Kronika grunwaldzka 2012 - 21 Grunwaldzkiej Wędrowniczej Drużyny Harcerskiej "IGNICULUS"

Page 1

Kronika

21 Wedrowniczej Druzyny harcerskiej

"Igniculus"


Wstep Drogie Druhny! Drodzy Druhowie! Po raz drugi mamy przyjemność realizowania zadań grunwaldzkich, a tym samym wykonania kroniki, zawierającej opis naszych tegorocznych zmagań. W tym roku będąc już drużyną drugoroczną, stanęliśmy przed poważniejszymi celami i zadaniami. Wspólnie postanowiliśmy, że każda z wykonywanych przez nas kronik będzie kontynuacją poprzedniej tak by razem stworzyły jedną całość. Pierwszą część stanowi kronika z roku harcerskiego 2010/2011, zawierająca relację zadań drużyny pierwszorocznej, a ponadto dokładny opis każdego z członków drużyny, historię powstania i reaktywowania drużyny, a także wzmiankę o tym, skąd wziął się pomysł na udział we Wspólnocie Grunwaldzkiej. Druga część jest kroniką z roku harcerskiego 2011/2012 będąca bezpośrednią kontynuacją pierwszej.

Czuwaj! Drużynowy 21 WDH „IGNICULUS” phm. Grzegorz Basiński

2


Witamy komisję wspólnotową po roku

Mamy nadzieję, że swym poziomem dotrzymamy wam kroku. Więc jakimś cudem odznakę grunwaldzką otrzymaliśmy Fakt, sporo się nad tym napracowaliśmy. Ale jesteśmy otwarci na nowe wyzwania Które obudzą w nas chęć poznania. No więc mamy opisać realizację Oraz naszą mobilizację. Podczas coraz trudniejszych zadań drugorocznych Okraszonych starą muzyką i skocznych. Ale zanim przejdziemy do meritum sprawy Pragniemy opisać nam nasze wszystkie wyprawy. Oraz to jaką sprawiliście nam niespodziankę Czyniąc z tematyki grunwaldzkiej naszą kochankę.

3


15 lipca 2011 I przekazując nam odznaki wspólnotowe Które na mundurze są odlotowe. No więc zacznijmy opowieść cichutko Bo w końcu piszemy ją bardzo raniutko. Wakacje minęły niczym mgnienie oka I nie zachowywaliśmy się wcale jak pospolita sroka. Nie dotarliśmy niestety na grunwaldzkie pole Każdy z nas ugotował się we własnym rosole. Bo jedni z nas zdali pięknie maturę I nie uznawali jej za bzdurę. Musieli oni wyjechać za granicę By poznać tamtejsze stanice. A także materiały historyczne pozbierać Żeby je do planu pracy powcielać. Poza tym rycerze Ci znamienici Na cztery buty są podbici. I musieli zarabiać pieniądze Było to dla nich ważne, tak sądzę.

4


Lipiec -Sierpien AD 2011 Bardzo oni żałowali

Iż na Grunwald nie dotarli. Ale winy swe odkupili I wiele pożytecznych rzeczy dla regionu zrobili.

Wrzesien AD 2011 We wrześniu się wszyscy spotkali

I w swych słowach i opowieściach nie kłamali. Dla hufca Harcerski Start zorganizowali I bardzo się przy tym uśmiali. Była po Staszowie gra terenowa Która wszystkich historii uczyła od nowa. Stali tam punktowi w strojach średniowiecznych Uczyło to schludności naszych podopiecznych.

5


Pierwszy punkt mieliśmy w Kościele

O którym dowiedzieliśmy się bardzo wiele. Że spalony on był przez Tatarów A nie żadnych tam janczarów. Oraz że w Staszowie fajki stambułki tu produkowano Wielkie skarby w okolicy też przechowywano. Podobno od rzymskich kupców pochodzące Czasów średniowiecznych sięgające. Kolejny z punktów gry był przy ratuszu Uczył on uczestników tzw. animuszu. Bo musieli oni tam dworski taniec zatańczyć A także giermka małego „wyniańczyć”. Poza tym słów kilka o bibliotece powiedzieć musieli Nawet jeśli do końca tego nie umieli. Były także w lesie punkty sprawnościowe Dla wszystkich bardzo wartościowe. Bo uczyły one przede wszystkim współpracy w grupie Nie mogły być wykonywane inaczej niż „w kupie”. Budowano też w lesie średniowieczną lepiankę i układano dla małego dziecka kołysankę.

6


Której tu niestety załączyć nie możemy

Nawet jeżeli bardzo chcemy.

Ponieważ pisana ona była na piachu A aparatu wtedy nie mieliśmy dzielny nasz brachu. Mieszkańcy się grą zainteresowali I na następnych imprezach się pokazywali. Potem dowiedzieliśmy się, że był to „Roku Regionów” krok drugi Dlatego chętnie wpiszemy go sobie w zasługi. I teraz wymienimy elementy metodyczne w których zawarte są także te muzyczne. Ale zanim to zrobimy ważną rzecz tu zaznaczymy. Że na wszystkich wyjazdach i robionych i zbiórkach Jako kadra występowaliśmy i programowa „podpórka”. Więc wszystkie elementy metodyczne Typu sprawności i stopnie liczne. Zdobywane były przez fajne dzieciaki, które do 21 Wielopoziomowej należą nieboraki. Więc nie będziemy się nad nimi specjalnie rozwodzić Bo może to młodszym w ich kronice zaszkodzić.

7


Nie chcemy odbierać im fajnego tematu

Za to rozpowszechniliśmy go na łamach powiatu. Było to także zadanie „Roku Regionów” kroku drugiego Blokiem kampanii świadomościowej nazwanego. Otóż od 2 lat ponad Gdy nasza organizacja ukończyła 100 lat. Wydajemy gazetę regionalną mogącą uchodzić za kulturalną. Opisujemy w niej tam najważniejsze harcerskie wydarzenia, których, tak normalnie, nikt by pewnie nie doceniał. Znajdują się tam trasy szlaków przez nas stworzone A także inscenizacje historyczne wiernie przez nas odtworzone. Promujemy także wielkich artystów i malarzy O tak wielkiej sławie nikt z nich nie marzy. A mamy u nas w hufcu druhnę Jadzią zwaną przez wszystkich znawców i malarzy kochaną. Wykonuje ona piękne anioły Ozdabiają one nieliczne kościoły. Pojawił się o tym artykuł w naszej gazecie. Możecie sobie ją poczytać jeśli bardzo chcecie.

