Międzynarodowy Gombrowicz Przez lata całe, przez całe epoki literackie nie możemy się
Nasze wieloletnie doświadczenie jako organizatorów Międzynaro-
doczekać, żeby wybrane dzieła naszej rodzimej literatury stały się częścią
dowego Festiwalu Gombrowiczowskiego pokazuje, że realizatorzy przed-
zbioru, do którego należą takie utwory jak choćby „Faust”, „Decameron”,
stawień i interpretatorzy Gombrowicza mieszkający poza Polską, wycho-
„Hamlet”, „Boska Komedia”, „Zbrodnia i kara” czy „Czekając na Godota”…
wani w odrębnej od naszej tradycji literackiej, kompletnie nie radzą sobie
Przecież mamy wielkich poetów zasługujących na uznanie, uwielbienie
z „wątkami polskimi”, sprowadzając je najczęściej do mniej lub bardziej
i zaszczyty, którymi ludzkość obsypuje na przykład autorów wymienionych
wysmakowanej karykatury, albo całkowicie je pomijają, zatrzymując się na
wyżej powieści i dramatów… Żart?
tym, co uniwersalne, istotne w każdej kulturze. Na tym, co stało się prze-
Żart. Ale i jeden z głównych tematów twórczości Gombrowicza:
pustką Gombrowicza do salonów literackich i na sceny teatralne świata.
nasz prowincjonalizm, którego jednym z ważniejszych składników jest pretensja… właściwie o wszystko. Mamy wspaniałych, wielkich poetów
Festiwale, festiwale… Niemało teatrów w Polsce jest organiza-
i pisarzy, chociaż nie są tak sławni jak Goethe, Shakespeare, Petrarka,
torem festiwalu lub przeglądu teatralnego, spotkań teatralnych itd. itp. Część
Dostojewski, Camus czy Molière. Pojęcie „wielkości” artysty jest względne.
teatrów, które się „nie załapały” na festiwal, nadal szuka odpowiedniej
Problem zaczyna się wtedy, gdy mamy pretensje do całego świata o to, że
„formuły”, żeby w końcu stanąć w rzędzie organizatorów… Powstawały
nie poznał się na geniuszu naszych artystów. Właściwie: na naszym ge-
festiwale, z których zaledwie kilka wytrzymało próbę czasu. Wśród nich
niuszu świat się nie poznaje w sytuacji, gdy (naszym zdaniem) powinien.
znajduje się bez wątpienia radomski Festiwal Gombrowiczowski. O jego
Świat nas (naszym zdaniem) nie docenia, a powinien. Świat nas lekceważy,
trwaniu z pewnością nie zadecydował dostęp do nieograniczonego budżetu
a (naszym zdaniem) nie powinien. I tak w kółko… We wszystkich sprawach.
(zwykle jest on niewystarczający), czy jakaś nadzwyczajna opieka państ-
Na każdy temat… My (dokładnie nasze „ja”) jako centrum, punkt odniesie-
wa. Za każdą kolejną edycją festiwalu stoi decyzja Teatru i Organizatora,
nia wszechrzeczy... Prowincjonalizm… nasz ukochany, bliski jak bliska jest
determinacja (która nakazuje wykonać czasem nadzwyczajny wysiłek)
nam nasza natura. Prowincjonalizm – część nieodłączna naszej społecznej
i przekonanie, że organizując festiwal, tworzymy coś ponad… Ponad
osobowości… Piszą o tym poeci i pisarze. Nasi wielcy, najwięksi: Słowacki,
potrzebę codziennego (prze)życia teatru. Ale czy ponad potrzebę jego
Wyspiański… Gombrowicz wreszcie.
codziennego funkcjonowania? Czyż to wielkie święto, jakim jest festiwal,
Czy „tematyka Polska” w twórczości Gombrowicza spowodowała,
nie dodaje naszej codziennej pracy czegoś wyjątkowego? Czy nie przy-
że interesują się nią czytelnicy i twórcy teatru na świecie? Raczej nie. Ten
pomina nam, że uczestniczymy w życiu zjawiska niezwykłego? Festiwal
aspekt twórczości Witolda Gombrowicza przyczynił się zapewne do tego, że
(łac. festivus - znaczy świąteczny, radosny) jest właśnie świętem dla nas
przez lata „socjalistycznej wolności” nie wolno było w kraju Gombrowicza
i dla naszych Widzów. Organizacja festiwalu była i pozostaje sposobem
czytać ani wystawiać na scenie z powodu jego „antypolskości” (o boska Pro-
na wskazanie aspiracji artystycznych teatru-organizatora, jest poka-
wincjo!). W oczach władzy szkalował bowiem Polskę i obrażał Polaków. Jeśli
zem jego sprawności organizacyjnej i swego rodzaju przedsiębiorczości
miarą obiektywnej oceny (Polski i Polaków) była propaganda komunisty-
i otwartości… To dodatkowy aspekt. Wydaje się, że tak było z organizacją
cznej władzy, to przyznać należy, że Gombrowicz nie mieścił się w nakre-
festiwali od zawsze.
ślonych przez nią ramach i istotnie szkalował, i obrażał... I pewnie za to
Historia Festiwalu Gombrowiczowskiego w Radomiu liczy trochę
go kochamy. Za to też… Bo drugim powodem naszych uczuć jest fakt, że
ponad dwadzieścia lat. Obiektywnie nie jest długa, ale jeśli przyjrzymy się
Gombrowicz jak nikt inny uczy nas dystansu do siebie. Stara się wyzwolić
jej bliżej, dostrzeżemy wahania, które mogły (może nadal mogą) wpłynąć
nas z nas samych, tańczących w zaklętym kręgu niemocy, podejrzliwości,
na obecny kształt festiwalu albo nawet doprowadzić do jego likwidacji. Jed-
waśni i zakłamania, niekończący się chocholi taniec…
nym z tych niepokojów jest powtarzające się tu i ówdzie pytanie: a kogo to
Czy prowincjonalizm jest czymś z gruntu złym? Czy nie
obchodzi, kto to chce oglądać… To wątpliwość tyle groźna, co zrozumiała,
występuje poza Polską? Nie. To ładna cecha świadcząca o naszym zżyciu
bo jest rzeczą oczywistą, że festiwal komedii i fars zapewne nie budziłby
z „małą ojczyzną”. Nie ma w niej nic złego, aż do momentu, gdy się nie
wątpliwości (na pewno wśród tych, wśród których budzi obecnie). Jest to
okaże, że jest jedyną cechą, jaką dysponujemy w relacjach z otoczeniem.
jednak wątpliwość wygłaszana przez tych, którzy po prostu nie widzą, że
Gdy nie umiemy jej zachować jako jednej z naszych barw, a stawiamy jako
Festiwal Gombrowiczowski w Radomiu ma widownię. Pełną Widzów. Odpo-
jedyną. Jedyną metodę, jedyną właściwość i wartość. Gombrowicz sam po
wiedź jest więc prosta: festiwal obchodzi tych, dla których kontakt
uszy tkwi w naszym świecie. Jest jednym z nas, ale udało mu się – może
z twórczością Gombrowicza jest inspirujący artystycznie i intelektualnie,
nawet pozostając w rytmie chocholego tańca – zdystansować na tyle, że po-
którym przynosi radość tworzenia. I jest ważny dla tych, którzy kupują do
trafi opisać mechanizm. I robi to: precyzyjnie pokazuje, jak twórcy formy są
teatru bilety: dla Naszych Widzów. Tych, którzy lubią teatr, Gombrowicza,
przez nią stwarzani. Jak nie mogą wyrwać się z zaklętego kręgu, w którym
festiwalową atmosferę. Czy może być lepszy powód, by go robić?…
są przedmiotem i podmiotem rzeczywistości… I tak w kółko, i tak w kółko…
Zbigniew Rybka
MIĘ DZYNA ROD OWY G OMBROWICZ / THE INT E RN AT ION AL G OMBROWICZ
03
REPERTUAR / REPERTOIRE
04
The international Gombrowicz For years, for entire literary decades, we have been looking for-
around and around…
ward to some works of our native literature becoming part of that set which
Years of experience as organisers of the International Gombro-
includes, for instance, Faust, Decameron, Hamlet, The Divine Comedy, Crime and
wicz Festival demonstrate that theatre producers and interpreters of Gom-
Punishment or Waiting For Godot… After all, we’ve got great poets worthy of
browicz who live outside Poland, nurtured in different literary traditions,
recognition, admiration and honours heaped on the authors of the novels
are quite at sea regarding ‘the Polish motifs’, reducing them to more or less
and dramas named above… Kidding?
tasteful caricatures or ignoring them completely, concentrating on what is
Kidding. And a key subject of Gombrowicz’s oeuvre: our provincial attitude, including our claims to... just about everything as its major com-
universal or essential in any culture. On what’s become Gombrowicz’s introduction to literary salons and theatrical stages of the world.
ponent. We’ve got great, outstanding poets and writers, though they are not so famous as Goethe, Shakespeare, Petrarch, Dostoevsky, Camus or Molière.
Festivals, more festivals… Quite a few theatres in Poland organise
The notion of an artist’s ‘greatness’ is relative. Problems only begin when we
festivals or surveys, theatrical reunions, etc. Some theatres that have failed
accuse the whole world of failing to recognise the genius of our artists. To
to jump on the festival ‘bandwagon’ are still in search of an appropriate ‘for-
be more accurate, the world fails to recognise our genius when (we believe)
mula’ to join the ranks of organisers at last… Only a handful of festivals have
it ought to. The world (we believe) underestimates us while it should not.
withstood the test of time, including undoubtedly the Radom’s Gombrowicz
The world (we believe) ignores while it shouldn’t. And so it goes on… In all
Festival. Its perseverance has certainly not been determined by access to
matters. About everything… We (more precisely, our ‘I’) as the centre of, the
unlimited budgets (as a rule insufficient) or an exceptionally warm care by
reference point for the universe... Provincialism… our beloved, as close as
the state. Each festival relies on decisions of the Theatre and the Organiser,
our nature is close to us. Provincialism – an indissoluble part of our social
determination (to make sometimes extraordinary efforts) and the conviction
personality… Poets and writers write about it. The greatest of our greats:
that, by staging the festival, we’re creating something extra… Extra to every-
Słowacki, Wyspiański… finally Gombrowicz.
day life (and survival) of the theatre. Yet is it also extra to its everyday opera-
Is it ‘the Polish subject matter’ in Gombrowicz’s oeuvre that inter-
tions? Doesn’t this great festive occasion add something extraordinary to our
ests readers and people of the theatre worldwide? I doubt it. This aspect of
everyday work? Doesn’t it remind us we take part in the life of an exceptional
Witold Gombrowicz’s output surely contributed to Gombrowicz being banned
phenomenon? The Festival (Latin festivus means festive, joyful) is precisely
from bookshelves and stages in his native country for his ‘anti-Polish atti-
a feast for ourselves and our spectators. Organising the festival has always
tude’ (the divine Province!) during the years of the ‘socialist freedom’. In the
been a way of demonstrating artistic aspirations of the organising theatre,
opinion of authorities, he maligned Poland and offended Poles. If the com-
a show of its efficiency and a kind of entrepreneurship and openness… It’s an
munist propaganda was a measure of the objective assessment (of Poland
additional aspect. It seems organising the festivals has always been like this.
and Poles), it has to be admitted Gombrowicz did not fit their pre-established
The history of the Gombrowicz Festival in Radom is a bit more
framework and did indeed malign and offend... It’s one of the reasons why
than twenty years long. It’s not long in objective terms but if we take a closer
we love him. One… As our feelings are also excited because Gombrowicz,
look we can note fluctuations which could (and possibly still can) affect the
like no-one else, teaches us distance from ourselves. He tries to free us from
current form of the festival or even lead to its liquidation. The question, re-
ourselves dancing the unending dance of straw-wraps in the enchanted circle
current here and there at times, who cares, who will watch it, is one of these
of impotence, suspicion, squabbles and lies…
anxieties. This question is as dangerous as it is understandable, since a fes-
Is provincialism evil by itself? Is it absent out of Poland? No. It’s
tival of comedy and farce would not be questioned (certainly not by those
a nice feature, proof of our attachment to our ‘little native land’. There’s
who do the questioning now). This question, however, is raised by those who
nothing wrong about it until it turns out to be the only characteristic we
just won’t see the Gombrowicz Festival in Radom has its audience. Full of
display in our relations with the outside world. When we are unable to pre-
Spectators. The answer is simple, therefore: the festival interests those in-
serve it as but one of our colours and position it as the only one. The only
spired artistically and intellectually by contacts with Gombrowicz’s oeuvre,
method, the sole property and value. Gombrowicz is up to his ears in our
to whom it brings the joy of creation. And it’s important to those who buy
world himself. He is one of us but he’s managed – even while stepping in the
theatre tickets: to Our Spectators. Those liking theatre, Gombrowicz, the
rhythm of the straw-wrap dance – to attain enough distance to describe the
festival mood. Can there be a better reason to do it?…
mechanism. And he does it: meticulously shows the way creators of a form
Zbigniew Rybka
are created by the form. The way they are unable to break free from the vicious circle, where they are objects and subjects of reality… And so it goes,
05
XI Międzynarodowy Festiwal Gombrowiczowski 11th International Gombrowicz Festival 18.10.
22.10.
INAUGURACJA FESTIWALU / OPENING OF THE FESTIVAL
18:00 Iwona, księżniczka Burgunda
godz. 18.00 Przenikanie / Interpenetrations
/ Ivona, Princess of Burgundia
dir. by Waldemar Śmigasiewicz
dir. by Agata Duda-Gracz – large stage
PREMIÈRE – chamber stage
S. Jaracz Theatre, Łódź
REPERTUAR / REPERTOIRE
Radom, 18 – 25 października 2014 / Radom, 18 – 25 October 2014
J. Kochanowski Popular Theatre, Radom Międzynarodowa konferencja naukowa Wernisaż wystawy plakatów do sztuk Gombrowicza - z kolekcji
„Gombrowicz z przodu i z tyłu”
Galerii Plakatów w Krakowie
/ The International Scientific Conference ‘Gombrowicz Front
/ Vernissage of posters for Gombrowicz plays drawn from the
and Backwards’ – a partner event organised together with
collection of the Cracow Poster Gallery
Witold Gombrowicz Museum of Wsola and Kazimierz Pulaski University of Technology and Humanities in Radom
Wernisaż wystawy prac Andrzeja Markiewicza
– Boiler Room stage
/ Vernissage of Andrzej Markiewicz exhibition „Pars pro toto. Gombrowicz Impressions”
23.10. 18:00 Kolibra lot ostatni / The Last Flight of the Hummingbird
Wernisaż wystawy „Sztuka w dialogu. Sztuka
dir. by Krzysztof Babicki – large stage
z Magdeburga – wokół autoportretu”
W. Gombrowicz City Theatre, Gdynia
/ Vernissage of the exhibition “Art in Dialogue. Magdeburg Art – Around Self-Portrait”
20:00 Wojciecha Pszoniaka gry (z) Gombrowiczem / Wojciech Pszoniak’s Gombrowicz games
20:00 Operetka / Operetta
– chamber stage – an accompanying performance
dir. by Mikołaj Grabowski – large stage IMKA Theatre, Warsaw
24.10. 18:00 Ferdydurke / Ferdydurke
19.10.
dir. by Radosław Kasiukiewicz – chamber stage
18:00 Dowód na istnienie drugiego / Proof of the Other’s Existence
Wrocław Puppet Theatre
dir. by Maciej Wojtyszko – large stage National Theatre, Warsaw
19:30 Niepewne poruszenie miłości / The Uncertain Movement of Love
20:30 Bakakaj – niedojrzałe oratorium / Bacacay – An Immature Oratory
dir. by Ramiro Lehkuniec – Boiler Room stage
dir. by Chloé Bégou – chamber stage
La troupe de l’amour, Argentina – France – China
La Colonie Bakakaï, Lyons (France)
Portugal
20.10.
25.10.
