7 minute read
Gazowe dylematy
Gaz nie ma ostatnio najlepszych notowań. Przez ekologów był od dawna krytykowany jako paliwo kopalne. Jednak nie przeszkadzało to w promowaniu „czystego” gazu jako alternatywy dla węglowych „kopciuchów”, nawet kosztem odnawialnego drewna i pelletów. W efekcie tej „promocji” gaz był np. liderem programu „Czyste Powietrze”. Obecnie spór o to, czy gaz faktycznie jest eko, stał się drugoplanowy, a wszystko na skutek rosyjskiej agresji na Ukrainę. Gaz stał się passe, bo tak „jakoś” wyszło, że gaz w Polsce i w Europie to głównie gaz rosyjski.
Czy w takiej atmosferze zagrożenia można jeszcze o gazie mówić rozsądnie, a tym bardziej w gazowe urządzenia, w tym kominki, inwestować? Dla wyjaśnienia: prywatnie jestem użytkownikiem gazowego c.o. i kominka opalanego drewnem. Nie jestem ani pracownikiem gazownictwa, ani też rosyjskim trollem, a wszystko, co piszę, opiera się na faktach i tzw. zdrowym rozsądku.
Potęga gazu
Czy ekologom to się podoba, czy też nie, to około 2,5 mln polskich domów ogrzewanych jest gazem (deklaracje CEEB). Tylko węglem ogrzewanych jest więcej domów, bo około 2,8 mln. Natomiast ekologicznym paliwem, jakim jest drewno kawałkowe, prawie 2 mln, a biomasą przetworzoną na pellety niewiele ponad 300 tys. gospodarstw.
Niekiedy pojawiają się informacje o drzewnym fenomenie Austrii. Jest to tylko częściowo prawdą. W niektórych krajach Austrii drewno faktycznie stanowi znaczny procent paliw, np. w Burgerland to 35% i paliwo nr 1, ale już w Wiedniu ciepło systemowe i gaz mają po 45%, a drewno stanowi jedynie 1%.
W Polsce długość sieci gazowej obsługiwanej przez Polską Spółkę Gazownictwa (największa firma w grupie kapitałowej PGNiG) przekracza 200.000 km. To więcej niż wszystkie autostrady, drogi krajowe, wojewódzkie i powiatowe razem wzięte! 11.000 pracowników przez 24 godziny na dobę czuwa nad dostarczaniem gazu do polskich domów. Zatem czy osoby, które lekką ręką skreślają gaz jako paliwo lub wypisują posty o „gazowych interesikach”, zdają sobie sprawę, jak ważny jest on dla kraju z 38 milionami mieszkańców? Czy jest coś, co – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – ten gaz zastąpi? Pompy ciepła? To tylko sprawne urządzenia, które potrzebują do pracy prądu, a ten – jak wiadomo – w Polsce pochodzi głównie z węgla. Na prądzie z fotowoltaiki ciąży coraz bardziej brak odpowiedniej przepustowości sieci elektrycznych. O wiatrakach lepiej nie pisać, aby odnowionego po latach negacji tematu nie zapeszyć. Drewno? Lasy Państwowe nie stworzyły do dzisiaj sprawnego i godnego XXI wieku systemu detalicznej sprzedaży, tak jak dzieje się z benzyną, gazem, prądem czy telekomunikacją. A więc lepiej, aby jeszcze przez kilka ładnych lat gaz w Polsce był. Oczywiście nie musi, a nawet nie powinien to być gaz z kraju-agresora.
Pozyskaniem gazu i jego dystrybucją w Polsce zajmują się spółki z wielkim udziałem Skarbu Państwa, dysponujące politycznym wsparciem, środkami technicznymi i finansowymi oraz fachowcami, więc teoretycznie w lepszych rękach temat być nie może. Podobnie jest z ropą naftową i benzyną. PGNiG i Orlen to wielkie i bogate firmy. Z dnia na dzień nie znikną pojazdy z silnikami spalinowymi. Gaz w Polsce też się nie „ulotni”, bo nie ma dla niego natychmiastowej alternatywy. Sama promocja i dotacje do pomp ciepła i elektromobilności nie wystarczą. W jednym i drugim przypadku ewentualne przestawienie na „elektryki” musi potrwać jeszcze wiele lat.