8


Styczen - Luty AD 2011 Poza tym z całą parą zajmujemy się promocją regionów a także grających w piwnicach zespołów. Oprócz tego druh z naszej drużyny który lubił czasem schodzić w przysłowiowe maliny. Zreaktywował ostatnio rycerskie bractwo Mamy nadzieję, że nie powstanie z tego opactwo. Ale od tej pory współpracują z nami dzielnie i na razie ta współpraca przebiega wiernie. Kolejnym z punktem realizacji którego opisu nie skończymy tu pewnie do kolacji.

Pazdziernik AD 2011 Był rajd „Partyzackimi Duktami”,

który odbyliśmy razem z zuchami.

Nie związani oni są wprawdzie z naszą Wspólnotą ale przekonali nas swoją ochotą.

9


Rajd odbył się w okolicach wsi Ossali

która piękną historią się może pochwalić.

W jednym z jej domów urodził się Polak znany przez harcerzy przede wszystkim lubiany. Uczył się on w szkole w Sandomierzu i myślał intensywnie o każdym rycerzu. Zdeptał wąwóz lessowy Jadwigi królowej poznał on także zasady rozmowy honorowej. I wsławił się on bardzo w polityce Zapisane to jest w niejednej kronice. A Polak Adamem Bieniem był zwany w słynnym procesie szesnastu wskazany. I mimo, że nie jest on bezpośrednio średniowiecznym rycerzem wierzymy, że dla uratowania Ojczyzny nie jednym modlił się pacierzem. Na „Duktach” poza tym o „Jędrusiach” się sporo mówiło i nawet o „Potop” Henryka Sienkiewicza się zahaczyło. W słowach wyjaśnienia dla nieobytych druhów oraz dla niewiele historię znających zuchów. Pragniemy powiedzieć, że „Potop” i „Jędrusie” łączą wspólne pseudonimy, ludzi, określanych przez Niemców jako rabusie.

10


Bo Jerzy Lech-Rolski partyzant nam znany pseudonim „Babinicz” ma przyodziany.

A twórca „Jędrusiów”, sam sławny Jasiński od początków oddziału nie nazywał się wcale jakiś tam iksiński. Nosił on pseudonim na Litwie zawsze znany jako „Kmitas” odmieniany. I znów musimy się tłumaczyć, że brakuje tu prawdziwych rycerzy ale w czyny wymienionych przez nas Polaków Niemcy nie chcą uwierzyć. A charaktery mieli oni rycerskie o tym dobrze wiemy i o ich powiązaniach z rycerzami więcej nie powiemy.

Luty AD 2012 Odniesiemy się zaraz do kolejnej imprezy

na której było dużo harcerzy.

A mianowicie w lutym się ona odbyła i mianem zimowiska hufca się cieszyła. Wykonywano na niej dużo z pionierki obozowej a także zorganizowano konkurs kuchni smacznej i zdrowej.

11


Zdjęcia z tego konkursu przesyłamy w załączniku

i marzymy, żebyście mogli do nas powiedzieć: „średniowieczny kuchciku”. Poza tym program zimowiska dział promocji obejmował i serca starszych mieszkańców radował. Przyjechała do nas miła druhna z GIEKI, której smakowały nasze domowe wypieki. Tak na marginesie były to pączuszki, które napełniły wszystkie głodne brzuszki. I my wiemy moi mili, że to nie średniowiecze nie myślcie, że błąd ten nas usiecze. Wiemy, że przepis na pączki był w liście do Janka który wysłała królowa kucharka. Zwała się ona Marysieńka podobno urodziwa to była panienka. A jak już przy panienkach urodziwych jesteśmy to o druhnie z GIEKI trochę tu „poględźmy” Miła ona był i wszystkich de kupażu nauczyła. Jest to nowoczesna technika, która wbrew pozorom tradycji nie unika.

12


Polega ona na zdobieniu przedmiotów różnych mieczy, herbów, tarcz i desek podłużnych. Każde dziecko przedmiot do domu wzięło i ludzi z poza organizacji cudami „ujęło”. I zaczęli harcerze napływać na zbiórki powstały przy okazji średniowieczne chórki. Które czysto intonowały Bogurodzicę tak dużo tych pieśni, że ich chyba dzisiaj nie zliczę. Poza tym czas mijał nieubłaganie i na nic się nam stało czekanie. Minął luty, marzec i nadszedł miesiąc czwarty odbył się Zlot Hufca nie mógł być nikt uparty.

20 - 22 Kwietnia AD 2012 I tu znowu wychwalane były znamienite czyny które tak wszyscy lubimy.

Zlot odbył się w Połańcu miejscu bardzo ważnym Gdzie odczytano Uniwersał-dokument ten poważny.

13


Była też gra miejska to też promocji dział

Rycerzem mógł zostać każdy kto tylko chciał. Po Połańcu kroczył sam Kościuszko pan kto z nim walczył rycerzem zostawał sam.

Niektórzy odnowili rotę przyrzecznia i tak jak rycerze nie mogli mieć nic do powiedzenia. Turyści i połańczanie dziwili się przecie skąd tych rycerzy i harcerzy tyle jest w powiecie. No ale dobrze nam na zlocie było i zadania z „Roku Regionów” się wszystkie zrobiło.

Wrzesien - Maj AD 2011 - 2012 Przejdziemy teraz do opisu kroku pierwszego nie podejrzewaj nas, że chronologicznie to robimy mój kolego. Chaos myśli nas trochę otacza za to schemat żaden nas nie uwłacza. Nie możemy zebrać poplątanych myśli gdyż chcemy powiedzieć za dużo i mamy nadzieję, że kiedyś się to ziści.

14


No więc zanim przygotowywaliśmy wszystkie imprezy.

Kto nie chce niech nam nie wierzy.

