a l o k z s d e z Od pr ej w o m e z r K y n i l o D o d Bernard Fruga Dobromiła Lachendro-Fruga
Od przedszkola do Doliny Krzemowej Autorzy:
Bernard Fruga Dobromiła Lachendro-Fruga
Transkrypcja:
Marta Fruga, Sara Fruga, Marta Janiec
Redakcja:
Małgorzata Szewczyk
Korekta:
Marta Stasińska
Redaktor prowadzący:
Wojciech Wolak
Fotografia na okładce:
depositphotos.com © t.tomsickova
Fotografie autorów:
Urszula Kalbarczyk, Konrad Kalbarczyk (kalbar.eu)
ISBN 978-83-64631-57-3 Copyright © CEBP 24.12 Sp. z o.o. 2016
Wydawca:
CEBP 24.12 Sp. z o.o. 30-437 Kraków, ul. Kwiatowa 3
www.blizejprzedszkola.pl
wstęp
5
osiągnięcia: piątkowi uczniowie
13
trójkowi uczniowie
31
porażka – jak odkrywać jej wartość?
43
co to jest sukces i jak sobie z nim radzić?
59
kompetencje: kreatywność
77
odporność na stres – jak ją trenować?
95
planowanie i terminowość
113
świadomość emocji i umiejętność zarządzania nimi
127
relacje: przyjaźń
147
współpraca
163
rodzina i patriotyzm
181
reputacja i marka osobista
197
rynek: kariera – jaki zawód wybrać, jaki zawód da sukces
211
komputery, media elektroniczne i społecznościowe, networking
231
podróże i mieszkanie z dala od miejsca urodzenia
249
międzykulturowość w miejscu pracy – jak się do niej przygotować
269
epilog: poczucie sensu i wpływu, czyli warto wsłuchać się w siebie
287
wstęp
„Od przedszkola do Doliny Krzemowej” to książka ponadczasowa, tak jak ponadczasowe są Twoje wysiłki wychowawcze. Zmagasz się z humorami dziecka, cieszysz się z jego osiągnięć, podpowiadasz sposoby na dobre życie, a wszystko po to, by za wiele lat wyszedł w świat spod Twoich skrzydeł mądry i samodzielny dorosły człowiek. Praca wychowawcza to „zakręcanie czasoprzestrzeni”. Pracujesz dzisiaj, ale „majstrujesz” w rzeczywistości przyszłej. Od tego, co i jak teraz poukładasz w głowie i w sercu dziecka, będzie zależała jego przyszłość, nawet tak odległa, że przekraczająca Twoje ziemskie wędrowanie. Chcemy Ci w tym pomóc i dlatego trzymasz w rękach książkę, która ma być Twoim oparciem w wychowawczej ekwilibrystyce na linii czasu. Co oznacza tytuł tej książki? Tytułową Dolinę Krzemową traktujemy metaforycznie, jako symbol miejsca, w którym dorośli ludzie rozwijają swoje talenty i tworzą dzieła biznesowe w atmosferze kreatywności i wzajemnego szacunku. Zatem bynajmniej nie jest to poradnik przyszłego emigranta do Stanów Zjednoczonych. Wręcz przeciwnie, liczymy, że przyszłe pokolenia zaszczepią w naszym kraju te dobre zjawiska, które są siłą napędową przedsiębiorców za oceanem. W książce znajdziesz połączenie wizji świata za lat kilka lub kilkanaście 5
z podpowiedziami narzędzi i działań wychowawczych, które warto podjąć tu i teraz, by wyposażyć dziecko we wszystko, czego potrzebuje do skutecznego wejścia w świat przyszłości. Jak korzystać z tej książki? Zachęcamy Cię do przeczytania rozdziałów w takiej kolejności, w jakiej znalazły się w książce. Rozpoczniesz lekturę od zmierzenia się z pozoru banalnymi, acz podchwytliwymi pytaniami o to, czy dobrze, by dziecko miało piątki i czy ma osiągać sukcesy. Pierwsze kilkanaście stron jest swoistym fundamentem tego, o czym mówimy w dalszej części publikacji. Następnie