ASJA WOŁOSZYNA
ASJA WOŁOSZYNA NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
ASJA WOŁOSZYNA
NIE TRZEBA surrealizm naukowy
przekład: Tatiana Drzycimska
NIE TRZEBA
NIE TRZEBA
NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
Osoby: GRIGORIJ PERELMAN (Faust, Borges) MAKSYM MAKSYMOWICZ (Poincaré, Mefisto) – kolega Perelmana ANNA OBRIEZKOWA – reżyser teatralny ANDRIEJ OBRIEZKOW – mąż Anny, choreograf MAMA PERELMANA KATIA – tancerka
ASJA WOŁOSZYNA
NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
„
8 / NIE TRZEBA 1. Nie trzeba
ASJA WOŁOSZYNA
NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
MAMA robi sobie herbatę. Siada w fotelu. Ogląda film. GŁOS Z TELEWIZORA. „– Proszę pana! Niech mi pan pozwoli obejrzeć tę książkę. Nie chce pan? (cięcie) Niech mi ją pan pokaże. Proszę. Nic nie rozumiem. – To bardzo stara książka, traktuje o astronomii i matematyce. Pochodzi z 1763 roku. – Dlatego jest taka droga? – Droga? To była okazja. Oszczędzałem kilka lat. Udzielałem korepetycji. – Sam pan cerował swoje skarpetki? – Czasami. Ale teraz jest moja. Mogę się dowiedzieć, sprawdzić. – Co?? Nie chce pan powiedzieć? – Pani powiem. Ale nikomu pani nie powtórzy? – Nikomu! – Odkryłem nową gwiazdę. – Gdzie? – Na niebie. – Ach tak!...” Wchodzi PERELMAN. MAMA. Co tak długo, Grisza? Jesteś głodny? PERELMAN. Byłem po torus. MAMA. Po cytrus? Jaki cytrus? Po co? Obiad jest gotowy. PERELMAN. Po torus. Po kabel. MAMA. Aha... GŁOS Z TELEWIZORA. „– Nie wierzy pani?! To ona, tutaj! (pokazuje w książce) – Mówił pan, że jest na niebie! – To jest niebo! Odkryłem ją tutaj, na papierze. – Na papierze?... Jak to – na papierze? Nie, to niemożliwe. – Możliwe. I dość częste! Wyliczyłem jej pozycję! – Nie rozumiem! – Czego? – Wielu rzeczy. Przede wszystkim nie rozumiem, jaki związek ma pańska gwiazda z tą książką!” PERELMAN (patrzy z niechęcią na aparat telefoniczny). Dzwonił ktoś? MAMA. A jakże? Oczywiście. PERELMAN Co ty oglądasz, mamo? Coś antynaukowego. MAMA. Daj spokój. Pamiętasz film o samotnym astronomie, do którego przypadkiem trafia piękna dziewczyna z innego świata... Taka aktorka tam grała... z niebieskimi oczami. Zapomniałam, jak jej było. No! Najładniejsza radziecka aktorka, taka słynna... Grisza!
9
PERELMAN. Nie wiem. (rozwija kabel) MAMA. Na pewno wiesz! Aha! Pytałeś, czy ktoś dzwonił. Znów Siemion Iwanowicz. Powiedziałam mu – wybacz mi – że jeszcze nie zdecydowałeś. Może jeszcze wrócisz do instytutu. Na razie potrzebujesz czasu i nie trzeba cię popędzać. PERELMAN. Nie trzeba. (słychać muzykę – uwertura do opery „Faust” Charlesa Gounoda) … Mamo, nie będzie ci przeszkadzała muzyka? MAMA. Grisza, kochany, czy muzyka mi kiedyś przeszkadzała? MAMA. Aha! Grisza, był jeszcze jeden telefon! Dzwoniła jakaś dziewczyna. Uprzejma, taki miły głos. Z instytutu albo nie – nie wiem. Pewnie z instytutu, no bo skąd? Powiedziała, że jeszcze zadzwoni. PERELMAN (rozwijając nowy kabel). Nie zadzwoni.
SURREALIZM NAUKOWY
Na ekranie widać piękność w białej sukni wieczorowej, która chodzi pośród książek po pokoju uczonego.
GŁOS Z TELEWIZORA. „– I pańska gwiazda już nigdy nie będzie widoczna? Nigdy?... – Żeby była widoczna, musiałaby się odchylić. – To nie może się zdarzyć? – Nie. – A dlaczego? – Żadna gwiazda nie odchyla się od swojego toru”.
NIE TRZEBA
Dzwoni telefon. PERELMAN długo patrzy na aparat, jak na wroga, który pierwszy zaatakował.
Dzwoni telefon.
Dzwoni telefon. PERELMAN wyjmuje z kieszeni obwarzanek. Nadgryza go, przekłada nadgryziony obwarzanek do drugiej kieszeni. Wyjmuje kolejny. Jednak podnosi słuchawkę. Do końca pierwszej rozmowy w milczeniu nadgryza i przekłada obwarzanki. A jego rozmówczyni wydaje się słyszeć jego odpowiedzi. Wszystkie dźwięki cichną (dzwonek telefonu, telewizor, muzyka). ANNA. Dzień dobry, Grigoriju Jakowlewiczu. Maksym Maksymowicz był tak miły i dał mi pana numer. Nie znamy się... Rozmowa z panem to dla mnie wielki zaszczyt. Na jaki temat? Na temat... O wszystkim. O panu. Jestem reżyserem teatralnym. Nie, proszę poczekać! Proszę nie odkładać słuchawki. Proszę poczekać. Nie marnuję, nie marnuję... Bardzo proszę. Nie jestem dziennikarką. Nie przysłał mnie żaden tabloid. Chcę zrobić przedstawienie. Przedstawienie o panu. Tak, wiem, wiem, że nie ma pan czasu, ale nie zajmę dużo... Tylko proszę nie
ASJA WOŁOSZYNA
MAMA. Grisza, odbierz! Ja już się dzisiaj nachodziłam
10 / NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
odkładać słuchawki... Chciałabym tylko porozmawiać. Wiem, że to nie na telefon. Dlatego jestem pod pana domem... Halo. Halo... PERELMAN. Co za dziwni ludzie. Ale ja z tym skończę. (cały jest poowijany kablem) Znowu dzwoni telefon. Dzwoni i dzwoni. PERELMAN podnosi słuchawkę i odkłada, przerywając połączenie. Ale ANNA nie ustępuje. Wreszcie PERELMAN odpowiada. PERELMAN. Nie interesuje mnie to. ANNA. Błagam, niech pan nie odkłada. Źle się wyraziłam. Przedstawienie będzie, powinno być, nie o panu. A o pana odkryciu. O hipotezie Poincarégo. O pana dowodzie. Przecież to ważne! Proszę, niech pan mnie wpuści. Porozmawiajmy. PERELMAN. O hipotezie Poincarégo??? O hipotezie Poincarégo? Czy wyobraża sobie pani, na czym ona polega – przynajmniej z grubsza?
NIE TRZEBA
ANNIE wydaje się, że to jest dla niej szansa. Wyjmuje iPada, wpisuje do wyszukiwarki... ANNA. Chwileczkę. Wyobrażam sobie, oczywiście.... Hipoteza Poincarégo polega na tym, że... że... (znajduje. I recytuje jednym tchem) „Każda trójwymiarowa zwarta i jednospójna rozmaitość bez brzegu jest homeomorficzna ze sferą trójwymiarową”. (i przestraszyła się, że jest to aż tak niezrozumiałe) Tak. PERELMAN. Proszę pani! Nie trzeba! To jakieś drwiny. To mi przeszkadza. Gdyby rozumiała pani hipotezę Poincarégo – nie mówię już o dowodzie, mówię o podstawach, o jej istocie – to, być może, wpuściłbym panią. Ale pani... Jestem bardo zmęczony. Dajcie mi wszyscy spokój.
ASJA WOŁOSZYNA
(odkłada słuchawkę. ANNA więcej nie dzwoni. PERELMAN odłącza od telefonu stary kabel i podłącza nowy. Zanosi telefon do MAMY) A więc tak! Mamo! Kupiłem kabel. Od tej chwili telefon będzie stał u ciebie, w twoim pokoju, przy twoim łóżku. Rozmawiaj, proszę, z kim chcesz, ile chcesz, ale mnie więcej nie wołaj. Nie podejdę. Czy z instytutu, czy nie z instytutu – nie! Nie mam siły słuchać kogokolwiek. Mamo – nigdy – słyszałaś? Nie trzeba. PERELMAN wychodzi. MAMA Wychodzi za nim.
2. W domu Znów dzwoni telefon. Odbiera MEFISTO / MAKSIM. Jego rozmówczyni wydaje się słyszeć jego odpowiedzi. ANNA. Maksymie Maksymowiczu! Mówi Anna, reżyser, pamięta pan? Nie, dlaczego kompletna klapa? Nie aż taka, jak pan mi przepowiadał. Hm, dziękuję! Nie, powiedział, że porozmawia ze mną, kiedy zrozumiem istotę hipotezy Poincarégo. Niech pan nie gwiżdże, to wróży stratę pieniędzy. Maksymie
11
Dom ANNY. Właściwie jeszcze nie wiemy, że to jej dom. Widzimy młodego mężczyznę. To mąż Anny. Jest performerem. Obecnie przygotowuje performance z tancerką KATIĄ. ANNA wchodzi do mieszkania i jeszcze przez jakiś czas patrzy na to, co się dzieje u ANDRIEJA i KATI. ANNA (przebijając się przez muzykę). Andriusza, ale nakopciłeś. Dobra. Jasne. Nie przeszkadzam. ANDRIEJ. Co? ANNA. Mówię, że nie przeszkadzam. Cześć, Katia. Jedliście? ANDRIEJ (do KATI). Przerwa. Anka, puściłem ci SMS-a, żebyś kupiła fajki.
SURREALIZM NAUKOWY
Maksymowiczu, bez pana sobie nie poradzę. Proszę o konsultacje. To możliwe? Kiedy i gdzie? Tak, mogę, oczywiście, że mogę. Czyli – do zobaczenia? Dziękuję! Bardzo jest za co! Wszystkiego dobrego.
(KATIA milczy) ANNA. Głodni? ANDRIEJ. No, jasne. Lecimy na fistaszkach. Co z tobą? Jesteś smutna, bo nie kupiłaś mężowi fajek? Wyluzuj, jeszcze będziesz miała szansę. ANNA. Nie jestem smutna. Odwrotnie. Coś się ruszyło. ANDRIEJ. Z czym? ANNA. Z Perelmanem. ANDRIEJ. Z tym stukniętym geniuszem? ANNA. Tak, z tym geniuszem. ANDRIEJ. Spotkaliście się? ANNA. Na razie nie. ANDRIEJ. Ania, wzięłaś się za to z takim zapałem – może nie warto? Nie musi być koniecznie o nim. Są inne tematy. Takie... bardziej sceniczne. A spektakl o matematyku... tym bardziej o takim introwertycznym introwertyku... to jednak... No, nie błyskaj oczami – próbuję cię podnieść na duchu. O, super, Katia podgrzewa obiad dla całej wycieczki. Pachnie zupką. ANNA. Jak ty jeszcze cokolwiek czujesz w tym dymie... ANDRIEJ. Czuję, czuję. Wszystko czuję. Jestem czuły chłopak... Auć! Chodź, bo nam wystygnie. ANNA. Zaraz. Jedzcie, ja muszę zadzwonić... ANDRIEJ. Całkiem sflaczałaś. No, dobra. Nie będę się boksował z rzadką galaretą. (całuje ją i wychodzi) Przyjdź jak stężejesz.
ASJA WOŁOSZYNA
ANNA. To prawda. ANDRIEJ. No, jasne. I na co liczyłem? ANNA. Pewnie na mój słuch. ANDRIEJ. Jak również na empatię, troskę, kobiecą wrażliwość, intuicję. I jeszcze – oczywiście – na miłość wszechświata. ANNA. Niezły z niego gawędziarz, co, Katia?
NIE TRZEBA
ANNA patrzy na nieprzeczytaną wiadomość.
12 / NIE TRZEBA
ASJA WOŁOSZYNA
NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
3. Wyjaśnienie naukowe: wprowadzenie MAKSYM MAKSYMOWICZ wchodzi, kontynuując swoją – najwyraźniej wspaniałą – przemowę skierowaną do ANNY. MAKSYM MAKSYMOWICZ. …I ta kwantowa osobliwość, pani Aniu. Proszę sobie wyobrazić bezbrzeżny kosmiczny ocean, przesycony rzadkim roztworem. Wyobraziła pani sobie? A teraz – hop! Wrzucamy tam mikroskopijny pyłek fluktuacji kwantowej. I – voila! – oto mamy przejście międzyfazowe. Cała ta nieskończona płynna pramateria przeistacza się w nie mniej nieskończoną twardą powierzchnię. I mamy świat. A to – bardzo proszę – także jest dla pani. (wyjmuje zza pazuchy dość pożółkły bukiecik) Tylko proszę nie dziękować! To po prostu starcza słabość. Jako obiekt ściśle kwantowy, próżnia podlega fluktuacji i rodzi anomalie topologiczne, które powstają i giną. (to powinno być tak niezrozumiałe, że aż komiczne) Rozumie pani? ANNA. Nie. MAKSYM MAKSYMOWICZ. Mój Boże! Jak to wytłumaczyć? ANNA. Maksymie Maksymowiczu, nie rozumiem, co ma do tego Perelman i hipoteza Poincarégo. MAKSYM MAKSYMOWICZ. Widzi pani, moja duszko, są dwa sposoby poznawania świata: matematyka i rozmaite bzdury. Nie zgadza się pani? ANNA. A sztuka? MAKSYM MAKSYMOWICZ. Sztuka... Ludzkość potrzebuje ogniwa, które najbardziej efektywnie połączy świat realny ze światem doznań zmysłowych... Pani nie zrozumiała – rozumie pani? ANNA. Czego? MAKSYM MAKSYMOWICZ. Istoty rzeczy. Myśli pani, że matematyka to jakieś esyfloresy? Nie. Matematyka to marzenie. Marzenie i jedyna nadzieja na opisanie Wszechświata. Czy pani wie, że zgodnie z pewnymi teoriami możliwe jest (!) opisanie wszystkich procesów zachodzących we Wszechświecie bez posługiwania się eksperymentem? Wyłącznie na podstawie modeli. Przy pomocy wzorów, rozumie pani? A potem, po dziesięcioleciach, kiedy nauki doświadczalne się rozwiną, wzory będą sprawdzane eksperymentalnie. Tak właśnie żyjemy. I okazuje się, że wzory opisują rzeczy realne. Realne procesy. Tak, że... Na co mu pani? On ma romans ze Wszechświatem. ANNA. Ładnie... Jak u Novalisa. MAKSYM MAKSYMOWICZ. Novalisa? ANNA. Tak, romantyk niemiecki. Ten, który mówił: „Moja ukochana – to zwinięty Wszechświat”. MAKSYM MAKSYMOWICZ. Nieźle. ANNA. Ale przecież nie mam zamiaru być jego kochanką. Maksymie Maksymowiczu! Po co te uśmieszki? MAKSYM MAKSYMOWICZ. Uśmiecham się z powodu pani aparatu pojęciowego... To niemożliwe z paznokciami Griszy... On ich przecież w ogóle nie ścina. Hm... No, dobrze. W każdym razie zarówno natura jak i świadomy ludzki umysł działają na mocy tych samych praw. Nauka lokuje się w tym samym miejscu, co najśmielsze
NIE TRZEBA
ASJA WOŁOSZYNA
fantazje, ale przewyższa je pod względem treści. Ma pani śmiałe fantazje, pani Aniu? No, dobrze. Może pani nie odpowiadać. Ale proszę zapamiętać: matematyka operuje obiektami idealnymi. A panią interesuje na przykład, dlaczego on nie przyjął należnego mu miliona. ANNA. Nie tylko to. MAKSYM MAKSYMOWICZ. Nie tylko, ale gdyby nie to, nie byłoby pani tutaj. To przecież oczywiste. Co on może kupić za ten milion? Przedmioty. A przedmioty to inaczej – detale, osobliwości, moja miła. Odchylenia. Odchylenia od ideałów, od struktur. Wariacje. Żadnego obiektu idealnego na świecie nie da się kupić za najbardziej konkretny milion. Nawet dolarów. Nawet przy obecnym kursie. Zawsze tylko jedno: albo reprezentacje modelowe z obiektami idealnymi, albo rzeczywistość fizyczna, która w swej istocie zawsze stanowi odchylenie. W niej na każdym kroku można się potknąć i walnąć tak, że cały model matematyczny runie i nie wytrzyma weryfikacji – właśnie to jest najstraszniejsze dla każdego teoretyka. Jak to było u poety? „Nie wychodź z pokoju, wróć do niego szybko, / Po co ci Słońce, skoro palisz ≪Szipkę≫...” Po co ci Słońce, skoro jest pomarańcza – powiedziałby następca Poincarégo. Ale wątpię, czy pani to zrozumie. ANNA. Obiekty idealne... (próbuje udowodnić, że potrafi to zrozumieć) To jak u Platona? My, mieszkańcy Ziemi, całe życie siedzimy w jaskini i patrzymy na nędzne cienie... prazasad. A żadnej prazasady jako takiego nigdy nie zobaczymy. MAKSYM MAKSYMOWICZ. Niech będzie jak u Platona. Skoro jest pani taka wyedukowana. Tyle, że ten pani Platon, moja miła, nie wziął pod uwagę, że możemy je wyliczyć wyłącznie za pomocą matematyki... No, nie pani, nie ja, oczywiście... A tacy, jak on... Wychodzi na to, że uczony za każdym razem na własne ryzyko przekracza granice wzorów matematycznych. A pani mówi o milionie. ANNA. Nie mówię. MAKSYM MAKSYMOWICZ. Właśnie, że pani mówi. Pani jest urocza, gdybym miał dwadzieścia lat mniej, to bym... Ech! Ale raczej nie uda się pani z nim porozmawiać. Niemożliwa jest rzeczywistość całkowicie niezależna od umysłu, który ją postrzega. ANNA. Słucham? MAKSYM MAKSYMOWICZ (podśpiewuje – jakby chciał ukryć przypadkowo wypowiedzianą tajemnicę). „Elektron to jest gość! Gdy jest wzbudzony dość...” ANNA. Słucham? MAKSYM MAKSYMOWICZ. Nic, nic. Taka piosenka studencka. Chuligańska. (na melodię piosenki Ałły Pugaczowej ≪Всё могут короли≫) Elektron to jest gość! Gdy jest wzbudzony dość, Pokona każdy próg, aby wytworzyć prąd. Lecz jeszcze żaden chwat, od wielu, wielu lat Nie złamał zakazu Pauliego... ANNA. Nie chodzi o piosenkę. Chodzi o rzeczywistość. MAKSYM MAKSYMOWICZ. Nie chciałem pani obrazić. Wyrwało mi się. Jednak „niemożliwa jest rzeczywistość, całkowicie niezależna od umysłu, który ją postrzega”. Poincaré. Dlatego może pani uznać, że pani i on – żyjecie w rożnych rzeczywistościach. Pani i on, ja i on, on i wszyscy pozostali. Jemu nikt nie jest potrzebny. ANNA. Dla kogo w takim razie jest to odkrycie? Dla kogo jest dowód? Nie dla
SURREALIZM NAUKOWY
13
ASJA WOŁOSZYNA
NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
14 / NIE TRZEBA ludzkości? Co to jest, przepraszam, za masoneria? To jak teatr, do którego nie wpuszcza się zwykłych widzów. A wyłącznie – wybranych kolegów. MAKSYM MAKSYMOWICZ. O, moja miła! Ma pani niewłaściwie dane wyjściowe na temat sytuacji. Wszystko jest o wiele bardziej pogmatwane. On nie wpuszcza do swojego teatru nikogo. Nie tylko od frontu, ale i wejściem służbowym. I nie chodzi mi nawet o obecność fizyczną – raczej o samą możliwość zrozumienia. ANNA. Po co komu taki teatr? MAKSYM MAKSYMOWICZ. Nie sądzę, że on myśli takimi kategoriami... teatr... Jeśli koniecznie potrzebuje pani analogii z życiem codziennym, wszystko to może raczej przypominać intymną rozmowę z Bogiem. Ale rozmowę w języku, który zna tylko on. Zatem... na pani miejscu nie dobijałbym się do niego tak uporczywie. To może być dla niego traumatyczne. Jest przecież wielkim odludkiem. Taktowny, uprzejmy, ale... Szczerze mówiąc, nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego nawet na poziomie modelu: Grisza siada z dziewczyną i zaczyna z nią rozmawiać... Brr... Nie! To coś z gatunku fantastyki antynaukowej. Jeśli pani jest tak wygodniej, proszę uznać, że on ma inaczej zbudowany mozg. Zresztą, o czym miałby z nami rozmawiać? ANNA. „Z nami”? Jak to? Czyli z panem też? MAKSYM MAKSYMOWICZ. A cóż ja? Nie przeceniam siebie. Pani jest kompletną nogą z matematyki, a ja prawie skończyłem doktorat. A jednak między panią a mną jest mniejsza różnica, niż między mną a nim. Mniej lat ewolucji. Gdyby ludzkość nieustannie doskonaliła się w dziedzinie matematyki, to prawdopodobnie za jakieś dwieście lat jeden procent ludzkości potrafiłby zrozumieć nawet jeśli nie rozwiązanie problemu, to jego istotę. Ale nie sądzę, aby ludzkość miała na to czas. Zatem... W Ameryce, gdzie Grisza był na stażu, kontaktował się tylko z jednym kolegą. Tak naprawdę wcale nie wybierał się do Ameryki, ale w latach dziewięćdziesiątych w instytucie wszystko stanęło. Żadnych pieniędzy. Więc w Ameryce raz w tygodniu jeździł samochodem z kolegą do innego miasta na wykłady tego Richarda Hamiltona, który zaraził go Poincaritis. To nie mój kalambur – to już prawie terminologia – oczywiście żartobliwa. Widziałem kiedyś Hamiltona. Zupełnie inny typ. Przystojny, bon vivant, mówią, że jeździ konno, wszystkie studentki się w nim kochają... Dlatego się pewnie nie wybił. (śmieje się) Zostawmy to. A Grisza? Całe życie jest z mamą. Pani mieszka sama? ANNA. Z mężem. I to od dawna. (ANNA zaczyna się denerwować i wpadać w rozpacz z powodu bezsensu tej rozmowy) MAKSYM MAKSYMOWICZ (dramatyzując po sztubacku). Wiedziałem, wiedziałem. Ona ma męża! Co za pech. ANNA. Maksymie Maksymowiczu! MAKSYM MAKSYMOWICZ. Ale dzieci na razie nie ma? Czyli przytulne rodzinne gniazdko. On i ona – tylko we dwoje... ANNA (śmiejąc się). No, nie powiedziałabym. Raczej zawsze pełno ludzi. Mąż jest artystą, performerem. Teraz w drugim pokoju mieszka niemowa, tancerka z prowincji, z którą robi projekt. MAKSYM MAKSYMOWICZ. Tancerka. W drugim pokoju. Co za życie! Co za obyczaje. Ale rozumiem: pani nie ma powodu się martwić. O czym to mówiliśmy? ANNA. O Perelmanie.