Musieliśmy gruntownie się do tego przygotować i wiedzę podstawową sobie przygotować. Siedzieliśmy więc nad książkami i opracowaniami Zdarzało się, że robiliśmy to długimi nocami. Ale efekt jaki wyszedł bardzo nam się podoba powie o tym każda z drużyny osoba. Siedzieliśmy nad mapami i planami zajęć a także nad planami wszystkich najęć. Z władzami miasta też żeśmy się kontaktowali i jak wiadomo, z urzędnikami sporo żeśmy się namotali. I mimo Roku Regionów i całego zamieszania nadal staraliśmy się chodzić w rycerskich ubraniach. Czasem na przemian widziano nas jako rycerzy i mundurowych i niejeden mieszkaniec rwał sobie włosy z głowy. Skontaktowaliśmy się z panem z Pe-Te-Te-Ka który pełną pomysłów głowę zawsze ma. Stworzyliśmy samodzielnie własny szlak turystyczny który do przejścia jest w miarę logiczny.

15


Upamiętnia on znane grunwaldzkie osobistości na które dziś nikt nie chce się złościć.

Szlak nasz zawiera opis trasy i mapę w taki sposób, że nawet laik może położyć na nim łapę. I na pewno połapie się bez problemów. Zwróciliśmy uwagę na postać Zawiszy której blask dzwoni w uszach podczas ciszy. Także Jagiełło dobrze nam pan znany jest tam parę razy wspomniany. Poza tym mamy Jana Długosza - sławnego kronikarza raz na kilkaset stuleci tak znana postać się zdarza. Chyba wszystko pokrótce żeśmy opisali Mamy nadzieję, że w krzewieniu kultury żeśmy się przydali. Wszystko o czym było mówione znajduje się w załącznikach których szanowna komisja nie powinna unikać. Mamy nadzieję, że wszystko się bez problemu otworzy i najmniejszych kłopotów nie przysporzy.

16


Szlak tworzony podczas realizacj zadania grunwaldzkiego „Myśląc o własnej przyszłości”

17


Sandomierz S

andomierz jest to jedno z najstarszych, bogatych historycznie miasta województwa świętokrzyskiego. Piękne miasto usytuowane na lessowych wzgórzach było siedziba królów i książąt, którzy pozostawili po sobie niezliczoną ilość cennych pamiątek oraz wiele zabytków architektury z różnych epok. Jest to jedno z nielicznych miast związanych ściśle z historia Polski. Zwiedzając wnętrza sandomierskich muzeów odnaleźć można klimat zamierzchłej przeszłości. Widać to w sprzętach, podniszczonych drobiazgach nie pozbawionych jednak pięknych barw i harmonii. Sandomierz jak przystało na każde wiekowe miasto posiada legendy opiewające jego historie. Jedną z nich jest ta o powstaniu tego miejsca: "[...] Z tego też historycznego wywodu wszelkie prawdopodobieństwo znachodzić się daje, że Bolesław Chrobry, chcąc z tej strony zabezpieczyć granice państwa od napadów Rusi, w miejscu, gdzie San do Wisły domierza, wybudował obronny drewniany gród i kościół Panny Marii, dzisiaj będący katedrą fundował, a zwabiwszy w to miejsce rzemieślników z sąsiednich Czech i Niemiec, utworzył osadę od rzeki San domierzającej do rzeki Wisły - Sandomierzem potem zwaną. Wedle zaś ustnego podania, odkrywanymi w zmieni odwiecznymi fundamentami i piwnicami potwierdzonego, miasto nie w tym miejscu jak dzisiaj, lecz nieco dalej ku zachodowi, gdzie samotne kościoły św. Jakuba i św. Pawła, exystowało. Miało być przed napadami Tatarów piękne, bogate i rozległe. Gdy zaś Tatarzy spalili dawny gród sandomierski, mieszkańcy bliżej obronnego zamku budować się zaczęli i teraźniejsze sformowali miasto". Kolejną równie ciekawa legenda opisującą losy Sandomierza oraz jego ludności jest opowieść o Halinie Krępiance, która Sandomierz od Tatarów uratowała: Legendarna Halina była córką kasztelana sandomierskiego – Piotra z Krępy, który został za-

18


mordowany podczas jednego z najazdów tatarskich. Osieroconą dziewczynką zajął się jej opiekuńczy wuj. Kiedy niewiasta wyrosła na piękną kobietę, wydano ją za wojewodę sandomierskiego - Jana Pilawitę. Jednak ich spokój i szczęście nie trwało zbyt długo. Sandomierz po raz kolejny został zaatakowany przez Tatarów. Podczas bitwy zginął ukochany mąż Haliny. W 1287 roku miasto ponownie oblegali Tatarzy. Szanse na ocalenie Sandomierza z każdym dniem malały. Wówczas kasztelanka postanowiła zemścić się na hordzie Tatarów, knując spisek przeciw odwiecznym wrogom. Wieczorem udała się do obozu tatarskiego i zaproponowała pomoc w zdobyciu Sandomierza. Obiecała wprowadzić wojska tatarskie tajemniczym, podziemnym przejściem aż do samego centrum miasta. Swoją decyzję tłumaczyła chęcią zemsty na mieszkańcach Sandomierza, którzy wyrządzili jej krzywdę w okresie dzieciństwa. Chan Tatarów zgodził się na propozycję Haliny. Zachęceni Tatarzy jeszcze tej samej nocy wysłali niewielki oddział, który prowadzony przez Halinę dotarł podziemnym labiryntem do miejsca, skąd widać było sandomierski rynek. Po powrocie dowódca zwiadu opowiedział dokładnie chanowi wszystko, co zobaczył. Następnego dnia całe wojsko tatarskie zostało wprowadzone przez Halinę do sandomierskich podziemi. Kobieta, schodząc do lochów, wzięła ze sobą białego gołębia, który miał być oznaką, iż Tatarzy znajdują się w sandomierskich lochach. W momencie, gdy gołąb pojawił się na sandomierskim niebie, wejście do podziemi zostało zasypane. Tym sposobem Halina i Tatarzy stracili szansę wyjścia z podziemi. Chan, po zorientowaniu się, że padł ofiarą podstępu, wpadł w straszny gniew. Rozgoryczony poganin przebił dziewczynę oszczepem, wybawiając ją tym samym od śmierci głodowej. On sam, wraz z wojskiem konał jeszcze kilka dni w straszliwych męczarniach. Horda zginęła w mrocznym korytarzu, ale dzięki poświęceniu Haliny miasto zostało ocalone.