znajdziesz tematy związane z praktycznymi kompetencjami innowacyjności, radzenia sobie ze stresem, zarządzania emocjami i dotrzymywania terminów. Na dalszych stronach wychodzimy poza przestrzeń osobistej skuteczności i podpowiadamy, jak sobie radzić w relacjach z innymi, zarówno w gronie przyjaciół, jak i szerzej w kontekście rodziny, pracy czy społeczeństwa. Kończymy książkę w obszarze szerokiego świata, czyli rozmawiamy o robieniu kariery, o wykorzystaniu komputerów, życiu za granicą oraz pracy w naszym kraju z osobami z innych kręgów kulturowych. Swoistym epilogiem książki jest nasza rozmowa o tym, jak ważne jest uczenie dziecka, by poszukiwało sensu i nadawało znaczenie temu, co robi. Zdajemy sobie sprawę, że żyjesz, Drogi Czytelniku, w dużym tempie i znalezienie dziesięciu godzin, by usiąść i przeczytać książkę, może być trudne. Dlatego równocześnie z wersją drukowaną ukazuje się audiobook, którego możesz wysłuchać w samochodzie lub na smartfonie w dogodnym dla Ciebie czasie i o dowolnej porze. Co więcej, każdy z 17 rozdziałów stanowi autonomiczną całość i możesz „Od przedszkola do Doliny Krzemowej” czytać tak jak czyta się książkę kucharską, czyli wyszukując pojedyncze, interesujące Cię tematy, niejako „przepisy” na dany obszar wychowania. 6
Kto to napisał, czyli kim jesteśmy? Oboje skończyliśmy studia w zakresie nauk społecznych. Oboje pracujemy z ludźmi, dużymi i małymi. Mamy rodzinę, w której wiele się uczymy (dziękujemy Wam – Saro, Marto i Svenie za ciągłe okazje do rozwoju). Dobromiła Lachendro-Fruga to mama trójki dzieci: 21-letniej Sary, 18-letniej Marty, 13-letniego Svena, doświadczony terapeuta pedagogiczny, trener programów dla rodzin, certyfikowany trener programów edukacyjnych FranklinCovey oraz trener kreatywności w międzynarodowym programie Destination Imagination. Dobromiła pracuje z dziećmi, rodzinami oraz nauczycielami, dokładając wszelkich starań, by odnaleźli skuteczne mechanizmy funkcjonowania w tym jakże dynamicznym i hałaśliwym świecie. Bernard Fruga – mąż Dobromiły, tata Sary, Marty i Svena; biznesmen i doradca przedsiębiorców o bogatym doświadczeniu zawodowym zdobywanym w kilkudziesięciu krajach. Twórca modelu przywództwa i zarządzania ISRIKUZ. Autor cotygodniowych felietonów i krótkich wideoporad o nazwie 1-minutowy Fruga, publikowanych na witrynie www.fruga.net Bernard doradza liderom biznesu i przedsiębiorcom, jak podnieść przedsięwzięcia na wyższy poziom. Ten „wyższy poziom” to zwykle zadbanie o swój rozwój osobisty i stosowanie takich narzędzi biznesowych, które pozwalają pogodnie i spokojnie żyć, mimo pracy w środowisku mocno stresogennym. Te dwa światy: terapii pedagogicznej i doradztwa biznesowego przecinają się w punkcie wykuwania przyszłości. Jak podzieliliśmy się rolami? Tworząc książkę, w naturalny sposób podzieliliśmy się rolami. Bernard, pracujący z przedsiębiorcami i zafascynowany nowymi technologiami, zajął się, jak to nazwał, „wróżeniem z fusów”, czyli nakreślaniem obrazu świata za kilka, kilkanaście lat oraz tematami związanymi z rynkiem pracy i szeroko rozumianym bizne7
