Publikacja towarzysząca wystawie
Jak sprawić, by pomnik publiczność się (nie)pojawiła Autorzy Artysta
Daniel Malone & Kurator
Stanisław Welbel
Gdańska Galeria Güntera Grassa
2 października- 21 listopada 2020


Pomnik Katyński w Jersey City Pomnik ten upamiętnia masakrę w Katyniu, w wyniku której ponad dwadzieścia tysięcy polskich jeńców wojennych w Związku Radzieckim zostało zamordowanych na rozkaz Stalina wiosną 1940 roku, tuż po podziale Polski pomiędzy nazistowskie Niemcy a radziecką Rosję. Pomnik, przedstawiający figuratywną postać z brązu, został odsłonięty w 1991 roku. Jego ogromna sylweta sugestywnie ukazuje zakneblowanego i skrępowanego żołnierza, ugodzonego w plecy karabinem zakończonym bagnetem. Statua ustawiona jest na pionowym postumencie z granitu, w którym umieszczono ziemię z Katynia. Na frontonie cokołu widnieje relief z brązu upamiętniający czystki etniczne Polaków zagłodzonych w trakcie radzieckiej okupacji. Po zamachu terrorystycznym z 11 września zamontowano tablicę upamiętniającą jego ofiary po drugiej stronie cokołu. Rzeźbę wykonał polskoamerykański rzeźbiarz Andrzej Pityński.


Rzeźbiarz Autor pomnika jest znany ze swojego dosłownego stylu, a także inklinacji do tematyki oscylującej wokół historii Polski, a zwłaszcza jej najbardziej traumatycznych lub chwalebnych momentów, zazwyczaj nawiązujących do bitew czy ludobójstwa. Co ciekawe, te wybory mają swoje źródło w biografii rzeźbiarza, który jest synem partyzantów aktywnie walczących podczas drugiej wojny światowej, a następnie biorących udział w podziemiu antykomunistycznym aż do roku 1947. Zgodnie z aktualną sytuacją polityczną w Polsce, biografie partyzantów związanych z powojennym ruchem antykomunistycznym, często wykorzystuje się na potrzeby radykalnej nacjonalistycznej propagandy. W 2017 roku ówczesny prezydent Polski podjął kontrowersyjną decyzję o nadaniu rzeźbiarzowi najwyższego odznaczenia państwowego, Orderu Orła Białego. Przedmiotem sporu stał się także kontrowersyjny pomysł wysunięty wiosną 2018 roku, dotyczący przesunięcia pomnika z Jersey City. Miał on zostać usunięty ze swej dotychczasowej lokalizacji w
związku ze wstępnym planem przekształcenia placu, na którym stoi, w park publiczny. Dramatyczna forma pomnika przedstawiającego realistycznie żołnierza przeszytego bagnetem została uznana za nieodpowiednią do tego rodzaju miejsca. Rzeźba jest na tyle dosłowna, że zaczęto zastanawiać się, czy w ogóle powinna być eksponowana w przestrzeni publicznej. Te wątpliwości spotkały się jednak z falą protestów ze strony polskich i amerykańskich organizacji kombatanckich, jak również dyplomatów i polityków. W maju 2018 roku miejsce to odwiedził prezydent Polski (umierający żołnierz był jedną z nielicznych postaci, z którymi Prezydent oficjalnie się spotkał podczas swojej wizyty), który włączył się wraz z polskim ambasadorem w USA w dialog z lokalnymi władzami dotyczący przeniesienia monumentu. Ostatecznie zdecydowano o przesunięciu pomnika o około 60 metrów, przy czym nadal miał on znajdować się na nadbrzeżu, „w lokalizacji zarówno godnej, jak i praktycznej”, jak napisano. Historia tego pomnika stanowi dobrą ilustrację obecnych konfliktów dotyczących symboli i sposobów ich upamiętniania. Konflikt ten miał miejsce równolegle do kontrowersji dotyczącymi pomników konfederackich i posągów Kolumba.
To nie był koniec perypetii tego pomnika. Te same władze miejskie zleciły lokalnemu artyście wykonanie muralu ukazującego Jersey City jako miasto na planszy gry Monopoly. Na niej także znalazł się Pomnik Katyński z opisem „Cool Statue” („fajny pomnik”). Mural zamalowano po fali protestów. Byłoby truizmem stwierdzić, że znaczenie pomników jest płynne, niepewne i zależne od otaczającego je kontekstu. Jednakże, spoglądając z zewnątrz na to, co wydaje nam się tak znajome, nagle zdajemy sobie sprawę ze skali, zakresu i wieloznaczności ikonografii martyrologicznej i wojskowej w Polsce. W ten sposób możemy także zrewidować nasze podejście do tego typu (fajnych) pomników. KATALOG POMNIKOMANIA WARSZAWIE W BUDOWIE 2019
Pomnik Grenadierów Pomnik ten dedykowany jest żołnierzom pruskim 5. pułku grenadierów, którzy stacjonowali nieopodal i brali udział w pierwszej wojnie światowej. Inskrypcja na nim umieszczona, która jest dziś niemal nieczytelna, głosi: „Fontannę ufundowała Caroline von Manstein / z domu Puttkamer / Pomnik zbudowali członkowie rodzin/bliscy grenadierów 4. Wschodniopruskiego 5. Pułku im. Fryderyka I. 13 sierpnia 1933”. DER BRUNNEN IST VON CAROLINE VON MANSTEIN GEB / FREIIN VON PUTTKAMER GESTIFTET / DAS DENKMAL IST VON ANGEHÖRIGEN DES GRENADIER REGIMENTS KÖNIG FRIEDRICH I 4th OSTPR. NO 5 ERBAUT / August 13, 1933 Różne źródła internetowe sprzecznie informują, jakoby von Manstein była zakochana w jednym z grenadierów, albo była wdową po jednym z oficerów. W tym sensie ufundowany przez nią pomnik miał być manifestem romantycznej miłości. Listę poległych żołnierzy tego pułku można odnaleźć na stronie: http://www.denkmalprojekt.org/d_ost_gebiete/danzig5gr_on.htm, jednakże nazwisko Manstein tam nie figuruje. Jedno jest pewne, że Caroline zabezpieczyła fundusze na budowę tego pomnika w swoim testamencie.
