjonalizacji strefy euro, który jest odkładany od około 10 lat, ale „wisi nad głowami”. Instytucjonalizacja strefy euro w obecnej sytuacji Polski byłaby dla nas kwestią bardzo nie-
wiosna 2022
korzystną i oznaczałaby, że „pociąg integracji odjeżdża”, a my „pozostajemy na peronie” w momencie, gdy za naszą wschodnią granicą sytuacja staje się coraz trudniejsza, a nasz kraj deklaruje, że chce wspomagać Ukrainę w przystąpieniu do UE, w realizacji zobowiązań wynikających z procesu negocjacyjnego. Jak można to robić, jeśli samemu nie ma się siły w UE, jeśli nie deklaruje się, że jest się zainteresowanym dalszym pogłębianiem integracji europejskiej? O przyszłym rozwoju Unii Europejskiej można mówić w kontekście słynnego powiedzenia bardzo racjonalnego i pragmatycznego ojca procesu europejskiego – Jeana Moneta. Mówił on, że proces europejski wzmacnia się poprzez kryzysy. Nowe inicjatywy odbywają się poprzez przezwyciężanie kryzysu i umiejętność jego wykorzystania. Myślę, że paradoksalnie przed taką możliwością właśnie stanęliśmy. Być może dzisiaj priorytetem bardziej znaczącym od integracji strefy euro jest znalezienie sposobu na wyraźniejszą obecność międzynarodową (na aspekt zewnętrzny UE) i umiejętność przyciągania modelem europejskim innych państw, np. Ukrainy, walczącej w imię tych wartości, na których jest zbudowana integracja europejska, a przede wszystkim na fundamentalnym założeniu, że wojna nie może być możliwa. Biorąc pod uwagę to, co powiedział Pan o nastawieniu Francuzów oczekujących, że rządzący jednak zajmą się sprawami wewnętrznymi, oraz ten drugi czynnik, czyli prorosyjskość Francji ze wszystkimi tego niuansami, na co można liczyć ze strony Republiki Francuskiej w kwestii popierania dalszych sankcji dla Rosji? Minister gospodarki i finansów Francji Bruno Le Maire jest „jastrzębiem” w tej kwestii, tu nie mam cienia wątpliwości. Le Maire, który zaczynał jako gaullista, jest człowiekiem absolutnie przekonanym o konieczności zarówno realizacji najbardziej radykalnego modelu sankcji (włącznie z konfiskatą mienia rosyjskiego na terenie Francji), jak i pełnego uniezależnienia się od dostaw gazu i ropy rosyjskiej, co zresztą dla Francji jest mniej dramatycznym wyborem niż dla Niemiec. Nie mam wątpliwości, że Francja jest do tego gotowa. We Francji panuje wściekłość wśród co najmniej ponad 40% wyborców, którzy zagłosowali na szefową skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen. Byli w tej grupie również zwolennicy ultraprawicowego Érica Zemmoura, stronnicy skrajnej lewicy pod wodzą Jean-Luca Mélenchona oraz zwolennicy centroprawicowych Republikanów. Jak Pan widzi szanse na reintegrację elektoratu centrowego we Francji wokół spójnego programu politycznego? A może na odwrót – program prezydenckiego ugrupowania LREM (La République en Marche) na tę kadencję stanie się bardziej eklektyczny? Jeżeli tak, to jak Pan ocenia perspektywy wyborów do Zgromadzenia Narodowego? Wybory parlamentarne, następujące po wyborach prezydenckich, są nazywane „trzecią turą”, ponieważ doświadczenie V Republiki Francuskiej wskazuje, że powstaje pewnego rodzaju fala, dynamika, która pcha wyborców głosujących za zwycięskim prezydentem. Nigdy w nowożytnej historii Francji nie zdarzyło się, żeby po wyborach prezydenckich jego formacja polityczna nie uzyskała większości w parlamencie. Nigdy nie zda-