sem. Dobromiła zabrała głos głównie w obszarze pedagogicznym i wychowawczym, w którym na co dzień pracuje. Uznaliśmy, że nasz dialog może być zdrowym połączeniem potrzebnych sobie nawzajem światów i przekazaniem rodzicom i wychowawcom synergicznej sumy naszej wiedzy i doświadczeń. Dzięki temu mamy nadzieję, że suma 1 + 1 w naszym wydaniu to więcej niż 2, 3 lub 4. Ta książka to opis wynikający z naszych doświadczeń, sukcesów i porażek wychowawczych oraz zawodowych. Co da Ci lektura „Od przedszkola do Doliny Krzemowej”? Świat, do którego chcemy przygotować nasze dzieci, dla nas samych jest niewiadomą. To powoduje, że czujemy ciężar, jaki na nas spoczywa. Jednocześnie nasza wiedza i doświadczenie mogą ułatwić Twoją wędrówkę szlakami wychowawczymi. Mamy nadzieję, że czytając tę książkę, zobaczysz, że to, czego mamy nauczyć nasze dzieci, wcale nie różni się tak bardzo od tego, czego uczyli nas nasi rodzice. Co więcej, problemy, z którymi się spotykamy, z którymi zgłaszają się do nas dorośli, są bardzo podobne. Zarówno jako rodzicom, jak i wychowawcom głęboko leży nam na sercu takie przygotowanie naszych dzieci, aby poradziły sobie w dorosłym życiu. Tylko jak to zrobić, skoro świat tak szybko się zmienia? Nasze dzieciństwo wyglądało inaczej, część zabaw była taka sama, ale część „wymarła”. Problemy, z którymi spotykają się nasze dzieci, po części są identyczne jak te, z którymi my musieliśmy sobie poradzić. Niektóre jednak są dla nas, tak samo jak dla naszych pociech, zupełnie nowe. A nasze dzieciaki czasem sprawiają wrażenie, jakby były z innej planety (szczególnie w okresie nastoletnim). Nawet szkoła trochę się zmieniła (choć tu akurat radykalnej zmiany nie zauważamy). Jednocześnie to, czego brakuje dzisiejszym dorosłym, to kompetencje, których nie nabyli, gdy sami byli dziećmi. Czasu nie 8
cofniemy, ale można wyciągnąć naukę z własnych doświadczeń i lepiej przygotować do życia nasze dzieci. Dajemy zatem pewne rekomendacje wychowawcze, które, mamy nadzieję, pomogą Wam w przygotowaniu Waszych dzieci do życia dorosłego. Bowiem dzisiejszy przedszkolak lub uczeń jest jutrzejszym przedsiębiorcą lub pracownikiem. Staraliśmy się budować przekaz w oparciu o własne doświadczenia i stawiać bardziej na formułę opowiadania historii niż pouczania. Mamy więc nadzieję, że książka będzie także dobrym prezentem dla Twoich znajomych, z którymi chcesz podzielić się naszymi dialogami wychowawczymi. Mamy nadzieję, że suma tego, co wnosimy, dostarcza unikatowej, zdroworozsądkowej wiedzy, tak potrzebnej w wychowaniu dziecka. Dobromiła Lachendro-Fruga Bernard Fruga
9
kompute r y s c
e
sukces
piątkowi czniowie
współprac
rodzin i patriotyzm
planowanie r i ter inowosć z e y m j porazka a m c i ź j e ń e ra d kari e z ppoczucie sensu u y p t k kreatywność u c d l j r t a ó. u z t rójkowi uczniowi e o s w t
osiągnięcia: piątkowi uczniowie