Zanim jednak pomnik został wzniesiony i odsłonięty w 1933 partia nazistowska zyskała przewagę, co wpłynęło na jego znaczenie polityczne na ziemiach spornych należących do Wolnego Miasta Gdańska. Być może uzasadnia to jego surową, litą bryłę z trawertynu, która czyni z planowanej fontanny raczej monotonny strumień wody wypływającej do półkolistego zbiornika u jego podstawy. Odznaka i motto pułku wraz z innymi inskrypcjami zawierającymi listę bitew, w których pułk brał udział, zostały usunięte po drugiej wojnie światowej. Jednakże, dziś już nieobecna tablica główna, jest nadal widoczna na zdjęciach zamieszczonych w Internecie w 2004 roku: GRENADIER • REGIMENT • KÖNIG • FRIEDRICH I • 4. OSTPR. No. 5 • 1689-1919 •• IN DANZIG • 1818-1919. Niektóre strony internetowe pochodzące mniej więcej z tego samego okresu informują, że „Dziś pomnik wykorzystywany jest przez Muzeum Narodowe w Gdańsku jako podstawa reklamy zewnętrznej“. W 2019 w związku z pracami towarzyszącymi przebudowie ruchliwej drogi krajowej (DK91) pomnik ten został niejako obnażony, co pogłębiło jego rozdźwięk z miejscem, w którym się znajduje. Podczas pisania tego tekstu jego sytuacja nadal się nie zmieniła zgodnie z Google street view.
Miłość ci wszystko wybaczy
Miłość ci wszystko wybaczy to piosenka wykonywana oryginalnie przez Hankę Ordonównę (1902-1950) do filmu Szpieg w masce z 1933 roku, w reżyserii Mieczysława Krawicza. Jej autorem jest Henryk Wars (1902-1977), polski kompozytor żydowskiego pochodzenia, który cieszył się dużym powodzeniem w okresie międzywojennym, pisząc muzykę do ponad 50 filmów. Słowa, które traktują o gorzkiej zdradzie i mocy przebaczania jaką daje miłość, napisał Julian Tuwim (pod pseudonimem Oldlen), polski poeta urodzony w żydowskiej rodzinie pochodzącej z Łodzi, niezwykle popularny w okresie międzywojennym i uznawany za jedną z najważniejszych postaci polskiej literatury. Także w tym czasie Hanka Ordonówna zyskała ogromną sławę jako piosenkarka, aktorka, tancerka i autorka piosenek oraz wierszy. Jednak to właśnie Szpieg w masce i pochodząca z niego pieśń mają nadzwyczajny związek z jej prawdziwym życiem. W filmie grała główną rolę – szpiega, który chcąc dotrzeć do tajemnic wojskowych uwodzi postać graną przez aktora Igo Syma. Ich wspólna gra aktorska tak bardzo się podobała, że występowali razem aż do wybuchu wojny. Niestety, niedługo po zajęciu Warszawy przez Niemców, Sym będący konfidentem gestapo, wydał Ordonównę w ich ręce (wkrótce po tym został zamordowany przez przedstawicieli polskiego podziemia jako zdrajca). Dzięki wysiłkom jej męża, hrabiego Michała Tyszkiewicza, Ordonówna zdołała wyjechać z okupowanej Polski, ale wkrótce znów została aresztowana przez NKWD i zesłana do gułagu. Obydwoje ona i jej mąż trwali w rozłące, więzieni jako potencjami antykomuniści do roku 1941. Po zwolnieniu z niewoli spotkali się ponownie w Taszkiencie. W 1943 roku przeprowadzili się do Bejrutu w Libanie. Jej mąż pomagał imigrantom podczas epidemii, kiedy to obydwoje zarazili się
Miłość Ci wszystko wybaczy Smutek zamieni Ci w śmiech Miłość tak pięknie tłumaczy Zdradę i kłamstwo i grzech Choćbyś ją przeklął w rozpaczy Że jest okrutna i zła Miłość Ci wszystko wybaczy Bo miłość, mój miły, to ja
Kto to jest “My, Naród”?
KTO jest osobą? Jakie kryteria należy spełnić, aby móc korzystać z podstawowych praw człowieka? Co trzeba zrobić, aby cieszyć się wolnością słowa i nieograniczonym prawem do uprawiania kultu, czy podlegania ochronie przed przemocą? W historii amerykańskiej Sąd Najwyższy rozpatrywał wielokrotnie kryteria określające członkostwo w klubie praw, oscylując pomiędzy wizją polegającą na ograniczaniu praw do wybranych grup lub przyznawaniu praw wszystkim, którzy wymagają ochrony. Te ścierające się wizje doprowadzały czasem do zdumiewających rezultatów. Kogo zalicza się do „My, Naród”? To pytanie było przedmiotem dyskusji na przestrzeni wielu lat amerykańskiej historii. W niektórych stanach dotyczyło ono tylko białych mężczyzn, w innych białych i czarnych mężczyzn, w jeszcze innych tylko właścicieli majątków. Po sprawie organizacji Citizens United pytanie o to, kto jest narodem, ponownie stało się istotne ze względu na włączenie do tej zbiorowości także osób fikcyjnych – korporacji. Pytanie to dodatkowo przybiera charakter ironiczny w momencie kiedy istota ludzka zostaje odarta ze swojego osobowego statusu (co przeczy logice zdroworozsądkowej), podczas gdy jednocześnie osobom fikcyjnym przysługują wszystkie przywileje należne jednostkom /narodowi.