15 MAKSYM MAKSYMOWICZ. Racja.
NIE TRZEBA
ASJA WOŁOSZYNA
MAKSYM MAKSYMOWICZ A poza tym, to przecież nie było tak: nie, nie trzeba, udławcie się swoim milionem. Wcale nie tak. Przede wszystkim, po prostu, przyznano mu Medal Fieldsa – to coś w rodzaju matematycznego Oscara. Na wręczenie miał przybyć król Hiszpanii. A Perelman oświadczył, że nie pojedzie. Wtedy do Petersburga, incognito, przyjechał przewodniczący Międzynarodowej Unii Matematycznej i namawiał go przez trzy dni. Bezskutecznie. A pani mówi – milion... Milion – to już inna sprawa, z innych funduszy. Zgodnie z zasadami trzeba opublikować dowód w specjalistycznym, recenzowanym czasopiśmie. Jest sprawdzany i jeśli w ciągu trzech lat nikt nie znajdzie błędu – wtedy jest milion. Szeroki, pełny dowód to jeden z warunków. Grisza tego nie zrobił. Po prostu zamieścił swoje wielkie tezy na pewnym portalu naukowym. Wysłał – jak papierowy samolocik – w wieczność. Sam kadłub, szkielet, genialny szkielet – nie oblepił go mięsem czy tam – gipsem, rozumie pani? Patrzcie: to jest tak – próbujcie rozwikłać, jak dacie radę, bierzcie, sprawdzajcie, używajcie. Pracowałem nad tym sześć lat. Po prostu zrozumiał. Zrobił konspekt rozwiązania i poszedł dalej. ANNA. A dokąd? MAKSYM MAKSYMOWICZ. Słucham? ANNA. Dokąd poszedł? MAKSYM MAKSYMOWICZ. Tego to nikt nie wie. Może tam, gdzie ktoś go dogoni dopiero za jakieś sto albo dwieście lat, gdzie współcześni w ogóle nic nie rozumieją, gdzie, że tak powiem, diabeł mówi dobranoc. A może... ANNA. „Może” – co? MAKSYM MAKSYMOWICZ. Widzi pani, Anusiu, żadne z nas nigdy nie zrozumie, jak forsowny był ten gigantyczny wysiłek. Zdarza się, że najdoskonalsza maszyna się przepala. Zdarza się, że Wszechświat pęka, jak bańka mydlana. A co dopiero ludzki mózg... ANNA. Nie wierzę. MAKSYM MAKSYMOWICZ. Daj Boże. Daj Boże. Ale kiedyś jego oczy płonęły jaśniej. ANNA. Maksymie Maksymowiczu! Zabieram panu czas nie po to, żeby mi pan tłumaczył, dlaczego nie da się porozmawiać z Perelmanem. Chcę, żeby to się stało możliwe. On powiedział, że jeśli zrozumiem... (z bólem) Patrzy pan na zegarek... Muszę z nim porozmawiać. Przynajmniej dwadzieścia minut. Chociaż piętnaście. Co czuł, kiedy znalazł rozwiązanie? Co robił, kiedy czekał na odpowiedź? Co o sobie myślał? Przecież będę musiała coś powiedzieć aktorom... MAKSYM MAKSYMOWICZ. Po co? ANNA. Po co mam coś mówić aktorom? MAKSYM MAKSYMOWICZ. Nie, moja miła, po co pani to wszystko? Posmutniała pani. Co ja z panią mam... Umówmy się: pani wyznaczy mi jeszcze jedno rendezvous... Nie! Wtedy wyjdzie, że jestem pani coś winien. Lepiej ja się z panią jeszcze raz umówię na matematyczną randkę, a pani szczerze mi opowie, po kiego diabła pani to potrzebne. Tylko bez wykrętów! ANNA. Dobrze. To nie jest skomplikowane. Po prostu mój mąż...
SURREALIZM NAUKOWY
Milczą.
16 / NIE TRZEBA MAKSYM MAKSYMOWICZ. ...Trenuje tancerkę? ANNA. Tak. Nie, nie o to chodzi. Po prostu tak nam wyszło...
ASJA WOŁOSZYNA
NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
4. Po kiego diabła to wszystko Wchodzi ANDRIEJ, aby zająć się wywoływaniem zdjęcia, które wcześniej robił KATI. ANNA przygląda się zdjęciu. ANNA. Posłuchaj, nie wydaje ci się, że robisz jej krzywdę? ANDRIEJ. Ja? Robię Kati krzywdę? ANNA. Nie wydaje ci się? ANDRIEJ. No – super. A jak? ANNA. Przecież ona jest po klasycznej szkole (to nic, że na prowincji), a ty jej wszystko wywracasz do góry nogami... Wtrącasz się. Bardzo mocno się wtrącasz. Przecież widzę. Z nikim wcześniej tak nie było. Ona jest dla ciebie materiałem. ANDRIEJ. Nie. Nie, Aniu. Ona jest dla mnie... materią. A jej klasyczną szkołę mam gdzieś. W ogóle nie wiem, gdzie oni mieli oczy. Każdy zawodowiec, który popatrzy na nią przez pięć minut, powie, że jest stworzona do czegoś innego. ANNA. No właśnie. „Każdy zawodowiec”? Co to za kastowe podejście? Zacząłeś robić sztukę dla wybranych. Coraz bardziej i bardziej. Dla wąskich specjalistów. ANDRIEJ. Wszystko mi jedno. ANNA. A jej? Jesteś pewien, że ona w ogóle rozumie, co się dzieje? Jesteś pewien, że kiedy zdawała na uczelnię, to chciała robić takie wąskospecjalistyczne rzeczy, które mogą docenić... ANDRIEJ. A co, ma odstawiać balet? ANNA. Wszytko przekręcasz. ANDRIEJ. Ja? Po co w ogóle zaczynałaś rozmowę? Jak by cię to obchodziło... ANNA. Niepokoi mnie po prostu, że zupełnie przestałeś myśleć o widzach. O tym, że w końcu to wszystko jest dla nich... ANDRIEJ. Dla kogo? Ania! Dla kogo? ANNA. Jak to? Dla ludzi. Po to, żeby się z nimi czymś podzielić... ANDRIEJ. Czym się podzielić, Ania? Poczekaj! Czyli chcesz powiedzieć, że to co ty robisz, jest dla ludzi. Hej, hej! Naprawdę tak myślisz! Obudź się, Anula! Prezentujesz siebie. Dlatego – rzecz jasna – potrzebujesz publiczności. A ja się takimi rzeczami nie zajmuję. Biorę ją, która jeszcze nic o sobie nie wie i pomagam jej się ukształtować. ANNA. Dlaczego uważasz, że prezentuję siebie? ANDRIEJ. Dlaczego? A dlatego, że tak właśnie jest. Popatrz na swoje spektakle. Wszystkie są o tobie. O tym, co ciebie boli. O tym, co ty czujesz. Nawet sztuki wybierasz zawsze jakieś prawie autobiograficzne. ANNA. Od dawna tak uważasz? ANDRIEJ. Słuchaj! To normalne, to taki rodzaj talentu. Po prostu nie trzeba pouczać innych. Potrzebujesz szerokiej publiczności, żeby pokazać jej siebie poprzez swoich bohaterów, a ja zajmuję się czym innym. Pokazuję nie siebie, a istotę ruchu, samą formę. Obserwuję. Sam jestem widzem własnych odkryć, rozumiesz?
5. Wyjaśnienie naukowe: obwarzanek to kubek ANNA. Tak to wyglądało. Przepraszam, mówił pan, że musi już iść, a ja jakoś...
NIE TRZEBA
ASJA WOŁOSZYNA
ANNA. To nie wróży nic dobrego. ANDRIEJ. No... nie. Przegiąłem. To nie tak. Ja też, oczywiście, potrzebuję widza, ale takiego, który potrafi podzielać mój zachwyt. ANNA. Nad tobą? ANDRIEJ. Nad nią. Przede wszystkim nad nią. Niech to będzie nawet jeden człowiek. A ja... czuję, jakiej formy ona potrzebuje. I obserwuję ją, poznaję, wiem jak wypuścić ją do swobodnego lotu, do swobodnego tańca. I patrzę, jak ona się rozwija. ANNA. Rozwija... Jak Wszechświat? ANDRIEJ. Co? ANNA. Dawniej do mnie tak mówiłeś: moja ukochana – to zwinięty Wszechświat. Nie pamiętasz? ANDRIEJ. Ania, ty nie jesteś Wszechświatem. ANNA. A kto? ANDRIEJ. Jesteś moją ukochaną, ale nie jesteś Wszechświatem. Teraz to wiem. Jesteś... no, nie wiem... jak czarna dziura. Wszechświat jest otwarty na oścież. A ty... Nawet twoje oczy patrzą do wewnątrz. Wpatrujesz się w swoje wnętrze i innych też tam ciągniesz. ANNA. Takie ze mnie monstrum? ANDRIEJ. Nie, zwyczajny człowiek. Po prostu masz taki rodzaj talentu. ANNA. Chcę ci powiedzieć, że nie masz racji. Jesteś wobec mnie niesprawiedliwy. I okrutny. Nigdy nie robiłam spektakli o sobie. I nie mam zamiaru. To niesprawiedliwe. To nie tak. ANDRIEJ. Udowodnij to. ANNA. Jak mam udowodnić? ANDRIEJ. No, nie wiem. Wybierz jakiś obiekt najbardziej oddalony od ciebie. ANNA. Syriusza? ANDRIEJ. Daj spokój. Coś takiego, z czym w ogóle nie masz punktów wspólnych. Coś... choćby tego matematyka. ANNA. Jakiego? ANDRIEJ. No, właśnie! Zero zainteresowania światem zewnętrznym. ANDRIEJ. Tego, o którym teraz gadają w telewizji. Który odmówił przyjęcia miliona. Zrób o nim spektakl. Zanurz się w nim. Zrozum go. Kogoś kompletnie ci obcego, człowieka z innego świata. Odłóż swoje bezcenne „ja”... Przecież tego nie zrobisz. ANNA. Dlaczego? ANDRIEJ. Co – dlaczego? ANNA. Dlaczego nie zrobię? Zrobię. Właśnie, że zrobię. Wspaniały pomysł, dzięki. ANDRIEJ. Obraziłaś się? ANNA. Nie. Dziękuję. Dziękuję ci za fantastyczny pomysł. ANDRIEJ. Ania! ANNA. Dziękuję. ANDRIEJ. No, jasne. Wieczór z głowy. To ja idę na próbę.
SURREALIZM NAUKOWY
17
ASJA WOŁOSZYNA
NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
ASJA WOŁOSZYNA
NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
20 / NIE TRZEBA długo opowiadałam. MAKSYM MAKSYMOWICZ. Anusiu, powiem pani tak... MAKSYM MAKSYMOWICZ. Powiem pani tak: obwarzanek to kubek. ANNA. Słucham? MAKSYM MAKSYMOWICZ. Proszę się skupić, pani Aniu. Istota hipotezy Poincarégo sprowadza się do tego, że obwarzanek i kubek z uchem mogą być przekształcane jedno w drugie bez naruszania ich integralności. To zaspokaja zapotrzebowanie rozumu na maksymalną prostotę teorii. Obwarzanek to kubek – to sformułowanie jest jasne. W języku codziennym. A naprawdę to brzmi tak: „Każda trójwymiarowa zwarta i jednospójna rozmaitość bez brzegu jest homeomorficzna ze sferą trójwymiarową”. Jakie pani ma jednak wielkie oczy! ANNA. Czyli, w zasadzie, wszystko sprowadza się do tego, że Wszechświat jest okrągły? MAKSYM MAKSYMOWICZ. Okrągły??? ANNA. No, w kształcie kuli. MAKSYM MAKSYMOWICZ. Uważa pani, że sfera trójwymiarowa to kula? Gratulacje. ANNA. Nie? A co? Elipsa? Czy tam – elipsoida? To też nie? MAKSYM MAKSYMOWICZ. Sferę trójwymiarową albo sferę Poincarégo, dziecino, można otrzymać z dwunastościanu foremnego poprzez sklejanie każdej z krawędzi z krawędzią przeciwległą, obróconą o kąt równy π [pi] podzielone przez pięć, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. (jest to, oczywiście, absolutnie jasne dla niego i kompletnie niezrozumiałe ani dla niej, ani dla nas) ANNA. Czyli znów pan sugeruje, że nie dam rady tego zrozumieć? Nie wiem, jak Wszechświat, ale pan i ja na sto procent kręcimy się w kółko. MAKSYM MAKSYMOWICZ. No, dobrze. Uszy do góry. Spróbujemy inaczej. Niewielka rozgrzewka. Niech pani sobie wyobrazi świat dwuwymiarowy. Da pani radę? ANNA. Nie wiem... MAKSYM MAKSYMOWICZ. Oczywiście. To nie jest trudniejsze, niż te pani cienie w jaskini. Narysuję. Proszę sobie wyobrazić, że ta płaszczyzna to świat. Zgoda? Czyli jego mieszkańcy nie mogą się wydostać poza tę płaszczyznę. Jak oni powinni wyglądać? ANNA. Nie wiem. MAKSYM MAKSYMOWICZ. Ja też nie. Ale, najpewniej, powinni mieć kilka nóżek wychodzących z jednego punktu – prawda? ANNA. Dlaczego? MAKSYM MAKSYMOWICZ. Proste. Jak mieliby się obracać? Przecież nie mogą obrócić się przez ramię. Wtedy wyszliby poza płaszczyznę. Dlatego, żeby – na przykład – odwrócić się, muszą zrobić salto – połóweczkę obrotu. O, tak. I mają takie domki. Drzwiczki, oczywiście, otwierają się do góry. Przecież nie w bok. Myślę, że rozmnażają się przez podział. O, tak... A jeśli coś zjedzą, to – proszę wybaczyć – resztki muszą wydalić także przez otwór gębowy. Nie mogą przecież mieć otworów na wylot! Otwory podzieliłyby ciało na pół. Patrzymy na nich stąd, a oni nigdy nas nie zobaczą. Jednak jeśli podejdziemy tutaj, do brzegu... Uwaga, pytanie: „Jak wtedy oni będą widzieć nas?”. ANNA. Jako smugi?
NIE TRZEBA
ASJA WOŁOSZYNA
MAKSYM MAKSYMOWICZ. Tak! Jako nieskończone smugi. Jeśli przejdziemy tutaj, wzdłuż brzegu. Niech pani przejdzie. Zjawisko nadprzyrodzone! Dla nich. A jeżeli oni żyją nie na płaszczyźnie, tylko – powiedzmy – na kuli? Lub na powierzchni sfery trójwymiarowej? Wtedy w ogóle nigdy nas nie zobaczą. Rozumie pani!!! (MAKSYM MAKSYMOWICZ jest zachwycony) Zresztą, jest oczywiste, że życie nie może istnieć w przestrzeni dwuwymiarowej. Tak, jak i w czterowymiarowej. ANNA. Oczywiste? MAKSYM MAKSYMOWICZ. No, tak! Jak pani to sobie wyobraża? Biocząsteczki na płaszczyźnie? Co za fantazja! A w czterowymiarowej niemożliwe są stabilne orbity planetarne. Tam w ogóle elektrony wybuchają do wewnątrz. Życie istnieje tylko w trójwymiarowej i basta! Nasz świat charakteryzuje biofilia – podświadome pragnienie życia. Ale nie jest to zbyt wielki powód do dumy. Po prostu konsekwencja prawa wielkich liczb. Na mocy teorii prawdopodobieństwa, w jednym ze światów musiały powstać warunki do życia. I powstały. No, cóż – hura! ANNA. Bardzo ciekawe. Tylko jak to jest związane z hipotezą Poincarégo? Co ilustruje? MAKSYM MAKSYMOWICZ. Teraz powinno się mówić teoria PoincarégoPerelmana. A ilustruje... Nic. Tylko to, że wszystko jest skomplikowane – nic więcej. A pani jeszcze pyta, dlaczego on nie wychodzi z pokoju. ANNA. Pan ze mnie kpi? MAKSYM MAKSYMOWICZ. Ani trochę! No, dobrze. Jeśli powierzchnia trójwymiarowa jest podobna do sfery, to gdy się ją wygładzi – może stać się sferą i niczym innym. To jest właśnie hipoteza. A co jest największą trójwymiarową rozmaitością? ANNA. Co? MAKSYM MAKSYMOWICZ. To naprawdę nie jest klarowne? Nasz Wszechświat. Jest taka nauka – topologia. Porównuje przedmioty pod względem tego, czy są w nich dziury. Kubek do herbaty niczym nie rożni się od obwarzanka, a pomarańcza – od Słońca. Jeśli przewleczemy lasso przez obwarzanek i będziemy ciągnąć, to i tak nie uda nam się ściągnąć go do rozmiaru punktu. A kiedy zarzucimy lasso na dowolną powierzchnię bez dziur – to się uda – To tylko kwestia wysiłku. W tym sedno. To pozwala – w przyszłości, rzecz jasna – zrozumieć strukturę Wszechświata. I jego historię. Rozumie pani? Zarodek Wszechświata. Hm... (ukrywając zachwyt) Nie bardzo pani rozumie? No, dobrze. Taki przykład. Weźmy rakietę i przywiążmy jej do ogona nieskończenie długą linę. Rakieta oblatuje cały Wszechświat i wraca. I teraz ma pani w rękach oba końce liny, prawda? Trochę wysiłku i można ściągnąć z powrotem całą linę, zaciskając pętlę. I jeśli lina o nic się nie zahaczy, to znaczy, że... Wszechświat jest w zasadzie jednorodny. A jeśli się zahaczy, to oznacza, że jest w nim otwór. Czyli przypomina on obwarzanek. Może nie obwarzanek, a zwinięty wąż ogrodowy. I lina się o niego zahaczyła: możemy szarpać za oba końce, a ona tkwi w środku. Spyta pani: „Co jest w miejscu tej dziury?”. To może być cokolwiek! Szczelina w przestrzeni, luka prowadząca do innego wymiaru, wybrzuszenia zdegenerowanych światów. Dowolna luka, pęknięcie czasoprzestrzeni wyprowadzające do innych wymiarów!!! (uspokaja się po pełnej zapału przemowie) Ale nie to jest ważne. A co w takim razie? Ta matematyka, którą on się zajmuje – to są przewidywania. Jego interesują wyłącznie wzory i modele... Tymczasem to, do czego mogą doprowadzić... Warto
SURREALIZM NAUKOWY
21
ASJA WOŁOSZYNA
NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
22 / NIE TRZEBA wstrzymać oddech, ponieważ krąg problemów związany jest z nowym opisem wszechświata. ANNA. W jaki sposób? MAKSYM MAKSYMOWICZ. To bardzo proste. Niech pani pomyśli: dziś uczeni opisują Wszechświat przy pomocy pojęć dwóch teorii – ogólnej teorii względności i mechaniki kwantowej. Są to najwybitniejsze osiągnięcia umysłu ludzkiego pierwszej połowy dwudziestego wieku. Ogólna teoria względności opisuje działanie grawitacji i strukturę Wszechświata w skali globalnej. W skali planetarnej. A mechanika kwantowa – przeciwnie – zajmuje się wielkościami skrajnie małymi, rzędu jednej milionowej części z milionowej części centymetra. Niestety, wiadomo, że te dwie teorie pozostają ze sobą w sprzeczności: każda z osobna jest prawdziwa, ale razem – nie. ANNA. Jak to? MAKSYM MAKSYMOWICZ. To nie jest aż tak paradoksalne, jak się wydaje. Po prostu na razie nie znaleziono sposobu ich połączenia. To... jak by to powiedzieć, żeby pani zrozumiała... Weźmy naukę i życie osobiste. W pani przypadku – życie osobiste i sztukę. ANNA. Maksymie Maksymowiczu, pan uważa mnie za kompletną idiotkę. Myśli pan, że nie zrozumiem mniej prymitywnych analogii? MAKSYM MAKSYMOWICZ. Ależ, proszę pani! Ta analogia jest dość celna. Kiedy pani zajmuje się sztuką, to – jak pani powiedziała? „Coś pani mówi aktorom.” Tworzy pani spektakl. A kiedy zajmuje się pani życiem osobistym, to odgrzewa pani zupę. I jeśli spojrzy na panią, powiedzmy, badacz-kosmita pani Wszechświata, to zobaczy w każdej chwili albo jedno, albo drugie. Tymczasem jest pani i jednym, i drugim. Nie traci pani potencjału odgrzewania zupy w czasie, kiedy... i tak dalej. Więc należy stworzyć taką teorię, która mogłaby widzieć panią w obydwu wcieleniach w każdej chwili. Nawet wtedy, kiedy pani śpi. I rozwiązanie problemu Poincarégo otwiera przed nami całkiem niezłe drzwi. W zasadzie ta wiedza i wnioski, które znajdują się w głowie Griszy, są supercenne. Nawet jeśli on sam nigdy już nie osiągnie żadnych rezultatów, nawet jeśli nikt nie jest na razie w stanie zrozumieć jego cząstkowych konkluzji. One istnieją. Należy je odnotować, brać pod uwagę, trzeba się do nich odnosić. Nieustannie, rozumie pani? Nieustannie. Ale pani wie, jak to jest w naszym kraju... ANNA. Ciekawe, jak on sam by mi to opowiedział... MAKSYM MAKSYMOWICZ. Och, Aniu. Widzę, że pani się dekoncentruje. Skąd pewność, że takie przedstawienie może zainteresować widzów? ANNA. Oczywiście! MAKSYM MAKSYMOWICZ. A o czym to będzie? Na jaki temat? ANNA. Nie czuje pan tego? Jak to wytłumaczyć? Nauka to język, prawda? MAKSYM MAKSYMOWICZ. No... Nie byłbym aż tak kategoryczny... Chociaż... jeśli w pani rzeczywistości nauka to język, to owszem: nauka w pani rzeczywistości – to język. ANNA. I sztuka to także język. Przepraszam, ale czasem wydaje mi się, że Wieża Babel... nie tyle podzieliła wspólny język na wiele języków obcych... MAKSYM MAKSYMOWICZ. Jeden prajęzyk na wiele rożnych. ANNA. No, właśnie... ale w ogóle podzieliła ludzi na myślących w rożny sposób.
MAKSYM MAKSYMOWICZ zostawia książki na podłodze.
6. Pierwszy sen Anny: chwilo, stop Wchodzi PERELMAN. Ze swoimi obwarzankami i papierami. Jest, oczywiście, zanurzony we własnych myślach. Później do PERELMANA podchodzi POINCARE. POINCARÉ. Może jednak zaprosisz mnie do środka? Zajrzałem po drodze... PERELMAN. O, proszę wejść, monsieur Poincaré, oczywiście! Czekam na pana całe życie. Herbaty? POINCARÉ. Z obwarzankami? Nie. Daj spokój z modelami matematycznymi.
NIE TRZEBA
ASJA WOŁOSZYNA
Z definicji. To jakaś totalna nie-komunikacja. Na którą wszyscy przymykają oczy. Przecież jesteśmy jak przybysze z rożnych planet. Nawet pan i ja. Patrzymy na wszystko w inny sposób. Jakby pan widział, powiedzmy, cząsteczki, a ja kolory. A ktoś inny zamyka oczy, dotyka językiem i czuje, że to kwaśne. Przecież to koszmar! Myślę, że należy tłumaczyć, przekładać, podejmować próby. Z języka nauki na język sztuki. Na język idei zmysłowych. Przynajmniej próbować… Niech się pan nie śmieje… A właściwie dlaczego, Maksymie Maksymowiczu? Proszę się śmiać, jeśli pan chce!” MAKSYM MAKSYMOWICZ. Nie, nie. Nie śmieję się. Przeciwnie: pani podoba mi się coraz bardziej. Proszę wybaczyć staremu durniowi. ANNA. Przepraszam, ale nie wierzę. Pan uważa, że to wszystko brednie, tymczasem, nawet Galileusz... MAKSYM MAKSYMOWICZ. Galileusz? Ho, ho! ANNA. Tak! Galileusz, a dokładnie – Brecht, kiedy pracował nad sztuką o Galileuszu. Pisał ją długo – o bohaterskim wyrzeczeniu. Że Galileusz kłamał w imię nauki, w imię prawdy. Udawał, że wrócił mu rozum: że Słońce krąży wokół Ziemi i koniec, basta, niech żyje Ptolemeusz – a sam po nocach potajemnie rozwijał swoją naukę. I nagle Hiroszima. Bomba atomowa. Brecht zmienia swój pogląd. Całkowicie. Zaczyna patrzyć na Galileusza, jak na człowieka, który kryjąc się w swoim tajemnym, niemal alchemicznym laboratorium, pogłębił i tak już wielką wyrwę między ludźmi a uczonymi. Nauka stała się wiedzą dla wybranych. Jakby powstały dwie kasty. Tych, którzy posiadają wiedzę o świecie i tych, którzy przeżuwają gęsi pasztet... Czy tam hamburgera z McDonalda... Jakoś tak. Przepraszam. Ale po prostu uważam, że to niedobre, szkodliwe. Przepaść, brak przekładu, tłumaczenia. I znowu... Przepraszam. Ja pewnie rzeczywiście nie jestem w stanie zrozumieć teorii Pioncarégo- Perelmana. Nawet z grubsza... (wychodząc) Nie mogę sobie wyobrazić, jak pracuje jego mózg... Ale, wie pan co? Ja rozumiem, a raczej czuję, coś innego. MAKSYM MAKSYMOWICZ. Co? ANNA. Jak bardzo jest samotny. MAKSYM MAKSYMOWICZ. Aniu! Z pani jest zuch-dziewczyna. Niech pani tylko nie spuszcza nosa na kwintę. Proszę pamiętać, że wszystko idzie ku lepszemu na naszym najbardziej pseudo-euklidesowym ze światów. Proszę się nie obrażać! I wziąć kilka książek.
