Ślunski Cajtung 02/2016

Page 1

Prowda pedzieć, ech je ale rod, coch niŷ musioł jechać teli świat – do Bruksele – ŏboczyć wystawa „Silesius”, kiero my pora razy we Cajtungu zachwolali. Silesius, czyli po łacinie Ślůnzok! Dobrze, coch niŷ pojechoł. Bych się ale znerwowoł! – czytaj str. 4-5

polskość i demokracja to nie synonimy. Można być Polakiem i nie być demokratą, można być demokratą, ale nie być Polakiem. Czy więc KOD nie pokazuje przypadkiem, że jest za demokracją, ale tylko dla Polaków. Że w ich wizji „demokracji” Ślązacy też nie mają co liczyć na realizację swoich postulatów – czytaj str. 11

Patrzę na Niemców zatrwożonych zaproszonymi Arabami. Że strach wyjść na ulicę. I przypominają mi się opowieści mojij omy a jij kamratek, o tym, że przudzij, to u nos szło ŏstawić kole sklepu koło, chałpa ŏstawić ŏtworzono. Kiej się skludziły gorole – ŏroz koło sie traciło, dźwiŷrze trza było zawiŷrać– czytaj str. 14

GAZETA NIE TYLKO DLA TYCH KTÓRZY DEKLARUJĄ NARODOWOŚĆ ŚLĄSKĄ

CZASOPISMO GÓRNOŚLĄSKIE

Witomy nazod

P

okozaliście, coście som naszymi wiernymi Czytelnikoma! Za ŏstatni piŷnć tydni telefonowało do nos niy mynij, jak 300 ludziůw pytać, czamu ni ma Cajtunga. Eli nos już PiS zawar – pytaliście – abo co? Dziynki za kożdy ze tych telefonůw, z kierych boło widać, co mocie nos fest radzi. Dziŷnki tyż tym, kierzy cierpliwie czakali. Żodŷn nos niŷ zawar! Ino roz, że chorość szef-redachtůra (heksynszus), dwa – pomiŷniali my drukarnio, trzī – czakali my co tyż sejm ze naszom ustawom wypiŷtności. No a zaś ĕntlich, czakali my na Zgoda. No ale razŷm my Cajtůng zrychtowali, i mocie go we rynkach. Chociaż wiele radosnych wieści w nim nie ma. Sejm Rzeczpospolitej zaśpiewał nam starą śpiewkę, że Ślązacy to najwierniejsi Polacy, którzy przelali daninę krwi za powrót do macierzy. Zarazem jednak postraszył, że chociaż jesteśmy Polacy, to jednak separatyści, więc polscy patrioci kazaliby do nas strzelać. Jakoś im to straszenie strzelaniem do Ślązaków nawet dobrze się rocznicowo spasowało – bo trafili datą dzienną niemal idealnie w początek Tragedii Górnośląskiej… Cieszyliśmy się na wystawę Silesius, ale przyniosła nam rozżalenie. Wystawa może i ładna, tylko Ślązaków na niej jakoś nie ma. Poseł Marek Plura zapowiada, że w czerwcu jednak pokaże ją w Brukseli – ale ponieważ my ją widzieliśmy, wcale nam aż tak bardzo nie zależy. Wierzymy za to, że PiS dotrzyma wyborczego słowa, i zabierze z województwa śląskiego Częstochowę i jej okolice. Będzie wtedy bardziej śląskie. I wierzymy, że po półtoramiesięcznej przerwie czytelników Cajtunga przybędzie, a nie ubędzie. Bo będzie to znaczyć, że ludzi, którzy Ślůsnkowi pszajom tyż przybywo! Szef-redachůr

NR 6/7 1 (47) 2016r. (42)STYCZEŃ/LUTY CZERWIEC/LIPIEC 2015r. ISSN 2084-2384 NR INDEKSU 280305 CENA 2,00 ZŁ (8% VAT)

Obchody Tragedii - znacznie większe, jakby w odpowiedzi na sejmowe wypowiedzipracowity

Tak Polska na Śląsk wkraczała

Chociaż to rok 2015 był w województwie śląskim oficjalnie Rokiem Ofiar Tragedii Górnośląskiej – to tegoroczne obchody były znacznie większe. Może to odpowiedź na sejmowe wypowiedzi posłów, w kwestii uznania języka śląskiego i śląskiej grupy etnicznej. Może tak postanowiliśmy przypomnieć, jak Polska w 1945 roku potraktowała Ślązaków.

S

tale wprawdzie słyszymy głosy, że to nie Polska, tylko komuniści, że tamto państwo nie było wcale polskie. Ale słusznie zauważył Jurek Gorzelik, że jeśli komunistyczna Polska nie była Polską – to jakaski reprezentacja zdobyła medal na mundialu w 1974 roku? Polska czy nie polska?