Reclaim democracy* / Odzyskać demokrację: Ważna uwaga: Citizens United nie jest w istocie przedłużeniem osobowości korporacyjnej. Większość sądowa nie orzekła, że korporacje mają prawo do wolności słowa, dlatego że są ludźmi, ale zamiast tego stwierdziła, że nie-osoby mają prawo do wolności słowa. Gdyby twój toster mógł mówić, miałby również te prawa.
https://www.nytimes.com/2014/10/05/opinion/ sunday/who-are-we-the-people.html by Eric L Lewis New York Times Oct. 4 2014
*Reclaim Democracy! - organizacja działająca w USA https://reclaimdemocracy.org/
WIKIPEDIA Inny spór dotyczył systemu personalizacji wprowadzonego przez firmę Nike pod nazwą NIKEiD. Absolwent MIT [Massachusetts Institute of Technology] Jonah Peretti, chciał zamówić parę butów Nike. Wybrał słowo „sweatshop” [sklep sportowy], które miało znaleźć się na kupowanym przez niego obuwiu. Peretti otrzymał maila od Nike zawierającego cztery powody, dla których jego pomysł na personalizację zamówionych butów nie mógł zostać zrealizowany: zwierał znak towarowy lub stanowił własność intelektualną innej marki, zawierał nazwisko sportowca lub drużyny, której nazwy Nike nie ma prawa używać, zawierał wyrazy obraźliwe lub niewłaściwe, lub nie zaznaczono odpowiedniego pola. Peretti odpowiedział Nike, że jego zamówienie nie zawierało elementów naruszających podane kryteria. W odpowiedzi Nike pozwoliła Perettiemu na zmianę treści personalizującej zamówienie. Peretti zdecydował, że nie skorzysta z tej możliwości i zrezygnował z zakupu.[15] Jak na ironię, nagłośnienie wokół tej sprawy było przyczyną wzrostu sprzedaży spersonalizowanego obuwia przez Nike.[8]
Hrabstwo Santa Clara przeciwko Southern Pacific Railroad Co.
Sprawa z 1886 r. jest jedną z najbardziej znanych spraw sądowych w amerykańskim prawie korporacyjnym. Decyzją Sądu Najwyższego The Southern Pacific Railroad Company uzyskało „równą ochronę dla wszystkich osób”. Precedens ten skutecznie zakodyfkował koncepcję osobowości korporacyjnej w prawie amerykańskim i miał konsekwencje konstytucyjne, ponieważ został następnie przeniesiony do ochrony korporacji na mocy Czternastej Poprawki. Jak na ironię, Czternasta Poprawka oryginalnie uchwalona była w celu skutecznego przyznania praw obywatelskich Afroamerykanom po zniesieniu niewolnictwa, stwierdzała, że „Wszystkie osoby urodzone lub naturalizowane w Stanach Zjednoczonych i podlegające ich jurysdykcji są obywatelami Stanów Zjednoczonych i stanu, w którym zamieszkują”.
Kasky przeciwko Nike Ta sprawa z 2002 roku dotyczy wielu kwestii związanych z językiem korporacyjnym i komercyjnym. Czasami mówi się o niej jako o prawie korporacji do okłamywania. W skrócie, dotyczy ona Pierwszej Poprawki jako prawa do wolności wypowiedzi w odniesieniu do korporacji. Sprawa miała swoje źródło w kampaniach reklamowych Nike, którą oskarżano o próby tuszowania wykorzystywania taniej siły roboczej i złych warunków pracy dla pracowników i dostawców firmy pracujących w różnych krajach tzw. trzeciego świata. Potwierdziła, że przywileje fikcji prawnej, jaką jest osobowość korporacyjna, zostały rozszerzone o prawo do wolności wypowiedzi. W rzeczywistości oznacza to, że korporacja ma prawo do reklamowania swojego produktu w sposób, który nie do końca odpowiada lub odzwierciedla rzeczywistość. Jest to zatem prawo do komunikowania się w sposób fikcyjny, podobnie jak prawo jakiejkolwiek osoby do opowiadania fikcyjnych historii czy bajek.
Spodnie konfederackie W roku 2018 teledysk Childish Gambino do piosenki „This is America” bardzo szybko rozprzestrzenił się w Internecie w formie virala. W sieci zaroiło się od interpretacji zwracających uwagę na szereg odniesień kulturowych, takich jak np. choreografia inspirowana nie tylko wczesnymi karykaturalnymi minstrelsami, ale także tańcami afrykańskimi, jak np. Shoki i Gwara Gwara. Pojawił się także komentarz dotyczący oryginalnie stylizowanych spodni noszonych przez bohatera teledysku, które mocno przypominały mundur konfederacki. Wkrótce zyskały miano rasistowskich spodni. Red is Bad To polska marka sprzedająca odzież “patriotyczną”. W obliczu nowej fali nacjonalizmu, jaka ma miejsce w ostatnich latach w Polsce, marka ta zyskała sporą popularność. Sprzedaje wiele produktów, które coraz częściej pojawiają się wśród przechodniów spacerujących po polskich ulicach. Regularnie wspiera ją także para prezydencka. Odzież zazwyczaj charakteryzuje uderzający wizualny motyw, któremu towarzyszy antykomunistyczny, antyunijny bądź nacjonalistyczny slogan lub symbol. Zarówno
prezydent jak i pierwsza dama mieli na sobie czarne koszulki z białym orłem wyprodukowane przez tę firmę podczas mistrzostw świata w piłce nożnej w 2018 roku.
