GAZETA NIE TYLKO DLA TYCH KTÓRZY DEKLARUJĄ NARODOWOŚĆ ŚLĄSKĄ
CZASOPISMO GÓRNOŚLĄSKIE
Zburzyli oni, odbudować kazali nam Żyjemy w ciekawych czasach i ciekawym kraju! Jeszcze pięć lat temu żaden satyryk by nie wymyślił, żeby na apelu poległych powstania warszawskiego czytać nazwisko kogoś, kto urodził się po 1944 roku, a zginął tysiąc kilometrów od Warszawy w 2010. Zginął, nie poległ, po polec to można z bronią w ręku. Dziś władza nam wmawia, że to nazwisko w apelu jest oczywiste i normalne. A 1 sierpnia o 17.00 na całym Śląsku wyć będą syreny. W hołdzie temu powstaniu, które nas Ślązaków ani ziębi, ani grzeje. Ale które dla naszego hajmatu miało ogromne konsekwencje – bo warszawiacy sami bezmyślnym zrywem swoje miasto doprowadzili do ruiny, a nam kazali je odbudować! Mnie te syreny przypominają właśnie o tym. O cegłach kradzionych ze śląskich zabytków, żeby odbudować warszawską starówkę, o robotnikach przymusowych, którzy harowali w niewolniczych warunkach, bo „cały naród odbudowuje swoją stolicę”. Jeśli mam kogoś za bohaterów, to tych, którzy leżącą w gruzach Warszawę odbudowali, a nie tych, którzy ją zburzyli, wywołując skazane na klęskę powstanie w mieście. Na tej zasadzie Lech Kaczyński pasuje mi do powstańców, bo też zginął bez sensu. Z sensem za to upominamy się o śląską autonomię. Polska nam ją dała (choć nie miała do tego prawa) i nigdy żadnym ważnym aktem prawnym nie odebrała. No, chyba, że Dobra Zmiana za ważny akt prawny uznaje dekret Krajowej Rady Narodowej. Której to KRN nie uznaje jednak za legalną polską władzę! Niestety, upominanie się o autonomię traci na sile. Na Marszu było dwa, a może i trzy razy mniej ludzi niż w ubiegłym roku. A może to tylko RAŚ traci impet? O tym piszemy na stronach 7-9. A barżyj s przodku, na zajtach 4-6 wizja rozlatywanio sie Ojropy. I co ŏna mogę znaczyć do ślůnskigo hajmatu. Chocia wizja, jak to ś nimi bywo, pewno sie niŷ sprawdzi. Na stronach zaś 10-11 pokazujemy wspaniałego Ślązaka, o którego pewnie polscy nacjonaliści sprowadzą burzę nad Cajtung. Bo to generał Wehrmachtu. Ale pokazujemy go także dlatego, by pokazać, że Rosjanie umieją przeprosić za swoje zbrodnie – tylko nie życzą sobie, by po chamsku tego od nich żądać. Ruscy zresztą zyskują, bo dziś chyba tylko oni mają pomysł, jak załatwić sprawę z islamistami. Może i wojna w Czeczenii była tylko prewencyjną, przeciwko rodzącemu się islamskiemu fanatyzmowi? Oberwało się nam za poprzedni numer, gdzie Tomasz Kamuszella zachwalał sprowadzanie uchodźców do Europy (choć zaznaczaliśmy, że są to poglądy autora, a nie redakcji). Więc tym razem prof. Kamuselli nie ma, a za miesiąc wraca z tekstem, za jaki kochają go nasi czytelnicy. Pisze o tym, jak Polacy w XX wieku traktowali Śląsk. No i nie może na naszych łamach zabraknąć sukcesu śląskiego facebooka. Piszemy nieco o kulisach jego powstania. Zapraszamy do lektury. Szef-redachtůr Dariusz Dyrda
NR 6/7 6 (52) 2016r. (42)lipiec CZERWIEC/LIPIEC 2015r. ISSN 2084-2384 NR INDEKSU 280305 CENA 2,00 ZŁ (8% VAT)
Świętujemy 15 lipca, bo tego dnia Polska nadała nam autonomię – ale trzeba pamiętać, że był to skandaliczny akt prawny
Rządzili nie swoim 16 lipca przez Katowice przemaszerował dziesiąty już Marsz Autonomii. Dopominamy się nim o nadaną Śląskowi przez Polskę autonomię. Nadaną, a potem z pogwałceniem prawa odebraną. Z pogwałceniem prawa, bo w Statucie Organicznym widnieją wyraźne zapisy, iż żadnych zmian w śląskiej autonomii nie można dokonać bez zgody Sejmu Śląskiego. Tymczasem gdy 5 maja 1945 roku autonomię likwidowano, to nikt naszego Sejmu nie pytał o zdanie. Choćby dlatego, że komunistyczna Polska nie zamierzała go zwołać.
