Wszystko zaczeło się od tego

Page 1

Wszystko zaczęło się od tego... czwartek, 28 stycznia 2010 18:40 Ranek zawsze jest piękny. Przyroda wraca do życia po długiej nocy. Nie wyobrażam sobie tego, że połowę mojego życia spędzam na spaniu. No cóż, powiedzieć jest łatwo, ale zrozumież treść tego stwierdzenia... to już jest tródniejsza sprawa. Była godzina 14:53, kiedy razem z Karoliną dotarłyśmy do NewWorld. Pogoda była przepiękna, niebo prawie bezchmurne. Jeszcze tylko trochę i zjawimy się u progów naszego nowego domu. Jak on może wyglądać ? Co nas tam czeka? Na te pytania narazie nie ma odpowiedzi. Tródno jest od tak przenieść się w inne miasto, a co więcej do innego domu ! Ale intencje naszej babci na pewno były dobre. Dostałyśmy ten dom w spadku po niej. Jestem kuzynką kuzynki Karoliny, czyli jesteśmy tak jakby daleką rodziną. Ona była dla mnie zawsze bliska. Była i jest moją najlepszą przyjaciółką. Mam nadzieję, że tak już do końca zostanie. Z niecierpliwością patrzę na każdy dom, przy którym przejeżdżamy i pytam się: - To ten ? Lecz za każdym razem otrzymuję odpowiedź od taksówkarza: - Nie, ale już jesteśmy blisko. Ile jeszcze tego nieustannego czekania? Zawsze kiedy się pytałam ile jeszcze, otrzymywałam tę samą odpowiedź: - Jeszcze trochę, jesteśmy już blisko. Karolina siedziała obok mnie ale najwyraźniej była już znużona tą ciągłą jazdą po mieście. Czyżby NewWorld miało nieskończone drogi? Przecież droga mósi się kończyć ! Myśl jest jedna- z każdą minutą jesteśmy coraz bliżej. Patrzyłam przez okno i przyglądałam się zabytkom tego miasta. Wszytko było nowoczesne. Jednak większość to domy, które miały dziwny kształt. Tylko nieliczne budynki wyglądały "normalnie". Szczeże nigdy nie słyszałam o istnieniu tego miasta. Dojazd tu jest bardzo skąplikowany. Nagle taksówka przystaje. "Nie -rozmyślam- przecież tu nie możemy mieszkać. Tu nie ma żadnych domów, tylko same zarośla !" Przyglądałam się temu miejscu. "Zagajnik... to jest zagajnik". Nagle z przodu taksówki dobiegł głos taksówkarza:- No, wysiadać. Jesteśmy na miejscu ! Ogarnęło mnie zdziwienie. Karolina odzyskała przytomność tak jakby przez całą drogę spała. Kiedy wysiadłyśmy ogarnęła mnie rozpacz. Co teraz będzie? Jesteśmy w jakimś zagajniku, zdala od jakikolwiek domów i na dodatek w nieznanym mieście-znane wyłącznie na siebie. Karolina dostrzegła, że za zagajnikiem jest rzeczywiście jakiś budynek. Wytężyłam wzrok- ma rację, jest tam coś. Tylko czy to jest ten dom? Ten, w którym mamy zamieszkać? No cóż, trzeba spróbować. Zaczęłam oriętować się w terenie i rozpacz zniknęła. Pamiętam, że kiedyś z Karoliną nauczyłam się sztuczek magicznych. Przydały się one i tym razem, dzięki teleportacji dostałyśmy się prosto pod drzwi domu. Widok był oszałamiający ! Za nic ten budynek nie przypominał domu. Były tak cztery komory, które przypominały pokoje. Reszta to metalowe druty, po których najwyraźniej można było się poruszać. Były w kolorze zielonym. No i co dalej? Nigdzie nie było dzwonka. Nagle z drzwi wychodzi człowiek. Była to blond dziewczyna. Miała na sobie pomarańczową bluzkę, spodenki, oraz długie do kolan kozaki. Można było się domyśleć w pierwszej chwili, że to mieszkaniec tego oto domu. Czyli że...czyli że dobrze trafiłyśmy ! Dziewczyna wyszła do nas na przywitanie. Była lekko zdenerwowana, jakby o czymś zapomniała. -Jestem Sarah (czyt, Sara).