SURREALIZM NAUKOWY
23
NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
24 / NIE TRZEBA Nie zwracaj uwagi, że trochę kuleję. To od dzieciństwa. Chorowałem na dyfteryt. Dlaczego przepędziłeś te dziewczynę? Jest niezła. To znaczy, chciałem powiedzieć, niegłupia. PERELMAN. Dlatego, że ten świat interesuje miliona. Nie struktura Wszechświata, nie jego początek, nie to, jak cząsteczka przeistoczyła się w galaktykę w ciągu jednej milionowej części mgnienia oka, nie horyzonty zdarzeń, a los miliona. I tyle. POINCARÉ. Jak wszystko się pokomplikowało. Dawniej każdy Faust był czymś urzeczony, coś go interesowało... Piękno... Teraz wszyscy są wąskimi specjalistami. Powiedz mi: tamta chwila, kiedy zrozumiałeś, że się dokonało, że udowodniłeś – może chociaż ją chciałbyś zatrzymać? Przedłużyć – choćby na trochę. PERELMAN. Ona i tak trwała prawie rok. Pracowałem sześć lat i w ostatnim roku już praktycznie wszystko rozumiałem. Zostały detale. Załatanie kilku osobliwości. To było szczęście. POINCARÉ. Jesteś niezniszczalny? PERELMAN. „Niemożliwa jest rzeczywistość całkowicie niezależna od umysłu, który ją postrzega”. Henri Poincaré. Z całym szacunkiem, każdy umysł jest inny, a więc i każda rzeczywistość... W dodatku kupiłem długi kabel. Dlatego jestem niezniszczalny. POINCARÉ. Po co rozmawiasz ze mną cytatami z Poincarégo – jakbym ja był nim? PERELMAN. A tak nie jest, Henri? POINCARÉ. A jest? To, że przyszedłem pod jego postacią, jeszcze nie znaczy... Oo…, bracie, wywietrzała z ciebie cała humanistyka. No... „No więc? Kim jesteś? Cząstką tej dziedziny, / Co zła wciąż pragnie, a dobro wciąż czyni.”... A z profilu? Nie! Nie poznaje. Cała nadzieja w muzyce. Jej jeszcze nie odtrąciłeś. Nie rozczłonkowałeś, niczym trupa. Dalej, skrzypce, puzony! Maestro, zasuwaj pan marsza!
ASJA WOŁOSZYNA
Aria z „Fausta”. PERELMAN. Czyli chce pan powiedzieć, że jest Mefistofelesem. MEFISTOFELES. Nie. Chcę powiedzieć, że ty jesteś Faustem. Żart. Tak. Chcę powiedzieć, że jestem Mefistofelesem. I mogę ci dostarczyć dowolną Gretę. Nawet Gretę Garbo – przecież czas jest względny. Żart. A jednak... Chcesz? Pieniądze, piękności, studentki... Mógłbym obdarować cię nawet charyzmą. Wyplenić z ciebie odludka – do cna. A może chcesz, słuchaj, chcesz milion? Dolarów. Przyda się? PERELMAN. Chcę udowodnić hipotezę Poincarégo. MEFISTOFELES. No, masz! Przecież ją udowodniłeś. Jesteś przepracowany? PERELMAN. Tak? MEFISTOFELES. Tak. PERELMAN. Już? Czas jest względny. MEFISTOFELES. Rzeczywistość, którą widzimy jest projekcją – rzutem świata zewnętrznego na czterowymiarowe czasoprzestrzenne kontinuum. PERELMAN. Zawsze się tego domyślałem! MEFISTOFELES. No, pewnie. Więc chcesz powiedzieć, że machnąłem się o parę
25
7. Drugi sen Anny: ale z Gretą jednak porozmawiamy MEFISTOFELES czyta z „Fausta”. MEFISTOFELES „Chcesz, widzę, nagle udawać świętego! Czyżby się w życiu nie złożyło Nigdy świadectwa fałszywego? Czy się o Bogu, świecie i co nim porusza, O tym, czym ludzkie serce jest i dusza, Prawd niewzruszonych nigdy nie głosiło? Żeby z pokorą choć! Bynajmniej! Tymczasem zaś, tymczasem...”
ASJA WOŁOSZYNA
NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
lat i jesteśmy w czasie przed udowodnieniem. To miłe. Więc czego chcesz, Fauście? PERELMAN. Chcę udowodnić twoją hipotezę. MEFISTOFELES. Moją? PERELMAN. Poincarégo. Że jeżeli trójwymiarowa powierzchnia jest podobna do sfery, to gdy się ją wygładzi, może ona stać się wyłącznie sferą i niczym innym. MEFISTOFELES. No, drobiazg po prostu. PERELMAN. Dla przestrzeni trójwymiarowej. To jest dla mnie sprawa najistotniejsza. A dla pana? MEFISTOFELES. Błagam, mów mi „ty”. Nie bądź dzieckiem, Grisza. Najistotniejsze jest zupełnie co innego... Więc jak? Żadnych Gret? PERELMAN. Nie rozumiem, co pan ma na myśli. MEFISTOFELES. „Ty”. PERELMAN. No, powiedzmy, „ty”. Żadnych Gret nie było i nie trzeba. Wyłącznie hipoteza. MEFISTOFELES. „Żadna gwiazda nie odchyla się od swojego toru.” W porządku, ale jaka będzie twoja ofiara? Jak mi zapłacisz? PERELMAN. Weź, co chcesz. MEFISTOFELES. Zdechnąć można. Wszystko muszę robić sam. Zajrzyjmy do twojej głowy i wybierzmy coś, co jest ci najdroższe... Do diabła! Pusto. Hipoteza, hipoteza, hipoteza... Nic. No, no. Sama matematyka. Mam cię ukarać tym, że po udowodnieniu hipotezy nie będziesz już mógł nic więcej? Patrzcie go – wzrusza ramionami! Czekaj, o mało nie spaprałem wszystkiego! Już rozumiem: przecież nie jesteśmy w twoim śnie! To sen tej dziewczyny. Czyli, muszę grzebać w jej głowie – co za dureń ze mnie! Czego by ona najbardziej chciała? Bingo! Więc tak: ty udowodnisz moją hipotezę... PERELMAN. Twoją? MEFISTOFELES. …Hipotezę Poincarégo, ale twojego dowodu nikt nie zrozumie. Nikt! Dowód będzie doskonały i nikt go nie zdoła obalić. Najtęższe umysły będą udawać, że rozumieją i nikt ich nie zdemaskuje. Będą się tobą zachwycać, będą korzystać z konsekwencji dowodu. Jednak w rzeczywistości... Nikt, Grisza! Czujesz to? Nikt... Cały świat nadal będzie żył jak przedtem – w ignorancji i tępocie. PERELMAN. No to co? Niech sobie żyje. To nawet lepiej. Dla mnie to nic strasznego. MEFISTOFELES. Dla ciebie – oczywiście, że nie! To jest straszne dla świata. A zatem – umowa stoi? PERELMAN. Zgoda. MEFISTOFELES. No, uważaj. Un, deux, trios… GŁOS ANNY. Nieeee!
26 / NIE TRZEBA ANNA w nocnej koszuli wchodzi uderza bosą stopą w książki pozostawione przez MAKSIMA. ANNA. Fuck!
SURREALIZM NAUKOWY
Wchodzi ANDRIEJ. ANDRIEJ. Co się stało? Kurde! Ania. Strasznie krzyczałaś przez sen. Z tą twoją matematyką i matematykami już niedługo całkiem... Wszystko w porządku? Jeśli nadal będziesz zasypiać przy stole, to jednak cię rzucę dla Scarlett Johansson. ANNA. A nie dla Nicole Kidman? ANDRIEJ. Nie, ona jest stara. ANNA. Okrutny jesteś. ANDRIEJ. No, kładź się... Ja też niedługo.
ASJA WOŁOSZYNA
NIE TRZEBA
ANDRIEJ wychodzi. Z cienia pojawia się MEFISTOFELES. MEFISTOFELES. Moje uszanowanie. O, jakże pani do twarzy w tym negliżu. ANNA. Przepraszam. MEFISTOFELES. Ależ, po co przepraszać. Pani jest wspaniała. Domyśla się pani, kim jestem, Greto? ANNA. Tak, monsieur Poincaré! Od razu pana poznałam. MEFISTOFELES. Po czym, łaskawa pani? ANNA. Noo... Nie obrazi się pan? Po prostu czytałam w jednej z książek, że w dzieciństwie chorował pan na dyfteryt i dlatego przez całe życie trochę pan utykał. Utyka. MEFISTOFELES. Ha! Greto, bardzo oryginalne. Mało kto wpadł na to, żeby zwalić to na dyfteryt. Zazwyczaj temu, że utykam przypisuje się inną genezę. A zatem... Nie będziemy owijać w bawełnę. Wiadomo, czego pragnę ja. Wiecznie pragnę zła. Ale ponieważ wiecznie, do obrzydzenia wiecznie, czynię dobro, więc zapytam cię: czego ty pragniesz, Greto? ANNA. A pan nie jest Poincaré? MEFISTOFELES. I znowu w punkt. Jesteś bystrą dziewczynką. Więc jak? ANNA. Moje sny nakładają się na siebie jak matrioszki. Jak sfery w modelu Ptolemeusza. Ostatnio śnią mi się okropnie dziwne sny... Za pozwoleniem, czarny rycerzu, chcę zrozumieć hipotezę. MEFISTOFELES. Tak-tak-tak. Ależ ta emancypacja narozrabiała! Dobra, zobaczymy, co da się z tym zrobić. Pogłówkujmy razem. Azali nie sądzisz, że to etap przejściowy? Myślałem, że chcesz zrobić spektakl. ANNA. Spektakl zrobię bez pana pomocy. A hipoteza... MEFISTOFELES. Greto, Greto, Greto... Wiesz, był w dziewiętnastym wieku taki uczony – Laplace. Mój dobry znajomy. On też wiele chciał. Na przykład, chciał wszystkich przekonać, że Wszechświat jest całkowicie zdeterminowany. Inaczej mówiąc, że powinny istnieć prawa natury, które pozwalają przewidzieć wszystko, co zdarzy się we Wszechświecie. Wystarczy „tylko” wprowadzić dane: pełną informację o stanie Wszechświata w dowolnie wybranej chwili. Ciekawe?
8. Pożegnanie i jasność ANNA. Andriej! Powierzchnie i projekcje. Projekcje i powierzchnie – bez głębi. Andriej! Andriej! Andriej! ANDRIEJ wchodzi jak gdyby z drugiego pokoju. ANDRIEJ. Dlaczego nie śpisz? Przyszedł mi pomysł do głowy i byłem opowiedzieć go Kati. ANNA. Obudziłeś ją? ANDRIEJ. No, jasne. Musiałem sprawdzić. Pomyślałem: projekcje to projekcje, ale
NIE TRZEBA
ASJA WOŁOSZYNA
Laplace przypuszczał, że podobne prawa rządzą wszystkim: włącznie ludzkim zachowaniem... ANNA. I co dalej? MEFISTOFELES. Niewłaściwie sformułował swoje życzenie. Umknął mu jeden parametr: czas. Na jakiś czas rzeczywiście wielu udało mu się przekonać (choć inni oburzali się, sądząc, że taka doktryna narusza wolność Boga). Ale potem pojawili się inni moi przyjaciele, którzy postanowili przekonać wszystkich o czymś zupełnie odwrotnym... I w czym oni – pytam – są gorsi? Pomogłem także im. Tak więc... Trzeba zważać na sformułowania... A zatem? ANNA. Chwileczkę! Rozmyśliłam się. Powiem dokładniej. Nie hipotezę. Nie. Jednak Perelmana. Tak! Oto moje życzenie: zrozumieć jego, zrozumieć kogoś innego, zrozumieć jego Wszechświat. MEFISTOFELES. Z jednej strony – w samo sedno. Ale z drugiej... Przecież niemożliwa jest rzeczywistość całkowicie niezależna od umysłu, który ją postrzega. Przecież wszystko to nie jest celem samym w sobie. Przyznaj: ty również chcesz coś udowodnić. Nie? Komu, Greto? Mężowi? Sobie? Dowód Anny? Dowód Grety? Dowód na to, że w teatrze interesuje cię coś oprócz samej siebie? Że to wszystko w ogóle robisz nie dla siebie. Że sztuka ma być dla widzów. Że nauka ma być dla ludzi. Że robisz spektakl o Perelmanie, a nie o sobie, że to wszystko jest o Perelmanie. ANNA. Nie muszę nic udowadniać. Chcę opowiedzieć o Perelmanie. Dlatego muszę zrozumieć to, co go dotyczy. Muszę przejść długą drogę. Tego pragnę. Jeżeli może mi pan pomoc, niech mi pan pomoże. A jeżeli nie... Nie wzywałam pana... Dlaczego? Pan? Tak? Patrzy? MEFISTOFELES. Greto, Aniu, Anusiu? A może oszukujesz samą siebie? Ilu mądrzejszych od ciebie zabrnęło w ślepą uliczkę? Wszystko przez kłamstwo. Nie myślałaś o tym? Okłamywali samych siebie. Wiesz, że aby zadać właściwe pytanie, należy znać dwie trzecie odpowiedzi. Spektakl, Perelman, Poincaré, hipoteza, struktura Wszechświata... Być może emancypacja nie zaszła aż tak daleko, jak się zdaje? Może odpowiedź polega na tym, że ty po prostu chcesz odzyskać męża? ANNA. Uważa pan, że go straciłam? MEFISTOFELES. Anno! Kogo oszukujesz? Popatrz! MEFISTO pokazuje jej zdjęcia, na których widać nagą KATIĘ i ANDRIEJA. MEFISTOFELES. I co powiesz na to? Tak, jak w poprzednim śnie? „Nieeeee”?
SURREALIZM NAUKOWY
27
ASJA WOŁOSZYNA
NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
28 / NIE TRZEBA trochę wspólnego tańca nie zaszkodzi. Jak myślisz? ANNA. Żeby myśleć – muszę zobaczyć. Nie jestem matematykiem, żeby myśleć abstrakcyjami. I „antycypować wynik eksperymentu”. ANDRIEJ (wskazując na zdjęcia). Ale tak w ogóle... to jak? ANNA. Co – jak? Idealne ciało, właściwie – obiekt idealny. Model matematyczny. Andriusza, chciałam ci powiedzieć... ANDRIEJ. Nie za późno? ANNA. Uważasz, że za późno? Szkoda. ANDRIEJ. W sensie – jest noc. ANNA. Zrozumiałam. Wiesz, czym jest sfera trójwymiarowa? ANDRIEJ. Nie, znowu! Myślałem, że przynajmniej porozmawiamy normalnie. ANNA. No to mi odpowiedz. ANDRIEJ. Nie wiem. To kula. Uspokój się. ANNA. Błąd! Błąd! Właśnie, że błąd. To wcale nie kula. To powierzchnia, jaką otrzymujemy z dwunastościanu foremnego, w którym jakoś się skleja krawędź o kąt, równy π [pi] dzielone przez pięć... Krotko mówiąc: powierzchnia! A nie sam przedmiot. Rożne rzeczy. Tak samo, jakbyśmy z Kati zdjęli skórę, przecież ta skora – to nie byłaby Katia, tylko powierzchnia Kati, prawda? Powierzchnia Kati! ANDRIEJ. Co cię naszło? ANNA. Nie, zostań. Potem, oczywiście, powierzchnię należy znowu zszyć. Powierzchnia powinna być – jak oni to mówią – spójna. No, to zszyliśmy. Żeby się dowiedzieć, z jakiej formy wyewoluował Wszechświat, trzeba uświadomić sobie, co otrzymamy po wygładzeniu powierzchni. ANDRIEJ. To jest nie do zniesienia. ANNA. A rzeczywistość, którą widzimy jest projekcją – rzutem świata zewnętrznego na czterowymiarowe kontinuum czasoprzestrzenne. ANDRIEJ. Ania! ANNA. A najciekawsze, że z punktu widzenia pewnej nauki – topologii – istnieją tylko dwa rodzaje powierzchni. Z dziurą (albo z kilkoma dziurami – nieważne) i bez dziury. I Grigorij Perelman, о którym byłeś łaskaw powiedzieć, że jest stuknięty, udowodnił, że dowolną powierzchnię bez dziury można przetransformować w sferę. Nawet powierzchnię Kati. Obiekt idealny. Nakładamy na idealną Katię gumową taśmę – mniej więcej, jak w waszym performansie – i ściągamy ją do postaci sfery. Obwarzanka się nie da, ale Katię można. ANDRIEJ. Chyba raczej faktycznie powinnaś na razie pójść do siebie. ANNA. Ściągamy, ściągamy i – o, nie! Pomyliłam się, pomyliłam się w klasyfikacji. Odwrotnie! Katia akurat ma dziury! Jak mogłam? Co za wpadka! ANDRIEJ. Przestań pajacować! ANNA. Nie, to niewybaczalne! Jestem kretynką! Z dziurami, z dziurami! ANDRIEJ. Interesuje cię, czy z nią spałem? ANNA. Słucham? (ANNA kończy swój „performance”) Co? Nie. Mnie interesują wyłącznie trójwymiarowe sfery. A co, spałeś? ANDRIEJ. No, chwała Bogu, interesuje cię jeszcze coś ludzkiego. Wyobraź sobie, że nie. ANNA. No, coś ty. ANDRIEJ. Ale skoro już oderwałaś się od swojej matematyki i nawet jaśniej widzisz, to skorzystam z okazji i nareszcie to powiem. Dostaliśmy zaproszenie do
NIE TRZEBA
ASJA WOŁOSZYNA
Ameryki – na staż i występy. ANNA. My? ANDRIEJ. Tak, nasz projekt. ANNA. Czyli ty i Katia? ANDRIEJ. Czyli ja i Katia. ANNA. Gratulacje. I pojedziesz! ANDRIEJ. Naturalnie, że pojadę! Warunki są niezłe. Cztery miesiące... Co prawda, trzeba będzie wszystko skrócić do trzech minut i występować w ramach show dla niespecjalnie wyrafinowanej publiczności... Ale za to honorarium jest w porządku. Całkiem w porządku. ANNA. Jasne. ANDRIEJ. Co jest dla ciebie jasne? Słuchaj, zarażasz się od swoich matematyków nie tym, czym trzeba. Takich propozycji się nie odrzuca! Tym bardziej w naszych czasach. ANNA. Czas jest względny. ANDRIEJ. Starczy już tych abstrakcji. Może nie zauważyłaś, ale u nas wkrótce będzie tak, jak w latach dziewięćdziesiątych. ANNA. Nie będzie tak, jak w dziewięćdziesiątych. Wtedy teoria PoincarégoPerelmana nie była jeszcze udowodniona, a teraz jest. ANDRIEJ. Nie rozumiem! Za co ja ciągle obrywam?! ANNA. Powierzchnie, powierzchnie, powierzchnie, powierzchnie. ANDRIEJ. Aniu! ANNA. Nie trzeba. ANDRIEJ. Uspokój się! ANNA. Powierzchnie, powierzchnie, powierzchnie, powierzchnie, powierzchnie, powierzchnie... ANDRIEJ. Biedaku! To wszystko przeze mnie. Za bardzo się uniosłem w tamtej rozmowie... przegiąłem. A teraz utknęłaś... Rzuć to, póki nie jest za późno, co? Zrób jakieś normalne przedstawienie... ANNA. Same powierzchnie. Zmęczyło mnie to. ANNA. A z drugiej strony... Może to i nieźle... Jak się zamknie oczy, to widać świat. W takim się da. Jedną ręką jest wełniany, drugą – podobny do szorstkiego brzegu, policzkiem – kujący. A na brew – uciska. ANDRIEJ. To jest deprywacja sensoryczna. Już Kartezjusz ją odkrył, kiedy ukrywał się w piecu przed trybunałem wojskowym. Odłącza się zmysły i... cogito ergo sum – myślę, więc jestem. Widzisz, ja też coś niecoś wiem. ANNA. A jeszcze – on leży na nodze i jest ciężki. Na nodze ciężki. Więcej nie ma żadnych części swojego – jest tylko to, co obnażone i styka się ze światem. Tylko jeszcze po czymś płyną łzy. To się czuje. ANDRIEJ. Po prostu jesteś zmęczona. To nic. ANNA. I jeszcze wiadomo o świecie, że jest czarny. Całkiem czarny, dlatego, że jest ciepły i dookoła. Innych kolorów nie ma. Ale jak się to sprytnie uchyli, to przez zmoknięte coś można zobaczyć zupełnie co innego... ANDRIEJ. Ładnie. Zapisz to jutro. Fffff...... ANNA. Co się stało? ANDRIEJ. Nic. Noga mi ścierpła. ANNA. To idź spać.
SURREALIZM NAUKOWY
29
ASJA WOŁOSZYNA
NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
32 / NIE TRZEBA ANDRIEJ. A ty? ANNA. Zaraz. Zaraz. Zaraz.
SURREALIZM NAUKOWY
Wchodzi BORGES (wygląda, jak PERELMAN, który założył okulary) kontynuując swoją najprawdopodobniej wspaniałą przemowę, skierowaną do ANNY.
ASJA WOŁOSZYNA
ANDRIEJ wychodzi. ANNA przegląda jedną z książek, o które się wcześniej potknęła. Dzwoni komórka. ANNA długo jej szuka.
NIE TRZEBA
9. Trzeci sen Anny: zrozumiałam
ANNA. Maksymie Maksymowiczu! Dzień dobry! Nie, nie zniknęłam. Chociaż... Być może, w pewnym sensie. Czytam pana książki. „Natura wykazuje wysoki stopień zgodności ze wzorami matematycznymi.” Tak, coś niecoś nawet zrozumiałam. Nagle mam dużo czasu. I przestrzeni. Wszyscy nagle wyjechali do Ameryki i już od dwóch tygodni, można powiedzieć, jestem sam na sam z porządkiem wszechświata. Jeszcze je trochę potrzymam, dobrze? Nie, Maksymie Maksymowiczu. Nie, nie marnuję czasu – odwrotnie. Tym bardziej, że czas jest względny. Dla mnie to wszystko stało się bardzo ważne. Dziękuję. I panu! Dziękuję, że pan zadzwonił. (odkłada słuchawkę) „Natura wykazuje wysoki stopień zgodności ze wzorami matematycznymi.” Obudził mnie... Już byłam blisko. A teraz znów muszę zasypiać. (ANNA wyjmuje fiolkę, wysypuje kilka tabletek nasennych) Już prawie, prawie zrozumiałam, a oni ciągle przeszkadzają...