A
le pamiętać trzeba, że ów Statut Organiczny też był poważnym naruszeniem norm demokratycznych, pokojowego współistnienia. Otóż 15 lipca 1920 roku polski Sejm nadał specjalne przywileje regionowi, które
prawo dla ziem należących do sąsiedniego państwa. Ziem, które – co okazało się niebawem – polscy żołnierze (nawet jeśli w cywilnych ubraniach) zamierzali napaść zbrojnie. A ów Statut miał przygotować nastroje pod tę agresję.
Statut Organiczny był poważnym naruszeniem prawa. Przede wszystkim międzynarodowego. Otóż 15 lipca 1920 roku polski Sejm nadał specjalne przywileje regionowi, które nie leżały na terenie państwa polskiego. Polska stanowiła prawo dla ziem należących do sąsiedniego państwa! Ziem, które – co okazało się niebawem – polscy żołnierze zamierzali napaść zbrojnie. nie leżał na terenie państwa polskiego. Wprawdzie Ustawa Konstytucyjna (tak nazwę nosił statut) podkreślała, że będzie prawem na terenach, które Polska dopiero pozyska, nie zmienia to jednak faktu, że Polska stanowiła
Statut Organiczny nadano z przyczyn propagandowych. Prawnie nie miał w 1920 roku żadnego znaczenia – no bo Polska nie miała ani skrawka Śląska (chyba, że za Śląsk uznać Ziemię Oświęcimską i Zatorską, które do
USTAWA KONSTYTUCYJNA Z 15 LIPCA 1920 R. zawierająca statut organiczny Województwa Śląskiego (Dz.U.R.P. nr 73, poz. 494) (…) Art. 44. Ustawa, zmieniająca niniejszą ustawę konstytucyjną, a ograniczająca prawa ustawodawstwa lub samorządu śląskiego (artykuły l, 4 do 12, 13 do 33, 36 do 42 i 44), wymagać będzie zgody Sejmu Śląskiego. XIX wieku były postrzegane jako śląskie). Ale chciała jak najwięcej Śląska odebrać Niemcom i ten akt prawny miał skusić Ślązaków do głosowania za Polską. Tak, jak 500+ miało zachęcić do głosowania na „Dobrą Zmianę”. Statut był obietnicą polską złożoną Ślązakom. Jak na razie PiS wywiązuje się z 500+. Ciekawe, czy będzie się wywiązywał dłużej, niż przedwojenna Polska dotrzymywała zapisów Statutu Organicznego. Bo majstrować zaczęła przy
nim już w 1923 roku, a potem stale go pogwałcała. Przed wybuchem II wojny światowej było to już tylko martwe prawo. To potwierdzałoby tezę, że Polacy w 1920 roku traktowali statut wyłącznie jako polityczną obiecankę bez pokrycia. Ale z obietnic należy się wywiązywać, dlatego my, Ślązacy, nie przestaniemy żądać dotrzymania tej obietnicy. I od obecnej władzy, i od następnej. I od każdej kolejnej też – do skutku. Redakcja