- mówiła- Ja także odziedziczyłam ten dom. Byłam asystętką Waszej babci. Chciała żemym została wynagrodzona. Aż szkoda, że odeszła była taką dobrą kobietą. Rozgośćcie się i czyjcie jak u siebie w domu, bo to przecież Wasz dom ! Przedstawiłyśmy się także po czym weszłyśmy do domu. Miałam rację, do pokoi prowadziły szerokie druty, czyli korytarze. W niektórych miejscach trzeba było przejść przez schody. Wszystko to otaczały baseny. Sarah przez całą "tyłaczkę" do poszczególnych pokoi ciągle mówiła, że ma dla nas niespodziankę. Co to mogło być? Jak narazie Sarah była bardzo gościnna, aż za gościnna ! W końcu Sarah ustała i otworzyła drzwi do ostatniego pokoju w tym domu. Był podzielony na dwie grupy- pierwsza była umeblowana, a dróga nie. Były także poalowane na inne kolory. Ale o co w tym chodziło? Gdy weszłyśmy, Sarah przez chwilę milczała. Widać chciała, abyśby się rozejrzały. Po kilku minutach zaczęła: - Oto pokoje dla Was. Ta część z meblami jest dla Ciebie, Marysia... Karolina była zamieszana tym wszystkim. Sarah po namyśle zrozumiała o co jej chodzi, ciągnęła dalej: - Nie martw się, Karolina. Wiem, że lubisz sama użądzać pokoje, dlatego też chciałam żebyś i tym razem wybrała sobie sama co by według ciebie najlepiej tu pasowało. Oczywiście wszystkie kosztu ja pokryję. Ogarnęło mnie jeszcze większe zdziwienie. Skąd Sarah wie, że Karolina lubi użądzać pokoje? Pytać się jej o takie rzeczy nie zamierzałam. W tej chwili ogarnął mnie zachwyt. Dobrze poznałam meble w swoim pokoju- kupno ich mósiało być bardzo drogie. Sarah zaczęła zchodzić na dół, kazała nam pójść za nią. Co jeszcze dziś dziwnego się wydarzy ? Jaka niespodzianka ? W tej chwili poczułam, że nogi natarczywie odmawiają mi posłuszeństwa. Byłam tym wszystkim po prostu zmęczona. Dotarłyśmy na miejsce. Widziałam przed sobą z jakieś osiem samochodów. Sarah rozkazała nam wybrać sobie po jednym z nich. Zaczęło się ściemniać. Zastanawiałam się nad jednymskąd ona wie, że my mamy prawojazdy? Znowu droga powrotna do domu. Tej nocy nie mogłam zasnąć. Nagle Razem z Karoliną znalazłam się za samym szczycie tego niezwykłego domu. Zaczęłam się bać i patrzeć w dół. Miałam lęk wysokości i na to już nikt nie poradzi. Karolina zbliżyła się w moim kierunku. Zaczęła mi wyjaśniać, że to ona nas tu przeniosła. Wpadłam w lekką pamikę, lecz szybko się uspokoiłam. Zaczęła mi opowiadać o Skalistym Wzgórzu. Otórz to jedyne miejsce, które uważa za swój dom. Tam zawsze całkowicie poddaje się


własnym myślom. Poczułam, że lęk znika. W tej chwili Karolina przeniosła nas na Skaliste Wgórze. Zobaczyłam je teraz po raz pierwszy. Nocą wydawało się magiczne. Wokuł nas znajdowały się kamyki ułożone wzorem okręgu. Były ułożone przy sobie. Tóż za nimi spod mroku wyłaniała się bujna roślinność. Obok latały gromady motyli, które przez odbicie księżyca wyglądały jakby świeciły własnym światłem. Raz się pojawiały, raz znikały. Najwięcej było ich na samym końcu wzgórza. Karolina pobiegła w ich stronę. Wydawało mi się, że to sen. Gest jej ręki oznaczał, abym udała się w jej