STYCZEŃ
W styczniu śnieżek obsypał wszystkie drzewa i domy, przykrył lasy i łąki, świat cały był jakby uśpiony… Z kominów dym się unosił, ogień trzaskał w kominkach. Mróz często szczypał psie łapy – oj, mrozu nie lubi psinka! Pieski więc dla rozgrzewki wyścigi urządzały, tarzały się żwawo w śniegu, a potem… śnieg z siebie strząsały. Pan Rok był rozbawiony harcami tej gromady, wskazywał im na śniegu przeróżnych zwierząt ślady. Z jego pomocą mógł stwierdzić nasz drogi Poniedziałek, że raki w zimie lubią… kryć się jak on wśród skałek, tyle że nie na lądzie, lecz pod powierzchnią wody. I tak sobie zimują, czekając aż miną chłody.
LUTY
W lutym wraz ze swym panem o to zadbały psiaki, by leśne zwierzęta znalazły dla siebie w paśniku przysmaki. Śnieg w lesie ścielił się grubo, zwierzęta kłopot więc miały ze znalezieniem jedzenia – choć co dzień wytrwale szukały… Pan Rok zatroszczył się o nie, a wraz z nim życzliwy leśniczy. A ziaren od dzieci w karmnikach nikt z pewnością nie zliczy! Więc chociaż w lutym nadal Zima sroga rządziła, to już o przyjściu Wiosny przyroda skrycie marzyła…
MARZEC
Marzec powitał wędrowców ciepłymi promieniami słoneczka, które żwawo ruszyło z roztopami. Przygrzewało wytrwale, aż tylko w miejscach niektórych śnieg został w postaci kępek szaro-brudnawo-burych. Pierwsze wiosenne kwiatki główki swe wychyliły i swoim ulotnym zapachem nadejście Wiosny uczciły. A Wiosna, jak co roku, przybyła niespodzianie i w kilka dni nad światem przejęła panowanie! Pan Rok przywitał ją czule, pieski radośnie szczekały, bo od dłuższego już czasu jej przyjścia wypatrywały!
KWIECIEŃ
Kwiecień niebawem pokazał prawdziwą moc Pani Wiosny – setki kwiatuszków i kwiatów nagle spod ziemi wyrosły! Zaczęły zielenić się drzewa, zieleń buchnęła dookoła. Dla piesków wiosna to pora naprawdę bardzo wesoła! Tarzały się w świeżej trawie, kwiatki chętnie wąchały, chociaż potem niektóre przez te zapachy kichały. A dnia pewnego znienacka jabłonka się ukwieciła i odpowiedzi Środzie tym samym udzieliła. W ulach zbudziły się pszczoły, na łąkę przyleciały, pyłek z wiosennych kwiatów radośnie bzycząc zbierały. Kle, kle! – klekotał bociek. Bzz, bzz... – muszki brzęczały. Wszystkimi dźwiękami Wiosny pieski się zaciekawiały.
MAJ
W maju zakwitły konwalie, przybyło także motyli. Dlaczego latają? Nasz Wtorek dowiedział się w jednej chwili. Gdy spał sobie w najlepsze, coś mu gwałtownie sen skradło, bo poczuł nagle – o zgrozo! – że mu na nosie przysiadło! Kiedy otworzył oczy – przyjrzał się skrzydłom motyla, a potem – fryyy! – motyl odfrunął, choć nie minęła ni chwila. Tymczasem inne pieski z pogody korzystały i psimi zajęciami wytrwale się zajmowały.
CZERWIEC
W czerwcu nadeszło Lato! Ach, cóż za piękna pora! A wraz z Latem – wakacje: od rana do wieczora dzieci bawiły się w parku, na placu zabaw, na łące. Z pieskami skakały po trawie zupełnie jak zające! A Czwartek właśnie w czerwcu usłyszał śpiew skowronka, gdy ten szybował w przestworzach, ciesząc się ciepłem słonka. Dojrzały pierwsze czereśnie i wnet zleciały się szpaki, szukając wśród nich oczywiście tych, w które wlazły robaki. Pan Rok przysiadł na chwilę pod czereśniowym drzewem, racząc się czereśniami i wiatru szumiącym śpiewem.
