ODCINEK 2
www.facebook.com/magazynklatkapoklatce
detektyw z problemami
SHERLOCK >> FILMOTERAPIA >> HISTORIA PEWNEGO OSCARA ZWIASTUN FILMOWY >> OCALONY >> WITAJ W KLUBIE
Plakat numeru | Earth to Echo
Grupa przyjaciół próbuje rozwiązać zagadkę tajemniczych wiadomości, które otrzymują. Premiera filmu zaplanowana jest na lipiec. Na ekranie m.in. Reese Hartwig, Ella Wahlestedt i Teo Halm.
zobacz zwiastun
„Earth to Echo”
zaprasza na wspólny film
Drogi czytelniku,
Drogi czytelniku,
To dopiero drugi numer, a już tak wielu z Was przywitało mnie i ten magazyn z otwartymi ramionami. Za wszystkie ciepłe słowa z całego serca dziękuję i w ramach wdzięczności przedstawiam wam odcinek drugi „Klatki po klatce”. Co prawda trochę spóźniony, lecz miałem swoje powody. Żaden z nich nie jest tajemnicą. Mianowicie sesja sprawiła, że musiałem na chwilę odłożyć wszystko inne na bok. Zarówno zbieranie materiałów, pisanie artykułów, jak i (a raczej PRZEDE WSZYSTKIM) oglądanie filmów i seriali, którymi mógłbym się z Wami podzielić. Ale dosyć tłumaczenia! W numerze drugim znajdziecie trochę informacji o popularnym już, mającym rzesze fanów, „Sherlocku”. Za pewne wśród Was jest wielu, którym brytyjski detektyw przypadł do gustu. Tym, którzy go nie widzieli gorąco polecam. Przypominam go, ponieważ nie tak dawno, mieliśmy premierę trzeciego sezonu, a także dlatego, że nasza Telewizja Publiczna postanowiła ruszyć z emisją tej genialnej serii. Nie od dziś wiadomo, że Brytyjczycy w miniseriach są bardzo mocni, co będę starał się sukcesywnie udowadniać w swoich tekstach. Nastał gorący czas, gdyż niebawem poznamy tegorocznych laureatów Oscarów (2 marca). Ze swojej strony tylko napiszę, że aktorstwo wielkie, choć filmy trochę gorsze. Wielu z Was zapewne już sporo z nominowanych obrazów widziało, dlatego w numerze znajdziecie całkiem sympatyczną historię pewnego Oscara. Nasz bohater narodził się w 1929 roku w Hollywood. Mimo swoich ponad osiemdziesięciu lat jest jednak w świetnej kondycji i nic nie wskazuje na to, aby w przeciągu najbliższych dekad miałby zakończyć swój żywot. Niezmiennie od wielu lat trzyma stałą wagę - 3,8 kg. Jego wzrost również zatrzymał się na magicznych 34,4 centymetrach. Jaki był dla niego poprzedni rok? Przekonamy się już niebawem. Oprócz wymienionej wyżej historii znajdziecie również opowieść o nieodłącznym kompanie produkcji filmowych, czyli zwiastunie kinowym. Mam nadzieję, że prześledzicie ze mną jego ewolucję od pierwszych reklamówek po potężne produkcje, które mają zachęcić mnie, Was, nas do pójścia do kina. Jak zwykle prezentuję także dwie recenzje w cyklu „PółnaPół”, a także garść informacji i ciekawostek z filmowego uniwersum. Zapraszam Was do lektury! Dominik Jedliński
www.facebook.com/magazynklatkapoklatce
6
SHERLOCK
SPIS TREŚCI 4 KLISZMASZ Sprawdź co nowego w filmowym świecie: „Zabić Bobra”, „Black Mass”, „Peaky Blinders”, „Sea of Trees”.
6 W DZISIEJSZYM ODCINKU: SHERLOCK: "Sherlock" produkcji BBC to współczesna interpretacja historii Arthura Conan Doyle'a. W tytułową rolę legendarnego detektywa wciela się Benedict Cumberbatch, zaś jego współpracownika i przyjaciela Johna Watsona gra Martin Freeman.
10 FILMOTERAPIA
10 PRZED UŻYCIEM SKONSULTUJ SIĘ Z LEKARZEM Filmoterapia - pozytywne zastosowanie obrazu w życiu człowieka.
13 AND THE OSCAR GOES TO... Niemal dokładnie osiemdziesiąt lat temu światło dzienne ujrzał Oscar - najważniejsza nagroda filmowa na świecie. Przedstawiamy jego historię.
14 HISTORIA ZWIASTUNA Natrętna „reklamówka”, czy dzieło sztuki?
18 PÓŁ NA PÓŁ Recenzje dwóch nominowanych do Oscara filmów: „Ocalony” i „Witaj w klubie”.
21 PO GODZINACH Odpręż się świecie ciekawostek: Nowości na DVD, „Władca Pierścieni” z LEGO, „Man of Steel” na green screenie, Joker.
odc.2
20 WITAJ W KLUBIE
Klatka po klatce 3
Kliszmasz filmowy | Co w filmie piszczy
LOCKE
Zwiastuny numeru
Ivan Locke ma idealne życie, doskonałą rodzinę, a jutrzejszy dzień ma być ukoronowaniem jego zawodowej kariery. Niestety jeden telefon sprawi, że będzie musiał zaryzykować wszystko. Ma 90 minut, inaczej nie pozostanie mu nic.
zobacz zwiastun
„Locke” Premiera: kwiecień
X-MEN: PRZESZŁOŚĆ, KTÓRA NADEJDZIE
Piąty już film z serii ''X-Men''. Akcja rozgrywa się w dwóch planach czasowych. W odległej przyszłości większość mutantów przetrzymywana jest w obozach koncentracyjnych. Część XMenów jest ścigana lub została zabita. Natomiast w czasach współczesnych XMeni walczą ze złym Bractwem pod wodzą Mystique.
J
uż 21 marca do kin wejdzie nowy film Jana Jakuba Kolskiego pt.: „Zabić bobra”. W rolach głównych zobaczymy Eryka Lubosa i debiutującą na wielkim ekranie Agnieszkę Pawełkiewicz.
PENNY DREADFUL
Telewizyjny horror psychologiczny, którego akcja rozgrywa się w XIX wieku w Londynie. Wśród bohaterów znajdą się słynne literackie postacie, jak doktor Frankenstein i jego monstrum, Dorian Gray oraz Drakula. W rolach głównych występują Eva Green, Josh Hartnett, czy Timothy Dalton.
4 Klatka po klatce odc.2
„Zabić bobra” trafi do kin
zobacz zwiastun
„X-Men...” Premiera: 23 maja
zobacz zwiastun
„Penny Dreadful” Premiera: 11 maja
Film opowiada historię Eryka (Eryk Lubos), żołnierza jednostek specjalnych walczących w Iraku i Afganistanie, który wraca do kraju i zaszywa się w starym rodzinnym domu. Po powrocie chce zregenerować siły w oczekiwaniu na kolejne zadanie. Niestety szara rzeczywistość sprawia, że ciężko mu się odnaleźć. Myślami wciąż wraca do wspomnień z pola walki. Pewnego dnia poznaje młodą dziewczynę o przydomku Bezi (Agnieszka Pawełkiewicz), która zakradła się na jego posesję. Spotkanie szybko przeradza się w namiętny romans. Jan Jakub Kolski, wybitny twórca, który jest doskonale znanym polskim widzom z takich produkcji jak „Jańcio Wodnik”, „Pornografia” czy „Jasminum” powraca z filmem pt.: „Zabić bobra”. Kolski nakręcił „Zabić bobra” własnoręcznie, przy użyciu aparatu cyfrowego, za pieniądze zgromadzone głównie dzięki interwencji przyjaciół, którzy byli przekonani o tym, że film powinien ujrzeć światło dzienne. Obraz ten zdobył już ogromne uznanie na międzynarodowych festiwalach filmowych. Na Camerimage w Konkursie Filmów Polskich uhonorowano go nagrodą dla Najlepszego Polskiego Filmu, a odtwórca głównej roli, Eryk Lubos, został wybrany Najlepszym Aktorem w Karlowych Warach. Film ten zyskał również wysokie oceny zachodniej prasy w recenzjach tak prestiżowych pism jak „Variety”, czy „The Hollywood Reporter”. Ten ostatni określił go mianem „wysokiej klasy dzieła Kolskiego”.
Co w filmie piszczy | Kliszmasz filmowy
Johnny Depp potwierdził swój udział w filmie „Black Mass”
G
wiazdor znany z roli Jacka Sparrowa z serii „Piraci z Karaibów” w nadchodzącym filmie ma wcielić się w postać gangstera Jemesa „Whiteya” Bulgera.
Bulger stał się jednym z najbardziej poszukiwanych zbiegów przez FBI. Aresztowany w 2011 roku po 16 latach ukrywania się, został skazany na dożywocie przez sąd federalny w Bostonie za morderstwa, które popełnił w latach 70. i 80., gdy kierował bostońskim podziemiem. Reżyserią filmu na podstawie książki dwóch reporterów „Boston Globe”- Dicka Lehra i Geralda O'Neilla - zajmie się Scott Cooper znany z ubiegłorocznego „Out of Furnace”. Trwają również rozmowy z Tomem Hardym, który ma zagrać Johna Connolly'ego, bliskiego przyjaciela Bulgera, który okazał się agentem FBI. Zdjęcia do filmu zaplanowane są na maj.
