Baśnie

Page 1

18. Miejscy muzykanci z Bremy

P

ewien człowiek miał osła, który długie lata niestrudzenie dźwigał worki do młyna, aż w końcu opadł z sił i coraz mniej nadawał się do pracy. Wtedy jego pan postanowił się go pozbyć. Ale osioł wyczuł, że wieje niepomyślny wiatr, więc uciekł. Ruszył drogą do Bremy. Pomyślał, że przecież mógłby tam zostać miejskim muzykantem. Gdy szedł tak już jakiś czas, spotkał na drodze psa myśliwskiego, który leżał i dyszał jak ktoś, kto bardzo się zmęczył bieganiem. — Cóż to, co tak dyszysz, Bierzgo? — spytał osioł. — Ach — westchnął pies — stary jestem, z każdym dniem słabszy i na polowaniu nie daję sobie rady, więc mój pan chciał mnie zatłuc. No więc dałem drapaka. Tylko jak ja teraz zarobię na chleb? — Wiesz co — powiedział osioł — idę do Bremy, żeby tam zostać miejskim muzykantem. Chodź ze mną i też chwyć się tego fachu. Ja będę grał na lutni, a ty możesz bić w kotły. Pies przystał na to z ochotą i razem poszli dalej. Nie minęło wiele czasu, gdy natknęli się na kota siedzącego na drodze, ponurego jak chmura gradowa. — Cóż to, kto wszedł ci w paradę, stary Myszołapie? — spytał osioł.

228


— Czym tu się cieszyć, gdy dobierają ci się do skóry — odrzekł kot. — Mam już swoje lata, zęby mi stępiały i wolę siedzieć za piecem i rozmyślać, zamiast łowić myszy, więc moja pani chciała mnie utopić. Wprawdzie udało mi się jeszcze uciec, ale sprawy mają się kiepsko: bo gdzie mam się podziać? — Chodź z nami do Bremy. Znasz się przecież na nocnej muzyce, więc możesz zostać miejskim muzykantem. Kot uznał to za dobry pomysł i poszedł razem z nimi. Po jakimś czasie trzej uchodźcy mijali zagrodę i zobaczyli siedzącego na bramie koguta, który darł się wniebogłosy. — Wydzierasz się, aż uszy puchną — powiedział osioł. — O co ci chodzi? — Właśnie obwieszczałem ładną pogodę — powiedział kogut — bo dzisiaj jest święto Przenajświętszej Panienki, kiedy to wyprała koszulki Dzieciątka Jezus i chciała je wysuszyć. Ale ponieważ jutro w niedzielę przychodzą goście, gospodyni nie ma zmiłowania i powiedziała już kucharce, że chce mnie zjeść w zupie, tak więc dziś wieczorem będę musiał złożyć głowę. Dlatego krzyczę na całego gardło, póki jeszcze mogę. — Coś ty, Krasnogłowy! — powiedział osioł. — Lepiej chodź z nami, idziemy do Bremy. Coś lepszego niż śmierć znajdziesz wszędzie. Masz dobry głos, a gdy będziemy wspólnie muzykować, na pewno dobrze to razem zagra. Kogutowi spodobała się ta propozycja i wszyscy czterej ruszyli w drogę. Nie byli jednak w stanie dotrzeć do Bremy w jeden dzień, toteż gdy wieczorem dotarli do lasu, postanowili tam przenocować. Osioł i pies położyli się pod wielkim drzewem, zaś kot i kogut ukryli się w gałęziach. Kogut oczywiście pofrunął na sam czubek, gdzie czuł się najbezpieczniej. Zanim zasnął, rozejrzał się jeszcze

229





na cztery strony świata i zdało mu się, że widzi w oddali migoczące światełka. Zawołał do swoich towarzyszy, że zgoła niedaleko musi znajdować się jakiś dom, bo widać tam światło. Osioł rzekł na to: — Zbierajmy się i chodźmy tam, bo tu się nie wyśpimy. Pies dodał, że parę kości i trochę mięsa na nich dobrze by mu zrobiło. Ruszyli więc w kierunku, gdzie było światło, a ono robiło się coraz jaśniejsze i większe, aż dotarli przed jasno oświetloną zbójecką chatę. Osioł jako największy zbliżył się do okna i zajrzał do środka. — Co widzisz, Siwowłosy? — zapytał kogut. — Co widzę? — odpowiedział osioł. — Stół zastawiony wybornym jadłem i trunkami, a siedzą przy nim zbójcy i nie żałują sobie. — W sam raz coś dla nas — zauważył kogut. — Oj, tak, gdybyśmy to my tam siedzieli! — powiedział osioł. I zwierzęta zaczęły się naradzać, jak wygonić zbójców, aż wreszcie znalazły sposób. Osioł stanął przednimi kopytami na oknie, pies wskoczył na grzbiet osła, kot wspiął się na psa, na końcu kogut pofrunął na samą górę i usiadł na głowie kotu. A gdy się już tak usadowiły, na dany znak jednocześnie zaczęły muzykować. Osioł ryczał, pies szczekał, kot miauczał, a kogut piał. Potem wdarli się przez okno do izby, aż zadźwięczały szyby. Zbójcy, słysząc ten przeraźliwy wrzask, skoczyli na równe nogi i pomyśleli, że to jakiś upiór wpadł do środka. W wielkiej trwodze uciekli do lasu. A czterej towarzysze zasiedli do stołu, racząc się tym, co się ostało, i zajadali, jakby mieli głodować następne cztery tygodnie. Gdy czterej grajkowie uporali się z jedzeniem, zgasili światło i wyszukali sobie miejsce do spania, każdy według swej natury i wygody. Osioł położył się na kupie gnoju, pies za drzwiami, kot na piecu przy ciepłym popiele, a kogut na krokwi. A że byli zmęczeni długą drogą, szybko posnęli.

