GAZETA NIE TYLKO DLA TYCH KTÓRZY DEKLARUJĄ NARODOWOŚĆ ŚLĄSKĄ
CZASOPISMO GÓRNOŚLĄSKIE
Tela się dzieje…
A
ni nie wiadomo, od czego zacząć. W dzisiejszej Polsce tyle się w sprawach narodowościowych dzieje. Niestety, nic na dobre! Polacy zawsze gnębili swoje mniejszości narodowe. Nie byli w tym zresztą odosobnieni, w epoce kolonializmu to była norma. Ale inne narody kolonialne zrozumiały swój błąd – a Polacy za rzeź wołyńską obwiniają tylko Ukraińców. „Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę” – mówi polskie przysłowie i to właśnie ono powinno być mottem do filmu Wołyń. Dla nas to ważne, bo przez ostatnie 100 lat traktuje Polska nas tak, jak traktowała wcześniej Ukraińców. Modlę się, żeby nigdy nie skończyło się to tak, jak na Wołyniu. Ludobójstwem, nieważne w którą stronę. W filmie „Wołyń” piszemy na stronie 14. Wcześniej, na rozkładówce, piszemy o arcyciekawej dyskusji na portalu silesion. pl. Może i ten silesion to nic wielkiego – choć Kamil Durczok go robi – ale dla nas jest ważny. Bo śląski. Jeszcze wcześniej, na stronach 3-4, jak polski sejm wyrolował nasze aspiracje. I jak Kukiz nas popiera, ale zwalcza. Na stronie 5 nasza – niestety – prognoza. Że z Unią Europejską przyjdzie się pożegnać, bo oni tam, na Zachodzie, inteligentnych inaczej mają pod dostatkiem własnych. Ci nowi władcy Polski obiecują też budowę czegoś, o czym my, w redakcji, marzymy. Kanału Śląskiego - nowej drogi rzecznej przez kontynent. Ale obietnice mgliste, za to absurd realny. O tym na stronach 12-13. Felietony oczywiście na okrasę. I – gdyby Cajtung przestał się ukazywać, będzie to znaczyć że nasza redakcja zawarli. Eli niŷ, widzimy się za sztyry tydnie. Szef-redachtůr
NR 6/7 10 (42) (55)CZERWIEC/LIPIEC październik 2016r.2015r. ISSN 2084-2384 NR INDEKSU 280305 CENA 2,00 ZŁ (8% VAT)
1 listopada – to pamięć o bliskich. Ale i pamięć o Śląsku, którego już nie ma.
Kyrczka nad hajmatŷm Bytom to dziś miasto w ruinie. Ale nic nie pokazuje chyba lepiej, czym był kiedyś, niż bytomski cmentarz Mater Dolorosa. Przy nim i te Powązki wyglądają jak ubogi krewny, i wileński na Rossie, i lwowski Łyczakowski i krakowski Rakowiecki. Po nagrobkach widać, jak zamożni byli niegdyś bytomianie, a wszak miasto to nigdy nie było stolicą niczego znaczącego. Był tylko ważnym miastem Górnego Śląska.
Na
Mater Dolorosie nie kwestują wielcy aktorzy, nie trąbi się o ratowaniu go w mediach – bo też mało kto w Polsce słyszał o wspaniałych ludziach, którzy tu spoczywają. O tych, którzy nie biegali z karabinami po lasach, ale budowali swoje majątki, zarazem hojnie dzieląc się z ubogimi, budując przytułki, szpitale. O tych, którzy rozwijali przemysł, dzięki któremu powojenna Polska zdołała się potem odbudować. Ich rodziny najczęściej wypędzono a samo miasto jest dziś cieniem dawnej świetności. Jak i cały Śląsk. Region, o którym Polska w 1918 roku marzyła, bo tylko on mógł ją ciągnąć w górę – a którym dziś pogardza. Zaś jego mieszkańcom odmawia prawa do samookreślenia. Kiej půdymy 1 listopada na smŷntorz spomnymy nie ino o naszŷj familie, niŷ
inoś ŏ opach, omach, ujkach, ale tŷż ŏ tym świecie, kiery boł nasz, a kierego
nom wziŷni. A zaś tŷn koncek, kiery jeszcze ŏstoł, Poltonie chcom nom zebrać,
Niemy protest się udał
skirz tego, co ŏn „nie buduje wspólnej tożsamości z przybyszami”. Może na cmentarzu, gdzie 1 listopada się wybierzemy, każdy spoczywający tam ma taką samą wspólną tożsamość. Może im już wszystko jedno. Ale za życia jednak różnimy się. Choćby tym, że jeden zapali znicz wujence, a inny kyrczka swojij tanty. Jeden dzisiusiowi a wtóry – bajtlowi. Pamiętajmy o tym 1 listopada. I pamiętajmy też o grobach tych wszystkich Ślązaków, którzy zginęli w wojnach domowych, nie ważne po której stronie, polskiej czy niemieckiej. Którzy podczas II wojny bili się za sprawę niemiecką, polską – tylko nie swoją. O naszych hajerach, kierzy oddawali życie na grubach, za jedno, czy były to gruby polski abo nimiecki. Zapolmy kyrczka Ślůnskowi. Tŷmu, kierego już ni ma. Redakcja
Sejmie: mówimy NIE
C
zwartek, godzina 12.00 to nie jest dobry moment na społeczny protest. Ludzie są w pracy, w szkole, dziećmi się zajmują. Kiedy więc RAŚ wymyślił, że tego dnia będzie Niemy Protest, wobec decyzji sejmu (czytaj na naszej rozkładówce, strony 7-10), baliśmy się, że wyjdzie klapa. Ze przyjdzie może dziesięciu ludzi. A jednak nie! A jednak na Niemym Proteście zjawiło się kilkaset osób. Niemym, bo nikt tam do niczego nie nawoływał, nie agitował. Po prostu pokazywaliśmy, że my tu jesteśmy, nasza narodowość z naszym językiem. I niezależnie od posłów z PiS-u i Kukiz’15, my tu będziemy. Podobnie jak przez ostatnie setki lat. Czechizowani, germanizowani, polonizowani – wciąż trwamy. Różnimy się od „polskich patriotów” w kominiarkach. Nikogo nie napadamy, nikogo nie obrażamy, nie uważamy się za lepszych od innych. Po prostu my to my.