Matthew McConaughey dołączył do obsady „Sea of Trees”
B
ohaterem filmu będzie Amerykanin (McConaughey), który wyrusza w podróż do „Lasu Samobójców” u podnóża góry Fuji z zamiarem odebrania sobie życia. Jego podróż przerywa mężczyzna z Japonii, który stara się znaleźć drogę wyjścia z lasu. Duet rozpoczyna podróż pełną refleksji i przemyśleń. Partnerem McConaugheya będzie Ken Watanabe znany z „Ostatniego samuraja”. Film wyreżyseruje Gus Van Sant ("Promised Land" z Mattem Damonem) na podstawie scenariusza Chrisa Sparlinga ("Pogrzebany"). „Sea of Trees” będzie pierwszym filmem Matthew McConaugheya po niedawnej nominacji do Oscara. 45-letni aktor ma szansę na zdobycie statuetki dla najlepszego aktora pierwszoplanowego za film „Witaj w klubie”, który wejdzie na ekrany polskich kin 14 marca. Amerykanin pojawił się również w "Wilku z Wall Street" Martina Scorsese, a także gra główną rolę w serialu "Detektyw". Ken Watanabe wystąpił ostatnio w filmie "Godzilla". Polska premiera obrazu planowana jest na 16 maja.
Tom Hardy pojawi się w 2. sezonie "Peaky Blinders".
H
ardy zagra obok Cilliana Murphy'ego (grał z nim z filmie "Incepcja") w drugiej serii serialu o brytyjskim gangu. Aktor znany z roli Bane'a w filmie "Mroczny Rycerz powstaje" wcieli się w rolę charyzmatycznego lidera, który przedstawi wyjątkową szansę szefowi mafii Tommy'emu Shelby'emu. „Peaky Blinders” to brytyjski serial gangsterski rozgrywający się w latach 20. XX wieku. "Tommy" Shelby (Cillian Murphy) jest weteranem wojennym i przywódcą niesławnego gangu "Peaky Blinders", zwanego tak z powodu żyletek wszytych do czapek noszonych przez jego członków. Gdy Tommy wchodzi w posiadanie transportu broni skradzionej z lokalnej fabryki, zaczyna snuć plany wzmocnienia swojej pozycji. Tymczasem do miasta przybywa bezkompromisowy inspektor policji Chester Campbell (Sam Neill) z misją odzyskania zaginionego ładunku. Zdjęcia do drugiej serii odcinków "Peaky Blinders" rozpoczną się jeszcze w lutym i będą mieć premierę w BBC jesienią tego roku. Tymczasem 36-letniego Toma Hardy'ego zobaczymy już niebawem w filmach "Child 44", "Animal Rescue", a w kwietniu do dystrybucji trafi film „Locke”. Aktor wcieli się także w rolę Eltona Johna w biograficznym filmie o muzyku.
odc.2
Klatka po klatce 5
W dzisiejszym odcinku | Sherlock
Sherlock Holmes jest fikcyjną postacią, która może poszczycić się największą liczbą występów na ekranie – posiadając ich na koncie ponad 200, wyprzedza nawet hrabiego Drakulę. Nic w tym dziwnego, skoro filmowcy nie ograniczali się do adaptowania 60 tekstów Arthura Conan Doyle’a, tylko pozwalali scenarzystom popuszczać wodze wyobraźni. I tak genialny detektyw trafił do Londynu XXI wieku.
W dzisiejszym odcinku | Sherlock
A
rthur Conan Doyle zdobył swoją sławę głównie dzięki serii powieści detektywistycznych o przygodach niebywale inteligentnego detektywa Sherlocka Holmesa. Opowiadania o genialnym śledczym wyniosły Conan Doyle'a na szczyt, a jego bohater zyskał tak dużą popularność, że wkrótce zaczął żyć własnym życiem, wkradając się do kultury masowej. Na podstawie dzieł Conan Doyle'a powstało ponad 200 filmów. Ponad 70 aktorów wcieliło się w postać Sherlocka Holmesa. Serię rozpoczął niemy film Arthura Marvina z 1900 roku. W latach 30. i 40. królował klasyczny cykl z Basilem Rathbonem, a w roku 2009 i 2011 Guy Ritchie zaprezentował swoje przewrotne i dowcipne wersje, gdzie Holmesa
zagrał Robert Downey Jr, a w rolę Doktora Watsona wcielił się Jude Law. Nawiązania do historii detektywa, który do rozwiązywania zagadek kryminalnych używał (jak określał to sam autor) metody dedukcji, mogliśmy również oglądać w serialu „Dr House”, gdzie Holmesa zastąpił Gregory House (Hugh Laurie), a jego relacje z Jamesem Wilsonem przywodzą na myśl relacje Holmesa i Johna Watsona. Nazwiska również mają wiele wspólnego. Wystarczy zauważyć, że Wilson i Watson posługują się takim samym inicjałami. Jak powiedział David Shore – twórca serialu, samo nazwisko House'a to subtelny hołd dla Holmesa, ze względu na podobieństwo angielskiego słowa „house” z „home”, które brzmi podobnie do nazwiska Holmes. Ponadto adres mieszkania House'a, 221B Baker Street jest identyczny z londyńskim adresem Holmesa – Baker Street 221B. Sherlock naszych czasów Tymczasem w Wielkiej Brytanii w 2010 roku stacja BBC stworzyła mini serię, która na nowo zdefiniowała postać Sherlocka Holmesa, potwierdzając przy tym, że ósme miejsce na liście 100 najbardziej wpływowych postaci, które nigdy nie istniały, nie należy do byle kogo. Brytyjski serial "Sherlock", którego akcja rozgrywa się w uwspółcześnionych realiach, doczekał się trzech sezonów, zyskał rzesze fanów na całym świecie (prawa do emisji sprzedano do 180 krajów), a także uznanie w branży (kilkadziesiąt nominacji do prestiżowych nagród oraz 7 statuetek BAFTA).
Odrestaurowaniem powieści, która po raz pierwszy pojawiła się w 1887 roku pod tytułem „Studium w szkarłacie”, zajęli się Steven Moffat i Mark Gatiss. Moffat (The Coupling) i Gatiss („Liga Dżentelmenów”) wymyślili serial podczas podróży pociągiem do Cardiff, gdzie pracowali nad „Doktorem Who”. Każdy z nich napisał jeden epizod serii, do pozostałych odcinków scenariusz stworzył zaś Stephen Thompson („Schodami w górę, schodami w dół”). Wpadli na pomysł stworzenia współczesnej wersji opowiadań Conan Doyle'a, w której Sherlock wykorzystuje dostępne technologie, które pomogą rozwiązać mu zagadki. I tak po malutkich zadrapaniach telefonu komórkowego, wnioskuje, że twój brat jest alkoholikiem i nie może się do niego dostać. Nowy Holmes ma dostęp do systemu GPS, posługuje się Internetem, a słynną fajkę z powieści zastąpił plastrami nikotynowymi. Historia zaczyna się, kiedy John Watson, weteran wojny w Afganistanie, poszukuje współlokatora. Jego dawny znajomy przedstawia go ekscentrycznemu Sherlockowi Holmesowi w momencie, gdy detektyw pracuje w laboratorium nad kolejny-mi sprawami. Między mężczyznami nawiązuje się specyficzna więź, która wraz z postępem fabuły coraz bardziej się zacieśnia, przeobrażając w przyjaźń. Duet idealny Twórcy w roli tytułowego bohatera obsadzili Benedicta Cumberbatcha, który zwrócił na siebie ich uwagę występem w oscarowym melodramacie „Pokuta” z 2007 roku. Aktor po przeczytaniu scenariusza dołączył do zespołu. Urodzony w Londynie Cumberbatch zdobył swoją reputację grając ludzi dziwnych, choć przy tym genialnych.
//////////////////////////////////////
Choć Sherlock daje się poznać jako osoba bez uczuć, dla swoich przyjaciół gotów jest wiele zaryzykować
→
8 Klatka po klatce odc.2
Sherlock | W dzisiejszym odcinku Jego Holmes właśnie taki jest – zimny, bardzo techniczny, a także trochę szalony w swym geniuszu. Przypomina nieco człowieka z zespołem Aspergera. Ludzie ci mają często specyficzne, wąskie oraz bardzo wciągające, a nieraz ekscentryczne i obsesyjne zainteresowania, jednocześnie wykazując brak należytego zainteresowania innymi sprawami z ich otoczenia (zwłaszcza społecznego). Jako dzieci często potrafią zapamiętywać sporą ilość wiadomości z interesującej je dziedziny, do tego stopnia, że mogą sprawiać wrażenie "małych profesorów", jak określił ich dr Hans Asperger. Sam Cumberbatch przyznał, że granie Sherlocka daje mu potężny ładunek energii, choć wymaga od niego wielkiego wysiłku. „Ze względu na mnogość słów w głowie i szybkości myślenia, naprawdę trzeba, aby Twoje połączenia nerwowe pracowały niewiarygodnie szybko – powiedział w wywiadzie dla „The Guardian”. „On (Sherlock) jest o krok przed publicznością, a także przed ludźmi z normalnym intelektem wokół niego”. Większe trudności sprawiło twórcom znalezienie odpowiedniego aktora do odegrania Dr Johna Watsona. Matt Smith był pierwszą osobą, która była brana pod uwagę. Jednak został odrzucony jako zbyt „zwariowany”, a producenci do zagrania Watsona wymagali kogoś „prostego”. Wkrótce potem, rolę przyjął Martin Freeman, a Moffat powierzył Smithowi rolę jedenastego Doctora Who. Wysoko funkcjonujący socjopata To właśnie gra aktorska duetu Cumberbatch-Freeman zadecydowała o sukcesie serialu na całym świecie. Czymże są wszystkie zagadki bez charyzmatycznego Sherlocka Holmesa, który sam siebie nazywa „wysoko funkcjonującym socjopatą”? Wysoki, smukły mężczyzna, w czarnym płaszczu rozwianym na wietrze. Kędziory czarnych włosów spadające na czoło, niebieskie oczy.