BORGES. Wszechświat – niektórzy nazywają go Biblioteką – składa się z wielkiej, być może nawet nieskończonej liczby sześciobocznych galerii. Z każdego sześcioboku widać dwa górne i dwa dolne piętra – w nieskończoność. ANNA. Pan – to Borges? A dlaczego? BORGES. Układ galerii jest niezmienny: dwadzieścia regałów, po pięć długich półek na każdej ze ścian. Chodźmy, Anno. Jak wszyscy ludzie Biblioteki, w młodości podróżowałem. Były to pielgrzymki w poszukiwaniu księgi, być może katalogu katalogów; teraz, kiedy moje oczy ledwo widzą to, co piszę, gotów jestem zakończyć życie kilka mil od sześcioboku, w którym przyszedłem na świat. ANNA (ze współczuciem). Podróż okazała się niezbyt długa? BORGES. Tak. Ale jednak coś niecoś widziałem. Kiedy ogłoszono, że Biblioteka zawiera wszystkie książki, pierwszym doznaniem była nieokiełznana radość. Każdy czuł się posiadaczem tajemnego i nienaruszonego skarbu. Nie istniał problem – osobisty bądź światowy, którego rozwiązania nie dałoby się odnaleźć w jednej z książek. Pozostało tylko jedno pytanie... (czeka, aż ANNA wypowie to pytanie, niemal dyryguje...) ANNA. … … „W której?”? BORGES. „W której!” No właśnie. Litery widnieją także na grzbiecie książki, ale nie określają one ani nie zapowiadają tego, co powiedzą strony. Tak więc rozwiązania teorii Poincarégo-Perelmana będą opisywały właśnie nasz Wszechświat jako świat bez pęknięć czasoprzestrzeni i luk innych wymiarów. Chce pani?
NIE TRZEBA
ASJA WOŁOSZYNA
Proponuje ANNIE książkę. ANNA .Przecież już mówiłam panu, czego chcę. W poprzednim śnie. Chcę zrozumieć, co z nim jest. BORGES. No, to naprzód! ANNA. Tutaj? Czytać? O nim? (Otwiera na chybił trafił i czyta.) „I było miasto. Najpiękniejsze miasto na świecie. Z ogromną szarą rzeką, zwisającą nad głębokim dnem jak wielkie szare niebo nad nią samą. Wzdłuż rzeki stały wspaniałe pałace o tak wyrafinowanych i cudownych fasadach, że gdy chłopiec stał na prawym brzegu, lewy wyglądał jak odcisk gigantycznego mięczaka, zwanego cywilizacją”. To o nim? (BORGES nie odpowiada.) ANNA. „... cywilizacją, która przestała istnieć. Wcześnie rano, kiedy na niebie jeszcze świeciły gwiazdy, chłopiec wstawał, jadł śniadanie złożone z jajka i herbaty słuchając w radiu wiadomości o nowym rekordzie wytopu stali, a potem ośnieżonym granitowym nabrzeżem biegł do szkoły. Szeroka rzeka leżała przed nim biała i zastygła, jak oniemiały język kontynentu, a łuk wielkiego mostu wznosił się na tle granatowego nieba jak żelazne podniebienie. Chłopiec wpadał do hallu, zarzucał płaszcz i czapkę na wieszak i gnał schodami do swojej klasy. Był to duży pokój z trzema rzędami ławek, portretem Wodza na ścianie nad krzesłem nauczycielki i mapą dwóch półkul, z których tylko jedna była zgodna z prawem. Chłopiec siada na swoim miejscu, otwiera teczkę, kładzie na pulpicie zeszyt i pióro, unosi twarz i przygotowuje się do słuchania bzdur”. To wszystko o nim! Cała książka? Od dzieciństwa? (Czyta dalej.) „...warto nadmienić, że w purytańskiej atmosferze można było podniecić się kompletnie niewinnym socrealistycznym płótnem pod tytułem ‚Przyjęcie do Komsomołu’, zdobiącym niemal każdą szkolną klasę. Wśród postaci na tym obrazie była młoda blondynka, która siedziała z nogą założoną na nogę w ten sposób, że odsłaniała pięć-sześć centymetrów nagiego uda. I nie tyle samo udo, co kontrast z ciemnobrązową sukienką przyprawiał mnie o szaleństwo i prześladował w snach”. Nie, to na pewno nie o nim... BORGES. Nie o nim. O nim... to nieistotne. To jest o poecie. Tym od „nie wychodź z pokoju”. Ale przecież ty chcesz przekładać z języka matematyki na język sztuki? Zresztą... ANNA. W ten sposób nigdy nie zrozumiem!... BORGES. Ależ nie! To nie jest trudne. Nieco folkloru fizycznego? Chcesz? Zrozum, ludzkość poruszała się po omacku. Możliwe są też inne teorie. Inne drogi, ale my musimy pracować z tym, co jest. Przecież nie zaczniemy od zera. Nauka przeszła imponującą drogę, ale to nie znaczy, że zbliżyliśmy się do istoty rzeczy – w skali Wszechświata – w jakiś widoczny sposób. … Na przykład Grek Ptolemeusz uważał, że Ziemię otacza osiem obracających się sfer. A ona tkwi w środku jak najmniejsza matrioszka. I dopiero w szesnastym wieku Kopernik wyraził przypuszczenie, że planety krążą wokół Słońca i to ono spoczywa w centrum świata – zabawne, prawda? Ostrożnie, trzymaj się poręczy. Newton był skromniejszy i ogłosił, że jego prawa dotyczą wszystkiego we Wszechświecie – od spadającego jabłka do Drogi Mlecznej. Ale to akurat łatwo było obalić. ANNA. To Newton został obalony??? BORGES. Oczywiście! Wystarczyło niecałe trzysta lat. Mówiono już pani: współczesny obraz świata spoczywa na dwóch filarach, które wzajemnie sobie
SURREALIZM NAUKOWY
33
NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
34 / NIE TRZEBA przeczą. Ogólna teoria względności i mechanika kwantowa. Kwantowa! A mechanika Newtona już dawno nadaje się tylko do podręczników szkolnych. ANNA. Czyli od początku szkoły nas okłamują? Ale dlaczego? BORGES. Niemożliwa jest rzeczywistość całkowicie niezależna od umysłu, który ją postrzega. Warto zapytać, do czego zdolny jest umysł. Aby nauka się rozwijała wystarczy, że jej osiągnięcia znają specjaliści. Nie martw się. Prawda to mit. Nawet przyszła Teoria Wszystkiego jest tylko modelem. Nawet moja teoria Biblioteki. Natchnienie potrzebne jest zarówno w poezji jak i w geometrii. Kto to powiedział? ANNA. Nie wiem. BORGES. Puszkin. Pomyśl! Gdyby ci, którym nie brak natchnienia i geniuszu mogli wchłonąć całą wiedzę o Wszechświecie? Nie bałabyś się? Nie bałabyś się o nich? A może Wszechświat po prostu drwi z nich i podsuwa im kłamstwa o sobie? I przez nich te kłamstw trafiają do nas – widzów – jak na tacy? ANNA. Pan mąci mi w głowie i straszy. Chce pan powiedzieć, że jego odkrycie niewiele znaczy? BORGES. Ależ nie! Odwrotnie, mówię, że jego odkrycie otwiera drzwi ku Teorii Wszystkiego. Jakieś drzwi. Powiedziałaś: Galileusz. ANNA. Czyżby? BORGES. No – pomyślałaś. A wiesz, co było pierwszym odkryciem Galileusza? Skierowanie lunety – która dotąd służyła wyłącznie do celów ziemskich – ku gwiazdom. A Einstein... Na scenę ni stąd, ni zowąd wchodzi MAMA Perelmana. Nie zwraca uwagi na to, co się dzieje. Sadowi się przed telewizorem.
ASJA WOŁOSZYNA
ANNA (szeptem). A to kto? BORGES. Nie znają się panie? Lubow Lejbowna – mama Perelmana. Tak więc: Einstein, panie świeć nad jego duszą, zniósł czas absolutny. A propos, czy pani wie, że Poincaré wyartykułował analogiczne idee zaledwie kilka tygodni później? Reasumując... MAMA włącza telewizor. BORGES nieruchomieje. ANNA jak zaczarowana przygląda się temu jak MAMA ogląda film. GŁOS Z TELEWIZORA. „– Kiedy zobaczyłem panią dzisiaj tam, na brudnym zakopconym dworcu, kiedy zobaczyłem panią taką promienną, białą – wydało mi się, że przybyła pani z innego świata. – Być może tak właśnie jest? – Żadna gwiazda nie odchyla się od swojego toru. – Ani jedna? – Nie. – Nigdy? – Nigdy. – Nieprawda. (pocałunek)
35 – Zechce pan wyjaśnić. Ta pani wczoraj wieczorem zwiała. I oto znajduję ją tutaj. W pańskim domu...”
Ta sama zabawa. GŁOS Z TELEWIZORA. „– Kiedy zobaczyłem panią dzisiaj tam, na brudnym zakopconym dworcu, kiedy zobaczyłem panią taką promienną, białą – wydało mi się, że przybyła pani z innego świata. – Być może tak właśnie jest? – Żadna gwiazda nie odchyla się od swojego toru. – Ani jedna? – Nie. – Nigdy? – Nigdy. – Nieprawda.” (pocałunek) „– Zechce pan wyjaśnić. Ta pa...”
NIE TRZEBA
BORGES. ...dlatego dziś jest absolutnie oczywiste (o ile, rzecz jasna, kierujemy się tą, a nie inną teorią), że grawitacja zakrzywia i zmienia czas. ANNA. Jak to???
SURREALIZM NAUKOWY
W chwili, kiedy kończy się ta liryczna scena szczęścia, film przewija się wstecz. BORGES „uruchamia się” i kontynuuje, jakby przedtem nie znieruchomiał.
BORGES. …albo bliźniacy. Jeden z nich wyrusza w długą podroż statkiem kosmicznym, który rozpędza się do prędkości bliskiej prędkości światła. ANNA (już nie za bardzo słucha). Opowiada mi pan teraz powieść fantastyczną z biblioteki? BORGES. Pewnie, że nie! To rzeczywistość. Po prostu możliwości techniczne na razie kuleją, tak jak ten pani Mefistofeles. To jest, w istocie, podroż do przyszłości. Teoretycznie – o ile, rzecz jasna, uda się udowodnić, że Wszechświat obraca się wokół czegoś (przynajmniej wokół samego siebie) – możliwe są także podróże w przeszłość. W tym celu wystarczy lecieć z dostateczną prędkością w kierunku przeciwnym do kierunku jej obrotu. Wtedy można powrócić do punktu przed wylotem. Sama pani rozumie: względność. Ta sama zabawa. GŁOS Z TELEWIZORA. „– Kiedy zobaczyłem panią dzisiaj tam, na brudnym zakopconym dworcu, kiedy zobaczyłem panią taką promienną, białą – wydało mi się, że przybyła pani z innego świata.
ASJA WOŁOSZYNA
Przewijanie.
SURREALIZM NAUKOWY
36 / NIE TRZEBA – Być może tak właśnie jest? – Żadna gwiazda nie odchyla się od swojego toru. – Ani jedna? – Nie. – Nigdy? – Nigdy. – Nieprawda” (pocałunek) Przewijanie. BORGES. …A gdyby tak, powiedzmy, czarna dziura? Jest ona w istocie gwiazdą, która zapadła się w siebie, niemożliwym zagęszczeniem materii z siłą grawitacji dążącą do nieskończoności. Faktycznie, zakrzywia ona czas do tego stopnia, że nie wypuszcza go na powierzchnię. Czas jest wewnątrz. Być może dlatego powierzchnię czarnej dziury nazywa się horyzontem zdarzeń. Nic nie może jej opuścić. Rozumie pani? Nic.
ASJA WOŁOSZYNA
NIE TRZEBA
Ta sama zabawa. GŁOS Z TELEWIZORA. „– Kiedy zobaczyłem panią dzisiaj tam, na brudnym zakopconym dworcu, kiedy zobaczyłem panią taką promienną, białą – wydało mi się, że przybyła pani z innego świata. – Być może tak właśnie jest? – Żadna gwiazda nie odchyla się od swojego toru. – Ani jedna? – Nie. – Nigdy? – Nigdy. – Nieprawda.” (pocałunek) Przewijanie. BORGES. …A więc Heisenberg udowodnił ponad wszelką wątpliwość: niemożliwe jest jednoczesne, dokładne ustalenie i położenia, i pędu cząstki w przestrzeni. Niemożliwe! A teoria względności nie uznaje nieokreśloności. Choć nieokreśloność jest niepodważalna. ANNA. Nie rozumiem... BORGES. Dlatego, że nie słuchasz!!! Niegdyś, w przeszłości (mniej więcej czternaście miliardów lat temu) odległość między sąsiednimi galaktykami musiała być równa zeru. GŁOS Z TELEWIZORA. Żadna gwiazda nie odchyla się od swojego toru. BORGES. Inaczej mówiąc: cały Wszechświat ściśnięty był do punktu o zerowym rozmiarze, do sfery o promieniu równym zeru. Gęstość Wszechświata. Jego temperatura i zakrzywienie czasoprzestrzeni musiały być wtedy nieskończone.
ANNA jest skupiona na MAMIE, która zatrzymała film, być może płacze. MAMA powinna być w tej chwili, po ludzku, znacznie mocniejsza od tych wszystkich ważnych słów na temat Wszechświata. MAMA myśli i martwi się o pewnego chłopca – o Griszę. ANNA jest w nią wpatrzona jak w obraz. BORGES niepostrzeżenie, ale dostrzegalnie wścieka się, stara się ściągnąć na siebie uwagę. BORGES. A zatem, Poincaré ujrzał początek. Prześledził ewolucję Wszechświata w kierunku odwrotnym i zobaczył, jaka ona była. ANNA. Nie rozumiem... (coraz bardziej rozpaczliwie i uparcie) BORGES. Przecież to proste! Jaki jest główny wniosek z jego odkrycia? Odpowiedź jest oczywista: nasz świat jest samowystarczalny, może ewoluować w przestrzeni pseudoeuklidesowej bez jakiejkolwiek ingerencji siły wyższej, po prostu tak jest zbudowany, co pokazuje model matematyczny Poincarégo-Perelmana. (znów wszystko jest niezrozumiałe) A na początku... (BORGES postanowił być bezlitosny) A na początku było tak...
NIE TRZEBA
ANNA. Nieskończone? BORGES. Tak. Cząsteczka przeistoczyła się w galaktykę w ciągu jednej miliardowej mgnienia oka. Ten moment nazywamy Wielkim Wybuchem. I to był moment, kiedy Bóg – jeśli wtedy istniał – miał wolną rękę. Dlatego, że właśnie wtedy ważyły się losy tego, jaki będzie wybuch, jaki mianowicie będzie Wszechświat, jaki będzie ten taniec. Moment ten nazywamy pierwotną osobliwością, a osobliwość to strefa, w której prawa fizyki nie działają. Nie działają! Bo jak zastosować prawa fizyki do punktu, który zawiera w sobie totalną nieskończoność? ANNA. Nie rozumiem...
SURREALIZM NAUKOWY
37
BORGES (lub głos nagrany). Membrany zderzają się, odbijają od siebie i oddalają, następnie znów się przyciągają i wzajemnie uderzają, ponownie się oddalają – i tak, praktycznie, w nieskończoność. Oddalając się po zderzeniu membrany rozszerzają się, a przy kolejnym zbliżeniu ponownie się kurczą. Gdy kierunek ruchu membrany zmienia się na przeciwny, membrana rozszerza się z przyspieszeniem. Pomijając wszystkie momenty pośrednie można od razu zajrzeć w nieskończoność, na sam koniec ewolucji i ujrzeć tam sferę. Dlatego obserwowane obecnie przyspieszone rozszerzanie się Wszechświata może świadczyć o tym, że nadciąga wielki kataklizm zderzenia. To właśnie ten punkt jest rozwiązaniem równania Poincarégo-Perelmana przy odwrotnym procesie kurczenia się naszego świata w pierwotną osobliwość. ANNA. Zrozumiałam! ANDREJ i KATIA znikają.
10. I nie trzeba ANNA. Zrozumiałam!!!!!
ASJA WOŁOSZYNA
Pojawiają się ANDRIEJ i KATIA. Robią swój performance z fotografiami, projekcjami, muzyką.
38 / NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
ANNA rzuca się na szyję nieco zaskoczonego tym BORGESA. Zdejmuje mu okulary, burzy włosy, całuje jego twarz, jego oczy. Wszystko wygląda tak, jakby przed chwilą odczarowała swojego od lat zaczarowanego ukochanego. ANNA. Zrozumiałam. Grigoriju Jakowlewiczu, przecież to pan, to cały czas był pan. Tak blisko. PERELMAN Greta? ANNA. Anna. PERELMAN. Nie trzeba. A co pani zrozumiała? ANNA. Zrozumiałam, zrozumiałam, że... obwarzanek to kubek. Obwarzanek to kubek. I koniec! (PERELMAN po raz pierwszy patrzy jej w oczy) Obwarzanek to kubek. (złapała oddech) Dzień dobry. Obiecał pan. PERELMAN. Skoro tak, to napijmy się herbaty. Kapcie mam tylko w dużym rozmiarze. ANNA. Mogę bez kapci. PERELMAN. Proszę wejść. Zrobię herbaty. Zaraz wracam.
NIE TRZEBA
PERELMAN idzie gdzieś do kuchni. ANNA z niezwykłym zaciekawieniem przygląda się przestrzeni, w której toczył się cały spektakl. MAMA przez cały ten czas była i nadal jest na scenie. ANNA (rozmawia z nim jak gdyby poprzez przestrzeń mieszkania). Zdarzyła się pewna historia... Nie wiem, czy pan ją zna... Kiedyś Anna Achmatowa przyszła z wizytą do Modiglianiego i nie zastała go w domu. Miała ze sobą bukiet róż i po prostu wrzuciła je po kolei do jego pokoju przez jakieś otwarte okienko. Takie – nad drzwiami. Później, kiedy się spotkali, zapytał jak udało jej się wejść do mieszkania. „Nie wchodziłam, po prostu wrzucałam róże.” „Nie wierzę pani. Róże nie mogły same tak pięknie upaść.” ...Same; upaść; tak pięknie... Wie pan, wydaje mi się, że to jest historia o matematyce. PERELMAN. Naturalnie!
ASJA WOŁOSZYNA
PERELMAN wraca z kubkami i obwarzankami. ANNA. Dlatego, że mówi o pięknie. PERELMAN. Nie, dlatego, że mówi o fluktuacjach. W sensie – o przypadkowości. ANNA. Z pana powodu wydaje mi się teraz, że wszystkie historie są o matematyce! To pewnie minie. Kiedy wezmę się za kolejny spektakl. PERELMAN. Prawdopodobnie. ANNA. A dla pana nie minie. Nigdy, w ogóle. Tak? (cisza) Nigdy. Mogę panu jakoś pomoc? PERELMAN. Chciała pani mnie o coś zapytać. ANNA. Obwarzanki. Mój Boże! Obwarzanki i kubki. Homeomorfizm. Czy pan naprawdę tak żyje? Wśród obwarzanków i kubków. Wśród Wszechświatów. Wśród przestrzeni? PERELMAN. O co pani chciała zapytać? ANNA, Na początku – o bardzo wiele. Co pan czuł po udowodnieniu teorii? Kiedy wysłał pan dowód, kiedy pan czekał? Kiedy z Londynu przyjechał do pana
39
PERELMAN. Jak? Jak?? ANNA. Jak? Dla nikogo. Jak pan może dla nikogo??? ...Wie pan co? Chcę opowiedzieć panu trochę o sobie. Przecież mamy mnóstwo względnego czasu, prawda? PERELMAN. Nie rozumiem. Przecież przyszła pani, żeby... ANNA. Zaraz pan zrozumie. Ostatnio śnią mi się okropnie dziwne sny. Sny nakładają się jak matrioszki. Jak sfery w modelu Ptolemeusza. Na przykład taki. Siedzimy razem w wieży. Pan jest Galileuszem. I mówi pan do mnie rożne dziwaczne rzeczy. O tym, jak zamknął się pan w piwnicy i poświęca się nauce potajemnie, jak by to było niemoralne. Żeby nikt nie wiedział. Nikt. Kompletnie. PERELMAN. Dlaczego mówi pani, że to jest dziwaczne? ANNA. I wtedy ja pana pytam: JAK? PAN? TAK? MOŻE – DLA NIKOGO? Przecież jeśli dane jest panu poznać Wszechświat – to nakłada wielką odpowiedzialność. Przecież tym się trzeba dzielić, z widzami. To znaczy – z ludźmi. A pan mi mówi: „Jak pani śmie mnie obwiniać? Przecież pani przegrała.” Dlaczego? Ja wcale nie przegrałam. Zrobiłam przedstawienie o Perelmanie. PERELMAN. Jak to? Już pani zrobiła? ANNA. Tak. Przecież czas jest względny. Spektakl już jest. Ale to nieważne. Tu jest plakat, mogę przysłać panu linki do recenzji.
NIE TRZEBA
ANNA nagle traci cały zachwyt i staje się okrutna, prawie chirurgicznie okrutna.
SURREALIZM NAUKOWY
osobiście szef Międzynarodowej Unii Matematycznej? PERELMAN. I jeszcze – dlaczego odmówiłem przyjęcia miliona. ANNA. I jeszcze – dlaczego odmówił pan przyjęcia miliona. Tak. Wstyd mi. Ale teraz chcę zapytać tylko o jedno. PERELMAN. O co mianowicie? ANNA. JAK? PAN? TAK? MOŻE???
PERELMAN. Tu jest napisane „Kamila”, a pani jest Anna. ANNA. To mój pseudonim. PERELMAN. Tu jest napisane „Wrocław”, a my jesteśmy w Leningradzie. ANNA. W Petersburgu. PERELMAN. No, tak. ANNA. Jak to? Zapomniał pan? Przestrzeń jest względna. Zrobiłam przedstawienie o Perelmanie. A pan mówi: „Wszystko jedno. I tak niepotrzebny ci widz. Udowodniłaś to. Nawet nie zauważasz, że oni na ciebie patrzą. – Kto? Kto? Kto na mnie patrzy? – Podróżujesz po swoich snach, wymyśliłaś własnego Perelmana, który pije herbatę i proponuje kapcie, wcisnęłaś tam własne skojarzenia i nawet Mefistofeles jest u ciebie podobny do Maksyma Maksymowicza (co dowodzi nie najlepszego o nim wyobrażenia). A jednak... jednak... Anno, na kogo oni patrzą? Na niego? Czy na ciebie? I nagle widzę tych ludzi. I rozumiem, że jestem na scenie. I wszystko tu jest – osoby dramatu, przestrzeń, czas... Widzę publiczność, ludzi, którzy oglądają moje sny. I... PERELMAN. I...?
ASJA WOŁOSZYNA
ANNA wyjmuje plakat spektaklu „Nie trzeba”.
SURREALIZM NAUKOWY
40 / NIE TRZEBA ANNA. Proszę mi powiedzieć, Grigoriju Jakowlewiczu, czym pan się teraz zajmuje? I dla kogo? Dla kogo? PERELMAN. Dlaczego pani ciągle przeskakuje? I jakim prawem pyta mnie pani w ten sposób? ANNA. Jestem być może jedynym człowiekiem, który chce pana zrozumieć. PERELMAN. To dlaczego jest pani tak agresywna? I w ogóle. Nie trzeba. Pani przeszkadza mi w pracy. ANNA. Chciałabym popatrzyć jak pan pracuje. PERELMAN. Proszę posłuchać! To jakaś samowola, po prostu brednie. Niepotrzebni mi widzowie. Widzowie są w ogóle niepotrzebni. Ani jeden. Niech pani sobie idzie. Dlaczego pani nie wychodzi. Mamo! ANNA. Ani jeden? Nawet Wszechświat? PERELMAN. Wszechświat? Wszechświat to dla mnie żaden widz. ANNA. A kto? A kto? Grigoriju Jakowlewiczu, pewien matematyk mówił mi, że aby zadać właściwe pytanie, trzeba znać jedną trzecią odpowiedzi. ...Grigoriju Jakowlewiczu! Moje pytanie, moje ostatnie i jedyne pytanie: kim jest dla pana Wszechświat? PERELMAN. Gdybym to wiedział! A pani? Jeżeli pani pyta, to znaczy, że zna pani dwie trzecie odpowiedzi?
