Życie jak dobry mecz

Page 1



Spis treści Karta redakcyjna Początek: Mecze na ulicy Sztygarskiej Trampkarz, junior czy senior? Legendarny Górnik Zabrze Górnik Zabrze Puchar Europy, Liga Mistrzów Puchar Zdobywców Pucharów Pierwsze mecze, pierwsze bramki Szczęśliwy rzut monetą i wiedeński finał Reprezentacja Polski Debiut z bramką, koniec z golem To nie był brutalny faul


4/18

Stracone Mistrzostwa Świata w Niemczech Argentyna Mundial 1978 Lokeren, Valenciennes i Mechelen. Ostatnie mecze w reprezentacji Życie poza stadionem. Grażyna i dzieci Epilog: Piłka nożna XXI wieku Kalendarium Statystyka Źródła ilustracji


Opieka redakcyjna: KATARZYNA KRZYŻAN-PEREK Teksty na stronach 37, 55, 79, 87, 141, 157, 163: JACEK ŻUKOWSKI Redakcja: WOJCIECH ADAMSKI Korekta: EWA KOCHANOWICZ, LIDIA TIMOFIEJCZYK, URSZULA SROKOSZ-MARTIUK Opracowanie graficzne: BARBARA KUFTA Zdjęcie na okładce: Fot. PAP/DPA Skład i łamanie: Infomarket © Copyright by Wydawnictwo Literackie, 2016 Wydanie pierwsze ISBN 978-83-08-05866-4 Wydawnictwo Literackie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kraków tel. (+48 12) 619 27 70 fax. (+48 12) 430 00 96 bezpłatna linia telefoniczna: 800 42 10 40 e-mail: ksiegarnia@wydawnictwoliterackie.pl Księgarnia internetowa: www.wydawnictwoliterackie.pl


6/18

Konwersja: eLitera s.c.


POCZĄTEK: MECZE NA ULICY SZTYGARSKIEJ Po lekcjach rzucaliśmy tornistry w kąt, wybiegaliśmy na ulicę i po prostu graliśmy w piłkę. I to się opłaciło.


8/18

Widok na gliwicką starówkę, lata sześćdziesiąte XX wieku.

Włodzimierz Lubański – legenda polskiej piłki nożnej. Tak o tobie mówią. Jak się czujesz, kiedy to słyszysz? W końcu jest jeszcze tyle przed tobą, a taka


9/18

opinia może sugerować, że oto siedzisz sobie w fotelu i odcinasz kupony od swojej sławy. Wydaje mi się, że zarówno to, co zrobiłem, jeśli chodzi o wyniki w sporcie, jak i to, co stało się moim udziałem później, po zakończeniu kariery sportowej, zostało docenione przez wielu ludzi – i z tego powodu ta „legenda”. Rzeczywiście jestem bardzo dumny i zadowolony z tego, co udało mi się dokonać nie tylko na polu sportowym, ale również pozasportowym, wtedy kiedy zakończywszy karierę zawodniczą, musiałem znaleźć dla siebie miejsce w świecie, miejsce w życiu. To mi się udało i nie mogę narzekać. Wszystko, co najważniejsze, było jednak, chcę wyraźnie podkreślić, związane ze sportem, z piłką, wszystkie moje późniejsze aktywności – między innymi zawód menedżera sportowego czy trenera piłkarskiego. I trudno się dziwić – gra w piłkę była zawsze tym, co najbardziej lubiłem i umiałem robić najlepiej. Zacznijmy od początku. Powiedz kilka słów o swoim domu, o mamie, o ojcu, Anieli i Władysławie Lubańskich. Jak się domyślam, dla mamy kariera