Ma w sobie coś odpychającego i przyciągającego zarazem. Wzrok skuty lodem, w którym czai się strach, że jego mózg mógłby przestać właściwie funkcjonować, że mógłby dać się oszukać. Dlaczego postać zarozumiałego, zadufanego w sobie do granic możliwości człowieka, fikcyjnego detektywa budzi takie zainteresowanie? Może imponuje ludziom tym, że ma odwagę mówić co myśli, chociaż wszyscy uważają to za brak kultury, uczuć, wychowania. Może wysoka inteligencja sprawia, że emocjonalna część jest postrzegana za niepraktyczną i niepotrzebną? Holmes w wykonaniu Cumberbatcha to irytujący człowiek, który zawsze musi być najmądrzejszy między znajdującymi się w pokoju osobami, który w swoim życiu boi się tylko nudy, który szuka interesującej zagadki jak narkotyku. Buduje wokół siebie mur, aby nikt nie mógł przez niego dostrzec słabości i uczuć, a za swoją najpotężniejszą broń uznaje swój własny intelekt. Oczywiście w przeciwieństwie do Holmesa, Dr John Watson to mocno stąpający po ziemi były żołnierz, który spokój ma krwi, a racjonalne myślenie to jego drugie imię. Watson, który ma głęboko zakorzenione zasady moralne i dyscyplinę, początkowo nie może znieść swojego nowego współlokatora. Łatwo jednak wybacza wszystkie niedogodności, tylko po to, aby znowu poczuć się jak na polu bitwy w Afganistanie i zażywać przyjemnego dreszczyku emocji i porządnej dawki adrenaliny, próbując schwytać przestępców na ulicach Londynu. John wielokrotnie hamuje zapędy Sherlocka, ale również jest zawsze na miejscu, żeby wyciągnąć go z opresji. Watson nie pozwala zdominować się wielkiej i przytłaczającej osobowości swojego przyjaciela, co niejednokrotnie objawia się w scenach pełnych humoru.
A wszystko zaczęło się od Sherlocka Sukces „Sherlocka” przyczynił się także do sukcesu jego bohaterów. Rola Watsona przyniosła Martinowi Freemanowi nominację do Nagrody Emmy oraz BAFTA TV, a w grudniu widzowie na całym świecie mogli oglądać efekty innego wspólnego projektu Cumberbatcha i Freemana. Obu Peter Jackson obsadził w trylogii "Hobbit: Niezwykła podróż". Cumbarbatch po sukcesie serialu BBC zaczął otrzymywać angaż w hollywoodzkich superprodukcjach. Wystarczy wspomnieć chociażby „Szpiega”, a ostatnio drugą odsłonę „Star Treka”, czy „Piątą Władzę”. W ostatni dzień stycznia zobaczymy go również w filmie „Zniewolony” (już określany mianem oscarowego), a na datę premiery czeka „The Imita-tion Game” – biografia Alana Turinga – jednego z największych umysłów XX wieku. Brytyjski aktor wcieli się w głównego bohatera. Specjalny, sieciowy odcinek „Sherlocka”, który telewizja BBC przygotowała jako prequel trzeciego sezonu serialu, obejrzano już ponad 6 milionów razy. Siedmiominutowy odcinek, zatytułowany „Many Happy Returns”, udostępniony został w serwisach YouTube oraz BBC iPlayer. Tymczasem fani serialu musieli czekać na powrót „Sherlocka” do BBC aż dwa lata. Premierowy odcinek stacja wyemitował w Nowy Rok. Tyle samo czekał Watson na jego powrót do świata żywych. Powrót solidny i jednocześnie rozpoczynający dla Holmesa zupełnie nowy rozdział w życiu. W Polsce trzeci sezon „Sherlocka” zadebiutował 12 stycznia na antenie BBC Entertainment. Na serię składają się trzy odcinki: „The Empty Hearse”, „The Sign of Three”i „His Last Vow”. Wszystkie odcinki serialu już od 2 marca będzie można oglądać w telewizyjnej Dwójce. ////////////////////////////////////// Sherlock wraz z Watsonem pomaga Inspektorowi Lastrade’owi rozwiązać zagadki seryjnych morderstw
//////////////////////////////////////
Do roli Dr Watsona był też przesłuchiwany Matt Smith. Rolę ostatecznie dostał Martin Freeman
//////////////////////////////////////
Na nic zdałyby się wszystkie nowinki technologiczne, gdyby nie wyjątkowy umysł Holmesa (Benedict Cumberbatch)
zobacz zwiastun 3. sezonu
„Sherlocka”
PRZED UŻYCIEM SKONSULTUJ SIĘ Z LEKARZEM LUB FARMACEUTĄ
Z
a tobą kiepski dzień, nie masz humoru, nic ci się nie chce. Włączasz telewizor i trafiasz na lekką, inteligentną komedię, która w dwie godziny zwyczajnie zmienia twoje nastawienie do świata. Uśmiechasz się do siebie i idziesz spać z myślą, że ten dzień wcale nie był taki najgorszy, a jutro na pewno będzie lepiej... Wraz z rozwojem kinematografii pojawił się problem zdefiniowania nowego zjawiska jakim był film. Zastanawiano się nad tym, czy jest to zjawisko kulturowe, technologiczne czy też dziedzina sztuki. Film rozpatrywano, wiążąc go z teatrem, literaturą, czy sztukami plastycznymi i muzycznymi. Obecnie jest zaliczany do szeroko rozumianej sztuki, co oznacza, że ma również właściwości terapeutyczne. Do nich właśnie nawiązuje filmoterapia – stosunkowo nowa metoda pracy w psychoterapii, która polega na wykorzystaniu odpowiednio dobranego filmu do pracy z ludźmi, którzy nie radzą sobie z różnymi emocjami. Początek O pozytywnym działaniu sztuki wiedzieli już starożytni Grecy, którzy w amfiteatrach podczas oglądania tragedii przeżywali katharsis. Natomiast pierwsze badania dotyczące
10 Klatka po klatce odc.2
terapii filmem prowadzono tuż po wojnie w 1946 roku. Próbowano zbadać, a później opisać, jak film może pomagać żołnierzom cierpiącym na depresję. Filmoterapia powstała dopiero w latach 80. w USA, jako jedna z form arteterapii, czyli leczenia sztuką. Wykorzystuje film jako narzędzie do pracy z pacjentem. Za jej twórcę uznaje się amerykańskiego profesora Gary'ego Solomona, który twierdzi, że film ma właściwości lecznicze, gdy odzwierciedla obecny stan człowieka i dotyczy problemu, z którym nie może sobie poradzić. I tak na przykład, zdaniem profesora, film „Uwierz w ducha” z Demi Moore i Patrickiem Swayzem, ukazujący historię ducha zabitego ukochanego, który wspiera i pomaga ukochanej, może skłonić pacjenta do przyjęcia pomocy. Natomiast „Wytańczyć marzenia”, czyli historia Pierre'a Dulaine'a – znanego na całym świecie instruktora tańca, który zaczyna udzielać bezpłatnych lekcji tańca zdemoralizowanej młodzieży z publicznej szkoły, daje odpowiedź na pytanie co to znaczy być altruistą we współczesnym świecie, a także przedstawia jak wielka może być siła pasji i marzeń, a także jak wpływa na umiejętność dokonywania wyborów i dążenia do celu. Film porusza także temat akceptacji i samorealizacji. Z kolei amerykańska filmoterapeutka
Birgit Wolz przeciwstawia się tezie Solomona i uważa, że film nie koniecznie musi być związany z sytuacją danego pacjenta. Gdy jesteśmy podłamani i zdołowani, jest nam smutno i nie możemy poradzić sobie z jakimiś problemami, to lepiej zrobimy oglądając jakąś komedię niż dramat. Pozwoli nam to złapać dystans i spojrzeć na sprawy, z którymi się mierzymy, w nowy, świeży sposób. Zdaniem Wolz ludzie, którzy blokują swoje emocje, nie muszą szukać na ekranie swojego lustrzanego odbicia. Wystarczy film, który po prostu pobudzi ich do płaczu, uwalniając w ten sposób głęboko zakorzeniony smutek, gniew czy żal. Anna Jędryczka-Hamera, psycholog i polska pionierka filmoterapii, zauważa, że czasem źle dobrane filmy mogą zaszkodzić, ponieważ nie każda produkcja ma terapeutyczne działanie. Wśród gatunków, które mogą zaszkodzić są w dużej mierze filmy wojenne i te z pesymistycznym zakończeniem, ponieważ negatywnie oddziałują na ludzi. Za przykład może posłużyć „Cienka czerwona linia” Terrence'a Malicka. Jeżeli ktoś jest w stanie kryzysu psychicznego, po projekcji będzie mu jeszcze trudniej. „Pasja” Mela Gibsona u osób chorych może wzmocnić psychozy. Szczególnie, że bardzo często ludzie psychicznie chorzy mają psychozy
właśnie na tle religijnym. Małgorzata Kozubek – absolwentka filmoznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim, a obecnie wykładowczyni w Instytucie Kulturoznawstwa Uniwersytetu Wrocławskiego przypomina również jak ważne jest, aby filmoterapię zaczynać od pacjenta, a nie od filmu. Wszelkie „uniwersalne” wykazy filmów dla każdego i na wszystko budzą spore zastrzeżenia, ponieważ przed poleceniem jakiegoś dzieła, terapeuta powinien poznać pacjenta, jego problem, sytuację, ostatnie doświadczenia i możliwości. Jak to działa? Film, podobnie jak literatura, muzyka, czy taniec, ma właściwości naturalnego leku. Naukowcy stwierdzili, że odpowiednio dobrany film może spowodować wzrost ciśnienia krwi, podwyższone napięcie mięśni, wzmożone pocenie się, przyspieszone bicie serca, redukcję bólu, zwiększone wydzielanie adrenaliny, endorfiny lub enkefaliny (wewnętrznego „narkotyku” działającego antydepresyjnie). Jednak filmy są skuteczne w terapii, ponieważ działają przede wszystkim poprzez emocje i na emocje. Przypominają tym sny, które pozwalają na dotarcie do nieodkrytych pragnień, potrzeb i wydobycie ich na światło
///////////////////////////////
„Wytańczyć marzenia” to oparta na faktach historia, w której Antonio Banderas gra uznanego na arenie międzynarodowej tancerza baletowego Pierra Dulane.