18:00 Historia / History
18:00 Operetka / Operetta
dir. by Adrián Blanco - large stage
dir. by Andrzej Bubień – large stage
Cooperativa Teatral Argentina, Buenos Aires (Argentina)
National Theatre, Budapest (Hungary)
20:00 Ślub / The Marriage
about 22:00
dir. by Waldemar Zawodziński
OGŁOSZENIE WERDYKTU JURY, ZAKOŃCZENIE FESTIWALU
PREMIÈRE – chamber stage – an accompanying performance
/ ANNOUNCEMENT OF THE JURY’S DECISION
Diploma production by students of the Acting Faculty
END OF THE FESTIVAL
Lodz Film School 21.10. 18:00 Przekątna Szalonego. Spotkanie z Filidorem
Jury:
/ Madman’s Diagonal. A Meeting with Philidor
Bożena Sawicka
dir. by Ewa Kraska – PREMIÈRE – chamber stage
Jarosław Fedoryszyn (Ukraina)
Paweł Miśkiewicz
Compagnie ITEK, Reims (France)
Domonkos Márk Kis (Węgry)
Anna Kulpa - sekretarz
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
06
Teatr Powszechny im. J. Kochanowskiego, Radom
Przenikanie
na podstawie „FERDYDURKE” W. GOMBROWICZA I „EMERYTA” B. SCHULZA
J. Kochanowski Popular Theatre, Radom
Interpenetrations
Based on W. GOMBROWICZ’S FERDYDURKE AND B. SCHULZ’S THE OLD-AGE PENSIONER
scenariusz i reżyseria
Waldemar Śmigasiewicz
written and directed by
Waldemar Śmigasiewicz
scenografia
Maciej Preyer
scenography by
Maciej Preyer
muzyka
Mateusz Śmigasiewicz
music by
Mateusz Śmigasiewicz
Dziewczyna
Magdalena Placek
Girl
Magdalena Placek
Józio
Łukasz Mazurek
Józio
Łukasz Mazurek
Emeryt
Włodzimierz Mancewicz
Old-Age Pensioner
Włodzimierz Mancewicz
CAST:
OBSADA:
(guest appearance)
(gościnnie) Miętus
Adam Majewski
Miętus
Adam Majewski
Syfon
Robert Mazurek
Syfon
Robert Mazurek
Pimko
Jarosław Rabenda
Pimko
Jarosław Rabenda
Kawałkiewicz, Nauczyciel
Łukasz Węgrzynowski
Kawałkiewicz, Teacher
Łukasz Węgrzynowski
Myzdral
Kamil Woźniak
Myzdral
Kamil Woźniak
and
oraz Chłopiec 1
Andrzej Surowiec
Boy 1
Andrzej Surowiec
Chłopiec 2
Adam Trzos
Boy 2
Adam Trzos
Chłopiec 3
Bartłomiej Nowak
Boy 3
Bartłomiej Nowak
prapremiera 18.10.2014
première 18.10.2014
inauguracja XI Międzynarodowego Festwialu Gombrowiczowskiego
opening of the 11th International Gombrowicz Festival
fot. Marian Strudziński
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
07
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
08 Kilka słów o „Przenikaniu” Bruno Schulz w jednym ze swoich opowiadań pisał: „(…) Moim ideałem jest „dotrzeć” do dzieciństwa. To by dopiero była dojrzałość.” „Regresja i uwsteczniony rozwój” - rozumiany zarówno w sposób dosłowny jak i metaforyczny - to temat jego wielkiej podróży literackiej. Być dorosłym, który pragnie dotrzeć do siebie – dziecka, żyjącego w pokładach pamięci, to modelowy wymiar każdej z postaci jego opowiadań. Witold Gombrowicz jednym z ważnych motywów swojej twórczości również czyni dzieciństwo i niedojrzałość, lecz nie w znaczeniu ostatecznego triumfu nad materią świata. Jego emblematem staje się ucieczka od dzieciństwa, próba wyzwolenia się spod okupacji „niedojrzałości i niemożności”. W „Ferdydurke” tytułowy bohater tak dywaguje na ten temat: „(…) Nadszedł czas nieuniknionego mordu, mężczyzna winien zabić nieutulone z żalu chłopię, jak motyl wyfrunąć, pozostawiając trupa poczwarki, która się skończyła.” Zarówno Gombrowicz, jak i Schulz - zbliżeni przez czas, w którym żyli i podobny stosunek do istnienia, dalecy jednak przez konteksty swojego pisarstwa - podejmują temat dzieciństwa... Czynią to w sposób diametralnie różny. W przypadku Schulza będzie to ucieczka w stronę wyidealizowanego prapoczątku, który stanowi bezpieczny azyl zaklęty w rewirach czasu poetyckiego. W przypadku Gombrowicza - dążenie, by unicestwić w sobie „niedojrzałość i niemożność”, boleśnie konstatując, iż nie ma ucieczki przed sobą - chłystkiem poszukującym utraconej tożsamości. W ten sposób obaj mimowolnie trawestują Freudowską myśl „uwielbienia i zdrady” niedojrzałej psychiki człowieka w celu skonstruowania siebie jako dorosłego, stawiając tezę wyeksplikowaną przez Gombrowicza, iż w człowieku „wszystko jest dzieckiem podszyte”. Ich twórczość w tym kontekście niezwykle ciekawie przenika się, uzupełnia, a dla wrażliwego i przenikliwego czytelnika - dopełnia. Z tych dywagacji, hipotez i przypuszczeń zrodziła się idea spektaklu „Przenikanie”. Spektaklu o przenikaniu młodości ze starością, o nieuchronności grymasu. Spektaklu, w którym Schulz Gombrowiczowi dodaje wzniosłości, Gombrowicz Schulzowi - komedii. Gdzie jedno wzmacnia drugie. Gdzie patos, ironia i tragizm stanowią niezbędny warunek zaistnienia namiętności, której synonimem i metaforą staje się dla dwóch wielkich pisarzy sztuka. Waldemar Śmigasiewicz
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
09
A few words on Interpenetrations In one of his short stories, Bruno Schulz said: ‘… My ideal is to ‘reach’ the childhood. That would be the ultimate maturity.’ ‘Regression and backward development’ – understood both literally and as metaphors – are the subjects of his great literary journey. To be an adult desiring to reach himself – a child living in depths of memory – is the model dimension of each of his characters. Witold Gombrowicz makes childhood and immaturity, though not in the sense of a final triumph over the material world, major motifs of his oeuvre. Escape from childishness, attempts at breaking free from the oppression of ‘immaturity and impossibility’ are some of his emblems. These are the protagonist of Ferdydurke’s digressions on the topic: ‘… Time has come for the inevitable murder, man should kill the grieving boy and fly free like a butterfly, leaving the dead pupa whose time is over.’ Both Gombrowicz and Schulz – close in the times they lived in and their attitude to existence, yet distant in contexts for their writing – address the subject of childhood... in totally different ways.
Schulz proposes an escape towards idealised primordial origins, a safe haven in the charmed realm of poetic time. In Gombrowicz’s case, this is the drive to destroy ‘immaturity and impossibility’ in oneself while painfully admitting there’s no escaping from that self - a nipper in search of the lost identity. In this way, both produce an involuntary travesty of the Freudian idea of ‘admiration and betrayal’ of man’s immature psyche to construct a grown-up self, stating, in Gombrowicz’s words, that ‘the child lurks in everything’ a man is or does. Thus, their works penetrate, supplement and – to a sensitive and penetrating reader – complete each other. These digressions, hypotheses and suppositions have given rise to the idea for Interpenetrations. A show about youth and age penetrating each other, about the inevitable grimace. A show in which Schulz makes Gombrowicz more sublime and Gombrowicz makes Schulz more comical. Where one reinforces the other. Where pathos, irony and sense of tragedy are the necessary pre-requisites for emergence of passion, for both the great writers synonymous with and symbolised by art. Waldemar Śmigasiewicz
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
10
Teatr IMKA, Warszawa
Operetka
IMKA Theatre, Warsaw
Operetta
directed, scenography
reżyseria, scenografia i opracowanie tekstu
Mikołaj Grabowski
and text preparation by
Mikołaj Grabowski
muzyka
Tomasz Kisewetter
music by
Tomasz Kisewetter
opracowanie muzyczne
Olga Mysłowska, Piotr Ptak,
musical arrangements by
Olga Mysłowska, Piotr Ptak, Mateusz Zaziębło
Mateusz Zaziębło przygotowanie muzyczne
Olga Mysłowska
musical preparation by
Olga Mysłowska
lighting direction,
reżyseria światła, projekcje
Michał Grabowski
projections
Michał Grabowski
kostiumy
Joanna Wróbel - Biłko
costumes by
Joanna Wróbel - Biłko
Fior
Jakub Przebindowski
Fior
Jakub Przebindowski
Szarm
Krzysztof Wieszczek
Count Charmant
Krzysztof Wieszczek
Księżna Himalaj
Iwona Bielska
Princess Himalay
Iwona Bielska
Albertynka
Magdalena Boczarska
Albertine
Magdalena Boczarska
Dyrygent
Mikołaj Grabowski
Director, conductor
Mikołaj Grabowski
Markiza
Magdalena Grąziowska
Marquise
Magdalena Grąziowska
Firulet
Marcin Kalisz
Firulet
Marcin Kalisz
Baron Hufnagiel
Tomasz Karolak
Baron Hufnagel
Tomasz Karolak
Książę Himalaj
Andrzej Konopka
Prince Himalay
Andrzej Konopka
Profesor
Andrzej Wichrowski
Professor
Andrzej Wichrowski
Lokaj
Wojciech Sikora
Servant
Krystian Biłko
Lokaj
Krystian Biłko
Servant
Wojciech Sikora
skrzypce
Mateusz Zaziębło, Dawid Lubowicz
violin
Mateusz Zaziębło, Dawid Lubowicz
klarnet
Piotr Ptak, Jacek Dziołak
clarinet
Piotr Ptak, Jacek Dziołak
fortepian
Tomasz Pawłowski, Adam Sychowski
piano
Tomasz Pawłowski, Adam Sychowski
perkusja
Adam Dębski, Jarema Jarosiński
drums
Adam Dębski, Jarema Jarosiński
CAST:
OBSADA:
MUSICIANS:
MUZYCY:
premiera 5.04.2014
première 5.04.2014
fot. Magda Hueckel
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
11
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
12
Kogo nie urzeka świat starej wiedeńskiej operetki? Tym bardziej, że już jej prawie nie widujemy na scenach. Świat łatwych do zapamiętania melodyjnych arii, duetów, wielogłosowych partii chóru. Świat pięknych kostiumów, biżuterii, kolorowych świateł. Świat tańca, czaru, mirażu i humoru. Świat nie do końca prawdziwy, właściwie całkiem nieprawdziwy, po prostu sztuczny. Sztuczny a jednak zachwycający swoją sztucznością, błyskotliwą banalnością, którą podświadomie kochamy. W którym tkwimy po uszy. Który jest naszym światem (?)… Szekspir powiedział, że świat jest teatrem. Gombrowicz stwierdził, że jest operetką. I opisał kawałek dziejów świata w tej formie. W formie „idiotycznie boskiej” operetki z całą, czasem ponuro-serio, konsekwencją. Z konsekwencją użytego w niej żartu, dowcipu referowanego przez charaktery typowe dla gatunku, rozmiękczone, ufryzowane, wyuzdane, ale i groźne, złowieszcze. To poważna lekcja polskości w operetkowym wydaniu, bo sztuka Witolda Gombrowicza okazuje się wciąż aktualna.
pustkę, zawiedzione ambicje, niespełnione nadzieje. Idąc zaś za myślą Gombrowicza, mocno dworuje sobie z dzisiejszych demiurgów i dyktatorów różnych mód, do których nakręcone przez media społeczeństwo ma stosunek niemal wiernopoddańczy. (…) Reżyser kieruje też ostrze Gombrowiczowskiej satyry na dzisiejszych arystokratów, którzy lekce sobie ważą mezalians i świetne nazwisko, a historię rodu traktują jako kartę przetargową w transakcjach małżeńskich. Aby więc podreperować majątek, Księżna Himalaj (znakomita i wyrazista Iwona Bielska) najprawdopodobniej zgodziła się na poślubienie „sadownika z Grójca” (Andrzej Konopka), który za wniesione w posagu miliony nosi tytuł Księcia Himalaj. (…) Jedyną osobą, która nie pasuje do tej gry obłudy i pozorów, pozostaje Albertynka. W ujęciu Magdaleny Boczarskiej jest uosobieniem tego, co naturalne, kruche i piękne. Jest bezbronna niczym Iwona z „Iwony, księżniczki Burgunda”. Swoją nagością przywraca pierwotny sens tak bardzo zblazowanemu dziś światu. Jan Bończa-Szabłowski, „Rzeczpospolita”, nr 81, 07.04.2014
—
—
W Gombrowiczowskiej „Operetce” przygotowanej w warszawskim Teatrze IMKA Mikołaj Grabowski pełni funkcję demiurga. Pojawia się jako dyrygent orkiestry i kreator rzeczywistości. Wszystko zaś toczy się w rytm znakomitej muzyki Tomasza Kisewettera, tej samej, która towarzyszyła polskiej premierze „Operetki” wyreżyserowanej przez Kazimierza Dejmka przed niemal 40 laty. Teraz została na nowo zaaranżowana i nie wykonuje jej orkiestra, lecz skromny kwartet. Spektakl daje gorzki obraz społeczeństwa ukazany w operetkowej formie, taką „niby historię wesołą, a okropnie przez to smutną”. To opowieść o ludziach, którzy nieustannie kogoś udają, poszukując własnej tożsamości. Grabowski rozbiera nas do nagości. Pokazuje
(…) Spektakl toczy się na dwóch podestach – wybiegach dla modeli. Nie ma rozmachu, jest polski ubogi show-biznes z przerysowanymi gestami, nieudolnym udawaniem kogoś, kim się nie jest, czego symbolem Książę Himalaj (Andrzej Konopka) z wąsem niedawnego wieśniaka. Jakie czasy, taka „Operetka” (…). Z prawdziwą przyjemnością ogląda się (…) Iwonę Bielską w roli ironicznej, zdystansowanej Księżnej Himalaj. W improwizowanej scenie, w której aktorzy wymieniają nazwy części garderoby, które zniknęły w porewolucyjnej rzeczywistości, rozśmiesza wszystkich, rzucając: „crocksy”. (…) Aneta Kyzioł, „Polityka”, 27.04.2014
frustrated ambitions, vain hopes. Following Gombrowicz’s ideas, he stringently mocks demiurges and assorted fashion dictators of today, virtually worshipped by the media-fuelled public. … The director aims the Gombrowiczesque satire against contemporary aristocrats, who are not above misalliance and disdain their elite names, treating histories of their families as assets in negotiating marriage transactions. Thus, to rescue her collapsing fortune, Princess Himalay (the excellent and expressive Iwona Bielska) most likely consented to marry ‘a local orchard-keeper’ (Andrzej Konopka) who can enjoy the name of Prince Himalay in return for the millions he’s contributed as his dowry. … Albertine remains the only one to stand out among this game of hypocrisy and appearances. As played by Magdalena Boczarska, she is the epitome of the natural, fragile and beautiful. She’s helpless like Yvonne of Ivona, Princess of Burgundy. She restores the original meaning to the highly blasé world of today with her nudity. Jan Bończa-Szabłowski, ‘Rzeczpospolita’ daily, issue 81, 07.04.2014
— — In Gombrowicz’s Operetta, produced by the Warsaw IMKA Theatre, Mikołaj Grabowski fulfils the function of the demiurge. He appears as an orchestra conductor and creator of reality. All rolls along to the rhythm of Tomasz Kisewetter’s outstanding musical score that accompanied the Polish première of Operetta, directed by Kazimierz Dejmek nearly 40 years ago. It has been re-arranged and is performed not by an orchestra, but by a modest quartet. The show paints a bitter picture of society in an operetta frame, a ‘jolly good story that’s terribly sad’. It’s a story of people who keep pretending they’re someone else, in search of their own identity. Grabowski strips us naked. He reveals the emptiness,
… The performance takes place on two platforms – catwalks for models. Momentum is replaced with the Polish hand-to-mouth show-business with its exaggerated gestures and awkward imitations of who we are not, as epitomised by Prince Himalay (Andrzej Konopka) with a moustache of an erstwhile peasant. An Operetta fit for the times …. … Iwona Bielska as the ironic, reserved Princess Himalay is a pleasure to watch. She makes everybody laugh by saying ‘crocs’ in an extemporised scene where the actors name pieces of clothing to have vanished in the post-revolutionary world. … Aneta Kyzioł, ‘Polityka’ daily, 27.04.2014
13
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
Who isn’t charmed by the old-time world of the Viennese operetta? All the more so as it’s so rarely seen on stage now. This world of easy-to-remember, tuneful airs, duos, extensive choral parts. A world of fine costumes, jewellery, colourful lights. A world of dance, charm, mirage and humour. Not quite genuine, in fact, utterly untrue, simply artificial. Artificial, yet delightful in its artifice, brilliant banality we love in our sub-conscious. In which we are immersed up to our noses. Our world (?)… Shakespeare said the world is a stage. Gombrowicz declared it was an operetta. And went on to depict a piece of world history in this format. In the form of a ‘divinely idiotic’ operetta in all its consistency, occasionally gloomily serious. With its persistent wit, jokes narrated by characters typical of the genre: softened, dressed-up, promiscuous, but also threatening, glum. It’s a serious lesson on Polish character in the operetta style as Witold Gombrowicz’s play turns out to be current.