W 2018 roku nasza Pierwsza Dama nosi na sobie problematyczną odzież.
Niektóre projekty owych ubrań są tak dosłowne, że noszenie ich przekształca ciało w żywy pomnik. Inkorporuje.
Fikcja prawna stała się rzeczywistością. Chodzący pomnik.
Moje pierwsze konfederackimi
zetknięcie
z
mundurami
To było około roku 1999/2002. Nie pamiętam dokładnie. Udzielałem się wtedy w teatrze amatorskim, będąc częścią niezależnej grupy teatralnej złożonej z bardzo różnorodnych osób. W tych czasach realizowaliśmy całkiem prowokacyjne projekty, nawet wyrzucono nas z kilku festiwali za zbyt obrazowe i niestosowne środki wyrazu. Na potrzeby jednej z naszych realizacji szukaliśmy sporej ilości mundurów wojskowych. Jeden ze znajomych znał kogoś na uniwersytecie, kto z kolei prowadził jakiś klub czy stowarzyszenie. Z jakiegoś względu zaoferowali się, że pożyczą nam jakieś mundury. Bez większego namysłu powiedzieliśmy, że je weźmiemy. Zgodzili się. Poszliśmy do klubu, który był w centrum Warszawy, w ogromnej piwnicy historycznej kamienicy. Po przywitaniu się z jednym z kolesi, zeszliśmy do piwnicy. I ten moment wbił mi się w pamięć jako wspomnienie wkroczenia do innego świata nieznanej mi dotąd egzystencji. Pomieszczenie było ozdobione reprodukcjami przedstawiającymi, jak się potem dowiedziałem studiując historię sztuki, polskich szlachciców z XVII wieku. Odbywało się tam spotkanie. Kolesie mieli na sobie kontusze –
historyczne stroje inspirowane tradycją ottomańską noszone przez polską szlachtę w XVI wieku. To wszystko było bardzo osobliwe. A stawało się tym dziwniejsze, im więcej dowiadywaliśmy się o tym „klubie” uniwersyteckim. Okazało się, że tworzy go grupa rojalistów, skrajnie prawicowych nacjonalistów i neofaszystów. W drugim pomieszczeniu przechowywali symbole i flagi nazistowskie. Zaczęliśmy się czuć nieswojo w tej piwnicy, otoczeni grupą starszych i większych kolesi, którzy myśleli, że są rycerzami. Chciałem stamtąd wyjść. Ale to nie było takie proste. Wtedy popełniłem błąd komentując ich aspiracje rycerskie i lekko staroświeckie, niemodne stroje. Powiedziałem też, że właściwie to nie chodziło nam o tego typu mundury do naszego przedstawienia. To ich obraziło. Sytuacja pogarszała się z każdym wypowiedzianym przez nas słowem. Zdaliśmy sobie sprawę, że ten dziwaczny klub był przykrywką dla spotkań skrajnych nacjonalistów i neonazistów. Tak czy inaczej powiedzieli, że skoro przyszliśmy po mundury, to mamy je sobie wziąć i dali nam czarne worki wypełnione nimi. Odparliśmy, że tak naprawdę to już ich nie potrzebujemy, odczuwając coraz większy strach mimo, że niczego złego nie zrobiliśmy ani nie powiedzieliśmy. W jakiś sposób jednak było jasne,
że jesteśmy ludźmi, których oni nienawidzą i których najchętniej by się pozbyli. Byłem tam tylko ja z kolegą przeciwko około dwudziestu typom z klubu. Żeby już tylko stamtąd wyjść i uciec, wzięliśmy mundury i podziękowaliśmy. To ich chyba zaskoczyło. Więc zaczęliśmy zwiewać, wybiegając z czarnymi workami pełnymi mundurów. W panice nawet nie przyszło nam do głowy, żeby je upuścić i zostawić. Biegliśmy z tymi czarnymi nylonowymi workami na śmieci przez piwnicę, potem po schodach i przez podwórze, aż na ulicę i dalej, dalej dopóki nie zobaczyliśmy w końcu ludzi, samochodów i normalnego życia. Czując się już bezpiecznie, ale nadal trzymając te worki, usiedliśmy na nich spoceni po ucieczce, która z jakiegoś powodu kojarzyła nam się z ocaleniem życia. Siedzieliśmy na tych workach kompletnie zszokowani. Zanim je ostatecznie zostawiliśmy na ulicy, żeby zapomnieć o całej sprawie na wiele lat, zajrzeliśmy kontrolnie do środka. Okazało się, że były pełne oryginalnych i nietkniętych mundurów konfederackich…
„Leonidas Polk łączący obowiązki religijne i patriotyczne cieszy się pamięcią i szacunkiem w Sewanee, w stanie Tennessee. Witraże w kaplicy tutejszego uniwersytetu ukazują jego miecz generalski obok biskupiego pastorału. Wiszący w sali wykładowej portret zatytułowany „Miecz do sutanny”, przedstawiający jego miecz i szaty biskupie, jest synonimem Uniwersytetu Południa.”