B

rama Opatowska

Zwiedzanie Sandomierza zaczniemy od Bramy Opatowskiej, która została wzniesiona w XVI wieku z fundacji Kazimierza Wielkiego. Jest to jedna z czterech bram wchodzących w skład murów obronnych. Gotycka brama wjazdowa do miasta wznosi się na wysokość 30 metrów. Stanowi ona doskonały punkt widokowy na panoramę Sandomierza i okolic. Od południa rozciąga się fascynująca panorama Starego Miasta, od północy klasztor Benedyktynek. Natomiast od wschodu rozciąga się panorama Wisły i Gór Pieprzowych.

19


Z

brojownia

Niedaleko od Bramy Opatowskiej w pobliżu Rynku znajduje się Zbrojownia Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej. Eksponowana jest w niej broń biała i palna od X do XVII wieku, m.in. piki, miecze tarcze, topory, hakownice, bombardy oraz niezliczone ilości replik zbroi i strojów pochodzących z różnych epok. Eksponaty nie tylko można oglądać lecz również przymierzać zbroje rycerskie wziąć do ręki miecz lub kusze. Dzięki temu możemy bardziej poczuć klimat średniowiecznego, rycerskiego Sandomierza.

K

atedra

Bazylika Katedralna pw. Narodzenia NMP została wzniesiona w XIV wieku w gotyckim stylu. Została zbudowana na miejscu dawnej romańskiej kolegiaty, zniszczonej najazdami Turków w XIII wieku i Litwinów 1348 roku. Dzięki ufundowaniu przez Kazimierza Wielkiego nowej kolegiaty w 1360 roku oraz powstaniu w 1818 roku diecezji sandomierskiej otrzymała godność Katedry, a w 1960 roku godność Bazyliki Katedralnej .Budowla posiada bogate wyposażenie wnętrz m. In. Freski, ołtarze rokokowe, obrazy i rzeźby. Wnętrza tej majestatycznej Katedry kryją duże, gładkie płaszczyzny ścian posiadające barokowy wystrój, w prezbiterium późnobarokowy ołtarz główny z 1755roku oraz cenne freski bizantyjskoruskie z ok. 1420r. W skarbcu Katedry przechowywane są miedzy innymi liczne inkunabuły i relikwiarz Drzewa Krzyża Świętego podarowany przez króla Władysława Jagiełłę w uznaniu zasług rycerstwa sandomierskiego w bitwie pod Grunwaldem.

D

om długosza

Dom Długosza jest to zbudowany w 1476 roku gotycki dom mieszkalny z fundacji ks. Jana Długosza. Wnętrze tego budynku zawiera bogate zbiory Muzeum Diecezjalnego, które mieści się tam od 1937 roku. Zbiory Muzeum to prawdziwa skarbnica pamiątek i dzieł sztuki. Prezentowany jest tam bogaty dorobek artystyczny w dziedzinach sztuki sakralnej: rzeźba, malarstwo, rzemiosło artystyczne, wystroju architektonicznego. Autorem ekspozycji był historyk sztuki z Krakowa - Karol Estreicher.

20


G

óry pieprzowe

Nieopodal Wisły w e wschodniej części Wyżyny Sandomierskiej, czyściwo w granicach administracyjnych miasta Sandomierza wznoszą się Góry Pieprzowe. „Pieprzówki” odsłaniają bardzo stare skały pochodzące z kambru, liczące 500 milionów lat. Góry te są wschodnim zakończeniem Gór Świętokrzyskich oraz rezerwatem przyrodniczo-geologicznym. Te choć niewysokie ( 200 m.n.p.m) góry mogą zachwycić nas różnorodnością występujących tam rzadkich gatunków roślin i owadów. Przez Góry przechodzi również czerwony szlak turystyczny z Gołoszyc do Piotrowic.

Stary

Garbow

Stary Garbów jest to wieś położona we wschodniej części województwa świętokrzyskiego niedaleko Sandomierza. To właśnie z tej niedużej miejscowości od niepamiętnych czasów należała do rodu szlacheckiego herbu Sulima, z którego wywodzi się jeden ze sławnych polskich rycerzy, wzór cnót - Zawisza Czarny. Rycerz szczególnie wysławiony w bitwie pod Grunwaldem, częsty gość europejskich dworów. Stał się jednym z najwybitniejszych postaci swojej epoki i to właśnie dzięki temu w lipcu 2010 roku z inicjatywy stowarzyszenia Pamięci Zawiszy Czarnego został odsłonięty pomnik Zawiszy Czarnego W starym Garbowie możemy również zwiedzić Muzeum poświecone osobie sławnego rycerza.

21


Opatow Kolejnym punktem naszej wycieczki był Opatów. Miejsce to należy do miast Polskich, które są najstarsze i posiadają bogatą historię. Na samym początku powstała tu osada i warowny gród, który nosił nazwę „Żmigród”, położony prawdopodobnie na wzgórzu, w okolicach dzisiejszego klasztoru Bernardynów. Po podziale państwa przez Bolesława Krzywoustego, co miało miejsce w 1138 roku, Opatów został włączony do Dzielnicy Sandomierskiej i stał się własnością książęcą. Był to okres dużego rozwoju gospodarczego i demograficznego dla tego miasta, a pod koniec XII w. wzniesiono tutaj kościół kolegiacki. Jednak w 1241 roku, podczas najazdu Tatarów Opatów został dość mocno zniszczony. Ok. 40 lat później miejsce to uzyskało miejski przywilej lokacyjny, bowiem Opatów znajdował się wówczas na ważnym szlaku handlowym. W 1502 roku dokonano drugiego najazdu Tatarów. Po tym wydarzeniu miasto nabył kanclerz Krzysztof Szydłowiecki, który doprowadził Opatów do ponownego rozkwitu. Wówczas wzniesiono mury obronne z czterema bramami: Sandomierską, Krakowską, Lubelską i Warszawską, która stoi do dnia dzisiejszego. Wybudowano również ratusz, wodociągi miejskie i łaźnie. Po śmierci kanclerza Opatów przechodził w ręce rodzin: Tarnowskich, a potem Ostrogskich, Radziwiłłów, Lubomirskich i Potockich. W XVII i XVIII w. Opatów znów zostaje doprowadzony do upadku, przez wojny, epidemie i pożary. Po rozbiorach miasto znalazło się w zaborze rosyjskim. Natomiast w okresie Powstania Styczniowego Ziemia Opatowska była terenem walk powstańczych. W czasie II Wojny Światowej obszar Opatowa był wielokrotnie pacyfikowany. Hitlerowcy wymordowali tu tysiące ludzi. Rejon Gór Świętokrzyskich do którego wchodzi Opatów był kolebką ruchu partyzanckiego. Działały tu organizacje wojskowe takie jak: AK, BCh i GL, a także „Jędrusie”. Opatów został wyzwolony podczas ofensywy styczniowej wojsk radzieckich 14 stycznia 1945 r. Od wyzwolenia Opatów spełnia rolę ośrodka administracyjno-gospodarczego o zdecydowanej przewadze produkcji rolnej, usług i drobnego przemysłu. Od 1999 roku po wprowadzeniu reformy administracyjnej miasto Opatów ponownie stał się siedzibą władz powiatowych. Bogata i ciekawa historia miasta i okolic pozostawiła po sobie wiele cennych zabytków kultury materialnej, które warto zobaczyć. My mieliśmy okazje poznać bliżej historię bramy warszawskiej oraz Kolegiatu św. Marcina.