LIPIEC
W lipcu zakwitły lipy – pszczoły się do nich zleciały i z kwiecia owego nektar pieczołowicie zbierały. Znosiły go do ula, na miodek przerabiały, aby mieć pokarm na zimę i aby go dzieci zjadały. Pan Rok założył na głowę kapelusz z rondem szerokim, by upał go nie męczył podczas ich dalszej drogi. Pierwsze brzoskwinie zbierali już w sadach sadownicy. Na polach zaczęły nieśmiało się złocić kłosy pszenicy, a pośród tych złotych łanów zakwitły letnie kwiaty i Piątek się dowiedział, że modre to bławaty, a te czerwone to maki! Tak! Maki są właśnie czerwone! Piątek był tak zachwycony, że zaczął merdać ogonem!
SIERPIEŃ
W sierpniu na pola przyszli rolnicy, by zebrać zboże. Niektórzy mieli kombajny, inni – specjalne noże w półksiężyce wygięte i nazywane sierpami. A pieski, gdy tylko mogły, pływały całymi dniami. Z kolei Pan Rok na pomoście leniwie moczył nogi i myślał, że świat naprawdę jest wielki i szeroki… Żar lał się z nieba na ziemię od rana do wieczora, a gdy pójść za horyzont dla Słońca była już pora, żabi koncert nad stawem usłyszeć się dawało. A był on tym głośniejszy, im bardziej się ściemniało. Niedziela siedziała skupiona, w przyrodę zasłuchana i kum-kum-kumkaniami prawdziwie oczarowana.
WRZESIEŃ
We wrześniu nieśmiało Jesień do drzwi już zapukała i w babie lato powietrze srebrzyście poubierała. To na jej przyjście dumnie rozkwitły liliowe wrzosy, a wietrzyk delikatnie czesał jej rude włosy. Jesień bardzo lubiła na ławce z Rokiem przysiadać i słuchać, jak staruszek z zapałem jej opowiada o tym pięknie przyrody, którego w swym życiu całym wiele się naoglądał – od czasu, gdy był mały. A pieski, gdy owa para ze sobą rozmawiała, szalały, bawiąc się kasztanami, które Jesień im dała.
PAŹDZIERNIK
Jesień, gdy nadszedł październik, świat cały pomalowała, w czarujące kolory lasy liściaste przybrała. Zadbała, by dla wiewiórek znalazły się żołędzie oraz orzechy laskowe – pełno na ziemi ich wszędzie! Spośród mchu nieśmiało grzybki się wychyliły i nasze ciekawskie pieski swoim zapachem zwabiły. Pan Rok jadalne grzyby ochoczo do kosza wkładał i mówił pieskom, że zimą ze smakiem będzie je zjadał. A w pobliżu kałuży, którą deszczyk wypłakał, Sobota zauważyła brązowego ślimaka! Po chwili do tego ślimaka dołączył drugi ślimaczek i rozpoczęły spacer pod brusznicowy krzaczek.
LISTOPAD
W listopadzie zaczęły liście gwałtownie spadać i w kolorowe dywany zwiewnie się układać. Pieski wśród nich szalały tak, że biedny staruszek nie wiedział, czy właśnie widzi psie łapy, czy raczej brzuszek. Aportowaniu patyków nie było naprawdę końca! A Środzie udało się także pogonić pewnego zająca. Z lekka pośród tych szaleństw ucierpiała Sobota, kiedy wśród liści przysiadła i – au! – jęknęła, niecnota, bo prędko się okazało, że domek swój z nich zbudował pewien jeż, co się właśnie do snu powoli szykował.
GRUDZIEŃ
W grudniu nadeszła Zima i chłodem pieski owiała. Wędrowców do powrotu do chatki zachęcała. W oknach mijanych domów widać było choinki, z pierwszego śniegu bałwanki lepili chłopcy, dziewczynki. Pan Rok wsadził na sanki zmęczone drogą psiaki i obiecał, że w domu zrobi świąteczne przysmaki. I tak, krok po kroku, do chatki się zbliżali, miesiące, które minęły, z tęsknotą wspominali…
Styczeń zimny i śnieżny, srebrzący się mrozem luty, marzec wieszczący wiosnę i kwiecień w kwiaty osnuty. Maj pełen pięknych motyli, czerwiec – czereśni czerwonych, lipiec – lip rozkwitających i sierpień – kłosów skoszonych. Wrzesień wrzosami usłany, październik – kolorowy, listopad szumiący liśćmi i grudzień – świąteczny, bajkowy. Zimę śniegiem okrytą, Wiosnę kwiatami kwitnącą, Lato skąpane w słońcu i Jesień drzewa złocącą.