6 minute read
Początki
Najwyższy czas, abym opowiedziała wam trochę więcej o sobie i o tym, skąd się wzięłam – możecie nazwać to moją osobistą historią. Zdradzę wam, jak udało mi się osiągnąć mistrzostwo w składaniu ubrań i w jaki sposób ta pasja oraz związane z nią umiejętności przyczyniły się do tego, że siedzę sobie teraz w kuchni i piszę tę książkę. Opowiem wam też o tym, jak filmiki publikowane przeze mnie na TikToku zyskały niezwykłą popularność w trakcie pandemicznego lockdownu i jak doprowadziło to do powstania mojej internetowej platformy, na której my, #FoldingFam, spotykamy się i dzielimy zamiłowaniem do wszystkiego, co ma związek z życiem domowym.
JAK DOSZŁO DO POWSTANIA TEJ KSIĄŻKI
Zapewne znacie The Folding Lady (@thefoldinglady) – socialmediowe kanały z poradami dotyczącymi składania, porządkowania i pakowania prezentów. Znajdziecie tam trochę migawek z mojego życia prywatnego, ale publikując w internecie, skupiam się nie na sobie, tylko na sztuce składania, dlatego myślę, że powinnam najpierw odpowiednio się przedstawić…
Mam na imię Sophie i mam 36 lat. Pochodzę z Crumpsall, dzielnicy na przedmieściach Manchesteru w Anglii, gdzie mieszkałam z mamą, tatą i starszą siostrą. Tata był kierowcą autobusu, a mama pielęgniarką. Kiedy miałam 10 lat, przeprowadziliśmy się do hrabstwa Surrey, ponieważ mama dostała tam pracę. Zamieszkaliśmy w domu babci. Po liceum poszłam do szkoły pomaturalnej, ale szybko uznałam, że to nie dla mnie, i zrezygnowałam po pierwszym semestrze.
Jeszcze będąc w szkole, podjęłam weekendową pracę w domu towarowym i po przerwaniu nauki zatrudniłam się tam na pełny etat. Mój pierwszy syn, George, urodził się, gdy miałam 21 lat; mniej więcej w tym samym czasie zapisałam się na studia na kierunku pedagogika przedszkolna, które ukończyłam z wyróżnieniem w wieku 25 lat. Początkowo miałam zamiar zdobyć uprawnienia do wykonywania zawodu nauczyciela, ale okoliczności osobiste sprawiły, że zamiast kontynuować naukę, wróciłam do pracy, gdzie dorabiałam sobie na część etatu przez całe studia.
Mieszkałam wówczas z George’em w mieszkaniu, które wielu z was zna z mojego kanału jako „The Flat”, znajdującym się nieopodal Guildford, tuż pod Londynem. Kilka lat później poznałam mojego męża Jacoba, który wkrótce zamieszkał ze mną i z George’em. Pobraliśmy się w listopadzie 2016 roku, a w grudniu 2018 nasza rodzina powiększyła się o drugiego syna, Arthura. W zeszłym roku nareszcie przeprowadziliśmy się z mieszkania do własnego domu.
Z wiekiem nauczyłam się żyć chwilą obecną. W ciągu kilku ostatnich lat poświęciłam dużo czasu na pracę nad sobą i odkryłam, na czym polega branie odpowiedzialności za własne szczęście i zdrowie. Teraz skupiam się na tym, co dobre, oraz na rzeczach, które mnie uszczęśliwiają. Staram się unikać negatywnych sytuacji, ale kiedy nie jest to możliwe, radzę sobie z nimi o wiele lepiej niż kiedyś.
Jestem optymistką, mam praktyczne podejście do życia i lubię się pośmiać, bo jestem pogodna. Urodziłam się pod znakiem Koziorożca – oznacza to, że bywam porywcza, nieco kłótliwa i łatwo się irytuję. Lubię czytać i dowiadywać się nowych rzeczy; fascynuje mnie obserwowanie, jak dorastają moje dzieci – ogólnie rzecz biorąc, ludzkie zachowania wydają mi się niezwykle ciekawe. Uwielbiam jedzenie i prosecco, a kiedy wieczorem wychodzę z przyjaciółkami na miasto, nie pogardzę dobrym jägerbombem!
Moja przygoda ze składaniem, a także moja droga do zrozumienia, czym jest wartość ekstra i jak brać odpowiedzialność za własne decyzje, zaczęła się tak naprawdę w domu towarowym…
MOJE PIERWSZE SKŁADANIE
„Gdzie nauczyłaś się składać?” to jedno z najczęściej zadawanych mi pytań. Doskonale pamiętam dzień, w którym zdobyłam pierwsze doświadczenie w fachowym składaniu ubrań.
Miałam 16 lat i był to mój pierwszy dzień pracy w domu towarowym. Od razu poczułam się jak ryba w wodzie. Przy stanowisku ochrony wpisałam się na listę pracowniczą, przeszłam przez szatnię dla personelu, a następnie weszłam po schodach na piętro i dotarłam do drzwi prowadzących na salę sklepową.