22


B

rama Warszawska

Jak już zostało wspomniane na początku brama ta jest jedyną, która stoi do dziś. Wraz z pozostałymi bramami i murami obronnymi stanowiły system obronny dla tego miasta. Została Ona ufundowana przez właściciela Opatowa, Krzysztofa Szydłowieckiego. Brama ta została zbudowana z kamienia na planie kwadratu w latach 1520-1530. Obecnie jest to budowla jednokondygnacyjna z drewnianym stropem – pierwotnie była wyższa. Wieńczy ją, stylizowana na renesansową, zrekonstruowana attyka, a w dwóch ścianach znajdują się dwa otwory kluczowe strzelnic. Nad arkadową bramą wjazdowa widnieje dobrze zachowany herb rodziny Szydłowieckich – Odrowąż – podtrzymywany przez smoka, a nad nim obraz Matki Bożej zawieszony na bramie przez ks. Szymona Pióro w 1922 r., w rocznicę „cudu nad Wisłą”.

K

olegiata św. Marcina

Tutaj dowiedzieliśmy się, iż Kolegiata św. Marcina w Opatowie jest romańskim kościołem parafialny pw. Świętego Marcina z Tours ulokowanym w Opatowie. Jest to jeden z najcenniejszych zabytków w Opatowie. Posiada status kolegiaty – pierwsza wzmianka o kanonikach opatowskich pochodzi z roku 1206. Zaginęły ślady, kto był rzeczywistym fundatorem tej świątyni: jedni za Długoszem twierdzą, że syn Bolesława Krzywoustego książę Henryk Sandomierski, Krzyżownik, wybudował tu klasztor dla sprowadzonych z Jerozolimy templariuszy. Inni przypisują kościół cystersom lub benedyktynom, jeszcze inni Alojzemu Duninowi synowi słynnego Piotra. Kolegiata św. Marcina to budowla romańska z przekształceniami i szczegółami późnogotyckimi, renesansowymi i barokowymi. Zbudowano ją z ciosów piaskowca na rzucie krzyża łacińskiego jako świątynię trójnawową, bazylikową z transeptem i dwuwieżową fasadą. Wieże, powstałe na rzucie kwadratu, wznoszą się na przedłużeniu naw bocznych od strony zachodniej (południowa - ciosowa, romańska; północna - pierwotna jedynie w najniższej partii, w górnych częściach nadbudowana w 1. poł. XVI w. z łamanego kamienia), wieńczą je profilowane barokowe hełmy baniaste z lukarnami. Przy ramionach transeptu od wschodu widnieją dwie półkoliste apsydy, a wzdłuż naw bocznych ciągną się przybudówki z 2. poł. XV i 1. poł. XVI w., później (głównie w połowie XVIII stulecia) ujednolicone i tynkowane. Fasada międzywieżowa zwieńczona jest trójkątnym szczytem, nadbudowanym w 1. poł. XVI w. Na jej osi znajduje się portal główny, a nad nim płaskorzeźbiony fryz

23


romański z motywem czworoliści i gryzących się potworków, przerwany przez późniejsze okno (zapewne z XVI w.). Dwuspadowe dachy pochodzą z 1. poł. XVIII w., a późnobarokowa wieżyczka na sygnaturkę, z latarnią, ma na chorągiewce datę: 1734.

Jednak w Opatowie jest jeszcze wiele innych ciekawych miejsc do których z pewnością powrócimy. Są to miedzy innymi: - Podziemia – system dawnych piwnic kupieckich wydrążonych w lessie pod rynkiem starego miasta (Placem Obrońców Pokoju) - Dom z podcieniami na Rynku z XVI w., zniszczony w czasie II wojny światowej i odbudowany po wojnie, obecnie urząd miasta (ratusz) - Mogiła powstańców z 1863 r. w Opatowie - Barokowy klasztor oo. Bernardynów wzniesiony w XIV-XV w. na miejscu osady Żmigród.

Nowa Slupia Nowa Słupia jest kolejną miejscowości, którą odwiedziliśmy wraz z drużyną. Jest to wieś położona w województwie świętokrzyskim w powiecie kieleckim. Związane są z nią liczne zabytki i legendy. Najsławniejsza z legend opowiada o kamiennym pielgrzymie znajdującym się na terenie Nowej Słupi nieopodal wejścia do Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Przy „drodze królewskiej”, prowadzącej z Nowej Słupi na Święty Krzyż, upamiętnionej wieloma pielgrzymkami króla Władysława Jagiełły i innych władców polskich, od wieków stoi tajemniczy posąg. Dotychczas nie wiadomo, skąd się wziął u podnóża Łysej Góry. Liczne i różnorodne krążą o nim legendy.