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
14
Teatr Narodowy, Warszawa
Dowód na istnienie drugiego MACIEJ WOJTYSZKO
The National Theatre, Warsaw
Proof of the Other’s Existence MACIEJ WOJTYSZKO
reżyseria
Maciej Wojtyszko
directed by
Maciej Wojtyszko
scenografia
Paweł Dobrzycki
scenography by
Paweł Dobrzycki
muzyka
Piotr Moss
music by
Piotr Moss
reżyseria światła
Grzegorz Kędzierski
lighting director
Grzegorz Kędzierski
Maria Paczowska
Monika Dryl
Maria Paczowska
Monika Dryl
Mara Obremba
Patrycja Soliman
Mara Obremba
Patrycja Soliman
Rita Labrosse
Kamilla Baar
Rita Labrosse
Kamilla Baar
Bohdan Paczowski
Grzegorz Kwiecień
Bohdan Paczowski
Grzegorz Kwiecień
Kazimierz Głaz
Marcin Przybylski
Kazimierz Głaz
Marcin Przybylski
Witold Gombrowicz
Jan Englert
Witold Gombrowicz
Jan Englert
Sławomir Mrożek
Cezary Kosiński
Sławomir Mrożek
Cezary Kosiński
OBSADA:
prapremiera 14.03.2014
CAST:
première 14.03.2014
fot. Andrzej Wencel S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
15
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
16
Dramat zbudowany wokół rzeczywistych spotkań Witolda Gombrowicza i Sławomira Mrożka we Włoszech i Francji, w latach 1965 i 1966. Konfrontacja dwóch pisarzy, którzy wyznaczyli kształt polskiej literatury w XX wieku. Dwa różne stosunki do świata i sposoby bycia. Gombrowicz był ekspansywny, Mrożek cenił sobie prywatność i unikał starć. Pierwszy prowokował, drugi odpowiadał milczeniem. Maciej Wojtyszko wywiódł z dokumentów sytuacje i myśli uniwersalne - dotyczące nie tylko artystów. — (…) Tytuł odnosi nas do teologicznych dowodów na istnienie Boga. Pierwszy z nich, kosmogoniczny, powiada, że coś istnieje ze względu na wskazujący na to istnienie porządek. Można by go też nazwać dowodem enumeracyjnym: jeżeli istnieje pierwszy, to musi też istnieć drugi. Tylko który jest który? I o tym jest, między innymi, ta sztuka. (…) „Dowód na istnienie drugiego” może stać się jednym z ważniejszych tekstów ostatnich dekad. Kluczowa jest scena, gdy obaj protagoniści grają w szachy. Mrożek przegrywa dwukrotnie, ale nieustępliwie i uparcie ustawia figury do następnej partii. Gombrowicz, ten mistrz roszad i gambitów, cały czas peroruje. I wreszcie Mrożkowi udaje się dać mu mata. „Zagapiłem się” – powiada przegrany. I rzeczywiście zagapił się i przegapił. Nie wie i nie rozumie, jakie zmiany dokonały się w Polsce. (…) „Dowód na istnienie drugiego” może stać się jednym z ważniejszych tekstów ostatnich dekad. Ale o tym, jaki stanie się ważny, zaważy, jakie pytania będziemy mu stawiać i jakich odpowiedzi poszukiwać. Hanna Baltyn, Teatralny.pl (http://teatralny.pl/recenzje/dowod-na-istnienie-trzeciego,389.html), 24.03.2014 — Mamy wydarzenie. „Dowód na istnienie drugiego” to najlepsze przedstawienie Macieja Wojtyszki od kilkunastu lat, a kreacja Jana Englerta - Witolda Gombrowicza jest jednym z największych osiągnięć aktora. Wojtyszko dramatopisarz jest unikatem. (…) Nie wszyscy muszą znać kulisy powstania „Krawca” Mrożka, któremu zarzucano plagiat „Operetki”. Nie wszyscy muszą wiedzieć, co Gombrowicz myślał o „Tangu”. Najważniejszy jest teatr. W tym świetnie zakomponowanym plastycznie i muzycznie (partytura Piotra Mossa) przedstawieniu erudycyjne kadencje z dramatu Wojtyszki nabierają znaczeń dzięki wytrawnemu aktorstwu. Człowiek wydobywa się z określonej formy, artysta wychodzi z narzuconych mu ról, a uporczywe milczenie Mrożka równoważy się z elokwencją Gombra. Jan Englert od czasu „Duszyczki” w reżyserii Grzegorzewskiego nie miał tak wieloznacznej, bogatej w sens roli. Jego Gombrowicz jest zarozumiałym graczem, manipulatorem i intrygantem oraz pełnym wdzięku dandysem. Wieloznaczność tego portretu została ujęta w nawias gorzkiej ironii. Kreacji jest więcej: Cezary Kosiński jako introwertyczny, zafascynowany Gombrowiczem Mrożek; mgławicowo nieokreślona, głębsza, niż podejrzewaliśmy w pierwszej chwili, Rita Gombrowicz w interpretacji Kamilli Baar. O „Dowodzie na istnienie drugiego” będziemy pamiętać latami. Łukasz Maciejewski, „Wprost”, nr 13, 24.03.2014 — (…) „Dowód na istnienie drugiego” to spotkanie mistrza z mistrzem, pokazane z ciekawej perspektywy i dystansu, który pozwala widzowi na zabawę z własną wyobraźnią. Wojtyszko zostawił dużo przestrzeni dla myśli i wątpliwości, stawia za to wiele wykrzykników, uwypuklając to, co istotne. Aktorsko ten spektakl broni się sam. W połączeniu z przeszywającą muzyką Piotra Mossa i oszczędną scenografią Pawła Dobrzyckiego „Dowód na istnienie drugiego” staje się zajmującym spektaklem prawdziwego, szlachetnego słowa i głębokich, mądrych kreacji. Katarzyna Hanna Binkiewicz, krytykat.wordpress.com (http://krytykat.com/2014/03/21/dowodna-potege-slowa-recenzja-spektaklu-dowod-na-istnienie-drugiego-w-teatrze-narodowym), 1.04.2014
— … The title refers to theological proofs of God’s existence. The first, cosmological argument, says that something exists because of an order indicating that existence. It can also be called the enumerative proof: if the one exists, the other has to exist too. Which is which, though? That’s what this play is about, among other things. … Proof of the Other’s Existence may become one of the most important texts of recent decades. There is a key scene where both the protagonists play chess. Mrożek loses twice yet keeps arranging his figures for another game. Gombrowicz, the master of CASTling and gambits, continues pontificating. Finally Mrożek manages to checkmate him. ‘I’ve got absent-minded’, says the loser. Indeed, his mind has been absent from the transformations that have been going on in Poland. He hasn’t noticed them and can’t see them. … Proof of the Other’s Existence may become one of the most important texts of recent decades. How important it is, though, will be decided by what questions we are going to ask of it and what answers we’re going to seek. Hanna Baltyn, Teatralny.pl (http://teatralny.pl/recenzje/dowod-na-istnienie-trzeciego,389. html), 24.03.2014 — Here comes an event. Proof of the Other’s Existence is Maciej Wojtyszko’s best production for a dozen years, while Jan Englert as Witold Gombrowicz is among the actor’s top achievements. Wojtyszko the playwright is a rare beast. … Not everybody must be into the background to Mrożek’s Tailor, accused of plagiarising The Operetta. Not everybody must know what Gombrowicz thought about The Tango. What matters most is the theatre. In this graphically and musically (score by Piotr Moss) excellent staging, erudite cadences of Wojtyszko’s play acquire their significance thanks to expert acting. Man breaks free from a certain form, artist breaks free from imposed roles, and Mrożek’s persistent silence is balanced against Gombro’s eloquence. Jan Englert hasn’t had such an ambiguous part with such a plenty of meanings since Grzegorzewski’s Animula. His Gombrowicz is an arrogant player, manipulator and busybody as well as a charming dandy. This ambivalent portrait is framed with bitter irony. There are more masterful creations: Cezary Kosiński as Mrożek the introvert fascinated with Gombrowicz; the nebulous, only apparently superficial Rita Gombrowicz as interpreted by Kamilla Baar. Proof of the Other’s Existence will be remembered for years to come. Łukasz Maciejewski, ‘Wprost‘ weekly, issue 13, 24.03.2014 — … Proof of the Other’s Existence is a meeting of masters, shown from an unusual perspective and at a distance that allows the audience to play with their own imaginations. Wojtyszko has left plenty of space free for ideas and doubts while peppering the show with exclamation marks to emphasise what is important. The acting is a master class. Combined with a thrilling score by Piotr Moss and sparse design by Paweł Dobrzycki, Proof of the Other’s Existence becomes an engaging performance of the true, noble word and profoundly wise characters. Katarzyna Hanna Binkiewicz, krytykat.wordpress.com (http://krytykat.com/2014/03/21/dowodna-potege-slowa-recenzja-spektaklu-dowod-na-istnienie-drugiego-w-teatrze-narodowym), 1.04.2014
17
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
A show built around actual meetings of Witold Gombrowicz and Sławomir Mrożek in Italy and France in 1965 and 1966. A clash between two writers who shaped the 20th century Polish literature. Two different manners and attitudes. Gombrowicz was expansive, Mrożek valued privacy and avoided conflict. The one challenged, the other responded with silence. Maciej Wojtyszko searched documents for universal thoughts and situations that would apply not only to artists.
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
18
La Colonie Bakakaï, Lyon (Francja) we współpracy z ABI ABO (art be in / art be out)
Bakakaj – niedojrzałe oratorium (Bakakaï – oratorio immature) na podstawie OPOWIADANIA „PRZYGODY” WITOLDA GOMBROWICZA
La Colonie Bakakaï, Lyon (France) in cooperation with ABI ABO (art be in / art be out)
Bacacay – An Immature Oratory based on WITOLD GOMBROWICZ’S SHORT STORY ADVENTURES
reżyseria i recytacja
Chloé Bégou
directed and recited by
Chloé Bégou
scenografia i światło
Romain Delagarde
scenography and lighting by
Romain Delagarde
keyboard
Anotine Arnera
keyboard
Anotine Arnera
skrzypce
Amarylis Billet
violin
Amarylis Billet
urządzenie elektroakustyczne
Jules Desgoutte
electro-acoustic equipment
Jules Desgoutte
wiolonczela
Léonore Grollemund
cello
Léonore Grollemund
reżyseria dźwięku
Frédéric Auzias
sound director
Frédéric Auzias
koordynacja
Myriam Boudenia
coordinated by
Myriam Boudenia
Udział zespołu w XI Międzynarodowym Festiwalu Gombrowiczowskim został dofinansowany przez The ensemble’s participation in the 11th International Gombrowicz Festival is co-financed by
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
19
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
20
Nie wolno dać się nabrać na pozorną prostotę tych zakręconych opowieści: Witold Gombrowicz to enfant terrible literatury polskiej! Nieuważnym wsączy do ucha słowa: prymitywna siła, okrucieństwo, masochizm, erotyzm, klaustrofobia i ksenofobia. Chloé Bégou, wytrawna wspólniczka autora, ze staroświeckim urokiem wprowadza nas do dobrze znajomej sali szkolnej, lecz wszystko to ma tylko na celu lepsze oswojenie się z niezwykłymi „Przygodami”, opowieścią o fantastycznej, hipnotyzującej podróży. Los rzuca naszą bohaterkę w wir absurdalnych perypetii i straszliwych spotkań, które przydarzają się od oceanicznych głębi po płynące w górze obłoki. Ale jakaż to siła pcha nas do tyłu i z werwą ciągnie do przodu? Czy ta młoda kobieta naprawdę cierpi tak, jak o tym mówi? A jeśli wszystko to jest tylko snem niedojrzałego dziecka, wijącego się w mękach swoich obsesji i fantazji... Przez to marzenie prowadzi nas postmodernistyczny kwartet: muzyczna kanwa dla działań naszej wyobraźni. — Po spektaklu „Bakakaj”, muzycznej adaptacji opowiadania Witolda Gombrowicza, wyreżyserowanym przez Chloé Bégou, można się spodziewać wszystkiego. (…) Pochodząca z Lyonu reżyserka i aktorka pracowała nad adaptacją opowiadania Gombrowicza, przekształcając bohatera w bohaterkę, którą sama gra. Z wielką finezją w każdym calu. Jej ciało modliszki, w światłach Romain Delagarde, hipnotyzuje. Jej długie ramiona organizują trasę niebezpiecznych przygód. Czasami przybiera nawet wyraz twarzy i głos swego najgorszego wroga (słynny biały Murzyn). Gdy prosimy Chloé o streszczenie sztuki, odpowiada z błyskiem w oczach: „to Jules Verne na haju”. A więc gotowi na „odjazd”? — „Bakakaj - niedojrzałe oratorium” jest punktem wyjścia dla muzycznego i teatralnego wyzwania, w którym twórcy wprawiają w rezonans obrazy i odczucia zrodzone z przywidzeń i obsesji młodości Gombrowicza (…). Na scenie aktorka i czterech muzyków. Prowadzeni przez absurdalny, niedojrzały i perwersyjny świat polskiego autora, grają spektakl godny niedojrzałości według Gombrowicza: giętki, bez wcześniej ustalonej formy lub - na zasadzie kontrastu - dorosły, posiadający formę, dobrze określoną społeczną i psychologiczną osobowość. Pojawia się sala klasowa usłana starymi mapami świata, są
dzieci - wykonawcy, niedojrzali i infantylni aktorzy uwiecznieni na klasowym zdjęciu, a naprzeciw nich dorośli - widzowie. (…) Chloé Bégou, reżyserka, ale także recytująca aktorka, zaprasza nas w podróż. Mieszają się w niej słowa z muzyką, znaczenia z odczuciami, scenę udaje się przeistoczyć w ruchomą wyobrażoną przestrzeń. „Webzine Culturel”, 16.01.2013 — Słuchając opowiastki filozoficznej „Przygody” ze zbioru Witolda Gombrowicza „Bakakaj” (1933), mamy wrażenie, że przemierzamy komiksy apokaliptycznego Philippe Druillet. Znajdujemy tu obszary równie unicestwione a jednocześnie doskonale opanowane jak te, które kreuje twórca komiksu. Bohaterka płynie w szklanej kuli po pianie oceanów, następnie zostaje uwięziona w stalowym stożku pod wodą zanim wyląduje w Polsce, gdzie spotka miłość i uniesie się ze swoim mężczyzną w balonie. Na tym nie koniec, bo z nudów ucieka, obierając kurs na Chiny, gdzie ścigają ją miliony lubieżnych trędowatych! Niemożliwe do wystawienia? Nie dla Chloé Bégou. Młoda aktorka grupy Gazoline staje na scenie wraz z czterema muzykami w sali klasowej w dawnym stylu, usłanej starymi (i wspaniałymi) mapami geograficznymi. Przy drewnianych biurkach, w małych ławkach, dwaj instrumentaliści klasyczni (skrzypce i wiolonczela) i dwaj bardziej współcześni (urządzenia elektroakustyczne i keyboard) przenoszą aktorkę w „odjechane” światy. Cały talent tej trupy ubranej w krótkie spodenki na szelkach, polega na umiejętnym muzycznym żonglowaniu opowieścią. Z tekstu, który przybiera wszelkie możliwe i wyobrażalne zakręty, Chloé Bégou mogła zrobić spektakl chaotyczny. Tymczasem, nie spłaszczając zamysłu autora, stworzyła dzieło zwięzłe i wielkiej klasy. Wielkie ukłony! Nadja Pobel, „Le Petit Bulletin”, 16-22.04.2014 — „Bakakaj” jest debiutem reżyserskim Chloé Bégou. I to nie przez przypadek ta młoda artystka wybiera Gombrowicza - autora, którego absurdalny i zabawny świat dał nazwę jej kompanii, Colonie Bakakaï. (…) Wykonawcy wydają się być dziećmi z klasowego zdjęcia, dziećmi, które marzą i bawią się poważnymi rzeczami. „TOPO”, styczeń - luty 2014 Z języka francuskiego przełożyła Małgorzata Kryścińska-Janisz.
strewn with old maps of the world, there are children – the immature and childish actors fixed in a class photograph, confronted by adults, the audience opposite. … Chloé Bégou, the director, but also a reciting actress, invites us for a journey through a naive and innocent story. It’s a mix of words and music, meanings and emotions, the stage is transformed into a moving imaginary space. ‘Webzine Culturel’, 16.01.2013 — When listening to the philosophical tale Adventures from Witold Gombrowicz’s collection Bacacay (1933), we seem to be traversing comic books of an apocalyptic Philippe Druillet. The annihilated yet perfectly controlled spaces may have been created by the comic-book author. The heroine is drifting inside a glass ball on foaming oceans, to be imprisoned in a steel cone under water and end up in Poland, where she’ll meet her love and take off with him in a balloon. That’s not the end of the story as, bored, she escapes for China, where she is pursued by millions of lascivious lepers! Impossible to stage? Not for Chloé Bégou. The young Gazoline group actress appears on the stage together with four musicians in an old-style classroom strewn with old (and magnificent) geographical maps. Two classical (violin and cello) and two more contemporary (electro-acoustic equipment and a keyboard) players by small wooden tables and desks take the actress tripping. The whole gift of this troupe, dressed in short pants and braces, lies in skilful musical juggling of the story. Chloé Bégou could have produced a chaotic show out of the text that takes all and any imaginable twists and turns. However, she’s created a concise and classy oeuvre without levelling down the writer’s ideas. Chapeaux bas! Nadja Pobel, ‘Le Petit Bulletin’, 16-22.04.2014 — With Bakakaï, Chloé Bégou makes her début as a director. It’s no coincidence that the young artist has chosen Gombrowicz - the author after whose absurdly funny world her theatrical company Colonie Bakakaï has been named. … The performers seem to be children out of a school photo, kids dreaming of and toying with serious stuff. ‘TOPO’, January - February 2014
21
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
Do not be fooled by the apparent simplicity of its wacky tales: Witold Gombrowicz is the terrible child of Polish literature! And, if you’re not careful, he will whisper to you these words: primitive strength, cruelty, masochism, eroticism, claustrophobia and xenophobia. Chloé Bégou, perfect accomplice of the author, places you in a reassuring classroom with an old-fashioned charm, but it is to better train yourself in the extravagant tale of “Adventures”, the tale of a fantastic and hypnotic travel. From the ocean depths to high clouds, our heroine bounces from absurd adventures to terrible encounters. But what is this regressive and exhilarating power that tugs us? The young woman, is she really in agony as she claims? And if all this was only a dream of an immature kid tormented by his obsessions and his fantasies... A postmodern quartet guides our steps in this epic dream: a musical setting as the perfect canvas for our imagination. — Anything can be expected of Bacacay, a musical adaptation of Witold Gombrowicz’s short story directed by Chloé Bégou. … The Lyon-based director and actress has worked on Gombrowicz’s short story to turn the male into a female protagonist, to be played by herself. Sophisticated to her fingertips. Her man-eater body, lit by Romain Delagarde, is hypnotising. Her long arms lay out the route of dangerous adventures. Occasionally, she even assumes the facial expression and the voice of her deadliest enemy (the famous white nigger). When asked to summarise the play, Chloé responds with a twinkle in her eye: ‘It’s Jules Verne when high’. Are you ready for a trip, then? — Bakakaï – Oratorio Immature is the starting point for a musical and theatrical challenge where the artists generate resonant images and feelings born out of young Gombrowicz’s hallucinatory obsessions …. An actress and four musicians are on the stage. Guided by the absurd, immature and perverse world of the Polish author, they stage a show worthy of Gombrowiczesque immaturity: flexible, without a pre-established form or, by contrast – grown-up, fully-formed, with a definite social and psychological personality. There’s a classroom
22
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
Cooperativa Teatral Argentina, Buenos Aires (Argentyna)
Historia Cooperativa Teatral Argentina, Buenos Aires (Argentina)
History scenariusz
Adrián Blanco, José Páez
written by
Adrián Blanco, José Páez
reżyseria
Adrián Blanco
directed by
Adrián Blanco
scenografia i kostiumy
Liliana Robaina
scenography and costumes by
Liliana Robaina
opracowanie muzyczne
José Páez
music arranged by
José Páez
wykonawca muzyki
Carlos Ledrag
music performed by
Carlos Ledrag
światła
Leandra Rodriguez
lighting by
Leandra Rodriguez
asystent reżysera
Marina Kryzczuk
assistant director
Marina Kryzczuk
producent wykonawczy
Adriana Pizzino
executive producer
Adriana Pizzino
Witold
Ramiro Agüero
Witold
Ramiro Agüero
Gombrowicz
Manuel Bello
Gombrowicz
Manuel Bello
Rena
Estefania D’anna
Rena
Estefania D’anna
Ojciec
Hugo Dezillio
Father
Hugo Dezillio
Janusz
Diego Echegoyen
James
Diego Echegoyen
Syn Stróża
Luis Escaño Manzano
Watchman’s Son
Luis Escaño Manzano
Jerzy
Mario Frias
George
Mario Frias
Pokojówka
Yamila Gallione
Maid
Yamila Gallione
Matka
Cecilia Tognola
Mother
Cecilia Tognola
OBSADA:
premiera 24.07.2013
CAST:
première 24.07.2013
fot. Sol Janik
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
23
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
24
Stanąłem przed trudnym wyborem, czy po raz kolejny wystawiać Gombrowicza. W 2004 roku wyreżyserowałem “Operetkę”, następnie „Trans- Atlantyk”, za którego otrzymaliśmy trzy główne nagrody na IX Festiwalu Gombrowiczowskim w Radomiu, w Polsce. Czułem jednak, że muszę zamknąć trylogię. Świadomie podejmuję ryzyko, bo wiem, że sztuki będą porównywane, ale pomimo iż autor jest ten sam, to są całkiem różne teksty. Tło „Historii” jest zdecydowanie mocniejsze, atmosfera bardziej gęsta, z czarnym humorem. „Historia” to szkic sztuki teatralnej, którego Gombrowicz nigdy nie dokończył. Po przeczytaniu tego tekstu zrozumiałem, że to był punkt wyjścia do stworzenia jego fikcyjnej biografii. (…) Nie myślę o tym, jak zareaguje widz na obraz, który właśnie realizuję. Gombrowicz to autor niesztampowy, pisarz przeklęty, przeciwnik jakichkolwiek zasad. Znam jego wszystkie dzieła i prawie wszystko, co o nim napisano. Tak jak Witold, ja też czuję się odmieńcem. Nie mogę się odnaleźć w „formach” współczesnej argentyńskiej mody teatralnej. Wydaje się, że coraz częściej zapominamy, kim jesteśmy. Adrián Blanco — (…) Gombrowicz to autor, który zawsze mówi o sobie, nawet kiedy mówi o innych. Na każdym kroku oczarowuje buntowniczą sprzecznością. (…) Adrián Blanco doskonale zna i czuje niełatwą twórczość polskiego pisarza. Jego „Historia” to szorstki życiorys w formie lirycznej, to najśmielszy, najbardziej niepokojący i najbogatszy spektakl tego sezonu. Luis Maza, „Veintitres” 20.02.2014 — Adrián Blanco wystawia rodzaj fikcyjnej autobiografii pisarza, której tło stanowi dotknięty wojną kraj. W połowie lat 50-tych, mieszkający w Argentynie Witold Gombrowicz napisał „Historię”. Dzieło, którego tworzenie wielokrotnie zarzucał, ocalone po jego śmierci, opowiada o wertepach życia pisarza. To nie tylko jego osobista historia, ale także wspólna historia kraju, albo mówiąc dobitniej - świata wstrząśniętego przez wojnę. Na podstawie szkicu Gombrowicza, który do tej pory nie został przetłumaczony na język hiszpański, Adrián Blanco razem z Jose Páezem wykonali bardzo staranną pracę dramaturgiczną i sprostali niezliczonym wymogom tekstu.