TO BYŁY POLSKIE REPRESJE Stale nam się wmawia, że Tragedia Górnośląska to działania ZSRR, ale w najbardziej złowieszczym miejscu tych zbrodni, na świętochłowickiej Zgodzie, załoga nosiła czapki z białym orzełkiem, a nie czerwoną gwiazdą. Decyzje o otwarciu obozów koncentracyjnych dla Ślązaków podejmowali polscy urzędnicy, wojewoda śląski, starosta opolski, a nie sowieci. Owszem, częścią Tragedii były też wywózki na wschód, do przymusowej pracy w kopalniach, i za to akurat odpowiadają Rosjanie. Ale gehennę Ślązakom zgotowali oni wspólnie z Polakami. Stale słyszymy, że nie było polskich obozów koncentracyjnych. Ale były, w latach 1945-46 trafiło tam wielu Ślązaków. Wielu tam zmarło z głodu, epidemii. Jeszcze inni zostali bestialsko zamordowani. W tym także niemowlęta. Polska stara się to przemilczeć, ale my pamiętamy. W polskich mediach wymaga się od Ukraińców, żeby przepraszali za Rzeź Wołyńską, od Rosjan – za Katyń, z wielkim szumem – i słusznie – obchodzona jest rocznica wyzwolenia obozu zagłady

n Marsz na Zgodę i składanie kwiatów pod bramą polskiego obozu koncentracyjnego. Składały dziesiątki delegacji – na naszym zdjęciu Lyjo Swaczyna, tworzący właśnie partię Ślonzoki Razem. Auschwitz-Birkenau. Ale gdy my zbieramy się ledwie kilka dni później pod bramą innego obozu, który otwarto zaledwie kilka dni po wyzwoleniu Auschwitz – wtedy polskie media milczą. Nie pokazują „Marszu na Zgodę”, odbywającego się już od ośmiu lat, zawsze w ostatnią sobotę stycznia. Tą 12-kilometrową trasą w styczniu 1945 roku pędzono mieszkańców Katowic do obozu koncentracyjnego na Zgodzie. Czemu więc państwo polskie nie ma w sobie dość odwagi, by i za to powiedzieć „przepraszam”?

ROCZNICA ROZBRZMIEWA CORAZ GŁOŚNIEJ Przypominanie o Tragedii Górnośląskiej zaczęliśmy od Marszu na Zgodę. W tym roku pod bramą dawnego obozu zebrało się około 300 ludzi. To rekord. Działacze RAŚ, Ślůnskij Ferajny, DURŚ, powstającej partii Ślonzoki Razem, mniejszości niemieckiej, ostatnie żyjące ofiary tej Zgody. Był wicemarszałek województwa Henryk Mercik, był przewodniczący rady miasta Chorzów Jacek Nowak (z PiS – więc chwała mu za przybycie), był europoseł Marek Plura. Był też… polski nacjonalista Adam Słomka, który na katowickim Placu Wolności, miejscu skąd marsz rusza, próbował zakłócić obchody.

Ale w tym roku Tragedia Górnośląska to nie tylko Zgoda. Trudno wyliczyć wszystkie miejsca, gdzie wspominano ofiary polsko-sowieckich represji na Ślązakach. W kilkudziesięciu kościołach Górnego Śląska odbyły się msze w intencji ofiar. Na licznych miejscach kaźni czy wywózek, w bytomskich Miechowicach, w Radzionkowie, w Mysłowicach (gdzie był osławiony obóz Rosengarden), w Łaziskach Górnych, w Siemianowicach Śląskich, w Gliwicach, w kilku miejscowościach powiatu wodzisławskiego. Miejsc przybywa – ale też trudno znaleźć na Górnym Śląsku miejscowość, w której te represje nie dotknęły żadnej rodziny.

DLA NAS DEMOKRACJA JESZCZE NIE NADESZŁA To wtedy państwo polskie obwieściło nam, że żadnej śląskiej grupy etnicznej nie ma. Albo jesteś Niemcem, więc masz godzinę na spakowanie się i fora ze dwora (i tak często przez obóz koncentracyjny), albo jesteś Polakiem i masz złożyć deklarację wierności narodowi polskiemu. Wojewoda śląski Aleksander Zawadz-

ki mówił wtedy: „Ślązak jest nierozerwalną częścią narodu polskiego, tak jak Śląsk jest nierozerwalną częścią składową Polski i ten fakt Ślązak przyjmuje jak zbawienie dla siebie. (…) dołoży wszelkich sił, aby dać stal i węgiel potrzebne dla odbudowy Warszawy, symbolu bohaterstwa narodu polskiego i jego jedności. Warszawy, która podbiła serca mieszkańców ziem śląska Górnego i Opolskiego”. Żaden Ślązak nie miał wtedy prawa zaprotestować, powiedzieć że jest inaczej. W latach 1945-46 państwo polskie batem i kolbą karabinu nauczyło Ślązaków, że mają o swojej odmienności milczeć, a najlepiej zapomnieć. Dlatego do 1989 roku, do czasu upadku Polski Ludowej, nikt głośno o tej odmienności nie mówił. Gdy nastała demokracja, zaczęliśmy. Ale obserwując to, co działo się ostatnio w polskim sejmie, trzeba powiedzieć, że my, Ślązacy wciąż na demokrację czekamy. Dariusz Dyrda PS. W poprzednich latach przy okazji rocznicy Zgody szeroko opisywaliśmy represje Tragedii Górnośląskiej. Tym razem poświęcamy im mniej miejsca. Ale jeszcze nieraz będziemy do nich wracać.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.