///////////////////////////////
Rok 1942. Oddział amerykańskiej armii ląduje na okupowanej przez Japończyków wyspie Guadalcanal. Ich zadanie okazuje się misją samobójczą.
odc.2
Klatka po klatce 11
Klatka po klatce | Filmoterapia dzienne. Fenomen filmu polega również na tym, że lubimy podglądać innych, utożsamiamy się z nimi, lubimy ich naśladować, przenosimy na siebie ich zachowania, gesty, sposób porozumiewania się, czy ich emocje. Język filmu (obraz, muzyka, dźwięk i kolor) łatwiej trafiają do odbiorcy, poruszając bezpośrednio jego sferę emocjonalną. Tymi emocjami niejako zarażamy się poprzez ekran. Ciało widza reaguje tak, jak ciała na ekranie. W przypadku pornografii będzie to podniecenie, może nawet orgazm, w przypadku melodramatu – płacz, w przypadku horroru – przerażenie, czy wstręt. Co ciekawe, okazuje się, że w trakcie oglądania horrorów wydziela się nie tylko więcej adrenaliny, ale i dopaminy, która odgrywa główną rolę w systemie nagrody. W zależności od oglądanego filmu – czujemy się odprężeni lub „naładowani emocjami” (szczególnie w przypadku filmów pełnych agresji i brutalnych scen). Społeczna rola filmu Siła oddziaływania filmu może mieć wpływ także na pewne części naszego mózgu, odpowiadające za reakcje, jakie zachodzą pomiędzy obserwowaniem ruchów i zachowań innych ludzi (aktorów), a ich przetwarzaniem w naszym mózgu, a następnie odwzorowywaniem tych ruchów w rzeczywistości (zachowywanie się i poruszanie się tak jak bohater filmu). Umiejętność naśladowania jest tak ważna, ponieważ na niej uczymy się różnych umiejętności (chociażby języka), uczymy się współdziałać z innymi, poznawać wspólne wartości i obowiązujące normy, a także wrastamy w naszą kulturę. Coraz częściej mówi się również, że lustrzane właściwości stanowią mózgową podstawę bardziej złożonych procesów poznania społecznego. Chodzi tu o rozumienie intencji innych osób czy zdolność „wchodzenia w czyjąś skórę”, aby np. lepiej zrozumieć jego argumenty podczas dyskusji lub podjąć decyzję o naśladowaniu ich zachowań, przejmowania ich sądów, czy
hierarchii wartości – tak jak to ma miejsce podczas filmoterapii. Oczywiście oglądanie nawet dziesiątków filmów nie zastąpi klasycznych form terapii. Filmoterapia jest techniką pomocniczą i aby film spełnił swoją terapeutyczną funkcję, równie ważny jest sposób, w jaki ogląda się filmy. Wspomniana Birgit Wolz stworzyła kilka zasad właściwego oglądania: przede wszystkim powinniśmy się zrelaksować, usiąść wygodnie i skupić na oddechu. Podczas seansu nie powinniśmy analizować, ponieważ później będziemy o tym rozmawiać z terapeutą. Obserwujemy swoje emocje i wynotowujemy, z którym bohaterem się identyfikujemy, kto wzbudza w nas zdecydowanie negatywne uczucia, który wątek przykuwa naszą uwagę, których scen nie byliśmy w stanie znieść, które zachowania bohaterów nam odpowiadają. Obserwujemy, jak działają na nas dźwięki i obrazy, czy w trakcie seansu zaczęliśmy szybciej oddychać. Jeśli tak, to w których momentach. Rozmowa na tematy trudne dla pacjenta bywa łatwiejsza, gdy na początek, dyskusja dotyczy fikcyjnej ekranowej postaci przeżywającej podobne emocje. My jesteśmy "tylko" widzami. To bezpieczna i komfortowa sytuacja, ponieważ oglądamy nasz problem z dystansem, zachowując przy tym więcej zdrowego krytycyzmu. I właśnie te reakcje i obserwacje są przedmiotem dyskusji z terapeutą. Filmoterapeuci zgodnie podkreślają, że najważniejsza w tej terapii jest rozmowa. Dzięki filmom tylko zdobywamy narzędzia, żeby widzieć siebie i świat bardziej obiektywnie, bez osądzania i zbędnych emocji. Film może przyspieszyć proces terapeutyczny, ale na pewno go nie zastąpi. Nawet jeśli byłby to nawet najlepszy film. Kino pomaga przekroczyć podstawowe bariery, a także znaleźć ukryte wewnątrz emocje i problemy. Jest prologiem, zwiastuem do właściwej pracy nad sobą. Bo choć kino podsuwa nam gotowe, nawet najlepsze rozwiązania, to historię własnego życia musimy ułożyć sobie sami, tak aby zakończyła się „happy endem”.
SUBIEKTYWNA TABELA Z PROPOZYCJAMI FILMÓW DO FILMOTERAPII
7 DUSZ
Pełna tajemnic, zaskakująca historia miłosna, która zadaje prowokacyjne pytania na temat życia i śmierci, żalu i przebaczenia, przyjaźni, miłości i odkupienia. Opowieść o człowieku nękanym tajemnicą, który decyduje się odkupić swoje winy poprzez zmianę życia siedmiu zupełnie obcych sobie osób.
K-PAX
Prot utrzymuje, że pochodzi z planety K-PAX. Jego ogromna wiedza i inteligencja zaskakują psychiatrę, do którego go skierowano. Po serii badań lekarz decyduje sie na poddanie pacjenta hipnozie, podczas której poznaje wiele szokujących faktów z życia Prota.
ILUZJONISTA
Na jeden z występów magika Eisenheima przybywa sam książę Leopold wraz ze swą narzeczoną, która asystuje przy jednej z jego sztuczek. Eisenheim rozpoznaje w niej Sophie swoją wielką miłość z dziecięcych lat. Wkrótce stare uczucia odżywają i parę na nowo łączy płomienny romans.
12 Klatka po klatce odc.2
Historia Oscara
| Klatka po klatce
AND THE OSCAR GOES TO... Począwszy od pierwszej ceremonii wręczenia Nagród Akademii Filmowej niezbyt duża, bo mierząca 34,4 cm wysokości, i niespecjalnie ciężka, bo ważąca 3,8 kg, statuetka przedstawiającą rycerza opierającego się na dwuręcznym mieczu zrobiła wokół siebie nie lada zamieszanie, czyniąc z siebie obiekt pożądania wielkich tego świata. W swoją historię wpisała sławne nazwiska, niezwykłe talenty, superprodukcje i wielkie korporacje, doczekując się nawet własnych legend. 11 stycznia 1927 roku w hotelu Ambassador w Los Angeles Louis B. Mayer, współwłaściciel wytwórni MetroGoldwyn-Meyer, spotkał się z Conradem Nagelem, Fredem Niblo i Fredem Beetsonem, którzy postanowili założyć własną organizację filmową. Kilka miesięcy później po raz pierwszy w historii odbył się bankiet, podczas, którego za jedyne 100 $, można było zostać członkiem akademii (tylko pracownicy zrzeszeni w innych organizacjach filmowych). Tak powstała Amerykańska Akademia Filmowa (Academy of Motion Picture Arts and Sciences) W skład komitetu założycielskiego wchodzili: Sid Grauman (właściciel kina Chinese Theatre), Bess Meredyth (scenarzystka), Richard Barthelmess (aktor), James Stuart Blackton (reżyser), David Wark Griffith (reżyser), Henry King (reżyser) oraz Cedric Gibbons (scenograf). Pomysł o przyznawaniu podczas uroczystej gali nagród za wybitne osiągnięcia w branży filmowej powstał wraz z narodzinami Akademii. Za twórcę samej statuetki uważany jest, Gibbons, który jak głosi legenda swój pierwszy szkic narysował na jednej z serwetek podczas nudnego bankietu. Ponoć żona Gibbonsa przedstawiła mu później pewnego aktora, Emilia Fernandeza, który nago pozował przed Cedrikiem, a ten uwiecznił jego kształty, nadając je Oscarowi i poprawiając swój szkic. W 1928 roku George Stanley, znany rzeźbiarz, który, co ciekawe, był także 11krotnym laureatem nagrody (za scenografię), za wynagrodzenie w wysokości 500 $, wykonał pierwszy odlew statuetki. Symbolem nagrody stał się rycerz trzymający oburącz zwrócony ostrzem w dół miecz krzyżowców. Rok później dołożono do statuetki cokół zwieńczony rolką taśmy filmowej z wygrawerowanym pierwszymi literami pełnej nazwy Akademii. Początkowo statuetka nie była nazywana Oscarem. Używano pełnej nazwy nagrody, a więc „Academy Award of Merit” lub różnych nazw zastępczych, np. złote trofeum. Gazeta „Weekly Variety” również próbowała bez powodzenia wprowadzić swoją nazwę „Człowiek z żelaza” (Iron Man). Od 1931 używa się potocznej nazwy Oscar, która została uznana za oficjalną w 1939. Jedna z legend podaje, że na widok statuetki Margaret Herrick – bibliotekarka Akademii miała stwierdzić, że przypomina jej wuja Oscara Pierce'a. Usłyszeć to miał hollywoodzki dziennikarz Sidney Skolsky,
któremu bardzo spodobało się to określenie i zaczął go używać w felietonach. Inna legenda głosi, iż nazwę Oscar statuetce nadała aktorka Bette Davis. Od 1983 roku statuetki są wykonywane przez jedną z fabryk w Chicago - R.S. Owens and Company z Chicago. Statuetki przyznawane przez Amerykańską Akademię Filmową wykonane są z brązu pokrytego 24-karatowym złotem. Po wyprodukowaniu w tajemnicy i pod ochroną transportowane są na lotnisko O'Hare skąd lecą do Los Angeles, gdzie wręcza się je na gali. Od 1949 roku każda ze statuetek ma swój numer seryjny. Pierwszym seryjnym numerem był 501 (co miało symbolizować wcześniej przyznane nagrody). Wygląd statuetki nie zawsze był identyczny. Nagroda kilkakrotnie zmieniała materiał, z jakiego została wykonana, a także swoją formę. Edgar Bergen otrzymał drewnianego Oscara z niecodziennymi ruchomymi ustami, a Walt Disney dzięki „Królewnie Śnieżce” stał się posiadaczem Oscara, któremu towarzyszyło siedem małych Oscarków. Od 1930 aż do 1950 roku najmłodsi aktorzy nie otrzymywali oryginalnego Oscara. Zamiast niego młodym gwiazdom musiała wystarczyć miniaturowa replika nagrody. Od pokrywanego złotem Oscara odstąpiono także w czasie wojny i z konieczności poczynienia oszczędności w latach 1942–1944 figurka wykonywana była z drewna. Po skończonej wojnie nagrodę można było wymienić na wersję bardziej prestiżową, której w międzyczasie podniesiono wykonywaną dotąd z belgijskiego marmuru podstawę i zmieniono ją na metalową. Zgodnie z oświadczeniami, które każdy nominowany musi podpisać zobowiązuje się do nie sprzedaży statuetki. Jedynie Akademia może ją odkupić za symboliczną cenę 10 $. Szacuje się, że koszt wykonania statuetki wynosi 30 razy więcej, choć pracownicy chicagowskiej fabryki nie mogą zdradzić jaka jest prawdziwa wartości nagrody. Mimo podpisanych oświadczeń uważa się, że około 15% wszystkich przyznanych statuetek znajduje się w rękach zupełnie innych osób. Pewien kolekcjoner kupił nagrodę Vincenta Minellego za film „Amerykanin w Paryżu” (1951) za 16 000 dolarów. Kilkanaście Oscarów zaś zostało skradzionych prawowitym właścicielom. 16 maja 1929 roku statuetki zostały wręczone po raz pierwszy. Ceremonia odbyła się w Hollywood Roosevelt Hotel, a 250 gości, którzy przybyli na imprezę, musiało zapłacić za wstęp po 10 dolarów. Nowa i nieznana impreza nie zainteresowała mediów, po raz pierwszy i