ASJA WOŁOSZYNA
NIE TRZEBA
ANNA wpatruje się w niego. Stała się znacznie bardziej delikatna. ANNA. Konieczność? Konieczność, Grigoriju Jakowlewiczu? Potrzeba, imperatyw poznawania? PERELMAN. Być może. Być może da się to nazwać właśnie tak. Ale Wszechświat... Mogę wyliczyć jego strukturę – przypuśćmy – ale nie mogę stwierdzić, nie mogę wykryć, czy chce on, abym go poznawał? Być może robię mu na przekór. Ale nie mogę inaczej. Nie potrafię. A pani mnie pyta, jak ja tak mogę, dla kogo. Jedyne, co mam na swoją obronę: nie potrzebuję widzów. ANNA. Dlaczego w takim razie opublikował pan dowód? PERELMAN. To był błąd. Błąd, błąd, katastrofa! Ale więcej tego nie powtórzę. Znalazłem wyjście. Znalazłem sposób, jak ukryć moją pracę na zawsze. (w jego zachowaniu zaczyna się pojawiać coś patologicznego) Chcę pani coś pokazać. Pewien mój wynalazek. Proszę. ANNA. Co to jest? PERELMAN. To płaszczyzna. Powierzchnia. Moja tablica. ANNA. Co? PERELMAN. Piszę na niej moje wzory. Od lat, po tym błędzie. Codziennie – warstwa po warstwie. Co? Genialne? To lepsze, niż jakikolwiek szyfr. Gdybym pisał to wszystko na nieskończonym rulonie, tymi wzorami można by było okleić, powiedzmy... nie wiem – na przykład cały parter Ermitażu. A tak... To jest, faktycznie, teoria skoncentrowana w jednym punkcie. Bóg skoncentrowałby to w jednym punkcie, ale ja nie jestem doskonały – potrafiłem tylko na kwadracie metr na metr. Ale dla zwykłego śmiertelnika to i tak niemało. Elegancka koncentracja. Tylko ja mogę sobie to wszystko przypomnieć, wszystko zrekonstruować. Oto moje rozwiązanie! Jestem czysty wobec Wszechświata, nie zdradzę jego tajemnic.
ANNA (spokojna po osłupieniu). A wie pan, co pan teraz robi? Gratuluję panu, Grigoriju Jakowlewiczu. Pan występuje przed publicznością! Dotarł pan do punktu, w którym potrzebny jest panu widz. W dodatku marny, marny, marny. Bo przecież nie jestem kompetentna!!! Żałuje pan? A zaraz pożałuje pan jeszcze bardziej. Nie pozwolę panu zmienić się w czarną dziurę, która nic z siebie nie wypuszcza. Osobiście sprezentuję panu nieskończony rulon papieru i będzie pan mógł okleić nim nawet wszystkie trzy kondygnacje Ermitażu i wszystkie jego filie, i Muzeum Rosyjskie na dodatek. To nic, że na razie nikt nie potrafi tego rozszyfrować. Niech ludzkość to opublikuje i czeka na narodziny nowych geniuszy, którzy będą potrafili to zrozumieć i rozpoczną tam, gdzie pan zakończył. Którzy nie będą musieli zaczynać od zera. PERELMAN. Nie trzeba! ANNA. I jeszcze jedna sztuczka. Zaraz pan zrozumie, że nie ma powodu do niepokoju. Katia! Katia! (wchodzi KATIA) Proszę bardzo. Wszechświat. Ma wszystko w nosie, chce tylko się przekształcać. No, zatańcz dla niego, Katia, on to doceni. Jest tym jedynym widzem, który doceni. Szkoda, że przy tym triumfie nie ma Andrieja. Katia, masz przed sobą człowieka, który najlepiej ze wszystkich ludzi zna strukturę Wszechświata. Nie zmarnuj okazji. No! Muzyka! Maestro, zasuwaj pan marsza!
SURREALIZM NAUKOWY
41
ANNA. Wie pan, Dostojewski napisał gdzieś: Myszkin patrzy na portret kobiety i zastanawia się: „...czy ona jest dobra? Ach, gdyby była dobra! Wszystko byłoby uratowane!”. Jakie „wszystko” – nie wiadomo! „Teoria Wszystkiego”! Tak samo ja, głupia, ciągle patrzyłam na nią, kiedy tańczyła w moim domu, i myślałam: Czy ona jest dobra? A najważniejsze – czy rozumna? A teraz zrozumiałam i powiem to panu. To wielka tajemnica! Wszechświat potrzebuje tylko jednego – ciągłej zmiany. I żeby go ktoś go zgłębiał. A on będzie milczał i tańczył. I nic pan nie jest mu winien, słyszy pan? A przede wszystkim nie może pan milczeć. On sam zmusza pana i kusi, aby go poznać. Gdyby nie chciał, żeby pan się w nim zanurzał, czy pozwoliłby panu na to? Naprawdę? No, wystarczy. Wystarczy!
NIE TRZEBA
Muzyka przestaje grać.
ASJA WOŁOSZYNA
Uwertura Z „Fausta”. ANNA szarpie KATIĘ.
ANNA. No i zwinęła się. Usłyszał pan, co mówiłam? Nie ma pan racji. Wszechświat pana potrzebuje. To on pana stworzył. I potrzebuje pan widzów, potrzebuje pan ludzkości. Mogę ją panu dać. Udowodnię to. Wie pan, jak? Sam pan będzie widzem. Trzeci rząd, miejsce czternaste. Chce pan? Zawsze będę zostawiać je dla pana. Trzeci rząd, miejsce czternaste. (reflektor oświetla pusty fotel) Grigoriju Jakowlewiczu, znów pan nie przyszedł. Ani razu nie przyszedł pan na mój spektakl. Ale będzie pan pracował dalej? Obiecuje mi pan? Musi pan obiecać. Jaka ja jestem głupia! Właśnie o to powinnam była poprosić Mefistofelesa. Żeby pan pracował dalej. A nie o coś dla mnie. Właśnie tego chcę. Obiecuje pan? GŁOS Z TELEWIZORA. „Żadna gwiazda nie odchyla się od swojego toru.” PERELMAN (bezbarwnie). Zrobię jeszcze herbaty.
42 / NIE TRZEBA
ASJA WOŁOSZYNA
NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
Wychodzi. A zamiast niego wchodzi ANDRIEJ. ANNA. Wróciłeś? ANDRIEJ. Oczywiście. Oj, Ania, Ania. Widz – nie widz. Naprawdę uważasz, że prawdziwy Perelman się nad tym zastanawia? „Trzeci rząd, miejsce czternaste”. I naprawdę uważasz, że on kiedyś przyjdzie? Czytałam w Internecie, że on... no, nie on, a prawdziwy Perelman, postanowił jednak wyemigrować z matką do Szwecji. Wtedy, kiedy ty podróżowałaś w snach. ANNA. No to co? ANDRIEJ. Ale z ciebie uparta bestia. Zgodzisz się, że nie chodziło ci o to, żeby jego zrozumieć. Chciałaś go dopasować do swojego rozumienia: uczynić zrozumiałym. ANNA. Oczywiście. ANDRIEJ. Tak? ANNA. Tak. „Niemożliwa jest rzeczywistość całkowicie niezależna od umysłu, który ją postrzega”. Henri Poincaré. ANDRIEJ. Serio? Niemożliwa? ANNA. Niemożliwa. I nie trzeba.
ASJA WOŁOSZYNA
NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
43
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
44 / НЕ NIE НАДО TRZEBA
Ася Волошина
НЕ НАДО Научный сюрреализм
przekład: Tatiana Drzycimska
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
НЕ НАДО
Действующие лица: ГРИГОРИЙ ПЕРЕЛЬМАН (Фауст, Борхес) МАКСИМ МАКСИМОВИЧ (Пуанкаре, Мефистофель) – коллега Перельмана АННА ОБРЕЗКОВА – театральный режиссёр АНДРЕЙ ОБРЕЗКОВ – муж Анны, хореограф КАТЯ – танцовщица.
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
48 / НЕ NIE НАДО TRZEBA Не надо. Перельман возвращается домой с потёртым пакетом. Дома – мама. Всё, что он делает (например: снимает обувь на сцене) довольно неуклюже и как будто не очень уместно. ГОЛОС ТЕЛЕВИЗОРА. «58:54 - Послушайте! Дайте мне посмотреть эту книгу. Не хотите? Ну покажите мне её. Пожалуйста. Но я ничего не понимаю. - Это старинная книга, она трактует об астрономии и математике. Она 1763 года. - Поэтому она такая дорогая? - Дорогая? Да мне повезло, что я её достал. Я несколько лет экономил деньги. Давал частные уроки. - Сами штопали себе носки? - Иногда. Но теперь она моя. Я могу узнать, проверить. - Что?? Не хотите сказать? - Вам скажу. Вы никому не скажете? - Никому! - Я открыл новую звезду. - Где? - На небе. - Да!... ». МАМА. Гришенька, где ты так долго? Проголодался? ПЕРЕЛЬМАН. Я ходил за тором. (Он достаёт из пакета длинный телефонный провод, свёрнутый в кольцо, и некоторое время не без удивления на него смотрит. Собственно, не без некоторого удивления он смотрит на всё, что предметно.) МАМА. За тортом? За каким тортом? Зачем? Я же сделала полный обед. ПЕРЕЛЬМАН. За тором. За проводом. МАМА. А… ГОЛОС ТЕЛЕВИЗОРА. «- Не верите?! Вот она, здесь! (указывает в книгу) - Но вы же сказали, что она на небе! - Это небо! Я открыл её здесь, на бумаге. - На бумаге?.. Как это, на бумаге? Нет, такого не бывает. - Это бывает, и часто! Я её вычислил! - Не понимаю! - Что? - Многое. И прежде всего я не понимаю, какое отношение имеет ваша звезда к этой книге!». ПЕРЕЛЬМАН (С неприязнью смотрит на телефонный аппарат.) Звонили? МАМА. А как же? Конечно. ПЕРЕЛЬМАН (с нежным укором). Что ты там смотришь, мамочка? Такое антинаучное. МАМА. Не обращай внимания. Помнишь, кинокартина про одинокого астронома, к которому случайно попала красавица из другого мира…. Там ещё актриса эта снималась… с глазами такими синими. Забыла, как её. Надо же! Ну, самая красивая советская актриса, известная… Гриша! (На экране красавица в белом вечернем платье ходит среди книг в комнате учёного.)
НЕ НАДО АСЯ ВОЛОШИНА
ПЕРЕЛЬМАН. Не знаю. (Разматывает провод.) МАМА. Да, знаешь прекрасно! Ой! Ты же спрашивал, кто звонил. ПЕРЕЛЬМАН (тихо). Я не спрашивал. МАМА. Семён Иванович опять. Я ему, ты уж прости, сказала, что ещё ничего не решено. Что ты ещё, может быть, в институт и вернёшься. Только тебе пока надо дать время, и пока тебя дёргать не надо. ПЕРЕЛЬМАН (эхом). Не надо. …Мама, тебе не помешает музыка? МАМА. Гришенька, ну, когда, интересно, мне мешала музыка? Перельман включает, скажем, свою любимую увертюру к «Травиате». МАМА. Ой, Гришенька, так ведь и ещё! Ещё какая-то девушка звонила. Приятный такой голос, любезная. Из института или нет – не знаю. Из института же, наверно – откуда ещё? Сказала, что перезвонит. ПЕРЕЛЬМАН (с некоторым злорадством, разматывая новый провод). Не перезвонит. Звонит телефон. Перельман долго смотрит на него, как на врага, который опередил с атакой. ГОЛОС ТЕЛЕВИЗОРА. «1:15:00 - И вашу звезду уже никогда нельзя будет увидеть? Никогда?.. - Чтобы её можно было увидеть, она должна была бы отклониться. - Этого не может случиться? - Нет. - А почему? - Звёзды, как известно, никогда не отклоняются от своего пути». Телефон звонит. МАМА. Гриша, подними! Я уже за сегодня находилась. (Это блеф. Чтобы он сам взял трубку.) Телефон звонит. Перельман достаёт из кармана бублик. Надкусывает, перекладывает огрызок в другой карман. Достаёт второй. Всё-таки берёт трубку. Дальше он до конца первого разговора так и продолжает молча надкусывать и перекладывать бублики. А его собеседница как будто слышит его ответы. Анна разговаривает с ним по мобильному. Она необыкновенно воодушевлена. Старается скрыть волнение. Возможно, все звуки стихают. АННА. Здравствуйте. Григорий Яковлевич, мне Максим Максимович Энский был так добр, что дал ваш номер. Мы не знакомы… Для меня большая честь говорить с вами. По какому вопросу? По вопросу… Обо всём. О вас. Я театральный режиссёр. Нет, подождите! Подождите, не вешайте трубку. Нет, не напрасно, не напрасно трачу… Я вас прошу, пожалуйста. Я же не журналист. Я же не жёлтая пресса. Я хочу спектакль. Спектакль о вас. Да, я знаю, я знаю, что нет времени, но я много не отниму. Только не вешайте трубку… Мне только поговорить. Знаю, что не телефонный разговор. Поэтому я под вашей парадной… Алло. Алло… ПЕРЕЛЬМАН. Какие дикие. Но я с этим покончу. (Он весь уже в кольцах провода.) Телефон звонит опять. Звонит, звонит. Перельман берёт трубку и кладёт, чтобы прервать звонки. Но Анна не уступает. Наконец, он ей отвечает. ПЕРЕЛЬМАН. Мне это неинтересно. АННА. Я вас умоляю, не кладите. Я неправильно сформулировала. Спектакль
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
49
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
50 / НЕ NIE НАДО TRZEBA будет, должен быть не о вас. А о самом вашем открытии. О гипотезе Пуанкаре. О вашем доказательстве. Это же важно! Я прошу вас, впустите меня поговорить. ПЕРЕЛЬМАН. О гипотезе Пуанкаре?? О гипотезе Пуанкаре? Да вы хоть в самых общих, хоть в самых приблизительных чертах представляете себе, как она выглядит? Анне кажется, что это её шанс. Она достаёт айпад, набирает в поисковике… АННА. Минуточку. Я представляю, конечно, представляю… Гипотеза Пуанкаре в том, что… что… (Находит. И выпаливает.) «Всякое односвязное компактное трехмерное многообразие гомеоморфно трехмерной сфере». (И испугалась того, как это непонятно.) Вот. ПЕРЕЛЬМАН. Послушайте! Не надо! Это издевательства. Мне это всё мешает. Если бы вы были таким человеком, который понимает гипотезу Пуанкаре – я не говорю про доказательство, я говорю элементарно, элементарно про суть гипотезы – то я бы вас, может быть, и пустил. А вы… Я очень устал. Оставьте меня все, пожалуйста. Он кладет трубку. Анна больше не звонит. Перельман отключает телефон от старого провода и подключает к новому. ПЕРЕЛЬМАН. Значит, так! Мамочка! Я купил провод. С этого момента телефон будет стоять у тебя в твоей комнате у твоей кровати. Говори, пожалуйста, по нему с кем угодно, сколько угодно, мамочка, но меня к нему больше не зови. Я больше не подойду. Из института – не из института – нет! У меня нет сил кого-то слышать. Мамочка, никогда, слышишь? Не надо. Он уходит, унося с собой телефон и клубы провода. Дома. Дом Анны. Собственно, мы ещё не знаем, что это её дом. Мы видим молодого мужчину. Это муж Анны. Он хореограф. Сейчас он готовит программу с танцовщицей Катей. Полуобнажённая, она танцует за эластичным белым экраном, на который проецируются абстрактные картины. Её тело впечатывается в него. Анна входит домой, разговаривая по телефону. АННА. Максим Максимович! Это Анна, режиссёр, помните? Ну, почему же полный провал? Не настолько полный, как вы предрекали. Хм, спасибо! Нет, он сказал, что поговорит со мной, когда я пойму суть гипотезы Пуанкаре. Не надо свистеть – у Вас денег не будет. Максим Максимович, мне необходима Ваша помощь. Консультация. Это возможно? Вы назначите мне время и место? Да, могу, конечно, могу. Тогда до встречи? Спасибо вам! Ещё как есть за что – ещё как! Ну, всего доброго. Анна убирает телефон и ещё некоторое время смотрит на происходящее у Андрея и Кати. АННА (через музыку). Андрюш, ну, ты и накурил. Ладно. Понятно. Не отвлекаю. АНДРЕЙ. Что? АННА. Не отвлекаю, говорю. Здравствуй, Катя. Ели? АНДРЕЙ. Прервёмся. (Кате.) Ты накинь на себя что-нибудь – замёрзнешь. Анка, я тебе смску кинул, чтоб ты сигарет взяла. Анна смотрит на непрочитанное сообщение. АННА. Это правда.
Учёное объяснение: вводная часть. Максим Максимович входит, продолжая свою обращённую к Анне и, по всей видимости, великолепную речь. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. …И вот, Анечка, квантовая сингулярность. Представьте безбрежный космический океан, перенасыщенный жидким раствором. Представили? А теперь: хоп! Бросаем в него микроскопическую пылинку квантовой флуктуации. И – вуаля – вот вам и фазовый переход. Вся эта бесконечная жижа протоматерии превращается в не менее бесконечную твердую поверхность. Вот вам и мир. И это, кстати, тоже вам. (Достаёт из-за пазухи довольно пожухлый букетик.) Только не надо благодарностей! Так – стариковская слабость. Будучи сугубо квантовым объектом, вакуум флуктуирует, порождая топологические аномалии, которые рождаются и гибнут. (Это должно быть до комизма непонятно.) Понимаете? АННА. Нет. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Боже мой! Ну, как ещё объяснить? АННА. Максим Максимович, я, прежде всего, не понимаю, при чём здесь Перельман и гипотеза Пуанкаре. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Видите ли, душа моя, есть два способа познания мира: математика и всякая чушь. Не согласны?
НЕ НАДО АСЯ ВОЛОШИНА
АНДРЕЙ. Ну, понятно. И на что я рассчитывал? АННА. Видимо, на мой слух. АНДРЕЙ. А так же внимание, заботу, женскую чуткость, интуицию. И ещё, разумеется, вселенскую любовь. АННА. Какой он всё-таки иногда бывает болтун… Да, Катя? Катя молчит. АННА. Голодные? АНДРЕЙ. Ну, а то? На фисташках тут сидим. Ты чего такая? Печалишься, что не купила сигарет мужу? Ну, ну, у тебя ещё будут шансы. АННА. Я не печалюсь. Наоборот. У меня некоторый сдвиг. АНДРЕЙ. С чем? АННА. С Перельманом. АНДРЕЙ. А, с этим сумасшедшим гением? АННА. Да, с этим гением. АНДРЕЙ. Встретилась? АННА. Пока нет. АНДРЕЙ. Ань, ты так за это взялась горячо – может, и напрасно? Не обязательно ж именно про него. Есть же другие темы. Более… скажем так, сценичные. А спектакль про математика… тем более, такого интровертного интроверта… Это всё-таки… Ну, не сверкай так глазами – я просто стараюсь тебя приободрить. О, Катя – вот молодец – походу обед греет. Супчиком пахнет. АННА. Как ты в таком дыму ещё чувствуешь что-то… АНДРЕЙ. Я чувствую. Я всё чувствую. Я чувствительный парень… Оучк! Ну, ну, всё пойдём, а то Катюха – вон стучит – всё накрыла уже. АННА. Я сейчас. Вы садитесь, а мне ещё позвонить… АНДРЕЙ. Что-то ты совсем у меня раскисла. Ну, ладно. Я с жидким киселём дел не имею. (Целует её, уходит.) Застынешь – приходи.