10/18

syna, który zaczynał coraz więcej czasu spędzać na boisku, stanowiła powód pewnej troski. Jaka była atmosfera w twoim domu? To prawda, mama była bardzo zatroskana tym, co dzieje się wokół mojej osoby, natomiast ojciec mniej, bo był związany z piłkarstwem, był prezesem klubu sportowego Górnik Sośnica – prezesem czy wiceprezesem, nie pamiętam dokładnie, jaka to była funkcja – wiedział więc, jak to wszystko wygląda. Ze strony żadnego z rodziców nie czułem jednak jakiegoś oporu, jakiejś presji, żebym nie robił tego, co robiłem, żebym nie trenował, nie jeździł na mecze, nie grał – nie. Tato wręcz namawiał mnie, bym więcej nad sobą pracował, więcej grał, ćwiczył. I było to bardzo dobre, bardzo mi pomogło, także od strony psychicznej – bez jakichś specjalnych obaw o pretensje w domu mogłem sobie pozwolić na to, żeby godzinami ćwiczyć, grać, bawić się piłką. Dobrze wam się powodziło? Tato pracował w kopalni w Sośnicy, na dole, był sztygarem. Jak na tamte czasy należeliśmy do rodzin średnio sytuowanych, jeżeli chodzi o zarobki, ale


11/18

niczego nam nie brakowało. Muszę powiedzieć, że wychowywałem się w rodzinie, która starała się dać dzieciom wszystko, co możliwe. Mieszkaliście w Sośnicy? Tak, w Sośnicy. To jest dzielnica Gliwic. Jakie są twoje pierwsze wspomnienia z rodzinnego domu? Mieliśmy mieszkanie górnicze przydzielone przez kopalnię. To było mieszkanie trzypokojowe. Byliśmy rodziną czteroosobową – mama, tata, starsza ode mnie o ponad dwa lata siostra Zdzisława i ja. Siostra i ja mieliśmy swoje osobne pokoje, tak że jeżeli chodzi o komfort życia, był on, powiedzmy, normalny. W domu, odkąd pamiętam, zawsze interesowano się sportem – te zainteresowania podzielaliśmy również od wczesnego dzieciństwa ja i siostra. Ja pasjonowałem się piłkarstwem, od najmłodszych lat biegałem za piłką; moja siostra była natomiast piłkarką ręczną. Grała w pierwszoligowej drużynie Górnika Sośnica. Nie rozegrała dużo meczów, ale jak sobie


12/18

przypominam, to przez dwa czy trzy sezony bardzo dobrze radziła sobie właśnie w tej drużynie. Sośnica, przełom lat czterdziestych i pięćdziesiątych XX w.

Z rodzicami i siostrą Zdzisławą w naszym mieszkaniu.


13/18

Z mamÄ… i siostrÄ… przed domem.


14/18

Jedno z pierwszych moich zdjęć – na podwórku przy ulicy Sztygarskiej.

Przypuszczam, że dla ojca to była fantastyczna nowina, kiedy się dowiedział, że drugim dzieckiem jest


15/18

syn. Jako człowiek, który kochał sport, pewnie marzył o takim Włodku. Mam nadzieję, że tak było. W każdym razie jedno mogę powiedzieć, mówiłem już zresztą o tym: rodzice nigdy w najmniejszym stopniu nie utrudniali mi uprawiania sportu, powiedziałbym nawet, że w jakiś sposób mobilizowali mnie, żebym chodził na treningi, żebym sam bawił się piłką na podwórku. Wsparcie ze strony rodziców było bardzo duże. Nie było więc żadnych przeszkód, żebym to, co stanowiło moją wielką pasję, mógł robić dosłownie codziennie. Przychodziłem ze szkoły, rzucałem tornister w kąt, brałem piłkę i wychodziłem na podwórko. Tam bawiłem się piłką sam albo zwoływałem kumpli i rozgrywaliśmy mecze. Takie zabawy dawały mi ogromną radość. Bardzo wcześnie, bo już w wieku dziesięciu czy jedenastu lat, postanowiłem się zapisać do klubu. Był to zresztą klub, któremu prezesował mój ojciec, czyli Górnik Sośnica. Mimo takiej pozycji ojca w pierwszym okresie miałem pewne kłopoty, bo byłem za młody na to, żeby włączyli mnie do zespołu trampkarzy, ale jakoś udało się to obejść i pozwolili mi grać w drużynie. Trwało to jednak bardzo krótko,


16/18

w Górniku Sośnica kopałem piłkę tylko parę miesięcy, po czym przeniosłem się do Gliwickiego Klubu Sportowego.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki


ŹRÓDŁA ILUSTRACJI Archiwum rodzinne Włodzimierza Lubańskiego – s. 10, 11


@Created by PDF to ePub


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.