ostatni zarazem. Ceremonia ta wpisała się do historii nie tylko jako pierwsza, ale i najkrótsza. Trwała zaledwie kwadrans, a nazwiska zwycięzców gali ogłoszono trzy miesiące wcześniej. Na samej uroczystości zostały wręczone jedynie nagrody. Drugie w historii rozdanie Oscarów odbyło się w hotelu Ambassador i tym razem było transmitowane na żywo w radio. Ceremonia była zdecydowanie bardziej ekscytująca od poprzedniej, bowiem tym razem nazwisk zwycięzców nie podano z wyprzedzeniem. Jednak, aby usprawnić pracę dziennikarzy, poufne informacje o nazwiskach otrzymywały jedynie media. Kto wie, może i zostałoby tak do dnia dzisiejszego, gdyby nie „Los Angeles Times”, który w 1940 roku nie wytrzymał z dochowaniem tajemnicy i tuż przed ceremonią podał listę zwycięzców. Stąd współczesne zapieczętowane i pilnie strzeżone koperty. Poza kopertami zmieniło się także miejsce gali. Na początku lat 40. uroczystość przeniesiono z hoteli do teatrów. Pierwszym z teatrów był Grauman Chinese Theatre, a odbywająca się tam w 1944 roku ceremonia była pierwszą transmitowaną poza granice USA. Galę rozdania Oscarów gościło kilka teatrów, w tym m.in. Shrine Auditorium w Los Angeles, Teatr Akademii Filmowej na Melrose Avenue w Hollywood, Pantages Theatre, czy Dorothy Chandler Pavilion of the Music Center of Los Angeles. W 2002 roku ceremonię przeniesiono do Teatru Kodaka (oficjalnie otwartego w listopadzie 2001 roku). Na proces wyłaniania zdobywców statuetek składają się dwa etapy. W pierwszym wybierani są nominowani. W tym celu członkowie Akademii, a więc ponad pięć i pół tysiąca osób reprezentujących poszczególne grupy zawodowe, wskazuje po pięciu nominowanych w każdej kategorii. Na podjęcie decyzji i odesłanie kart do firmy audytorskiej (od roku 1934 roku tą firmą jest PricewaterhouseCoopers) mają miesiąc. Po zliczeniu głosów nominacje zostają ogłoszone, a wybór zwycięzców wkracza w etap drugi. Do członków Akademii ponownie zostają rozesłane karty, tym razem jednak w celu pozyskania głosów na tylko jednego nominowanego w każdej kategorii i w czasie o połowę krótszym. Po zliczeniu głosów ukryte w zaklejonych kopertach wyniki trafiają do Akademii, po czym otwierane są dopiero w czasie ceremonii. O tym, do kogo powędrują nagrody, wiedzą tylko dwie osoby na świecie – pracownicy PricewaterhouseCoopers.
odc.2
Klatka po klatce 13
WKRÓTCE W
CZYLI HISTORIA ZWIA ZWI
NATRĘTNA „REKLAMÓWKA” FILMU C DZIEŁO SZTUK
K
C
KATEGORIA W
http://issuu.com/klatkapoklatce/docs/klatka_po_klatce
W KINACH,
ASTUNA FILMOWEGO IASTUNA
CZY MINIATUROWYCH ROZMIARÓW KI FILMOWEJ? Ten artykuł może przeczytać
KAŻDY CZYTELNIK
WIEKOWA
https://www.facebook.com/magazynklatkapoklatce
Klatka po klatce
|
Wkrótce w kinach, czyli... ///////////////////////////
Winter Garden Theatre na Broadwayu. To właśnie tutaj wyświetlono pierwszy zwiastun kinowy /////////////////////////////////
„The Adventures of Kathlyn” oparta na scenariuszu Harolda MacGratha doczekała się 13 epizodów, a także wersji książkowej
Z
wiastun filmowy to nieodzowna część przemysłu filmowego, dla przeciętnego widza zapadający w pamięć nie mniej niż sam film. W dużej mierze dzięki niemu dzieło filmowe może zrekompensować swój budżet, niezależnie, czy wynosi on $300 dla produkcji kina klasy B, czy $300 000 000 dla światowych superprodukcji. Od niedawna tworzenie zwiastunów filmowych stało się sztuką samą w sobie, niejako niezależnie od filmu przez zwiastun promowanego. This is just the biginning Wszystko zaczęło się w 1912 roku w Nowym Jorku, tuż po projekcji filmu „Adventures of Kathlyn”. W scenie kończącej film, bohaterka została wrzucona do jaskini lwa, po czym na ekranie pojawił się napis: „Czy uda się jej uciec z potrzasku? Zobacz już za tydzień!”. Zwiastun kolejnego rozdziału historii wyświetlony został na końcu filmu, zachęcając widzów do obejrzenia następnej części. Początkowo zapowiedzi wyświetlane były po filmie, co miało ogromy wpływ na ich nazewnictwo. „Trailer” bowiem to po angielsku „przyczepa”. W tym przypadku słowo oznaczało po prostu coś doczepionego do filmu. Pierwszy zwiastun z prawdziwego zdarzenia pojawił się w 1913 roku, kiedy Nils Granlund - kierownik działu reklamy sieci kin Marcusa Loewa (założyciel Metro-GoldwynMeyer) - wyprodukował krótki film promocyjny do musicalu „The Pleesure Seekers”, który wyświetlony został w Winter Garden Theatre na Broadwayu. Trailer składał się ze zdjęć z prób i innych wydarzeń związanych z produkcją filmu. Od tego momentu Loew przyjął praktykę promowania swoich filmów za pomocą krótkich materiałów filmowych. „Daily Star”, gazeta z Lincoln w Nebrasce, opisała to jako całkowicie nowy i wyjątkowy chwyt marketingowy, podkreślając, że ruchome zdjęcia z prób i innych zdarzeń związanych z produkcją będą sukcesywnie zajmować miejsce dużych bilbordów. To również Granlund jako pierwszy użył techniki slajdów do promowania nadchodzącego filmu Charliego Chaplina, który miał mieć swoją premierę w Seventh Avenue Theatre w Harlemie w 1914 roku.
16 Klatka po klatce odc.2
Jednak to nie MGM, a Paramount było pierwszym studiem, które dostrzegło znaczenie i potencjał reklamowy zwiastunów filmowych. W 1916 roku ukazały się pierwsze wyprodukowane przez studio trailery, a już w 1919 roku każdy nakręcony przez Paramount film promowany był zwiastunem. Wkrótce inne wytwórnie zaczęły szukać sposobu na skuteczniejszą promocję swoich obrazów. Pierwszą zmianą było wyświetlanie zapowiedzi przed rozpoczęciem projekcji, ponieważ widzowie zwykli wychodzić zaraz po zakończeniu filmu, nie oglądając materiałów promocyjnych, które wyświetlane były na samym końcu. Monopol W 1920 roku pojawił się National Screen Service. Firma początkowo zajmowała się montażem trailerów z materiałów wypożyczanych z wytwórni za ustaloną wcześniej opłatą oraz kontrolowała ich dystrybucję. W 1940 roku NSS podpisała kontrakt na wyłączność z największymi studiami filmowymi, na promocję i rozpowszechnianie plakatów i ulotek. Aż do końca 1950 roku, zwiastuny produkowane były głównie przez NSS. Brak konkurencji sprawił, że zwiastuny produkowane były masowo, bez finezji i próżno było w nich szukać oryginalności. Tworzone według sprawdzonych patentów, nie przyciągały już uwagi wybrednych widzów. Składały się z wielu kluczowych scen filmu, często uzupełnione dużym tekstem, który eksponował nazwiska gwiazd grających w filmie. Znudził się także charakterystyczny, donośny głos narratora, który pojawiał się w każdym materiale promocyjnym. Konkurencja nie śpi Dlatego w latach 60-tych studia filmowe zaczęły wycofywać się ze współpracy z NSS i same kręcić zapowiedzi. Wpłynęło to na ich jakość. Nowością było odejście od promowania aktorów, na rzecz informowania o fabule. Przybycie "nowego Hollywood" i technik, które stały się coraz bardziej popularne w telewizji, sprawiły, że zaczęto wprowadzać w życie innowacyjne pomysły, zaskakując kinomanów interesującą formą lub nowymi sposobami na zaciekawienie widza. Wśród pionierów był chociażby
Stanley Kubrick z trailerami do „Lolity”, „Doktora Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę”, „2001: Odysei kosmicznej”, czy wielokrotnie nagradzanego zwiastuna do „Mechanicznej pomarańczy”. Główną inspiracją Kubricka przy zwiastunie „Doktora Strangelove…” był krótkometrażowy film "Very Nice, Very Nice" kanadyjskiego wizjonera Arthura Lipsetta. Szybki montaż krótkich scenek, przerywanych dużymi napisami na ekranie i łączenie ujęć pozornie bez sensu, nie daje widzom odpowiedzi na to, czego się mogą po filmie spodziewać, jednak zaskakująca forma intryguje i zachęca do obejrzenia filmu. Również Alfred Hitchcock był autorem zapowiedzi do swoich filmów. Nie tylko zachęcały do zobaczenia filmu, ale były również doskonałym przykładem filmowego stylu reżysera. W trailerze do „Psychozy” mistrz grozy spaceruje w towarzystwie kamery po Motelu Bates i spokojnie opowiada o szczegółach pracy przy filmie. Kiedy dociera do upiornej łazienki i odchyla słynną zasłonkę prysznicową, na ekranie ukazuje się kobieca przerażona twarz. W zwiastunie do „Ptaków” twórca suspensu serwuje nam ironiczny wykład o przyjaźni ptaków z człowiekiem, w czasie którego prezentuje m. in. kapelusz z ptasimi piórami i konsumuje ze smakiem pieczonego kurczaka. Klip kończy się złowrogim ujęciem nadlatujących wściekłych wron. Jak to jest zrobione? Stopniowo zwiastuny przestały być nudne i do bólu przewidywalne, a coraz powszechniejsze wykorzystanie muzyki sprawiło, że zaczęły mocniej oddziaływać na emocje widzów.