233


Gdy minęła północ, zbójcy zobaczyli z daleka, że w chacie nie pali się już światło i panuje spokój. Wtedy ich herszt powiedział: — Źle się stało, że daliśmy się zagonić w kozi róg. I kazał pójść jednemu, żeby zbadał sytuację. Wysłaniec zastał w chacie ciszę, wszedł do kuchni zapalić świeczkę, a ponieważ gorejące jak ogień oczy kota wziął za żarzące się węgielki, przyłożył do nich zapałkę, żeby ją podpalić. Ale kot nie znał się na żartach i skoczył mu na twarz, prychając i drapiąc. Zbójca przestraszył się okropnie i dał susa do drzwi, ale pies, który tam leżał, podskoczył i ugryzł go w nogę. Gdy zbójca uciekał przez podwórze obok kupy gnoju, osioł dał mu jeszcze porządnego kopniaka kopytem, a obudzony hałasem kogut ocknął się i zakrzyczał ochryple z krokwi: „Kukuryku!” Zbójca uciekał co sił w nogach do swego herszta i tak mu powiedział: — Ach, w chacie siedzi straszliwa wiedźma, parsknęła mi w twarz i podrapała długimi pazurami. A drzwi pilnuje człowiek z nożem, który dziabnął mnie w nogę. Na podwórzu zaś czatuje czarny potwór, który rzucił we mnie polanem. A u góry na dachu siedzi sędzia i woła: „Dajcie drania mi tu!” Ledwie udało mi się uciec! Od tej chwili zbójcy nie mieli odwagi zbliżyć się do chaty, a czterem muzykantom z Bremy tak bardzo się tam spodobało, że już nie chcieli stamtąd odejść. A tego, kto opowiedział o tym ostatni, jeszcze świerzbi język.





238




Spis treści

Przedmowa braci Grimm / 11 1. Żabi król albo żelazny Henryk / 27 2. Dziecko Maryi / 34 3. Bajka o takim, co wyruszył w świat, żeby nauczyć się bać / 47 4. O wilku i siedmiu koźlątkach / 68 5. Wierny Jan / 76 6. Dobry interes / 92 7. Dwunastu braci / 104 8. Hultaje / 116 9. Braciszek i siostrzyczka / 124 10. Trzy leśne trolle / 136 11. Trzy prząśniczki / 148 12. Jaś i Małgosia / 157 13. O rybaku i jego żonie / 172 14. Kopciuszek / 188 15. Pani Zamieć / 203 16. Siedem kruków / 212 17. Czerwony Kapturek / 219 18. Miejscy muzykanci z Bremy / 228 19. Mądra Elżunia / 239 20. Paluszek / 246 21. Wędrówka Paluszka / 262 22. Ptak dziwak / 273

550


23. O drzewie jałowca / 280 24. Śpiąca królewna / 298 25. Ptasi Znajda / 308 26. Król Drozdobrody / 314 27. Królewna Śnieżka / 324 28. Rumpelsztyk / 340 29. Pies i wróbel / 349 30. Fryc i Katarzynka / 357 31. Wieloskórka / 368 32. Jorinda i Joringel / 381 33. Jaś szczęściarz / 388 34. Biedak i bogacz / 398 35. Gęsiarka / 408 36. Mądra wieśniaczka / 420 37. Doktor Wszechwiedzący / 428 38. Mysikrólik i niedźwiedź / 434 39. Mądrzy ludzie / 443 40. Bajka o zaskrońcu / 452 41. Biedny młynarczyk i kotka / 458 42. Żyd pośród cierni / 469 43. O mądrych krawczyku / 481 44. Śnieżynka i Różyczka / 488 45. Czterech zmyślnych braci / 500 46. Jednooczka, Dwuoczka, Trójoczka / 508 47. Biała i czarna narzeczona / 522 48. Trzech leni / 531 49. Śmierć kurki / 532 50. Gwiezdne talary / 538 Słowo od Tłumaczki / 541


552


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.