Ruszyłam alejką w głąb sali. Nie byłam pewna, do którego z działów sklepu powinnam się udać, ale mój wzrok przykuł rząd regałów z dżinsami, ustawionych pod ścianą na drugim końcu pomieszczenia. Na półkach leżały niezliczone stosy nienagannie złożonych dżinsów marki Diesel; kolejne ułożono na dużym stole przed regałami. Każdy stos tworzyły spodnie tego samego fasonu, posegregowane starannie według rozmiaru – od największego na samym dole do najmniejszego na górze. Wysoko nad półkami wisiała para rozłożonych dżinsów, żeby klienci mogli podziwiać ich krój w całej okazałości. Stoisko urządzono z dbałością o estetykę, a zarazem tak, by jak najlepiej wykorzystać dostępną przestrzeń.
Staram się postrzegać każdą osobę przez pryzmat tego, co czyni ją wyjątkową, zamiast skupiać się na tym, co nas różni. Wybranego przeze mnie sposobu na życie nie można porównywać z tym, co wybrali dla siebie inni, ponieważ jest on mój i tylko mój. Każdy z nas jest wartościowy na swój sposób. Miarą naszego sukcesu jest poczucie szczęścia, wartość ekstra, którą potrafimy dostrzec i tworzyć w zgodzie ze swoim prawdziwym ja. Przykładowo: uwielbiam książki i jestem zachwycona, że mogłam napisać własną. Wartość ekstra płynąca z tej możliwości jest po prostu przeogromna. ALE nie da się tego porównać z doświadczeniem kogoś innego, dla kogo napisanie własnego dzieła nie byłoby niczym szczególnym; taki ktoś nie zrozumiałby, jakie to ważne dla mnie.
Prawdziwą sensacją są osiągnięcia oraz wartość ekstra, które są efektem tego, co wykreowałam na moich profilach – dostrzegam to na zdjęciach otrzymywanych od was każdego dnia. Mam na myśli fotki: waszych starannie złożonych ubrań; waszych dzieci samodzielnie składających swoje rzeczy; przestrzeni, które zostały przez was uporządkowane i „zresetowane”; wnętrz waszych domów, które są czymś więcej niż tylko kalką rozwiązań podpatrzonych w sieci i odzwierciedlają to, kim naprawdę jesteście. Nie chodzi zatem wyłącznie o mnie; chodzi także o was, o wasze domy, o osoby, z którymi mieszkacie pod jednym dachem, o dobre wibracje, które wspólnie tworzymy, i o zbudowaną przez nas społeczność. The Folding Lady byłaby niczym bez was wszystkich. Jeśli więc ktoś tu jest sensacją, to my wszyscy, cała nasza #FoldingFam.
Zacznijmy od trzech najczęściej przeze mnie stosowanych i najpopularniejszych metod składania, wykorzystywanych w przypadku wielu różnych rzeczy. Jeśli kiedyś będziecie mieć wątpliwości, w jaki sposób coś złożyć, wypróbujcie jedną z tych trzech metod; są bardzo uniwersalne i sprawdzają się zarówno przy składaniu T-shirtów, jak i ścierek kuchennych.
SKŁADANIE NA TRZY
„Na trzy” to mój sposób na składanie rzeczy o prostokątnym kształcie, na przykład ręczników lub prześcieradeł. Używam mojej klasycznej metody „na trzy i jeszcze raz na trzy” w przypadku ręczników, a przy większych prostokątach stosuję ją na zakończenie składania. Największą zaletą składania na trzy części jest to, że w przeciwieństwie do składania na pół luźne brzegi nie są widoczne. Musicie sami spróbować, żeby zrozumieć, co mam na myśli; będziecie mieć ku temu wiele okazji, bo na kolejnych stronach naszego przewodnika jeszcze wielokrotnie z tej metody skorzystamy.
Świetnie nadaje się do składania: prostokątnych rzeczy, takich jak ścierki kuchenne, pościel, ręczniki kąpielowe i serwetki.
SKŁADANIE NA TRZY (1)
P 1
2
1 2
ZŁÓŻ NA TRZY
ZŁÓŻ NA TRZY, LEWA STRONA NA GÓRZE
2 2 2
2
2 ZŁÓŻ ZŁÓŻ ZŁÓŻ NA TRZYNA TRZYNA TRZY 1
ZŁÓŻ NA TRZY, ZŁÓŻ NA TRZY, 2 LEWA STRONA LEWA STRONA NA GÓRZENA GÓRZE
ZŁÓŻ NA TRZY, 2 LEWA STRONA NA GÓRZE 2 1 K K K
1 1
PPP 111
2
2
SKŁADAJ SKŁADAJ OD DOŁU DO GÓRYOD DOŁU DO GÓRY KK
90˚ 90˚ ZŁÓŻ ZŁÓŻ ZŁÓŻ NA TRZY NA TRZY NA TRZY
3
3
SKŁADAJ OD DOŁU SKŁADAJ DO GÓRYOD DOŁU
DO GÓRY