/////////////////////////////////
Po atakach z 11.09 , studio zdjęło zwiastun z kin, w którym złoczyńcy trafiają w pajęczą sieć
Wkrótce w kinach, czyli...
| Klatka po klatce ///////////////////////////////
Aż do końca 1950 roku, zwiastuny produkowane były głównie przez National Screen Service . Monopol obejmował promocję filmów, plakatowanie i dystrybucję ulotek
W istotny sposób przyczyniły się do powstania teledysków – krótkich filmów towarzyszących utworowi muzycznemu. Żywiołowy montaż i stosowanie krótkich ujęć w wideoklipach inspirowane były właśnie kinowymi zapowiedziami. Zwiastuny składają się z serii wybranych zdjęć z filmu, a ich celem jest przyciągnięcie jak największej ilości osób do kin. Fragmenty są zazwyczaj zaczerpnięte z najbardziej ekscytujących, zabawnych, lub innych znaczących dla filmu elementów, ale w formie skróconej i zazwyczaj bez wytwarzania spoilerów. W tym celu sceny niekoniecznie są w kolejności, w jakiej pojawiają się w filmie. Trailer musi osiągnąć mniej niż 2 minuty i 30 sekund. Jest to maksymalna długość dozwolna przez MPAA (Motion Picture Association of America). Każde studio lub dystrybutor może przekroczyć ten limit raz w roku, jeśli czuje, że jest to konieczne dla danego filmu. Istnieją dziesiątki firm, które specjalizują się w tworzeniu trailerów filmowych, zwłaszcza w Los Angeles i Nowym Jorku. Zwiastun może być tworzony w agencjach (takich jak The Cimarron Group, MOJO, The Ant Farm, Ben Cain, Aspect Ratio, Flyer Entertainment, Trailer Park, Buddha Jones), a sam film jest montowany w tym samym czasie w studiu lub jest jeszcze w produkcji. Dlatego niektóre zapowiedzi używają specjalnych materiałów, które zostały stworzone tylko dla celów reklamowych i nie pojawiają się w filmie. Najbardziej znanym przykładem był „Terminator 2: Dzień sądu”, którego trailer wyróżnia skomplikowany szereg efektów specjalnych ukazujących sceny z fabryką, gdzie montowany był Terminator T-800. Sceny te nigdy nie ukazały się w samym filmie. Zwiatun do przeboju z 2002 roku „Spider-Man” miał całą sekwencję ucieczki helikopterem złoczyńców, napadających na bank, którzy ostatecznie zostają złapani do gigantycznej sieci między dwiema wieżami World Trade Center. Jednak po atakach z 11 września, studio zdjęło zwiastun z kin. Niektóre zwiastuny, zawierające materiały, których nie uświadczymy w filmie, są szczególnie pożądane przez kolekcjonerów, zwłaszcza zwiastuny do klasyków. Za przykład może posłużyć trailer do „Casablanki”, gdzie Rick Blaine wypowiada słowa "OK, prosiłeś o to!", przed zrobieniem zdjęcia majorowi
Strasserowi. Tej kwestii nie ma jednak w filmie. Inna powszechna technika dotyczy muzyki, która nie znajduje się na ścieżce dźwiękowej filmu. Gatunkowo ten rodzaj muzyki określa się dzisiaj jako trailer music. Jest to muzyka mającą na celu zwiększyć emocjonalną dawkę spotów filmowych. Najpopularniejszą gałęzią tego typu muzyki jest tak zwana "Epic Music", charakteryzująca się emocjonalnym wykonaniem orkiestry oraz chóru. Wytwórnie jednak nie ograniczają się do tego typu muzyki, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom producentów i tworząc hybrydy lub utwory inne gatunkowo (związane z niemal każdym gatunkiem muzyki filmowej oraz rozrywkowej). Tu tryumfy święcą: Two Steps from Hell („Mroczny rycerz”, „Avatar”, „Star Trek”), Immediate Music („Ja, robot”, „Troja”, „Iron Man”), Audiomachine („Diana”, „Thor: Mroczny świat”, „300”), X-Ray Dog (seria „Piratów z Karaibów”, „Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia”, „King Kong”), czy Brand X Music („Uniwersytet potworny”, „Zniewolony”, „Hobbit: Pustkowie Smauga”). Prawie zawsze teasery i trailery tworzone są na długo przed tym, jak kompozytor zostaje zatrudniony do pracy nad muzyką. Bierze się to z tego, że kompozytorzy są jednymi z ostatnich ludzi, którzy biorą się do pracy nad filmem. Najgorętszy film roku Kiedy przemysł filmowy przerodził się w wielki koncern, przynoszący olbrzymie zyski, zwiastuny stały się bardzo częstą formą reklamy filmu. Kręcone tak, aby zwrócić uwagę szerokiego grona odbiorców, miały za zadanie przyciągnąć do sal kinowych jak najwięcej widzów. Miały być przede wszystkim ekscytujące i wywoływać silne emocje. Tak, aby przedstawić nawet słabe filmy w atrakcyjnym świetle. Przez lata było wiele przypadków, w których trailery dawały mylne informacje o filmie. Reklamowały film jako pełen akcji, kiedy w rzeczywistości tak nie było lub sprawiały wrażenie, że gwiazda, która ma jedynie niewielki udział w filmie, jest jednym z głównych członków obsady. Pewna Amerykanka pozwała twórców filmu „Drive”, gdyż, według niej, film nie sprostał wymaganiom, jakie przedstawiał zmontowany zwiastun, przez co straciła pieniądze na bilet. Zdarza się również i tak, że filmowy
zwiastun jest dużo lepszy artystycznie niż obraz kinowy, który reklamuje. Dlatego od 1999 roku w Stanach Zjednoczonych przyznawane są prestiżowe nagrody – Golden Trailer Awards – nagradzające osiągnięcia w dziedzinie marketingu filmowego, w tym zwiastuny filmowe, plakaty, a także spoty telewizyjne. Warto dodać, że kilkukrotnie uznaniem cieszyły się także polskie zwiastuny. W 2010 roku do nagrody Golden Trailer w kategorii „Najlepszy zwiastun zagranicznego dramatu” została nominowana zapowiedź „Generała Nila” Ryszarda Bugajskiego. Statuetki niestety nie wygrała, ale rok później twórcy zwiastuna do „Różyczki” Jana Kidawy-Błońskiego zostali triumfatorami w kategorii "Najlepszy zwiastun zagranicznego romansu". Z kolei trailer telewizyjny filmu "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego, otrzymał nominację do nagrody Golden Trailer Award w kategorii najlepszy nieanglojęzyczny spot telewizyjny w 2012 roku. Sprawcami sukcesu tych zwiastunów są Szymon Lenkowski i Piotr Bujnowicz, którzy w 2009 roku założyli Trailer and More – pierwszą polską firmę zajmującą się produkcją trailerów. Drugim bardzo ważnym wydarzeniem dla agencji reklamowych są coroczne Key Art Awards utworzone przez „The Hollywood Reporter”, które również nagradzają wszelkie prace artystyczne i materiały promocyjne filmów. Za to Polacy mogą oglądać te dzieła z pogranicza sztuki i reklamy co roku w Wałbrzychu na Festiwalu Zwiastunów Filmowych. Każdy zna główne zadanie trailera – ma zachęcić widza do przyjścia do kina na konkretny tytuł. Dlatego produkcją zwiastunów zajmują się najlepsze agencje reklamowe, a przy ich tworzeniu bierze się pod uwagę badania naukowe dotyczące ludzkiej percepcji. Ale widza nie da się tak łatwo oszukać. Karmiony w kinach, w Internecie, czy w telewizji tysiącami zwiastunów filmowych doskonale potrafi odróżnić wszystkie reklamowe sztuczki i tricki. By go uwieść – trzeba go zaskoczyć, zachwycić i wzruszyć. Chwycić za serce, i za to serce – przyciągnąć do kina, a dobre rzemiosło już nie wystarczy…
Alfred Hitchcock sam zajmował się trailerami do swoich filmów
odc.2
Klatka po klatce 17
Pół na pół | Ocalony
PODCIĘTE SKRZYDŁA
C
