Krych: uwielbiam budynki z historią | VUMAG

Page 1

MICHAŁ SUCHORA

KRYCH: UWIELBIAM BUDYNKI Z HISTORIĄ

POWRÓT

Na razie należą do niego najpiękniejsze pasaże handlowe i domy towarowe w Polsce: warszawska Hala Koszyki, wrocławska Renoma, Supersam w Katowicach. Jego ambicją jest podniesienie z gruzów

architektonicznych pereł z przeszłości i stworzenie miejsc unikatowych. Prywatnie kolekcjonuje sztukę i tę pasję dzieli ze swoimi współpracownikami. Tak powstał awangardowy projekt Griffin Art Space, w ramach którego sztuka współczesna staje się

bardziej dostępna dla ludzi. Poznajcie Przemysława Krycha. Michał Suchora: Pałacyk w Alei Szucha, Hala Koszyki, wrocławska Renoma, chyba nie przypadkiem kupuje pan miejsca z „historią”? Remonty, pozwolenia konserwatora zabytków, nieprzewidziane niespodzianki w starych murach. Nie łatwiej i taniej byłoby stawiać nowe budynki? Przemysław Krych: Jest taniej, szybciej, prościej, bez zbędnych problemów i dyskusji z urzędnikami. Poza tym praca z architekturą historyczną zawsze wiąże się z kontrowersjami, bo nie wszyscy rozumieją, że trzeba ją pod wieloma względami dostosowywać do dzisiejszych standardów. Według mnie w nowych galeriach handlowych brakuje duszy, atmosfery, historii. Te wszystkie miejsca są takie same, a każda z naszych inwestycji ma niepowtarzalną aurę. Planując takie nowe-stare pasaże handlowe wzoruje się pan na


przykładach z Europy? Czy Koszyki to będzie warszawski pasaż Harrod’s? Raczej Rambla jak w Barcelonie! A już całkiem serio, nie można porównywać takich miejsc, każde z nich jest pod wieloma względami unikatowe, każde z nich istnieje w innym kontekście kulturowym, społecznym. Zawsze zazdrościłem europejskim stolicom, że mają takie miejsca. Wydawało mi się, że Hala Koszyki, ze swoją historią i architekturą może być taką warszawską ikoną. W końcu po wielu próbach, po wyburzeniu hali głównej przez poprzedniego inwestora udało nam się kupić działkę przy ulicy Koszykowej oraz dwie niewyburzone oficyny. Teraz zrobimy

wszystko, żeby warszawiacy ją pokochali. Mam nadzieję, że sobie z tym wielkim wyzwaniem poradzimy.

Bar Bazar Koszyki / Adam B

d

i

Pańska firma nie inwestuje tylko w stolicy, posiadacie obiekty o podobnym statusie również w innych polskich miastach. W angielskiej Wikipedii pod hasłem „Renoma” można przeczytać, że to polski Harrod’s i coś w tym jest. Nas interesują takie właśnie miejsca; w centrum miasta, od zawsze związane z handlem, o

wyjątkowej wartości architektonicznej i z niezwykłą historią. Taki

właśnie mieliśmy pomysł biznesowy. Jak na razie udaje się go realizować. Właśnie jesteśmy w trakcie dokupowania czwartego takiego obiektu, na razie nie mogę zdradzić, w którym polskim mieście. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że w Polsce istnieje bardzo ograniczona grupa takich obiektów. Sukiennic w Krakowie chyba nie uda nam się kupić. Złośliwi żartują, że gdyby Pałac Kultury został wystawiony na sprzedaż, to też by go pan kupił. Czy wyznacza pan sobie w pracy jakieś limity? Jak daleko sięga pańska odwaga i fantazja w

inwestowaniu? W takim biznesie nie ma miejsca na fantazję, tu liczy się chłodna kalkulacja. Było wielu takich, którzy przeinwestowali, nie mierzyli sił na zamiary, ich już nie ma na rynku. Na razie mamy jeszcze wystarczająco dużo kapitału, by korzystać z pojawiających się ciągle na rynku okazji. Naszą strategią jest nie mieć strategii, bo jesteśmy funduszem oportunistycznym i inwestujemy tam, gdzie się aktualnie opłaca. Na dziś na pewno chcemy dokończyć budowanie

portfela luksusowych pasaży handlowych i nadal wprowadzać we wszystkie nabywane przez nas obiekty sztukę współczesną. A Pałac Kultury? Jak będzie na sprzedaż i policzymy, że jego kupno się opłaci, to czemu nie? Patrząc na plany inwestycyjne pana firmy, nie można oprzeć się


wrażeniu, że to wyznaczanie nowych standardów jakości życia. Piękna architektura, świetne materiały, starannie dobrani