24


Sw. Emeryk Figura ta stoi pod lasem przy drodze wiodącej na Św. Krzyż. Wykuta z kamienia kwarcowego, przedstawia osobę klęczącą w postawie pokornej, duchem pobożności przejętej, ze złożonymi do modlitwy rękami, z wytężonym wzrokiem ku świętokrzyskiemu klasztorowi. Ubiór tej osoby składa się z sukni, jak koszula sięgająca do kostek i z opończy bez rękawów, z kapturem okrywającym głowę i całe ciało, z wyjątkiem piersi i prawej ręki. Owa ręka owinięta opończą na chuście zawieszona. Ponieważ ani benedyktyni ani inni pisarze dawniejsi o tej figurze najmniejszej nie podali wiadomości przeto dzisiejsi zbierają o niej lub sami tworzą rozliczne legendy. Niepiśmienni, mienią tę postać kobietą która dla zmazania ciężkich grzechów, ślubowała iść ze Słupi na klęczkach na Św. Krzyż. Gdy siły ją opuściły i stąd dalej ruszyć żadną miarą nie mogła, tak osobę swą dała wykuć z kamienia. To jej figura wciąż posuwa się nieznacznie ku szczytowi góry, na którym gdy stanie, skończy się świat i pokuta owej grzesznicy. Inni z ludu nazywają posąg „statuą pielgrzyma” i prawią: że pielgrzym jeden po zwiedzeniu w rozmaitych krajach, wśród umartwień i trudów wiele miejsc świętych, zbliżył się na koniec ku Łysej Górze. Tu zbiegli się do niego ciekawi i pobożni i z największym uszanowaniem dalej prowadzili. Nagle usłyszano odgłos dzwonów z góry, a nie była to pora dzwonienia. Zdumienie ogarnęło wszystkich i mówili między sobą „Jakże świętym musi być ten pielgrzym, kiedy aż dzwony brzmią ku jego chwale”. A on „Jeszcze by też” rzekł - myśląc zapewne, że większego niż takie godzien uczczenia. Ale pycha jego ukarana została, w tej chwili skamieniał. Za pokutę idzie na klęczkach do Ś w. Krzyża. Podróż jego wraz z pokutą trwać będzie do dnia sądnego, kiedy wreszcie stanie na szczycie Łysej Góry. Dawniej gdy rzadka była puszcza, w której nie osiedliłby się pustelnik i gdzieby nie mówiono o złoczyńcach, drogę podróżnym zastępujący, wówczas zwłaszcza kiedy daleko sięgające i gęste lasy tutejsze słynęły ze zbójów świętokrzyskich, figurę kamienną musiano nazywać pustelnikiem, lub może zbójcą, bo i teraz usłyszeć można, między kompaniami schodzącymi się na odpusty, prawiących jak zbójca przyszedł do majątku, jak potem był pustelnikiem i jak pokutę swoją uwiecznił w tym kamieniu. Świadomi pisanych tych powieści o założeniu klasztoru świętokrzyskiego nazywają tą figurę statuą św. Emeryka, a drudzy z dziejów późniejszych wyprowadzają domysł, że może przedstawiać Tatarzyna czy też Litwina, który uniósł z tutejszego kościoła relikwie z drzewem krzyża świętego. Za to uschła mu ręka i doznawał różnych dolegliwości. Za poradą wreszcie chrześcijan relikwię odniósł na górę, ochrzcił się, odzyskał zdrowie i na pamiątkę postarał się aby osobę jego, jak się dziś przedstawia zrobiono.

25


Są i tacy co podają, że król Jagiełło dał wykuć z kamienia, swój wizerunek na pamiątkę, że w takiej postawie w tutejszym kościele, prosił Boga o zwycięstwo pod Grunwaldem, a może na pamiątkę kary za nieoględne sięgnięcie ręki do relikwiarza. Biorą ten posąg jeszcze za wotum jakiegoś’ pobożnego pielgrzyma uzdrowionego celem uwiecznienia doznanego cudu. Jakoż podanie pomiędzy mieszkańcami Słupi, mówi że szlachcic z okolic Radomia, w czasach króla Jana Kazimierza sparaliżowany na rękę, nogę i mowę, ofiarował się do drzewa krzyża świętego a przywieziony w to miejsce dał znak, aby zdjęto go z pojazdu, bo na widok kościoła chce oddać cześć Drzewu Żywota. Gdy to uczyniono poczuł się zdrowym i na tą pamiątkę, kazał zrobić tą figurę, której ręka na temblaku ma przypominać poprzednie kalectwo. Podaniu temu choć je powtarzają światlejsi Słupianie wierzyć trudno, bo właśnie Kwiatkiewicz od 1645 do 1690 roku, czyli od swego wstąpienia do nowicjatu, spisywał cuda jakie się tu zdarzyły, a o tak ważnym wypadku nie wspominał. Zdaje się przecież, że czyżby to był król Jagiełło czy poganin, czy pojazdem, albo jak drudzy utrzymują na klęczkach pod górę sunący szlachcic z radomskiego byliby współcześni benedyktyni coś o nim w notatkach zamieścili, kiedy o posągu biskupa Tomickiego z wosku i o drobniejszych wotach nie przemilczeli. Nadmieniamy, że suknia i opończa pomnika, a nawet jego podstawa, przypominają wizerunek budowniczego, umieszczony na tablicy erekcyjnej z 1337 r. kościoła w Radłowie i wnosimy, że ponieważ posąg łysogórski jest wyrobem surowszym przeto być może, iż jest od radłowskiego o sto lat starszy. Niemcewicz w „Podróżach Historycznych” dowolnie poczytał osobę klęczącą za św. Benedykta w błagającej postawie wstawiającego się do niebios za domem bożym i zakonnikami. W pamiętnikach zaś swych czasów powiada: że szczęśliwy był w sprowadzeniu nieforemnego posągu z pod Góry Klasztoru Św. Krzyża, zbudowanego przez Bolesława Chrobrego. Przeniesiony był tam ciekawy posąg do Domu Towarzystwa Nauk Warszawy i umieszczony na wejściu przy schodach. Prosta to zmyłka bo do Domu Towarzystwa sprowadzona była „Baba Chęcińska” o czym wiadomość z wizerunkiem podał „Pamiętnik Sandomierski” a takie baby czyli niekształtne bałwany wyobrażające kobiety często na mogiłach w stepach guberni chersońskiej i na Donie spotkać się dają. Biskup płocki Prażmowski dowolnie także wziął osobę kamienną spod Łysej Góry za wizerunek Bolesława Chrobrego, któremu powszechnie przypisują założenie świętokrzyskiego klasztoru. Na przedstawienie Prażmowskiego Komisja Rządowa Wyznań poleciła Komisji Województwa Sandomierskiego, aby się zajęła spławianiem pomnika do Warszawy. Dzierżawca majątku w Baszowicach, w którego gminie znajdował się posąg zażądał 1100 złotych za dostarczenie go do Wisły. Komisja Wojewódzka donosząc o tym nadmieniła, że figura jest znacznie uszkodzona. Komisja Rządowa przeto kazała ją powiatowemu budowniczemu opisać i na skutek jego raportu wyrzekła: gdy statua niezgrabnie wykuta,