(…) Blanco proponuje widzowi spojrzenie z dwóch perspektyw: oczami młodego Witolda oraz (od czasu do czasu) starego Gombrowicza, który siedzi i obserwuje własne życie, sporadycznie je komentując. W „Historii” jest kilka mocnych scen, metaforycznych, genialnie streszczonych. Rodzice Witolda, którzy egzaminują jego dojrzałość, kilka lat później przemieniają się w Stalina i Hitlera. Młody Gombrowicz jest bosy i takim chce zostać, ale jego arystokratyczna rodzina upiera się, że ma założyć buty. (…) To, co dzikie, pierwotne, przeciwstawiające się formie oraz to, co brudne, tutaj staje się życiowe. Maria Daniela Yaccar, „Página 12”, 19.08.2013 — Witold Gombrowicz. Jedność złożona z dwóch podmiotów. „Historia” ukazuje życie Gombrowicza od momentu, w którym przedstawia się jako stary mędrzec u kresu swoich dni, do kontrastujących z nimi czasów wspaniałego, młodego buntownika. Tak, jakby chodziło o dwie zupełnie różne istoty ludzkie, które podsłuchują się nawzajem, jednoczą i wspierają się w odpowiednich sytuacjach. Młody Witold i starszy Gombrowicz oprowadzają widza po codziennej historii pisarza, doskonale komentując społeczną i polityczną sytuację czasów, w których przyszło mu żyć. W momencie, gdy to, co ich różni spotyka się z tym, co wspólne, sztuka błyszczy najbardziej. Satyryczny humor oraz ekspresja sceniczna, przybliżają opowieść do prawdziwej farsy. Sztuka przybiera dynamiczny, ale lekki i zupełnie nieuciążliwy rytm, nawet wtedy, kiedy poruszane są tematy tak gorzkie, jak spotkanie Stalina z Hitlerem, którzy dyskutują, jak podzielić Polskę. Stosujący takie zabiegi reżyser Adrián Blanco, serwuje widzowi sytuacje powodujące salwy głośnego śmiechu, jak i takie, które zapierają dech w piersiach, po to, aby w ciągu sekundy znowu zmienić kierunek o 180 stopni.Pełna niespodzianek sztuka, która pozwala na swobodą wędrówkę po labiryntach umysłu pisarza, zaglądająca w zakamarki jego bogatej, kolorowej i trudnej historii, bezczelnie ukazująca losy jego rodziny. Ten osobisty obraz odkrywa gombrowiczowski kosmos i jego dzieła. Buntownicza nagość, przeciwstawia się światu dorosłych, pełnym wyzywających butów, rajstop i skarpetek; pozwala nam zajrzeć w duszę pisarza. (…) Sztuka jest odkryciem dla tych, którzy niewiele wiedzą o Gombrowiczu. Tak samo jak i dla tych, którzy dobrze go znają. Pablo Goriero, „La Nación”, 4.09.2013 Z języka hiszpańskiego przełożył Nahuel Janik.
I faced the hard question of whether to produce Gombrowicz again. I directed Operetta in 2004, then Trans-Atlantic, which won three main prizes at the 9th Gombrowicz Festival in Radom. I felt I had to close the trilogy, though. I’m taking the risk aware the plays are going to be compared, but these are completely different texts, though by the same author. The background to History is far
… Blanco offers two points of view: through the eyes of the young Witold and (occasionally) the old Gombrowicz who sits and observes his own life, making comments from time to time. There are several powerful, metaphorical, perfectly compressed scenes in History. Witold’s parents, who examine him for maturity, turn into Stalin and Hitler a few years on. The young Gombrowicz
more powerful, its mood is denser, saturated with black humour. History is a sketch for a theatre play that Gombrowicz never finished. On reading the text, I understood it was a starting point for his fictional biography. … I don’t think about responses of audiences to what I’m producing. Gombrowicz is an original writer, an auteur maudit, enemy of any principles. I know his whole oeuvre and nearly everything written about him. Like Witold, I feel like a weirdo too. I’m out of my element in ‘forms’ of the contemporary theatrical fashion in Argentina. We seem to be forgetting who we are more and more often. Adrián Blanco
is barefoot and wishes to remain so, yet his aristocratic family insists on his putting on some shoes. … The wild, the primeval and form-resistant, the dirty become vital here. Maria Daniela Yaccar, “Página 12” daily, 19.08.2013
— … Gombrowicz is an author who always talks about himself even when he’s talking of others. His rebellious contradictions are enchanting at every step. … Adrián Blanco knows and feels the Polish writer’s uneasy work in depth. His History is a rough lyrical curriculum vitae, the boldest, most unsettling and plentiful show of the season. Luis Maza, “Veintitres” review 20.02.2014 — Adrián Blanco stages a sort of fictitious autobiography of the writer against the background of a war-ravished country. Witold Gombrowicz wrote History in mid-1950s when in Argentina. The work, repeatedly abandoned and salvaged after his death, tells the story of the ups and downs of the writer’s life. It’s not only his personal history but also a collective history of a country or, more poignantly, of a world in the grips of a war. Based on Gombrowicz’s sketch that has not been translated into Spanish yet, Adrián Blanco and José Páez have undertaken a meticulous dramatical project and overcome countless challenges posed by the text.
— Witold Gombrowicz. A unity consisting of two entities. History depicts Gombrowicz’s life from the moment he introduces himself as an old sage nearing the end of his days to the contrasted times of a great, young rebel. It seems a story of two totally different human beings who overhear each other, unite and support each other when appropriate. The young Witold and the elderly Gombrowicz show the spectator round the writer’s everyday history, offering brilliant comments on the social and political situation at the times they happen to be living in. The play is at its most dazzling where their differences meet what they share. Satirical humour and theatrical expression add the story the tone of a genuine farce. The rhythm is dynamic, yet light and unobtrusive even when topics like a meeting of Stalin and Hitler debating how to divide Poland are addressed. The director, Adrián Blanco, makes his audience laugh out loud and takes their breath away, to shift direction dramatically in another second. The play is full of surprises, takes us on a free ramble around the maze of the writer’s mind to peek at corners of his varied, colourful and difficult history and to brazenly expose fates of his family. This personal picture reveals Gombrowicz’s universe and oeuvre. The seditious nudity opposes the adult world full of cocksure shoes, stockings and socks; it provides insight into the writer’s soul. … A revelation to those who know little about Gombrowicz. And for those who know him well. Pablo Goriero, “La Nación” daily, 4.09.2013
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
25
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
26
Compagnie ITEK, Reims (Francja)
Przekątna Szalonego. Spotkanie z Filidorem (La Diagonale du Fou, Recontre avec Philidor)
Compagnie ITEK, Reims (France)
Madman’s Diagonal. A Meeting with Philidor scenariusz i reżyseria
Ewa Kraska
written and directed by
Ewa Kraska
maski i lalki
Evandro Serodio
masks and puppets by
Evandro Serodio
światło
Yragaël Gervais
lighting by
Yragaël Gervais
Witold Gombrowicz
Vincent Aubert
Witold Gombrowicz
Vincent Aubert
Barman
Nicolas Maloufi
Barman
Nicolas Maloufi
Krowa (Szalony)
Evandro Serodio
Cow (Madman)
Evandro Serodio
Muzyk
Renaud Collet
Musician
Renaud Collet
CAST:
OBSADA:
premiera 21.10.2014
première 21.10.2014
podczas XI Międzynarodowego Festiwalu Gombrowiczowskiego
at the 11th International Gombrowicz Festival
Udział zespołu w XI Międzynarodowym Festiwalu
The ensemble’s participation in the 11th International
Gombrowiczowskim został sfinansowany przez
Gombrowicz Festival is financed by
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
27
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
28 Podczas pobytu w Vence, Gombrowicz bez przerwy wprawiał krytyków w oszołomienie, pozując na pisarza niedojrzałego, odrzucającego wszelką formę - literacką, polityczną, religijną. Sklasyfikowano go jako pisarza marginalnego, on sam uważał siebie za pisarza… niezrozumianego. Lubił mylić tropy na swój temat, igrać z krytyką, szokować swymi wypowiedziami. Jedna z jego zmyślonych historii szczególnie mnie zastanowiła… W drugim tomie „Dzienników” (co znalazło swój oddźwięk także w moim poprzednim spektaklu „Czekając na Nobla”), Gombrowicz pisze, że lubił mawiać do Rity: „Mam ochotę napisać również niewielki tekst dedykowany moim londyńskim „przyjaciołom”. Chcę ich rozwścieczyć. Napiszę, że kupiłem sobie wspaniałą willę i że jestem ojcem nieślubnego dziecka!” To nieślubne dziecko stało się punktem wyjścia do „Przekątnej Szalonego” i „Spotkania z Filidorem”. Spektakl opowiada o tym dziwnym kaprysie Gombrowicza, by spotkać swego syna w Argentynie. Ale - by móc urzeczywistnić to marzenie - Gombrowicz musi zaakceptować skonfrontowanie się z tym, kim był, przypomnieć sobie swoją przeszłość i zaakceptować to, kim już nie jest. Musi odkryć, kim jest, aby móc zobaczyć swego syna - rzeczywistego lub fikcyjnego?… Upragnionego, wyobrażonego czy odrzuconego?… Jedynie teatr i fikcja mogą pozwolić nam dać odpowiedź na te pytania… W spektaklu chodzi mi o wystawienie Gombrowicza na próbę, uczynienie go postacią jego własnego życia, dokładnie tak jak on sam wystawiał na scenie stworzone przez siebie postaci, za którymi można było wyczuć jego obecność. Gombrowicz przez całe życie służył niedojrzałości, młodości… Dzieciństwo znał nieco gorzej, ale ponieważ dzieciństwo jest częścią każdego z nas, Witold będzie usiłował je odnaleźć. To jest jego ostatni powrót. Powrót do dzieciństwa, powrót do siebie. Rzecz dzieje się w Vence w roku 1967, podczas miesięcznej nieobecności Rity, jego żony. Pisarz jest u schyłku życia. Poważnie chory nie może się już fizycznie przemieszczać. Z pomocą wyobraźni wychodzi więc poza codzienność, by ponownie zanurzyć się w swej młodości i ujrzeć dawnych znajomych, którzy ożyją najpierw w kawiarni, następnie w Argentynie, w Tandilu… Witolda Gombrowicza zawsze pasjonowały szachy. Miałam zatem również ochotę skonfrontować go ze znajomymi, w prawdziwej partii szachów, która wydaje mi się najbardziej właściwym terenem zderzenia, polem gry pozwalającym na konflikty złożone, przemyślane, dwuznaczne - na obraz samego pisarza. W sztuce „Przekątna Szalonego. Spotkanie z Filidorem” występują cztery postaci: Witold Gombrowicz, Barman o wielu twarzach, Krowa (Szalony) oraz towarzyszący im saksofonista-perkusista. Chcę, aby cała sztuka rozgrywała się lekko, wyobrażam ją sobie jako wypełnioną muzyką i roztańczoną. Saksofonista będzie nadawał tempo, grał muzykę życia, przeznaczenia właściwego pisarzowi, które… może stać się również naszym. Ewa Kraska Z języka francuskiego przełożyła Małgorzata Kryścińska-Janisz.