Biskup trafiony kulą armatnią Leonidas Polk był biskupem episkopalnym na południu, właścicielem plantacji i niewolników, który zaciągnął się do Armii Konfederacji podczas amerykańskiej wojny domowej. Jego polityczna nominacja do rangi generała wzbudzała kontrowersje ze względu na jego nieszczególne umiejętności militarne. Został ranny podczas pierwszej dowodzonej przez niego bitwy pod Belmont. Nie zdążył nawet postawić nogi na polu bitewnym zanim największa z armat w jego armii, nazwana ku chwale jego żony „Lady Polk”, eksplodowała podczas próbnego wystrzału. Wybuch podobno „oszołomił Polka zrywając z niego ubranie”. Jego pozycja jako „Walczącego Biskupa” była także kontrowersyjna. Kiedy zapytano go, czy zrzuci sutannę biskupa episkopalnego by przywdziać miecz generała Konfederacji, odparł, „Nie Panie, przymocowuję miecz do sutanny”. Fraza „Miecz do sutanny” posłużyła za tytuł portretu, namalowanego przez Eliphaleta F. Andrewsa w 1900 roku, zawieszonego ku jego czci na Uniwersytecie Sewanee, w stanie Tennessee. Po tym jak w 1998 roku oryginał został zniszczony w geście protestu przeciwko jego konfederackiej proweniencji, zastąpiono go kopią autorstwa Connie Erickson, którą odsłonięto 1 czerwca 2003 roku.
„Miecz do sutanny” to tytuł portretu, namalowanego przez Eliphaleta F. Andrewsa w 1900
Historyczne odsłonięcie kopii portretu „Miecz do sutanny” autorstwa Connie Erickson, 1 czerwca 2003 roku, Sewanee, Tennessee, Trinity Term
Rok budowy: 1982 Tablica informacyjna: Między 5 a 15 czerwca 1864 roku zalesione wzgórze W. pełniło funkcję warownego posterunku, położonego 1,25 mil na północ od linii okopów Johnstona ciągnącej się od Lost do Brushy Mountains. Pine Mountain broniły dywizja dowodzona przez Bates’a, korpus artyleryjski Hardee’go, 5. Kompania Armii Waszyngtońskiej Nowego Orleanu i bateria Południowej Karoliny porucznika R. T. Beauregarda. 14 czerwca. Podczas obserwowania linii frontu federalnego wraz z generałami Johnstonem i Hardee, generał Polk zginął od pocisku baterii federalnej – tożsamość której pozostaje nieokreślona.
WIKIPEDIA Kiedy 14 czerwca 1864 roku Polk obserwował ze swym sztabem pozycje nieprzyjaciela pod Mariettą w stanie Georgia, zginął trafiony bezpośrednio 76-mm pociskiem artyleryjskim sił federalnych pod Pine Mountain. Ostrzał artyleryjski rozpoczął się, gdy lornetujący przedpole Sherman dostrzegł grupę konfederackich oficerów − Polka, Hardeego i Johnstona oraz ich sztaby − na otwartej przestrzeni. Wskazał tę grupę generałowi-majorowi Oliverowi Otisowi Howardowi, dowódcy IV Korpusu, i kazał mu ją ostrzelać. I Bateria 1. lekkiej artylerii z Ohio, dowodzona przez kapitana Huberta Dilgera wykonała rozkaz natychmiastowo. Pierwszy pocisk padł niedaleko, drugi jeszcze bliżej, co spowodowało bezładną ucieczkę żołnierzy. Trzeci pocisk strzaskał lewe ramię Polka, przebił klatkę piersiową, wychodząc przeszył jego prawą rękę, niemal przecinając Polka na pół, by następnie eksplodować po uderzeniu w drzewo.
Ostatnimi laty pomnik ten spotkał się z krytyką dotyczącą upamiętniania dzieci walczących w powstaniu, jako że dzieci w ogóle nie powinny brać udziału w działaniach zbrojnych. Różni aktywiści podkreślali ten aspekt poprzez inicjowanie rozmaitych interwencji wokół pomnika, polegających na przykład na składaniu pod nim dziecięcych sanek i zabawek. Dosłowne traktowanie odlanej w brązie postaci małego dziecka jako rzeczywistego ciała, zastygłego w bezruchu ale nie martwego, nadało posągowi jeszcze bardziej niepokojącą wymowę.
Najmniejsza insurekcja / Powstaniec Tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej Jerzy Jarnuszkiewicz wykonał małoformatową figurkę poświęconą pamięci dzieci, które wzięły udział w Powstaniu Warszawskim w 1944 roku. Liczący zaledwie kilka cali posążek posiadał walory zarówno dekoracyjne, jak i kommemoratywne. Postać dziecięca ubrana w zbyt duże buty i hełm, z karabinem w ręku, przywodzi na myśl renesansową i barokową tradycję memento mori, ilustrowaną motywem putta z atrybutami śmierci takimi, jak czaszka czy klepsydra. W okresie powojennym ten niewielki przedmiot rezonował z pamięcią wielu warszawiaków, którzy doświadczyli powstania, niejednokrotnie tracąc w nim bliskich. Oficjalna polityka Polski Ludowej nie dopuszczała upamiętniania powstania. Stąd też owe małe posążki pełniły rolę prywatnej pamiątki tego wydarzenia, porównywalnej do niewielkiego rozmiaru ikon czy średniowiecznych ołtarzyków przenośnych. Ustawiano je zazwyczaj na pianinie lub komodzie z pamiątkami i zdjęciami członków rodziny. Przez lata figurki nabrały tak dużej popularności, że zaczęto je produkować masowo. Ich znaczenie uległo zmianie przekształcając je w rodzaj suweniru z Warszawy. Mniej więcej w tym samym czasie jeden z producentów zaczął rościć sobie prawa do tej rzeźby. Jarnuszkiewicz
odpowiedział na to pozwem sądowym, pragnąc potwierdzić swoje autorstwo rzeźby i prawa z nim związane. Podczas procesu, który trwał ponad 10 lat, artysta musiał nie tylko udowodnić, że jest autorem rzeźby, ale także potwierdzić swoją tożsamość jako osoby prywatnej oraz status prawny jako artysty. W latach 1980. sytuacja polityczna uległa zmianie, co pozwoliło na oficjalne upamiętnianie powstania. Artysta otrzymał państwowe zlecenie na przekształcenie małej figurki powstańca w rzeczywistych rozmiarów pomnik. Odlany w brązie i wyeksponowany na murach warszawskiego Starego Miasta, szybko przerodził się w atrakcję turystyczną. Jego wizerunek zaczął być powielany w postaci wszelkiego rodzaju popularnych pamiątek, jak np. magnesy na lodówkę czy kule śnieżne. Ostatnimi czasy jednak, jego znaczenie znów uległo zmianie. Nowa fala nacjonalizmu w Polsce sprawiła, że postać Małego Powstańca zyskała ogromną popularność wśród prawicowych nacjonalistów, kibiców futbolowych i innych ekstremistów, zawłaszczających wizerunek rzeźby na potrzeby kreowania nacjonalistycznej ikonografii, pojawiającej się na naklejkach samochodowych, tatuażach, czy akcesoriach chuligańskich, takich jak kije baseballowe.