iężko dziś w USA nakręcić dobr y film o tematyce wojennej. Film albo musi być politycznie poprawny i krytyczny wobec wojny, albo musi pokazywać amerykańskich żołnierzy jako oprawców i zwycięzców. Potem, jeśli projekt przejdzie, musi odpowiadać wysoko posta-wionym urzędnikom w Pentagonie, którzy są odpowiedzialni za „pożycze-nie” czołgów, helikopterów, samolotów i broni. „Ocalony” jednak wydaje się być trochę innym filmem niż przedstawiony powyżej schemat. Tam żołnierze decy-dują się nie zabijać Afgańczyków, co sprowadza na nich nieszczęście. „Ocalony” w weekend otwarcia zarobił prawie 38 milionów dolarów, co w tym czasie (styczeń 2014) było drugim najwyższym wynikiem (numerem jeden był "Projekt: Monster" z wynikiem 40,1 mln). Przez pozostałą część miesiąca dobił do 100 milionów dolarów, aby w połowie lutego osiągnąć 118 milionów (stan na 16.02.2014). W rankingu filmów wojennych obraz Petera Berga wyprzedził takie filmy jak: ubiegłoroczne „Zero Dark Thirty” (95.7 mln dolarów), a także „Helikopter w ogniu” (108.6 mln dolarów). A żeby notka o finansach była coś warta należy dodać, że nowy film reżysera m.in. „Królestwa” i „Battleship” kosztował „jedyne” 48 milionów. Film nie powstałby, gdyby nie upór aktorów, którzy dołożyli do budżetu własne pieniądze, a także reżysera, który zgodził się na minimalną stawkę, na które zezwalają związki zawodowe w Hollywood, czyli 17 tys. dolarów za tydzień pracy. „Ocalony” został zrealizowany na podstawie książki „Lone Survivor” Marcusa Luttrella, byłego członka Navy Seals, który jako jedyny przeżył nieudaną operację „Red Wings” w górach Hindukusz w Afganistanie. W czerwcu 2005 roku Luttrell (Mark Wahlberg) wraz z trzema innymi snajperami z elitarnej jednostki Navy Seals (Emile Hirsch, Taylor Kitsch, Ben Foster) przedostaje się na teren wroga, aby zidentyfikować miejscowego lidera talibów, Ahmada Shaha (Yousuf Azami), określić siły, jakimi dysponuje oraz obserwować jego poczynania. Wielu może zniechęcić do oglądania już
sam tytuł. Nasz rodzimy mówi całkiem sporo, ale oryginalny ("Lone Survivor") mówi już wszystko. Dodajmy do tego pierwsze sceny filmu i wydaje się, że wszystko mamy podane na tacy. Wiadomo, jak się sprawy potoczą. Ale nie tak prędko. Należy zauważyć, że dla Polaków historia akcji jest raczej nieznana i tylko ludzie zorientowani w historii wojny w Afganistanie znają przebieg operacji Red Wings. Natomiast na rynku amerykańskim nie było sensu bawić się z tytułem, ponieważ dla Amerykanów była to jedna z najtragiczniejszych operacji specjal-nych, do tego nagłośniona przez media i książkę Lutterella. Zatem każdy wiedział o co chodzi. Film dostał nominację do Oscara w kategoriach technicznych: najlepszy dźwięk i najlepszy montaż dźwięku. I to właśnie w tej warstwie dzieło Berga może się podobać. Wartka akcja, a także zgrabnie nakręcone sceny walki w górzystym terenie Afganistanu, nie pozwalają się nudzić. Bardzo dobry montaż i udźwiękowienie sprawiają, że chce się oglądać dalej (za przykład niech posłuży scena, w której Marcus oddaje pierwszy strzał, rozpoczynając tym samym walkę o przetrwanie). Produkcja jest przy tym niezwykle brutalna. Widać, że twórcy nie silili się, aby uzyskać konkretną kategorię wiekową. Obraz jest bardzo realistyczny, co czasami wręcz szokuje. Oczywiście pojawiają się momenty, w których reżyserowi brak konsekwencji i ciężko jest uwierzyć w prawdziwość pewnych sekwencji. Nic dziwnego skoro sam autor książki nie mógł zdecydować się chociażby w sprawie liczby talibów, która zaatakował ich zespół (w raporcie po akcji zaznaczył, że było ich około 35, podczas gdy w swojej książce podbił ich liczbę do 200). Niedociągnięcia rekompensują nam naturalistyczne sceny konfrontacji z talibami, czy walki z niedogodnościami terenu. Trup ściele się gęsto, ilość headshotów niczym z gry komputerowej. To wszystko ma swoje odzwierciedlenie w widowiskowości, a przy świetnym i dynamicznym montażu robi jeszcze większe wrażenie i pozwala poczuć klimat wydarzeń. Przykre jest jednak to, że skupienie się na detalach związanych ze stroną techniczną filmu, odbiło się na warstwie emocjonalnej. Bohaterowie zostali przedstawieni pobieżnie i sztampowo. Wszystko widzieliśmy we
wcześniejszych filmach. Każdy naładowany testosteronem, męski do szpiku kości, żartujący w sposób, w jaki żartują żołnierze w każdym filmie wojennym. Do tego obowiązkowo każdy wpatruje się przed misją w zdjęcie wybranki swego serca. No i każdy brodaty, bo to teraz modne (choć sprawdziłem, prawdziwi uczestnicy tej operacji również nosili zarost). To wszystko sprawia, że zabrakło chemii między bohaterami, a także między bohaterami, a widzem. Nic nie pomogły znane nazwiska w obsadzie (przypomnijmy: Wahlberg, Hirsch, Kitsch, Foster, Bana), ponieważ nie mamy czasu na poznanie ich, co jest dziwne, bo akcja rozpoczyna się gdzieś w połowie filmu. Amerykańskie kino wojenne od dawna kojarzy się z patosem i nikt tego nie zmieni. "Ocalony" wcale nie broni się przed łatką patriotycznego kina, jednak na szczęście nie gloryfikuje nadmiernie amerykańskiej armii. Najbardziej przesadzone są tutaj pierwsze minuty filmu, a także napisy końcowe, serwujące pokaz slajdów ze wszystkimi autentycznymi żołnierzami biorącymi udział w operacji. Pomimo tych wszystkich propagandowych wątków to najbardziej twardy, dosadny i szorstki film wojenny od czasu „Helikoptera w ogniu”.
7/10
Ocalony Tytuł oryginalny: Lone Survivor Rok produkcji: 2013 Reżyseria: Peter Berg Obsada: Mark Wahlberg, Taylor Kitsch Emile Hirsch, Ben Foster, Eric Bana
odc.2
Klatka po klatce 19
Pół na pół | Witaj w klubie
RECEPTA NA ŻYCIE Lata 80. to czas, kiedy świat musiał stawić czoła nowemu wyzwaniu, jakim było odkrycie wirusa HIV. Choroba AIDS, którą ten wirus wywoływał, była postrzegana wyłącznie jako schorzenie homoseksualistów i narkomanów, a zarażeni wirusem byli brutalnie wyrzucani ze społeczności. Jednym z pierwszych filmów, który ukazał wiele aspektów tej choroby, była „Filadelfia” Jonathana Demme'a. Po 20 latach ten niechlubny moment społecznej historii USA postanowił poruszyć kanadyjski reżyser JeanMarc Vallée w filmie „Witaj w klubie”. I zrobił to bardzo wiarygodnie i z wyczuciem. Film oparty na prawdziwych wydarzeniach, opowiada historię teksańskiego elektryka, Rona Woodroofa (McConaughey), który w wolnych chwilach oddaje się pasji, jaką jest rodeo. Woodroff nie oszczędza siebie i swojego organizmu, korzystając z życia w myśl znanej zasady „sex, drugs and rock'n'roll” (no dobra, tu to ostatnie zmienione jest na country). W wyniku niegroźnego wypadku w pracy trafia do szpitala, gdzie po serii rutynowych badań dowiaduje się, że jest nosicielem wirusa HIV i pozostało mu 30 dni życia. Oczywiście nie dopuszcza do siebie takiej wiadomości. Gdy zaczynają pojawiać się poważne objawy, a sam Ron dokształca się w drażliwym temacie, postanawia znaleźć sposób, żeby przedłużyć nieco swój żywot. W szpitalu poznaje transseksualistę Rayon (Jared Leto), z którym tworzy „Dallas Buyers Club” – organizację zapewniającą leczenie za pomocą środków, które w Stanach są nieosiągalne. Film porusza kilka ważnych wątków, począwszy od zawsze uniwersalnej przemiany głównego bohatera, przez problem homofobii, a na wadliwym systemie amerykańskiej służby zdrowia kończąc. Woodroof po diagnozie uświadamia sobie, że jego życie, zwykle ciężkie, a nieraz niezwykle zwykłe, jest darem. Wizja szybkiej śmierci otwiera mu oczy. Nie natychmiast, ale stopniowo. Krok po krok próbuje przechytrzyć śmierć, chwytając się każdego możliwego sposobu, nie wahając się choćby na moment. Nie ma zamiaru nigdzie się wynosić. Teksas jest jego miejscem. Tutaj ma rodeo, to właśnie tutaj najlepiej smakuje mu piwko.
