4 minute read

Grzać trzeba - ale czym?

Być albo nie być? – zastanawiał się Hamlet. Obecnie w Polsce częściej będzie padało pytanie: grzać czy nie grzać? A raczej, czym grzać i dlaczego tak dużo złotówek na to trzeba wysupłać? Niestety, nerwowe czasy nie sprzyjają zdrowemu rozsądkowi i podejmowaniu decyzji o długofalowych skutkach. Jedno jest pewne, tanio już było, a tej zimy z pewnością będzie zimniej, bo – zgodnie z ostatnią radą prezesa Kaczyńskiego – mamy kupować półtorej tony węgla zamiast trzech.

Ogrzewanie w cenie

Biorąc pod uwagę wszystkie paliwa stałe, największe problemy są z dostępnością węgla, którego – zgodnie z wakacyjnymi zapowiedziami rządu – miało nie zabraknąć. Okresowo brakuje też pelletu, a za ten dostępny musimy sowicie zapłacić. To zaś wielu użytkowników kotłów na pellet skłania do poszukiwań pelletu tańszego, niecertyfikowanego. Niestety, pellet niecertyfikowany to często pellet z chemicznymi (i różnymi innymi) domieszkami, który nie będzie miał takich parametrów jak właściwe paliwo, a jednocześnie może doprowadzić do awarii urządzenia – zatem odradzam. Podwyżki nie ominęły też innych paliw – o wzroście cen gazu głośno już było poprzedniej zimy. Póki co dla indywidualnych klientów podwyżki będą, ale ceny nie zostały do końca uwolnione, z kolei w przypadku firm już od zeszłego roku ceny są rynkowe i wielu przedsiębiorców mocno takie podwyżki odczuło. Jest jeszcze drewno opałowe, które też znacząco podrożało, a jesienią sezonowanego drewna już niemal nie ma, można kupić głównie drewno mokre, wymagające sezonowania, albo bardzo drogie drewno z suszarni.

O dokładnych cenach paliw ciężko jest dyskutować, bo z tygodnia na tydzień, a czasami z dnia na dzień, ceny te potrafią się zmieniać. Statystycznie cena węgla w składzie to od trzech do nawet czterech tysięcy złotych za tonę. Cena pelletu to również około 3 tysiące złotych za tonę, a za drewno sezonowane, typu buk czy dąb, zapłacimy około tysiąca złotych za metr sześcienny.

Analizując kwestie ogrzewania, czy warto pod wpływem aktualnej sytuacji wymieniać główne ogrzewanie domu na inne i czy pójść w ślady rodaków, którzy szturmem ruszyli na zakupy głównie powietrznych pomp ciepła? Nie wydaje mi się to dobrą drogą, jeśli nie jest to przemyślana inwestycja. Prąd też drożeje, do tego ma być limit zużycia w dobrej cenie – zatem osoby stawiające na pompę ciepła bez dodatkowej instalacji fotowoltaicznej czy kominka bądź prostego piecyka na drewno, który w czasie niewydolności pompy wspomoże system, zwyczajnie nie ma sensu. Dlaczego? Bo można wpaść z deszczu pod rynnę. Każda sytuacja jest inna, każdy dom też, więc podchodźmy do sprawy ogrzewania, a przede wszystkim inwestycji z nim związanych, poważnie. Drożeją wszystkie paliwa, więc migracja do innego paliwa w obecnym sezonie grzewczym jest zwyczajnie pozbawiona sensu.

Jak warto się zabezpieczyć?

Nie będę odkrywcza mówiąc, że kominki, a szczególnie proste piecyki opalane drewnem, są na liście top produktów. Sezon kominkowy, od wybuchu wojny na Ukrainie, cały czas trwa i nawet latem nie zelżał. Ci, którzy już posiadają kominek lub piecyk i są przykładnymi „palaczami”, mają drewno zakupione już w poprzednim sezonie. Wiele osób też zaopatrzyło się w drewno wiosną, a na pewno też spora grupa skorzystała z programu Lasów Państwowych, znanego pod nazwą „chrust plus”. W każdym razie posiadacze kominków i piecyków na drewno mogą spać trochę spokojniej, bo drewno to jedno z niewielu paliw, na które mamy wpływ. Ci, którzy dopiero szukają piecyka albo kominka, muszą się spieszyć, bo zwyczajnie wśród bardzo zapracowanych ostatnio kominkarzy i zdunów może brakować terminów, a i dostępność urządzeń kominkowych jest różna. Jak w wielu innych gałęziach gospodarki, również i w branży kominkowej terminy się wydłużają. Zatem jeśli zależy nam na czasie, to nie bądźmy wybredni.

Mówią, że człowiek najlepiej uczy się na własnych błędach. Niestety, jest w tym sporo racji. Tej zimy zyskają z pewnością Ci przezorni i zabezpieczeni. Ci, którzy wyposażyli swoje domy w kominy i postawili nie tylko na jedno główne źródło ciepła, ale też źródło awaryjne w postaci kominka czy piecyka na drewno. Tej zimy nie tylko pozwoli przyjemnie spędzić czas w blasku ognia, ale też uratuje, pardon – ogrzeje – przysłowiowy tyłek.

Aldona Mazurkiewicz

redakcja@swiatkominkow.pl

This article is from: