Kraina Czarnej Hańczy, Piotr Malczewski (fragment)

Page 1

Piotr Malczewski

Kraina Czarnej Hańczy The Czarna Hańcza Land

Buda Ruska 2016



Żyję nad Czarną Hańczą. Od wielu lat wędruję pieszo wzdłuż jej brzegów, pływam kajakiem, doszedłem do faktycznych jej źródeł. Przyglądałem się rzece z nieba, niekiedy wędrowałem jej korytem i zanurzałem się pod powierzchnię Czarnej Hańczy, by nie tylko odpocząć w jej wodach, ale również przyglądać się jej życiu od wewnątrz… Przez lata Czarna Hańcza – rzeka przyrody, żywiołów i ludzi – stawała się dla mnie bardzo ważna, szczególna i niepowtarzalna. Czasem mówię „moja rzeka”, choć zdaję sobie sprawę, że dla wielu jest ona „ich” albo „kogoś innego”. Nie uzurpuję sobie prawa, by była tylko moją. Ja ją po prostu odkrywam dla siebie i siebie w niej odkrywam. Mam tę świadomość, że odejdę, jak wielu przede mną i po mnie, a Czarna Hańcza będzie płynąć dalej... Pięknie ujął nasz związek z przyrodą mój niedaleki sąsiad, Andrzej Strumiłło, również znad Czarnej Hańczy, mówiąc, że „jesteśmy dziećmi Ziemi. Wszystko, co mamy – od niej pochodzi”. Czarna Hańcza jest dla mnie domem – całą krainą, w której żyję, pracuję, tworzę. Jest Drogą, albo inaczej: Podróżą… w światy duże i małe. Jest tajemnicą i ciągłą zmienną. Rzeka jest wejściem w inne widzenie zarówno świata, przyrody, jak i siebie samego. Zmieniające się pory roku, żywioły, światło dają mi możliwość ciągłego odkrywania... Niniejszy album jest moim autorskim spojrzeniem na Krainę Czarnej Hańczy, na jej ulotność, zmienność, niepowtarzalność… Każdy z kadrów fotograficznych jest już przeszłością. Mądrość ukryta w słowach Heraklita z Efezu, że „wszystko płynie”, ma swoje potwierdzenie w zmieniającej się roślinności, biegu rzeki, porach roku, działaniu człowieka na brzegach Czarnej Hańczy. Krajobraz wciąż ulega zmianom, przekształca go i sama przyroda, i człowiek. Zmienną też jest światło. Obecność tej szczególnej dla mnie rzeki wpływa znacząco na moje widzenie i odbiór świata oraz ludzi. Wędrując, latając, pływając po Krainie Czarnej Hańczy dotykam różnych przestrzeni – od kropli rosy, kawałka lodu, po ogromne światy, na które patrzę z lotu ptaka. To takie osobiste „podróże dalekie i bliskie”. Ten subiektywny fragment „mojej” rzeki i „moich” światów tu odkrytych na przestrzeni wielu lat próbuję ukazać w tym albumie.

5


Początek Czarnej Hańczy jest trochę zagadkowy. Nie do końca wiadomo, jaką rzeka ma długość. Choć jest najdłuższą rzeką Suwalszczyzny, to fizjografowie do dzisiaj nie określili jednoznacznie jej źródeł i długości. W różnych opracowaniach podawane są różne długości rzeki – od 137 do 149 kilometrów. Czarna Hańcza bierze swój początek nieopodal najgłębszego w Polsce jeziora Hańcza, o przezroczystej zimnej wodzie i z dużym udziałem kamieni na dnie. Suwalski Park Krajobrazowy, przez który przepływa Czarna Hańcza, to ogromna różnorodność pejzaży, mnóstwo głazów narzutowych, przeróżnych form geologicznych, jezior i tajemnic przeszłości. Mówi się tu, że „ziemia rodzi kamienie” lub że „kamienie rosną”.

człowieka do przebywania na łonie natury, kontemplacji czy odpoczynku, posiedzenia przy ognisku, dźwiękach płynących z natury, delektowania się zapachami lasu... Czarna Hańcza płynie przez puszczę na południowy wschód w kierunku granicy z Białorusią, gdzie wpada do Niemna. Na Suwalszczyźnie najpierw „żył” lodowiec. Przemieszczając się, tworzył piękny, surowy, różnorodny pagórkowaty krajobraz pełen jezior, oczek wodnych, rynien rzek i tundry. Lodowiec ustąpił około 12 tys. lat p.n.e. Wówczas pojawili się pierwsi ludzie – koczownicy – łowcy reniferów. Powstawały pierwsze osiedla obronne i osady na wodzie. Potem zaś przybyli Jaćwingowie, żyjący tu do 1283 r. Po ich wybiciu przez Krzyżaków Suwalszczyznę porosła dzika puszcza. Od XVI w. następowało osadnictwo z Mazowsza, Litwy i z państwa krzyżackiego. Przybyli też kameduli z Włoch i założyli na wyspie w Wigrach klasztor. Na terenach Krainy Czarnej Hańczy (czy obecnej Suwalszczyzny), oprócz Polaków, osiedlają się Litwini, Rusini, Żydzi, Tatarzy, Niemcy i Rosjanie – staroobrzędowcy uciekający przed prześladowaniami. Czas pierwszej i drugiej wojny światowej (oraz pierwsze lata po drugiej wojnie) był pewnym „końcem świata”, charakteryzującym się masowymi przesiedleniami ludności lub ich zagładą, zniszczeniem kultury i architektury, która i tak była tu skromna, choć różnorodna. Dominowała tu zabudowa drewniana, nie licząc klasztoru w Wigrach, Sejnach, Kanału Augustowskiego czy zabudowy miasteczek. Do dziś pozostało trochę domów drewnianych z ozdobnymi werandami i nadokiennikami, banie, drewniane kościółki, molenny staroobrzędowców czy synagoga, kościół ewangelicki. Ponadto cmentarze i cmentarzyki różnych wyznań czy często zapomniane ich resztki...