najemcy, to otwarta walka z polską tandetą i bylejakością? Słowo walka jest tu niestety bardzo adekwatne. Na co dzień walczymy nie tylko z tandetą, ale i z niekompetencją, ludzką złą wolą i brakiem życzliwości ze strony urzędników. Wszystko, co robimy, staramy się robić w najlepszej jakości, z dobrym smakiem i poczuciem estetyki. Interesuje mnie inwestycja w zdewastowane budynki z historią. Taniej i szybciej buduje się z płyty kartonowogipsowej. Mam nadzieję, że pozostawimy po sobie miejsca, które i za kilkadziesiąt lat będą nadal piękne, funkcjonalne i lubiane przez ludzi. My mamy ambicję budowania obiektów, na których nie tylko zarobimy, ale które zostaną dla przyszłych pokoleń. Właśnie mija rok od powstania Griffin Art Space. Po co pańskiej firmie sztuka? Sztuka potrzebna jest raczej mi, nie firmie. To, że Griffin wspiera działania artystyczne wynika z potrzeb moich i moich partnerów. Dzielę z ludźmi, z którymi pracuję tę pasję i tak powstał pomysł, by nasza firma właśnie w taką działalność się zaangażowała. Powstanie Griffin Art Space jest więc wynikiem osobistych potrzeb, a nie owocem przemyślanej kampanii PR. Robimy to, co lubimy. Griffin Art Space nie powstałoby bez entuzjazmu i wsparcia ze strony moich współpracowników. Postanowiliśmy wydawać pieniądze na

wspieranie polskich artystów, bo w tym co robią są naprawdę

dobrzy. Osobiście sztuką interesowałem się od zawsze, myślałem nawet o tym, by studiować historię sztuki. Ostatecznie skończyłem prawo, a moją pasję mogę spełniać jako kolekcjoner i mecenas. Spełniam teraz moje niespełnione marzenia.

Hala Koszyki / EAST NEWS

Czy na kimś się pan wzoruje? Czy myśli pan sobie czasem, że za 40 lat będą o panu mówić jak o polskim Salomonie Guggenheimie? Robimy wszystko na miarę naszych możliwości, z nikim się nie ścigamy, choć oczywiście obserwujemy to, co się dzieje na świecie. Griffin Art Space ma unikalną formułę, bo jego działalność koncentruje się wokół budynków, które do nas należą. My nie sponsorujemy produkcji wystaw czy akcji artystycznych, tylko wprowadzamy sztukę do nowych przestrzeni. Budowanie kolekcji korporacyjnych to jedno, udostępnianie sztuki w takich miejscach jak Hala Koszyki, drugie. Najczęściej nasze przestrzenie to przestrzenie komercyjne, takie jak wrocławska choćby Renoma perła modernistycznej architektury. Ludzie tam przychodzący mimowolnie obcują nie tylko z sferą konsumpcji, ale także z


dziełami, które wypełniają jej wnętrza. Nas interesuje efekt

synergii, interakcji między różnymi światami. Z których z dotychczasowych akcji Griffin Art Space jest pan szczególnie zadowolony? Właściwie to z każdej. Wielkim sukcesem była zeszłoroczna inauguracja wystawy „Alphaville” w ramach Warsaw Gallery Weekend. Dla Warszawiaków, oprócz obcowania ze specjalnie na tę okazję stworzonymi dziełami, była to unikalna szansa zobaczenia Hali Koszyki jeszcze przed remontem. „Alphaville” odegrało jeszcze jedną istotną rolę; rozpoczęło modę na to nieco zapomniane, niedostępne dotąd miejsce. Dziś, dzięki barowi Koszyki i galerii Czułość to miejsce tętni życiem. Przywróciliśmy je miastu. Mam nadzieję, że kiedy za 2 lata oddamy mieszkańcom nowe Koszyki, ta wspaniała atmosfera pozostanie. Inną akcją, z której jestem dumny to nasze uczestnictwo w Biennale WRO. Udostępniona przez nas przestrzeń Renomy okazała się idealnym miejscem do pokazywania sztuki nowych mediów. Bardzo obawiałem się tego, co wyjdzie z robienia wystawy w centrum handlowym. Wyszło fantastycznie.

Renoma W

ł

Jakie są pana ulubione miejsca na świecie? Jeśli chodzi o doznania estetyczne, najlepiej czuję się we Włoszech. Czasem chciałbym przenieść tamten klimat do Polski, ale takie rzeczy się zwyczajnie nie udają. Kiedy wychodzę do ogrodu za pałacykiem na Szucha, w którym mieszczą się nasze biura, czuję się jak gdzieś w Toskanii czy Veneto. Pańska firma zaproponowała ostatnio miastu współudział przy budowie Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Według pańskich planów na działce, gdzie dziś stoi salon meblowy Emilia w przyszłości miał stanąć wieżowiec, którego dolne kondygnacje mieścić miały muzeum. Moim zdaniem to byłby dobry interes i dla nas, i dla miasta. Ratusz jeszcze przez lata nie zdoła zbudować na Placu Defilad nowego obiektu muzealnego. My chcieliśmy zbudować coś niezwykłego w skali całego kraju; piękny w formie wieżowiec w centrum Warszawy, który na niższych kondygnacjach mieściłby muzeum. Pewnie na początku tracilibyśmy na czynszu, ale długofalowo zyskalibyśmy unikalny obiekt, perłę w kulturalnej koronie miasta. Niestety, nasza

inicjatywa nie spotkała się z zainteresowaniem.

Renoma W

ł


Coś jednak we współpracy z instytucjami państwowymi udało się zrobić. Tak, ostatnio w Katowicach trafiliśmy na zupełnie inną, dużo bardziej pozytywną reakcję władz miasta. Przekazaliśmy Muzeum Śląskiemu dwa monumentalne dźwigary z należącego do nas Supersamu. Już wkrótce i ten niezwykły budynek z lat 30. XX wieku odzyska dawną świetność.

Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, koniecznie Polubcie nasz profil na FB!


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.