When in Vence, Gombrowicz kept critics shocked by posing as an immature writer rejecting any forms - literary, political, religious. Classified as a marginal author, he regarded himself as... misunderstood. He liked to mislead, to tease critics, shock with his utterances. A story he made up made me think especially hard… In the second volume of Diaries (which also inspired my previous show, Waiting For Nobel), Gombrowicz writes he used to tell Rita: “I feel like producing a short text dedicated to my London ‘friends’. I want to drive them mad. I’m going to say I’ve bought a magnificent villa and have fathered a child out of wedlock!” That illegitimate child has become the starting point for Madman’s Diagonal and A Meeting with Philidor. The show tells of Gombrowicz’s odd whim to meet his son in Argentine. To make the dream come true, however, Gombrowicz has to accept facing who he was, recollect his own past and accept who he no longer is. He must discover who he is to be able to see his son – real or fictitious?… longed-for, imagined or rejected?… Only theatre and fiction can help us answer these questions… I want to test Gombrowicz, treat him as a character out of his own life, just like he staged the characters he created, with his presence palpable behind them. Gombrowicz served immaturity, youth for all his life… He was more in the dark about childhood, but since it is part of each of us, Witold would keep trying to find it. This is his final return. A return to childhood, to himself. It all takes place in Vence in 1967, when his wife Rita is away for a month. The writer is in declining health. Seriously ill, he cannot move physically. He uses his imagination, therefore, to transcend the everyday, to re-immerse himself in his youth and meet his old friends who will first come alive in a café, then in Argentina, in Tandil… Witold Gombrowicz was always passionate about chess, that’s why I also felt like confronting him and his friends in a genuine game of chess which seems the most proper area for a clash, a playing field fit for complex, premeditated, ambivalent conflicts – an image of the writer himself. There are four characters in Madman’s Diagonal. A Meeting with Philidor: Witold Gombrowicz, a Barman of many faces, Madman, and their.... accompanying saxophone player-cum-drummer. I want the whole play to be light, I imagine it full of music and dancing. The saxophone player will set the tempo, play the music of life, of a writer’s destiny that... may become ours too. Ewa Kraska
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
29
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
30
Teatr im. S. Jaracza, Łódź
Iwona, księżniczka Burgunda S. Jaracz Theatre, Łódź
Ivona, Princess of Burgundia reżyseria i kostiumy
Agata Duda-Gracz
directed and costumes by
Agata Duda-Gracz
muzyka
Maja Kleszcz, Wojciech Krzak
music by
Maja Kleszcz, Wojciech Krzak
reżyseria światła
Katarzyna Łuszczyk
lighting directed by
Katarzyna Łuszczyk
choreografia
Tomasz Wesołowski
choreographed by
Tomasz Wesołowski
projekcje
Karol Rakowski
projections by
Karol Rakowski
Iwona
Iwona Dróżdż-Rybińska
Ivona
Iwona Dróżdż-Rybińska
Mamą
Katarzyna Cynke
Mama
Katarzyna Cynke
Królowa Małgorzata
Milena Lisiecka
Queen Margaret
Milena Lisiecka
Król Ignacy
Ireneusz Czop
King Ignatius
Ireneusz Czop
Szambelan
Mariusz Jakus
Lord Chamberlain
Mariusz Jakus
Cyprian
Hubert Jarczak
Cyprian
Hubert Jarczak
Cyryl
Marcin Korcz
Cyril
Marcin Korcz
Książę Filip
Krzysztof Wach
Prince Philip
Krzysztof Wach
Cyprian 1
Marcin Włodarski
Cyprian 1
Marcin Włodarski
Elvis (Artysta Celebrujący)
Maja Kleszcz
Elvis (the Celebrating Artist)
Maja Kleszcz
Walenty (Artysta Aspirujący)
Wojciech Krzak
Valentin (the Aspiring Artist)
Wojciech Krzak
CAST:
OBSADA:
premiera 19.01.2014
première 19.01.2014
fot. Greg Noo-Wak
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
31
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
32
Następca tronu Książę Filip, na przekór konwenansom, postanawia ożenić się z Iwoną, dziewczyną mało interesującą, milczącą i dość niemrawą. Jego kierowany kaprysem wybór napotyka opór całego dworu i determinuje ciąg nieprzewidzianych sytuacji. Iwona budzi wyrzuty sumienia, nienawiść, agresję. Samo jej istnienie prowokuje do coraz głupszych, wstydliwych zachowań, wydobywających na światło dzienne i demaskujących ludzkie słabości. Gorzki humor Gombrowicza, wysmakowana warstwa wizualna autorstwa Agaty Dudy-Gracz, muzyka na żywo w wykonaniu Mai Kleszcz i Wojciecha Krzaka oraz znakomita obsada. — (…) Duda-Gracz tworzy w łódzkim Teatrze Jaracza świat pociągający i odstręczający jednocześnie, intrygujący barwnymi detalami, ale pusty. Pustka na scenie znajduje odbicie w pustce bohaterów tej „Iwony...”. Tym samym staje się również gorzkim komentarzem do współczesności. (…) Duda-Gracz przenikliwie opisuje w łódzkiej „Iwonie...” świat, gdzie moralność została zastąpiona obojętnością. Niestety, dobrze to znamy. Na takim tle inaczej patrzy się na bunt, a potem ofiarę księżniczki. (…) Bohaterka grana przez Iwonę Drożdż-Rybińską jest poza zasięgiem całego scenicznego świata. Młoda aktorka tworzy kreację zdumiewającą (…). To Iwona nie bierna, ale wobec świata sprawcza. Świadoma siły swego protestu, a jednocześnie uwięziona w ciele. Wobec takiego ujęcia Iwony inaczej wybrzmiewa cała inscenizacja, stając się historią przemocy. Bezprzykładnej, nieukaranej. Gotowej wyeliminować każdą inność, a może każdą wybitność. Jacek Wakar, „Dziennik Gazeta Prawna”, nr 26 - dodatek Kultura, 07.02.2014 — (…) Agata Duda-Gracz po raz pierwszy wystawiła na scenie dramat Gombrowicza. Z powodzeniem. Celnie dobrana obsada i znakomite role aktorów Teatru Jaracza. To jedna z najciekawszych, najlepszych realizacji reżyserki... Trzy sfery i wątki przeplatają się i w różnym stopniu tworzą świat „Iwony, księżniczki Burgunda” w przedstawieniu Agaty Dudy-Gracz. Wraz z błyskotliwą i pokrętną inscenizacją, każą myśleć o spektaklu jako o jednej z najpełniejszych, najlepszych (i najcięższych) realizacji reżyserki. Nawet bez scenograficznego przepychu, tak dla niej typowego. Mamy tu groteskę chwilami zmieniającą się w lepki koszmar. Mamy świat „Iwony” zbudowany jak oskarżenie głupiego, łak-
nącego tandety odbiorcy i mechanizmów głupotę tę potęgujących. Także świata blichtru, w którym twarze i ciała „wyczyszczone” z niedoskonałości i drukowane w tysiącach egzemplarzy: kolorowych magazynów i politycznych ulotek, gwarantują dobre samopoczucie i zwalniają z refleksji. (…) Sama Iwona ma w sobie coś z „dziwnego” dziecka znanego z różnej jakości horrorów, ale bez właściwej im tandety. (…) O aktorskich kreacjach można by pisać długo. O tym jak pięknie zrzędzi i z pretensją aspiruje do lepszego świata Mamą Katarzyny Cynke. Jak godzinami dźwięczą w uszach niektóre kwestie Szambelena (Mariusz Jakus) i chutliwego Króla (Ireneusz Czop) - a obaj aktorzy, kojarzeni z innymi stylami, wybornie (zwłaszcza jako duet) odnaleźli się w Gombrowiczowskiej formie, wiele wymagającej także pod względem fizycznym. Łukasz Kaczyński, „Dziennik Łódzki”, 21.01.2014 — (…) Duda-Gracz nie dokonała żadnych skrótów w tekście, skupiła się na interpretacji i rytmie. A ten, wybijany sprawnie dzięki muzyce Mai Kleszcz (Elvis Artysta Celebrujący) i Wojciecha Krzaka (Walenty) ze śpiewanymi tekstami reżyserki, że Gombrowicz nabrał innej, jeszcze bardziej wyrazistej formy. Wykorzystanie motywów tańca, kroczenia, rytualnych gestów starannie zakomponowanych na tle ascetycznej scenografii, rysowanej światłem dało bardzo teatralny, chwilami mistyczny wręcz, efekt. Gombrowicza nie ma co poprawiać, ale można i należy Go doprawić po swojemu. I na to odważnie zdobyła się Agata Duda-Gracz. Jej teksty i kostiumy (mężczyźni grający także role dam dworu w odsłaniających torsy koszulach czy wręcz zarękawkach) to wyraźna pieczęć twórczej osobowości. Reszta należy do Gombrowicza. I do dwójki wybijających się aktorów, Króla - Ireneusza Czopa, i Szambelana – Mariusza Jakusa. (…) Jednym słowem – zachęcam do wizyt w Łodzi! Magdalena Kuydowicz, „Zwierciadło”, 28.01.2014 — Siłę tragifarsy Witolda Gombrowicza „Iwona, księżniczka Burgunda” skutecznie ujawnia Agata Duda-Gracz. (...) Agata Duda-Gracz w plastycznych obrazach szuka drogi do Gombrowiczowskich fraz. Swoim „czytaniem” bawi i drażni. Robi wrażenie. Renata Sas, „Express Ilustrowany”, 20.01.2014
— … Duda-Gracz creates a world that is attractive and repulsive at the same time, intriguing in its colourful details yet empty. The void on the stage is mirrored by hollow characters of this Ivona.... In this way, it also becomes a bitter commentary on the present. … In the Ivona of Łódź, Duda-Gracz provides insights into a world where morality has been replaced by indifference. Regrettably, we know it only too well. The princess’s rebellion and then sacrifice are shown in a different light against such a background. … Iwona Drożdż-Rybińska’s heroine is beyond reach of the entire theatrical world. The young actress constructs an amazing character …. This Ivona is not passive, she is an agent in this world. Aware of the power of her rebellion, yet imprisoned in her own body. This presentation of Ivona changes the entire production, which becomes a story of violence. Unprecedented, unpunished violence. Ready to eliminate all otherness, perhaps all eminence. Jacek Wakar, ”Dziennik Gazeta Prawna” daily, issue 26 - “Culture” supplement, 07.02.2014 — … Agata Duda-Gracz has staged a Gombrowicz play for the first time. Successfully. The perfectly appointed CAST and excellent roles of the Jaracz Theatre actors. One of the director’s most interesting, best productions... Three spheres and motifs interweave to build the world of Ivona, Princess of Burgundia in Agata Duda-Gracz’s production. Coupled with the brilliant and twisted staging, they make you think this is among the director’s fullest, best (and heaviest) realisations. Even without her peculiar scenographic pageantry. This grotesque turns into
a clammy nightmare at times. This world of Ivona is constructed as a charge levelled against the stupid public hankering after rubbish and mechanisms fostering that stupidity. A world of razzmatazz where faces and bodies, ‘cleansed’ of imperfections and printed in thousands of copies of glossy magazines and political leaflets, guarantee a good mood free from thought. … Ivona herself has something of an ‘odd’ child about her, known from horror films of varying quality, yet without their dubious glamour. … I could go on and on about the acting. About the beautiful bitching and pretensions to a better world of Katarzyna Cynke’s Mama. About some utterances by the Chamberlain (Mariusz Jakus) and the lustful King (Ireneusz Czop) that keep ringing in my ears – while the two actors, associated with other styles, perfectly fit (especially as a duo) the Gombrowiczesque form, requiring a lot in the way of physical fitness too. Łukasz Kaczyński, “Dziennik Łódzki” daily, 21.01.2014 — … Duda-Gracz has not abridged the text at all, focussing on distinctive rhythm and interpretation instead. The former, efficiently beaten to the score by Maja Kleszcz (Elvis the Celebrating Artist) and Wojciech Krzak (Walenty) accompanied by the director’s singing texts, have formed Gombrowicz differently, even more expressively. Motifs of dancing, striding, ritual gestures, carefully arranged against the background of the ascetic settings delineated with light have produced a highly theatrical, occasionally even mystical effect. It’s no use improving Gombrowicz but He can and should be spiced any way you like. And this is what Agata Duda-Gracz has done, boldly. Her texts and costumes (men also playing female courtiers in unbuttoned shirts or mere muffs) are a clear expression of a creative personality. The rest is Gombrowicz. And two outstanding actors, the King - Ireneusz Czop and the Chamberlain – Mariusz Jakus. … In a word, visiting Łódź is a good idea! Magdalena Kuydowicz, “Zwierciadło” monthly, 28.01.2014 — The power of Witold Gombrowicz’s tragic farce Ivona, Princess of Burgundia is effectively demonstrated by Agata Duda-Gracz. ... Agata Duda-Gracz seeks a way towards Gombrowiczesque phrases via her graphic images (the spectacular costumes are her work). Her ‘reading’ amuses and irritates. Impressively so. Renata Sas, ”Express Ilustrowany” daily, 20.01.2014
33
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
Prince Philip, heir to the throne, decides to break with the received conventions and marry Ivona, an uninteresting, silent and rather clumsy girl. His whimsical choice comes up against resistance of the whole court and triggers a sequence of unexpected situations. Ivona excites pricks of conscience, hatred, aggression. Her very existence provokes increasingly silly and shameful behaviours, exposing and unmasking human weaknesses. Gombrowicz’s bitter humour, fine visuals by Agata Duda-Gracz, live music performed by Maja Kleszcz and Wojciech Krzak, and the outstanding cast.
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
34
Teatr Miejski im. W. Gombrowicza, Gdynia
Kolibra lot ostatni PAWEŁ HUELLE
W. Gombrowicz City Theatre, Gdynia
The Last Flight of the Hummingbird PAWEŁ HUELLE
reżyseria
Krzysztof Babicki
directed by
Krzysztof Babicki
scenografia
Jagna Janicka
scenography by
Jagna Janicka
kostiumy
Sławomir Smolorz
costumes by
Sławomir Smolorz
muzyka
Marek Kuczyński
music by
Marek Kuczyński
światło
Marek Perkowski
lighting by
Marek Perkowski
układy taneczne
Beata Buczek-Żarnecka
dance arrangements by
Beata Buczek-Żarnecka
korepetycje wokalne
Barbara Czarkowska
singing guidance by
Barbara Czarkowska
Ojciec/Kujawa
Eugeniusz Krzysztof Kujawski
Father/Kujawa
Eugeniusz Krzysztof Kujawski
Witoldo
Dariusz Szymaniak
Witoldo
Dariusz Szymaniak
Matka/Błyszczyńska
Dorota Lulka
Mother/Błyszczyńska
Dorota Lulka
Ksiądz/Wilczyński
Grzegorz Wolf
Priest/Wilczyński
Grzegorz Wolf
Walek
Szymon Sędrowski
Walek
Szymon Sędrowski
Straszewicz
Piotr Michalski
Straszewicz
Piotr Michalski
Nadkomisarz
Andrzej Redosz
Police Commissioner
Andrzej Redosz
Kelnerka/Prostytutka
Marta Kadłub
Waitress/Prostitute
Marta Kadłub
Sekretarka/Pani z Adrii
Olga Barbara Długońska
Secretary/Lady from Adria Café
Olga Barbara Długońska
Wodeyko Przodownik
Leon Krzycki
Master Wodeyko
Leon Krzycki
Gajewski
Rafał Kowal
Gajewski
Rafał Kowal
Lili
Beata Buczek–Żarnecka
Lili
Beata Buczek–Żarnecka
Paculanka
Elżbieta Mrozińska
Miss Pacula
Elżbieta Mrozińska
Sosnowska
Monika Babicka
Sosnowska
Monika Babicka
Magda Charakteryzatorka
Małgorzata Talarczyk
Magda the Make-Up Artist
Małgorzata Talarczyk
Tyszko
Bogdan Smagacki
Tyszko
Bogdan Smagacki
Hrabia Żernowski
Mariusz Żarnecki
Count Żernowski
Mariusz Żarnecki
Biczkomer Marynarz
Maciej Wizner
Sailor Beachcomber
Maciej Wizner
Agata Fordanserka
Agata Moszumańska
Agata the Taxi Dancer
Agata Moszumańska
CAST:
OBSADA:
prapremiera 18.01.2014
première 18.01.2014
fot. Bernie Kramer
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
35
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
36 Ta historia nie miała prawa zdarzyć się w Gdyni! Witold Gombrowicz podejrzany o morderstwo. Trup w hotelowym pokoju. Lato 1939. Sielankowo - plażowy krajobraz, dancingowy nastrój, literackie spory. W tle coraz groźniej rysujący się konflikt zbrojny. Ostatnia doba pisarza w Polsce tuż przed wypłynięciem do Argentyny. Mroczny komisariat policji, tętniące życiem kawiarnie (nadbrzeżne knajpy?), rozśpiewane piękne panie (portowe mewki?), podejrzani elokwentni panowie o odmiennej orientacji seksualnej. Tango milonga i gdyński półświatek, czyli klasyczny kryminał z historią miasta w tle. — Grany przez Dariusza Szymaniaka Witoldo to synteza całego Gombrowicza. Od młodości w dworku w Małoszycach, gdzie przymierzający się do kariery literata Gombrowicz uczył się tego, co w ludzkim i społecznym życiu znaczą wyższość i niższość czy młodość i dojrzałość; przez „Ferdydurke”, „Kosmos”, „Operetkę”, „Dzienniki” - sporo zdań sztuki pobrzmiewa jak cytaty z tych książek Gombrowicza; aż po „Kronos”, wydany w wiele lat po śmierci pisarza jego najbardziej osobisty notatnik. (…) Najciekawsze w Witoldo są jednak nie jego takie czy inne poglądy, zaczerpnięte z książek Gombrowicza, tylko cała jego osoba. Człowieka intelektualnie przerastającego otoczenie o głowę, a zarazem przedziwnie bezradnego i zagubionego w międzyludzkim świecie. Szymaniak, z postury mikrus, świetnie tę dwoistość pokazał. Ubrany w szary, lichy, dwurzędowy gajerek, wydaje się małym, zahukanym człowieczkiem. Ale to zarazem ktoś przenikliwie widzący innych ludzi i otaczającą go rzeczywistość. Potrafi traktować innych z intelektualną wyższością, ale - od drugiej strony - lgnie do nich, i to na poziomie najwulgarniejszych czasem potrzeb. A że Szymaniak z fizjonomii odrobinę przypomina Gombrowicza, można było odnieść czasem wrażenie, że na scenie pojawił się On, Witold Gombrowicz, z całym swoim wewnętrznym zawikłaniem (...) Jarosław Zalesiński, ‘Dziennik Bałtycki’, 20.01.2014 — (…) „Kolibra lot ostatni” to sztuka-ukłon w stronę dwudziestolecia międzywojennego, klimatu epoki i ludzi, którzy go tworzyli. Powracający motyw tytułowego ptaka wybrzmiewa na wielu poziomach znaczeniowych. Mieniącym się tęczą barw kolibrem u Huellego jest Gombrowicz, jego osobowość i twórczość, wielokulturowa Polska lat 20. XX wieku stojąca na progu kolejnej zawieruchy wojennej, wreszcie sama epoka międzywojnia. Rewersem jej fenomenu oraz piękna jest kruchość i zapowiedź nieuchronnego końca. (…) „Kolibra lot ostatni” to jeden z tych spektakli, które trzeba obejrzeć nie tylko ze względu na walory estetyczne, ale przede wszystkim na atmosferę, którą sobą buduje. Ulotność epoki, którą ukazuje, chwyta za serce i porusza nostalgiczne struny emocji u widowni. Wprowadzony koloryt lokalny, za sprawą doboru miejsca wydarzeń, dodaje opowiedzianej historii swojskości. Międzywojenna Gdynia pełną gębą. Kryminalny dreszczyk tylko dodaje jej rumieńców. Anna Kołodziejska, Teatralia (http://www.teatralia.com.pl/oparach-adrii-portowej-czyli-miedzywojenna-gdynia-pelna-geba-kolibra-lot-ostatni), 12.02.2014