D: Mam do ciebie pytanie. Pewnie zauważyłeś, że rodzicom bardzo zależy na ocenach dzieci, że czwórka nie jest dobrą oceną w oczach rodziców i że najchętniej chcieliby, żeby dzieci przynosiły ze szkoły piątki albo szóstki. Jak to postrzegasz? Mamy trójkę dzieci i ciekawa jestem, jak ty odnosisz się do takich piątkowo-szóstkowych pomysłów. B: Ten temat jest dla mnie trudny. Lubię widzieć, że sam robię porządnie robotę i że dzieci robią ją dobrze. I tak jak moja praca zawodowa jest moją robotą, tak szkołę traktuję jako zadanie dzieci, jako ich pracę. Znakiem tego, że wykonały swoją pracę dobrze, jest wysoka ocena. Jeżeli któraś z dziewczyn czy Sven dostaje piątkę czy szóstkę, patrzę i mówię: Dobra robota, to jest informacja, że zrobiłeś to dobrze. To jest ważne. Z drugiej jednak strony dla mnie ocena czy to w szkole, czy w pracy nie powinna być celem, bo nie wykonujesz pracy po to, żeby ewaluacja była dobra, tylko po to, żeby robota była zrobiona dobrze. Więc gdybym widział, że dziecko będzie tylko po to coś robić czy kombinować, żeby dostać dobrą ocenę, to ja się na to nie zgadzam. Jeśli na przykład dziecko nie będzie uczciwie pracować, żeby dostać pozytywną informację zwrotną, tylko będzie oszukiwać, żeby sobie podwyższyć ocenę, to takie zachowanie jest karygodne. D: W ogóle z tego, co pamiętam, nasze dzieci były zaszokowane tym, że w Polsce tak powszechnie uczniowie ściągają lub korzystają z tak zwanych pomocy naukowych i nie widzą w tym niestosowności. 13
OSIĄGNIĘCIA
B: Jak rozumiem, robią to po to, żeby sobie oceny podwyższyć. D: Sądzę, że tak, bo wymagania rodziców są wysokie. Tylko teraz zauważ, że w podstawówce dzieci mają piątki i szóstki. Tak było w przypadku naszej córki. W gimnazjum też mają bardzo wysokie oceny i nagle, gdy są w liceum, najwyższą oceną jest trójka i to nawet nauczyciele sygnalizują, mówiąc na przykład na pierwszym spotkaniu w liceum czy na spotkaniach z dyrekcją. Na przykład w jednym z liceów warszawskich usłyszałam taką informację, że absolutnie nie powinniśmy być zaskoczeni tym, że dzieci będą teraz przynosiły dwójki i trójki, bo to jest normalna wysoka ocena w liceum. Na wyższą dziecko nie umie. I jak powinniśmy się do tego odnieść? Dziecko, które było piątkowe, zawsze miało wysokie oceny, nagle znajduje się w środowisku, gdzie trójka jest najwyższą oceną i często nie ma szans na to, żeby mieć wyższą. B: Ja uparcie traktuję szkołę jako okres przejściowy. Rodzimy się, jesteśmy małym fajnym dzieciakiem, kreatywnym w domu, później jest ten okres przejściowy, dla niektórych przyjemniejszy, dla innych mniej przyjemny. Okres, żeby żyć normalnym życiem, bo w tej szkole spędzimy od ośmiu do dwunastu lat, ktoś może trochę więcej, w zależności od tego, czy pójdzie na studia, ale potem następuje kilkadziesiąt lat prawdziwego życia, więc to, co się dzieje w szkole, dla mnie jest o tyle ważne, o ile przygotuje do normalnego życia. Wróćmy więc teraz do momentu, kiedy masz dziecko, trzy-, cztero-, pięcioletnie i mówisz: Słuchaj, zaraz pójdziesz do szkoły, życzę ci samych piątek. To jest moim zdaniem kwestia tego, jak my formatujemy nasze dziecko do dorosłego życia, czyli na przykład: A potem, moja córuś, będziesz miała 25 lat, pójdziesz do pracy i życzę ci tylko wysokich bonusów. No nie, nie życzę ci wysokich bonusów czy wysokich ocen w ewaluacji w korporacji, ale życzę ci, żebyś solidnie wykonywała robotę, żebyś miała satysfakcję z tej pracy i żeby zespoły, których będziesz częścią, osiągały dobre rezultaty w pracy bez względu na to, czy przełożony da ci wysoką, czy też niską ocenę. A może nie da ci żadnej oceny. 14