26


przez czas zniszczona, wyobrażająca klęczącego mężczyznę domniemaną statuą Bolesława nazwana nie zasługuje na przeniesienie do stolicy, przeto na dawnym miejscu pozostaje (25 maja 1824 rok). Inni, jak Chądzyński dowodzą, że posąg wyobraża Wacława Jezłowieckiego herbu Habdank, starostę ruskiego, wojewodę podolskiego rycerza walecznego sławnego, który miał zabić biskupa ormiańskiego za to, że go strofował za nieludzkie obchodzenie się z poddanymi: tenże los spotkał żonę Jezłowieckiego, który nareszcie tknięty łaską bożą porzucił zamek i majętność a sam wystawiwszy kaplicę na Witosławskiej górze w pokucie życia dokonał. (Niesiecki I, II str. 421). Ks, J. Gacki w swym cennym dziele „Benedyktyński klasztor Na Łysej Górze, 1873” przypuszcza, że posąg ten pochodzi z XIII wieku. Ma zatem 700 lat, nic stanowczego jednak o pochodzeniu nie pisze.

Legenda o goloborzu Od czasu przyjęcia Chrztu Św. przez Naród Polski oraz Mieszka I, zaczęto budować wokoło kaplice oraz klasztory, miedzy innymi na Łysej Górze. Tego już było za dużo dla rodziny czartowskiej. Zwołano czartów na wielką naradę, by ułożyć plan zniszczenia nieprzyjaciół piekła na ziemi i zapewnić trwały rozwój królestwa szatańskiego na słowiańskiej ziemi. Różne podawano sposoby zniszczenia wiary, lecz jeden najbardziej przypadł do gustu zwolennikom panowania Belzebuba. Po naradzie wysłano jednego sprytnego a mocnego diabła w Tatry by przyniósł olbrzymią skałę i rzuciwszy ja z góry rozwalił miejsca święte. Łakomczuch za dużą skałę urwał i niósł ją powoli, przez to spóźniony usłyszał głos z ziemi i zobaczył jasność świątyń. Była to pasterka, a diabeł myślał, że to dzień, a w dzień latać nie można, puścił głaz i sam upadając został zabity. Głaz upadł na Klonowej Górze. Diabli się o tym dowiedzieli i w piekle żałobę ogłosili. A łzy szatańskie spadające na ziemię twardniały i w głazy się zamieniały. Stąd tyle głazów na Łysej Górze. Miejsca te noszą nazwę „gołoborza”. Na nich to czarownice ze złymi duchami w noc sabatu figle i harce wyprawiają. Sabaty czarownic odbywały się nie tylko na Łysej Górze ale także na Łysicy o czym donosi W. Siarkowski w „Gazecie Kieleckiej” w 1874 roku: „Z całego kraju kobiety chcące się wydoskonalić w rzemiośle czarowania, winny według mniemania ludu wejść w sojusz z czarownicami z okolic Łysicy, najbliższe z diabłem mającymi stosunki, i od nich wyuczyć się różnych kawałów, jak również otrzymać zioła do rozmaitych guseł”.

27


Diabeł sadłem kaszę krasi Sowa w dzieży żur pitrasi Stary puchacz na gałęzi Ni to śpiewa, ni to rzęzi Hej, siostrzyce, czarownice. Dalej, żwawo na Łysicę Na pomiotła, na pożogi Niech ludziska pomrą z trwogi Na łopacie wiedźma gna... Hopsasa, hopsasa. Na wyścigi pędzą strzygi Mkną przez krzaki wilkołaki Bladolice topielice Suną chyłkiem na Łysicę Hopsasa, hopsasa Na łopacie wiedźma gna. Piszczą w trawie małe skrzaty Trzeszczą wilkom zaschłe gnaty. Stary puchacz na gałęzi Ni to śpiewa, ni to rzędzi. Lecą goście na Łysicę Wilczych ślepiów płoną świce A kraśnięta, niebożęta Umiatają bór od święta. Hej, siostrzyce, czarownice Dalej, żwawo na Łysicę. Starsi mieszkańcy świętokrzyskich wsi z pokolenia na pokolenie przekazują inną legendę o żołnierzu który zapalił diabłu świeczkę i został bogatym.