This couldn’t have happened in Gdynia! Witold Gombrowicz is suspected of a murder. A dead body in a hotel room. Summer of 1939. Idyllic beaches, dance-floor mood, literary disputes. The military conflict looming in the background. The writer’s last day in Poland, just before leaving for Argentina. A gloomy police station, lively cafés (seaside joints?), beautiful singing ladies (dockside hookers?), suspiciously eloquent gentlemen of a different sexual bend. ‘Tango milonga’ and Gdynia’s demi-monde, that is, a classic whodunit with the city’s history in the background. — Dariusz Szymaniak’s Witoldo is the Gombrowicz impersonated. From his youth spent at the court at Małoszyce, where the would-be writer learnt about what superiority and inferiority or youth and maturity mean in individual and social life; through Ferdydurke, Cosmos, Operetta, Diaries – quite a number of utterances in the play sound like quotations from these books; right up until Kronos, the writer’s most intimate notebook, published years after his death. … What’s most interesting about Witoldo, though, are not some views of his taken from Gombrowicz’s books, but his person as a whole. A man intellectually towering above his milieu, yet strangely lost and helpless in the interpersonal world. The wee Szymaniak is excellent at showing that dualism. In a shabby grey double-breasted suit, he seems a small, cowed person. However, he penetrates other people and the surrounding reality. Able to look down on others intellectually, on the one hand, he craves them, even at the level of the basest needs, on the other. As Szymaniak’s face is a little bit like Gombrowicz’s, one could sometimes get the impression that it was Him, Witold Gombrowicz, who’d come on the stage with all his inner complexity... Jarosław Zalesiński, ‚Dziennik Bałtycki’ daily, 20.01.2014 — … The Last Flight of the Hummingbird is an homage to the inter-war period, the mood of the times and the people who made it. The eponymous bird recurs on a number of semantic levels. Huelle’s rainbow-coloured hummingbird is Gombrowicz, his personality and oeuvre, the multicultural Poland of the 1920s on the brink of another upheaval, finally, the inter-war era itself. Fragility and the inevitable end are the reverse of that beautiful phenomenon. … The Last Flight of the Hummingbird is one of those shows one must see not only for its aesthetic value but primarily for its ambience. The ephemeral times it depicts are moving and touching on nostalgic emotions of viewers. The local esprit, felt owing to the location of the plot, adds an intimate colouring to the story. Full-fledged inter-war Gdynia with a criminal thrill. Anna Kołodziejska, Teatralia (http://www.teatralia.com.pl/oparach-adrii-portowej-czyli-miedzywojenna-gdynia-pelna-geba-kolibra-lot-ostatni), 12.02.2014
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
37
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
38
Wrocławski Teatr Lalek
Ferdydurke Wrocław Puppet Theatre
Ferdydurke reżyseria
Radosław Kasiukiewicz
directed by
Radosław Kasiukiewicz
scenografia
Paulina Raczkowska
scenography by
Paulina Raczkowska
muzyka
Katarzyna Dziewiątkowska-Mleczko
music by
Katarzyna Dziewiątkowska-Mleczko
CAST:
OBSADA:
premiera 18.01.2013
Kamila Chruściel
Kamila Chruściel
Patrycja Łacina-Miarka
Patrycja Łacina-Miarka
Józef Frymet
Józef Frymet
Radosław Kasiukiewicz
Radosław Kasiukiewicz
Tomasz Maśląkowski
Tomasz Maśląkowski
Sławomir Przepiórka
Sławomir Przepiórka
Marek Tatko
Marek Tatko première 18.01.2013
fot. Paweł Kozioł
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
39
Dynamiczne, oparte na wyraźnym rytmie przedstawienie Radosława Kasiukiewicza koncentruje się wokół jednego z podstawowych zagadnień „Ferdydurke” – problemu Formy. Jego dodatkowym atutem są lalki, które doskonale obrazują proces powstawania stereotypowych klisz, utrudniających nam codzienną komunikację. Wydarzenia powieści zostają przeniesione z Polski okresu dwudziestolecia międzywojennego do teatru. Szkoła, mieszkanie Młodziaków i dwór w Bolimowie zostają zamknięte w, zaprojektowanej przez Paulinę Raczkowską, szafie. To ona symbolicznie zaznacza kolejne miejsca akcji, to z niej postaci wyciągają – przymierzają kolejne tożsamości. Szkołę, stancję i dwór tworzą wyłącznie ich mieszkańcy, naszkicowani grubą kreską. Komiksowo nieskomplikowani, łatwi do scharakteryzowania kilkoma zaledwie słowami. (…) Reżyser oddaje głos kliszom, kalkom, wyobrażeniom, które dawno utraciły swój pierwotny sens. Sięga do rezerwuaru osobliwości, do tego „drugorzędnego garnituru form”, o którym pisał Schulz i wyciąga z niego kolejne maski. (…) Aktorzy wcielają się na scenie w kilka ról. Charakter poszczególnych postaci zaznaczają odpowiednią lalką: w szkole animują jednowymiarowe planszetki, u Młodziaków – sztywne jawajki, w Bolimowie naiwne, niezręczne, maminsynkowate pacynki. Radosław Kasiukiewicz nobilituje lalkę. Sięga do powieści Gombrowicza, ale bierze z niej jedynie anegdotę. We własnej opowieści rozszerza ją, wchodzi w głąb, jakby chciał, omijając narosłe wokół „Ferdydurke” komentarze i interpretacje, dotrzeć do samej jej istoty. Przywołuje zdeformowane, wykoślawione postacie z powieści i wydestylował z nich formę czystą. Poprzez jawną „sztuczność”, konstrukcyjność świata przedstawionego, odsłania doświadczenie, którego nie ma. — Ironia historii: dzisiejsi licealiści męczą się czytając „Ferdydurke” tak samo, jak bohaterowie powieści Gombrowicza analizując wiersze Słowackiego. Czy można przywrócić tej niegdyś wywrotowej książce jej anarchistyczną energię? Spektakl Radosława Kasiukiewicza udowadnia, że tak – jego rockowa inscenizacja pokazuje
tragikomiczną niedojrzałość dzisiejszych 30-latków i szaleństwo czasów, w których przyszło nam żyć. (a.r.b.) z recenzji Komisji Artystycznej Teatr Polska 2013 — Nudny Gombrowicz? Nigdy w życiu! „Ferdydurke” (…) przeczytana od nowa przez Radosława Kasiukiewicza wręcz tchnie świeżością. (…) W ruchach, minach i rękach (bo artyści znakomicie animują lalki) aktorów „Ferdydurke” śmieszy do łez. I przeraża, bo komunikacja międzyludzka od czasów Gombrowicza nie tylko się nie poprawiła, tylko wręcz pogorszyła. Akcja zmienia się, jak w mieniącym kalejdoskopie, nie ma tu nietrafionych ról. Spektakl bawi i skłania do refleksji, a także wabi łagodnym erotyzmem. To strzał w dziesiątkę. Małgorzata Matuszewska, „Gazeta Wrocławska”, 29.11.2013 — (…) Satyra na system edukacji i polską inteligencję lat 30. nic nie straciła ze swej aktualności. Jej sceniczna adaptacja została doskonale zainscenizowana i równie zachwycająco odegrana przez aktorów WTL. Cała galeria postaci i zachowań wzbogacona różnego rodzaju lalkami m.in. pacynkami, marionetkami przeniosła widzów w świat z pogranicza kpiny i powagi, perfekcyjnie odsłaniała absurdy życia. Zobaczyliśmy groteskę w pełnej krasie i w znakomitej odsłonie. W spektaklu trafnie ukazany został także problem braku możliwości ucieczki od formy, walki z „gębą” i „upupieniem”. Na dynamikę przedstawienia wpływała muzyka skomponowana przez Katarzynę Dziewiątkowską-Mleczko. Scena z profesorem Pimko (znakomita rola Marka Tatko), który wzywał do zachwytu nad wielkim poetą i nawoływał do powtarzania utartych formułek: Słowacki wielkim poetą był, rozbawiła i zaniepokoiła zarazem siłą swego przekazu. Twórcy „Ferdydurke” dbali o czystość tekstu i dokonali uzasadnionego wyboru fragmentów powieści Witolda Gombrowicza. (…) I jak tu pisać, że nie zachwyca, skoro zachwyca? Dorota Olearczyk, http://pik.wroclaw.pl/pressroom/Wielka-klasa-MaychForm-n3443.html, 21.01.2013
Radosław Kasiukiewicz’s dynamic, distinctly rhythmical production focuses around one of Ferdydurke’s central issues – the problem of Form. Puppets, perfectly illustrating the process of emergence of stereotypical clichés that interfere with everyday communication, are an additional asset. The events in the novel are transferred from the inter-war Poland to the theatre. School, the Youngbloods’ flat and the court at Bolimów are enclosed within a wardrobe designed by Paulina Raczkowska. It symbolises the successive locations, it is from there that the characters remove ever more identities to try on. The school, the rented room and the court are created solely by their broadly stroked inhabitants. They are comic-book simple, easy to characterise with a mere few words. … The director lets clichés, calques, imaginary set-pieces which have long lost their original meaning speak for themselves. He reaches for the cabinet of curiosities, to that ‘second-hand suit of forms’ Schulz was writing about and fetches subsequent masks
and madness of the times we happen to live in. (a.r.b.) from a review by the Theatre Poland 2013 Artistic Committee
out of there. … Actors impersonate several characters. Personalities are signalled with appropriate puppets: animating single-dimensional planchettes in the school, stiff wayangs at the Youngbloods’, or naive, clumsy, mommy’s boy hand puppets at Bolimów. Radosław Kasiukiewicz ennobles the puppet. He uses Gombrowicz’s novel only for its plot, to expand and explore it in his own tale, to evade years’ worth of commentary on and interpretations of Ferdydurke and reach to its very core.
… A satire against the educational system and Polish intelligentsia of the 1930s is as topical as ever. Its staging is perfect and so are the performances by the Wrocław Theatre actors. A full gamut of characters and behaviours, enriched with a variety of puppets, including hand puppets or marionettes, carries viewers to a world in between mockery and seriousness and perfectly discloses absurdities of life. We have seen the grotesque in full swing and on top form. The show accurately depicts problems of the impossibility of escaping form, struggle against the ‘mug’ and ‘bumming’. Its dynamics are driven by the score composed by Katarzyna Dziewiątkowska-Mleczko. The scene with Professor Pimko (Marek Tatko’s outstanding performance) calling for admiration for the great poet and repetition of the worn phrase: ‘Słowacki was a great poet’, amused and disturbed with the force of its message. Creators of Ferdydurke were after purity of their text and have made a reasonable selection of fragments from Witold Gombrowicz’s novel. … How shall I write it does not delight while it’s delightful? Dorota Olearczyk,http://pik.wroclaw.pl/pressroom/Wielka-klasa-MaychForm-n3443.html, 21.01.2013
— … A satire against the education He evokes deformed, twisted characters of the novel and distils their pure form. He discloses the non-existent experience through a blatantly ‘artificial’ and constructed world of the production. A historical irony: today’s students are tortured with reading of Ferdydurke just like the characters of Gombrowicz’s novel were with analysing Słowacki’s poetry. Can this erstwhile subversive book be restored its anarchist energy? Radosław Kasiukiewicz’s show proves it can – his rock-music staging upholds the tragic-comical immaturity of the contemporary thirty somethings
41
Boring Gombrowicz? Forget it! Ferdydurke … read anew by Radosław Kasiukiewicz is extremely refreshing. … The actors’ movements, faces and hands (because the artists are excellent at animating their puppets) make one cry laughing. This in turn becomes a cry of terror as interpersonal communication has definitely not improved since Gombrowicz’s times. The plot moves at a scintillating pace, no role is a failure. The production amuses and makes you think while attracting with a mellow eroticism. Bull’s eye. Małgorzata Matuszewska, ’Gazeta Wrocławska’ daily, 29.11.2013 —
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
—
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
42
La troupe de l’amour, Argentyna – Francja – Chiny – Portugalia
Niepewne poruszenie miłości (El incierto movimiento del amor)
La troupe de l’amour, Argentina – France – China – Portugal
The Uncertain Movement of Love scenariusz i reżyseria
Ramiro Lehkuniec
director
Ramiro Lehkuniec
asystent reżysera, projekcje video
Adriano Vottero
assistant and video
Adriano Vottero
CAST:
OBSADA: Rachel Mastin
Rachel Mastin
Jing Wang
Jing Wang
Inês Le Gué
Inês Le Gué
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
43
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
44
Specjaliści określają miłość mianem trąby powietrznej: czułość, namiętność i zaangażowanie współistnieją w ramach jednego uczucia, którego podobno nikt nie może uniknąć. W każdym razie nieważne, ile razy w życiu kochaliśmy, nawet ilu kochanków jeszcze pamiętamy, liczy się tylko niemożliwość życia bez miłości. Balansując pomiędzy „Dziennikami” Witolda Gombrowicza, poezją Silviny Ocampo i dziełami teatralnymi Armando Discépolo, pomiędzy neurobiologią a wyobraźnią postmodernistyczną, rozumem a sercem, twórcy spektaklu odkrywają sposób na uzdrowienie złamanego serca. „Niepewne poruszenie miłości” to sztuka o wyjątkowej interaktywnej formie, będąca jednocześnie spotkaniem-rozmową. Kilka osobliwych postaci poświęca swe życie zawodowe i osobiste na badanie fenomenu miłości. Tłumaczą to zjawisko na różne sposoby - wybuchami płaczu i śmiechu, olśniewającymi fajerwerkami kunsztu i szalonymi teoriami, rozbawiając do łez publiczność i dając jej możliwość stawiania pytań. Nieważne, ile razy w życiu kochaliśmy, a nawet ilu kochanków jeszcze pamiętamy, liczy się tylko „niemożliwość” życia bez miłości…
Przedstawienia zrealizowano pod auspicjami organów samorządowych miasta Buenos Aires: Centro Cultural Tato Bores, Centro Cultural Homero Manzi, Centro Cultural Devoto, Centro Cultural Colegiales, Centro Cultural Roberto Arlt, Espacio Cultural Carlos Gardel (Buenos Aires, Argentyna, 2010-2012). Spektakl prezentowano m.in. w ramach: Festival Internacional de Teatro Universitario, Blumenau (Brazylia, 2013), Festival Noviembre al Sur, Arte en Guayaquil (Ekwador, 2013) oraz w Institut d’ Études Théâtrales, Uniwersytet Sorbona i Maison de la Poésie w Paryżu (Francja, 2014).
The experts define love as a whirlwind: tenderness, passion and commitment coexist in this sentiment that apparently no one can escape. Well, no matter how many times we love throughout our life, even how many lovers we can remember, what counts is the impossibility of living without love. From Witold Gombrowicz’s Diary to Silvina Ocampo’s poetry, from neuroscience to postmodern imagination, from reason to heart, we’ll discover the way to heal a broken heart. The uncertain movement of love is a different play, because it is also a conference. Some quirky characters have dedicated their lives, professional and personal lives, to investigating the phenomenon of love. They explain by tears and bursts of laughter while they delight with their brilliant performances and crazy theories to the public, which may also ask questions. No matter how many times we love throughout our lives, or even how many lovers we remember, what counts is the impossibility of living without love…
Presentations under the auspices of Gobierno de la Ciudad de Buenos Aires: Centro Cultural Tato Bores, Centro Cultural Homero Manzi, Centro Cultural Devoto, Centro Cultural Colegiales, Centro Cultural Roberto Arlt, Espacio Cultural Carlos Gardel (Buenos Aires, Argentina, 20102012), Festival Internacional de Teatro Universitario, Blumenau (Brasil, 2013), Festival Noviembre al Sur, Arte en Guayaquil (Ecuador, 2013), Institut d’ Études Théâtrales, Sorbonne University and the Maison de la Poésie in Paris (France, 2014).
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
45
46
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
Nemzeti Színház, Budapeszt (Węgry)
Operetka National Theatre, Budapest (Hungary)
Operetta reżyseria
Andrzej Bubień
directed by
Andrzej Bubień
scenografia i kostiumy
Anita Magda Bojarska
scenography and costumes by
Anita Magda Bojarska
asystent scenografa
Anna Adamek
assistant scenographer
Anna Adamek
muzyka
Piotr Salaber
music by
Piotr Salaber
remiksy
Łukasz Zółkiewicz
remixed by
Łukasz Zółkiewicz
dramaturg
Verebes Ernő
drama assistant
Verebes Ernő
choreografia
Katona Gábor
choreography by
Katona Gábor
asystent reżysera
Herpai Rita
assistant director
Herpai Rita
korepetytor
Komlósi Zsuzsanna
tutor
Komlósi Zsuzsanna
Óbudai Danubia Zenekar
Óbudai Danubia Zenekar dyrygenci:
Bíró Péter/Báthory Lóránt/
conductors:
Bíró Péter/Báthory Lóránt/ Piotr Salaber
Piotr Salaber CAST:
OBSADA: Mistrz Fior
Trill Zsolt
Fior
Trill Zsolt
Książę Himalaj
Incze József M.V.
Prince Himalay
Incze József M.V.
Księżna Himalaj
Bánsági Ildikó
Princess Himalay
Bánsági Ildikó
Hrabia Szarm
Szatory Dávid
Count Charmant
Szatory Dávid
Baron Firulet
Farkas Dénes
Baron Firulet
Farkas Dénes
Albertynka
Hasenfratz – Szegvári Júlia E.H.
Albertine
Hasenfratz – Szegvári Júlia E.H.
Mama Albertinki
Szabados Zsuzsa M.V.
Albertine’s Mama
Szabados Zsuzsa M.V.
Tata Albertinki
Reviczky Gábor
Albertine’s Dad
Reviczky Gábor
Łotr I
Mátyássy Bence
Villain I
Mátyássy Bence
Łotr II
Bordás Roland E.H.
Villain II
Bordás Roland E.H.
Ksiądz
Varga József
Priest
Varga József
Prezydent
Bakos – Kiss Gábor
President
Bakos – Kiss Gábor
Markiza
Szűcs Nelli
Marquess
Szűcs Nelli
Tábornok
Mészáros Tibor M.V.
General
Mészáros Tibor M.V.
Profesor
Schnell Ádám
Professor
Schnell Ádám
Hrabia Hufnagel
Fehér Tibor
Baron Hufnagel
Fehér Tibor
Władysław
Horváth Lajos Ottó
Władysław
Horváth Lajos Ottó
Stanisław
Kovács András E.H.
Stanisław
Kovács András E.H.
Sługa Generała
Stefánszky István E.H.
General’s Servant
Stefánszky István E.H.
Gospodyni Księdza
Barta Ágnes E.H.
Priest’s Housekeeper
Barta Ágnes E.H.
Lokaje
Fülöp Tamás E.H.
Lackeys
Fülöp Tamás E.H.
Krausz Gergő E.H.
Krausz Gergő E.H.
Kránicz Richárd E.H.