PIĄTKOWI UCZNIOWIE
D: Ja myślę, że dla dzieci to jest o tyle trudna sytuacja, że one stykają się z oczekiwaniami dorosłych. A mianowicie, że nauczyciele wymagają tego, że dziecko będzie znało cały materiał i wyrwane do odpowiedzi będzie w stanie odpowiedzieć prawidłowo na zadane pytanie, nawet jeśli w tej chwili myślami jest zupełnie gdzie indziej i przed chwilą wyszło z geografii, a właśnie jest na języku na przykład angielskim. Ale nie szkodzi, ma szybciutko zmienić dysk w głowie i spełnić oczekiwania rodziców i nauczycieli, dla których oceny niższe niż pięć i cztery nie są satysfakcjonujące. I jak dziecko ma radzić sobie z taką presją? B: Myślę, że robimy ogromną krzywdę dzieciom i jako rodzice, i jako wychowawcy, jeśli mamy podobne podejście, czyli wywieramy presję na to, żeby dziecko miało wysokie oceny. Bo ja nie mam żadnych oporów przed wywieraniem na nasze dzieci presji, żeby ciężko pracowały, żeby coś zrobiły. Natomiast czy w wyniku tej pracy Marta przyniesie trójkę, czwórkę czy piątkę to jest informacja zwrotna, na ile jej ciężka praca odzwierciedliła oczekiwania tego, kto oceniał. Jeżeli bym widział, że przed sprawdzianami nic nie robi, chodzi na spacery, zamiast się uczyć, byłoby to dla mnie karygodne i nie miałbym oporu, żeby ją przyciskać. Natomiast, jeżeli ona po ciężkich przygotowaniach, na przykład do sprawdzianu z historii, mówi mi: Tato, dostałam trójkę, odpowiadam: Super, wiem, jakie to było dla ciebie trudne, ta trójka ma bardzo dużą wartość. D: Pamiętasz, myśmy często z dziećmi rozmawiali na temat uczenia się. Pytaniem, które się pojawiało, było to, czy naprawdę zrobiłaś wszystko przed sprawdzianem lub przed pracą, którą trzeba było wykonać, co mogłaś zrobić, żeby wykonać tę pracę jak najlepiej. Nie pamiętam, żebyśmy pytali o oceny. Myślę, że dzieci mają ogromny problem z tym, że ciągle nie jest wystarczająco dobrze, że ciągle trzeba więcej. Ja na przykład jestem przerażona, kiedy pod koniec roku szkolnego albo semestru zaczyna się okres klasyfikacyjny. To, że dzieci przychodzą pytać, czy mogą poprawić oce15
OSIĄGNIĘCIA
nę, jest OK, ale przychodzą rodzice, prosząc o to, aby dać dziecku szansę, żeby z piątki poprawiło się na szóstkę albo z czwórki na piątkę. Dla mnie to jest zupełnie nieprawdopodobna sytuacja, bo przecież ta ocena, która jest na koniec semestru lub na koniec roku, jest po prostu wynikiem pracy, jaką człowiek wykonał przez cały rok. Nie chodzi o to, żeby rzutem na taśmę wykonać jakiś projekt plastyczny, bo to nie jest miarą wiedzy tego dziecka. B: Ja kiedyś rozmawiałem z kimś od was, z nauczycielem, i słyszałem, że robicie, to, co się nazywa u was ocenianie kształtujące. Mnie się to bardzo skojarzyło z tym, co my robimy w biznesie. Powiem ci, co my robimy, a ty powiedz, na ile to jest zbliżone do waszego oceniania kształtującego. Spotykasz się z pracownikiem dwa razy w roku i mówisz: Słuchaj, pokaż mi, jak ci szło, co robiłaś, co robiłeś i zaplanujmy twój rozwój na kolejny okres. I teraz mówię tak: Jeśli chodzi o terminowość projektów, które realizowałaś, jest bardzo dobrze. Uważam, że to było