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
51
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
52 / НЕ NIE НАДО TRZEBA АННА. Ну… А искусство? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Ну, искусство… Человечеству нужно звено, наиболее эффективно связывающее реальный Мир с миром чувственных восприятий… Понимаете: вы не понимаете. АННА. Чего? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Сути. Вы думаете, математика – это что? Закорючки? Нет. Математика – это мечта. Мечта и единственная надежда описать Вселенную. Знаете ли вы, что согласно некоторым теориям, возможно(!) описать все процессы, не прибегая к опыту. На основании одних лишь моделей. Формулами, понимаете? А потом через десятилетия, когда практическая наука догоняет, формулы проверяются экспериментами. Так и живём. И выясняется, что формулы описывают реальные вещи. Реальные процессы. Так что… Зачем ему вы? У него роман со Вселенной. АННА. Красиво… Это как у Новалиса. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Новалиса? АННА. Да, немецкий романтик. Тот, который говорил: «Моя любимая – это свёрнутая Вселенная». МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Не дурно. АННА. Да. Но я же ему не в любовницы навязываюсь. Максим Максимыч! Почему вы усмехаетесь? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Улыбаюсь вашему категориальному аппарату… Это всё, знаете, не с Гришиными ногтями… он же их вообще не стрижет. Гм… Ну ладно. Так или иначе, природа и сознательные умы человечества действуют по одним и тем же законам. Наука находится там же, где самые смелые фантазии, но необозримо превосходит их по внутреннему содержанию. У вас есть смелые фантазии, Анечка? Ну, хорошо. Можете не отвечать. Но запомните ещё: математика оперирует идеальными телами. Вот вам интересно, почему он не взял свой законный миллион. АННА. Не только это. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Не только, но если бы не это, вас бы здесь не было. Так вот: это же очевидно. Что он может купить на миллион? Предметы. А предметы – сиречь частности, моя милая. Отклонения. Отклонения от идеалов, от структур. Вариации. Ни одного идеального тела не купишь на самый конкретный на свете миллион. Даже долларов. Даже по нынешнему курсу. Всегда что-нибудь одно: или модельные представления с идеальными телами, или физическая реальность, которая всегда суть отклонение. Где на каждом шагу можно оступиться и шваркнуться так, что вся математическая модель разрушится, не выдержав проверки – вот что самое страшное для любого теоретика. Так что как там у поэта? «Не выходи из комнаты, не совершай ошибки, / Зачем тебе Солнце, если ты куришь «Шибку»…». Зачем тебе Солнце, если есть апельсин, – сказал бы последователь Пуанкаре. Но вы едва ли поймёте, почему. АННА. Идеальные тела… (Она пытается доказать, что способна понять.) Это как у Платона? Мы, жители Земли, всю жизнь сидим в пещере и смотрим на жалкие тени… первооснов. А самих первооснов никогда не увидим. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Ну, пусть будет, как у Платона. Раз уж вы такая образованная. Только ваш Платон, милая моя, не учёл, что мы можем их
НЕ НАДО АСЯ ВОЛОШИНА
исчислить с помощью математики… Ну, не мы с вами, конечно… А такие, как он. …Получается, что за пределы формул учёный каждый раз выходит на свой страх и риск. А вы говорите, миллион. АННА. Я не говорю. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Говорите, говорите. Вы очень милы, будь мне лет на двадцать меньше, я бы – эх! Но побеседовать с ним у вас всё-таки не получится. Невозможна реальность, которая была бы полностью независима от ума, постигающего ее. АННА. Что? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ (напевает – как будто хочет спрятать случайно высказанную тайну). «Все может электрон, когда он возбужден». АННА. Что? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Ничего. Так, песенка студенческая. Хулиганская. «Все может электрон, когда он возбужден, / Барьер преодолеть, создать электроток. / Но Паули запрет за много-много лет / Ещё ни один одолеть не смог…». АННА. Я не про то. Я про реальность. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Не хотел вас обижать… Само вырвалось. Но «невозможна реальность, которая была бы полностью независима от ума, постигающего ее». Пуанкаре. Поэтому можете считать, что вы с ним живёте в разных реальностях. Вы с ним, я с ним, он со всеми. Ему никто не нужен. АННА. Но для кого же тогда открытие? Для кого доказательство? Разве не для человечества? Что это за масонство, извините. Это как театр, в который не пускают простых зрителей. Одних только избранных коллег. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. О, моя милая! У вас неверные исходные данные о ситуации. Всё куда запущенней. В свой театр он не пускает никого. Не только с парадного, но и со служебного входа. И я говорю даже о физическом присутствии, а о самой возможности понимания. АННА. Но зачем тогда нужен такой театр? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Я не думаю, что он мыслит в подобных категориях… театр... Если вам обязательно нужны аналогии из повседневной реальности, то, скорее, это может быть похоже на интимный разговор с Богом. Но разговор на таком языке, который знает он один. Так что… на вашем месте я не был бы так настойчив в попытках до него достучаться. Для него это может быть травматично. Он же очень нелюдимый человек. Корректный, вежливый, но… Если честно, я даже на уровне модели не могу это вообразить: Гриша садится рядом с девушкой и начинает с ней говорить.... Бр…. Нет! Это что-то из области антинаучной фантастики. Если вам так удобнее, считайте, что у него просто иначе устроен мозг. Да и о чём ему с нами беседовать? АННА. «С нами»? То есть как? И с вами тоже? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. А что я? Я себя не переоцениваю. Вы в математике ни в зуб ногой, а я почти дописал докторскую. И всё же между вами и мной разница меньше, чем между мной и им. Меньше лет эволюции. Если бы человечество непрестанно совершенствовалось в математике, то, наверно, лет через двести один процент людей смог бы понять если не решение, то хотя бы суть проблемы. Но у человечества едва ли есть это время. Так что… …В Америке, где Гриша стажировался, он общался с одним лишь коллегой. Вообще он не собирался в Америку, но в 90-е в институте всё заглохло. Никаких
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
53
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
54 / НЕ NIE НАДО TRZEBA денег. Так вот, в Америке он ездил раз в неделю на машине с единственным товарищем в другой город на лекции этого Ричарда Гамильтона, который и заразил пуанкаритом. Не мой каламбур – это чуть ли ни термин – шуточный, разумеется. Я видел Гамильтона однажды. Вот тот – совершенно противоположный тип. Красавец, бонвиван, верховой ездой, говорят, увлекается, все студентки влюблены. …Потому и не продвинулся никуда, наверно. (Смеётся.) Но это в сторону. А Гриша что? Он же всю жизнь с мамой. Вот вы одна живёте? АННА. Я с мужем. И довольно давно. (Она уже начинает раздражаться и отчаиваться по поводу бессмысленности беседы.) МАКСИМ МАКСИМОВИЧ (мальчишески драматически). Так я и знал, так я и знал. Она замужем! Какое невезение. АННА. Максим Максимович! МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Но детей пока нет? Значит, уютное семейное гнёздышко. Он и она – только двое… АННА (смеясь). Ну, я бы не сказала. У нас наоборот всегда полный дом народа. Муж –хореограф. Вот сейчас во второй комнате живёт немая танцовщица из провинции, с которой у него проект. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Танцовщица. Во второй комнате. Вот жизнь! Вот нравы. Но, впрочем, понимаю: вам не о чём беспокоиться. О чём бишь мы? АННА. О Перельмане. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Ваша правда. Они молчат. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ (он вообще часто подхватывает недодуманные мысли). И потом, это ж не было так: нет, не надо мне вашего миллиона, подавитесь. Совсем не так. Просто, прежде всего, ему присудили Филдовскую премию – это как «Оскар». Король Испании на вручении должен был присутствовать. А Перельман заявил, что не поедет. И в Питер инкогнито приехал президент Всемирного союза математиков и три дня его уговаривал. Бесполезно. А вы говорите, миллион… Миллион – это уже по другой линии, от другого фонда. По правилам надо опубликовать доказательство в специальном, рецензируемом журнале. Его начинают проверять, и если за три года не находят ошибки – миллион. Развёрнутое, полное доказательство – одно из условий. Гриша этого не сделал. Он просто разместил свои великие тезисы на одном научном сайте, просто отправил – как бумажный самолётик в вечность. Один каркас, скелет, гениальный скелет, – не стал облеплять его мясом; или там гипсом, понимаете? Вот: это так – разбирайтесь, если сможете, берите, проверьте, пользуйтесь. Итог моих шести лет. Он просто понял. Сделал конспект решения и пошёл дальше. АННА. А куда? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Что? АННА. А куда он пошёл? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Вот этого никто не знает. Может быть, туда, где за ним угонятся только лет через сто или двести, где современникам вообще ничего не понять, где, так сказать, чёрт ногу сломит. А может… АННА. «Может», что? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Видите ли, Анечка, нам ведь с вами никогда
55
На кой чёрт сдалось Входит Андрей. АНДРЕЙ. Слушай, Анка, у нас что дома все простыни с галимыми узорами, да? Нет просто белых? АННА. А зачем тебе? АНДРЕЙ. Я подумал такую штуку попробовать: намазать ей ладони и ступни краской, а сцена белая. И чтоб от её движений оставались следы. Хочу протестить. АННА. А ладони-то зачем? Она ж не на руках танцует. АНДРЕЙ. Ты меня удивляешь! То, что мы сейчас пробуем, это некие ассоциации на тему японского буто. Так что можно сказать, что на руках. АННА. Слушай. Тебе не кажется, что ты её ломаешь? АНДРЕЙ. Я? я ломаю Катю? АННА. Не кажется? АНДРЕЙ. Вот уж новости так новости. И чем же? АННА. Ну, у неё же классическая школа (хоть и провинциальная), а ты ей полностью всё перекраиваешь… Вмешиваешься. Очень сильно вмешиваешься. Я же вижу. Так с другими никогда не было. Она для тебя материал. АНДРЕЙ. Нет. Нет, Аня. Она для меня… материя. А на её классическую школу я плевал. Я вообще не знаю, где у них были глаза. Любой настоящий профессионал, который на неё посмотрит хоть пять минут, скажет, что она создана для другого.
НЕ НАДО АСЯ ВОЛОШИНА
АННА. Максим Максимович! Я же отнимаю у вас время не для того, чтобы вы мне объяснили, почему нам с Перельманом невозможно поговорить. А для того, чтобы вы сделали это возможным. Я же говорю: он сказал, если я пойму… (Сокрушённо.) Вы на часы смотрите… Ну, поймите! обязательно надо с ним говорить. Хоть двадцать минут. Хоть пятнадцать. Вот что он чувствовал, когда нашёл решение? Что он делал, пока ждал ответа? Как он себя ощущал. Мне же что-то надо будет говорить актерам… МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Зачем? АННА. Зачем что-то говорить актёрам?? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Нет, милая моя, зачем вам всё это? Пригорюнилась. Вот горе мне с вами. …Слушайте, а давайте уговор: вы мне ещё одно свидание… нет! Тогда получается, что я вам что-то должен взамен. Наоборот: я вам ещё одно свидание с математическим уклоном, а вы мне начистоту рассказываете, на кой чёрт вам всё это сдалось. Только без врак! АННА. Хорошо. Это же не сложно. Просто, понимаете… Просто мой муж… МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. …Тренирует танцовщицу? АННА. Да. Нет, не в этом дело. Просто у нас с ним так получилось…
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
не понять, каких усилий стоило это сверхусилие. Бывает так, что и самая совершенная машина перегорает. Бывает так, что Вселенная лопается, как мыльный пузырь. А уж человеческий мозг... АННА. Я не верю. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Дай-то Бог. Дай-то Бог. Но раньше глаза у него горели ярче.
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
56 / НЕ NIE НАДО TRZEBA
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
57
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
58 / НЕ NIE НАДО TRZEBA АННА. Вот понимаешь! Ты уходишь в кастовость. Опять «любой профессионал». Ты стал делать искусство для избранных. Всё больше и больше. Для узких специалистов. АНДРЕЙ. Мне всё равно. АННА. А ей? Ты уверен, что она вообще понимает, что происходит? Ты уверен, что когда она поступала, то хотела делать такие узкоспециальные вещи, которые и оценить-то могут… АНДРЕЙ. А что ей «Цыганочку» прикажешь плясать? АННА. Ты передёргиваешь. АНДРЕЙ. Я? Зачем ты вообще начала этот разговор? Как будто тебе есть дело… АННА. Меня просто настораживает, что ты как будто вообще перестал думать о зрителе. О том, что это всё, в конце концов, для них… АНДРЕЙ. Для кого? Аня! Для кого? АННА. Ну, как?.. Для людей. Для того, чтобы поделиться с ними чем-то… АНДРЕЙ. Чем поделиться, Аня? Подожди! То есть ты хочешь сказать, что то, что делаешь ты, это для людей. Э-гей! Ты так что действительно думаешь! Очнись, Анечка! Ты презентуешь себя. Поэтому – ясное дело – тебе нужна публика. А я такими вещами не занимаюсь. Я беру ее, ещё ничего не осознающую про себя, и помогаю ей обрести форму. АННА. Почему ты считаешь, что я презентую себя? АНДРЕЙ. Почему? Да потому что это так и есть. Ты посмотри на свои спектакли. Они же все о тебе. О том, что у тебя болит. О том, что ты чувствуешь. Ты даже пьесы берёшь всегда какие-то почти автобиографические. АННА. И давно ты так думаешь? АНДРЕЙ. Послушай!.. Это нормально, это такой вид таланта. Просто не надо учить других. Тебе нужна широкая публика для того, чтобы показать ей через своих героев себя, а я занимаюсь другим. Я показываю не себя, а саму суть движения, саму форму. Я всматриваюсь. Я сам зритель собственных открытий, понимаешь. АННА. Это до добра не доведёт. АНДРЕЙ. Ну… нет. Я хватил. Это не так. И мне, конечно, нужен зритель. Но такой, который сможет разделить восхищение. АННА. Тобой? АНДРЕЙ. Ею. Прежде всего, ею. Пусть даже он будет один. А я… я чувствую, какая форма нужна ей. И всматриваюсь в неё, познаю её, прикладываю свои знания и отпускаю в свободный полёт, в свободный танец. И смотрю, как она разворачивается. АННА. Разворачивается… Как Вселенная? АНДРЕЙ. Что? АННА. Ты раньше мне так говорил: моя любимая – это свернутая Вселенная. Не помнишь? АНДРЕЙ. Аня, ты не Вселенная. АННА. А кто? АНДРЕЙ. Ты моя любимая, но ты не Вселенная. Я это вполне понял. Ты… ну, не знаю. Как чёрная дыра. Вселенная – она распахнута. А ты… У тебя же глаза
3.1 Учёное объяснение: бублик это чашка. АННА. Так что вот так. (Она раздражена; в большей степени сердита на себя за подробности.) Простите, вы говорили, вам нужно уйти, а я что-то… затянула рассказ. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Я вам, Анечка вот что скажу… Максим Максимович растроган и удивлён. Ему непонятна такая система отношений, он сочувствует Анне, видит, что она запуталась, но всё у неё всерьёз. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Я вам вот что скажу: бублик это чашка. АННА. Что? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Анечка, сейчас сосредоточьтесь. Суть гипотезы Пуанкаре сводится к тому, что бублик и чашка могут быть трансформированы друг в друга без нарушения целостности. Это если удовлетворить потребность мысли в максимальной простоте теории. Бублик – это чашка – ясная формулировка. На бытовом языке. Вообще же она звучит так: «Всякое
НЕ НАДО АСЯ ВОЛОШИНА
зрачками внутрь, ты всматриваешься, всматриваешься в саму себя, и других тоже тянешь. АННА. Такой уж монстр? АНДРЕЙ. Нет, обычный человек. Просто у тебя такой тип таланта. АННА. Я хочу сказать тебе, что ты неправ. Ты несправедлив по отношению ко мне. И, в конце концов, это просто жестоко. Я никогда не ставила про себя. И не собираюсь. Это несправедливо. Это не так. АНДРЕЙ. Ну, докажи. АННА. Как мне тебе доказать? АНДРЕЙ. Ну, я не знаю. Выбери какой-нибудь максимально далёкий от тебя объект. АННА. Сириус? АНДРЕЙ. Ну, зачем же. Что-то такое, с чем у тебя вообще нет точек соприкосновение. Что-то… да хоть вот этого математика. АННА. Какого? АНДРЕЙ. Что и требовалось доказать. Ноль внимания ко внешнему миру. Примерно с середины этого разговора звучит, сначала совсем тихо, а потом всё громче, текст телефильма о Перельмане (возможно, экран так же отражается в какой-то поверхности, как это было (если было) в первой сцене.) АНДРЕЙ. …Этого. О котором сейчас по телевизору трындят. Который от миллиона отказался. Поставь о нём спектакль. Вникни в него. Пойми его. Кого-то совсем далёкого от тебя, человека из другого мира. Отложи своё «я» драгоценное… Ведь не станешь же. АННА. Почему? АНДРЕЙ. Что почему? АННА. Почему не стану? Стану. Возьму и поставлю. Прекрасная идея, спасибо. АНДРЕЙ. Ты на меня обиделась? АННА. Нет. Я благодарю. Благодарю тебя за отличную идею. АНДРЕЙ. Аня! АННА (резко). Благодарю. АНДРЕЙ. Ну, ясно. Пропал вечер. Я тогда репетировать пошёл. Андрей, несколько смущённый (ведь он и правда передёрнул) и разозлившийся, уходит.
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
59
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
60 / НЕ NIE НАДО TRZEBA односвязное компактное трехмерное многообразие гомеоморфно трехмерной сфере». Какие же у вас всё-таки глаза большие! АННА. То есть всё, в принципе, сводится к тому, что Вселенная круглая? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Круглая?? АННА. Ну, шарообразная. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Вы что думаете, что трехмерная сфера – это шар? Мои поздравления. АННА. Нет? А что? Эллипс? Ну, там эллипсоид? Что и не он? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Трёхмерная сфера или сфера Пуанкаре, деточка, может быть получена из додекаэдра путём склеиванием каждой грани с противоположной, повёрнутой на угол, равный пи, делённому на пять, по часовой стрелке. (Естественно, это совершенно ясно для него и непонятно для неё и для нас.) АННА. То есть вы опять хотите сказать, что мне не разобраться в гипотезе Пуанкаре? Я не знаю, как там Вселенная, но мы с вами точно ходим по кругу. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Правильно теперь говорить теория Пуанкаре -Перельмана. И я не хотел вас обидеть. Я просто хотел проиллюстрировать... Только то, как всё сложно – ничего больше. А вы ещё спрашиваете, почему он не выходит из комнаты? АННА. Вы опять смеётесь надо мной? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Нисколько! Ну, хорошо. Если трехмерная поверхность похожа на сферу, то если ее расправить, она может стать только сферой и ничем иным. Это и есть гипотеза. А самое большое трехмерное однообразие – это что? АННА. Что? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Правда не смылите? Наша Вселенная. Есть такая наука – топология. Она сопоставляет предметы на основании того, есть ли в них дырки. Чайная чашка ничем не отличается от бублика, а апельсин — от Солнца. Если продеть лассо сквозь бублик и тянуть, его не стянешь в точку. А если на любую поверхность без дырок – стянешь – просто вопрос усилия. В этом-то и суть. Это позволяет – в будущем, кончено, – понять форму Вселенной. И её историю. Понимаете? Зародыш Вселенной. Гм… (Пряча восторженность.) Не очень понимаете? Ну, хорошо. Вот сейчас наглядно. Возьмем ракету и привяжем к ее хвосту бесконечную веревку. Ракета облетает всю Вселенную и возвращается. И теперь у вас в руках оба конца верёвки – так ведь. Если поднапрячься, можно забрать обратно всю веревку, стягивая петлю. И если она не застрянет, значит… Значит, во Вселенная принципиально однородна. А если застрянет, значит, в ней есть прокол. Значит, она, как бублик. Ну, не бублик, а, представьте, закольцованный шланг. И верёвка проделась через него: сколько не дёргай за оба конца – она всё равно внутри. «Что на месте дырки?» – спросите вы? Да что угодно! Разрыв пространства, воронка, уходящая в иные измерения, вздутия вырожденных миров. Любая лакуна, трещина пространства-времени, выходящая в иные измерения!!! (Успокаивая себя после вспышки.) Но важно даже не это. Важно что? Та математика, которой он занимается – ведь это предсказания. Ему интересны только формулы и модели, но то, к чему они ведут… Стоит затаить дыхание, потому что круг проблем связан с новой картиной мироздания. Это
НЕ НАДО АСЯ ВОЛОШИНА
называется коротко: Теория Всего. Это новая физика. АННА. Как? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Очень просто. Поймите: сегодня ученые описывают Вселенную в терминах двух теорий — общей теории относительности и квантовой механики. Это величайшие достижения разума первой половины двадцатого столетия. Общая теория относительности описывает действие гравитации и крупномасштабную структуру Вселенной. Планетарный масштаб. А квантовая механика, напротив, имеет дело с предельно малыми величинами, порядка миллионной доли от миллионной доли сантиметра. Увы, но известно, что эти две теории несовместимы друг с другом: каждая из них верна, но вместе – нет. АННА. Как? То есть как это? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. В этом меньше парадоксов, чем кажется. Просто пока не найдено способа их объединить. Это… ну как – чтоб вам было понятно – скажем, наука и личная жизнь. Или, в вашем случае, личная жизнь и искусство. АННА. Максим Максимович, ну вы меня теперь совсем за идиотку держите. Думаете, я менее примитивных аналогий не пойму? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Ну что вы! Эта аналогия достаточно счастливая. Если вы занимаетесь искусством, вы… как вы там выразились? «Что-то говорите актёрам». Сочиняете спектакль. А если занимаетесь личной жизнью, то греете суп. И если на вас посмотрит, скажем, инопланетянин-исследователь вашей Вселенной, то он увидит в каждую минуту либо одно, либо другое. А между тем, вы и то, и это. Вы не теряете потенциала греть суп, пока… ну, и так далее. И вот надо найти такую теорию, которая могла бы видеть вас в ваших обоих, вернее, обеих ипостасях в каждый момент времени. Даже если вы вообще спите в эту пору. И решение проблемы Пуанкаре открывает нам к этому делу неплохую дверь. По идее, те знания и выводы, которые находятся у Гриши в голове, представляют суперценность. Даже если он сам больше не придёт ни к какому итогу, даже если его промежуточные результаты никто пока не сможет понять. Они есть. Их надо зафиксировать, учитывать, с ними надо сверяться. Постоянно, понимаете, постоянно. Но вы же знаете, как у нас в стране… АННА. Вот интересно, как бы он мне это стал рассказывать… МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Ох, Анечка. Внимание ваше, я вижу, ускользает. А вы уверены, что такой спектакль может быть интересен зрителям? АННА. Ну, конечно! МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. А о чём он будет? На какую тему что ли? АННА. Вы не чувствуете? Как же объяснить? Наука – это язык – так? МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Ну… Я бы не был так категоричен… А впрочем… Если в вашей реальности наука – это язык, то да: вашей реальности наука – это язык. АННА. И искусство – язык. И вот иногда мне кажется, простите, что Вавилонская башня… она не столько разные языки иностранные разделила… МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Один протоязык на разные. АННА. Ну, да. …сколько в принципе разделила людей на по-разному мыслящих. Принципиально. Эта какая-то тотальная не-коммуникация. На которую все закрывают глаза. Мы же ведь как инопланетяне. Даже вот вы и я. Через
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
61
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
62 / НЕ NIE НАДО TRZEBA разное на всё смотрим. Как будто вы видите, скажем, молекулы, а я – цвета. А кто-то закрывает глаза, прикасается языком и чувствует кислое. Это же кошмар! Я думаю, что надо переводить. Делать попытки. С языка науки на язык искусства. Язык чувственных идей. Хотя бы пробовать… Не смейтесь… Впрочем, что это я, Максим Максимович, смейтесь, если хочется. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Нет, нет, я не смеюсь. Наоборот: вы мне всё больше и больше нравитесь. Уж простите старого дурака. АННА. Простите, не верю. Вы считаете, что это всё бредни, а, между прочим, даже Галилей... МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Галилей? Ого! АННА. Ну, да! Галилей. Вернее, Брехт. Когда работал над пьесой про Галилея. И вот он писал её, долго писал, про подвиг отречения. Что Галилей ради науки, ради истины врал. Делал вид, что образумился: солнце вращается вокруг земли, всё, баста, виват Птолемей, – а сам ночами в тайне развивал свою науку. И тут Хиросима. Атомная бомба. И Брехт меняет своё отношение. Полностью. Он стал смотреть на Галилея, как на человека, который, уйдя в свою тайную, почти алхимическую лабораторию, сделал ещё огромней трещину между людьми и ученым. Наука стала знанием для избранных. Как бы две касты. Те, кто владеют знанием о мире и те, кто жуют гусиный паштет… Или там гамбургер из Макдональдса… …Как-то так. Простите меня. Но я просто считаю, это неправильно, это вредно. Пропасть, отсутствие перевода. Опять же. Вот. …Извините меня. Я, видимо, и правда не в состоянии понять эту теорию Пуанкаре-Перельмана. Даже близко… (Уходя.) Я не могу представить, как работает его голова… Но знаете, что? Я понимаю – вернее, чувствую – другое. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Что? АННА. Как он одинок. МАКСИМ МАКСИМОВИЧ. Анечка! Вы умница. Вы только, прошу вас, не вешайте нос. Помните, что всё к лучшему в нашем самом псевдоевклидовейшем из миров. Не обижайтесь! Вот, возьмите пару книжек. Первый сон Анны: мгновенье, стоп. Входит Перельман. Со своими бубликами и своими бумагами. Конечно, погружён в себя. Он один на сцене. Потом к Перельману приходит Пуанкаре. ПУАНКАРЕ. Может, всё-таки пригласишь войти? Я заглянул на огонёк... ПЕРЕЛЬМАН. А, заходите, мсье Пуанкаре, конечно! Я целую жизнь вас поджидаю. Чаю? ПУАНКАРЕ. С бубликами? Нет, уж. Уволь меня от математических моделей. Не обращай внимания, что я немного прихрамываю. Это с детства. Переболел дифтеритом. Почему ты выгнал эту девочку? Она недурна. То есть я хотел сказать, неглупа. ПЕРЕЛЬМАН. Потому что этот мир интересует судьба миллиона. Не форма Вселенной, не ее начало, не то, как молекула превратилась в галактику за миллиардную долю мигания глаза, не горизонты событий, а судьба миллиона. Вот и всё. ПУАНКАРЕ. Как сложно стало. Прежде Фаустов прельщало что-то, что-то
НЕ НАДО АСЯ ВОЛОШИНА
интересовало… Красота… А теперь все узкие специалисты. Скажи мне: хотя бы то мгновение, когда ты понял, что свершилось, доказал, – хотя б его ты хотел остановить? Продлить – хоть ненадолго. ПЕРЕЛЬМАН. Оно и так длилось почти год. Я работал шесть лет, и в последний год уже практически всё понимал. Оставались детали. Залатать пару сингулярностей. Это было счастье. ПУАНКАРЕ. Ты неуязвим? ПЕРЕЛЬМАН. «Невозможна реальность, которая была бы полностью независима от ума, постигающего ее». Анри Пуанкаре. При всём уважении, у всех нас разные умы, а значит, разные реальности. К тому же я купил длинный провод. Поэтому, да, я неуязвим. ПУАНКАРЕ. Зачем ты говоришь со мной цитатами из Паункаре – будто я – он? ПЕРЕЛЬМАН. А разве нет, Анри? ПУАНКАРЕ. А разве, да? То, что я пришёл в его облике, ещё не значит… О-о, братец, да ты совсем уже позабыл всё гуманитарное. Ну, же… «Так кто же ты? Я часть той силы, что вечно хочет зла и вечно совершает благо»… А если в профиль? Нет! Не узнаёт. Вся надежа на музыку. Её ты ещё пока не отверг. И не разъял, как труп. Ну, же, скрипки, тромбоны! Маэстро, урежьте марш! Ария из «Фауста». ПЕРЕЛЬМАН. То есть вы хотите сказать, что вы – Мефистофель. МЕФИСТОФЕЛЬ. Нет. Я хочу сказать, что ты – Фауст. Шучу. Да. Я хочу сказать, что я – Мефистофель. И я могу принести тебе любую Грету. Даже Грету Гарбо – время ведь относительно. Шучу. Но всё же… Хочешь? Деньги, красавицы, студентки… Я мог бы подарить тебе даже харизму. Победить твою нелюдимость – чтоб и след простыл. А хочешь? Слушай, миллион? Миллион долларов. Пригодится? ПЕРЕЛЬМАН. Я хочу доказать гипотезу Пуанкаре. МЕФИСТОФЕЛЬ. Здрасьте, приехали! Ты же её уже доказал. Перезанимался? ПЕРЕЛЬМАН. Да? МЕФИСТОФЕЛЬ. Да. ПЕРЕЛЬМАН. Уже? Время относительно. МЕФИСТОФЕЛЬ. Видимая нами реальность – проекция внешнего мира на четырехмерный пространственно-временной континуум. ПЕРЕЛЬМАН. Всегда догадывался! МЕФИСТОФЕЛЬ. Ещё бы. Значит, ты хочешь сказать, что я на пару лет промахнулся, и мы с тобой во времени до доказательства. Ну, принято. Так чего ты хочешь, Фауст? ПЕРЕЛЬМАН. Я хочу доказать твою гипотезу. МЕФИСТОФЕЛЬ. Мою? ПЕРЕЛЬМАН. Пуанкаре. Что если трехмерная поверхность похожа на сферу, то если ее расправить, она может стать только сферой и ничем иным. МЕФИСТОФЕЛЬ. Всего-то ничего. ПЕРЕЛЬМАН. Для трёхмерного пространства. Это жизненно важно для меня. А для вас? МЕФИСТОФЕЛЬ. Пожалуйста, «на ты» - я умоляю. Не будь ребёнком, Гриша. Жизненно важно совсем другое… Так что же? никаких Грет? ПЕРЕЛЬМАН. Не понимаю, о чём вы.
