GAZETA NIE TYLKO DLA TYCH KTÓRZY DEKLARUJĄ NARODOWOŚĆ ŚLĄSKĄ
CZASOPISMO GÓRNOŚLĄSKIE
Latoś bez „kampanii wrześniowej” Rok a dwa lata nazod najważniejszym těmatym wrześniowego Cajtunga była polski mity o wrześniu’39 na polskij tajli Wiěchnigo Ślůnska. We 2012 pisali my ô legendzie „obrony wieży spadochronowej”, kierýj niý boło, ale żyje we poslkij świadomości, a polski harcerze „rekonstruują” ta bojka. Łońskigo roku pisali my zaś ô tym – ze bogatom dokumentacjom fotograficznom – co mieszkańcy Katowic witali Wehrmacht niý jako ôkupantůw, inoś wyzwolicieli. Jako armia, kiero nazod, po 17 rokach przerwy, zaś do kupy poskładała Wiěrchni Ślůnsk. Poniekierzy padali, co pokazujŷmy inoś nimiecko prowda ô ônych rokach, a udowomy, co propolskich Hanysůw wcale sam niý było. Niýprowda – pisali my tyż ô nich. Nale mało – bez tuż we tym numerze tekst ô „Matejance” – kiero ôbwinio się, co to ôna zadenuncjowała polsko konspiracjo, kiero juże we wrześniu 1939 roku we Katowicach sie rodziła. Przī těmu momy starość dokozać, co „Piękna Julka” była niěwinno, a inoś jom szpetnie ôszkolowano. Baba, kieryj dzisio godnij, jak 90 lot, cołki życie mieszkała we Anglie, ale boła sie przījechać do hajmatu, walczyć o sprawiedliwy rozsondek. Piszymy ô tym na zajtach 7-8. A zaś trocha barżyj ze przodku piszymy o festelnie ważnyj rzeczy – idom wybory do samorzondu. Eli chcěmy, coby Ślůnsk był rychtig ślůnski – trzeja nom welować na tych, kierzy pszajom ślůnskij godce, ślůnskij nacyje, kierzy radzi majom autonomio. Fto to je, a czamu wszyjscy ôni niý idom społu – czytejcie na zajtach 4 a 5. A na 3 (i konsku szwortýj) piszýmy ô Pańczyczce – kiero je gańbom a balakwastrom polskigo parlamentaryzmu. Ŏ jij „gwarowych” teoriach zaś bydymy pisać na wtůry miesionc. Anglio dała Polsce srogo lekcjo demokracje. Swoimi działanioma okozała, co to je prawo do samostanowienia – i pozwoliła Szkotom samym wybrać, czy chcom swojigo państwa, czy autonomie we Wielgij Brytanie. Tak działają demokraty, a niý na ruski muster, coby ze Warszawy decydować, co bydzie dobre do Ślůnska. Kończymy zaś tekstěm ô tym, co idea „Metropolii Silesia” coroz barżyj sie traci. I cołki szczýnście, skirz tego, co niý służy żodnýmu, krom poru partyjnych aktywistůw a jejch kamratůw. Lepij mieć pora rychtycznych metropoliůw, katowicko, gliwicko, a kole nich – po somsiedzku – altrajchersko, niźli jedna sztuczno. A tera juże proszěmy do lektury. Szef-redachtůr.
NR 9 (34) WRZESIEŃ 2014
ISSN 2084-2384 NR INDEKSU 280305 CENA 1,50 ZŁ (8% VAT)
Pańczyczka kłamie
To kompromitacja polskiego parlamentu. Wicemarszałek Senatu RP, związana z rządzącą partią, posuwa się do licznych kłamstw, celem poniżenia śląskich organizacji i naszej gazety. Nie można jej skarżyć o pomówienie, bo ukrywa się za senatorskim immunitetem. Jeśli pani Maria Pańczyk-Pozdziej uważa, że napisała prawdę, to pewnie będzie gotowa bronić jej w sądzie i dobrowolnie złoży swój immunitet. Jesteśmy jednak niemal pewni, że tego nie zrobi. W takim przypadku będzie można o niej powiedzieć po prostu: tchórzliwy kłamca.
C
hodzi o tekst, który pani senator opublikowała w piątkowym (a więc najbardziej poczytnym) Dzienniku Zachodnim z dnia 29 sierpnia pod tytułem „Ślązacy, obudźcie się”. Kilka dni później tekst pojawił się też na internetowej stronie DZ. Tekst ten aż roi się od kłamstw i pomówień. Pod adresem Ruchu Autonomii Śląska, naszego miesięcznika oraz moim, Dariusza Dyrdy.
Mamy sytuację kuriozalną, gdy osoba, mająca reprezentować majestat państwa, bajdurzy co jej ślina na język przyniosła, bo tak jij pedziała jedna baba. A inakszo baba pedziała jeszcze coś innego. Tak można argumentować swoje plotki siedząc w kolejce u fryzjerki, ale nie będąc wicemarszałkiem senatu. Senator powinien albo podać rzeczywiste źródło swoich rewelacji, albo milczeć. Tym bardziej, że są to kłamstwa. Najbardziej absurdalne jest stwierdzenie, dotyczące zbierania podpisów pod projektem ustawy o śląskiej mniejszości etnicznej.
Pisze otóż Maria Pańczyk-Pozdziej: „Zapytałam starszą panią w Chełmie Śl., dlaczego złożyła swój podpis na podsuniętej jej
kartce, odpowiedziała: “Pedzieli, że jak się nie podpisza, to nos stąd wykurzą”. A inna dodała, że za uczestnictwo w Marszu Autonomii dostała 50 zł.” Mamy otóż sytuację kuriozalną, gdy osoba, mająca reprezentować majestat państwa, bajdurzy co jej ślina na język przyniosła, bo tak jij pedziała jedna baba. A inakszo baba pedziała jeszcze coś innego. Tak można argumentować swoje plotki siedząc w kolejce u fryzjerki, ale nie będąc wicemarszałkiem senatu. Senator powinien albo podać rzeczywiste źródło swoich rewelacji, albo milczeć. Tym bardziej, że są to kłamstwa. Byłem na wszystkich Marszach Autonomii, i nigdy nie spotkałem się nawet z plotką, że RAŚ płaci za uczestnictwo w nich. Niby z czego, ze swoich składek członkowskich? Takie praktyki stosują podobno związki zawodowe podczas pikiet w Warszawie, ale nie oddolny ruch społeczny. A już podpis pod projektem ustawy „bo mnie wykurzą” to jawne kpiny. Każdy kto zbierał te podpisy wie, że ludzie się raczej bali podpisywać, niż nie podpisywać. Bo nie wiadomo, czy nie będzie za to jakichś represji. Poza tym w Chełmie zbierali mieszkańcy Chełmu. Miejscowość to mała, wszyscy w zasadzie się znają. Więc może ta starsza pani z pańczykowej bajki wskaże, czy straszył ją szef RAŚ-u w Chełmie Śląskim Aleksander Kiszka, czy ktoś inny. Nie wskaże, bo i starsza pani jest wymysłem Pańczykowej i jej opowieść. Ruch Autonomii Śląska zwrócił się już do prokuratury o zbadanie, czy mamy do czynienia z pomówieniem, czy też rzeczywiście są jakieś dowody na płacenie za udział w Marszu. Ale i wtedy nie będzie można Pańczyczki oskarżyć. Bo ma immunitet. Co jednak jest warte państwo, którego wpływowy parlamentarzysta, chowając się za immunitetem, szkaluje innych? Dariusz Dyrda Więcej o kłamstwach Marii Pańczyk-Pozdziej na stronie 3