Ostatnio pełnowymiarową rzeźbę zeskanowali w 3D dwaj bracia, będący pionierami tego typu technologii w Warszawie. W rezultacie powstał bardzo precyzyjny plik cyfrowy, dzięki któremu można wydrukować powstańca w skali 1:1 (w czym specjalizuje się firma prowadzona przez braci). Co ciekawe, kiedy zapytaliśmy, czy moglibyśmy otrzymać plik, aby wydrukować własną miniaturę rzeźby, odmówiono nam, oferując jednak wykonanie tej usługi dla nas. Sam plik cyfrowy jest obecnie postrzegany jako dzieło objęte prawem autorskim na równi z oryginalnym Małym Powstańcem. Mimo, że reperkusje prawne muszą zostać doprecyzowane, to akt zeskanowania można postrzegać w kategorii aktu twórczego, któremu przypisane jest osobne autorstwo, porównywalnie do fotografii, a raczej negatywu, z którego można wykonać liczne, mniej więcej dokładne odbitki. Czy pewnego dnia prawo wyniesie skan i druk dzieła sztuki ponad jego oryginał wykonany przez artystę? Czy skanowanie to akt o charakterze opresyjnym w stosunku do rzeźby, przypominający współczesne metody bezpieczeństwa stosowane na lotniskach czy przejściach granicznych? Ewidentnie mały powstaniec posiada broń większą niż on sam.
Papież przygnieciony meteorytem La Nona Ora (1999) to rzeźba wykonana przez Maurizio Catellana. Została zaprezentowana w 2000 roku na wystawie zbiorowej kuratorowanej przez Haralda Szeemanna w Zachęcie Narodowej Galerii Sztuki w Warszawie, gdzie zaatakował ją poseł prawicy. Praca ukazuje postać przypominającą Jana Pawła II, która leży na ziemi przygnieciona przez meteoryt. Wcześniej była już prezentowana w kilku uznanych galeriach i muzeach europejskich. Jednakże dopiero jej wystawienie w Polsce wzbudziło wiele kontrowersji. Konserwatywni politycy i kościół uznały ją za bluźnierczą. Rzeźba stała się celem jednego z polityków, który po wejściu do galerii próbował podnieść leżącą figurę z podłogi do pionu. Podczas tej akcji rzeźba uległa zniszczeniu. Pozew przeciwko politykowi trafił do sądu, sprawa trwała 17 lat i zakończyła się niewielką grzywną. Jednakże, zanim polityk przyjął wyrok i zapłacił karę, wystosował list do prezydenta Polski z prośbą o ułaskawienie. Motywował swój czyn potrzebą samoobrony przed bluźnierstwem, równoznaczną z aktem patriotyzmu. Zgodnie z linią obecnej polityki
w Polsce, Prezydent podpisał ułaskawienie. Nieco jednak sprzecznie stwierdził, że oficjalnym powodem ułaskawienia była dobra reputacja skazanego, jak również nieszkodliwość jego czynu. W tej sytuacji pojęcie osobowości rzeźby jest bardzo żywe. W sposób oczywisty mocno rezonuje z katolicką tradycją wcielenia, od przeistoczenia, poprzez kluczową postać Madonny, po święte relikwie. Poseł, który zaatakował dzieło sztuki w galerii, w swoim przekonaniu ratował samego papieża, tak jakby rzeźba ukazująca go była żywa. Nie mógł nie popełnić tego czynu. Zajście to urosło do rangi jednego z najbardziej rozpoznawalnych wydarzeń we współczesnej historii sztuki w Polsce. Figura papieża została wykonana z wosku, w stylu hiperrealistycznym, w Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud. Podczas „akcji ratowniczej” złamała się jej noga i odleciał czerwony papieski pantofel. Im bardziej realistyczne i figuratywne są przedmioty, tym mocniej będą atakowane lub chronione.
Sculptures devoted to John Paul II are in numbers a literal army: Rzeźby poświęcone Janowi Pawłowi II są liczne jak armia: WIKIPEDIA Do momentu śmierci Jana Pawła II w Polsce powstało ponad 230 dzieł figuralnych. W okresie 2005-2009 kolejnych 300[1]. Till the moment of the death of John Paul II (2005) more than 230 figurative monuments were realised in Poland. Between 2005-2009 another 300 were made.