Gazowe kominki – piękne, nowoczesne i... ekonomiczne
Jeszcze kilka lat temu nieliczni producenci z kominkowej branży zajmowali się gazem. Nawet „drewnianym” potentatom nie zawsze gazowe rozwiązania wychodziły i zwykle sięgali po pomoc firm, które na tym się znały. Nie przypadkiem ten „gazowy trzon” stanowiły firmy z Holandii i Belgii, gdzie gaz przez wiele lat był traktowany jako paliwo narodowe. Były dwie drogi rozwoju gazowych kominków: jedna – to udawanie aż do bólu ognia z drewna. Druga – to pokazanie takich rozwiązań, które nie są możliwe w przypadku drewna jako paliwa. Oczywiście obie drogi można łączyć. Od niedawna doszły jeszcze rozwiązania pozwalające na ekonomiczne spalanie coraz droższego gazu. Dzięki umiejętnemu połączeniu tych trzech dróg, mamy obecnie bogaty asortyment palenisk i piecyków gazowych, zróżnicowanych cenowo, praktycznie do każdego wnętrza i do każdego zastosowania. Kominkami gazowymi można sterować za pomocą pilota i wi-fi, można je też wpisać w system inteligentnego domu. Do wspomnianych wyżej „starych” i doświadczonych producentów doszli też nowi, którzy wnieśli odświeżający powiew rozwiązań oraz często… atrakcyjniejsze ceny. Jest więc w czym wybierać, ale ogólny nastrój nie jest gazowym kominkom przyjazny i firmy odnotowują poważne spadki sprzedaży. Czy słusznie?
Dla kogo kominek gazowy?
Był moment, gdy kominek gazowy wydawał się być panaceum na wszystko, a całkiem poważna polska firma w swoich materiałach reklamowych nawet stwierdzała, że kominki na drewno to przeżytek, natomiast gazowe kominki to nowoczesność. Porównywać należy jabłka z jabłkami, a śliwki ze śliwkami, jednak widocznie tego agencja reklamowa nie potrafiła. Może nawet kominka z bliska nie widziała, a wszystko odbywało się online?
Trzeba wyraźnie stwierdzić, że to kominek na drewno jest niekwestionowanym „królem” kominków i to on, obojętnie czy w formie obudowanego wkładu, czy wolno stojącego piecyka, najbardziej pasuje do czasu, kiedy ze zdobyciem paliw i ich cenami dzieją się rzeczy trudne do przewidzenia.
Jednak w wielu współczesnych sytuacjach kominki na inne paliwa też ujawniają swoje atuty. Bioetanol, ogień bez komina, daje wolność, ponieważ może zapłonąć praktycznie w każdym miejscu. Nowoczesny kominek elektryczny nie tylko całkiem nieźle imituje „prawdziwy” ogień, ale jest też niezwykle prosty w instalacji i obsłudze. No i dochodzimy do kominka gazowego. Terenem, na którym najlepiej się on czuje, są z pewnością obiekty typu restauracje, hotele, spa czy duże obiekty biurowe. Są to miejsca, w których ogień ma głównie stworzyć atmosferę. Wynika to z faktu, że – jak wiadomo – nic nie stwarza tak wspaniałego i ciepłego nastroju jak ogień. Przy ogniu doskonale się wypoczywa, relaksuje lub… robi doskonałe interesy.
Ogień gazowego kominka jest łatwy w obsłudze, nie wymaga gromadzenia drewna, nie wytwarza popiołu. Jeśli kominek jest zasilany gazem z sieci, to w zasadzie nie ma żadnych ograniczeń w długości palenia. Tutaj zapas polan nie skończy się w połowie wieczoru. Personel spa czy hotelu bardzo szybko można przeszkolić do obsługi gazowego kominka i nie będzie to dla nich absorbujące.
Podobne, a w zasadzie te same zalety wykazuje gazowy kominek w apartamentowym mieszkaniu. Są budynki, w których płaci się znaczne sumy za każdy metr kwadratowy powierzchni mieszkalnej oraz za miejsce do pakowania samochodu. Tam robienie „drewutni” zwyczajnie nie jest opłacalne, a zwykle też prawnie zabronione. A dobrze dobrany gazowy kominek lub piecyk potrafi nie tylko oszczędnie wykorzystać kosztowną powierzchnię, ale też zapewnić nastrój godny takiego miejsca. Gaz jest drogi? Nie dla każdego! To nie jest podstawowy problem dla posiadacza penthouse’u w doskonałej lokalizacji i elektrycznej Tesli, podłączonej akurat do wallboxa w podziemnym garażu. Niektórych stać na duże, niedostępne wielu innym, wydatki uprzyjemniające życie, więc czemu mają rezygnować z gazowego ognia, który jest istotnym elementem tych przyjemności?
Nie skreślajmy bezmyślnie gazu i gazowych kominków na zasadzie „nie, bo nie”. Nie wierzmy również w to, że jedne kominki są „lepsze”, a inne „gorsze”. Warto spojrzeć na sprawy szerzej. Jedni kupują najtańszy piecyk z marketu lub budują kominek ze szwagrem, inni inwestują w wielkie – jak Malbork – ogrodowe kuchnie lub lokują oszczędności w tonach masy akumulacyjnej kaflowego pieca. Więc jeśli komuś to pasuje, to czemu wygodny kominek gazowy ma być gorszy? Twój sufit może być dla kogoś podłogą, więc niech każdy ma szansę na taki ogień, jaki pasuje najbardziej do jego oczekiwań i stylu życia. Dla wielu ludzi i wielu firm będzie to ogień gazowego kominka.
wh
witek.h@ihz.pl