Kránicz Richárd E.H. DANCERS:
TANCERZE:
premiera 5.09.2014
Fehér Laura, Gajárszki Márton
Fehér Laura, Gajárszki Márton
Gera Anita, Maday Tímea Kinga
Gera Anita, Maday Tímea Kinga
Pozsonyi Ágnes, Sebestyén Tímea
Pozsonyi Ágnes, Sebestyén Tímea
Szotkó Georgina, Tonhaizer Tünde
Szotkó Georgina, Tonhaizer Tünde
Bárány Péter, Bot Ádám, Dénes Zsolt
Bárány Péter, Bot Ádám, Dénes Zsolt
Fekete Csaba, Horváth Ádám
Fekete Csaba, Horváth Ádám
Szilágyi Krisztián
Szilágyi Krisztián première 5.09.2014
fot. E枚ri-Szab贸 Zsolt
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
47
SPE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
48
Operetka, jak zwykle z muzyką i tańcem. Dokładniej rzecz biorąc, i dla uniknięcia ewentualnych nieporozumień, jest to parodia operetki, prawdziwy absurd rodem z Europy Środkowo-Wschodniej. Książę Himalaj zaprasza Mistrza Fiora, uniwersalnego dyktatora mody damsko-męskiej, do swego zamku na pokaz swych najnowszych kreacji. Hrabia Szarm i Baron Firulet prześcigają się liczbą uwiedzionych kobiet. Hufnagiel, zwolniony kamerdyner, planuje przy pomocy lokajów wzniecić bunt na bankiecie bezmyślnych arystokratów... „Monumentalny idiotyzm operetkowy idący w parze z monumentalnym patosem dziejowym — maska operetki, za którą krwawi śmiesznym bólem wykrzywione ludzkości oblicze — to byłaby chyba najlepsza inscenizacja „Operetki” w teatrze”- pisał Gombrowicz o „Operetce”, swojej ostatniej sztuce. „W „Operetce” struktury walą się dlatego, że same nie wytrzymują własnego ciężaru. Ich agresywne nowoczesne odpowiedniki, nazizm i stalinizm, po opanowaniu sceny sieją takie spustoszenie, że jakąś nadzieję na nowe jutro daje tylko niezależna od mody forma młodego, nagiego kobiecego ciała. Gombrowicz jasno wini świat męski za chorobliwe zjawiska mody i konwenansu. Dziewczę chce się rozebrać, lecz wielbiciele uparcie ją ubierają” – analizował sztukę István Eörsi, tłumacz poezji. „Jak zamknąć w operetce pewną pasję, pewien dramat... nie naruszając jej świętej głupoty - oto kłopot niemały” - pisał o swoim dziele Gombrowicz. W dziejowej operetce przemoc pożera samą siebie, a tęsknota za brakiem przemocy rodzi się w głębi ludzkiej duszy, znużonej śmiercionośną zabawą w przemoc… Gombrowicz i jego znana na całym świecie absurdalna operetka nie straciły nic ze swego znaczenia.
An operetta with music and dance as usual. More exactly, to avoid any misunderstanding, it is an operetta parodied, a real Central and Eastern European nonsense. Prince Himalay expects Master Fior, the universal dictator of men’s and women’s fashion, to come to his CASTle and launch his latest creations. Count Charm and Baron Firulet vie with each other in the number of seduced women. Hufnagel, the dismissed valet, wishes to sow rebellion at the banquet of the empty-headed aristocrats with the help of lackeys... ”The monumental idiotism of operetta which matches the monumental pathos of history, the operetta mask behind which humanity’s ridiculous face distorted with pain is bleeding - perhaps this would be the best incarnation of Operetta on stage”, Gombrowicz wrote about Operetta, his last play. Witold Gombrowicz (1904-1969) was the enfant terrible of Polish literature as early as between the two world wars. He travelled to Argentina before the second cataclysm, lived in France from the 1960s onwards and never returned to his home country. His most significant plays, Yvonne, Princess of Burgundy and The Marriage, are known in Hungary, too. ”Structures collapse in Operetta because they are too heavy to hold themselves. Their aggressive modern counterparts, Nazism and Stalinism, destroy everything so much when they take over the theatrical scene that it is only the fashion-independent form of the young naked female body that provides hope for some kind of new progress. Gombrowicz clearly blames the men’s world for the sickly symptoms of fashion and conventions. The girl wants to undress but her admirers insist on dressing her”, István Eörsi, a poetry translator, wrote about the play. ”No one would believe how much effort it took to set up this dramatic nonsense and hide certain passion, drama and pathos in the operetta without stirring up its folly...”, Gombrowicz wrote about the work. In the operetta of history, violence devours itself and the desire for non-violence is born in the depths of the human soul tired of the lethal game of violence… Gombrowicz and his world-famous absurd operetta seem to be still relevant.
S PE K TAK L E KON K U RS OWE / PE RFORMAN C E COMPE T IT ION S
49
50
Szkoła Filmowa, Łódź
WYDARZE N IA TOWARZYS Z ĄC E / ACCOMPAN Y IN G E VE NTS
Film School, Łódź
Ślub The Marriage reżyseria i scenografia
Waldemar Zawodziński
directed and scenography by
Waldemar Zawodziński
kostiumy
Maria Balcerek
costumes by
Maria Balcerek
Henryk/Władek
Marcin Miodek
Henry/Johnny
Henryk/Władek
Grzegorz Otrębski
Henry/ Johnny
Grzegorz Otrębski
Ojciec
Mikołaj Chroboczek
Father
Mikołaj Chroboczek
Matka
Marta Herman
Mother
Marta Herman
Mańka
Anna Mrozowska
Molly
Anna Mrozowska
Pijak
Sebastian Jasnoch
Drunkard
Sebastian Jasnoch
Kanclerz
Michał Jóźwik
Chancellor
Michał Jóźwik
OBSADA:
CAST:
premiera 20.10.2014 – podczas XI Międzynarodowego
Marcin Miodek
première 20.10.2014 – at the 11th International Gombrowicz Festival
Festiwalu Gombrowiczowskiego
„Ślub” bez teatru jest jak ryba bez wody – tak, bo to nie tylko dramat pisany dla teatru, ale przynajmniej w zamierzeniu swoim, to sama wyzwalająca się teatralność istnienia (…). Największa trudność na tym polega, że „Ślub” nie jest opracowaniem artystycznym jakiegoś problemu czy sytuacji, ale luźnym wyładowaniem wyobraźni (…). To nie znaczy, aby „Ślub” nie opowiadał nam pewnej historii: to dramat człowieka współczesnego, którego świat został zrujnowany, który (we śnie) ujrzał dom swój zamieniony w karczmę, narzeczoną – w dziewkę. Pragnąc odzyskać przeszłość, człowiek ten ogłasza ojca swojego królem, w narzeczonej chce widzieć dziewicę. Daremnie. Gdyż nie tylko świat mu zrujnowano, on sam uległ ruinie (…). Natomiast na gruzach dawnego odsłania się nowy świat, pełen okropnych zasadzek i nieobliczalnej dynamiki, pozbawiony Boga, stwarzający się z ludzi w przedziwnych konwulsjach Formy. Upojony wszechwładzą swojej rozpętanej ludzkości, on ogłasza się królem, bogiem, dyktatorem i chce za pomocą tej nowej mechaniki sprawić, aby odżyła w nim czystość, miłość (…). Lecz ta rzeczywistość, stwarzana poprzez formę, zwraca się przeciwko niemu i go druzgocze. To anegdota. Ale nie wyczerpuje ona treści „Ślubu”, gdyż ten nowy świat, który ujawnia się tutaj, nie jest z góry wiadomy, nawet autorowi, dramat jest jedynie próbą artystycznego dotarcia do rzeczywistości, którą kryje Przyszłość. To sen o epoce, wyrażający męczarnie naszej współczesności (…). Więc „Ślub” na scenie powinien stać się górą Synaj, pełną mistycznych objawień, chmurą, brzemienną tysiącem znaczeń, rozpędzoną pracą wyobraźni i intuicji. (…) Jeżeli tak go ujmiecie – jako wyładowanie duszy, brzemiennej niejasnym przeczuciem nadchodzących czasów, jako nabożeństwo przyszłości – powinien zagrać na scenie, ale nie zapominajcie, że to przedstawienie ma być tyleż zmysłowe, ile metafizyczne, to jest że wszystkie blaski i grozy rozpętanej formy, upojenie się maską, wyżywanie się w grze dla samej gry, powinny uczynić je rozkoszą. A wreszcie nie zapominajcie, że jego ostateczny tragizm polega na przerażeniu człowieka, który widzi, że kształtuje się w sposób dla siebie nieprzewidziany – na rozdźwięku pomiędzy człowiekiem a formą. W. Gombrowicz, „Dziennik 1953-56”, Kraków 1988.
The Marriage without theatre is like a fish without water. Yes, because not only is it a drama written for the theater, it is also, in its intention, the very liberating theatricality of existence …. The greatest difficulty is the fact that The Marriage is not the artistic expression of some sort of issue or situation (something to which France has accustomed us), but a relaxed outlet for the imagination... This does not mean that The Marriage does not tell us a certain story: it is the drama of a modern man whose world has been destroyed and who (in a dream) finds his home changed into an inn and his fiancée into a wench. In an attempt to restore the past, this man pronounces his father king and wants to see his fiancée a virgin. All to no avail. Not only has his world been ruined, he, too, has been ruined... Yet, on those very ruins, a new world, full of awful pitfalls and an unexpected dynamism, devoid of God, reveals itself to him in the very strange convulsions of its incipient Form. Drunk with the omnipotence of his unleashed humanity, Henry pronounces himself king, God, and dictator and wants, by means of these new machinations, to force purity and love to revive in him... Yet this reality which was created by form turns against him and destroys him. This is the story… but it does not exhaust the contents of The Marriage because the new world, which appears here, was not foreseen, even by the author. The drama is merely an artistic attempt to get at the reality that the Future conceals. This is a dream (about our epoch) that expresses the suffering of our modern times… On the stage, therefore, The Marriage should become a Mount Sinai, a place full of mystical revelations; a cloud, pregnant with a thousand meanings; a galloping work of imagination and intuition… If you conceive of The Marriage in this way, as an unburdening of the soul, brimming with the dark foreboding of impending times, as a mass of the future, it should work pretty well on stage. But don’t forget that this production has to be as sensual as it is metaphysical, that is, all the brilliance and horror of unbridled form, the intoxication with the mask, and the exultation in the game for love of the game should make it a delight. And don’t forget that its ultimate tragedy hinges on terrifying man, who should see that it is taking on a form that is unpredictable, who should see the dissonance between man and form. W. Gombrowicz, ‘Diary 1954’, translated by Lillian Vallee
fot. Mikołaj Zacharow
WYDARZE N IA TOWARZYS Z ĄC E / ACCOMPAN Y IN G E VE NTS
51
WYDARZE N IA TOWARZYS Z ĄC E / ACCOMPAN Y IN G E VE NTS
52
Wojciecha Pszoniaka gry (z) Gombrowiczem Wojciech Pszoniak’s Gombrowicz games Witold Gombrowicz i Wojciech Pszoniak to:
Witold Gombrowicz and Wojciech Pszoniak are:
mieszanka wybuchowa, niebywała eksplozja żywego słowa,wirtuozeria interpretacyjna, obcowanie z najwyższą sztuką literacką i aktorską.
an explosive mixture, an unheard-of explosion of the living word, a virtuoso interpretation, a communion with the highest literary and acting art.
W interpretacji wybitnego aktora Wojciecha Pszoniaka usłyszymy czytane na żywo wybrane fragmenty „Trans-Atlantyku” Witolda Gombrowicza. Będzie to wyjątkowe spotkanie dwu niezwykłych osobowości artystycznych – pisarza i aktora, prawdziwych Mistrzów Słowa. Gombrowicz i Pszoniak – to wyjątkowo dobrze dobrany tandem. Aktor genialnie wyczuwa niepowtarzalny styl znakomitego pisarza, który porywa, śmieszy, wciąga, a jednocześnie głęboko porusza – jak gra Wojciecha Pszoniaka.
We are going to listen to selected excerpts from Witold Gombrowicz’s Trans-Atlantic, interpreted live by the outstanding Wojciech Pszoniak. An exceptional encounter of two extraordinary artistic personalities – a writer and actor, true Masters of the Word. Gombrowicz and Pszoniak form an exceptionally well-suited duo. The actor has a penetrating feel for the great writer’s unique style, captivating, amusing, enchanting, and profoundly moving – similar to Wojciech Pszoniak’s acting style.
WYSTAWA PL AK ATÓW / POST E RS E X HIBIT ION
53
WYSTAWA PL AK ATÓW / POST E RS E X HIBIT ION
54
Gombrowicz od lat mnie zadziwia, niemal od pierwszego z „Nim” spotkania – premiery „Ślubu” w Teatrze im. J. Słowackiego w Krakowie w 1975 roku. Było to przeżycie, którego się nie zapomina. Nie jest więc dla mnie zaskakująca fascynacja tym wielkim człowiekiem, wielość zarówno spektakli jak i interpretacji jego dzieł, a przy tej okazji powstających dzieł plastycznych – plakatów. Gombrowicz has astonished me for years, almost from the very first time we ‘met’ – at the première of The Marriage at J. Słowacki Theatre in Cracow in 1975. It was the kind of experience you never forget. Therefore, fascination with this great man, the variety of both productions and interpretations of his works, the multiplicity of surveys and festivals associated both with his life and oeuvre, and works of art, posters, produced as a result arenot surprising.
WYSTAWA PL AK ATÓW / POST E RS E X HIBIT ION
55
Wykonano ich wiele, ale trzeba przyznać, że nie była to i nie jest sprawa prosta, tak jak niełatwe są w odbiorze jego utwory. Gombrowicz swą postawą romantycznego racjonalisty i ironisty, historiozofa jakby z innej planety (bo przecież to Argentyna kształtowała jego twórczość, będąc jednocześnie inspiracją artystyczną dla powstania wielu utworów), nie ułatwiał polskim plakacistom zadania. Niewielu też potrafiło podołać temu zadaniu i stworzyć prawdziwe plakatowe dzieło. Niniejsza wystawa to wybór, jaki udało mi się zgromadzić przez blisko czterdzieści lat, jakie dzielą nas od krakowskiej premiery „Ślubu”. Jednymi z pierwszych były prace mistrzów polskiego plakatu - Henryka Tomaszewskiego (Teatr Dramatyczny, Warszawa, 1974), Franciszka Starowieyskiego (Teatr Polski, Wrocław, 1975), Mieczysława Górowskiego (Teatr im. Słowackiego, Kraków, 1975), Bożeny Jankowskiej (Teatr Polski, Szczecin, 1976) do „Ślubu”, Leonarda Konopelskiego (Teatr Dramatyczy, Warszawa, 1975) do „Iwony Księżniczki Burgunda” i Waldemara Świerzego (Teatr Nowy, Łódź, 1975) do „Operetki”. Do kolejnych premier na przełomie lat 70/80 plakaty projektowali debiutujący wówczas artyści młodszego pokolenia, sławnej „wrocławskiej czwórki” – Jan Jaromir Aleksiun, Jerzy Czerniawski, Jan Sawka i Eugeniusz Get Stankiewicz. Z tego okresu szczególnie utkwiły mi w pamięci wyklejone plakaty Czerniawskiego do „Operetki” (Teatr Dramatyczny, Warszawa, 1981). Wielka pupa jakby wypinała się na to, co działo się na naszych ulicach. W tym samym mniej więcej czasie również do „Operetki” powstały surrealistyczne w wyrazie plakaty Chrystiana Gomolca (Teatr im. J. Osterwy, Lublin, 1977) i Jerzego Krechowicza (Teatr Współczesny, Szczecin, 1981).
Many have been created but it must be admitted it has never been simple, just like his plays are not easy to present and grasp. Gombrowicz hasn’t made the life and work of Polish artists easy with his attitude of a Romantic rationalist and ironist, an outré philosopher of history, since it was Argentina that informed and inspired his output. Few have managed to tackle the task of producing genuinely artistic posters. This exhibition is a selection from what has accumulated for the nearly forty years since the Cracow première of The Marriage. Posters by some Polish masters - Henryk Tomaszewski (Dramatic Theatre, Warsaw, 1974), Franciszek Starowieyski (Polish Theatre, Wrocław,1975), Mieczysław Górowski (Słowacki Theatre in Cracow, 1975), Bożena Jankowska (Polish Theatre, Szczecin, 1976) for The Marriage, Leonard Konopelski (Dramatic Theatre, Warsaw, 1975) for Ivona, Princess of Burgundia and Waldemar Świerzy (New Theatre of Łódź, 1975) for Operetta. Posters for premières on the turn of 1970s and ‘80s were designed by the then débutantes of the new generation, the famous ‘Wrocław Four’ – Jan Jaromir Aleksiun, Jerzy Czerniawski, Jan Sawka and Eugeniusz ‘Get’ Stankiewicz. Czerniawski’s pasted posters for Operetta (Dramatic Theatre, Warsaw, 1981) have particularly stayed in my mind from that era. A big bum confronted what was going on in our everyday then. Chrystian Gomolec’s (J. Osterwa Theatre, Lublin, 1977) and Jerzy Krechowicz’s (Contemporary Theatre, Szczecin, 1981) surrealist posters, also for Operetta, were created at more or less the same time.