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
63
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
64 / НЕ NIE НАДО TRZEBA МЕФИСТОФЕЛЬ. «Ты». ПЕРЕЛЬМАН. Ну, предположим, «ты». Никаких Грет нет и не было, и не надо. Только гипотеза. МЕФИСТОФЕЛЬ. «Звёзды никогда не отклоняются от своего пути». Да, но в чём же будет твоя жертва? Чем ты расплатишься со мной? ПЕРЕЛЬМАН. Бери, что хочешь. МЕФИСТОФЕЛЬ. Сдохнуть с тобой можно. Всё надо делать самому. Так, ладно покопаемся в твоей голове, выберем что-нибудь, что тебе дороже всего... Вот, чёрт! Пусто. Гипотеза, гипотеза, гипотеза… Ничего. Ну, и ну. Одна математика. Что ж наказать тебя тем, что после доказательства ты не сможешь больше ничего? Плечами пожимает – ишь ты. Погоди-погоди, чуть не провалил всё дело! Я понял: мы же не в твоём сне! Мы в сне этой девочки. Значит, в её голове и нужно рыться – я дурак! Чего больше всего бы не хотелось ей. О, бинго! Значит, так: ты докажешь мою гипотезу… ПЕРЕЛЬМАН. Твою? МЕФИСТОФЕЛЬ. …Гипотезу Пуанкаре, но твоего доказательство никто не поймёт. Никто! Оно будет безупречно, и его не смогут опровергнуть. Самые великие умы даже станут делать вид, что поняли, и их никто не сможет вывести на чистую воду. Тобою будут восхищаться, следствиями доказательства будут пользоваться. Но в действительности… Никто, Гриша! Осознай: никто. Весь мир как жил, так и будет жить – невежественный и туповатый. ПЕРЕЛЬМАН. Ну и что? И пусть. Так даже лучше. Для меня это совсем не страшно. МЕФИСТОФЕЛЬ. Для тебя – конечно! Это страшно для мира. Итак, по рукам? ПЕРЕЛЬМАН. Согласен. МЕФИСТОФЕЛЬ. Ну, смотри же. Un, deux, trios… ГОЛОС АННЫ. Не-е-ет!
АСЯ ВОЛОШИНА
Второй сон Анны: но с Гретой всё-таки поговорим. Мефистофель читает из «Фауста». Мефистофель Подумайте, какой святоша! Доныне, господин хороший, Ты ложных не давал присяг? А доказательства твои О боге, мире, бытии? Из этого инвентаря Преподносил ты небылицы С уверенностью очевидца А между тем, а между тем, а между тем… (Если антракт, то здесь.) Мефистофель гаснет. Анна в ночной одежде входит со стаканом воды. Роняет что-то или ударяется босой ногой.
НЕ НАДО АСЯ ВОЛОШИНА
АННА. Fuck! Входит Андрей. АНДРЕЙ. Что случилось? Блин! Аня. Ты так кричала во сне. Ты со своей математикой и своими математиками скоро уже совсем… Всё в порядке? Если ты будешь продолжать засыпать за столом, я всё-таки плюну и уйду от тебя к Скарлет Йохансон. АННА. Не к Николь Кидман? АНДРЕЙ. Нет, она уже старая. АННА. Жестокий. АНДРЕЙ. Ну, иди ложись… Я тоже скоро. Андрей уходит. Из тени появляется Мефистофель. МЕФИСТОФЕЛЬ. Моё почтение. О, как вам к лицу это неглиже. АННА. Извините. МЕФИСТОФЕЛЬ. Что вы, что вы, не извиняйтесь. Вы прекрасны. Вы догадались, кто я, Грета? АННА. Анна. Да, мсье Пуанкаре! Я вас сразу узнала. МЕФИСТОФЕЛЬ. Как же, интересно поинтересоваться? АННА. Ну… Вы не обидитесь? Я просто читала в одной из книг, что вы в детстве переболели дифтеритом, и потому всю жизнь немного хромали. Хромаете. МЕФИСТОФЕЛЬ. Ха! Грета, вы оригиналка. Немногие ухитряются списать это на дифтерит. Обычно моей хромате приписывают другое происхождение. Итак… Не будем ходить вокруг да около. Чего хочу я – известно. Я вечно хочу зла. Но так как вечно, до противного вечно, совершаю благо, то спрошу у тебя: А чего хочешь ты, Грета? АННА. Анна. А вы – не Пуанкаре? МЕФИСТОФЕЛЬ. И снова в точку. Ты сметливая девочка. Так что же? АННА. Сны мои нанизываются, как матрёшки. Как сферы в модели Птолемея. Мне в последнее время снятся ужасно странные сны… С вашего позволения, чёрный рыцарь, я хочу понять гипотезу. МЕФИСТОФЕЛЬ. Так-так-так. Ну, и дел же натворила эмансипация! Ладно, посмотрим, что можно с этим сделать. Давай-ка пораскинем мозгами вместе. Не кажется ль тебе, что это же промежуточный этап, нет? Я думал, ты хочешь поставить спектакль. АННА. Поставлю спектакль я без вашей помощи. А вот гипотеза… МЕФИСТОФЕЛЬ. Грета, Грета, Грета… Знаешь, был в девятнадцатом веке такой учёный Лаплас. Мой добрый знакомый. Так вот он тоже много всего хотел. Например, он хотел убедить всех, что Вселенная полностью детерминирована. Иначе говоря, что должен существовать ряд законов природы, которые позволяют предсказать все, что случится во Вселенной. Для этого требуется «всего лишь» внести данные: полную информацию о состоянии Вселенной в любой произвольно выбранный момент времени. Любопытно? Лаплас предположил, что подобные законы управляют всем: включая человеческое поведение… АННА. И что же? МЕФИСТОФЕЛЬ. Он неправильно сформулировал своё желание. Упустил один
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
65
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
66 / НЕ NIE НАДО TRZEBA параметр: время. На некоторое время он действительно многих убедил (хотя иные и возмущались, считая, что такая доктрина нарушает свободу Бога). Но потом появились другие мои приятели, которые захотели убедить в противоположном… И чем они, спрашивается, хуже? Я помог и им. Так что… надо быть внимательной с формулировочками… Итак? АННА. Стойте! Я передумала. Я скажу точней. Не гипотезу. Нет. Всё-таки Перельмана. Да! Вот моё желание: понять его, понять другого, понять его Вселенную. МЕФИСТОФЕЛЬ. С одной стороны, не в бровь, а в глаз. Но с другой… Ведь невозможна реальность, которая была бы полностью независима от ума, постигающего ее. Ведь всё это – не сама цель. Признайся: ты же просто хочешь что-то доказать. Разве нет? Кому, Грета? Мужу? Себе? Доказательство Анны? Доказательство Греты? Доказательство того, что тебе в театре интересно что -то, помимо себя самой? Что всё вообще не для себя. Что искусство – это для зрителей. Что наука – это для людей. Что ты ставишь спектакль о Перельмане, а не о себе, что всё это, вот это всё – о Перельмане. АННА. Это не требует доказательства. Я хочу рассказать о Перельмане. Для этого мне нужно о Перельмане понять. Для этого мне нужно пройти долгий путь. Это то, чего я хочу. Если можете помочь, мне – помогите. А если нет… Так я вас не звала. …что? вы? так? смотрите? МЕФИСТОФЕЛЬ. Грета, Аня, Анечка? А может быть, это всё просто самообман? Сколько людей и поумней тебя заходили в тупик? И всё из-за лжи. Ты не думала об этом? Из-за лжи себе. Знаешь, чтобы задать правильный вопрос, нужно знать две трети ответа. Спектакль, Перельман, Пуанкаре, гипотеза, форма Вселенной... А может быть, эмансипация зашла и не так далеко, как кажется? Может, ответ в том, что ты просто-напросто хочешь вернуть мужа? АННА. А вы считаете, что мне его надо откуда-то возвращать? МЕФИСТОФЕЛЬ. Анна! Кого ты обманываешь? Посмотри? Высвечивается Андрей, который обнимает через белый экран выступающий силуэт Кати, которая находится по ту сторону. МЕФИСТОФЕЛЬ. Ну, что ты скажешь на это? Так, как в прошлом сне? «Не-е-е-е-т»?
Прощание и ясность. Андрей и Катя замерли. Мефистофель отходит. Анна просыпается одна. АННА. …Андрей! Смятые простыни. Вечно смятые простыни и больше ничего. Поверхности и проекции. Проекции и поверхности – без нутра. Андрей! Андрей! Андрей! Он как будто входит из другой комнаты. АНДРЕЙ. Ты чего не спишь. Ходил Кате одну идейку рассказать. АННА. Разбудил её? АНДРЕЙ. Ну, да. Надо было проверить. Я подумал: проекции проекциями, а немного старого доброго боди-арта не повредит. Что думаешь? АННА. Чтобы думать, я должна посмотреть. Я же не математик, чтоб мыслить абстракциями. И «предвосхищать эмпирический опыт». Катя! Катя, тебя не
НЕ НАДО АСЯ ВОЛОШИНА
затруднит подойти? Входит едва одетая Катя. На её коже боди-арт. АНДРЕЙ. Кустарно, конечно. Надо будет хорошего художника найти… Но в целом… Ну, так как тебе? АННА. Ну, как мне может быть? Идеальное тело. Практически математическая модель. Андрюш, я хотела сказать тебе… АНДРЕЙ. Не поздно? АННА. Думаешь, уже поздно? Жаль. АНДРЕЙ. Я про то, что ночь. АННА. Я поняла. Так вот. Ты знаешь, что такое трёхмерная сфера? АНДРЕЙ. О, нет, опять! Я думал, мы, раз уж так, нормально поговорим. АННА. Так вот и ответь мне. АНДРЕЙ. Ну, знаю. Это шар. Успокойся. АННА. Ошибка! Ошибка! А вот и ошибка. И вовсе не шар. Это поверхность, полученная из додекаэдра, как-то там склеенного каждой гранью на угол, равный пи, делённому на пять… Короче: поверхность! А не сам предмет. Разные вещи. Вот как если бы с Кати сняли кожу с этим твоим боди-артом, эта кожа была бы ведь не Катя, а поверхность Кати, правда же? Поверхность Кати! АНДРЕЙ. Что на тебя нашло? Катя показывает знаками, что она пойдёт. АННА. Нет, останься. Потом поверхность, конечно же, надо обратно сшить. Поверхность должна быть, как они говорят, связной. Ну, мы, допустим, сшили. Так вот: чтобы узнать, из какой формы эволюционировала Вселенная, надо понять, во что можно распрямить поверхность. АНДРЕЙ. Это невыносимо. АННА. А видимая нами реальность – это проекция внешнего мира на четырехмерный пространственно-временной континуум? АНДРЕЙ. Аня! АННА. И вот самое интересное, что, с точки зрения такой науки топологии, существует всего два вида поверхностей. С дыркой (или несколькими дырками – неважно) и без дырки. И Григорий Перельман, которого ты изволишь называть сумасшедшим, доказал, что любую поверхность без дырки можно трансформировать в шар. То даже вот поверхность Кати. Идеальное тело. Мы накидываем на идеальную Катю идеальную резиновую ленту – примерно как в вашем перформансе – и стягиваем её в сферу. Бублик нельзя, а Катю можно. АНДРЕЙ. Пожалуй, тебе и правда лучше пока пойти к себе. Катя остаётся. АННА. Стягиваем, стягиваем, и – о, нет! Нет, я ошиблась, ошиблась в классификации. Наоборот! Катя – она ведь как раз с дырками! Как же я могла? Что за оплошность! АНДРЕЙ. Прекрати паясничать! Катя, иди к себе. АННА. Нет, это непростительно! Я – дурак! С дырками, с дырками! АНДРЕЙ. Тебя интересует, спал ли я с ней? АННА. Что? (Анна прекращает свой «перформас»). Что? Нет. Меня интересуют исключительно трёхмерные сферы. А что спал? АНДРЕЙ. Ну, слава богу, хоть что-то человеческое тебе ещё пока интересно. Представь себе, нет.
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
67
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
68 / НЕ NIE НАДО TRZEBA АННА. Да, ну. АНДРЕЙ. Но раз ты отвлеклась от своей математики, и у тебя вроде бы даже прояснился взгляд, я воспользуюсь случаем и, наконец, скажу. Нас пригласили в Америку на стажировку и гастроли. АННА. Нас? АНДРЕЙ. Да, наш проект. АННА. То есть тебя и Катю? АНДРЕЙ. То есть меня и Катю. АННА. Поздравляю. Катя, поздравляю и тебя. (Андрею.) И ты поедешь! АНДРЕЙ. Ну, естественно, поеду! Там недурные условия. Четыре месяца… Правда, придётся ужать всё до трёхминутного номера и выступать в составе шоу, для не слишком искушённой публики… Но зато нормальный гонорар. Очень нормальный. АННА. Понятно. АНДРЕЙ. Что тебе понятно? Послушай, ты от своих математиков чем-то ни тем заражаешься. От таких предложений не отказываются! Тем более, в наше время. АННА. Время относительно. АНДРЕЙ. Хватит уже абстракций. Ты, может быть, не замечаешь, а между тем, у нас скоро, как в 90-е будет. АННА (она закрылась). Как в 90-е не будет. В 90-е теорема Пуанкаре-Перельмана ещё не была доказана, а сейчас – да. АНДРЕЙ. Не понимаю! Вот за что я всё время отгребаю?! Катя! Катя уходит. АННА. Катя, дорогая! Неужели ты, наконец, решила уйти? Неужели? Они вдвоём. АННА. Поверхности! Поверхности, поверхности, поверхности. АНДРЕЙ. Анечка! Он её обнимает. АННА. Не надо. Он обнимает всё равно. АНДРЕЙ. Успокойся! АННА. Поверхности, поверхности, поверхности, поверхности, поверхности, поверхности… АНДРЕЙ. Бедная моя! Это я во всём виноват. Я тогда сильно погорячился в том разговоре… перегнул. И вот ты теперь застряла… Бросила бы, пока не поздно, а? Поставила бы человеческую пьесу… АННА. Одни поверхности. Я от всего устала. АННА. А с другой стороны… Может, это и не плохо… (Она успокоилась, они вместе.) Если закрыть глаза, то вот он, мир. В таком возможно. Одной рукой он шерстяной, другой – похож на шершавый край, щекой – колючий. А в бровь – упирается. Не так уж плохо. АНДРЕЙ. Это сенсорная депривация. Её ещё Декарт открыл, когда в печке от военного трибунала прятался. Отключаешь чувства и… cogito ergo sum – я мыслю, значит, я существую. Видишь, я тоже кое о чём в курсе. АННА. Ещё он лежит на ноге и тяжёлый. На ноге тяжелый. Больше никаких частей своего нет – есть только то, что обнажено соприкасается с миром. Только ещё по чему-то текут слёзы. Это чувствуется.
НЕ НАДО
Третий сон Анны: поняла. Андрей уходит. Анна надевает что-то на ночную рубашку. Что-то, скорей всего, домашнее и всклокоченное. Звонит мобильный телефон. Анна долго ищет его. АННА. Максим Максимович! Здравствуйте! Нет, я не пропала. Хотя… Может быть, может быть, в некотором смысле. Я читаю ваши книги. «Природа проявляет высокую степень соответствия математическим формулам». Да, кое в чём даже разобралась. У меня тут вдруг появилось много времени. И пространства. Все вдруг укатили в Америку, и я уже две недели, можно сказать, наедине с мироустройством. Я ещё подержу немного книги, ладно? Максим Максимович, нет. Нет, я не теряю время – наоборот. Тем более, что время отностельно. Мне это всё стало очень важно. Спасибо. И вам! Спасибо, что позвонили. Кладёт трубку. «Природа проявляет высокую степень соответствия математическим формулам». Разбудил... Уже была так близко. А теперь снова засыпать. Анна достаёт баночку, выпивает пару таблеток снотворного. Уже почти, почти поняла, а они никак не дают… Входит Борхес (который выглядит, как Перельман, надевший тёмные очки). Входит, продолжая свою обращённую к Анне и, по всей видимости, великолепную речь. БОРХЕС. Вселенная – некоторые называют ее Библиотекой – состоит из огромного, возможно, бесконечного числа шестигранных галерей. Из каждого шестигранника видно два верхних и два нижних этажа – до бесконечности. АННА. Вы – Борхес? А почему? БОРХЕС. Устройство галерей неизменно: двадцать стеллажей, по пять длинных полок на каждой стене. Пойдёмте, Анна. Как все люди Библиотеки, в юности я путешествовал. Это было паломничество в поисках книги, возможно каталога каталогов; теперь, когда глаза мои еле разбирают то, что я пишу, я готов окончить жизнь в нескольких милях от шестигранника, в котором появился на свет. АННА (сочувственно). Путешествие оказалось не таким уж и длинным? БОРХЕС. Да. Но кое-что я всё-таки видел. Когда было провозглашено, что Библиотека объемлет все книги, первым ощущением была безудержная радость. Каждый чувствовал себя владельцем тайного и нетронутого сокровища. Не было проблемы – личной или мировой, для которой не нашлось бы убедительного решения в какой-нибудь из книг. Остался лишь один
АСЯ ВОЛОШИНА
АНДРЕЙ. Ты просто устала. Это ничего. АННА. Ещё про мир известно, что он чёрный. Совсем-совсем чёрный, потому что тёплый и вокруг. Больше цветов нет. Но если схитрить и приоткрыть его, то сквозь промокшее что-то можно увидеть совсем другое… АНДРЕЙ. Красиво. Запиши завтра. Фффф… АННА. Что случилось? АНДРЕЙ. Так. Ничего. Нога затекла. АННА. Ну, иди спать. АНДРЕЙ. А ты? АННА. Я скоро. Я скоро. Я скоро.
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
69
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
70 / НЕ NIE НАДО TRZEBA вопрос… (Ждёт, что вопрос озвучит Анна, почти дирежирует…) АННА. … … «В какой?»? БОРХЕС. « В какой!» Именно. Буквы есть и на корешке книги, но они не определяют и не предвещают того, что скажут страницы. Таким образом, решения теоремы Пуанкаре-Перельмана будут описывать именно нашу Вселенную как Мир без трещин пространства-времени и лакун иных измерений. Хотите? Он предлагает Анне книгу. АННА (даже как-то раздражённо). Я же уже говорила вам, чего я хочу. Ещё в прошлом сне. Я хочу понять про него. БОРХЕС. Ну так вперёд! АННА. Здесь? Читать? Про него? (Открывает наугад и читает.) «И был город. Самый красивый город на свете. С огромной серой рекой, повисшей над своим глубоким дном, как огромное серое небо – над ней самой. Вдоль реки стояли великолепные дворцы с такими изысканно-прекрасными фасадами, что если мальчик стоял на правом берегу, левый выглядел как отпечаток гигантского моллюска, именуемого цивилизацией». Это про него? Борхес не отвечает. АННА. «…цивилизацией, которая перестала существовать. Рано утром, когда в небе еще горели звезды, мальчик вставал и, позавтракав яйцом и чаем, под радиосводку о новом рекорде по выплавке стали, бежал по заснеженной гранитной набережной в школу. Широкая река лежала перед ним, белая и застывшая, как язык континента, скованный немотой, и большой мост аркой возвышался в темно-синем небе, как железное нёбо. Потом он влетал в вестибюль, бросал пальто и шапку на крюк и несся по лестнице в свой класс. Это была большая комната с тремя рядами парт, портретом Вождя на стене над стулом учительницы и картой двух полушарий, из которых только одно было законным. Мальчик садится на место, расстегивает портфель, кладет на парту тетрадь и ручку, поднимает лицо и приготавливается слушать ахинею». Это всё про него! Вся книга? С самого детства? (Читает дальше.) «…стоит заметить, что в пуританской атмосфере можно было возбудиться от совершенно невинного соцреалистического полотна под названием „Прием в комсомол”, украшавшего чуть ли не каждую классную комнату. Среди персонажей на этой картине была молодая блондинка, которая сидела, закинув ногу на ногу так, что заголились пять-шесть сантиметров ляжки. И не столько сама эта ляжка, сколько контраст ее с темно-коричневым платьем сводил меня с ума и преследовал в сновидениях». Нет, это явно не про него... БОРХЕС. Не про него. Про него… это всё такие частности. Это про поэта. Про того, который «не выходи из комнаты». Но тебе же хочется переводить с языка математики на язык искусства? Впрочем… АННА. Я так никогда не пойму!… БОРХЕС. Да, нет же! Это несложно. Немного физического фольклора? Хочешь? Понимаешь, ведь человечество двигалось ощупью. Могли бы быть и другие теории. Другие дороги, но нам надо работать с тем, что есть. С нуля мы уже не начнём. Наука прошла внушительный путь, но это не значит, что наше приближение к истине в масштабах Вселенной хоть сколько-нибудь заметно. … Допустим, грек Птолемей считал, что Землю окружают восемь вращающихся сфер. Она вложена в них, как матрёшки. И только в 16 веке Коперник предположил, что
НЕ НАДО АСЯ ВОЛОШИНА
планеты вращаются вокруг, а оно – ясное дело – покоится в центре мира – смешно? Осторожнее: держитесь за перила. Вот Ньютон был менее скромен и провозгласил, что его законы применимы ко всему во Вселенной, от падающего яблока до Млечного пути. Но его-то как раз было нетрудно опровергнуть. АННА. А Ньютон опровергнут?? БОРХЕС. Ну, конечно! На это потребовалось менее чем триста лет. Вам же рассказывали: современная картина мира покоится на двух столбах, опровергающих друг друга. Общая теория относительности и квантовая механика. Квантовая! А механика Ньютона давно годится только для школьных учебников. АННА. Значит, нас всех со школы обманывают? Но почему? БОРХЕС. Невозможна реальность, которая была бы полностью независима от ума, постигающего ее. Вопрос – на что способны умы. Для развития науки достаточно, чтобы о её достижениях знали специалисты. Не огорчайся. Истина – миф. Даже грядущая Теория Всего – всего лишь модель. Даже моя теория про Библиотеку. Вдохновение нужно в поэзии, как в геометрии. Кто сказал? АННА. Не знаю. БОРХЕС. Пушкин. Подумай! Если бы те, у кого достаточно вдохновения и гениальности могли подойти к познанию Вселенной вплотную? Не страшно? Не страшно за них? А может быть, Вселенная просто дурачит их и подсовывает им о себе ложь. И через них эту ложь передаёт нам, зрителям, на блюдечке? АННА. Вы меня путаете и пугаете. Вы хотите сказать, что его открытие мало значит? БОРХЕС. Нет! Что вы! Я же говорю, наоборот: его открытие открывает двери к Теории Всего. Какие-то двери. Вот вы говорите: Галилей? АННА. Разве? БОРХЕС. Ну, не говорите, думаете. А вы знаете, каким было первое открытие Галилея? Поднять подзорную трубу, которой доселе пользовались для сугубо земных целей, к звёздам. А вот Эйнштейн… На сцену ни с того, ни с сего выходит мама Перельмана. Она не обращает внимания на происходящее. В руке у неё пульт. Она устраивается у телевизора. АННА (шёпотом). Это кто? БОРХЕС. Вы не знакомы? Любовь Лейбовна – мама Перельмана. Так вот: Эйнштейн, царство ему небесное, отменил абсолют времени. (Кстати, вы знаете, что Пуанкаре высказал свои аналогичные идеи всего несколькими неделями позже)? И если вкратце… Мама включает телевизор. Борхес замирает. Анна заворожено смотрит на то, как Мама смотрит фильм. ГОЛОС ТЕЛЕВИЗОРА. 1:17:44 - Когда я увидел вас сегодня там на грязном закопченном вокзале, когда я увидел вас такой яркой. Белой, мне показалось, что вы появились из другого мира. - Может быть, так оно и есть? - Ни одна звезда не отклоняется от своего пути. - Ни одна – ни одна? - Нет. - Никогда?