świetne. Natomiast dobrze by było, abyś w najbliższym półroczu skupiła się na tym, żeby się lepiej komunikować z ludźmi, z którymi pracujesz, bo oni byli niedoinformowani. W tym momencie powiedziałbym, że w skali od jeden do dziesięciu, informację zwrotną, jeśli chodzi o komunikację, dałbym ci na piątkę. Zrób coś, co poprawi komunikację. Później, gdy spotykamy się na przykład po kolejnym pół roku i pracownica mówi: No wiesz, tutaj zwróciłam uwagę na komunikację, oczywiście projekty też starałam się dowozić terminowo, odpowiadam: Faktycznie widzę, że ludzie czuli się dużo bardziej zaopiekowani komunikacyjnie. Myślę, że jakbym spojrzał, jak się komunikujesz z zespołem, informację zwrotną dałbym ci na siedem, osiem. I przez tę siódemkę, ósemkę czy piątkę mówię jej, na ile zauważam poprawę w tym obszarze. Jak to się ma do tak zwanego oceniania kształtującego, które wy stosujecie? D: To jest właśnie to, co w ideale oceniania kształtującego ma się pojawiać. To znaczy po pierwsze określenie zakresu, z jakiego dziecko będzie odpytywane, może nawet wcześniej, na lekcji. Na przykład 16
PIĄTKOWI UCZNIOWIE
określenie celu, czego dzieci dzisiaj będą się uczyły, jakie kompetencje czy jakie umiejętności, jaką wiedzę mają posiąść po tej godzinie. I to jest trochę ryzykowne dla nauczyciela, dlatego, że na przykład pod koniec lekcji dzieci mogą w takim feedbacku, który powinny nauczycielowi dać, stwierdzić, że nie otrzymały tej wiedzy, o której nauczyciel mówił na początku lekcji, czyli, że mają niedosyt. Jest to więc już kwestia poprawy pracy nauczyciela. Potem jest coś takiego, co nazywa się po polsku „NaCoBeZu”, po angielsku „WILF”, czyli na co będę zwracać uwagę, jakich umiejętności będę oczekiwać na przykład po tym dziale. To jest wyznacznik na przykład, z czego będzie sprawdzian. Jeżeli robimy z jakiegoś przedmiotu sprawdzian i jest bardzo duża partia wiedzy, ale będę sprawdzał to, to i to. I teraz widzę, że wśród nauczycieli budzi to ogromny opór, ponieważ my jesteśmy przyzwyczajeni, że sprawdzian ma wyłapać to, czego dziecko się jeszcze nie nauczyło. Czyli niektórzy nie rozumieją, że dziecko może wiedzieć, z czego będzie zapytane. B: Bo to zaskakiwanie pytaniami jest zupełnie oderwane od sytuacji rzeczywistej, dorosłej. Ja właśnie chcę pracownikowi dokładnie powiedzieć, z czego będę go sprawdzał i w czym się ma podciągnąć, żeby ten pracownik miał pełen komfort powiedzenia na rozmowie ewaluacyjnej: Słuchaj, nie wiem, jak mnie oceniasz, ale powiem ci uczciwie, że zrobiłam, co w mojej mocy, jeśli chodzi o tę komunikację. I w tym momencie ja mówię: Umówiliśmy się, że ja zrobię ankietę wśród trzech twoich współpracowników i to będzie dla mnie wyznacznik. Jak wiesz, zrobiłem tę ankietę i ocenili cię bardzo dobrze. Dlatego egzaminowanie przez zaskoczenie jest tworzeniem sytuacji nierealnej. D: To jest coś takiego, jak robienie kartkówek znienacka. Przypuszczam, że ich założeniem jest to, by dzieci systematycznie się uczyły, ale jeśli wiedza nie jest powiązana i żeby na następnej lekcji coś zrobić, wcale nie muszą wykorzystywać wiadomości z poprzednich lekcji, to nie mają motywacji, żeby to w ogóle zapamiętywać. 17