Głazowiska, Czarna Hańcza przed Turtulem płynąca z szumem po kamieniach, dalej oz turtulski, rozlewisko przy Turtulu – to urokliwe i niezapomniane miejsca. Polodowcowy krajobraz z całym bogactwem pagórków nazywanych tu „górami”, jezior mieniących się niebieskimi, turkusowymi czy prawie czarnymi wodami, to osobliwa ojczyzna Czarnej Hańczy, która przyciąga swym urokiem, zachęca do tego, by powędrować, dotknąć jej piękna, wspiąć się na dawne grodzisko jaćwieskie czy pobrodzić jej nurtem... Czarna Hańcza płynie od Turtula przez Suwałki, by wpaść do jeziora Wigry, które jest centralnym obiektem Wigierskiego Parku Narodowego. Jezioro ma nadzwyczaj urozmaiconą linię brzegową, mnóstwo zatok, półwyspów, mielizn i zalesionych brzegów. Położony w pięknym miejscu na wzniesieniu i półwyspie Pokamedulski Zespół Klasztorny w Wigrach tworzą nastrój genius loci, czyli Ducha Miejsca… W Wigierskim Parku Narodowym, przez który przepływa Czarna Hańcza, jest wiele naturalnych zbiorników wodnych, choć ponad połowę powierzchni parku stanowią lasy, ponadto otwarte tereny łąk, pól i wsi. Nieopodal wigierskiego klasztoru rzeka wypływa ponownie na południe, najpierw leniwie, szeroko, a potem szybszym, węższym nurtem podąża przez Puszczę Augustowską, która jest jedną z największych puszcz w Polsce, z powierzchnią w naszych granicach ok. 110 tys. ha.

Przez wieki dominowała tu przyroda, a nie człowiek. Ogromne puszcze, bagna, jeziora i rzeki oraz słaba rolniczo ziemia dawały skromne możliwości przeżycia i zawsze była to uboższa część Polski. Zawsze też jednak była tu przestrzeń, błękit nieba z ptakami, zieleń puszczy, życzliwi ludzie i płynąca wciąż Czarna Hańcza... Patrzę na rzekę. Na rozlewiska, zygzaki srebrzącej się wody, mgłę ukazującą na chwilę inną krainę, tajemniczy pejzaż. Na sosny, świerki, olchy patrzące w wodę i w niebo. Obserwuję, wydobywam z rzeki moje własne światy. Czasem abstrakcyjne, graficzne, barwne lub prawie czarno-białe obrazy rzeki. Woda jest dla mnie elementem dominującym w fotografii, ale też składnikiem przyrody, który dzieli i łączy różne światy

Puszcza była schronieniem i zarazem pustkowiem, tajemnicą, matecznikiem zwierzyny i ludzi żyjących i uciekających od świata (tak jak w przypadku m.in. Jaćwingów, kamedułów i staroobrzędowców), ale las był też w tutejszych wierzeniach długo siedzibą istot nadprzyrodzonych. Puszcza to również wizualne piękno. Istnieje potrzeba

6


i żywioły – na świat podwodny, ląd, świat nad wodą czy światy ulotnych chwilowych obrazów odbijających się w tafli Czarnej Hańczy... Kraina Czarnej Hańczy ma szczęście doświadczać rytmu czterech pór roku, a wraz z nimi różnorodnego piękna odchodzenia i powrotów oraz narodzin i śmierci. Rzeka często zimą przyobleka się w czarno-białe szaty, błyskając srebrnym światłem po wodzie i lodowej tafli. Rozgwieżdżone niebo mroźnych, cichych nocy przynosi niezapomniane wrażenia, a ranek obrazy zatopione na chwilę w lodzie. A wiosną wszystko spływa i człek w kajaku zobaczy już zupełnie inne światy w Czarnej Hańczy... Żywioł zatrzymany na chwilę przez zimę tworzy co roku niepowtarzalne, przedziwne obrazy. A potem wiosna... Patrzę na Czarną Hańczę, patrzę na przemijanie... Patrzę przez okno. Jestem w domu nad moją rzeką. Mróz ściska mocno. Płynąca nitka Czarnej Hańczy, teraz cienka, ściśnięta przez lodowe kleszcze, skrzy się srebrem niewielkim, lecz mocnym. Świat biały wokół. Czas skupienia, samotności i ciszy. Dziwne światło przy końcu dnia. Kawałek dalej rzeka stoi – zamarzła w milczeniu i oczekiwaniu, by za czas jakiś ruszyć, pogruchotać lód, niosąc muzykę zimy i wiosny, siejąc zniszczenie, a jednocześnie niosąc płynne życie. A za kilka miesięcy rzeka będzie usłana długimi kobiercami roślin wodnych, które nazywam „włosami Czarnej Hańczy”. Cichy promień słońca Dźwięki muzyki Żurawie krzyczą Że za chwilę wiosna Chcę ciszy, mojej własnej Co ją miałem wiosną Tak pięknej Że aż niebezpiecznej …nad Czarną Hańczą

7


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.