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
71
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
72 / НЕ NIE НАДО TRZEBA - никогда. - Не правда. (Поцелуй.) (СКЛЕЙКА) 1:44:00 -Извольте объяснить. Эта девушка вчера сбежала. И вот я нахожу её здесь. Вашем доме… В момент, когда эта лирическая сцена счастья заканчивается, Мама невозмутимо берёт пульт и мотает назад. Борхес «отмирает» и продолжает, будто и не замирал. БОРХЕС. … поэтому сегодня совершенно очевидно (если, конечно, руководствоваться этой, а не другой теорией), что гравитация искривляет и изменяет время. АННА. Как?? Та же игра. ГОЛОС ТЕЛЕВИЗОРА. 1:17:44 - Когда я увидел вас сегодня там на грязном закопченном вокзале, когда я увидел вас такой яркой. Белой, мне показалось, что вы появились из другого мира. - Может быть, так оно и есть? - Ни одна звезда не отклоняется от своего пути. - Ни одна – ни одна? - Нет. - Никогда? - никогда. - Не правда. Поцелуй. Перемотка к началу фрагмента и дальше по кругу. БОРХЕС. … или вот два близнеца. И один из них отправляется в долгое путешествие на космическом корабле, который разгоняется до скорости, близкой к скорости света. АННА (уже не очень слушая). Вы мне сейчас пересказываете фантастический роман из библиотеки? БОРХЕС. Теоретически – если, конечно, удастся доказать, что Вселенная вокруг чего-нибудь вращается (хотя бы и вокруг себя) – возможны и путешествия в прошлое. Для этого достаточно лететь с достаточной скоростью против её вращения. Тогда можно вернуться в точку перед вылетом. Сами понимаете: относительность. Та же игра. ГОЛОС ТЕЛЕВИЗОРА. 1:17:44 - Когда я увидел вас сегодня там на грязном закопченном вокзале, когда я увидел вас такой яркой. Белой, мне показалось, что вы появились из другого мира. - Может быть, так оно и есть? - Ни одна звезда не отклоняется от своего пути. - Ни одна – ни одна? - Нет. - Никогда?
НЕ НАДО АСЯ ВОЛОШИНА
- никогда. - Не правда. Поцелуй. Перемотка. БОРХЕС. …А если, скажем, чёрная дыра? Которая суть коллапсировавшая вовнутрь звезда, невозможный сгусток материи с силой гравитации, стремящейся к бесконечности. Фактически, она настолько искривляет время, что не выпускает его на поверхность. Время внутри. Может быть, поэтому поверхность черной дыры и называется горизонтом событий. Её ничто не может покинуть. Понимаете? Ничто. Та же игра. ГОЛОС ТЕЛЕВИЗОРА. БОРХЕС. …Неопределённость бесспорна. АННА. Я не понимаю. БОРХЕС. Потому что ты не слушаешь!!! Некогда в прошлом (приблизительно четырнадцать миллиардов лет назад) расстояние между соседними галактиками должно было равняться нулю. ГОЛОС ТЕЛЕВИЗОРА. …Звёзды никогда не отклоняются от своего пути… БОРХЕС. Другими словами, вся Вселенная была сжата в точку нулевого размера, сферу с нулевым радиусом. Плотность Вселенной, ее температура и кривизна пространства-времени должны были тогда быть бесконечными. АННА. Бесконечными? БОРХЕС. Да. Молекула превратилась в галактику за миллиардную долю мигания глаза. Этот момент мы называем Большим Взрывом. И это был момент, когда у Бога, если он тогда был, были развязаны руки. Потому что тогда и решалось, каким будет взрыв, сиречь, какой будет Вселенная, каким будет этот танец. Этот момент мы называем первичной сингулярностью, а сингулярность – это зона, в которой законы физики не работают. Не работают! Потому что как ты приложишь законы физики к точке, заключающей в себе тотальную бесконечность? АННА. Я не понимаю… Анну притягивает Мама. Она остановила фильм, может быть, достала альбом с фотографиями, может быть, просто плачет. Она должна быть сейчас по-человечески гораздо сильней всех этих важных слов про Вселенную. Она думает и грустит об одном маленьком человеке – о Грише. Анна вся в ней. Борхес незаметно, но заметно злится, старается взять внимание. БОРХЕС. Итак, Пуанкаре посмотрел в начало, вот и всё. Он проследил обратную эволюцию Вселенной и увидел, какой она была. АННА. Я не понимаю… (Всё более горестно и упрямо.) БОРХЕС. Ну, это же просто! Каков главный вывод из его открытия? Ответ очевиден: это самодостаточность нашего Мира, способного эволюционировать в псевдоевклидовом пространстве без всякого вмешательства высших сил, просто в силу своего строения, объясняемого математической моделью Пуанкаре-Перельмана. (Вновь ничего непонятно.) А вначале… (Он решил быть безжалостным.) А в начале было вот что… Он делает знак. Появляются Андрей и Катя. Тело Кати раскрашено. Они танцуют невероятно телесный, абсолютно бестелесный, идеальный танец, иллюстрирующий всё. Всё, что говорит Борхес-Перельман – уже совершенно неважно; это только текст.
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
73
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
74 / НЕ NIE НАДО TRZEBA
ASJA WOŁOSZYNA
NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
75
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
76 / НЕ NIE НАДО TRZEBA БОРХЕС (или голос фонограммы). Мембраны, сталкиваясь, отскакивают друг от друга и расходятся. Звёзды никогда не отклоняются от своего пути. Мембраны, сталкиваясь, отскакивают друг от друга и расходятся, затем снова притягиваются и соударяются. Невозможна реальность, которая была бы полностью независима от ума, постигающего ее. Мембраны, сталкиваясь, отскакивают друг от друга и расходятся, затем снова притягиваются и соударяются, снова расходятся — и так практически до бесконечности. Звёзды никогда не отклоняются от своего пути. Мембраны, сталкиваясь, отскакивают друг от друга и расходятся, затем снова притягиваются и соударяются, снова расходятся — и так практически до бесконечности. Расходясь после удара, они растягиваются, а при очередном сближении снова сжимаются. Минуя все промежуточные моменты, можно сразу заглянуть в бесконечность, в самый конец эволюции, и обнаружить там сферу. Невозможна реальность, которая была бы полностью независима от ума, постигающего ее. Мембраны, сталкиваясь, отскакивают друг от друга и расходятся, затем снова притягиваются и соударяются, снова расходятся — и так практически до бесконечности. Расходясь после удара, они растягиваются, а при очередном сближении снова сжимаются. Когда направление движения мембраны меняется на противоположное, она расширяется. Все решения начинаются с Вселенной, сосредоточенной в точке. Звёзды никогда не отклоняются от своего пути. Мембраны, сталкиваясь, отскакивают друг от друга и расходятся, затем снова притягиваются и соударяются, снова расходятся — и так практически до бесконечности. Расходясь после удара, они растягиваются, а при очередном сближении снова сжимаются. Когда направление движения мембраны меняется на противоположное, она расширяется с ускорением, поэтому наблюдаемое сейчас ускоренное расширение Вселенной может свидетельствовать о грядущем грандиозном катаклизме столкновения. Эта точка и является решением уравнения Пуанкаре-Перельмана при обратном процессе стягивания нашего Мира в первичную сингулярность. Анна в неописуемом ужасе от этого танца (в начале которого впала в оцепенение) стремительно бежит со сцены с отчаянным криком «Я поняла!». АННА. Я поняла!!!! И не надо. С этим же криком и столь же стремительно она возвращается – как будто пробежала только что всю Вселенную. АННА. Я поняла!!!! Андрей и Катя гаснут и исчезают. Анна бросается на шею несколько ошарашенного Борхеса. Снимает с него очки, ерошит волосы, целует его лицо, его глаза. Всё так, как будто только что расколдовала своего много лет заколдованного возлюбленного. АННА. Я поняла. Григорий Яковлевич, ведь это вы, это всё это время были вы. Так близко. ПЕРЕЛЬМАН (с некоторым испугом). Грета? АННА. Анна. ПЕРЕЛЬМАН. Не надо. А что вы поняли? АННА. Я поняла, я поняла, что… бублик – это чашка. Бублик – это чашка. Вот и
НЕ НАДО АСЯ ВОЛОШИНА
всё! Он впервые смотрит ей в глаза. АННА. Бублик – это чашка. (Отдышавшись.) Здравствуйте. Вы обещали. ПЕРЕЛЬМАН. Ну, раз так, давайте чай пить. Тапки есть только большого размера. Маленькие не берите – мамины. АННА. Я могу без тапок. ПЕРЕЛЬМАН. Проходите. Я сейчас. Перельман идёт куда-то в кухню. Анна с необыкновенным любопытством осматривает пространство, в котором прошёл весь спектакль. ГОЛОС ПЕРЕЛЬМАНА. Мама сейчас в филармонии – она бы угостила лучше. Но налить чаю – с этим и я справлюсь. Мама, которая всё это время была на сцене (Перельман её – в логике сна – не видел), встаёт со своего места и деликатно (тихо радуясь за сына, который «привёл домой девушку») уходит. АННА (говорит с ним как будто через пространство квартиры). Есть одна такая история… Не знаю, знаете ли вы… Однажды Анна Ахматова пришла в гости к Модильяни и не застала его дома. У неё был с собой букет роз, и она просто так стала бросать их к нему в комнату через какое-то там открытое слуховое окошко. Ну, над дверью. А потом, когда потом они встретились, он спросил у неё: как она попала в квартиру. «Я не попадала – я просто бросала розы». «Я не верю вам. Они не могли сами так красиво упасть». …Сами; упасть; так красиво... Знаете, мне теперь кажется, что это история про математику. ПЕРЕЛЬМАН. Естественно! Он возвращается с чашками и бубликами. АННА. Потому что она про красоту. ПЕРЕЛЬМАН. Нет, потому что она про флуктуации. В смысле про случайность. АННА. Мне из-за вас теперь кажется, что все истории про математику! Это пройдёт, наверно. Когда я возьмусь за следующий спектакль. ПЕРЕЛЬМАН. Вероятно. АННА. А у вас не пройдёт. Вообще никогда. Да? (Тишина.) Никогда. Я могла бы вам хоть чем-нибудь помочь? ПЕРЕЛЬМАН. Вы хотели у меня что-то спросить. АННА. Бублики. Господи боже мой! Бублики и чашки. Гомеогенность. Неужели вы и правда так живёте? Среди бубликов и чашек. Среди Вселенных. Среди пространств? ПЕРЕЛЬМАН. Что вы хотели спросить? АННА. Сначала – очень много; много хотела. Что вы чувствовали, когда доказали теорему? Когда отправили доказательство, когда ждали? Когда к вам лично этот глава всемирного фонда математиков приехал из Лондона? ПЕРЕЛЬМАН. И ещё, почему я отказался от миллиона. АННА. И ещё, почему вы отказались от миллиона. Да. Каюсь. Но теперь я хочу спросить только одно. ПЕРЕЛЬМАН. И что же? АННА. КАК? ВЫ? ТАК? МОЖЕТЕ??? Она вдруг утрачивает восторженность и становится жёсткой, почти хирургически жестокой. ПЕРЕЛЬМАН. Как? Как??
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
77
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
78 / НЕ NIE НАДО TRZEBA АННА. Как? Для никого. Как вы можете для никого??? …Знаете, что? Я хочу рассказать вам немного о себе. У нас же море относительного времени, так? ПЕРЕЛЬМАН. Не понимаю. Вы же пришли, чтобы… АННА. Сейчас поймёте. Мне в последнее время снятся ужасно странные сны. Сны нанизываются, как матрёшки. Как сферы в модели Птолемея. Например, такой. Мы с вами сидим в башне. И вы – Галилей. И вы говорите мне всякие дикие вещи. Про то, как заперлись в подвале и предаётесь там науке, как греху. Чтобы никто не знал. Никто, никто, никто. ПЕРЕЛЬМАН. Почему вы называете эти вещи дикими? АННА. И тут я спрашиваю вас: КАК? ВЫ? ТАК? МОЖЕТЕ – ДЛЯ НИКОГО? Ведь если вам дано познавать Вселенную – это же ответственность. Ведь надо же делиться. Со зрителями. То есть, с людьми. А вы мне говорите: - как вы смеете меня обвинять? Ведь вы же проиграли. - Почему? Я не проиграла. Я поставила спектакль о Перельмане. ПЕРЕЛЬМАН. Как, разве уже поставили? АННА. Ну, да. Время-то относительно. Спектакль уже идёт. Но это неважно. Вот афиша, ссылки на прессу могу дать. Она достаёт афишу спектакля «Не надо». ПЕРЕЛЬМАН. Здесь написано «Камила», а вы Анна. АННА. Это мой псевдоним. ПЕРЕЛЬМАН. Здесь написано «Вроцлав», а мы в Ленинграде. АННА. В Петербурге. ПЕРЕЛЬМАН. Ну, да. АННА. Ну, что вы?.. Вы забыли? Пространство относительно. Я поставила спектакль о Перельмане. А вы говорите: - Это всё равно. Тебе всё равно не нужен зритель. Ты это доказала. Ты даже не замечаешь, что они смотрят на тебя. – Кто? Кто? Кто на меня смотрит? - Ты путешествуешь по своим снам, ты придумала своего Перельмана, который пьет чай и предлагает тапочки, ты наслоила собственных ассоциаций, и даже Мефистофель у тебя смахивает на Максима Максимовича (что говорит о не самом лучшем воображении). И всё же… всё же… Анна, на кого они смотрят? На него? Или на тебя? И тут вдруг я вижу: эти люди. Я понимаю, что я на сцене. И всё здесь – действующие лица – пространство, время… Я вижу зрителей, людей, которые смотрят мои сны. И… ПЕРЕЛЬМАН. И? АННА. Скажите мне, Григорий Яковлевич, чем вы сейчас занимаетесь? И для кого? Для кого? А? ПЕРЕЛЬМАН. Почему вы всё время перескакиваете? И какое право вы имеете так задавать вопросы? АННА. Я, может быть, единственный человек, который хочет понять вас. ПЕРЕЛЬМАН. Тогда почему вы так агрессивны? И вообще. Не надо. Вы мешаете мне работать. АННА. Я хотела бы посмотреть, как вы работаете. ПЕРЕЛЬМАН. Послушайте! Это какой-то произвол, какой-то просто бред. Мне не нужен зритель. Вообще не нужен зритель. Ни один. Уходите. Почему вы не уходите. Мама! АННА. Ни один? Даже Вселенная?
НЕ НАДО АСЯ ВОЛОШИНА
ПЕРЕЛЬМАН. Вселенная? Вселенная мне не зритель. АННА. А кто? А кто? Григорий Яковлевич, мне говорил один математик, что чтобы правильно задать вопрос, надо знать две трети решения. …Григорий Яковлевич! мой вопрос, мой последний и единственный вопрос: кто для вас Вселенная? ПЕРЕЛЬМАН. Вот если бы я знал! А вы? Послушайте, а вы? Если вы спрашиваете, значит, у вас две трети ответа? Анна всматривается в него. Она стала значительно мягче. АННА. Потребность? Потребность, Григорий Яковлевич? Необходимость, вынужденность познавать? ПЕРЕЛЬМАН. Может быть. Может быть, можно сказать и так. Но Вселенная… Я могу рассчитать её форму – допустим, так, но я не могу определить, не могу выявить, хочет ли она, чтобы я познавал её? Может быть, я иду против неё. Но я не могу иначе. Не умею. А вы спрашиваете «как я так могу?». «Для кого?». Да моё единственное оправдание в том, что я обхожусь без зрителей. АННА. Но почему тогда вы выложили доказательство? ПЕРЕЛЬМАН. Это была ошибка. Ошибка, ошибка, катастрофа! Но больше я её не повторю. Я нашёл выход. Я нашёл, как спрятать навсегда. (Начинает проявляться что-то патологическое.) Я хочу показать вам кое-что. Одно моё изобретение. Вот. Он разворачивает свой экран на месте белого экрана Андрея. Этот экран весь чем-то испещрён так, что выглядит как палитра с краской. АННА. Что это? ПЕРЕЛЬМАН. Это – плоскость. Поверхность. Моя доска. АННА. Что? ПЕРЕЛЬМАН. Я пишу на ней мои формулы. Все эти годы после ошибки. Каждый день – поверх, внахлёст. А? Гениально? Это лучше, чем любой шифр. Если б я писал всё это время на бесконечном рулоне, формулами можно было бы оклеить исписанным… Ну, я не знаю: первый этаж Эрмитажа, например. А так… Это фактически, теория, сжатая в точку. Бог бы сжал до точки, а я, несовершенный, сумел только до квадрата два на два. Но и это для простого смертного немало. Элегантное сжатие. Я один могу всё вспомнить, всё восстановить. Вот моё решение! Я чист перед Вселенной, я не выдам её тайн. АННА (спокойно после оторопи). А знаете, что вы сейчас делаете? Я поздравляю, вас, Григорий Яковлевич. Вы выступаете перед зрителем! Вы дошли до того, что вам понадобился зритель. Да ещё и плохонький, плохонький, плохонький. Ведь я не компетентна!! Жалеете? А сейчас ещё больше пожалеете. Потому что я не дам всему этому продолжаться. Я не дам вам превратиться в чёрную дыру, которая ничего из себя не выпускает. Я лично подарю вам бесконечный рулон бумаги, и вы сможете оклеить им хоть все три этажа Эрмитажа, и все его филиалы, и ещё до кучи Русский музей. И пусть никто пока не сможет в этом разобраться. Ничего. Пусть человечество опубликует это и ждёт, пока родятся новые гении, которые разберутся и начнут там, где вы кончите. Которым не придётся начинать с начала. ПЕРЕЛЬМАН. Не надо! Анна распарывает экран. АННА. И ещё один фокус. Сейчас вы поймёте, что вам не из-за чего
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
79
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
80 / НЕ NIE НАДО TRZEBA волноваться. Катя! Катя! Катя робко входит; теперь вся покрыта боди-артом (или она в белом трико, и на неё проецируются похожие на восточный орнамент формулы). АННА. Вот вам, пожалуйста. Вселенная. И она вообще ни о чем не парится, она хочет только принимать форму. Ну, станцуй для него, Катя, он оценит. Вот он, тот единственный зритель, который оценит. Жаль, что Андрей не присутствует при таком триумфе. Катя, перед тобой человек, который больше всех на земле знает про форму Вселенной. Не упускай случая. Ну! Музыку! Маэстро, урежьте марш! Включается музыка Перельмана. Катя начинает танцевать. АННА (отчаянно, перекрикивая). Знаете, у Достоевского есть где-то: Мышкин смотрит на портрет женщины и спрашивает: «Добра ли она? Ах, кабы добра, то всё было бы спасено». Что всё – непонятно! «Теория всего»! Вот так и я, дура, всё смотрела на неё, пока она танцевала в моём доме, и думала: добра ли она? А главное – разумна ли? А теперь поняла, и я вам расскажу. Большой секрет! Вселенной надо одного: принимать формы. И чтобы её познавали. А она будет молчать и танцевать. И вы ничего ей не должны, слышите. И прежде всего, вы не должны молчать. Она сама вас заставляет и искушает познавать. Если б она не хотела, чтобы вы в неё погружались, да неужели же она позволила бы вам? Неужели? А? (Она видит, как зачарованно Перельман смотрит на Катю.) Ну, хватит. Хватит! Музыка останавливается, Катя скручивается в позу зародыша и замирает. АННА. Ну, вот, свернулась. Вы услышали меня: вы не правы. Вы Вселенной необходимы. Она сама вас таким создала. И вам нужен зритель, вам нужно человечество. Я могу дать вам его. Я докажу вам. И знаете, как? Вы сами будете зрителем. Третий ряд, четырнадцатое место. Хотите? Я всегда буду оставлять его вам. Третий ряд, четырнадцатое место. (Луч прожектора освещает пустое кресло.) Григорий Яковлевич, вы опять не пришли. Вы ни разу не пришли на мой спектакль. Но вы будете продолжать? Вы обещаете мне, что будете продолжать? Вы должны пообещать. Ах, какая же я дура! Именно это я должна была попросить у Мефистофеля. Чтобы вы продолжали. А не для себя. Именно этого я хочу. Вы пообещаете? ГОЛОС ТЕЛЕВИЗОРА. «Звёзд никогда не отклоняются от своего пути». ПЕРЕЛЬМАН (бесцветно). Я сделаю ещё чаю. Он уходит. А вместо него входит Андрей. АННА. Ты вернулся? АНДРЕЙ. Ну, конечно. Эх, Аня, Аня. Зритель / не зритель. Ну, неужели же ты думаешь, что настоящий Перельман думает про это? «Третий ряд, четырнадцатое место». И неужели же ты думаешь, что он когда -нибудь придёт? Я, кстати, прочитал в интернете, что он… ну, то есть не он, а настоящий Перельман, всё-таки решил эмигрировать с матерью в Швейцарию. Пока ты путешествуешь по снам. АННА. Ну, и что. АНДРЕЙ. Какая же ты у меня упрямая. Ну, признай: ты хотела не понять его, а подогнать под своё понимание; сделать понятным. АННА. А это естественно. АНДРЕЙ. Да?
81
АСЯ ВОЛОШИНА
НЕ НАДО
НАУЧНЫЙ СЮРРЕАЛИЗМ
АННА. Да. «Невозможна реальность, которая была бы полностью независима от ума, постигающего ее». Анри Пуанкаре. АНДРЕЙ. Прям-таки невозможна? АННА. Невозможна. И не надо.
ASJA WOŁOSZYNA NIE TRZEBA
SURREALIZM NAUKOWY
84 / NIE TRZEBA