WYSTAWA PL AK ATÓW / POST E RS E X HIBIT ION
56
Odwilż i zmiany polityczne przełomu lat 80/90 otworzyły twórczości Gombrowicza szerszą drogę na scenę, pojawiło się więcej premier i... plakatów. Do listy autorów plakatów gombrowiczowskich dołączyli Stasys Eidrigevicius, Andrzej Pągowski, Bogusław Polnar, Marcin Stajewski i inni. Wystawę uzupełniają plakaty do inscenizacji zagranicznych. Projektowali je między innymi Roman Cieślewicz, Zygmunt Januszewski, Rafał Olbiński. W ostatnich latach szczególnie widoczne stały się plakaty Tomasza Bogusławskiego. Debiutował plakatem do „Operetki” dla Teatru Wybrzeże w 1983 roku, najnowsza z jego prac poświęcona jest „Historii” (2010). Premiery sztuk Gombrowicza w Polsce odbywały się z dużym opóźnieniem w stosunku do ich premier na zachodzie (autor był w Polsce objęty cenzurą praktycznie do 1989 roku). Ale już po dziesięciu latach od wspomnianej krakowskiej premiery uzbierałem tyle plakatów, że mogła się odbyć ich pierwsza wystawa. Miała miejsce w Biurze Wystaw Artystycznych w Sandomierzu w 1986. Następne w 1999 - Radomiu w Muzeum im. Jacka Malczewskiego, w 2004 (Roku Gombrowicza) - w Warszawie w Centrum Łowicka, w Strasburgu w Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Współczesnej oraz w Berlinie w Instytucie Polskim. Wystawę obejrzała wówczas żona Gombrowicza, Rita. Wystawom tym towarzyszyły plakaty Mieczysława Górowskiego i Piotra Kunce. Najnowszy, do aktualnej wystawy jest dziełem Lecha Majewskiego. Lech Majewski jest autorem większości plakatów do premier w Teatrze w Radomiu, również do kilku ostatnich edycji Festiwalu Gombrowiczowskiego. Do pierwszych edycji plakaty projektowali Wiktor Sadowski i Wiesław Wałkuski. Uzupełniają one wystawę, na którą złożyło się blisko 80 plakatów z lat 1974 – 2014. Po piętnastu latach ponownie spotykają się z festiwalową publicznością. Krzysztof Dydo, Kraków 10.10.2014
The political thaw and changes on the turn of 1980s and ‘90s opened the theatrical doors wide for Gombrowicz’s oeuvre, more premières and... posters followed. The list of Gombrowiczesque poster artists was joined by Stasys Eidrigevicius, Andrzej Pągowski, Bogusław Polnar, Marcin Stajewski and others. This exhibition is complemented by posters for foreign productions by, inter alia, Roman Cieślewicz, Zygmunt Januszewski, Rafał Olbiński. Tomasz Bogusławski’s posters have gained some prominence in recent years. The one for Operetta at The Sea-Coast Theatre in 1983 was his début, and the most recent work concerns History (2010). Premières of Gombrowicz’s plays in Poland came much later than in the West (the writer had been virtually unacceptable in Poland until 1989), yet ten years after the Cracow première I mentioned were enough for me to amass a collection sufficient for an exhibition. It was held by the Office for Artistic Exhibitions in Sandomierz in 1986. More came at Radom’s Jacek Malczewski Museum in 1999, at Łowicka Centre in Warsaw, at the Strasbourg Museum of Modern and Contemporary Art and at the Berlin’s Polish Institute in 2004, the Gombrowicz Year. The latter was viewed by Gombrowicz’s wife Rita. Those exhibitions were illustrated with posters by Mieczysław Górowski and Piotr Kunce. The one for the current exhibition has been produced by Lech Majewski, the author of most posters for premières at the Theatre in Radom and for several recent editions of the Gombrowicz Festival. Posters for the early festivals were designed by Wiktor Sadowski and Wiesław Wałkuski. They supplement the exhibition including nearly 80 posters from 1974 – 2014. They are shown to the festival public again after fifteen years. Krzysztof Dydo, Cracow 10.10.2014
10/19/08
11:41 PM
Page 1
57
T e a t r Witold Gombro chny e wicz z s w Po u i om w Rad
WYSTAWA PL AK ATÓW / POST E RS E X HIBIT ION
PlakFerdyd
KO N F E RE N C JA / CO N F E RE N C E
58
Gombrowicz czyni cuda Nie ma sensu powtarzać po raz kolejny słynnego zdania Gombrowicza o Radomiu, że nigdy nie jest poematem i tak dalej. Dalej każdy może zobaczyć, a radomianie znają na pamięć. Nawet jeśli generalnie nie zachwyca, to jednak zachwyca czasem. Bo zdarzają się tu wydarzenia cudowne, na przekór i na szczęście. Doświadczenia Gombrowiczów z Radomiem rzeczywiście najlepsze nie były, owszem, Jerzy, brat Witolda, przystosował się do tego miasta i stał się ważną tu postacią, ale on przystosowywał się chyba w ogóle dość łatwo. Zresztą, jak wielu po wojnie, nie miał wyjścia. Nie były najlepsze, to nawet za mało powiedziane, skoro jednym z miejsc związanych z rodziną pisarza było radomskie więzienie. Siedzieli w nim i ojciec Witolda, za rewolucję 1905 roku, dosyć wygodnie – z własnymi meblami i obiadami z restauracji, i brat Janusz, z sadystycznymi kryminalistami w jednej celi, fałszywie oskarżony o kolaborację z hitlerowcami, on, więzień obozu koncentracyjnego. Były jednak i plusy: wszakże przedwojenna radomska palestra zasłużyła się dla polskiej literatury bardzo, odrzucając prośbę Gombrowicza o aplikację. Kto wie, co byłoby z jego pisarstwem, gdyby autor „Opętanych” zasmakował w prawniczej karierze? Żarty żartami, ale kiedy na początku lat 90. ubiegłego stulecia Maciej Bargiełowski, Wojciech Kępczyński i Marek Szyjko wpadli na szalony pomysł, by w mieście, w którym lud wszedł do śródmieścia jak mało gdzie, zorganizować jedyny na świecie festiwal jednego z największych, ale i najtrudniejszych polskich pisarzy, był to akt naprawdę twórczy, bo ironiczny. A oni na dodatek pomysł ten oblekli w teatralne ciało, co wydawało się niemożliwe jak cud. Najcudowniejszy zaś, przynajmniej tak to zapamiętałem, był ten drugi festiwal, Gombra łączący z Schulzem i Witkacym, mimo nie najlepszych relacji za ich życia. Zapamiętałem tę edycję nie tyle nawet ze względu na repertuar, wspaniały zresztą, ile na rozmach imprez towarzyszących. I na sceny, które w dekoracje zużytego, zmęczonego miasta wnosiły życie, intelektualne, ale też i ludyczne. Oto po popadającej w ruinę starówce, którą z literaturą łączyły tylko wymyślne nazwy spożywanych przez tubylców od świtu do rana tanich mikstur kojących ból istnienia, snuli się odziani z eleganckim luzem okularnicy, nieświadomi lokalnych strachów, prowadzący głośne rozmowy, egzotyczne nie tylko ze względu na języki, w których się odbywały. W poświęconym Gombrowiczowi seminarium pod przewodnictwem profesora Jana Błońskiego uczestniczyli twórcy i badacze naprawdę wybitni, że przytoczę parę nazwisk dla przykładu: Jerzy Jarzębski, Aleksander Fiut, Anders Bodegard, Francesco M. Cataluccio, Allen Kucharski, Olaf Kuhl, Jacques Rosner, Alejandro Russovich. Seminarium odbywało się m.in. we wnętrzach Muzeum im. Jacka Malczewskiego, gdzie za scenografię służyły fragmenty chłopomańskiej wystawy. Miało się chwilami wrażenie, że w końcu
KO N F E RE N C JA / CO N F E RE N C E
59
It’s no use repeating Gombrowicz’s notorious sentence about Radom never being an epic poem etcetera once again. You can check it up for yourself and citizens of Radom know it by heart. Even if the city doesn’t delight as a rule, it does delight at times. Because delightful things happen here, in spite of all and for good luck. It’s true the Gombrowiczs’ experience of Radom was not too happy; in fact, Jerzy, Witold’s brother, adjusted to the city and became a major figure in the area, though he seemed to adjust everywhere quite easily. He had no other options, like many people after the war, though. Not too happy is an understatement since the local prison was among the places associated with the writer’s family. Both Witold’s father - for the 1905 revolution, quite comfortably, with his own furniture and served restaurant dinners – and his brother Janusz, in the same cell as some sadistic criminals, falsely accused of collaboration with the Nazis, him, a concentration camp prisoner, spent some time there. There were some advantages, however: it was the pre-war Radom Bar that made such a key contribution to Polish literature by rejecting Gombrowicz’s application for apprenticeship. Who knows what would have become of his writing if the author of Possessed took to a legal career? But seriously, when, in the early 1990s, Maciej Bargiełowski, Wojciech Kępczyński and Marek Szyjko had the mad idea of staging the only festival of one of the greatest but also the most difficult of Polish writers in the city whose centre had been taken over by the people on an unprecedented scale, it was a truly creative, that is, ironic act. What’s more, they put the idea into theatrical practice, which had seemed wonderfully infeasible. The second festival, linking Gombro, Schulz and Witkacy, not on best of terms in their lifetimes, was the most wonderful of all, at least that’s how I remember it. That edition was so memorable not so much for its (marvellous) repertory, but the grand scale of its accompanying events. And for some episodes which brought some intellectual and ludic vigour to the stage of the worn and tired city. Behold some smartly casual and bespectacled figures wandering around the declining old town, whose only link to fine literature was provided by sophisticated names of cheap mixtures, consumed from dawn to dusks by locals trying to assuage their existential torment, and engaged in loud conversations, exotic not only because of the languages used. The Gombrowicz seminar, chaired by Professor Jan Błoński, was attended by some genuinely pre-eminent critics and artists, to name but a few: Jerzy Jarzębski, Aleksander Fiut, Anders Bodegard, Francesco M. Cataluccio, Allen Kucharski, Olaf Kuhl, Jacques Rosner, Alejandro Russovich. The seminar was held in the Jacek Malczewski Museum, among other venues, against the background of an exhibition on the Young Poland’s fascination with folk culture. You could occasionally get the impression that Valek had to
fot. Krzysztof Gajewski
Gombrowicz does wonders
KO N F E RE N C JA / CO N F E RE N C E
60 musi pojawić się Walek, i może nawet się zjawił, tylko w przebraniu, więc nikt go nie poznał. Tych ludowych akcentów było więcej, bo i jeszcze biesiada w skansenie, fragmentami przypominającym wieś jaką oglądał Gombrowicz, odpoczywający we Wsoli. Biesiada nie tylko intelektualna, ale i dosłowna, po dwakroć upojna, aż niektórym wieczorem zmęczenie nie pozwalało skupić się na legendarnym „Ślubie” krakowskiego Teatru Starego. I jeszcze postać główna tamtego festiwalu, Rita Gombrowicz, wożona w wielkiej, białej limuzynie, z wdziękiem i godnością znosząca ten hollywoodzki przepych. Patronka i animatorka pierwszych festiwali, cieszymy się, że po przerwie także i tych ostatnich edycji. A wszystko to zarejestrowane na fotograficznej kliszy przez Krzysztofa Gajewskiego, który niegdyś pracował jako teatralny fotograf, a w momencie, gdy robił prezentowane tu zdjęcia, członek Zarządu Miasta. Wysokie stanowisko nie przeszkadzało mu w kontynuacji już nie zawodowej pasji, widocznie korony były wtedy cięższe i tak łatwo z dostojnych głów nie spadały. Zresztą i sponsorzy byli wtedy jakby dostępniejsi, ale to już inny temat. Cieszmy się, że festiwal wraca do tamtej, wysokiej formy (i Formy), choć w porze nie tak fotogenicznej, trochę nazbyt dla kultury jesiennej. Pora inna, więc biesiady pod strzechą nie będzie, ale będą pasjonujące debaty i pół setki referatów, i znów Gombrowicz będzie na językach uczonych, mamy nadzieję, że pamiętających o Gombrowiczowskiej przestrodze, że kto o nim zwyczajnie opowiada i nudzi, temu się na języku w trupa przemienia i trupem otwór gębowy wypełnia paskudnie. I tematy, i nazwiska uczestników gwarantują, że tak się u nas nie zdarzy. A że jeszcze młodość z doświadczeniem na konferencji pomieszamy, to będzie tym bardziej interesująco. U nas, to znaczy we Wsoli i w teatrze, miejscach oswojonych Gombrowiczem. Wsola, od niedawna znów Gombrowiczowska, stara się dawać do myślenia, więc miejscem jest naturalnym. Dla historii literatury to miejsce znaczące, bo tu Jerzy Witolda do wyruszenia w świat namawiał, siedemdziesiąt pięć lat temu dokładnie. I dobrze, że go przekonał, bo co to byłby za Gombrowicz, gdyby w kraju pozostał, co by napisał, jeśli w ogóle by pisał, a nie stał się kolejnym martwym, młodym i zdolnym, którymi nasza kultura i historia z rozmachem szafowały. A tak żywy jest do dziś, o czym uczestnicy i konferencji, i festiwalu będą mogli się przekonać. Konferencja zagości też w teatrze, przez dzień cały aż po festiwalowy spektakl. Zagości oczywiście na scenie, w „Kotłowni” nieco przypominającej scenografię „Ślubu” wystawionego przed półwieczem przez Jorge Lavellego i Krystynę Zachwatowicz. Trochę więc ten Gombrowicz będzie i podziemny, offowy, i słusznie, bo przecież bronić go musimy wszyscy, by się nam w klasyka nie zmarmurzył, mchem nie porósł, słów i form okolicznościowych nadmiarem nie został przysypany. A bronić Gombrowicza możemy jedynie wciąż na nowo go wystawiając i oglądając, czytając i interpretując, i rozmawiając, słowem i formą tyleż odświętnymi, co nie nudnymi. Więc kończę. Tomasz Tyczyński Międzynarodowa Konferencja Naukowa „Gombrowicz z przodu i z tyłu”, której organizatorami są: Muzeum Witolda Gombrowicza (oddział Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza), radomski Uniwersytet Technologiczno-Humanistyczny im. Kazimierza Pułaskiego, a także Teatr Powszechny im. Jana Kochanowskiego, odbędzie się w dniach 20-22 października 2014 we Wsoli i Radomiu. Konferencja jest wydarzeniem partnerskim XI Międzynarodowego Festiwalu Gombrowiczowskiego. Konferencja odbędzie się pod patronatem i z udziałem pani Rity Gombrowicz. Patronat honorowy nad wydarzeniem objęli Rektor UTH oraz Prezydent Radomia. Wydarzeniu patronuje również Instytut Książki. Udział w konferencji weźmie ponad 60 uczestników z 9 krajów, wygłoszonych zostanie ponad 50 referatów.
pop up in the end – perhaps he did, but dressed up, so that nobody could recognise him. There were more of those folk episodes, like a feast at the rural museum, possibly resembling the countryside Gombrowicz could witness when holidaying at Wsola. The feast was not purely intellectual, doubly intoxicating, and some were too fatigued to focus on the fabled The Marriage by the Cracow Old Theatre in the evening. Add the key figure of that festival, Rita Gombrowicz, ferried around in a big white limousine, calmly and gracefully bearing the Hollywood glamour. Patron and guiding spirit of those initial festivals, luckily to return to more recent editions after an interruption. All that was recorded by Krzysztof Gajewski, once a theatre photographer and a City Council member at the time the pictures shown here were taken. The high position didn’t prevent him from pursuing what had been a hobby; apparently positions of authority were not so high then as to make such activities infra dig. What’s more, sponsors also seemed more accessible at the time, though this is another story. Let’s rejoice the festival is back on form (and Form), though the season is not so photogenic, a bit too autumnal for culture. The season’s changed, so there will be no out-of-door feast, and there’ll be fascinating discussions, a couple dozen papers and Gombrowicz will again be debated by scholars, hopefully mindful of the Gombrowiczesque warning that whoever talks about him in an ordinary, boring way will have their mouth full of his horribly dead corpse. Both the subject matter and names of participants are a warranty against such nasty developments. The conference will be all the more interesting for its mix of youth and experience. All that will take place at Wsola and the theatre, places privy to Gombrowicz. Wsola, restored to Gombrowicz as of late, tries to be food for thought, so it’s a natural location. A place important for the history of literature, where Jerzy encouraged Witold to travel and seek his fortune precisely seventy-five years ago. He was persuasive, fortunately, as what kind of Gombrowicz would we have got had he stayed behind in Poland, what would he have written, if anything, or would he have joined the ranks of dead young talents our culture and history have been so generous with? As it is, he continues to be alive, as participants of both the conference and the festival will have the opportunity to find out for themselves. The conference will also be a guest of the theatre, all day long till the festival performance. It will take place on the stage, of course, the ‘Boiler Room’ whose design is somewhat reminiscent of The Marriage produced by Jorge Lavelli and Krystyna Zachwatowicz half a century ago. Thus, Gombrowicz will be a bit underground and off, and rightly so, since we all must defend him against turning into a moss-overgrown marble classic, overwhelmed with too many ceremonial words and formulas. Gombrowicz can only be defended when he is staged and watched, read and interpreted, and talked about anew, using not only festive, but above all not boring language and form. That’s why I must be finishing. Tomasz Tyczyński The International Scientific Conference ‘Gombrowicz Front and Backwards’, organised by: Witold Gombrowicz Museum (a branch of Adam Mickiewicz Museum of Literature), Kazimierz Pulaski University of Technology and Humanities in Radom and Jan Kochanowski Popular Theatre, will be held in Wsola and Radom on 20-22 October 2014. The conference is a partner event of the 11th International Gombrowicz Festival. The conference will be held under the auspices of Rita Gombrowicz and patronised by the University Rector, the President of Radom, and the Book Institute. More than 60 participants from 9 countries are going to deliver more than 50 papers.
KO N F E RE N C JA / CO N F E RE N C E
61
Redakcja / Edited by
Anna Kulpa Projekt graficzny / Art Design
IMAGINE.am, Krzysztof Iwański Przekład / Translation
Jacek Spólny Wydawca / Published by
Teatr Powszechny im. J. Kochanowskiego
Organizatorzy Festiwalu Festival Organisers Urząd Miejski w Radomiu City Hall of Radom
Teatr Powszechny im. Jana Kochanowskiego w Radomiu Jan Kochanowski Popular Theatre of Radom
Projekt współfinansowany ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego The Project is co-financed by the Ministry of Culture and National Heritage
Partnerzy Festiwalu Festival Partners
Teatr Powszechny im. J. Kochanowskiego jest instytucją Kultury Miasta Radomia. J. Kochanowski Popular Theatre of Radom is a cultural institution in the City of Radom.
ISBN 978-83-930356-6-3