20 Klatka po klatce odc.2
Wewnętrzna zmiana Rona realizuje się również w podejściu do Rayon. To tutaj reżyser położył największy nacisk. Reprezentujący dwa różne światy bohaterowie nigdy nie znaleźliby się blisko siebie, gdyby nie zapach śmierci unoszący się wokół nich. Świadomość końca z upływem czasu zaciera wszelkie granice, które były zakorzenione nie tylko w Ronie, ale i w amerykańskim społeczeństwie lat 80. Dotychczasowy wróg, staje się jedynym wsparciem i przyjacielem, kiedy wszyscy przyjaciele odchodzą. On jako jedyny nie traktuje go jako ognia, którego nie można dotknąć, żeby się nie poparzyć. „Witaj w klubie” odnosi się również do amerykańskiego systemu ochrony zdrowia. Koncerny farmaceutyczne zainteresowane są intratnymi kontraktami, które pozwolą im zarobić grube miliony. Mniej interesują się sprawami chorych, którzy potrzebują natychmiastowej opieki medycznej. Woodroof próbuje walczyć z systemem testowania i akceptacji leków. Systemem, który w ważnym momencie nie stoi po stronie obywatela, nie pomaga ludziom i na dodatek pozbawia ich ostatniej nadziei. Matthew McConaughey ma obecnie chyba najlepszy okres w swojej karierze. Amerykanin do niedawna nie był za bardzo wybredny w dobieraniu ról. To raz występował w całkiem dobrych filmach, takich jak „Czas zabijania”, czy „Amistad”, żeby potem być kojarzonym przede wszystkim z rolami amantów w głupiutkich komediach romantycznych. Wydaje się, że od czasu zaskakująco dobrego „Uciekiniera” postanowił zmienić swój wizerunek i zaczął rozważniej dobierać produkcje. Opłaciło się. Genialny występ w najnowszym filmie Jean-Marca Vallée "Witaj w klubie" zaowocował Złotym Globem, a także pierwszą w życiu nominacją do Oscara, a sam McConaughey stał się marką, o którą biją się wszyscy wielcy Hollywood. Jeszcze w tym roku wejdzie do kin „Interstellar” Christophera Nolana. McConaughey do roli Rona Woodroofa schudł 20 kilogramów, pokazując, że nie tylko Christian Bale i Daniel Day-Lewis dla roli są wstanie zrobić wiele. Dieta zmieniła nie tylko jego ciało, ale także psychikę, sprawiając, że mógł w pełni wcielić się w rolę. Postura i teksański akcent sprawiają, że Amerykanin gra bardzo wiarygodnie. Każdy jęk bólu, każdy
krzyk, śmiech, czy płacz odznacza się na wychudzonym ciele, które stało się otwartą księgą, z której można wyczytać wszystko. „Witaj w klubie” nie jest jednak popisem tylko jednego aktora. Po 5 latach nieobecności na srebrnym ekranie w wielkim stylu powraca Jared Leto, który rolą Rayon również wywalczył Złotego Globa i nominację do Oscara za rolę drugoplanową. Rayon stanowi idealny kontrast dla Woodroofa. Obaj panowie tworzą niezwykle emocjonalny, przekonywający duet, a sceny z ich udziałem należą do najlepszych, jakie kiedykolwiek powstały. Chemia odhaczone, dramaturgia – jest, dowcip również. Przy tak magnetycznym duecie McConaughey-Leto, Jennifer Garner, która wciela się w postać doktor Eve, wypada zupełnie blado. Gra bez energii, którą emanuje wspomniana para. Najnowszy film Jean-Marca Vallée to całkiem zgrabna, nie pozbawiona humoru dramatyczna opowieść, gdzie choroba staje się pretekstem do przemiany człowieka. I to może również być postrzegane za minus tego filmu, bo szkopuł tkwi w tym, że to nie historia czyni ten film bardzo dobrym, a przede wszystkim popis aktorstwa, które sprawia, że role Rona Woodroofa i Rayon zapamięta się o wiele, wiele dłużej niż historię, w której uczestniczyli.
8/10
Witaj w klubie Tytuł oryginalny: Dallas Buyers Club Rok produkcji: 2013 Reżyseria: Jean-Marc Vallée Obsada: Matthew McConaughey, Jennifer Garner, Jared Leto, Denis O'Hare
Top 5 przemian Christiana Bale’a
po godzinach
Christian Bale należy do aktorów, którzy dla roli zrobią wszystko. Aby uwiarygodnić swoją postać, potrafi zmienić się nie do poznania.
Dvd
Aktorowi zdarzało się w krótkim okresie zamienić się w żywy szkielet i zrzucić 30 kilogramów, by do kolejnej roli nabrać tyle samo masy mięśniowej.
„Gra o tron”
„Bates Motel”
„W imię...”
Członkowie rodziny Lannisterów kurczowo trzymają się władzy, która została osłabiona przez brutalny atak Stannisa Baratheona. Niepokoje na Północy mogą utrudnić zachowanie równowagi sił. Robb Stark ma problemy z utrzymaniem przewagi, jaką zdobył dzięki zwycięstwu nad klanem Lannisterów. Na drugim brzegu Wąskiego Morza Daenerys Targaryen odnajduje swoje trzy smoki i stara się sformować armię, aby wypłynąć z Essos i odzyskać Żelazny Tron. W trzecim sezonie serii opartej na bestsellerowych powieściach George'a R.R. Martina, rody zamieszkujące Westeros stoczą zacięte walki, lojalność zostanie poddana próbie, a okrutne przeznaczenie zacznie się wypełniać.
Kilka miesięcy po śmierci męża do małego miasteczka w Kalifornii, sprowadza się Norma Bates (Vera Farmiga) z synem Normanem (Freddie Highmore). Kobieta kupuje położony na przedmieściach stary motel. Ma nadzieję przywrócić mu jego dawną świetność. Matka z synem zaczynają zapoznawać się z mieszkańcami miasteczka oraz ich życiem. Większość osób zamieszkujących miasto ma do nich pozytywny stosunek. Wyjątkiem jest szeryf Alex Romero (Nestor Carbonnel), którego dręczy przeczucie, że pojawienie się tej dwójki oznacza kłopoty. Normę i Normana łączą skomplikowane relacje, matka jest nadopiekuńcza, co wywołuje u syna agresje, a z czasem zaczynają budzić się mordercze skłonności...
Historia niemożliwej miłości księdza, osadzona w realiach katolickiej społeczności. Opowieść o człowieku uwikłanym w intymny dramat. Ksiądz Adam (Andrzej Chyra) obejmuje nową parafię i organizuje ośrodek dla młodzieży niedostosowanej społecznie. Szybko przekonuje do siebie ludzi energią, charyzmą i otwartością. Przyjaźń z miejscowym outsiderem (w tej roli Mateusz Kościukiewicz) zmusi kapłana do zmierzenia się z własnymi problemami, przed którymi kiedyś uciekł w stan duchowny. W obsadzie - obok Andrzeja Chyry i Mateusza Kościukiewicza - Maja Ostaszewska, Łukasz Simlat i Tomasz Schuchardt.
KSIĄŻKA
5
Mechanik (2004)
4
Operacja Świt (2006)
3
Mroczny Rycerz (2008)
2
Fighter (2010)
„Kuchnia filmowa” Paulina Wnuk Weekend z kultowymi komediami? Ugotuj niebieską zupę Bridget Jones. Spotkanie z kumplami? Podaj legendarne cheeseburgery z „Pulp Fiction”. Wieczór panieński? Drink cosmopolitan z „Seksu w wielkim mieście” to najlepszy wybór! Autorkę możecie znaleźć na blogu "From movie to the kitchen", który powstał z miłości do kuchni oraz produkcji filmowych. W książce jak i na stronie internetowej znajdziecie potrawy oraz drinki z takich filmów jak: "Charlie i fabryka czekolady", "Dexter", "Gra o tron", "Harry Potter", "Joe Black", "Kevin sam w domu", "Ojciec chrzestny", czy "Przyjaciele", "Seks w wielkim mieście", "Władca Pierścieniu" czy "Zakochany kundel". Dzięki temu poradnikowi może zrobić między innymi" babę rumową, chleb wilkor, domowe masło orzechowe, gorącą czekoladę, paszteciki z mięsem, sernik nowojorski, smażony kurczak, strudel z jabłkami. W sumie w "Kuchni filmowej" znajduje się, aż 49 przepisów.
1
American Hustle (2014)
odc.2
Klatka po klatce 21
Klatka po klatce | Po godzinach KARTKA ZE SŁOWNIKA
Czy wiesz, że... Kiedy Joker (Heath Ledger) siedzi w celi po tym, jak został pojmany przez Jima Gordona (Gary Oldman), na komisariacie pojawia się burmistrz García (Nestor Carbonell), który awansuje Gordona na stanowisko komisarza. Wszyscy funkcjonariusze na komisariacie zaczynają bić brawo. Robi to również Joker. Heath Ledger powoli podnosi swoje ręce i zaczyna klaskać. Świdrującym wzrokiem cały czas patrzy przed siebie. To była czysta improwizacja aktora – niepokojąca i genialna.
Kran - rodzaj dźwigu służącego do przemieszczania kamery z operatorem lub samej kamery podczas kręcenia zdjęć. Sterowany mechanicznie lub elekronicznie umożliwia wykonanie najbardziej nawet skomplikowanych ruchów kamery i ujęć z różnej perspektywy. Retrospekcja - (cofnięcie się w przeszłość) - w tok głównej narracji włączane są sceny z przeszłości. Scenopis obrazkowy - ang. storyboard - zawiera szkice kadrów będących podstawą do filmowania ujęć a także rysunek planu sytuacyjnego sceny. Może zawierać opisy szczegółowe dotyczące obrazu i dźwięku np. wielkość planu filmowego, perspektywa, ruchy kamery dla każdego ujęcia.
CYTAT ODCINKA
Bo przecież nie musi Cię kochać cały świat, czasem wystarczy
na
jedna osoba ... Muppet Show
Odmęty Internetu Mistrzowie budowania z klocków LEGO, Alice Finch i David Frank, połączyli siły i inspiracje, aby odtworzyć kopię siedziby elfów w Śródziemiu - Rivendell, na podstawie twórczości JRR Tolkiena. Do wykonania jej zużyto 200 tys. klocków Lego.
Green Zone
Man of Steel reż. Zack Snyder ROK PRODUKCJI: 2013 REŻYSERIA: Zack Snyder OBSADA: Henry Cavill, Amy Adams, Michael Shannon, Russell Crowe, Kevin Costner, Diane Lane, Antje Traue, Laurence Fishburne Jak powstają zdumiewające efekty specjalne? W każdym odcinku „Klatki po klatce” rubryka „Green Zone” przedstawi Wam dwa zdjęcia, które ukażą Wam co na planie filmowym było prawdziwe, a co zostało wykreowane komuputerowo.
22 Klatka po klatce odc.2