28


Diabel i Rycerz Pewien żołnierz odłączywszy się od własnego oddziału po bitwie z wojskami Aleksandra Wielkiego pod Chełmową Górą, zmylił drogę i błądząc po lesie w górach dotarł zmęczony na szczyt Łysicy. Tu ujrzał wspaniały zamek. W zamku tym mieszkała pyszna pani, która kazała podwładnym nazywać się boginią Dianą i miała cyrograf z diabłem. Żołnierz poprosił o nocleg i chętnie został przyjęty. Tajemnicze osoby wprowadziły go do pokoju, w którym na ścianach wisiały portrety cudacznych diabłów, czarownic znanych w całej okolicy. Na jednym portrecie Belzebub trzyma w rękach lichtarz. Żołnierz mając świece, a chcąc zapaloną umocować, wsadził w ten lichtarz i zaczął szykować posłanie do spania. Naraz z szumem i wichrem zjawiła się w pokoju dużo diabłów i diabełków, wymyślając jak mógł dokonać profanacji portretu ich wodza, ośmielając się wetknąć Lucyferowi w zęby świeczkę. Żołnierz tłumaczył się na wszystkie sposoby jak tylko potrafił. Na nic to wszystko się zdało. Został doprowadzony przed oblicze samego Lucyfera. Wysłuchawszy wszystkiego rzekł: Nie bój się, jesteś przy mojej łasce, boś świeczkę zapalił przed moim portretem. Kazał mu dać dużo złota i na wolność wypuścić. Obdarowany złotem przyszedł do Słupi i zaczął robić zakupy. Jakież było zdziwienie jego, gdy w kieszeniach zamiast złotych dukatów znalazł głazy świętokrzyskie. Czartowskie przysłowia W dawnych czasach każda góra owiana była tajemniczą mocą, do której lud przywiązywał szczególną uwagę. Stąd też Łysicę i Łysą Górę otaczało wiele pięknych ubarwionych legend, podań i przysłów. Jedne z nich określają wysokość Łysej Góry, inne nawiązują do prognoz meteorologicznych oraz zachowań ludu wiejskiego: „Kiedy Łysica w koszuli to zaraz niebo się rozczuli”. „Na Łysej Górze krzyż się kąpie w chmurze”. Na widok niezbyt urokliwej kobiety mówiono: „Wygląda jak wiedźma z Łysej Góry”. Wszak ze mnąś na Łysej Górze Robił o duszę zapisy: Cyrograf na byczej skórze Podpisałeś’ ty i bisy (wiersz z ballady „Pani Twardowska” Gdy chłop na wsi jeździł po drogach przez nikogo nie uczęszczanych zaraz wtrącali do tego diabła mówiąc: „Woził go jak diabeł swoją ciotkę po Łysej Górze”. Jesienią kiedy następują długie ciemne noce mówiono: „Jaka ciemna dziś noc, nawet czarownice na Łysą Górę nie trafią. Jeśli ktoś, chciał komuś dokuczyć, wskazać kłamstwo mówili: „Podskakuje jak Twardowski na Łysej Górze”. „Prawda, jakby się psy bodły na Łysej Górze, a rogów nie mieli”.

29


Minąłł już bezpowrotnie Mi be tnie świat wiedźm, iedź czartów, rtów diabłó diabłów i czarownic. ni C Coraz rzadziej dziej starsi górale świętokrzyscy opowiadają swym wnukom legendy. A szkoda. Jedynie na stoiskach pamiątkarskich w Nowej Słupi, Świętej Katarzynie można kupić wyrzeźbioną w drewnie figurkę legendarnego zbója Madeja lub Baby Jagi uwidocznionej też na kolorowej widokówce wydanej przez Agencję Jacka Pernala i Ryszarda Garusa w Kielcach, która jako jedyna z wydawnictw najbardziej kultywuje tradycje kultury świętokrzyskiej, wydając co roku wiele ciekawych publikacji regionalnych. Ostatnio z myślą o młodym czytelniku „Legendy świętokrzyskie- przewodnik rodzinny”.

30


Potrawy kulinarne przygotowane przez

21 Wędroowniczą Drużynę Harcerską

„Igniculus” oraz

21 Wielopoziomową Drużynę Harcerska

31


Sycąca mięsno-makaronowa zapiekanka

Kotlety cielęce na makaronowo-serowym spodzie z dodatkiem sosu pomidorowego

32


Tradycyjna polska zalewajka

Tradycyjne, polskie og贸rki kiszone :) mniam polecamy !!!

33


Kluski śląskie w wersji na słodko

Kluski śląskie

34


Domowe, ekologiczne frytki :)

Innowacyjne dania wykonane przez harcerzy z naszej drużyny, w rolach głównych: ryż z dodatkiem curry przyozdobiony greckimi, zielonymi oliwkami, złociste kąski wykonane z filetów z piersi kurczaka oraz tradycyjne ogórki kiszone.

35


Ziemniaczano-cebulowa zapiekanka z sosem koperkowym

36


Fotografie Zajęcia z decupage prowadzone dla harcerzy i harcerzy starszych przez wędroników z 21 Wędrowniczej Drużyny Harcerskie

37


38


Wspólny wyjazd do Sandomierza drużyn: 21 Wielopoziomowej Drużyny Harcerskie 21 Wędrowniczej Drużyny Harcerskiej 7 Staszowskiej Drużyny Harcerskiej oraz 9 Wędrowniczej Drużyny Harcerskiej

39


40


41


42


43


44


45


KONSPEKT ZAJĘĆ ZINTEGROWANYCH W KLASIE PIERWSZEJ. Krąg tematyczny: Zatrzymane chwile – Fotografia dla każdego. Temat zajęć: Zatrzymane chwile . Cel ogólny: Poznanie podstaw fotografii oraz kompozycji obrazu. Cele operacyjne: Uczestnik harcerz, harcerka: zna teren oraz program zlotu, potrafi obsługiwać własny aparat fotograficzny (lustrzanka lub aparat który umożliwia ręczne ustawienie czułości przysłony oraz czasu naświetlania), posiada podstawowe umiejętności obsługi oprogramowania do wywoływania plików RAW Photoshop Lightroom, Metody: (wg. H. Wichury) Podające: opowiadanie, wyjaśnienia Poszukujące: pogadanka, obserwacja, dyskusja Waloryzujace: konkurs Operatywne: ćwiczenia Formy pracy: zbiorowa jednolita, zespołowa, indywidualna

46


Środki dydaktyczne: - aparat fotograficzny, - komputer z oprogramowaniem do obróbki fotografii Przebieg zajęć. 1. Omówienie parametrów ekspozycji (czułości, czasu naświetlania, przysłony) oraz ich zależności pomiędzy sobą oraz ich wpływ na uzyskany obraz po utrwaleniu fotogalerii na kliszy czy karcie pamięci 2. EV (Exposure Value) – co to takiego i do czego służy 3. Zasady kadrowania reguła trójpodziału – złotego podziału i inne mocne punkty kadru, spirala Fibonacciego oraz inne sposoby na kadr, 4. Balans bieli – nie taki diabeł straszny, 5. Podstawowa obsługa oprogramowanie do wywoływanie RAW 6. Bitwa fotograficzna stworzenie elektronicznej galerii zlotu Grunwaldzkiego „Fotograf może być wszędzie”

47


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.