kierunku. Chce żebym spróbowała złapać któregoś z tych pięknych, latających stworków. Lecz na próżno, motyle wyślizgiwały się z moich rąk. Jak na złość, Karolinie szko znakomicie. Wytłumaczyła mi, że przed chwilą złapała motyla tęczowego- to bardzo żadki gatunek. Można powiedzieć, że nigdzie nie można ich spotkać. Spojrzałam na jeden z tych głazów a na nich...litery ? Tak, litery były wyraźnie wyryte na wszystkich głazach. Ale kto je mógł tu wyryć ? Czyżby ktoś to zrobił, aby być może w przyszłości ktoś to odczytał ? Podeszłam liżej. Nie, nie mogłam tego odczytać. Zawołałam Karolinę- bez rezultatów. Taki język nie istnieje ! Więc jak to odczytać ? Być może ktoś celowo zostawił tu wiadomość ? Jeżeli tak to na marne, bo gdyby nawet ktoś to zobaczył nie potrafiłby odczytać... Niebo wydawało się nieco jaśniejsze. Jest pewnie około godziny 4:00. "A więc...-rozmyślałam- a więc całą noc nie spałam ! Ile czasu spędziłam na tym Skalistym Wgórzu? Nie wiem, i nie jestem w stanie odpowiedzieć sobie na te pytaie. Jednak większą zagadką dla mnie jest to, ile czasu spędziłam na "dachu" mojego nowego domu? " Pora wracać do domu. Gdyby się teraz Sarah dowiedziała, że nie ma ich w domu... och - co to by było ? Nie znam jej ciemnej strony ale czy ona by była zła czy dobra to ma prawo nas stąd wykopać do czasu gdy nasi rodzicie nie potwierdzą papieru o spadku. NewWorld ma takie przepisy. Zgłodniałam. Kiedy przeteleportowałyśmy się do domu, znajdowałyśmy się w kuchni. Przez jakieś piętnaście minut robiłam sobie surówkę. Włączyłam jedno światło od kuchni. Karolina była z tym zdaniem niezgodna. Wyłączyła wszystkie światła. Ja jednak nie dałam za wygraną, nic nie widziłam. W tej chwili przez pomyłkę włączyły się wszystkie światła. Karolina kategorycznym gestem dłoni wyłączyła światła. Nastała cisza. Nagle z salonu dobiegał cichy płacz dziecka. Wydawało się, że ma około roku. No ale co to było? Skąd w tym domu roczne dziecko ?! Nowy dom w NewWorld pokazał im swoją pierwszą dziwną niespodziankę. Czyżby jeszcze kryły się tu jakieś zagadki ? Czy Sarah nie powiedziała im o wszystkim ? Niestety, na to nie było narazie odpowiedzi. Czy będzie kiedykolwiek? Zaczęło świtać. Za godzinę Karolina mósi iść do pracy. Jeszcze przd przyjazdem do NewWorld załatwiła sobie pracę jako dziennikarka. Samochód przyjechał i Karoliny już nie było. Co tu teraz robić? Nudzić się? Jestem tu tylko jeden dzień a w głowie powstaje mieszanina wszystkich zagadek i pytań. Drzwi otwierają się. Wchodzi Sarah. Już w pierwszym momencie można było powiedzieć, że nie jest zadowolona. Zaczęło się niewinnie. W ostatecznych chwilach zaczęła na mnie krzyczeć i drwić z moich wymówek. Ale jak jej można było powiedzieć o Skalistym Wzgórzu? Przecież to tajemnica pomiędzy mną a karoliną. Nie, powiem jej tylko to, że byłyśmy w kuchni. Jak widać do niej to nie przemawiało. Sarah trzymała się tylko swoich oskarżeń i nie chciała wysłuchiwać wymówek. Drzwi z zamknęły zię z hukiem. Mam z Karoliną tylko jeszcze jedną szansę. Jeżeli teraz coś Sarah będzie do nas mieć to znak, że trzeba będzie się pakować. Och, żeby rodzice potwierdzili ten spadek, och jak najprędzej.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.