Eurodeputowani atakują instalację (taniec), Marek Sobczyk, malarstwo, 2008, , 160 x 142 cm Collection of Zachęta - National Gallery of Art
Odzież Biskup Polk był nieskutecznym generałem, a wydarzenie podczas którego wystrzał z armaty „Lady Polk” zerwał z niego ubiór, dodaje śmieszności całej jego postaci. To najbardziej skuteczny motyw dla tych, którzy pragnęliby podważyć status nadal poważanego walczącego biskupa, co byłoby równoznaczne z atakiem na symbolikę Konfederacji. Odarty z chwały i godności, pozostawia po sobie stos ubrań. Ciało odchodzi. W sferze osobowości korporacyjnej przeciwieństwem włączenia jest wy-łączenie. Ciało znika wraz ze swoim własnym wizerunkiem. Sznur szaty kapłanów.
biskupiej
łączy
historie
dwóch
W swym hybrydowym charakterze stocznia gdańska przypomina wielkich rozmiarów pomnik lub miejsce pamięci. Aby wejść na jej teren trzeba przejść przez bramy – niektóre z nich są zabytkami historycznymi, inne zleconymi dziełami sztuki. Wszystkie zaś sprawiają wrażenie opuszczonych lub p r z y n a j m n i e j potrzebujących opieki. Jednakże w zestawieniu z potężnymi dźwigami, halami czy innymi p r z e m y s ł o w y m i konstrukcjami, owe pomniki i historyczne bramy kurczą się. Nawet jeśli inspirowane są wieżą Tatlina!
Stocznia Gdańska, opuszczony zakład pracy, częściowo przekształcony w muzeum Solidarności, częściowo zaś będący muzeum samego siebie, stanowi największy opustoszały kompleks na terenie miasta. Najstarszy fragment zakładu określany jest jako Stocznia Cesarska. Nazwa ta odnosi się do okresu Królestwa Prus, kiedy zakład powołano do życia w jego pierwotnej formie datowanej na połowę XIX wieku. Nawiązanie do epoki cesarskiej zbiega się z inwestycją budowlaną obejmującą nowe osiedle apartamentowe i wydaje się być zamierzoną przeciwwagą dla robotniczej historii tego miejsca. Obecnie stocznia jako zakład przemysłowy funkcjonuje jedynie częściowo, a jej działalność koncentruje się wokół napraw i remontów już istniejących statków, czasami obejmując także budowę niewielkich promów czy luksusowych jachtów na zamówienie milionerów… Ceremonie chrztu statków nie odbywają się zbyt często. A gdyby tak matka chrzestna ochrzciła coś innego butelką szampana? Czy nadal przyniesie szczęście? Czy nadal będzie sprawowała nad tym czymś opiekę? A gdyby tak niektóre pomniki ochrzcić nowym imieniem, jak w przypadku ostatnio wprowadzanych w Polsce zmian nazw portów czy ulic? Czy one także mogłyby liczyć na ambasadora swoich interesów?
W 2015 roku na statku muzeum “Sołdek” Oddziale Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku zaprezentowano wystawę zatytułowaną Matki i Statki. Pokaz poświęcony był tradycji tzw. matek chrzestnych statków. Obyczaj ten ma bardzo długą historię sięgającą czasów starożytnych. Generalnie chodzi o to, że przed wodowaniem i dziewiczym rejsem statek otrzymuje imię nadane w drodze symbolicznego chrztu. Podczas tej ceremonii matka chrzestna rozbija butelkę szampana o kadłub statku. Panuje przekonanie, że matka chrzestna przynosi statkowi szczęście i chroni go od sztormów i kolizji. Od jakiegoś czasu funkcja matki chrzestnej statku została sformalizowana – wśród jej obowiązków znalazły się także doradztwo dla załogi statku, reprezentowanie interesów i odgrywanie roli ambasadora względem armatorów lub firm przemysłu morskiego, a także ogólne wspieranie rozmaitych przedsięwzięć morskich. Na Pomorzu istnieją dwa Kluby Matek Chrzestnych Statków - jeden w Gdańsku, a drugi w Szczecinie. Ciekawe jest to, że matką chrzestną „Sołdka” była Helena Sołdek – żona stoczniowca, którego nazwisko otrzymał statek. Jednakże, funkcja ta obecnie coraz rzadziej powierzana jest kobietom związanym z załogą lub armatorem, na rzecz osób znanych i wpływowych.
Nie każdy pomnik może zostać znieważony w sposób relewantny prawnie: •nie podlegają ochronie pomniki umieszczone poza miejscami publicznymi (pomniki prywatne lub znajdujące się w miejscu, które nie jest ogólnodostępne); omawiane przestępstwo może być więc popełnione tylko w miejscu publicznym; •ochronie podlega pomnik urządzony w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego – przykładem może być pomnik ofiar katastrofy lotniczej w Smoleńsku; •ochronie podlega też pomnik urządzony w celu uczczenia osoby, np. znanej malarki czy pisarki; •nie podlega ochronie pomnik urządzony w celu upamiętnienia zdarzeń nie mających waloru zdarzenia historycznego oraz obiektów innych niż “osoba” (w domyśle: realny człowiek), czyli np. postaci mitycznych, bohaterów filmowych, samych tylko przedmiotów, a także obiektów czci religijnej.
Znieważenie pomnika podobne jest więc do ataków skierowanych na obiekty materialne, takie jak przykładowo żyjący ludzie. Podobieństwo polega w tym aspekcie na sposobie działania sprawcy, który robi coś wobec czy przy udziale danego obiektu – pomnika. Jednak pomnika jako obiektu z kamienia nie da się znieważyć; można go uszkodzić albo ukraść. W kontekście art. 261 k.k. chodzi więc o znieważenie idei, dla której upamiętnienia powstał dany monument. Zatem atak nie jest wymierzony dosłownie w dany obiekt z kamienia. Nie chodzi o uszkodzenie czyjejś rzeczy (to zupełnie inne przestępstwo), lecz o znieważenie pomnika, a więc inne dobro prawne “ukryte” w tym symbolu.
