Ślunski Cajtung 01/2017

Page 1

GAZETA NIE TYLKO DLA TYCH KTÓRZY DEKLARUJĄ NARODOWOŚĆ ŚLĄSKĄ

CZASOPISMO GÓRNOŚLĄSKIE

Niestety, podrożeliśmy Od kilku lat Cajtung niezmiennie kosztował 2 złote. Jednak zmiany w polskim prawie, chociażby wzrost płacy minimalnej, spowodowały, iż wzrosły ceny druku. Inne koszty także. Zmusiło nas to do podniesienia ceny miesięcznika. Mamy nadzieję, że wzrost ceny o złotówkę nie zniechęci naszych Czytelników. Nawet po podwyżce trudno znaleźć tańszy miesięcznik. A już na pewno nie znajdziecie go wśród czasopism, gdzie reklam jest bardzo mało. Bo nie jest naszą ambicją nazbieranie reklam – my chcemy, by Ślůnski Cajtung zawierał dużo ciekawych treści, a nie zapchany był reklamami. Będziemy się za to starać, aby Cajtung był jeszcze ciekawszy. Aby opowiadał Wam o tym, co dzieje się ważnego, z punktu widzenia śląskości oczywiście. Będziemy nadal opowiadać Wam prawdziwą historię Śląska, taką, jakiej nie uczyli w szkołach, jakiej nie znajdziecie w ogólnopolskich, zwłaszcza publicznych, mediach. Dlatego ten numer w ogromnej części poświęcony jest polskim obozom koncentracyjnym na Górnym Śląsku. Ale przecież mamy właśnie rocznicę ich uruchomienia. Oraz – szerzej – Tragedii Górnośląskiej. Piszemy o tym na stronach 3, 4 i 11-14. Poświęciliśmy tej tematyce niemal pół numeru, ale to najbardziej przemilczana karta najnowszej historii Śląska. Chyba bardziej nawet, niż wojna domowa lat 1919-21, nazywana „powstaniami”. Na rozkładówce (str. 8-10) opisujemy, jak państwo lekceważy swoich obywateli. Przyłączając ich wbrew woli do miasta, w którym być nie chcą. A na 6-7 o tym, że ktoś zakazał mówić po śląsku. Nawet jeśli „niechcący, bo intencje były inne”, to i tak skandal! No i mamy sporo o książkach. Ale po dziesiątkach lat, gdy prawdy o Śląsku znaleźć w nich nie można było, nagle mamy wysyp takich tytułów. Prawda się przebija! Choć pewnie do programów szkolnych przebije się jeszcze nieprędko. Zapraszając więc do lektury, mamy nadzieję, że uznacie, iż Cajtung jednak tych 3 złotych jest warty. Bo gdybyśmy ceny nie podnieśli, to musielibyśmy go zamknąć… Szef-redachtůr

NR 6/7 1 (58) 2017r. 2015r. ISSN 2084-2384 NR INDEKSU 280305 CENA 3,00 ZŁ (8% VAT) (42)styczeń CZERWIEC/LIPIEC

Chodzi o to, by znaleźć dużo stołków dla „misiewiczów”

Zamach

na samorządy PiS twierdzi, że ilość kadencji prezydentów miast trzeba ograniczyć, bo jeśli rządzą za długo, to tworzą się jakieś podejrzane sitwy, układy. Przykład Katowic pokazuje, że jeśli prezydent miasta jest popularny, to sam nie kandydując, wskaże wyborcom, na kogo mają głosować - i ten ktoś wygra. Wtedy dopiero powstaje niejasny układ. Ale o tym przecież mówić nie wypada, zważywszy, że Polską nie rządzi wcale ani premier, ani prezydent, tylko osoba z tylnego siedzenia, która ich wskazała. Formalnie – szeregowy poseł. Może więc w nowym pomyśle PiS-u wcale nie chodzi o to, by się z miast sitw pozbyć, tylko by je tam wprowadzić?

Tych wyautowaliśmy, teraz czas na naszych

J

esienią przyszłego roku czekają nas wybory samorządowe. Samorząd, to pewna forma gminnej autonomii, w sprawach wyznaczonych ustawą mieszkańcy mają prawo sami decydować, jak ma funkcjonować ich gmina, miasto. Wybierają w tym celu radnych oraz prezydenta w miastach dużych, burmistrza w mniejszych, a wójta na terenach wiejskich. Ci, którzy się jako prezydenci (burmistrzowie, wójtowie) sprawdzili, rządzą przez wiele, wiele lat. Na przykład w powiecie bieruńsko-lędzińskim na 5 gmin aż troje włodarzy rządzi swoimi gminami od ponad 20 lat. A gminy te są w okolicy wskazywane, jako wzór dobrego zarządzania.

SKOK NA PREZYDENTÓW Tymczasem PiS na wybory samorządowe 2018 roku szykuje zmianę ustawy. W jej myśl prezydent, burmistrz, wójt może rządzić maksimum dwie kadencje. Co więcej,

prawo ma zadziałać wstecz. Bo na logikę, jeśli się je wprowadzi teraz, to powinno się kadencje odliczać od 2018 roku. Ale nie, w pomyśle PiS-u o kolejne kadencje już teraz nie będą się mogli ubiegać ci, którzy dwie mają za sobą. - To ogranicza, zagwarantowane mi konstytucyjnie, bierne prawo wyborcze – mówi, nie wiadomo, czy półżartem, czy zupełnie serio, prezydent Tychów Andrzej Dziuba. Który rządzi Tychami od 2001 roku, piątą kadencję. I dodaje: - Poza tym wybory są oceną, jaką wystawiają mi wyborcy za lata rządzenia. To tak, jakby partia, która przez osiem lat świetnie rządziła krajem, i ma 70% poparcia, nie mogła za karę, że dobrze rządzi, kandydować do sejmu! Dziuba od 2010 roku wygrywa już w pierwszej turze, deklasując rywali. Mieszkańcy miasta najwyraźniej chcą, by rządził. Ustawa a’la PiS uniemożliwi mu ubieganie się o kolejną kadencję. Istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że wybory wygra

ktoś, kogo mieszkańcom wskaże Andrzej Dziuba. Wierzą mu. Tak, jak w 2014 roku, gdy Komitet Wyborców Piotra Uszoka wystawił w Katowicach nie Uszoka, lecz Marcina Krupę. Uszok go namaścił, a Krupa wygrał w cuglach. Tylko w takich sytuacjach zawsze będzie się rodziło pytanie, kto rzeczywiście pociąga za sznurki: Krupa, czy wciąż Uszok? W Katowicach sprawa jest stosunkowo prosta, bo Uszok wycofał się z życia publicznego. A jeśli tyski Dziuba, nie mogąc startować, wskaże kogoś innego i ten ktoś wygra wybory, a Dziuba zostanie pierwszym wiceprezydentem? Kto będzie rządził naprawdę: prezydent, czy zastępca? I to ma być ten przejrzysty PiS-owski układ? Zwłaszcza, że po czterech latach karencji, Dziuba znów będzie mógł kandydować. To jak demokracja rosyjska, gdzie na chwilę z powodu „dwóch kadencji” prezydenta Putina musiał zastąpić prezydent Miedwiediew… Dokończenie na str. 2


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.