Czynności objęte omawianym przepisem mogą równocześnie ingerować w pomnik jako rzecz, prowadząc do jej zniszczenia, ale nie muszą pozostawiać trwałego efektu, gdy zakryjemy pomnik flagą, a także nie muszą w ogóle “dotykać” pomnika w sensie fizycznym, gdy w towarzystwie pomnika wykonamy jakiś ośmieszający czy obsceniczny gest.Ostatnia ze wskazanych form znieważenia pomnika dowodzi dobitnie, że istotą omawianego przestępstwa nie jest ingerencja w przedmiot z kamienia, lecz atak na abstrakcyjne wartości, które on przekazuje (pamięć o osobie, zdarzeniu, miejscu, oddanie szacunku i czci itp.). Penalizację zniszczenia cudzego mienia – w sensie uszczuplenia wartości ekonomicznej rzeczy – przewidują inne przepisy prawa karnego.
Zachowania znieważające wartości, jakie niesie ze sobą pomnik mogą mieć różne charakter: •przewrócenie, przemieszczenie, uszkodzenie pomnika; •umieszczenie czegoś na pomniku lub jego zakrycie; •obsceniczne zachowanie względem pomnika.
Umieszczania przedmiotów w niewłaściwych miejscach.
Od lewej licząc to w papierowej torebce sygnowanej moim imieniem i nazwiskiem znajdują się kosmetyki. Jeśli zapytacie w czym problem, to powiem, że w cywilizowanym świecie kosmetyki przechowuje się w kosmetyczce, a nie w szarej, nawet najbardziej ekologicznej torebce. Rozpatrując sprawę dalej, to obok torebki stoją aż trzy butelki z mineralną wodą gazowaną. A przecież każdy wie, że w upały to najlepiej trzymać mineralkę w lodówce, a nie na biurku, bo im wyżej to temperatura rośnie. Wiem co piszę, bo siedzę na poddaszu w samych badejkach, bo gorąco jest jak cholera. Patrząc dalej, to przy butelkach stoi słoik a w nim nożyczki i przybory do pisania. Ten zestaw nie razi aż tak bardzo. Najbardziej niewłaściwym przedmiotem znajdującym się w słoiku jest miedziana łyżka do butów. Wypisz-wymaluj to przedmiot ten umieszczony jest jak najbardziej w niewłaściwym miejscu. Nie koniec na tym mojej występnej działalności przeciwko Ojczyźnie: jak nie trudno zauważyć mam też w zasięgu ręki słodzik, napoczętą kawę „Melitta”, kubek z reklamą proszku „Persil”, etui na okulary firmy Belutti. Jest też opaska odblaskowa z napisem „Bezpieczny Kraków”.
Pojęcie fikcji prawnej w prawie anglosaskim jako prawie precedensowym bazuje na założeniu, że fakty mogą być przyjmowane lub definiowane przez sąd na potrzeby hipotetyczne. Jednym z najbardziej znanych i kontrowersyjnych tego przykładów jest Osobowość Korporacyjna, paradygmat dzięki któremu korporacje są traktowane jak osoby. Logicznie rzecz biorąc jest to fikcja, ale system prawny przyjmuje ją jako fakt, ze wszystkimi konsekwencjami jakie towarzyszą temu założeniu. Perspektywa takiego teoretycznego, a nawet abstrakcyjnego systemu prawnego zostaje przyjęta do badania sztuki w przestrzeni publicznej i pomników. Jest to podejście spekulatywne zestawiające sztukę i dyskurs prawny z koncepcją prawa bazującą na fikcji prawnej, a w szczególności z modelem osobowości korporacyjnej, który zaczyna służyć jako narzędzie dla nowych sposobów myślenia o dziełach sztuki i instytucjach artystycznych w odniesieniu do uobecniania i reprezentacji. Dzięki stosowaniu pojęcia osobowości korporacyjnej do przedmiotów artystycznych, posągów, pomników, a nawet samych muzeów, można by dojść do sytuacji, w której konflikty otaczające niektóre wizerunki (w szerokim pojęciu) rozwiązywano by na podstawie zupełnie innych niż obecne aktów prawnych – nie prawa autorskiego czy wolności słowa, ale raczej praw obywatelskich.
Ulegając spekulatywnej wizji, zgodnie z którą wizerunkom nadaje się status osobowości korporacyjnej jako osobom fikcyjnym, można by właściwie rozpocząć z nimi dialog. Zapytać je o różne rzeczy. Poprosić, żeby zostały lub sobie poszły. Dlatego wybrałem kilka z bardziej rozpoznawalnych i dyskutowanych spraw dotyczących osobowości korporacyjnej, żeby pokazać jak prawo, które obecnie jest coraz częściej kierowane przeciwko demokracji, może być wykorzystywane w sposób subwersywny i wyzwalający. Podobnie jak w równaniu matematycznym, w miejsce różnych pojęć można podstawić zarówno sztukę, jak również inne reprezentacje rozmaitych rzeczy czy bytów, na przykład zwierzęta. W stosunku do sztuki, zwłaszcza tej figuratywnej, idea zastosowania prawa dotyczącego osobowości korporacyjnej do przedmiotów ma jeszcze jeden istotny podtekst – w tego rodzaju procesie ciało obiektu figuratywnego ulega włączeniu. Staje się ucieleśnione w rozumieniu prawnym, co w pewnym sensie przypomina trochę czarną magię.
MODERN ART ANCIENT WAGES
What if public museums gained the status of corporations and sported similar privileges of fictional persona as a corporate personhood? On the one hand it could lead to a situation in which employers would be completely free to negotiate working conditions, without the possibility of any interference from outside.
 
Furthermore it will also mean that the museum as a persona would have the right to express political views, religious beliefs and privileges etc‌